Komnata Czterech Pór Roku
+34
Samuel Jarsen
Noah Vedran
Mistrz Gry
Marianne Ray
Anthony Wilson
Elijah Ward
Antonija Vedran
Zoja Yordanova
Jonathan Lemke
Pierre Vauquer
Rhinna Hamilton
Jason Snakebow
Mia Kruger
Zacarias de la Vega
Leanne Chatier
Nevan Fraser
William Greengrass
Cassidy Thomas
Patrick Connolly
Christine Greengrass
Shay Hasting
Charles Wilson
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Sanne van Rijn
Alice Mickey
Connor Campbell
Lena Gregorovic
Flora Wilson
Aaron Matluck
Hannah Wilson
Cory Reynolds
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
38 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 6 z 9
Strona 6 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Komnata Czterech Pór Roku
First topic message reminder :
Komnata Czterech Pór Roku to sala magicznej projekcji, która powstała w wyniku jednego ze szkolnych projektów lat sześćdziesiątych XX wieku, gdy jeden z nauczycieli z grupą uczniów zgłębiał tajniki wywoływania halucynacji za pomocą magii. Pokój został zaprojektowany w ten sposób, aby ukazywać jedną z czterech projekcji.
Masz dość srogiej zimy albo upalnego lata? Rzuć jedno z czterech, prostych zaklęć i rozkoszuj się wybranym przez siebie widokiem. Fonsendio - jedno pociągnięcie różdżką, a ukaże się Tobie łąka porośnięta wiosennymi kwiatami i kiełkującymi roślinami budzącymi się do życia po długiej zimie. Aestateum - po wypowiedzeniu tego prostego zaklęcia będziesz mógł rozkoszować się złotym piaskiem lazurowego wybrzeża, a w oddali zobaczysz błękit toni wodnej, czując na swojej twarzy lekki powiew morskiej bryzy.
Autumio i od razu przenosisz się do alei liściastych drzew, które zżółkniałe opadają powoli na ścieżkę prowadzącą w nieznane. Hiberniso - nim się obejrzysz, znajdziesz się na pokrytym śniegowym puchem wzgórzu, a w oddali zobaczysz jezioro, którego taflę wody przykrywa gruby lód.
Lecz pamiętaj! Projekcja odbywa się tylko w Twojej głowie i wszystko co widzisz jest iluzją. Choć czujesz miękki piasek albo chłodny śnieg pod stopami, nie istnieje on naprawdę. Odczuwanie temperatur to złudzenie, a im dalej będziesz podążał w stronę morza, jeziora, krzewów czy końca alei - będą się one oddalać coraz dalej.
Możesz patrzyć, ale nie możesz dotknąć.
Masz dość srogiej zimy albo upalnego lata? Rzuć jedno z czterech, prostych zaklęć i rozkoszuj się wybranym przez siebie widokiem. Fonsendio - jedno pociągnięcie różdżką, a ukaże się Tobie łąka porośnięta wiosennymi kwiatami i kiełkującymi roślinami budzącymi się do życia po długiej zimie. Aestateum - po wypowiedzeniu tego prostego zaklęcia będziesz mógł rozkoszować się złotym piaskiem lazurowego wybrzeża, a w oddali zobaczysz błękit toni wodnej, czując na swojej twarzy lekki powiew morskiej bryzy.
Autumio i od razu przenosisz się do alei liściastych drzew, które zżółkniałe opadają powoli na ścieżkę prowadzącą w nieznane. Hiberniso - nim się obejrzysz, znajdziesz się na pokrytym śniegowym puchem wzgórzu, a w oddali zobaczysz jezioro, którego taflę wody przykrywa gruby lód.
Lecz pamiętaj! Projekcja odbywa się tylko w Twojej głowie i wszystko co widzisz jest iluzją. Choć czujesz miękki piasek albo chłodny śnieg pod stopami, nie istnieje on naprawdę. Odczuwanie temperatur to złudzenie, a im dalej będziesz podążał w stronę morza, jeziora, krzewów czy końca alei - będą się one oddalać coraz dalej.
Możesz patrzyć, ale nie możesz dotknąć.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Jego enigmatyczny uśmiech wciąż trwał, jego oczy lekko zaszły mgiełką zamyślenia. Zastanawiał się nad pytaniem Gryfonki, co by tu zrobić, czy da się rozpatrzyć jakieś przyśpieszenie. Po chwili powrócił do niej z mglistej wyprawy.
- Zależy co zaproponujesz.
Podał jej na tacy, ładnie ozdobione i wykwintnie uszykowane wyzwanie. Przy czym lekko się odsunął mając najwidoczniej na celu prowokację Lei, widać nie był jak inni chłopacy w jego wieku, że się od razu rzucał do pocałunków czy wielu intymnych gestów, gdy tylko dziewczyna dawała przyzwalające znaki.
Lecz też nie odnajdywała niepewności w jego zachowaniu, on to robił z premedytacją, tak oczywistą i tak irytującą, że albo strzelić go w twarz i wyjść unosząc się dumą, lub czekać co będzie dalej jeżeli zagra się w jego grę.
Ale przy tym nie był egoistą, w końcu się zaopiekował Gryfonką, zapewnił jej spokojne miejsce na odpoczynek i miłą rozmowę.
Coś jednak w Ślizgonie było co doskonale go łączyło z jego domem, przebiegłość z jaką drażnił Leę i szczerość, którą jej okazywał.
- Zależy co zaproponujesz.
Podał jej na tacy, ładnie ozdobione i wykwintnie uszykowane wyzwanie. Przy czym lekko się odsunął mając najwidoczniej na celu prowokację Lei, widać nie był jak inni chłopacy w jego wieku, że się od razu rzucał do pocałunków czy wielu intymnych gestów, gdy tylko dziewczyna dawała przyzwalające znaki.
Lecz też nie odnajdywała niepewności w jego zachowaniu, on to robił z premedytacją, tak oczywistą i tak irytującą, że albo strzelić go w twarz i wyjść unosząc się dumą, lub czekać co będzie dalej jeżeli zagra się w jego grę.
Ale przy tym nie był egoistą, w końcu się zaopiekował Gryfonką, zapewnił jej spokojne miejsce na odpoczynek i miłą rozmowę.
Coś jednak w Ślizgonie było co doskonale go łączyło z jego domem, przebiegłość z jaką drażnił Leę i szczerość, którą jej okazywał.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Lea wpatrywała się weń bez wytchnienia. Miał ją w garści, a ona nie miała nic. Nawet skrawka. Odrobinki. Srebrzyste tęczówki niknęły w fali błękitu, która nie pozostawiała po sobie najmniejszego śladu. Irytował ją i jednocześnie pociągał. Frustrowało ją to tak cholernie, że aż zacisnęła bladą dłoń w pięść. Tym bardziej, że była świadoma celowości tego zachowania. To było chyba najbardziej wkurzające. Kiedy się odsunął, nie dała po sobie poznać, że uderzyło ją to w jakikolwiek sposób.
- Mogę zaproponować wiele - Odparła, przekrzywiając głowę - Ale jednak, po dłuższym namyśle, nie wydajesz się typem chłopaka, którego zadowoliłoby to, co mogę zaoferować. - Wymruczała niskim tonem, układając się znów na kocu. Przymknęła szare oczy, wdychając głęboko powietrze. Musiała się uspokoić, żeby za chwilę czegoś mu nie zrobić. Jeżeli chce grać, proszę bardzo. Chatier mu wcale tego nie ułatwi.
- Mogę zaproponować wiele - Odparła, przekrzywiając głowę - Ale jednak, po dłuższym namyśle, nie wydajesz się typem chłopaka, którego zadowoliłoby to, co mogę zaoferować. - Wymruczała niskim tonem, układając się znów na kocu. Przymknęła szare oczy, wdychając głęboko powietrze. Musiała się uspokoić, żeby za chwilę czegoś mu nie zrobić. Jeżeli chce grać, proszę bardzo. Chatier mu wcale tego nie ułatwi.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Nie tak szybko, przez chwilę wydawał się obserwować jak dziewczyna sama zaczęła się wycofywać. Lecz nim ułożyła się na kocu wsunął rękę pod jej ramię i lekko przyciągnął młodą Francuzkę do siebie.
Był jak kot, który nie pozwalał myszy uciec, a najwyraźniej uznał, że zabawy już wystarczy.
Ten ruch należał do niego, ściągnął usta, nagle stał się poważny, jego spojrzenie zmieniło się, stało się ciężkie niczym stalowy blok.
Pochylił lekko głowę nad obliczem Lei, oparł nieco szorstki od krótkiego zarostu policzek na jej policzku by wyszeptać jej do ucha.
- Mylne spostrzeżenie. Lecz nie jestem tak łapczywy jak inni. Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny w szkole, swobodna, zwiewna i taka dziewczęca. Od ciebie zależy jaką nagrodę otrzymam.
Będąc tak blisko niego Chatier poczuła jego ciepło, silne ramie bez problemu ją podtrzymywało opierając lekko na piersi chłopaka. I tutaj miała okazję odnaleźć to czego wciąż szukała, jego serce waliło bardzo szybko. On tego po sobie nie okazywał, tak bardzo hamował emocje, że nie dziw iż Lea uznała, że nie akurat znalazł się jeden niezainteresowany. Po prostu potrafił chwycić za cugle rydwanu emocji i bezlitośnie go sobie podporządkować.
Odsunął lekko twarz by spojrzeć w oczy Lei, wśród błękitu odnalazła nutkę chłopięcego pożądania silnie tłumioną przez bezkres jego dystansu.
- I to też będzie nasza tajemnica, Mademoiselle Leanne.
Był jak kot, który nie pozwalał myszy uciec, a najwyraźniej uznał, że zabawy już wystarczy.
Ten ruch należał do niego, ściągnął usta, nagle stał się poważny, jego spojrzenie zmieniło się, stało się ciężkie niczym stalowy blok.
Pochylił lekko głowę nad obliczem Lei, oparł nieco szorstki od krótkiego zarostu policzek na jej policzku by wyszeptać jej do ucha.
- Mylne spostrzeżenie. Lecz nie jestem tak łapczywy jak inni. Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny w szkole, swobodna, zwiewna i taka dziewczęca. Od ciebie zależy jaką nagrodę otrzymam.
Będąc tak blisko niego Chatier poczuła jego ciepło, silne ramie bez problemu ją podtrzymywało opierając lekko na piersi chłopaka. I tutaj miała okazję odnaleźć to czego wciąż szukała, jego serce waliło bardzo szybko. On tego po sobie nie okazywał, tak bardzo hamował emocje, że nie dziw iż Lea uznała, że nie akurat znalazł się jeden niezainteresowany. Po prostu potrafił chwycić za cugle rydwanu emocji i bezlitośnie go sobie podporządkować.
Odsunął lekko twarz by spojrzeć w oczy Lei, wśród błękitu odnalazła nutkę chłopięcego pożądania silnie tłumioną przez bezkres jego dystansu.
- I to też będzie nasza tajemnica, Mademoiselle Leanne.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Gryfonkę zaskoczył śmiały gest chłopaka. Nie chciała sobie robić zbyt wielu nadziei, chwilę wcześniej sprawa wyglądała tak samo. Znów mógł ją odtrącić i zirytować jeszcze bardziej. Poza tym wcale nie chciała się od niego odsuwać. Ciepło chłopaka było dlań wyjątkowo przyjemne, stanowczy dotyk pobudzał zmysły Francuzki wprawiając ją w stan niemego podekscytowania. Dopiero po kolejnych słowach Ślizgona rozchyliła powieki. Intensywność spojrzenia chłopaka wręcz ją obezwładniała. Kąciki malinowych ust drgnęły ku górze. Nie zamierzała radować się za w czasu. Jeszcze mógł jej wszystko zabrać. Dłoń Lei przesunęła się nieśpiesznie wzdłuż szyi chłopaka. Chłodny dotyk dłoni rozkoszował się miękką, oddającą ciepło fakturą skóry. Przez dobrych kilka sekund delektowała się tym doznaniem, łaknąć jednocześnie więcej i więcej.
- Ode mnie? - Zapytała w końcu ochryple, uśmiechając się półgębkiem. - Ja z kolei odnoszę wrażenie, że dostaniesz dokładnie taką nagrodę, jaką będziesz chciał. - Odparła, przesuwając dłoń niżej, na jego klatkę piersiową. Chciała się upewnić, że na pewno nie myli szybkiego rytmu swojego serca z biciem jego.
- Ależ oczywiście, jestem świetna w tajemnicach - Odrzekła, przysuwając się odrobinę. Pomimo tych wszystkich spostrzeżeń działających na jej korzyść, nie była pewna. Wręcz bała się być pewną, wiedząc, jak szybko może się to obrócić przeciwko niej.
- Ode mnie? - Zapytała w końcu ochryple, uśmiechając się półgębkiem. - Ja z kolei odnoszę wrażenie, że dostaniesz dokładnie taką nagrodę, jaką będziesz chciał. - Odparła, przesuwając dłoń niżej, na jego klatkę piersiową. Chciała się upewnić, że na pewno nie myli szybkiego rytmu swojego serca z biciem jego.
- Ależ oczywiście, jestem świetna w tajemnicach - Odrzekła, przysuwając się odrobinę. Pomimo tych wszystkich spostrzeżeń działających na jej korzyść, nie była pewna. Wręcz bała się być pewną, wiedząc, jak szybko może się to obrócić przeciwko niej.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Pod dotykiem delikatnych dłoni Gryfonki mięśnie Ślizgona lekko zadrżały, otarł się policzkiem o wierzch jej dłoni. Po chwili powoli się położył na plecach podpierając głowę wolnym ramieniem. Lea wygodnie pół leżała pół siedziała wsparta na jego torsie.
- Mam wiele pragnień, lecz to co od ciebie otrzymam, zależy tylko od ciebie. I na pewno będzie wyjątkowe.
Oddech chłopaka był spokojny, Lea lekko podnosiła się i opadała w jego rytm. On po chwili spojrzał w jesienne niebo wodząc wzrokiem na opadające liście. Dał czas dziewczynie, on się w tym czasie wyciszał.
- Nic ci nie obiecuje jak i niczego nie oczekuje. - Spojrzał po chwili na dziewczynę najwyraźniej oddając jej ster całej tej sytuacji, to teraz od niej zależało co się stanie. - Możesz zrobić co chcesz, nic nie wyjdzie poza wrota tej komnaty. Również jestem dobry w tajemnicach. Ale to co się stanie, zostanie tutaj i w naszych wspomnieniach. Nie chce ranić tak delikatnego serca, a nie chcę mu dawać nadziei.
Niech to szlag wszystko trafi, romantyk się znalazł. Wśród Ślizgonów? Toż to niedorzeczne, musiał się chłopak bardzo maskować i wstrzymywać przez tyle lat. Lecz gdzieś drgał ten dziwny smutek, melancholia, która wciąż otaczała Nevan'a jak całun. Księga się powoli otwierała, pokazując Lei bardzo niewiele.
- Mam wiele pragnień, lecz to co od ciebie otrzymam, zależy tylko od ciebie. I na pewno będzie wyjątkowe.
Oddech chłopaka był spokojny, Lea lekko podnosiła się i opadała w jego rytm. On po chwili spojrzał w jesienne niebo wodząc wzrokiem na opadające liście. Dał czas dziewczynie, on się w tym czasie wyciszał.
- Nic ci nie obiecuje jak i niczego nie oczekuje. - Spojrzał po chwili na dziewczynę najwyraźniej oddając jej ster całej tej sytuacji, to teraz od niej zależało co się stanie. - Możesz zrobić co chcesz, nic nie wyjdzie poza wrota tej komnaty. Również jestem dobry w tajemnicach. Ale to co się stanie, zostanie tutaj i w naszych wspomnieniach. Nie chce ranić tak delikatnego serca, a nie chcę mu dawać nadziei.
Niech to szlag wszystko trafi, romantyk się znalazł. Wśród Ślizgonów? Toż to niedorzeczne, musiał się chłopak bardzo maskować i wstrzymywać przez tyle lat. Lecz gdzieś drgał ten dziwny smutek, melancholia, która wciąż otaczała Nevan'a jak całun. Księga się powoli otwierała, pokazując Lei bardzo niewiele.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Lea czuła jak na niego działa, zdawała sobie sprawę, że ma go praktycznie w garści, jednak wciąż nie była pewna. Ten Ślizgon nie był jak każdy normalny chłopak. Daleko mu do tego było. Różnił się tak diametralnie, że nawet specjalistka od męskich serc, Chatier nie wiedziała jak się za niego zabrać.
- Będzie, istotnie. - Potwierdziła jego słowa, odgarniając na plecy swoje jasne włosy. Przysunęła się doń bliżej, ręce układając na piersi chłopaka. Znowu jej to robił. Znowu wprawiał ją w ten okropny stan bezsilności. I radź tu sobie z takim, męcz się, no męcz.
- Przecież to wszystko to jedna wielka halucynacja - Uśmiechnęła się, podpierając się na łokciu, co by móc lepiej chłopaka widzieć. - O moje serce się nie martw, ono nie jest podatne na zranienia. - Szepnęła, pochylając się nad chłopakiem. Jasne fale musnęły policzki chłopaka nim Lea zdążyła odgarnąć pasma włosów do tyłu. Nie miała już siły dalej w to brnąć. Tonęła bezmyślnie w szaro-błękitnych tęczówkach Ślizgona, chcąc jak najprędzej wyczerpać pokłady jego cierpliwości. Ciepły, słodki oddech owionął jego twarz, a srebrzystoszare oczy spoglądały zza kurtyny ciemnych, długich rzęs w wyjątkowo wyczekującym spojrzeniu.
- Będzie, istotnie. - Potwierdziła jego słowa, odgarniając na plecy swoje jasne włosy. Przysunęła się doń bliżej, ręce układając na piersi chłopaka. Znowu jej to robił. Znowu wprawiał ją w ten okropny stan bezsilności. I radź tu sobie z takim, męcz się, no męcz.
- Przecież to wszystko to jedna wielka halucynacja - Uśmiechnęła się, podpierając się na łokciu, co by móc lepiej chłopaka widzieć. - O moje serce się nie martw, ono nie jest podatne na zranienia. - Szepnęła, pochylając się nad chłopakiem. Jasne fale musnęły policzki chłopaka nim Lea zdążyła odgarnąć pasma włosów do tyłu. Nie miała już siły dalej w to brnąć. Tonęła bezmyślnie w szaro-błękitnych tęczówkach Ślizgona, chcąc jak najprędzej wyczerpać pokłady jego cierpliwości. Ciepły, słodki oddech owionął jego twarz, a srebrzystoszare oczy spoglądały zza kurtyny ciemnych, długich rzęs w wyjątkowo wyczekującym spojrzeniu.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
- Owszem, halucynacja. - Uśmiechnął się łagodnie, spoglądając na rozbudzoną emocjami dziewczynę. - Za to jaka przyjemna.
Przesunął dłoń z jej talii do jej szyi delikatnie ujmując twarz dziewczyny i kciukiem muskając aksamitny policzek. Dłonie miał nieco szorstkie, jakby wiele nimi pracował.
Zbliżył twarz do oblicza Gryfonki, utkwił w niej oczach głębokie spojrzenie, by po chwili przymknąć ten bezden błękitnej toni i musnąć usta Lei własnymi, dosłownie niczym delikatne muśnięcie ciepłego wiatru. Było to zaproszenie, bez żadnych warunków i zgrywania się, Ślizgon po tylu chwilach droczenia się z namiętną Francuską pozwolił jej na to czego przez cały czas pragnęła.
Przesunął dłoń z jej talii do jej szyi delikatnie ujmując twarz dziewczyny i kciukiem muskając aksamitny policzek. Dłonie miał nieco szorstkie, jakby wiele nimi pracował.
Zbliżył twarz do oblicza Gryfonki, utkwił w niej oczach głębokie spojrzenie, by po chwili przymknąć ten bezden błękitnej toni i musnąć usta Lei własnymi, dosłownie niczym delikatne muśnięcie ciepłego wiatru. Było to zaproszenie, bez żadnych warunków i zgrywania się, Ślizgon po tylu chwilach droczenia się z namiętną Francuską pozwolił jej na to czego przez cały czas pragnęła.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Chatier wyjątkowo do gustu przypadła ta halucynacja. Choć od chwili wiszenia do góry nogami minęło sporo czasu, Francuzka wciąż odnosiła wrażenie, że znajduje się w sennym świecie mrzonek. Nie przyszło jej najzupełniej do głowy, że to owy blond włosy chłopak może tak intensywnie na nią oddziaływać.
A jednak się złamał. Kiedy dłoń chłopaka wędrowała wzdłuż jej ciała, wiedziała, co się święci. Wydało go spojrzenie. Elektryzujący dreszcz znowu przeszył ciało niespokojnej Gryfonki, gdy zamknął jej usta pocałunkiem. Chatier nie trzeba był nic więcej mówić. Spragniona bliskości Gryfonka wplotła smukłe palce we włosy chłopaka, przylegając do niego jednocześnie całym ciałem. Łaknące miękkości ust Ślizgona wargi, nieśpiesznie pogłębiły pocałunek, nadając mu nieco mniej łagodnego charakteru.
A jednak się złamał. Kiedy dłoń chłopaka wędrowała wzdłuż jej ciała, wiedziała, co się święci. Wydało go spojrzenie. Elektryzujący dreszcz znowu przeszył ciało niespokojnej Gryfonki, gdy zamknął jej usta pocałunkiem. Chatier nie trzeba był nic więcej mówić. Spragniona bliskości Gryfonka wplotła smukłe palce we włosy chłopaka, przylegając do niego jednocześnie całym ciałem. Łaknące miękkości ust Ślizgona wargi, nieśpiesznie pogłębiły pocałunek, nadając mu nieco mniej łagodnego charakteru.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Czując ognisty temperament Lei pozwolił by nim zawładnęła na tę chwilę, zatapiając się w zmysłowym pocałunku. On taki spokojny, niczym niewzruszony szczyt, ona taka energiczna i żywiołowa niczym płomień. Starli się w tej chwili łącząc przeciwieństwa w namiętnym zbliżeniu.
Ślizgon pozwalał Lei na to krótkie szaleństwo nie pozostawszy w tyle, lecz i koniec musiał nadejść. Nagle jego pocałunek stał się silny, pochwycił Gryfonkę w przeciągającą się w chwilę zmysłowości odbierając sobie i jej na te kilka sekund oddech.
Później ją wypuścił delikatnie cofając się, lecz wciąż czuła ciepło jego oddechu na ustach.
Milczał, gdy spojrzał na Leę najwidoczniej nie chciał psuć tej chwili żadnymi słowami, smakując jeszcze echo swojej nagrody.
Ślizgon pozwalał Lei na to krótkie szaleństwo nie pozostawszy w tyle, lecz i koniec musiał nadejść. Nagle jego pocałunek stał się silny, pochwycił Gryfonkę w przeciągającą się w chwilę zmysłowości odbierając sobie i jej na te kilka sekund oddech.
Później ją wypuścił delikatnie cofając się, lecz wciąż czuła ciepło jego oddechu na ustach.
Milczał, gdy spojrzał na Leę najwidoczniej nie chciał psuć tej chwili żadnymi słowami, smakując jeszcze echo swojej nagrody.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Chatier chyba najbardziej podobało się to, jak niewiele emocji okazuje ten Ślizgon. Za swoim zdystansowaniem i zewnętrznym spokojem ukrywał wszystko to, co naprawdę czuje. Pocałunek zdawał się jednak ukazywać inną, nieznaną dotąd dziewczynie cząstkę Nevana. Chłopak ciekawił Leanne coraz i coraz bardziej, co sama przyjęła z pewną dozą zaskoczenia. Bo ona naprawdę rzadko bywała kimś poważnie zaintrygowana. Zwykle to ona stanowiła zagadkę, tutaj role się odwróciły. Ona musiała się starać.
Intensywność doznania na dobrą chwilę odebrała Gryfonce mowę. Uśmiech pełen nieopisanego zadowolenia spowił malinowe wargi Gryfonki, gdy ta rozchyliła zmrużone powieki. Jednak nie zawiodła się na swoich umiejętnościach tak sromotnie, jak myślała wcześniej.
Intensywność doznania na dobrą chwilę odebrała Gryfonce mowę. Uśmiech pełen nieopisanego zadowolenia spowił malinowe wargi Gryfonki, gdy ta rozchyliła zmrużone powieki. Jednak nie zawiodła się na swoich umiejętnościach tak sromotnie, jak myślała wcześniej.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Spoglądał na Gryfonkę obserwując ją z lekkim uśmiechem na ustach. Powoli zabrał dłoń z jej karku kładąc ją sobie na torsie. Odetchnął głębiej sprawiając, że Lea uniosła się wyżej.
- Wyciąganie cie z kłopotów jest przyjemne, a nagrody bardzo słodkie.
Uśmiechnął się kącikiem ust. Jej stan chyba go troszeczkę bawił, on sam wydawał się być wyciszony, lecz częste uderzenia wewnątrz jego piersi mówiły co innego.
Spojrzał na okno, które w przebłyskach pojawiało się wśród jesiennego mirażu. Było już po zmroku.
- Niedługo zacznie się cisza nocna.
Sam nie chciał wracać zbytnio do swojego dormitorium, podobała mu się ta fantazja. Była odprężająca i pozwalała mu na chwilę oderwania się od szkolnych spraw. Był wdzięczny Lei za to, może to nie były jego ulubione wyprawy na niekończące się wrzosowiska, lecz czuł w tej chwili podobne zadowolenie.
- Wyciąganie cie z kłopotów jest przyjemne, a nagrody bardzo słodkie.
Uśmiechnął się kącikiem ust. Jej stan chyba go troszeczkę bawił, on sam wydawał się być wyciszony, lecz częste uderzenia wewnątrz jego piersi mówiły co innego.
Spojrzał na okno, które w przebłyskach pojawiało się wśród jesiennego mirażu. Było już po zmroku.
- Niedługo zacznie się cisza nocna.
Sam nie chciał wracać zbytnio do swojego dormitorium, podobała mu się ta fantazja. Była odprężająca i pozwalała mu na chwilę oderwania się od szkolnych spraw. Był wdzięczny Lei za to, może to nie były jego ulubione wyprawy na niekończące się wrzosowiska, lecz czuł w tej chwili podobne zadowolenie.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
- To dlatego, że obcowanie ze mną w większości przypadków bywa bardzo przyjemne - Odparła, wciąż z uśmiechem na ustach. Teraz to sobie mogła zgrywać taką super pewną siebie osobę, kiedy już dostała co chciała (choć z niemałym trudem). Mogła też zaliczyć wieczór do całkiem udanych. Kiedy chłopak wspomniał o zbliżającej się ciszy nocnej, Lea dopiero zdała sobie sprawę, jak długo musiała tam wisieć i poza tym, jak długo siedzieli już tutaj we dwójkę. Chatier nie miała najmniejszej ochoty ruszać się z tego miejsca. Zarówno aura jak i towarzystwo odpowiadało jej w zupełności.
- Przejmujesz się ciszą nocną? - Uśmiechnęła się łobuzersko - Zawsze możesz powiedzieć, że Twój wewnętrzny głos kazał Ci opuścić lochy i wyruszyć na poszukiwania blondynki w opałach. - Dodała, wcale się od chłopaka nie odsuwając, na razie. Zależało to od tego, jak poważnie traktował szkolne przepisy i czy we krwi miał choć trochę nierozważności.
- Przejmujesz się ciszą nocną? - Uśmiechnęła się łobuzersko - Zawsze możesz powiedzieć, że Twój wewnętrzny głos kazał Ci opuścić lochy i wyruszyć na poszukiwania blondynki w opałach. - Dodała, wcale się od chłopaka nie odsuwając, na razie. Zależało to od tego, jak poważnie traktował szkolne przepisy i czy we krwi miał choć trochę nierozważności.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
- Nie aż tak bardzo. Ale mam małego chochlika, który zrobi z tego niezły raban jeśli nie wrócę.
Posłał Chatier łobuzerski uśmiech, nie spychał jej z siebie ani nie uciekał. Miał jeszcze trochę czasu a tez żal było mu opuszczać tak wygodne miejsce.
- Młodsza siostra.
Wyjaśnił Gryfonce co to za chochlik go tak pilnuje i bierze sobie na serio swoją misję.
- A sama wiesz co się będzie działo jak zaczną nas szukać. Prefekci często mają za długie jęzory. W końcu to halucynacja i tajemnica, tego się strzeże.
Wykonał gest zamykania ust na zamek, po czym lekko się podniósł siadając wsparty na ścianie.
Posłał Chatier łobuzerski uśmiech, nie spychał jej z siebie ani nie uciekał. Miał jeszcze trochę czasu a tez żal było mu opuszczać tak wygodne miejsce.
- Młodsza siostra.
Wyjaśnił Gryfonce co to za chochlik go tak pilnuje i bierze sobie na serio swoją misję.
- A sama wiesz co się będzie działo jak zaczną nas szukać. Prefekci często mają za długie jęzory. W końcu to halucynacja i tajemnica, tego się strzeże.
Wykonał gest zamykania ust na zamek, po czym lekko się podniósł siadając wsparty na ścianie.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
- Prefekt naczelny ma do mnie słabość, wywinęłabym się więc nawet naszym ukochanym prefekcionom. - Uśmiechnęła się szeroko, podnosząc się do pozycji siedzącej. Poprawiła włosy opadające na czoło, po czym zerknęła na chłopaka.
- Cieszę się, że moja daje mi tyle wolności ile tylko możliwe... Może to dlatego, że jest w Ravenclawie - Wzruszyła ramionami, przygryzając dolną wargę.
- Och, rozumiem. W takim razie idę pierwsza. - Rzekła tonem rozczarowanego dziecka, a smutne spojrzenie przeniosła na spadające liście. Miała już się podnosić, kiedy jej spojrzenie padło na Fraser'a. Przecież nie mogłaby go zostawić, nie pożegnawszy odpowiednio niebieskookiego. Zbliżyła się doń, z zamiarem złożenia na jego policzku pożegnalnego całusa, jednak rozmyśliła się w połowie i odsunęła. Wstała prędko i otrzepawszy czarną spódniczkę, rzuciła chłopakowi pożegnalne spojrzenie. A chwilę później odwróciła się na pięcie, ruszając do wyjścia, już bez słowa.
- Cieszę się, że moja daje mi tyle wolności ile tylko możliwe... Może to dlatego, że jest w Ravenclawie - Wzruszyła ramionami, przygryzając dolną wargę.
- Och, rozumiem. W takim razie idę pierwsza. - Rzekła tonem rozczarowanego dziecka, a smutne spojrzenie przeniosła na spadające liście. Miała już się podnosić, kiedy jej spojrzenie padło na Fraser'a. Przecież nie mogłaby go zostawić, nie pożegnawszy odpowiednio niebieskookiego. Zbliżyła się doń, z zamiarem złożenia na jego policzku pożegnalnego całusa, jednak rozmyśliła się w połowie i odsunęła. Wstała prędko i otrzepawszy czarną spódniczkę, rzuciła chłopakowi pożegnalne spojrzenie. A chwilę później odwróciła się na pięcie, ruszając do wyjścia, już bez słowa.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
- Masz szczęście, chociaż kto by się mógł oprzeć takiemu urokowi. Chyba tylko ślepy albo głupi.
Spojrzał na Gryfonkę z rozbawieniem w oczach. Gdy wspomniała o rodzeństwie przyznał jej racje, miała lepiej, on swoją siostrę miał pod nosem i to nie było aż takie wygodne.
Gdy wstała uznając, że damy mają pierwszeństwo nie zatrzymywał jej. Ostatnia chwila jaką poświęciła by się z nim podroczyć sprawiła, że dziewczyna w jego oczach uzyskała spory plus. Nie oceniał jej źle ale zastanawiał się czy aby na pewno jest tak odporna na własne rozbrykane uczucia. Była, podobało mu się to.
- Być może, do zobaczenia kiedyś.
Mruknął w jej stronę nim umknęła od niego w stronę drzwi, gdy odwróciła się by jeszcze na niego spojrzeć posłał jej swój łagodny uśmiech.
Później odczekał parę minut i sam ruszył w drogę do dormitorium w Lochach.
Spojrzał na Gryfonkę z rozbawieniem w oczach. Gdy wspomniała o rodzeństwie przyznał jej racje, miała lepiej, on swoją siostrę miał pod nosem i to nie było aż takie wygodne.
Gdy wstała uznając, że damy mają pierwszeństwo nie zatrzymywał jej. Ostatnia chwila jaką poświęciła by się z nim podroczyć sprawiła, że dziewczyna w jego oczach uzyskała spory plus. Nie oceniał jej źle ale zastanawiał się czy aby na pewno jest tak odporna na własne rozbrykane uczucia. Była, podobało mu się to.
- Być może, do zobaczenia kiedyś.
Mruknął w jej stronę nim umknęła od niego w stronę drzwi, gdy odwróciła się by jeszcze na niego spojrzeć posłał jej swój łagodny uśmiech.
Później odczekał parę minut i sam ruszył w drogę do dormitorium w Lochach.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Kruger choć na co dzień cechowała się tym, że lubowała się w przyjmowaniu pełnych aprobaty spojrzeń od Halloweenowej nocy wciąż nie doszła do siebie i unikała tych spojrzeń robiąc wszystko co możliwe aby być samą. Przestała jadać o tych porach co reszta znanych jej Ślizgonów, przestała przesiadywać w Pokoju Wspólnym i spała dwa razy więcej niż zwykle. Nie chciała z nikim rozmawiać o tym co się wydarzyło, a gdy ktokolwiek pytał to zbywała go uciekając w nieznane. Tak właśnie było teraz. Ledwo wywinęła się ciekawskiej Amy z jej roku i teraz pokonywała co dwa schody drogę na górę. Uwielbiała wyższe kondygnacje zamku, doskonale świadoma, że tam może odnaleźć upragniony spokój bez opuszczania przyjemnego ciepła jakie miało w sobie wnętrze zamku. Nie zamierzała sobie odmrażać palców na zimnie tylko dlatego, że nie chciała rozmawiać o ostatniej imprezie. Czekała więc z niecierpliwieniem na kolejne wydarzenie które odciągnie uwagę ludzi od tego ostatniego. Czekała, ale doczekać się nie mogła. Jak na złość! Czekała na cokolwiek co wyciągnie ją z tej apatii. Póki co jednak to nie nadchodziło. Skazana sama na siebie skręciła w to nieużywane piętro szkoły wchodząc do swojego ukochanego pomieszczenia. Od razu odrzuciła torbę na bok, ściągnęła z siebie czarny sweter zostając w białej sukience i ściągnęła buty odpinając przy okazji pończochy od pasa tak, że same się zsunęły do kostek, a ona zostawiła je obok balerin koło wejścia.
- Fonsendio. - wykonała jeszcze ostatnie zaklęcie różdżką które przeniosło ją w kompletnie inną rzeczywistość. Odłożyła różdżkę, rozpuściła włosy i ułożyła się na miękkiej trawie wdychając zapach świeżej trawy jakby to wszystko było prawdą, a nie iluzją. Bezduszną projekcją odtwarzaną w jej głowie- za każdym razem taką samą. Ona jednak kochała tą iluzję. Kochała zwijać się w kłębek i czuć łaskoczące ją w stopy źdźbła traw.
- Fonsendio. - wykonała jeszcze ostatnie zaklęcie różdżką które przeniosło ją w kompletnie inną rzeczywistość. Odłożyła różdżkę, rozpuściła włosy i ułożyła się na miękkiej trawie wdychając zapach świeżej trawy jakby to wszystko było prawdą, a nie iluzją. Bezduszną projekcją odtwarzaną w jej głowie- za każdym razem taką samą. Ona jednak kochała tą iluzję. Kochała zwijać się w kłębek i czuć łaskoczące ją w stopy źdźbła traw.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Listopadowe deszcze i chłód sprawiły w końcu, że Hiszpan powoli popadał w jesienną melancholię. Snuł się po lekcjach korytarzami szukając rozrywki, ciągnęło go do Pokoju Wspólnego Krukonów, gdzie było ciepło, gwarnie i na pewno znalazłby kilka osób z którymi mógłby porozmawiać. Lecz wpierw szczęścia szukał gdzie indziej, może trafi się coś ciekawego.
Zajrzał do kilku komnat, nic nie znalazł. W końcu stanął przed drzwiami Komnaty czterech pór roku. Nieświadom, że ktoś już ją zajął nacisnął klamkę i uchylił wrota. Ciąg ciepłego, wiosennego powietrza sprawił, że zachęcony zajrzał do wnętrza, na twarzy Hiszpana od razu odmalował się uśmiech zadowolenia. Zdecydowanie wolał ciepłe barwy wiosny, niż ponure zgnilizny jesieni.
Wszedł do środka zamykając za plecami drzwi. Spojrzał w stronę leżącej na trawie blondynki.
- Hola! Jakby ktoś czytał w moich myślach. - rzucił w stronę Ślizgonki z nową porcją entuzjazmu w głosie. - Można się dołączyć?
Zajrzał do kilku komnat, nic nie znalazł. W końcu stanął przed drzwiami Komnaty czterech pór roku. Nieświadom, że ktoś już ją zajął nacisnął klamkę i uchylił wrota. Ciąg ciepłego, wiosennego powietrza sprawił, że zachęcony zajrzał do wnętrza, na twarzy Hiszpana od razu odmalował się uśmiech zadowolenia. Zdecydowanie wolał ciepłe barwy wiosny, niż ponure zgnilizny jesieni.
Wszedł do środka zamykając za plecami drzwi. Spojrzał w stronę leżącej na trawie blondynki.
- Hola! Jakby ktoś czytał w moich myślach. - rzucił w stronę Ślizgonki z nową porcją entuzjazmu w głosie. - Można się dołączyć?
Zacarias de la VegaKlasa VII - Urodziny : 06/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Gerona, Spain
Krew : Czysta
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Wciągnęła do nozdrzy zapach wiosny i żałowała, że nie może bardziej zanurkować w otaczające ją trawy. Bardziej i bardziej. Tak żeby ukryć się przed światem i zostać tam jak najdłużej. Powoli usypiała. Wszystko tu było takie ciche, spokojne, niewymuszone. Czuła się tu bezpiecznie, leżąc na wyimaginowanej trawie. Już Morfeusz był gotów by porwać ją w swoje ramiona kiedy jedno skrzypnięcie drzwi sprawiło, że sen odpłynął w niepamięć. Poderwała się szybko do pozycji siedzącej wpatrując się w nieznaną dotychczas twarz młodzieńca który zdążył już przekroczyć za sobą próg i zamknąć drzwi odcinając głosy nastolatków wesoło rozmawiających na szkolnym korytarzu. Znów słychać było śpiew ptaków i szum drzew kołysanych lekko przez wiatr.
- Tylko jeśli nie zamierzasz pytać mnie o Halloween - odpowiedziała delikatnie się uśmiechając. Bez skrępowania znów opadła na trawę przymykając powieki. Nie znosiła tych ciągłych pytań. Nieważne czy były zadane werbalnie czy nie. Nie chciała rozmawiać o Jasonie który wydał się wszystkim ze swoim wampiryzmem co podobno zostało potem ładnie odwrócone tak, że wszyscy są zdania, że mieli do czynienia z całkiem niezłym przedstawieniem. Nie chciała rozmawiać o zamianie ról z siostrą. Nie chciała rozmawiać o tym w jakiej sukience była. Nie chciała też mówić dlaczego jest smutna, chociaż w tamtą noc sprawiała kompletnie inne wrażenie kiedy całowała się z sowołakiem. Cóż. To nie była ona. To była Monika. Ona była wciąż tak samo smutna w ciele swojej jedynej, a przynajmniej jedynej znanej, siostry. I coraz częściej dochodziła do iście depresyjnych myśli mówiących wyraźnie, że może być smutna już na zawsze.
- Jak masz na imię? - zapytała w końcu przenosząc na niego spojrzenie swoich intensywnie czekoladowych tęczówek.
- Tylko jeśli nie zamierzasz pytać mnie o Halloween - odpowiedziała delikatnie się uśmiechając. Bez skrępowania znów opadła na trawę przymykając powieki. Nie znosiła tych ciągłych pytań. Nieważne czy były zadane werbalnie czy nie. Nie chciała rozmawiać o Jasonie który wydał się wszystkim ze swoim wampiryzmem co podobno zostało potem ładnie odwrócone tak, że wszyscy są zdania, że mieli do czynienia z całkiem niezłym przedstawieniem. Nie chciała rozmawiać o zamianie ról z siostrą. Nie chciała rozmawiać o tym w jakiej sukience była. Nie chciała też mówić dlaczego jest smutna, chociaż w tamtą noc sprawiała kompletnie inne wrażenie kiedy całowała się z sowołakiem. Cóż. To nie była ona. To była Monika. Ona była wciąż tak samo smutna w ciele swojej jedynej, a przynajmniej jedynej znanej, siostry. I coraz częściej dochodziła do iście depresyjnych myśli mówiących wyraźnie, że może być smutna już na zawsze.
- Jak masz na imię? - zapytała w końcu przenosząc na niego spojrzenie swoich intensywnie czekoladowych tęczówek.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Zmrużył powieki przyglądając się dziewczynie. Rozpoznał ją, fakt i to nawet z Halloween. Wielu po tych wydarzeniach miało mieszane uczucia, cała ta farsa, trochę w stylu Ślizgonów. On tam był tylko gapiem, a osoby, które uczestniczyły w "przedstawieniu" były mu znane jedynie z widzenia.
Pokręcił głową na znak, że nie ma zamiaru poruszać tego tematu. Podszedł zatem bliżej, skoro spełnił warunek. Spojrzał na leżącą Mię, po czym przysiadł na miękkiej trawie niedaleko niej.
- Zacarias. Ale wszyscy mówią mi Zac. A ty?
Hiszpan uśmiechnął się przyjaźnie do Mii.
- Idealne miejsce na topienie jesiennej depresji. Tęsknię za ciepłem Hiszpanii...
Pokręcił głową na znak, że nie ma zamiaru poruszać tego tematu. Podszedł zatem bliżej, skoro spełnił warunek. Spojrzał na leżącą Mię, po czym przysiadł na miękkiej trawie niedaleko niej.
- Zacarias. Ale wszyscy mówią mi Zac. A ty?
Hiszpan uśmiechnął się przyjaźnie do Mii.
- Idealne miejsce na topienie jesiennej depresji. Tęsknię za ciepłem Hiszpanii...
Zacarias de la VegaKlasa VII - Urodziny : 06/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Gerona, Spain
Krew : Czysta
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Obróciła się na plecy podczas gdy jej złote włosy malowniczo rozsypały się na zielonej trawie. Wsunęła dłonie pod głowę krzyżując jednocześnie nogi w kostkach i wpatrywała się w błękit nieba.
- Mia. I wszyscy mówią na mnie Mia - odparła na koniec wyginając wargi w szerokim uśmiechu. Tak, zdecydowanie z uśmiechem jej do twarzy. Pojawiały się wtedy delikatne dołeczki na jej policzkach i jej twarz była jeszcze piękniejsza. Z wargami uformowanymi w uśmiech była w stanie bez mrugnięcia okiem zostać Miss Hogwartu gdyby ktokolwiek ogłosił taki konkurs. Smutek nie odebrał jej urody, więc była teraz jedynie smutną lalką. Jego przyjazny uśmiech sprawiał jednak, że chciała mu odpowiedzieć tym samym. Naprawdę chciała. Dlatego się uśmiechała.
- Hiszpania? Nigdy tam nie byłam. Ale skoro pragniesz ciepła... - sięgnęła po swoją różdżkę i niczym dobra wróżka zmieniła porę roku na lato. Już nie leżała na trawie, a na piasku, a w oddali można było zobaczyć może. Podniosła się do pozycji siedzącej i objęła ramionami swoje kolana. Oparła na nich brodę i przyjrzała się uważniej chłopakowi.
- Skąd mogę Cię znać? - rzuciła na głos z zastanowieniem marszcząc nieznacznie czoło.
- Pewnie grasz w Qudditcha! Albo w szkolnej orkiestrze! - dwa sensownie brzmiące wytłumaczenia padły z jej ust podczas gdy zanurzyła bose stopy w gorącym piasku.
- Mia. I wszyscy mówią na mnie Mia - odparła na koniec wyginając wargi w szerokim uśmiechu. Tak, zdecydowanie z uśmiechem jej do twarzy. Pojawiały się wtedy delikatne dołeczki na jej policzkach i jej twarz była jeszcze piękniejsza. Z wargami uformowanymi w uśmiech była w stanie bez mrugnięcia okiem zostać Miss Hogwartu gdyby ktokolwiek ogłosił taki konkurs. Smutek nie odebrał jej urody, więc była teraz jedynie smutną lalką. Jego przyjazny uśmiech sprawiał jednak, że chciała mu odpowiedzieć tym samym. Naprawdę chciała. Dlatego się uśmiechała.
- Hiszpania? Nigdy tam nie byłam. Ale skoro pragniesz ciepła... - sięgnęła po swoją różdżkę i niczym dobra wróżka zmieniła porę roku na lato. Już nie leżała na trawie, a na piasku, a w oddali można było zobaczyć może. Podniosła się do pozycji siedzącej i objęła ramionami swoje kolana. Oparła na nich brodę i przyjrzała się uważniej chłopakowi.
- Skąd mogę Cię znać? - rzuciła na głos z zastanowieniem marszcząc nieznacznie czoło.
- Pewnie grasz w Qudditcha! Albo w szkolnej orkiestrze! - dwa sensownie brzmiące wytłumaczenia padły z jej ust podczas gdy zanurzyła bose stopy w gorącym piasku.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Oparł się na jednej ręce wyciągając nogi przed siebie. Spoglądał jeszcze chwilę po zielonej łące, gdy ta nagle zmieniła się w piaszczystą plażę. Przymknął oczy wystawiając twarz do iluzyjnych promieni słonecznych, które mimo wszystko były ciepłe. Sięgnął dłonią do kołnierza luzując krawat i rozpinając guzik koszuli pod szyją.
Mii ciężko było określić ile ma lat, ale na pewno nie był dzieciakiem z młodszych lat. Na korytarzu, gdyby nie szkolna szata można było go pomylić z nauczycielem, albo kimś dorosłym, kto odwiedził szkołę.
- Ano, Hiszpania. - Skinął głową kierując spojrzenie na Mię. Po chwili wolną dłoń położył na sercu i odsunął ją otwierając w kierunku Mii. - Jak to mówią, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Mówił z sentymentem w głosie, rzeczywiście to musiało być miejsce za którym tęsknił. Chłopak był bardzo wyrazisty w swoich gestach.
Zawadiacki uśmiech pojawił się na ustach chłopaka, biła od niego pewność siebie i pozytywna aura.
- Quidditch. Ciężko wbić gola, gdy strzegę bramek. - Po czym przyjrzał się Mii. - Nie powiem, skąd cię kojarzę. Bo inaczej musiałbym wyjść. Nie mam na to ochoty.
Mii ciężko było określić ile ma lat, ale na pewno nie był dzieciakiem z młodszych lat. Na korytarzu, gdyby nie szkolna szata można było go pomylić z nauczycielem, albo kimś dorosłym, kto odwiedził szkołę.
- Ano, Hiszpania. - Skinął głową kierując spojrzenie na Mię. Po chwili wolną dłoń położył na sercu i odsunął ją otwierając w kierunku Mii. - Jak to mówią, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Mówił z sentymentem w głosie, rzeczywiście to musiało być miejsce za którym tęsknił. Chłopak był bardzo wyrazisty w swoich gestach.
Zawadiacki uśmiech pojawił się na ustach chłopaka, biła od niego pewność siebie i pozytywna aura.
- Quidditch. Ciężko wbić gola, gdy strzegę bramek. - Po czym przyjrzał się Mii. - Nie powiem, skąd cię kojarzę. Bo inaczej musiałbym wyjść. Nie mam na to ochoty.
Zacarias de la VegaKlasa VII - Urodziny : 06/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Gerona, Spain
Krew : Czysta
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Nie wyglądał jak większość pryszczatych nastolatków z jej rocznika, więc zapewne musiał być starszy. Może nawet powtarzał klasę? Jednak jej zdaniem spokojnie mógłby chodzić na uniwersytet i nie wyróżniałby się wcale z tłumu. Może to ta aura inteligencji którą roztaczali sobą Krukoni sprawiała, że społeczeństwo szkolne spostrzegało ich jako bardziej dojrzałe jednostki? Może to wcale nie jego wygląd, a ten nonszalancki odruch kiedy poluzował swój krawat skłoniły Mijkę do takiego, a nie innego myślenia?
- Wszędzie dobrze, ale w Anglii najlepiej - powiedziała wyginając swoje wargi w delikatnym uśmiechu. Tak, jej matka poklepałaby ją teraz z dumą po plecach ciesząc się, że lata wpajania patriotyzmu nie poszły na marne. Na samo przywołanie w myślach matki uśmiechnęła się szerzej i szczerzej podczas gdy jej czekoladowe tęczówki lustrowały twarz osobnika siedzącego naprzeciwko.
- Ach tak. Ta pewność siebie która bije po oczach z pewnością nie może należeć do nijakiego puzonisty - to komplement. Oryginalny, ale mimo wszystko komplement. Zacisnęła mocniej dłonie na swoich kolanach opierając na nich policzek. Pasował do tej plaży bardziej niż ona. Jego wygląd jawnie świadczył o tym, że wychował się właśnie w tej cieplejszej części Europy. Ona zaś była jego przeciwieństwem. Jej bladość i złote włosy nie pasowały do piasku i wody. Ona pasowała zdecydowanie do łąki. Do tej trawiastej łąki na której byli wcześniej, a na której sama Mia spędziła naprawdę długie godziny kontemplując nad mniej i bardziej istotnymi sprawami, ucząc się lub najzwyczajniej w świecie śpiąc.
- A na co masz ochotę, Zac? - zapytała, bo wcale nie chciała wracać do tematu nocy sprzed kilkunastu już dni. Czas mijał, a uczniowie będą o tym pamiętać dopóki na horyzoncie nie pojawi się wizja balu bożonarodzeniowego.
- Wszędzie dobrze, ale w Anglii najlepiej - powiedziała wyginając swoje wargi w delikatnym uśmiechu. Tak, jej matka poklepałaby ją teraz z dumą po plecach ciesząc się, że lata wpajania patriotyzmu nie poszły na marne. Na samo przywołanie w myślach matki uśmiechnęła się szerzej i szczerzej podczas gdy jej czekoladowe tęczówki lustrowały twarz osobnika siedzącego naprzeciwko.
- Ach tak. Ta pewność siebie która bije po oczach z pewnością nie może należeć do nijakiego puzonisty - to komplement. Oryginalny, ale mimo wszystko komplement. Zacisnęła mocniej dłonie na swoich kolanach opierając na nich policzek. Pasował do tej plaży bardziej niż ona. Jego wygląd jawnie świadczył o tym, że wychował się właśnie w tej cieplejszej części Europy. Ona zaś była jego przeciwieństwem. Jej bladość i złote włosy nie pasowały do piasku i wody. Ona pasowała zdecydowanie do łąki. Do tej trawiastej łąki na której byli wcześniej, a na której sama Mia spędziła naprawdę długie godziny kontemplując nad mniej i bardziej istotnymi sprawami, ucząc się lub najzwyczajniej w świecie śpiąc.
- A na co masz ochotę, Zac? - zapytała, bo wcale nie chciała wracać do tematu nocy sprzed kilkunastu już dni. Czas mijał, a uczniowie będą o tym pamiętać dopóki na horyzoncie nie pojawi się wizja balu bożonarodzeniowego.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Nie posiadał typowej dla Hiszpanów karnacji, mógłby spokojnie uchodzić za Francuza czy Anglika, albo i nawet Niemca. Lecz coś miał takiego w sobie, co sprawiało, że od razu kojarzyło się go z ciepłym miejscem.
Sięgnął dłonią do piasku, zatopił palce w rozgrzanych ziarenkach. Poczuł się na chwilę jak w domu, w środku lata, gdzie najchętniej spędzał właśnie czas na plaży, w porcie czy włócząc się po starych miastach.
Puzonista? Dobre żarty! Hahaha! Oczywiście nie wziął zanadto do siebie oryginalnego komplementu Mii, lecz to sprawiło, że chłopak "napuszył się" chcąc zapewne pokazać swoje męskie ego. Zdecydowanie bardziej sobie cenił podziw innych uczniów, gdy dowiadywali się, że gra w drużynie niżby mieli się z niego nabijać z powodu przynajmniej orkiestry.
- Na co mam ochotę? - Spojrzał w stronę Mii, zrobił zamyśloną minę zastanawiając się nad pytaniem Ślizgonki. - Żałuję, że te fale nie są prawdziwe. Ponurkowałbym w ciepłym morzu.
Wskazał na iluzoryczne fale patrząc na nie tęsknie. W morzach wokół Anglii szło prędzej zamarznąć nić pływać, tak samo w jeziorach. Nad czym Hiszpan strasznie ubolewał.
- Wyglądasz na smutną. Czy powinienem poszukać sposobu, by señorita Mia zapomniała o swoich chimerach?
Sięgnął dłonią do piasku, zatopił palce w rozgrzanych ziarenkach. Poczuł się na chwilę jak w domu, w środku lata, gdzie najchętniej spędzał właśnie czas na plaży, w porcie czy włócząc się po starych miastach.
Puzonista? Dobre żarty! Hahaha! Oczywiście nie wziął zanadto do siebie oryginalnego komplementu Mii, lecz to sprawiło, że chłopak "napuszył się" chcąc zapewne pokazać swoje męskie ego. Zdecydowanie bardziej sobie cenił podziw innych uczniów, gdy dowiadywali się, że gra w drużynie niżby mieli się z niego nabijać z powodu przynajmniej orkiestry.
- Na co mam ochotę? - Spojrzał w stronę Mii, zrobił zamyśloną minę zastanawiając się nad pytaniem Ślizgonki. - Żałuję, że te fale nie są prawdziwe. Ponurkowałbym w ciepłym morzu.
Wskazał na iluzoryczne fale patrząc na nie tęsknie. W morzach wokół Anglii szło prędzej zamarznąć nić pływać, tak samo w jeziorach. Nad czym Hiszpan strasznie ubolewał.
- Wyglądasz na smutną. Czy powinienem poszukać sposobu, by señorita Mia zapomniała o swoich chimerach?
Zacarias de la VegaKlasa VII - Urodziny : 06/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Gerona, Spain
Krew : Czysta
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Czy tylko ona nie nabijała się z członków orkiestry szkolnej z uwagą słuchając postępów jakie uczynili od ostatniego występu dla tak wymagającej publiczności jaką byli uczniowie Hogwartu? Pewnie tylko ona. I wcale nie miała innym tego za złe, że zrywali boki ze śmiechu na widok tych ludzi z wielkimi metalowymi przedmiotami w które zawzięcie dmuchali z lepszym lub gorszym skutkiem. Kruger komentowała jedynie te nieudane występy złośliwym uśmiechem zaś te udane nagradzała oklaskami. Nie zbijała się z tych ludzi, bo mieli w sobie pasję. Nie można się z czegoś takiego zbijać. To było zdaniem Mii świetne. Ten świat powinien być po brzegi wypełniony ludźmi z pasją, a nie rasowymi imbecylami. I kompletnie nie rozumiała czemu pasjonaci miotły są bardziej popularni od pasjonatów dęcia w puzon. Może dlatego, że tamci są trochę nijacy, a gracze w większości byli dość wyrazistymi postaciami. Na jego słowa uśmiechnęła się nieco. No tak, to wszystko jest w ich głowach. Ta piękna plaża na której siedzieli była tylko i wyłącznie gdzieś w ich głowach. Gdy czar przestanie działać to to wszystko zniknie, a oni pójdą grzecznie do swoich dormitorium żeby zając się swoim życiem.
- Niestety nie ma aż tak dobrze - westchnęła wzruszając przepraszająco ramionami. W sumie szkoda, że nie można dotknąć tego wszystkiego tak bardzo jakby się tego chciało. Jednak nawet w świecie magii nie można mieć wszystkiego.
- Zawsze możesz spróbować - powiedziała wychylając nieco bardziej buzię do przyjemnie ciepłych promieni słonecznych.
- Niestety nie ma aż tak dobrze - westchnęła wzruszając przepraszająco ramionami. W sumie szkoda, że nie można dotknąć tego wszystkiego tak bardzo jakby się tego chciało. Jednak nawet w świecie magii nie można mieć wszystkiego.
- Zawsze możesz spróbować - powiedziała wychylając nieco bardziej buzię do przyjemnie ciepłych promieni słonecznych.
Re: Komnata Czterech Pór Roku
Fakt, nie można mieć wszystkiego co się zapragnie, przynajmniej nie od razu. Zac zwykle był przekonany, że odpowiednimi staraniami, cierpliwością (co było dla niego najtrudniejsze) jak i odpowiednim uporem można zyskać wiele. Teraz jednak nie mógł od tak przenieść się do słonecznej Gerony by zaspokoić swoją tęsknotę. Był w Hogwarcie, rok szkolny za pasem a ezgaminy coraz bliżej. Jak na Krukona przystało, czekał na dzień próby z niecierpliwością poszerzając swoją wiedzę jak się tylko da.
Spróbować? Zawsze można! Hiszpan sięgnął do troby, pogrzebał w niej przez chwilę by wyciągnąć jajowaty przedmiot wielkości gruszki. Ściągnął usta, zmarszczył brwi przyglądając się skarbowi, by po chwili zerknąć na Mię.
- To kupiłem w wakacje od egzotycznych kupców. - Wyciąnął przedmiot ku dziewczynie. - Powinien ci się spodobać.
Łuskowane jajo wyglądało dość zjawiskowo, metalowe płytki odbijały światło sprawiając wokół przedmiotu iluzję kolorowej mgiełki barw. Przedmiot ważył na pewno mniej niż na to wyglądał, ba! był leciutki jak piórko.
- Bo aż się serce kraje widząc na tak pięknej twarzy tyle smutku. - Hiszpan widocznie nie sprawiał sobie wysiłku by jakkolwiek tuszować swoje spostrzeżenia, wylewny do bólu jak każdy typowy mieszkaniec Morza Śródziemnego. A przy tym również i czarujący na swój sposób, ciężko się gniewać. Przystojniak zachęcił Mię by odebrała swój prezent, ciężko było się doczytywać podstępu w tym geście, a przedmiot wcale na zwyczajny nie wyglądał.
Spróbować? Zawsze można! Hiszpan sięgnął do troby, pogrzebał w niej przez chwilę by wyciągnąć jajowaty przedmiot wielkości gruszki. Ściągnął usta, zmarszczył brwi przyglądając się skarbowi, by po chwili zerknąć na Mię.
- To kupiłem w wakacje od egzotycznych kupców. - Wyciąnął przedmiot ku dziewczynie. - Powinien ci się spodobać.
Łuskowane jajo wyglądało dość zjawiskowo, metalowe płytki odbijały światło sprawiając wokół przedmiotu iluzję kolorowej mgiełki barw. Przedmiot ważył na pewno mniej niż na to wyglądał, ba! był leciutki jak piórko.
- Bo aż się serce kraje widząc na tak pięknej twarzy tyle smutku. - Hiszpan widocznie nie sprawiał sobie wysiłku by jakkolwiek tuszować swoje spostrzeżenia, wylewny do bólu jak każdy typowy mieszkaniec Morza Śródziemnego. A przy tym również i czarujący na swój sposób, ciężko się gniewać. Przystojniak zachęcił Mię by odebrała swój prezent, ciężko było się doczytywać podstępu w tym geście, a przedmiot wcale na zwyczajny nie wyglądał.
Zacarias de la VegaKlasa VII - Urodziny : 06/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Gerona, Spain
Krew : Czysta
Strona 6 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 6 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach