Włoska komnata
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Anglia :: Newheaven :: Zamek rodziny Ames
Strona 1 z 1
Re: Włoska komnata
Sasza pozwoliła, by chłopak zaprowadził ją na górę. Podążała za nim, ostatni raz rzucając okiem na hol, tym razem z perspektywy krętych schodów. Nigdy nie miała lęku wysokości, ale musiała przyznać, że tym razem zakręciło się jej w głowie. Może z nadmiaru wrażeń? W ciągu tych kilkunastu minut miała okazję zobaczyć tyle niesamowitych rzeczy, że właściwie nie wiedziała, o co zapytać najpierw. Basen? Piwnica z winami? Zamek był prawdziwym pałacem i nie było mowy żeby panna Tiereszkowa mogła zmienić zdanie.
- W ogrodzie trzymacie jednorożce, rozumiem? – rzuciła żartobliwie, posyłając mu zaczepne spojrzenie, kiedy przepuszczał ją w drzwiach do sypialni, którą miała zająć. Z pewnością widok jednorożców dopełniałby bajkowego klimatu. Pomieszczenie było przestronne i eleganckie. Piękne. Rosjanka nie była w stanie się powstrzymać. Od razu miękko wylądowała na olbrzymim, miękkim łóżku. Niemal natychmiast jednak podniosła się, zerkając badawczo na Krukona.
- Co ja tu właściwie robię? – spytała nagle, delikatnie mrużąc oczy.
- W ogrodzie trzymacie jednorożce, rozumiem? – rzuciła żartobliwie, posyłając mu zaczepne spojrzenie, kiedy przepuszczał ją w drzwiach do sypialni, którą miała zająć. Z pewnością widok jednorożców dopełniałby bajkowego klimatu. Pomieszczenie było przestronne i eleganckie. Piękne. Rosjanka nie była w stanie się powstrzymać. Od razu miękko wylądowała na olbrzymim, miękkim łóżku. Niemal natychmiast jednak podniosła się, zerkając badawczo na Krukona.
- Co ja tu właściwie robię? – spytała nagle, delikatnie mrużąc oczy.
Re: Włoska komnata
Piętro wyżej, pierwsze z rzędu drzwi, konkretniej bardzo stare, dwuskrzydłowe drzwi. Słysząc jej uwagę nie mógł się cicho nie zaśmiać. Jednorożce?
- Nie, tylko zwykłe konie w stajni... Ale, ale! Właśnie mnie natchnęłaś, więc kto wie, kto wie... - uśmiechnął się szeroko. W sumie niezła sprawa kupić sobie parkę jednorożców, żeby chodziły sobie i się rozmnażały. Tak, dobry pomysł. W sumie taka parka na czarnym rynku sporo kosztuje. No, ale przecież go stać. Kogo jak nie jego? Jakby chciał mógłby sobie tutaj zrobić rezerwat smoków, tyle, że... po cholerę mu smoki? Śmierdzi to to gorzej niż konie i jeszcze ogniem zionie szkody przy okazji robiąc. Konie mu nawet potrzebne nie były. Trzymał je tylko dlatego, żeby zatrudniać młodych i atrakcyjnych stajennych, którzy przypadną do gustu smakowego jej siostry. Wyszczerzył się jeszcze radośniej widząc jak Sasza rzuca się na łóżko. Najwidoczniej już wybrała swoją sypialnię. Słysząc jej pytanie jedna z jego brwi powędrowała nieco wyżej.
- Przyjechałaś na wakacje jako moja przyszła szwagierka. Nie martw się, nie jestem seryjnym gwałcicielem... - skrzyżował dłonie na piersiach i stał oparty o framugę wpatrując się w uroczą niewiastę. Miała w sobie to "coś" co sprawiało, że już liczył ile go będą te jednorożce kosztować. Bo wbrew pozorom był skąpym sknerusem.
- Nie, tylko zwykłe konie w stajni... Ale, ale! Właśnie mnie natchnęłaś, więc kto wie, kto wie... - uśmiechnął się szeroko. W sumie niezła sprawa kupić sobie parkę jednorożców, żeby chodziły sobie i się rozmnażały. Tak, dobry pomysł. W sumie taka parka na czarnym rynku sporo kosztuje. No, ale przecież go stać. Kogo jak nie jego? Jakby chciał mógłby sobie tutaj zrobić rezerwat smoków, tyle, że... po cholerę mu smoki? Śmierdzi to to gorzej niż konie i jeszcze ogniem zionie szkody przy okazji robiąc. Konie mu nawet potrzebne nie były. Trzymał je tylko dlatego, żeby zatrudniać młodych i atrakcyjnych stajennych, którzy przypadną do gustu smakowego jej siostry. Wyszczerzył się jeszcze radośniej widząc jak Sasza rzuca się na łóżko. Najwidoczniej już wybrała swoją sypialnię. Słysząc jej pytanie jedna z jego brwi powędrowała nieco wyżej.
- Przyjechałaś na wakacje jako moja przyszła szwagierka. Nie martw się, nie jestem seryjnym gwałcicielem... - skrzyżował dłonie na piersiach i stał oparty o framugę wpatrując się w uroczą niewiastę. Miała w sobie to "coś" co sprawiało, że już liczył ile go będą te jednorożce kosztować. Bo wbrew pozorom był skąpym sknerusem.
Re: Włoska komnata
Brunetka mimo tego, że pochodziła z bogatej rodziny, nie była zepsuta ani trochę, dlatego też pokręciła głową w wyrazie niemego rozbawienia, kiedy gospodarz zaczął na głos rozważać możliwość zakup magicznych stworzeń. Jednorożce były istotami niezwykłymi, podziwianymi i szczególnie chronionymi, nawet w świecie czarodziejów postrzegane były jako unikat.
- Konie są podobno wspaniałymi zwierzętami – przyznała niechętnie, delikatnie marszcząc nos. Sama zdecydowanie omijała je szerokim łukiem. – Jak byłam mała, jeden mnie z siebie zrzucił. Nabawiłam się siniaków i stłuczeń, ale moje ciało nie ucierpiało aż tak, jak urażona duma niedoszłej księżniczki – wyjaśniła prędko, wstając wreszcie z łóżka. Krukonka przez chwilę krzątała się po sypialni, oglądając z bliska kolejne elementy wystroju.
- Wspaniale, czyli jednak ożenimy Borysa z Alą, tak? Ożenimy? Zorganizujemy im ogromne wesele – młoda Tiereszkowa niemal przyklasnęła w ręce na wieść o zostaniu przyszłą szwagierką chłopaka. Od lat usiłowała zeswatać swojego brata z Alice, ale ta dwójka bywała wyjątkowo niepokorna i uparta, więc swaty osiągały zmienne skutki. Okrążyła swojego gospodarza i wykonawszy kilka radosnych obrotów wokół własnej osi, z powrotem przysiadła na brzegu łóżka. Ian spokojnie mógł ją zaliczyć do grona stukniętych wychowanek domu Roweny Ravenclaw.
- Och, na noc i tak zamknę drzwi – rzuciła bezpośrednio, jednak jej subtelny uśmiech świadczył raczej o żartobliwym tonie ostrzeżenia. Przecież nie pchałaby się dobrowolnie w łapy seryjnego gwałciciela!
- Konie są podobno wspaniałymi zwierzętami – przyznała niechętnie, delikatnie marszcząc nos. Sama zdecydowanie omijała je szerokim łukiem. – Jak byłam mała, jeden mnie z siebie zrzucił. Nabawiłam się siniaków i stłuczeń, ale moje ciało nie ucierpiało aż tak, jak urażona duma niedoszłej księżniczki – wyjaśniła prędko, wstając wreszcie z łóżka. Krukonka przez chwilę krzątała się po sypialni, oglądając z bliska kolejne elementy wystroju.
- Wspaniale, czyli jednak ożenimy Borysa z Alą, tak? Ożenimy? Zorganizujemy im ogromne wesele – młoda Tiereszkowa niemal przyklasnęła w ręce na wieść o zostaniu przyszłą szwagierką chłopaka. Od lat usiłowała zeswatać swojego brata z Alice, ale ta dwójka bywała wyjątkowo niepokorna i uparta, więc swaty osiągały zmienne skutki. Okrążyła swojego gospodarza i wykonawszy kilka radosnych obrotów wokół własnej osi, z powrotem przysiadła na brzegu łóżka. Ian spokojnie mógł ją zaliczyć do grona stukniętych wychowanek domu Roweny Ravenclaw.
- Och, na noc i tak zamknę drzwi – rzuciła bezpośrednio, jednak jej subtelny uśmiech świadczył raczej o żartobliwym tonie ostrzeżenia. Przecież nie pchałaby się dobrowolnie w łapy seryjnego gwałciciela!
Re: Włoska komnata
Och, można by polemizować czy był zepsutym dzieckiem... Jedno było pewne: nie wytrzymałby bez swojego majątku. Pieniądze były dla niego niebywale istotne. Oczywiście nie pieniądze innych, tylko jego własne prywatne fortuny. Musiały być. Inaczej czuł się tak jakby ktoś zabrał mu grunt spod stóp. Już raz czuł coś takiego, kiedy zmarli rodzice i istniało prawdopodobieństwo, że wszystko odziedziczy dalekie kuzynostwo. Wtedy państwo Volante ściągnęli niezłego prawnika i pewnie gdyby nie ich pomoc zostałby bez tego swojego gruntu pod stopami.
- Nasze konie są bardzo dobrze ułożone, zapewniam! Nigdy mnie nie zrzuciły, a jakoś nie jestem najlepszym jeźdźcem. - powiedział z przekonaniem. Konie się go bały. Instynktownie wyczuwały, że mają do czynienia z bestią. Nie wiedział jak zwierzęta to robią, ale one to po prostu jakby wiedziały. Cóż, z pewnością ich wampiroradar był lepszy niż u ludzi. Jednak prawdą było to co mówił. Nigdy żaden koń w Newheaven nikogo nie zrzucił. Ot, były już tak ułożone i poskromione, że nie miały po prostu takiego prawa.
- I dam jej w posagu dom we Francji, żeby mieli gdzie żyć, tak Saszo. - zero ironii. Pełna powaga. Z ciepłym uśmiechem na twarzy i kiwaniem głową na potwierdzenie jej słów. Wiedział, że to nigdy nie dojdzie do skutku, bo to nie w stylu Alice. Ale kto wie? Może się uda.
- Wolę okazjonalne gwałty od seryjnych, więc masz rację, zamknij drzwi. - rzucił żartobliwym tonem wciąż stojąc w progu i obserwując pannę Tiereszkową swoimi ciemnymi tęczówkami.
- Na co masz ochotę? - zapytał przechylając nieco głowę. I broń Panie, jeśli to była zbereźna propozycja! On chciał tylko wiedzieć, co by zjadła, czy może co by chciała porobić... Po prostu starał się być dobrym gospodarzem.
- Nasze konie są bardzo dobrze ułożone, zapewniam! Nigdy mnie nie zrzuciły, a jakoś nie jestem najlepszym jeźdźcem. - powiedział z przekonaniem. Konie się go bały. Instynktownie wyczuwały, że mają do czynienia z bestią. Nie wiedział jak zwierzęta to robią, ale one to po prostu jakby wiedziały. Cóż, z pewnością ich wampiroradar był lepszy niż u ludzi. Jednak prawdą było to co mówił. Nigdy żaden koń w Newheaven nikogo nie zrzucił. Ot, były już tak ułożone i poskromione, że nie miały po prostu takiego prawa.
- I dam jej w posagu dom we Francji, żeby mieli gdzie żyć, tak Saszo. - zero ironii. Pełna powaga. Z ciepłym uśmiechem na twarzy i kiwaniem głową na potwierdzenie jej słów. Wiedział, że to nigdy nie dojdzie do skutku, bo to nie w stylu Alice. Ale kto wie? Może się uda.
- Wolę okazjonalne gwałty od seryjnych, więc masz rację, zamknij drzwi. - rzucił żartobliwym tonem wciąż stojąc w progu i obserwując pannę Tiereszkową swoimi ciemnymi tęczówkami.
- Na co masz ochotę? - zapytał przechylając nieco głowę. I broń Panie, jeśli to była zbereźna propozycja! On chciał tylko wiedzieć, co by zjadła, czy może co by chciała porobić... Po prostu starał się być dobrym gospodarzem.
Re: Włoska komnata
Sasza nie śmiałaby wątpić w to, że konie grzeczniej zachowywały się w Newheaven. Tu wszystko wydawało się inne. Ludzie byli bardziej ułożeni, pogoda bardziej łaskawa. Młoda Tiereszkowa zaczynała naprawdę wierzyć w to, że jakimś cudem trafiła do bajkowej utopii.
- Nigdy w życiu nie uda ci się mnie namówić żebym dosiadła jakiegokolwiek kucyka, co dopiero prawdziwego konia! – w tej kwestii Rosjanka była uparta. Ceniła własne życie i nie miała zamiaru spędzać reszty wakacji w Świętym Mungu. Ostatnio, po balu wiosennym, uzdrowiciele i tak mieli sporo roboty z uczniami Hogwartu.
- Mogą mieszkać w dworku w Rosji, jeśli tylko Ala by nam nie marzła – brunetka była gotowa zamieszkać choćby i do końca życia w Dziurawym Kotle, byle tylko ostatecznie zeswatać tę dwójkę. Borys szalał za Volante odkąd tylko ją poznał, a sama Sasza nie mogła sobie wyobrazić lepszej kandydatki na żonę dla własnego brata. To pewnie dlatego Alice coraz częściej jej unikała. Pewnie jej gadanie doprowadzało ją do szału.
- Założę się, że macie tu jakiś ogród, park albo chociaż ławeczkę, co? – rzuciła w odpowiedzi na jego pytanie i nim zdążył zaprotestować, poderwała się z łóżka i chwyciwszy go za dłoń, pociągnęła schodami w dół.
- Nigdy w życiu nie uda ci się mnie namówić żebym dosiadła jakiegokolwiek kucyka, co dopiero prawdziwego konia! – w tej kwestii Rosjanka była uparta. Ceniła własne życie i nie miała zamiaru spędzać reszty wakacji w Świętym Mungu. Ostatnio, po balu wiosennym, uzdrowiciele i tak mieli sporo roboty z uczniami Hogwartu.
- Mogą mieszkać w dworku w Rosji, jeśli tylko Ala by nam nie marzła – brunetka była gotowa zamieszkać choćby i do końca życia w Dziurawym Kotle, byle tylko ostatecznie zeswatać tę dwójkę. Borys szalał za Volante odkąd tylko ją poznał, a sama Sasza nie mogła sobie wyobrazić lepszej kandydatki na żonę dla własnego brata. To pewnie dlatego Alice coraz częściej jej unikała. Pewnie jej gadanie doprowadzało ją do szału.
- Założę się, że macie tu jakiś ogród, park albo chociaż ławeczkę, co? – rzuciła w odpowiedzi na jego pytanie i nim zdążył zaprotestować, poderwała się z łóżka i chwyciwszy go za dłoń, pociągnęła schodami w dół.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Anglia :: Newheaven :: Zamek rodziny Ames
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach