Opuszczona klasa
+26
Brandon Tayth
Leslie Wilson
Monika Kruger
Aleksander Cortez
Irytek
Charles Wilson
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Sanne van Rijn
Christine Greengrass
William Greengrass
Serena Valerious
Shay Hasting
Dylan Davies
Rhinna Hamilton
Jane Halsey
Dalila Mauric
Joel Frayne
Mistrz Gry
Emily Bronte
Wyatt Walker
Rika Shaft
Malina Socha
Anthony Wilson
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
30 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro I
Strona 8 z 12
Strona 8 z 12 • 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12
Opuszczona klasa
First topic message reminder :
Niegdyś obywały się tutaj zajęcia z wróżbiarstwa, nim nie zostały przeniesione do wieży północnej. Teraz sala stoi pusta, jedynie nieliczni odwiedzają czasami stare, zakurzone ławki, w których oddają się przeróżnym czynnościom.
Niegdyś obywały się tutaj zajęcia z wróżbiarstwa, nim nie zostały przeniesione do wieży północnej. Teraz sala stoi pusta, jedynie nieliczni odwiedzają czasami stare, zakurzone ławki, w których oddają się przeróżnym czynnościom.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Opuszczona klasa
Już szczytem wszystkich marzeń byłoby gdyby jeszcze dziewczę piękne, krukońskie odrabiało za nią prace domowe. Wtedy byłaby w siódmym niebie. Przymknęła oczy i oddała się całkowicie temu miejscu. Jeśli dziewczyna nie potrafiła wyczarować w żaden sposób gwiazdek na niebie to ona musiała sobie w inny sposób z tym poradzić.
-Hej, jestem wredna i złośliwa, musiałaś mnie widzieć wcześniej. Kojarzysz prefekta Ślizgonów? Z mojego domu. Ukarała mnie pięcioma minusowymi punktami mimo iż nawet przy niej nie zapaliłam, wredna małpa. Gdy nie miała rangi prefekta, to nie była taka śmiała i pewna siebie. W dodatku trzyma tu psa. Powiedz mi, bo nie było mnie tu cały semestr, czy coś się zmieniło w regulaminie i dyrektor pozwolił na trzymanie psów?- zapytała zdziwiona całym tym faktem. No proszę i teraz nie dość, że Shay zyskała miłego wężyka i jego sympatię to w dodatku jeszcze dowie się najnowszych nowinek z całego zamku i będzie stale na bieżąco.
-W dodatku, uważaj! To będzie mocne. Nazwała swojego rudego psa, Wilson, czaisz to w ogóle? Najpierw zawołała do niego Wilson a później zarzekała się, że w życiu by tak psa nie nazwała. Że nazywa się on jakoś inaczej, tylko nie pamiętam co ona tam mówiła dalej. Wspomniała, że nie lubi tej całej Bandy Wilsonów co się panoszą w zamku, zołza z niej prawda? Kłamliwa zołza- powiedziała po czym zaśmiała się wdzięcznie niczym dzwoneczek. Był to przyjemny, radosny śmiech.
-Co do tego nieba. Myślę, że gdybyśmy udały się nocą do działu ksiąg zakazanych, na pewno znalazłybyśmy odpowiedź, albo też, może któryś z nauczycieli chowa ją u siebie w biurku. Nie sądzę, by to było jakieś szczególnie zatajone zaklęcie. Przecież nie jest groźne prawda?- powiedziała całkowicie pewna tego co mówi. Mimo tej całej rozmowy nadal nie otwierała oczu, leżąc niczym na ręczniku na plaży, a nie na kocu w wielkiej klasie. Teraz Shay poruszyła dalej temat kariery i rodziców. Wspomniała co myśli o modelingu.
-Mama była jedną z lepszych, ceniono ją nie tylko za urodę ale i za charakter. Była zjawiskowa, bo potrafiła odnaleźć się w każdej sytuacji- tu uśmiech zszedł z jej twarzy. Mówiła o niej w czasie przeszlym bo praktycznie kariera dla jej matki już się skończyła. Teraz tylko może być trochę lepiej, albo jeszcze gorzej.
-To bardziej pokoleniowy biznes, mam wiele cech genetycznie od niej otrzymanych. Spodobałam się jednej z agencji więc teraz mnie już mają. Nie wiem czy pójdę na studia. Okaże się, mam jeszcze trochę czasu - powiedziała beztroskim tonem.
O mal nie parsknęła śmiechem. Z trudem się powstrzymywała by nie wybuchnąć.
-No a mają już kogoś na oku dla ciebie? - zapytała w miarę poważnym tonem. Wzmiankę o tym czym zajmują się jej rodzice skomentowała tylko krótkim "aha, to dobrze, ciekawa praca" .
-Hej, jestem wredna i złośliwa, musiałaś mnie widzieć wcześniej. Kojarzysz prefekta Ślizgonów? Z mojego domu. Ukarała mnie pięcioma minusowymi punktami mimo iż nawet przy niej nie zapaliłam, wredna małpa. Gdy nie miała rangi prefekta, to nie była taka śmiała i pewna siebie. W dodatku trzyma tu psa. Powiedz mi, bo nie było mnie tu cały semestr, czy coś się zmieniło w regulaminie i dyrektor pozwolił na trzymanie psów?- zapytała zdziwiona całym tym faktem. No proszę i teraz nie dość, że Shay zyskała miłego wężyka i jego sympatię to w dodatku jeszcze dowie się najnowszych nowinek z całego zamku i będzie stale na bieżąco.
-W dodatku, uważaj! To będzie mocne. Nazwała swojego rudego psa, Wilson, czaisz to w ogóle? Najpierw zawołała do niego Wilson a później zarzekała się, że w życiu by tak psa nie nazwała. Że nazywa się on jakoś inaczej, tylko nie pamiętam co ona tam mówiła dalej. Wspomniała, że nie lubi tej całej Bandy Wilsonów co się panoszą w zamku, zołza z niej prawda? Kłamliwa zołza- powiedziała po czym zaśmiała się wdzięcznie niczym dzwoneczek. Był to przyjemny, radosny śmiech.
-Co do tego nieba. Myślę, że gdybyśmy udały się nocą do działu ksiąg zakazanych, na pewno znalazłybyśmy odpowiedź, albo też, może któryś z nauczycieli chowa ją u siebie w biurku. Nie sądzę, by to było jakieś szczególnie zatajone zaklęcie. Przecież nie jest groźne prawda?- powiedziała całkowicie pewna tego co mówi. Mimo tej całej rozmowy nadal nie otwierała oczu, leżąc niczym na ręczniku na plaży, a nie na kocu w wielkiej klasie. Teraz Shay poruszyła dalej temat kariery i rodziców. Wspomniała co myśli o modelingu.
-Mama była jedną z lepszych, ceniono ją nie tylko za urodę ale i za charakter. Była zjawiskowa, bo potrafiła odnaleźć się w każdej sytuacji- tu uśmiech zszedł z jej twarzy. Mówiła o niej w czasie przeszlym bo praktycznie kariera dla jej matki już się skończyła. Teraz tylko może być trochę lepiej, albo jeszcze gorzej.
-To bardziej pokoleniowy biznes, mam wiele cech genetycznie od niej otrzymanych. Spodobałam się jednej z agencji więc teraz mnie już mają. Nie wiem czy pójdę na studia. Okaże się, mam jeszcze trochę czasu - powiedziała beztroskim tonem.
O mal nie parsknęła śmiechem. Z trudem się powstrzymywała by nie wybuchnąć.
-No a mają już kogoś na oku dla ciebie? - zapytała w miarę poważnym tonem. Wzmiankę o tym czym zajmują się jej rodzice skomentowała tylko krótkim "aha, to dobrze, ciekawa praca" .
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Opuszczona klasa
Słuchała jej uważnie ze zmarszczonym nieco noskiem. Nadal podpierała głowę na rękach. Prefekta domu węża, co? Przeniosła wzrok gdzieś na szybę, lustrując spływające po niej krople. Szczerze mówiąc Shay nie miała pojęcia, że ją zna. Że Króliczek jest owym stróżem regulaminu, więc jedynie pokręciła przecząco głową, na ten temat nie komentując już nic. Wiedziała doskonale, że to jak Serena siebie widzi to jedno, a to jak postrzegają ją inni to drugie. Była też sprawa tego, jaka właściwie chce być dziewczyna i tym bardziej nie była to sprawa krukonki. Nigdy nie chciała nic nikomu narzucać.
- Rudego? Wilson? - powtórzyła z niedowierzaniem, przenosząc wzrok na twarz blondynki. Roześmiała się, osuwając się znów na krzesło i opierając o nie plecami jak człowiek. Tym samym machnęła ręką w powietrzu.
- Może po prostu zrobiła mu tak na złość? Pomyślała, że jak się dowiedzą, że jakiegoś kundla tak nazwa to się wkurzą czy coś. Nie wiem, nie rozumiem toku rozumowania większości młodych ludzi. - dodała zgodnie z prawdą, zagryzając następnie dolną wargę i wzruszając ramionami. Chociaż faktycznie, dziwny zbieg okoliczności bowiem przez myśli przebiegł jej Gryfek. Uśmiechnęła się do Sereny, kręcąc palcem w powietrzu.
- Możemy po prostu załatwić pozwolenie od wychowawcy! Nie powinnyśmy łamać regulaminu z tak błahego powodu jak zaklęcie, panienko Valerious. Groźne może i nie, ale jak ktoś by źle je wypowiedział lub wykonał zły ruch? Magia może być kapryśna i straszliwa w skutkach ubocznych. - skrzyżowała ręce pod piersiami, kiwając przy tym głową. Była w tym pewna siebie i tyle. Poza tym- Shay i łamanie regulaminu? To było całkiem nie w jej stylu. Chociaż kto wie, Hogwart ponoć zmienia ludzi. Znów zmieniła się w ucho i słuchała towarzyszki z uwagą, zerkając co jakiś czas na kartę z zielarstwa, która jak zwykle dawała o sobie znać. Nawet pokazała jej język ukradkiem. Gdy zapytała o jej małżeństwo- Shay wytrzeszczyła na nią oczy- nieco przerażone przy tym i przełknęła głośniej ślinę.
- Mam nadzieję, że nie.. Chociaż mają manię zachowania czystości krwi i to, kogo mogą wybrać zdecydowanie mnie przeraża. Hmmm.. To chyba sporo masz po mamie, co? Charakterek raczej też, bo nie wyglądasz na zagubioną i nieśmiałą. To dochodowa praca i na lata, więc jak już masz wzięcie to będziesz ustawiona. Kwestia tego, czy chce Ci się uczyć.Dobrze, późno już. Będę leciała. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Sereno. Uważaj na siebie!
Hasting zebrała swoje rzeczy do torby, a następnie posłała jej uśmiech i szybkim krokiem wyszła z klasy, kierując się prosto do dormitorium. I znów nie skończyła zielarstwa.
- Rudego? Wilson? - powtórzyła z niedowierzaniem, przenosząc wzrok na twarz blondynki. Roześmiała się, osuwając się znów na krzesło i opierając o nie plecami jak człowiek. Tym samym machnęła ręką w powietrzu.
- Może po prostu zrobiła mu tak na złość? Pomyślała, że jak się dowiedzą, że jakiegoś kundla tak nazwa to się wkurzą czy coś. Nie wiem, nie rozumiem toku rozumowania większości młodych ludzi. - dodała zgodnie z prawdą, zagryzając następnie dolną wargę i wzruszając ramionami. Chociaż faktycznie, dziwny zbieg okoliczności bowiem przez myśli przebiegł jej Gryfek. Uśmiechnęła się do Sereny, kręcąc palcem w powietrzu.
- Możemy po prostu załatwić pozwolenie od wychowawcy! Nie powinnyśmy łamać regulaminu z tak błahego powodu jak zaklęcie, panienko Valerious. Groźne może i nie, ale jak ktoś by źle je wypowiedział lub wykonał zły ruch? Magia może być kapryśna i straszliwa w skutkach ubocznych. - skrzyżowała ręce pod piersiami, kiwając przy tym głową. Była w tym pewna siebie i tyle. Poza tym- Shay i łamanie regulaminu? To było całkiem nie w jej stylu. Chociaż kto wie, Hogwart ponoć zmienia ludzi. Znów zmieniła się w ucho i słuchała towarzyszki z uwagą, zerkając co jakiś czas na kartę z zielarstwa, która jak zwykle dawała o sobie znać. Nawet pokazała jej język ukradkiem. Gdy zapytała o jej małżeństwo- Shay wytrzeszczyła na nią oczy- nieco przerażone przy tym i przełknęła głośniej ślinę.
- Mam nadzieję, że nie.. Chociaż mają manię zachowania czystości krwi i to, kogo mogą wybrać zdecydowanie mnie przeraża. Hmmm.. To chyba sporo masz po mamie, co? Charakterek raczej też, bo nie wyglądasz na zagubioną i nieśmiałą. To dochodowa praca i na lata, więc jak już masz wzięcie to będziesz ustawiona. Kwestia tego, czy chce Ci się uczyć.Dobrze, późno już. Będę leciała. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Sereno. Uważaj na siebie!
Hasting zebrała swoje rzeczy do torby, a następnie posłała jej uśmiech i szybkim krokiem wyszła z klasy, kierując się prosto do dormitorium. I znów nie skończyła zielarstwa.
Re: Opuszczona klasa
Serena nadal nie przestawała leżeć sobie na kocu i patrzeć w kamienny sufit. Oczywiście, według niej Shay była po prostu grzeczną dziewczynką, która bała się gniewu rodziców, jednakże z drugiej strony chciała iść przez świat drogą prawości i tak by było bezpiecznie. Dodatkowo Serena miała wrażenie, że nawet w niej tkwi dużo ciekawości i zgodziła by się złamać regulamin. Stwierdziła, że kiedyś pójdą razem na jakąś fajną imprezę.
-Może i masz rację. Tylko mam wrażenie iż psów nie wolno trzymać w zamku. Regulamin tego zabrania- powiedziała pewnym siebie głosem.
-Wiem, że zazwyczaj łamię regulamin, ale znam go doskonale Shay- oznajmiła z lekkim uśmiechem na twarzy. Później usłyszała coś na temat czystości krwi. Uśmiechnęła się.
-Moi rodzice też byli w Slytherinie i mają manie na punkcie czystości krwi, pokoleniowo starają się by nazwisko Valerious było czyste w stu procentach. Nieźle co?- powiedziała, a gdy dziewczyna powiedziała, że musi iść, skinęła jej tylko głową.
-Oczywiście, do zobaczenia Hasting- powiedziała i pomachała jej ręką. Teraz zamknęła oczy, nadal nie ruszając się z miejsca.
-Może i masz rację. Tylko mam wrażenie iż psów nie wolno trzymać w zamku. Regulamin tego zabrania- powiedziała pewnym siebie głosem.
-Wiem, że zazwyczaj łamię regulamin, ale znam go doskonale Shay- oznajmiła z lekkim uśmiechem na twarzy. Później usłyszała coś na temat czystości krwi. Uśmiechnęła się.
-Moi rodzice też byli w Slytherinie i mają manie na punkcie czystości krwi, pokoleniowo starają się by nazwisko Valerious było czyste w stu procentach. Nieźle co?- powiedziała, a gdy dziewczyna powiedziała, że musi iść, skinęła jej tylko głową.
-Oczywiście, do zobaczenia Hasting- powiedziała i pomachała jej ręką. Teraz zamknęła oczy, nadal nie ruszając się z miejsca.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Opuszczona klasa
Od paru chwil zza drzwi do opuszczonej klasy dobiegały jakieś huki i trzaski jakby jakaś bestia demolowała salę. W rzeczywistości to nie bestia a William. I nie demolował klasy a ćwiczył zaklęcia na starej, wysłużonej kukle, którą ktoś przyniósł do sali wieki temu. Zazwyczaj stała w kącie za starą szafą, w której kiedyś przechowywano zapasowe podręczniki, dziś Will wyciągnął ten przedpotopowy manekin na środek sali, poodsuwał ławki na boki i ćwiczył, a owe huki i hałasy spowodowane były tym, że co pewien czas kukła wylatywała w powietrze i rozbijała się o meble. Marny to był kompan do ćwiczeń. Przez chwilę William zastanawiał się, czy nie wynająć jakiegoś pierwszaka do pomocy w roli worka treningowego, choć pewnie lepszym pomocnikiem okazałby się Milligan.
Re: Opuszczona klasa
Wreszcie po całym popołudniu nauki, Christine stwierdziła iż pora już wrócić do świata żywych. Zebrała więc wszystkie pergaminy, pióro, kałamarz i najpotrzebniejsze podręczniki, pakując je wszystkie do torby, po czym zarzuciła ją sobie na ramię i opuściła bibliotekę. Wracała właśnie do lochów, do swojego dormitorium, zeskakując po dwa schodki w dół. No i właściwie to byłaby już na samym dole, gdyby nie zatrzymał ją jakiś hałas noszący się po korytarzu na I piętrze. Dlatego zamiast zejść po schodach, ruszyła tam, gdzie źródło hałasu, a mianowicie do opuszczonej klasy. Tak w zasadzie, to właśnie podejrzewała że ktoś demoluje salę, dlatego wsunęła się cicho do środka gotowa przyłapać jakiegoś ucznia, albo kilku i krzyknąć głośne "Acha! Mam was!". Ale zamiast tego, zobaczyła swojego własnego brata, ćwiczącego zaklęcia na starym manekinie. Przystanęła więc cichutko w drzwiach, tocząc wewnętrzną walkę. Z jednej strony chciała zostać i zagadać, ale z drugiej dalej nie miała ochoty z nim rozmawiać. No i bądź tu człowieku mądry!
Re: Opuszczona klasa
Nie usłyszał otwierających się drzwi i nie miał pojęcia, że ktoś go obserwuje. Z coraz większą zawziętością walił kolejnymi zaklęciami w manekin uderzając nim o ścianę. Wyglądało to trochę tak, jakby wyładowywał na nim cała swoją złość i agresję. I tak tez chyba było. Wszystko to, co siedziało w nim od dawna wylewało sie teraz w snopach czerwonych błysków. Jedno z kolejnych zaklęć było tak silne, że odrzuciło kukłę przez całą długość sali. Prosto w Christine. No prawie prosto, bo pokiereszowana lalka świsnęła jej przed nosem i wylądowała w kącie. Wtedy dopiero obrócił się w jej stronę. Oddychał szybko a twarz błyszczała mu od potu. Wyglądał bardziej jakby przebiegł własnie jakiś maraton, albo kogoś pobił, a nie ćwiczył rzucanie zaklęć.
- Christine... - odezwał się w końcu zaskoczony jej obecnością. Tak dawno nie rozmawiali. Tęsknił za siostrą, ale nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej. Powinien ją przeprosić, ale nie umiał. Potrzebował jej, ale nie zrobi przecież pierwszego ruchu. Gdyby nei jego pieprzona duma Greengrassa już dawno normalnie by rozmawiali. Machnął znowu różdżką podrywając z podłogi rozklekotaną kukłę i ustawił ją znowu na środku sali po czym kolejny raz z ogromną siłą wystrzelił ją na koniec sali. Zupełnei jakby zapomniał, że jego siostra wciąż stoi za jego plecami.
- Christine... - odezwał się w końcu zaskoczony jej obecnością. Tak dawno nie rozmawiali. Tęsknił za siostrą, ale nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej. Powinien ją przeprosić, ale nie umiał. Potrzebował jej, ale nie zrobi przecież pierwszego ruchu. Gdyby nei jego pieprzona duma Greengrassa już dawno normalnie by rozmawiali. Machnął znowu różdżką podrywając z podłogi rozklekotaną kukłę i ustawił ją znowu na środku sali po czym kolejny raz z ogromną siłą wystrzelił ją na koniec sali. Zupełnei jakby zapomniał, że jego siostra wciąż stoi za jego plecami.
Re: Opuszczona klasa
Stała chwilę, obserwując jak nerwowo rzuca zaklęciami, prawie że na oślep. Już miała się odezwać, ale ledwo otworzyła buzię, zobaczyła lecącą prosto na nią lalkę. Z przerażeniem odskoczyła do tyłu, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Kiedy Will wreszcie się odwrócił do niej przodem, dowiadując się tym samym o jej obecności tutaj, popatrzyła na niego spod byka, jakby zrobił to specjalnie. Jeśli mowa o tej dumie... no cóż, Christine też nosiła nazwisko Greengrass, a więc też swoją dumę miała. Dlatego jeżeli William "poprosił ją" żeby po prostu zostawiła go w spokoju, tak zrobiła... no i od tamtego czasu nie odezwała się do niego ani razu. Za każdym razem gdy mijała go w wejściu do Pokoju Wspólnego, czy widywała go podczas posiłków w Wielkiej Sali, nie uraczyła go ani jednym słowem.
I właśnie dzisiaj, już miała się poddać i odezwać się do niego jako pierwsza, jednakże fakt iż przez niego o mało co nie dostała kukłą, jakoś tą jej chęć zgasił.
- Przyszłam tylko ratować tę ducha winną salę przed zdemolowaniem, ale widzę że masz wszystko pod kontrolą. Nie przeszkadzam więc... - powiedziała, a jej słowa przesiąknięte były ironią. A potem po prostu odwróciła się na pięcie, chcąc po prostu wyjść z sali. Ale coś ją zatrzymało. Jakaś siła wyższa nie pozwoliła jej zrobić ani kroku, więc stała tak trochę jak ten ciołek w drzwiach.
I właśnie dzisiaj, już miała się poddać i odezwać się do niego jako pierwsza, jednakże fakt iż przez niego o mało co nie dostała kukłą, jakoś tą jej chęć zgasił.
- Przyszłam tylko ratować tę ducha winną salę przed zdemolowaniem, ale widzę że masz wszystko pod kontrolą. Nie przeszkadzam więc... - powiedziała, a jej słowa przesiąknięte były ironią. A potem po prostu odwróciła się na pięcie, chcąc po prostu wyjść z sali. Ale coś ją zatrzymało. Jakaś siła wyższa nie pozwoliła jej zrobić ani kroku, więc stała tak trochę jak ten ciołek w drzwiach.
Re: Opuszczona klasa
Gdyby specjalnie wystrzelił w nią kukłę na pewno by nie spudłował. Był pałkarzem, cela miał dobrego, więc i w tym przypadku trafiłby bez problemu. Ale nie miał powodu, żeby rzucać w nią czymkolwiek. Poza tym, czy nie uczono go, że kobiety nie bije się nawet kwiatkiem? Nigdy nie podniósłby reki na kobietę. Nawet, a może zwłaszcza na siostrę.
- Nie przeszkadzasz - mruknął podrywając znowu kukłę do pionu i jeszcze raz odrzucił ją na koniec sali. Tym razem się rozleciała. Mozna było ją oczywiście naprawić prostym zaklęciem, ale Will tego nie zrobił, jakby własnie zależało mu na rozwaleniu manekina. Schował różdżkę, otarł czoło z potu i przeczesał włosy. Odwrócił się przez ramię pewny, że Christine już poszła, ale ta dalej stała nieśmiało w progu.
- Podcięłaś włosy? - zapytał po chwili niezręcznej ciszy. Właściwie, to nie widział żadnej różnicy w jej fryzurze, ale chciał jakoś przełamać napięcie między nimi i zagadać na neutralny temat jak gdyby nigdy nic.
- Nie przeszkadzasz - mruknął podrywając znowu kukłę do pionu i jeszcze raz odrzucił ją na koniec sali. Tym razem się rozleciała. Mozna było ją oczywiście naprawić prostym zaklęciem, ale Will tego nie zrobił, jakby własnie zależało mu na rozwaleniu manekina. Schował różdżkę, otarł czoło z potu i przeczesał włosy. Odwrócił się przez ramię pewny, że Christine już poszła, ale ta dalej stała nieśmiało w progu.
- Podcięłaś włosy? - zapytał po chwili niezręcznej ciszy. Właściwie, to nie widział żadnej różnicy w jej fryzurze, ale chciał jakoś przełamać napięcie między nimi i zagadać na neutralny temat jak gdyby nigdy nic.
Re: Opuszczona klasa
- Will do cholery, zostaw już tę lalkę w spokoju! - warknęła, kiedy po raz kolejny usłyszała jak ta obija się o ścianę. Odwróciła się ponownie gwałtownie w stronę Willa. W dalszym ciągu patrzyła na niego spod byka, a w jej oczach błyszczały iskierki gniewu.
- Naprawdę? - zapytała skołowana, patrząc na swojego brata jak na idiotę. Taki długi czas ze sobą nie rozmawiali, a on tutaj wyskakuje jej z tekstem dotyczącym jej włosów? Może i Chris nie ułatwiała mu sprawy, ale ona nie miała ochoty rozmawiać z nim na neutralny temat. Ona tutaj oczekiwała jakiegoś 'przepraszam' czy w ogóle jakiegoś wyjaśnienia... - Naprawdę tylko tyle masz mi do powodzenia?
- Naprawdę? - zapytała skołowana, patrząc na swojego brata jak na idiotę. Taki długi czas ze sobą nie rozmawiali, a on tutaj wyskakuje jej z tekstem dotyczącym jej włosów? Może i Chris nie ułatwiała mu sprawy, ale ona nie miała ochoty rozmawiać z nim na neutralny temat. Ona tutaj oczekiwała jakiegoś 'przepraszam' czy w ogóle jakiegoś wyjaśnienia... - Naprawdę tylko tyle masz mi do powodzenia?
Re: Opuszczona klasa
Aż drgnął, kiedy się na niego wydarła. Zapomniał już do czego zdolny jest jej słodki głosik. Ale szczerze mówiąc już chyba wolał, jak sie na niego darła. Dość miał tej ciszy między nimi.
Naprawdę?
- Nooo... - wzruszył ramionami. Chciał dobrze. Jeśli oczekiwała, że padnie na kolana i będzie prosił ją o wybaczenie to się nie doczeka. Chyba, że sama pociągnie go za język, bo te małe słówko samo nie przejdzie mu przez gardło. Tu był bardzo podobny do ojca. Nie lubił przyznawać sie do błędów ani do winy. Wolał cierpieć niż ugiąć sie i przeprosić. Odwrócił się i zaczął lewitować ławki na miejsca. Wyglądał na niewzruszonego, ale w środku cierpiał.
Naprawdę?
- Nooo... - wzruszył ramionami. Chciał dobrze. Jeśli oczekiwała, że padnie na kolana i będzie prosił ją o wybaczenie to się nie doczeka. Chyba, że sama pociągnie go za język, bo te małe słówko samo nie przejdzie mu przez gardło. Tu był bardzo podobny do ojca. Nie lubił przyznawać sie do błędów ani do winy. Wolał cierpieć niż ugiąć sie i przeprosić. Odwrócił się i zaczął lewitować ławki na miejsca. Wyglądał na niewzruszonego, ale w środku cierpiał.
Re: Opuszczona klasa
William akurat miał pecha, bo dziewczyna właśnie miała te dni, więc była nieco wrażliwa... Naprawdę niewiele trzeba było teraz, żeby wpadła w furię i żeby to ona tak dla odmiany teraz tak troszkę zdemolowała salę. No i od kilku dni ogólnie chodzi taka nie w sosie. Ale była kobietą i miała do tego prawo. Hihihi, taki mały psikus!
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to w tym momencie było już po Willu. Christine wwiercała się swoim morderczym wzrokiem w czoło chłopaka. Czy oczekiwała od niego zbyt wiele? No przecież nie czekała wcale aż będzie ją błagał na kolanach o przebaczenie! Liczyła tylko na to aż zacznie się zachowywać jak normalny człowiek. Ale nieee... on tak nie potrafił. On musiał robić z siebie idiotę i udawać że nic się nie stało.
- Jesteś identyczny jak ojciec. - powiedziała z wyrzutem, - zimny drań, odtrącający od siebie wszystkich wkoło. Wcale się nie dziwię że nikt nie może z tobą wytrzymać.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to w tym momencie było już po Willu. Christine wwiercała się swoim morderczym wzrokiem w czoło chłopaka. Czy oczekiwała od niego zbyt wiele? No przecież nie czekała wcale aż będzie ją błagał na kolanach o przebaczenie! Liczyła tylko na to aż zacznie się zachowywać jak normalny człowiek. Ale nieee... on tak nie potrafił. On musiał robić z siebie idiotę i udawać że nic się nie stało.
- Jesteś identyczny jak ojciec. - powiedziała z wyrzutem, - zimny drań, odtrącający od siebie wszystkich wkoło. Wcale się nie dziwię że nikt nie może z tobą wytrzymać.
Re: Opuszczona klasa
Christine chyba ostatnio miała te dni za każdym razem, kiedy sie widzieli. Okres permanentny.
Gdyby wypowiedziała swoje myśli na głos to Will całkiem by zgłupiał. Miał się zachowywać normalnie? A czy właśnie nie tego próbował? Nie próbował zachowywać się normalnie? Kiedy wypowiedziała do niego te oskarżycielskie słowa pierwszy raz miał ochotę ją uderzyć. Od razu było widać wściekłość, która pojawiła się na jego twarzy, gdy wycelował różdżkę w siostrę. Mało brakowało, a rzucił by siostrą o ścianę tak jak to przed chwilą czynił ze szmacianą kukłą. Zamiast tego rozwalił ławkę stojącą za jej plecami.
- Nie jestem jak on - warknął. Ale czy nie do tego właśnie dążył przez ostatnie tygodnie? Czy nie postawił sobie za cel bycia zimnym draniem? Nie chciał zamknąć się w swojej skorupie przed wszystkimi dookoła? Dlaczego więc słowa siostry tak bardzo go zabolały?
Gdyby wypowiedziała swoje myśli na głos to Will całkiem by zgłupiał. Miał się zachowywać normalnie? A czy właśnie nie tego próbował? Nie próbował zachowywać się normalnie? Kiedy wypowiedziała do niego te oskarżycielskie słowa pierwszy raz miał ochotę ją uderzyć. Od razu było widać wściekłość, która pojawiła się na jego twarzy, gdy wycelował różdżkę w siostrę. Mało brakowało, a rzucił by siostrą o ścianę tak jak to przed chwilą czynił ze szmacianą kukłą. Zamiast tego rozwalił ławkę stojącą za jej plecami.
- Nie jestem jak on - warknął. Ale czy nie do tego właśnie dążył przez ostatnie tygodnie? Czy nie postawił sobie za cel bycia zimnym draniem? Nie chciał zamknąć się w swojej skorupie przed wszystkimi dookoła? Dlaczego więc słowa siostry tak bardzo go zabolały?
Re: Opuszczona klasa
Widziała oczywiście ten gniew wypisany na twarzy Williama, i poczuła ogromną satysfakcje. Bo właśnie tego chciała, nie miała pojęcia skąd wzięła jej się ta chęć, ale po prostu chciała żeby go zabolało.
Ale kiedy Will wycelował w nią różdżką, miał taki wyraz twarzy, że satysfakcja Chris całkiem gdzieś uleciała. Zamiast niej, na twarzy dziewczyny pojawiło się prawdziwe przerażenie. Naprawdę myślała że rzuci w nią jakimś zaklęciem i bynajmniej to że rozwalił jakąś ławkę z tyłu, jakoś nie pomogło dziewczynie pozbyć się przeczucia, że brat zaraz przestanie nad sobą panować i rzeczywiście zaraz zrobi jej krzywdę. I chociaż rozum podpowiadał żeby uciekała, to nie mogła się ruszyć z miejsca. Stała tak, jakby została dotknięta Drętwotą, a serce biło jak oszalałe.
Ale kiedy Will wycelował w nią różdżką, miał taki wyraz twarzy, że satysfakcja Chris całkiem gdzieś uleciała. Zamiast niej, na twarzy dziewczyny pojawiło się prawdziwe przerażenie. Naprawdę myślała że rzuci w nią jakimś zaklęciem i bynajmniej to że rozwalił jakąś ławkę z tyłu, jakoś nie pomogło dziewczynie pozbyć się przeczucia, że brat zaraz przestanie nad sobą panować i rzeczywiście zaraz zrobi jej krzywdę. I chociaż rozum podpowiadał żeby uciekała, to nie mogła się ruszyć z miejsca. Stała tak, jakby została dotknięta Drętwotą, a serce biło jak oszalałe.
Re: Opuszczona klasa
- Nie jestem jak on - powtórzył gniewnie nadal trzymając uniesioną różdżkę. Cóż, swoim zachowaniem raczej zaprzeczył swoim słowom. Był dokładnie taki sam jak Hyperion. Ale dlaczego aż tak się złościł z tego powodu? Chyba dlatego, że po tym wszystkim co ojciec dla niego zrobił, albo raczej czego nie zrobił, bał się, że w przyszłości będzie taki sam dla swoich dzieci. Chciał sie odciąć od wszystkich, fakt, ale zabolało go kiedy Christine nazwała go zimnym draniem.
- Nigdy więcej mnie do niego nie przyrównuj. Nigdy, rozumiesz? - opuścił powoli różdżkę i jak gdyby nigdy nic wrócił do ustawiania ławek na miejsce. Był wściekły. Jeszcze przed chwila z gracją lewitował ławki na swoje miejsca a teraz rzucał nimi niedbale z wysokości. Jeśli liczyła, że po tym wszystko wróci do normy to się bardzo myliła. Wcale by się nie zdziwił, jeśli tą rozmowa przyczynił się do utraty ostatniej osoby, na której mu zależało.
- Nigdy więcej mnie do niego nie przyrównuj. Nigdy, rozumiesz? - opuścił powoli różdżkę i jak gdyby nigdy nic wrócił do ustawiania ławek na miejsce. Był wściekły. Jeszcze przed chwila z gracją lewitował ławki na swoje miejsca a teraz rzucał nimi niedbale z wysokości. Jeśli liczyła, że po tym wszystko wróci do normy to się bardzo myliła. Wcale by się nie zdziwił, jeśli tą rozmowa przyczynił się do utraty ostatniej osoby, na której mu zależało.
Re: Opuszczona klasa
W tym momencie szczerze nienawidziła Williama. Tak samo jak nienawidziła ojca, po tym jak wymyślił sobie swatanie jej z Milliganem. Teraz patrzyła na z brata z przerażeniem, a jednocześnie tak bardzo go nienawidziła. Dlaczego on musiał wdać się akurat w ojca? Dlaczego musiał być taki sam jak on?
Nigdy więcej mnie do niego nie przyrównuj. Nigdy, rozumiesz?
Ślizgonka pokiwała szybko głową... był to raczej taki odruch, aniżeli obietnica iż tego nie zrobi. Kiedy spuścił różdżkę, wracając do swojego wcześniejszego zajęcia, zaczęła się powoli, po cichutku, wycofywać, w stronę wyjścia. Właściwie to stała w samych drzwiach, więc naprawdę daleko nie miała, ale wydawałoby jej się jakby wyjście było tak daleko, daleko... Bała się że jak zrobi zbyt gwałtowny ruch, to Will może również zareagować gwałtownie. A przecież cały czas miał w ręce różdżkę. Już miała skręcić na korytarz i się ewakuować, kiedy do głowy wpadła jej myśl. Wyciągnęła swoją różdżkę i korzystając z tego że jest obrócony do niej tyłem, wycelowała w niego różdżką i rozbroiła go, łapiąc jego różdżkę w locie.
Nigdy więcej mnie do niego nie przyrównuj. Nigdy, rozumiesz?
Ślizgonka pokiwała szybko głową... był to raczej taki odruch, aniżeli obietnica iż tego nie zrobi. Kiedy spuścił różdżkę, wracając do swojego wcześniejszego zajęcia, zaczęła się powoli, po cichutku, wycofywać, w stronę wyjścia. Właściwie to stała w samych drzwiach, więc naprawdę daleko nie miała, ale wydawałoby jej się jakby wyjście było tak daleko, daleko... Bała się że jak zrobi zbyt gwałtowny ruch, to Will może również zareagować gwałtownie. A przecież cały czas miał w ręce różdżkę. Już miała skręcić na korytarz i się ewakuować, kiedy do głowy wpadła jej myśl. Wyciągnęła swoją różdżkę i korzystając z tego że jest obrócony do niej tyłem, wycelowała w niego różdżką i rozbroiła go, łapiąc jego różdżkę w locie.
Re: Opuszczona klasa
Zupełnie nie spodziewał się, że zostanie pozbawiony różdżki. Stara ławka też się tego nie spodziewała i spadła z trzaskiem na podłogę tuż przed zaskoczonym Willem, który w ostatniej chwili zdążył odskoczyć. Mało brakowało, a leżałby pod ławką.
- Odbiło ci? Chcesz mnie zabić? - odwrócił się do siostry gwałtownie. Nadal był wściekły, ale przez chwilę górę wziął strach co było widać na jego twarzy i słychać w jego głosie. Autentycznie mogło się to źle skończyć.
- Oddaj - Wyciągnął rękę do dziewczyny.
- Odbiło ci? Chcesz mnie zabić? - odwrócił się do siostry gwałtownie. Nadal był wściekły, ale przez chwilę górę wziął strach co było widać na jego twarzy i słychać w jego głosie. Autentycznie mogło się to źle skończyć.
- Oddaj - Wyciągnął rękę do dziewczyny.
Re: Opuszczona klasa
Serce zabiło jej jeszcze szybciej (aż dziw że jeszcze nie wyskoczyło jej z klatki piersiowej), kiedy zobaczyła jak przez jej zaklęcie na Willa o mało co nie spadł stolik, przygniatając go do podłogi. Naprawdę by się chyba załamała, gdyby zrobiła mu teraz jakąkolwiek krzywdę. Ale na szczęście do tragedii nie doszło, dlatego też ten ciężki kamień jej spadł z serca.
- Oddam Ci, jak się uspokoisz i przestaniesz machać jak nienormalny tym patykiem, stwarzając zagrożenie dla siebie o wszystkich dookoła - powiedziała stanowczym tonem, robiąc krok do tyłu. Czuła się jakoś tak bezpieczniej, wiedząc że teraz Will był praktycznie bezbronny.
- Oddam Ci, jak się uspokoisz i przestaniesz machać jak nienormalny tym patykiem, stwarzając zagrożenie dla siebie o wszystkich dookoła - powiedziała stanowczym tonem, robiąc krok do tyłu. Czuła się jakoś tak bezpieczniej, wiedząc że teraz Will był praktycznie bezbronny.
Re: Opuszczona klasa
Załamałaby się? A gdyby przed chwilę zamiast ławki za jej plecami rozwaliłby jej głowę? Zabiłby się z rozpaczy. To była jego mała siostrzyczka. Wkurzająca ostatnimi czasy, ale nadal ją kochał, mimo, że w tej chwili ma ochotę ją ukatrupić gołymi rękoma.
- Gdybyś tu nie przyszła nie byłoby żadnego zagrożenia - warknął patrząc na siostrę spod byka. Ta chwila, kiedy stał tak twarzą w twarz z Christine pozwoliła mu się nieco uspokoić. Im dłużej tak stali tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, jak idiotycznie się właśnie zachowywał, i że jego siostra ma rację. Oczywiście nie przyzna tego przed nią.
- Jestem spokojny. Oddaj - zwrócił sie już spokojniej wciąż stojąc z wyciągnięta ręką. - Proszę - dodał.
- Gdybyś tu nie przyszła nie byłoby żadnego zagrożenia - warknął patrząc na siostrę spod byka. Ta chwila, kiedy stał tak twarzą w twarz z Christine pozwoliła mu się nieco uspokoić. Im dłużej tak stali tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, jak idiotycznie się właśnie zachowywał, i że jego siostra ma rację. Oczywiście nie przyzna tego przed nią.
- Jestem spokojny. Oddaj - zwrócił sie już spokojniej wciąż stojąc z wyciągnięta ręką. - Proszę - dodał.
Re: Opuszczona klasa
Uniosła brwi i spojrzała na niego rozeźlona. Ale obserwowała również wyraźnie zmieniającą się mimikę twarzy chłopaka. Widziała jak pomału łagodnieje. I chyba tylko to sprawiało jeszcze że nie poszła sobie, tylko dalej stała i obserwowała każdą, nawet najdrobniejszą zmianę jaka zachodziła teraz w chłopaku. A warto zaznaczyć że przed jej okiem nic się nie ukryje, bo przecież była jego siostrą i znała go na wylot.
Kiedy stwierdził że już jest spokojny i nawet poprosił żeby oddała mu różdżkę, nie wykonała tego natychmiast, jak na rozkaz. Może nie chciała bawić się z nim od razu w jakieś gierki 'nie oddam, bo nie zasłużyłeś", ale chwilę jeszcze przeglądała się jego twarzy, żeby w końcu wyciągnąć drewniany patyczek w jego stronę.
- Proszę, ale... - zabrała szybko jeszcze różdżkę, żeby Szkot nie wziął jej jeszcze ode niej - lepiej ją schowaj - mruknęła, po czym już po prostu oddała Greengrassowi jego własność.
A potem w dalszym ciągu tak stała i obserwowała go, nie ruszając się o krok. Oczywiście swoją różdżkę trzymała cały czas w pogotowiu, gdyby jednak ślizgonowi coś odbiło i jednak zaatakowałby dziewczynę. Przezorny zawsze zabezpieczony, prawda?
Kiedy stwierdził że już jest spokojny i nawet poprosił żeby oddała mu różdżkę, nie wykonała tego natychmiast, jak na rozkaz. Może nie chciała bawić się z nim od razu w jakieś gierki 'nie oddam, bo nie zasłużyłeś", ale chwilę jeszcze przeglądała się jego twarzy, żeby w końcu wyciągnąć drewniany patyczek w jego stronę.
- Proszę, ale... - zabrała szybko jeszcze różdżkę, żeby Szkot nie wziął jej jeszcze ode niej - lepiej ją schowaj - mruknęła, po czym już po prostu oddała Greengrassowi jego własność.
A potem w dalszym ciągu tak stała i obserwowała go, nie ruszając się o krok. Oczywiście swoją różdżkę trzymała cały czas w pogotowiu, gdyby jednak ślizgonowi coś odbiło i jednak zaatakowałby dziewczynę. Przezorny zawsze zabezpieczony, prawda?
Re: Opuszczona klasa
Kiedy wyciągnęła do niego rózdżkę, a potem szybko ją zabrała zmrużył na chwilę groźnie oczy. Nie lubił jak coś szło nie po jego myśli. Zupełnie jak jego ojciec. Nie odezwał się jednak słowem czekając, aż Christine odda mu badyl.
-Dziękuję. I przepraszam - mruknął po chwili bardzo cicho i niewyraźnie, jakby te słowa były strasznym przekleństwem, które nie chcą przejść mu przez gardło. Nie lubił sie płaszczyć, ale miał świadomość, jak się zachował wobec siostry.
Nie schował jednak rózdzki tak jak prosiła, a zabrał się za ustawianie ostatnich ławek na miejsce łącznie z tymi, które rozwalił po uprzednim naprawieniu ich zaklęciem. Kukłę tez naprawił i dopiero po tym schował badyl do kieszeni spodni po czym własnoręcznie upchnął manekin za szafę.
-Dziękuję. I przepraszam - mruknął po chwili bardzo cicho i niewyraźnie, jakby te słowa były strasznym przekleństwem, które nie chcą przejść mu przez gardło. Nie lubił sie płaszczyć, ale miał świadomość, jak się zachował wobec siostry.
Nie schował jednak rózdzki tak jak prosiła, a zabrał się za ustawianie ostatnich ławek na miejsce łącznie z tymi, które rozwalił po uprzednim naprawieniu ich zaklęciem. Kukłę tez naprawił i dopiero po tym schował badyl do kieszeni spodni po czym własnoręcznie upchnął manekin za szafę.
Re: Opuszczona klasa
Co jak co, ale takiej zmiany zachowania u brata, to ona się teraz nie spodziewała. Słowa jakie wypowiedział, niemało ją zaskoczyły.
Czy on mnie właśnie przeprosił?
Tak, początkowo do Christine to nie dotarło. To znaczy usłyszała, ale miała pewne wątpliwości co do tego, czy aby na pewno on to powiedział, czy może to sobie wymyśliła. No ale w końcu doszło do niej że właśnie tak, Will ją przeprosił.
Oczywiście "Stała czujność" jak to mówił Moody, no i Chris obserwowała każdy ruch chłopaka, gotowa w każdej chwili się bronić, dopóki wreszcie nie schował różdżki. Wtedy i ona się uspokoiła, wierząc wreszcie że już nic nie strzeli mu do głowy, więc mogła schować swoją różdżkę, co oczywiście zrobiła. A potem założyła ręce na piersiach, zrobiła kilka kroków w bok, żeby móc oprzeć się o ścianę i utkwiła wzrok w podłogę.
- Will... proszę Cię, nie zachowuj się już tak więcej. Nigdy...
Czy on mnie właśnie przeprosił?
Tak, początkowo do Christine to nie dotarło. To znaczy usłyszała, ale miała pewne wątpliwości co do tego, czy aby na pewno on to powiedział, czy może to sobie wymyśliła. No ale w końcu doszło do niej że właśnie tak, Will ją przeprosił.
Oczywiście "Stała czujność" jak to mówił Moody, no i Chris obserwowała każdy ruch chłopaka, gotowa w każdej chwili się bronić, dopóki wreszcie nie schował różdżki. Wtedy i ona się uspokoiła, wierząc wreszcie że już nic nie strzeli mu do głowy, więc mogła schować swoją różdżkę, co oczywiście zrobiła. A potem założyła ręce na piersiach, zrobiła kilka kroków w bok, żeby móc oprzeć się o ścianę i utkwiła wzrok w podłogę.
- Will... proszę Cię, nie zachowuj się już tak więcej. Nigdy...
Re: Opuszczona klasa
Cóż, William był ostatnio nieprzewidywalny. A dziś był rozdrażniony i miał huśtawki nastrojów zupełnie jakby to on miał okres, a nie jego siostra. Może mu się to udzielało? Miałoby to sens, gdyby byli bliźniętami jednojajowymi, u dwojaczków to raczej niespotykane. Kiedyś byli nierozłączni, wszystko robili razem, znali się na wylot, ale daleko im było do tej prawdziwej bliźniaczej więzi. Szczególnie teraz, gdy prawie każda ich rozmowa kończy się kłótnią. Mit obalony. Po prostu oboje mieli gorsze dni.
Słysząc kolejne słowa siostry policzki drgnęły mu gdy zacisnął zęby ze złości. Chciał już coś odpowiedzieć, ale skończyłoby się to kolejną kłótnią. Zamiast tego mruknął tylko mhm dając do zrozumienia, że usłyszał jej słowa. Cały czas stał w kacie przy szafie i udawał, że poprawia manekina, mimo, że ten był już dobrze upchnięty na swoim miejscu. Nie chciał kolejnej sprzeczki.
- Pójdę już. Mam... mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia - mruknął cicho wychodząc ze swojego kata i przeszedł do drugiego, tego obok Christine, gdzie na starym biurku nauczycielskim leżała torba Willa i jego ślizgoński sweter, który zdjął gdy wyżywał się... ee ćwiczył zaklęcia. Założył sweter i poprawił krawat, który dyndał mu luźno na szyi po czym zarzucił torbę na ramię i wyszedł mijając siostrę.
Słysząc kolejne słowa siostry policzki drgnęły mu gdy zacisnął zęby ze złości. Chciał już coś odpowiedzieć, ale skończyłoby się to kolejną kłótnią. Zamiast tego mruknął tylko mhm dając do zrozumienia, że usłyszał jej słowa. Cały czas stał w kacie przy szafie i udawał, że poprawia manekina, mimo, że ten był już dobrze upchnięty na swoim miejscu. Nie chciał kolejnej sprzeczki.
- Pójdę już. Mam... mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia - mruknął cicho wychodząc ze swojego kata i przeszedł do drugiego, tego obok Christine, gdzie na starym biurku nauczycielskim leżała torba Willa i jego ślizgoński sweter, który zdjął gdy wyżywał się... ee ćwiczył zaklęcia. Założył sweter i poprawił krawat, który dyndał mu luźno na szyi po czym zarzucił torbę na ramię i wyszedł mijając siostrę.
Re: Opuszczona klasa
Wieczór po imprezie trwał nadal, a Anthony wcale nie miał zaprzestać w piciu, jednak nie koniecznie musiał siedzieć już w Pokoju Wspólnym gdzie doszło do starcia z jego największym wrogiem. Dostał za swoje, w jego mniemaniu zdecydowanie zasłużył na więcej i miał szczęście, że wyszedł do dormitorium bo bóg jeden wie jak mogło się to skończyć.
Jako, że było już późno i szkoła zdawała się być pusta, Szkot bez żadnych skrupułów szedł korytarzami z butelką wódki w dłoni i nawet nie zastanawiał się sekundy gdzie iść, bo wiedział to od razu. Obrał podświadomie azymut i kiedy już był u celu pchnął drzwi opuszczonej sali, które przymknął za sobą i stanął na środku dysząc jeszcze ze wściekłości. Chciał cisnąć butelką w ścianę, rozwalić pół ściany, jednak po chwili przemyślenia żal mu było zabranego z pokoju alkoholu. W jego głowie przewijało się teraz tysiące myśli. Krążyły one przede wszystkim w okół jego najlepszej przyjaciółki Tośki oraz jej nowego chłopaka. Dlaczego musiała wybrać akurat jego? I w ogóle jak mogła zmienić dla niego swoją orientację? Wszystko to dla niego było tak absurdalne jak śnieg padający w lipcu. Starał się jednak oddychać głęboko i spokojnie żeby się uspokoić, a kiedy to nie pomagało po prostu odkręcił butelkę i przykładając sobie jej gwint do ust upił kilka naprawdę sporych łyków. Palący w przełyk alkohol pozwolił mu się otrząsnąć, jednak dalej nie zwracał uwagi na krew rozmazaną po jego twarzy.
Jako, że było już późno i szkoła zdawała się być pusta, Szkot bez żadnych skrupułów szedł korytarzami z butelką wódki w dłoni i nawet nie zastanawiał się sekundy gdzie iść, bo wiedział to od razu. Obrał podświadomie azymut i kiedy już był u celu pchnął drzwi opuszczonej sali, które przymknął za sobą i stanął na środku dysząc jeszcze ze wściekłości. Chciał cisnąć butelką w ścianę, rozwalić pół ściany, jednak po chwili przemyślenia żal mu było zabranego z pokoju alkoholu. W jego głowie przewijało się teraz tysiące myśli. Krążyły one przede wszystkim w okół jego najlepszej przyjaciółki Tośki oraz jej nowego chłopaka. Dlaczego musiała wybrać akurat jego? I w ogóle jak mogła zmienić dla niego swoją orientację? Wszystko to dla niego było tak absurdalne jak śnieg padający w lipcu. Starał się jednak oddychać głęboko i spokojnie żeby się uspokoić, a kiedy to nie pomagało po prostu odkręcił butelkę i przykładając sobie jej gwint do ust upił kilka naprawdę sporych łyków. Palący w przełyk alkohol pozwolił mu się otrząsnąć, jednak dalej nie zwracał uwagi na krew rozmazaną po jego twarzy.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Opuszczona klasa
Sanne wróciła do zamku raptem w dziesięć minut. Nigdy w życiu tak szybko nie biegła, a ostatnie opuszczenie się w codziennych treningach właśnie dawało o sobie znać. Całe szczęście nie napotkała nikogo na swojej drodze, no może prawie. Gdy wracała z łazienki prawie została przyłapana przez ducha, strzegącego jej domu - Szarą Damę. jednakże, gdy dziewczyna próbowała się zlać ze ścianą stało się coś niesamowitego. Ściana wchłonęła ciałko Krukonki, jak gąbka wodę, przenosząc ją na zupełnie inne piętro.
Na korytarzu panował mrok, rozwiewany tylko przez kilka pochodni, a dziewczyna właściwie nie wiedziała gdzie się znajduje, dlatego też postanowiła się zorientować poprzez zajrzenie do pierwszej lepszej sali. To co znajdowało się za pierwszymi drzwiami nic jej nie powiedziało, dlatego też przeszła się do drugich drzwi. Te, w przeciwieństwie do reszty były lekko uchylone. Sanne nieśmiało pchnęła drzwi, zaglądając do pomieszczenia. Och jaka była jej ulga, gdy jej oczom ukazała się sylwetka chłopaka, poznanego na świątecznym jarmarku.
- Ach, to ty - odparła z szerokim uśmiechem, zanim zorientowała się, iż wypowiada te słowa na głos. Teraz już nie było odwrotu, zdradziła swoją obecność. Chociaż czy tak naprawdę chciała ją zataić?
Podeszła do Ślizgona i zgrabnie wsunęła się na ławkę, a jej wilgotne, kasztanowe włosy, opadły jej na ramię. Po takim wieczorze nie byłaby w stanie zasnąć, a chłopak wyglądał na dobrego towarzysza, a więc postanowiła zaszczycić go swoją obecnością, nie pytając czy ma na to ochotę.
- Masz fajki? - to pytanie wyrwało się z jej ust tak nieoczekiwanie, iż sama była zaskoczona takim obrotem sprawy. Przecież była grzeczną panią Prefekt, która stroni od papierosów i częstego chlania... Co ten seks robi z ludźmi?
Na korytarzu panował mrok, rozwiewany tylko przez kilka pochodni, a dziewczyna właściwie nie wiedziała gdzie się znajduje, dlatego też postanowiła się zorientować poprzez zajrzenie do pierwszej lepszej sali. To co znajdowało się za pierwszymi drzwiami nic jej nie powiedziało, dlatego też przeszła się do drugich drzwi. Te, w przeciwieństwie do reszty były lekko uchylone. Sanne nieśmiało pchnęła drzwi, zaglądając do pomieszczenia. Och jaka była jej ulga, gdy jej oczom ukazała się sylwetka chłopaka, poznanego na świątecznym jarmarku.
- Ach, to ty - odparła z szerokim uśmiechem, zanim zorientowała się, iż wypowiada te słowa na głos. Teraz już nie było odwrotu, zdradziła swoją obecność. Chociaż czy tak naprawdę chciała ją zataić?
Podeszła do Ślizgona i zgrabnie wsunęła się na ławkę, a jej wilgotne, kasztanowe włosy, opadły jej na ramię. Po takim wieczorze nie byłaby w stanie zasnąć, a chłopak wyglądał na dobrego towarzysza, a więc postanowiła zaszczycić go swoją obecnością, nie pytając czy ma na to ochotę.
- Masz fajki? - to pytanie wyrwało się z jej ust tak nieoczekiwanie, iż sama była zaskoczona takim obrotem sprawy. Przecież była grzeczną panią Prefekt, która stroni od papierosów i częstego chlania... Co ten seks robi z ludźmi?
Re: Opuszczona klasa
Chłopak nawet nie wiedział czy stoi tak kilka minut czy kilka godzin. W tym momencie było mu wszystko jedno. W jego głowie był teraz obraz Tośki która dowiaduję się, że Anthony pobił się z Connorem. Był pewien, że cała wina spadnie właśnie na niego a Kanadyjczyk wymiga się od wszystkiego i on zostanie obarczony za całe zło tego świata. No cóż, w sumie już powinie się do tego przyzwyczaić przez te wszystkie lata. To tak jak gdyby cała szkoła stała przeciw niemu.
Nagle jego myśli przerwał odgłos kroków z korytarza. Mimowolnie odwrócił się w kierunku drzwi i nasłuchiwał kto mógłby o tej porze włóczyć się po szkole. Drzwi zaczęły się otwierać a jego oczom ukazała się dość znajoma dziewczyna, którą poznał chyba kiedyś na jarmarku. Kiwnął do niej głową na przywitanie i znów podniósł butelkę do ust by upić kilka łyków. Nie był jeszcze pijany ani nawet wstawiony i miał wrażenie, że to dzisiaj nie nadejdzie z powodu nadmiaru wrażeń. Podszedł więc do ławki na której siedziała i postawił na niej butelkę z alkoholem, po czym podniósł rękę by przetrzeć krew spływającą z kącika ust, ta już nie ciekła jednak zostały na twarzy jej pozostałości.
- Mam, ale nie wiem czy mogę je dać Pani prefekt, dostanę jeszcze ujemne punkt, a mam dość wrażeń na dzisiejszy wieczór - uśmiechnął się blado jednak z kieszeni wyciągnął fajki i poczęstował dziewczynę. - Co tu robisz o tej porze? Nie powinnaś grzecznie leżeć w dormitorium? - sam wziął jednego z papierosów wkładając go sobie między wargi i odpalając za pomocą zapałek które też zawsze nosił przy sobie.
Nagle jego myśli przerwał odgłos kroków z korytarza. Mimowolnie odwrócił się w kierunku drzwi i nasłuchiwał kto mógłby o tej porze włóczyć się po szkole. Drzwi zaczęły się otwierać a jego oczom ukazała się dość znajoma dziewczyna, którą poznał chyba kiedyś na jarmarku. Kiwnął do niej głową na przywitanie i znów podniósł butelkę do ust by upić kilka łyków. Nie był jeszcze pijany ani nawet wstawiony i miał wrażenie, że to dzisiaj nie nadejdzie z powodu nadmiaru wrażeń. Podszedł więc do ławki na której siedziała i postawił na niej butelkę z alkoholem, po czym podniósł rękę by przetrzeć krew spływającą z kącika ust, ta już nie ciekła jednak zostały na twarzy jej pozostałości.
- Mam, ale nie wiem czy mogę je dać Pani prefekt, dostanę jeszcze ujemne punkt, a mam dość wrażeń na dzisiejszy wieczór - uśmiechnął się blado jednak z kieszeni wyciągnął fajki i poczęstował dziewczynę. - Co tu robisz o tej porze? Nie powinnaś grzecznie leżeć w dormitorium? - sam wziął jednego z papierosów wkładając go sobie między wargi i odpalając za pomocą zapałek które też zawsze nosił przy sobie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Strona 8 z 12 • 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12
Similar topics
» Opuszczona Chatka
» Opuszczona posiadłość
» Klasa Wróżbiarstwa
» Klasa Transmutacji
» Klasa Mugoloznastwa
» Opuszczona posiadłość
» Klasa Wróżbiarstwa
» Klasa Transmutacji
» Klasa Mugoloznastwa
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro I
Strona 8 z 12
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach