Opuszczona klasa

+26
Brandon Tayth
Leslie Wilson
Monika Kruger
Aleksander Cortez
Irytek
Charles Wilson
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Sanne van Rijn
Christine Greengrass
William Greengrass
Serena Valerious
Shay Hasting
Dylan Davies
Rhinna Hamilton
Jane Halsey
Dalila Mauric
Joel Frayne
Mistrz Gry
Emily Bronte
Wyatt Walker
Rika Shaft
Malina Socha
Anthony Wilson
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
30 posters

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Opuszczona klasa

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:18

First topic message reminder :


Niegdyś obywały się tutaj zajęcia z wróżbiarstwa, nim nie zostały przeniesione do wieży północnej. Teraz sala stoi pusta, jedynie nieliczni odwiedzają czasami stare, zakurzone ławki, w których oddają się przeróżnym czynnościom.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Sro 12 Lis 2014, 20:41

No to się nacieszył dobrym humorem. Wolałby teraz spotkać bandę wkurzonych Gryfonów niż właśnie tę dziewczynę, czy ona w końcu go zostawi? Da mu święty spokój? Przestanie sprawiać kłopotów, przestanie narażać jego znajomość z kumplem swoimi wyskokami. Bo do tej pory nie zrobił jej niczego ze względu tylko na jedną osobę. Ich wspólnego, znajomego z blond czupryną.
Więc kiedy otworzyły się drzwi i dostrzegł, że Monika wchodzi do pomieszczenia zeskoczył z ławki i odwrócił się do niej z grobową miną. Śledziła go? - Kiedy w końcu przestaniesz mnie prześladować? - Warknął na dziewczynę nie kryjąc wcale złości jaką czuł do dziewczyny. Widząc jak staje przy drzwiach sam nie był pewien co chciała mu przekazać. Nie ma wyjścia? Zawahała się czy wyjść? Zresztą, to nie miało teraz żadnego znaczenia co dziewczyna będzie chciała zrobić, co sobie myśli. Szkoda jednak, że się nie odwróciła i nie wyszła. Byli sami, nie powiedziałby o tym nikomu, że ślizgonka uciekła. Nie będzie psuł reputacji domu przez jedną dziewuchę. Nie zrobiła tego jednak, wolała stanąć naprzeciwko niego i... No właśnie i co? Z pewnością nie przeprosić, bo nie zaczęła właśnie od tych słów, tylko od czegoś na co Cortez prychnął drwiąco.
- Ciekawe kiedy Brandon się zorientuje, że znów zarywasz do jego kumpli? - odpowiedział jej na pytanie i odwrócił się do niej plecami podchodząc do okna.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Sro 12 Lis 2014, 21:04

- Sądzisz, że cię prześladuję? - spytała. Nie odpowiedział jej na pytanie, zamiast tego tylko prychnął, jakby zagadka, ogólnie cały ten misterny plan jaki z Mią uknuły, był tak łatwy do przewidzenia, że pięciolatek by się na nim poznał.
A przecież tak naprawdę tylko on sam z siebie je rozpoznał, nikt inny. Nawet David dał się nabrać choć on znał Monię bardzo dobrze i powinien był zgadnąć już na samym początku. Nie miała racjonalnego wytłumaczenia dlaczego się tu znalazła akurat w tym samym momencie co on. Wiedziała zresztą, że cokolwiek mu powie on i tak jej nie uwierzy, nie miało więc sensu teraz szukanie jakichś sztucznych wymówek.
Wstał z krzesła i podszedł do okna, jednak ona nieruchomo stała nadal przy drzwiach. Blokowała je, gdyby więc chciał wyjść musiałby ją chyba siłą przesunąć.
Ewidentnie był na nią wściekły. Jad aż wyciekał z jego ust wraz z każdym wypowiadanym słowem.
- O co ci tak naprawdę chodzi? - spytała. Nie było jej smutno, nie wiedziała tak naprawdę co czuje. Nie chciała, żeby Aleksander się na nią wściekał, jakoś tak... Zaczęło jej zależeć, żeby było wręcz odwrotnie.
Zastanowiła się, kiedy to się zaczęło? Czy ten jeden, zwykły, głupi, mający na celu wzbudzenie zazdrości u innego chłopaka i to jeszcze nie w stosunku do niej pocałunek sprawił, że się zakochała? Albo może to już wtedy, pod klasą, gdy razem zaśmiewali się do łez, po tym, co razem napsocili? Albo jeszcze wcześniej, gdy Cortez tak uczynnie pobiegł do skrzydła szpitalnego po maść dla niej na poparzenia, których nabawiła się w podwalinach?
To chyba wystarczyło, ta zwykła uprzejmość, kompletnie bezinteresowna, by poruszyć serce dziewczyny, która przyrzekła sobie, że po Brandonie już nigdy się nie zakocha. Bo miłość to tylko cierpienia, a ona już dość się wycierpiała przez wakacje, zastanawiając się, dlaczego Włoch tak zwyczajnie ją porzucił.
- Znów zarywam do kumpli Brandona? Znów? A kiedy ja do nich zarywałam? Poza tym masz stare informacje, Brandona już nic nie powinno obchodzić - odrzekła cicho do jego pleców. - Aleks... Nie chcę takiej atmosfery, źle się z nią czuję...
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Czw 13 Lis 2014, 10:30

Naprawdę musiał jej odpowiadać na to pytanie? Jak na razie to wpadał przez nią tylko w kłopoty i choć on kłopoty uwielbiał, tak nagle przestawał jeśli te stawały się sercowe. Wpierw wplątując go w konflikt z kumplem. Nie ważne, że włos dzielił go od tego, żeby stać się wrogiem, to on i tak się nie miesza w ich sprawy. Nie cierpiał tych spraw, więc unikał ich jak Zakazanego Lasu podczas pełni. A ta oto dziewczyna była jak magnes. Gdziekolwiek się nie ruszył ona też tam była i oddziaływała na niego. Więc, czy nie miał prawa tak uważać? Nie miał pojęcia co Raphael zrobił dziewczynie, że się mu tak wygadała i w zasadzie nie obchodziło go to nic a nic. I teraz ponownie postawiła go w takiej sytuacji.
Może dziewczyna zapomniała już kto jej załatwił składnik do mikstury tuż przed Halloween. Nie pytał się o to przecież do czego jej to.Każdy miał swoje sprawy i Corteza to nie interesowało. A jak się domyślił. Mia znała go ledwo co, nie poznała by go po uśmiechu. Nie po jednym głupim uśmiechu. Tak jak on nie poznał jej przecież od razu kiedy to się uśmiechała do niego, kiedy to podchodziła do niego. Tak samo Dawid ją trochę zdradził. Nie ganiał przecież za Moniką, a za jej siostrą! Nie dziwne? Dla kogoś kto nie znał Davida to może i nie. Oni się jednak kumplowali od małego. Więc mając tak wiele przykładów dodał je zo siebie i ta dam! Zagadka rozwiązana, Kruger zdemaskowana!
- Miałaś okazję to już usłyszeć w pokoju wspólnym - odezwał się i odwrócił się do niej, a może raczej do ławki przy której znów usiadł. Bo nie miał ochoty rzucać jej nawet krótkiego spojrzenia. Nie zamierzał się znów powtarzać, jeśli nie pamiętała to nie jego problem.
Na jej kolejne słowa się zaśmiał kpiąco. Naprawdę myślała, że mówi teraz o sobie? Nie tylko on był jedyny do którego poleciała gdy tylko coś jej nie grało z Brandonem. I choć nie miał pojęcia jak wiele ich było. To mówił o sobie i o tył łajdaku, którego sam by najchętniej zabił wyręczając Brandona.
- A kiedy będzie? Jutro? Za dwa dni? Tydzień? - Rzucił dopiero teraz podnosząc na nią wzrok. To była para która się schodziła częściej niż wilkolak się przemieniał w bestię. Więc o czym oni tutaj rozmawiali? - A co mnie to - odburknął i skrzywił wargi. - I jeśli można to Aleksander - dodał nie musząc nawet kończyć tego zdania. Każdy wiedział o tym, że Aleks mówiły tylko osoby które należały do znajomych. Jeśli mówił tak ktoś poza tego grona on na to w ogóle nie reagował.


Ostatnio zmieniony przez Aleksander Cortez dnia Czw 13 Lis 2014, 14:08, w całości zmieniany 1 raz
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Czw 13 Lis 2014, 12:16

Każde słowo, które wypowiadał, wbijało się dziewczynie jak nóż w serce. Wiedziała z góry, że jest już na przegranej pozycji. Cortez jej nienawdził i nie ma chyba takiej magii na ziemi, która by to zmieniła. Zresztą, Monika należała do osób, które potrafiły pogodzić się z porażką, w przeciwieństwie do niektórych. Nie uciekała się do podstępów z amortencją, czy innymi podobnymi sprawami. Raczej się wycofuje, bierze w garść i idzie dalej, tak jak to było z Brandonem. Nie chciał jej? Olał ją? Spoko, ale potem błagał ją o powrót. Krugerka nie chciała tego wszystkiego tłumaczyć temu oto ślizgonowi. Te sprawy i tak go nie obchodziły, co podkreślał w zasadzie całym sobą.
Jego oschłość była wręcz namacalna. To sprawiało, źe w jej gardle pojawiła się wciąż rosnąca gula. Należała do Slytherinu, była czasem wredna i wyniosła. Sama często nie miała litości w stosunku do osób których nie lubiła, ale była też przede wszystkim dziewczyną, która miała uczucia, i czasem kierowała się wyłącznie nimi.
Nie wiedziała co ma powiedzieć. Miała okazję już to usłyszeć w pokoju wspólnym? Wtedy na pożegnanie otrzymała tylko widok jego pleców, co już wtedy nieco ją zabolało. Kto wie, może gdyby wtedy postawił się Brandonowi, albo chociaż dał jej jakiś znak, że wcale nagle nie zmienił frontu Monika odpuściłaby sobie to całe zgrywanie się na Włochu i nigdy nie zgodziłaby się na powrót? Była głupia. Tayth przysparzał jej tylko samych problemów, ale cóż, kochała go. O tak, zdcydowanie to już czas przeszły!
Widziała jak wraca do ławki, w której go zastała, nie zaszczyciwszy jej nawet jednym krótkim spojrzeniem. Dlaczego ją to tak bolało? Dlaczego pozwoliła sobie zakochać się akurat w nim? W chłopaku, który nigdy nie spojrzy na nią ponownie w ten sam sposób, co w podwalinach.
- Skąd mogłam wiedzieć, że trafi akurat na ciebie – powiedziała, co było prawdą tylko po części. Bo szczerze mówiąc w momencie w którym rozpoznała ten jego charakterystczny uśmiech pocałowała go w pełni świadomie i o wiele chętniej wraz z kiełkuącą w głowie myślą, że to może być pierwszy i ostatni raz.
Jak bardzo chciałaby się wtedy mylić...
Zmrużyła i tak już szkliste oczy, gdy w końcu na nią spojrzał. Był wredny, robił to specjalnie, wiedziała to. Z premedytacją sprawiał, że z każdym jego słowem co raz bardziej robiło się jej przykro. A już w ogóle po ostatnim zdaniu. Za kogo on się uważał? Że jest lepszy od niej? Przecież wszyscy doskonale wiedzieli kim jest, tłum rozchichotanych dziewcząt często ustawiał się za nim w kolejce, a on niejednokrotnie z tego korzystał. Robili mu zdjęcia, powstawały Cortezowe fankluby... A on jej wytyka jakieś błędy z przeszłości? Zwykłe chwile słabości, gdy leczyła złamane serce?
Też coś.
- Nie będzie nigdy – wycedziła, dobitnie podkreślając ostatnie słowo. Po chwili jednak dodała zgodnie z jego życzeniem – Aleksandrze.
Gdy tylko zamknęła usta, poczuła, że nie wytrzymuje. Poczuła jak gorące krople torowały sobie drogę wzdłuż jej policzków. Monika nerwowo wytarła łzy wierzchem dłoni mając nadzieję, że ślizgon tego nie zauważył.
- Sssssuper, tego mi tylko brakowało – wyrwało się jej. Po raz drugi tego wieczoru, zupełnie tego nie kontrolując zdradziła się przed kimś z faktu, że potrafi mowę wężów. Ze strachem spojrzała na niego, sprawdzając czy w ogóle to usłyszał.
Co się z nią działo? I czy ktoś nie wspominał, że umie pogodzić się z porażką i bierze się w garść? Cóż, jeśli chodziło o Corteza, to chyba wszystkie Krugerowe zasady przestawały mieć jakiekolwiek znaczenie.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Czw 13 Lis 2014, 16:36

Ranił ją z premedytacją, chciał by i ona poczuła się jak to jest kiedy wbija się tej drugiej osobie nóż w plecy. Jednak nie była jeszcze na straconej pozycji, było bowiem kilka magicznych sztuczek, które na niego działały. Jak każdy, no dobra, jak większość on nie potrafił być całkowicie obojętny na ból bliskich mu osób. I choć nieważne jakby go skrzywdziły tak on potrafił wybaczać. Tak, był tym typem ślizgona który posiadał dużą słabość. Wręcz zbyt wielką by może nadawać się do grupy Rafflesa. A jednak należał do niej, może dlatego, że go potrzebowali, przynajmniej kiedyś. A teraz tam trwa bo już zna zbyt dużo tajemnic na temat prawie każdego, może Peter uznał, że pomimo tej słabości nadaje się do bandy. A może właśnie tą słabość chciał przemienić w atut? Pozwalając by to właśnie Cortez reprezentował go w pewnych sprawach. Wykorzystać cieszącego się dobrą sławą ucznia by wzmocnić swoją grupę, a może było tak, że w ogóle nie mieli pojęcia o tej jego słabości? Bo rzadko kiedy ją ujawniał. Rzadko kiedy trafiła się osoba... Nie, trafiła się dziewczyna, która w dzisiejszych czasach mogła pokazać, że mimo wszystko. Pomimo tego jak jest twarda, jak dzielnie znosiłaby upokorzenia, to jednak mimo wszystko jest kobietą. Delikatną, porcelanową laleczką, którą można tak łatwo zniszczyć jeśli się nie będzie uważnie z nią obchodziło. A on był tym typem człowieka, że pomimo tego, że mógł być nieczułym draniem, jak bardzo mógł źle się obchodzić z tą laleczką to nie potrafił jej po prostu zniszczyć. Drobne pęknięcie powodowało, że stawał się jej obrońcą. Czuł się z tym tak źle, że starałby się to naprawić z każdej siły.
- Wiedzieć nie mogłaś, nikt nie mógł. Mnie ciekawi raczej fakt, że już wiedząc z kim masz do czynienia to zrobiłaś co zrobiłaś. Tego nie potrafię zrozumieć i twoja odpowiedź w tej chwili wydaje mi się kompletnie bez sensu - Odpowiedział jej, chociaż teraz coś się zmieniło w jego głosie. Patrzył się na nią uważnie i choć było już ciemno to widział jej minę, a twarz skierowana w jego stronę oświetlana była przez okno przez które świecił księżyc. I choć nie chciał widzieć tego co właśnie zobaczył. To dostrzegł jak błyszczą się jej oczy. Nie rób tego, weź się w garść. Nie rób siary innym ślizgonom - Pomyślał patrząc się cały czas na rozmówczynię. Miał nadzieję, że to tylko taka chwilowa słabość. Słabość jaka często się ludziom zdarza.
Z nim było pod tym względem trochę inaczej. Może i miał dużo fanek, czy jak kto chce je tam sobie nazywać. Może i był dupkiem kiedy to sobie romansował z jedną, a za moment z inną. Bawił się ich uczuciami, ale jedno zawsze było pewne. On nikomu do tej pory nie obiecał stałego związku, nie obiecywał, że będzie budził się przy niej, nie zaparzy porannej kawy i nie przyniesie jej dziewczynie do łóżka. Nie powie jej, że ją kocha. To była rozrywka, chwila podczas której chciał zabić tą nudę. I taką sławą się cieszył, jeśli jakaś dziewczyna traktowała to inaczej, to nie miał za bardzo na to wpływu. Nawet nie złościł się na nikogo jakby miał zobaczyć na następny dzień tą samą dziewczynę w ramionach innego. To był Aleksander Cortez i jeśli jakaś dziewczyna sobie go obrała za cel musiała wiedzieć, że to nie będzie wcale tak proste zadanie, że nie zakocha się od tak. Po jednym spędzeniu wieczoru, po jednym słodkim słówku, czy w końcu po jednym pocałunku. Nawet jeśli będzie ich setka, to jeśli od samego początku nie będzie jej traktował inaczej to będą to jedynie słodka przyjemność, ale nic więcej.
Wysłuchał jej słów i spuścił głowę. Wbił wzrok w ławkę nie mogąc patrzeć na to jak Monika płacze. Płacze z jego powodu. Jak dwie łzy niszczą idealną powierzchnię porcelanowej laleczki. Zacisnął oczy i palce na kancie ławki, gdzie spoczywały teraz jego dłonie.
- Daj spokój, weź się w garść bo dopiero będą się śmiać jak ktoś zauważy to, że ślizgonka płacze - Mówiąc to już stał obok ławki i ruszył powoli w jej kierunku. Podczas jak to mówił usłyszał też syk. Dziewczyna syczała jak wąż. Nie, nie mogło być. Pewnie tylko coś mu się przesłyszało. Stanął w końcu naprzeciwko niej i choć nadal czuł się źle z tym jak go potraktowała, tak teraz krzywda jaką on wyrządził tej dziewczynie przyćmiła tamto uczucie. Tamtą skazę na jego jakże szlachetnym honorze. Przestał się interesować tamtym zadrapaniem, bo sam zrobił bardzo głęboką ranę. Ranę, która tak szybko się nie zabliźni i będzie musiał się postarać teraz by nie została blizna na zawsze.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Czw 13 Lis 2014, 21:37

W tej chwili, krzyczała na siebie w duchu za to, jak łatwo pokazała mu swoje słabości. Przecież to nie ta Kruger była tak postrzegana przez innych. To Mia sprawiała wrażenie jakoby trzeba było się nią zaopiekować. To on była tą delikatniejszą i wrażliwszą z sióstr. To blondynka była tą porcelanową lalką a nie Monika, której wszędzie było pełno, która niczego się nie bała. Ona była przecież zawsze typową roztrzepaną ślizgonką. Taką, która nie interesowała się tym co mówią inni na jej temat.
No proszę, a teraz bardzo ją interesowało to, czy Cortez ją lubi, czy nie. Przecież to właśnie przez to błąkała się po zamku nie mogąc znaleźć sobie konkretnego miejsca. To właśnie ten fakt sprawił, że tak łatwo można ją było wyprowadzić z równowagi. Miała ochotę walnąć go w nos z tej swojej bezsilności. Aleksander wszak jawnie z niej kpił, a ona, choć tak często sypała ripostami jak z rękawa teraz nie mogła wymyślić żadnej sensownej odpowiedzi. A może nie chciała mu w żaden sposób odpowiadać? Może nie chciała jeszcze pogarszać sytuacji, która i tak kompletnie pozbawiona była barw?
No i też zadał pytanie, którego się najbardziej obawiała. Zadał jej pytanie na które w ogóle nie chciała odpowiedzieć nawet przed samą sobą. Przecież nie chciała się do tego przyznać! A teraz miała mu to tak powiedzieć na głos? Tak wprost? I tak bezceremonialnie? Chciała rzucić w jego stronę zwyczajne "domyśl się", ale nie należała do tego typu dziewczyn. Tak mogła powiedzieć tylko jakaś niepewna siebie, dziecinna puchonka, a Kruger przecież to... No cóż. Kruger. Spuściła oczy, by nie musiał patrzeć na to jak świecą się w tej ciemnej sali.
- Bo tego chciałam. - To krótkie zdanie chyba wyrażało wszystko, co powinna powiedzieć, co miała na końcu języka. W głowie kotłowało się nagle milion myśli, które jakby nagle znalazły do niej wejście. Tak Aleksandrze Cortezie, pewnie nie po raz pierwszy stałeś się przyczyną dziewczęcych łez, jednak z pewnością pierwszy raz tak jawnie. Ona nie potrafiła tak po prostu się bawić, jak on. Nie obiecywać nic nikomu. Zawsze strasznie przywiązywała się emocjonalnie, co było wielkim błędem co widać na załączonym obrazku.
Na nieszczęście chłopak zauważył jej łzy. Mimo, że wycierała je ciągle one nadal leciały. Nie pomógł też fakt, że ślizgon nagle wstał i zaczął kierować się w jej stronę akurat w momencie gdy tak nieporadnie zdradziła się ze swoimi umiejętnościami językowymi. A te słowa. Czy to była nieudolna próba pocieszenia jej? Dziewczyna zakryła twarz dłońmi by tylko nie musiał na nią patrzeć. Wstydziła się tego, że płakała, tego że Cortez miał ją taką oglądać. Wstydziła się tego, że chociaż prawie go nie znała, jej serce wybrało go sobie jako osobę dla której będzie szybciej bić. Chciała odwrócić się w drugą stronę, żeby przypadkiem nie dostrzegł jeśli się rozmazała. Pospiesznie zaczęła obiema rękoma wycierać twarz, pociągając przy tym nosem. Idiotka się rozkleiła...
- No dalej, śmiej się ze mnie... - wyszeptała. Był już na tyle blisko, że nie musiała mówić głośniej. Po drugie bała się, że jakiekolwiek decybele przywołają kolejną falę łez. - Śmiej się, Aleksandrze.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Sob 15 Lis 2014, 00:46

A może to właśnie nie bez powodu był w bandzie Petera? Może w jakiś ten swój tajemniczy sposób potrafił działać na te gruboskórne dziewczyny, które ciężko było zranić, nawet używając najgorszych słów. Jakże przydatne znalezisko dla bandy. I gdyby rzeczywiście był teraz tak podły jak na samym początku, bez tych swoich zasad, bez tych słabości to nie patrząc się na to, czy po policzku spłynęła jedna łza, czy litry, to i tak by kontynuował swój wywód i jeszcze bardziej ją dręczył. Podszedł do niej na tyle blisko, że dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że mógł oberwać z liścia w twarz za to co jej zrobił. Mógł oberwać znacznie gorzej. Ale w zasadzie to przyjąłby to wszystko na spokojnie, a już w ogóle nie było mowy o tym by mógł się przed tym bronić, a już tym b a r d z i e j oddać dziewczynie.
Jej odpowiedź wcale go jednak nie uszczęśliwiła. W głowie zaczęło się pojawiać milion innych pytań, ale teraz już nie zamierzał o to pytać. Może daruje już jej w tym dniu i przełoży to na inny termin? Pozostawił więc bez odpowiedzi jej słowa i jedynie westchnął lekko podchodząc jeszcze o krok do Moniki. Stał teraz bardzo blisko, że bez problemu dotknąłby jej twarzy. Więc płakało o wiele więcej dziewczyn z jego powodu? Nie to, że na ich płacz był jakiś nie czuły. Ale czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. A teraz widział jej łzy. Podniósł już do połowy rękę, jednak się z tym powstrzymał. Zgiął speszony palce w piąstkę i schował rękę za plecy. Bo jakim prawem po tym wszystkim mógłby ją dotknąć? Zetrzeć dwoma palcami słoną łzę z policzka? No właśnie, chyba nie miał żadnego w tej chwili. Sam odwrócił wzrok i spochmurniał. Więc kiedy usłyszał jej słowa nieco się zezłościł i znów spojrzał na ślizgonkę.
- A czy wyglądam jakby mnie to bawiło? - odpowiedział i w końcu się przełamał i złapał za jej podbródek odwracając jej głowę wprost na niego. I przejechał suchą dłonią po jeszcze mokrym policzku. I w chwili kiedy to pociągnęła nosem nieco się uśmiechnął i dodał. - Na prawdę Monika, przestań płakać. Proszę - Mówił wszystko delikatniej, a ostatnie słowo rzeczywiście było prośbą i to bardzo szczerą.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Pon 17 Lis 2014, 12:30

Po co on do niej podszedł? Może gdyby tego nie zrobił, nie rozkleiłaby się tak bardzo? Może udałoby się jej jakoś ogarnąć i nie pociągać tak nosem? Mógł tam siedzieć w tej ławce, byłoby lepiej. Światło księżyca przecież, które wpadało przez okno, przy którym przed chwilą stał, oświetlało tylko jego, Monikę zostawiając poza swoim zasięgiem. W ciemności łatwiej było ukryć uczucia, wszak gdy stał już tak blisko, widział wszystko doskonale.
W ogóle nie skomentował faktu, że przecież jawnie się przyznała do tego, iż jej pocałunek był w pełni świadomy. A mógł powiedzieć cokolwiek, bo teraz dziewczyna nie wiedziała co myśleć. Ile by dała, za możliwość posiadania umiejętności legilimencji! Weszłaby do głowy Corteza i sprawdziłaby co tak naprawdę sobie o niej myśli w tej chwili. Nie chciała patrzeć mu w oczy, bo bała się, że zobaczy w nich tępa nastolatkę, która beczy, choć nie powinna, należała bowiem do Slytherinu. Bała się, że zobaczy w nich drwinę, bo się w nim zakochała. Nie znała Aleksandra na tyle. Może on gardził miłością? Może myślał tak jak Raffles - że to uczucie tylko dla słabych?
Rękawy szaty miała już calkiem wilgotne. Drzwi, do których się już praktycznie przykleiła były niesamowicie chłodne i chłód ten czuła na plecach. Chciałaby teraz przez nie przeniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, uciec stąd jak najdalej od tego tajemniczego wzroku Corteza. Dostrzegła jego zawahanie, gdy chciał podnieść dłoń. Dlaczego tego nie zrobiłeś Aleksandrze! Dlaczego schowałeś ją za plecami? Monika przez to poczuła się o wiele gorzej. Odepchnęłaby go, by móc stąd zwyczajnie zwiać, ale stał za blisko, nie potrafiłaby tego zrobić. Czuła, jak od upokorzenia płoną jej policzki. Uświadomiła sobie, że nie ma u niego kompletnie żadnych szans. Nie dotknął jej bo nie chciał jej robić nadziei po tym co usłyszał, to takie logiczne...
- Nie dręcz mnie - powiedziała, w dalszym ciągu chowając twarz w dłoniach. Na Merlina, jak ona musiała teraz żałośnie wyglądać. Taka zapłakana, z czerwonym nochalem... Obraz nędzy i rozpaczy. Ile by dała, by móc cofnąć czas, żeby tu nigdy nie przyjść, żeby chłopak jej nigdy takiej nie zobaczył. Ona by sobie dała radę. To byłoby trudne znosić jego niechęć do końca szkoły, ale może kiedyś by jej przeszło. Przynajmniej on nie dowiedziałby się co Kruger do niego czuje. Teraz mógł to wykorzystać, mógł się nią bawić... Mógł tak naprawdę wszystko.
Wyczuła złość w jego głosie, ale nie wiedziała skąd mogła się wziąć. Dlaczego jej słowa go rozgniewały.
- Już nie pamiętasz, co mówiłeś przed chwilą? Nie jestem pewna, czy to cię bawi, czy nie, mnie na przykład w ogóle... - Chociaż wytarła łzy dosłownie sekundę temu, to gdy tylko opuściła dłonie i wyrzekła te słowa, kolejne dwie słone krople zagościły na jej twarzy. Pokręciła głową sama do siebie i spuściła wzrok. On też na nią nie patrzył, być może gorszył go jęk widok. Cortez taki zatwardziały ślizgon i Monika, która bezcześciła łzami swoją szatę.
Po chwili cała zesztywniała. Ciepła, miękka dłoń chłopaka dotknęła jej podbródka i zmusiła by na niego spojrzała. W jego głosie tym razem nie usłyszała ani krzty kpiny, czy złości. Tym razem nieco błagalnie prosił ją by się ogarnęła jednocześnie wycierając jej policzek. Ale to nie jego prośba sprawiła, że faktycznie przestała płakać a szok związany z faktem, że Aleksander zdobył się na taki gest w stosunku do niej. Chciała go przytulić z wdzięczności, dla niej to naprawdę wiele znaczyło, ale się bała. Ostatnio, gdy zbliżyła się do niego zranił ją fizycznie. Dziś mógł zranić ją psychicznie, odtrącając ją po raz drugi, co byłoby o wiele gorsze. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Jak skomentować to co zrobił. Patrzyła mu w oczy słysząc, jak jego ostatnie słowo odbija się echem w jej głowie.
- Proszę... - wyrwało się jej.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Pon 17 Lis 2014, 19:57

Jeśli dziewczyna odważyłaby się spojrzeć mu wcześniej w oczy, gdyby to on nie bał się na nią patrzeć to mogła by zobaczyć, że jego spojrzenie zmieniło się do nieporównania. Teraz łagodnie spoglądał na nią, z troską, nie chciał przecież by dziewczyna się załamała z jego powodu. Nie chciał by płakała przez niego, a już tym bardziej nie chciał obserwować jak po jej twarzy płyną ciurkiem łzy. Dlatego odwrócił wzrok, nie dlatego, że się jej brzydził, brzydził się jej zachowania. Więc on też bardzo by chciał w tej chwili aby to dziewczyna umiała mu czytać w myślach. Bo w zasadzie teraz nie było tam ani jednej złej myśli, a chęć niesienia pomocy tej czarnowłosej ślizgonce.
Wtedy odczytała by przynajmniej dobrze jego reakcję z cofnięciem ręki, bo widząc jej minę poczuł się jeszcze gorzej, jeszcze bardziej zły na siebie i to też pewnie nakłoniło go do tego by w końcu dotknąć jej policzka.
- Nie będę, już nie będę - odparł jej cicho opuszczając wzrok i natrafił na jej drżące ręce z zimna, a może z nadmiaru negatywnych emocji jakie teraz odczuwała Monika.
- Jak każdy gadam czasami nieprzemyślane rzeczy Monia, a teraz wcale nie wyglądam tak jakby mnie to bawiło. W ogóle - odpowiedział cytując jej końcówkę wypowiedzi, którą w zasadzie wyraźniej zaakcentował i mówił to szczerze. I wtedy nie wytrzymał widząc te dwie kolejne łzy po prostu ręką złapał za jej podbródek i musiał otrzeć jej policzki z ciepłych, słonych kropel. Nie bez powodu użył też tej formy jej imienia. Dopiero teraz sobie zdał sprawę jak bardzo przesadził w tamtej chwili i chciał jej jakoś zasugerować to, że tamta forma ją już nie obowiązuje.
Jej postawa się nagle zmieniła, jakby dostała jakimś obuchem w głowę. Stanęła jak wryta patrząc się mu prosto w oczy. W jego lodowate oczy. Serce zawaliło mu szybciej i podchodząc jak najbliżej tylko mógł otarł się swoim policzkiem o jej policzek i wtulił się w dziewczynę przyciskając ją nieco do drzwi. Obrócił się z nią szybko, zamieniając się miejscami i opierając się mocno o drzwi jego nogi wędrowały coraz dalej zmuszając ciało do siadu. Cały czas obejmując dziewczynę i mając nadzieję, że podda cię całkowicie grawitacji i nie będzie stawiała oporu przed tym by i opaść na ziemię. Opaść mu na nogi, na biodra i tak pozostać do jutra. Z jednej strony czując nieprzyjemne zimno, a z drugiej doskonałe ciepło jakim dawała mu dziewczyna.
- Przepraszam, bardzo przepraszam - wyszeptał cicho i bynajmniej nie miał tutaj na myśli tego, co właśnie przed sekundką zrobił.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Pon 17 Lis 2014, 23:34

Nie wiedziała, jak ma odbierać nagłą zmianę jego zachowania. Czyżby faktycznie jej łzy sprawiły, że chłopak zmiękł? Że porzucił maskę, ukazując na powrót swoje oblicze, które miała okazję ujrzeć w podwalinach? Nie tego Aleksandra, który patrzył na nią z góry, tak jak przed chwilą, tylko tego fajnego ślizgona, z którym można konie kraść. Tego z którym zaśmiewała się do łez, kiedy oboje wyszli z klasy po tym wspólnym występku, którego się dopuścili. Dlaczego zawsze nie mogliby się tak dogadywać? Dlaczego teraz nagle musi przez niego płakać?
Spojrzała na niego, podnosząc jeszcze całkiem wilgotne oczy i westchnęła cicho.
- A niektórzy robią nieprzemyślane rzeczy... - powiedziała cicho. - Przepraszam cię za to co zrobiłam na zabawie, jeśli cię to uraziło tak mocno...
Chociaż przepraszała, to jednak nie czuła się jakoś specjalnie winna. Czuła wyrzuty sumienia tylko z powodu tego, że go wykorzystały tak naprawdę nie licząc się z jego uczuciami. Nie z tego, że go pocałowała... W tamtym momencie to było jedyne czego pragnęła, a za swoje pragnienia nie powinno się przepraszać, czyż nie?
Zanotowała, że gdy zwracał się do niej tym razem, zdrobnił jej imię. Oznaczało to przyzwolenie na to, by i ona mogła się do niego już tak odzywać? Jakoś nie mogła w to uwierzyć. Postanowiła, że będzie to jakoś zgrabnie omijać, zwyczajnie mówiąc do niego bezosobowo. To było w tej sytuacji najlepsze wyjście. Aleksander dopiero co przestał na nią patrzeć spod byka, szkoda by było po raz kolejny to zaprzepaścić.
Po raz kolejny bardzo ją zszokował tego wieczoru. Najpierw te jego dłonie na policzkach, a teraz... Nagle znalazła się w jego ramionach. Przez te kilka sekund mogła wyraźnie poczuć jego zapach, którym przesiąkły ubrania jakie miał na sobie. To sprawiło, że zakręciło się jej w głowie. Ślizgon zachęcał ją do tego, by razem z nim usiadła pod drzwiami, pociągając ją za sobą. Nie wiedziała jednak kompletnie co zrobić. Pamiętając jeszcze doskonale jego ton, jakim raczył ją jeszcze kilka minut wcześniej jakoś nie mogła się zdobyć na to, by usiąść mu na kolanach. Zamiast tego zgrabnie wywinęła się usiadła obok niego, praktycznie ramię w ramię.
- Za co przepraszasz... - zapytała prostując nogi i splatając dłonie na udach. - Nie przepraszaj jeśli nie masz zamiaru się poprawić...
Chociaż Aleksander nie był już dla niej niemiły, Monika w dalszym ciągu pozostawała wobec niego nieufna. Nie mogła się przemóc, by tak normalnie z nim rozmawiać po tym, jak doprowadził ją do płaczu. W jej głowie cały czas gdzieś błądziła myśl, że to jest jakaś zwyczajna podpucha.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Wto 18 Lis 2014, 02:42

Zmiękł, jakie znów zmiękł? Cortez nie wiedział co to za słowo, on nigdy nie miękł, on co najwyżej to zmieniał nastawienie jeśli dostrzegał, że za bardzo zranił jakąś dziewczynę. Przez te swoje głupie zasady, a nie dlatego, że serducho mu się robiło miękkie. No i skąd dziewczyna miała pewność, że Aleksander teraz nie ubrał maski? Skąd od razu myśl, że to ślizgon jest złym człowiekiem i tylko na moment ubiera tą maskę grzecznego chłopca? A może on jest tym takim dobrze wychowanym i porządnym facetem, który to staje się złym chłopcem w jakimś celu? A może i to było prawdą, ale z obecnej miny nic nie dało się wyczytać.
Słysząc odpowiedź uśmiechnął się. Była to pierwsza jej odpowiedź od dawna na którą się uśmiechnął tak szczerze. Bez żadnej złośliwości, ot lekki uśmieszek wywołany pozytywnym rozbawieniem.
- No właśnie i ja nie płaczę z tego powodu, może trochę się pozłoszczę, ale w końcu przejdzie - odpowiedział i dodał spokojnie - Ehh no trudno, było minęło - Westchnął i spojrzał się gdzieś w dal po czym uśmiechając się lekko spojrzał znów w czekoladowe oczy dziewczyny. Niestety nie wiedział, że dziewczyna w tym momencie go też okłamywała, bo to zrobiła nie było jednak tak spontaniczne i całkowicie nie kontrolowane z jej strony. No ale może dopiero kiedyś będzie się nad tym dłużej zastanawiał. Nie wiedział także o tym, że już całkowicie dziewczyna przestała mu ufać i że za każdym razem jak coś robił, czy mówił podchodziła do tego strasznie niepewnie. I może też dlatego znów bała się mu zaufać i uciekła mu z objęć siadając tuż przy nim stykając się ramionami. To jednak nadal wydało mu się być za wielką odległością, ale bał się zrobić cokolwiek. Bo widocznie nie bez powodu tak zareagowała na jego dotyk. Podciągnął więc swoje nogi podobnie jak towarzysząca mu dziewczyna i opierając o nie łokcie schował głowę między ręce słuchając tego co mówiła. I w zasadzie to dobrze, że nie widziała jego twarzy. Bo te słowa go trochę zabolały, więc w idealnej chwili zasłonił swoją twarz. Musiał przyznać, że było coś takiego w tej dziewczynie co nie dawało mu spokoju. Coś co ciągnęło go do niej, hipnotyzowało.
- Za to co mówiłem, byłem zły, więc mówiłem różne głupoty - odparł i uniósł głowę do góry spoglądając na nią zaskoczony. - No jak nie mam zamiaru, jak właśnie mówiłem, że powiedziałem coś co nigdy nie powinienem mówić, że zrobiłem coś co nigdy nie powinno się zdarzyć. I za to Cię przepraszam i postaram się by już nigdy się to nie powtórzyło - Odpowiedział energicznie spoglądając na czarnowłosą dziewczynę. Znów podniósł dłoń i choć zrobił to nadal niepewnie to tym razem nie zamierzał popełnić wcześniejszego błędu. Dotknął więc lekko jej czoła zgarniając kilka kosmyków z jej twarzy tuż za ucho i tak jakoś jeszcze przejechał dłonią bo twarzy, wzdłuż linii szczęki. Odrywając dłoń bardzo niechętnie. - Na prawdę, bardzo Cię za to przepraszam. Może i byłem na Ciebie zły, może i chciałem się jakoś odegrać. Ale z pewnością nigdy nie miałem zamiaru doprowadzić Cię do płaczu. Nigdy Monia - dodał wpatrując się w jej twarz jak w obrazek.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Wto 18 Lis 2014, 03:28

Widząc jego uśmiech już wiedziała, że tymi przeprosinami w końcu zrobiła krok do przodu. To był dobry krok, którym w końcu mogła budować a nie burzyć, dlaczego od razu na to nie wpadła?
Może to przesada od razu twierdzić, że Monika go okłamała. Nie przepraszała go przecież za to czy pocałowała go spontanicznie czy nie - w zasadzie nie miało to teraz żadnego znaczenia. Wykorzystały go z Mią do własnych celów, nawet nie pytając go o zgodę i tego było jej żal, więc jej przeprosiny można by uznać za jak najbardziej szczere i płynące prosto z serca, które od jakiegoś czasu mówiło jej, że powinna to zrobić.
- Chodzi o to, że chciałam pomóc siostrze... A ona nie odważyłaby się pocałować kogokolwiek tak sama z siebie. Może to nie wpływa korzystnie na moją opinię w twoich oczach, że akurat ja byłam zdolna do czegoś takiego, no ale dobro mojej rodziny stoi w mojej osobistej hierarchii wartości znacznie wyżej, niż opinia kogokolwiek na mój temat - powiedziała już nieco spokojniej, wraz z ostatnim, samotnym, pociągnięciem nosa. Jedyny fakt, który ukrywała przed Cortezem dotyczył tego jak bardzo Kruger ucieszyła się widząc uśmiech pod maską sowołaka, który znała dość dobrze. Tylko, że tak naprawdę to jej własne uczucia i mogła je trzymać w tajemnicy jeśli chciała. Nie musiała ich zdradzać nikomu, jeśli nie miała takiej ochoty.
Gdy dalej mówiła, kątem oka widziała, jak Aleksander chowa twarz w dłoniach. No proszę, teraz on. Jeszcze przed chwilą to ona w ten sposób broniła się przed jego słowami, a tym razem miało być odwrotnie.
Może przesadziła. Może nie powinna mówić, że nie ma zamiaru się poprawić, ale jakoś wiedziała, że nie uda się jej powstrzymać. Podświadomie niecierpliwie czekała na jego odpowiedź, chcąc usłyszeć dokładnie to co usłyszała.
Gdy odgarnął jej włosy z twarzy przechyliła głowę w jego stronę, zamykając oczy i oddając się temu krótkiemu, ale przyjemnemu gestowi. Na jej ustach pojawił się zalążek uśmiechu, który dość kontrastowo wyróżniał się na tle cieni pod oczami - pozostałościami po płaczu. W sumie, nawet cieszyła się, że tu przyszła. Już nie chciała cofać się w czasie. Chociaż nie wiedziała dokładnie czego ma się po ślizgonie spodziewać, to w tej chwili była nawet całkiem szczęśliwa. Nie wiedziała, kiedy może ponownie nadarzyć się okazja do ich spotkania, postanowiła więc cieszyć się tymi wydartymi przypadkiem minutami, tym bardziej, że Aleksander już nie pluł jadem w jej stronę, tylko przytulał ją, odgarniaj jej włosy z czoła, przepraszał...
Na Merlina, chyba musi sobie gdzieś zapisać to, że jakiś facet w ogóle ją przeprosił. Nie tylko to, że był to syn nauczycielki, ale facet! A jak wiadomo facetom okropnie ciężko to słowo przechodzi przez gardło. Monice zresztą też. Widocznie musiało jej naprawdę zależeć, skoro to uczyniła. Może i chłopak miał podobnie? Ślizgonka potrząsnęła głową, jakby chcąc odgonić od siebie myśli, które niepotrzebnie dawały jej złudną nadzieję.
- Nie wiem, czemu się rozkleiłam - przyznała cicho. - Naprawdę tego nie chciałam, tym bardziej tu tak po prostu, przed tobą...
Odwróciła twarz w jego stronę i dostrzegła, że wpatruje się w nią. Nie wiedziała jednak czego ma doszukiwać się w tym wzroku. Zainteresowania? Czy może jednak patrzył na nią zwyczajnie, a ona sobie za dużo dopowiadała? Była jednak Moniką Kruger, która chociaż była niepewna w pewnym sensie wciąż dążyła do realizacji swoich pragnień.
- Obiecuję, że naprawię swój błąd i już nigdy bez pytania nie naruszę twojej hm... - zastanowiła się chwilę - przestrzeni osobistej.
Przekręciła się w jego stronę, cały ciężar ciała opierając teraz na jednej ręce. Zbliżyła się do chłopaka, wolną dłonią wędrując w kierunku jego twarzy. Nie dotknęła go jednak.
- Mogę? - spytała z dłonią zawieszoną w powietrzu, czekającą na przyzwolenie. Miała nadzieję, że prawidłowo odczyta jej intencje, i tym razem jej nie zrani. Jeśli powie nie... Cóż, zrozumie.
Może nie tak od razu, ale zrozumie.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Sro 19 Lis 2014, 18:29

Dokładnie, może zupełnie inaczej by zareagował, gdyby to był wtajemniczony w plany sióstr Kruger. A tak to czuł się oszukany i wykorzystany. A tego nie lubił, zresztą chyba jak każdy.
Wysłuchał dziewczynę spokojnie i słusznie zauważyła, że trochę zmalała w jego oczach. Zwłaszcza wtedy na parkiecie. Jedno mu się spodobało w tym tekście. On w zasadzie zrobiłby podobnie. Rodzina była dla niego najważniejsza, zwłaszcza, że znał jej historię. I doskonale wiedział o tym, że móc nosić to nazwisko to zaszczyt. Więc znów delikatnie się uśmiechnął na koniec. - Pewnie zrobiłbym to samo - przyznał się dziewczynie i znów się wyprostował. Przecież nie będzie się przed nikim ukrywał. Oparł się o chłodne drzwi i przeszedł go dreszcz. Cieszył go fakt, że dziewczyna w końcu przestała płakać, a także jej uśmiech, który to choć delikatny to jednak zagościł na jej buzi. Niestety nie mógł przeciągać tej pieszczoty w nieskończoność bo w końcu to stało by się nachalne, przynajmniej on tak uważał. Chociaż widząc jej reakcję był w stanie uwierzyć w to, że nawet jakby i kilka minut muskał jej policzek to wcale nie narzekałaby na to. Jednak zaraz po tym potrząsnęła głową chcąc wyrzucić tą chwilę z głowy? Aż tak bardzo to jej nie pasowało? - Dobrze wiedzieć, że jakaś ślizgonka ma uczucia - Odpowiedział jej szeptem, ukazując białe uzębienie. Kolejne słowa jednak spowodowały, że na moment się na nią zapatrzył błędnym wzrokiem. Sam już nie miał pojęcia co takiego siedziało Monice w głowie. Z jednej strony podoba jej się ta pieszczota, później potrząsa głową jakby starała się to wyrzucić z pamięci, a teraz znów mówi o tym jak bardzo jej na nim zależy? Jak bardzo chce aby dobrze o niej myślał? A później podniosła wzrok. Przygwoździła go do ziemi swoimi czekoladowymi oczami, nie mogąc nawet odwrócić od niej spojrzenia. Zwłaszcza teraz kiedy to wydawała się mu taka szczęśliwa i jedynie fakt, że oczy miała trochę zaczerwienione i makijaż rozmyty świadczył o tym, że mogła płakać. Z tego stanu wyrwał go głos czarnowłosej. Uśmiechnął się jedynie bardzo szeroko i tajemniczo. Ciekawe jak długo wytrzymasz - Pomyślał i w zasadzie nie musiał długo czekać. Bo nie wytrzymała nawet chwili. Obróciła się w jego stronę i wyciągając rękę zatrzymała się kawałek od jego twarzy. Na co cicho się zaśmiał. - Oj głupolu - wyszeptał do niej jedynie i sam przyłożył swoją twarz do jej dłoni, otarł się o nią jak taki kocur i położył swoją rękę między jej ręką, a tułowiem po czym przybliżył swoje usta do ust dziewczyn. Przekrzywiając lekko głowę w bok i zamykając delikatnie oczy. Dotknął lekko jej ust łapiąc je swoimi. Pocałował delikatnie, zupełnie inaczej niż wtedy, ledwo co łapiąc i całując. Szyja zaczęła go boleć od tej niewygodnej pozycji w jakiej oboje siedzieli, więc w pierwszej chwili to obrócił twarz w drugą stronę posyłając dłuższy i intensywniejszy pocałunek. Nie kontrolował już nawet tego, zamknął oczy i dał się ponieść chwili. Nie zastanawiał się nad tym co właśnie robił. Wolną ręką złapał ślizgonkę za talię i pociągnął do siebie najprawdopodobniej obracając ją plecami do ziemi, podpierając dziewczynę jednak swoimi nogami i udostępniając sobie jeszcze bardziej jej słodkie usta. Teraz wystarczyło opuścić nieco głowę i miał dziewczynę jak na tacy.
Z każdą chwilą dawał się ponieść emocjom i wpijał się w jej usta coraz mocniej i namiętniej. Robił dobrze, że ją całował, czy jednak źle? Może nie powinien w ogóle do Moniki podchodzić? Może... A zresztą... Pieprzyć to, miał gdzieś teraz cały świat.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Czw 20 Lis 2014, 11:05

-Pewnie zrobiłbym to samo. To jasne. Ślizgoni, w przeciwieństwie do uczniów z innych domów, a już TYM BARDZIEJ w przeciwieństwie do gryfonów (choć od lat wmawia im się coś zupełnie innego), mają jeden czuły punkt, jakim jest honor w każdym tego słowa znaczeniu. Czy to osobisty, czy rodzinny, ten honor zawsze jest u nich na pierwszym miejscu i Monika oczywiście w tej kwestii wyjątkiem absolutnie nie była. Mimo, że z rodzicami nigdy nie była też jakoś blisko, szczegolnie teraz, gdy po latach wyszedł na jaw romans ojca, co uczyniło go strasznym hipokrytą, tylko ona, oraz jej rodzeństwo mogło z nich szydzić i nikt inny. Gdyby tak się stało Kruger z pewnością zjeżyłaby się jak kot i potraktowałaby śmiałka jakimś paskudnym, z pewnością, urokiem, ot co. Wiedziała więc dobrze, że Cortez ją zrozumie. Gdyby zrobiła to dla własnego widzimi się, mógłby się wściekać o wiele dłużej – ale pomagała siostrze i jej dobro w tamtym momencie było na pierwszym miejscu, a fakt, że trafiła akurat na tego chłopaka w tej jednej sekundzie uświadomił ją jak bardzo tego chciała, czym sama była potem szczerze zdumiona. Wtedy. Bo teraz już nie. Już nie dziwił ją fakt, jak bardzo pragnęła jego bliskości a nie tego by się na nią wściekał. Już nie dziwiło ją dlaczego każde jego oschłe zachowanie w stosunku do niej wbijało się w jej serce jak bardzo tępy nóż. Już nie zastanawiała się, dlaczego każde jego pogardliwe spojrzenie sprawiało, że malała sama w sobie, nie mogąc potem zebrać myśli ani znaleźć sobie miejsca, tak jak to było dzisiejszego wieczoru. Gdy tak dotykał jej policzka błagała w myślach, by nie zabierał dłoni. Mogła tak trwać i trwać, przekonana o tym, że to jedyna forma pieszczoty jaką mógł jej okazać. Bo przecież dlaczego miałby okazywać jej coś więcej? Zlitował się nad nią, było mu jej żal, bo płakała i n i c w i ę c e j. Świadomość tego wwiercała się w jej mózg, nie dając chwili wytchnienia. Moniko, nie myśl sobie za dużo – to Cortez. Cortez, który był takim bardziej subtelnym i kulturalnym Lyndem. Ale czy i Lynd kiedyś prawie nie powiedział, że ją kocha? W końcu miał do niej słabość, nie bacząc na to, czy jeszcze była dziewczyną jego przyjaciela, czy już nie. Może i teraz istnieje dla niej jakiś cień szansy? Od kiedy to zrobiła się taka niepewna siebie? Przecież miała świadomość, że wcale nie tak mało chłopaków wiele by dało za mozliwość umówienia się z siostrami Kruger. Nawet sam Rien... A zresztą. Dziewczyna z widocznym zawodem na twarzy spojrzała na chłopaka. Masakra, co w nim było takiego, że tak bardzo ją do siebie przyciągał? Że rozpamiętywała ten pocałunek przed snem od dobrych kilkunastu dni? Że wciąż przywoływała w pamięci obraz jego uśmiechu po którym go rozpoznała? Zaśmiała się krótko i dźgnęła go łokciem w bok. - Jeśli to komuś wygadasz, to cię zabiję. Komukolwiek! - zagroziła żatobliwie. - Absolutnie nikt nie może wiedzieć, że mam uczucia. Nawet Brandon nigdy nie widział moich łez – przyznała na koniec. To prawda, gdy ją zostawił wszystkie jej żale wsiąkały w poduszkę w godzinach takich, że nikt nie spodziewałby się tego, że Monika nie śpi. - Jeśli więc kiedykolwiek usłyszę cokolwiek, będę wiedziała, że to wyszło od ciebie. A przecież każdy ma jakieś słabości... - i już, już chciała dopowiedzieć „moją słabością jesteś ty”, kiedy ugryzła się w język. Zapominała się! Kto wie, czy tymi słowami nie zburzyłaby tego pozornego rozejmu między nimi? Nie chciała stawiać chłopaka w niezręcznej sytuacji, bo już przecież przed chwilą, gdy wyznała, że CHCIAŁA go pocałować, w ogóle tego nie skomentował. To o czymś świadczyło prawda? Nerwowo skubała róg koszuli jaką miała pod szatą. Po lekcjach nawet się nie przebrała. W ogóle przecież nie wróciła do lochów! Gdzie więc miała torbę z książkami? Musiała zostawić ją w toalecie co oznaczało, że gdy po nią wróci będzie się musiała długo targować z Jęczącą Martą, żeby ją w ogóle odzyskać. Ale to miało teraz najmniejsze znaczenie. Najważniejsze było teraz to, co w tej chwili się działo. I z kim się działo. Znów się zapomniała. Bo przecież powiedziała to co powiedziała i na tym mogło się skończyć, prawda? A ona, gdy zorientowała się, że trzyma rękę w powietrzy, zaledwie kilka centymetrów od jego twarzy, wiedziała, że było już za późno, żeby się wycofać. Chciała go dotknąć, czule pogłaskać po policzku, więc kiedy chłopak sam z siebie zbliżył go do jej dłoni jej serce w jedej chwili urosło do niebotycznych rozmiarów, tylko po to, by po chwili chcąc wprost wyrwać się z jej pierści przez to co Cortez zrobił w drugiej kolejności. Zamknęła oczy, i choć z początku z szoku nie zareagowała już po chwili, zupełnie tak jak wtedy, na Halloween, obiema dłońmi obiejmowała już jego kark, oddając się zupełni jego delikatnym pocałunkom. Kto by pomyślał – jeszcze przed chwilą na nią warczał! Kruger nie znała powodu, dla którego ją pocałował, ale nawet jeśli po opuszczeniu tej klasy ma to się już więcej nie powtórzyć to i tak dziewczyna za bardzo się tym nie przejmowała. Jego wargi były bardziej miękkie niż je zapamiętała, ale może sprawiał to fakt, że tym razem całował ją delikatniej i czulej niż wtedy, gdy było to na pokaz. Chłopak przeniósł ją na swoje nogi i przechylił do tyłu. Podobało jej się to. Czuła teraz ciepło bijące od jego ciała a i on z pewnością poczuł jak gorąco zrobiło się dziewczynie od tego co robili. Mógł z nią uczynić teraz cokolwiek, na co przyszłaby mu ochota, pod tak wielkim wpływem jego uroku była Monika. Nie żałowałaby niczego. Żołądek fikał jej koziołki, serce biło jak szalone. Nie wiedziała co zrobić z rękami, jak daleko mogła się posunąć. Jedną dłoń wplotła mu we włosy i mrucząc delikatnie zacisnęła ją, poddając się zupełnie ich coraz bardziej łapczywym pocałunkom. Mogła tak trwać w tej chwili. Nigdy nie wychodzić z tego pomieszczenia, a już tym bardziej z obięć śllizgona. Przerwała na momen tylko po to by spojrzeć mu w oczy. Po chwili jednak z cichym westchnieniem na powrót zaczęła sprawdzać, jak bardzo jej ciało cieszy się na dotyk Corteza.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Czw 20 Lis 2014, 15:35

To, że Ślizgoni byli najbardziej zorganizowanym domem wiedział chyba każdy, była to rzecz najzupełniej pewna, lecz nie każdy chciał się do tego przyznać i to potwierdzić. Dom Salazara przewyższał inne domy i tak już pozostanie, czy to się komuś podoba, czy też nie. Więc nie miał zamiaru bardziej komentować tego, czy dobrze zrobiła. Bo nie miało to większego sensu, bo i tak wyjdzie na to, że musiała aby pomóc siostrze.
Rozumiał więc to Cortez jak i jego honor, który był bardzo wybredny i nie odpuszczał za łatwo. To wytłumaczenie jednakże przyjmowało i był w stanie jej wybaczyć Ślizgonkom tamtą akcję.
Na szczęście nie czytał w jej myślach, bo w chwili jakby to usłyszał jak czarnowłosa porównuje go do Lynda to odskoczyłby od niej jak poparzony i bardzo mocno się obraził. Może i bawił się uczuciami dziewczyn jak i tamten, ale nie odbijał dziewczyn swoim kumplom. Głownie tym się różnili, nie mówiąc tutaj też już o tym, że był lepiej wychowany i kulturalny w stosunku do kobiet. Do facetów już nie za bardzo, ale do tych trzeba było się ostro odzywać by wywalczyć sobie teren. Może nie w taki typowo zwierzęcy sposób sikając po każdym kącie. To jednak mieli już te swoje samcze zachowania, z których nikt nie mógł zrezygnować jeśli chciał posiadać jakiś status w tej szkole.
Usłyszał śmiech dziewczęcia i zaraz po tym dostał łokciem w żebro, przez co był zmuszony się odgiąć w przeciwną stronę do niej by wykonać coś co miało być chyba unikiem przed mocniejszym dźgnięciem. - Łeetam, myślę, że David się ucieszy jak się dowie, że jego przyjaciółka ma jednak serce - odpowiedział śmiejąc się krótko i uśmiechając szelmowsko. A co! Może i było teraz miło i przyjemnie, no ale nie można zapomnieć, że nadal byli z domu węża. I dłuższe siedzenie w takiej przyjemnej atmosferze jaka się zrobiła, to może im zaszkodzić na zdrowiu. Oczywiście nie miał zamiaru nikomu mówić o tym co tutaj właśnie się stało. Bo w tym momencie ucierpią dwie osoby, dwa honory. Dziewczyny, że płakała, a także i jego z tego powodu, że doprowadził do tego płaczu. I choć pewnie inni uznali by to za godną podziwu umiejętność, tak on tego nie odbierał w ten sposób. O czym było zresztą pisane wcześniej. Na wzmiankę o Brandonie nieco się zamyślił. No to przynajmniej on Cię nie doprowadzał do płaczu... Chyba, że? Nie widział... - Zwłaszcza ostatnie słowa brzęczały mu w głowie odbijając się kilka razy. To można było na wiele sposobów zinterpretować i każdy z nich nie wpływał jakoś dobrze dla Brandona. - Ja tam nie mam - Rzucił wystawiając lekko język i choć może i jego twarz zdradzała, że mówił to poważnie i pewny siebie. Tak na prawdę wiedział, że ma i to w dodatku nie jedną.
Spoiler:
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Pią 21 Lis 2014, 18:20

Może przesadziła z porównaniem go do Lynda, ale nie z powodów jakie uważał Aleks. Przecież Prince tak naprawdę, wbrew opinii jaka krążyła po zamku, nigdy nie odbił dziewczyny przyjacielowi. Zaczęli się spotykać tuż po tym, jak Włoch rzucił Monikę po raz pierwszy i pewnie gdyby ten nie poprosił o drugą szansę, to kto wie, czy Monika nie trwałaby do dziś w związku z absolwentem już Hogwartu? Lynd tak naprawdę po prostu skorzystał z okazji, gdy Kruger leczyła złamane serce, ale i on również nigdy nie widział jak płakała.
To też nie było tak, że dziewczyna ukrywała całkowicie uczucia, racząc wszystkich dookoła twarzą kamienną jak ta panna Gregorovic. Przecież dość często można ją było spotkać zaśmiewającą się do łez, albo też wściekłą tak, że wzrokiem mogła zabijać lepiej niż bazyliszek. Ona ukrywała tylko fakt, że można ją było zranić, dotknąć, sprawić, że poczuje się zagubiona. Wraz z siostrą płakały tylko za zamkniętymi drzwiami, z dala od wzroku innych wścibskich. Bo oprócz tego, że różnił je kolor włosów, to bardzo wiele je łączyło. Barwa tęczówek, kształt ust oraz fakt, że zakochiwały się fatalnie, co skutkowało potem długim załamaniem, tylko kto o tym załamaniu wiedział?
No nikt.
A teraz, zupełnie nie wiedząc jak to się stało, okazała Cortezowi to co tak starannie ukrywała przez całe życie i miała tu na myśli również mowę wężów.
Na wzmiankę o Davidzie uśmiechnęła się. Byli przyjaciółmi, znali swoje najskrytsze tajemnice. Kątem oka spojrzała na towarzysza zastanawiając się, czy w ogóle zdaje sobie sprawę z faktu, że ich młodszy kolega jest wilkołakiem, ale nie chciała tego teraz sprawdzać. Ten sekret był u Moniki bezpieczniejszy niż zaklęcie Fideliusa i zamierzała się tego trzymać.
- Akurat jemu możesz powiedzieć, nie zdziwiłby się - przyznała. - Widział mnie w takim momencie, że tylko osoby pozbawionej serca nie ruszyłaby ta sytuacja, a to i tak byłyby pewnie pozory.
Mówiła tu o chwili, którą oboje z Amesem starali się wymazać z pamięci, więc miała nadzieję, że takie ogólnikowe wytłumaczenie Aleksowi wystarczy i nie zacznie dopytywać z ciekawości, co to był za straszny moment. Nie miała ochoty o tym rozmawiać już kiedykolwiek z kimkolwiek nawet z osobą, którą miała nadzieję poznać się bliżej.
Gdy Cortez wyparł się tego, jakoby posiadał jakąś słabość i na dodatek pokazał jej język parsknęła śmiechem.
- Chyba jednak właśnie znalazłam jedną - powiedziała.


Spoiler:
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Nie 23 Lis 2014, 09:32

Ta opinia szybko się przyjęła w szkole i na długo zapisała się w pamięci uczniów. W dodatku sam Lynd nie miał zamiaru nic z tym robić, pasowało mu to co o nim mówili? Nie obchodziło go to w ogóle co ludzie o nim mówili. Uważał, że Brandonowi się to należy po tym jak skrzywdził Monikę? Mogło być wiele powodów, jednakże już było na to za późno, by teraz to wyciągać i robić z tego kolejną szkolną plotkę. Może i krukon miał czyste sumienie, ale teraz Corteza to nie obchodziło. Nie w takiej chwili, nawet pomimo tego, że był jeszcze gorszy, był najgorszym z całego tego towarzystwa z którym się ślizgonka zadawała. Wychodziło więc na to, że tylko Cortez był dla niej tak okrutny by doprowadzić ją do płaczu, płaczu przy świadku, którym był on sam. Zwłaszcza, że nawet się nie wysilił, by być dla Krugerówny jakoś wybitnie niemiły. Od czego to zależało, od tego co ona czuła do niego? Jeśli tak to co to było? Zauroczenie? Prawdziwa, głęboka miłość?  Tylko, czy Aleksander może jej dać to samo? Ten który miał nigdy nie wpakować się w żaden związek teraz gnał w jego kierunku. Wędrował tak daleko, że mógł nie odnaleźć drogi powrotnej, za plecami pojawiała się mu niewidzialna bariera, którą nie będzie mógł przekroczyć ponownie. Nie wróci do poprzedniego życia, stanie się częścią Moniki, a ona będzie się musiała stać jego częścią. I najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że nie wiedział dlaczego tak się dzieje. Wpływał na niego urok wężomowy, usta dziewczyny, czy coś jeszcze innego? Nie miał pojęcia, ale wraz z kolejnym pocałunkiem zapadł się w wspaniałym stanie, zakochiwał się w ślizgonce coraz bardziej i bardziej. Do pełnego szczęścia było im jeszcze daleko, ale nie była to droga do nie pokonania. Nie ma takich, są trudne szlaki oznaczone czarnym kolorem, ale każdą da się przejść. I choć pewnie upadniesz kilka razy, poocierasz sobie kolana i ręce, to nic nie będzie w stanie odebrać Ci tej satysfakcji, kiedy to dojdziesz na miejsce. A później będzie już z górki. Pomimo tego, że czasami szlak znów będzie ciężki, to z pomocą drugiej osoby łatwiej go pokonasz i znów ruszycie po więcej i więcej. Tak jak teraz Cortez chciał więcej i więcej, namiętności, smaku jej delikatnych ust i miłości jaką mu okazywała.
W zasadzie nie zdziwił się reakcją dziewczyny na wzmiankę o Davidzie. Byli przecież przyjaciółmi, a więc musieli nie raz widzieć się i w tych najgorszych czasach, kiedy to załamani potrzebowali tej drugiej osoby. Więc i David za pewnie widział Monikę płaczącą. Pewnie dlatego też wybrał i jego osobę. - No to nie ma co mu tego zdradzać, skoro to nie zrobi na nim wrażenia - odpowiedział i uśmiechnął się lekko zwłaszcza kiedy to parsknęła śmiechem. Aż tak ją to rozbawiło? Więc wiedziała bardzo dobrze, że jednak ma słabość, na dodatek z pewnością tą którą tak bardzo starał się ukrywać. Do której nie chciał się przyznawać, a jednak Ona poznała jego tajemnicę. - Tak? Więc co to za słabość? - Wyszeptał jedynie między pocałunkami uśmiechając się od ucha do ucha. Mimo to spodziewał się co może mu dziewczyna odpowiedzieć, co wcale mu nie przeszkadzało, a jedynie spowodowałoby, że poczułby się jeszcze bardziej wolny w jej towarzystwie, nie musząc niczego udawać.
Spoiler:
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Irytek Nie 23 Lis 2014, 12:48

Takie rewelacje! No takie!
Zwykle stacjonujący w lochach Irytek, wybrał się na wyższe pietra co by podokuczać uczniom z domu Gryfindoru. Nie omieszkał kryć się z tym, że chętnie też natknąłby się na uczennice z Francji z wielką chęcią zaglądnięcia pod ich spódniczki lub zwyczajnie na świecie po przedrzeźniać ich akcent.
Złośliwe oczka już szukały ofiary z których mógłby sobie zrobić żarty aż w końcu wpadł zadowolony do Opuszczonej klasy gdzie natknął się na dwójkę ślizgonów migdalącą się w najlepsze.
Och. Och!
- Hahahahaha, Cortez włożył rękę do majtek Krugeeeer! Hahahaha -  zatrzymał się tuż nad uczniami śmiejąc się wniebogłosy a jego chytry uśmieszek ani omieszkał zejść mu z twarzy. Żeby tego jeszcze było mało w trakcie wyśmiewania się podrzucał łajnobombą, którą zawsze miał przy sobie.
- Oj jak się Castellani dowie, jak on się dowie! Hahaha - znów zaczął się śmiać i zaczął latać dookoła uczniów aż w końcu niby to przypadkiem wypuścił śmierdzącą zabawkę wprost na zakochańców.
Irytek
Irytek

Skąd : komórka na miotły

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Pon 24 Lis 2014, 14:22

Zostawmy już może to mazanie się i to przez kogo Monika w końcu płakała, czy też nie. Bo nie chodziło o to, że Cortez był z nich wszystkich najgorszy, ale właśnie o to, że dziewczynie, jak się okazuje, chyba najbardziej na nim zależało i właśnie to sprawiało, że jego oschłość sprawiała tak potężny ból jej serca. Wcześniej być może była jeszcze za młoda by pojąć coś tak istotnego jak miłość. Może jej się wydawało, że to właśnie czuje, może tak naprawdę to wcale nie wyglądało tak jak teraz.
To już nie było ważne.
Chyba musi podziękować Mii za to, że ta poprosiła ją o pocałowanie kogoś na balu. Może gdyby nie to, ślizgonka nigdy nie znalazłaby się z Aleksandrem tu i teraz w tej nieczynnej sali wróżbiarstwa? Na pewno prędzej czy później doszłaby do tego, co do niego czuje, ale czy mieliby okazję na samotne praktykowanie tych namiętnych pocałunków?
Już nie liczyło się to, że Monika była wściekła na siostrę, że zostawiła ją wtedy na parkiecie. W obliczu tego co się działo, dawno jej już ten uczynek wybaczyła. W tej chwili myślała tylko o tym, że blondynka jest główną sprawczynią całego tego zamieszania, które w efekcie połączyło tu dziś tych dwoje ślizgonów.
Pewna obawa jednak gdzieś tam ukrywała się za milionem innych myśli i od czasu do czasu dawała o sobie znać. Obawa, że może to tylko chwilowe uniesienie ze strony chłopaka, że po wyjściu stąd, będzie udawał, że nic się nie wydarzyło, albo, że nic takiego to dla niego nie znaczy. Ot, Monika, kolejna dziewczyna, którą może zapisać do listy jeśli takową prowadził. Dziewczyna wiedziała, że Aleks raczej się nie zakochiwał, dlaczego więc dziś miałoby być inaczej?
Ta myśl zatruła jej duszę co sprawiło, że zrobiło jej się trochę smutno, ale tylko przez chwilę. Cień, jaki przeszedł po jej twarzy widoczny był tylko przez ułamek sekundy. Nie odpuści przecież. Była ślizgonką – dostaje to czego pragnie. Sprawi, że Cortez się w niej zakocha i zrobi w tym celu wszystko, na co pozwoli jej oczywiście honor.
I z tym nowym postanowieniem pocałowała go jeszcze mocniej, jeszcze namiętniej, prostując się i stając na kolanach, górując kilka chwil nad chłopakiem i obejmując dłońmi jeo twarz.
Miała tylko nadzieję, że nikt, ANI NIC nie przeszkodzi im w tej chwili, bo to był naprawdę chyba jedyny moment, w jakim mogliby być sami. Niestety jednak jedyna nadzieja jaka była pewna i jaką Monika znała nazywała się Colinz, a każda inna zawodziła na całej linii będąc złudną jak iluzja nieba w Wielkiej Sali, bo w momencie, w którym chłopak z namaszczeniem badał wnętrze jej koronkowej dolnej bielizny do pomieszczenia bezceremonialnie wparował najgorszy z najgorszych.
Irytek, zapewne zwabiony ich głośnymi oddechami i jednoznacznymi westchnieniami, uwielbający psuć wszystko, a już przede wszystkim nastroje uczniów, okrążał ich głowy z lubieżnym uśmiechem, który NIGDY nie zdradzał niczego dobrego.
Dziewczyna odskoczyła od ślizgona jak oparzona, jednocześnie szybkimi ruchami narzucając na siebie dopiero co ściąnietą koszulę. Nie miała ochoty na to, by poltergeist za chwilę wyleciał stąd drąc się na cały zamek jaki to jego mniemaniem Monika ma biust, i tak czuła się wystarczająco zażenowana i wściekła tym całym zdarzeniem.
- Chyba zapomniałeś, kto jest naszym opiekunem – powiedziała jednocześnie wygrzebując różdżkę z kieszeni szaty leżącej na podłodze. - A Krwawy Baron kocha przecież wszystkich ślizgonów.
Z niepokojem dostrzegła, że Irytek dzierży w łapskach łajnobombę, a jej kobiecy instynkt pewnie całkiem słusznie podpowiadał, że raczej długo w nich już nie pobędzie. I miała rację, ta mała bestia po tym jak skończyła ich już wyśmiewać i im grozić stwierdziła, że zrzuci im te bombę na zadarte głowy. Niewiele myśląc, wystrzeliła pierwszym lepszym zaklęciem jakie przyszło jej na myśl jednocześnie wolną dlonią zasłaniając twarz w razie gdyby nie trafiła:
- Wingardium Leviosa!


This dice is not existing.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Pon 24 Lis 2014, 15:17

To by było zbyt piękne jakby to mogli się sobą cieszyć chociaż przez jeden wieczór, przez jedną noc nie musząc się ruszać z szkoły. Z ich drugiego domu. Zbyt piękne.
Dla niego też już przestało się liczyć to co właściwie zaszło tam na parkiecie. Jak bardzo nabroiły siostry, w zasadzie to i tak mało wiedział na ten temat. Bo sam ulotnił się stamtąd dość szybko. Pozostawiając po sobie ranną dziewczynę, rozpoczynając później to przedstawienie, jego zadanie polegało jedynie na uniesieniu kurtyny do góry, by aktorzy mogli zacząć swój spektakl, a on już tam nie był potrzebny. Zostawiając tak naprawdę Monikę na pastwę wampira.
On również nie zastanawiał się tym co będzie później, nie zawracał sobie teraz tym głowy. Zwłaszcza, że po każdym kolejnym mocnym pocałunku czuł, że powoli zaczyna się w dziewczynie zakochiwać, a może mu się to tylko wydawało? Może to było coś zupełnie innego? Do tego jednak jeszcze dojdzie, w spokoju, w swoim pokoju w ciszy.
W momencie jak to zaczął badać jej ciało to usłyszał ten wkurzający śmiech, śmiech od którego zaciskał dłoń w pięść chcąc przywalić osobie najbliżej niego się znajdującej. Na całe szczęście obok niego była jedynie Monika, a tej nie byłby w stanie skrzywdzić, nie teraz, nie po tym co właśnie tutaj się stało i co miało się stać.
- Co zazdrościsz? Z taką paskudną gębą to nawet na ciebie żadna nie spojrzy - Odburknął do niego kiedy to dziewczyna zeskoczyła z niego i już zaczęła się ubierać, a Irytek krążyć dookoła nich. Zerwał się z siadu na nogi i wyciągnął różdżkę celując do ducha. Do tego czegoś. - Więc leć, co tutaj jeszcze robisz? Castellani i tak już nas wyczekuje więc na tą wieść jeszcze bardziej się ucieszy błaźnie - Wiedział, że może tylko go sprowokować tymi słowami, ale co mu pozostało słysząc, że Kruger zagroziła mu Krwawym Baronem. Trzymał różdżkę w gotowości zwłaszcza, że Irytek trzymał łajnobombę co nie wróżyło niczego dobrego.
- Confundus! - rzucił zaklęcie w lecący na nich pocisk chcąc zmienić go w balon wypełniony jedynie wodą. Zdecydowanie wolał już oberwać tym niż jego zabaweczką.

This dice is not existing.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Irytek Pią 28 Lis 2014, 13:59

Zaklęcie Moniki nie trafiło w cel a gdzieś obok przez co Irytek jeszcze głośniej zaczął się śmiać. Wredny duszek nie był mile widziany przez nikogo i nigdzie, bo zawsze robił sobie głupie żarty nawet podczas bardzo poważnych sytuacji. Cóż... miał to po prostu gdzieś. Tak jak i miał gdzieś teksty Aleksandra rzucane w jego stronę.
- Ciekawe co na to twoja mama, hahahha Cortezowa będzie miała puszczalską synową, hahhaha. Proszę proszę, para idealna! - znów się śmiał, znów latał dookoła a łajnobomba spuszczona na ich głowę spowodowała, że byli teraz cali w wodzie. Tak, niestety, w wodzie.
- Zepsułeś Cortez! Zepsułeś! - wściekł się nie na żarty martwy błazen. - Dowiedzą się wszyscy! Wszyscy! - rzekł pośpiesznie i wyleciał z pomieszczenia.
Irytek
Irytek

Skąd : komórka na miotły

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Pią 28 Lis 2014, 17:27

Na Merlina jak ten Irytek ją wnerwiał! Nikt jej tak w życiu w tej chwili nie wyprowadzał z równowagi jak ta głupia, mała, wkurzająca pokraka. Trzymając wolną dłonią za poły koszuli i starając się zakryć nieudolnie to czego kobiety nie powinny publicznie pokazywać, ciskała gromami w jego stronę. Zabiłaby go z chęcią, szkoda tylko, że już wcześniej ktoś ją w tym uprzedził, a teraz biedni uczniowie musieli się z poltergeistem użerać.
Wiedziała, że przez zasłonięcie twarzy jej czarowanie na niewiele się zda. W ogóle nie trafiła. Jej zaklęcie odbiło się tylko od ściany, po czym jasnym błyskiem rozpłynęło się w powietrzu. Na całe szczęście przytomnością umysłu (nie pierwszy raz zresztą), wykazał się Aleksander i zamienił błyskawicznie śmierdzącą bombę w wodę, na skutek czego stali teraz oboje cali mokrzy, z pozlepianymi włosami. I po co Monika narzucała na siebie tę koszulę? Mokra przylepiła się cała do jej ciała, stając się przezroczystą i ukazując to wszystko, co niemka pragnęła ukryć.
Gdy Irytek wyleciał z sali dziewczynie w uszach jeszcze brzęczały jego szydercze pokrzyki. Spojrzała na Corteza mając nadzieję, że nie weźmie sobie do serca za bardzo tej części o „puszczalskiej synowej”. Chciała wierzyć, że ten krótki incydent nie zniszczy teraz tego intymnego nastroju jaki przed chwilą się między nimi utworzył.
Chciała wytrzeć twarz, jednak uświadomiła sobie, że nie ma tak za bardzo czym. Mokre rękawy raczej się do tego nie nadawały, odgarnęła więc jedynie włosy, z których jeszcze powoli kapały krople wody.
Cortez po raz kolejny wyratował ich z opresji. W pierwszym przypadku jednak użył do tego całkiem odmiennego żywiołu, przez co biegał później po maść na oparzenia do skrzydła szpitalnego. Dziś po prostu wystarczyło wytrzeć ją do sucha, co w tej chwili nie było wcale takie łatwe, bo nic dookoła się do tego nie nadawało.
Ślizgonka popatrzyła w dół, na to jak wygląda, po czym wzrok przeniosła na chłopaka. Nie mogła się powstrzymać, zwyczajnie wybuchnęła gromkim śmiechem, bo tylko tak w tej chwili była w stanie skomentować całe to zdarzenie.
Wiedziała, że Irytek w tej chwili wydziera się ile tchu w płuchach i oznajmiał wszem i wobec, co tu w tej sali zaszło. Jej to absolutnie nie przeszkadzało. Szlabanu też się nie bała, bo jeden mniej czy więcej nie robił przecież tak naprawdę żadnej różnicy. Bała się tylko...
- Teraz twoi koledzy się dowiedzą – powiedziała, gdy już przestała się śmiać. I nie powiedziała tego tonem wesołym a raczej pełnym obawy, że to może faktycznie jakoś na tym wszystkim zaważyć. Nie chciała stracić go drugi raz, już za bardzo namieszała sobie w głowie. Teraz, jak już sprawy zaszły naprawdę tak daleko nie przeżyłaby, gdyby chłopak znów się od niej odwrócił.
Fala zimnego dreszczu przebiegła jej po plecach i zadrżała. A jeszcze przed chwilą było jej tak gorąco!
Nie wiedziała co ma jeszcze powiedzieć, nie wiedziała, czy może go o cokolwiek zapytać. Nie chciała go zdenerwować, spłoszyć, czy cokolwiek innego.
Chciała z nim tylko być.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Pią 28 Lis 2014, 19:54

Choć i go Irytek zawsze wkurzał to na spokojnie podchodził do jego psot. Zwłaszcza, że ich opiekunem był Krwawy Baron jedyna istota której się duszek bał. No cóż może i teraz Cortez dołączy do tych osób, może nie tak od razu, ale jeszcze kilka popsutych numerów psotnika i ten będzie go unikał? Skoro już teraz tak bardzo się zdenerwował, że ślizgon popsuł jego bombę? Usłyszał jakie zaklęcie wypowiedziała dziewczyna i nieco się uśmiechnął, niestety nie na długo bo duch wypowiedział coś co bardzo mu się nie spodobało. Irytek użył paru słów na które nie bardzo wiedział jak miałby zareagować. Jednym z nich było to, że nazwał tą dziewczynę jako przyszła synowa jego matki. Sam nie wiedział w końcu co do niej czuje. Nie wiedział nawet czy to jeden taki ich wyskok, czy może to się będzie powtarzać. Nie wiedział, czy Monika zostanie jego dziewczyną, a poltergeist już nazywa ją jego przyszłą żoną. Nie skomentował więc tego by nie poruszać tego tematu.
Drugim słowem było właśnie to, że nazwał dziewczynę puszczalską. Nie był jej facetem więc nic mu za bardzo do tego, ale jeśli by chciał nim jednak zostać, to czy odpowiadałoby mu to jak nazywa ją ten psotnik. Nie wytrzymał i kiedy oberwał odwrócił się w stronę dziewczyny by posłać jej nieco zakłopotany uśmiech. Zarówno przez to, że przez niego jest mokra, jak i przez to co mówił duch.
- Więc spadaj stąd i leć wszystkim powiedzieć - odrzucił już nie tak przyjemnym tonem jak wcześniej. I tak jak wcześniej nic nie miał do tego psotnika tak teraz zaczął go mocno nie lubić. Zniknął w ścianie i słychać było jak się oddala i krzyczy co tutaj się właśnie stało. Trudno, jakby miał możliwość to powtórzył by to jeszcze raz, bez najmniejszego zawahania, a później jeszcze raz i jeszcze raz. By ta chwila kiedy to cieszyli się swoją obecnością, delikatnymi, miękkimi wargami i gorącym ciałem. Które to nagle zostało ochłodzone przez uderzenie wody. Nie było jej wiele, bo zaledwie balonik wielkości łajnobomby, ale i tak skutecznie zagasił ten płomień jaki między nimi powstał i bardzo ochłodził atmosferę w tym pomieszczeniu. Ruszył ku dziewczynie obserwując jak to walczy z mokrą koszulką i uśmiechnął się do niej.
- No już, już nie musisz się z tym tak ukrywać i tak widziałem znacznie więcej. On miał tą przewagę, że u niego głównie też ucierpiał tors, który i tak był nagi. Zaczesał mokre włosy do tyłu i stanął tuż przy Monice. Położył dłonie na jej barkach, które zasłaniała przemoczona koszulka i ocierał znów zimne ciało żmijki kończąc aż na biodrach do których mokra koszulka jedynie chciała się naciągnąć.
- Trudno, kiedyś się szkoła musiała dowiedzieć. A im prędzej tym lepiej - odpowiedział wędrując dłońmi po ciele towarzyszki, aż w końcu splótł palce za plecami ślizgonki przytulając się do jej drżącego ciała. W pomieszczeniu było zimno więc chciał jej oddać trochę swojego ciepła.
- No i nie przejmuj się tym co gadał ten idiotyczny duch. Jeśli jesteś czystokrwista to matka Cię przyjmie z otwartymi rękoma. Mam nadzieję jedynie, że nie wyskoczy z jakimś niedorzecznym pomysłem na wspólny obiad w którąś niedzielę - odpowiedział śmiejąc się ciepło na sam koniec. Później sięgnął wolną dłonią do jej twarzy i zgarnął przemoczone kosmyki włosów, które przykleiły się do buzi i zgarnął je do tyłu przybliżając również i swoją twarz i na powrót złączając się z Moniką ustami w głębokim, długim i namiętnym pocałunku. Przechylając lekko głowę w bok i przyciskając do siebie mokrą dziewczynę. Kontynuował to jeszcze przez chwilę nie chcąc nawet robić za długich przerw na złapanie oddechu.
Pomimo tego, że wydała mu się być znów nieco cieplejsza to nie mógł jej pozwolić stać tak w tych mokrych ubraniach i tak jakby w innej sytuacji zerwał je z dziewczyny tak teraz nie mógł sobie na to pozwolić w obawie, że za moment zleci się tutaj takie zbiorowisko uczniów i nauczycieli, że muszą szybko się stąd zmywać. Odsunął wpierw lekko głowę do tyłu a później się od niej odsunął na dwa kroki.
- No dobra trzeba się zająć tym twoim ubraniem, bo jeszcze się mi tutaj rozchorujesz. No a wiesz przecież, że my nie mamy wstępu do waszych dormitoriów, więc nie będę Ci przynosił gorącego rosołu ani mikstur na poprawę zdrowia - powiedział uśmiechając się lekko i wyciągnął w jej stronę różdżkę.
Wykonał w powietrzu leniwą ósemkę i wskazał różdżką na mokre ubranie dziewczyny i wypowiedział regułkę zaklęcia:
- Mutationem Elementum - Akcentując przy tym Mu, a także Elemen. Wykorzystując w tej chwili zaklęcie które to nauczył się na zajęciach z transmutacji, u nauczyciela, któremu nieco przerwali lekcję. Mówi się jednak trudno. To zaklęcie opracował może i jeszcze nie do perfekcji ale zamiana jednego żywiołu w drugi to była drobnostka dla niego.
Krople wody zaczęły "wychodzić" z materiału i przemieniać się w małe wiry powietrza unoszące się dookoła nich, zbierając w zasadzie całą wodę z jej ubrań jak i z siebie samego. By na końcu w postaci małego wiru powietrza powędrować wgłąb sali przewracając przy okazji kilka krzeseł na bok, po czym zniknęło im z oczu rozwiewając się całkowicie po pomieszczeniu lekkim ciepłym podmuchem wiatru i cichym szumem. Po tym przedstawianiu uśmiechnął się tajemniczo do dziewczyny i ruszył po swoją podkoszulkę i bluzkę by zakładając je poczekać na to aż i Monika się ubierze.
- Nie dawno się nauczyłem tego zaklęcia, zdecydowanie byłoby lepsze od tego podkładania zapalniczki - powiedział i spojrzał na swoją dłoń pocierając ją drugą ręką. Nie została nawet najmniejsza blizna. Jak on kochał czary!
- Co powiesz na to by za pół godziny znów się spotkać przy głównym wejściu do szkoły? Trzeba wysuszyć głowy i się nieco cieplej ubrać, a później zabieram Cię do Hogs na jakieś ciasto i gorącą czekoladę? Hmm? - Oczywiście to było tylko przykrywką tego, że na spokojnie chciałby powrócić do tego co właśnie im przerwano. No ale był dżentelmenem więc jakoś musiał to łanie ubrać w słowa.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Monika Kruger Sob 29 Lis 2014, 11:37

Zaczynała już powoli marznąć od tego lekkiego przemoczenia. Stać w wilgotnym ubraniu w wcale nie tak ciepłym pomieszczeniu jakim była ta opuszczona sala nie należało do najprzyjemniejszych doznań, ale stwierdzenie chłopaka, że i tak przed chwilą widział dużo więcej wywołało na jej twarzy mimowolny uśmiech.
No tak. Co racja to racja, ale ona tak miała, że w sytuacjach takich jak przed chwilą w ogóle się nie krępowała a w innych... Już trochę tak. Nawet przy jednej i tej samej osobie. Zawsze twierdziła, że w chwilach uniesienia faceci tak się nie przyglądają, a teraz Cortez mógł na nią spojrzeć przytomnie, ocenić. Więc mimo że już wcześniej dotykał ją dosłownie wszędzie, to Monika i tak nadal starała się ukryć co nieco.
Dostrzegła ten nerwowy uśmiech chłopaka przy tych słowach Irytka, które były najbardziej obraźliwe. Początkowo nawet nie zwróciła uwagi na to, że określił ją synową, bardziej skupiając się na tej gorszej części. Poltergeist nie mógł wiedzieć o tym, z kim tam ślizgonka robiła i co, no ale trochę zmartwiła się tym, że duch ją tak nazwał. Aleksander mógł zacząć rozważać te słowa zwłaszcza po tym, co przed chwilą robili, ale miała nadzieję, że zrozumie fakt, że gdyby do niego nic nie czuła w ogóle by do niczego nie doszło. Posłała mu równie nerwowy uśmiech, który zgasł momentalnie po tym, jak Irytek zniknął za ścianą.
Bała się teraz tego, że chłopak zwyczajnie pozbiera swoje rzeczy, pożegna się z nią i pójdzie, czyli zrobi dosłownie to samo, co do tej pory robił, zakładając oczywiście, że plotki jakie o nim krążą są prawdziwe. Mógłby to zrobić, Kruger nie uważała się przecież za jakąś wyjątkowo piękną i powabną dziewczynę, więc dlaczego dla niej miałby zrobić wyjątek? Z ulgą jednak zauważyła, że Cortez kieruje się w jej stronę, a na dodatek oplata jej ciało swoimi ramionami starając się ją ogrzać. Tak jak chłopak splotła za jego plecami swoje palce i uniosła głowę, by posłać mu uśmiech. Czuła się trochę nieswojo, bo tak naprawdę nie wiedziała nic. Nie śmiała wyobrażać sobie, że teraz będą razem, będą się spotykać, stanowić parę. Nie chciała robić sobie niepotrzebnie nadziei, bo potem rozczarowanie byłoby po stokroć gorsze. Chciała cieszyć się tą obecną chwilą, ale jakoś nie mogła, cały czas obawiając się, że zaraz go straci.
- Nie boisz się? Twoi koledzy raczej za mną nie przepadają – powiedziała cicho, mając na myśli w zasadzie jedynie Rafflesa, bo Rien to inna sprawa. On przecież nikogo nie lubił.
Może zrobiła błąd, że to powiedziała, bo tak w sumie po części było to swego rodzaju wymuszanie deklaracji, ale miała nadzieję, że usłyszy coś, co da jej jakiś punkt zaczepienia, jakąś nikłą iskierkę marzenia, że może jednak... że może jest nadzieja. Chciała, by chłopak jasno określił się, czy jest dla niego kimś innym niż tylko zabawką. Być może to trudne, tak po pierwszym pocałunku, ale ona wierzyła, że to się czuje.
Tak jak ona poczuła.
Pod wpływem bliskości chłopaka na powrót zaczęło robić jej się ciepło. Miała przed sobą jego nagi tors, którego widok sprawił, że poczuła nieodpartą potrzebę oparcia się na nim, przytulenia się do chłopaka, zmniejszenia dzielącej ich odległości do zera. Przykładając policzek do jego ciepłej skóry, mogła teraz usłyszeć jak równo i miarowo biło jego serce. To zupełnie inaczej jak u niej, bo serce Moniki waliło jak oszalałe, z radości, że może z nim sobie tak stać, obejmować go i trwać w tej chwili.
Usłyszała słowa chłopaka i uśmiechnęła się do siebie. Aleks nie mógł tego widzieć, ale pewnie i tak się domyślił.
- Jestem – powiedziała na temat czystości swojej krwi, żeby nie było wątpliwości, po czym dodała – no i ja tam lubię twoją mamę, no a ona chyba lubi mnie też, więc niedzielne obiadki mi zupełnie nie przeszkadzają.
Monika uwielbiała eliksiry, był to jej ulubiony przedmiot, do którego w zasadzie nie musiała się nawet przykładać. Z pasją warzyła różnorakie mikstury i nigdy nie miała z tym większego problemu, co nauczucielka doceniała nagradzając ją niejednokrotnie punktami, które potem Krugerka ochoczo traciła.
- Byłaby ze mnie dumna, gdyby się dowiedziała, że uwarzyłam taki elegancki eliksir wielosokowy - powiedziała po chwili – a potem by się wściekła, że to przeze mnie zginął z jej kolekcji jeden składnik. - Mówiąc to oderwała policzek od piersi chłopaka i oparła na nim brodę lekko zadzierając głowę. - No ale to i tak nie ja ukradłam, tylko ty – uśmiechnęła się.
Cortez przybliżył swoją twarz do niej i znów złączył się z nią w namiętnym pocałunku, co sprawiło, że teraz serce niemki już praktycznie połamało jej żebra, torując sobie drogę na zewnątrz. Przypomniała jej się chwila, gdy tak samo całowali się na balu z tą jedną różnicą, że chłopak nie miał na sobie żadnej ptasiej maski, a ona wyglądała normalnie, a nie jak rodzona siostra. Znaczy jeśli za normalny wygląd można było uznać tę mokrą koszulę, którą dziewczyna i tak miała przeogromną ochotę znów ściągnąć i rzucić w kąt.
Wiedziała jednak, że krzyki Irytka nie wróżyły im już długo samotności. I tak dziwiła się, że do tej pory nie wpadł tu żaden nauczyciel, być może nikt już nie brał sobie słów ducha tak bardzo do serca, a już też dawno minęły czasy, gdy w Hogwarcie rządził ten głupi woźny, który z wielką chęcią również przerwałby im te miłosne igraszki.
Musiała stanąć delikatnie na palcach, gdyż chłopak przewyżsżał ją o ponad głowę, uniosła dłonie i oparła je teraz na barkach chłopaka, po czym oplotła jego kark i zanurzyła palce w jego włosach czując, jak do jej ciała, pod wpływem pocałunku powraca pożądanie.
Z jękiem niezadowolenia przyjęła fakt, że slizgon odsunął głowę, a potem cofnął się nieznacznie. Pragnęła jego ciepła, pragnęła jego dotyku, domyślała się jednak, że Cortez chce jej tylko pomóc.
Obserwowała z ciekawością w jaki sposób osusza jej ubranie. Nigdy nie słyszała o tym zaklęciu , no ale przecież była od chłopaka o cały rok młodsza, z pewnością jeszcze się go nauczy. Nie ukrywała, że zrobiło to na niej ogromne wrażenie. Dopiero gdy wir powietrza przewrócił krzesło i rozpłynął się w nicość, przeniosła spojrzenie na bruneta i wyszczerzyła się.
- Ale super! - powiedziała zachwycona, czując się od razu o wiele bardziej komfortowo z suchą koszulą na sobie.
Idąc za jego przykładem, z bólem serca zaczęła powoli się ubierać, na samym końcu narzucając na siebie szatę szkolną, która nieco się pogniotła po tym jej tarmoszeniu na podłodze. Wyciągnęła na zewnątrz włosy, które po zaklęciu chłopaka zostały już tylko lekko wilgotne, a różdżkę schowała do jednej z kieszeni.
No i stanęła jak wryta słysząc propozycję Aleksandra.
- Ale że teraz? Chcesz się wymknąć ze szkoły? - Spojrzała za okno, za którym Księżyć ani trochę nie zmienił swojego położenia. Chyba nie było jeszcze tak późno, a i Monika nie chciała się jeszcze z nim rozstawać. Czekolada i ciasto w Hogs jak najbardziej oczywiście przypadły jej do gustu, choć w głębi duszy domyślała się, że przy jego temperamencie i jej słobości do niego może się to skończyć podobnie jak dziesięć minut temu.
Uszczęśliwiona podeszła do niego i niewiele myśląc zarzuciła mu ręcę na szyje, po czym zaczęła skakać jak mała dziewczynka, której tata obiecał właśnie wielkiego słodkiego lizaka.
- Tak! Tak! Tak! - powiedziała szczerząc się jak głupia z radości, że Aleks ma ochotę na dalsze spędzenie z nią wieczoru, a każdemu wypowiedzianemu słowu towarzyszył krótki całus. Uścisnęła go mocno przytulając głowę do jego piersi.
- Ehh.... Kocham cię – wyrwało się jej.
Gdy tylko uświadomiła sobie, że powiedziała to na głos, a nie tylko w myślach, odskoczyła od Corteza jak oparzona przykrywając usta dłonią.
No i po ptakach. Zepsuła wszystko, a już na pewno atmosferę! Była na siebie wściekła, bo sądziła, że po tym wyznaniu, chłopak da sobie spokój z nią i z tym całym wymykaniem się do Hogsmeade.
Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami, w których krył się strach o to, co on sobie teraz pomyśli.
- Przepraszam Aleks, przepraszam – zaczęła pośpiesznie – nie chciałam tego powiedzieć... znaczy... nie miałeś tego usłyszeć... przepraszam. - Nie wiedziała co ma ze sobą teraz począć. Gdzie podziać ręce i wzrok. W jednej chwili dwoma słowami zburzyła chyba wszystko, czego przecież tak bardzo nie chciała zburzyć. - Może lepiej już pójdę, cześć – powiedziała i w jednej chwili znalazła się przy drzwiach, przy których wszystko się zaczęło...
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Aleksander Cortez Pon 01 Gru 2014, 16:10

Również dostrzegł ten wymuszony uśmiech u dziewczyny którym to tak samo jak on starała się zakryć to zażenowanie z powodu słów Irytka. No ale w zasadzie czym by miał się tutaj przejmować? Opinią takiego duszka? Nie zwracał uwagę na to co ludzie o nim mówili i sądzili, a co dopiero taki dziwaczny stwór. Więc nie zamierzał się też zastanawiać nad tym co mówił o tej dziewczynie. W końcu on i tak wiedział i słyszał o tym jednym przypadku.
W chwili kiedy zasugerowała mu, że to głównie chodzi jej o jego paczkę to się lekko zaśmiał.
- No to tym bardziej. W paczce są cztery osoby z czego jedna to ja. I w zasadzie jedyna opinia jaka mnie interesuje to samego Rafflesa. Innych mnie nie obchodzą. Zresztą Lena jak i Adrian nikogo nie lubią, więc bym się zdziwił jakby to nagle ciebie polubili. No i Peter też się nie miesza w nasze związki jeśli to nie ma wpływu na bandę, a nie powinno mieć żadnego co nie? - odpowiedział spokojnie i uśmiechając się lekko posłał jej całusa w czoło. Kiedy to się przytulała do niego objął ją jeszcze mocnej. Nawet jeśli ktoś teraz by wpadł do środka to zawsze mogli to zwalić na Irytka, że duch oblał ich wodą i dlatego stoją tutaj półnadzy i cali mokrzy, zwłaszcza dziewczyna. Przymknął oczy kiedy to poczuł jej ciepły policzek na swojej klatce piersiowej i opuszczając głowę oparł ją na czubku głowy ślizgonki.
- Więc tym bardziej nie będzie jej to przeszkadzać - odpowiedział i uśmiechnął się tajemniczo, no widocznie pamiętał jej poradę jaką mu udzieliła w podwalinach i właśnie ją wykorzystał by się troszkę podroczyć z dziewczyną. Na wzmiankę o tym, że powiedziała by jego matce, że to on ukradł i tak składnik prychnął głośno i odwrócił głowę w udawanym fochu. Nie wypuścił jednak Moniki z objęć i w zasadzie jakby nie musiał tego robić to nie zrobiłby tego, aż do jutra.
- No popatrz, a na dodatek wykorzystałaś to przeciwko mnie. I weź teraz tutaj pomagaj znajomym i się narażaj na gniew matki - odpowiedział, choć w jego głosie nie było słychać złości, a lekkie rozbawienie. Widocznie na prawdę Cortezowi przeszło ta złość jaką czuł do dziewczyny z którą się właśnie obściskiwał. Ehh Aleksander zdecydowanie był zbyt dobry! Teraz ciężko było stwierdzić, czy w ogóle nadawał się do tej złej bandy ślizgonów. Zbyt honorowy, by żyć z jakąś hańbą. I choć był gruboskórny i odporny na ciosy niczym garboróg to miał i miejsca przez które ciosy przedostawały się i raniły go jeszcze bardziej niż te normalne.
Podczas pocałunku nie można było też powiedzieć, że Cortez miał normalne, spokojne tętno, bo i jego krew krążyła znacznie szybciej, a serducho biło zdecydowanie mocniej. Jakoś tak jakby czytając dziewczynie w myślach włożył dłonie pod mokre ubranie odklejając je od ciała Moniki i tylko to, że pamiętał o Irytku spowodowało, że ponownie nie ściągnął z ślizgonki tej samej bluzki co nieco wcześniej.
Spojrzał się na nią nieco zasmucony słysząc z jakim jękiem niezadowolenia zareagowała na to, że od niej odszedł. On sam przez długi czas walczył z własnym ciałem by w końcu zmusić je do tego czynu.
Widząc jej błyszczące oczy podczas tego jak czarował zaśmiał się krótko i uśmiechnął do dziewczyny.
- Może później Cię tego nauczę. Ale to trudna sztuczka - powiedział i zaczął się ubierać.
Niestety włosów nie mógł wysuszyć bo nie wiedział jak czar zareaguje na żywą osobę jeśli to rozkaże by woda zamieniła się w inny żywioł. To nie była zabawa przy której to mógł sobie tak eksperymentować. Przynajmniej nie teraz i nie na ludziach.
- No a czemu by nie? Zawsze możemy też czekać do weekendu jeśli to jakiś problem - Odpowiedział szybko widząc jak zareagowała na tą propozycję. No to już wiedział dlaczego był w bandzie. Może i był dobry, może i miał wielką słabość do dziewczyn, ale jeśli chodziło o łamanie kodeksu szkolnego to był w czołówce z kilkoma osobami i miał dar do wpadania w przedziwne kłopoty, które to Raffles tak bardzo uwielbiał. Może nie posiadał takiego węchu jak wilkołak, czy wampir i nie potrafił wytropić ofiary, ale miał nosa do kłopotów, a z swoim charakterem zamiast jak normalny, rozsądny człek uciekać od nich ten kierował się w tamtą stronę. Może dlatego tak ciągle wpadał na tą równie szaloną ślizgonkę? I razem tworzyli mieszankę wybuchową przy której nie dało się nudzić i nie wpadać w jakieś afery. W zasadzie za każdym razem jeśli dochodzi to coraz mocniejszego ich zbliżenia dzieją się coraz dziwniejsze rzeczy.
Śmiał się czując jak jest całowany po każdym wykrzykiwaniu "tak", a także poczuł przyjemne ciepło na... sercu? Jej szczęście działało jak leczniczy balsam na zraniony honor. I wtedy stało się to czego najbardziej się obawiał usłyszeć. Przynajmniej w tej chwili. W tak krótkiej znajomości. Stanął jak wryty wpatrując się w nią z zaskoczeniem. Teraz mógł zobaczyć całą jej twarz, bo Monika odskoczyła od niego jakby ktoś pomiędzy nich rzucił expulso. Później wszystko działo się tak błyskawicznie, czas nagle zaczął lecieć dwa razy szybciej, a on stał jak taki kołek starając się coś powiedzieć, ale za każdym razem albo to potok słów dziewczyny mu przerywał, albo to on sam zmieniał zdanie i nie chciał tego powiedzieć.
- Przepraszam, ale dla mnie to zbyt szybko - wypowiedział w końcu dochodząc do wniosku, że to będzie najodpowiedniejsze co w tej chwili może powiedzieć. Zauważył jak Kruger rzuciła się do ucieczki, więc i on skoczył od razu za nią napierając całym swoim ciałem na drzwi by tylko ich nie otworzyła.
- Czekaj - Wypowiedział błagalnym tonem spoglądając nadal nieco zszokowanym wzrokiem. No super! Doskonale! Zatrzymałeś ją, ale co dalej?
- Ja... Też coś... Chyba... - Zaczął bredzić nie wiedząc jak się właściwie zabrać za to co chciał jej powiedzieć, przerywając zdanie i zaczynając je w zupełnie inny sposób. Za każdym razem jednak z identycznym skutkiem.
Co to niby ma być! Cortez... wyszkolony na łowcę, na to by stawać przeciwko nadnaturalnym stworzeniom, potworom, których każdy by unikał, a nie potrafił sobie poradzić z dziewczyną, z człowiekiem.
Zamknął oczy i wciągnął mocno powietrze przez nos powodując, że jego klatka piersiowa wyglądała jakby miała za moment eksplodować niczym balon rozciągnięty już do granic jego możliwości i głośno wypuścił powietrze. Zrobił tak dwa razy zbierając wszystkie myśli do kupy i składając w głowie coś co przynajmniej można było nazwać zdaniem.
- Chodzi mi o to, że też poczułem coś więcej - Powiedział to w końcu! Wyrzucił z siebie cały powód dla którego to nie pozwolił dziewczynie uciec. I choć był typem, który to na samą wieść o Tych Dwóch Słowach uciekał czym prędzej i dawał sobie spokój z daną dziewczyną. Dlatego sam się pytał co się z nim stało, że i tym razem nie uczynił tego samego? Chciał powiedzieć coś jeszcze ale czekał na to jak zareaguje dziewczyna.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Opuszczona klasa - Page 10 Empty Re: Opuszczona klasa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach