Salon - kuchnia - jadalnia

+8
Malcolm McMillan
Liam Cryan
Rosalie Fitzpatrick
Marie Volante
Vincent Cramer
Zachary Devereux
Zoja Yordanova
Morwen Blodeuwedd
12 posters

Strona 7 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Next

Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sob 20 Kwi 2013, 17:33

First topic message reminder :

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 B3vnm0

***

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 14e5hjk

***

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 2aio9s0


Ostatnio zmieniony przez Morwen Blodeuwedd dnia Nie 01 Lut 2015, 19:21, w całości zmieniany 1 raz
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down


Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Zoja Yordanova Sob 27 Lip 2013, 12:44

Więc jednak ktoś mieszka w tym domu. Pomyślała słysząc kroki dobiegające z pokojów na górze. Domyśliła się, że Morwen miała znowu towarzystwo Liam'a w swoim pokoju, bo wtedy zwykle się lekko ociągała z zejściem na dół. Zojce nie przeszkadzał fakt, że zamieszkał u nich Cryan. Właściwie nie było w tym nic dziwnego, że Walijka znalazła wreszcie chłopaka na stałe. Dziewczynka cieszyła się szczęściem opiekunki, chociaż nie było jeszcze to nic oficjalnego. Nie miały jeszcze tej rozmowy o przyszłym tatusiu. Na razie traktowała przystojnego przybysza jako przyjaciela cioci, ale nie był nikim ważnym w życiu młodej Bułgarki. Cóż, dzieci z bidula miały problemy z zaufaniem.
Dalej scrollowała jakąś stronę z news'ami, nasłuchując jednym uchem kręcące się tupanie. Było już na dole. Nie przywitała się od razu, bo miała usta zapchane bułką, którą już powoli kończyła. Uśmiechnęła się jednak szeroko, kiedy Mor do niej podeszła, cmoknęła w głowę i usiadła naprzeciwko. Przestała się tak garbić na kanapie, ale nie zdjęła z niej nóg. Wypchanymi policzkami jak u chomika dała jej z radością do zrozumienia, że już wcale nie je. Odstawiła pusty talerzyk na stolik do kawy i przełknęła głośno to co miała w buzi. Telefon też już schowała do kieszeni, żeby móc swobodnie rozmawiać.
- Dzień dobry - przywitała brunetkę zmęczonym tonem, ale ubranym w przecudowny uśmiech. I tak się zaraz wyda, że całą noc nie spała. Ale o dziwo nie zasypiała jeszcze na siedząco. A trzeba wiedzieć, że Zoja to był śpioch... Objęła teraz dwoma dłońmi szklankę z sokiem pomarańczowym i upiła łyk życiodajnego dla niej napoju.
- Gdybym odpowiedziała jak typowa nastolatka, że nic ciekawego to byś mi nie uwierzyła, prawda? - ten błogi uśmiech na pewno świadczył o tym, że coś chciała powiedzieć, ale nie wiedziała czy wypadało. Naprawdę dawno nie miały takiego normalnego poranka, żeby ze sobą usiąść i poplotkować. Zrzucała to na tego, który spał sobie w tym momencie w najlepsze na górze. Jakoś bardziej lubiła Vincenta. Też nie miał zbyt wiele do powiedzenia, ale sprawiał wrażenie starszego i bardziej odpowiedniego dla Dyrektorki Filii. Ale to nie była jej decyzja, prawda? I o zdanie też jej nikt nie pytał, kiedy ten blondasek się do nich wprowadzał.
- Chwilę temu wróciłam do domu od Aleksandry. W ogóle w nocy nie spaliśmy i jestem trochę zmęczona - zwierzyła się od razu, ziewając pomiędzy tymi zdaniami. I jak wpleść w relację spotkanie z Malcolmem? Nie powie jej, że ulotniła się z imprezy i wylądowała sama w środku nocy na wzgórzu.
- Można powiedzieć, że... poznałam chłopaka - poruszyła brwiami figlarnie, a na jej twarzy dalej błądziła ta dziwna radość. Bo zmęczona, bo zła na przyjaciół, bo przejęta mężczyzną w domu... Ale szczęśliwa.

/no ja mam nadzieję, że przyjdzie (; Ale ja dzisiaj ulatniam się około godziny 15 do Kuby. Będę starała się u niego odpisywać jak coś!
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Sob 27 Lip 2013, 17:19

Kilka ostatnich nieprzespanych porządnie nocy sprawiło, że tego dnia obudził się późno, przynajmniej jak na siebie. Zazwyczaj nie był pasjonatem wylegiwania się do południa - nawet w weekendy - i jedynie faktyczne zmęczenie mogło sprawić, by aż tak się rozleniwił. A rozleniwił się strasznie, bo gdy wreszcie otworzył oczy, Morwen nie było już obok niego, a godzina wskazywana przez zegarek była nieprzyzwoicie późna. Nie sprawiło to jednak, by jak oparzony wyskoczył z łóżka. Mając świadomość, że z dziwną łatwością rozwiązał poprzedniego dnia wszystkie wiszące nad nim kwestie, czuł się w pełni uprawomocniony do weekendowego opierniczania się.
Siadając, przetarł twarz z ostatnich oznak rozespania, by w chwili opuszczenia łóżka być już w miarę oprzytomniałym. Nie mając w planach wychodzić nigdzie przez najbliższe kilka godzin, zabrał ze sobą tylko czystą bieliznę i spodnie, które to nałożył na siebie po szybkim prysznicu, i w takim oto stanie niepełnego ubrania pojawił się wreszcie na dole.
O powrocie podopiecznej Blodeuwedd nikt go nie uprzedził. To znaczy, wiedział, że dziewczyna prędzej czy później pojawi się z powrotem w domu, natomiast nie przypominał sobie, by podano mu konkretną datę tego wydarzenia. Trudno powiedzieć, czy cokolwiek to zmieniło - może przynajmniej ubrałby się bardziej przyzwoicie, wiedząc, że napotka w salonie młodą Bułgarkę - nie ulegało jednak wątpliwości, że nie będąc wcześniej uprzedzonym, teraz trochę się zdziwił. Ale tylko trochę. Zaskoczony byłby znacznie bardziej, gdyby w ogóle nie wiedział o istnieniu kogoś takiego, jak Zoja.
- Cześć, dziewczyny. - Prędko oswajając się z myślą, że teraz są już w domu we trójkę, dołączył do już goszczących się w salonie. Podchodząc do fotela zajmowanego przez aurorkę, pochylił się nad kobietą i pocałował ją lekko w policzek, dochodząc do wniosku, że sianie większego zgorszenia w serduszku Bułgarki nie byłoby najlepszym rozwiązaniem. - Cześć, kochanie - mruknął cicho do ucha Walijki, cofając się poza jej zasięg nim zdołałaby mu równie cicho odpowiedzieć.
Widząc, że Zoja już zakrzątnęła się w kuchni, natomiast Morwen, jak zwykle, poprzestała wyłącznie na kawie, z nieznacznym uśmiechem wycofał się do kuchni. Do salonu wparował stosunkowo niespodziewanie, gdyby więc chciały dokończyć jakieś niezręczne tematy, nie zamierzał im przeszkadzać. Poza tym - był zwyczajnie głodny, a śniadanie tym razem samo się nie zrobi. Wyciągnął więc wszystkie niezbędne ingrediencje, by uwijając się sprawnie, naszykować cały talerz barwnych kanapek - dla siebie i dla Blodeuwedd, której nie zamierzał przecież pozwolić na głodówkę.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sob 27 Lip 2013, 17:48

Gdybym odpowiedziała jak typowa nastolatka, że nic ciekawego to byś mi nie uwierzyła, prawda?
Morwen posłała jej wymowne i wyraźnie zaintrygowane spojrzenie będące jednoznaczne z tym, że ma rację i że teraz nie ma zamiaru odpuścić. Spokojnie popijała przestudzoną kawę, dając dziewczynie czas na przemyślenie tego co chce jej powiedzieć, a gdy w końcu zaczęła mówić, Walijka uśmiechnęła się szeroko.
- Chłopaka? - powtórzyła po niej, odstawiając kubek na blat stolika. Potem ruchem dłoni pokazała jej by zsunęła nieco nogi z kanapy i równie szybko się tam przesiadła, nachylając w geście konspiracyjnym w stronę Bułgarki.
- Opowiadaj mi. Jak ma na imię, skąd jest, czym się interesuje... jak wygląda! Wszystko! - równocześnie z tymi słowami w salonie pojawił się w połowie roznegliżowany Liam, dzięki czemu zamiast zwrotnego całusa, dostał rozzłoszczone spojrzenie. Najwidoczniej Irlandczyk domyślił się o co chodzi, bo wyszedł z prędkością światła do kuchni najpewniej po jakieś śniadanie. Kobieta odprowadziwszy go wzrokiem, a raczej jego dolne partie ciała, wróciła spojrzeniem na Zoję.
- Powinnaś go do nas zaprosić - pogłaskała dziewczynę wierzchem dłoni po policzku. Nie miała zamiaru jej matkować bardziej niż to wymagane. Preferowała raczej rozmowę jak koleżanka z koleżanką, mając nadzieję, że nie zrazi tym do siebie podopiecznej. Z drugiej strony Walijka chyba nie była najlepszym związkowym przykładem... w końcu dopiero wczoraj zdołała uporać się ze swoimi sprawami, ciągnącymi się za nią od prawie trzech lat.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Zoja Yordanova Sob 27 Lip 2013, 18:03

No i się zaczęło. Wiedziała, że tak będzie, ale to właśnie kochała w swojej opiekunce. Mogła jej się zwierzyć bez większego problemu i wręcz była dumna z tego, że wreszcie ma coś do powiedzenia w kwestiach damsko-męskich. Poczekała aż Mor się do niej przesiądzie i zaczęła opowiadać.
- To mój rówieśnik z Ravenclawu, Malcolm McMilligan, o ile dobrze pamiętam nazwisko - wywróciła oczami jakby to było mało ważne - Przyjaźni się ze Scott'em, ale to dobry chłopak. Powiedziałabym śmiało, że daleko mu do rozpieszczonego James'a. Też jest z domu dziecka, ale chyba z Irlandii. Nie jestem pewna.
Kolejne odgłosy kroków z góry przerwały jej wywód. Facet szybko wyczuł brak Walijki u swojego boku, prawda?
- Dzień dobry - powtórzyła słowa, które chwilę temu skierowała do cioci. Mężczyzna, który pojawił się w progu salonu był dość niekompletnie ubrany, ale nie przeszkadzało to Zoji. Właściwie nie było w tym nic dziwnego skoro spędził tu kolejną noc... Dziwniejszy był jednak fakt, że przez ułamek sekundy dostrzegła zaskoczenie na jego twarzy. Naprawdę sądził, że wyniesie się już na stałe, skoro z nimi nagle zamieszkał? Ziemia do Liam'a Cryan'a - była adoptowanym dzieckiem Morwen, deal with it. To, że ostatnio nocowała częściej poza domem nie było dobrym wytłumaczeniem. Wystarczająco rzadko widywała się z opiekunką podczas roku szkolnego, żeby mieć teraz prawo zjeść śniadanie we własnym domu.
Przeprowadziła go ciekawskim spojrzeniem przez całe pomieszczenie, aż dotarł do kobiety siedzącej obok niej. Mały całus i już poszedł do kuchni, żeby się ugościć. Jakby był u siebie. Oj, panna Blodeuwedd powinna z nią koniecznie o tym porozmawiać.
Humor blondynki lekko podupadł. Dopiła resztkę soku, znajdującego się w szklance i ją również odłożyła na stolik. Siedziała teraz sztywno, jakby chciała już wstać do swojego pokoju.
- Powiedziałam mu, że może mnie odwiedzić kiedy będzie chciał... Ale nie odpowiedział jeszcze jednoznacznie.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Sob 27 Lip 2013, 18:25

Nie lubił być powodem niezręcznych sytuacji, z drugiej jednak strony mógł się przecież spodziewać, że takowa zaistnieje, gdy wreszcie spotkają się we trójkę. Nie znaczyło to jednak, że miało tak pozostać. Może nie zapałał do Bułgarki ojcowską miłością - ba, to zapewne nigdy się nie zdarzy - na dobrą sprawę mógł zostać dla niej co najwyżej kimś w rodzaju starszego brata; starszego brata sypiającego z jej prawie-matką - decydując się jednak na związek z Morwen, nie mógł o zapomnieć także i o dziewczynie. Nie chciał wprowadzać sztucznych relacji opierających się na więziach, które nigdy nie istniały, pełen był jednak dobrych chęci, by zwyczajnie się z Zoją dogadać. W jej oczach nie był być może najlepszym materiałem na partnera Walijki, ale nie zmieniało to faktu, że jeśli tylko jemu starczy cierpliwości, a Morwen nagle się nie odwidzi - to trochę ze sobą pomieszkają. Byłoby dobrze, gdyby obyło się to bez atmosfery jak przed burzą.
Gdy kanapki były gotowe, odczekał na odpowiednią chwilę - nie chciał sprawiać wrażenia, że podsłuchuje, zwłaszcza, że przecież tego nie robił - i wrócił do salonu w takim momencie, by jego uszu nie dotarło nic, co dotrzeć do nich nie powinno. Stawiając talerz na stoliku naprzeciw Walijki, spojrzał na nią znacząco.
- Wcinaj - rzucił z rozbawionym uśmiechem, ruchem głowy wskazując kanapki. Potem spojrzał na Bułgarkę. - Ty też się częstuj, jeśli chcesz. - Wprawdzie dziewczyna śniadanie miała najwyraźniej za sobą, ale kultura wymagała, by mimo wszystko o niej nie zapomniał.
Jeszcze na parę chwil pozostawił je same, znikając na górze. Czy tego chcieli, czy nie, Zoję trzeba było oświecić, co on tu tak naprawdę robi, a skoro szykowała się taka właśnie rozmowa, to jednak lepiej by było, by ubrał się do końca. Zaglądając do szafy, w której zdążył się już rozgościć, wyciągnął jedną ze swych koszul. Narzucając ją na grzbiet, guziki zapinał już w drodze na dół, ostatecznie do salonu docierając już w stanie całkiem przyzwoitym. Jedynie rozczochrana fryzura świadczyła o tym, że niedawno zwlekł się z łóżka, ale na to nic już nie mógł poradzić.
Przysiadając na fotelu, na którym jeszcze niedawno siedziała Morwen, rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie. Nie chciał się czuć tutaj jak obcy i był to jedyny warunek, który postanowił postawić w związku z wczorajszym wyznaniem. Chciał tu zostać. U boku aurorki, w tym domu. Chciał, by było normalnie. Ale nic z tego nie wyjdzie, jeśli Zoja trwała będzie jedynie przy swych domysłach.
- Nie chcę psuć wam poranka pogadanką, ale chyba masz młodej coś do powiedzenia, prawda? Mamy, właściwie. - Uśmiechnął się półgębkiem. Być może powinien teraz wprowadzić atmosferę stosownej powagi, ale nie potrafił. Zresztą, po co? Nie zamierzał zastępować Bułgarce ojca i wprowadzać rodzinnej dyscypliny. Pod tym dachem, w tym trójkącie, to zwyczajnie by nie przeszło.
Z głodu trochę go skręcało, postanowił jednak poczekać z konsumpcją do chwili, gdy spróbują przynajmniej wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Sam póki co nie zrobił jednak ku temu ani kroku więcej - jego zdaniem lepiej by było, gdyby to Blodeuwedd pociągnęła temat. W końcu to ona z ich dwojga lepiej znała Zoję.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sob 27 Lip 2013, 23:33

Usiadła wygodniej, przyciągając do siebie jedną z miękkich poduszek, z kolei wzroku nie spuszczała ze swojej podopiecznej. Oczywiście nie było to nachalne spojrzenie czy jakieś inne, przez które Zoja mogłaby się czuć skrępowana. Po prostu była ciekawa kto też próbował - bądź już to zrobił - zawojować jej dobre serduszko i czy będzie musiała zwracać się do Jeremy'ego w sprawie informacji na temat tego chłopca. Niczym mafia. Ale czy nie takie były matczyne odruchy? By dziecku nie stała się krzywda?
- Przystojny? - uśmiechnęła się, poruszając znacząco brwiami i tym samym również podsumowując informacje, którymi ją obdarowała dziewczyna. Z drugiej strony jako ta podobno bardziej doświadczona, a na pewno starsza wiekowo, przeczuwała swoim kobiecym instynktem, że święciło się coś więcej między tą dwójką. Nie mówiła tu o żadnym związku, o nie! Tylko o niewinnych całusach, spotkaniach, trzymaniach za rączki... chwilę później ponownie pogłaskała dziewczynę kciukiem po policzku, mrużąc oczy.
- Rumienisz się - stwierdziła bez obcesowo, ostatecznie przenosząc wzrok na kanapki wręczone jej przez Liama. Doskonale wiedział, że nie jadała rano, choć domyślała się, że od dzisiaj się to zmieni... przynajmniej na początku, bo nie miała najmniejszego zamiaru zmieniać swoich przyzwyczajeń tylko dlatego, że ściągnęła sobie na głowę związek.
- Chciałabyś gdzieś pojechać? - spytała nagle, zjadając powoli jedną z kanapek. Mówiąc to oczywiście myślała o innym miejscu niż zakamarki Anglii, bądź jeziorze w Hogsmeade. Włochy? Argentyna? Tyle miejsc do wyboru... ona preferowała leżenie plackiem na plaży, jednak chciała sprawić przyjemność młodej Bułgarce. Taki miała cel adoptując ją. Stworzyć jej choć cień normalnej rodziny, obdarzyć ją miłością, której potrzebowała w kulminacyjnym momencie dojrzewania.
Nim uzyskała odpowiedź spojrzała w stronę schodów, a następnie na Irlandczyka, który pojawił się w pomieszczeniu z zagadkowym wyrazem twarzy. Morwen wyłapała tę minę od razu, a raczej odgadła o co mu chodzi i nim zdążyła jakkolwiek zareagować, żeby wybił sobie ten temat rozmowy z głowy, cóż, było za późno. Zacisnęła palce na materiale poduszki, prawdopodobnie siedząc teraz tak sztywno jak Zoja. Właściwie nie brała pod uwagę tego, że będzie musiała z nią przerabiać ten niezręczny temat i nie zdążyła nawet przemyśleć tego co powinna powiedzieć. Postanowiła więc na spontan i dobre duchy, modląc się, żeby w ostatecznym rozrachunku nie stanęła przed dokonaniem pewnego wyboru.
- Zoja... jesteś dużą i mądrą osobą, dlatego wiesz o co chodzi. Nie będę Ci tu owijać w bawełnę, że powinnam sobie kogoś znaleźć, żeby nie umrzeć jako stara panna z kotami i tak dalej - westchnęła. - Poznaliśmy się z Liamem trzy lata temu w Irlandii, potem stało się tak jak się stało, że nasze drogi się rozeszły... a jakiś czas temu ktoś ze mnie zakpił i wepchnął mnie prosto na niego na Trafalgar Square w największą ulewę tego miesiąca. Jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje, dlatego pomieszka z nami dłużej, bo jesteśmy ze sobą. Przepraszam, że nie rozmawiałam z Tobą na ten temat wcześniej i że nie zapytałam się Ciebie o zdanie... mam nadzieję, że się nie gniewasz - przez jej twarz przeszedł grymas niepewności względem reakcji Gryfonki. Przecież zawsze mogła wyjść i trzasnąć drzwiami, prawda? A wtedy Walijka byłaby jak między młotem a kowadłem, zresztą, w tym momencie była. Z jednej strony kochała Liama, z drugiej zaś kochała Zoję i istniało prawdopodobieństwo, że właśnie dla niej byłaby w stanie wrócić do stanu rzeczy sprzed kilku dni, gdy zasypiała w łóżku sama. - Wiem, że to ciężka sytuacja dla nas wszystkich, ale uwierz mi, on jest w porządku. Czasami za bardzo denerwujący i sztywny, ale da się znieść - tutaj odwróciła się w stronę mężczyzny posyłając mu nadzwyczaj figlarny uśmiech, który zniknął zaraz po tym jak spojrzała na wyraz twarzy Bułgarki.
- Chcesz porozmawiać w cztery oczy? Albo chcesz pomyśleć? - spytała spokojnym tonem, kładąc machinalnie dłoń na ramieniu dziewczyny. Może i według osoby postronnej przesadzała, ale tak nie było. Wiedziała ile Gryfonka przeszła w życiu i jak długo trzeba sobie zapracować na jej zaufanie oraz akceptację.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Zoja Yordanova Nie 28 Lip 2013, 11:28

Czy Malcolm był przystojny? Nie myślała o nim jeszcze w ten sposób. Ogólnie wstyd się przyznać, ale mimo tego całego elektryzowania między nimi podczas pocałunków to chyba nie za bardzo ją przyciągnął fizycznie. Może była jeszcze za młoda, żeby stwierdzić, że to chłopięce, szczupłe ciało jest atrakcyjne? Prawdą jednak było, że McMilligan miał urodę łobuziaka. Dziewczynom się to z pewnością podobało. Niedbale rozpuszczone długie włosy, trochę wyciuchrany ubiór... W szkole nie potrafiła tego ocenić, bo chodził właściwie ubrany tylko w szacie.
- Mieści się w granicach normy krajowej - zaśmiała się cicho, nie wiedząc co tak naprawdę jej odpowiedzieć. Przytuliła policzek na moment do dłoni Morwen, przymykając oczy. Lubiła ten delikatny dotyk, chociaż tak rzadko się do niej przytulała. To też było jej jakieś skrzywienie. Nie miała takiej potrzeby dotyku jak pozostałe dzieci, więc wybuchy czułości były rzadkie.
Otworzyła oczy, kiedy koło nich ponownie pojawił się Liam. Spojrzała na niego głupio, kiedy podstawił Walijce kanapki. Przecież nie jadała śniadań... Po co kogoś do tego zmuszać skoro nie lubi? Jej również zaproponował posiłek.
- Dziękuję, jadłam chwilę temu - odpowiedziała bardzo grzecznie, ale tak jakby jej uśmieszek mówił "Nie zauważyłeś, głupku?". Na szczęście znowu ich opuścił.
Spojrzała na swoją opiekunkę niemal z przerażeniem, kiedy spytała ją chwilę później o jakiś wyjazd. Naprawdę? Dopiero co wróciła... Po raz pierwszy od dawna złapała Mor sama z siebie za dłoń, która chwilę temu dotykała czule jej twarzy.
- Chcesz się mnie pozbyć? - spytała nagle szeptem. Głos jej niemal się załamał, kiedy to powiedziała. Ale jak mogła inaczej rozumieć tą całą napiętą atmosferę, obcego mężczyznę i to, że panna Blodeuwedd wysłała ją co chwilę w inne miejsca? Wiedziała, że początkowo chodziło o jej bezpieczeństwo, ale teraz z dwoma aurorami w domu?
Reszta rozmowy potoczyła się jakby sama z siebie, kiedy blondyn wrócił do nich już w kompletnym ubraniu. To co działo się teraz w głowie małej Gryfonki byłoby dość chaotycznym tekstem do opisania. Przecież wiedziała, że nie zostaną na zawsze we dwie. Pewnie, że była zazdrosna, ale jak każde dziecko. Mimo to marzyła o jakimś dobrym mężu dla Morwen. Przy dobrych wiatrach ją również by zaakceptował i by się zakumplowali. Nie potrzebowała ojca, bo nigdy nie go nie miała. Nie pogardziłaby jednak przyjacielskimi stosunkami z tym wybrankiem opiekunki, a Liam nie zaczął w jej głowie zbyt pozytywnie.
- Nie musisz się przede mną tłumaczyć... - odezwała się w końcu, powstrzymując łzy napływające do oczu. Nie mogła się rozkleić przed tym facetem. Musicie wiedzieć, że była niedługo po rozmowie z Aaronem Matluckiem, którego rodzina już się pozbyła z domu. Myślała, że czekał ją podobny los. Ale czego się spodziewała, kończyła przecież już 17 lat w tym roku. To była decyzja Walijki o jej adopcji. Zoja początkowo myślała tylko o tym, że będzie miała gdzie się podziać w Londynie i nie będzie musiała wracać co wakacje do Bułgarii. Tylko że... zbliżyła się do Morwen przez ten trzy lata i to bardzo mocno.
Nie była w stanie więcej powiedzieć. Jej głos by się mocno trząsł, więc pokręciła jedynie przecząco głową i rzuciła czarownicy blady uśmiech. Wzięła brudny talerz i szklankę ze stolika i bez słowa poszła do kuchni. W normalnej sytuacji po prostu by je wsadziła do zmywarki, ale chciała chwilę pobyć sama, więc włączyła wodę w zlewie na pełną moc i powoli zaczęła czyścić naczynia.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Nie 28 Lip 2013, 16:36

Zazdrość w tej sytuacji była normalna. Spodziewał się jej, ba! był pewien, że będzie z tą rozmową związana nieodłącznie. Jedyne, co być może go zaskoczyło, to siła tego uczucia widoczna w oczach Bułgarki. To jednak było typowe dla kogoś, kto nigdy nie doświadczył odrzucenia. Jego nikt dotąd nie odtrącił, nikt się go nie wyrzekł. Nie musiał zabiegać o rodzicielską miłość, bo dostawał ją od ręki. Nie musiał obawiać się, że kiedykolwiek ją straci. Nawet teraz, gdy sam od dawna już odzywał się do rodziców skandalicznie rzadko, nie bał się, że nagle o nim zapomną, że ponad niego wyniosą kogoś innego. Gdyby w jednej chwili chciał do nich wrócić, przyjęliby go z otwartymi ramionami, od ręki wybaczając wszystko, co uczynił złego.
Zoja nie mogła na to liczyć - a przynajmniej tak zapewne jej się wydawało. Blodeuwedd ją kochała, widział to gołym okiem, ale dziecko wychowane z dala od rodziny, nie mające stałego oparcia w kimś bliskim, nigdy nie miało być całkowicie ufne. Obawy Yordanovej więc, choć zupełnie bezpodstawne, miały sens. Rozumiał je i nie miał prawa poczuć się nimi urażonym.
Tymczasem pozwolił mówić Walijce, samemu nie odzywając się ani słowem. Unikał też nachalnego spoglądania na Zoję, wiedząc, że jest dla niej nie tylko kimś obcym, ale dodatkowo - kimś, kogo traktowała jako zagrożenie. Temu również się nie dziwił. Może nie umiał w pełni pojąć podobnych uczuć, sam nie mając takich doświadczeń, na tyle jednak, ile potrafił, znajdował dla nich uzasadnienie. Z tego względu nie wtrącał się w tłumaczenia Morwen, zaś jego jedyna widoczna reakcja ograniczyła się do uśmiechu rozbawienia na denerwujący i sztywny, ale da się znieść. To, kto bardziej pasował do tych określeń, było doskonałym tematem do polemizowania.
Ostatecznie więc z jego ust nie padło ani jedno słowo aż do chwili, gdy Zoja oddaliła się do kuchni. To oczywiste, że wolałby, by cała ta rozmowa wyglądała inaczej, z drugiej jednak strony, to taki, a nie inny przebieg był naturalny. Niczyją winą - przynajmniej nikogo z ich trójki - było, że ktoś kiedyś zdruzgotał ufność dziewczyny w pył, sprawdzając, że uzyskanie jej akceptacji było znacznie większym wyzwaniem niż w przypadku innych ludzi.
- Pozwolisz mi? - Odczekawszy chwilę, spojrzał z uwagą na Morwen. Uśmiechnął się pokrzepiająco. - Nie zrobię krzywdy twojej dziewczynce, obiecuję.
Pozostawiając śniadanie same sobie, podniósł się z fotela i powoli podążył śladem Bułgarki. Nie zamierzał urządzać scen, zapewniać o swej dozgonnej miłości i szczerych zamiarach. Jedyne, co tak naprawdę chciał młodej pokazać, to - kto tak naprawdę jest w tej sytuacji na pozycji przegranego. I że na pewno nie była to ona.
Opierając się o blat stołu, nie zmuszał Bułgarki, by na niego patrzyła. To musiałoby być dla niej trudne, zapewne znacznie bardziej, niż umiałby sobie wyobrazić. Był dla niej obcym elementem. Bardzo prawdopodobne, że kimś, kogo tu sobie ani trochę nie życzyła.
- Nie mam pojęcia, co w tej chwili czujesz i pewnie nie chciałbym tego wiedzieć... - To nie było sprytne nakłaniania do zwierzeń. Zwyczajne, absolutnie prawdziwe stwierdzenie. Bo, powiedzmy sobie szczerze, kto chciałby wiedzieć, jak to jest być najpierw odrzuconym przez faktyczną rodzinę, a potem postawionym w sytuacji zagrożenia ponownym odtrąceniem, jak zapewne odbierała to Zoja? Jego słowa nie służyły też jednak temu, by podkreślić, jak to źle dziewczyna miała w życiu. Nie chodziło o okazywanie jej litości. Chodziło o szczerość. Wielu twierdzi, że młodzież to tak naprawdę jeszcze dzieci. Dzieci, których okłamywanie zawsze można uzasadnić działaniem dla ich dobra. Ale on tak nie uważał. To prawda była w cenie, nie oplatanie dorastających ludzi siecią kłamstw. - ...ale chcę cię zapewnić, że nie zamierzam zabrać Ci Morwen. To nawet nie jest możliwe. - Uśmiechnął się łagodnie pod nosem do tej myśli. Wiedział, że pewnych rzeczy choćby chciał, nie mógłby zmienić. - Wystarczy, że powiesz jej słowo, a jeszcze dziś będę musiał szukać sobie nowego noclegu. - Był tego absolutnie pewien. Gdyby musiała wybierać, to nie jego wybrałaby Blodeuwedd. I szanował ją za to. Bardzo.

Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Nie 28 Lip 2013, 17:12

Rozmowa nie przebiegła tak jak się tego spodziewała. Właściwie... nie była pewna czego się chciała spodziewać, ale na pewno nie tego, że Zoja po prostu wyjdzie z pokoju, z myślą, że Walijka chce się jej pozbyć. Była to ostatnia rzecz, którą by zrobiła. Wróć. Nie zrobiłaby tego w ogóle. Podobnie jak uczennica, Walijka zbliżyła się do niej w ciągu kilku lat aż za bardzo. Za bardzo się do niej przywiązała i kochała ją z podobną siłą, co swoje zmarłe siostry, jeśli nie bardziej. Nikt i nic nie było w stanie tego zmienić, dlatego prawdopodobnie te słowa Bułgarki spowodowały, że serce aurorki zabolało tak, jakby ktoś ściskał je imadłem. Zacisnęła mocno zęby, obserwując plecy dziewczyny a gdy kompletnie nie wiedziała co zrobić, przeniosła wzrok na Liama, który coś do niej mówił. Nie wiedziała co, bo nie słuchała go, właściwie to wyłączyła się na dobrą chwilę z życia, próbując opanować emocje, które wewnątrz nią targały.
Gdy wyszedł za nią do kuchni, podciągnęła kolana do klatki piersiowej, z kolei głowę odchyliła do tyłu, opierając ją o miękkie oparcie kanapy. Dłońmi zasłoniła twarz, po chwili powoli wplatając je we brązowe włosy. Czuła się winna całej sytuacji, czuła się winna temu, że Zoja w tym momencie myślała tak a nie inaczej. W gruncie rzeczy chciała, żeby ona i Irlandczyk mieli ze sobą dobre relacje. Nie musieli się od razu kochać jak ojciec z córką, właściwie to było niemożliwe, ale też nie chciała wybierać między nią a nim. W końcu podniosła się z miejsca, wychodząc do ogrodu. Nie miała zamiaru jak na razie interweniować w ich rozmowę, dlatego siadając na leżaku zapaliła zgarniętego po drodze papierosa, licząc w myślach do dziesięciu.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Zoja Yordanova Nie 28 Lip 2013, 21:30

Jak zwykle w krytycznych sytuacjach, kiedy emocje dają górę, czas zaczął lecieć bardzo powoli. Zirytowała się, kiedy przemyła szklankę dwa razy, a na niej dalej pozostawała piana. Zirytowała się, bo woda na herbatę nie chciała się zagotować. Zirytowała się, bo dwie łzy spłynęły po jej policzkach, chociaż zdawało jej się, że udaje jej się je powstrzymać siłą woli. No i zirytowała się jeszcze bardziej, bo ktoś poszedł za nią, chociaż ewidentnie sobie teraz tego nie życzyła. Nie była to jednak jej opiekunka, na którą by teraz najprawdopodobniej bezmyślnie naskoczyła. Dziwne, bo połączyła w sobie wszystkie fazy reakcji na stres, wg psychologii: zaprzeczenie, lęk, agresja, akceptacja... Wszystko na raz.
Zamrugała parę razy, strzepując rzęsami wilgoć. Obmyła dłonie pod czystą wodą i przemyła zaczerwienioną twarz. Wytarła ją pośpiesznie w koszulkę, nie zbaczając na plamy, które pozostawi.  Udało mu się ją zaskoczyć. Był beznadziejnie bezpośredni jak na tak delikatną sytuację, więc wprawił dziewczynę w lekkie zakłopotanie. Zaczęła się odwracać powoli, dając mu dokończyć spokojnie myśl. Stanęła naprzeciwko mężczyzny w pozycji zamkniętej. Ręce skrzyżowane na piersiach, a mina ewidentnie naburmuszona, ale również stanowcza. Myślała sobie: Good for you, że nie musisz tego przechodzić. Z daleka widać dobrą, bogatą i kochającą rodzinę. Wydaje Wam się, że weryfikują Was piękne słowa i względna inteligencja, ale prawdziwe życie tak nie funkcjonuje. I na pewno nie uważam, żebyś był na tyle dorosły by mnie w przyszłości pouczać.
- Nigdy bym na to nie pozwoliła. Myślisz, że byłabym w stanie postawić Morwen przed taką decyzją? Ty albo ja? - spytała, patrząc na niego z niedowierzaniem. Właściwie chciała z początku zwracać się do niego per "Pan", ale teraz jakoś to tutaj nie pasowało.
Zoja naprawdę kochała Morwen. Była to jedyna osoba, którą kochała w swoim życiu, więc  oczywistym wręcz było, że prędzej sama chciałaby się usunąć z obrazka, niż dopuścić do tego, żeby jej mama na trzy lata rezygnowała ze swojego szczęścia. Dlatego zareagowała w taki, a nie inny sposób. Bo czuła się podświadomie gorsza od Liam'a? Pewnie tak.
Odetchnęła głęboko, unosząc na niego śmiało swoje spojrzenie.
- Wyszłam, bo mnie lekko irytujesz tą nonszalancją. Od paru tygodni czuję się w tym domu jak obcy, ale przepraszam... To Ty nim dla mnie jesteś i uważam, że mogłeś się przedstawić od razu trochę inaczej. Halo, umawiasz się z kobietą, która ma w domu nastolatkę i nie przyniesiesz jej nawet czekolady na wieczór? I chociaż bym baaardzo chciała, żeby nasze relacje były w porządku to ta rozmowa jest odrobinę za późno... - wylała z siebie to co wydawało jej się, że jest odpowiednie. To był już jej normalny ton. Oczywiście dalej się denerwowała. Zdradzał to Bułgarski akcent, który rzucał się na uszy bardziej niż zwykle.
- Ale się dogadamy. Bo skoro jesteś w stanie przymusić Morwen do zjedzenia kanapki rano to znaczy, że jej na Tobie zależy - jej palce były zaciśnięte na ramionach, żeby nie pokazać mu ile znaczyła dla niej ta rozmowa. Bo wreszcie wyrzuciła z siebie wąty i teraz bardzo chciała już znaleźć się koło Walijki i jej również wytłumaczyć swoje zachowanie. A razem pomyślą nad tym jak to ma dalej wyglądać. Bo dalej nie wiedziała, czy mają zamieszkać ze sobą w trójkę, czy powoli ma się zbierać w ciepłe kraje i do czasu roku szkolnego dać im spokój. Głupie myślenie, ale dla niezrównoważonej emocjonalnie Gryfonki racjonalne.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Pon 29 Lip 2013, 11:58

Chciał dobrze, ale jego zdolność nawiązywania pozytywnych relacji od pierwszego spotkania nigdy nie obejmowała dzieci i młodzieży. Najlepiej dogadywał się z osobnikami lat dwadzieścia i wzwyż, a specjalizacja z psychologii nie mogła tego zmienić. To po prostu jego jedna z licznych wad, walka z którą byłaby tylko i wyłącznie walką z wiatrakami.
Mimo tego naprawdę miał dobre chęci. Nie zamierzał uskuteczniać moralizatorskiej gadki, bo nie czuł się do tego uprawniony, poza tym zwyczajnie nie sądził, by to było najlepsze rozwiązanie. Chciał, by się dogadywali i do tego zamierzał dążyć, przy czym w ogólnym rozrachunku decyzję o specyfice wzajemnych relacji i tak miała podjąć Zoja.
- Nie, nie myślę. Natomiast wiem, że Morwen może postawić się w takiej sytuacji sama - odparł spokojnie, lecz nie protekcjonalnie. Odnosił się do Bułgarki jak do kogoś równego sobie i tak miało pozostać. Była w końcu młodą kobietą, nie dzieckiem - a przecież nawet dzieci w jego oczach zasługują na szacunek. - Znasz ją lepiej ode mnie, więc wiesz, że ma tendencję do popadania w skrajności. - Lekkim ruchem głowy wskazał na taras, za progiem którego znikała właśnie aurorka. - Już teraz zastanawia się, co byłoby dla ciebie najlepsze. - Uśmiechnął się łagodnie. - Kocha cię jak szalona.
Z uwagą wysłuchał jej kolejnych słów, nie przerywając - nie dlatego, że byłoby to trudne, bo dziewczyna wpadła monolog, ale dlatego, że faktycznie chciał wysłuchać, co ma do powiedzenia. Kiedy zaś skończyła, skinął głową. Nie było dla niego problemem przyznać się do błędów. Popełniał ich bardzo wiele, ale tylko widząc je, mógł cokolwiek naprawić.
- Jasne, rozumiem. W tej sytuacji mogę jedynie przeprosić. Z drugiej strony jednak... - Nie wiedział, ile planowała powiedzieć swej podopiecznej Blodeuwedd, ale on bez niemal całkowitej szczerości nie umiał się w tej rozmowie poruszać. - Nie chciałem wchodzić z butami w wasze życie, nie wiedząc, czy w ogóle w nim zostanę. - Spojrzał poważnie na dziewczynę. Mogła to potraktować jako swoistą spowiedź lub zwyczajne wyznanie, na które zasługiwała. Nie wiedział, że przez niego czuła się tak źle, teraz zaś, mając tego świadomość, nie chciał, by było tak dalej. Zależało mu na Morwen, a Morwen zależało na Yordanovej. Sam mógł nie potrafić odnaleźć się w kontaktach z nastolatką, ale zamierzał się tego nauczyć - nie dlatego, że nagle zapałał do dziewczyny nieopisaną miłością, ale dlatego, że tego potrzebowała do szczęścia Walijka. Na osobiste przywiązanie do Bułgarki przyjdzie jeszcze czas.
- Kiedy poznałem Morwen trzy lata temu, nasza relacja wyglądała trochę inaczej. Wspólna przyszłość nijak nie wchodziła w grę - a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Dopiero się wtedy uczyłem. - Wzruszył lekko ramionami. Przyznanie się do swej niedojrzałości było czymś, czego nauczył się całkiem niedawno. - Minęły trzy lata, a ja wciąż jestem gówniarzem jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Pozornie może jest inaczej. Mam przecież papier psychologa, to powinno o czymś świadczyć, nie? Coś gwarantować. Gówno prawda. - Nie silił się nawet na przykładny język. Zoja z pewnością zetknęła się z gorszym, a łagodzenie tego, co chciał powiedzieć, sprawiłoby tylko, że stałby się sztucznym. Nie o to zaś chodziło. - Nie umiem odczytywać sygnałów i postępować z ogólnie przyjętymi normami tak teraz, jak i trzy, pięć czy dziesięć lat wcześniej. Dlatego w tym przypadku zdałem się na Morwen. Na twoją matkę. To ją obserwowałem, by wiedzieć, co robić. - Przerwał na chwilę, odwracają wzrok. Potem znów spojrzał na dziewczynę, kontynuując. Szczerość za szczerość, nawet, jeśli miałoby to nic nie dać. - Widziałem, jak jej na tobie zależy. Słyszałem to w każdym jej słowie na twój temat, choć może wtedy nie chciała się przede mną aż tak otwierać. I chyba właśnie dlatego, dlatego, że tak bardzo cię kocha, nie chciałem wchodzić do waszego duetu, póki nie będę pewien, że w nim zostanę. Dlatego nie przyniosłem czekolady. Dlatego się nie przedstawiłem. Skoro Morwen sama tego nie uczyniła, nie chciałem ingerować w jej zamierzenia. Bo może wcale nie planowała wciągać mnie do waszego życia. - Westchnął cicho, uśmiechając się ze zrezygnowaniem. - A nawet jeśli już wtedy byłbym pewien, że jej słowa zgodne są z tym, co faktycznie czuje, zwyczajnie nie wiedziałem, co miałbym ci powiedzieć. Bo kim byłem dla Morwen? - Ponowne wzruszenie ramion, tym razem bez komentarza. Zadane pytanie nie potrzebowało odpowiedzi.
Na ostatnie słowa Bułgarki uśmiechnął się nieco szerzej.
- Mnie również na niej zależy. Potrzebowałem czasu, by się w tym upewnić, co może nie świadczy o mnie za dobrze, ale... Teraz wiem. Chciałbym z nią być. Kocham ją. - Mówi się, że tylko oczy nigdy nie kłamią. Teraz jego spojrzenie w pełni potwierdzało to, co mówił. - Skoro zaś twierdzisz, że się dogadamy, to pewnie tak będzie. Chciałbym tego. Ale nie tylko przez wzgląd na Morwen, wiesz? Chciałbym się dogadać dla nas, nie tylko dla Morwen. - Uśmiechnął się lekko. Niczego nie żądał. Niczego nie wymagał. To nie on miał decydować.
Po chwili obejrzał się w kierunku tarasu.
- Potrzebuje ciebie znacznie bardziej niż mnie. - Dodał po chwili cicho, tym razem już na Zoję nie spoglądając.

Zoju, masz błogosławieństwo Morwen na odpisanie na mój post przed nią.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Zoja Yordanova Pon 29 Lip 2013, 12:55

- Nie musi się stawiać... - westchnęła cicho, wchodząc mu w zdanie. Spuściła głowę w lekkim zmieszaniu. Czemu sama na to nie wpadła? Wiedziała, że Morwen będąc opiekuńczą, ale również porywczą czarownicą może źle odebrać zaistniałą sytuację i chcieć naprawdę zrezygnować z Liam'a, jeśli nadeszłaby taka potrzeba. Ale Yordanova nie chciała do tego dopuścić. Nie powinno przybrać to takiego poważnego rozmachu przez jej młodzieńczy bunt.
Zerknęła na mężczyznę niepewnie. Uśmiechnęła się do siebie na myśl, że blondyn jest świadomy ich rodzinnej miłości, która niedawno powstała. Gryfonka nie przemyślała również tego, że para mogła mieć już za sobą rozmowę o niej. Nie chciała wiedzieć jak Cryan początkowo zareagował, bo już zdążyła z jego wypowiedzi wywnioskować, że dla Walijki zrobi wszystko, ale Zoja jeszcze niewiele znaczyła. Ej, nie dziwiła mu się. Nawzajem. Swoją drogą ciekawe, bo idąc w ogóle historią ich zapoznania się, to zaraz po wyjeździe do Irlandii, Blodeuwedd miała później podróż do Bułgarii, gdzie się przypadkowo zapoznały i już tak razem zostały.
Oczywiście nie odzywała się już, kiedy się jej zwierzał. Słuchała uważnie, czując powoli jak mięśnie w jej ciele przestają być tak napięte. Po głębszej analizie stwierdziła, że zachowałaby się pewnie dokładnie tak samo, gdyby była na jego miejscu. Nie chciałaby pierwsza wyciągać ręki, jeżeli ta druga osoba jeszcze nic nie zrobiła i jej miejsce byłoby niepewne. Więc tak naprawdę mogła winić swoją opiekunkę za to, że tak późno im przyszło w końcu porozmawiać. Winić to brzydkie słowo, bo jeżeli chodzi o związki to trzeba się namyśleć. Szczególnie gdy ma się już obowiązki. Ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale. No i wychodziło na to, że mimo tych paru tygodni pomieszkiwania to dopiero wczoraj, postanowili być oficjalnie razem. Kiedy wyjeżdżała do Hogsmeade czarodzieja nie było w domu i zauważyła jego parodniową nieobecność na Regen Street. To był czas przemyśleń, hm?
Jej uśmiech się poszerzył, kiedy powiedział jej jasno i wyraźnie co czuje w stosunku do Mor. Może nie uwierzyła mu od razu w te ostatnie zdania dotyczące ich relacji, alee... może dać temu szansę. Niewiele myśląc wyciągnęła w jego kierunku dłoń.
- Błagodarja. Witaj w tej zwariowanej rodzinie. Nie schrzań tego. - dodała ciszej z lekkim przymrużeniem oka.

/a ja pozwolę sobie wrócić do Mor bez niczyjego błogosławieństwa ;<

Tym gestem i zapieczętowanym paktem wzajemnej akceptacji, Zoja wyszła do ogrodu. Bez słowa uklękła przy Morwen i objęła ją, uważając na peta znajdującego się w dłoni aurorki.
- Съжалявам (syżaljawam) - przeprosiła cichutko, tuląc się do niej delikatnie.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Pon 29 Lip 2013, 18:30

Morwen nie miała pojęcia o czym rozmawiali, wróć, wiedziała o czym rozmawiali, ale nie miała pojęcia w jaki sposób przebiega ta rozmowa. Dopalając papierosa miała zamiar podjąć próbę interwencji, gdy jednak w ogrodzie pojawiła się Zoja, spojrzała na nią pytająco. Nie wiedziała czy pojawienie się samej Gryfonki zwiastowało coś innego, prócz czarnych chmur, które już dawno zebrały się nad ich głowami, gdy jednak dziewczyna przytuliła ją, zgasiła peta w podstawce doniczki. Objęła ją ostrożnie, brodę opierając o jej ramię.
- Nie masz mnie za co przepraszać - stwierdziła cicho, po chwili odsuwając od siebie Bułgarkę. To, że ją przeprosiła było dla niej jasne. Kiedyś razem studiowały wzajemnie i walijski i bułgarski, więc coś z tej wiedzy pozostało jej do dziś.
- Nigdy więcej nie mów, ani nawet nie myśl, że Cię zostawię - uśmiechnęła się lekko, zgarniając pojedyncze pukle włosów z twarzyczki swojej podopiecznej. - To był najgłupszy pomysł jaki słyszałam w ciągu tych trzech lat - mrugnęła do niej przyjaźnie, następnie zaś ucałowała ją w czoło i podniosła się z ziemi. Wciąż jednak nie wiedziała na czym stoi. Z jednej strony dziewczyna chyba odpuściła, z drugiej teraz nie miała kolorowego pojęcia czy Liam wciąż będzie chciał się w bawić tą kiepską wersję the rocky horror picture show.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Pon 29 Lip 2013, 18:42

Uścisnął dłoń Bułgarki w geście pojednania. Dla żadnego z nich nie będzie łatwo odnaleźć się w nowej sytuacji, ale wyzwania są po to, by je podjąć i - najlepiej - udźwignąć. Wiążąc się z Morwen nie mógł wykluczyć ze swego życia Yordanovej, niezależnie jak uciążliwe mogłoby okazać się życie we trójkę. Trudności były po to, by je pokonywać. I właśnie to miał w planach.
Gdy dziewczyna oddaliła się na taras, nie podążył za nią. Nie był im tam potrzebny. Zamiast tego wrócił do salonu, gdzie czekało jego śniadanie, do którego wreszcie mógł się zabrać. Pierwszą kanapkę zjadł nie wiadomo kiedy. Pogrążony we własnych myślach konsumpcję przeprowadzał właściwie automatycznie, bez udziału woli. Podobnie też było z papierosem - gdy zaspokoił głód, jego ręka sama powędrowała do kieszeni, odnalazła paczkę i wyciągając z niej jedną sztukę, wsunęła do ust. Zapalając ją rzuconym bez zastanowienia czarem, odetchnął cicho.
Nie mógł wiedzieć, czy robi dobrze. Czy za dzień, tydzień, miesiąc czy rok nie będzie swej decyzji żałował. Nie mógł przewidzieć, jak im się wszystko ułoży. Ale to, co mógł, to spróbować. Zwłaszcza, że nie kłamał mówiąc, że Morwen kocha. Kochał ją. Nawet bardzo. Pewnie bardziej, niż umiałby jakąkolwiek inną kobietę... oprócz Adrienne. Ale to była inna bajka. Z Adą nigdy nikt nie będzie konkurował. Po prostu nie.
W zamyśleniu zerknął ku drzwiom prowadzącym na taras. Nie zamierzał po raz kolejny wcinać się w rozmowę dwóch kobiet, z których jedna nie była, a druga nie miała być mu obojętną. Pojawiając się teraz u ich boku, byłby zbędnym elementem otoczenia. Doskonale rozumiał, że potrzebowały chwili dla siebie.
Wzdychając cicho odchylił głowę, i opierając ją na fotelu, zamknął oczy. Wydmuchując dym ku sufitowi, powoli się odprężał. Może na to nie wyglądało, ale zdobycie się na całkowitą szczerość wobec Zoi wcale nie było dla niego tak łatwe i przyjemne.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Zoja Yordanova Pon 29 Lip 2013, 21:34

- Po prostu się przestraszyłam... Ale myślę, że dam radę się Tobą podzielić z jeszcze jedną osobą.
Odsunęła się dosyć niepewnie, kiedy miały spojrzeć sobie w oczy. Bała się, że znów się popłacze, bo ściskało ją nieprzyjemnie w gardle. Usłyszenie od Liam'a tych wszystkich słów też nie było proste. Otworzył się przed nią i musiała teraz sama zadecydować co z tym fantem zrobić. Takie zaufanie po prostu nie było w jej stylu, ale musiała przyznać, że zrobił nareszcie dobre wrażenie.
- Głupie pomysły zawsze do usług... - uśmiechnęła się, ciesząc tą chwilą bliskości. Ulżyło jej, kiedy dostrzegła, że nie jest na nią zła, ani rozczarowana za to zachowanie. Nie wiedziała, czy powinna powiedzieć teraz to samo, co chwilę temu mówiła Cryan'owi, czy już przemilczeć i dać spokój tej sprawie. Bo co było to było, a teraz oni powinni nacieszyć się tym, że są ze sobą razem i się kochają.
Wstała razem z Walijką z ziemi i spojrzała w kierunku salonu.
- Co Wy macie z tymi papierosami... - jęknęła przeciągle, przewracając oczami z rozbawieniem. To brzmiało już zupełnie jak panienka Yordanova. Dotknęła czule ramienia Walijki i mrugnęła porozumiewawczo. Wypłakała się to teraz mogła pójść spać.
- To chyba mój limit. Idę do siebie.
Wspięła się na palce u nóg, żeby ucałować Morwen w policzek. Chyba teraz wszystko będzie w porządku, prawda? Wróciły do salonu.
- Dobranoc - rzuciła w drodze po schodach na górę i zaraz zniknęła w swoim pokoju na strychu. Ulga przyszła dopiero, kiedy znalazła się pod prysznicem. W jednej sekundzie zeszły z niej wszystkie emocje, niepewność i strach, które obezwładniły ją tego poranka. Poczuła się lepiej. Położyła na czystą pościel i zapadła w głęboki sen.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Wto 30 Lip 2013, 09:26

Gdy aktywność tarasowa nieco przybrała na sile, otworzył oczy - akurat, by już po chwili napotkać widok wracających do salonu. Rzucając ciche dobranoc w odpowiedzi, odprowadził wzrokiem znikającą na piętrze Bułgarkę, by potem ponownie skierować swą uwagę ku Morwen.
- Chyba będzie dobrze, co? - Uśmiechnął się nieznacznie, po chwili wyciągając ku kobiecie rękę. - Chodź. - Siadając wygodniej, posadził sobie Walijkę na kolanach, obejmując ją przy tym w talii. W międzyczasie dopalił też papierosa, wygaszając go w stojącej na stoliku popielniczce.
Opierając brodę na ramieniu ciemnowłosej, przez dłuższą chwilę nie odezwał się słowem. Poranek, choć przełamany chwilą rozmów, których zwyczajnie nie mogli uniknąć, znów oplótł go swą leniwą atmosferą, tymczasowo odbierając chęci do jakichkolwiek aktywności.
- Masz jakieś plany na dziś? - Mówiąc, nie odsunął się ani o milimetr. Muskając nosem szyję Walijki, pocałował ją lekko w obojczyk. Skoro już tak się zdarzyło, że nikogo akurat nie zamordowano, zgwałcono - generalnie nie uczyniono nic, co wymagałoby obecności któregokolwiek z nich w Filii - mogliby spędzić trochę czasu razem. W domu albo poza nim. Gdziekolwiek. Teraz, skoro już się zadeklarował i na najbliższy czas wszystko sobie wyjaśnili, miło by było zdobyć kilka chwil na to, co zwykle robią pary - i nie chodzi tu bynajmniej o nie wychodzenie z łóżka. Mogliby na przykład wybrać się do mugolskiego kina. Albo do parku. Albo na kolację. Albo mogliby nigdzie nie wychodzić.
Chwytając kosmyk ciemnych włosów kobiety, zakręcił go wokół swego palca. Uśmiechając się nieznacznie, pocałował Morwen w kącik ust. Teraz, po wszystkim, zastanawiał się, po co właściwie zwlekał tak długo. Mógł mieć tę kobietę już trzy lata temu. Wystarczyło, by ją zatrzymał.
Ale wtedy był głupi. A za głupotę się płaci.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Wto 30 Lip 2013, 14:54

Odprowadziła Zoję wzrokiem do schodów, żegnając ją krótkim, acz czułym "dobranoc, kochanie", po czym przetarła dłońmi zmęczoną twarz, wypuszczając powoli powietrze ustami. Cała ta dyskusja trwała o wiele za długo, zmęczyła ją i wyssała z niej resztki do jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej, dlatego gdy Liam wyciągnął do niej rękę, bez większych sprzeciwów chwyciła ją, zaraz po tym układając się wygodnie na jego kolanach. Wtuliła się w mężczyznę, przymykając powieki i milczała. Nie miała ochoty nawet na rozmowę, to też kiedy Irlandczyk przerwał zapadłą ciszę, spojrzała na niego uważnie.
- Nie mam - wzruszyła ramionami, uśmiechając się mimowolnie, gdy poczuła jak przez jej ciało przechodzi przyjemna gęsia skórka, spowodowana tym lekkim całusem. Nie pozostając dłużna na jego czułe zabiegi, pocałowała go w sam środek nosa.
- A co proponujesz? - spytała, kątem oka zerkając na pukiel brązowych włosów, któremu odebrano swobodę do własnego życia. - Randkę, jak wtedy, w Belfaście? - zmrużyła oczy przyglądając się twarzy swojego rozmówcy z nieodgadnionym grymasem.
- Panie Cryan, od kiedy jest pan taki sentymentalny? - dodała szybko, nim zdążył cokolwiek powiedzieć. Nie, żeby żałowała tamtych dni. I nie, żeby jej przeszkadzała wizja randki... właściwie musiała wyjść i się rozerwać, bo siedzenie w czterech ścianach na pewno nie sprzyjało dobremu humorowi.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Sro 31 Lip 2013, 08:33

Na jej pytanie nie miał gotowej odpowiedzi. Zwyczajnie jej nie znał. Z drugiej jednak strony - czy rzeczywiście? Może nie nazwałby tego sentymentalizmem, ale dobrze wiedział, kiedy coś się zmieniło. Było tak, jakby jakiś przełącznik w jego głowie wreszcie zaskoczył, pozwalając mu nie tylko jasno się określić, ale też odpowiednio do nowej sytuacji przystosować.
- Nie wiem, panno Blodewedd. - Wzruszył lekko ramionami. - Może od chwili, gdy przestałem się oszukiwać?
Dopiero teraz też mógł odpowiedzieć na jej poprzednie słowa, przedtem bowiem nie dała mu tej możliwości.
- Randkę... Tak, być może. - Uśmiechnął się pod nosem, gładząc ją leniwie po dolnej partii pleców. - Od tego właściwie powinniśmy zacząć, co? - Roześmiał się cicho. Fakt, cała ich relacja wyszła trochę na opak. Nawet w Belfaście zbytnio się przecież nie ociągali. Może sprzyjał temu fakt, że Morwen miała zostać tam jedynie parę dni, a może oboje nie doceniali wtedy zalet niespiesznego poznawania się, faktem jednak było, że po dwóch spotkaniach wylądowali w łóżku. Dlaczego nie po pierwszym? Może zadziałały ostatki poczucia przyzwoitości, kto wie.
W każdym razie, byli parą, która na dobrą sprawę nie wiedziała o sobie tak wiele, jak powinna. Parą, która w dużej mierze właściwie się nie znała. To było głupie? A może tylko odważne? Niezależnie, jakby to określić, na jedno musieli się zgodzić - skoro nie musieli już liczyć się z odrzuceniem przez drugie, mogli nadrobić pierwsze etapy znajomości, wcześniej zwyczajnie pominięte.
- Myślę, że przeskakując etap randek, sporo straciliśmy. Może więc jednego wieczoru wróćmy do początku? - Wzruszył lekko ramionami, uśmiechając się półgębkiem. - To mogłoby być zabawne.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sro 31 Lip 2013, 20:16

Walijka wpatrywała się w Liama z coraz to większym, nieukrywanym podziwem. Kilka dni temu nie spodziewałaby się po nim podjęcia tak poważnej decyzji, jaką było wmieszanie się w związek, do tego próba dogadania się z przyszywanym dzieckiem kobiety, z którą chciał spędzić jakiś czas, a teraz proponowanie jej randek. Po prostu... to nie było w stylu Cryana, bądź tak jak mówił - nie znała go od tej strony. I miał rację. Nie znali się prawie wcale, co niekoniecznie jej przeszkadzało, bo jak mawiają: im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Z uśmiechem na ustach pocałowała mężczyznę w policzek, końcówką nosa przesuwając po jego twarzy, do okolicy warg.
- W takim razie zdaję się na Ciebie - stwierdziła krótko, po czym nim zdążył zareagować wyswobodziła i siebie i Irlandczyka z uścisku, podnosząc się do pozycji stojącej.
- Daj mi pięć minut - poinformowała go, ale nie czekając na odpowiedź skierowała się do sypialni. Tam przebrała się w bardziej wyjściowy strój, doprowadziła swoją twarz oraz włosy do względnego użytku, a gdy była gotowa, tak jak mówiła po pięciu... może dziesięciu minutach wróciła na dół.
- Idziemy? - wyciągnęła dłoń do swojego faceta. Chwilę później opuścili dom, zamykając go na klucz i ponawiając zaklęcia ochronne spoczywające na nim.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Pon 13 Sty 2014, 14:22

Od bankietu u Ministra w życiu młodej aurorki nie wydarzyło się nic ciekawego i godnego uwagi, czemu mogłabym poświęcić teraz kilka zdań. Co prawda przespała się z zastępcą szpitala świętego Munga, ale jednocześnie była w stanie lekkiego upicia alkoholowego i nie-myślenia. Krótko mówiąc: nie znaczyło to dla niej nic, prócz jednorazowej przygody. Jeśli zaś chodzi o jej opowieści dziwnej treści, w których twierdzi, że nie ma czasu dla Liama a on dla niej, bo są tak zapracowani, no to cóż... czasu nie mieli, bo się nie widywali. Jeszcze przed świętami Cryan bez zbędnego wyjaśnienia opuścił jej domostwo. Niby wysyłał czasami jej jakiś krótki liścik, że żyje i że "niedługo się zobaczą", jednak z drugiej strony ona po początkowej fali rozpaczy i złości zajęła się pracą, a przy tym swoją osobą. Wiedziała, że to wszystko tak się potoczy wraz z dniem, kiedy po raz pierwszy ujrzała go w Londynie, w paskudnym deszczu, gdy wszystko zaczęło jej się walić na głowę.
Tymczasem w Londynie było całkiem przyjemne poniedziałkowe popołudnie, które mogła poświęcić na leniwienie się. Od paru dni nie miała czasu na normalny posiłek i na to, żeby się wyspać, dlatego nękały ją bóle głowy i ogólnie złe samopoczucie. Żeby tego było mało od treningów ze swoimi studentami, czy świeżakami, bolało ją całe ciało. Między innymi dlatego nie miała siły, żeby się ogarnąć i przy okazji swój dom. Ciemnowłosa zażyła relaksującej i długiej kąpieli, po czym ubrana w majtki i owinięta ręcznikiem opadła na kanapę w salonie. W tej pozycji miała zamiar posmarować swoje ciało kokosowym balsamem, ale na zamiarze się skończyło, bo wolała poleżeć i pogapić się w sufit. Jej mokre włosy zmoczyły poduszkę, choć i one znajdowały się pod tak zwanym "turbanem", ale póki co jej to nie przeszkadzało. Na dobrą sprawę nie miała siły na życie, poruszanie się i myślenie.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Pon 13 Sty 2014, 18:32

Znikł bez uprzedzenia, bo uprzedzić zwyczajnie nie zdążył. Szukanie rozsądnego, brzmiącego w miarę logicznie a przy tym odległego od prawdy tłumaczenia zajęłoby znacznie więcej czasu, niż go posiadał. Łatwiej było więc po prostu jednego dnia być, a drugiego dnia już nie. Wysyłać listy i obiecywać, że niebawem będzie z powrotem i wszystko wróci do normy. Bo tu, w Londynie, z pewnością tak miało być. Wszystko w porządku. W Craigavon w porządku nie miało być nic.
Nie wyjaśniał więc i nie zamierzał wyjaśniać. Bo i co miał powiedzieć? Że IRA, że brat Elaine, że... Byłoby zbyt wiele tłumaczenia. Zbyt wiele kwestii trudnych, skomplikowanych tak, że sam czasem się w nich gubił. Wszystkie jego listy więc szerokim łukiem omijały to, co właściwie robił w Irlandii - bo to tam znikł, pojawiając się tylko od czasu do czasu na uczelni, by dopilnować spraw niecierpiących zwłoki - i opierały się na banałach. Że już niedługo, że wyjazd był naprawdę konieczny, że wszystko wytłumaczy po powrocie, że kocha.
Teraz wrócił. I nic tłumaczyć nie zamierzał.
Rzucił torbę u drzwi, odwiesił płaszcz na wieszak i niespiesznie przeszedł do salonu, by tam napotkać spojrzeniem dawno niewidzianą Morwen. Z niedbałym uśmiechem podszedł i ucałował ją w policzek, jak gdyby po prostu wrócił z pracy. Unosząc nieco jej rozprostowane na kanapie nogi, usiadł w jednym krańcu mebla i odetchnął cicho. W kieszeni spodni wciąż miał list, który ściągnął go do rodzinnego kraju. List, którego treść zacierała się już powoli zarówno w jego pamięci, jak i na kartce, na której był spisany - atrament gdzieniegdzie rozmył się lub starł.
Mimowolnie gładząc nagie stopy kobiety, spojrzał na nią dopiero po chwili, przekręcając ułożoną na oparciu głowę.
- Tęskniłaś? - rzucił z leniwym uśmiechem, nie czując się niczemu winnym.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Pon 13 Sty 2014, 21:15

Leżąc plackiem na kanapie w samym ręczniku czytała tylną część tuby, w której znajdował się mugolski specyfik do ciała. Skład niewiele jej mówił, ale pole gdzie opisywało się zastosowania i co daje biała maziajka znajdująca się w środku wyjątkowo ją bawiły. Dopóki w środku nie pojawił się Liam. Otworzyła szeroko oczy nic nie mówiąc i z wielką konsternacją malującą się na jej twarzy przyglądała się poczynaniom mężczyzny. Z każdym kolejnym jego gestem jej brwi unosiły się coraz wyżej, a pytanie, które zadał spowodowało, że pełne usta zwęziły się do wąskiej linijki.
- Nie - burknęła. - Znikasz bez słowa i pytasz, czy tęsknię... no na Boga, zlituj się nade mną, Cryan - skrzyżowała ręce pod biustem zabierając nogi z ud Irlandczyka. Podkurczyła je w kolanach i z naburmuszoną miną odstawiła balsam do ciała na stolik. Długo na swoim miejscu nie usiedziała, bo dosłownie kilka sekund później zerwała się z kanapy i przesiadła na fotel. Nie chciała, żeby zakłócał jej przestrzeń osobistą. Przynajmniej tak jej się wydawało, wciąż jednak pamiętała tamten uroczy wieczór w kuchni... ściągając ręcznik z wilgotnych włosów odrzuciła go na pobliski taboret, palcami "rozczesując" niektóre kosmyki. - To co, dowiem się co się z Tobą działo?
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Sob 18 Sty 2014, 19:12

Nie próbował jej zatrzymywać, tak samo jak nie próbował podążyć za nią. Gdy się przesiadła, auror zamiast próbować ściągnąć ją ponownie na miejsce obok siebie, zajął się własnymi kieszeniami - oklepał je, by po krótkich poszukiwaniach z jednej z nich wydobyć paczkę papierosów. Sam zapalił jednego, by potem zapraszającym gestem przesunąć pudełko po stoliku w kierunku Morwen. Fajka pokoju?
Na jej pytanie wzruszył lekko ramionami, jak gdyby odpowiedź na nie nie tylko nie była ważna, ale zupełnie nic nie znacząca z perspektywy czasu.
- Byłem w Irlandii, miałem do załatwienia parę... zaległości. Za długo by opowiadać. - Machnął ręką, jak gdyby dochodząc do wniosku, że to wystarczy i że jego postawa jest jak najbardziej na miejscu. - Ważniejsze jest jednak to, że to chyba koniec. - Koniec IRY, koniec Elaine, koniec... Przynajmniej na jakiś czas, dodał w myślach, na głos poprzestając przy definitywnym uznaniu wszystkich irlandzkich spraw za zakończone. - Ach, odwiedziłem też rodziców. - Uznając, że tamten temat jest zakończony (choć z pewnością nie był), bez wahania przeszedł do kolejnego, znacznie przyjemniejszego. - Prosili by cię pozdrowić i dali mi do zrozumienia, że będą nawiedzać mnie zza grobu, jeśli cię im nie przywiozę. - Uniósł lekko brwi w wyrazie rozbawienia, by potem z niedbałym uśmiechem zaciągnąć się nikotynowym dymem.
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sob 18 Sty 2014, 19:20

Wyjaśnienie Liama może i było sensowne, jednak jako aurorka była dociekliwa i podejrzliwa, dlatego nie usatysfakcjonowała jej w żaden sposób. Za papierosa podziękowała, po czym podniosła się z fotela i chwytając luźną koszulkę leżącą na oparciu kanapy założyła ją na siebie. Wilgotny ręcznik powiesiła na kaloryferze a następnie roznegliżowana podążyła do kuchni.
- To świetnie - westchnęła ciężko, wyciągając z szafki patelnię. Nie miała zbytnio pomysłu co ugotować, a i przy okazji nie miała siły, więc postawiła na zwyczajne spaghetti. Później zajęła się przygotowywaniem potrawy, choć nie wiedziała jak się skończy gotowanie z podminowanym humorem. - Ciekawe czy wiedzą, że mam przyszywane dziecko - dodała. Temat nawet jeśli był przyjemniejszy, to ona i tak w tej chwili była "na nie" wobec wszystkiego.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Liam Cryan Sob 18 Sty 2014, 19:46

I tym razem nie podążył za wybrankę. Śledził ją tylko wzrokiem, gdy pokonywała te parę kroków dzielących ją od kuchni, by później z cichym westchnieniem ponownie oprzeć głowę na oparciu kanapy i zamknąć oczy. Wdech, wydech, kolejna smużka dymu wypchnięta ku sufitowi.
- Nie wiedzą, ale to naprawdę nie ma żadnego znaczenia - rzucił beztrosko. Nieszczególnie uważał na słowa, ale nie sądził też, by mówił coś nie tak. Oczywiście, to, co jemu się wydawało mogło nie być równoznaczne ze zdaniem Morwen. Teraz jednak nie próbował nawet przewidzieć, jaką reakcję wzbudzą jego słowa. Po prosu mówił. Rozmawiał. - Przyszywane dziecko to nie coś, czego trzeba się wstydzić, więc naprawdę nie rozumiem twoich obaw. - Wzruszył lekko ramionami. To, że kobiety w salonie już nie było, zupełnie nie przeszkadzało mu prowadzić z nią konwersacji. - Zresztą, dla moich rodziców Zoja i tak będzie twoim dzieckiem. - Podkreślił, dobrze wiedząc, że właśnie tak oceniliby to jego rodziciele. Kwestie biologicznych powiązań nie miałyby dla nich najmniejszego znaczenia. Wystarczyłoby im zobaczyć, jak młoda kocha Morwen i jak Morwen kocha młodą. Definicja relacji matka-córka w czystej postaci.
- Swoją drogą, co u niej? - zapytał po chwili, skoro już dotknęli tematu Bułgarki. Nie to, żeby jakoś szczególnie mu na niej zależało - postawmy sprawę jasno, dla niego to wciąż była obca dziewczyna, która pojawiła się w jego życiu tylko dlatego, że była niezmiernie ważna dla Morwen - ale starał się zachowywać odpowiednio. Nie obiecywał dozgonnej miłości dla młodocianej, ale mógł przynajmniej postarać się, by ich relacje były w miarę... przyzwoite?
Liam Cryan
Liam Cryan
Wykładowca: Aurorstwo


Urodziny : 16/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t701-skrytka-pocztowa-liama-cr

Powrót do góry Go down

Salon - kuchnia - jadalnia - Page 7 Empty Re: Salon - kuchnia - jadalnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach