Poddasze
+14
Lucas Castellani
Antonija Vedran
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
James Scott
Iris Xakly
William Greengrass
Noemi Cramer
Misza Gregorovic
Andrea Jeunesse
Audrey Roshwel
Connor Campbell
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
18 posters
Magic Land :: Hogwart :: WIEŻE :: Wieża astronomiczna
Strona 3 z 9
Strona 3 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Poddasze
First topic message reminder :
Stare, zapomniane przez wielu poddasze. Niskie pomieszczenie z małym okienkiem dachowym. Ulubione miejsce amatorów eksperymentów magicznych. Miejsce dość odosobnione i przytulne, jednak zewsząd czuć zapach staroci i kurzu.
Stare, zapomniane przez wielu poddasze. Niskie pomieszczenie z małym okienkiem dachowym. Ulubione miejsce amatorów eksperymentów magicznych. Miejsce dość odosobnione i przytulne, jednak zewsząd czuć zapach staroci i kurzu.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Will był przygotowywany na taką przyszłość od małego. Nie spodziewał się tylko, że czeka go to zaraz po szkole. Chciał studiować, ale nie będzie mu to dane. Zaraz po skończeniu Hogwartu zostanie zaobrączkowany i wysłany na "staż" do Ministerstwa, gdzie już zostanie na stałe. Będzie powiększał majątek, a Marianna zostanie w domu i będzie wychowywać ich dzieci. Zupełnie jak jego rodzice teraz, a wcześniej dziadkowie i pradziadkowie... Zawsze ten sam schemat.
- To nie prawda. Noemi, proszę cię, spójrz na mnie. - odwrócił ją do siebie przodem i uniósł delikatnie jej brodę, żeby spojrzała mu w oczy. Miał tylko nadzieję, że nie dostrzeże w nich strachu. Musiał naprostować wszystko teraz, żeby nei miała okazji namieszać. Odetchnął głęboko i pocałował ją czule. Jutro znowu będzie miał "kaca".
- To nie prawda. Noemi, proszę cię, spójrz na mnie. - odwrócił ją do siebie przodem i uniósł delikatnie jej brodę, żeby spojrzała mu w oczy. Miał tylko nadzieję, że nie dostrzeże w nich strachu. Musiał naprostować wszystko teraz, żeby nei miała okazji namieszać. Odetchnął głęboko i pocałował ją czule. Jutro znowu będzie miał "kaca".
Re: Poddasze
William był świetnym kłamcą. Noemi jednak uparła się, żeby mu nie wierzyć. Wczorajszej nocy słyszała w jego głosie tak wiele czułości, gdy mówił o profesor Fitzpatrick, że ciężko było mieć jakiekolwiek wątpliwości. Potem, gdy jeszcze Cramerówna usłyszała, że on razem z profesor... razem...
Chociaż więc teraz poddała się jego namiętnemu pocałunkowi, za kilka godzin pewnie dojdzie do wniosku, że to wszystko było jedną wielką, acz dobrze odegraną, ułudą.
Oddała jego pocałunek bez jakiegokolwiek zahamowania. Słodki Merlinie, od jak dawna o tym marzyła! Teraz rozkoszowała się tą chwilą.
Wetchnęła cicho, gdy odkleili się na chwilę od siebie. Noemi całowała się z chłopakiem pierwszy raz w życiu. Czuła się więc nieco nieporadnie, ale... To nie miało kompletnie żadnego znaczenia! W końcu, całowała się z Williamem Greengrassem! W chwili obecnej nic więcej nie potrzebowała.
Chociaż więc teraz poddała się jego namiętnemu pocałunkowi, za kilka godzin pewnie dojdzie do wniosku, że to wszystko było jedną wielką, acz dobrze odegraną, ułudą.
Oddała jego pocałunek bez jakiegokolwiek zahamowania. Słodki Merlinie, od jak dawna o tym marzyła! Teraz rozkoszowała się tą chwilą.
Wetchnęła cicho, gdy odkleili się na chwilę od siebie. Noemi całowała się z chłopakiem pierwszy raz w życiu. Czuła się więc nieco nieporadnie, ale... To nie miało kompletnie żadnego znaczenia! W końcu, całowała się z Williamem Greengrassem! W chwili obecnej nic więcej nie potrzebowała.
Re: Poddasze
W końcu był Greengrassem. Z natury był dobry we wszystkim co robił. A przynajmniej się starał.
Odsunął się od dziewczyny głaszcząc ją po policzku z uśmiechem. Czuł się obrzydliwie. W ogóle ten pocałunek był obrzydliwy... paskudny. I nie dlatego, że całował się z Noemi, albo że kompletnie nie miała doświadczenia w tych sprawach. To powód, dla którego pocałował ślizgonkę napawał go wstrętem do samego siebie. Była jeszcze taka niewinna, kochała go, a on perfidnie ją wykorzystywał, żeby ją uciszyć. Ale nie ma wyboru. Musi chronić siebie i Claudię.
- Nadal chcesz jechać do Greencok? Moglibyśmy spędzić razem Sylwestra - zaproponował. Oczywiście nie miał zamiaru jej zapraszać ani tym bardziej spędzac z nią ostatniej nocy roku. Ma zamiar być wtedy z Claudią, a Cramerównę po prostu spławi, wymyślając kolejną bajeczkę.
Odsunął się od dziewczyny głaszcząc ją po policzku z uśmiechem. Czuł się obrzydliwie. W ogóle ten pocałunek był obrzydliwy... paskudny. I nie dlatego, że całował się z Noemi, albo że kompletnie nie miała doświadczenia w tych sprawach. To powód, dla którego pocałował ślizgonkę napawał go wstrętem do samego siebie. Była jeszcze taka niewinna, kochała go, a on perfidnie ją wykorzystywał, żeby ją uciszyć. Ale nie ma wyboru. Musi chronić siebie i Claudię.
- Nadal chcesz jechać do Greencok? Moglibyśmy spędzić razem Sylwestra - zaproponował. Oczywiście nie miał zamiaru jej zapraszać ani tym bardziej spędzac z nią ostatniej nocy roku. Ma zamiar być wtedy z Claudią, a Cramerównę po prostu spławi, wymyślając kolejną bajeczkę.
Re: Poddasze
Noemi zaczynała mu wierzyć. W lawinie poplątanych myśli, które wprowadzały niemały zamęt w jej dotychczasowe życie, sama się już zgubiła. Nie była pewna czy może mu zaufać. Tak bardzo jednak pragnęła, żeby to wszystko co mówi okazało się prawdą, że chyba... Ostatecznie; nie chciała o tym teraz myśleć.
Jej opuchniętą twarz (słodki Merlinie, musiała wyglądać potwornie!) rozświetlił niewielki uśmiech.
- Pewnie, że chcę!
Nie mógłby jej bardziej uszczęśliwić. Noemi marzyła o spędzenia z nim... każdej wolnej chwili, a Sylwester? Nie mogła uwierzyć, ze jest taka szczęściara!
Gdyby jednak wiedziała, że okłamuje ja tak swobodnie i gładko tylko po to, żeby chronić siebie i profesor, nie byłaby już taka zadowolona. Może nawet lepiej by było, gdyby wiedziała, ze nic do niej nie czuje. Szybciej by się z niego wyleczyła. Trochę by pocierpiala, to pewne. Ale prawdopodobnie mniej niż cierpieć będzie gdy to wszystko wyjdzie w końcu na jaw.
Jej opuchniętą twarz (słodki Merlinie, musiała wyglądać potwornie!) rozświetlił niewielki uśmiech.
- Pewnie, że chcę!
Nie mógłby jej bardziej uszczęśliwić. Noemi marzyła o spędzenia z nim... każdej wolnej chwili, a Sylwester? Nie mogła uwierzyć, ze jest taka szczęściara!
Gdyby jednak wiedziała, że okłamuje ja tak swobodnie i gładko tylko po to, żeby chronić siebie i profesor, nie byłaby już taka zadowolona. Może nawet lepiej by było, gdyby wiedziała, ze nic do niej nie czuje. Szybciej by się z niego wyleczyła. Trochę by pocierpiala, to pewne. Ale prawdopodobnie mniej niż cierpieć będzie gdy to wszystko wyjdzie w końcu na jaw.
Re: Poddasze
Pogłaskał ją wierzchem dłoni po zapuchniętym policzku. Od teraz koniec z rozmowami na temat Claudii. Nie ważne jak bardzo rozmówca będzie wtajemniczony ani jak bardzo w ustronnym miejscu będą rozmawiać... Koniec. A tak bardzo chciałby wykrzyczeć całemu światu co tak naprawdę czuje. Gdyby tylko Claudia nie była nauczycielką i nie groziłoby jej usunięcie z Hogwartu nie byłoby żadnego problemu. Albo gdyby to on był starszy... Może powinien zacząć ważyć eliksir postarzający? Na chwilę odpłynął gapiąc się gdzieś w ścianę za plecami dziewczyny by zaraz uśmiechnąć się jak gdyby nigdy nic.
- Będziemy sami. Rodzice zawsze chodzą na bal organizowany przez Ministerstwo. - wyjaśnił. I to było właśnie cząstką jego planu. Wmówi jej, że też będzie musiał z nimi iść, podczas gdy noc spędzi z Claudią. Gorzej, jeśli rzeczywiście ojciec zmusi go, żeby poszedł z Marianną. Tego nie przewidział. Teraz liczyło się tylko to, żeby jak najbardziej nakręcić Noemi, żeby skupiła się tylko na tym i zapomniała o szczegółach rozmowy z Marianną. A jak lepiej można to zrobić niż podsuwając obietnicę spędzenia z nim nocy sam na sam w jego domu? Plan wydawałoby się idealny.
- Będziemy sami. Rodzice zawsze chodzą na bal organizowany przez Ministerstwo. - wyjaśnił. I to było właśnie cząstką jego planu. Wmówi jej, że też będzie musiał z nimi iść, podczas gdy noc spędzi z Claudią. Gorzej, jeśli rzeczywiście ojciec zmusi go, żeby poszedł z Marianną. Tego nie przewidział. Teraz liczyło się tylko to, żeby jak najbardziej nakręcić Noemi, żeby skupiła się tylko na tym i zapomniała o szczegółach rozmowy z Marianną. A jak lepiej można to zrobić niż podsuwając obietnicę spędzenia z nim nocy sam na sam w jego domu? Plan wydawałoby się idealny.
Re: Poddasze
Ciche skrzypnięcie klapy od podłogi i ciekawskie zajrzenie do środka. Pusto. Dokładnie tak pusto jak miało być. Z szerokim uśmiechem na twarzy wszedł do środka kierując się ku malutkiemu okienkowi które szybko otworzył. Niedbałym ruchem ręki zasunął swoją bluzę pod samą szyję i patrzył spojrzeniem orzechowych tęczówek na ciemność jaka pokryła błonia. Wyciągnął z kieszeni bluzy paczkę papierosów, wsadził jednego między pełne, malinowe wargi i zapalił go za pomocą swojej różdżki którą wyciągnął z kieszeni spodni. Zaciągnął się dymem wymieszanym ze świeżym powietrzem i powoli wypuścił nadmiar nikotyny ze swych płuc. Przymknął powieki i jawnie nasłuchiwał. Wszystkie sprawy pomiędzy nim, a Mercedes wyraźnie szły w dobrym kierunku. I dobrze. I tak powinno być. Teraz czekał już na nią spokojny, bez nerwowych spojrzeń na zegarek i bez czerwonych policzków. Pełen spokój i opanowanie. Spokojnie palił swojego papierosa i spokojnie stał przy oknie. Kiedy skończył zgniótł peta o parapet i wyrzucił go przez okno. Zamknął je potem i usiadł na parapecie odsuwając krukońską bluzę, aby ukazać równie krukońskie godło na granatowym tle. Nowa paczka ubrań od mamy wyglądała jak dwie poprzednie paczki. Och, kochana rodzicielka...
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Poddasze
Dzisiejszy dzień dla Mercedes był wyjątkowo pechowy. Już od razu po wyjściu z łóżka przeczuwała, że coś pójdzie nie tak Zbagatelizowała jednak to uczucie, jak zwykle ubrała się w mundurek i poszła na zajęcia. Już przed wejściem do sali, musiała wylać na siebie zawartość jednej fiolki, która nie pachniała najprzyjemniej. Westchnęła jedynie i całe zajęcia jakoś minęły, dopiero po nich zaczął się prawdziwy koszmar, a przynajmniej dla szesnastoletniej Mercedes. Nudząc się w dormitorium na początku zaczęła przymierzać ubrania, potem znudziło jej się to kompletnie więc zaczęła eksperymentować ze swoimi włosami. Jako, że nie znała za bardzo tych zaklęć i była w tych sprawach laikiem, nie zdawała sobie sprawy z tego co wyjdzie na jej głowie. Wypowiadając formułkę, pomyliła jedno słowo i nagle jej długie brązowe włosy zmieniły kolor na mocno turkusowy. Z ust dziewczyny wydobył się stłumiony przez dłonie krzyk. Patrzyła w swoje odbicie w lustrze i nie dowierzała w swoją głupotę. Chciała jedynie pogłębić swój kolor włosów a wyszło coś takiego. Patrzyła w swoje odbicie parę minut, myśląc, że jak będzie próbować znów coś zmienić, to za chwilę pozbawi się całkowicie włosów. Wiedziała, że miała dziś spotkać się z Miszą i kompletnie nie wiedziała co zrobić. Ubrała więc całkowicie zwykłe rurki i koszulkę, po czym zaczęła wygrzebywać z dna kufra jakąś czapkę. Znalazła jakąś czerwoną z pomponem i upchnąwszy w nią swoje turkusowe włosy wyszła z dormitorium.
Kiedy wchodziła na poddasze stwierdziła, że będzie udawać, że nic się nie stało, że ta czapka to coś całkiem naturalne. Widząc Krukona uśmiechnęła się trochę niepewnie i podeszła do niego.
- Długo czekasz?- dyskretnie zerknęła po chłopaku, starając się stwarzać pozory. - Dawno Cię nie widziałam, chowasz się po kątach? - zmarszczyła lekko brwi zadzierając lekko głowę, żeby na niego móc patrzeć.
Kiedy wchodziła na poddasze stwierdziła, że będzie udawać, że nic się nie stało, że ta czapka to coś całkiem naturalne. Widząc Krukona uśmiechnęła się trochę niepewnie i podeszła do niego.
- Długo czekasz?- dyskretnie zerknęła po chłopaku, starając się stwarzać pozory. - Dawno Cię nie widziałam, chowasz się po kątach? - zmarszczyła lekko brwi zadzierając lekko głowę, żeby na niego móc patrzeć.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Ciche stukanie palców Krukona o parapet przerywało nieco ciszę panującą na poddaszu wieży astronomicznej. Tak samo jak równie ciche tykanie zegarka na który chcąc nie chcąc po pewnym czasie Włocho-Rosjanin spojrzał. Panna Xakly o dziwo się spóźniała. To nowość. Aż do takiej demoralizacji doszło? Już zsuwał się z parapetu żeby po prostu wyjść kiedy usłyszał czyjeś kroki na drabince i na chwilę zamarł w miejscu. Gdy z klapy w podłodze wyłoniła się doskonale znana buźka uśmiechnął się szeroko początkowo zdając się nie zauważyć czerwonej czapki z pomponem na jej głowie.
- Dość. - odpowiedział krótko i zsunął się do końca z parapetu otrzepując spodnie z niewidzialnego pyłu. Podszedł bliżej dziewczyny i złożył na jej wargach przelotnego całusa wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie chowam się po kątach. Trenuję. - dodał jeszcze w ramach odpowiedzi po czym znów pochylił się nad jej wargami nieco zaczepniej się w nie wpijając. I dopiero teraz zauważył czapkę na jej głowie. Bez zbędnego zastanawiania się szybkim ruchem zdjął ją z jej głowy i uwolnił burzę turkusowych włosów. Aż się odsunął, a na jego twarzy pojawił się wyraz pełnego zaskoczenia.
- Nowa moda? - jedna z jego brwi powędrowała nieco wyżej a on wpatrywał się z jawną ciekawością w, dla niego, niebieskie włosy próbując ocenić czy Gryfonka wygląda w nich po prostu dobrze.
- Dość. - odpowiedział krótko i zsunął się do końca z parapetu otrzepując spodnie z niewidzialnego pyłu. Podszedł bliżej dziewczyny i złożył na jej wargach przelotnego całusa wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie chowam się po kątach. Trenuję. - dodał jeszcze w ramach odpowiedzi po czym znów pochylił się nad jej wargami nieco zaczepniej się w nie wpijając. I dopiero teraz zauważył czapkę na jej głowie. Bez zbędnego zastanawiania się szybkim ruchem zdjął ją z jej głowy i uwolnił burzę turkusowych włosów. Aż się odsunął, a na jego twarzy pojawił się wyraz pełnego zaskoczenia.
- Nowa moda? - jedna z jego brwi powędrowała nieco wyżej a on wpatrywał się z jawną ciekawością w, dla niego, niebieskie włosy próbując ocenić czy Gryfonka wygląda w nich po prostu dobrze.
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Poddasze
Zanim ściągnął jej czapkę z głowy, była zaaferowana jego krótkim, ale jak dla niej bardzo przyjemnym przywitaniem. Zaczerwieniła się lekko, kiedy tylko potwierdził, że dość długo na nią czekał.
- Przepraszam, zazwyczaj się nie spóźniam, miałam nietypowy wypadek przy pracy- wydęła usta ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić, on zdjął jej całkowicie bez pytania czapkę, pod którą tak skrzętnie ukrywała swoje turkusowe włosy. Starała się jeszcze podskoczyć do Miszy by odebrać mu tą czapkę, jednak ten trzymał ją kurczowo przy sobie. Odwróciła od niego wzrok zerkając kątem oka na kosmyki które opadły na jej ramiona. Była wściekła i nieco zakłopotana stojąc w takiej nietypowej fryzurze przy chłopaku.
- To nie miało być tak - westchnęła ciężko. - chciałam tylko pogłębić swój kolor, a popatrz się co wyszło, porady z gazet dla młodych czarownic to kłamstwo! - mruknęła ze smutnym wyrazem na twarzy. Naprawdę nie planowała tak drastycznej zmiany koloru włosów i myślała, że doskonale sobie poradzi.
- Aż tak źle?- spytała patrząc na chłopaka minką zbitego psa. Przecież to wszystko było w sumie dla niego. Chciała mu się podobać i długo myślała, że nie dorasta mu do pięt. W jej podświadomości cały czas myślała o nim w ten sposób co w Durmstrangu.
- Przepraszam, zazwyczaj się nie spóźniam, miałam nietypowy wypadek przy pracy- wydęła usta ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić, on zdjął jej całkowicie bez pytania czapkę, pod którą tak skrzętnie ukrywała swoje turkusowe włosy. Starała się jeszcze podskoczyć do Miszy by odebrać mu tą czapkę, jednak ten trzymał ją kurczowo przy sobie. Odwróciła od niego wzrok zerkając kątem oka na kosmyki które opadły na jej ramiona. Była wściekła i nieco zakłopotana stojąc w takiej nietypowej fryzurze przy chłopaku.
- To nie miało być tak - westchnęła ciężko. - chciałam tylko pogłębić swój kolor, a popatrz się co wyszło, porady z gazet dla młodych czarownic to kłamstwo! - mruknęła ze smutnym wyrazem na twarzy. Naprawdę nie planowała tak drastycznej zmiany koloru włosów i myślała, że doskonale sobie poradzi.
- Aż tak źle?- spytała patrząc na chłopaka minką zbitego psa. Przecież to wszystko było w sumie dla niego. Chciała mu się podobać i długo myślała, że nie dorasta mu do pięt. W jej podświadomości cały czas myślała o nim w ten sposób co w Durmstrangu.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Szok, jawny szok. Wyciągnął dłoń i zaczepnie pociągnął za pukiel jej włosów. Nie, to nie peruka. To jej włosy. Kurczowo trzymał przy sobie jej czapkę i wcale, ale to wcale nie zamierzał oddawać jej tej czapki. Zamiast szoku na obliczu Rosjanino-Włocha pojawił się szeroki uśmiech.
- Właśnie widzę. - powiedział z jawnym rozbawieniem chowając jej czapkę do tylej kieszeni swoich spodni. Podszedł znów bliżej i wziął w palce kawałek włosów, które nie straciły na jakości. Oprócz tego, że miały dość interesujący odcień. Przestał jednak się głupio uśmiechać widząc jej smutek i wyciągnął do niej dłonie i przyciągnął ją do siebie zamykając w uścisku. Nie był skończonym idiotą, żeby nie wiedzieć dla kogo próbowała zmienić te włosy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to wszystko to jego i tylko jego wina. Sprzedał jej całusa w czubek głowy i przymknął na chwilę powieki starając się znaleźć jakiejś racjonalne wyjście z tej sytuacji. Sam nie mógł jej pomóc, bo zwyczajnie nie znał tych zaklęć, a nie chciał żeby przed pomyłkę wyłysiała do końca. Dlatego też odsunął się słysząc jej pytanie i wydął na chwilę wargi jawnie się zastanawiając nad odpowiedzią.
- Nie jest źle. - orzekł w końcu całkiem szczerze i wyszczerzył swoje ząbki w śnieżnobiałym uśmiechu.
- Mnie się tam podoba. - dodał jeszcze z ciepłym uśmiechem na wargach.
- Właśnie widzę. - powiedział z jawnym rozbawieniem chowając jej czapkę do tylej kieszeni swoich spodni. Podszedł znów bliżej i wziął w palce kawałek włosów, które nie straciły na jakości. Oprócz tego, że miały dość interesujący odcień. Przestał jednak się głupio uśmiechać widząc jej smutek i wyciągnął do niej dłonie i przyciągnął ją do siebie zamykając w uścisku. Nie był skończonym idiotą, żeby nie wiedzieć dla kogo próbowała zmienić te włosy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to wszystko to jego i tylko jego wina. Sprzedał jej całusa w czubek głowy i przymknął na chwilę powieki starając się znaleźć jakiejś racjonalne wyjście z tej sytuacji. Sam nie mógł jej pomóc, bo zwyczajnie nie znał tych zaklęć, a nie chciał żeby przed pomyłkę wyłysiała do końca. Dlatego też odsunął się słysząc jej pytanie i wydął na chwilę wargi jawnie się zastanawiając nad odpowiedzią.
- Nie jest źle. - orzekł w końcu całkiem szczerze i wyszczerzył swoje ząbki w śnieżnobiałym uśmiechu.
- Mnie się tam podoba. - dodał jeszcze z ciepłym uśmiechem na wargach.
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Poddasze
Mercedes zerknęła na to gdzie chowa tę czapkę i zmrużyła jedynie przez chwilę oczy. Już w swojej głowie opracowywała cały plan jak mu ją zabrać. Przecież podobał jej się i chciał, żeby on odczuwał to samo w stosunku do niej.
- Nie nabijaj się ze mnie - mruknęła pod nosem starając się być poważną, jednak nie mogła ukryć rozbawienia. Xakly w zupełności nie wzbraniała się przed jego bliskością, dlatego będąc już bardzo blisko, wtuliła się w jego ramiona przymykając na chwilę oczy. Było jej tak miło, że całkowicie podświadomie zsunęła dłonie na jego lędźwie, a opuszki palców wsunęły się tylko delikatnie pod jego ubranie.
- Mówisz tak, żeby mnie pocieszyć, co? - spytała zerkając na niego z dołu. Przy nim czuła się naprawdę jak coś małego. - Przynajmniej powiedz, że jakoś to naprawisz - jej oczy błyszczały w nadziei, że znów wróci jej ciemny kolor włosów. Było jej jednak ciężko skupiać się na tym będąc tak blisko niego, więc stanęła na palcach i zaczęła całować jego usta nieco bardziej zachłannie niż zwykle. Najwidoczniej musiała się za nim mocno stęsknić i cały czas nie była pewna, czy Misza chce się z nią widywać.
- Nie nabijaj się ze mnie - mruknęła pod nosem starając się być poważną, jednak nie mogła ukryć rozbawienia. Xakly w zupełności nie wzbraniała się przed jego bliskością, dlatego będąc już bardzo blisko, wtuliła się w jego ramiona przymykając na chwilę oczy. Było jej tak miło, że całkowicie podświadomie zsunęła dłonie na jego lędźwie, a opuszki palców wsunęły się tylko delikatnie pod jego ubranie.
- Mówisz tak, żeby mnie pocieszyć, co? - spytała zerkając na niego z dołu. Przy nim czuła się naprawdę jak coś małego. - Przynajmniej powiedz, że jakoś to naprawisz - jej oczy błyszczały w nadziei, że znów wróci jej ciemny kolor włosów. Było jej jednak ciężko skupiać się na tym będąc tak blisko niego, więc stanęła na palcach i zaczęła całować jego usta nieco bardziej zachłannie niż zwykle. Najwidoczniej musiała się za nim mocno stęsknić i cały czas nie była pewna, czy Misza chce się z nią widywać.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Zaśmiał się znów widząc jej na siłę naburmuszoną buźkę. Przecież nie ma co płakać. To odwracalne... prawda? Mimo tego iż nowy kolor włosów panny Xakly nie sprawił, że uciekł z krzykiem to nie był do końca pewny czy chciałby aby w tym właśnie kolorze została już na zawsze. Niby całkiem ładnie prezentował się z jej mocno błękitnymi tęczówkami, ale jednak wolał ją w brązowej wersji. Pewnie dlatego, że miał jawną słabość do szatynek. Kiedy się przytuliła jego dłonie znalazły się na jej plecach i tylko plecach. Nie zjechał z nimi niżej, choć wydawało mu się przez chwilę że może. Ale i tak tego nie zrobił. Zamiast tego z bliska obserwował kolor włosia swej wybranki zastanawiając się czy to można zmyć. Znając magiczne sztuczki- nie. Nie mniej jednak chyba nie szkodziło jej spróbować? Bądź co bądź on na nią swojej własnej różdżki nie wyciągnie. Ani żadnej innej różdżki.
- Oj, nie jest źle, Merce... - wymamrotał w odpowiedzi na jej pytanie. Zamierzał to powtarzać dopóki zda sobie sprawę z faktu, iż nie wygląda najtragiczniej. Trudno z resztą żeby tak wyglądała z tymi swoimi typowo angielskimi rysami twarzy i tym uśmiechem. Gdy tylko ich wargi się spotkały zaczął odpowiadać na jej zachłanne pocałunki równie zachłannie, a palce wplótł w jej włosy. W pewnym momencie odkleił się od jej warg tylko po to, żeby powiedzieć:
- Nie naprawię tego. - ze swoim śmiesznym rosyjskim akcentem, a potem znów zaczął ją zapamiętale całować.
- Oj, nie jest źle, Merce... - wymamrotał w odpowiedzi na jej pytanie. Zamierzał to powtarzać dopóki zda sobie sprawę z faktu, iż nie wygląda najtragiczniej. Trudno z resztą żeby tak wyglądała z tymi swoimi typowo angielskimi rysami twarzy i tym uśmiechem. Gdy tylko ich wargi się spotkały zaczął odpowiadać na jej zachłanne pocałunki równie zachłannie, a palce wplótł w jej włosy. W pewnym momencie odkleił się od jej warg tylko po to, żeby powiedzieć:
- Nie naprawię tego. - ze swoim śmiesznym rosyjskim akcentem, a potem znów zaczął ją zapamiętale całować.
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Poddasze
Przez głowę przeszedł jej teraz fakt, co powie jej starszy brat kiedy zobaczy jej rewelacje na głowie to chyba się załamie, a ją wyrzuci z domu i ze szkoły. Jedna z rąk przykryła usta z rozpaczą na twarzy.
- Vin mnie zabiję, nawet nie wiem jak się pokażę na lekcjach - westchnęła ciężko zdając sobie sprawy, że popełniła straszną głupotę, ale będzie musiała z tym żyć przez chwilę dopóki ktoś jej nie pomoże. Jego coraz to niżej schodzące dłonie spowodowały dziwne uczucie w jej brzuchu, chciała jeszcze więcej tego czuć. Była coraz bardziej zachłanna jeśli chodzi o kwestie związane z chłopakiem, jak gdyby nigdy jej nie było mało, a wręcz przeciwnie.
- Jak nie Ty to kto?- wymruczała pomiędzy pocałunkami i tym razem wsunęła dłonie pomiędzy jego bluzę a podkoszulek, nie była jeszcze na tyle odważna by dotknąć jego skóry, nie dość, że się krępowała to jeszcze bała się odrzucenia.
- Będziemy dziś robić coś szalonego? - spytała rozochocona, mając na myśli chociażby ponowne palenie papierosów, dla niej to wszystko było dość ekstremalne. - Nie wiem czy wiesz, ale naprawdę wielu rzeczy jeszcze nie robiłam - przypomniała mu i zaczepnie złapała swoimi wargami, dolną wargę chłopaka, z resztą musiała się nim nacieszyć, bo skoro już zaczął treningi, to nie będą widywać się zbyt często.
- Vin mnie zabiję, nawet nie wiem jak się pokażę na lekcjach - westchnęła ciężko zdając sobie sprawy, że popełniła straszną głupotę, ale będzie musiała z tym żyć przez chwilę dopóki ktoś jej nie pomoże. Jego coraz to niżej schodzące dłonie spowodowały dziwne uczucie w jej brzuchu, chciała jeszcze więcej tego czuć. Była coraz bardziej zachłanna jeśli chodzi o kwestie związane z chłopakiem, jak gdyby nigdy jej nie było mało, a wręcz przeciwnie.
- Jak nie Ty to kto?- wymruczała pomiędzy pocałunkami i tym razem wsunęła dłonie pomiędzy jego bluzę a podkoszulek, nie była jeszcze na tyle odważna by dotknąć jego skóry, nie dość, że się krępowała to jeszcze bała się odrzucenia.
- Będziemy dziś robić coś szalonego? - spytała rozochocona, mając na myśli chociażby ponowne palenie papierosów, dla niej to wszystko było dość ekstremalne. - Nie wiem czy wiesz, ale naprawdę wielu rzeczy jeszcze nie robiłam - przypomniała mu i zaczepnie złapała swoimi wargami, dolną wargę chłopaka, z resztą musiała się nim nacieszyć, bo skoro już zaczął treningi, to nie będą widywać się zbyt często.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Bardziej trzeba się obawiać Vina kiedy spotka Mercedes i Miszę razem. Wtedy zacznie się piekło na ziemi. Kwestię włosów brat zapewne jej wybaczy i bez słowa wróci im poprzednią barwę dając jeszcze pouczenie, żeby więcej nie eksperymentowała. Wątpił jednak, żeby jej brat który miał do niej bardzo ojcowski stosunek, wybaczył jej spotykanie się z mieszanką narodowościową która nauczyła ją palenia papierosów i ciągłego całowania się. Niby miał odpowiedni status społeczny, wygląd i rozum, ale wiedział, że to go nie uchroni przed skręceniem karku. Na szczęście kochany Vincent wciąż tkwił w błogiej nieświadomości. I najlepiej by było gdyby tak pozostało już na zawsze. Słysząc jej pytanie uśmiechnął się łobuzersko, by zaraz wzruszyć ramionami w geście bezradności.
- Naprawdę nie wiem jak to odkręcić, Xakly. - przyznał w końcu, by zaraz znów zacząć ją całować. Dłonie które nie wiadomo kiedy zsunęły się na jej biodra powoli wsuwały się pod jej iście gryfońską koszulkę. Osobiście wolał ją w krukońskiej wersji, ale ta gryfońska też nie była zła. Gregorovicowi zrobiło się już naprawdę gorąco tu i ówdzie, więc kiedy znów się od niego odkleiła przyjął to z niejaką ulgą, albowiem sam nie byłby zdolny do takiego czynu. Wyciągnął dłonie spod koszulki dziewczęcia i uśmiechnął się ciepło.
- Co tylko zechcesz! Z szalonych rzeczy na chwilę obecną możemy jedynie dalej się całować, albo palić papierosy. Marny wybór, ale myślę, że wystarczająco demoralizatorski dla Ciebie. - odpowiedział na jej pytanie, a kiedy ta dość zaczepnie przygryzła jego dolną wargę, aż zamruczał, by zaraz to zacząć składać drobne pocałunki na jej szyi.
- Naprawdę nie wiem jak to odkręcić, Xakly. - przyznał w końcu, by zaraz znów zacząć ją całować. Dłonie które nie wiadomo kiedy zsunęły się na jej biodra powoli wsuwały się pod jej iście gryfońską koszulkę. Osobiście wolał ją w krukońskiej wersji, ale ta gryfońska też nie była zła. Gregorovicowi zrobiło się już naprawdę gorąco tu i ówdzie, więc kiedy znów się od niego odkleiła przyjął to z niejaką ulgą, albowiem sam nie byłby zdolny do takiego czynu. Wyciągnął dłonie spod koszulki dziewczęcia i uśmiechnął się ciepło.
- Co tylko zechcesz! Z szalonych rzeczy na chwilę obecną możemy jedynie dalej się całować, albo palić papierosy. Marny wybór, ale myślę, że wystarczająco demoralizatorski dla Ciebie. - odpowiedział na jej pytanie, a kiedy ta dość zaczepnie przygryzła jego dolną wargę, aż zamruczał, by zaraz to zacząć składać drobne pocałunki na jej szyi.
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Poddasze
No tak, dziewczyna wolała nie opowiadać o swoim bracie chłopakowi, bo pomimo wszystko był to nauczyciel, a ona na pewno nie chciała go wystraszyć. Już nie mogła się doczekać aż porozmawia z bratem, że chyba ma chłopaka. No bo jak inaczej można nazwać to co między nimi było? Mercedes w sumie nie wiedziała co o tym myśleć, bo niby się całowali i robili to co para, a jednak nie miała pewności. Zazwyczaj, niestety była nieufna i dość niecierpliwa, co razem w połączeniu dawało cały jej obraz.
- To wszystko przez Ciebie- wymruczała niby to naburmuszona, jednak jego dłonie wchodzące pod jej koszulkę, sprawiły, że dziewczyna cała zadrżała uśmiechając się przy tym. Nigdy nie była żadnego chłopca tak blisko, przez co na jej twarzy pojawiły się też ogromne wypieki. Wcale nie chciała, żeby przestawał, dlatego kiedy wziął dłonie wypuściła gwałtownie powietrze, które jeszcze przed chwilą ze świstem nabrała do płuc.
- No tak, zapomniałam, że jeszcze niedawno nie wiedziałam, że całowanie się jest tak przyjemne- odpowiedziała z łobuzerskim uśmiechem wymalowanym na ustach. Podczas kiedy Misza całował Gryfonkę po szyi, na jej skórze pojawiła się widoczna gęsia skórka i dziewczyna nawet nie oponowała, a wręcz przeciwnie, jeśli nie byłaby tak nieśmiała poprosiłaby, żeby nie przestawał.
- Papierosy już były, całowanie się też...najwyższa pora na kolejny pierwszy raz. Alkohol? - spytała uradowana niczym mały szczeniak, jednak odchyliła głowę na bok, całkiem mimowolnie dając mu większy dostęp do swojej szyi. To wszystko co teraz z nim robiła może i nie było zbyt dobre, jednak nic ją nie cieszyło tak bardzo w tym jej krótkim życiu.
- To wszystko przez Ciebie- wymruczała niby to naburmuszona, jednak jego dłonie wchodzące pod jej koszulkę, sprawiły, że dziewczyna cała zadrżała uśmiechając się przy tym. Nigdy nie była żadnego chłopca tak blisko, przez co na jej twarzy pojawiły się też ogromne wypieki. Wcale nie chciała, żeby przestawał, dlatego kiedy wziął dłonie wypuściła gwałtownie powietrze, które jeszcze przed chwilą ze świstem nabrała do płuc.
- No tak, zapomniałam, że jeszcze niedawno nie wiedziałam, że całowanie się jest tak przyjemne- odpowiedziała z łobuzerskim uśmiechem wymalowanym na ustach. Podczas kiedy Misza całował Gryfonkę po szyi, na jej skórze pojawiła się widoczna gęsia skórka i dziewczyna nawet nie oponowała, a wręcz przeciwnie, jeśli nie byłaby tak nieśmiała poprosiłaby, żeby nie przestawał.
- Papierosy już były, całowanie się też...najwyższa pora na kolejny pierwszy raz. Alkohol? - spytała uradowana niczym mały szczeniak, jednak odchyliła głowę na bok, całkiem mimowolnie dając mu większy dostęp do swojej szyi. To wszystko co teraz z nim robiła może i nie było zbyt dobre, jednak nic ją nie cieszyło tak bardzo w tym jej krótkim życiu.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Niby była naburmuszona, ale uśmiech wciąż gościł na jej obliczu. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu,że to jego i wyłącznie jego wina. Nie chciał żeby czuła się pod tą dziwną presją jaką odczuwa każda brzydka dziewczyna spotykając się z ładnym chłopakiem. Nie musiała czuć tej presji, bo nie była brzydka. Wręcz przeciwnie! Miała zgrabny tyłek i wystarczająco duży magazyn do pobierania tlenu o tych dużych oczach które wprost śmiały się na jego widok nawet nie wspominając. Nie była brzydka. Daleko jej było do jakiejkolwiek brzydoty. Nawet z niebieskim włosiem. Obsypywał jej szyję pocałunkami z taką delikatnością o jaką sam siebie by nawet nie posądził.
- Więc jest przyjemne? - zapytał w asyście swojego akcentu z błyskiem w oku odsuwając się od jej szyi. Jej propozycja sprawiła, że odsunął się jeszcze bardziej wpatrując się w nią ze zdziwieniem. Alkohol? Dość śmiała propozycja ale sam nie wiedział czy trafiła pod dobry adres. Sam nie wiedział, bo tak naprawdę nie był pewien czy była jeszcze jakakolwiek pełna buteleczka w jego kufrze. Po wstępnych kalkulacjach skrzywił się kiwając przecząco głową.
- Nie mam nic. - powiedział wyginając usta w podkówkę. Chwilę pomyślał po czym cmoknął ją pośpiesznie w usta wyciągając jej czapkę z kieszeni i wpychając ją do jej rąk.
- Załatwię coś. Na razie. - pożegnał się szybko po czym zaczął złazić po drabince, by na końcu niemalże biegiem ruszyć w tylko sobie znaną stronę.
- Więc jest przyjemne? - zapytał w asyście swojego akcentu z błyskiem w oku odsuwając się od jej szyi. Jej propozycja sprawiła, że odsunął się jeszcze bardziej wpatrując się w nią ze zdziwieniem. Alkohol? Dość śmiała propozycja ale sam nie wiedział czy trafiła pod dobry adres. Sam nie wiedział, bo tak naprawdę nie był pewien czy była jeszcze jakakolwiek pełna buteleczka w jego kufrze. Po wstępnych kalkulacjach skrzywił się kiwając przecząco głową.
- Nie mam nic. - powiedział wyginając usta w podkówkę. Chwilę pomyślał po czym cmoknął ją pośpiesznie w usta wyciągając jej czapkę z kieszeni i wpychając ją do jej rąk.
- Załatwię coś. Na razie. - pożegnał się szybko po czym zaczął złazić po drabince, by na końcu niemalże biegiem ruszyć w tylko sobie znaną stronę.
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Poddasze
Codzienne treningi James'a dawały w końcu efekty. Od niemal początku roku szkolnego, młody Scott - pod postacią kruka - poświęca ponad godzinę dziennie na praktykowanie złożonej sztuki jaką jest latanie. Niby wygląda to prosto, ale Krukon dopiero od kilku tygodni był wstanie utrzymać się w powietrzu więcej niż 10 minut. Cóż, jego mięśnie nigdy nie były w dobrej formie.
Dzisiejsze popołudnie nie należało do szczególnych. Chłopak skorzystał z tego, iż miał wolne popołudnie. Przerwanie rutyny często jest interesujące i lekko odświeżające. Dobrze więc było poćwiczyć przed kolacją, a nie po. Niestety Scott nie przewidział jednego. Ktoś może zająć miejsce, w którym zwykł wracać do swej ludzkiej formy.
Tak więc, gdy po ćwiczeniach wślizgnął się przez małe okienko do niewielkiego pomieszczenia, nie zauważył w mroku całującej się parki. Dopiero głośne mlaskanie uświadomiło go o ich obecności.
- Niech to szlag - zaklął w myślach - Czy oni muszą się pieprzyć niemal w każdym kącie?
Jego reakcja była uzasadniona. Ostatnimi czasy, w Hogwarcie można było zaobserwować dramatyczny wzrost par i towarzyszące temu obściskiwanie się.
James poczekał chwilę. Wiadomo - nie z kultury. Po prostu nie chciał zyskać miana podglądacza i zboka. Tytuł 'najgorszej mendy bez uczuć i empatii' kompletnie mu wystarczył.
Czekał, czekał i czekał. Ale ile można? Z tego zniecierpliwienia, Krukon zaczął obmyślać plan, jak to wróci do swej formy i zaatakuję parkę, zanim Ci zdążał spostrzec kim jest napastnik.
Szczęśliwie jednak, Misza - jak się okazało po głosie - postanowił spełnić porypaną zachciankę swej partnerki, więc po chwili na poddaszu został tylko Scott i jakaś dziwna kobitka.
- Czy na prawdę nie ma lepszych miejsc do lizania sobie wzajemnie twarzy? - mruknął James, gdy tylko wrócił do swojej prawdziwej formy. Znajdował się za plecami ów kobiety - Słowo daję, powoli ta szkoła zmienia się w burdel - tutaj wzrok chłopaka padł na włosy dziewczyny, które oświetlało słabe światło ( umiejętność spostrzegawczości Scott'a) - z bardzo ekstrawaganckimi prostytutkami
Dzisiejsze popołudnie nie należało do szczególnych. Chłopak skorzystał z tego, iż miał wolne popołudnie. Przerwanie rutyny często jest interesujące i lekko odświeżające. Dobrze więc było poćwiczyć przed kolacją, a nie po. Niestety Scott nie przewidział jednego. Ktoś może zająć miejsce, w którym zwykł wracać do swej ludzkiej formy.
Tak więc, gdy po ćwiczeniach wślizgnął się przez małe okienko do niewielkiego pomieszczenia, nie zauważył w mroku całującej się parki. Dopiero głośne mlaskanie uświadomiło go o ich obecności.
- Niech to szlag - zaklął w myślach - Czy oni muszą się pieprzyć niemal w każdym kącie?
Jego reakcja była uzasadniona. Ostatnimi czasy, w Hogwarcie można było zaobserwować dramatyczny wzrost par i towarzyszące temu obściskiwanie się.
James poczekał chwilę. Wiadomo - nie z kultury. Po prostu nie chciał zyskać miana podglądacza i zboka. Tytuł 'najgorszej mendy bez uczuć i empatii' kompletnie mu wystarczył.
Czekał, czekał i czekał. Ale ile można? Z tego zniecierpliwienia, Krukon zaczął obmyślać plan, jak to wróci do swej formy i zaatakuję parkę, zanim Ci zdążał spostrzec kim jest napastnik.
Szczęśliwie jednak, Misza - jak się okazało po głosie - postanowił spełnić porypaną zachciankę swej partnerki, więc po chwili na poddaszu został tylko Scott i jakaś dziwna kobitka.
- Czy na prawdę nie ma lepszych miejsc do lizania sobie wzajemnie twarzy? - mruknął James, gdy tylko wrócił do swojej prawdziwej formy. Znajdował się za plecami ów kobiety - Słowo daję, powoli ta szkoła zmienia się w burdel - tutaj wzrok chłopaka padł na włosy dziewczyny, które oświetlało słabe światło ( umiejętność spostrzegawczości Scott'a) - z bardzo ekstrawaganckimi prostytutkami
Re: Poddasze
Dziewczyna tak bardzo nie chciała, żeby chłopak gdziekolwiek szedł. Chciała, żeby po prostu cały czas ją całował, dotykał i był niej blisko. Podczas kiedy on się od niej powoli odsuwał, Mercedes ostentacyjnie wzdychała z niezadowolenia, przecież miał ją całować, cały czas, nieprzerwanie. A przynajmniej tak sobie to wyobrażała. Jednak zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, chłopaka już tu nie było, a w jej dłoń została wepchnięta ta czerwona czapka z pomponem. Założyła ją więc na siebie i w sumie nie wiedząc czy ma stąd iść, czy zostać postanowiła przez chwilę po prostu postać w miejscu, może akurat Misza wróci? Niestety, w tym momencie ni stąd ni zowąd dał jej się słyszeć nieprzyjemnie skrzeczący głos jakiegoś wyjątkowo brzydkiego chłopca. Co jak się okazało dopiero po odwróceniu w jego stronę, rzecz jasna. Oczywiście, że się wystraszyła, bo będąc z Gregorovicem myślała, że są tylko we dwoje. Jej wzrok otaksował chłopaka z widocznym zdziwieniem na twarzy.
- A Ty nie masz lepszych zajęć niż podglądnie? Więcej pożytku byłoby z tego gdybyś umył te włosy... - mruknęła, jednak jego kolejne zdanie sprawiło, że osłupiała. czy on naprawdę nazwał ją prostytutką? Oburzenie na jej twarzy było zdecydowanie nie do ukrycia. Mercedes raczej nie należała do odważnych dziewczyn, poza tym nie znała większości uczniów w tej szkole, ale tym razem podeszła do James'a na tyle blisko by po prostu napluć mu w twarz.
- Myślę, że prostytutką można spokojnie nazwać Twoją matkę - odpowiedziała całkiem bezmyślnie czując, że policzki zaczynają jej płonąć nie z podniecenia a po prostu z nienawiści, nie sądziła, że ktokolwiek, kiedykolwiek JĄ tak obrazi.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić, brudasie! - wrzasnęła wręcz patrząc z dołu na jego twarz. Był naprawdę brzydki, tak właściwie skąd biorą się tacy obleśni chłopcy? Mercedes nie miała pojęcia.
- A Ty nie masz lepszych zajęć niż podglądnie? Więcej pożytku byłoby z tego gdybyś umył te włosy... - mruknęła, jednak jego kolejne zdanie sprawiło, że osłupiała. czy on naprawdę nazwał ją prostytutką? Oburzenie na jej twarzy było zdecydowanie nie do ukrycia. Mercedes raczej nie należała do odważnych dziewczyn, poza tym nie znała większości uczniów w tej szkole, ale tym razem podeszła do James'a na tyle blisko by po prostu napluć mu w twarz.
- Myślę, że prostytutką można spokojnie nazwać Twoją matkę - odpowiedziała całkiem bezmyślnie czując, że policzki zaczynają jej płonąć nie z podniecenia a po prostu z nienawiści, nie sądziła, że ktokolwiek, kiedykolwiek JĄ tak obrazi.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić, brudasie! - wrzasnęła wręcz patrząc z dołu na jego twarz. Był naprawdę brzydki, tak właściwie skąd biorą się tacy obleśni chłopcy? Mercedes nie miała pojęcia.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
- Lepiej mieć brudne włosy, niż gówno na głowie. Tak, mówię tutaj o tym 'niewiadomoczym', co Ci z łba sterczy. Leczysz tym kompleksy, czy jakieś traumatyczne wspomnienie kazało Ci to sobie zrobić na czerepie? W sumie nie odpowiadaj, średnio mnie to interesuje -Była to prawda. Scott nie znał tej dziewczyny i głęboko w nosie miał jej sprawy. Powiedział to, żeby coś powiedzieć. Widocznie James miał tego dnia dobry humor.
Krukon spodziewał się, iż jego żart może obrazić ów dziewczę, jednak nie przyszło mu do głowy, że kobieta może okazać się tak... hm, lekkomyślna, a do tego w gorącej wodzie kąpana. Jak to dobrze się składa.
Gdy ślina rozbryznęła się na twarzy młodzieńca, ten przymknął na chwilę oczy, aby opanować pierwszy napływ złości, który kazał wyjąć różdżkę i wbić ją dziewczynie w oko.
- Ano też kiedyś ją o to podejrzewałem - rzekł wycierając twarz rąbkiem swej szaty - Niestety, ilość złota w naszej skrytce bankowej rozwiała moje wątpliwości. Myślę, że jest po prostu zwykłą nimfomanką
On również patrzył na małą kobietkę. Tyle, że jego twarzy wyrażała bardziej zainteresowanie ów sytuacją, niżeli oburzenie.
- Oczywiście mam prawo. Mogę mówić to, co mi się podoba. Na przykład, uważam, iż jesteś tak łatwa, jak głupia. Uważam także, iż idealnie wpasowujesz się w szablon durnej małolaty, która używa łechtaczki zamiast mózgu.
Jak zawsze w takich sytuacjach, różdżka James'a była gotowa do użycia, chociaż schowana. Nie miał zamiaru jej wyciągać. Przynajmniej póki co. Scott zastanawiał się, ile czasu mu zajmie doprowadzenie swojej rozmówczyni do stanu, w którym straci kontrolę i zacznie go uderzać czym popadnie.
Krukon spodziewał się, iż jego żart może obrazić ów dziewczę, jednak nie przyszło mu do głowy, że kobieta może okazać się tak... hm, lekkomyślna, a do tego w gorącej wodzie kąpana. Jak to dobrze się składa.
Gdy ślina rozbryznęła się na twarzy młodzieńca, ten przymknął na chwilę oczy, aby opanować pierwszy napływ złości, który kazał wyjąć różdżkę i wbić ją dziewczynie w oko.
- Ano też kiedyś ją o to podejrzewałem - rzekł wycierając twarz rąbkiem swej szaty - Niestety, ilość złota w naszej skrytce bankowej rozwiała moje wątpliwości. Myślę, że jest po prostu zwykłą nimfomanką
On również patrzył na małą kobietkę. Tyle, że jego twarzy wyrażała bardziej zainteresowanie ów sytuacją, niżeli oburzenie.
- Oczywiście mam prawo. Mogę mówić to, co mi się podoba. Na przykład, uważam, iż jesteś tak łatwa, jak głupia. Uważam także, iż idealnie wpasowujesz się w szablon durnej małolaty, która używa łechtaczki zamiast mózgu.
Jak zawsze w takich sytuacjach, różdżka James'a była gotowa do użycia, chociaż schowana. Nie miał zamiaru jej wyciągać. Przynajmniej póki co. Scott zastanawiał się, ile czasu mu zajmie doprowadzenie swojej rozmówczyni do stanu, w którym straci kontrolę i zacznie go uderzać czym popadnie.
Re: Poddasze
- Po co pytasz skoro Cię to nie interesuję? Jesteś zwykłym idiotą, prawda? Takim który krytykuje wszystkich dookoła, bo sam był molestowany przez wujka, który wchodząc mu do łóżka dawał galeona. Powinnam traktować Cię jakoś specjalnie, ze względu na Twój niedorozwój? - z jej ust padło typowo retoryczne pytanie. Nie bała się go kompletnie ( a przynajmniej na razie ), wiedziała, że ma na sobie bransoletkę, którą dostała od Vina i w momencie kiedy będzie jej się coś działo on natychmiast się pojawi. A przynajmniej taką miała nadzieję. Jego kolejne słowa wywołały u niej ostentacyjne prychnięcie. Kolejne bogate dziecko, które jedyne co może pokazać to swoja bankową skrytkę, bo nie ma czym innym imponować. Nie licząc oczywiście głupoty, bowiem niektóre dziewczynki na to leciały. Pieniądze plus pusta głowa, faktycznie to było już coś.
- Nie ścieraj tego, była to jedyna rzecz w której było Ci do twarzy - odrzekła starając się być spokojną, jednak głos zauważalnie jej drżał. Fakt, chciała się na niego rzucić i wybić mu wszystkie zęby, ale zdawała sobie sprawę, że to nic nie da. Kompletnie ominęła temat jego matki prostytutki, bowiem nie umiała obrażać bogu ducha winnej kobiety, która pewnie miała już dość problemów z tym tłustowłosym bękartem.
- Skąd to wiesz? - udała wielce zdziwioną.- Ach tak zapomniałam, że tak dobrze mnie znasz, wszystko o mnie wiesz - z nerwów nie mogła się powstrzymać by go nie popchnąć. Położyła więc swoje wątłe ręce na jego ramionach szturchając go najmocniej jak mogła. Jaj policzki wręcz płonęły, a w jej błękitnych oczach można było dostrzec łzy. Nawet Ethim, który miał w planach ją torturować, tak ją nie potraktował. Skąd ona miała tyle pecha żeby trafiać na takich degeneratów?
- Powiedz mi coś jeszcze czego nie wiem! - krzyknęła mu prosto w twarz unosząc się lekko na palcach by przynajmniej troszeczkę ich twarze były na jednym poziomie.
- Nie ścieraj tego, była to jedyna rzecz w której było Ci do twarzy - odrzekła starając się być spokojną, jednak głos zauważalnie jej drżał. Fakt, chciała się na niego rzucić i wybić mu wszystkie zęby, ale zdawała sobie sprawę, że to nic nie da. Kompletnie ominęła temat jego matki prostytutki, bowiem nie umiała obrażać bogu ducha winnej kobiety, która pewnie miała już dość problemów z tym tłustowłosym bękartem.
- Skąd to wiesz? - udała wielce zdziwioną.- Ach tak zapomniałam, że tak dobrze mnie znasz, wszystko o mnie wiesz - z nerwów nie mogła się powstrzymać by go nie popchnąć. Położyła więc swoje wątłe ręce na jego ramionach szturchając go najmocniej jak mogła. Jaj policzki wręcz płonęły, a w jej błękitnych oczach można było dostrzec łzy. Nawet Ethim, który miał w planach ją torturować, tak ją nie potraktował. Skąd ona miała tyle pecha żeby trafiać na takich degeneratów?
- Powiedz mi coś jeszcze czego nie wiem! - krzyknęła mu prosto w twarz unosząc się lekko na palcach by przynajmniej troszeczkę ich twarze były na jednym poziomie.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
- Nie mam wujka - skwitował krótko - I jestem pewny, że brałbym 10 galeonów. Trzeba się cenić. Jako dziwka powinnaś o tym wiedzieć - na twarzy chłopaka pojawił się parszywy uśmiech. James był w swoim żywiole. Zerową empatię, niewytrenowane fizycznie ciało, oraz całkowity brak uroku osobistego nadrabiał krnąbrnością, kłamstwami, ponurością i ogólnym złem. Do tego był całkiem dobry w czarowaniu, ale to już zwykłe wytrenowanie. Przyglądał się jej więc, czując jak jego czarna, zgniła aura powoli dopada małą kobietkę.
- Skąd Ty znasz takie nieprzyjemne docinki? Jestem pewny, że nauczyli Cię tego klienci. Czyżby powtarzali Ci ów zdanie za każdym razem, gdy skończą na Twej twarzy? - syknął złośliwie. W tej chwili Krukon dokładnie wiedział jakie słowa bolą jego rozmówczynie. Nie było więc problemem dźgać boleśnie jej niewinnego 'serca'... mocniej i mocniej.
-Oczywiście, że Cię nie znam, ale wystarczy na Ciebie spojrzeć. Jeden rzut oka wystarczy - mruknął, gdy jej kobiece dłonie pchnęły go lekko do tyłu. Łzy w jej oczach, mimo ciemności, błyszczały lekko. James wiedział, że wygrał.
- Coś czego nie wiesz? Hm... cała szkoła uważa tak jak ja. Czy nie widzisz ich wzroku za każdym razem gdy przechodzisz? Czy rozmowy nie urywają się nagle, gdy tylko pojawiasz się w pomieszczeniu? Powiedz mi? Nie widzisz tego?
Czy kłamstwo i zwykłe głupie słowa zadziałają? Kto wie. W tej chwili dla Krukona liczyła się tylko dobra rozrywka.
- Skąd Ty znasz takie nieprzyjemne docinki? Jestem pewny, że nauczyli Cię tego klienci. Czyżby powtarzali Ci ów zdanie za każdym razem, gdy skończą na Twej twarzy? - syknął złośliwie. W tej chwili Krukon dokładnie wiedział jakie słowa bolą jego rozmówczynie. Nie było więc problemem dźgać boleśnie jej niewinnego 'serca'... mocniej i mocniej.
-Oczywiście, że Cię nie znam, ale wystarczy na Ciebie spojrzeć. Jeden rzut oka wystarczy - mruknął, gdy jej kobiece dłonie pchnęły go lekko do tyłu. Łzy w jej oczach, mimo ciemności, błyszczały lekko. James wiedział, że wygrał.
- Coś czego nie wiesz? Hm... cała szkoła uważa tak jak ja. Czy nie widzisz ich wzroku za każdym razem gdy przechodzisz? Czy rozmowy nie urywają się nagle, gdy tylko pojawiasz się w pomieszczeniu? Powiedz mi? Nie widzisz tego?
Czy kłamstwo i zwykłe głupie słowa zadziałają? Kto wie. W tej chwili dla Krukona liczyła się tylko dobra rozrywka.
Re: Poddasze
- Zamknij się już- warknęła czując jak jej dolna warga się trzęsie. Tak bardzo nie chciała przy nim płakać. Najgorszy był fakt, że wiedziała, że nie jest silna ani fizycznie ani psychicznie i zdawała sobie sprawę z tego, że jeszcze chwila a z jej oczu popłynie strumień łez. Nie dość, że nie miała wysokiej samooceny to jeszcze te pieprzone włosy na jej głowie musiały akurat zmienić kolor na niebieski.
- Po co mi to mówisz ? Potrzebujesz się dowartościować, co? - spytała czując jaj wielkie niczym grochy łzy spływają po jej rozgrzanym policzku, jednak cały czas patrzyła mu prosto w oczy.
- Chcesz żebym przyznała Ci rację?! - krzyknęła przerażona, teraz się bała. Nie tyle, że jej coś zrobi, a że po prostu zaraz stłamsi ją psychicznie, że po tym co ją spotkało z nauczycielem i teraz z tym chłopakiem sprawi, że nie wyjdzie już nigdy z dormitorium. Czuła się po części w ten sposób w jaki chłopak to opisywał, ale nie z powodu jej domniemanego bycia dziwką, a z faktu bycia niedocenianą. Po prostu non stop czuła się niezrozumiana, nie miała w tej szkole zbyt wielu znajomych ani przyjaciół, jedynymi takimi osobami był Vin i Misza. Bez większego zastanowienia po jego kolejnych słowach Gryfonka rzuciła się na James'a całym swoim ciałem. Kiedy upadali, dziewczyna miała to szczęście, że spadała na niego, a nie na twardą posadzkę. Nie bardzo wiedziała co ma zrobić, w tym momencie nie myślała o niczym innym jak o zabiciu go, było jej niesamowicie źle, jak wtedy z nauczycielem astronomii. Krukon mógł poczuć jak jej ciężkie i słone łzy spadają na jego twarz.
- Po co mi to mówisz ? Potrzebujesz się dowartościować, co? - spytała czując jaj wielkie niczym grochy łzy spływają po jej rozgrzanym policzku, jednak cały czas patrzyła mu prosto w oczy.
- Chcesz żebym przyznała Ci rację?! - krzyknęła przerażona, teraz się bała. Nie tyle, że jej coś zrobi, a że po prostu zaraz stłamsi ją psychicznie, że po tym co ją spotkało z nauczycielem i teraz z tym chłopakiem sprawi, że nie wyjdzie już nigdy z dormitorium. Czuła się po części w ten sposób w jaki chłopak to opisywał, ale nie z powodu jej domniemanego bycia dziwką, a z faktu bycia niedocenianą. Po prostu non stop czuła się niezrozumiana, nie miała w tej szkole zbyt wielu znajomych ani przyjaciół, jedynymi takimi osobami był Vin i Misza. Bez większego zastanowienia po jego kolejnych słowach Gryfonka rzuciła się na James'a całym swoim ciałem. Kiedy upadali, dziewczyna miała to szczęście, że spadała na niego, a nie na twardą posadzkę. Nie bardzo wiedziała co ma zrobić, w tym momencie nie myślała o niczym innym jak o zabiciu go, było jej niesamowicie źle, jak wtedy z nauczycielem astronomii. Krukon mógł poczuć jak jej ciężkie i słone łzy spadają na jego twarz.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Gdy tylko łzy zaczęły płynąć z jej błękitnych oczu, Scott wiedział, ze wygrał. Mecz skończony. Kompletnie zniszczył kobiecinę. I o to mu chodziło. Chciał zobaczyć jak cierpi, jak udowadnia sama sobie, jaką słabą istotą tak naprawdę jest.
Jednak dla chłopaka była to jedynie rozgrywka. Tak jak w klubie pojedynków. Spaczony mózg Krukona odbierał to jako zwykłą zabawę.
- Nie potrzebuję dowartościowania. Doskonale wiem jaki jestem i kim je...- nie zdążył dokończyć, bo dziewczę skoczyło na niego i kompletnie zwaliło go z nóg. Upadając, Scott zahaczył kościstym barkiem o jakiś kant. Jednak w całym tym zamieszaniu nawet tego nie poczuł.
Małe piąstki okładały go po głowie, czole, nosie, oczach. Chwila oszołomienia pozwoliła Gryfonce na zadanie paru celnych ciosów. Jednak po kilku sekundach, James ogarnął się na tyle, aby odepchnąć ją trochę i wyjąć różdżkę.
- Incarcerous - krzyknął celując w dziewczynę, którą po chwili oplotły grube sznury.
- Jeśli chcesz przetrwać na tym świecie, musisz zacząć wierzyć w to kim jesteś - mówiąc to, podniósł się z podłogi- albo rzucać się na ludzi, zanim Ci uderzą w Twoją słabą stronę - chłopak poprawił sobie szatę i położył dłoń na głowie swej rozmówczyni - Dzięki za świetną rozrywkę. Do zobaczenia wkrótce - Scott posłał jej kolejny ponury uśmiech, po czym stanął za nią i zmienił się w kruka- tak, aby nie była wstanie zobaczyć.
Przyczyna tego jest prosta. James poznał te niebieskie oczy. Jakiś czas temu było głośno o tym, iż profesor Xakly miał siostrę, która uczy się w tej szkole. Młodzieniec nie lubił bzdur takich jak wróżbiarstwo, przepowiednie itp. Jedyna rzecz w jaką wierzył był pech. Ten, który prześladuje go od przyjścia do tej szkoły. Co prawda nie bał się Vin'a, jednak lepiej, aby jedynym świadkiem spotkania była mała Mercedes.
Jednak dla chłopaka była to jedynie rozgrywka. Tak jak w klubie pojedynków. Spaczony mózg Krukona odbierał to jako zwykłą zabawę.
- Nie potrzebuję dowartościowania. Doskonale wiem jaki jestem i kim je...- nie zdążył dokończyć, bo dziewczę skoczyło na niego i kompletnie zwaliło go z nóg. Upadając, Scott zahaczył kościstym barkiem o jakiś kant. Jednak w całym tym zamieszaniu nawet tego nie poczuł.
Małe piąstki okładały go po głowie, czole, nosie, oczach. Chwila oszołomienia pozwoliła Gryfonce na zadanie paru celnych ciosów. Jednak po kilku sekundach, James ogarnął się na tyle, aby odepchnąć ją trochę i wyjąć różdżkę.
- Incarcerous - krzyknął celując w dziewczynę, którą po chwili oplotły grube sznury.
- Jeśli chcesz przetrwać na tym świecie, musisz zacząć wierzyć w to kim jesteś - mówiąc to, podniósł się z podłogi- albo rzucać się na ludzi, zanim Ci uderzą w Twoją słabą stronę - chłopak poprawił sobie szatę i położył dłoń na głowie swej rozmówczyni - Dzięki za świetną rozrywkę. Do zobaczenia wkrótce - Scott posłał jej kolejny ponury uśmiech, po czym stanął za nią i zmienił się w kruka- tak, aby nie była wstanie zobaczyć.
Przyczyna tego jest prosta. James poznał te niebieskie oczy. Jakiś czas temu było głośno o tym, iż profesor Xakly miał siostrę, która uczy się w tej szkole. Młodzieniec nie lubił bzdur takich jak wróżbiarstwo, przepowiednie itp. Jedyna rzecz w jaką wierzył był pech. Ten, który prześladuje go od przyjścia do tej szkoły. Co prawda nie bał się Vin'a, jednak lepiej, aby jedynym świadkiem spotkania była mała Mercedes.
Re: Poddasze
W tym problem, że ona nie musiała sobie niczego udowadniać, bo bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z tego jak naiwna i podatna jest na takie mieszanie jej w głowie. Mercedes starała się teraz wmawiać sobie, że tak naprawdę wszyscy dookoła wyczuwają jej słabość i dlatego to wykorzystują. Ale przecież nie powinni, nikt nie ma prawa się nad nią znęcać. Czy James nie miał sumienia robiąc coś takiego tej wątłej kobiecinie ?
Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, chłopak wyciągnął różdżkę, przez co grube liny oplotły jej chude ciało. Łzy z jej oczu spływały teraz strumieniami a cała dziewczyna trzęsła się ze strachu.
- Odwiąż mnie! Rozumiesz? nie jestem Twoją zabawką!- wrzasnęła krztusząc się swoimi łzami i w jednej chwili James zniknął z jej pola widzenia, a kiedy odwróciła się by go zobaczyć i znów kazać mu się rozwiązać, zauważyła, że Krukon po prostu rozpłynął się w powietrzu. Wtedy w jej głowie powstała jedna myśl- Nikt Cię już tu nie znajdzie, umrzesz sama. Przecież od zawsze byłaś sama... Odwróciła się na lewy bok, czując jak liny wbijając się w jej ciało powodują ból. James tak namieszał jej w głowie, że w sumie nie chciała by ktokolwiek tu teraz zszedł i ją znalazł. Nie chciała by ktokolwiek widział ją w takim stanie.
Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, chłopak wyciągnął różdżkę, przez co grube liny oplotły jej chude ciało. Łzy z jej oczu spływały teraz strumieniami a cała dziewczyna trzęsła się ze strachu.
- Odwiąż mnie! Rozumiesz? nie jestem Twoją zabawką!- wrzasnęła krztusząc się swoimi łzami i w jednej chwili James zniknął z jej pola widzenia, a kiedy odwróciła się by go zobaczyć i znów kazać mu się rozwiązać, zauważyła, że Krukon po prostu rozpłynął się w powietrzu. Wtedy w jej głowie powstała jedna myśl- Nikt Cię już tu nie znajdzie, umrzesz sama. Przecież od zawsze byłaś sama... Odwróciła się na lewy bok, czując jak liny wbijając się w jej ciało powodują ból. James tak namieszał jej w głowie, że w sumie nie chciała by ktokolwiek tu teraz zszedł i ją znalazł. Nie chciała by ktokolwiek widział ją w takim stanie.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Poddasze
Zaraz po jego wyjściu z biblioteki w środku rozległ się wielki hałas, coś wybuchało, ludzie krzyczeli a bibliotekarka klnęła. Uśmiechał się jak zwykle niewinnie do dziewczyny i zeszli do wielkiej sali na posiłek. Po drodze uzgodnili, że wezmą coś ze sobą i pójdą w jakieś spokojniejsze miejsce.
Dlatego też zgarnął sporą ilość słodyczy i skierowali się do jednej z wież.
- Tutaj będziemy mieli więcej prywatności. - powiedział do Majki zanim otworzył drzwi i wszedł do środka. Jednak stanął nieco zamurowany. W ciemnościach dostrzegł leżące ciało?
- Co jest? Ktoś wniósł do szkoły dmuchaną lalkę? - mruknął cicho do siebie wkładając jedno z ciastek do ust i podszedł do leżącej osoby nieco bliżej by się przyjrzeć. Szturchnął nogą lekko bok dziewczyny by sprawdzić, czy to prawdziwa dziewczyna, czy też jak wcześniej mu się wydawało dmuchana lala. Jednak od razu się zorientował, że ona żyje. Przykucnął przy niej i starał się ją rozwiązać.
- Co ci się stało? Co za ludzie, który to był ślizgon? - No to było przecież oczywiste, że to zrobił jakiś ślizgon.
- Coś ci zrobili oprócz tego, że związali i przefarbowali włosy na... Taki kolor? - zapytał się próbując pomóc jej wstać. Zetknął na Majkę nie wiedząc za bardzo co ma zrobić.
Dlatego też zgarnął sporą ilość słodyczy i skierowali się do jednej z wież.
- Tutaj będziemy mieli więcej prywatności. - powiedział do Majki zanim otworzył drzwi i wszedł do środka. Jednak stanął nieco zamurowany. W ciemnościach dostrzegł leżące ciało?
- Co jest? Ktoś wniósł do szkoły dmuchaną lalkę? - mruknął cicho do siebie wkładając jedno z ciastek do ust i podszedł do leżącej osoby nieco bliżej by się przyjrzeć. Szturchnął nogą lekko bok dziewczyny by sprawdzić, czy to prawdziwa dziewczyna, czy też jak wcześniej mu się wydawało dmuchana lala. Jednak od razu się zorientował, że ona żyje. Przykucnął przy niej i starał się ją rozwiązać.
- Co ci się stało? Co za ludzie, który to był ślizgon? - No to było przecież oczywiste, że to zrobił jakiś ślizgon.
- Coś ci zrobili oprócz tego, że związali i przefarbowali włosy na... Taki kolor? - zapytał się próbując pomóc jej wstać. Zetknął na Majkę nie wiedząc za bardzo co ma zrobić.
Strona 3 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Magic Land :: Hogwart :: WIEŻE :: Wieża astronomiczna
Strona 3 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach