Poddasze

+14
Lucas Castellani
Antonija Vedran
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
James Scott
Iris Xakly
William Greengrass
Noemi Cramer
Misza Gregorovic
Andrea Jeunesse
Audrey Roshwel
Connor Campbell
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
18 posters

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Poddasze Empty Poddasze

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 17:58


Stare, zapomniane przez wielu poddasze. Niskie pomieszczenie z małym okienkiem dachowym. Ulubione miejsce amatorów eksperymentów magicznych. Miejsce dość odosobnione i przytulne, jednak zewsząd czuć zapach staroci i kurzu.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Hannah Wilson Nie 28 Kwi 2013, 13:07

Hanka znana jako dziewczyna o chłopskiej sile niosła niestrudzenie niczym heros wielką walizę wypchaną odważnikami, odczynnikami i fiolkami. Celowo wybrała niedzielny poranek aby żaden belfer albo uczeń nie podpatrzył jej na korytarzu. Na ramieniu zwisał jej dodatkowo cynowy kociołek. Starała się maszerować możliwie jak najciszej, ale nie do końca było to możliwe. Szczęśliwie jednak dotarła na ostatnie piętro skąd mogła wspiąć się na wieżę astronomiczną, na której z kolei znajdowało się zapomniane przez wszystkich poddasze.
Otworzyła stare, drewniane drzwiczki. Do jej nozdrzy wdarł się zapach staroci i kurzu. Zakasłała kilka razy i otworzyła niewielkie okno dachowe, które niemal w całości pokryło się kurzem, ale nadal było w stanie przepuszczać promienie słońca do pomieszczenia. Kucnęła przy walizce, którą przytargała ze sobą i otworzyła wieko. Zabrudzone fiolki, odważniki, wagi i miarki zaświeciły Hance przed oczami niczym miliony monet. Ustawiła szybko mały palnik i stelaż, na którym zawiesiła kociołek. Za pomocą krótkiego czaru rozpaliła ogień pod denkiem i gotowe.
Na ziemi rozłożyła podręcznik do eliksirów z siódmej klasy oraz pewną księgę z biblioteki, która miała jej pomóc w ważeniu skomplikowanego i pewnie za pierwszym razem nieudanego eliksiru: veritaserum.
- Poważne składniki - mruknęła do siebie, grzebiąc w walizce. Dobrze, że miała patronat Beatrix Cortez i jej schowka ze składnikami z racji zapotrzebowania na eliksir tojadowy podczas pełni.
- Co my tutaj mamy.. Garść.. Aż garść? - Mruczała do siebie, powoli zapełniając kociołek.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Connor Campbell Nie 28 Kwi 2013, 13:49

Nim dzień zdążył się porządnie rozpocząć Connor był już na nogach. Zazwyczaj nie zdarzało mu się opuszczać swojego łóżka o tak wczesnej porze, jednakże niestety nie udało mu się zarwać nocy z pewną Ślizgonką, nad którą od dłuższego czasu pracował.
Kanadyjczyk wędrował po korytarzach Hogwartu niczym młody Bóg, gdyż żadna istota o przeciwnej płci nie pozostawała wobec niego obojętna. Raz po raz jego twarz zwracała się ku dziewczynom, które zasługiwały na jego uwagę, i obdarzała je jego najbardziej zniewalającym uśmiechem. Można było rzec, iż szastał swoimi uśmiechami, dokładnie tak jak hollywoodzcy aktorzy autografami.
W tak zwanym międzyczasie odwiedził Wielką Salę, gdzie zdążył przywitać się z masą ludzi i zgarnąć ze stołu swoją ulubioną, słodką bułkę. Następnie powędrował w stronę ruchomych schodów, po których codziennie wbiegał na najwyższe piętro hogwarckiego zamku. Ta czynność była nieodłączną częścią jego dnia, gdyż była to dla niego pewna forma ćwiczeń i utrzymywania ciała w dobrej kondycji. Ponadto stało się to dla niego pewną tradycją, a nawet można się pokusić o nazwanie tego rytuałem, gdyż po wbiegnięciu na samą górę przychodziła przerwa na papieroska.
Na twarzy bruneta pojawił się diabelski uśmiech, a jego nogi zaczęły się przemieszczać po kolejnych stopniach z zawrotną szybkością.
Po krótkiej chwili Campbell znajdował się już na samym szczycie i od jego kilkuletniego zwyczaju dzieliły go tylko małe, drewniane drzwiczki, prowadzące na poddasze. Bez zbędnego namysłu popchnął drzwiczki koniuszkiem buta, jak każdego dnia, i porządnie się schylił, aby znaleźć się w środku zatęchłego pomieszczenia. W momencie, kiedy zaczął się prostować, jęknął głośno w związku z kompletnie niespodziewanym towarzystwem.
- Dasz sobie kiedykolwiek spokój z tym łażeniem za mną? - warknął. - Jeśli potrzebujesz jakiegoś kozła ofiarnego, któremu będziesz mogła wciskać szlabany to trafiłaś pod zły adres. - dodał i oparł się bokiem o jeden ze starych regałów, znajdujących się w pokoju. Connor tęsknie zerknął na małe okienko, przez które właśnie powinien uciekać dym papierosowy. Zrobił nieszczęśliwą minę i spuścił wzrok, który padł na wielką ilość przyrządów i składników potrzebnych na eliksiry. Brew Connor'a momentalnie uniosła się ku górze.
- No, no... Czyżby Panna Prefekt Naczelna pichci tu jakieś niedozwolone wywary? - rzekł z nieukrywanym zainteresowaniem i zbliżył się do dziewczyny, a tym samym do stanowiska z kociołkiem. Gdyby się okazało, iż jego słowa są prawdą, miałby na nią niezłego haka.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Hannah Wilson Nie 28 Kwi 2013, 14:16

Hanka skrupulatnie wkrapiała i dosypywała kolejnych składników do wywaru. Pech chciał, że w momencie kiedy miała dodać dokładnie odmierzone trzy krople, trzymając nad kotłem małą fiolkę, do pomieszczenia wpadł z impetem nieproszony gość. Hanka zamarła z ręką w powietrzu, odwracając twarz w jego stronę. Jej wzrok wyglądał tak, jakby za moment miał zacząć zabijać.
- Won stąd, Campbell - warknęła na jego pierwsze słowa, odwracając znowu wzrok w stronę fiolki. Skupiła całą swoją uwagę na pojedynczej kropelce i z niebywałą precyzją wkropiła ostatnią, która była potrzebna. Z ulgą opuściła dłoń, która wisiała w powietrzu tak długo, że zaczęła ją boleć.
- Wszystko sto procent legalne i dozwolone, mogę nawet powiedzieć, że pod patronatem profesor Cortez - odparła opanowanym, chodź nadal przemądrzałym i zadziornym tonem. - Czego nie mogę powiedzieć o Twoim zamiarze zapalenia papierosa na tym oto starym jak świat, drewnianym strychu. Możesz spalić pół szkoły, a znając Twoje wątpliwie wykształcenie i jeszcze bardziej wątpliwy spryt, pewnie nawet nie znasz podstawowego zaklęcia gaszącego - dodała, zadzierając nosa pod sam prawie sufit.
Hannah doskonale wiedziała jaką opinię posiada Connor. Podrywacz, bawidamek, lowelas. Wystarczająco negatywne przymioty, aby Puchonka postanowiła się trzymać od niego z daleka.
- Fuj, ale smród - skrzywiła się, machając sobie ręką przed nosem. Hannah jako wilkołak miała psi węch i odczuwała wszystko dwukrotnie dokładniej i mocniej. Nic dziwnego, że skoro Campbell biegał po schodach jak szaleniec, to się spocił. - Campbell, jakim cudem podobasz się tym wszystkim dziewczynom, skoro Ty najzwyczajniej w świecie WALISZ POTEM - odsunęła się demonstracyjnie, krzywiąc pełne usta w grymasie niezadowolenia.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Connor Campbell Nie 28 Kwi 2013, 16:11

Chłopak pokręcił głową, a jego wyraz twarzy dokładnie informował rudowłosą dziewczynę, iż wcale nie ma zamiaru się jej posłuchać.
- Ani mi się śni. - żachnął się i jeszcze bardziej pochylił się nad dziewczyną, zaglądając jej przez ramię do książek, które miała otwarte. Veritaserum? - pomyślał marszcząc brwi. Z tego co pamiętał z pierwszych zajęć a propos tego eliksiru, zrobienie go wymagało wiele czasu i nieziemskich pokładów cierpliwości i furę doświadczenia. Co jak co, ale Wilson'ówna nawet mu tym zaimponowała, chociaż chłopak szczerze wątpił, aby ów wywar jej się udał.
Nim zdążył obdarować Puchonkę jakąś soczyście zgryźliwą uwagą na ten temat, ona była szybsza, zalewając go potokiem słów. Czy zawsze musiał trafiać na takie gadatliwe bestie?
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca. - pogroził jej palcem, bo gdyby mu się chciało i bardzo mu na tym zależało to pokazałby jej na co go było stać. Może i nie był wzorowym uczniem, który miał stuprocentową frekwencję na wszystkich przedmiotach, tak jak ona, ale to nie znaczyło, że był tumanem bez siódmej klepki.
Sens kolejnej wypowiedzi Angielki dotarł do niego po dłuższej chwili, podczas której jego myśli dryfowały po morzu kłębów szarego, papierosowego dymu. Że też musiała się tu przypałętać... - pomyślał i zerknął na nią z ukosa, dostrzegając, iż jej twarz jest wykrzywiona w okropnym grymasie.
- Bo widzisz... piękne i sympatyczne dziewczyny zasługują na towarzystwo pachnącego i zadbanego faceta, co Ciebie niestety nie dotyczy. - odpowiedział jej z jawnie wymuszoną uprzejmością w głosie, która wręcz ociekała zgryźliwością. Posłał jej triumfalne spojrzenie i podszedł do małego okienka, żeby złapać trochę świeżego powietrza, wpływającego do tego zakurzonego i zadymionego pomieszczenia.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Hannah Wilson Nie 28 Kwi 2013, 16:29

- Otwórz szerzej to okno, nie chcę żeby twój parujący pot zaczął się skraplać do wywaru - żachnęła się, nadal ze skrzywioną miną, biorąc do rąk podręcznik, który do tej pory leżał rozłożony przed nią na ziemi. Hanka dumała nad nieco skomplikowanym opisem, starając się sprecyzować poszczególne punkty, które rozumiała dwojako.
- Jak dobrze jest być brzydką i niesympatyczną, mogę podziwiać Twoje prawdziwe oblicze nieogolonego śmierdziela. Brawo ja - odparła bez zainteresowania, nadal pochłaniając kolejne linijki tekstu, które mówiły niezbyt dokładnie jak sporządzić odpowiedni wywar.
Bycie prefektem miało wiele zalet, a jedną z nich było to, że niedorobieni podrywacze nie zwracali na Ciebie uwagi. No chyba, że zwracali w sposób taki jak ów Ślizgon, którego z kolei Hannah uważała za bezmózgiego bezkręgowca. Co jak co, casanovów w tej szkole nie brakowało. Ba, mieli straszne wzięcie, ale pewnie wiedzieli, że osoba jak Hanka, która zachowuje się w sposób taki a nie inny, zdobywa dobre oceny i stoi na straży zasad, nie będzie świeciła gołą dupą kiedy oni pstrykną palcami. Nie ta kategoria. Ale za jakie skarby musiała użerać się z Campbellem?
- Na tym etapie przygotowania powinien wystąpić bełkot i niemożność wypowiedzenia co piątego słowa. Chcesz spróbować? - Rzuciła w jego stronę, w końcu odrywając się od książki. - Ach, no tak, działa tylko na jednostkach inteligentnych i w pełni świadomych. Taki idiota jak Ty mógłby wprowadzić mnie w błąd, Ty już bełkoczesz jak Irladczyk bez zębów, a słownictwo masz tak ubogie, że u Ciebie urywanie zdań to norma - ziewnęła, wkładając kilka ciemnych łodyg do moździerza.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Connor Campbell Pon 29 Kwi 2013, 13:38

Chłopak niespecjalnie przejął sie zgryźliwą uwagą dziewczyny, delektując się świeżym powietrzem napływającym zza okna. Ten przeklęty kociołej Rudej wydobywał tyle drażniących oparów, iż Kanadyjczyk ledwo widział obiekty, znajdujące się na drugim końcu pomieszczenia.
- Dobrze, że twoi kumple nie śmierdzą aż tak podczas pełni. - żachnął się, posyłając jej pobłażliwe spojrzenie. Oczywiście porównanie jej do śmierdzącej, futrzastej bestii wcale nie świadczyło o tym, iż Campbell miał jakiekolwiek pojęcie o jej drugim życiu. Jednakże dziewczyna nie mogła mieć tej pewności, gadyż wyraz twarzy Ślizgona był nieprzenikniony, a wzrok wypełniony pogardą.
Kolejne słowa dziewczyny spłynęły po Connorze, jak krople deszczu po pionowych obiektach, nie zostawiając żadnych oznak zniszczeń na jego może dość wysokim mniemaniu o sobie. Jako, iż chłopak był zwolennikiem ruchu tak zwanego tumiwisizmu i często spotykał się z zarozumiaymi osobnikami, był na tego typu dogryzki uodporniony.
- Gratuluję sp***ej młodości. - mruknął w końcu, uważnie obserwując jak dziewczyna połyka kolejne linijki tekstu z grubaśnej książki, którą można było komuś wyrządzić porządną krzywdę.Kanadyjczyk, odkąd poznał Hannah Wilson, zachodził w głowę jak taka nawet niebrzydka dziewczyna może robić z siebie coś tak okropnego. Connor uważał, iż Ruda totalnie marnuje się chowając się za książkami i odznaką Prefekta Naczelnego, która jego zdaniem wcale nie była powodem do chluby. Chłopak po raz kolejny wzruszył ramionami do swych myśli na ten temat i oderwał wzrok od Puchonki, mając taką minę jakby za chwilę miał puścić porządnego pawia za okno.
- Tylko na to Cię stać? - zapytał i parsknął śmiechem słuchając jej wymyślnych pocisków na jego temat. Kiedy zdążył się opanować, cały czas trzymając się za brzuch, który rozbolał go od śmiechu, ponownie zwrócił się do dziewczyny.
- Po takiej inteligentnej osobie, za jaką się uważasz, spodziewałem się czegoś naprawdę spektakularnego. - dodał, podkreślając sarkastyczny wydźwięk trzeciego i ostatniego słowa swojej wypowiedzi. - A ty w kółko to samo jaki to ja tępy i niedobry jestem. Oh! Patrz jak się przejmuję... - przytknął dłoń do ust i zrobił prześmiewczo niewinnie wystraszoną minę jak niektóre słodkie mugolskie aktoreczki w głupich komediowych filmach. Nie trwał długo przy tej czynności, gdyż po prostu mu się nie chciało. Jego twarz ponownie przyjęła obojętny wyraz, a jego spojrzenie powędrowało daleko na koronę drzew Zakazanego Lasu.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Hannah Wilson Pon 29 Kwi 2013, 14:20

- Moi kumple? - Żachnęła się, odwracając wzrok w jego stronę. Dla Hanki ta aluzja była jasna, z drugiej jednak strony była stuprocentowo pewna, że nikt prócz skromnej watahy wilkołaków i kadry pedagogicznej, nikt nie wie o tym jak dziewczyna się zmienia w czeluściach Zakazanego Lasu. A już na pewno nie tej tutaj.
- Gratuluję gównianej dorosłości, w którą wejdziesz jedynie z umiejętnościami picia wódki i palenia fajek - odparła niemal natychmiast, unosząc lekko brwi ku górze. Może i teraz była mało lubiana, a przez wielu mało szanowana, to ufała, że w przyszłości wszelka praca którą wykonuje teraz, zaowocuje w pieniądzach, szczęściu i karierze. - Ale co tam! Nic innego Ci nie potrzebne, stary bogaty, będziesz rzucał dolarami w mokre od szampana cycate dziwki do poduszki - dodała, kiwając głową z udawanym uznaniem. Bardziej niż idiotów, Hanka nienawidziła bogaczy. Z prostej przyczyny: sami byli biedni jak myszy kościelne.
- Odpuść. Nie mam teraz nastroju na Ciebie, naprawdę - rzuciła, znowu chwytając za książkę z biblioteki. W moździerzu rozgnieść łuski i lawendę. Łuski i lawendę. Razem, osobno? - Dlaczego do cholery nie mogą napisać czy wszystko rozgniatać osobno czy razem, przecież to jest cholerna różnica - warknęła, odkładając podręcznik z impetem.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Connor Campbell Pon 29 Kwi 2013, 14:56

Mimo tego, co Connor pokazywał publicznie, w rzeczywistości miał szacunek do takich osób jak Wilson'ówna. Tego nauczyła go matka, która nigdy nie zwracała uwagi na materialne rzeczy i cieszyła się życiem do końca swoich dni. Można było rzec, iż była swego rodzaju autorytetem dla Kanadyjczyka, który nigdy nie zapominał o tym czego go zdążyła nauczyć. Co prawda jej rady wcielał w życie na swój, może niezrozumiały dla innych, sposób, ale czy to nie czyniło go oryginalną istotą?
- Nie Twój interes. - warknął krótko do dziewczyny. Nie określił się jeszcze ze swoją przyszłością, jednakże był młody i był przekonany, że niezależnie od tego co sobie teraz postanowi i tak nie będzie wykonywał wybranego przez siebie zawodu. A więc jaki był sens w ślepym brnięciu do dziecinnego marzenia, skoro każdy inteligentny człowiek miał możliwość kreowania siebie i swojego życia na bieżąco? Chłopak wolał nie.wdawać się w dyskusję na temat skoro, patrząc na ich indywidualne przekonania, i tak nie doszliby do konkretnych wniosków.
Kolejne słowa Angielki zaintrygowały Campbella do tego stopnia, że wymusił na kilku swoich mięśniach parę skurczów i rozkurczów, aby w rezultacie znaleźć się za dziewczyną i zerknąć jej przez ramię. Książka, która została brutalnie odrzucona przez Rudą, znajdowała się przy jej kolanie. Kanadyjczyk sięgnął po nią i błyskawicznie odnalazł linijkę z tekstem, która wprawiła dziewczynę w złość.
- Jak będziesz się tak przejmować i denerwować, to nigdy Ci to nie wyjdzie. - mruknął z obojętnością, co było sygnałem dla Puchonki, aby sobie przypadkiem nie uroiła, że obchodzi go jej stan psychiczny, a tym bardziej jej ocena zaliczeniowa z Eliksirów.
- Razem to rozgnieć. - odrzekł. - Rozmiażdżone łuski muszą się połączyć z olejkami, które ma w sobie lawenda. - odłożył książkę na jej kolana i wskazał na stronę o obok, gdzie znajdowały się ryciny i małe podpisy pod nimi. - Tutaj masz wszystko, nie kieruj się tylko suchą instrukcją słów. Obrazki też są bardzo przydatne. - posłał jej uśmiech, pierwszy i jak narazie jedyny, nie kryjący żadnego sarkazmu, żadnej złośliwości. Ot zwykły, MIŁY uśmiech.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Hannah Wilson Pon 29 Kwi 2013, 22:43

Hankę chyba nigdy nie przestanie zadziwiać jak ludzie potrafią się maskować i świecić obłudą w codziennym życiu. Campbell skrycie pielęgnował w sobie szacunek do jednostek wybitnych i przykładnych, ale zazwyczaj swoim zachowaniem nimi gardził. Widocznie w Ślizgonie drzemały jakieś pokłady moralności, może nawet inteligencji, ale maskował je tak skrupulatnie, że Hanka miała go za skończonego idiotę. Sam sobie krzywdę robił.
- Drażliwy temat? Kasa? - Uniosła lekko jedną brew, ale ten gest nie miał negatywnego wydźwięku. Nawet jeśli Wilson otwarcie i od zawsze nienawidziła bogaczy. A już szczególnie takich, którzy bogactwa nie zdobyli, a po prostu się w nim urodzili. Sama uchodziła za jedną z uboższych warstw. A wszystko przez ilość rodzeństwa. - Nie musisz mi mówić, znam to - dodała, otrzepując jedną dłoń o drugą, którą miała umorusaną w zielonym proszku, który pachniał intensywnie i ostro.
Kiedy Ślizgon zainteresował się tematem, równie pochłonięta eliksirem Puchonka machinalnie przesunęła się kawałeczek, aby zrobić mu miejsce w pobliżu kociołka. Gdyby była w pełni świadoma, na pewno nie przesunęłaby się nawet o cal.
- Racja, racja.. Dobrze mówisz - odparła, wpierając się na łokciu o swoje kolano. Powiodła wzrokiem w poszukiwaniu obrazków, o których mówił. - Ilustracje? Dlaczego wcześniej ich nie zauważyłam? Nie jestem wzrokowcem - wzruszyła ramionami, przerzucając kartkę w podręczniku, którą chłopak trzymał w dłoniach. Złapała za moździerz i wrzuciła do niego kilka łusek oraz gałązkę lawendy. Podała ją Ślizgonowi. - To rób, a ja zacznę zlewać ten osad z góry - zaleciła, biorąc się do roboty.
Aż zadziwiające jak w pocie czoła skupieni na pracy, zapomnieli na moment o tym jak strasznie siebie nienawidzą i jak najchętniej jedno zabiłoby drugie. Tutaj. Gołymi pięściami. Hanka skrzętnie zlewała wielką, drewnianą łyżką osad, który gromadził się na tafli wywaru, a Connor walczył z tłuczkiem, łuskami i lawendą. Hannah uwielbiała lawendę. Może to ostudziło tak jej temperament?
- Campbell? - Zagaiła nagle, krzywiąc się lekko kiedy spostrzegła, że siedzą ramię w ramię, a co gorsza, stykają się nimi. - Odsuń się, dobra? - Dodała, marszcząc brwi.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Connor Campbell Pią 03 Maj 2013, 14:10

Może to była racja, że Kanadyjczyk zbyt wiele tracił poprzez takie zachowanie, jakim raczył każdą, stykającą się z nim, osobę. Jednak on osobiście nigdy nie tracił czasu na przemyślenie tego tematu, gdyż po porostu nie obchodziło go to co mówią albo myślą o nim inni. Liczyło się to, że bardzo dobrze wiedział jaki jest naprawdę i co chce pokazać innym. Nic więcej.
- Co ty możesz wiedzieć? - rzucił pytanie w eter, nie oczekując na nie odpowiedzi. Ten kto powiedział, że pieniądze szczęścia nie dają, był najmądrzejszym człowiekiem na świecie. W takich rodzinach, gdzie wszystkiego jest pod dostatkiem, zazwyczaj brakuje jedynie okazywania sobie uczuć. Relacje pomiędzy członkami rodziny stają się suche i wyrachowane, a okazywane zainteresowanie wymuszone świadomością więzi rodzinnych. Connor z nikim nie rozmawiał na ten temat, gdyż zaczęło się dziać tak po śmierci jego matki. W związku z tym starał się jak najrzadziej przebywać w domu, stąd te coroczne, dwumiesięczne podróże po świecie.
W momencie, gdy dziewczyna przyznała mu rację, Kanadyjczyk otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Dałby sobie uciąć wszystkie kończyny, że Puchonka będzie usilnie obstawać przy tym, iż Ślizgon nie ma racji. Zaskoczony klapnął obok niej, nadal trzymając opasłe tomisko na kolanach.
Kolejne słowa i poczynania Angielki, sprawiły, że Connor nawet zaczął się dobrze bawić i czerpać przyjemność ze spędzanych chwil, co było u niego bardzo dziwnym zjawiskiem. Nawet sam przed sobą nie potrafił tego wytłumaczyć. W końcu uporał się z zmiażdżeniem łusek i lawendy na papkę, co wcale nie było takie łatwe jakby się mogło wydawać, i spojrzał na Rudą.
- Co dalej? - zapytał, gdyż strona z tekstem, znajdowała się bliżej dziewczyny, a Connor przez niewielką wadę wzroku nie był w stanie odczytać małych literek z takiej odległości.
Jednakże, zamiast kolejnych instrukcji, do uszu Kanadyjczyka doszły słowa o zupełnie innym wydźwięku i sensie. Chłopak zmarszczył brwi, orientując się co oni właściwie w tej chwili robią. Skrzywił się z obrzydzeniem i odskoczył od dziewczyny, dokładnie w tym samym momencie co ona.
- Dalej już poradzisz sobie sama. - mruknął takim głosem, jakby przed chwilą zobaczył najgorsze wcielenie zła albo śmierci. Natychmiast się podniósł, otrzepał niedbale ubranie i odsunął się od Wilson'ówny na bezpieczną odległość.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Hannah Wilson Pią 03 Maj 2013, 20:55

A Hanka wiedziała na ten temat bardzo wiele. Connor miał luksusów pod dostatkiem, miał wszystko czego potrzebował, z wyjątkiem miłości i ciepła rodzinnego domu. Hannah z kolei, choć miała wspaniałą rodzinę, to wiecznie ciągnął się za nimi problem finansów. A jak powszechnie wiadomo - miłością rodziny nie wykarmisz.
Patrzyła ukradkiem jak chłopak odsuwa się z odrazą, wstaje i odchodzi w drugi kąt pomieszczenia. Potarła dłonią ramię, o które stykała się z Campbellem zupełnie jakby chłopak zostawił na nim jakąś śmierdzącą maź.
- Dalej to trzeba czekać.. Prawie tydzień - odparła, wzdychając cicho. Wytarła dłonie o szkolną szatę i podniosła się do góry. - Jeśli za 4 dni osiągnie jasnozieloną barwę, to jesteśmy na dobrej drodze. Choć szczerze wątpię, aby tym razem się udało - dodała, kucając obok kociołka. Pozbierała wszystkie rzeczy i książki, które porozrzucali dookoła siebie, chowając je do średniej wielkości kuferka, gdzie spoczywały wagi i odczynniki.
- Trzeba to jakoś schować - mruknęła sama do siebie, nakładając metalową pokrywę na kociołek. Przesunęła go w róg poddasza, między stare rupiecie i nakryła jakąś płachtą. Zabrała kuferek pod pachę i uchyliła klapę. Nim całkowicie zniknęła pod podłogą, zatrzymała się na moment i spojrzała na Ślizgona z dołu. - Będę tutaj za tydzień. Jeśli chcesz zobaczyć czy się udało: możesz przyjść - dodała, posyłając mu spojrzenie z zalążkiem uśmiechu. Z zalążkiem! Nie był to pełnoprawny uśmiech. Po tym, zniknęła pod klapą.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Connor Campbell Sob 04 Maj 2013, 10:33

Mimo tego, iż dziewczyna była bardzo uważna w kwestii przekazywania otoczeniu informacji, Connor zdążył zauważyć jej czyn. W ogóle jej się nie dziwił, że właśnie tak postąpiła, zwłaszcza że on też nie obszedł się z nią delikatnie. Z resztą po całej szkole i tak już krążyła informacja, nie potwierdzona przez Campbell'a ani Wilson'ównę, o tym, że NIBY mają się ku sobie, lecz skutecznie to ukrywają. Kiedy owa wspaniała plotka dotarła do Kanadyjczyka, ten nie mógł się powstrzymać od śmiechu. ŻE NIBY ON I KUJONKA-PUCHONKA? Oczywiście był to totalny stek bzdur.
- Jesteśmy? - odpowiedział pytaniem na jej stwierdzenie. Każde słowo kończące się na "my" i każde zdanie, opisujące, że on i Puchonka zrobili coś razem, dziwnie brzmiało w ustach Angielki. Brunet ściągnął brwi, skupiając się na głębokiej analizie słów, które wypowiedziała. Przekrzywił lekko głowę patrząc na nią z zastanowieniem. Wnioski jakie wyciągnął wydawały się być szaleństwem, więc brunet wolał pozostawić je w jedenej z szufladek w swoim umyśle, które były do tego przeznaczone.
Connor aż do wyjścia Rudej nie wypowiedział ani jednego słowa. Naprawdę wyglądał tak jakby zobaczył własną śmierć, a cały ten strach wywołany był niecodziennym zachowaniem wobec niego tuż przed jej wyjściem. Na pewno zaszkodziły jej te opary. - pomyślał i wyciągnał paczkę z papierosami i odpalił tytoniowe zawiniątko, głęboko zaciągając się dymem. Uśmiech satysfakcji pojawił się na jego twarzy, gdyż wygrał tę znaczącą dla niego bitwę w trwającej wojnie pomiędzy nim a Wilson'ówną.
Po wypaleniu pet poszybował daleko przez okno. Następnie zamknął okno i również opuścił poddasze, które, do następnego rytualnego poranka Connora, będzie stało puste.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Audrey Roshwel Nie 26 Maj 2013, 18:08

Jeśli tylko było się wystarczająco uodpornionym na wszechobecny brud i aurę starości, poddasze stawało się idealnym miejscem do marnowania czasu. Wystarczyło tylko zadbać o to, by żaden nachalny pierwszo- czy drugoroczny nie przyczepił się po drodze, a zyskiwało się całe to pełne kurzu królestwo tylko dla siebie. Kilka godzin świętego spokoju - bezcenne!
Dziś jednak Audi nie zjawiła się tutaj z zamiarem bezczelnej utraty czasu, który mogłaby spożytkować znacznie lepiej. Dziś zwabiła ją tu cisza i brak nachalnych spojrzeń - a więc warunki idealne do spotkania się z przyjaciółką. Bo dziś Roshwelówna nie zamierzała przesiadywać tu sama, a z Andzią.
Oczywiście, mogły się spotkać w Pokoju Wspólnym, w dormitorium, gdziekolwiek. Mając ten przywilej pochodzenia z tego samego domu, mogły znaleźć znacznie przyjemniejsze miejsce od poddasza. Ale po co? Wszędzie indziej groziło im zjawienie się innego przedstawiciela braci uczniowskiej, lub też - na brodę Merlina! - grona pedagogicznego. A im takie atrakcje nie były przecież potrzebne. Gdy już zaczną beztroskie obgadywanie tych, którzy doskwierali im najbardziej, żadne towarzystwo nie będzie pożądane. One dwie to grupa zdecydowanie wystarczająca.
Na poddaszu zajęła swe ulubione miejsce przy oknie i, zgodnie ze swoim - i zapewne nie tylko swoim - zwyczajem wyciągnęła papierosa, chcąc wykorzystać zacisze pomieszczenia także w taki sposób. Uchylając okiennicę zadbała o to, by nie zadymić wnętrza i, oparłszy się o ścianę, przymknęła oczy. Nie wiedziała, ile przyjdzie jej czekać na Jeunesse, ale miała nadzieję, że ta zjawi się, nim zdąży wypalić pierwszego szluga.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 26 Maj 2013, 18:29

Niewiele później na poddaszu zawitała i Jeunesse we własnej osobie. Kulturalnie zamknęła za sobą drzwi, od progu witając Audrey wesołym uśmiechem.
- No hej - wymamrotała, zajmując swoje ulubione krzesełko. Dzięki temu oparła się plecami o ścianę, z kolei nogi wyciągnęła przed siebie i gdy położyła je na niewielkim stoliczku, skrzyżowała nogi w kostkach a ręce pod piersiami.
- Co słychać? - spytała obserwując uważnie dziewczynę. Jeśli chodziło o Roshwelównę, była ona najbliższą przyjaciółką Andrei w całym Hogwarcie. Znały się praktycznie od początku nauki (z tym, że Jeunesse zaczęła ją rok później), dogadywały się i tak jakoś wyszło, że w dniu dzisiejszym były tak jakby uzależnione od siebie. Jedna wiedziała wszystko o drugiej, i vice versa, jedna wkurzała drugą z taką samą siłą jak ta druga tą pierwszą, no i generalnie były do siebie podobne z charakteru. W oczekiwaniu na odpowiedź blondynka wyjęła papierosa z paczki, którą trzymała w kieszeni spodenek i zapaliła szluga, obserwując unoszący się w powietrzu dym.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Audrey Roshwel Nie 26 Maj 2013, 18:44

Tak jak miała nadzieję - nie musiała czekać długo. Już po chwili w drzwiach ich małego, brudnego królestwa pokazała się Jeunesse. Zazwyczaj witały się rytualnym cmoknięciem w policzek, dziś jednak Audicy nie bardzo chciało się ruszyć swe cztery litery. Wyjątkowy brak wzajemnych czułości musiał jej zostać wybaczony.
- Och, nic nowego. - Wzruszyła ramionami na jej pytanie. - Zastanawiam się, gdzie spędzić wakacje. Może by tak, dla odmiany... w domu? - parsknęła cichym, ironicznym śmiechem. Czy kiedykolwiek spędzała wakacje gdzieś indziej? Gdzieś poza Londynem? Nie. Chyba nie. Nie przypominała sobie.
- Lepiej powiedz, co u ciebie. - Akcentując ostatnie słowo uniosła znacząco brwi. - Jak ci się układa z tym twoim, no... - Jak gdyby usilnie próbując sobie przypomnieć zapomniane imię, wyszczerzyła ząbki w niewinnym uśmiechu. Obie doskonale wiedziały, że Audrey nie ma zaników pamięci i imię chłopaka przyjaciółki jest jej dobrze znana. - Z Connorem.
Zaciągając się niespiesznie, uchyliła okno nieco szerzej. Siedzenie w zadymionym pomieszczeniu nie było żadną przyjemnością, a skoro dołączyła do niej druga paląca, trzeba było bardziej się postarać, by wszystko wywietrzyć. Oczywiście, robiło się przez to trochę zimno, ale kto by się tym przejmował.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 26 Maj 2013, 18:53

Doskonale zdawała sobie sprawę, że ich rozmowa szybko zejdzie na temat Jeunesse i jej miłosnych podbojów. Ale komu innemu jak nie Audrey miała się chwalić, żalić i marudzić? Zaciągnęła się nim odpowiedziała, po czym wypuszczając dym, westchnęła teatralnie.
- Nie widzisz mnie zaledwie kilka dni i mam Ci tyle do powiedzenia! - stwierdziła z pozorną dezaprobatą wyczuwalną w głosie.
- Słuchaj tego... - zaczęła, ściągając nogi ze stoliczka a plecami odklejając się od ściany. Przyjęła tym razem pozycję żuła wyczekującego pod monopolowym lub osoby po grubej imprezie. Papierosa trzymała między dwoma palcami, jednak z dala od ust - Wiesz, który to Wilson? Ten taki babiarz, brunet, całkiem przyjemny dla oka. No. Ostatnio wypiliśmy trochę, ja go sprowokowałam, on mnie pocałował, ale uciekłam stamtąd. Potem powiedziałam to Connorowi, ten go chce teraz za to lać a ja nie chciałam nawet mu powiedzieć o kogo chodziło. To jest dziwne. Swoją drogą, przespałam się z Connorem, ale... włóczyłam się wczoraj po błoniach i znowu wpadłam na Wilsona. Widać nie spotkał się z Campbellem, bo mnie nie zabił, wręcz przeciwnie, teraz to on mnie chciał sprowokować, ale równie szybko się zmył, co przyszedł i w zasadzie nie wiem co mnie do niego ciągnie. - dokończyła machając przy tym entuzjastycznie rękami, tak że prawie przypaliła sobie żarzącym się szlugiem odsłonięte udo. Jej wypowiedź oczywiście nie była do końca pełna składu i ładu, ale Audrey i tak pewnie zrozumiała o co chodzi. Teraz Angielka oczekiwała dobrej rady przyjaciółki, a w zasadzie to posłała jej spojrzenie typu "nie wiem co robić".
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Audrey Roshwel Nie 26 Maj 2013, 19:14

Tak jak sądziła, życie towarzyskie Andrei było znacznie bardziej interesujące niż jej samej. Ale to dobrze! W innym przypadku czym bowiem żyłaby Audi? Nie mając swoich własnych romansów i sercowych zawirowań, nudziłaby się niemiłosiernie - a tak mogła potraktować życie przyjaciółki niemal jak swoje. Opowieści Jeunesse stawały się dla Roshwelówny jej osobistym harlequinnem, który pochłaniała z nieustającą ciekawością.
- Uhm, tak. - Wiele już słyszała, ale to, co w tym momencie zafundowała jej Andzia, przerastało wszystkie poprzednie relacje. - Oczywiście, wiem, który to Wilson. I dziwię ci się, że wtedy uciekłaś. - Uniosła brwi w wyraźnie niezmiernego zdumienia. - Zrzucę to jednak na twą bezgraniczną miłość do Connora, bo to jedyne sensowne wytłumaczenie. Tym niemniej... Jak mogłaś uciec?! - Najwyraźniej z całej opowieści przyjaciółki ten jeden element przejął Audrey najbardziej. Bo jak to tak można?! Niby wszyscy wiedzieli, że Wilson ugania się niemal za wszystkim, co się rusza, jednakże... Naprawdę, przepuszczenie sobie takiej okazji było niemal bluźnierstwem. Z tego bowiem, co mówiło się w kobiecych kuluarach, Antoś naprawdę był wart uwagi. Przynajmniej chwilowej. Przynajmniej na jedną noc.
- Rozumiem jednak, że oczekujesz ode mnie rady, tak? - Uśmiechnęła się szeroko. - Daj Campbellowi wykazać się jako facetowi. Niech przypomni Wilsonowi, żeby trzymał rączki z dala od zajętych. Antosia zaś... Możesz dać mu się połudzić. Albo kopnij go w dupę, jeśli rzeczywiście wolisz Connora. Proste.
Wypaliwszy pierwszego papierosa, zapaliła drugiego. Skoro już tak sobie tu siedziały i dyskutowały, mogła przy okazji nadrobić nikotynowe zaległości.
- Natomiast to, co interesuje mnie szczególnie... - W dużych oczach Roshwelówny błysnęły zawadiackie ogniki a twarzyczkę rozjaśnił cwaniacki uśmiech. Jeśli dotychczas ktokolwiek łudził się jeszcze, że słowa przespałam się z Connorem umknęły uwadze Audrey, teraz powinien zauważyć swój błąd. Bo Audi słyszy wszystko. Zwłaszcza, jeśli dotyczy to chwil wzajemnych przyjemności.
Teraz więc pochyliła się ku przyjaciółce, by konspiracyjnym szeptem zadać to jedno znamienne pytanie.
- Jak było?
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 26 Maj 2013, 19:34

Jak mogłaś uciec?! To pytanie poskutkowało na blondynce tak, jakby właśnie dostała solidnie w twarz. Zamrugała kilkakrotnie oczami spoglądając na Audrey w dość dziwny sposób, jednak pozwoliła dokończyć przyjaciółce swoją mowę. Ostatnie pytanie puściła na razie mimo uszu, uśmiechając się tylko, ale postanowiła odpowiedzieć na nie nieco później. Wypaliła na spokojnie papierosa, wyrzuciła jego resztkę do stojącej obok stoliczka doniczki (w tej szkole większość popielniczek zawierała się w doniczkach, aż czasami żałowała tych biednych roślin pozbawionych życia w tak bestialski sposób). Oparła się ponownie o ścianę, ale nie chciało jej się nawet wzruszać ramionami.
- No bo skoro jestem w związku to nie powinnam prowokować a co dopiero dać się całować komuś, kto podobno chwyta wszystko co się rusza i nie ucieka na drzewo, prawda? - posłała Audi wymowne spojrzenie, jednak zaraz po tym kontynuowała, na bieżąco przypominając sobie wypowiedziane kilka sekund wcześniej słowa ciemnowłosej.
- Ja się chyba nie nadaję do związków. COŚ czuję do Connora, chcę z nim być, jednak z drugiej strony jak nie ma go obok i pojawia się taki o to Anthony... nie umiem stać obojętnie. Znasz mnie. Wiesz, że bardzo lubię takich typów. - uśmiechnęła się pod nosem. Opinia na temat Jeunesse wśród innych była bardzo różnorodna. Praktycznie Connor był drugim chłopakiem, z którym spała w całej swojej sześcioletniej karierze w zamku, teoretycznie każdy podawał inną liczbę jej partnerów seksualnych a ona chodziła po szkole z dumnie zadartym nosem. Bo o niej mówili! A skoro mówili, to o niej pamiętają, jak przestaną, będzie to oznaczać tylko tyle, że zapomnieli lub stała się mało przebojowa. Pokręciła głową, odganiając od siebie głupie myśli i w końcu, by dłużej nie trzymać Roshwel w niepewności, odparła niby zblazowanym tonem:
- No... dobrze... bardzo dobrze, brakowało mi tego. - a w myślach dodała "tak jak kiedyś powiedział Wilson". By zmienić temat, Andrea zmrużyła oczy, wyprostowała się jak struna i skrzyżowała ręce tak, jak matka, która zaraz zacznie krzyczeć na swoje dziecko.
- Lepiej mi powiedz, moja droga, kiedy to Ty będziesz mi opowiadać pikantne szczegóły ze swojego życia? - przybrała zacięty wyraz twarzy, świadczący o tym, że właśnie wpadła na genialny pomysł, jakim było znalezienie Audrey faceta.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 28 Maj 2013, 17:39

Były do siebie niewiarygodnie podobne. Prawdę mówiąc, to Andrea bardziej pasowała na bliźniaczkę Roshwelówny niż jej biologiczna siostra - Franky. Przecież to nie z Żółtą, a właśnie z Jeunesse Audi potrafiła przesiadywać godzinami, wspólnie fundując sobie pikantne historyjki, których to były bohaterkami. Obie były tak samo bezwstydne i... nie kryły się z tym. Uwielbiały chłopców, a to, że nie stały się od razu żeńskimi odpowiednikami Wilsona wynikało tylko z ich poczucia godności. Bo, wbrew pozorom, one przecież nie rzucały się na wszystkich. Tylko na wybranych. Tylko na tych, do których śliniła się połowa kobiecego społeczeństwa szkoły.
I choć na co dzień te upodobanie było właściwie nieszkodliwe - bo przecież nie wtrącały (zazwyczaj) nosa w czyjeś związki - problem pojawiał się wtedy, gdy same zdecydowały się na lojalność wobec jakiegoś mężczyzny. Audrey kwestia ta jeszcze nie dotyczyła, ale Andreę - już tak. Miała w końcu Connora.
- Fakt, chyba rzeczywiście nie powinnaś - powiedziała powoli. Po wstępnej beztrosce w słowach nadszedł czas na poważnym rozważeniem tej kwestii. Bo w końcu obie jednak miały jakieś poczucie przyzwoitości. Roshwelówna też, choć mało kto by ją o nią podejrzewał.
- Wiesz, co myślę? - rzuciła w końcu, spoglądając na przyjaciółkę z uwagą. - Że chyba najwyższa pora, byś na coś się zdecydowała. Wiesz, zastanowiła się, czy to coś, co czujesz do Campbella, jest grą wartą świeczki. Bo jeśli okaże się, że jest... - Wzruszyła lekko ramionami. - Będziesz musiała zapomnieć o Wilsonie. I o wszystkich innych. Wiesz o tym.
Natomiast kolejne pytanie zupełnie Audicę rozbroiło.
- Chyba żartujesz! - parsknęła cicho śmiechem. - Mało ci tego, co już ci opowiadałam?! - Zdziwienie było jednak pozorne, bo przecież wiedziała, o co Jeunesse chodzi. Nie o przelotne historyjki z chłopakami, których po kilku miesiącach nie będzie pamiętała. Owszem, chodziło o pikantne szczegóły - ale z tym, który naprawdę byłby coś wart. Z tym, który w końcu usidliłby zabawową Roshwelównę.
Póki co nic jednak nie zwiastowało pojawienia się takiego osobnika. Ich rówieśnikom brakowało odwagi, lub, co bardziej prawdopodobne, szukali kobiety - nie kumpla. A przecież Audrey była właśnie kumplem. Dziewczyną do kieliszka, do całonocnych potańcówek, do papierosów palonych za rogiem. Do komentowania atutów mijanych kobiet (bo przecież Zielona miała dość liberalne podejście do kwestii związków i frywolnych zabaw) i chamskich odzywek. Daleko jej było do księżniczki, zdecydowanie daleko. Trudno było wyobrazić sobie, że mogłaby potrzebować opieki.
Ale to przecież pozory, prawda? Bo Roshwelówna była romantyczką. Och, naprawdę! Jakkolwiek wydaje się to nieprawdopodobne, była niebywale krucha, a jej zachowanie było po prostu wypracowaną techniką obronną. Bo delikatnym w życiu było trudno. Zbyt trudno. Lepiej więc było być twardą - a przynajmniej taką udawać.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 28 Maj 2013, 19:30

A i owszem, czasami Jeunesse zastanawiała się czy przypadkiem Audrey nie jest jej prawdziwą siostrą. Bo jednak Rose, z którą się wychowywała, nie była do niej ani odrobinę podobna. Były swoimi przeciwieństwami, jedna nie przepadała za drugą a ta druga żywiła taką samą urazę jak ta pierwsza. Z całej swojej rodziny w zasadzie za normalnych uznawała dziadków i brata, który razem z nią uczęszczał do Hogwartu. Z racji różnych domów i alienacji Adriena, nie mogła go kontrolować, ani chyba nawet się już nie starała. Pojęła, że brat pojawi się wtedy, gdy będzie go naprawdę potrzebować tym samym skazując ją na radzenie sobie na własną rękę. I była mu za to cholernie wdzięczna, mimo że tego nie pokazywała i gdyby ktoś zapytał - pewnie by skłamała, zwalając winę na niego.
Kiedyś nawet Ślizgonka zapytała rodziców na forum publicznym o to, czy przypadkiem nie pomylili dzieci w szpitalu, jednak skończyło się to na jej niekorzyść. Ale cóż mogła poradzić? Do Audrey była podobna i z charakteru, i nawet trochę z wyglądu (oprócz koloru włosów, który Andrea zmieniła dzięki metamorfomagii na początku swojej kariery w zamku). Miały takie samo zdanie w wielu kwestiach i wyznawały podobne wartości, a przede wszystkim znały swoją wartość. Dlatego opinia, która krążyła o tych dwóch gwiazdach mijała się z prawdą - niestety z racji ostatnich zdarzeń to Jeunesse była tą gorszą - ale one olewały to ciepłym moczem. Prawdę znał ten, kto musiał i tego się trzymały. A co do bycia w związku...
- Nie wiem Audi, nie mam pojęcia co robić. Connor jest pewny, Anthony niestety skacze z kwiatka na kwiatek i dobrze wiesz, że nie chcę być tylko na chwilę, na pocieszenie... - zaczęła spokojnie monolog, podnosząc się z krzesełka a gdy to uczyniła, przeciągnęła się leniwie, podchodząc do przyjaciółki.
- Poza tym mój związek jest świeży, dlatego nie mogę wszystkiego przekreślić przez jeden głupi wybryk, który i tak chyba doszczętnie zrujnował mi opinię publiczną a do tego wiecznie trwać nie będzie... - tutaj dla podkreślenia wzniosła oczy ku niebu, ale zaraz po tym uśmiechnęła się wesoło - ...I z Connorem jest mi dobrze. Traktuje mnie tak jak zawsze tego chciałam. - na samą myśl o swoim chłopaku poczuła się lepiej i aż zrobiło jej się cieplej na sercu, żeby nie powiedzieć, że w majtkach też. W końcu ruchem dłoni zasugerowała przyjaciółce, by zrobiła jej miejsce i gdy to uczyniła, usiadła obok niej na parapecie. Ostatecznie odbiła piłeczkę, rzucając Roshwelównie wyzywające spojrzenie, mówiące tylko tyle, że wcale nie zapomniała o swoim pomyśle.
- Tak tak... - pokręciła głową - ...doskonale wiesz o czym mówię, kochanie. Nie wpadł Ci żaden w oko? A może... może Ty się weź za Antka? Podoba Ci się fizycznie, a jakby jednak nie spasował to miałabyś chociaż kolejne opowiadanie dla mnie! - skrzyżowała ręce pod piersiami, starając sobie wyobrazić Audrey i Wilsona. Może i by pasowali do siebie a ona chciała szczęścia Angielki, mimo podstawowej zasady przyjaźni, w której nie było podbierania sobie ex czy obiektów westchnień.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 28 Maj 2013, 19:52

Nie było wątpliwości, że Andrea wpadła jak śliwka w kompot. Fakt, nie spotykali się z Connorem zbyt długo, ale... Przecież wystarczyło tylko posłuchać! I popatrzeć. Nawet, jeśli nie miał to być związek aż do grobowej deski - trudno oczekiwać takiego w ich wieku, gdy właściwie nie zna się jeszcze życia - to na pewno był czymś więcej niż tylko przypadkowym epizodem.
Oczywiście, w takich chwili w Roshwelównie budziła się zazdrość. Czy to jednak naprawdę powinno dziwić? Przecież każda dziewczyna marzyła o tym, by być dla kogoś ważną. Dla kogoś spoza rodziny. By mieć swojego rycerza, który gotów byłby o nią walczyć, który stanąłby na głowie, byle tylko zatrzymać przy sobie swą wybrankę. Campbell wydawał się być właśnie kimś takim dla Andrei. Choć więc były przyjaciółkami, Audrey zazdrościła.
W gruncie rzeczy jednak - to przecież niczego nie zmieniało. Jeunesse wciąż była dla niej bardzo ważna. To, że w życiu towarzyskim układało jej się lepiej, nijak nie mogło tego zmienić. Ich relacja przecież nie była czymś tak prymitywnym, co mogłoby rozpaść się przez faceta. Bo przecież zazdrość zazdrością - ale gdy mijała, Audrey umiała cieszyć się szczęściem swej przyjaciółki.
- A więc nie rań go, kochanie. - Gdy dziewczyna usiadła obok niej, Audi uśmiechnęła się ciepło. Łagodne słowa i niemal potulny, zwyczajny wyraz twarzy nijak nie pasował to maski zadziornego drapieżnika, którą przywdziewała na co dzień. - Nawet, jeśli kiedyś go zostawisz, lub jeśli on cię zostawi, nie kończcie tego w taki sposób. Nie przez innego faceta. Nie przez bezczelność. - Wzruszyła lekko ramionami. - A Wilson... Och, jego długo jeszcze żadna nie usidli. Bez urazy, skarbie, ale te skakanie z kwiatka na kwiatek po prostu mu pasuje. Nie wyobrażam sobie, by nagle mogło się to zmienić. A ty zasługujesz na coś... na kogoś lepszego. Kogoś, kto będzie o ciebie dbał.
Zdawała sobie sprawę, jak brzmią jej słowa w obliczu tego, co same robiły. Bo przecież także bawiły się chłopcami, prawda? Tylko, że ich układy zwykle były czyste. Audi nikomu nie robiła nadziei. Zawsze wprost mówiła, o co jej chodzi - o krótką przygodę, chwilę przyjemności. Wszystko ustalone wcześniej, żeby potem nie było żalu i wzajemnych pretensji. Zapewne podobnie było też z Andreą. Choć więc z boku nie były wcale lepsze od aroganckich femme fatale... To jednak tylko z boku. Bo gdyby komuś zależało, dostrzegłby w nich więcej. Tak, jak Campbell dostrzegł z pewnością w Jeunesse.
Natomiast pomysł swatania jej z Wilsonem zupełnie nie przypadł jej do gustu.
- Chyba żartujesz - parsknęła cicho. - Oczywiście, mogę go uwieść, zobaczyć, czy rzeczywiście jest aż tak dobry, jak mówią, ale... - Wzruszyła lekko ramionami. - Wiesz, że na dłuższą metę to by nie wypaliło. Nie ma mowy. - Potrząsnęło lekko głowę. - Ja potrzebuję księcia. Cholernego rycerzyka na białym koniu. Kogoś, kto wyciągnie mnie z całego tego rodzinnego gówna. - Andrea była jedną z niewielu, która wiedziała, jak bardzo Roshwelówna tęskni za lepszym życiem, teraz więc Audi nie musiała niczego udawać. - Dobrze wiesz, że Wilson nie jest kimś takim.
Od dłuższej chwili zapominając o papierosie, ostatecznie wsunęła go w końcu do ust i zaciągnęła się powoli.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 28 Maj 2013, 20:18

Spojrzała na Audrey, słuchając jej uważnie i dopiero te słowa przyjaciółki rozwiały jej wątpliwości. Nie mogła się z nią nie zgodzić a gdyby to zrobiła, zaprzeczyłaby samej sobie. W zasadzie teraz mogła przyznać sobie sama w myślach, że nawet jeśli Campbell również kiedyś skakał z kwiatka na kwiatek, tak dla niej był rycerzem, którego zawsze chciała. Miał wszystkie cechy chłopaka, którego poszukiwała i w zasadzie epizod z Anthonym był chyba zwykłą chwilą słabości, chwilą chęci sprawdzenia jak smakuje zakazany owoc (skoro była w związku...).
- Masz rację, a kiedy stałam przed Connorem mówiąc mu co się stało, poczułam się jak skończona kretynka, która nie docenia tego co ma. - wtrąciła, zaciskając zęby. Zresztą... faceci facetami, ale Jeunesse mimo motylków w brzuchu, nie zapominała o Roshwelównie. Związek zawsze mógł się rozpaść, jednak facet nie był powodem, dla którego zapomniałaby o swojej przyjaciółce. Bo taką miała tylko jedną jedyną, od serca, do picia, do płakania, do wszystkiego i największą porażką życiową byłoby stracenie jej. W geście czułości blondynka objęła ramieniem Audrey, opierając głowę o jej ramię a na buzi Andrei aż pojawił się lekki, aczkolwiek szczery uśmiech.
- Wiesz, że jesteśmy w tym momencie hipokrytkami? - spytała retorycznie, znając jej odpowiedź. Jedno trzeba było przyznać: te dwie gwiazdy widziały swoje błędy i nawet jeśli już kogoś mamiły na piękną buźkę, tak potem wprost mówiły jak sprawa wygląda z ich strony. Bo choćby się waliło i paliło, pozostawały w nich resztki... człowieczeństwa? W zasadzie ich zachowanie było czystą gierką. Stworzyły wokół siebie pancerz niedostępnych wiedźm, który wystarczyło tylko odpowiednio rozpracować. Wystarczyła odrobina chęci i podejścia, a nie ochota przyjścia na gotowe. Uznając, że przyszedł koniec czułości, rozczochrała włosy przyjaciółki i puściła ją, opierając się bokiem o ścianę. Nogami z kolei zaczęła machać w powietrzu, dłońmi łapiąc się krawędzi parapetu.
Odpowiedź Audrey spowodowała, że Angielka westchnęła ciężko. Nie była najlepszą osobą w pocieszaniu, a swoją drogą to nawet nie wiedziała co jej powiedzieć. Że będzie dobrze? Największe kłamstwo świata, którego zapewne nikt nigdy nie chciałby usłyszeć. Blondynka zwróciła się twarzą do brunetki, lustrując uważnie jej mimikę.
- Wiesz, złe decyzje kreują fajne historie, poza tym... od złego wyboru mogłabyś przejść do tego lepszego. - uśmiechnęła się pod nosem, dla rozluźnienia poważnej atmosfery, dodając - Ewentualnie mogę zostać Twoją dziewczyną!
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 28 Maj 2013, 21:04

Jako, że w kwestii Connora nie było już właściwie nic do dodania, a kolejne pytanie Ślizgonki nie było pytaniem retorycznym, jej uwaga skupiła się na ostatniej części wypowiedzi przyjaciółki. Tej, na którą jej pierwszą reakcją było parsknięcie śmiechem, tak nieprawdopodobna była wizja, jaką objawiła jej Jeunesse. Nie dlatego, by Audi miała jakiś problem z relacjami tego typu - bo przecież nie miała żadnego. Tylko po prostu... Andrea?
- Och, to byłoby ciekawe! - wykrztusiła w końcu, gdy udało jej się opanować gwałtowny atak rozbawienia. - I może nie takie głupie? Wiesz, w gruncie rzeczy... - Uniosła znacząco brwi i kładąc dłoń na kolanie dziewczyny, teatralnym gestem przeciągnęła nią aż do uda przyjaciółki. - Zasługujemy na siebie znacznie bardziej, niż kiedykolwiek będzie zasługiwał na nas jakikolwiek facet. - Jeszcze przez moment spoglądała na Jeunesse z absolutną powagą, by w końcu parsknąć śmiechem. Oczywiście, że kochała tę dziewczynę. Jak mogłaby nie? Była jej najlepszą kumpelą, jej bratnią duszą, jej siostrą syjamską! Rozumiały się bez słów. Wiedziały o sobie wszystko - poczynając od numeru buta, kończąc zaś na datach pierwszych pocałunków i pierwszych upojnych nocy. Znały na wylot wszystkie swoje myśli, pragnienia i tęsknoty. W takim przypadku uczucia Audrey były całkiem naturalne i nie niosły ze sobą absolutnie żadnych podtekstów.
Ostatecznie chichocząc sobie radośnie, cmoknęła tamtą w policzek i oparła głowę na jej ramieniu. Nie wyobrażała sobie, by nagle mogłoby zabraknąć w jej życiu tej małej zdobywczyni męski serc. To po prostu nie mogło się zdarzyć. Bo wtedy... Wtedy nie miała by już możliwości być sobą. Musiałaby grać. Zawsze.
- Swoją drogą, pomyślałaś, jak wpłynęłoby to na nasz image? - rzuciła w pewnej chwili, nawiązując jeszcze do pomysłu Andrei. - Nasz, dwóch wiedźm, które w kalendarzyku tworzą sobie listy miłosnych podbojów? Które ścigają się w ilości zaliczonych chłopców? Nas, bezpruderyjnych, kipiących seksem kobiet upadłych? - Znów parsknęła śmiechem. - To byłoby zabawne.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 28 Maj 2013, 21:13

Widząc, że osiągnęła swój cel, którym zdecydowanie było poprawienie humoru przyjaciółce, uśmiechnęła się zadowolona a gdy ta położyła rękę na jej udzie, podciągając ją nieco wyżej, Ślizgonka w teatralnym geście przyłożyła dłoń do ust.
- Och, stop it, you! Bo już czuję jak rozkładam przed Tobą nogi! - zachichotała jak głupiutka panienka, co oczywiście nadal było grą aktorską w jej przypadku. Później pogładziła Audrey po włosach, opierając swój policzek o czubek jej głowy. Kolejne pytanie Angielki, wyrwało ją z chwilowego zamyślenia.
- A co mnie to obchodzi? Pomyśleliby, że pewnie z braku facetów zostałyśmy lesbijkami. Albo bi. - odparła spokojnie, po czym w jej głowie narodziła się kolejna myśl. To też szybko uraczyła nią Roshwelównę.
- Myślałaś kiedyś jak to jest z dziewczyną? - cóż, uśmiechnęła się do swojego pytania a w jej oczach pojawiły się wyraźnie zaintrygowane sprawą iskierki.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Poddasze Empty Re: Poddasze

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach