Salon - kuchnia - jadalnia
+8
Malcolm McMillan
Liam Cryan
Rosalie Fitzpatrick
Marie Volante
Vincent Cramer
Zachary Devereux
Zoja Yordanova
Morwen Blodeuwedd
12 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 1
Strona 10 z 13
Strona 10 z 13 • 1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13
Salon - kuchnia - jadalnia
First topic message reminder :
***
***
***
***
Ostatnio zmieniony przez Morwen Blodeuwedd dnia Nie 01 Lut 2015, 19:21, w całości zmieniany 1 raz
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Przyjemny dla nozdrzy zapach zaczął unosić się w powietrzu gdy mrożonka przybierała coraz to bardziej jadalny kolor. Prosta rzecz a cieszy, szczególnie żołądek który zaczynał burczeć coraz mocniej. Pokiwał głową słysząc jej pytanie.
- Tak, rozmawiałem. Nie wiem czy zrozumie. Na razie jest naburmuszona i nie ma ochoty poruszać tego tematu. Zobaczymy jak to się potoczy...
Mruknął niezadowolony patrząc kątem oka jak Bułgarka skrada się po szklanki i po colę tak by czasem nie dotknąć ziemi. Może bawiła się w podłoga jest lawą i Matluck właśnie w jej wyobraźni spalał się na popiół.... Jak ona mogła go nie uratować. Trzeba będzie utrzeć jej nosa. Jednak kolejne pytanie kompletnie zbiło go z tropu. Spojrzał na Yordanovą nie do końca wiedząc co jej odpowiedzieć i to... To chyba było najstraszniejsze w tym wszystkim. Sam zastanawiał się nad tym wiele razy i nigdy chyba żadne z nich nie powiedziało, ze kocha to drugie..
- Nie wiem...
Mruknął pod nosem przestając mieszać jedzenie, które wyglądało na gotowe. Wyłączył palnik i zabrał się do przesypywania jedzenia na talerze. Wiedział, że Zoja nie da mu spokoju po takiej odpowiedzi, więc szybko znalazł jej buzię wzrokiem.
- Jest mi z nią dobrze, co powtarzałem ci już wiele razy, ale z drugiej strony... Nie wiem czy ją kocham. Mam w głowie, że przecież nie muszę jeszcze wiedzieć. Jestem młody nie? Ale jak widzę potem na ulicy te parki co wciskają sobie jęzory do gardła i wykrzykują jak to są zakochani po wsze czasy, to zaczynam się zastanawiać..
Odstawił patelnię na miejsce i uśmiechnął się do Zoi blado.
- Jedz.
- Tak, rozmawiałem. Nie wiem czy zrozumie. Na razie jest naburmuszona i nie ma ochoty poruszać tego tematu. Zobaczymy jak to się potoczy...
Mruknął niezadowolony patrząc kątem oka jak Bułgarka skrada się po szklanki i po colę tak by czasem nie dotknąć ziemi. Może bawiła się w podłoga jest lawą i Matluck właśnie w jej wyobraźni spalał się na popiół.... Jak ona mogła go nie uratować. Trzeba będzie utrzeć jej nosa. Jednak kolejne pytanie kompletnie zbiło go z tropu. Spojrzał na Yordanovą nie do końca wiedząc co jej odpowiedzieć i to... To chyba było najstraszniejsze w tym wszystkim. Sam zastanawiał się nad tym wiele razy i nigdy chyba żadne z nich nie powiedziało, ze kocha to drugie..
- Nie wiem...
Mruknął pod nosem przestając mieszać jedzenie, które wyglądało na gotowe. Wyłączył palnik i zabrał się do przesypywania jedzenia na talerze. Wiedział, że Zoja nie da mu spokoju po takiej odpowiedzi, więc szybko znalazł jej buzię wzrokiem.
- Jest mi z nią dobrze, co powtarzałem ci już wiele razy, ale z drugiej strony... Nie wiem czy ją kocham. Mam w głowie, że przecież nie muszę jeszcze wiedzieć. Jestem młody nie? Ale jak widzę potem na ulicy te parki co wciskają sobie jęzory do gardła i wykrzykują jak to są zakochani po wsze czasy, to zaczynam się zastanawiać..
Odstawił patelnię na miejsce i uśmiechnął się do Zoi blado.
- Jedz.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Kurczę, tak naprawdę była ostatnią osobą od spraw sercowych. Sama jeszcze do niedawna uważała, że jest zupełnie odporna na miłostki, ale jakimś cudem poczuła miętę do Williama, a potem Waltona. Nie uważała tego jednak za prawdziwe uczucie do swojego przyszłego-niedoszłego. Jednego kochała, bo był jej przyjacielem, a w drugim po prostu się zauroczyła, jak w jakimś idolu z Czarownicy. Za żadnym z nich jednak nie płakała i nie pragnęła już z nimi "i żyli długo i szczęśliwie". Na to po prostu jeszcze nie przyszedł czas. Może gdyby któryś z nich zainteresował się nią na poważnie... kto wie. Ale nawet Morwen musiała czekać na wyznanie miłości dwa lata.
W końcu zeskoczyła z blatu, kiedy zaczął nakładać jedzenie na talerze. Po butelkę coli musiała się już przejść do lodówki, więc kiedy to zrobiła, usiadła grzecznie na krzesełku.
- Jak dla mnie to wszystko sobie utrudniliście przez te wspólne planowanie życia. Pominęliście parę etapów i dlatego teraz jest problem - powiedziała co myślała, biorąc widelec do ręki. Była z nim szczera i może niezbyt delikatna, ale tak to z jej perspektywy wyglądało. Nie zamierzała go jednak tylko pouczyć i nie dać żadnej rady, która mogłaby poprawić nastrój w ich domu.
- Powinieneś ją zaprosić na randkę. Taką wiesz, kino, kwiaty, lody - zaproponowała, uśmiechając się wesoło. - Smacznego! - dodała po bułgarsku, biorąc się za swoją porcję jedzenia. Nie używała noża, więc drugą ręką wymacała w swoich spodniach różdżkę i machnęła nią w kierunku radia na komodzie. Zaraz pokój wypełniły dźwięki Hobogoblinów, którzy utrzymywali się całe wakacje w pierwszej piątce przebojów Czarodziejskiej Rozgłośni Radiowej.
W końcu zeskoczyła z blatu, kiedy zaczął nakładać jedzenie na talerze. Po butelkę coli musiała się już przejść do lodówki, więc kiedy to zrobiła, usiadła grzecznie na krzesełku.
- Jak dla mnie to wszystko sobie utrudniliście przez te wspólne planowanie życia. Pominęliście parę etapów i dlatego teraz jest problem - powiedziała co myślała, biorąc widelec do ręki. Była z nim szczera i może niezbyt delikatna, ale tak to z jej perspektywy wyglądało. Nie zamierzała go jednak tylko pouczyć i nie dać żadnej rady, która mogłaby poprawić nastrój w ich domu.
- Powinieneś ją zaprosić na randkę. Taką wiesz, kino, kwiaty, lody - zaproponowała, uśmiechając się wesoło. - Smacznego! - dodała po bułgarsku, biorąc się za swoją porcję jedzenia. Nie używała noża, więc drugą ręką wymacała w swoich spodniach różdżkę i machnęła nią w kierunku radia na komodzie. Zaraz pokój wypełniły dźwięki Hobogoblinów, którzy utrzymywali się całe wakacje w pierwszej piątce przebojów Czarodziejskiej Rozgłośni Radiowej.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Bardzo możliwe. Ale teraz już i tak za późno na takie gdybanie więc na pewno jakoś się z nią dogadam.
Skwitował całą tą dywagację krótko. Co jak co, ale nie mógł też nad interpretować jakichkolwiek zachowań z ostatniego czasu, bo pełnia to dla wilkołaka suka, więc humor również dopisywać nie musi. Nie dość, że okres to i przemiana. Dziwił się, że kobiety wilkołaki nie wybuchają od nadmiaru szalejących hormonów. Gdy jedzenie zostało już ładnie ułożone i mogli spokojnie usiąść, Aaron wysłuchał ostatniej rady przyjaciółki i pokiwał głową.
- Tak. Randka to dobry pomysł.
Powiedział zamyślając się na chwilę nakładając na widelec pierwszą porcję mrożonki i zjadając ją ze smakiem. O dziwo była pyszna /Tak jak moja w domu!/ więc nie musieli żałować tego, że nie wybrali się gdzieś do miasta. Spojrzał po chwili na Zoję uśmiechając się szeroko.
- Powiesz mi czemu wszystkie dziewczyny nie mogą z taką łatwością mówić co by je ugłaskało? Mam już tyle informacji o tobie, że jakbyśmy chodzili ze sobą to rozbroiłbym cię chyba w każdej sytuacji.
Stwierdził żartobliwie wpatrując się na to jak Bułgarka ładuje sobie kolejne widelce jedzenia do ust. Wygłodniałe małe.
Skwitował całą tą dywagację krótko. Co jak co, ale nie mógł też nad interpretować jakichkolwiek zachowań z ostatniego czasu, bo pełnia to dla wilkołaka suka, więc humor również dopisywać nie musi. Nie dość, że okres to i przemiana. Dziwił się, że kobiety wilkołaki nie wybuchają od nadmiaru szalejących hormonów. Gdy jedzenie zostało już ładnie ułożone i mogli spokojnie usiąść, Aaron wysłuchał ostatniej rady przyjaciółki i pokiwał głową.
- Tak. Randka to dobry pomysł.
Powiedział zamyślając się na chwilę nakładając na widelec pierwszą porcję mrożonki i zjadając ją ze smakiem. O dziwo była pyszna /Tak jak moja w domu!/ więc nie musieli żałować tego, że nie wybrali się gdzieś do miasta. Spojrzał po chwili na Zoję uśmiechając się szeroko.
- Powiesz mi czemu wszystkie dziewczyny nie mogą z taką łatwością mówić co by je ugłaskało? Mam już tyle informacji o tobie, że jakbyśmy chodzili ze sobą to rozbroiłbym cię chyba w każdej sytuacji.
Stwierdził żartobliwie wpatrując się na to jak Bułgarka ładuje sobie kolejne widelce jedzenia do ust. Wygłodniałe małe.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Ciekawe jak to będzie, kiedy pójdą na studia. Aaron już ustawiony, a Zoja wyprowadza się do akademika, chociaż nie miałaby z domu wcale tak daleko na uczelnię. Poprosiła o pokój tylko dlatego, żeby poczuć trochę studenckiego życia. I tak zielarstwo nie było zbyt wymagającym dla niej kierunkiem. Będzie się opierdzielała i żałowała, że jej przyjaciela przy tym nie będzie. W szkole nie poimprezowali za bardzo, a Hannah pewnie mu na to zbytnio nie pozwoli.
Zamilkła, zajmując się jedzeniem. Rzeczywiście było lepsze, niż można by się tego spodziewać. Niby wszystko kupione gotowe, ale trzeba było odgrzać i w ogóle... To już przerastało jej ambicje i dawno zamówiłaby sobie pizzę do domu. Błogosławiony Aaron i jego cierpliwość.
- Pierwszy raz jem ziemniaki z proszku i to jeszcze o smaku bekonu... - powiedziała, pochłaniając kolejne porcje puree, a potem popijając je colą. Za moment będzie miała istną bombę w żołądku, jedząc w takim tempie.
Na pytanie Brytyjczyka wzruszyła ramionami. Często się sama o to pytała. Może dlatego nie miała koleżanek, bo większy był z niej babochłop, niż dziewczynka? No na pewno nie potrafiłaby pomóc koleżance na zakupach, gdyby cały czas powtarzała "oj nie, w tym wyglądam grubo, prawda? A w tym mi cycki oklapły, no nie?". W końcu odpowiedziałaby, że niestety rzeczywiście nie wygląda najlepiej i skończyłoby się pewnie kłótnią. Nie rozumiała takich zachowań i głupich dąsów.
- Nie wątpię, że byłabym najlepszą dziewczyną na świecie, ale nie wiem czy sprostałbyś zadaniu - powiedziała żartobliwie, uśmiechając się do niego wyzywająco. - Mnie trzeba głaskać, kochać i karmić - wymieniła machając widelcem w powietrzu
- Brzmi prosto, ale trzeba być zdecydowanym
Zamilkła, zajmując się jedzeniem. Rzeczywiście było lepsze, niż można by się tego spodziewać. Niby wszystko kupione gotowe, ale trzeba było odgrzać i w ogóle... To już przerastało jej ambicje i dawno zamówiłaby sobie pizzę do domu. Błogosławiony Aaron i jego cierpliwość.
- Pierwszy raz jem ziemniaki z proszku i to jeszcze o smaku bekonu... - powiedziała, pochłaniając kolejne porcje puree, a potem popijając je colą. Za moment będzie miała istną bombę w żołądku, jedząc w takim tempie.
Na pytanie Brytyjczyka wzruszyła ramionami. Często się sama o to pytała. Może dlatego nie miała koleżanek, bo większy był z niej babochłop, niż dziewczynka? No na pewno nie potrafiłaby pomóc koleżance na zakupach, gdyby cały czas powtarzała "oj nie, w tym wyglądam grubo, prawda? A w tym mi cycki oklapły, no nie?". W końcu odpowiedziałaby, że niestety rzeczywiście nie wygląda najlepiej i skończyłoby się pewnie kłótnią. Nie rozumiała takich zachowań i głupich dąsów.
- Nie wątpię, że byłabym najlepszą dziewczyną na świecie, ale nie wiem czy sprostałbyś zadaniu - powiedziała żartobliwie, uśmiechając się do niego wyzywająco. - Mnie trzeba głaskać, kochać i karmić - wymieniła machając widelcem w powietrzu
- Brzmi prosto, ale trzeba być zdecydowanym
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Zoja żyła dalej w przekonaniu o Hance takim jak miała znaczna część szkoły. Kijek w tyłek i do boju, ale przez ostatnie miesiące jemu udało się zobaczyć nieco więcej jej prawdziwej twarzy i gdyby tylko część osób chciała się przekonać do tego by ją lepiej poznać, to nieźle by się zdziwili, ale wszystko musi przyjść z czasem. Oby z pozytywnym skutkiem.
- Ja niestety nie. Ale tak to jest jak wypłata od rodziców nie przychodzi na czas i trzeba się żywić bardzo budżetowo.
Powiedział rozbawiony widząc jak Bułgarka miksuje w swoim żołądku tyle różnych pokarmów w przeciągu kilku sekund. Cieszył się, że nie będzie tu z rana gdy to wszystko w niej wybuchnie i kibel wezwie na szybką rozmowę od serca. Słysząc jej przechwałkę, ze byłaby idealną dziewczyną, Matluck zaśmiał się cicho wpatrując się w ścianę. To prawda, że Zoja miała w sobie coś co przyciągało do niej ludzi. Ba, on też przez dłuższy czas miał się ku niej i może czasem dalej tak jest, ale mimo wszystko popsuć taką przyjaźń? Nie był głupi. A w takim wieku pewnie skończyło by się to porażką.
- Nie brzmi to skomplikowanie jeżeli mam być szczery. Chyba, że wymagasz dokładnej diety w konkretnych godzinach. Wtedy faktycznie trzeba by było zastanowić się 10 razy.
Zaśmiał się wracając spojrzeniem w jej stronę powoli przeżuwając kolejne widelce niezłej mrożonki.
- Swoją drogą. Co to za randka z arabem? Wiesz, że uwielbiam stereotypy więc zapytam wprost. Ile kóz za ciebie oferował?
Zapytał żartobliwie. Znała go już tyle czasu, że musiała wiedzieć, że żartuje.
- Ja niestety nie. Ale tak to jest jak wypłata od rodziców nie przychodzi na czas i trzeba się żywić bardzo budżetowo.
Powiedział rozbawiony widząc jak Bułgarka miksuje w swoim żołądku tyle różnych pokarmów w przeciągu kilku sekund. Cieszył się, że nie będzie tu z rana gdy to wszystko w niej wybuchnie i kibel wezwie na szybką rozmowę od serca. Słysząc jej przechwałkę, ze byłaby idealną dziewczyną, Matluck zaśmiał się cicho wpatrując się w ścianę. To prawda, że Zoja miała w sobie coś co przyciągało do niej ludzi. Ba, on też przez dłuższy czas miał się ku niej i może czasem dalej tak jest, ale mimo wszystko popsuć taką przyjaźń? Nie był głupi. A w takim wieku pewnie skończyło by się to porażką.
- Nie brzmi to skomplikowanie jeżeli mam być szczery. Chyba, że wymagasz dokładnej diety w konkretnych godzinach. Wtedy faktycznie trzeba by było zastanowić się 10 razy.
Zaśmiał się wracając spojrzeniem w jej stronę powoli przeżuwając kolejne widelce niezłej mrożonki.
- Swoją drogą. Co to za randka z arabem? Wiesz, że uwielbiam stereotypy więc zapytam wprost. Ile kóz za ciebie oferował?
Zapytał żartobliwie. Znała go już tyle czasu, że musiała wiedzieć, że żartuje.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Cóż, w klasztorze czasem nawet takim żarciem ich nie karmili. Ale nie chciała wracać wspomnieniami do tamtych czasów. Odkąd miała Morwen to ta ją trochę rozpieszczała i zabierała do różnych fajnych restauracji. Miała jednak tą samą przypadłość co opiekunka i śniadań nie jadała, więc jak była sama popołudniami to zamawiała sobie coś niezdrowego i kalorycznego. Tutaj błogosławmy Liama, który czasem coś zrobi więcej dla siebie i zostanie dla Zojki na następny dzień, bo Walijka zje w pracy.
Nie zmienia to faktu, że niejedno świństwo już w życiu zjadła i nie miała problemów żołądkowych /tu będzie inna!. Jak to się mówi, wyhartowała się dziewczynka, dlatego nie bała się niebezpiecznych miksów i ostrych przypraw. O tym świadczyła teraz ta kupa kechupu, którą sobie wylała na resztkę jedzenia, które jej zostało na talerzu.
- Od jedzenia jest już ważniejsze tylko spanie, więc musi być przede wszystkim równomierne dawkowanie cukrów i węglowodanów - odpowiedziała jak najbardziej poważnym tonem się dało, kiedy twarz sama się do niego uśmiechała. Sama się starała nie myśleć o możliwości chodzenia z Aaronem, ponieważ mogłoby się okazać coś podobnego jak w przypadku Williama, czyli - to skomplikowane. Nie chciała już nikomu bliskiemu mącić w życiu. Pragnęła kogoś takiego kochanego tylko dla siebie i nikogo więcej. Dlatego pewnie wyląduje w końcu w łóżku z jakimś nerdem, któremu popularność nigdy nie zagroziła...
Odstawiła pusty talerz na bok i popiła kolejną ilością gazowanego napoju. Nawet jej się odbiło, za co przeprosiła Aarona, szczerząc wesoło.
- Przyjęło się. A to nie była randka... Chyba. Nie wiem jak to u nich w kulturze się nazywa. Wiem tylko, że nie piją, nie dotykają i nie jedzą tego co chcą. Jest drażliwy na punkcie sprzedawania zwierząt w zamian za kobiety, więc coś jest na rzeczy - zaśmiała się szczerze, bo w końcu dokładnie o tym samym myślała, kiedy rozmawiała z Asimem.
- Pomogłam mu się trochę ubrać bardziej po europejsku, bo gdybyś zobaczył go rano... Merlinie. Oni chodzą w takich długich sukienkach i wiankach na głowie.
Aaron było może mężczyzną, ale musiał dostrzec, że Bahar przyciągał uwagę dziewcząt swoją egzotyczną urodą. Nic więc dziwnego, że Zoi pojawiły się rumieńce na twarzy zaraz jak tylko przypomniała sobie dzisiejsze wyjście do sklepu handlowego. To było nawet miłe, że obcokrajowiec odzywał się tylko do niej, kiedy zewsząd napalone ekspedientki go otaczały.
Nie zmienia to faktu, że niejedno świństwo już w życiu zjadła i nie miała problemów żołądkowych /tu będzie inna!. Jak to się mówi, wyhartowała się dziewczynka, dlatego nie bała się niebezpiecznych miksów i ostrych przypraw. O tym świadczyła teraz ta kupa kechupu, którą sobie wylała na resztkę jedzenia, które jej zostało na talerzu.
- Od jedzenia jest już ważniejsze tylko spanie, więc musi być przede wszystkim równomierne dawkowanie cukrów i węglowodanów - odpowiedziała jak najbardziej poważnym tonem się dało, kiedy twarz sama się do niego uśmiechała. Sama się starała nie myśleć o możliwości chodzenia z Aaronem, ponieważ mogłoby się okazać coś podobnego jak w przypadku Williama, czyli - to skomplikowane. Nie chciała już nikomu bliskiemu mącić w życiu. Pragnęła kogoś takiego kochanego tylko dla siebie i nikogo więcej. Dlatego pewnie wyląduje w końcu w łóżku z jakimś nerdem, któremu popularność nigdy nie zagroziła...
Odstawiła pusty talerz na bok i popiła kolejną ilością gazowanego napoju. Nawet jej się odbiło, za co przeprosiła Aarona, szczerząc wesoło.
- Przyjęło się. A to nie była randka... Chyba. Nie wiem jak to u nich w kulturze się nazywa. Wiem tylko, że nie piją, nie dotykają i nie jedzą tego co chcą. Jest drażliwy na punkcie sprzedawania zwierząt w zamian za kobiety, więc coś jest na rzeczy - zaśmiała się szczerze, bo w końcu dokładnie o tym samym myślała, kiedy rozmawiała z Asimem.
- Pomogłam mu się trochę ubrać bardziej po europejsku, bo gdybyś zobaczył go rano... Merlinie. Oni chodzą w takich długich sukienkach i wiankach na głowie.
Aaron było może mężczyzną, ale musiał dostrzec, że Bahar przyciągał uwagę dziewcząt swoją egzotyczną urodą. Nic więc dziwnego, że Zoi pojawiły się rumieńce na twarzy zaraz jak tylko przypomniała sobie dzisiejsze wyjście do sklepu handlowego. To było nawet miłe, że obcokrajowiec odzywał się tylko do niej, kiedy zewsząd napalone ekspedientki go otaczały.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Jesteś obrzydliwa.
Zaśmiał się wesoło słysząc jej solidne, męskie wręcz beknięcie. To na tyle z wizji małej i słodkiej dziewczynki za którą wiele osób ją miało. Wysłuchał co miała do powiedzenia na temat araba z którym ją widział i przytaknął kilka razy. Domyślał się, że to tylko żarty z tymi napomknięciami o zwierzętach, bo co jak co, ale wolał jednak nie wierzyć, że tak naprawdę dzieje się na świecie. Chociaż widząc nawet i przypadkiem mugolskie nagłówki gazet na ulicy człowiek ma ochotę złapać się za głowę. Co się z tym światem dzieje...
- Czyli dokładnie tak jak pokazują w telewizji. I tak po pierwszym wrażeniu daję mu kilka miesięcy i zrobi się tak lalusiowaty jak tylko może. Z taką buźką? Dziewczyny będą sikać, a on będzie zgrywał nieporadnego obcokrajowca.
Wzruszył ramionami. Był mimo wszystko jedną z tych osób, których nie jarał napływ obcokrajowców chcących właśnie w Anglii prowadzić swoje nowe życie. Nawet jeżeli w magicznym świecie było to jakoś zrozumiałe to tak czy siak opowieści były różne i może i zachował się płytko nie poznając danej osoby najpierw, a tylko wydawał osąd, ale tak czy siak...
- Bylebyś tylko ty nie padła jego urokowi zanim się nie upewnisz, że jest nieszkodliwy.
Stwierdził wesoło. Czasem czuł się niezwykle dziwnie rozmawiając o ewentualnych miłostkach Zoi. Wydawało mu się, że zachowuje się wtedy jak jakiś brat albo przyzwoitka. Ale co się dziwić? Dla przyjaciółki tylko najlepsze, wyselekcjonowane partie w mieście!
Zaśmiał się wesoło słysząc jej solidne, męskie wręcz beknięcie. To na tyle z wizji małej i słodkiej dziewczynki za którą wiele osób ją miało. Wysłuchał co miała do powiedzenia na temat araba z którym ją widział i przytaknął kilka razy. Domyślał się, że to tylko żarty z tymi napomknięciami o zwierzętach, bo co jak co, ale wolał jednak nie wierzyć, że tak naprawdę dzieje się na świecie. Chociaż widząc nawet i przypadkiem mugolskie nagłówki gazet na ulicy człowiek ma ochotę złapać się za głowę. Co się z tym światem dzieje...
- Czyli dokładnie tak jak pokazują w telewizji. I tak po pierwszym wrażeniu daję mu kilka miesięcy i zrobi się tak lalusiowaty jak tylko może. Z taką buźką? Dziewczyny będą sikać, a on będzie zgrywał nieporadnego obcokrajowca.
Wzruszył ramionami. Był mimo wszystko jedną z tych osób, których nie jarał napływ obcokrajowców chcących właśnie w Anglii prowadzić swoje nowe życie. Nawet jeżeli w magicznym świecie było to jakoś zrozumiałe to tak czy siak opowieści były różne i może i zachował się płytko nie poznając danej osoby najpierw, a tylko wydawał osąd, ale tak czy siak...
- Bylebyś tylko ty nie padła jego urokowi zanim się nie upewnisz, że jest nieszkodliwy.
Stwierdził wesoło. Czasem czuł się niezwykle dziwnie rozmawiając o ewentualnych miłostkach Zoi. Wydawało mu się, że zachowuje się wtedy jak jakiś brat albo przyzwoitka. Ale co się dziwić? Dla przyjaciółki tylko najlepsze, wyselekcjonowane partie w mieście!
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Tutaj też musiała się zgodzić z Aaronem. Asim już za moment mógł się wydać jednym z tych arabów, którzy wykorzystują biedne i naiwne dziewczęta, a potem zabierają do swojego haremu. Zoję jednak doświadczenie mało czego nauczyło, więc dalej była łatwowierna na gapowatość. W końcu dzięki temu poznała się z dawnym Gryfonem...
- Jest przystojny, dlatego musi być coś z nim nie tak... - westchnęła smutno i odesłała różdżką naczynia do zlewu. Tam rzuciła zaklęcie na gąbkę i ścierkę, żeby talerze się same umyły. Kto by pomyślał, że po osiągnięciu dorosłości Zoja będzie na co dzień używała gospodarczych czarów. Musiała jednak ćwiczyć, żeby nie zapomnieć ile się namęczyła, żeby mieć dobrą ocenę z Zaklęć.
- A Ty co? Zazdrosny trochę? - mrugnęła do Aarona wesoło i wstała z miejsca. Przeniosła się na kanapę w salonie, gdzie położyła się wygodnie na poduszkach. Po jedzeniu zawsze robiła się senna, więc to jej sjestowa pozycja
- Jest przystojny, dlatego musi być coś z nim nie tak... - westchnęła smutno i odesłała różdżką naczynia do zlewu. Tam rzuciła zaklęcie na gąbkę i ścierkę, żeby talerze się same umyły. Kto by pomyślał, że po osiągnięciu dorosłości Zoja będzie na co dzień używała gospodarczych czarów. Musiała jednak ćwiczyć, żeby nie zapomnieć ile się namęczyła, żeby mieć dobrą ocenę z Zaklęć.
- A Ty co? Zazdrosny trochę? - mrugnęła do Aarona wesoło i wstała z miejsca. Przeniosła się na kanapę w salonie, gdzie położyła się wygodnie na poduszkach. Po jedzeniu zawsze robiła się senna, więc to jej sjestowa pozycja
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Zaśmiał się cicho słysząc jej uwagę. Nie wiedział, że takie przekonanie może krążyć w pewnych kręgach dziewczęcych, ale był w stanie zrozumieć skąd mogło się ono wziąć. W końcu iluż to przystojniaków pogrywało sobie z ludźmi albo po prostu było walniętych na swoim punkcie? Wielu. Dlatego chyba lepiej być całkowitym średniakiem aniżeli nazbyt przystojnym. Wtedy biorą cię za normalnego. A przynajmniej on tak sobie wmawiał, bo sam adonisem nie był dlatego pocieszenie musi być. Gdy skończyli jeść o n również szybkim machnięciem różdżki odesłał swoje naczynia do mycia. Cuda magii. Domowe obowiązki z niewielkim nakładem pracy i to raz dwa. Żałujcie ci co nie umiecie czarować. Słysząc jej pytanie prychnął tylko.
- Zazdrosny? Zmartwiony. Nie mogę cię tak oddać pierwszemu lepszemu. Każdego i tak prędzej czy później dopadnę na przesłuchanie. Ot taki trening przed aurorstwem.
Powiedział uśmiechając się wesoło do dziewczyny. Czy był zazdrosny? Może trochę, ale to chyba z powodu przyjaźni. Tak, na pewno. Teraz rozumiał też trochę czemu ona nie była zachwycona gdy ten prowadzał się tylko z Hanką. Jednak parowanie się może zabić trochę przyjaźń. Tego nie było w umowie.
- Zazdrosny? Zmartwiony. Nie mogę cię tak oddać pierwszemu lepszemu. Każdego i tak prędzej czy później dopadnę na przesłuchanie. Ot taki trening przed aurorstwem.
Powiedział uśmiechając się wesoło do dziewczyny. Czy był zazdrosny? Może trochę, ale to chyba z powodu przyjaźni. Tak, na pewno. Teraz rozumiał też trochę czemu ona nie była zachwycona gdy ten prowadzał się tylko z Hanką. Jednak parowanie się może zabić trochę przyjaźń. Tego nie było w umowie.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Przez przypadek trafiła kiedyś w kolejce do lekarza na broszurkę pod tytułem "Psychologia wyglądu: poznaj swojego trolla". Chodziło o to, że do poszczególnych grup, tak samo wyglądających osób, dopisywało się podobieństwa w zachowaniach. Na przykład blondyni z długimi rękoma byli częściej sprawcami gwałtów, niż bruneci. Dziewczyn też to mogło dotyczyć. Dlatego te ładne były tępe, a te brzydsze miały zajebisty charakter. Przystojni faceci się puszczali, a Ci średni byli stabilniejsi w uczuciach.
Podniosła nogi, co chłopak miał zrozumieć jako pozwolenie, że może się do niej przysiąść. Już nie raz tak siadali. Ułoży mu się w brzuchu i pewnie wróci do siebie. Ech, bardzo chciałaby go odwiedzić w nowym miejscu.
- Dlatego nigdy nie będę miała chłopaka - powiedziała sennie, chociaż przy swoim pytaniu, spojrzała na niego trzeźwo.
- Czy... Zapraszacie do siebie znajomych?
Chciała też trochę zmienić temat rozmowy. Dalej nie otrząsnęła się po tej całej sprawie z Waltonem. Naprawdę myślała, że trafiła w końcu na swojego księcia z bajki. Tak bardzo się co do niego myliła, że to po prostu bolało. I nawet nie miała z kim o tym za bardzo porozmawiać, bo po prostu jeszcze nie chciała... Jedyną osobą, która wiedziała o nich lepiej była na domiar złego Hanka. No może jeszcze Morwen, ale jej w głowie teraz siostra, która powstała z martwych, a nie miłostki Bułgarki.
Podniosła nogi, co chłopak miał zrozumieć jako pozwolenie, że może się do niej przysiąść. Już nie raz tak siadali. Ułoży mu się w brzuchu i pewnie wróci do siebie. Ech, bardzo chciałaby go odwiedzić w nowym miejscu.
- Dlatego nigdy nie będę miała chłopaka - powiedziała sennie, chociaż przy swoim pytaniu, spojrzała na niego trzeźwo.
- Czy... Zapraszacie do siebie znajomych?
Chciała też trochę zmienić temat rozmowy. Dalej nie otrząsnęła się po tej całej sprawie z Waltonem. Naprawdę myślała, że trafiła w końcu na swojego księcia z bajki. Tak bardzo się co do niego myliła, że to po prostu bolało. I nawet nie miała z kim o tym za bardzo porozmawiać, bo po prostu jeszcze nie chciała... Jedyną osobą, która wiedziała o nich lepiej była na domiar złego Hanka. No może jeszcze Morwen, ale jej w głowie teraz siostra, która powstała z martwych, a nie miłostki Bułgarki.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Aj tam. Znajdziemy ci idealną partię.
Powiedział z uśmiechem przysiadając się do dziewczyny i układając wygodnie. Czasem myślał, że Zoja może mieć coś z niedźwiedzia. Tylko nie takiego co to na zimę zapada w sen, oj nie. Takiego z opowiadań dla dzieci. Gdy misio się najadł szedł smacznie spać i wstawał na następny posiłek. W sumie psy i chyba koty mają podobnie czasem. Ktoś może wszczepił Bułgarce jakieś zwierzęce geny przez to jest czasem taka rozlazła? Kto wie... Kto wie.. Słysząc jej pytanie uniósł nieco brew do góry.
- Oczywiście, że tak. Nie mamy tam przecież żadnego azylu. Myślimy nawet nad jakąś parapetówką, ale to jak zacznie się rok. Wszyscy już wtedy wrócą z wakacji i będziemy balować do białego rana.
Powiedział z ekscytacją. Co jak co, ale nigdy nie miał swojego własnego kąta poza pokojem czy to w domu czy to w Hogwarcie, więc posiadanie domu wiązało się z obowiązkową parapetówką. Zastanawiał się tylko czy za bardzo nie rozniosą tego nowego domostwa. Ale tym martwić się będzie kiedy indziej.
- Jak masz ochotę to o każdej porze dnia i nocy jesteś mile widziana.
Dodał uśmiechając się do niej ciepło. Hannah na pewno nie będzie miała nic przeciwko. Może w końcu się zaprzyjaźnią. Oj jak dużo łatwiej by się żyło..
Powiedział z uśmiechem przysiadając się do dziewczyny i układając wygodnie. Czasem myślał, że Zoja może mieć coś z niedźwiedzia. Tylko nie takiego co to na zimę zapada w sen, oj nie. Takiego z opowiadań dla dzieci. Gdy misio się najadł szedł smacznie spać i wstawał na następny posiłek. W sumie psy i chyba koty mają podobnie czasem. Ktoś może wszczepił Bułgarce jakieś zwierzęce geny przez to jest czasem taka rozlazła? Kto wie... Kto wie.. Słysząc jej pytanie uniósł nieco brew do góry.
- Oczywiście, że tak. Nie mamy tam przecież żadnego azylu. Myślimy nawet nad jakąś parapetówką, ale to jak zacznie się rok. Wszyscy już wtedy wrócą z wakacji i będziemy balować do białego rana.
Powiedział z ekscytacją. Co jak co, ale nigdy nie miał swojego własnego kąta poza pokojem czy to w domu czy to w Hogwarcie, więc posiadanie domu wiązało się z obowiązkową parapetówką. Zastanawiał się tylko czy za bardzo nie rozniosą tego nowego domostwa. Ale tym martwić się będzie kiedy indziej.
- Jak masz ochotę to o każdej porze dnia i nocy jesteś mile widziana.
Dodał uśmiechając się do niej ciepło. Hannah na pewno nie będzie miała nic przeciwko. Może w końcu się zaprzyjaźnią. Oj jak dużo łatwiej by się żyło..
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Niestety idealne partie przeszły mi już koło nosa. Zostali farbujący brodę Arabowie i wampiry, które lubią A plus - powiedziała, kładąc na nim nogi.
Kiedy pierwszy raz usłyszała o przeprowadzce Aarona, usłyszała również o wilkołactwie i smoczym jaju. Najnormalniej w świecie została wtedy przytłoczona przeróżnymi faktami na raz i dlatego teraz nie była pewna, czy ten dom właśnie nie miał być takim azylem nienanoszalnym dla nikogo z zewnątrz. Uśmiechnęła się na słowa, że jest jednak inaczej. Będzie w stanie może przełknąć swoją gulę w stosunku do Hannah i wreszcie by się dogadały. Chociaż najpierw to powinien się jej jednak spytać, czy może zaprosić do domu Zoję. W końcu to nie tylko jego dom, a prefekcina wyraźnie jej nie lubiła.
- Przez Ciebie pewnie tak, ale gorzej z Twoją dziewczyną. Najpierw się jej spytaj, a potem mnie zapraszaj. Chętnie bym zobaczyła jak się urządziliście - dodała wesoło.
- Ale przed rozpoczęciem roku akademickiego też powinniśmy się napić i gdzieś wyjść. Chciałabym w końcu spróbować tej ognistej, o której to tak wszyscy mówią!
No tak, ona nigdy nie piła niczego poza lekkimi drinkami i kremowym piwem.
Kiedy pierwszy raz usłyszała o przeprowadzce Aarona, usłyszała również o wilkołactwie i smoczym jaju. Najnormalniej w świecie została wtedy przytłoczona przeróżnymi faktami na raz i dlatego teraz nie była pewna, czy ten dom właśnie nie miał być takim azylem nienanoszalnym dla nikogo z zewnątrz. Uśmiechnęła się na słowa, że jest jednak inaczej. Będzie w stanie może przełknąć swoją gulę w stosunku do Hannah i wreszcie by się dogadały. Chociaż najpierw to powinien się jej jednak spytać, czy może zaprosić do domu Zoję. W końcu to nie tylko jego dom, a prefekcina wyraźnie jej nie lubiła.
- Przez Ciebie pewnie tak, ale gorzej z Twoją dziewczyną. Najpierw się jej spytaj, a potem mnie zapraszaj. Chętnie bym zobaczyła jak się urządziliście - dodała wesoło.
- Ale przed rozpoczęciem roku akademickiego też powinniśmy się napić i gdzieś wyjść. Chciałabym w końcu spróbować tej ognistej, o której to tak wszyscy mówią!
No tak, ona nigdy nie piła niczego poza lekkimi drinkami i kremowym piwem.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Bredzisz.
Skwitował krótko. Co jak co ale partii różnego rodzaju na świecie było wiele, a przecież właśnie zaczynają studia. Kto wie co może czekać za rogiem? Albo kto? Może znajdzie się jakiś książę z bajki i Zoja w końcu przestanie pitolić o życiu samotnie i z kotami. Uśmiechnął się na samo wyobrażenie Yordanovej w otoczeniu 10 kotów, które cały czas miauczą o jedzenie. Chyba by dostała świra.
- Jasne. Wiem, wiem, że muszę zapytać. Ale myślę, że i tak by nie miała nic przeciw. Naprawdę jest kochaną osobą, a nie potworem Zoja.
Powiedział poważnym głosem. Doskonale wiedział, że nawet jak się nie dogadują, to Hannah nie wyrzuci Bułgarki z domu na zbity pysk. Czasem miał wrażenie, że jedna drugiej się po prostu boi i dlatego mają problemy z komunikacją między sobą.
- A Morwen nie trzyma gdzieś tutaj butelki? Co za problem się napić nawet i teraz.
Wzruszył ramionami jakby to była oczywista rzecz do zrobienia. Zapomniał już chyba, że tylko on i Logan chyba byli na tyle dużymi degeneratami w szkole, że wymykali się do zakazanych miejsc byleby tylko napić się alkoholu. Ale teraz byli pełnoletni i mogli wszystko. W tym i napić się whisky w domu.
Skwitował krótko. Co jak co ale partii różnego rodzaju na świecie było wiele, a przecież właśnie zaczynają studia. Kto wie co może czekać za rogiem? Albo kto? Może znajdzie się jakiś książę z bajki i Zoja w końcu przestanie pitolić o życiu samotnie i z kotami. Uśmiechnął się na samo wyobrażenie Yordanovej w otoczeniu 10 kotów, które cały czas miauczą o jedzenie. Chyba by dostała świra.
- Jasne. Wiem, wiem, że muszę zapytać. Ale myślę, że i tak by nie miała nic przeciw. Naprawdę jest kochaną osobą, a nie potworem Zoja.
Powiedział poważnym głosem. Doskonale wiedział, że nawet jak się nie dogadują, to Hannah nie wyrzuci Bułgarki z domu na zbity pysk. Czasem miał wrażenie, że jedna drugiej się po prostu boi i dlatego mają problemy z komunikacją między sobą.
- A Morwen nie trzyma gdzieś tutaj butelki? Co za problem się napić nawet i teraz.
Wzruszył ramionami jakby to była oczywista rzecz do zrobienia. Zapomniał już chyba, że tylko on i Logan chyba byli na tyle dużymi degeneratami w szkole, że wymykali się do zakazanych miejsc byleby tylko napić się alkoholu. Ale teraz byli pełnoletni i mogli wszystko. W tym i napić się whisky w domu.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Dostałaby i to na pewno, ponieważ Zoja nie lubiła za bardzo zwierząt. Była sierotą, a sieroty nie za bardzo potrafią się opiekować mniejszymi i słabszymi od siebie. Szczególnie, gdy tamci są słodsi od niej i prędzej je adoptują, niż ją. Dosyć egoistyczna postawa i możliwe, że w końcu jej to się zmieni, ale na razie cieszyła się stuprocentową uwagą Morwen. Gorzej, jeżeli ta zajdzie w końcu w ciążę... Przemilczała kwestię Hanny i byciem kochaną osobą. To coś czego faceci mogą nie zrozumieć.
Uniosła głowę, kiedy zaproponował napicie się teraz zaraz. To dla niego było aż tak normalne? Myślała, że kiedy spróbuje pierwszej szklanki ognistej Oghdena to będzie to jakoś bardziej celebrowała. Przypomniała sobie zaraz po tym, że kiedy Aaron był u niej ostatnio, przyłożono jej nóż do gardła, więc może jednak powinna próbować nowych rzeczy leciutko szybciej, zanim się zestarzeje?
- Serio? A jak Cię sieknie i nie wrócisz do domu? - zaśmiała się wesoło, będąc podnieconą perspektywą upicia się. Chyba bezpieczniejszych warunków sobie wymyślić nie mogła. Przyjaciel, któremu w zupełności ufa i zacisze domu. Wstała żwawo z kanapy i sięgnęła do lodówki, gdzie mieli 3/4 butelki. Wzięła czyste szklanki z szafki i nalała do nich alkoholu. Aż jej się ręce trzęsły, bo radio zaczęło grać tematyczny kawałek "Schody do piwniczki".
- Wow - powiedziała, patrząc na bursztynowy napój i podała Aaronowi drugi napój. - I to wszystko legalnie, ha! Może powinnam jeszcze zacząć palić, co ty na to? Czuję się w buntowniczym nastroju! - zażartowała.
Uniosła głowę, kiedy zaproponował napicie się teraz zaraz. To dla niego było aż tak normalne? Myślała, że kiedy spróbuje pierwszej szklanki ognistej Oghdena to będzie to jakoś bardziej celebrowała. Przypomniała sobie zaraz po tym, że kiedy Aaron był u niej ostatnio, przyłożono jej nóż do gardła, więc może jednak powinna próbować nowych rzeczy leciutko szybciej, zanim się zestarzeje?
- Serio? A jak Cię sieknie i nie wrócisz do domu? - zaśmiała się wesoło, będąc podnieconą perspektywą upicia się. Chyba bezpieczniejszych warunków sobie wymyślić nie mogła. Przyjaciel, któremu w zupełności ufa i zacisze domu. Wstała żwawo z kanapy i sięgnęła do lodówki, gdzie mieli 3/4 butelki. Wzięła czyste szklanki z szafki i nalała do nich alkoholu. Aż jej się ręce trzęsły, bo radio zaczęło grać tematyczny kawałek "Schody do piwniczki".
- Wow - powiedziała, patrząc na bursztynowy napój i podała Aaronowi drugi napój. - I to wszystko legalnie, ha! Może powinnam jeszcze zacząć palić, co ty na to? Czuję się w buntowniczym nastroju! - zażartowała.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Jak mnie sieknie to będziesz musiała mnie odtransportować do domu.
Powiedział puszczając jej oczko. Jeżeli Zoja faktycznie podłapie pomysł z napiciem się, to on musiał być tym mądrzejszym dla odmiany. Wolniejsze tempo i będzie miał Yordanovą jako tako pod kontrolą żeby się nie porzygała na kanapę. Jakby do tego dopuścił to może i miałby opowieści dla wnuków albo dzieci Bułgarki, ale ona chyba nie byłaby zachwycona taką perspektywą. Tyle dobrego, że magią w razie czego uprzątną to raz dwa. Gdy dziewczyna zerwała się po to by przynieść butelkę, Matluck usiadł nieco wygodniej niż poprzednio. Widząc jak podekscytowana jest Zoja zaśmiał się pod nosem. Nie miał pojęcia, że ktoś może się tak ucieszyć na wizję alkoholu. Ależ czeka ją zawód jak pierwszy raz się napije. Bezcenna będzie to mina.
- Ty się tak nie rozpędzaj, bo potem będzie na mnie, że sprowadzam cię na złą drogę.
Stwierdził żartobliwie. Sam nic do papierosów nie miał, ale też raczej ich nie palił. Chyba, że był bliski utracenia przytomności. Wtedy mugolski papieros był rzeczą niezwykle kuszącą.
- A tymczasem na zdrowie.
Powiedział unosząc podaną mu wcześniej szklankę do góry. Po przybiciu tostu napił się trochę trunku ze szklanki i bacznie obserwował reakcję Zoi. To będzie piękne.
Powiedział puszczając jej oczko. Jeżeli Zoja faktycznie podłapie pomysł z napiciem się, to on musiał być tym mądrzejszym dla odmiany. Wolniejsze tempo i będzie miał Yordanovą jako tako pod kontrolą żeby się nie porzygała na kanapę. Jakby do tego dopuścił to może i miałby opowieści dla wnuków albo dzieci Bułgarki, ale ona chyba nie byłaby zachwycona taką perspektywą. Tyle dobrego, że magią w razie czego uprzątną to raz dwa. Gdy dziewczyna zerwała się po to by przynieść butelkę, Matluck usiadł nieco wygodniej niż poprzednio. Widząc jak podekscytowana jest Zoja zaśmiał się pod nosem. Nie miał pojęcia, że ktoś może się tak ucieszyć na wizję alkoholu. Ależ czeka ją zawód jak pierwszy raz się napije. Bezcenna będzie to mina.
- Ty się tak nie rozpędzaj, bo potem będzie na mnie, że sprowadzam cię na złą drogę.
Stwierdził żartobliwie. Sam nic do papierosów nie miał, ale też raczej ich nie palił. Chyba, że był bliski utracenia przytomności. Wtedy mugolski papieros był rzeczą niezwykle kuszącą.
- A tymczasem na zdrowie.
Powiedział unosząc podaną mu wcześniej szklankę do góry. Po przybiciu tostu napił się trochę trunku ze szklanki i bacznie obserwował reakcję Zoi. To będzie piękne.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Idąc myślą, że wszystko co dobre tuczy albo jest niedozwolone, nie spodziewała się by whiskey miała taki obrzydliwy smak. Wzięła zdecydowanie zbyt dużego łyka jak na pierwszy raz. Nie chciała szybko przełykać, żeby poczuć smak, ale to chyba nie było najlepszym pomysłem. Spojrzała na Aarona z wypchanymi policzkami z trudem połknęła alkohol i aż nią wzdrygnęło.
- Fuuuu! - najpierw poczuła gorzki smak, a potem zaraz coś ostrego, jakby przesuwało się wzdłuż jej przełyku i rozgrzewało cały żołądek. Wykrzywiła się i odłożyła szklankę z niezwykłą obrazą na twarzy.
- To jest obrzydliwe! Niby jak to może być fajne?!
Podskoczyła po butelkę coca coli i prędko popiła, nie trudząc się już wlewaniem napoju do szklanki. Musiała popić, koniecznie. Paliło jak cholera, a to przecież nie nasza polska wódka!
- Fuuuu! - najpierw poczuła gorzki smak, a potem zaraz coś ostrego, jakby przesuwało się wzdłuż jej przełyku i rozgrzewało cały żołądek. Wykrzywiła się i odłożyła szklankę z niezwykłą obrazą na twarzy.
- To jest obrzydliwe! Niby jak to może być fajne?!
Podskoczyła po butelkę coca coli i prędko popiła, nie trudząc się już wlewaniem napoju do szklanki. Musiała popić, koniecznie. Paliło jak cholera, a to przecież nie nasza polska wódka!
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Gdy tylko Zoja wzięła pierwszy łyk ze szklanki Aaron aż wstrzymał oddech i... Nie zawiódł się. Jej reakcja była znakomita i szkoda, że jej nie nagrał albo nie zrobił zdjęcia. Idealna mina na kartkę świąteczną dla całej rodziny. Gdy dziewczyna ruszyła po colę żeby zapić nieprzyjemny smak Aaron nie mógł się powstrzymać i wybuchł śmiechem.
- Przepraszam, ale cudnie wyglądałaś.
Powiedział rozbawiony odstawiając również swoją szklankę na stolik po to by otrzeć łzy, które napłynęły mu ze śmiechu do oczu. Dotarło teraz do niego, że to druga osoba, którą w tym roku widzi jak pije pierwszy raz. Może faktycznie stawał się jakimś degeneratem sprowadzającym na złą drogę biedne niewiasty? Nieee. To niemożliwe.
- I nikt nie mówił, że to będzie jakieś pyszne!
Dodał od razu. W końcu nie zapytała czy będzie to smaczne prawda? Niby mógł jej powiedzieć, ale po co niszczyć niespodziankę..
- Przepraszam, ale cudnie wyglądałaś.
Powiedział rozbawiony odstawiając również swoją szklankę na stolik po to by otrzeć łzy, które napłynęły mu ze śmiechu do oczu. Dotarło teraz do niego, że to druga osoba, którą w tym roku widzi jak pije pierwszy raz. Może faktycznie stawał się jakimś degeneratem sprowadzającym na złą drogę biedne niewiasty? Nieee. To niemożliwe.
- I nikt nie mówił, że to będzie jakieś pyszne!
Dodał od razu. W końcu nie zapytała czy będzie to smaczne prawda? Niby mógł jej powiedzieć, ale po co niszczyć niespodziankę..
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Ona też miała łzy w oczach, ale z zażenowania i złości. Naprawdę się tego nie spodziewała! Zacisnęła mocno szczęki i przyniosła im na ławę butelkę cola coli. Teraz będzie przynajmniej przygotowana. Zanim jednak sięgnęła po szklankę, spojrzała na niego jeszcze z wyrzutem.
- Więc po co ludzie to robią? - miała się o tym niebawem przekonać, jak skończy pić tą jedną szklankę. Niestety okaże się, że Zoja nie będzie miała zbyt dobrej wytrzymałości. Może to i lepiej? Nie będzie jej już tak korciło, żeby sięgnąć po mocniejszy alkohol.
Usiadła obok niego z powrotem i uniosła wyzywająco podbródek.
- A Ty? No dawaj, ciekawe czy przełkniesz bez zmrużenia okiem!
Była niby wzburzona, ale Aaron akurat wiedział, kiedy Zoja się dobrze bawiła. Takie doświadczenia były dla niej zabawne i zdecydowanie nie miała Matlucka za generata. To ona była dziwna, bo stroniła od cięższych imprez, na których pojawiały się inne trunki, niż kremowe piwo. Nie była tak restrykcyjna jak prefekci, to na pewno nie, ale akurat do używek jej nigdy nie ciągnęło. Jakieś lekkie, musujące i słodkie winko jak najbardziej, ale nigdy nie czysta... Po prostu dorośli jej nie częstowali, a do podwalin z Gryfonem nie łaziła.
Wzięła swoją szklankę do rąk na znak, że nie zamierza przestać pić.
- Więc po co ludzie to robią? - miała się o tym niebawem przekonać, jak skończy pić tą jedną szklankę. Niestety okaże się, że Zoja nie będzie miała zbyt dobrej wytrzymałości. Może to i lepiej? Nie będzie jej już tak korciło, żeby sięgnąć po mocniejszy alkohol.
Usiadła obok niego z powrotem i uniosła wyzywająco podbródek.
- A Ty? No dawaj, ciekawe czy przełkniesz bez zmrużenia okiem!
Była niby wzburzona, ale Aaron akurat wiedział, kiedy Zoja się dobrze bawiła. Takie doświadczenia były dla niej zabawne i zdecydowanie nie miała Matlucka za generata. To ona była dziwna, bo stroniła od cięższych imprez, na których pojawiały się inne trunki, niż kremowe piwo. Nie była tak restrykcyjna jak prefekci, to na pewno nie, ale akurat do używek jej nigdy nie ciągnęło. Jakieś lekkie, musujące i słodkie winko jak najbardziej, ale nigdy nie czysta... Po prostu dorośli jej nie częstowali, a do podwalin z Gryfonem nie łaziła.
Wzięła swoją szklankę do rąk na znak, że nie zamierza przestać pić.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
- Żeby się spić.
Odpowiedział prostacko. Nie miał pojęcia czemu ludzie piją alkohol. By zapomnieć o problemach? By się lepiej bawić? Bo lubili być na rauszu? Wszystkie te powody były pradopodobne, ale nie miał pojęcia czemu tyle osób pije. Każdy ma własny powód. Najczęściej jednak pili towarzysko, bo po alkoholu rozmowa zawsze się klei. Nawet gadka o tym jak wyglądała czapka Merlina wydawała się wtedy być na tyle ważna i interesująca co debata o pokoju na świecie. Słysząc rzucone przez nią wyzwanie Matluck uniósł brew do góry.
- Wyzywasz mnie?
Zapytał chociaż odpowiedź była oczywista. Złapał za szklankę, w której znajdowała się solidna porcja alkoholu i wychylił całość za jednym łykiem. Całą swoją uwagę skupił na tym żeby się nie skrzywić i jakimś cudem mu się udało, chociaż wnętrzności zaczęły go palić tak mocno, że nie był w stanie wytrzymać dlatego też szybko zakaszlał chcąc zakryc swoje skrzywienie jednakże nie wyszło to zbyt dobrze.
- Ale jakby co to zbierasz mnie z ziemi.
Dodał z uśmiechem odstawiając szkło na stolik i czekając aż teraz Yordanova się wykaże.
Odpowiedział prostacko. Nie miał pojęcia czemu ludzie piją alkohol. By zapomnieć o problemach? By się lepiej bawić? Bo lubili być na rauszu? Wszystkie te powody były pradopodobne, ale nie miał pojęcia czemu tyle osób pije. Każdy ma własny powód. Najczęściej jednak pili towarzysko, bo po alkoholu rozmowa zawsze się klei. Nawet gadka o tym jak wyglądała czapka Merlina wydawała się wtedy być na tyle ważna i interesująca co debata o pokoju na świecie. Słysząc rzucone przez nią wyzwanie Matluck uniósł brew do góry.
- Wyzywasz mnie?
Zapytał chociaż odpowiedź była oczywista. Złapał za szklankę, w której znajdowała się solidna porcja alkoholu i wychylił całość za jednym łykiem. Całą swoją uwagę skupił na tym żeby się nie skrzywić i jakimś cudem mu się udało, chociaż wnętrzności zaczęły go palić tak mocno, że nie był w stanie wytrzymać dlatego też szybko zakaszlał chcąc zakryc swoje skrzywienie jednakże nie wyszło to zbyt dobrze.
- Ale jakby co to zbierasz mnie z ziemi.
Dodał z uśmiechem odstawiając szkło na stolik i czekając aż teraz Yordanova się wykaże.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Cóż wyglądało to bardziej, jakby się zakrztusił po całkowitym wypiciu zawartości swojej szklanki, a nie zakaszlał, ale niech mu będzie. Nie popił i tego mu cholernie zazdrościła. Zmrużyła oczy.
- Nie będzie co zbierać, gdy z Tobą skończę - powiedziała wyzywającym tonem i nagle wychyliła całą zawartość swojej szklanki. Na cycki Roweny!
- Aaaach - jęknęła, otrząsając się. Paskudne, bardzo paskudne. Ale nie będzie popijała, nie będzie. Musiała nabrać więcej śliny do buzi, żeby pozbyć się goryczy. Znowu czuła jak gorąc przesuwa się w jej ciele. Teraz to obydwoje będą mieli kupy giganty następnego dnia. Bo takim żarciu, a teraz alkoholu...
- Kiedy pierwszy raz się napiłeś... było to w podwalinach z Loganem, czy wcześniej imprezowałeś? Wiem, że Ślizgoni nie raz zapraszali w różne miejsca i niektórzy Gryfoni chodzili, ale jakoś nigdy nie poszłam, chociaż mnie korciło - powiedziała, dolewając im alkoholu. Może obydwoje tego potrzebowali, co? Na zapicie nerwów i jakiś tam swoich smutków. W końcu nie przeżywała tylko Oweny, ale cały nastoletni świat jej się walił na głowę. Szła na studia, do pały trolla!
- Boję się przeprowadzki do akademika. Strasznie mi się nie chce pakować i nie wiem z kim będę w pokoju. Podobno są dwuosobowe, więc mam 50 procent szans, że się nie polubimy.
Kiedy znowu się napił, zrobiła to samo. Już coraz mniej nią wzdrygało i nawet się nie skrzywiła kolejnym razem. Opalone jeszcze policzki Bułgarki zaróżowiły się znacząco. A jakąś godzinę temu myślała o rozpaleniu dzisiaj kominka na noc, bo robiło się chłodniej.
- Nie będzie co zbierać, gdy z Tobą skończę - powiedziała wyzywającym tonem i nagle wychyliła całą zawartość swojej szklanki. Na cycki Roweny!
- Aaaach - jęknęła, otrząsając się. Paskudne, bardzo paskudne. Ale nie będzie popijała, nie będzie. Musiała nabrać więcej śliny do buzi, żeby pozbyć się goryczy. Znowu czuła jak gorąc przesuwa się w jej ciele. Teraz to obydwoje będą mieli kupy giganty następnego dnia. Bo takim żarciu, a teraz alkoholu...
- Kiedy pierwszy raz się napiłeś... było to w podwalinach z Loganem, czy wcześniej imprezowałeś? Wiem, że Ślizgoni nie raz zapraszali w różne miejsca i niektórzy Gryfoni chodzili, ale jakoś nigdy nie poszłam, chociaż mnie korciło - powiedziała, dolewając im alkoholu. Może obydwoje tego potrzebowali, co? Na zapicie nerwów i jakiś tam swoich smutków. W końcu nie przeżywała tylko Oweny, ale cały nastoletni świat jej się walił na głowę. Szła na studia, do pały trolla!
- Boję się przeprowadzki do akademika. Strasznie mi się nie chce pakować i nie wiem z kim będę w pokoju. Podobno są dwuosobowe, więc mam 50 procent szans, że się nie polubimy.
Kiedy znowu się napił, zrobiła to samo. Już coraz mniej nią wzdrygało i nawet się nie skrzywiła kolejnym razem. Opalone jeszcze policzki Bułgarki zaróżowiły się znacząco. A jakąś godzinę temu myślała o rozpaleniu dzisiaj kominka na noc, bo robiło się chłodniej.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Już miał coś powiedzieć, ale na szczęście Zoja postanowiła wychylić całą zawartość swojej szklanki zaraz po nim i miał chwilę na to by jego gardło w milczeniu wróciło do siebie. Obawiał się, że po takim przepaleniu jedyny dźwięk jaki by z siebie wydał to pisk, a to było średnią wizją. Zastanawiał się jak w głowie Zoi musiał smakować alkohol zanim faktycznie się go napiła. Pewnie wyobraźnia podpowiadała jej, że to takie słodkie i przyjemne, a tu taka niespodzianka. Słysząc jej pytanie podrapał się po policzku starając sobie przypomnieć kiedy pierwszy raz się napił.
- Wcześniej niż podwaliny, ale nie jakoś dużo wcześniej. W zasadzie do tych podwalin poleźliśmy dlatego, że byliśmy wygłodniali po tych pierwszych razach.
Powiedział wzruszając ramionami. Ciekawe jak przez ostatni rok zmieniło się jego podejście przez te wszystkie przejścia jakie sam sobie zafundował. Będzie mu tego jednak brakowało. Był niezmiernie ciekaw co się stało w tych podwalinach oprócz tego mordu na uczennicach. Takie miejsce musi mieć więcej tajemnic, a on pewnie nigdy ich nie pozna. Szkoda.
- Jak się nie polubicie, to pokażesz jej kto jest tutaj liderem i będzie dobrze. Poza tym wątpię żebyś trafiła na kogoś niemiłego. Masz szczęście do poznawania fajnych ludzi, spójrz na mnie.
Uśmiechnął się szeroko upijając łyk nowego "wkładu" w szklance. Ten wielki łyk na start na pewno ich złoży i niedługo kompletnie się stoczą na dno. Może jednak nie było to takie mądre jak mu się wydawało na początku...
- Wcześniej niż podwaliny, ale nie jakoś dużo wcześniej. W zasadzie do tych podwalin poleźliśmy dlatego, że byliśmy wygłodniali po tych pierwszych razach.
Powiedział wzruszając ramionami. Ciekawe jak przez ostatni rok zmieniło się jego podejście przez te wszystkie przejścia jakie sam sobie zafundował. Będzie mu tego jednak brakowało. Był niezmiernie ciekaw co się stało w tych podwalinach oprócz tego mordu na uczennicach. Takie miejsce musi mieć więcej tajemnic, a on pewnie nigdy ich nie pozna. Szkoda.
- Jak się nie polubicie, to pokażesz jej kto jest tutaj liderem i będzie dobrze. Poza tym wątpię żebyś trafiła na kogoś niemiłego. Masz szczęście do poznawania fajnych ludzi, spójrz na mnie.
Uśmiechnął się szeroko upijając łyk nowego "wkładu" w szklance. Ten wielki łyk na start na pewno ich złoży i niedługo kompletnie się stoczą na dno. Może jednak nie było to takie mądre jak mu się wydawało na początku...
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Wzrok uciekł jej do tego, co pozostało z ucha Aarona. Dalej nie wiedziała, co wtedy tak naprawdę się tam wydarzyło. W szkole było głośno od plotek i pogłosek, ale wtedy wystarczyło, że wyłapała jego nazwisko by być w szoku. Nie zamierzała jednak kontynuować tematu podwalin, ponieważ nie było na to nastroju. Wolała nie mówić o nieprzyjemnych rzeczach, przynajmniej nie dzisiaj.
- Ja? Liderem? - zaśmiała się szczerze, dolewając im kolejnej porcji ognistej. Takie tempo ją zdecydowanie zniszczy, szczególnie, że ledwo zdążyła przełknąć pierwszą szklankę. Jej mózg jeszcze się nie zorientował, co jest grane, ale parę minut i poczuje procenty we krwi.
Uniosła lekko brew, na jego nieskromną uwagę. Właściwie to miał rację. Umiała sobie dobrać towarzystwo. Nawet jeżeli jej znajoma z pokoju nie będzie najfajniejszą osobą pod słońcem to nic straconego, bo będzie mogła odwiedzać sąsiada z boku. Będzie... Zupełnie inaczej niż w dormitoriach.
- Wiesz, że będziemy się teraz rzadziej spotykać, co? Inne wydziały, wracasz do innego domu... Powinniśmy sobie powiedzieć, że chociaż na jeden dzień w tygodniu się umawiamy, żeby gdzieś wyjść!
O, dopiero po tych słowach jej głowa zrobiła się bardziej ociężała. Odłożyła szklankę, bo miała wrażenie, że wypuści ją z rąk. Oparła się wygodniej o poduszki kanapy, wzdychając ciężko, bo tak ciężkie życie się szykowało. A jeszcze trzy lata temu obiecywała sobie, że ucieknie z Anglii i będzie dalej szukała szczęścia w Stanach Zjednoczonych. Ale chyba nareszcie znalazła dom.
- Ja? Liderem? - zaśmiała się szczerze, dolewając im kolejnej porcji ognistej. Takie tempo ją zdecydowanie zniszczy, szczególnie, że ledwo zdążyła przełknąć pierwszą szklankę. Jej mózg jeszcze się nie zorientował, co jest grane, ale parę minut i poczuje procenty we krwi.
Uniosła lekko brew, na jego nieskromną uwagę. Właściwie to miał rację. Umiała sobie dobrać towarzystwo. Nawet jeżeli jej znajoma z pokoju nie będzie najfajniejszą osobą pod słońcem to nic straconego, bo będzie mogła odwiedzać sąsiada z boku. Będzie... Zupełnie inaczej niż w dormitoriach.
- Wiesz, że będziemy się teraz rzadziej spotykać, co? Inne wydziały, wracasz do innego domu... Powinniśmy sobie powiedzieć, że chociaż na jeden dzień w tygodniu się umawiamy, żeby gdzieś wyjść!
O, dopiero po tych słowach jej głowa zrobiła się bardziej ociężała. Odłożyła szklankę, bo miała wrażenie, że wypuści ją z rąk. Oparła się wygodniej o poduszki kanapy, wzdychając ciężko, bo tak ciężkie życie się szykowało. A jeszcze trzy lata temu obiecywała sobie, że ucieknie z Anglii i będzie dalej szukała szczęścia w Stanach Zjednoczonych. Ale chyba nareszcie znalazła dom.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Nie ominęło jego wzroku to jak Zoja omiotła spojrzeniem miejsce po jego uchu. Z racji tego, że i tak skupiał się na jej twarzy podczas rozmowy jak z każdą inną osobą w takiej sytuacji, to tego typu zachowanie nigdy nie umyka.
- Nie martw się. Ładnie się zagoiło.
Powiedział uśmiechając się wesoło i klepiąc dłonią zabliźnione miejsce po uchu. Minęło już tyle czasu, że całkowicie przyzwyczaił się do nowego stanu zdrowia. Rana się nie paprała, a to, że nie słyszał na tą stronę już nie przeszkadzało. Jedyne co pozostało to przypomnienie, żeby też nie zgrywać bohatera gdy można stracić życie, ale ta nauka nie pozostanie w jego głowie na długo. Przy następnej okazji mądre słowa wylecą z umysłu jak motyle.
- Oczywista sprawa. Poza tym, myślisz, że tak łatwo cię spuszczę z oka po tym co ostatnio się stało? Błagam cię.
Może i nie powinien był poruszać tego tematu, bo w zasadzie nie wypytywał dziewczyny czy już się po tym uspokoiła, ale cóż poradzić. Alkoholowa piguła łyknięta na początku dawała w głowę młodego i niedoświadczonego w chlaniu chłopaka. Ale skoro jego chwytało to zastanawiał się jak bardzo trzepnie Zoję. Biedna dziewczyna.
- Poza tym i tak potrzebna ci będzie obstawa, żeby ten arab cię nie porwał do swojej wioski.
Dodał żartobliwie upijając mały łyk ze szklanki.
- Nie martw się. Ładnie się zagoiło.
Powiedział uśmiechając się wesoło i klepiąc dłonią zabliźnione miejsce po uchu. Minęło już tyle czasu, że całkowicie przyzwyczaił się do nowego stanu zdrowia. Rana się nie paprała, a to, że nie słyszał na tą stronę już nie przeszkadzało. Jedyne co pozostało to przypomnienie, żeby też nie zgrywać bohatera gdy można stracić życie, ale ta nauka nie pozostanie w jego głowie na długo. Przy następnej okazji mądre słowa wylecą z umysłu jak motyle.
- Oczywista sprawa. Poza tym, myślisz, że tak łatwo cię spuszczę z oka po tym co ostatnio się stało? Błagam cię.
Może i nie powinien był poruszać tego tematu, bo w zasadzie nie wypytywał dziewczyny czy już się po tym uspokoiła, ale cóż poradzić. Alkoholowa piguła łyknięta na początku dawała w głowę młodego i niedoświadczonego w chlaniu chłopaka. Ale skoro jego chwytało to zastanawiał się jak bardzo trzepnie Zoję. Biedna dziewczyna.
- Poza tym i tak potrzebna ci będzie obstawa, żeby ten arab cię nie porwał do swojej wioski.
Dodał żartobliwie upijając mały łyk ze szklanki.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Bezbłędnie wyłapał jej milczące spojrzenie. Osobiście nie wyobrażała sobie życia bez jednego ucha. Brak stereo w dzisiejszych czasach to klątwa, a poza tym kolczyki w jednym uchu głupio by wyglądały. No, może u chłopaka mniej. Właściwie pasowałby mu taki mały, srebrny diamencik... Uśmiechnęła się do Aarona, słysząc jego słowa. Miała cholerne szczęście go poznając. Był zupełnie innego typu przyjacielem, niż niestabilny William, z problematycznej rodziny. Na tamtego znowu zaczęła złorzeczyć w myślach, bo to przez niego i jego zaręczyny nie miała prawdziwych wakacji. Gdyby wyjechali do Bułgarii tak jak się umawiali, nie byłoby jej nawet w domu, gdyby ta pokręcona psycholka się u nich zjawiła! Może wtedy Morwen udałoby się ją pojmać i nie pracowałaby teraz tak dużo...
- Poradziłabym sobie, gdyby Was nie było! - powiedziała z przekonaniem. Zmarszczyła czoło - Poza tym wzięła już wszystkie nasze oszczędności, więc po co ma wracać.
A to akurat nie wiem skąd jej się wzięło, ponieważ niedawno spać nie mogła, bo słyszała odbijające w jej myślach, ostatnie zdanie cioteczki, które było do niej skierowane. Wróci po nią, kiedy będzie sama...
Podciągnęła nogi pod brodę, stawiając gołe stopy na poduszkach kanapy. Oplotła kolana rękoma, zamyślając się na moment. Po alkoholu człowiek robi się jakoś bardziej sprężysty, więc wykonała ten gest bez pomyślunku i kiwała się lekko na boki.
- Jak tak o tym myślę to będziesz musiał być ze mną przez cały czas, żeby mi się nie stała krzywda. Asim może okazać się nieobliczalny względem mojego uroku. Ech, taki już mój pech... Zostali mi terroryści. Za pięć lat będę dziesiątą żoną Osamy, albo nianią do chorej na umyśle cioci.
Nie myślała trzeźwo, ale okazało się, że pierwsza faza upojenia Zoi to jest użalanie się nad sobą.
- Poradziłabym sobie, gdyby Was nie było! - powiedziała z przekonaniem. Zmarszczyła czoło - Poza tym wzięła już wszystkie nasze oszczędności, więc po co ma wracać.
A to akurat nie wiem skąd jej się wzięło, ponieważ niedawno spać nie mogła, bo słyszała odbijające w jej myślach, ostatnie zdanie cioteczki, które było do niej skierowane. Wróci po nią, kiedy będzie sama...
Podciągnęła nogi pod brodę, stawiając gołe stopy na poduszkach kanapy. Oplotła kolana rękoma, zamyślając się na moment. Po alkoholu człowiek robi się jakoś bardziej sprężysty, więc wykonała ten gest bez pomyślunku i kiwała się lekko na boki.
- Jak tak o tym myślę to będziesz musiał być ze mną przez cały czas, żeby mi się nie stała krzywda. Asim może okazać się nieobliczalny względem mojego uroku. Ech, taki już mój pech... Zostali mi terroryści. Za pięć lat będę dziesiątą żoną Osamy, albo nianią do chorej na umyśle cioci.
Nie myślała trzeźwo, ale okazało się, że pierwsza faza upojenia Zoi to jest użalanie się nad sobą.
Re: Salon - kuchnia - jadalnia
Pokiwał głową ze zrozumieniem słysząc jej odpowiedź. Cieszyło go, że jakoś się pozbierała po tym co przeszła wtedy i cieszył się mimo wszystko, że tu wtedy był. Z tego co znał Zoję to pewnie nigdy by się nie dowiedział o tym co zaszło i musiałby użerać się z jej ponurymi humorkami błądząc w ciemności na temat tego co się stało. Widząc jednak jej bujanie się na lewo i prawo szybko złapał ją za ramię. Ot taki gest dający znać, że nie jest sama i nie musi się martwić, że tak się stanie. Oczywiście do czasu kiedy on znów nie właduje się w jakieś niewytłumaczalne kłopoty i ledwo żywy wyjdzie z jakiejś sytuacji.
- Nie bredź. Tylko idiota przeszedłby obok takiej dziewczyny obojętnie i na pewno też znajdziesz swojego. Byle nie araba. Chyba, że najpierw zlecimy sprawdzenie go na szerokie spektrum.
Powiedział z rozbawieniem. Ale prawda była taka, że chciał dla niej jak najlepiej. Co jak co, ale Zoja była jedną z najbliższych mu osób dlatego bedzie zaciekle jej bronił i jak to niektórzy starsi bracia, ewentualnego kandydata będzie miał na oku. Czas przy piciu mijał w miarę przyjemnie. Rozmowy przebiegły bez większych ekscesów, a gdy oboje doszli do momentu kiedy powinni powiedzieć sobie dość Aaron
- Nie bredź. Tylko idiota przeszedłby obok takiej dziewczyny obojętnie i na pewno też znajdziesz swojego. Byle nie araba. Chyba, że najpierw zlecimy sprawdzenie go na szerokie spektrum.
Powiedział z rozbawieniem. Ale prawda była taka, że chciał dla niej jak najlepiej. Co jak co, ale Zoja była jedną z najbliższych mu osób dlatego bedzie zaciekle jej bronił i jak to niektórzy starsi bracia, ewentualnego kandydata będzie miał na oku. Czas przy piciu mijał w miarę przyjemnie. Rozmowy przebiegły bez większych ekscesów, a gdy oboje doszli do momentu kiedy powinni powiedzieć sobie dość Aaron
- Spoiler:
Strona 10 z 13 • 1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13
Similar topics
» Salon/kuchnia/jadalnia
» Salon połączony z kuchnią i jadalnią
» Salon i kuchnia połączona z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Salon połączony z kuchnią i jadalnią
» Salon i kuchnia połączona z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 1
Strona 10 z 13
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach