Tajemnicza komnata

+19
Kelseigh Reidharsson
Kristian Lyberg
Charles Wilson
Shay Hasting
Joel Frayne
Mistrz Gry
Marianna Vulkodlak
Ian Ames
Dalila Mauric
Antonette Williams
Antonija Vedran
Nora Vedran
Emily Bronte
Connor Campbell
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
James Scott
Zoja Yordanova
Brennus Lancaster
23 posters

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Tajemnicza komnata

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:57

First topic message reminder :


Wejście do niej znają jedynie nieliczni. Ten, kto odkrył komnatę raz - zazwyczaj przypadkiem - nie chce z nikim się nią dzielić. Pomieszczenie posiada aksamitną kanapę i wygodne krzesła z atłasowymi obiciami. Znajduje się tutaj wiele książek, stary gramofon oraz zawsze pełna misa z owocami.
Uwaga: Do komnaty można wejść jedynie wtedy, kiedy nie ma się absolutnie nic przy sobie. Nawet różdżki.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Marianna Vulkodlak Pią 18 Paź 2013, 20:33

Tak to już było z tym owijaniem wokół palca, że Marianna robiła to zupełnie nieświadomie i przypadkowa. Jej porcelanowa buzia miała tyle perswazji, że nawet ona nie zdawała sobie z tego sprawy. Nie dotyczyło to oczywiście panicza Williama, ale na niego miała już inne sposoby - groziła, że zhańbi imię jego rodu. To działało.
Na jego pytanie, wyciągnęła przed siebie pióro, które do tej pory trzymała w tej samej ręce co książki. Było wygniecione i wyświechtane, ale przy bliższym spotkaniem z atramentem na pewno da sobie radę znakomicie. Szybko ściągnęła z ramienia swoją skórkową, klasyczną torbę i zaczęła w niej szperać w poszukiwaniu kałamarza. Po drodze wylatywały z niej przeróżne kosmetyki i akcesoria, ale na pewno nie przybory szkolne.
- O! Jest atrament - rzekła po chwili, wyciągając z wnętrza torby kałamarz z czarnym atramentem, który przy okazji pobrudził jej palce. Wytarła je zaraz o róg starej sofy i problem częściowo zniknął.
- Tak czy tak będzie draka - odparła, wzruszając ramionami. Było jej już naprawdę wszystko jedno! Wolała jednak, żeby Ian czuł się z tym lepiej, więc jeśli ferie mu pomogą w przekonaniu się do tego szaleńczego pomysłu, to był gotowa poczekać.
- Tak! Nienawidzę ich - żachnęła się, robiąc przy tym rozżaloną do granic możliwości minę. - Zrobię wszystko żeby się wykręcić od tego małżeństwa. Wystarczy, że nie zdam klasy albo mnie wyrzucą ze szkoły. Zawsze mogę jeszcze zajść w ciążę - dodała jeszcze, wkładając obie swoje dłonie pod koszulkę Iana.
Marianna Vulkodlak
Marianna Vulkodlak
Klasa VII


Urodziny : 07/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t667-skrytka-pocztowa-panny-ma

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Ian Ames Pią 18 Paź 2013, 21:28

Wziął od niej pióro i spojrzał na nie z jawnym powątpiewaniem. Że to niby ma pisać? Wolne żarty. Weźmie więc jej książki do swojego dormitorium i napisze to swoim, o niebo lepiej wyglądającym piórem. Odłożył więc pióro na stertę książek, a kiedy wywaliła zawartość swojej torby na podłogę zdał sobie sprawę z faktu iż nie ma pojęcia do czego służą te wszystkie przedmioty. Wziął od niej kałamarz z lekkim obrzydzeniem i powątpiewaniem wypisanym na jego bladym obliczy i położył go obok książki. Z dezaprobatą popatrzył na czarny tusz który tak strasznie kontrastował z jego skórą, że aż wytarł palce w szatę, czego w normalnych warunkach nie uczyniłby za nic w świecie. To jednak nie były normalne warunki. Nie chciał żeby zorientowała się jak bardzo jest blady, ani jak bardzo jest... martwy. Nie chciał żeby wiedziała o jego wampiryzmie, bo bał się, że dziewczyna może po prostu uciec z krzykiem. Może też zdradzić jego drobną tajemnicę i wtedy wszyscy będą w czarnej dupie, a głównie Volante.
- Jednak napiszę Ci te eseje w dormitorium... - stwierdził i jeszcze raz spojrzał na swoje brudne palce. No pięknie. Niemalże położył się na kanapie obok Marianny i zaciągnął się słodkim zapachem znajdującym się w pomieszczeniu. Na jego twarzy pojawił się dość błogi uśmieszek, a powieki niemalże same się zamknęły. Uważnie wysłuchał tego co miała do powiedzenia, ale ruszył się dopiero kiedy poczuł jej dłonie pod koszulką i dotarło do niego co Marianna ma na myśli. Pięknie! Dziewczę z dobrego domu z takimi kosmatymi myślami! Kiedyś dziękowałby za to niebiosom i już tu siedział bez spodni. Kiedyś. Teraz nie mógł sobie na to pozwolić.
- Wolałbym się ożenić z Tobą jako pierwszy. Bez dzieci. - nie wiadomo kiedy jego dłonie znalazły się na jej łokciach i ostrożnie wyciągnął jej ręce spod swojej koszulki. Koncentracja Volante.
- I tak muszę się ożenić przed końcem czerwca. Myślałem nad mała Christine Greengrass. Wtedy bylibyśmy rodziną... Widywałbym Cię chociaż na niedzielnych obiadkach u teściów. - westchnął teatralnie i trochę odsunął się od blondynki na wypadek gdyby znów wpadła jej myśl zrobienia sobie dzieciaka tu i teraz.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Marianna Vulkodlak Pią 18 Paź 2013, 22:16

- Oh.. No jasne, mi to odpowiada - odparła obojętnym tonem, wzruszając ramionami. Kto wie, może w wieży Ravenclawu panowała jakaś wyjątkowa atmosfera wiedzy i pracy? Ktoś taki jak Marianna był w stanie w to uwierzyć. Naprawdę. Nie podejrzewała jednak, że problemem może być zaniedbane pióro i dziurawy kałamarz.
- Też bym wolała - westchnęła ciężko, drapiąc się idealnie wypielęgnowanym palcem po czubki złotowłosej głowy. Nie wchodziło to jednak w grę, a przynajmniej nie póki Marianna nie skończy siedemnastu czy tam osiemnastu lat żeby mogła wychodzić za mąż bez zgody rodziców.
Kiedy Ian subtelnie odkleił ją od siebie, Ślizgonka uniosła brwi w szczerym zdziwieniu.
- Co robisz? - Zapytała głupkowato, nie rezygnując wcale z łaszenia się do tego zimnokrwistego Krukona. Nie miała bladego pojęcia, ze dobiera się do trupa, tym gorzej dla niej. Przysunęła się do niego szybko, całując go w przeraźliwie bladą szyję, a jej dłonie znowu powędrowały pod koszulkę Iana. Czy nie tego właśnie pragnęli chłopcy?
- Nie zgadzam się na tą małą szmatę - skwitowała krótko. - To będzie patologiczne nawet jak na aranżowane małżeństwa. Już widzę jak na rodzinnym obiedzie wkładam Ci rękę do spodni pod stołem. Jeśli dobrze pójdzie, żadne z nas nie będzie musiało brać ślubu - dodała, nadal nie odsuwając się ani o cal od rozszalałego, wampirzego huraganu, który odbijał się echem w głowie Volante.
Marianna Vulkodlak
Marianna Vulkodlak
Klasa VII


Urodziny : 07/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t667-skrytka-pocztowa-panny-ma

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Ian Ames Sob 19 Paź 2013, 16:01

W dormitorium jak i pokoju wspólnym wychowanków domu Roweny Ravelclaw panowała dokładnie taka sama atmosfera jak w innych domach. Nic specjalnego. W zasadzie jedynie przed egzaminami pokój zamieniał się w świątynię ciszy i spokoju w której tego spokoju strzegli najbardziej zagrożeni Krukoni i ci najbardziej ambitni chcący znaleźć się na liście najlepszych hogwardzkich uczniów. W dni powszednie było jednak w nim tak samo głośno jak w pokoju Ślizgonów czy Puchonów.
- To namów ojca, żeby ustalił datę ślubu po Twoich siedemnastych urodzinach. - zaproponował z ciepłym uśmiechem na wargach. Może dałoby się oszukać ich wszystkich i wziąć gdzieś cichy, ale jeszcze legalny ślub i Greengrass będzie mógł się wypchać wraz ze swoim synalkiem, majątek Amesów zostanie w łapkach jedynego dziedzica więc... wszyscy będą zadowoleni. No, może poza rodzicami Marianny i Williama, ale who cares? Kiedy Marianna się jednak nie poddała tylko zaczęła składać na jego szyi delikatne pocałunki w jego głowie odbijał się echem jej przyspieszony puls. Ciepłe dłonie blondynki znów znalazły się pod jego koszulką, a on siedział z zaciśniętymi w wąską kreskę ustami starając się opanować.
- Nie wolno uprawiać seksu w szkole... - rzucił pierwszy lepszy w miarę logiczny argument który tkwił w jego głowie. Kiedy osunęła się od niego na chwilę z twarzą znów ostrożnie, aczkolwiek stanowczo wyciągnął jej dłonie spod swojej koszulki.
- Nie pójdzie dobrze. Nie mogę w takich warunkach. - jęknął udając obolałego prawiczka, którego jedyną życiową misją jest obrona swojej cnoty. Delikatnie pocałował ją w usta, po czym ściągnął ją z siebie bez problemu i wstał podchodząc do parapetu. Wyjrzał przez okno po czym obrócił się opierając plecami o wystający marmur który wbił mu się w tyłek.
- Nie będzie patologiczne w oczach Greengrassów. - powiedział w końcu nieco zachrypniętym głosem i robił wszystko, żeby wyciszyć w głowie ten rozszalały puls Marianny. Dłonie zacisnął na parapecie i utkwił spojrzenie w drewnianej podłodze. Skup się, Iaś, skup. Lepiej by było dla Rosjanki gdyby została na swoim miejscu. Niewiele już zostało mu opanowania.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Mistrz Gry Sob 19 Paź 2013, 16:31

Ian, poczułeś, że tracisz nad sobą panowanie. Zapach człowieka był tak dominujący nad tobą, że twoja silna wolna słabła z każdą sekundą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Marianna Vulkodlak Nie 20 Paź 2013, 14:23

- Data na pewno będzie ustalona po ukończeniu Hogwartu, a wtedy już na pewno będę miała siedemnaście lat - odrzekła, chociaż wcale nie wiedziała, że to mogłoby im w jakiś sposób pomóc. Nie wiedziała nawet gdzie zawiera się takie szybkie śluby rodem z Vegas. W ministerstwie magii?
Kiedy odepchnął ją od siebie, Marianna naprawdę ledwo mogła uwierzyć, że to naprawdę się dzieje.
- Serio? Dzięki, że mówisz, bo nie wiedziałam - żachnęła się, krzyżując dłonie pod piersiami. Odprowadziła go wzrokiem do okna, nie komentując jego słów. Czy z nim było coś nie tak? Na pewno, musiało być! Żaden normalny chłopak nie zachowałby się tak jak on mając przed sobą wizję takiego wieczoru. - Z Tobą jest coś nie tak.
- Chcesz, to się z nią żeń, ale o mnie wtedy możesz zapomnieć - rzuciła ni stąd ni zowąd, wstając ze starej sofy. Udawała, że jest urażona do żywego, chociaż wcale nie była. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi.
Wiedziała, że Ian odrobi wszystkie eseje "na przeprosiny", a ona wtedy weźmie je i będzie mu przebaczać. Dlatego też nie omieszkała się trzasnąć drzwiami i po prostu wyjść, zostawiając chłopaka samemu sobie.
Marianna Vulkodlak
Marianna Vulkodlak
Klasa VII


Urodziny : 07/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t667-skrytka-pocztowa-panny-ma

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Ian Ames Nie 20 Paź 2013, 15:43

Słysząc jej odpowiedź przestał już udawać, że oddycha. Tak było mu po prostu łatwiej. Wątpił jednak, żeby Marianna to zauważyła. Nie zauważyła stu tysięcy innych rzeczy świadczących o tym, że nie jest normalnym nastolatkiem, więc dlaczego miałaby zauważyć akurat tą jedną rzecz?
- W takim razie coś wymyślę. - obiecał wciąż stojąc przy parapecie i wciąż się tego parapetu trzymając. Czuł, że zaczyna się z nim robić coraz gorzej. Po prostu to czuł. Bicie serca Vulkodlakówny coraz bardziej dudniło mu w głowie, a wyobraźnia zaczęła ostro pracować. Już widział jej serce pompujące krew do każdego z organów i już widział co by było gdyby przerwało się ciągłość którejkolwiek z żył. Radosne swego rodzaju podniecenie odezwało się w miejscu gdzie kiedyś był jego ludzki żołądek, a teraz cholera jasna wie co było i szybko odwrócił się przodem do okna nerwowo je otwierając. Zapach był wprost nie do zniesienia.
- Jestem starej daty. - burknął mocniej zaciskając swoje trupio blade paluchy na parapecie. Słysząc w jej głosie, że jest jawnie obrażona chciał żeby wyszła. Sekundy, dosłownie sekundy dzieliły ją od rychłej śmierci z rąk wygłodniałego wampira. Trzask drzwi sprawił, że wystające jawnie kły przestały mu przeszkadzać, a sam Volante musiał się ewakuować ze szkoły. Koniecznie. Wyjrzał przez okno na podejrzanie puste błonia. No tak, jest zimno, jest wieczór i w dodatku prawie pełnia. To nic. Musiał nażreć się wiewiórkami, żeby móc wrócić. Wyskoczył więc przez okno i w wapmirzym tempie ruszył do lasu.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Joel Frayne Nie 24 Lis 2013, 22:48

Po zamieszaniu jakie powstało ni stąd ni zowąd w bibliotece Joel zadbał o to, by wyciągnąć stamtąd pannę Brontę w jednym kawałku, nie gubiąc jej po drodze do wyjścia w tłumie innych uczniów. Zaraz po tym skierował się wraz z dziewczyną na szóste piętro i gdy tylko upewnił się, że nie miała przy sobie nic (podobnie jak on) przepuścił ją przodem do tajemniczej komnaty, o której wiedzieli nieliczni. Chyba. Oparł się plecami o jedną ze ścian a dłonie wsunął do kieszeni jeansów, spoglądając na wiszący na ścianie obraz.
- Czemu miałbym Cię mieć za idiotkę? - spytał nawiązując do rozmowy w czytelni, którą brutalnie im przerwano. Swoją drogą był tak zrezygnowany, że wolał wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć Krukonce czemu zachowuje się tak a nie inaczej ostatnimi czasy. Bo to, że to zauważyła chyba nie było czymś co zasługiwałoby na puchar, skoro nawet nie udawał, że jest dobrze. Czekając aż dziewczyna usiądzie na kanapie, nie odrywał wzroku od przeklętego obrazu.
- Problem tkwi w tym, że mi się podobasz, Emily - westchnął jakby na jego klatce piersiowej spoczywał ciężarek uniemożliwiający mu oddychanie. - Podobasz mi się i nie traktuję Cię od pewnego czasu jako zwyczajnej znajomej, ale masz Anthony'ego. Coś do niego czujesz, rozumiem i widzę to, dlatego się nie odzywam. Nie mam zamiaru i nigdy nie miałem wcinać się między dwie osoby - dodał, dopiero teraz zerkając na drobną brunetkę. - Dlatego Cię unikam i traktuję na dystans od kilku dni. W tym zamku plotki roznoszą się szybciej niż byś się spodziewała.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Emily Bronte Nie 24 Lis 2013, 23:29

Emily dziękowała Bogu, że Jo zdążył wyciągnąć ją z biblioteki nim na coś wpadła albo co gorsza coś sobie wybiła. Jej nadnaturalna zdolność do wypadków wręcz domagała się jakiegoś uszkodzenia, choćby minimalnego. Kiedy biegli, Bronte nie bardzo wiedziała, w jakiej części zamku się znajdują, jednak znajome pomieszczenie pozwoliło jej odzyskać orientację. Komnata wyglądała zupełnie tak samo jak jeszcze kilka kilka miesięcy temu, gdy przemoczona do suchej nitki siedziała tutaj z Wilsonem. To był jeden z tych jeszcze czerwcowych wieczorów kiedy była tą cichą, naiwną... ale zaraz, ona dalej nią jest...
Pyta, czemu miałby? Chociażby dlatego, że zaufała ponownie osobie, która ją zdradziła? Dla niej nie miało to zupełnego znaczenia, ale patrząc na logiczny, racjonalny tok myślenia, to nie mogło uchodzić to za najmądrzejsze podejście. Dziewczyna westchnęła cicho, pistacjowe tęczówki przenosząc na chłopaka. Nawet na nią nie patrzył. Coś zdecydowanie poszło nie tak. Kolejne słowa krukona wprawiły Bronte w całkowite roztargnienie. A więc jednak. Może i gdzieś wgłębi przeszło jej przez myśl coś podobnego, ale zganiała to bardziej na wybujałą wyobraźnię.
- Czyli co? Dopóki będę z Wilsonem będziesz mnie traktował jak powietrze? - Zapytała nieco oschle, mierząc go spojrzeniem. Może i myślała w tym momencie bardzo egoistycznie i może zupełnie jak nie Bronte, ale miała to w nosie. Uważała go za swojego przyjaciela i bądź co bądź czuła się oszukana.  
- Najpierw sprawiasz, że zaczynam Ci ufać, a potem... - Miała szczerą ochotę na niego nawrzeszczeć, ale zamiast tego zamilkła się na chwilę, biorąc głęboki wdech. - Zresztą nieważne. Rozumiem. Wszystko rozumiem. - Dodała cicho podkulając nogi do reszty tułowia.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Joel Frayne Nie 24 Lis 2013, 23:35

Kobiety twierdziły, że to faceci niczego nie rozumieją... tymczasem to on nie mógł nadążyć za Emily, która do tej pory wydawała mu się wcale nieskomplikowana. Nie zmieniając miejsca swojego położenia, wpatrywał się w dziewczynę przybierając na twarz poważną maskę.
- Nie zrozumiałaś mnie albo źle to powiedziałem - westchnął znowu, krzyżując ręce na torsie. - Nie będę Cię traktował jak powietrze, ale to nie będzie dla mnie komfortowa sytuacja. Sama wiesz, że zachowałabyś się podobnie na moim miejscu, wolałabyś się wycofać, więc proszę, nie wzbudzaj we mnie poczucia winy lub czegoś podobnego - odparł spokojnym tonem głosu, kucając na ziemi. Wciąż zachowywał zdrowy dystans do tej Krukonki, nie będąc pewnym czy przyćmiony miłością i głupotą Wilson ich nie śledził.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Emily Bronte Nie 24 Lis 2013, 23:47

Emily rozumiała wszystko doskonale, a może raczej takie odnosiła wrażenie. Z drugiej strony nie rozumiała siebie i dlaczego tak emocjonalnie odebrała słowa chłopaka. Miał rację, a ona nie była typem dziewczyny wykłócającej się o wszystko bez skrupułów.
- Przepraszam... - Potarła dłonią skroń, kierując spojrzenie na Krukona. - Rozumiem to, ale nie znaczy to też, że łatwo będzie mi się z tym faktem pogodzić. - Na ustach Emily pojawił się smutny grymas. Usiadła teraz normalnie, przenosząc spojrzenie na czarne trampki.
- Chyba zatem będzie lepiej, jeżeli już pójdę. - Westchnęła cicho podnosząc się z miejsca. Nie mogła mu się tak po prostu od podobać? Czy tak nie byłoby łatwiej? Dziewczyna posłała mu jeszcze przepraszający uśmiech, niemający wiele wspólnego z prawdziwym grymasem ust i ruszyła do wyjścia z komnaty.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Shay Hasting Sro 22 Sty 2014, 17:49

Westchnęła cicho nieco znudzona, przeskakując z nogi na nogę. Pokonywała kolejne metry szkolnego korytarza, konsumując wcześniej wzięte jabłko z wielkiej sali. To duże, kwaśne i zielone- nie wiedzieć czemu panna Hasting nie lubiła słodkich jabłek. Była rozczarowana wewnętrzne, bo do tej pory tylko Christine miała w sobie cień koloru, a reszta była szara. Kiwnęła głową mijającym ją koleżanką i następnie wyrzuciła ogryzek do śmietnika. Oblizała usta i jęknęła cicho, przeciągając się. Nie mając nic lepszego do roboty młoda krukonka zaczęła zaglądać do każdej sali po kolei. Albo sale lekcyjne albo oblegane przez uczniów- a to pech. Dopiero ostatnie drzwi, które właściwie pojawiły się znikąd spełniły jej oczekiwania. Szybkim ruchem wślizgnęła się do środka komnaty, zamykając za sobą drzwi.
Rozejrzała się dookoła, robiąc kilka kroków w przód- takie eleganckie, ciepłe i wygodne miejsce jak to było puste? Dziwne. Jej dłoń zatrzymała się na atłasowym oparciu krzesła, a ciemne oczy powędrowały na regał uginający się od ksiąg. W kącie stał stary gramofon, a pod ścianą obok duża, wygodna kanapa z poduchami. Było to stare, ale zadbane miejsce, które niemal natychmiast przypadło jej do gustu. Odgarnęła luźno puszczony kosmyk włosów za ucho przy pomocy wolnej dłoni, którą następnie oparła na biodrze nie ruszając się z miejsca. Pukle długich włosów w kolorze brązowym związane był w wysokiego kucyka, zaś zamiast mundurka jej ciało zdobiły ciemne, dopasowane jeansy oraz nieco prześwitująca, wściekło różowa koszula, na którą narzuciła czarny sweter.
- No tak.. Ostatnio spotkałam zająca, wczoraj spotkałam jelenia.. Ciekawe kogo dziś nogi tu przyniosą... - mruknęła sama do siebie, zagryzając dolną wargę. Wolnym krokiem podeszła do regału z książkami, zostawiając tym samym krzesło w spokoju i dłonią przecierała grzbiety z kurzu tak, aby odczytać tytuł.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Charles Wilson Sro 22 Sty 2014, 18:13

Gdy tylko skończył swoją kartę pracy z zaklęć od razu wysłał swojego wiernego Heńka, starą i psychicznie chorą sowę do wujka Andrewa z zapisanym pergaminem. Z miejsca też sięgnął po kolejną kartę pracy i mimowolnie się skrzywił. Nie znosił, ale to szczerze nie znosił opieki nad magicznymi stworzeniami. To nie był jego świat, zdecydowanie. Zwierzątka, zarówno te małe, przyjemne i puszyste, jak i te ogromne i ziejące ogniem były pasją Polly Baldwin, nie Charlesa Wilsona. Opisz drogę prowadzącą do właściwego określenia czym jest magiczne zwierzę. - słowa te sprawiły, że jęknął przeciągle podnosząc oczy do góry, jakby sufit miał mu podyktować odpowiedź na to pytanie. Zamiast tego usłyszał w głowie: Charlie, w tajemniczej komnacie jest tyle książek o zwierzętach! Mogłabym tam siedzieć całymi godzinami.. Na twarzy chłopaka znów zagościł szeroki uśmiech, a on sam podniósł się z wysłużonego fotela w pokoju wspólnym. Wrzucił do starej skórzanej torby wszystkie jego rzeczy, po czym zostawił ją tak, a sam skierował się do wyjścia z gryfońskiej wieży. Ubrany był, jak na ucznia roku przystało, w długą szatę z zaprasowanymi kantami. Na piersi dumnie błyszczała codziennie polerowana odznaka Prefekta, a spod tej szaty wystawały... trampki. Chociaż tyle, że nie lakierki... Ognistorude włosy też wyglądały jakby potrzebowały grzebienia, a wory pod oczami stanowiły o braku snu. Taka karma szkolnego frajera. A może raczej prawie frajera, bo od skończonego frajerstwa ratowała go jedynie jego blond dziewczyna. Przeskakując o parę stopni w dół w dość szybkim tempie znalazł się na szóstym piętrze. Wszedł do środka, a kiedy jego szmaragdowe tęczówki spotkały się z tęczówkami bliżej nieznanej mu niewiasty nieco się zmieszał.
- Przepraszam, ja po książki. Zaraz znikam, zdążę zniknąć zanim pojawi się twój chłopak, spokojnie! - rzucił mimo wszystko wesołym głosem podchodząc do półki na której stały mniej i bardziej zakurzone tomiska. Bystry wzrok bez problemu pod warstewką kurzu wyłapywał tytuły które mogą mu się przydać w napisaniu pracy do dość wymagającego profesora od znienawidzonego przedmiotu. Oczywiście powiedział co powiedział mając na myśli fakt, że takie miejsca wprost idealnie nadają się do schadzek. Jako człowiek, a nie wciśnięta do końca w system jednostka, miał odrobinę serca dla zakochanych uczniaków zwykle starając się unikać takich miejsc. Teraz jednak zależało mu na książkach, na tej wiedzy skumulowanej na pożółkłych stronicach. Wiedzy, która pozwoli mu zdać i znów znaleźć się na liście najlepszych uczniów, a przy okazji doprowadzi jego dom do zwycięstwa.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Shay Hasting Sro 22 Sty 2014, 18:28

Były tu książki o każdej tematyce- co dziwniejsze, połowy z nich nie widziała w bibliotece. Najwięcej jednak poświęconych było tytułów przedmiotom szkolnym, co wprawiło krukonkę w lekkie zdziwienie. Wspięła się na palce i wyciągnęła opasłe tomisko dotyczące historii Hogwartu- a bynajmniej tak sugerowało logo na grzbiecie. Była to stara księga, której żółtych kartek dotykało z pewnością tysiące uczniów. Cóż, skoro już tutaj uczęszczała to wypadałoby się coś dowiedzieć i być można uzna, że szkoła nie jest taka zła. Odwróciła się napięcie, chcąc odejść od regału i usiąść na kanapie, jednak para zielonych oczu, które napotkały jej własne skutecznie zatrzymała dziewczynę w miejscu. Shay nie była przyzwyczajona, że patrzy komuś w oczy- ba, nie patrzyła nikomu, dopóki nie zaczęła go szanować. Tak więc czekoladowe tęczówki ze złotymi plamkami zalśniły subtelnie, a spojrzenie powędrowało gdzieś na bok.
Na jego słowa zamrugała kilkakrotnie oczyma, przyciskając księgę do piersi. Pokręciła szybko głową- przecząco.
- Ostatnio zając, wczoraj jeleń, a dziś spotkałam Ciebie.. - zaczęła nieco ciszej niż zwykle, lustrując chłopaka wzrokiem od góry do dołu. Tak, była istotą cholernie bezczelną i bezpośrednią.- Chłopaka? Ja nie mam chłopaka. Nie śpiesz się, możesz spokojnie usiąść i zrobić tutaj. I tak siedzę tu sama.
Dodała jeszcze, mijając go i siadając do stołu na jednym z krzeseł o miękkim, atłasowym obiciu. Rozłożyła przed sobą księgę- czarna oprawa z kolorowym logiem Hogwartu. Borsuk, Lew, Wąż i Gryf.. Kto na miłość boską wybrał takie połączenie zwierząt? Przejechała opuszkami palców po nadruku, wywracając teatralnie oczyma. Po kilkunastu sekundach podniosła wzrok na rudego chłopaka, zatrzymując go na jego piersi.
- Prefekt? No to fakt, wypada dawać dobry przykład innym uczniom. - rzuciła od tak, krzyżując ręce pod biustem. Nawet jeśli jej rodzina nie uznawała domu Gryfa to i tak chciała sprawdzić czy może on nie byłby jednym z tych, których szukała. Co jej szkodzi? Wiedziała kto był prefektem jakiego domu- z imienia i nazwiska, nie chciała jednak się z tym wychylać. Zresztą Shay od swojej siatki plotkarskiej wiedziała bardzo dużo no i sama była obserwatorem.
- Jesteś szczęśliwy, że trafiłeś do tego domu? Myślisz, że Gryf Cię określa?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Charles Wilson Sro 22 Sty 2014, 18:49

Książki latami chomikowane przez uczniów klas wszelakich o różnorakich zainteresowaniach. Było w szkole mnóstwo takich składowisk, a te bardziej bogate w informacje o dziwo nie przebywały w bibliotece. Charles już do tego przywykł, dlatego jak potrzebował czegoś minimalnie wykraczającego poza ramy programu nauczania nawet nie szedł walczyć z tą starszą kobiciną stojącą na straży prządku w szkolnym królestwie książek. Szukał wtedy w Pokoju Życzeń, albo innych pomieszczeniach gdzie ustawione są regały. Jak chociażby teraz. Zręcznie układał kolejne tomiska na ramieniu lewej ręki podczas gdy prawą wyciągał kolejne książki. Gdy stosik mniej i bardziej opasłych tomisk urósł do takich rozmiarów, że musiał już go przytrzymywać brodą odwrócił się w stronę dziewczyny wzrokiem szukając niewielkiego biurka które tu kiedyś stało. Zamiast tego znalazł parapet na który odłożył znaleziska chcąc zrobić dalszą selekcję. W końcu tytuły mogły być bardzo mylące!
- Zając, jeleń... ciekawie dobierasz towarzystwo. - stwierdził z szerokim uśmiechem na chwilę odwracając się w jej kierunku. Nie był w tym momencie złośliwy, naprawdę. Tak samo jak nie miał w naturze odwracać się plecami do rozmówców. Niestety. Ustawienie parapetu względem kanapy go do tego zmuszało. Otwierał teraz książki na spisie treści, a palcem wskazującym prawej ręki szukał słów-klucz które łączyłyby się jakoś z poleceniami z karty pracy. Poleceniami które zdążył już zapamiętać. Kolejne jej słowa sprawiły, że zwolnił i usiadł na parapecie przodem do niej posyłając jej ciepły uśmiech.
- Tu nie chodzi o dawanie przykładu innym. Tu chodzi o wiedzę, która może się kiedyś przydać. - powiedział cicho zamykając z trzaskiem ciemnobrązową księgę która nie dawała jednak odpowiedzi na poszukiwane pytania. Odłożył książkę na parapet obok siebie przenosząc na nią wzrok. Nie była brzydka jak dziewczyny z domu Slytherina, ale jej skrzyżowane ręce dawały do zrozumienia, że mogłaby być uczennicą tego domu. Gdy do jego uszu dotarło jej pytanie zmarszczył na chwilę czoło jakby się nad czymś zastanawiając.
- Męstwo, odwaga, szczerość, szlachetność, prawość i sprawiedliwość... Tak, Gryffindor mnie określa. - odpowiedział na jej pytanie sięgając po kolejną książkę, aby i w niej znaleźć spis treści.
- Czemu pytasz? Czyżbyś nie była zadowolona ze swojego przydziału? Chociaż Gryfonką na pewno nie jesteś... - odbił piłeczkę patrząc na nią znad pożółkłych stron.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Shay Hasting Sro 22 Sty 2014, 19:10

Uśmiechnęła się tajemniczo na jego pochwalenie- bo tak to odebrała- swojego szyfru. Oczywiście miała tutaj na myśli rodzeństwo Greengrass, ale o tym już nie raczyła wspomnieć. Bo i po co? To i tak nie miało żadnego znaczenia. Przyglądała mu się z nieukrywaną ciekawością- wszystkie te księgi, które wziął i tak uparcie sortował, wybierając te najbardziej przydatne. Bycie Prefektem wymagało wiele jednak i on sam chyba przepadał za nauką. Odwzajemniła gest, pokazując szereg białych zębów. Tak, że w policzkach pojawiły się aż małe dołeczki. Rozluźniła dłonie i ułożyła na swoich kolanach,splątując ze sobą palce. Pokiwała z uznaniem głową, czując jak włosy spadają jej na ramię, gdy tylko przechyliła się nieco w bok.
- Słuszna uwaga- człowiek uczy się całe życie. Ale nadal dzieciaki z pierwszej i drugiej klasy na Ciebie patrzą. - odparła z pewnością siebie w głosie. Zresztą ona zawsze tak brzmiała, chociaż wcale nie była przy tym zarozumiałą osobą. Podniosła się z miejsca i wsunęła krzesło, chowając ręce za siebie i robiąc kilka kroków do przodu. W stronę okna, jednak nie tego z jego własnym parapetem- tego zaraz obok. Zaśmiała się cicho pod nosem, zerkając na chłopaka kątem oka. Jej dłonie oparły się o wolny parapet.
- Czyli jesteś jak rycerz! To dobre cechy- mnie osobiście kojarzą się z sędzią, rycerzem i prawnikiem. Tylko gdzie posiałeś swojego białego rumaka? - zapytała z rozbawieniem w głosie, uśmiechając się przy tym zadziornie. Nie brzmiało to wrednie czy złośliwie- Shay zawsze mówiła to, co chciała. Nawet jeśli ludzie mieliby nigdy jej nie polubić.
- Moi rodzice woleli by dom węża, chociaż po spotkaniu z Jeleniem- kruk wydaje mi się bardziej atrakcyjny. No i lepiej mi w błękitnym niż w zielonym. Gdybym trafiła do innego niż te dwa z pewnością by mnie wydziedziczyli. Zadowolona...- zamruczała cicho w zamyśleniu, wyciągając ręce do góry i przeciągając się niczym niezadowolony kot. Przymknęła przy tym oczy i wspięła się na palce tak, że gdy znów chciała stanąć prosto, nieco się zachwiała.
- Nie mam na co narzekać, lubię kruki. No i za wcześnie, żebym stwierdziła czy jestem zadowolona czy też nie- dopiero się tu przeniosłam niedawno. Lubię dziwne pytania, bo ludzie są zawsze zaskoczeni, a zaskoczenie powoduje mówienie prawdy. Bo są zdezorientowani i nie mają przygotowanej wcześniej odpowiedzi.
Dokończyła swoją wypowiedź, odwracając się tyłem do okna i opierając pośladkami o kamienny, zimny parapet. Oparła się też o niego rękoma, wbijając wzrok gdzieś przed siebie.
- Człowiek całe życie się zmienia- obyś jak najdłużej pozostał wierny cechom prawdziwego Gryfa.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Charles Wilson Sro 22 Sty 2014, 19:34

Wilson nigdy nie miał problemów ze swoją edukacją. Sam z siebie był chłonny wiedzy, nie tak jak jego zdegenerowane rodzeństwo. No, może oprócz Hannah, która też robiła co mogła, żeby znaleźć się na liście najlepszych adeptów szkoły magii i czarodziejstwa. Anthony i Leslie mieli jednak to wszystko w nosie. Woleli spędzać czas przy alkoholu w dość szemranych miejscach i jeszcze bardziej szemranym towarzystwie. Gdyby nie oni rodzina Wilsonów mogłaby się poszczycić prawie nienaganną opinią. Prawie, bo wciąż pozostawała kwestia ich rudości, a jak wiadomo rude zawsze jest wredne. Są wyjątki, owszem, takie jak chociażby Chuck, który wredny był jedynie dla tych Ślizgońskich obiboków którzy mieszkają z nim pod jednym dachem w każde ferie i wakacje, ale mało kto wdawał się z nim w rozmowę na tyle, aby samemu do takiego wniosku dotrzeć. Słysząc jej odpowiedź na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech.
- W takim razie jestem odpowiednią osobą na to stanowisko. - powiedział cicho zamykając kolejny tom i odkładając go na ten sam co poprzedni, czyli i to nie dawało mu odpowiedzi na zadane przez profesora Morozowa pytania. Jeśli żadna z tych ksiąg mu nie pomoże będzie skazany na własną inteligencję i podręcznik lub na pomoc drobnej Krukonki, która ostatnio w zamian za wszelaką pomoc życzyła sobie dopieszczenia, na które ambitny Charlie nie mógł sobie pozwolić nie chcąc zostać ojcem. Dlatego też wciąż szukał. Słysząc jej pytanie odnośnie rumaka zaśmiał się cicho.
- Wolę przyjść pieszo. - stwierdził wciąż się uśmiechając. Nie najlepiej radził sobie ze zwierzętami. Miotły też zdawały się nie przepadać za jego tyłkiem. Pozostawała tylko bezpieczna komunikacja piesza póki co. Ewentualnie napęd na cztery psie łapy po przemianie w dużego, kudłatego Tybetana. Z uwagą słuchał jej odpowiedzi szybko dochodząc do wniosku, za który Złotego Merlina by z pewnością nie dostał: Jeleń był Ślizgonem. Ona sama zaś byłą Krukonką. Dobry dom. Zapewne gdyby nie Gryffindor dość dobrze odnalazłby się wśród ambitnych i żądnych wiedzy uczniów tego domu. Jej argumenty do niego przemawiały, bo były przede wszystkim prawdziwe, a nie z dupy wzięte.
- Jestem wierny niczym pies. - wymruczał i kolejna książka wylądowała na kupce tych nietrafionych. Za chwilę jednak przypomniał sobie, że nie wiedział o niej podstawowej rzeczy.
- Tak w ogóle to Charlie jestem. - przedstawił się przechylając na parapecie żeby ją zobaczyć. - A ty, dziewczyno z Ravenclawu? - zapytał z szerokim uśmiechem.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Shay Hasting Sro 22 Sty 2014, 20:11

- Ale jakbyś przypatatajał na koniu byłoby bardziej romantycznie i Twoja królewna byłaby zachwycona..! - odparła automatycznie z lekkim wyrzutem w głosie i tupiąc przy tym nogą. Tak, jakby to nie była dość oburzająca kwestia, to nawet nie wiedziała czy słowo, które wypowiedziała w ogóle istniało. Całe szczęście panna Hasting była ostatnią osobą, która przejmowałaby się czymkolwiek i lubiła tworzyć nowe, niespotykane wcześniej słowa bądź rzeczy. Gdy wspomniał, że jest wierny jak pies to roześmiała się jedynie i odbiła gwałtownie od parapetu, obracając się przy tym woku własnej osi i zatrzymała się bezpośrednio przed parapetem, na którym siedział. Jej ciemne włosy kołysały się w powietrzu, a kolejne luźno puszczone pasma łaskotały jej szyję. Poprawiła sweter, a w tym samym czasie stało się coś naprawdę.. Nieoczekiwanego dla niej samej. Rozdziawiła nawet na chwilę buzie i wytrzeszczyła oczy w podłogę, po czym jej dłoń wystrzeliła jak poparzona w jego stronę i zatrzymała się kilka centymetrów przed jego twarzą.
- Niesamowite, panie rycerzu! Zaskoczyłeś mnie! Jesteś pierwszą osobą, która bezpośrednio zapytała się jak mam na imię i nie miała mnie zwyczajnie dość. - powiedziała śmiertelnie poważnym głosem, po czym cofnęła rękę i oparła ją na biodrze, zastanawiając się nad czymś. Czyżby intuicja ją nie myliła i gryfon faktycznie nie był szary? Ta myśl momentalnie podniosła ją na duchu i poprawiła humor jeszcze bardziej. Gdy przypomniała sobie o tym, ze nie odpowiedziała pacnęła się jedynie w czoło, zagryzając dolną wargę.
- Mhm, miło mi Cię poznać, sir Charlie. Hasting. Shay Hasting, szósty rok. - przedstawiła się z entuzjazmem, lustrując jego twarz wzrokiem. Nie patrzyła mu jednak bezpośrednio w oczy- ale był na dobrej drodze do tego.- Yey, zabrzmiałam prawie jak James Bond! to nie było celowe.. Nie jestem tajnym agentem czy coś..
Dodała, gestykulując przy tym trochę- przecząc rękoma przed piersiami. Przekręciła głowę w bok, pozwalając by kucyk przesunął się do przodu.
- Jakim jesteś kolorem?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Charles Wilson Sro 22 Sty 2014, 21:04

Słysząc jej kolejne słowa uśmiech wymalowany na jego twarzy jakby się poszerzył.
- Moja królewna zdążyła już przywyknąć do moich problemów komunikacyjnych. - przyznał po chwili ciszy przerywanej jedynie odgłosem przewracanych kartek. Fakt, Pollyanne zdążyła się już przyzwyczaić do jego nieporadności życiowej. Wiedziała, że w świecie książek i szkolnych awansów był mistrzem, ale miewał problemy z rzeczywistością. Żył w swoim własnym małym świecie, a ona wydawała się doskonale to rozumieć. W sumie sama miała swoje własne odchyły do których on też z czasem przywykł, a z czasem nawet zaczął te jej odchyły uwielbiać. Typowa szczeniacka miłość. Kiedy kolejna książka wylądowała na nieprzydatnym chwilowo stosiku i kiedy podniósł swój wzrok do góry dostrzegł jej dłoń wycelowaną w jego policzek. Jedna z brwi odważyła się powędrować trochę wyżej, a dość szybkie łapska złapały ją za nadgarstek.
- Opanuj zapędy. Za bicie prefekta są ujemne punkty. Nawet za bicie rudego prefekta. - powiedział tym swoim nieznoszącym sprzeciwu tonem którego zwykle używał przy pouczeniach, aby zaraz jej nadgarstek puścić. Nie rozumiał jej, ale możliwe, że nawet nie próbował jej dogłębnie zrozumieć. Po co te zbyteczne psychoanalizy? Na razie wydawała się być w porządku. Szczera i ciekawa, ale to dobrze. Lubił nawet takich ludzi.
- Jeszcze raz się na mnie zamierzysz z łapkami to zmienię zdanie. - przyznał szczerze marszcząc przy tym czoło. Nie lubił przemocy fizycznej. Zwłaszcza jeśli ta przemoc była wycelowana w jego nie najbrzydszą buźkę. Od czasu wakacyjnego pobicia przez jego starszego brata był na punkcie takiej przemocy wprost uczulony. No ale nie dało się ukryć, że wtedy był sam sobie winny. Przegiął pałkę porozumienia i to za bardzo.
- Wilson. Charles Wilson. Szósty rok. Prefekt Gryffindoru drugi raz z rzędu z aspiracjami na Naczelnego. Uczeń roku szkolnego 2012/2013. - przedstawił się nie omieszkając wspomnieć o swoich sukcesach brzmiąc przy tym niczym narcystyczny dupek którym mimo wszystko nie był. Szeroki uśmiech na jego obliczu jawnie sugerował, że nie jest zakochanym w sobie Szkotem.
- Skąd się przeniosłaś, panienko Hasting? - zapytał ciekawie przechylając przy tym nieco głowę i lustrując ją z ciekawością szmaragdowymi tęczówkami. Pytanie które zadała sprawiło, że uśmiechnął się szeroko.
- Rudym z zamiłowaniem do czarnego, ale preferujący białą magię. A ty? - odpowiedział na jej pytanie ciepło się przy tym uśmiechając. Faktycznie, uwielbiał kolor czarny.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Shay Hasting Sro 22 Sty 2014, 21:24

Wiedziała, że ma rację! Jego wzrok mówił wszystko- rozmarzony i nieobecny. Tylko zakochani ludzie tak wyglądali, a bynajmniej tak się wydawało Shay, która sama nigdy wcześniej nie była zakochana. Jej ojciec ciągle robił wykłady i uczulał nastolatkę na temat płci przeciwnej, zabraniając się do niej zbliżać. Sam chciał wybrać swojej dziewczynce partnera i tym samym przyszłość- a ona dla świętego spokoju przytakiwała. Zresztą też nigdy nie było takiego, który sprawiłby szybsze bicie serca. Z zamyślenia wyrwało ją to, że ją złapał i co powiedział. Zamrugała kilkakrotnie nieco zaskoczona.
- Naprawdę wyglądam, jakbym chciała Cię bić? Planowałam pokiwać Ci palcem przed oczyma. Jedyną osobą, którą kiedykolwiek uderzyłam była dziewczyna w Beauxbatons, która zatruwała mi życie od pierwszego roku. Nie uznaje bicia się. - odparła najspokojniej w świecie, wzruszając przy tym ramionami. Ona sama również nie tolerowała przemocy, chociaż miała zapędy do mocnego gestykulowania. Irlandka wybuchnęła śmiechem, opuszczając dłonie wzdłuż ciała. Fakt, skromny to nie był- ale miał się czym chwalić, więc to nic złego.
- No proszę, proszę.. Całkiem osiągnięcia, panie Rycerzu. Masz się czym chwalić w przeciwieństwie do ludzi, którzy to robią, a nie rozumieją, że nie powinni. Możesz być z siebie dumny. - zaczęła i kiwnęła głową, jakby na dodatkowe potwierdzenie swoich słów. Odgarnęła kosmyk włosów z czoła i usiadła obok niego w czasie, gdy ten odpowiadał. O dziwo normalnie. Uśmiechnęła się pod nosem, wpatrując się w swoje buty.
- Z Francji, bo mój ojciec uznał, że damska szkoła będzie lepsza.. Na szczęście mama zachowała resztki zdrowego rozsądku i przeniosła mnie tutaj, chociaż bez awantur się nie obyło. On nie uznaje płci przeciwnej zbyt blisko swojej córeczki. - rzuciła z rezygnacją. Wywróciła teatralnie oczyma i podniosła głowę, patrząc na prefekta naczelnego. Coraz bardziej ją zaskakiwał.
- Fioletowym- bo to tajemniczy i nieprzewidywalny kolor o indywidualnym usposobieniu bądź niebieskim, który symbolizuje wolność i szczerość.. Sama nie wiem. Hmm z pewnością szary nie jesteś.. - dodała już ciszej z tajemniczym uśmiechem na twarzy. I tym samym jej czekoladowe oczy ze złotymi prążkami przy źrenicach spojrzały bezpośrednio w oczy gryfona, tym samym okazując mu jej pełny szacunek. Zdecydowanie mógł się czuć wyjątkowo, bo do tej pory nikomu w tej szkole w oczy nie spojrzała.
- Już Cię oceniłam. I wiesz co? Lubię Cię. Jesteś nieprzewidywalny i nie jesteś szary, to wystarczy. Nienawidzę szarych ludzi. Wiesz jak mało spotykane są prawdziwe kolory?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Charles Wilson Czw 23 Sty 2014, 17:46

Słysząc jej pytanie na jego twarz wstąpił wyraz jawnego zastanowienia. Czy naprawdę myślał, że nowo poznana uczennica chce sprzedać mu z liścia? Cóż. Nie takie dziwactwa widział w tym ośrodku opiekuńczo-wychowawczym o nazwie Hogwart. Widział już chyba wszystkie zaburzenia psychiczne. Niespodziewany atak agresji nie wydawał się więc czymś absurdalnym.
- Ja też nie uznaję bicia się odkąd pewien Ślizgon obił mi twarz tak bardzo, że wylądowałem w Mungu. Wybacz więc moją przezorność, to silniejsze ode mnie. - przyznał ze skruchą spuszczając głowę w dół. Nie chciał jej urazić, ani dawać jej tytułu damskiego boksera, bo ten tytuł byłby niezwykle dla niej krzywdzący. Kolejna książka wylądowała na stosie mało przydatnych, co Wilson skomentował cichym westchnięciem. W końcu poddał się opierając plecami o szybę parapetu na którym siedział. Nigdy nie odrobi tego ONMSu. Nigdy nie będzie brylował wiedzą o magicznych stworzeniach. Nigdy nie będzie w tym tak dobry jak Polly. To jednak nie były argumenty, żeby się poddać. Najwyżej zrobi jakąś mało ambitną pracę za którą dostanie ocenę Zadowalającą i skończy z Z na koniec roku. Będzie bolało jak skurczybyk, ale cóż zrobić. To nie jego działka. Tak samo jak nie były jego działką eliksiry i quidditch. Robił jednak dzielnie Karty Pracy uważając, że powinien chociaż w ten sposób wspomóc swój dom i umocnić swoją pozycję w walce o tytuł ucznia roku. Szerokim uśmiechem i kiwnięciem głową skomentował jej pochwałę, która niewątpliwie mile połechtała jego ego.
- W sumie argumenty twojego ojca były słuszne. Jako dobry kolega dam Ci cenną wskazówkę: unikaj Anthony'ego Wilsona jeśli nie chcesz mieć złamanego serca i choroby z gatunku syfilis. - uśmiechnął się ciepło, bo żył w świętym przekonaniu, że wszystkie możliwe zarazy tkwią w gaciach jego brata który przespał się z połową hogwardzkich i nie tylko hogwardzkich niewiast. Wprost czuł się zobligowany to poinformowania ją o tym, bo w końcu była tutaj nowa. Wysłuchał uważnie jej opowieści o kolorach, a jego wargi wciąż były wygięte w tym samym, sympatycznym uśmiechu ukazującym śnieżnobiałe uzębienie Szkota.
- Sądzę, że mało, bo mówisz o nich jak o rzadkości. - powiedział biorąc do ręki kolejną książkę i otwierając ją na spisie treści.
- Shay, dobra jesteś z opieki nad magicznymi stworzeniami? - zapytał, w zasadzie tak na wszelki wypadek.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Shay Hasting Czw 23 Sty 2014, 20:37

- Hmmm... Naprawdę ludzie z domu węża mają nieciekawą opinię, co? Ale ponoć zawsze mają dobrą przyszłość. Nic się nie stało, sir Charlie. - zaczęła z lekkim wzruszeniem ramion, nie mając w głosie ani śladu pretensji. To nie był powód, żeby się gniewać. Zdawała sobie sprawę z własnych pokładów energii i z tego, że mocno gestykulowała, a czasem było to niebezpieczne. - Więc zapamiętaj na przyszłość, że bicie z mojej strony Ci nie grozi! Jedyne co, to mocna gestykulacja, ale..
Shay zaśmiała się nieco bezradnie i uniosła dłoń, odrzucając brązowego kucyka na plecy. Zdążyła też poprawić sweter i koszulę- pech chciał, że akurat po dzisiejszych zajęciach oddała mundurek do wyczyszczania tak, aby na rano był czysty.  I prawdę mówiąc dziwnie się czuła bez niego w obecności prefekta. Ona sama jeszcze nie wiedziała co chce robić w życiu- nie było nic, co pochłaniałoby ją całkowicie. Oczywiście rodzice mieli już plan i nawet wybrali jej uniwersytet czy kierunek studiów.. Męża z pewnością tez chcieliby sami wybrać. Shay nie była głupia ale za to cholernie leniwa. Była wolną duszą, której myśli często uciekały podczas nauki do tematów, które wielce od niej odbiegały. Z zamyślenia wyrwał ją głos Gryfona, toteż jej czekoladowo-złote tęczówki powędrowały w stronę jego twarzy. Widniało w nich lekkie zdziwienie i rozbawienie jednocześnie. Przekręciła głowę w bok, przykładając palec do ust i mrucząc cicho pod nosem, analizując fakty.
- Czy to przypadkiem nie jest.. Twój brat? - zaczęła nieco niepewnym głosem, kojarząc po nazwisku. Oczywiście w szkole wiele było Wilsonów, ale szczerze nie miała pojęcia czy wszyscy to z jednych rodziców są czy może kuzynostwo. - Brzmi strasznie ten syfilis.. W ogóle TE tematy brzmią strasznie dla kogoś całkowicie pozbawionego doświadczenia z płcią przeciwną. Ograniczało się to jedynie do wspólnego tańca. - kontynuowała całkiem szczerze, bez cienia wstydu. Bo co złego w tym, że nigdy nie miała chłopaka, nie była zakochana i nawet się nie całowała? Nic. Było to coś, bez czego z łatwością się jej żyło. Patrząc na otwarte na stosunki damsko-męskie dziewczęta w szkole (te fizyczne stosunki) to właściwie była trochę dumna.
- W porządku, postaram się nie nawiązywać z nim bliższych relacji. Skoro mówisz, że nie jest kolorkiem. I właściwie to dziękuje za ostrzeżenie! Pewnie jest podobny do Jelenia. Chociaż o tym drugim słyszałam więcej plotek niż o Twoim.. bracie?kuzynie?
Odwzajemniła jego pełen uśmiech, również ukazując swoje ząbki. Poza tym, że wyglądała w ten sposób nieco naiwnie i dziecinnie, to przy tym zadziornie i uroczo. Od co! Nawet w wyglądzie pełna była sprzeczności. Pokiwała głową na jego kolejne słowa, a oczy zalśniły jej subtelnie.
- To jak wygrać na loterii, trafić taką osobę. Szczerze mówiąc, to mój cel tutaj- bo tylko z kolorami umiem się dobrze dogadać. To ktoś.. hmm.. wyjątkowy. Jego serce i aura jest wyjątkowa. A co do opieki.. Nie przeszkadza mi ona szczególnie.
Dziewczyna przysunęła się do parapetu i sięgnęła jedną z ksiąg, których jeszcze nie przejrzał. Otworzyła ją na losowej stronie- widniał tam piękny, srebrny jednorożec, który sprawił, że mimowolnie się uśmiechnęła. Przyłożyła palec do obrazka niczym pięcioletnie dziecko do kolorowanki.
- Kiedyś takiego będę miała.. Niemniej jednak z czym potrzebujesz pomocy? Chętnie Ci jej udzielę, jeśli będę potrafiła, a jak nie to razem znajdziemy rozwiązanie. Od czego masz kumpla.
Po niedługim czasie wśród książek panna Hasting westchnęła z rezygnacją. Robiło się późno, a jeszcze miała do skończenia prace domową na zaklęcia. Przecież rodzice nie wybaczyli by jej, gdyby zawaliła naukę. Niechętnie więc ruszyła się z miejsca i spojrzała na niego przepraszająco.
- Wybacz mój drogi Gryfie, ale na mnie już czas. Mam pracę domową na jutro.. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy kolorku. Bardzo mi się rozmawiało- w razie co, wiesz gdzie mnie szukać i gdzie sowę wysłać. Do zobaczenia! - rzuciła wesoło, posyłając mu jeszcze ciepły uśmiech, po czym obróciła się i skierowała do wyjścia, by następnie udać się do pokoju wspólnego.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Brennus Lancaster Sro 30 Lip 2014, 11:46

Komnata została odkurzona i przygotowana na przybycie uczniów w nowym roku szkolnym.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Kristian Lyberg Wto 09 Wrz 2014, 21:04

Od dziecka powtarzano mu, że nigdy nie należy lekceważyć przypadkowych odkryć. Nawet, jeśli początkowo zdają się niewiarygodne czy zupełnie bez sensu, mogą prowadzić do nieoczekiwanych, zaskakujących konsekwencji. To powtarzał mu ojciec, to powtarzał mu dziadek, gdy więc na jednym z korytarzy usłyszał przypadkowo rozmowę rozentuzjazmowanych pierwszorocznych, wspominając coś o komnacie, do której dostać się można nie mając ze sobą zupełnie nic poza własnym ubraniem, postanowił to sprawdzić. Pierwsze zajęcia mając już za sobą, wciąż mógł cieszyć się jednak brakiem prac domowych, stąd głupotą byłoby czekanie na lepszą okazję. Do Pokoju Wspólnego wpadł więc tylko na chwilę, po to, by zaczarować nieduży, papierowy samolocik (z notatką o tym, gdzie idzie) i wysłać go do Kesleigh, by pozostawić różdżkę w dormitorium, a już w kolejnej chwili wspinał się kolejnymi schodami, uważając, by nie dać się zwieść ich magii.
Dotarłszy na szóste piętro, nie bardzo wiedział, gdzie dokładnie powinien szukać. Niespiesznie przemierzając korytarze, uważnie przyglądał się ścianom, licząc, że gdy stanie obok drzwi - sądził bowiem, że faktycznie poszukuje normalnych, drewnianych wrót - będzie wiedział, że to tutaj. Przemierzył już jednak jedną trzecią piętra, a komnaty jak nie było, tak nie było. Z każdym kolejnym krokiem nieniosącym ze sobą odkrycia tajemniczej komnaty był coraz bardziej gotów uwierzyć, że pomieszczenie to jest niczym więcej, jak plotką. Naprawdę, jak mógł tak łatwo uwierzyć słowom dzieciaków? Przecież oni sami nie znali jeszcze swojej szkoły, nie byli wiarygodnym źródłem.
Jakież więc było jego zdziwienie, gdy za kolejnym zakrętem natknął się na otwarte na oścież przejście. Rzut oka do środka wystarczył, by upewnić się, że to właśnie o tej sali mówili młodzi uczniowie. Miało być luksusowo i dokładnie tak było. Kanapa, fotele... Gramofon? Elegancko.
Bez wahania wszedł do środka i zamykając drzwi za sobą, rozejrzał się w pełni usatysfakcjonowany. To naprawdę doskonałe miejsce na bezproduktywne tracenie czasu. Przespacerował się więc w kierunku kanapy, podejrzliwie powąchał owoce w misce (czy aby nie sztuczne?) i po oględzinach sięgnął po jedno z jabłek.
Miło. Naprawdę miło. Nawet on, gustujący raczej w nieco bardziej surowych, prostych wnętrzach, umiał docenić wygodę. Szczególną uwagę zwracając na gramofon, to właśnie przy nim zatrzymał się na dłużej. Pogryzając soczysty owoc, po krótkich poszukiwaniach odnalazł niedużą kolekcję płyt i wybierając jedną z nich, ułożył w odpowiednim miejscu i nastawił igłę, oczekując na pierwsze dźwięki.
Kristian Lyberg
Kristian Lyberg
Uczeń: Durmstrang


Urodziny : 10/03/1997
Wiek : 27
Skąd : Hanö, Szwecja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1568-skrytka-pocztowa-kristia

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Kelseigh Reidharsson Wto 09 Wrz 2014, 22:00

Dzień Szwedki dłużył się niemiłosiernie na czysto teoretycznych, nużących zajęciach, dlatego kiedy tylko te dobiegły końca, czym prędzej wyrwała się z drewnianej ławy. By spożytkować olbrzymie pokłady tkwiącej w niej energii brała udział w wyścigu miotlarskim, ale gdy i to nie pomogło, omal nie wszczęła w szkolnej czytelni pojedynku z jednym z nad wyraz pewnych siebie Ślizgonów. Niezbyt rozgarnięte chłopaczysko zostało jednak uratowane przez nagłe pojawienie się bibliotekarki. Mimo że Hogwart był jednym z najbardziej intrygujących miejsc na Ziemi, Kelseigh zaczynała się nudzić. Nie była w stanie dłużej tkwić w otoczeniu zaczytanych uczniów i niemal przyklasnęła z radości, gdy odnalazł ją fruwający liścik Kristiana. Zahaczywszy jedynie o dormitorium, by zrzucić z siebie odrobinę zbyt ciepłą jak na angielskie warunki szatę Durmstrangu i zastąpić ją prostą, ale urokliwą sukienką w burgundowym kolorze, bez trudu biegiem pokonała schody dzielące ją od jedynej osoby, którą chciała w tej chwili oglądać. Blondynka wędrowała w tę i z powrotem po pustym korytarzu, próbując odnaleźć wejście do pomieszczenia, w którym skrył się jej narzeczony, niestety bez skutku. Do głowy przyszło jej nawet, by wyburzyć kawał potężnego muru zaklęciem, ale w tej samej chwili ze smutkiem uświadomiła sobie, że jej różdżka została w szkolnym mundurku. Zirytowana niepowodzeniem, oparła się o niechętną do współpracy ścianę plecami i po kilku sekundach odskoczyła od niej, jak oparzona. Za jej plecami coś się poruszyło! Reidharsson zerknęła za siebie nieufnie, ze zdumieniem odkrywając, że w miejscu, w którym jeszcze pięć minut temu była jedynie nieestetyczna plama, teraz znajdowały się zupełnie normalne, zwykłe drzwi. Szwedka bez wahania nacisnęła na klamkę, a gdy jej oczom ukazał się zaabsorbowany starym gramofonem Lyberg, wyraźnie się odprężyła. Żadnych potworów, rozwrzeszczanej młodzieży, tylko przytulny pokój i kojąca nerwy muzyka.
- Wspaniale, jesteśmy tu nieco ponad tydzień, a ty już zaczynasz schadzki! – czarownica może odrobinę zbyt zamaszyście rozłożyła ręce w teatralnym geście bezradności, gdy dawała upust fałszywej zazdrości.
Kelseigh Reidharsson
Kelseigh Reidharsson
Uczennica: Durmstrang


Urodziny : 21/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Szwecja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Tajemnicza komnata  - Page 4 Empty Re: Tajemnicza komnata

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach