Tajemnicza komnata
+19
Kelseigh Reidharsson
Kristian Lyberg
Charles Wilson
Shay Hasting
Joel Frayne
Mistrz Gry
Marianna Vulkodlak
Ian Ames
Dalila Mauric
Antonette Williams
Antonija Vedran
Nora Vedran
Emily Bronte
Connor Campbell
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
James Scott
Zoja Yordanova
Brennus Lancaster
23 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VI
Strona 6 z 9
Strona 6 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Tajemnicza komnata
First topic message reminder :
Wejście do niej znają jedynie nieliczni. Ten, kto odkrył komnatę raz - zazwyczaj przypadkiem - nie chce z nikim się nią dzielić. Pomieszczenie posiada aksamitną kanapę i wygodne krzesła z atłasowymi obiciami. Znajduje się tutaj wiele książek, stary gramofon oraz zawsze pełna misa z owocami.
Uwaga: Do komnaty można wejść jedynie wtedy, kiedy nie ma się absolutnie nic przy sobie. Nawet różdżki.
Wejście do niej znają jedynie nieliczni. Ten, kto odkrył komnatę raz - zazwyczaj przypadkiem - nie chce z nikim się nią dzielić. Pomieszczenie posiada aksamitną kanapę i wygodne krzesła z atłasowymi obiciami. Znajduje się tutaj wiele książek, stary gramofon oraz zawsze pełna misa z owocami.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Tajemnicza komnata
Skinął głową, na znak, że zrozumiał intencję dziewczyny. Nawet się uśmiechnął łagodnie w odpowiedzi, jakby na prawdę mu to poprawiło nastrój.
- Pamiętasz zjawy o których ci powiedziałem? To coś podobnego. Zimnego i przerażającego.
Mruknął zagłębiając się wygodnie w narożnik kanapy. Lewe ramie oparł na podłokietniku, zaś prawe na oparciu siedząc rozpartym.
- Czyli jednak nie taki zwykły. Opowiesz mi jakie wspomnienia w sobie dla ciebie przechowuje?
Widać wolał skierować temat na nieco inne tory. Wręcz przeciwnie, on lubił słuchać, na pewno bardziej niż mówić. Chciał poznać co takiego skrywa się w tym drobnym przedmiocie, a było tak ważne dla Gryfonki.
- Mam wrażenie, że się denerwujesz. - Mruknął jakby zmartwiony, nie przypomniał sobie aby dziewczyna wcześniej w jego towarzystwie tak się zachowywała. - To przez to co powiedział ci Sir Roland?
- Pamiętasz zjawy o których ci powiedziałem? To coś podobnego. Zimnego i przerażającego.
Mruknął zagłębiając się wygodnie w narożnik kanapy. Lewe ramie oparł na podłokietniku, zaś prawe na oparciu siedząc rozpartym.
- Czyli jednak nie taki zwykły. Opowiesz mi jakie wspomnienia w sobie dla ciebie przechowuje?
Widać wolał skierować temat na nieco inne tory. Wręcz przeciwnie, on lubił słuchać, na pewno bardziej niż mówić. Chciał poznać co takiego skrywa się w tym drobnym przedmiocie, a było tak ważne dla Gryfonki.
- Mam wrażenie, że się denerwujesz. - Mruknął jakby zmartwiony, nie przypomniał sobie aby dziewczyna wcześniej w jego towarzystwie tak się zachowywała. - To przez to co powiedział ci Sir Roland?
Re: Tajemnicza komnata
Zjawy? Mówił o nich, ale w Szkocji. Co ten temat miał wspólnego z jego zachowaniem? Czyżby jakaś zjawa ostatnio uprzykrzyła mu życie?
Powoli i ona ułożyła się inaczej. Usiadła przodem do chłopaka, zdejmując buty na małym obcasie - też w sumie pierwsze lepsze, nieszkolne, które znalazła w swoim bałaganie w dormitorium - i ułożyła je bokiem, wygodnie na kanapie. Puściła wisiorek, który teraz ułożył się spokojnie na jej sukience. Przekrzywiła głowę, kładąc obydwie dłonie na nogach, choć nim to zrobiła, poprawiła materiał ubioru, znajdującego się na udach.
- Zjawy? Pamiętam, mówiłeś mi o tych unoszących się nad jeziorem Loch Ness, gdzie mieszkasz. I pamiętam, że chciałam, byś mi je pokazał.
Sama nie wiedziała czemu, ale poczuła lekkie zakłopotanie i pieczenie na policzkach. Szybko podniosła dłonie i zakryła na kilka chwil delikatnie różowe policzki, wzdychając cicho.
- A stało się coś, w co była zamieszana jakaś zjawa?
Zdążyła zapytać, nim ugryzła się w język. Może nie powinna naciskać, może Nevan sam by jej cokolwiek powiedział, co go trapi. Odchrzaknęła w końcu, odsuwając dłonie od policzków. Tak naprawdę przestała dbać, czy są nadal lekko różowe, czy też nie. Spojrzała na swój łańcuszek.
- Jeśli Cię nie zanudzę niezbyt wesołą opowieścią o pewnej Gryfonce,to czemu nie? Mogę Ci opowiedzieć historię tego wisiorka.
Na chwilę zacisnęła na nim dłoń, po czym poprawiła się i znów położyła dłonie na nogach. Uśmiech jej nieco zszedł, gdy Nevan zadał pytanie. Zacisnęła przez moment mocno dłonie, jednak czując jak paznokcie wbijają jej się w skórę, rozluźniła uścisk. Skinęła niepewnie głową.
- Tak.. Może trochę. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, do tego, zwłaszcza, że nasze ostatnie spotkanie było w późnych godzinach wieczornych, a tutaj tak z samego rana... No, zmartwiłam się trochę. Wybacz.
Za co tak właściwie ona go przepraszała? Za swoją głupotę chyba tylko. Rozluźniła całkowicie dłonie i podniosła jedną z nich, z lekkim zakłopotaniem drapiąc się po karku.
Powoli i ona ułożyła się inaczej. Usiadła przodem do chłopaka, zdejmując buty na małym obcasie - też w sumie pierwsze lepsze, nieszkolne, które znalazła w swoim bałaganie w dormitorium - i ułożyła je bokiem, wygodnie na kanapie. Puściła wisiorek, który teraz ułożył się spokojnie na jej sukience. Przekrzywiła głowę, kładąc obydwie dłonie na nogach, choć nim to zrobiła, poprawiła materiał ubioru, znajdującego się na udach.
- Zjawy? Pamiętam, mówiłeś mi o tych unoszących się nad jeziorem Loch Ness, gdzie mieszkasz. I pamiętam, że chciałam, byś mi je pokazał.
Sama nie wiedziała czemu, ale poczuła lekkie zakłopotanie i pieczenie na policzkach. Szybko podniosła dłonie i zakryła na kilka chwil delikatnie różowe policzki, wzdychając cicho.
- A stało się coś, w co była zamieszana jakaś zjawa?
Zdążyła zapytać, nim ugryzła się w język. Może nie powinna naciskać, może Nevan sam by jej cokolwiek powiedział, co go trapi. Odchrzaknęła w końcu, odsuwając dłonie od policzków. Tak naprawdę przestała dbać, czy są nadal lekko różowe, czy też nie. Spojrzała na swój łańcuszek.
- Jeśli Cię nie zanudzę niezbyt wesołą opowieścią o pewnej Gryfonce,to czemu nie? Mogę Ci opowiedzieć historię tego wisiorka.
Na chwilę zacisnęła na nim dłoń, po czym poprawiła się i znów położyła dłonie na nogach. Uśmiech jej nieco zszedł, gdy Nevan zadał pytanie. Zacisnęła przez moment mocno dłonie, jednak czując jak paznokcie wbijają jej się w skórę, rozluźniła uścisk. Skinęła niepewnie głową.
- Tak.. Może trochę. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, do tego, zwłaszcza, że nasze ostatnie spotkanie było w późnych godzinach wieczornych, a tutaj tak z samego rana... No, zmartwiłam się trochę. Wybacz.
Za co tak właściwie ona go przepraszała? Za swoją głupotę chyba tylko. Rozluźniła całkowicie dłonie i podniosła jedną z nich, z lekkim zakłopotaniem drapiąc się po karku.
Re: Tajemnicza komnata
Siedział tak w otwartej pozie, rozluźniony. Chyba wręcz przeciwnie niż Rhi, nie bawiło go jednak to, że dziewczyna się miota. Po chwili nachylił się do niej i sięgnął do dłoni dziewczyny. Jego dotyk był ciepły i trochę szorstki.
- Co do zjawy, zapewne się niedługo dowiesz. Ale nie mogę więcej powiedzieć, to się tyczy osób z mojego domu.
Odparł nie siląc się nawet na enigmatyczny ton. Tyle mógł powiedzieć i już. To on sam sobie będzie musiał później poradzić ze skutkami tego czegoś na jego osobie.
- Być może kiedyś się coś uda w tej sprawie wskórać. Nie musisz się wstydzić.
Teraz już temat pociągnął w stronę Loch Ness.
- A Sir Roland czasami przesadza... On widzi o wiele więcej niżbym chciał pokazać. Za bardzo mnie zna, stary rycerz.
Nie mówił o Sir Rolandzie z niechęcią, darzył go ogromnym szacunkiem. Jakby mówił o kimś bliskim, jakby kimś z rodziny, kto wielokrotnie mu pomógł.
- Owszem, jeśli tylko ty chcesz o tym mówić. Skoro nie jest zbyt wesoła, to musi być trudna dla ciebie. Nie będę naciskał.
Widząc, że dziewczyna się zagubiła w swoich myślach posłał jej łagodny uśmiech.
- Spokojnie, nie obrażę się. To nawet miłe uczucie, że ktoś się przejmuje. Mów co myślisz, nigdy nie mam za złe szczerości. Sam czasem jestem mało delikatny.
Ścisnął delikatnie dłoń Gryfonki by po chwili rozluźnić chwyt.
- Co do zjawy, zapewne się niedługo dowiesz. Ale nie mogę więcej powiedzieć, to się tyczy osób z mojego domu.
Odparł nie siląc się nawet na enigmatyczny ton. Tyle mógł powiedzieć i już. To on sam sobie będzie musiał później poradzić ze skutkami tego czegoś na jego osobie.
- Być może kiedyś się coś uda w tej sprawie wskórać. Nie musisz się wstydzić.
Teraz już temat pociągnął w stronę Loch Ness.
- A Sir Roland czasami przesadza... On widzi o wiele więcej niżbym chciał pokazać. Za bardzo mnie zna, stary rycerz.
Nie mówił o Sir Rolandzie z niechęcią, darzył go ogromnym szacunkiem. Jakby mówił o kimś bliskim, jakby kimś z rodziny, kto wielokrotnie mu pomógł.
- Owszem, jeśli tylko ty chcesz o tym mówić. Skoro nie jest zbyt wesoła, to musi być trudna dla ciebie. Nie będę naciskał.
Widząc, że dziewczyna się zagubiła w swoich myślach posłał jej łagodny uśmiech.
- Spokojnie, nie obrażę się. To nawet miłe uczucie, że ktoś się przejmuje. Mów co myślisz, nigdy nie mam za złe szczerości. Sam czasem jestem mało delikatny.
Ścisnął delikatnie dłoń Gryfonki by po chwili rozluźnić chwyt.
Re: Tajemnicza komnata
Czując jego dłoń, szybko spojrzała na swoją rękę. Nie spodziewała się poczuć jego dotyk na dłoni.. Ale było to dość przyjemne. Nie przeszkadzało jej to, że był on nieco szorstki, jej dłoń była delikatnie i gładka. Przeniosła na niego spojrzenie i uśmiechnęła się lekko.
- Rozumiem, czyli to wydarzenie i Twoje zachowanie dotyczy Twojego domu, dobrze rozumiem?
Jak zwykle spojrzała prosto w jego oczy, uśmiechając się delikatnie. Czyli to dlatego nie bardzo mógł o tym mówić. Możliwe też, że nie chciał jej tego powiedzieć, ale mimo to, mniej się teraz tym przejmowała. Zresztą, powiedziała mu, co o tym sądzi - będzie chciał kiedyś jej o tym opowiedzieć, Sir Roland ją znajdzie. Skoro znalazł ją nawet w Pokoju Wspólnym Gryfonów.. Musiał przelecieć przez cały zamek prawie, żeby ją odnaleźć. To w sumie dość miłe.
- Widzisz.. Dobrze jest być szczerym. Ale dobrze jest też być delikatnym.. Przynajmniej w niektórych momentach.
Bo czasami dobrze jest po prostu powiedzieć prosto z mostu i tyle. Zwłaszcza do ludzi, z którymi nie chce się mieć za bardzo do czynienia. Hamilton nie lubiła ranić ludzi, nawet głupimi słowami. Chyba, że nie dbała o jakąś osobę - ale to i tak najczęściej ich unikała, a nie raniła. Naprawdę nie lubiła tego robić.
Po krótkiej ciszy, kiedy to spuściła wzrok na ich dłonie, drgnęła i przymknęła powieki. Wolną dłonią sięgnęła do wisiorka i zdjęła go, powodując, iż fala blond włosów opadła gdzie chciała - zakrywając również i jej twarz. Potrząsnęła głową, odrzucając poszczególne kosmki włosów, choć nie wyszło tak, jak chciała i połowa włosów nadal spoczywała na jej twarzy. Podsunęła wisiorek do drugiej ręki, którą delikatnie ścisnęła dłoń Nevana. Przeniosła na niego spojrzenie spomiędzy włosów, po chwili dmuchając na nie i próbując je uporządkować, co w sumie śmiesznie wyglądało, ale też mało dało.
- Rozumiem, czyli to wydarzenie i Twoje zachowanie dotyczy Twojego domu, dobrze rozumiem?
Jak zwykle spojrzała prosto w jego oczy, uśmiechając się delikatnie. Czyli to dlatego nie bardzo mógł o tym mówić. Możliwe też, że nie chciał jej tego powiedzieć, ale mimo to, mniej się teraz tym przejmowała. Zresztą, powiedziała mu, co o tym sądzi - będzie chciał kiedyś jej o tym opowiedzieć, Sir Roland ją znajdzie. Skoro znalazł ją nawet w Pokoju Wspólnym Gryfonów.. Musiał przelecieć przez cały zamek prawie, żeby ją odnaleźć. To w sumie dość miłe.
- Widzisz.. Dobrze jest być szczerym. Ale dobrze jest też być delikatnym.. Przynajmniej w niektórych momentach.
Bo czasami dobrze jest po prostu powiedzieć prosto z mostu i tyle. Zwłaszcza do ludzi, z którymi nie chce się mieć za bardzo do czynienia. Hamilton nie lubiła ranić ludzi, nawet głupimi słowami. Chyba, że nie dbała o jakąś osobę - ale to i tak najczęściej ich unikała, a nie raniła. Naprawdę nie lubiła tego robić.
Po krótkiej ciszy, kiedy to spuściła wzrok na ich dłonie, drgnęła i przymknęła powieki. Wolną dłonią sięgnęła do wisiorka i zdjęła go, powodując, iż fala blond włosów opadła gdzie chciała - zakrywając również i jej twarz. Potrząsnęła głową, odrzucając poszczególne kosmki włosów, choć nie wyszło tak, jak chciała i połowa włosów nadal spoczywała na jej twarzy. Podsunęła wisiorek do drugiej ręki, którą delikatnie ścisnęła dłoń Nevana. Przeniosła na niego spojrzenie spomiędzy włosów, po chwili dmuchając na nie i próbując je uporządkować, co w sumie śmiesznie wyglądało, ale też mało dało.
Re: Tajemnicza komnata
- Tak. Dlatego wolałbym, żebyś nie drążyła tematu, bo nie chciałbym cię urazić odmową.
Odparł tonem pełnym powagi. Różnice, które ich rozdzielały były silne, każde z nich było zobowiązane lojalnością wobec swoich współdomowników. Lecz było wiele rzeczy poza tym, czym mogli się nie przejmować.
Spojrzał na wisiorek, nie wiedząc czy dziewczyna proponuje mu wzięcie go w palce lekko się wysunął z uścisku palców Gryfonki. Delikatnie chwytając za ozdobę.
- Szczerość jest dobra, tylko jest trochę jak miecz obusieczny. Trzeba uważać by samemu sobie nie obciąć głowy.
Spojrzał na dziewczynę, jej widok w tej chwili go rozbawił. Wyglądała co prawda jak na niektórych mugolskich reklamach, które jego wuj oglądał non stop. Cicho się zaśmiał.
- Mogę?
Skinął na wisiorek.
Odparł tonem pełnym powagi. Różnice, które ich rozdzielały były silne, każde z nich było zobowiązane lojalnością wobec swoich współdomowników. Lecz było wiele rzeczy poza tym, czym mogli się nie przejmować.
Spojrzał na wisiorek, nie wiedząc czy dziewczyna proponuje mu wzięcie go w palce lekko się wysunął z uścisku palców Gryfonki. Delikatnie chwytając za ozdobę.
- Szczerość jest dobra, tylko jest trochę jak miecz obusieczny. Trzeba uważać by samemu sobie nie obciąć głowy.
Spojrzał na dziewczynę, jej widok w tej chwili go rozbawił. Wyglądała co prawda jak na niektórych mugolskich reklamach, które jego wuj oglądał non stop. Cicho się zaśmiał.
- Mogę?
Skinął na wisiorek.
Re: Tajemnicza komnata
- Jasne, nie zamierzam więcej pytać. Jeśli będziesz mógł i będziesz chciał powiedzieć, wiesz, kogo o mnie pytać.
Zaśmiała się cicho, kierując na niego na chwilę spojrzenie. Wiedziała, że to, co jest ważne dla jej domu, również nie powinno być mówione mieszkańcom innych domów, zwłaszcza Slytherinowi. Chcąc nie chcąc, musieli być lojalni wobec swoich współmieszkańców oraz to, co się działo w ich domach powinno zostać tajemnicą. Przynajmniej przez jakiś czas. Skinęła kilka razy głową, co do jego słów o szczerości.
- Ja czasami nie lubię być szczera. Znaczy.. Nie chcę ranić niektórych osób. Ciężko mi czasami złe rzeczy przechodzą przez gardło, bo nie wiem, jak je wypowiedzieć, by nikogo nie urazić.
Odwieczny problem dobrze wychowanej dziewczyny, szanującej praktycznie wszystko i wszystkich. Naprawdę wolała się czasami zamknąć.
Podała mu wisiorek i gdy go złapał, puściła go. Wisiorek nie wyglądał na bardzo stary, przywieszka zawieszona była na długim łańcuszku. Po prawej stronie przywieszki znajdowała się mała rysa, w pierwszej chwili niewidoczna.
- Jeśli Cię zanudzę, to od razu przepraszam.
Powiedziała spokojnie, odsuwając jedną dłoń i usiadła nieco wygodniej, zsuwając jedną nogę na ziemię. Poprawiła włosy, które zasłaniały jej widok i przez chwilę jeszcze przypatrywała się chłopakowi, gdy oglądał łańcuszek. W końcu zsunęła spojrzenie na ozdobę i wzięła spokojny wdech.
- Tak naprawdę, to nic ważnego.. Dostałam łańcuszek od mamy, dokładnie w dzień, w którym wróciłam do domu po pierwszym dniu Hogwartu. Mama nie była czarownicą, była mugolką, jednak bardzo cieszyła się z tego, że ja i mój brat dostaliśmy się do szkoły. Tata również był z nas dumny.
Zamilkła na moment, jakby nie wiedząc, co dalej powiedzieć. Uśmiech nieco zmalał, a w jej oczach pojawił się lekki smutek.
- Zawsze spędzałam bardzo dużo czasu z mamą, potrafiłyśmy codziennie chodzić na spacery po kilka godzin.. Często zabierała mnie, gdy miała coś do załatwienia na mieście.. I któregoś razu zdarzył się wypadek samochodowy. W samochodzie byłyśmy tylko we dwie..
Przesunęła lewą dłoń na prawy obojczyk, mrużąc na moment oczy. Przycisnęła palce tuż przy kołnierzyku sukienki.
- Po wypadku została mi jedynie blizna. Natomiast mama nie przeżyła, zginęła na miejscu. Ojciec się wściekł, pogrążył w rozpaczy, do tej pory zdarza mu się obwiniać mnie o jej śmierć. Brat mnie broni jak tylko może, gdy jesteśmy w domu i następuje kłótnia między nami, często musi między nas wchodzić. Ojcu nie podoba się również to, że nie chcę pracować w Ministerstwie, ale chcę albo grać w Quidditcha zawodowo, albo śpiewać na scenie ze swoim zespołem..
Odchrząknęła i szybko otarła twarz. Nie chciała płakać, mimo, iż jej oczy wskazywały na coś innego. Hamilton wskazała twarzą na wisiorek.
- Miałam go w dniu wypadku na sobie. Stąd ta rysa. Mogłabym go naprawić jednym machnięciem różdżki, ale.. Nie potrafię tego zrobić. Od wypadku ciągle go mam ze sobą, jeśli nie na szyi, to często w kieszeni.
Zamilkła, przymykając powieki i na chwilę chowając twarz w dłoniach. Tak naprawdę, czego nie powiedziała głośno - wiele razy uważała i myślała sobie, że to ona powinna zginąć, a nie jej matka. Miała podobne zdanie, co jej ojciec, a przez to, że i on tak uważał, takie stwierdzenie tylko się pogłębiło. Odsunęła dłonie od twarzy i jedną położyła na kolanach, a drugą przesunęła po swoim ramieniu. Odchrząknęła.
- Wybacz, nie powinnam była Ci tego mówić, ani się rozklejać tutaj.
Wzięła głębszy wdech, przygryzając delikatnie wargę.
Zaśmiała się cicho, kierując na niego na chwilę spojrzenie. Wiedziała, że to, co jest ważne dla jej domu, również nie powinno być mówione mieszkańcom innych domów, zwłaszcza Slytherinowi. Chcąc nie chcąc, musieli być lojalni wobec swoich współmieszkańców oraz to, co się działo w ich domach powinno zostać tajemnicą. Przynajmniej przez jakiś czas. Skinęła kilka razy głową, co do jego słów o szczerości.
- Ja czasami nie lubię być szczera. Znaczy.. Nie chcę ranić niektórych osób. Ciężko mi czasami złe rzeczy przechodzą przez gardło, bo nie wiem, jak je wypowiedzieć, by nikogo nie urazić.
Odwieczny problem dobrze wychowanej dziewczyny, szanującej praktycznie wszystko i wszystkich. Naprawdę wolała się czasami zamknąć.
Podała mu wisiorek i gdy go złapał, puściła go. Wisiorek nie wyglądał na bardzo stary, przywieszka zawieszona była na długim łańcuszku. Po prawej stronie przywieszki znajdowała się mała rysa, w pierwszej chwili niewidoczna.
- Jeśli Cię zanudzę, to od razu przepraszam.
Powiedziała spokojnie, odsuwając jedną dłoń i usiadła nieco wygodniej, zsuwając jedną nogę na ziemię. Poprawiła włosy, które zasłaniały jej widok i przez chwilę jeszcze przypatrywała się chłopakowi, gdy oglądał łańcuszek. W końcu zsunęła spojrzenie na ozdobę i wzięła spokojny wdech.
- Tak naprawdę, to nic ważnego.. Dostałam łańcuszek od mamy, dokładnie w dzień, w którym wróciłam do domu po pierwszym dniu Hogwartu. Mama nie była czarownicą, była mugolką, jednak bardzo cieszyła się z tego, że ja i mój brat dostaliśmy się do szkoły. Tata również był z nas dumny.
Zamilkła na moment, jakby nie wiedząc, co dalej powiedzieć. Uśmiech nieco zmalał, a w jej oczach pojawił się lekki smutek.
- Zawsze spędzałam bardzo dużo czasu z mamą, potrafiłyśmy codziennie chodzić na spacery po kilka godzin.. Często zabierała mnie, gdy miała coś do załatwienia na mieście.. I któregoś razu zdarzył się wypadek samochodowy. W samochodzie byłyśmy tylko we dwie..
Przesunęła lewą dłoń na prawy obojczyk, mrużąc na moment oczy. Przycisnęła palce tuż przy kołnierzyku sukienki.
- Po wypadku została mi jedynie blizna. Natomiast mama nie przeżyła, zginęła na miejscu. Ojciec się wściekł, pogrążył w rozpaczy, do tej pory zdarza mu się obwiniać mnie o jej śmierć. Brat mnie broni jak tylko może, gdy jesteśmy w domu i następuje kłótnia między nami, często musi między nas wchodzić. Ojcu nie podoba się również to, że nie chcę pracować w Ministerstwie, ale chcę albo grać w Quidditcha zawodowo, albo śpiewać na scenie ze swoim zespołem..
Odchrząknęła i szybko otarła twarz. Nie chciała płakać, mimo, iż jej oczy wskazywały na coś innego. Hamilton wskazała twarzą na wisiorek.
- Miałam go w dniu wypadku na sobie. Stąd ta rysa. Mogłabym go naprawić jednym machnięciem różdżki, ale.. Nie potrafię tego zrobić. Od wypadku ciągle go mam ze sobą, jeśli nie na szyi, to często w kieszeni.
Zamilkła, przymykając powieki i na chwilę chowając twarz w dłoniach. Tak naprawdę, czego nie powiedziała głośno - wiele razy uważała i myślała sobie, że to ona powinna zginąć, a nie jej matka. Miała podobne zdanie, co jej ojciec, a przez to, że i on tak uważał, takie stwierdzenie tylko się pogłębiło. Odsunęła dłonie od twarzy i jedną położyła na kolanach, a drugą przesunęła po swoim ramieniu. Odchrząknęła.
- Wybacz, nie powinnam była Ci tego mówić, ani się rozklejać tutaj.
Wzięła głębszy wdech, przygryzając delikatnie wargę.
Re: Tajemnicza komnata
- Mi gorzej przychodzi mówić coś okrężną drogą, czasem tego skutki są gorsze niż prawda prosto w twarz.
Wyprostował się unosząc wisiorek na wysokość twarzy. Obejrzał go dokładnie, przesunął palcem po rysie czując się jakby dotykał czyjejś blizny.
Po chwili, gdy Rhi zaczęła opowiadać skupił na niej wzrok słuchając uważnie. Słuchał jej jak zaklęty, w jego głowie przewijały się twarze osób mu najbliższych. Opowieść Gryfonki sprawiła, że na pewną, krótką chwile w jego oczach zabłysł strach, jakby zdał sobie sprawę, jak to jest stracić kogoś bliskiego. A od kiedy siostra Ślizgona pojawiła się w szkole, wielu wiedziało, że się jej lepiej nie czepiać, bo ma brata w starszej klasie. Lecz młoda dawała sobie sama radę z wieloma sytuacjami.
Ściągnął usta, tracąc całkowicie pogody stan. Przez chwilę się wahał, lecz gdy Rhi ukryła twarz w dłoniach przysunął się do niej otaczając ja ramieniem, delikatnie jakby obawiał się, że wystraszy dziewczynę a ona ucieknie.
- Nie przepraszaj. Przykro mi, że cię to spotkało.
Uniósł łańcuszek i nałożył go na szyi Rhi, sam wisiorek włożył w jej dłoń.
- Nikt nie może ci mówić, kim masz zostać. Będziesz kim będziesz chciała, ważne by być szczęśliwym.
Wyprostował się unosząc wisiorek na wysokość twarzy. Obejrzał go dokładnie, przesunął palcem po rysie czując się jakby dotykał czyjejś blizny.
Po chwili, gdy Rhi zaczęła opowiadać skupił na niej wzrok słuchając uważnie. Słuchał jej jak zaklęty, w jego głowie przewijały się twarze osób mu najbliższych. Opowieść Gryfonki sprawiła, że na pewną, krótką chwile w jego oczach zabłysł strach, jakby zdał sobie sprawę, jak to jest stracić kogoś bliskiego. A od kiedy siostra Ślizgona pojawiła się w szkole, wielu wiedziało, że się jej lepiej nie czepiać, bo ma brata w starszej klasie. Lecz młoda dawała sobie sama radę z wieloma sytuacjami.
Ściągnął usta, tracąc całkowicie pogody stan. Przez chwilę się wahał, lecz gdy Rhi ukryła twarz w dłoniach przysunął się do niej otaczając ja ramieniem, delikatnie jakby obawiał się, że wystraszy dziewczynę a ona ucieknie.
- Nie przepraszaj. Przykro mi, że cię to spotkało.
Uniósł łańcuszek i nałożył go na szyi Rhi, sam wisiorek włożył w jej dłoń.
- Nikt nie może ci mówić, kim masz zostać. Będziesz kim będziesz chciała, ważne by być szczęśliwym.
Re: Tajemnicza komnata
Uchyliła powieki i spojrzała na chłopaka. Czując, jak ją obejmuje, w pierwszej chwili lekkie napięcie przeszło po jej ciele, w drugiej natomiast, przytuliła się delikatnie do niego. Przymknęła powieki, przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc, a po prostu siedząc delikatnie wtulona w niego, uspokajając oddech, by się nie rozpłakać bardziej. Po dłuższej chwili odetchnęła, uchylając powieki. Podniosła głowę i delikatnie przejechała dłonią po jego ramieniu kilka razy.
- Wygniotłam Ci koszulę, a wyglądasz tak ładnie w niej..
Ważne, że nie pomoczyła. Na koszuli nie była ani plamki od jej łez, zresztą - wyschłoby, nie pozostawiając śladu, Rhin rzadko kiedy się malowała. Nie odsuwając się od niego, przesunęła spojrzenie na jego twarz i oczy.
- Minęły ponad cztery lata od tego, co się stało. A ja nadal tak reaguję. Czasami zastanawiam się, czy coś jest ze mną nie tak, ale to chyba normalne. Zwłaszcza, że po części gdzieś mam jak ojciec.. Znaczy, jego podejście do tej sprawy, czasami myślę podobnie.
Skierowała spojrzenie na wisiorek, który został zgrabnie założony przez Nevana na jej szyję, a przywieszka znalazła się w jej dłoni. Zacisnęła delikatnie na nim palce, wzdychając cicho.
- Wiesz, to nie takie łatwe. Zwłaszcza z ojcem. Co prawda, aktualnie kroczę własną ścieżką, starając się nie przejmować tym, co myśli mój ojciec, jednak.. Dopóki jestem w Hogwarcie, to nie mam z tym większego problemu. Ale jak wrócę do domu.. Cóż, będę musiała się szybko wyprowadzić z domu.
- Wygniotłam Ci koszulę, a wyglądasz tak ładnie w niej..
Ważne, że nie pomoczyła. Na koszuli nie była ani plamki od jej łez, zresztą - wyschłoby, nie pozostawiając śladu, Rhin rzadko kiedy się malowała. Nie odsuwając się od niego, przesunęła spojrzenie na jego twarz i oczy.
- Minęły ponad cztery lata od tego, co się stało. A ja nadal tak reaguję. Czasami zastanawiam się, czy coś jest ze mną nie tak, ale to chyba normalne. Zwłaszcza, że po części gdzieś mam jak ojciec.. Znaczy, jego podejście do tej sprawy, czasami myślę podobnie.
Skierowała spojrzenie na wisiorek, który został zgrabnie założony przez Nevana na jej szyję, a przywieszka znalazła się w jej dłoni. Zacisnęła delikatnie na nim palce, wzdychając cicho.
- Wiesz, to nie takie łatwe. Zwłaszcza z ojcem. Co prawda, aktualnie kroczę własną ścieżką, starając się nie przejmować tym, co myśli mój ojciec, jednak.. Dopóki jestem w Hogwarcie, to nie mam z tym większego problemu. Ale jak wrócę do domu.. Cóż, będę musiała się szybko wyprowadzić z domu.
Re: Tajemnicza komnata
Oparł się na kanapie wygodnie, skoro dziewczyna od niego nie uciekła a wręcz przeciwnie, przytuliła się. Na wzmiankę o wygniecionej koszuli machnął ręką. To nie było takie istotne.
- Zdaje sobie sprawę, że to jest trudne. Jak to mówią, czas leczy rany.
Spojrzał na Rhin posyłając jej łagodny, cierpliwy uśmiech. Nic więcej nie zrobił, jedynie wykonał gest pocieszenia dla niej. Jak to już Gryfonka mogła zauważyć, w bliższym kontakcie stawał się nie do poznania.
- Domyślam się. Nade mną również wisi rodzina, która ma swoje ambicje. Mam tylko o tyle to szczęście, że moje pokrywają się z ich.
- Zdaje sobie sprawę, że to jest trudne. Jak to mówią, czas leczy rany.
Spojrzał na Rhin posyłając jej łagodny, cierpliwy uśmiech. Nic więcej nie zrobił, jedynie wykonał gest pocieszenia dla niej. Jak to już Gryfonka mogła zauważyć, w bliższym kontakcie stawał się nie do poznania.
- Domyślam się. Nade mną również wisi rodzina, która ma swoje ambicje. Mam tylko o tyle to szczęście, że moje pokrywają się z ich.
Re: Tajemnicza komnata
- Przynajmniej nie jest mokra.
Rzuciła cicho o jego koszuli, przez moment wpatrując się w miejsce na koszuli, na którym oparła głowę. Uśmiechnęła się delikatnie, puszczając przywieszkę i siadając wygodnie, by i chłopakowi za bardzo nie ciążyć. A odsunąć od niego się nie odsunęła, oparła głowę o ramię, siedząc obok niego. Gdyby pochyliła się kilka centymetrów w przód, mogłaby spokojnie go objąć i się do niego przytulić. Spojrzała na niego, delikatnie układając głowę na jego ręce, tuż przy jego ramieniu. Spojrzała na niego.
- Nie mówmy już o tym. Mam nadzieję, że kiedyś czas zaleczy tę ranę do końca. Bo tę... - wskazała dłonią na kołnierzyk sukienki, na prawy obojczyk, na którym miała bliznę. - ..raczej już nie zaleczy.
Cóż, patrzenie na blizny nie jest jakoś ciekawe, zresztą, tak naprawdę nikomu jej nie pokazywała. I nikt też jakoś nie pałał ciekawością oglądania blizny, tak.. Westchnęła w myślach, o czym ona w ogóle myślała! Bez sensu, Rhin, bez sensu. Zamrugała kilka razy powiekami, znów kierując spojrzenie wprost w oczy chłopaka.
- A jakie Ty masz ambicje?
Zapytała cicho, poprawiając się i siadając nieco wygodniej. Zsunęła i drugą nogę na podłogę.
Rzuciła cicho o jego koszuli, przez moment wpatrując się w miejsce na koszuli, na którym oparła głowę. Uśmiechnęła się delikatnie, puszczając przywieszkę i siadając wygodnie, by i chłopakowi za bardzo nie ciążyć. A odsunąć od niego się nie odsunęła, oparła głowę o ramię, siedząc obok niego. Gdyby pochyliła się kilka centymetrów w przód, mogłaby spokojnie go objąć i się do niego przytulić. Spojrzała na niego, delikatnie układając głowę na jego ręce, tuż przy jego ramieniu. Spojrzała na niego.
- Nie mówmy już o tym. Mam nadzieję, że kiedyś czas zaleczy tę ranę do końca. Bo tę... - wskazała dłonią na kołnierzyk sukienki, na prawy obojczyk, na którym miała bliznę. - ..raczej już nie zaleczy.
Cóż, patrzenie na blizny nie jest jakoś ciekawe, zresztą, tak naprawdę nikomu jej nie pokazywała. I nikt też jakoś nie pałał ciekawością oglądania blizny, tak.. Westchnęła w myślach, o czym ona w ogóle myślała! Bez sensu, Rhin, bez sensu. Zamrugała kilka razy powiekami, znów kierując spojrzenie wprost w oczy chłopaka.
- A jakie Ty masz ambicje?
Zapytała cicho, poprawiając się i siadając nieco wygodniej. Zsunęła i drugą nogę na podłogę.
Re: Tajemnicza komnata
Spojrzał przed siebie na regał z książkami, gdy dziewczyna się wygodnie sadowiła. Po czym znów spojrzał na nią, zmarszczył lekko brwi zauważając, że wciąż spogląda mu prosto w oczy. Nie skomentował tego nijak. Lekko się tylko uśmiechnął.
Prychnął na wzmiankę o koszuli, z cukru nie jest, nie rozpuści się.
- Nie mam zamiaru drążyć, skoro to sprawia, że się smucisz.
Na pytanie o ambicjach przybrał typowy dla ślizgońskiej braci wyraz twarzy, zacięty i pełen pewności siebie.
- Aurorstwo. To taka tradycja u mnie w rodzinie. Ale zastanawiałem się też nad uzdrawianiem.
Wzruszył lekko ramieniem na którym nie spoczywała głowa dziewczyny. Miał jeszcze czas, by podjąć ostateczną decyzję.
Prychnął na wzmiankę o koszuli, z cukru nie jest, nie rozpuści się.
- Nie mam zamiaru drążyć, skoro to sprawia, że się smucisz.
Na pytanie o ambicjach przybrał typowy dla ślizgońskiej braci wyraz twarzy, zacięty i pełen pewności siebie.
- Aurorstwo. To taka tradycja u mnie w rodzinie. Ale zastanawiałem się też nad uzdrawianiem.
Wzruszył lekko ramieniem na którym nie spoczywała głowa dziewczyny. Miał jeszcze czas, by podjąć ostateczną decyzję.
Re: Tajemnicza komnata
- Aurorstwo jest fajne. Bardzo ambitne.
Powiedziała spokojnie, przymykając powieki i odetchnęła cicho. Kiedyś zastanawiała się nad taką pracą. Znaczy, jej tata w sumie chciał, by została aurorem.
Powoli wyprostowała się, zabierając głowę z ręki chłopaka. Podniosła ręce w górę, przeciągając się i wyginając lekko do tyłu, po czym usiadła nieco zgarbiona. Poprawiła sukienkę i odetchnęła cicho, kładąc ręce na kolanach.
- Jak byłam mała to chciałam być aurorem. Te wszystkie przygody, które oni przeżywają, zaawansowana magia.. Kiedyś mnie to ciekawiło, interesowało. Często bawiłam się, że jestem aurorem.
Zaśmiała się cicho, przysłaniając dłonią usta. Serio, wszystko było łatwiejsze w dzieciństwie. Wzruszyła lekko ramionami i spojrzała przez ramię na chłopaka.
- Zawsze znajdzie się jakiś temat, który kogoś smuci. Nie dogodzi się wszystkim, więc nie wydaje mi się, żeby był to problem. A przynajmniej nie rzecz, którą trzeba by się przejmować.
Odwróciła się nieco bardziej w stronę chłopaka. Pomyślała, że to może być dość problematyczne, jak będzie siedziała cały czas z głową na ręce chłopaka. Jeszcze mu zdrętwieje i co będzie.
- Zwłaszcza, gdy nie wiesz, jaki temat jest przykry dla drugiej osoby. A jak prowadzi się spokojną rozmowę, ciężko stwierdzić, jaki temat sprawia problem dla drugiej osoby..
Uśmiechnęła się delikatnie, przymykając powieki. Chyba zaczynała się kręcić w tym, co mówiła. Uchyliła powieki i spojrzała spokojnie na Nevana.
- W ogóle..
Odsunęła się lekko, opierając się plecami o podłokietnik tak, by widzieć całą sylwetkę Frasera.
- Ubrałeś się dzisiaj bardzo elegancko. Znaczy.. Bardzo pasuje Ci taki styl.
Wsunęła palce między włosy nad czołem i przesunęła ręką, zaczesując włosy w tył, które powolutku opadły na boki twarzy Hamilton.
Powiedziała spokojnie, przymykając powieki i odetchnęła cicho. Kiedyś zastanawiała się nad taką pracą. Znaczy, jej tata w sumie chciał, by została aurorem.
Powoli wyprostowała się, zabierając głowę z ręki chłopaka. Podniosła ręce w górę, przeciągając się i wyginając lekko do tyłu, po czym usiadła nieco zgarbiona. Poprawiła sukienkę i odetchnęła cicho, kładąc ręce na kolanach.
- Jak byłam mała to chciałam być aurorem. Te wszystkie przygody, które oni przeżywają, zaawansowana magia.. Kiedyś mnie to ciekawiło, interesowało. Często bawiłam się, że jestem aurorem.
Zaśmiała się cicho, przysłaniając dłonią usta. Serio, wszystko było łatwiejsze w dzieciństwie. Wzruszyła lekko ramionami i spojrzała przez ramię na chłopaka.
- Zawsze znajdzie się jakiś temat, który kogoś smuci. Nie dogodzi się wszystkim, więc nie wydaje mi się, żeby był to problem. A przynajmniej nie rzecz, którą trzeba by się przejmować.
Odwróciła się nieco bardziej w stronę chłopaka. Pomyślała, że to może być dość problematyczne, jak będzie siedziała cały czas z głową na ręce chłopaka. Jeszcze mu zdrętwieje i co będzie.
- Zwłaszcza, gdy nie wiesz, jaki temat jest przykry dla drugiej osoby. A jak prowadzi się spokojną rozmowę, ciężko stwierdzić, jaki temat sprawia problem dla drugiej osoby..
Uśmiechnęła się delikatnie, przymykając powieki. Chyba zaczynała się kręcić w tym, co mówiła. Uchyliła powieki i spojrzała spokojnie na Nevana.
- W ogóle..
Odsunęła się lekko, opierając się plecami o podłokietnik tak, by widzieć całą sylwetkę Frasera.
- Ubrałeś się dzisiaj bardzo elegancko. Znaczy.. Bardzo pasuje Ci taki styl.
Wsunęła palce między włosy nad czołem i przesunęła ręką, zaczesując włosy w tył, które powolutku opadły na boki twarzy Hamilton.
Re: Tajemnicza komnata
Wysłuchał dziewczyny uważnie, skinięciem głową zgodził się co do jej zdania o drażliwych tematach. Nie komentował, bo po co skoro ona ujęła to wyczerpująco.
- Zobaczymy co z tego będzie. Mój dziadek był aurorem, teraz jest na emeryturze. Opowiadał nam sporo o swoich przeżyciach i pracy.
Gdy Rhi odsunęła się sięgnął po miskę z owocami. Położył ja pomiędzy nim a dziewczyną, proponując jej poczęstunek. Sam chwycił jedno winogrono i zjadł ze smakiem.
- Zwykle się tak noszę. Lubię taki styl.
Posłał dziewczynie krótkie spojrzenie, dla niego to była norma żeby dbać o wygląd ale i też nie przesadzać. Schludnie, czysto, elegancko - takie widać wyznawał zasady co do ubioru.
Po chwili jednak spojrzał wnikliwie na Rhi.
- Wiesz dlaczego lubię te komnatę?
Zapytał zakreślając dłonią całe pomieszczenie. Powiódł również wzrokiem po szafkach, gramofonie i całym wystroju.
- Ponieważ, magia już tutaj jest i nie trzeba jej tutaj ze sobą wnosić. Plus nie można tutaj posiadać różdżki - czyli my, goście, nie możemy czarować. Jest to jedyne miejsce w Hogwarcie, które ma wszystko co potrzeba aby spędzić tutaj wygodnie czas, przy tym nie pozwala na korzystanie z magii.
Uniósł na chwilę dłoń, na której dało się dostrzec sporo niewielkich blizn. Znając życie mugoli, Rhi mogła bez problemu stwierdzić, że takich skaz można się dorobić pracując manualnie.
- Lubię czasem popracować bez użycia magii, zwijać liny, naciągać żagle na żaglówce czy wspinać się bez pomocy lewitacji. Magia jest przydatna, ułatwia wiele. Lecz czasami skłania do lenistwa.
Zrobił pauzę spoglądając na gramofon, płyta się powoli kończyła. Ślizgon wstał podchodząc do urządzenia. Poczekał aż się melodia skończy i przesunął igłę na początek.
- A tutaj, to miejsce zmusza aby wstać, wziąć książkę albo zmienić płytę. Przyjemna odmiana od samoczyniących się przedmiotów. Nie sądzisz?
Wrócił do kanapy siadając obok Rhi, sięgnął po kolejne winogrono.
- Zobaczymy co z tego będzie. Mój dziadek był aurorem, teraz jest na emeryturze. Opowiadał nam sporo o swoich przeżyciach i pracy.
Gdy Rhi odsunęła się sięgnął po miskę z owocami. Położył ja pomiędzy nim a dziewczyną, proponując jej poczęstunek. Sam chwycił jedno winogrono i zjadł ze smakiem.
- Zwykle się tak noszę. Lubię taki styl.
Posłał dziewczynie krótkie spojrzenie, dla niego to była norma żeby dbać o wygląd ale i też nie przesadzać. Schludnie, czysto, elegancko - takie widać wyznawał zasady co do ubioru.
Po chwili jednak spojrzał wnikliwie na Rhi.
- Wiesz dlaczego lubię te komnatę?
Zapytał zakreślając dłonią całe pomieszczenie. Powiódł również wzrokiem po szafkach, gramofonie i całym wystroju.
- Ponieważ, magia już tutaj jest i nie trzeba jej tutaj ze sobą wnosić. Plus nie można tutaj posiadać różdżki - czyli my, goście, nie możemy czarować. Jest to jedyne miejsce w Hogwarcie, które ma wszystko co potrzeba aby spędzić tutaj wygodnie czas, przy tym nie pozwala na korzystanie z magii.
Uniósł na chwilę dłoń, na której dało się dostrzec sporo niewielkich blizn. Znając życie mugoli, Rhi mogła bez problemu stwierdzić, że takich skaz można się dorobić pracując manualnie.
- Lubię czasem popracować bez użycia magii, zwijać liny, naciągać żagle na żaglówce czy wspinać się bez pomocy lewitacji. Magia jest przydatna, ułatwia wiele. Lecz czasami skłania do lenistwa.
Zrobił pauzę spoglądając na gramofon, płyta się powoli kończyła. Ślizgon wstał podchodząc do urządzenia. Poczekał aż się melodia skończy i przesunął igłę na początek.
- A tutaj, to miejsce zmusza aby wstać, wziąć książkę albo zmienić płytę. Przyjemna odmiana od samoczyniących się przedmiotów. Nie sądzisz?
Wrócił do kanapy siadając obok Rhi, sięgnął po kolejne winogrono.
Re: Tajemnicza komnata
Widząc, jak chłopak położył między nimi miskę z owocami, zamrugała oczami. Zapomniała o niej, kompletnie. Uśmiechnęła się delikatnie i sięgnęła po mandarynkę. Wzięła ją do ręki i wbijając paznokieć pod skórkę owocu, zaczęła go z niej obierać.
Co prawda, Rhinna większej uwagi nie przywiązywała do ubioru, ale sama lubiła chodzić, może nie a tak elegancko jak Nevan, jednak w sukienkach, spódnicach. Nie ubierała się może bardzo elegancko, ale dbała o wygląd i to, jak wyglądała.
Gdy chłopak zmienił temat, Hamilton spojrzała na niego. Widząc jego spojrzenie, poczuła lekki dreszcz na karku. Pokręciła powoli głową i przypatrywała się chłopakowi, a gdy wskazał na pomieszczenie, rozejrzała się uważnie. Zawiesiła na kilka sekund wzrok na wszystkim, co znajdowało się w tym pomieszczeniu. Jednocześnie słuchała wszystkiego, co mówił chłopak. Wpierw zauważyła blizny na ręce chłopaka, ale nie zamierzała w sumie o nic pytać, w końcu wyjaśnił, że lubi popracować jak robią to mugole, stąd zapewne blizny.. Zgadzała się z każdym jego słowem. Magia ułatwiała wiele rzeczy, a większość ludzi z chęcią z tego korzystała. Nawet za bardzo..
Gdy chłopak wstał, wodziła za nim spokojnie wzrokiem, kończąc obierać mandarynkę. Oderwała kawałek i wzięła do ust, gdy już wrócił na kanapę. Dopiero po przełknięciu nabrała nieco większy wdech, by odpowiedzieć.
- Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Jak jeszcze moja matka żyła, większość rzeczy robiliśmy w domu bez użycia magii. Po jej śmierci ojciec ograniczył bawienie się w mugoli.. Jako nastolatkowie nie możemy jeszcze używać magii, więc to nie jest problem, ale w domu większość rzeczy wykonywana jest przy użyciu magii. Ja tego nie popieram, tutaj rzadko kiedy korzystam z magii... A przynajmniej nie robię tego, kiedy nie muszę.
Powiedziała, wkładając kolejną część mandarynki do ust.
Co prawda, Rhinna większej uwagi nie przywiązywała do ubioru, ale sama lubiła chodzić, może nie a tak elegancko jak Nevan, jednak w sukienkach, spódnicach. Nie ubierała się może bardzo elegancko, ale dbała o wygląd i to, jak wyglądała.
Gdy chłopak zmienił temat, Hamilton spojrzała na niego. Widząc jego spojrzenie, poczuła lekki dreszcz na karku. Pokręciła powoli głową i przypatrywała się chłopakowi, a gdy wskazał na pomieszczenie, rozejrzała się uważnie. Zawiesiła na kilka sekund wzrok na wszystkim, co znajdowało się w tym pomieszczeniu. Jednocześnie słuchała wszystkiego, co mówił chłopak. Wpierw zauważyła blizny na ręce chłopaka, ale nie zamierzała w sumie o nic pytać, w końcu wyjaśnił, że lubi popracować jak robią to mugole, stąd zapewne blizny.. Zgadzała się z każdym jego słowem. Magia ułatwiała wiele rzeczy, a większość ludzi z chęcią z tego korzystała. Nawet za bardzo..
Gdy chłopak wstał, wodziła za nim spokojnie wzrokiem, kończąc obierać mandarynkę. Oderwała kawałek i wzięła do ust, gdy już wrócił na kanapę. Dopiero po przełknięciu nabrała nieco większy wdech, by odpowiedzieć.
- Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Jak jeszcze moja matka żyła, większość rzeczy robiliśmy w domu bez użycia magii. Po jej śmierci ojciec ograniczył bawienie się w mugoli.. Jako nastolatkowie nie możemy jeszcze używać magii, więc to nie jest problem, ale w domu większość rzeczy wykonywana jest przy użyciu magii. Ja tego nie popieram, tutaj rzadko kiedy korzystam z magii... A przynajmniej nie robię tego, kiedy nie muszę.
Powiedziała, wkładając kolejną część mandarynki do ust.
Re: Tajemnicza komnata
Rozparł się na fotelu wygodnie, spojrzał na Rhi, gdy opowiadała o swoich wspomnieniach. Przekrzywił lekko głowę.
- U mnie mój dziadek nie tyle co ogranicza magie, co jak sam to nazywa "nie nadużywa". Naczarował się w życiu tyle, że nie dziwię się mu, że ma większą satysfakcję, gdy coś zrobi sam. Natomiast wuj to totalne przeciwieństwo, on bez magii nie potrafi się obejść i by oszalał, gdyby zabrać mu różdżkę.
Uśmiechnął się rozbawiony na wspomnienie o własnej rodzinie. Podjadał sobie winogrono, a miska wciąż uzupełniała braki.
Pociągnął nosem czując słodko - kwaśny zapach mandarynki, zerknął na dziewczynę.
- Sam bym nie oddał swojej różdżki. Co do tego jestem pewny. Mimo, że potrafię sobie radzić bez magii.
- U mnie mój dziadek nie tyle co ogranicza magie, co jak sam to nazywa "nie nadużywa". Naczarował się w życiu tyle, że nie dziwię się mu, że ma większą satysfakcję, gdy coś zrobi sam. Natomiast wuj to totalne przeciwieństwo, on bez magii nie potrafi się obejść i by oszalał, gdyby zabrać mu różdżkę.
Uśmiechnął się rozbawiony na wspomnienie o własnej rodzinie. Podjadał sobie winogrono, a miska wciąż uzupełniała braki.
Pociągnął nosem czując słodko - kwaśny zapach mandarynki, zerknął na dziewczynę.
- Sam bym nie oddał swojej różdżki. Co do tego jestem pewny. Mimo, że potrafię sobie radzić bez magii.
Re: Tajemnicza komnata
- To Twój wuj ma jak mój ojciec.
Zaśmiała się cicho, opadając plecami na oparcie kanapy. Zjadła całą mandarynkę i odetchnęła. Tak dawno nie jadła mandarynek, że aż miło się zrobiło, gdy jeszcze przez kilka chwil czuła smak mandarynki.
- Ja nie wiem, jakbym zareagowała, gdyby zabrali mi różdżkę. Zapewne bym na to nie pozwoliła, jednak bycie czarownicą zobowiązuje.. Choć czasami wolałabym nią nie być.
Powiedziała spokojnie, wzdychając cicho. W sumie, to taka prawda - cieszyła się, gdy dostała list z Hogwartu, ale czasami były momenty, kiedy cieszyła się, że nie używała magii. Na przykład przebywanie w tym pokoju sprawiało jej bardzo dużo przyjemności, cieszyła się nawet z takiego odpoczynku od czarodziejskiego życia. Choć z drugiej strony, w jej życiu również były chwile, w których cieszyła się, że istnieje ten świat magiczny.
- Choć momentami również i cieszę się z tego magicznego świata. Kiedyś spotkałam jednorożca..
Przypomniała sobie właśnie o tym, o tym wspaniałym zwierzęciu.
Zaśmiała się cicho, opadając plecami na oparcie kanapy. Zjadła całą mandarynkę i odetchnęła. Tak dawno nie jadła mandarynek, że aż miło się zrobiło, gdy jeszcze przez kilka chwil czuła smak mandarynki.
- Ja nie wiem, jakbym zareagowała, gdyby zabrali mi różdżkę. Zapewne bym na to nie pozwoliła, jednak bycie czarownicą zobowiązuje.. Choć czasami wolałabym nią nie być.
Powiedziała spokojnie, wzdychając cicho. W sumie, to taka prawda - cieszyła się, gdy dostała list z Hogwartu, ale czasami były momenty, kiedy cieszyła się, że nie używała magii. Na przykład przebywanie w tym pokoju sprawiało jej bardzo dużo przyjemności, cieszyła się nawet z takiego odpoczynku od czarodziejskiego życia. Choć z drugiej strony, w jej życiu również były chwile, w których cieszyła się, że istnieje ten świat magiczny.
- Choć momentami również i cieszę się z tego magicznego świata. Kiedyś spotkałam jednorożca..
Przypomniała sobie właśnie o tym, o tym wspaniałym zwierzęciu.
Re: Tajemnicza komnata
- Oj, sądzę, że nie. Mój wuj to całkiem inna kategoria.. Może się kiedyś przekonasz, bo on jest do wszystkiego zdolny.
Mruknął konspiracyjnie z uśmiechem na ustach. Zerknął po ścianach obserwując obrazy, jakby tam miał znaleźć jakiegoś szpiega. Po chwili wrócił spojrzeniem na Rhi.
- Dlaczego?
Widać trochę go zdziwiło stwierdzenie Rhi, że czasami wolałaby nie być czarownicą. On sobie nie wyobrażał teraz świata bez magii, magicznych stworzeń i tego wszystkiego co otacza to wszystko. Gdyby nie miał talentu, pewnie by tak nie myślał.
Na wzmiankę o jednorożcu spojrzał na Rhi z uśmiechem, może i zazdrościł takiego szczęścia dziewczynie.
- To rzadkość. Miałaś farta. Ja jedyne co mam do czynienia z jednorożcami to moja różdżka.
Mruknął konspiracyjnie z uśmiechem na ustach. Zerknął po ścianach obserwując obrazy, jakby tam miał znaleźć jakiegoś szpiega. Po chwili wrócił spojrzeniem na Rhi.
- Dlaczego?
Widać trochę go zdziwiło stwierdzenie Rhi, że czasami wolałaby nie być czarownicą. On sobie nie wyobrażał teraz świata bez magii, magicznych stworzeń i tego wszystkiego co otacza to wszystko. Gdyby nie miał talentu, pewnie by tak nie myślał.
Na wzmiankę o jednorożcu spojrzał na Rhi z uśmiechem, może i zazdrościł takiego szczęścia dziewczynie.
- To rzadkość. Miałaś farta. Ja jedyne co mam do czynienia z jednorożcami to moja różdżka.
Re: Tajemnicza komnata
- Cóż, jeśli będę miała kiedyś okazję, to z chęcią poznam Twojego wuja. Z tego co mówisz, musi być z niego bardzo ciekawa osoba.
Powiedziała, uśmiechając się do chłopaka. Z chęcią by poznała jego wuja, Nevan sporo o nim mówił, więc musiał być bliski dla niego, a poza tym naprawdę wydawał się być interesującą osobą. Ona nie miała nikogo takiego w rodzinie, kim mogłaby się chwalić. Skłócona z ojcem, ewentualnie starszy brat.. Ale on nie przepadał za Ślizgonami, więc może lepiej, by Rhinna mu nic nie mówiła o tym, że zna jednego ze Ślizgonów i nie zabijają się nawzajem..
- Wiesz, wiadomo, że dobrze jest mieć styczność z czarodziejskim światem.. Ale czasami warto sobie zrobić przerwę od magicznego świata.
Powoli wstała, podchodząc spokojnym krokiem ze splecionymi dłońmi z tyłu do regału z książkami. Zaczęła przeglądać książki, a nuż znajdzie coś ciekawego? Odwróciła się bokiem do Nevana i spojrzała na niego.
- Uratowałam go, tak naprawdę. Nie cierpię, gdy jakiemuś zwierzęciu cokolwiek się dzieje..
W końcu poraniła sobie całe ręce starając się mu pomóc.
Powiedziała, uśmiechając się do chłopaka. Z chęcią by poznała jego wuja, Nevan sporo o nim mówił, więc musiał być bliski dla niego, a poza tym naprawdę wydawał się być interesującą osobą. Ona nie miała nikogo takiego w rodzinie, kim mogłaby się chwalić. Skłócona z ojcem, ewentualnie starszy brat.. Ale on nie przepadał za Ślizgonami, więc może lepiej, by Rhinna mu nic nie mówiła o tym, że zna jednego ze Ślizgonów i nie zabijają się nawzajem..
- Wiesz, wiadomo, że dobrze jest mieć styczność z czarodziejskim światem.. Ale czasami warto sobie zrobić przerwę od magicznego świata.
Powoli wstała, podchodząc spokojnym krokiem ze splecionymi dłońmi z tyłu do regału z książkami. Zaczęła przeglądać książki, a nuż znajdzie coś ciekawego? Odwróciła się bokiem do Nevana i spojrzała na niego.
- Uratowałam go, tak naprawdę. Nie cierpię, gdy jakiemuś zwierzęciu cokolwiek się dzieje..
W końcu poraniła sobie całe ręce starając się mu pomóc.
Re: Tajemnicza komnata
Spojrzał na Rhi z takim uśmiechem na twarzy, jakby był ciekaw efektu tego spotkania. A któż to wie, może się Gryfonce zdarzy spotkać mniej sławnego z braci Fraser.
- Byłoby zabawnie. To jest pewne.
Gdy Rhi wstała powiódł za nią wzrokiem, obserwował ją bez żenady. Lecz na tyle dyskretnie by dziewczyna nie poczuła dyskomfortu pod tym spojrzeniem.
- Owszem. Tutaj ciężko o taką przerwę, ale są miejsca, gdzie magia jest rzadkością i mają swój urok.
Nie ruszał się ze swojego miejsca mając poniekąd miły widok przed sobą. Spojrzał po chwili nieco ponad głowę Rhi.
- Tam są stare, angielskie legendy. Ciekawe o ile ktoś lubi takie opowieści.
W temacie jednorożca przymrużył oczy i chwilę milczał. Po czym złapał kolejne winogrono, schrupał.
- Nie lubisz się kłócić, nie cierpisz być bezczynna wobec czyjegoś cierpienia, martwisz się innymi. Ciężko znaleźć takich ludzi, zwłaszcza wśród czarodziei. Ale wydaje mi się, że przy tym na tyle waleczna aby nie pozwolić by ktoś wykorzystywał te dobroć.
Stwierdził spoglądając cały czas na Rhi. Sama o tym mówiła w trakcie tego spotkania, on sobie to tylko podsumował. I powiedział to bez cienia kpiny, bardziej z podziwem w głosie. Cóż, wśród Ślizgonów ciężko takich ludzi znaleźć. Miła odmiana.
- Byłoby zabawnie. To jest pewne.
Gdy Rhi wstała powiódł za nią wzrokiem, obserwował ją bez żenady. Lecz na tyle dyskretnie by dziewczyna nie poczuła dyskomfortu pod tym spojrzeniem.
- Owszem. Tutaj ciężko o taką przerwę, ale są miejsca, gdzie magia jest rzadkością i mają swój urok.
Nie ruszał się ze swojego miejsca mając poniekąd miły widok przed sobą. Spojrzał po chwili nieco ponad głowę Rhi.
- Tam są stare, angielskie legendy. Ciekawe o ile ktoś lubi takie opowieści.
W temacie jednorożca przymrużył oczy i chwilę milczał. Po czym złapał kolejne winogrono, schrupał.
- Nie lubisz się kłócić, nie cierpisz być bezczynna wobec czyjegoś cierpienia, martwisz się innymi. Ciężko znaleźć takich ludzi, zwłaszcza wśród czarodziei. Ale wydaje mi się, że przy tym na tyle waleczna aby nie pozwolić by ktoś wykorzystywał te dobroć.
Stwierdził spoglądając cały czas na Rhi. Sama o tym mówiła w trakcie tego spotkania, on sobie to tylko podsumował. I powiedział to bez cienia kpiny, bardziej z podziwem w głosie. Cóż, wśród Ślizgonów ciężko takich ludzi znaleźć. Miła odmiana.
Re: Tajemnicza komnata
- Mówisz, że byłoby zabawnie?
Spojrzała na niego kątem oka, uśmiechając się delikatnie. Lubiła ciekawe osoby, lubiła poznawać nowe osoby i w ogóle. Była otwarta dla innych, nie szukała zwad i kłótni. Taka dobra duszyczka.
Odwróciła się do książek i znów wodziła po nich wzrokiem. Słysząc jego słowa o legendach angielskich, odwróciła szybko głowę w jego stronę, wprawiając w ruch blond włosy, które wpadły na jej twarz i po raz kolejny sprawiły, że dziewczyna wyglądała dość śmiesznie. Aż sama się zaśmiała. Po kilku sekundach, kiedy doszły do niej słowa Nevana, z powrotem odwróciła się do książek, a tyłem do Ślizgona. Wspięła się na palce i podniosła dłoń, powoli przesuwając palcem wskazującym po grzbietach książek.
- Tutaj? Polecasz którąś konkretną?
Zapytała dość głośno, by chłopak ją bez problemu usłyszał. Doszły do niej kolejne słowa, wypowiedziane przez chłopaka. Przez dłuższą chwilę nie odwracała się do niego. Poczuła, jak jej policzki zaczynają znów lekko płonąć. Stanęła spokojnie na obydwóch stopach i dłonią, która przed chwilą przesuwała się po książkach, potarła policzki. Odchrząknęła cicho i powolutku odwróciła się w stronę chłopaka. Róż utrzymywał się na jej policzkach, w sumie dodając jej trochę uroku. Uśmiechnęła się lekko, najwyraźniej w pierwszej chwili nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
- Dziękuję. Miło coś takiego usłyszeć.. I tak, masz rację, chociaż.. Za szybko ufam ludziom. Niektórzy z tego lubią korzystać.
Westchnęła, odchylając się lekko do tyłu i opierając się plecami o regał z książkami. Splotła znów ręce za plecami i spuściła nieco wzrok w dół. Nie cieszyła się z tej swojej cechy, ale.. czasami ciężko było jej z tym walczyć.
Spojrzała na niego kątem oka, uśmiechając się delikatnie. Lubiła ciekawe osoby, lubiła poznawać nowe osoby i w ogóle. Była otwarta dla innych, nie szukała zwad i kłótni. Taka dobra duszyczka.
Odwróciła się do książek i znów wodziła po nich wzrokiem. Słysząc jego słowa o legendach angielskich, odwróciła szybko głowę w jego stronę, wprawiając w ruch blond włosy, które wpadły na jej twarz i po raz kolejny sprawiły, że dziewczyna wyglądała dość śmiesznie. Aż sama się zaśmiała. Po kilku sekundach, kiedy doszły do niej słowa Nevana, z powrotem odwróciła się do książek, a tyłem do Ślizgona. Wspięła się na palce i podniosła dłoń, powoli przesuwając palcem wskazującym po grzbietach książek.
- Tutaj? Polecasz którąś konkretną?
Zapytała dość głośno, by chłopak ją bez problemu usłyszał. Doszły do niej kolejne słowa, wypowiedziane przez chłopaka. Przez dłuższą chwilę nie odwracała się do niego. Poczuła, jak jej policzki zaczynają znów lekko płonąć. Stanęła spokojnie na obydwóch stopach i dłonią, która przed chwilą przesuwała się po książkach, potarła policzki. Odchrząknęła cicho i powolutku odwróciła się w stronę chłopaka. Róż utrzymywał się na jej policzkach, w sumie dodając jej trochę uroku. Uśmiechnęła się lekko, najwyraźniej w pierwszej chwili nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
- Dziękuję. Miło coś takiego usłyszeć.. I tak, masz rację, chociaż.. Za szybko ufam ludziom. Niektórzy z tego lubią korzystać.
Westchnęła, odchylając się lekko do tyłu i opierając się plecami o regał z książkami. Splotła znów ręce za plecami i spuściła nieco wzrok w dół. Nie cieszyła się z tej swojej cechy, ale.. czasami ciężko było jej z tym walczyć.
Re: Tajemnicza komnata
Spoglądał na książki jakby z tej odległości oceniał, którą już przeczytał i czy jest ta, którą by polecił.
Później jego wzrok padł na oblaną rumieńcem Rhi. Odstawił miskę z owocami na miejsce - wyglądającymi jak nietknięte.
Podszedł do dziewczyny nie opuszczając z niej wzroku by zatrzymać się dosyć blisko niej. Uniósł wzrok na górną półkę marszcząc brwi, wyciągnął rękę by sięgnąć do odpowiedniego tomu.
Przez chwilę był na prawdę blisko Gryfonki, dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Po czym chłopak chwycił tomiszcze, opuścił ramię i odstąpił na krok. Podał Rhi książkę.
- Kornwalijskie legendy o Królu Arturze i Merlinie. Wśród mugoli bardzo popularne, ale te historię spisali czarodzieje, są całkiem inne.
Uśmiechnął się do Rhi zachęcająco proponując ciekawą historię do poczytania.
Później jego wzrok padł na oblaną rumieńcem Rhi. Odstawił miskę z owocami na miejsce - wyglądającymi jak nietknięte.
Podszedł do dziewczyny nie opuszczając z niej wzroku by zatrzymać się dosyć blisko niej. Uniósł wzrok na górną półkę marszcząc brwi, wyciągnął rękę by sięgnąć do odpowiedniego tomu.
Przez chwilę był na prawdę blisko Gryfonki, dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Po czym chłopak chwycił tomiszcze, opuścił ramię i odstąpił na krok. Podał Rhi książkę.
- Kornwalijskie legendy o Królu Arturze i Merlinie. Wśród mugoli bardzo popularne, ale te historię spisali czarodzieje, są całkiem inne.
Uśmiechnął się do Rhi zachęcająco proponując ciekawą historię do poczytania.
Re: Tajemnicza komnata
Sama nie wiedziała czemu, ale gdy chłopak wstał, poczuła nieco mocniej regał za sobą. Po prostu jakoś wbiła się mocniej w niego plecami. Jednak rozluźniła się, gdy Nevan do niej podszedł. Poczuła nieco mocniejszy rumieniec na twarzy. Gdy chłopak sięgał do książek - a w końcu był wyższy od niej - podniosła nieco głowę i wpatrywała się w te szaroniebieskie tęczówki przed nią. Rhinna nie była wysoka, zaledwie metr sześćdziesiąt pięć, chłopak był ponad dziesięć centymetrów wyższy od niej, zwłaszcza, że miał buty na lekkim obcasie.. A ona stała przy tym regale boso, gdy wstała z kanapy nie założyła z powrotem butów. Dodały by jej około pięciu centymetrów wzrostu...
Gdy się odsunął, jeszcze przez moment mu się przypatrywała. Dopiero po chwili się o tym skapnęła, przez co wyprostowała się i rozplotła dłonie zza pleców. Zsunęła spokojnie spojrzenie na książkę, którą trzymał. Powoli wyciągnęła rękę i położyła ją na książce, obok palców chłopaka.
- Kornwalijskie legendy o Królu Arturze i Merlinie? Obiło mi się o uszy, ale nie miałam nigdy możliwości zapoznać się z nimi, więc z chęcią to zrobię.
Podniosła spojrzenie z książki na twarz Nevana i uśmiechnęła się delikatnie. Już nawet przestała myśleć o rumieńcu na twarzy - i tak nie zniknie on w kilka minut.
Gdy się odsunął, jeszcze przez moment mu się przypatrywała. Dopiero po chwili się o tym skapnęła, przez co wyprostowała się i rozplotła dłonie zza pleców. Zsunęła spokojnie spojrzenie na książkę, którą trzymał. Powoli wyciągnęła rękę i położyła ją na książce, obok palców chłopaka.
- Kornwalijskie legendy o Królu Arturze i Merlinie? Obiło mi się o uszy, ale nie miałam nigdy możliwości zapoznać się z nimi, więc z chęcią to zrobię.
Podniosła spojrzenie z książki na twarz Nevana i uśmiechnęła się delikatnie. Już nawet przestała myśleć o rumieńcu na twarzy - i tak nie zniknie on w kilka minut.
Re: Tajemnicza komnata
Cierpliwy był, to było mu trzeba przyznać. Nie zdradził po sobie nic, gdy Rhi wpatrywała się w niego przez te kilka chwil stojąc bez ruchu. Posłał jej jedynie łagodny uśmiech.
Gdy był tak blisko, Rhi mogła mu się dobrze przyjrzeć. Dobrze zbudowany, zadbany i elegancki jak już to wcześniej zauważyła. Kępki jasnego zarostu zagościły na jego policzkach i brodzie, nadając jego skórze faktury papieru ściernego. Lecz przy tym zauważyła ciemniejsze pasmo włosów pod prawym uchem chłopaka, ciemnobrązowe. Starannie zaczesane tak by ukryć je pod jasnymi, nieco dłuższymi włosami.
- Myślę, że spodobają ci się. Jeśli tak, to przy najbliższej okazji, gdy będę w odwiedziny w domu, to przywiozę coś jeszcze ciekawszego.
O dziwo powstrzymał się przed skomentowaniem rumieńców Gryfonki. Tylko się jej przyglądał, jakby wyłapał jedną z niewielu okazji na osobliwy widok.
Gdy był tak blisko, Rhi mogła mu się dobrze przyjrzeć. Dobrze zbudowany, zadbany i elegancki jak już to wcześniej zauważyła. Kępki jasnego zarostu zagościły na jego policzkach i brodzie, nadając jego skórze faktury papieru ściernego. Lecz przy tym zauważyła ciemniejsze pasmo włosów pod prawym uchem chłopaka, ciemnobrązowe. Starannie zaczesane tak by ukryć je pod jasnymi, nieco dłuższymi włosami.
- Myślę, że spodobają ci się. Jeśli tak, to przy najbliższej okazji, gdy będę w odwiedziny w domu, to przywiozę coś jeszcze ciekawszego.
O dziwo powstrzymał się przed skomentowaniem rumieńców Gryfonki. Tylko się jej przyglądał, jakby wyłapał jedną z niewielu okazji na osobliwy widok.
Re: Tajemnicza komnata
Dziwnie się czuła. Nie przeszkadzało jej to jakoś, ale poczuła jak robi jej się ciepło. Wzięła głębszy wdech i wzięła książkę od chłopaka, delikatnie zahaczając palcami o palce chłopaka. Wzięła książkę w obydwie dłonie i przysłoniła nią połowę swojej twarzy, tak, że było widać tylko oczy i czoło, włosy. Tak chociaż nie było widać rumieńca na jej twarzy, a może przecież Nevan czuł jakieś zakłopotanie, że ona się rumieni w jego obecności. Przyglądała mu się uważnie, ale starała to robić w ten sposób, żeby nie poczuł jakiegokolwiek dyskomfortu.
Nadal trzymając książkę na poziomie twarzy oderwała od niej lewą rękę i zbliżyła do twarzy chłopaka.
- Mogę..?
Zapytała cicho, prawie szeptem, opuszkami palców przesuwając po ciemniejszym paśmie włosów. Zaczęło ją to zastanawiać, czy to jakiś konkretny powód, że te akurat włosy są ciemniejsze, czy jednak tak po prostu chłopak ma. Przecież było to możliwe, prawda? Powoli obniżyła książkę.
- Wierzę na słowo. Lubię stare legendy. Jeśli mi się spodoba ta książka, na pewno się o tym dowiesz.
Przymknęła delikatnie powieki. Na pewno mu o tym powie.
Nadal trzymając książkę na poziomie twarzy oderwała od niej lewą rękę i zbliżyła do twarzy chłopaka.
- Mogę..?
Zapytała cicho, prawie szeptem, opuszkami palców przesuwając po ciemniejszym paśmie włosów. Zaczęło ją to zastanawiać, czy to jakiś konkretny powód, że te akurat włosy są ciemniejsze, czy jednak tak po prostu chłopak ma. Przecież było to możliwe, prawda? Powoli obniżyła książkę.
- Wierzę na słowo. Lubię stare legendy. Jeśli mi się spodoba ta książka, na pewno się o tym dowiesz.
Przymknęła delikatnie powieki. Na pewno mu o tym powie.
Re: Tajemnicza komnata
Gdy Rhi zabrała książkę chwilę jeszcze trzymał dłoń w powietrzu, nie uszedł jego uwadze gest dziewczyny. Po chwili oparł obie dłonie na biodrach zaczepiając kciuki w szlufkach.
Skinął głową w odpowiedzi na temat książek. Spodobało mu się to, sam wiele spędzał przy czytaniu. Miło spotkać kogoś, kto podziela tę pasję.
Chłopak nie wyglądał na zakłopotanego, był wręcz obezwładniająco spokojny, dziwne jak na chłopaka w wieku szesnastu lat będącego w towarzystwie takiej dziewczyny jak Rhi. Lecz nie skłaniał się ku nietaktowi czy totalnej ignorancji. Każdy jego gest był odpowiednio przemyślany, by Rhi nie odebrała go jako lekceważący czy nachalny.
Lecz nastąpiła pewna zmiana. Gdy dotknęła go pytając o kosmyk, chłopak dosłownie skamieniał. Nie trwało to dłużej niż dosłownie chwila, ale to wystarczyło by Rhi zauważyła jak pobladł i spiął się.
Nie uciekł, czy nie wyszarpnął się, tej reakcji wolał uniknąć. Pozwolił by dziewczyna dotknęła go i zbadała małą anomalię. On w tym czasie ujarzmiał emocje.
- To nic nadzwyczajnego.... Czasem się zdarza...
Mruknął przez zaciśnięte gardło, starając się zachować swobodny ton. Spojrzał na Rhi, tuszując w swoim spojrzeniu coś jakby strach.
Skinął głową w odpowiedzi na temat książek. Spodobało mu się to, sam wiele spędzał przy czytaniu. Miło spotkać kogoś, kto podziela tę pasję.
Chłopak nie wyglądał na zakłopotanego, był wręcz obezwładniająco spokojny, dziwne jak na chłopaka w wieku szesnastu lat będącego w towarzystwie takiej dziewczyny jak Rhi. Lecz nie skłaniał się ku nietaktowi czy totalnej ignorancji. Każdy jego gest był odpowiednio przemyślany, by Rhi nie odebrała go jako lekceważący czy nachalny.
Lecz nastąpiła pewna zmiana. Gdy dotknęła go pytając o kosmyk, chłopak dosłownie skamieniał. Nie trwało to dłużej niż dosłownie chwila, ale to wystarczyło by Rhi zauważyła jak pobladł i spiął się.
Nie uciekł, czy nie wyszarpnął się, tej reakcji wolał uniknąć. Pozwolił by dziewczyna dotknęła go i zbadała małą anomalię. On w tym czasie ujarzmiał emocje.
- To nic nadzwyczajnego.... Czasem się zdarza...
Mruknął przez zaciśnięte gardło, starając się zachować swobodny ton. Spojrzał na Rhi, tuszując w swoim spojrzeniu coś jakby strach.
Strona 6 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VI
Strona 6 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach