Tajemnicza komnata
+19
Kelseigh Reidharsson
Kristian Lyberg
Charles Wilson
Shay Hasting
Joel Frayne
Mistrz Gry
Marianna Vulkodlak
Ian Ames
Dalila Mauric
Antonette Williams
Antonija Vedran
Nora Vedran
Emily Bronte
Connor Campbell
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
James Scott
Zoja Yordanova
Brennus Lancaster
23 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VI
Strona 8 z 9
Strona 8 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Tajemnicza komnata
First topic message reminder :
Wejście do niej znają jedynie nieliczni. Ten, kto odkrył komnatę raz - zazwyczaj przypadkiem - nie chce z nikim się nią dzielić. Pomieszczenie posiada aksamitną kanapę i wygodne krzesła z atłasowymi obiciami. Znajduje się tutaj wiele książek, stary gramofon oraz zawsze pełna misa z owocami.
Uwaga: Do komnaty można wejść jedynie wtedy, kiedy nie ma się absolutnie nic przy sobie. Nawet różdżki.
Wejście do niej znają jedynie nieliczni. Ten, kto odkrył komnatę raz - zazwyczaj przypadkiem - nie chce z nikim się nią dzielić. Pomieszczenie posiada aksamitną kanapę i wygodne krzesła z atłasowymi obiciami. Znajduje się tutaj wiele książek, stary gramofon oraz zawsze pełna misa z owocami.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Tajemnicza komnata
- Ani trochę. Przynajmniej jest zabawnie. I serio, daleko ci do wariatki. Mieszkam z jednym, to naprawdę, mogę ci dać gwarancję, że raczej jesteś pozytywnie zakręcona.
Odparł z tą swoją obezwładniającą szczerością i uśmiechem na ustach. Gdy pochyliła się by ucałować go w czoło przymknął powieki. Sprawiło mu to przyjemność i od razu nie sięgnął po więcej. Przyjął to raczej za dowód zaufania i przełamania lodów, w tym dzisiejszym, nieco zwariowanym spotkaniu. Nie spodziewał się kompletnie, że to co się stało podczas tych kilkunastu minut obierze taki kurs.
- Mi daleko do rozrywkowych chłopaków, którzy wiodą prym popularności w szkole. Czy ciągle starają się młodszych ustawiać do pionu i udowadniać im, kto tu rządzi. Nie moja bajka.
Wzruszył ramionami, gdy dziewczyna wstała spojrzał w górę na nią.
Odparł z tą swoją obezwładniającą szczerością i uśmiechem na ustach. Gdy pochyliła się by ucałować go w czoło przymknął powieki. Sprawiło mu to przyjemność i od razu nie sięgnął po więcej. Przyjął to raczej za dowód zaufania i przełamania lodów, w tym dzisiejszym, nieco zwariowanym spotkaniu. Nie spodziewał się kompletnie, że to co się stało podczas tych kilkunastu minut obierze taki kurs.
- Mi daleko do rozrywkowych chłopaków, którzy wiodą prym popularności w szkole. Czy ciągle starają się młodszych ustawiać do pionu i udowadniać im, kto tu rządzi. Nie moja bajka.
Wzruszył ramionami, gdy dziewczyna wstała spojrzał w górę na nią.
Re: Tajemnicza komnata
- Moja też nie, raczej omijam tę bajkę szerokim łukiem.
Zaśmiała się cicho, gdy już stanęła spokojnie na nogach. Otrzepała ubranie, które na szczęście nie wygniotło się jakoś za bardzo. Widocznie dobry materiał.
- Jak i bajkę pustych laleczek. To tym bardziej nie jest moja bajka.
Mrugnęła do niego okiem, po czym rozejrzała się po pokoju. Jej wzrok padł na gramofon. Powoli do niego podeszła i włączyła muzykę od początku. Spokojnym krokiem wróciła do kanapy i uśmiechnęła się lekko. Pierwsze, co zrobiła, to założyła swoje czarne buty na lekkim obcasie. Później stanęła przed chłopakiem, już nie nachylając się do niego.
- To co... Mam ochotę zrobić coś zwariowanego..
Wystawiła dłoń w jego kierunku, pochylając delikatnie głowę. Gdy ją podniosła, skierowała na niego spojrzenie i wesoły uśmiech.
- Czy ma Pan ochotę może zatańczyć?
Sama nie była najlepsza w te klocki, ale potańczyć o tak można. Mogła mu przyrzec, że nie podepcze mu stóp!
Zaśmiała się cicho, gdy już stanęła spokojnie na nogach. Otrzepała ubranie, które na szczęście nie wygniotło się jakoś za bardzo. Widocznie dobry materiał.
- Jak i bajkę pustych laleczek. To tym bardziej nie jest moja bajka.
Mrugnęła do niego okiem, po czym rozejrzała się po pokoju. Jej wzrok padł na gramofon. Powoli do niego podeszła i włączyła muzykę od początku. Spokojnym krokiem wróciła do kanapy i uśmiechnęła się lekko. Pierwsze, co zrobiła, to założyła swoje czarne buty na lekkim obcasie. Później stanęła przed chłopakiem, już nie nachylając się do niego.
- To co... Mam ochotę zrobić coś zwariowanego..
Wystawiła dłoń w jego kierunku, pochylając delikatnie głowę. Gdy ją podniosła, skierowała na niego spojrzenie i wesoły uśmiech.
- Czy ma Pan ochotę może zatańczyć?
Sama nie była najlepsza w te klocki, ale potańczyć o tak można. Mogła mu przyrzec, że nie podepcze mu stóp!
Re: Tajemnicza komnata
I zagrało, widząc, że dziewczyna przestała się peszyć wyłapał w końcu to na co liczył przez cały czas od momentu, gdy posłał Sir Rolanda do Rhi. Zapomniał o przykrych wydarzeniach minionego wieczoru oraz incydentu, do którego doszło w trakcie rozmowy.
Zamknął oczy, gdy Rhi wstała i odeszła. Dopiero spojrzał na nią, gdy padło jej pytanie. Uniósł lekko brwi, uśmiechnął się i chwycił delikatną dłoń Gryfonki. Wstał, nie obciążając wcale jej swoim ciężarem.
- Z przyjemnością.
Odparł z uśmiechem. Odprowadził dziewczynę poza teren kanapy, stanął przed nią. Chwycił jej prawą rękę układając ją wygodnie w swojej dłoni, drugą dłoń dziewczyny umieścił na ramieniu. Sam wprawnie chwycił ją w talii i poprowadził w odpowiednim tempie w tan.
Tańczyć umiał, był przy tym delikatny i nie szarpał Rhi jak to niektórzy mają w zwyczaju jeśli partnerka jest mniej doświadczona. Wyglądał co prawda na takiego, nieco elegancik, schludny i wychowany. Więc czego się spodziewać? Takich to uczą wielu rzeczy do dzieciaka, czy tego chcą czy nie.
Zamknął oczy, gdy Rhi wstała i odeszła. Dopiero spojrzał na nią, gdy padło jej pytanie. Uniósł lekko brwi, uśmiechnął się i chwycił delikatną dłoń Gryfonki. Wstał, nie obciążając wcale jej swoim ciężarem.
- Z przyjemnością.
Odparł z uśmiechem. Odprowadził dziewczynę poza teren kanapy, stanął przed nią. Chwycił jej prawą rękę układając ją wygodnie w swojej dłoni, drugą dłoń dziewczyny umieścił na ramieniu. Sam wprawnie chwycił ją w talii i poprowadził w odpowiednim tempie w tan.
Tańczyć umiał, był przy tym delikatny i nie szarpał Rhi jak to niektórzy mają w zwyczaju jeśli partnerka jest mniej doświadczona. Wyglądał co prawda na takiego, nieco elegancik, schludny i wychowany. Więc czego się spodziewać? Takich to uczą wielu rzeczy do dzieciaka, czy tego chcą czy nie.
Re: Tajemnicza komnata
Uśmiechnęła się, gdy chwycił jej dłoń. Już po chwili stali w bezpiecznym miejscu, bo Rhinna na pewno by się zabiła o kanapę. No, dobra, może przesadzała z takim myśleniem, ale bała się, że się potknie i jeszcze na coś wpadną. Delikatnie ułożyła dłoń w jego, by i jemu było wygodnie, drugą dłoń ułożyła powolutku na jego ramieniu, z gracją a jednocześnie pewnie.
Ruszyła do tańca, gdy chłopak ją poprowadził. Przez kilka pierwszych chwil nie była przekonana, czy go nie podepcze, ale potknęła się raz, czy dwa. Gdy straciła na chwilę pewność kilka razy, jej dłonie zacisnęła się łagodnie na jego ramieniu i dłoni. Dopiero po kilku lżejszych potknięciach westchnęła.
- Wybacz. Dawno nie tańczyłam.
Zaśmiała się cicho, sama z siebie i skierowała spojrzenie na oczy Nevana. W sumie, lepiej chyba, jeśli będzie patrzeć na niego, niż na swoje stopy. Wiedziała, że chłopak na pewno nie pozwoli, aby się przewróciła.
Ruszyła do tańca, gdy chłopak ją poprowadził. Przez kilka pierwszych chwil nie była przekonana, czy go nie podepcze, ale potknęła się raz, czy dwa. Gdy straciła na chwilę pewność kilka razy, jej dłonie zacisnęła się łagodnie na jego ramieniu i dłoni. Dopiero po kilku lżejszych potknięciach westchnęła.
- Wybacz. Dawno nie tańczyłam.
Zaśmiała się cicho, sama z siebie i skierowała spojrzenie na oczy Nevana. W sumie, lepiej chyba, jeśli będzie patrzeć na niego, niż na swoje stopy. Wiedziała, że chłopak na pewno nie pozwoli, aby się przewróciła.
Re: Tajemnicza komnata
Nie pozwalał na to by dziewczyna wypadła mu z chwytu czy potknęła zbyt mocno. Asekurował każdą pomyłkę, tak że Rhi nie musiała się bać, że coś się jej stanie.
- Nic nie szkodzi.
Skupiony na trzymaniu rytmu, pilnowaniu Rhi aby nie doświadczyła dyskomfortu w tańcu i nie opuszczając wzroku z niej kontynuował.
Melodia raczej należała do tych powolnych i bogatych w melancholijne tony. Ciężko było cokolwiek do tego dopasować, walce nie nadawały się, a tym bardziej tango, czy inne bardziej wyrafinowane tańce. Chłopak postawił na spontaniczność, dopasowując rytm do znanych kroków z różnych tańców. Gdy płyta powoli się kończyła wypuścił dziewczynę odsuwając się o krok, zasugerował jej by zrobiła obrót i jak to w mugolskich filmach – chyba się powstrzymać nie mógł po piruecie chwycił ją pewnie i przechylił do tyłu podtrzymując pewną ręką jej plecy.
Pochylił się nad Gryfonką wcale się nie śpiesząc się, zatrzymał się kilka centymetrów nad jej twarzą, tak iż jego ciepły oddech delikatnie muskał jej skórę na policzku. I tak zastygł nawet nie drgnąwszy pod ciężarem Rhi, który właśnie w większości wziął na siebie. Głębokie spojrzenie w oczy Gryfonki i jakby czas się w tej chwili zatrzymał.
- Nic nie szkodzi.
Skupiony na trzymaniu rytmu, pilnowaniu Rhi aby nie doświadczyła dyskomfortu w tańcu i nie opuszczając wzroku z niej kontynuował.
Melodia raczej należała do tych powolnych i bogatych w melancholijne tony. Ciężko było cokolwiek do tego dopasować, walce nie nadawały się, a tym bardziej tango, czy inne bardziej wyrafinowane tańce. Chłopak postawił na spontaniczność, dopasowując rytm do znanych kroków z różnych tańców. Gdy płyta powoli się kończyła wypuścił dziewczynę odsuwając się o krok, zasugerował jej by zrobiła obrót i jak to w mugolskich filmach – chyba się powstrzymać nie mógł po piruecie chwycił ją pewnie i przechylił do tyłu podtrzymując pewną ręką jej plecy.
Pochylił się nad Gryfonką wcale się nie śpiesząc się, zatrzymał się kilka centymetrów nad jej twarzą, tak iż jego ciepły oddech delikatnie muskał jej skórę na policzku. I tak zastygł nawet nie drgnąwszy pod ciężarem Rhi, który właśnie w większości wziął na siebie. Głębokie spojrzenie w oczy Gryfonki i jakby czas się w tej chwili zatrzymał.
Re: Tajemnicza komnata
Gdy podniosła spojrzenie na chłopaka, przestała zajmować się stopami i jednocześnie przestała się potykać. Mimo to, czuła się pewnie - wiedziała, że chłopak prowadzi ją pewnie i nie pozwoli jej, by się przewróciła. A gdyby zajmowała się swoimi nogami i krokami na pewno by lada moment wylądowała na podłodze.
Uśmiechnęła się delikatnie i dała się prowadzić w tańcu. Słyszała, że muzyka nie jest jakoś stworzona do tańczenia przy jej akompaniamencie, jednak to nie przeszkadzało tak bardzo. Znaczy, Rhin tańczyła kilka razy w życiu walca i inne tańce - a raczej coś, co te tańce przypominało, bo doświadczenia z takimi tańcami nie miała, niestety, na co narzekała i w sumie czasami się zastanawiała, czy ktoś nie mógłby jej ich nauczyć, ale nie bardzo miała kogo o to poprosić. A dziewczyna szybko się uczyła, zwłaszcza wszystkiego, co dotyczyło muzyki, więc zapewne szybko by złapała podstawy i systematycznie poznawałaby może jakieś inne tańce? Ale nie to było teraz ważne. Teraz ważne było to, co się tutaj działo.
Gdy odsunął się od niej, dziewczyna nie zawiodła go. Wspięła się delikatnie na palce i podniosła jedną dłoń w górę, robiąc piruet, okręcając się dwa razy wokół własnej osi tak, że spódnica od sukienki zafalowała i podniosła się kilka centymetrów w górę. Po chwili poczuła pewny chwyt Nevana i w momencie, gdy położyła dłoń z powrotem na jego ramieniu, została przechylona w tył.
Sama nie wiedziała czemu, ale nie przestraszył ją tym, co właśnie zrobił. Nie zawahała się, by oprzeć swój ciężar, który zresztą w większej części wziął na siebie. Powiodła spojrzeniem na jego twarz, oczywiście pierwsze, co napotkała, to jego spojrzenie. Poczuła lekki dreszcz, czując jego oddech na swojej skórze. Wzięła głębszy wdech i rozchyliła delikatnie wargi, oddychając przez nie. Nie potrafiła oderwać spojrzenia od oczu chłopaka. Dłoń, która znajdowała się na jego ramieniu, przesunęła powoli na jego szyję, a gdy już poczuła się nieco pewniej, nie odwracając od niego wzroku, powoli, przez chwilę dotykając jego szyi, oderwała dłoń. Podniosła ją, delikatnie opuszkami palców przesunęła po jego policzku, pod okiem, by po chwili przesunąć nimi delikatnie nad jego brwią. Wodziła spojrzeniem za swoją ręką, która po chwili wróciła na swoje miejsce, choć bardziej przy szyi. A dziewczyna wróciła spojrzeniem do oczu chłopaka. Przestała dbać o wszystko inne, dla niej czas się zupełnie zatrzymał. Nawet nie słyszała, że melodia dobiegła końca. W jej oczach widać było spokój, odwzajemniła jego głębokie spojrzenie. Na jej ustach, lekko rozchylonych, widniał bardzo delikatny, z daleko nie zauważalny uśmiech.
Uśmiechnęła się delikatnie i dała się prowadzić w tańcu. Słyszała, że muzyka nie jest jakoś stworzona do tańczenia przy jej akompaniamencie, jednak to nie przeszkadzało tak bardzo. Znaczy, Rhin tańczyła kilka razy w życiu walca i inne tańce - a raczej coś, co te tańce przypominało, bo doświadczenia z takimi tańcami nie miała, niestety, na co narzekała i w sumie czasami się zastanawiała, czy ktoś nie mógłby jej ich nauczyć, ale nie bardzo miała kogo o to poprosić. A dziewczyna szybko się uczyła, zwłaszcza wszystkiego, co dotyczyło muzyki, więc zapewne szybko by złapała podstawy i systematycznie poznawałaby może jakieś inne tańce? Ale nie to było teraz ważne. Teraz ważne było to, co się tutaj działo.
Gdy odsunął się od niej, dziewczyna nie zawiodła go. Wspięła się delikatnie na palce i podniosła jedną dłoń w górę, robiąc piruet, okręcając się dwa razy wokół własnej osi tak, że spódnica od sukienki zafalowała i podniosła się kilka centymetrów w górę. Po chwili poczuła pewny chwyt Nevana i w momencie, gdy położyła dłoń z powrotem na jego ramieniu, została przechylona w tył.
Sama nie wiedziała czemu, ale nie przestraszył ją tym, co właśnie zrobił. Nie zawahała się, by oprzeć swój ciężar, który zresztą w większej części wziął na siebie. Powiodła spojrzeniem na jego twarz, oczywiście pierwsze, co napotkała, to jego spojrzenie. Poczuła lekki dreszcz, czując jego oddech na swojej skórze. Wzięła głębszy wdech i rozchyliła delikatnie wargi, oddychając przez nie. Nie potrafiła oderwać spojrzenia od oczu chłopaka. Dłoń, która znajdowała się na jego ramieniu, przesunęła powoli na jego szyję, a gdy już poczuła się nieco pewniej, nie odwracając od niego wzroku, powoli, przez chwilę dotykając jego szyi, oderwała dłoń. Podniosła ją, delikatnie opuszkami palców przesunęła po jego policzku, pod okiem, by po chwili przesunąć nimi delikatnie nad jego brwią. Wodziła spojrzeniem za swoją ręką, która po chwili wróciła na swoje miejsce, choć bardziej przy szyi. A dziewczyna wróciła spojrzeniem do oczu chłopaka. Przestała dbać o wszystko inne, dla niej czas się zupełnie zatrzymał. Nawet nie słyszała, że melodia dobiegła końca. W jej oczach widać było spokój, odwzajemniła jego głębokie spojrzenie. Na jej ustach, lekko rozchylonych, widniał bardzo delikatny, z daleko nie zauważalny uśmiech.
Re: Tajemnicza komnata
Pod dotykiem dziewczyny lekko przekrzywił głowę niczym łaszący się do dłoni kot. Nie napierając jednak zbyt mocno na jej palce.
Widząc, że dziewczyna poddała się chwili, zapomniała o świecie wokół a nawet panująca w tej chwili cisza nie dotarła do niej, wolną dłonią sięgnął do jej policzka obejmując go palcami najdelikatniej jak potrafił. Kciukiem przesunął od kącika ust dziewczyny po zarys szczęki. Wpatrywał się w jej oblicze z namysłem, zapewne podejmując decyzję, zrobić krok dalej czy zatrzymać się w tym miejscu.
Przymknął oczy i pochylił głowę, lecz nie w stronę jej ust. Oparł policzek na jaj policzku, nieco szorstki od zarostu. Zaś do jej ucha wyszeptał.
- Nie pozwólmy zakuć się w kajdany chwili i ponieść zbyt daleko, aby później się nie nienawidzić, jeśli ogień się nie rozpali. Niech ta iskra lśni niczym gwiazda na niebie, gotowa wzniecić wielki blask.
Po chwili pauzy odchylił się unosząc głowę i spoglądając na twarz Rhi bardzo uważnie, badając jej reakcję.
- Nie chcę twojej krzywdy.
Po czym uśmiechnął się do niej z wyraźnym uczuciem, polubił ją, podobała mu się, lecz coś w jego wnętrzu zastosowało hamulec, coś wzniosło blokadę nie do przebycia na tę chwilę nie pozwalając chłopakowi ponieść się chwili i pożądaniu młodego ciała.
Po czym zabrał rękę z policzka Rhi by przełożyć ją pod kolana dziewczyny i podnieść ją. A następnie skierować się w stronę kanapy. Obrócił się przy meblu, usiadł sadzając zadkiem dziewczynę na poduchach, a jej plecom podkładając własne ramię.
Widząc, że dziewczyna poddała się chwili, zapomniała o świecie wokół a nawet panująca w tej chwili cisza nie dotarła do niej, wolną dłonią sięgnął do jej policzka obejmując go palcami najdelikatniej jak potrafił. Kciukiem przesunął od kącika ust dziewczyny po zarys szczęki. Wpatrywał się w jej oblicze z namysłem, zapewne podejmując decyzję, zrobić krok dalej czy zatrzymać się w tym miejscu.
Przymknął oczy i pochylił głowę, lecz nie w stronę jej ust. Oparł policzek na jaj policzku, nieco szorstki od zarostu. Zaś do jej ucha wyszeptał.
- Nie pozwólmy zakuć się w kajdany chwili i ponieść zbyt daleko, aby później się nie nienawidzić, jeśli ogień się nie rozpali. Niech ta iskra lśni niczym gwiazda na niebie, gotowa wzniecić wielki blask.
Po chwili pauzy odchylił się unosząc głowę i spoglądając na twarz Rhi bardzo uważnie, badając jej reakcję.
- Nie chcę twojej krzywdy.
Po czym uśmiechnął się do niej z wyraźnym uczuciem, polubił ją, podobała mu się, lecz coś w jego wnętrzu zastosowało hamulec, coś wzniosło blokadę nie do przebycia na tę chwilę nie pozwalając chłopakowi ponieść się chwili i pożądaniu młodego ciała.
Po czym zabrał rękę z policzka Rhi by przełożyć ją pod kolana dziewczyny i podnieść ją. A następnie skierować się w stronę kanapy. Obrócił się przy meblu, usiadł sadzając zadkiem dziewczynę na poduchach, a jej plecom podkładając własne ramię.
Re: Tajemnicza komnata
Gdy poczuła jego dłoń na policzku, przymknęła powieki i wtuliła się delikatnie twarzą w jego dłoń. Wzięła głębszy wdech i wypuściła spokojnie powietrze. Nie widziała, co chłopak robi, jak na nią patrzy. Uchyliła powieki w chwili, gdy chłopak pochylił głowę. Czując jego policzek na swoim, otworzyła nieco szerzej oczy i zamarła na moment. Z każdym jego słowem jej powieki przymykały się. Dopiero po kilka sekundach wzięła spokojniejszy oddech, bo w chwili, gdy chłopak szeptał jej do ucha, nie oddychała nawet, chłonąć jego każde słowo. Gdy się odsunął, spojrzała w jego oczy, a jej oczy wyglądały, jakby odbijały się od nich mnóstwo światełek.
Nie chciał jej krzywdy? Cóż, ona nie chciała jego krzywdy.. On również jej się podobał, lubiła go, tak naprawdę polubiła go od pierwszego spotkania, choć to spotkanie sprawiło, że patrzyła na niego nieco inaczej. Na jej policzkach znów pojawił się rumieniec, choć tak naprawdę był on już na jej twarzy przez dłuższą chwilę. Jako, iż Nevan trzymał cały czas dłoń na jej policzku, mógł poczuć ciepło jej skóry.
Gdy podniósł ją, chwyciła nieco mocniej dłonią jego ramię, przesuwając ją na jego plecy. Drugą dłonią, nie chcąc się przewrócić, przysunęła do jego klatki piersiowej, położyła ją jednak na jego drugim ramieniu. Pozwoliła mu się przenieść, przymykając powieki i na moment oparła głowę o jego ramię, kładąc ją tuż przy szyi. Kiedy już usiadł i posadził ją obok siebie, a jego ręka nadal robiła za oparcie dla jej pleców, podciągnęła nogi do siebie.. I delikatnie wtuliła się w niego. Nie oparła się na nim całym ciężarem ciała, jednak przez kilka sekund, trzymając dłoń na jego klatce piersiowej, wtulała się w niego.
- Też nie chcę Twojej krzywdy.
Powiedziała cicho, prawie, że szeptem, ale była pewna, że Nevan ją usłyszał. W końcu w pokoju była cisza, muzyka już jakiś czas temu się skończyła, czego Rhinna nie uchwyciła przez pewien czas. Zgodziła się ze wszystkim, co powiedział, z każdym jego słowem. Miał rację, lepiej nie ponieść się teraz chwili, a pielęgnować to, co się działo i to, co było teraz.. Ona zamierzała to uczynić. I miała nadzieję, że nie straci tego, co teraz odczuwała, a wręcz przeciwnie. Wzięła głębszy wdech i przesunęła powoli dłoń w stronę jego szyi. Podniosła powoli głowę i uśmiechnęła się do niego. W życiu nie przeżywała czegoś podobnego. Nigdy nie czuła takiego spokoju ducha, jaki odczuwała w tym momencie.
Nie chciał jej krzywdy? Cóż, ona nie chciała jego krzywdy.. On również jej się podobał, lubiła go, tak naprawdę polubiła go od pierwszego spotkania, choć to spotkanie sprawiło, że patrzyła na niego nieco inaczej. Na jej policzkach znów pojawił się rumieniec, choć tak naprawdę był on już na jej twarzy przez dłuższą chwilę. Jako, iż Nevan trzymał cały czas dłoń na jej policzku, mógł poczuć ciepło jej skóry.
Gdy podniósł ją, chwyciła nieco mocniej dłonią jego ramię, przesuwając ją na jego plecy. Drugą dłonią, nie chcąc się przewrócić, przysunęła do jego klatki piersiowej, położyła ją jednak na jego drugim ramieniu. Pozwoliła mu się przenieść, przymykając powieki i na moment oparła głowę o jego ramię, kładąc ją tuż przy szyi. Kiedy już usiadł i posadził ją obok siebie, a jego ręka nadal robiła za oparcie dla jej pleców, podciągnęła nogi do siebie.. I delikatnie wtuliła się w niego. Nie oparła się na nim całym ciężarem ciała, jednak przez kilka sekund, trzymając dłoń na jego klatce piersiowej, wtulała się w niego.
- Też nie chcę Twojej krzywdy.
Powiedziała cicho, prawie, że szeptem, ale była pewna, że Nevan ją usłyszał. W końcu w pokoju była cisza, muzyka już jakiś czas temu się skończyła, czego Rhinna nie uchwyciła przez pewien czas. Zgodziła się ze wszystkim, co powiedział, z każdym jego słowem. Miał rację, lepiej nie ponieść się teraz chwili, a pielęgnować to, co się działo i to, co było teraz.. Ona zamierzała to uczynić. I miała nadzieję, że nie straci tego, co teraz odczuwała, a wręcz przeciwnie. Wzięła głębszy wdech i przesunęła powoli dłoń w stronę jego szyi. Podniosła powoli głowę i uśmiechnęła się do niego. W życiu nie przeżywała czegoś podobnego. Nigdy nie czuła takiego spokoju ducha, jaki odczuwała w tym momencie.
Re: Tajemnicza komnata
Pozwolił dziewczynie wtulić się, otoczył ją ramieniem. Wziął większy oddech, tak że Rhi poczuła jak jego klatka piersiowa się unosi wysoko.
Przyjął z ulgą reakcję Rhi, widocznie spodziewał się czego innego. Lecz jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne niż później tarzać się w błocie własnej godności, gdy się nieopatrznie człowiek oparzy. Bo się zapomniał i poddał chemii i innym tym sprawom.
Oparł głowę na głowie Rhi i przymknął oczy. Poczuła jak się rozluźnił, nawet na jego twarzy zagościł spokój niezakłócany żadnymi myślami. Podobał mu się taki stan. Taki swobodny i spokojny. Wisienką na torcie była zaś Rhi, która swoją osobą sprawiała, że chłopak nie myślał o swoich chimerach. Tego szukał na tę chwilę.
- Teraz chyba jestem już bezsilny. Możesz mnie tu zostawić, pewnie masz za chwilę zajęcia.
Mruknął sennie nie pamiętając jaki jest dzień tygodnia, czy nawet jaka godzina. I jak tylko ostatnie słowo wypadło z jego ust, tak też został pochłonięty przez senną otchłań.
Przyjął z ulgą reakcję Rhi, widocznie spodziewał się czego innego. Lecz jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne niż później tarzać się w błocie własnej godności, gdy się nieopatrznie człowiek oparzy. Bo się zapomniał i poddał chemii i innym tym sprawom.
Oparł głowę na głowie Rhi i przymknął oczy. Poczuła jak się rozluźnił, nawet na jego twarzy zagościł spokój niezakłócany żadnymi myślami. Podobał mu się taki stan. Taki swobodny i spokojny. Wisienką na torcie była zaś Rhi, która swoją osobą sprawiała, że chłopak nie myślał o swoich chimerach. Tego szukał na tę chwilę.
- Teraz chyba jestem już bezsilny. Możesz mnie tu zostawić, pewnie masz za chwilę zajęcia.
Mruknął sennie nie pamiętając jaki jest dzień tygodnia, czy nawet jaka godzina. I jak tylko ostatnie słowo wypadło z jego ust, tak też został pochłonięty przez senną otchłań.
Re: Tajemnicza komnata
Hamilton uśmiechnęła się lekko. Gdy chłopak usnął, przypatrywała mu się przez dłuższą chwilę. Odetchnęła, wiedziała, że Nevan był zmęczony, sama w końcu dążyła do tego, by trochę chociaż odpoczął.
Powolutku wstała, starając się go nie obudzić. Zaczęła rozglądać po pomieszczeniu, w poszukiwaniu... Ach, jest. Na jednym z krzeseł leżał koc. Nie wiedziała, czy ktoś go zostawił w pomieszczeniu, czy należał do tego miejsca. Wzięła książkę, którą chłopak jej wybrał z regału i koc do drugiej ręki. Powolutku usiadła na kanapie, delikatnie układając chłopaka tak, by wygodnie leżał na kanapie.. z głową na jej kolanach. Przykryła go kocem spokojnie i nachyliła się nad nim. Nie miała teraz żadnych ciekawszych zajęć, a też głupio jej było zostawiać Nevana w takiej sytuacji. Może trochę się martwiła, że ktoś tutaj wejdzie i coś mu zrobi, albo coś..
Będąc nachyloną nad nim, przez dłuższą chwilę mu się przypatrywała. W końcu przymknęła powieki i nachyliła się bardziej, składając po raz kolejny dzisiaj na jego czole pocałunek.
- Śpij dobrze.
Szepnęła cicho, nie chcąc go obudzić i otworzyła książkę, zaczynając czytać. Trochę i jej powieki zaczęły się kleić, w końcu wstała wcześnie, ale starała się nie usnąć. Jedna osoba powinna chyba nie spać i czuwać nad drugą, prawda?
Przeczytała kilkanaście stron, ale poczuła się dość senna. Zamknęła ją, kładąc na podłokietniku i poprawiła delikatnie, nie chcąc obudzić chłopaka. Oparła głowę o jedną z rąk, którą ułożyła na oparciu kanapy i przymknęła delikatnie powieki. Pogłaskała drugą ręką Nevana delikatnie po głowie i uśmiechnęła się szerzej do siebie. Nie podejrzewała takie obrotu sytuacji w tym pomieszczeniu. Przymknęła całkowicie powieki i odetchnęła cicho.
Powolutku wstała, starając się go nie obudzić. Zaczęła rozglądać po pomieszczeniu, w poszukiwaniu... Ach, jest. Na jednym z krzeseł leżał koc. Nie wiedziała, czy ktoś go zostawił w pomieszczeniu, czy należał do tego miejsca. Wzięła książkę, którą chłopak jej wybrał z regału i koc do drugiej ręki. Powolutku usiadła na kanapie, delikatnie układając chłopaka tak, by wygodnie leżał na kanapie.. z głową na jej kolanach. Przykryła go kocem spokojnie i nachyliła się nad nim. Nie miała teraz żadnych ciekawszych zajęć, a też głupio jej było zostawiać Nevana w takiej sytuacji. Może trochę się martwiła, że ktoś tutaj wejdzie i coś mu zrobi, albo coś..
Będąc nachyloną nad nim, przez dłuższą chwilę mu się przypatrywała. W końcu przymknęła powieki i nachyliła się bardziej, składając po raz kolejny dzisiaj na jego czole pocałunek.
- Śpij dobrze.
Szepnęła cicho, nie chcąc go obudzić i otworzyła książkę, zaczynając czytać. Trochę i jej powieki zaczęły się kleić, w końcu wstała wcześnie, ale starała się nie usnąć. Jedna osoba powinna chyba nie spać i czuwać nad drugą, prawda?
Przeczytała kilkanaście stron, ale poczuła się dość senna. Zamknęła ją, kładąc na podłokietniku i poprawiła delikatnie, nie chcąc obudzić chłopaka. Oparła głowę o jedną z rąk, którą ułożyła na oparciu kanapy i przymknęła delikatnie powieki. Pogłaskała drugą ręką Nevana delikatnie po głowie i uśmiechnęła się szerzej do siebie. Nie podejrzewała takie obrotu sytuacji w tym pomieszczeniu. Przymknęła całkowicie powieki i odetchnęła cicho.
Re: Tajemnicza komnata
Spał dosyć długo, kilka godzin, wcale się przy tym nie wiercąc za bardzo. Albo to obecność Rhi tak działała, że chłopak podświadomie czuł się bezpieczny, czy po prostu miał taki sen. Ciężko było określić.
Zabieg Rhi z powodzeniem przedłużył sen, zwykle spanie na siedząco nie jest komfortowe ani zdrowe, dzięki dziewczynie przynajmniej miał wygodną miejscówkę.
Uchylił powieki rozglądając się, nieco zaskoczony, że zamiast regału przed sobą widzi sufit. A jego głowa leży na kolanach Gryfonki. Taka opiekuńczość, miłe uczucie. Poczuł się prawie jak w domu. Tyle, że nie siedział ze swoją siostrą, która w przypływie rodzinnych uczuć zrewanżowała się bratu, a dziewczyną, którą niedawno poznał i okazała się być miłym wyjątkiem spośród hogwarckich uczennic.
Powoli wstał zapewne budząc dziewczynę, usiadł dłońmi obejmując swoją twarz. Siedział tak przez pewien czas masując opuszkami czoło i policzki w miejscu kości policzkowych. Przeczesał włosy i spojrzał na Rhi.
- Dzięki, że zostałaś. Muszę już iść.. Nawet nie wiem ile czasu minęło.
Wstał z kanapy, złożył koc w pół i położył go na kolanach dziewczyny, by następnie sięgnąć do jej dłoni i złożyć na niej szarmancki pocałunek.
- Było mi miło. Wiesz jak mnie znaleźć. Do zobaczenia.
Posłał jej łagodny uśmiech by następnie skierować się ku drzwiom. Nie śpieszył się, nie do końca jeszcze rozbudzony zawisł na klamce i spojrzał na Rhi, później zniknął w korytarzu.
Zabieg Rhi z powodzeniem przedłużył sen, zwykle spanie na siedząco nie jest komfortowe ani zdrowe, dzięki dziewczynie przynajmniej miał wygodną miejscówkę.
Uchylił powieki rozglądając się, nieco zaskoczony, że zamiast regału przed sobą widzi sufit. A jego głowa leży na kolanach Gryfonki. Taka opiekuńczość, miłe uczucie. Poczuł się prawie jak w domu. Tyle, że nie siedział ze swoją siostrą, która w przypływie rodzinnych uczuć zrewanżowała się bratu, a dziewczyną, którą niedawno poznał i okazała się być miłym wyjątkiem spośród hogwarckich uczennic.
Powoli wstał zapewne budząc dziewczynę, usiadł dłońmi obejmując swoją twarz. Siedział tak przez pewien czas masując opuszkami czoło i policzki w miejscu kości policzkowych. Przeczesał włosy i spojrzał na Rhi.
- Dzięki, że zostałaś. Muszę już iść.. Nawet nie wiem ile czasu minęło.
Wstał z kanapy, złożył koc w pół i położył go na kolanach dziewczyny, by następnie sięgnąć do jej dłoni i złożyć na niej szarmancki pocałunek.
- Było mi miło. Wiesz jak mnie znaleźć. Do zobaczenia.
Posłał jej łagodny uśmiech by następnie skierować się ku drzwiom. Nie śpieszył się, nie do końca jeszcze rozbudzony zawisł na klamce i spojrzał na Rhi, później zniknął w korytarzu.
Re: Tajemnicza komnata
Hamilton sama trochę przysnęła. Nie zamierzała tego zrobić, ale jakoś to było silniejsze od niej. Cóż, przynajmniej trochę się przespała.
Gdy chłopak się podniósł, powoli otworzyła oczy. Dopiero wtedy się skapnęła, że przysnęła. Zrobiło jej się głupio, bo chciała nad nim czuwać, a sama przysnęła. Odchrząknęła cicho, poprawiając się na kanapie. Skierowała spojrzenie na chłopaka i uśmiechnęła się lekko.
- Nie ma sprawy.
Powiedziała spokojnie, poprawiając nieco włosy i ziewnęła, przysłaniając dłonią usta.
- Zapewne trochę czasu minęło. Ale ważne, że odpocząłeś.
Uśmiechnęła się. A gdy położył koc na jej kolanach, położyła ręce na nim, a po chwili jedna z jej dłoni znalazła się w górze, trzymana przez chłopaka. Czując jego pocałunek na swojej skórze, uśmiechnęła się lekko i założyła włosy za ucho.
- Mnie również było miło. Na pewno Cię znajdzie, tak, jak i mnie. Do zobaczenia.
Poczekała, aż Nevan wyjdzie. Nie spuszczała z niego wzroku, dopóki nie zniknął za drzwiami. Gdy na nią spojrzał, posłała mu ciepły, spokojny uśmiech. A gdy wyszedł, jeszcze przez dłuższy czas wpatrywała się w drzwi. Opadła z powrotem na kanapę i schowała twarz w kocu, podnosząc go ze swoich kolan i przyciskając na moment go do twarzy. W jej głowie przeszło kilka momentów z tego spotkania. Naprawdę czuła się znakomicie. Odsunęła koc od twarzy i uśmiechnęła się sama do siebie. Powoli wstała i podeszła do stołu. Złożyła koc i odłożyła go na miejsce. Zrobiła kilka kroków i przystanęła, biorąc książkę do rąk i przycisnęła ją do klatki piersiowej. Zapewne pójdzie sobie zaraz w jakieś ustronne miejsce i może uda jej się przeczytać książkę. Powolnym krokiem podeszła do drzwi i jeszcze raz omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Na długo je zapamięta. Po chwili z delikatnym uśmiechem na ustach, jedną ręką cały czas przyciskając książkę do piersi, opuściła tajemniczą komnatę.
Gdy chłopak się podniósł, powoli otworzyła oczy. Dopiero wtedy się skapnęła, że przysnęła. Zrobiło jej się głupio, bo chciała nad nim czuwać, a sama przysnęła. Odchrząknęła cicho, poprawiając się na kanapie. Skierowała spojrzenie na chłopaka i uśmiechnęła się lekko.
- Nie ma sprawy.
Powiedziała spokojnie, poprawiając nieco włosy i ziewnęła, przysłaniając dłonią usta.
- Zapewne trochę czasu minęło. Ale ważne, że odpocząłeś.
Uśmiechnęła się. A gdy położył koc na jej kolanach, położyła ręce na nim, a po chwili jedna z jej dłoni znalazła się w górze, trzymana przez chłopaka. Czując jego pocałunek na swojej skórze, uśmiechnęła się lekko i założyła włosy za ucho.
- Mnie również było miło. Na pewno Cię znajdzie, tak, jak i mnie. Do zobaczenia.
Poczekała, aż Nevan wyjdzie. Nie spuszczała z niego wzroku, dopóki nie zniknął za drzwiami. Gdy na nią spojrzał, posłała mu ciepły, spokojny uśmiech. A gdy wyszedł, jeszcze przez dłuższy czas wpatrywała się w drzwi. Opadła z powrotem na kanapę i schowała twarz w kocu, podnosząc go ze swoich kolan i przyciskając na moment go do twarzy. W jej głowie przeszło kilka momentów z tego spotkania. Naprawdę czuła się znakomicie. Odsunęła koc od twarzy i uśmiechnęła się sama do siebie. Powoli wstała i podeszła do stołu. Złożyła koc i odłożyła go na miejsce. Zrobiła kilka kroków i przystanęła, biorąc książkę do rąk i przycisnęła ją do klatki piersiowej. Zapewne pójdzie sobie zaraz w jakieś ustronne miejsce i może uda jej się przeczytać książkę. Powolnym krokiem podeszła do drzwi i jeszcze raz omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Na długo je zapamięta. Po chwili z delikatnym uśmiechem na ustach, jedną ręką cały czas przyciskając książkę do piersi, opuściła tajemniczą komnatę.
Re: Tajemnicza komnata
ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Tajemnicza komnata
Ostatnio tak dużo się działo, w głowie Hamilton panował spory bałagan. Już dawno obiecywała sobie, że nad tym zapanuje, że poświęci trochę czasu, by przemyśleć wiele spraw, by poukładać sobie wszystko, nad czym myślała ostatnimi czasy. Jednak do tej pory nie miała kiedy tego zrobić. Zawsze coś było ważniejsze - a to Prince miał jakieś kłopoty na ostatnim roku i martwiła się o niego, a to trzeba było poprowadzić trening, iść ogarnąć jakąś ciekawą strategię... Zaczynało ją to wszystko męczyć.
Do tego od pewnego czasu nie czuła się zbyt pewnie w towarzystwie Ślizgonów. W sumie, tak mówiąc całkowicie szczerze, biorąc pod uwagę to, co się działo tak naprawdę dość niedawno - bo ile? Parę miesięcy temu? Rok? - nie było to takie dziwne. Tylko na widok jednego ucznia zielonego domu czuła spokój. Choć to też musiała przepracować. Natomiast gdy z oddali widziała Lenę lub Petera, od razu robiło jej się gorąco i ciężko oddychało.
Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jakoś szczególnie nadzwyczajnie. Ot, poranny trening, śniadanie, zajęcia... Może w wolnej chwili znów wyskoczy na boisko. Ostatnimi czasy bardzo często można ją było tam zauważyć. Chyba chciała 'zalatać' wszystkie swoje problemy. To było z nią bardzo prawdopodobne.
Ale nie sądziła, że cokolwiek ją dzisiaj naprawdę ucieszy. Jednak gdy tylko zobaczyła dobrze znanego jej rycerza, który bardzo często pomagał jej oraz ukochanemu w schadzkach, na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. To była chwila, dosłownie moment. Upewniając się, że nikt jej nie widzi, ucięła sobie przyjemną rozmowę z Sir Rolandem. Tak dawno go nie widziała, ostatnio chodziła jakaś markotna i na mało rzeczy zwracała uwagę. Ale widząc go, postanowiła, że to będzie ten dzień. Ten jeden konkretny, szczęśliwy, w którym nie chciała zastanawiać się nad niczym negatywnym, ale w końcu - po tak długiej przerwie - spotkać się z chłopakiem. Jej chłopakiem, o którym nikt nie wiedział.
Wieczorem, daleko przed ciszą nocną, przemierzała zwinnym, lekkim krokiem korytarze Hogwartu. Nie wzięła ze sobą różdżki, doskonale wiedząc, gdzie się kieruje. Do miejsca, gdzie cała ta wspaniała historia się zaczęła.
Była podejrzliwa i co jakiś czas rozglądała się, by mieć pewność, że nikt jej nie śledzi. Z uśmiechem na ustach stanęła przed drzwiami do Tajemniczej Komnaty. Nie wiele się zastanawiając, przeszła przez drzwi. Komnata wyglądała dokładnie tak, jak tego pamiętnego dnia. Rhinna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Poczuła się lżej, spokojniej. Mundurek zostawiła w dormitorium, to nie była pierwsza lepsza schadzka na korytarzach. Włosy zaplotła w luźny warkocz, założyła zwiewną, aczkolwiek dość elegancką sukienkę za kolano, na nią zarzuciła biały, ciepły sweterek. Miała wyglądać i czuć się piękna. Tego też potrzebowała. Podeszła do regału i wzięła książkę. Robin Hood. Uśmiechnęła się do siebie, po czym tanecznym krokiem podeszła do kanapy i opadła na nią. Zdjęła ze stóp buty, podciągając delikatnie kolana do brody i zagłębiła się w lekturze. Odczuwała gdzieś lekki niepokój, czy aby na pewno chłopak się pojawi... Tak dawno nie rozmawiali, nie mieli szansy się spotkać... A co, jeśli nie będzie chciał jej widzieć i nie przyjdzie?
Do tego od pewnego czasu nie czuła się zbyt pewnie w towarzystwie Ślizgonów. W sumie, tak mówiąc całkowicie szczerze, biorąc pod uwagę to, co się działo tak naprawdę dość niedawno - bo ile? Parę miesięcy temu? Rok? - nie było to takie dziwne. Tylko na widok jednego ucznia zielonego domu czuła spokój. Choć to też musiała przepracować. Natomiast gdy z oddali widziała Lenę lub Petera, od razu robiło jej się gorąco i ciężko oddychało.
Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jakoś szczególnie nadzwyczajnie. Ot, poranny trening, śniadanie, zajęcia... Może w wolnej chwili znów wyskoczy na boisko. Ostatnimi czasy bardzo często można ją było tam zauważyć. Chyba chciała 'zalatać' wszystkie swoje problemy. To było z nią bardzo prawdopodobne.
Ale nie sądziła, że cokolwiek ją dzisiaj naprawdę ucieszy. Jednak gdy tylko zobaczyła dobrze znanego jej rycerza, który bardzo często pomagał jej oraz ukochanemu w schadzkach, na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. To była chwila, dosłownie moment. Upewniając się, że nikt jej nie widzi, ucięła sobie przyjemną rozmowę z Sir Rolandem. Tak dawno go nie widziała, ostatnio chodziła jakaś markotna i na mało rzeczy zwracała uwagę. Ale widząc go, postanowiła, że to będzie ten dzień. Ten jeden konkretny, szczęśliwy, w którym nie chciała zastanawiać się nad niczym negatywnym, ale w końcu - po tak długiej przerwie - spotkać się z chłopakiem. Jej chłopakiem, o którym nikt nie wiedział.
Wieczorem, daleko przed ciszą nocną, przemierzała zwinnym, lekkim krokiem korytarze Hogwartu. Nie wzięła ze sobą różdżki, doskonale wiedząc, gdzie się kieruje. Do miejsca, gdzie cała ta wspaniała historia się zaczęła.
Była podejrzliwa i co jakiś czas rozglądała się, by mieć pewność, że nikt jej nie śledzi. Z uśmiechem na ustach stanęła przed drzwiami do Tajemniczej Komnaty. Nie wiele się zastanawiając, przeszła przez drzwi. Komnata wyglądała dokładnie tak, jak tego pamiętnego dnia. Rhinna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Poczuła się lżej, spokojniej. Mundurek zostawiła w dormitorium, to nie była pierwsza lepsza schadzka na korytarzach. Włosy zaplotła w luźny warkocz, założyła zwiewną, aczkolwiek dość elegancką sukienkę za kolano, na nią zarzuciła biały, ciepły sweterek. Miała wyglądać i czuć się piękna. Tego też potrzebowała. Podeszła do regału i wzięła książkę. Robin Hood. Uśmiechnęła się do siebie, po czym tanecznym krokiem podeszła do kanapy i opadła na nią. Zdjęła ze stóp buty, podciągając delikatnie kolana do brody i zagłębiła się w lekturze. Odczuwała gdzieś lekki niepokój, czy aby na pewno chłopak się pojawi... Tak dawno nie rozmawiali, nie mieli szansy się spotkać... A co, jeśli nie będzie chciał jej widzieć i nie przyjdzie?
Re: Tajemnicza komnata
Czas mijał, zdecydowanie za szybko i gwałtownie. Od tragicznych wydarzeń minęło już trochę czasu, lecz wcale nie było lepiej. Niby wszystko skończyło się "dobrze" i nikt nie wyleciał ze szkoły, ale Nevan odczuwał presję jeszcze przez jakiś czas. Łapał się na tym, że zaprzątał sobie głowę pytaniami bez odpowiedzi i wyrzucał sobie, że mógł zatrzymać Lenę, jakoś jej przeszkodzić. Nawet jeśli kosztem własnego zdrowia. Przez to wydawał się być posępny, nie miał ochoty na wygłupy, czas spędzał na nauce, treningach i głównie trzymał się Rafflesa i reszty kumpli.
Przez to też rzadziej widywał się z Rhi. Nie chciał się dziewczynie narzucać, zwłaszcza że pozwolił na to, by zmuszono ją do nierównego pojedynku. Co z tego, że nie miała do niego żalu, ale czy nie lepiej było stanąć w jej obronie, stracić kumpli ale zapobiec tragedii? Teraz mógł sobie gdybać do woli, wymyślać scenariusze i zastanawiać "co jeśli?". Zdarzyło się i nic tego nie zmieni.
Wiadomość od Sir Rolanda wywołała w chłopaku wiele emocji, od ekscytacji, przez dziwienie aż po przygnębienie. Nie mógł dłużej odwlekać spotkania sam na sam z Rhi, inaczej w końcu go znienawidzi. A może powinna? Co ją mogło czekać przy nim? Skoro sama jego obecność mogła sprowadzić na nią więcej problemów, kolejna krzywdę? Bez sensu. Ślizgon był już w drodze do komnaty, kiedy zatrzymał się i był gotów wrócić do Lochów. Tak będzie lepiej - podpowiadał rozum, ale z drugiej strony serce rwało się ku Tajemniczej komnacie. W końcu ruszył w dalsza podróż przychodząc spóźniony na spotkanie. Rozejrzał się po korytarzu, by upewnić się, że nikt go nie widzi.
Drzwi uchyliły się, a w nich pojawiła się blond czupryna nieskładnie rozczochrana, upewniwszy się, że Rhi jest sama, wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami. Czuł radość widząc dziewczynę, ale z drugiej strony nie był pewny jej reakcji na niego. Powoli odepchnął się od drewnianych wrót, by podejść kilka kroków.
- Hej. - Uśmiechnął się blado zatrzymując się na krok od Gryfonki.
Przez to też rzadziej widywał się z Rhi. Nie chciał się dziewczynie narzucać, zwłaszcza że pozwolił na to, by zmuszono ją do nierównego pojedynku. Co z tego, że nie miała do niego żalu, ale czy nie lepiej było stanąć w jej obronie, stracić kumpli ale zapobiec tragedii? Teraz mógł sobie gdybać do woli, wymyślać scenariusze i zastanawiać "co jeśli?". Zdarzyło się i nic tego nie zmieni.
Wiadomość od Sir Rolanda wywołała w chłopaku wiele emocji, od ekscytacji, przez dziwienie aż po przygnębienie. Nie mógł dłużej odwlekać spotkania sam na sam z Rhi, inaczej w końcu go znienawidzi. A może powinna? Co ją mogło czekać przy nim? Skoro sama jego obecność mogła sprowadzić na nią więcej problemów, kolejna krzywdę? Bez sensu. Ślizgon był już w drodze do komnaty, kiedy zatrzymał się i był gotów wrócić do Lochów. Tak będzie lepiej - podpowiadał rozum, ale z drugiej strony serce rwało się ku Tajemniczej komnacie. W końcu ruszył w dalsza podróż przychodząc spóźniony na spotkanie. Rozejrzał się po korytarzu, by upewnić się, że nikt go nie widzi.
Drzwi uchyliły się, a w nich pojawiła się blond czupryna nieskładnie rozczochrana, upewniwszy się, że Rhi jest sama, wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami. Czuł radość widząc dziewczynę, ale z drugiej strony nie był pewny jej reakcji na niego. Powoli odepchnął się od drewnianych wrót, by podejść kilka kroków.
- Hej. - Uśmiechnął się blado zatrzymując się na krok od Gryfonki.
Re: Tajemnicza komnata
Czas jej się dłużył. To nie tak, że liczyła każdą minutę, sprawdzała, czy chłopak się spóźni, czy nie. Mimo umówienia się na konkretna godzinę, Rhinna brała pod uwagę ewentualne opóźnienia. Sama zresztą przyszła zdecydowanie za wcześnie, a wcześniej niejednokrotnie się spóźniała na ich spotkania, dlaczego więc miałaby robić jakiekolwiek wyrzuty chłopakowi?
Musiała jednak przyznać, że gdy tak siedziała sama, strach coraz bardziej nią zawładał. Starała się nie zagłębiać w negatywne myśli, aczkolwiek było to silniejsze od niej. W pewnym momencie przymknęła powieki i przez parę minut tak siedziała, starając się nie myśleć o niczym, a już na pewno nie o nieobecności Nevana. Ostatnio widywali się naprawdę rzadko. Natłok zajęć, dochodzenie do siebie dziewczyny, do tego... Miała wrażenie, że Nevan jej unikał. Nigdy nie miała odwagi zapytać go o to, bała się jego odpowiedzi. Rhin była bardzo uczuciową dziewczyną i często kierowała się emocjami, aniżeli rozumem. Wiedziała, że musi się nauczyć tego drugiego.
Gdy już trochę opanowała swoje emocje, otworzyła oczy z powrotem i wsadziła nos w książkę. Jedna z książek, które polecił jej Ślizgon. Zacisnęła palce na okładce. Czuła mocne bicie serca, oczekując jakiegokolwiek ruchu w pomieszczeniu. Była tak zamyślona, że nawet nie usłyszała, gdy drzwi się otworzyły. Kątem oka dopiero przyuważyła ruch, gdy Nevan do niej podszedł. Gdy go zobaczyła, jej oczy błysnęły, a na twarzy pojawił się szeroki, radosny uśmiech. Kiedy się zatrzymał, odłożyła książkę obok siebie i podniosła się z kanapy. Podeszła do niego.
- Hej.
Powiedziała cicho, niewiele myśląc obejmując go i mocno się przytulając. Mimo tego, co się stało, jego obecność działała na nią kojąco. Cały czas. Zacisnęła delikatnie dłonie na jego plecach, jakby nie chciała go wypuścić. Tak bardzo się cieszyła, że w końcu udało im się zobaczyć.
Musiała jednak przyznać, że gdy tak siedziała sama, strach coraz bardziej nią zawładał. Starała się nie zagłębiać w negatywne myśli, aczkolwiek było to silniejsze od niej. W pewnym momencie przymknęła powieki i przez parę minut tak siedziała, starając się nie myśleć o niczym, a już na pewno nie o nieobecności Nevana. Ostatnio widywali się naprawdę rzadko. Natłok zajęć, dochodzenie do siebie dziewczyny, do tego... Miała wrażenie, że Nevan jej unikał. Nigdy nie miała odwagi zapytać go o to, bała się jego odpowiedzi. Rhin była bardzo uczuciową dziewczyną i często kierowała się emocjami, aniżeli rozumem. Wiedziała, że musi się nauczyć tego drugiego.
Gdy już trochę opanowała swoje emocje, otworzyła oczy z powrotem i wsadziła nos w książkę. Jedna z książek, które polecił jej Ślizgon. Zacisnęła palce na okładce. Czuła mocne bicie serca, oczekując jakiegokolwiek ruchu w pomieszczeniu. Była tak zamyślona, że nawet nie usłyszała, gdy drzwi się otworzyły. Kątem oka dopiero przyuważyła ruch, gdy Nevan do niej podszedł. Gdy go zobaczyła, jej oczy błysnęły, a na twarzy pojawił się szeroki, radosny uśmiech. Kiedy się zatrzymał, odłożyła książkę obok siebie i podniosła się z kanapy. Podeszła do niego.
- Hej.
Powiedziała cicho, niewiele myśląc obejmując go i mocno się przytulając. Mimo tego, co się stało, jego obecność działała na nią kojąco. Cały czas. Zacisnęła delikatnie dłonie na jego plecach, jakby nie chciała go wypuścić. Tak bardzo się cieszyła, że w końcu udało im się zobaczyć.
Re: Tajemnicza komnata
Może i życie nastolatka nie było wybitnie skomplikowane, miał jasno określone priorytety i obowiązki, ale jak to życie, zawsze musiało się coś pokomplikować. I nie żeby już miał wystarczająco skomplikowane relacje, to wszystko jeszcze bardziej się komplikowało. Czemu akurat musiało trafić na Rhinnę? Merlin chyba by tylko wiedział.
Ślizgon nie miał pomysłu jak zaaranżować bezpieczne spotkanie z Gryfonką, obawiał się, że ktoś za nim pójdzie albo przez przypadek wpadnie na nich. Przez to po prostu powstrzymywał się przed tym. Mijanie się na korytarzach nie było niczym przyjemnym, czuł jak skręcają mu się wnętrzności, kiedy widzi Rhi. Wiele razy nad tym myślał, że może lepiej żeby się rozstać? Nawet jeśli Rhi miała go znienawidzić, na pewno będzie to lepsze dla niej. Towarzystwo Nevana nie było bezpieczne, a nawet jeśli dobrze się ukrywali, to los po prostu sprowadzał na nich nieszczęście.
Od kiedy Fraser wszedł do komnaty, czuł się tutaj straszliwie skrępowany, jakby samo powietrze ważyło tonę i naciskało na każdą komórkę jego ciała. Po odezwaniu się trudno było mu spokojne oddychać, przytykany przez emocje po prostu stał zwrócony w stronę dziewczyny. Nie wiedział czego się spodziewać po niej. Może była zła, zawiedziona, miała do niego pretensje?Nie rozmawiali za wiele od tamtych wydarzeń.
Uśmiech, który mignął na twarzy Gryfonki, zanim ta się do niego przytuliła wprawił Ślizgona w zdziwienie. Sam nie do końca rozumiał dlaczego, ale teraz, kiedy go obejmowała objął ją ramionami bez większego zastanawiania się dlaczego i te wszystkie negatywne myśli prysnęły, niczym mydlane bańki. Oparł policzek na głowie dziewczyny przymykając oczy.
- Stęskniłem się za tobą, Rhi. - Uśmiechnął się czując ulgę.
Ślizgon nie miał pomysłu jak zaaranżować bezpieczne spotkanie z Gryfonką, obawiał się, że ktoś za nim pójdzie albo przez przypadek wpadnie na nich. Przez to po prostu powstrzymywał się przed tym. Mijanie się na korytarzach nie było niczym przyjemnym, czuł jak skręcają mu się wnętrzności, kiedy widzi Rhi. Wiele razy nad tym myślał, że może lepiej żeby się rozstać? Nawet jeśli Rhi miała go znienawidzić, na pewno będzie to lepsze dla niej. Towarzystwo Nevana nie było bezpieczne, a nawet jeśli dobrze się ukrywali, to los po prostu sprowadzał na nich nieszczęście.
Od kiedy Fraser wszedł do komnaty, czuł się tutaj straszliwie skrępowany, jakby samo powietrze ważyło tonę i naciskało na każdą komórkę jego ciała. Po odezwaniu się trudno było mu spokojne oddychać, przytykany przez emocje po prostu stał zwrócony w stronę dziewczyny. Nie wiedział czego się spodziewać po niej. Może była zła, zawiedziona, miała do niego pretensje?Nie rozmawiali za wiele od tamtych wydarzeń.
Uśmiech, który mignął na twarzy Gryfonki, zanim ta się do niego przytuliła wprawił Ślizgona w zdziwienie. Sam nie do końca rozumiał dlaczego, ale teraz, kiedy go obejmowała objął ją ramionami bez większego zastanawiania się dlaczego i te wszystkie negatywne myśli prysnęły, niczym mydlane bańki. Oparł policzek na głowie dziewczyny przymykając oczy.
- Stęskniłem się za tobą, Rhi. - Uśmiechnął się czując ulgę.
Re: Tajemnicza komnata
Hamilton wzięła głębszy wdech, będąc wtuloną w chłopaka. Tak, jakby nawet chciała przypomnieć sobie jego zapach. Wtuliła się mocniej. Dziwnie tak... Po tym wszystkim, co się działo, wiedziała, że zarówno ona jak i on potrzebują czasu dla siebie - dodatkowo nie mogli wzbudzać żadnych podejrzeń. Przecież gdyby ktokolwiek się dowiedział, co ich łączy - mogłoby się to źle skończyć. Mimo tamtej sytuacji, po której Gryfonka się nieco zmieniła, gdy już emocje nieco opadły, to jednak nadal Nevan był dla niej najważniejszy. Nie liczyła się ona. Wyzdrowiała. Bardziej na ciele, niż na duszy, ale nic jej nie było. Długi czas obawiała się tego, co ich spotka, bała się, że postanowią się rozejść, czego chyba by nie przeżyła. Fraser zawsze działał na nią pozytywnie - za każdym razem, gdy się spotykali sam na sam, była szczęśliwa.
- Ja za tobą też...
Powiedziała cicho, wtulając się jeszcze przez chwilę w niego. Powoli podniosła głowę i spojrzała na niego. Jej oczy migotały, w dziewczynie było w tym momencie tyle emocji, że ledwo mogła wszystkie utrzymać w ryzach. Powoli podniosła jedną dłoń i przyłożyła opuszki palców do twarzy chłopaka. Bardzo powoli przesunęła nimi po jego skórze - od skroni po kość żuchwy, zahaczając o czubek nosa. Po chwili bardzo delikatnie przyłożyła całą dłoń do policzka Nevana i wspięła się wolno na palce zyskując kilka centymetrów wysokości.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się stęskniłam...
Szepnęła cicho, powoli zbliżając się do niego twarzą. Miała ogromną ochotę go pocałować. Po tym wszystkim, po tak długim czasie, łaknęła jego obecności, spędzenia czasu przy nim, jego dotyku. Złożyła na jego ustach delikatny pocałunek, odrobinę niepewny. Przymknęła powieki.
- Ja za tobą też...
Powiedziała cicho, wtulając się jeszcze przez chwilę w niego. Powoli podniosła głowę i spojrzała na niego. Jej oczy migotały, w dziewczynie było w tym momencie tyle emocji, że ledwo mogła wszystkie utrzymać w ryzach. Powoli podniosła jedną dłoń i przyłożyła opuszki palców do twarzy chłopaka. Bardzo powoli przesunęła nimi po jego skórze - od skroni po kość żuchwy, zahaczając o czubek nosa. Po chwili bardzo delikatnie przyłożyła całą dłoń do policzka Nevana i wspięła się wolno na palce zyskując kilka centymetrów wysokości.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się stęskniłam...
Szepnęła cicho, powoli zbliżając się do niego twarzą. Miała ogromną ochotę go pocałować. Po tym wszystkim, po tak długim czasie, łaknęła jego obecności, spędzenia czasu przy nim, jego dotyku. Złożyła na jego ustach delikatny pocałunek, odrobinę niepewny. Przymknęła powieki.
Re: Tajemnicza komnata
Kilka razy udało mu się odwiedzić Rhi w Skrzydle Szpitalnym pod postacią jej brata, jednak nie mógł tego sposobu wykorzystywać za często, później kiedy już wróciła do wieży, miał ograniczony dostęp. Poza tym mieli masę roboty, by całą tą sytuację jakoś wytłumić i jak widać, ten wysiłek nie poszedł na marne. Wszyscy dalej chodzili do szkoły i nikt już nie zaczepiał Gryfonki.
Czas, który minął od wydarzeń, a każde z nich wykorzystało go na przemyślenia był im potrzebny. Wiele wątpliwości, które męczyły Frasera w tej chwili ulotniły się znikając, lub po prostu kryjąc się poza zasięgiem myśli chłopaka przestały być dla niego ważne.
Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy Rhi odpowiedziała na jego słowa. Już dawno nie czuł po prostu radości i było to teraz tak miłe uczucie, że miękły mu kolana. Jej spojrzenie pochwyciło wzrok Nevana i zatrzymało na sobie. Chłopak nie chciał odwracać spojrzenia, ciesząc się tą chwilą. Natomiast jej dotyk był taki miły i ciepły, bez cienia sprzeciwu poddawał się wędrowce palców Rhi po jego twarzy. W końcu przytulił policzek do jej dłoni, kiedy objęła go. Przymknął oczy czując jak całe to napięcie spowodowane stresem i niepewnością z niego ulatuje ustępując miejsca pozytywnym myślom i zmęczeniu.
Chciał coś odpowiedzieć, powiedzieć o swoich obawach, zacisnął lekko usta i napiął mięśnie szczęki. Nie był w stanie sobie wyobrazić jej tęsknoty, nie śmiał nawet przyrównywać jej do własnej. Przecież mógł tyle zrobić wtedy, później i aż do teraz. Był zły na siebie. Wyczuł, ze zbliża się do niego, spojrzał w oczy dziewczyny i kiedy go pocałowała odwzajemnił pocałunek, również delikatnie i niepewnie. Jakby nie chciał, by ta od niego uciekła, kiedy tylko wykona w jej stronę jakikolwiek gest.
Czas, który minął od wydarzeń, a każde z nich wykorzystało go na przemyślenia był im potrzebny. Wiele wątpliwości, które męczyły Frasera w tej chwili ulotniły się znikając, lub po prostu kryjąc się poza zasięgiem myśli chłopaka przestały być dla niego ważne.
Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy Rhi odpowiedziała na jego słowa. Już dawno nie czuł po prostu radości i było to teraz tak miłe uczucie, że miękły mu kolana. Jej spojrzenie pochwyciło wzrok Nevana i zatrzymało na sobie. Chłopak nie chciał odwracać spojrzenia, ciesząc się tą chwilą. Natomiast jej dotyk był taki miły i ciepły, bez cienia sprzeciwu poddawał się wędrowce palców Rhi po jego twarzy. W końcu przytulił policzek do jej dłoni, kiedy objęła go. Przymknął oczy czując jak całe to napięcie spowodowane stresem i niepewnością z niego ulatuje ustępując miejsca pozytywnym myślom i zmęczeniu.
Chciał coś odpowiedzieć, powiedzieć o swoich obawach, zacisnął lekko usta i napiął mięśnie szczęki. Nie był w stanie sobie wyobrazić jej tęsknoty, nie śmiał nawet przyrównywać jej do własnej. Przecież mógł tyle zrobić wtedy, później i aż do teraz. Był zły na siebie. Wyczuł, ze zbliża się do niego, spojrzał w oczy dziewczyny i kiedy go pocałowała odwzajemnił pocałunek, również delikatnie i niepewnie. Jakby nie chciał, by ta od niego uciekła, kiedy tylko wykona w jej stronę jakikolwiek gest.
Re: Tajemnicza komnata
Przyjemny dreszcz przeszedł po ciele dziewczyny. W momencie, gdy chłopak odwzajemnił jej pocałunek, cała niepewność zniknęła w ułamku sekundy. Przylgnęła do niego ciałem, pogłębiając nieco pocałunek i przez chwilę namiętnie go całując. Skoro przyjął ją, zrobiła się nieco pewniejsza. Zamruczała cicho, przesuwając dłoń na jego kark.
Wiedziała, że są priorytety. I że na wszystko przyjdzie czas, chociaż to tak denerwowało i smuciło. Ale wszystko bardzo powoli wracało do normy. Pora ruszyć dalej, nie zastanawiać się nad przeszłością. Zwłaszcza teraz, gdy już udało im się spotkać i Rhin - dzięki tej akceptacji i tego, że chłopak się nie odsuwał - poczuła nową siłę do działania. Jakby ta cała niepewność, smutek i strach rozpłynął się w powietrzu. Niech lepiej nigdy nie wraca. Nie teraz.
Odsunęła się od niego dopiero po paru dłuższych minutach. Przez kilka sekund stała cały czas na palcach, z przymkniętymi powiekami, ale na jej twarzy widniał spokojny, radosny uśmiech. W końcu uchyliła powieki.
- Za tym też tęskniłam.
Wystawiła w jego stronę koniuszek języka, po czym szybko i z zaskoczenia cmoknęła go w czubek nosa. Stanęła już na całych, bosych stopach, ale nie spuszczała wzroku z chłopaka. Lustrowała w ciszy jego oblicze, przyglądając się każdemu szczegółowi jego twarzy - usta, nos, oczy, w których mogłaby utonąć... Podniosła drugą dłoń, przenosząc obydwie na jego policzki.
- Blady jesteś. Jak się czujesz?
Zanim jednak miał możliwość odpowiedzi, chwyciła jego dłoń i pociągnęła go delikatnie w stronę kanapy, na której zmusiła go wręcz, by usiadł. Sama opadła obok niego, chowając nogi pod sukienkę i przytulając się do niego. Nie spuszczała z niego wzroku.
- W porządku wszystko?
Wiedziała, że mimo przyjemnego spotkania, słowa mogą paść różne. Była na to gotowa. Ale nie chciała się od niego odsuwać. Mógł powiedzieć jej wszystko - zarówno te dobre rzeczy jak i złe, negatywne. Chciała być dla niego oparciem w każdej sytuacji. Na jej twarzy błąkał się delikatny uśmiech. Ułożyła prawą dłoń na jego piersi nie spuszczając wzroku z jego oczu.
Wiedziała, że są priorytety. I że na wszystko przyjdzie czas, chociaż to tak denerwowało i smuciło. Ale wszystko bardzo powoli wracało do normy. Pora ruszyć dalej, nie zastanawiać się nad przeszłością. Zwłaszcza teraz, gdy już udało im się spotkać i Rhin - dzięki tej akceptacji i tego, że chłopak się nie odsuwał - poczuła nową siłę do działania. Jakby ta cała niepewność, smutek i strach rozpłynął się w powietrzu. Niech lepiej nigdy nie wraca. Nie teraz.
Odsunęła się od niego dopiero po paru dłuższych minutach. Przez kilka sekund stała cały czas na palcach, z przymkniętymi powiekami, ale na jej twarzy widniał spokojny, radosny uśmiech. W końcu uchyliła powieki.
- Za tym też tęskniłam.
Wystawiła w jego stronę koniuszek języka, po czym szybko i z zaskoczenia cmoknęła go w czubek nosa. Stanęła już na całych, bosych stopach, ale nie spuszczała wzroku z chłopaka. Lustrowała w ciszy jego oblicze, przyglądając się każdemu szczegółowi jego twarzy - usta, nos, oczy, w których mogłaby utonąć... Podniosła drugą dłoń, przenosząc obydwie na jego policzki.
- Blady jesteś. Jak się czujesz?
Zanim jednak miał możliwość odpowiedzi, chwyciła jego dłoń i pociągnęła go delikatnie w stronę kanapy, na której zmusiła go wręcz, by usiadł. Sama opadła obok niego, chowając nogi pod sukienkę i przytulając się do niego. Nie spuszczała z niego wzroku.
- W porządku wszystko?
Wiedziała, że mimo przyjemnego spotkania, słowa mogą paść różne. Była na to gotowa. Ale nie chciała się od niego odsuwać. Mógł powiedzieć jej wszystko - zarówno te dobre rzeczy jak i złe, negatywne. Chciała być dla niego oparciem w każdej sytuacji. Na jej twarzy błąkał się delikatny uśmiech. Ułożyła prawą dłoń na jego piersi nie spuszczając wzroku z jego oczu.
Re: Tajemnicza komnata
Przez chwilę nie myślał o niczym, jakby wszystkie wątpliwości, wyrzuty sumienia, poczucie winy, frustracje i niezdane pytania nagle wyparowały. Skupił się na Rhi i tym, jak blisko niego była. Poczuł jak bardzo mu jej brakowało, spragniony jej bliskości po prostu poddał się chwili, dłoniom i ustom dziewczyny. Ta krótka chwila zapomnienia była niczym balsam na jego udręczoną duszę, która pod skorupą ciała wiła się w nerwach.
Po chwili jednak i tak powróciła rzeczywistość, kiedy otworzył oczy, zdał sobie sprawę z tego, że wszystko wyglądało w porządku. Z jednej strony mu ulżyło, że dziewczyna nie miała do niego wyrzutów sumienia, natomiast z drugiej ogarnęła go frustracja, ponieważ wciąż poczucie winy wciąż go dręczyło.
Kiwnął głową uśmiechając się blado spoglądając na wesołe oczy Rhi. Przynajmniej ona czuła się teraz szczęśliwa. Cmok w nos zaskoczył chłopaka, przez co jego ponura mina wyparowała z jego twarzy na kilka chwil. Zaśmiał się całkiem naturalnie i wesoło na ten gest. I dopiero w chwili, kiedy Rhi złapała go za twarz zdał sobie sprawę z tego, że mu się przygląda i ocenia jego stan. Wesołość uleciała, a chłopak opuścił wzrok. Porwany na kanapę opadł ne siedzisko, czując się odrobinę przytłoczony, teraz wcale tak łatwo stąd nie ucieknie.
- Bywało lepiej. - Mruknął wcale nie siląc się na udawanie. Jakoś nie czułby się z tym w porządku, jeśli i by jej zaczął kłamać. - Źle m z tym, co się stało. - Uniósł spojrzenie na wesołą twarz Gryfonki.
- No właśnie nie jest w porządku. - Mruknął na koniec powracając do drażliwego tematu. W tej chwili już wolałby, żeby ich sekret wtedy się wydał, ale przy okazji by przynajmniej ochronił dziewczynę. Nawet jeśli miałby wziąć cios na siebie. Ile czasu im zajęło, żeby nauczyciele w końcu odpuścili sprawie. Lecz Fraser wiedział, że póki szkoły nie skończą, sprawa może wrócić.
Po chwili jednak i tak powróciła rzeczywistość, kiedy otworzył oczy, zdał sobie sprawę z tego, że wszystko wyglądało w porządku. Z jednej strony mu ulżyło, że dziewczyna nie miała do niego wyrzutów sumienia, natomiast z drugiej ogarnęła go frustracja, ponieważ wciąż poczucie winy wciąż go dręczyło.
Kiwnął głową uśmiechając się blado spoglądając na wesołe oczy Rhi. Przynajmniej ona czuła się teraz szczęśliwa. Cmok w nos zaskoczył chłopaka, przez co jego ponura mina wyparowała z jego twarzy na kilka chwil. Zaśmiał się całkiem naturalnie i wesoło na ten gest. I dopiero w chwili, kiedy Rhi złapała go za twarz zdał sobie sprawę z tego, że mu się przygląda i ocenia jego stan. Wesołość uleciała, a chłopak opuścił wzrok. Porwany na kanapę opadł ne siedzisko, czując się odrobinę przytłoczony, teraz wcale tak łatwo stąd nie ucieknie.
- Bywało lepiej. - Mruknął wcale nie siląc się na udawanie. Jakoś nie czułby się z tym w porządku, jeśli i by jej zaczął kłamać. - Źle m z tym, co się stało. - Uniósł spojrzenie na wesołą twarz Gryfonki.
- No właśnie nie jest w porządku. - Mruknął na koniec powracając do drażliwego tematu. W tej chwili już wolałby, żeby ich sekret wtedy się wydał, ale przy okazji by przynajmniej ochronił dziewczynę. Nawet jeśli miałby wziąć cios na siebie. Ile czasu im zajęło, żeby nauczyciele w końcu odpuścili sprawie. Lecz Fraser wiedział, że póki szkoły nie skończą, sprawa może wrócić.
Re: Tajemnicza komnata
Hamilton obserwowała każdy jego ruch, odkąd go tylko zobaczyła w sali. Czy była szczęśliwa w tym momencie? Nawet bardzo. Czy odczuwała strach przed tym spotkaniem? Też. Nie spuszczała swojego wzroku z chłopaka, starając się jak najwięcej wyłapać z jego zachowania. Niestety, lub stety - zależy jak kto patrzy - była dość spostrzegawczą osobą, mało rzeczy jej umykało. Mogła z całą pewnością powiedzieć, że coś jest na rzeczy. A chyba najgorsze było to, że chyba wiedziała co.
Kiedy usiedli obydwoje na kanapie, Rhinna przytuliła się do chłopaka. Tak po prostu. Zerkała na niego, choć już nie była aż tak wesoła, jak przed chwilą. Zresztą, nie chciała by chłopak poczuł się zlekceważony rzez nią, przez jej zachowanie.
'Źle mi z tym, co się stało.'
Rhin przymknęła powieki i delikatnie chwyciła jego dłoń w swoje. Wiedziała, coś jej podpowiadało, że o to chodzi. Zacisnęła na jego ręce palce i przysunęła do swojej klatki piersiowej, bliżej serca.
- Powiedz wszystko, co Ci leży na sercu. Proszę...
Powiedziała cicho, na parę sekund spuszczając wzrok w dół, na ich ręce. Czuła, jak jej ciało powoli zaczyna drżeć. Bała się, ale nie mogła też uciekać od uczuć chłopaka. Ważne było, co myślał, jak się czuł. Podniosła z powrotem spojrzenie prosto w jego oczy, z poważniejszym wyrazem twarzy. Rzadko kiedy Hamilton miała powagę wymalowaną na twarzy. Potrafiła jednak mimo swojego charakteru i chęci dzielenia się uśmiechem być poważną. Podniosła delikatnie jego dłoń w swoich i przysunęła bliżej ust, nie spuszczając z niego spojrzenie. Czekała, aż chłopak powie, co mu leży na sercu.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.
Szepnęła jeszcze cicho, przymykając na dwie sekundy oczy. W sali było cicho, nie musiała mówić głośniej. Wiedziała, że Nevan usłyszy.
Kiedy usiedli obydwoje na kanapie, Rhinna przytuliła się do chłopaka. Tak po prostu. Zerkała na niego, choć już nie była aż tak wesoła, jak przed chwilą. Zresztą, nie chciała by chłopak poczuł się zlekceważony rzez nią, przez jej zachowanie.
'Źle mi z tym, co się stało.'
Rhin przymknęła powieki i delikatnie chwyciła jego dłoń w swoje. Wiedziała, coś jej podpowiadało, że o to chodzi. Zacisnęła na jego ręce palce i przysunęła do swojej klatki piersiowej, bliżej serca.
- Powiedz wszystko, co Ci leży na sercu. Proszę...
Powiedziała cicho, na parę sekund spuszczając wzrok w dół, na ich ręce. Czuła, jak jej ciało powoli zaczyna drżeć. Bała się, ale nie mogła też uciekać od uczuć chłopaka. Ważne było, co myślał, jak się czuł. Podniosła z powrotem spojrzenie prosto w jego oczy, z poważniejszym wyrazem twarzy. Rzadko kiedy Hamilton miała powagę wymalowaną na twarzy. Potrafiła jednak mimo swojego charakteru i chęci dzielenia się uśmiechem być poważną. Podniosła delikatnie jego dłoń w swoich i przysunęła bliżej ust, nie spuszczając z niego spojrzenie. Czekała, aż chłopak powie, co mu leży na sercu.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.
Szepnęła jeszcze cicho, przymykając na dwie sekundy oczy. W sali było cicho, nie musiała mówić głośniej. Wiedziała, że Nevan usłyszy.
Re: Tajemnicza komnata
Nevan był spięty i wcale tego jakoś wybitnie nie ukrywał. Nawet jeśli by chciał, to musiałby po prostu stąd wyjść, żeby móc jakoś się rozluźnić. Chociaż pocałunek na powitanie i wesoła postawa Rhinny odrobinę pozwoliła mu się opanować i nawet rozluźnić. Ucieszyło go, że Gryfonka nie stroniła od niego i nie wyrażała wobec niego niechęci, lecz na poczucie winy chłopaka na pewno to tak szybko nie zadziała.
Kiedy usiedli i dziewczyna wtuliła się w jego bok na pewno poczuł się lepiej. Pozwolił, by wzięła jego dłoń i przytuliła do siebie. Jednak kiedy zechciała, by wszystko jej powiedział co mu leży na sercu, Ślizgon zacisnął usta. Było tego zdecydowanie za dużo i nie o wszystkim mógł dziewczynie powiedzieć. Pewnie by go znienawidziła, gdyby powiedział jej, że pomaga Rafflesowi i jego szajce. Nie mógł się wycofać bez konsekwencji i bał się, że mogą one sięgnąć dalej niżby się spodziewał.
Ufał dziewczynie i wiedział, że przyjmie wszystko co jej powie, ale czy zdoła temu stawić czoła i zrozumieć? Tego nie był pewny, a nie chciał jej tracić.
- W tej chwili to durne gdybanie. - Sprowadził swoje myśli do tego, co trawiło go przez ostatnie dni. - Mogłem tak wiele zrobić, nie cierpiałabyś. - Mruknął opierając głowę o kanapę i spojrzał gdzieś w w sufit. - Wolałbym oberwać tą klątwą, żeby tylko tobie się nic nie stało.
Nie był typem, który chętnie korzystał z możliwości wygadania się. Co z tego, że kogoś obarczy swoimi ciężarami i tak to nikogo nie uszczęśliwi. A teraz powinni raczej się cieszyć sobą a nie zamartwiać się fraserowymi demonami.
Zerknął na Rhi, zacisnął palce trzymanej przez nią jego dłoni na jej palcach i przyciągnął ją do siebie opierając o swój policzek.
- Nie martw się tym. Cieszę się, że jesteś cała i nie znienawidziłaś mnie. - Przymknął oczy opierając głowę na jej ramieniu.
Kiedy usiedli i dziewczyna wtuliła się w jego bok na pewno poczuł się lepiej. Pozwolił, by wzięła jego dłoń i przytuliła do siebie. Jednak kiedy zechciała, by wszystko jej powiedział co mu leży na sercu, Ślizgon zacisnął usta. Było tego zdecydowanie za dużo i nie o wszystkim mógł dziewczynie powiedzieć. Pewnie by go znienawidziła, gdyby powiedział jej, że pomaga Rafflesowi i jego szajce. Nie mógł się wycofać bez konsekwencji i bał się, że mogą one sięgnąć dalej niżby się spodziewał.
Ufał dziewczynie i wiedział, że przyjmie wszystko co jej powie, ale czy zdoła temu stawić czoła i zrozumieć? Tego nie był pewny, a nie chciał jej tracić.
- W tej chwili to durne gdybanie. - Sprowadził swoje myśli do tego, co trawiło go przez ostatnie dni. - Mogłem tak wiele zrobić, nie cierpiałabyś. - Mruknął opierając głowę o kanapę i spojrzał gdzieś w w sufit. - Wolałbym oberwać tą klątwą, żeby tylko tobie się nic nie stało.
Nie był typem, który chętnie korzystał z możliwości wygadania się. Co z tego, że kogoś obarczy swoimi ciężarami i tak to nikogo nie uszczęśliwi. A teraz powinni raczej się cieszyć sobą a nie zamartwiać się fraserowymi demonami.
Zerknął na Rhi, zacisnął palce trzymanej przez nią jego dłoni na jej palcach i przyciągnął ją do siebie opierając o swój policzek.
- Nie martw się tym. Cieszę się, że jesteś cała i nie znienawidziłaś mnie. - Przymknął oczy opierając głowę na jej ramieniu.
Re: Tajemnicza komnata
Hamilton przypatrywała mu się, niepewnym wzrokiem, z troską. Nie chciała go popędzać, czy wyciągać z niego na siłę. Nawet nie wiedziała, co miałaby zrobić, gdyby Nevan jej wszystko powiedział. Dlatego też cieszyła się, że chłopak sam z siebie cokolwiek jej powiedział.
Słysząc jego pierwsze słowa, spuściła wzrok. Możliwe, że to, co powiedział, to była prawda. Ale z drugiej strony, co mógł zrobić? To on z nimi żyje na co dzień, a widząc ich razem, podejrzewała, że są jakby jedną grupą znajomych. Nie interesowało ją, co się tam u nich działo i co robią. Znaczy, BARDZO ją to interesowało, ale to była sprawa Frasera. Jej to bezpośrednio nie dotyczyło. Ona tylko chciała, by był bezpieczny i nic mu się nie stało od strony znajomych.
Dala mu się przyciągnąć i pozwoliła oprzeć mu głowę na swoim ramieniu. Uśmiechnęła się delikatnie, puszczając jedną ręką jego dłoń i przez moment głaszcząc go po policzku. Jednak to, co powiedział później, już ją trochę zdenerwowało. Przez moment się nie ruszała, ale po chwili wstała i usiadła na kolanach Nevana, przodem do niego. Dała mu lekkiego pstryczka w czoło.
- Nie myśl tak nawet, że mogłabym Cię znienawidzić. Mieliśmy zasady, których się trzymaliśmy i będziemy się trzymać. Nie nadszarpnąłeś mojego zaufania.
Nachyliła sie do niego i oparła czołem o jego czoło. Przymknęła powieki i położyła obydwie dłonie na jego policzkach. Delikatnie się uśmiechnęła.
- Kocham Cię, Nevan.
Powiedziała cicho, kciukami bardzo delikatnie sunąć po jego skórze na policzkach.
Słysząc jego pierwsze słowa, spuściła wzrok. Możliwe, że to, co powiedział, to była prawda. Ale z drugiej strony, co mógł zrobić? To on z nimi żyje na co dzień, a widząc ich razem, podejrzewała, że są jakby jedną grupą znajomych. Nie interesowało ją, co się tam u nich działo i co robią. Znaczy, BARDZO ją to interesowało, ale to była sprawa Frasera. Jej to bezpośrednio nie dotyczyło. Ona tylko chciała, by był bezpieczny i nic mu się nie stało od strony znajomych.
Dala mu się przyciągnąć i pozwoliła oprzeć mu głowę na swoim ramieniu. Uśmiechnęła się delikatnie, puszczając jedną ręką jego dłoń i przez moment głaszcząc go po policzku. Jednak to, co powiedział później, już ją trochę zdenerwowało. Przez moment się nie ruszała, ale po chwili wstała i usiadła na kolanach Nevana, przodem do niego. Dała mu lekkiego pstryczka w czoło.
- Nie myśl tak nawet, że mogłabym Cię znienawidzić. Mieliśmy zasady, których się trzymaliśmy i będziemy się trzymać. Nie nadszarpnąłeś mojego zaufania.
Nachyliła sie do niego i oparła czołem o jego czoło. Przymknęła powieki i położyła obydwie dłonie na jego policzkach. Delikatnie się uśmiechnęła.
- Kocham Cię, Nevan.
Powiedziała cicho, kciukami bardzo delikatnie sunąć po jego skórze na policzkach.
Re: Tajemnicza komnata
Z jednej strony może i by mu ulżyło, gdyby podzielił się z kimś swoimi problemami. Lecz i tak już miał pogmatwaną sytuację z Rhi, więc nie chciał tego bardziej gmatwać i dokładać kolejnych tajemnic. Na pewno by nie pochwaliła tego co Nevan robił z Rafflesem i w jaki sposób wykorzystywał swój talent metamorfomaga. Ale na tę chwilę właśnie Fraser nie chciał ani osądzania go, prawienia mu morałów ani tym bardziej kłótni. Musiał się skupić na tym co było pomiędzy nim a Gryfonką.
Uważał ponadto, że nie mógł stawiać swojego poczucia przynależności do Ślizgonów ponad zdrowe i życie Rhi. Jeśli on straci kolegów, będzie miał jeszcze całe życie na nowych, a jeśli coś poważnego stałoby się Rhi, konsekwencje byłyby o wiele gorsze. Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze.
Kiedy jednak Gryfonka przerwała miłe przytulanie i postanowiła usiąść mu na kolanach, Ślizgon spiął się odrobinę. Nie zatrzymał jednak dziewczyny obserwując ją z tej perspektywy, całkiem nowej i jakże atrakcyjnej. Przełknął ślinę próbując jednak skupić wzrok na twarzy Gryfonki. I od razu oberwał pstryczkiem w czoło, co go ocuciło z zaskoczenia.
- Nie kosztem zdrowia i życia. - Mruknął marszcząc brwi. - Wiem, że ci zależy na tym, aby Ślizgoni się nie dowiedzieli. Ale nie dbam akurat o to, kiedy dzieje ci się coś złego. To nie zaczepki i wyzwiska. - Pomimo tego, że dziewczyna ograniczyła mu możliwości ruchu próbował wciąż trzeźwo myśleć.
Kiedy przysunęła się bliżej i zbliżyła twarz z wrażenia oblizał mimowolnie usta. Gest Rhi sprawił, że chłopak uspokoił się i również przymknął oczy i próbował o niczym nie myśleć, ani o tych złych rzeczach ani o tym, jak blisko Rhi teraz była.
Lekko drgnął słysząc wyznanie dziewczyny. Uśmiechnął się łagodnie i ostrożnie objął dziewczynę, jakby wcześniej za bardzo nie wiedział, co ma z rękami zrobić.
- Ja ciebie też, Rhi. - Wyszeptał i uniósł głowę, by odnaleźć ustami usta dziewczyny.
Uważał ponadto, że nie mógł stawiać swojego poczucia przynależności do Ślizgonów ponad zdrowe i życie Rhi. Jeśli on straci kolegów, będzie miał jeszcze całe życie na nowych, a jeśli coś poważnego stałoby się Rhi, konsekwencje byłyby o wiele gorsze. Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze.
Kiedy jednak Gryfonka przerwała miłe przytulanie i postanowiła usiąść mu na kolanach, Ślizgon spiął się odrobinę. Nie zatrzymał jednak dziewczyny obserwując ją z tej perspektywy, całkiem nowej i jakże atrakcyjnej. Przełknął ślinę próbując jednak skupić wzrok na twarzy Gryfonki. I od razu oberwał pstryczkiem w czoło, co go ocuciło z zaskoczenia.
- Nie kosztem zdrowia i życia. - Mruknął marszcząc brwi. - Wiem, że ci zależy na tym, aby Ślizgoni się nie dowiedzieli. Ale nie dbam akurat o to, kiedy dzieje ci się coś złego. To nie zaczepki i wyzwiska. - Pomimo tego, że dziewczyna ograniczyła mu możliwości ruchu próbował wciąż trzeźwo myśleć.
Kiedy przysunęła się bliżej i zbliżyła twarz z wrażenia oblizał mimowolnie usta. Gest Rhi sprawił, że chłopak uspokoił się i również przymknął oczy i próbował o niczym nie myśleć, ani o tych złych rzeczach ani o tym, jak blisko Rhi teraz była.
Lekko drgnął słysząc wyznanie dziewczyny. Uśmiechnął się łagodnie i ostrożnie objął dziewczynę, jakby wcześniej za bardzo nie wiedział, co ma z rękami zrobić.
- Ja ciebie też, Rhi. - Wyszeptał i uniósł głowę, by odnaleźć ustami usta dziewczyny.
Strona 8 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VI
Strona 8 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach