Salon i kuchnia połączona z jadalnią
+11
Luis Castellani
Antonija Vedran
Cory Reynolds
Quinn Larivaara
Charlotte Jeunesse
Mistrz Gry
Misza Gregorovic
Anthony Wilson
Audrey Roshwel
Joel Frayne
Connor Campbell
15 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 8 z 11
Strona 8 z 11 • 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11
Salon i kuchnia połączona z jadalnią
First topic message reminder :
Cały dom utrzymany jest raczej w minimalistycznym klimacie - ściany nie wykraczają poza beż czy kremowy, podłogi poza brąz, podobnie jak dodatki typu zasłony czy szafki. W salonie znajdują się wygodne fotele oraz kanapa, które kolorami stanowczo przełamują "nudę". Salon bezpośrednio łączy się z jadalnią i kuchnią.
Wydawałoby się, że kuchnia będzie najrzadziej uczęszczanym pomieszczeniem a jednak niemal codziennie roznoszą się z niej przyjemne dla nosa aromaty, począwszy od zwykłego aromatu kawy mielonej, aż po proste, ale smaczne, obiadki z babcinych przepisów.
W kuchni znajdują się drzwi prowadzące na ogród.
Wydawałoby się, że kuchnia będzie najrzadziej uczęszczanym pomieszczeniem a jednak niemal codziennie roznoszą się z niej przyjemne dla nosa aromaty, począwszy od zwykłego aromatu kawy mielonej, aż po proste, ale smaczne, obiadki z babcinych przepisów.
W kuchni znajdują się drzwi prowadzące na ogród.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Castellani nie spodziewał się, że Andrea słuchała jego wypowiedzi, ani tym bardziej, że właduje na niego swoje szczupłe, lekko opalone nogi. Posłał jej piorunujące spojrzenie spod zmarszczonych, gęstych brwi.
- Nie za wygodnie? Już zrobiłaś ze mnie swój podnóżek? - fuknął z delikatnym, ciężkim do rozszyfrowania, uśmieszkiem, po czym jedną ręką mocno docisnął obie jej nogi, a wolną dłonią zaczął delikatnie jeździć opuszkami po spodniej części jej stóp. Jego tajemniczy uśmieszek zmienił się w iście diabelski, gdy tylko dziewczyna zaczęła rechotać i próbowała się wyrwać z uścisku chłopaka.
- Jak będziesz się na mnie dalej uwalać, będzie jeszcze gorzej - zagroził jej, kierując w jej stronę palec wskazujący, gdy tylko pozwolił jej się uwolnić. Rozłożył się wygodnie na kanapie, zakładając obie dłonie za głowę.
- Nie mnie to oceniać, ale patrząc pod kątem tego ile panienek obraca to najwyraźniej, jak ty to określiłaś, fajny jakiś - kiwnął głową, uśmiechając się pod nosem. - Z resztą pokażę Ci go na weselu - dodał, zerkając na Andreę kątem oka. Z lekko przymrużonymi powiekami wysłuchał relacji dziewczyny z kilku poprzednich dni.
- Spokojnie. Masz dopiero siedemnaście lat, a już myślisz o staropanieństwie? - zaśmiał się głośno, sięgając po butelkę z trunkiem, o której sobie nagle przypomniał. Złapał kilka sporych łyków, po czym, dodał:
- Jak się dobrze zakręcisz może będziesz miała szansę u Luisa.
- Nie za wygodnie? Już zrobiłaś ze mnie swój podnóżek? - fuknął z delikatnym, ciężkim do rozszyfrowania, uśmieszkiem, po czym jedną ręką mocno docisnął obie jej nogi, a wolną dłonią zaczął delikatnie jeździć opuszkami po spodniej części jej stóp. Jego tajemniczy uśmieszek zmienił się w iście diabelski, gdy tylko dziewczyna zaczęła rechotać i próbowała się wyrwać z uścisku chłopaka.
- Jak będziesz się na mnie dalej uwalać, będzie jeszcze gorzej - zagroził jej, kierując w jej stronę palec wskazujący, gdy tylko pozwolił jej się uwolnić. Rozłożył się wygodnie na kanapie, zakładając obie dłonie za głowę.
- Nie mnie to oceniać, ale patrząc pod kątem tego ile panienek obraca to najwyraźniej, jak ty to określiłaś, fajny jakiś - kiwnął głową, uśmiechając się pod nosem. - Z resztą pokażę Ci go na weselu - dodał, zerkając na Andreę kątem oka. Z lekko przymrużonymi powiekami wysłuchał relacji dziewczyny z kilku poprzednich dni.
- Spokojnie. Masz dopiero siedemnaście lat, a już myślisz o staropanieństwie? - zaśmiał się głośno, sięgając po butelkę z trunkiem, o której sobie nagle przypomniał. Złapał kilka sporych łyków, po czym, dodał:
- Jak się dobrze zakręcisz może będziesz miała szansę u Luisa.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Nim zdołała odczytać intencje Lucasa, dostała histerycznego napadu śmiechu, próbując wyrwać się na każdy możliwy sposób z uścisku. Ale nie zdołała tego zrobić i musiała przyznać sama przed sobą, że chłopak siłę miał. Z miną cierpiętnicy wstrzymywała się od śmiechu i modliła o koniec łaskotek, których nie cierpiała, zresztą jak każdy normalny człowiek w tym świecie.
- Sadysta! - krzyknęła zaraz po tym jak Puchon postanowił jej darować, ale mając za nic jego groźby, ponownie położyła na nim swoje nogi. Tym razem stopy opierając o poduszki, choć wiedziała, że i tak nic jej to nie da. Chcąc odpowiedzieć na jego pytanie, imię, które wypowiedział chwilę później podziałało jak zaklęcie, które uniemożliwiało wydobycie z siebie żadnego dźwięku. Luis - na to słowo w jej głowie włączyły się wszystkie możliwe trybiki, przeszukujące zakamarki jej pamięci. Jeśli dobrze pamiętała, to miała do czynienia z jakimś Luisem, ale... postanowiła o tym nie mówić, ani tym bardziej nie myśleć, uznając to za zwykły przypadek. Podnosząc się do pozycji siedzącej i tym samym zmniejszając dzielący ich dystans, z wyjątkowo rozbrajającym uśmiechem poczochrała włosy chłopaka.
- Miłości mi brakuje. Suz bierze ślub a ja nawet się z nikim nie spotykam. To jest dziwne w moim przypadku - fakt faktem, Jeunesse do tej pory nie cierpiała na brak obiektu zainteresowania, więc czuła się z tym nieswojo. - Oświadczę ci się, co ty na to? - próbując zachować powagę wyplątała dłoń z włosów Castellaniego, układając ją na kanapie, za swoimi plecami.
- Sadysta! - krzyknęła zaraz po tym jak Puchon postanowił jej darować, ale mając za nic jego groźby, ponownie położyła na nim swoje nogi. Tym razem stopy opierając o poduszki, choć wiedziała, że i tak nic jej to nie da. Chcąc odpowiedzieć na jego pytanie, imię, które wypowiedział chwilę później podziałało jak zaklęcie, które uniemożliwiało wydobycie z siebie żadnego dźwięku. Luis - na to słowo w jej głowie włączyły się wszystkie możliwe trybiki, przeszukujące zakamarki jej pamięci. Jeśli dobrze pamiętała, to miała do czynienia z jakimś Luisem, ale... postanowiła o tym nie mówić, ani tym bardziej nie myśleć, uznając to za zwykły przypadek. Podnosząc się do pozycji siedzącej i tym samym zmniejszając dzielący ich dystans, z wyjątkowo rozbrajającym uśmiechem poczochrała włosy chłopaka.
- Miłości mi brakuje. Suz bierze ślub a ja nawet się z nikim nie spotykam. To jest dziwne w moim przypadku - fakt faktem, Jeunesse do tej pory nie cierpiała na brak obiektu zainteresowania, więc czuła się z tym nieswojo. - Oświadczę ci się, co ty na to? - próbując zachować powagę wyplątała dłoń z włosów Castellaniego, układając ją na kanapie, za swoimi plecami.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Jako potomek i rodzony brat najbardziej wysportowanych osób w jego rodzinie, Lucas nie mógł być jakąś lichą i flegmatyczną amebą. Od dzieciństwa cały czas się ruszał, czy to przy zabawach z rówieśnikami, czy podczas spędzania czasu z rodziną. Często również podglądał ojca, jak wyciska z siebie siódme poty na treningach, dlatego bardzo dobrze wiedział jak powinien dbać o swoją kondycję zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Kiedy dziewczyna ponownie położyła na nim swoje szczudła, Lucas jedynie spojrzał na nie obojętnie, postanawiając uzbierać tyle powodów, za które będzie mógł sprawić Angielce porządną karę.
Castellani tak mówił i mówił, co było już dość podejrzane, gdyż Jeunesse przez dłuższy czas nie odezwała się ani słowem. Loki, pewien tego, że dziewczyna najzwyczajniej na świecie zasnęła, zwrócił na nią swoje czekoladowe spojrzenie. Lekko zaskoczona mina Angielki wywołała u Puchona niemałą konsternację.
- Co Ci jest? - zagadnął ją, jednakże ta, jakby po zdjęciu z niej Drętwoty rozbrajająco się uśmiechnęła i zbliżyła się do niego. O wiele za bardzo się zbliżyła, a Lucas mógł w tym momencie myśleć jedynie o tym, czy jednakowoż nie wolał jej w tym poprzednim stanie. Przeczesał dłonią swe brązowe włosy, gdy tylko Angielka zabrała swoją dłoń.
- Eee... to wyjdź na ulicę. Mało to chętnych samotnych dusz szlaja się po alejkach? - odparł wymijająco, czując, że ich rozmowa zbiega na ten bardzo niechciany przez niego tor. - A i moja odpowiedź brzmi: nie. - Pokręcił głową z poważną miną, jednakże po chwili ponownie rozchylił usta, aby coś powiedzieć. - Poza tym w ogóle do tego się nie przygotowałaś! A gdzie pierścionek i romantyczny nastrój? - posłał jej zawadiacki uśmiech, po czym złapał szklaną butelkę i w lekko nonszalancki sposób upił z niej parę łyków piwa.
Castellani tak mówił i mówił, co było już dość podejrzane, gdyż Jeunesse przez dłuższy czas nie odezwała się ani słowem. Loki, pewien tego, że dziewczyna najzwyczajniej na świecie zasnęła, zwrócił na nią swoje czekoladowe spojrzenie. Lekko zaskoczona mina Angielki wywołała u Puchona niemałą konsternację.
- Co Ci jest? - zagadnął ją, jednakże ta, jakby po zdjęciu z niej Drętwoty rozbrajająco się uśmiechnęła i zbliżyła się do niego. O wiele za bardzo się zbliżyła, a Lucas mógł w tym momencie myśleć jedynie o tym, czy jednakowoż nie wolał jej w tym poprzednim stanie. Przeczesał dłonią swe brązowe włosy, gdy tylko Angielka zabrała swoją dłoń.
- Eee... to wyjdź na ulicę. Mało to chętnych samotnych dusz szlaja się po alejkach? - odparł wymijająco, czując, że ich rozmowa zbiega na ten bardzo niechciany przez niego tor. - A i moja odpowiedź brzmi: nie. - Pokręcił głową z poważną miną, jednakże po chwili ponownie rozchylił usta, aby coś powiedzieć. - Poza tym w ogóle do tego się nie przygotowałaś! A gdzie pierścionek i romantyczny nastrój? - posłał jej zawadiacki uśmiech, po czym złapał szklaną butelkę i w lekko nonszalancki sposób upił z niej parę łyków piwa.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Ona taka już po prostu była. Zmienna. Tak, to całkiem dobre określenie. Raz była wesoła, po chwili nagle traciła humor, żeby kilka minut później pałać do ludzi nienawiścią. Z drugiej strony określenie "niezrównoważona psychicznie" też by pasowało, jednak trzymajmy się wersji, że po prostu była bardzo zmienną kobietą, jak każda inna. Kiedy chłopak odrzucił jej propozycję, z teatralnym westchnieniem, oparła wierzch dłoni o czoło i opadła z powrotem na plecy.
- Zraniłeś moje damskie ego - stwierdziła nagle, układając się wygodnie, tylko po to, by po chwili wstać całkiem z kanapy. - A tak na poważnie, ty to chyba idziesz w ślady taty. Będziesz ruchać wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka, bez zobowiązań? - zerknęła porozumiewawczo w stronę chłopaka. Powolnym krokiem zaczęła przechadzać się po salonie, żeby w końcu stanąć za plecami Lucasa. Dłonie położyła na jego ramionach, pochylając się nad jego uchem.
- Może jakaś białogłowa cię zraniła i jesteś emocjonalnie zepsuty? - wymruczała, zaczepnie przygryzając płatek ucha Puchona. A potem jakby nigdy nic odsunęła się od niego, wędrując do kuchni w poszukiwaniu jedzenia.
- Zraniłeś moje damskie ego - stwierdziła nagle, układając się wygodnie, tylko po to, by po chwili wstać całkiem z kanapy. - A tak na poważnie, ty to chyba idziesz w ślady taty. Będziesz ruchać wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka, bez zobowiązań? - zerknęła porozumiewawczo w stronę chłopaka. Powolnym krokiem zaczęła przechadzać się po salonie, żeby w końcu stanąć za plecami Lucasa. Dłonie położyła na jego ramionach, pochylając się nad jego uchem.
- Może jakaś białogłowa cię zraniła i jesteś emocjonalnie zepsuty? - wymruczała, zaczepnie przygryzając płatek ucha Puchona. A potem jakby nigdy nic odsunęła się od niego, wędrując do kuchni w poszukiwaniu jedzenia.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Loki przez cały czas był przekonany, że Angielka naprawdę jest niezrównoważona psychicznie. Wiecznie chuda, wiecznie blada, wiecznie taka jakby bez życia - taki widok przywoływał na myśl wszystko co najgorsze pod względem zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Z czasem, kiedy Loki i Andrea zaczęli częściej ze sobą rozmawiać, chłopak zaczął się przekonywać, że wcale nie jest taka chorowita, na jaką wygląda.
Wzmiankę o jej damskim ego puścił mimo uszu, śledząc jej szczupłą sylwetkę wzrokiem, podczas gdy ona włóczyła się po salonie, a słowa płynnie wydostawały się z jej bladych ust.
- Może idę, może nie. To chyba moja sprawa co robię ze swoim życiem emocjonalnym i seksualnym, prawda? - odparł, wciąż nie spuszczając wzroku z Angielki, która tym razem postanowiła się przejść za mebel, na którym wygodnie rozsiadł się Loki. Kiedy niespodziewanie usta Andrei znalazły się przy uchu chłopaka, przeszedł go zimny dreszcz. Nie był przyzwyczajony do tego typu zabiegów ze strony dziewczyn, ani kogokolwiek, gdyż do tej pory zawsze trzymał wszystkich na dystans, nie pozwalając nikomu przedrzeć się przez swoją zewnętrzną skorupę.
- Niespecjalnie mnie jara taki scenariusz do łóżkowych zabaw. Może zaproponujesz coś innego? - odwrócił się do niej, zupełnie nie dając po sobie poznać, że poczuł się dość... nieswojo.
Wzmiankę o jej damskim ego puścił mimo uszu, śledząc jej szczupłą sylwetkę wzrokiem, podczas gdy ona włóczyła się po salonie, a słowa płynnie wydostawały się z jej bladych ust.
- Może idę, może nie. To chyba moja sprawa co robię ze swoim życiem emocjonalnym i seksualnym, prawda? - odparł, wciąż nie spuszczając wzroku z Angielki, która tym razem postanowiła się przejść za mebel, na którym wygodnie rozsiadł się Loki. Kiedy niespodziewanie usta Andrei znalazły się przy uchu chłopaka, przeszedł go zimny dreszcz. Nie był przyzwyczajony do tego typu zabiegów ze strony dziewczyn, ani kogokolwiek, gdyż do tej pory zawsze trzymał wszystkich na dystans, nie pozwalając nikomu przedrzeć się przez swoją zewnętrzną skorupę.
- Niespecjalnie mnie jara taki scenariusz do łóżkowych zabaw. Może zaproponujesz coś innego? - odwrócił się do niej, zupełnie nie dając po sobie poznać, że poczuł się dość... nieswojo.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Co by się nie działo - nie miała zamiaru powodować, by Puchon czuł się nieswojo. Na swój sposób swoją wczesną niechęć do jego osoby przeistoczyła w równie swoiste lubienie go z każdą kolejną rozmową i każdym kolejnym spotkaniem, ale po co miał o tym wiedzieć? Lepiej było, gdy nie wiedział. Podobna zasada tyczyła się Suzanne, która wciąż żyła w przekonaniu, że zielona Jeunesse niespecjalnie przepada za jej bratem. Tym razem czując się pewnie, bo w końcu była w swoim własnym domu, chciała podejść go od zupełnie innej strony a kwestię tego, czy wydarzy się między nimi coś więcej, czy nie, pozostawiała losowi. Nie planowała niczego, ani tego, że w tym momencie zacznie go zaczepiać w taki a nie inny sposób. Odrzucając myśl o jedzeniu, wróciła do salonu, ponownie stając za plecami chłopaka. Nie pochyliła się jednak nad nim i też nie zrobiła nic, żeby znowu zmniejszyć dzielący ich dystans.
- Lucas, czy ty w tej chwili tchórzysz? - uśmiechnęła się pod nosem, przypatrując się lekko opalonej twarzy Castellaniego z góry. - Co jak co, ale o to bym cię nie posądzała - znana z tego, że czasem za dużo gada, właśnie weszła w tryb niepotrzebnego mówienia.
- Lucas, czy ty w tej chwili tchórzysz? - uśmiechnęła się pod nosem, przypatrując się lekko opalonej twarzy Castellaniego z góry. - Co jak co, ale o to bym cię nie posądzała - znana z tego, że czasem za dużo gada, właśnie weszła w tryb niepotrzebnego mówienia.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Młody Castellani nienawidził się opalać, dlatego też - mimo argentyńskich korzeni i bardzo dużej podatności jego skóry na promienie słoneczne - zawsze można było go zobaczyć jedynie w lekkiej opaleniźnie. Z resztą sam Loki uważał, że taki kolor skóry o wiele bardziej mu pasuje niż mocny brąz, gdyż wtedy wyglądał jak spalony kurczak, bądź co gorsza kupa łajna. Zależy co i jak kojarzyło się innym...
Kiedy Ślizgonka wróciła z kuchni z pustymi rękoma, Loki siedział wciąż w tym samym miejscu, a jedyną rzeczą, która się zmieniła w tej scenerii był papieros między jego palcami. Kiedy pytanie Andrei dotarło do uszu chłopaka, ten zaśmiał się krótko.
- Niby przed czym mam tchórzyć? - zapytał, patrząc - tak samo jak Jeunesse poprzenio - na żarzącą się końcówkę tytoniowej używki. - Staram się nam wybrać o wiele lepszy scenariusz - dodał enigmatycznym tonem, który nie odkrywał ani jednej karty gry, w którą aktualnie grał z Andreą.
- Tak naprawdę nie masz żadnych podstaw, aby mnie o cokolwiek posądzać i podejrzewać - posłał jej szeroki, hollywoodzki, ale naprawdę szczery uśmiech. Często mówił ludziom taką oczywistą prawdę, która w wielu dość mocno uderzała. Puchon był ciekaw jak do tego się ustosunkuje Angielka.
Kiedy Ślizgonka wróciła z kuchni z pustymi rękoma, Loki siedział wciąż w tym samym miejscu, a jedyną rzeczą, która się zmieniła w tej scenerii był papieros między jego palcami. Kiedy pytanie Andrei dotarło do uszu chłopaka, ten zaśmiał się krótko.
- Niby przed czym mam tchórzyć? - zapytał, patrząc - tak samo jak Jeunesse poprzenio - na żarzącą się końcówkę tytoniowej używki. - Staram się nam wybrać o wiele lepszy scenariusz - dodał enigmatycznym tonem, który nie odkrywał ani jednej karty gry, w którą aktualnie grał z Andreą.
- Tak naprawdę nie masz żadnych podstaw, aby mnie o cokolwiek posądzać i podejrzewać - posłał jej szeroki, hollywoodzki, ale naprawdę szczery uśmiech. Często mówił ludziom taką oczywistą prawdę, która w wielu dość mocno uderzała. Puchon był ciekaw jak do tego się ustosunkuje Angielka.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Byli jedynymi żywymi duszami w tym domu i obydwoje grali w swoje dziwne gierki, ale to nie powinno nikogo dziwić. Jeunesse lubiła swoje bliżej nieokreślone zabawy, a Lucas pewnie wyssał je z mlekiem matki. Unosząc ładnie wyregulowaną brew ku górze, skrzyżowała dłonie pod biustem.
- Widać, że niewiele o mnie wiesz - odwzajemniła uśmiech, choć w jej przypadku był on ciut bardziej stonowany. - Zawsze coś znajdę, nie zawsze trafnie, ale jednak - puściła mu oczko, po czym powędrowała w stronę schodów, znikając na chwilę na górze. Z racji tego, że zrobiło się późno a w towarzystwie Lucasa czuła się wyjątkowo swobodnie, postanowiła opuścić go na moment, by wziąć prysznic.
- Zaraz wracam, idę się umyć, a ty czuj się jak u siebie - rzuciła przechodząc ponownie przez korytarz. I jak powiedziała, tak zrobiła, bo wróciła może dziesięć minut później ubrana w piżamę, z mokrymi włosami.
- Jest późno i chce mi się trochę spać, więc decyduj gdzie śpisz. Dam ci czystą pościel - wlepiła w Puchona wyczekujące spojrzenie.
- Widać, że niewiele o mnie wiesz - odwzajemniła uśmiech, choć w jej przypadku był on ciut bardziej stonowany. - Zawsze coś znajdę, nie zawsze trafnie, ale jednak - puściła mu oczko, po czym powędrowała w stronę schodów, znikając na chwilę na górze. Z racji tego, że zrobiło się późno a w towarzystwie Lucasa czuła się wyjątkowo swobodnie, postanowiła opuścić go na moment, by wziąć prysznic.
- Zaraz wracam, idę się umyć, a ty czuj się jak u siebie - rzuciła przechodząc ponownie przez korytarz. I jak powiedziała, tak zrobiła, bo wróciła może dziesięć minut później ubrana w piżamę, z mokrymi włosami.
- Jest późno i chce mi się trochę spać, więc decyduj gdzie śpisz. Dam ci czystą pościel - wlepiła w Puchona wyczekujące spojrzenie.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Z mlekiem matki na pewno nie, zważając na to, że uciekła od Castellaniego i swoich dzieci niedługo po urodzeniu tego najmłodszego. Dlatego też bardziej do Lucasa pasowało stwierdzenie, że miał to we krwi po ojcu. Sam Puchon wolał się utożsamiać jedynie z tą stroną rodziny, którą znał, czyli tę od strony jego ojca. Swojej matce nie zawdzięcza nic, czego nie mógłby nie zawdzięczać ojcu, dlatego też nie czuł z nią jakiejkolwiek więzi, nie czuł tęsknoty, ani tym bardziej jej braku. Po prostu nie wiedział jak to jest mieć matkę i niespecjalnie nad tym ubolewał.
- Gdybym wiedział o Tobie wszystko, zapewne byśmy teraz nie rozmawiali, albo nawet nie przebywali w tym samym pomieszczeniu - odparł z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Dobrze wiedzieć - odparł, kiedy ta oznajmiła mu, że może się czuć jak u siebie w domu. Przecież robił to odkąd tylko przekroczył granicę jej działki, wydzieloną niewielkim białym płotem.
- Śpimy oddzielnie. Nie zgwałcisz mnie tej nocy - posłał jej oczko na znak, że sobie żartuje. Przecież nie mógł jej pokazać, że jeszcze nie czuje się pewnie w jej towarzystwie.
Następnego dnia spakowali się i wyszli na pobliskie wzgórze, gdzie czekał na nich świstoklik, który przeniósł ich wprost do Argentyny w miejsce, które znajdowało się nieopodal domu Castellanich.
- Gdybym wiedział o Tobie wszystko, zapewne byśmy teraz nie rozmawiali, albo nawet nie przebywali w tym samym pomieszczeniu - odparł z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Dobrze wiedzieć - odparł, kiedy ta oznajmiła mu, że może się czuć jak u siebie w domu. Przecież robił to odkąd tylko przekroczył granicę jej działki, wydzieloną niewielkim białym płotem.
- Śpimy oddzielnie. Nie zgwałcisz mnie tej nocy - posłał jej oczko na znak, że sobie żartuje. Przecież nie mógł jej pokazać, że jeszcze nie czuje się pewnie w jej towarzystwie.
Następnego dnia spakowali się i wyszli na pobliskie wzgórze, gdzie czekał na nich świstoklik, który przeniósł ich wprost do Argentyny w miejsce, które znajdowało się nieopodal domu Castellanich.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Podczas wakacji i nieobecności współlokatorów Angielka miała wystarczająco dużo czasu na gruntowne wysprzątanie wszystkich pomieszczeń w domu. Zakładając, że była w stałym kontakcie z każdym mieszkańcem tego domu, zrobiła porządki również w ich pokojach, jednak nie ruszała nic z ich pozostawionych rzeczy osobistych. Na sam koniec porządków każdym pokoju ustawiła po dwie doniczki kwiatków, które wnosiły nieco pogodnego nastroju do pomieszczenia.
Jeśli chodzi o salon i kuchnię... cóż, tutaj poświęciła więcej uwagi i swojego czasu. Zrobiła małe przemeblowanie, choć większość rzeczy stała na swoim miejscu (no, może pozbyła się paru szafek, które jej zdaniem nie pasowały do otoczenia i tylko zagracały salon). W kuchni z kolei pojawiło się kilka nowych talerzy i szklanek, które kupiła za grosze podczas jednej z wizyt w Londynie. Po co szklanki i talerze? Bo przecież jej impulsywność spowodowała, że parokrotnie zastawa latała po całym mieszkaniu.
W efekcie tych zmian w "na dole" domu zrobiło się więcej miejsca, było przejrzyściej i czyściej (póki co przynajmniej), ale za to lodówka świeciła pustkami, zarówno pod względem jedzenia, jak i alkoholu, zważając na powrót wszystkich mieszkańców do codziennego życia, czytaj: szkoły.
A! Ogródek można ocenić na pięć z plusem. W porównaniu z tym co kiedyś już nie można było nazywać go dżunglą.
Jeśli chodzi o salon i kuchnię... cóż, tutaj poświęciła więcej uwagi i swojego czasu. Zrobiła małe przemeblowanie, choć większość rzeczy stała na swoim miejscu (no, może pozbyła się paru szafek, które jej zdaniem nie pasowały do otoczenia i tylko zagracały salon). W kuchni z kolei pojawiło się kilka nowych talerzy i szklanek, które kupiła za grosze podczas jednej z wizyt w Londynie. Po co szklanki i talerze? Bo przecież jej impulsywność spowodowała, że parokrotnie zastawa latała po całym mieszkaniu.
W efekcie tych zmian w "na dole" domu zrobiło się więcej miejsca, było przejrzyściej i czyściej (póki co przynajmniej), ale za to lodówka świeciła pustkami, zarówno pod względem jedzenia, jak i alkoholu, zważając na powrót wszystkich mieszkańców do codziennego życia, czytaj: szkoły.
A! Ogródek można ocenić na pięć z plusem. W porównaniu z tym co kiedyś już nie można było nazywać go dżunglą.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Zbierała się do tej rozmowy długo i sama nie wiedziała jak ma ją zacząć. Czy prosto z mostu czy robić jakieś dziwne podchody, jednak na tule znała Andreę i siebie by wiedzieć, że tu trzeba dużo słodyczy i procentów. Toteż Argentynka postanowiła się w to zaopatrzyć zanim przybyła pod drzwi panny Jeunesse. Dobre wino, które dostała na ślub i cała torba słodyczy z Miodowego, przynajmniej tak było w czasach kiedy chodziła jeszcze do szkoły, ta druga rzecz przynajmniej. Suzi zawsze miała zachowane jakieś słodkości na złe dni pod łóżkiem i nigdy ale to przenigdy to się nie zmieni, nawet jeżeli miała od tego przytyć.
- Masz gości? - zapytała zauważając kurtkę Campbela w przedpokoju kiedy to wchodziła ze swoim asortymentem do jej własnego domu, który odziedziczyła. Był ładny i czasem jej tego zazdrościła, ale chyba nie dałaby przeboleć tylu współlokatorów i tego, że ktoś miałby zajmować jej własną łazienkę. Już wystarczy, że w szkole musiała się nią dzielić.
- Dobra Andrea, karty na stół, co się dzieje? - zapytała od razu, bo nie chciała tego przeciągać w nieskończoność. Jednocześnie odkorkowała wino w kuchni szybkim krótkim zaklęciem, bo nie będzie się przecież z tym mordować jakimś korkociągiem.
- Masz gości? - zapytała zauważając kurtkę Campbela w przedpokoju kiedy to wchodziła ze swoim asortymentem do jej własnego domu, który odziedziczyła. Był ładny i czasem jej tego zazdrościła, ale chyba nie dałaby przeboleć tylu współlokatorów i tego, że ktoś miałby zajmować jej własną łazienkę. Już wystarczy, że w szkole musiała się nią dzielić.
- Dobra Andrea, karty na stół, co się dzieje? - zapytała od razu, bo nie chciała tego przeciągać w nieskończoność. Jednocześnie odkorkowała wino w kuchni szybkim krótkim zaklęciem, bo nie będzie się przecież z tym mordować jakimś korkociągiem.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Sama zdziwiła się tym, że poza nimi dwiema w domu jest ktoś jeszcze. Dlatego nie chcąc napotkać gdzieś po drodze gołej Stonki lub gorzej - gołego swojego byłego - skierowała Suzanne do kuchni, rozglądając się kilka razy po salonie. Najwidoczniej wizja spotkania gołych współlokatorów była dla niej na ten moment dość obrzydliwa, bo na jej twarzy widniał jawny grymas zniesmaczenia. Nie wiedziała jak to jest, że tyle ze sobą mieszkały pod jednym dachem i się nadal nie pozabijały. To znaczy, Antonija i Andrea. Przecież nie przepadały za sobą i ani jedna ani druga wyjątkowo się z tym nie kryła.
Gdy otworzyła okno, zasiadając na krześle, spojrzała na Argentynkę. Nie chciała tej rozmowy, ale kiedyś w końcu musiały porozmawiać. Pytanie zadane przez Suzanne spowodowało, że machinalnie wzruszyła ramionami.
- Co się ma dziać? Nie wiem o co właściwie ci chodzi - stwierdziła spokojnie. Nie miała zamiaru się z nią kłócić ani doprowadzić do kolejnej wojny. Przyciągnęła do siebie napełniony już kieliszek z winem, obserwując krwistą ciecz.
Gdy otworzyła okno, zasiadając na krześle, spojrzała na Argentynkę. Nie chciała tej rozmowy, ale kiedyś w końcu musiały porozmawiać. Pytanie zadane przez Suzanne spowodowało, że machinalnie wzruszyła ramionami.
- Co się ma dziać? Nie wiem o co właściwie ci chodzi - stwierdziła spokojnie. Nie miała zamiaru się z nią kłócić ani doprowadzić do kolejnej wojny. Przyciągnęła do siebie napełniony już kieliszek z winem, obserwując krwistą ciecz.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
No na bank tu był Conus, Alek podobnie śmierdział fajkami kiedy się z nim widział. Nie to, że miała wyczulony zapach czy coś, ale była kobietą, a one mają przecież takie szóste zmysły. To czemu tu był ją to nie obchodziło, wiedziała, że miał jakąś tam dupę, ale kogo to nie wiedziała, miała to gdzieś, byli na jej ślubie, poznała ją i to wystarczy. Zero szczegółów.
Usiadła na jednym ze stołków w kuchni, bo od zawsze najlepiej wińsko pije się właśnie tam, nie w salonie, nie w pokoju, tylko właśnie w kuchni. Dziwne to, prawda? Ale coś w tym było.
- Dzieje się ale nie wiem co. Jest inaczej, odkąd powiedziałam Ci o ślubie, odkąd zaczęły się jego organizacje. Czuje, że się oddalamy i nie mam pojęcia dlaczego - powiedziała przerywając i biorąc spory łyk półsłodkiego wina. dobrego trzeba dodać, sekundy później wywaliła na blat całą zawartość torebki ze smakołykami.
- Uciekłaś z wesela bez słowa, a byłaś moją naczelną druhną. dodatkowo uciekłaś z Lokim. Nie wiem co was łączy, jakoś mnie to nie obchodzi ale było mi przykro, wiesz? Przykro, że nawet głupich nudnych życzeń od was nie usłyszałam. Żadnego, pierdolonego pozdrowienia - dodała niemal przez zęby patrząc się cały czas w płyn w kieliszku. Ostatnio stała się bardziej nerwowa niż zazwyczaj i była pewna, że to przez tą całą sytuację ze ślubem i tym co się dzieje w jej drużynie.
Usiadła na jednym ze stołków w kuchni, bo od zawsze najlepiej wińsko pije się właśnie tam, nie w salonie, nie w pokoju, tylko właśnie w kuchni. Dziwne to, prawda? Ale coś w tym było.
- Dzieje się ale nie wiem co. Jest inaczej, odkąd powiedziałam Ci o ślubie, odkąd zaczęły się jego organizacje. Czuje, że się oddalamy i nie mam pojęcia dlaczego - powiedziała przerywając i biorąc spory łyk półsłodkiego wina. dobrego trzeba dodać, sekundy później wywaliła na blat całą zawartość torebki ze smakołykami.
- Uciekłaś z wesela bez słowa, a byłaś moją naczelną druhną. dodatkowo uciekłaś z Lokim. Nie wiem co was łączy, jakoś mnie to nie obchodzi ale było mi przykro, wiesz? Przykro, że nawet głupich nudnych życzeń od was nie usłyszałam. Żadnego, pierdolonego pozdrowienia - dodała niemal przez zęby patrząc się cały czas w płyn w kieliszku. Ostatnio stała się bardziej nerwowa niż zazwyczaj i była pewna, że to przez tą całą sytuację ze ślubem i tym co się dzieje w jej drużynie.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Doskonale wiedziała, że ta rozmowa nie będzie przypominać filmowego pieprzenia o smutkach. Zmieniłam zdanie, z temperamentem Argentynki i niewyparzonym ryjem Angielki ciężko będzie nie zacząć kolejnej wojny. Mogła też nie pytać o co jej chodzi, skoro napisała jej to dobitnie w liście, jednak wolała się upewnić czy do listy zarzutów nie doszło nic innego. Nim odpowiedziała, napiła się wina i dziękowała aktualnie Merlinowi za to, że siedziała po przeciwnej stronie blatu. Nie nie, w tym przypadku nie miała zamiaru w nikogo rzucać nożami (jak to miało miejsce w przypadku Anthony'ego) ani rzucać się na nikogo z pięściami (jak to miało miejsce w przypadku... Anthony'ego).
- Aleksy ci nie powiedział o naszej przyjemnej rozmowie dzień przed weselem? - dziwiąc się zupełnie szczerze, uśmiechnęła się ironicznie. I kto tu nie miał jaj? - Powiedział mi, że mnie nie chce na ślubie i godzi się na moją obecność, żebyś była szczęśliwa. Poza tym spójrz na to z mojej perspektywy, miałam złożyć życzenia swojemu byłemu i swojej przyjaciółce? Suzi, przecież to jest maksymalnie dziwaczna sytuacja - odetchnęła głęboko, żeby kontynuować dalej: - Zniknęłam z Lucasem, bo wiedział, że coś jest nie tak i nie chciał, żebym czuła się tam nieswojo. A, no i chyba dał mi kosza parę dni temu, więc spokojnie, nie przejmuj się tym, że zabieram ci brata - wyraźnie pochmurniejąc, dokończyła swoje wino na raz. Widać ktoś tu się szybko upodli dzisiejszego wieczora.
- Aleksy ci nie powiedział o naszej przyjemnej rozmowie dzień przed weselem? - dziwiąc się zupełnie szczerze, uśmiechnęła się ironicznie. I kto tu nie miał jaj? - Powiedział mi, że mnie nie chce na ślubie i godzi się na moją obecność, żebyś była szczęśliwa. Poza tym spójrz na to z mojej perspektywy, miałam złożyć życzenia swojemu byłemu i swojej przyjaciółce? Suzi, przecież to jest maksymalnie dziwaczna sytuacja - odetchnęła głęboko, żeby kontynuować dalej: - Zniknęłam z Lucasem, bo wiedział, że coś jest nie tak i nie chciał, żebym czuła się tam nieswojo. A, no i chyba dał mi kosza parę dni temu, więc spokojnie, nie przejmuj się tym, że zabieram ci brata - wyraźnie pochmurniejąc, dokończyła swoje wino na raz. Widać ktoś tu się szybko upodli dzisiejszego wieczora.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
A Suzi też nie zacznie rzucać nożami. Nie była jakoś wściekła tak jak to miała w zwyczaju być na Luisa o byle gówno, bo jej przeszkadzał w samym swoim jestestwie. Było jej bardzo przykro. Tak przykro, że nie wiedziała co o tym myśleć czując, że już się w tym wszystkim gubi. W tych wszystkich relacjach. Bo powiedzmy sobie szczerze ale bardziej popieprzonych chyba nikt nie miał.
Castellani (tak, ona nadal jest Castellani) wysłuchała tego wytłumaczenia Andrei ze skupieniem i ściągniętymi brwiami. Aleksy miał jej coś mówić? Od wesela minął ponad miesiąc a ten nie palnął ani słowem. Pięknie mężusiu, z Tobą też się rozmówimy.
- Dlaczego mi od razu nie napisałaś, że to wszystko jest Ci to bardzo niewygodne? Dlaczego się zgodziłaś zostać moją druhną? Bo chciałaś mnie uszczęśliwić na siłę? To nie ma najmniejszego sensu. Wcale tego szczęścia nie odczułam - powiedziała niemal wznosząc dłonie do góry. Suzi zawsze podczas takich rozmów bardzo dużo gestykulowała, ale to już było wpisane w jej geny. Kto znał jej ojca, albo jakiegokolwiek Argentyńczyka wiedział z czym ma się do czynienia.
- Dziwaczna? Chyba muszę Ci przypomnieć z kim chodzi Vanadesse. Z Loganem, a Logan jest moim pierwszym. I wiem, że jest bardziej szczęśliwy niż gdy był ze mną. Nawet mi to powiedział. To też jest dość dziwaczne - rzekła i dłonią sięgnęła po jakąś żabę z żeli, którą od razu wsadziła sobie do ust. Jabłkowa... no powiedzmy, że może być, ale wolała te pomarańczowe.
- Dał Ci kosza? - słysząc to niemal opluła się winem. Nie spodziewała się tego w ogóle - a ja myślałam, że on jest gejem - dodała drapiąc się po skroni. Teraz to głupio zażartowała, bardzo głupio - On, on myślę, że nie dorósł do bycia z kimś.
Castellani (tak, ona nadal jest Castellani) wysłuchała tego wytłumaczenia Andrei ze skupieniem i ściągniętymi brwiami. Aleksy miał jej coś mówić? Od wesela minął ponad miesiąc a ten nie palnął ani słowem. Pięknie mężusiu, z Tobą też się rozmówimy.
- Dlaczego mi od razu nie napisałaś, że to wszystko jest Ci to bardzo niewygodne? Dlaczego się zgodziłaś zostać moją druhną? Bo chciałaś mnie uszczęśliwić na siłę? To nie ma najmniejszego sensu. Wcale tego szczęścia nie odczułam - powiedziała niemal wznosząc dłonie do góry. Suzi zawsze podczas takich rozmów bardzo dużo gestykulowała, ale to już było wpisane w jej geny. Kto znał jej ojca, albo jakiegokolwiek Argentyńczyka wiedział z czym ma się do czynienia.
- Dziwaczna? Chyba muszę Ci przypomnieć z kim chodzi Vanadesse. Z Loganem, a Logan jest moim pierwszym. I wiem, że jest bardziej szczęśliwy niż gdy był ze mną. Nawet mi to powiedział. To też jest dość dziwaczne - rzekła i dłonią sięgnęła po jakąś żabę z żeli, którą od razu wsadziła sobie do ust. Jabłkowa... no powiedzmy, że może być, ale wolała te pomarańczowe.
- Dał Ci kosza? - słysząc to niemal opluła się winem. Nie spodziewała się tego w ogóle - a ja myślałam, że on jest gejem - dodała drapiąc się po skroni. Teraz to głupio zażartowała, bardzo głupio - On, on myślę, że nie dorósł do bycia z kimś.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
W sumie tego nie wzięła pod uwagę. Logan i Vanadesse. Angielka podrapała się zmieszana po głowie, po czym parsknęła śmiechem. Jednak nie na długo, bo po chwili przeniosła poważne spojrzenie na Suzanne.
- Wszystko zostaje w rodzinie - wzięła jednego z cukierków, wpychając go sobie do buzi, by nie palnąć kolejnej głupoty. - Powiedział mi, że skoro nie mam jaj, to on ci to powie. Więc dlatego Lucas ze mną wyszedł, bo myślałam, że zrobi to po ceremonii. Taki miał plan, najwidoczniej chciał mnie sprawdzić lub doprowadzić do takiej sytuacji. Kazał mi powiedzieć co czuję, bo gdyby w przyszłości pojawiły się dzieci to pewnie spędzałabym z wami więcej czasu... - wzniosła oczy ku niebu, rzucając w myślach wyjątkowo siarczyste przeklęcia pod adresem Vulkodlaka.
- Przepraszam - powiedziała i w zasadzie na tym skończyła. Póki co nie chciała rzucać się na szyję Argentynki, żeby pokazać prawdziwość swoich przeprosin. Nadal próbowały zniwelować całą "dziwność" i pewien dystans, które między nimi były. Gdy przeszły do tematu Puchona, Jeunesse westchnęła ponownie.
- Tak mi się wydaje. Powiedział, że jesteśmy na ostatnim roku, dlatego lepiej będzie nie mieszać się w nic poważniejszego, ale nie powiedział ostatecznie, że nic z tego. Unikam go od paru dni, wiesz, od tej rozmowy - zmarszczyła czoło, rozważając sens słów Argentynki. Lucas gejem? Z drugiej strony na samym początku też tak myślała... a potem ją zaskoczyło to, jak miło mogą spędzać razem czas.
- Wszystko zostaje w rodzinie - wzięła jednego z cukierków, wpychając go sobie do buzi, by nie palnąć kolejnej głupoty. - Powiedział mi, że skoro nie mam jaj, to on ci to powie. Więc dlatego Lucas ze mną wyszedł, bo myślałam, że zrobi to po ceremonii. Taki miał plan, najwidoczniej chciał mnie sprawdzić lub doprowadzić do takiej sytuacji. Kazał mi powiedzieć co czuję, bo gdyby w przyszłości pojawiły się dzieci to pewnie spędzałabym z wami więcej czasu... - wzniosła oczy ku niebu, rzucając w myślach wyjątkowo siarczyste przeklęcia pod adresem Vulkodlaka.
- Przepraszam - powiedziała i w zasadzie na tym skończyła. Póki co nie chciała rzucać się na szyję Argentynki, żeby pokazać prawdziwość swoich przeprosin. Nadal próbowały zniwelować całą "dziwność" i pewien dystans, które między nimi były. Gdy przeszły do tematu Puchona, Jeunesse westchnęła ponownie.
- Tak mi się wydaje. Powiedział, że jesteśmy na ostatnim roku, dlatego lepiej będzie nie mieszać się w nic poważniejszego, ale nie powiedział ostatecznie, że nic z tego. Unikam go od paru dni, wiesz, od tej rozmowy - zmarszczyła czoło, rozważając sens słów Argentynki. Lucas gejem? Z drugiej strony na samym początku też tak myślała... a potem ją zaskoczyło to, jak miło mogą spędzać razem czas.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Sama też parsknęła gdy tak się nad tym zastanowiła. To wszystko było chore, popieprzone i chore. Jej siostra chodzi z jej pierwszym, a sama Suzi wyszła za pierwszego Andrei, a do tego Loki kręci z Andreą. No niezłe kółko wyszłoby gdyby się okazało, że jej braciszek coś jeszcze z kimś namieszał. Dajmy z siostrą Jeunesse. Jednak ten nie bardzo był skłonny do tego typu wyznań. Zresztą, siostrze by się spowiadał? No proszę was, był jednak facetem a oni mają te swoje honory.
- Rozmówię się z nim jak wrócę do domu - powiedziała kategorycznie i już wyobrażała sobie jak Vulkodlak przewraca oczami albo coś zacznie mobinować, albo nie daj Merlinie nastawiać przeciwko Andrei. - I dzieci? On oszalał? Dzieci przynajmniej za 10 lat - dodała krzywiąc się przy tym. Nie myśleli o dzieciach i raczej szybko ich nie będzie, tak ona miała postanowione. A to, że jej się okres spóźniał zwalała na nowe sposoby na nie zajście i przemęczenie związane z drużyną. Przecież to normalne... mówili...
- Naprawdę coś chcesz z Lokim? - zapytała upewniając się i wpatrując w Andreę. Jej brat może i był przystojniakiem ale nie sądziła, że jej przyjaciółka będzie coś z nim chciała. No bo Suzi widziała go jak był brzdącem, jak miał małego i w ogóle w takich sytuacjach, że lepiej o tym nie rozmawiać. Ale Andrea z Lokim? WEIRD -Z nim też mam do pogadania - dodała i znów umoczyła dziób w winie.
- Rozmówię się z nim jak wrócę do domu - powiedziała kategorycznie i już wyobrażała sobie jak Vulkodlak przewraca oczami albo coś zacznie mobinować, albo nie daj Merlinie nastawiać przeciwko Andrei. - I dzieci? On oszalał? Dzieci przynajmniej za 10 lat - dodała krzywiąc się przy tym. Nie myśleli o dzieciach i raczej szybko ich nie będzie, tak ona miała postanowione. A to, że jej się okres spóźniał zwalała na nowe sposoby na nie zajście i przemęczenie związane z drużyną. Przecież to normalne... mówili...
- Naprawdę coś chcesz z Lokim? - zapytała upewniając się i wpatrując w Andreę. Jej brat może i był przystojniakiem ale nie sądziła, że jej przyjaciółka będzie coś z nim chciała. No bo Suzi widziała go jak był brzdącem, jak miał małego i w ogóle w takich sytuacjach, że lepiej o tym nie rozmawiać. Ale Andrea z Lokim? WEIRD -Z nim też mam do pogadania - dodała i znów umoczyła dziób w winie.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
To było dziwne, wiadomo. W końcu ona sama by się dziwiła, gdyby taka Charlotte na przykład zaczęła kręcić z Anthony'm albo właśnie Lucasem. Ewentualnie Connorem. No, albo Suzanne z bratem Jeunesse. Faktycznie, mogłoby być bardzo dziwnie.
- I tak i nie - przewróciła oczami. - Nie rozumiem go. Niby coś między nami jest a on potem twierdzi, żeby jednak się wstrzymać. Sprzeczne informacje - wzruszyła ramionami, dolewając wina do kieliszków, kiedy kieliszek Suzanne spoczął na blacie.
- A żeby było jeszcze dziwniej właśnie mój ex pewnie kopuluje z przyjaciółką Anthony'ego, z którym coś mnie łączyło, a ona mnie nienawidzi - Angielka demonstracyjnie poległa na blacie pokazując, że dzisiejszy dzień ją przerasta.
- I tak i nie - przewróciła oczami. - Nie rozumiem go. Niby coś między nami jest a on potem twierdzi, żeby jednak się wstrzymać. Sprzeczne informacje - wzruszyła ramionami, dolewając wina do kieliszków, kiedy kieliszek Suzanne spoczął na blacie.
- A żeby było jeszcze dziwniej właśnie mój ex pewnie kopuluje z przyjaciółką Anthony'ego, z którym coś mnie łączyło, a ona mnie nienawidzi - Angielka demonstracyjnie poległa na blacie pokazując, że dzisiejszy dzień ją przerasta.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Oj już tego raczej wiedzieć nie musiała, kto z kim i dlaczego. Moda na Sukces przy tej historii to pikuś, dobrze, że tylko nie było w tym nikogo w stylu Rika i Brooke.
- Pamiętaj, że faceci są opóźnieni w rozwoju o jakieś 2 lata. Miej to na uwadze. A jemu daj czas, on nie był chyba z nikim An, przynajmniej nie przyprowadził żadnej do domu - powiedziała kiwając głową i szukając we wspomnieniach czy aby jakaś była. Nie... przecież by sobie jakąś dupencję Lokiego przypomniała. A tu nic. Już lepiej pamiętała kobiety ojca...
- A walić wszystkich eks. Mamy całe życie przed sobą, a Ty możesz się jeszcze pobawić, ja nie mogę! Więc dziewczyno korzystaj póki możesz. Dawaj, zerujemy, bo zaraz uśniemy - zakończyła unosząc kieliszek. Miała dzisiaj dzień na picie choć nie powinna aż tyle pić... no bo treningi i dieta.
- Pamiętaj, że faceci są opóźnieni w rozwoju o jakieś 2 lata. Miej to na uwadze. A jemu daj czas, on nie był chyba z nikim An, przynajmniej nie przyprowadził żadnej do domu - powiedziała kiwając głową i szukając we wspomnieniach czy aby jakaś była. Nie... przecież by sobie jakąś dupencję Lokiego przypomniała. A tu nic. Już lepiej pamiętała kobiety ojca...
- A walić wszystkich eks. Mamy całe życie przed sobą, a Ty możesz się jeszcze pobawić, ja nie mogę! Więc dziewczyno korzystaj póki możesz. Dawaj, zerujemy, bo zaraz uśniemy - zakończyła unosząc kieliszek. Miała dzisiaj dzień na picie choć nie powinna aż tyle pić... no bo treningi i dieta.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Nie miała ochoty kontynuować tematu Lucasa ani innego rozpoczętego tego wieczora, dlatego pokiwała jedynie głową ze zrozumieniem. Wypiła zawartość kieliszka, którą przegryzła kolejnym cukierkiem.
- Proponuję iść do mojego pokoju. Nie wiem czy nie wpadnie nam tu naga Stonka, Connor, czy może taki Wilson. Nie ogarniam kto tu jest poza nami dwiema, no i nimi - ponownie skrzywiła się z niesmakiem znowu przywołując do siebie wizję swoich współlokatorów. Co też ona miała w głowie... zebrała słodycze z blatu, chwyciła butelkę z winem i skierowała się wraz z Suzanne do jej pokoju, gdzie na pewno były lepsze warunku do picia.
- Proponuję iść do mojego pokoju. Nie wiem czy nie wpadnie nam tu naga Stonka, Connor, czy może taki Wilson. Nie ogarniam kto tu jest poza nami dwiema, no i nimi - ponownie skrzywiła się z niesmakiem znowu przywołując do siebie wizję swoich współlokatorów. Co też ona miała w głowie... zebrała słodycze z blatu, chwyciła butelkę z winem i skierowała się wraz z Suzanne do jej pokoju, gdzie na pewno były lepsze warunku do picia.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
W weekendy takie jak te, kiedy pogoda nie dopisywała i kontakt z ludźmi postanowiła ograniczyć do minimum, chowała się we własnym odziedziczonym po ciotce domku. Była niemal pewna, że nikogo nie zastanie na Downing Street, ze względu na trwającą zabawę halloweenową, ani, że nikt nie zamierzy złożyć jej wizyty, więc jej chęć schowania się przed światem jedynie wzrosła, kiedy tylko zmierzała na jedną z ulic mieszkalnych.
Będąc na miejscu standardowo machnęła kilka razy różdżką, w celu posprzątania wnętrza, przebrała się w bardziej wygodne ubranie, ale to była tylko faza przejściowa, bowiem miała wizję zjedzenia czegoś dobrego i wzięcia relaksującej kąpieli wśród świeczek i w olejku o zapachu zielonej herbaty, który przysłała jej ostatnio szanowna rodzicielka. Próbując nawet nie zastanawiać się nad wszystkim, co ciążyło nad jej głową ostatnimi czasy, zaczęła przeszukiwać kuchnię za ciastkami korzennymi, które były jedynie elementem deseru. Na dolnych półkach - pustka, na tych, gdzie sięgała bez stawania na krześle - pustka. Pozostała jej jedna szafka, ale wykazując się lekkim brakiem inteligencji, wdrapała się na taboret, przeszukując ją. Pech chciał, że zachwiała się niebezpiecznie i niestety nie łapiąc z powrotem równowagi, runęła z głośnym hukiem na ziemię.
- Ałałał, szlag jasny... - wyjęczała przynajmniej dwie minuty później, bo wcześniej nie była w stanie nawet złapać głębokiego oddechu. Kręciło jej się w głowie, ale poza obiciem drobnego ciała al'a worka kości, nie zrobiła sobie chyba nic. Kontrolnie pomacała się po głowie, a kiedy na dłoni zobaczyła śladową ilość krwi, która okazała się być wynikiem rozwalenia łuku brwiowego, zaczęła żałować, że nie było poza nią w domu żywej duszy.
Będąc na miejscu standardowo machnęła kilka razy różdżką, w celu posprzątania wnętrza, przebrała się w bardziej wygodne ubranie, ale to była tylko faza przejściowa, bowiem miała wizję zjedzenia czegoś dobrego i wzięcia relaksującej kąpieli wśród świeczek i w olejku o zapachu zielonej herbaty, który przysłała jej ostatnio szanowna rodzicielka. Próbując nawet nie zastanawiać się nad wszystkim, co ciążyło nad jej głową ostatnimi czasy, zaczęła przeszukiwać kuchnię za ciastkami korzennymi, które były jedynie elementem deseru. Na dolnych półkach - pustka, na tych, gdzie sięgała bez stawania na krześle - pustka. Pozostała jej jedna szafka, ale wykazując się lekkim brakiem inteligencji, wdrapała się na taboret, przeszukując ją. Pech chciał, że zachwiała się niebezpiecznie i niestety nie łapiąc z powrotem równowagi, runęła z głośnym hukiem na ziemię.
- Ałałał, szlag jasny... - wyjęczała przynajmniej dwie minuty później, bo wcześniej nie była w stanie nawet złapać głębokiego oddechu. Kręciło jej się w głowie, ale poza obiciem drobnego ciała al'a worka kości, nie zrobiła sobie chyba nic. Kontrolnie pomacała się po głowie, a kiedy na dłoni zobaczyła śladową ilość krwi, która okazała się być wynikiem rozwalenia łuku brwiowego, zaczęła żałować, że nie było poza nią w domu żywej duszy.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Wilson ostatnimi czasy w ogóle odizolował się od świata. Chodził jedynie na lekcje siadając w najciemniejszym kącie a od razu po uciekał do swojego dormitorium, a kiedy tam też wracali jego współlokatorzy to uciekał do miejsc gdzie mógł być kompletnie sam. Starając się unikać też wszystkiego co miało związek z nadchodzącą imprezą postanowił to wszystko ominąć przesiadując z pokoju w piwnicy, który aktualnie zajmował u Andrei. Był przekonany, że wszyscy mieszkańcy będą się przygotowywać do Halloween i pojawił się tam kilka dni przed, siedział w piwnicy pił piwo i siedział w bokserkach całymi dniami czytając książki, co większości ludziom wydawałoby się to nieprawdopodobne, że Wilson w ogóle umie czytać.
W dniu kiedy odbywała się impreza Anthony robił dokładnie to samo co poprzednich kilku dni- leżał i czytał. Będąc w piwnicy nawet nie usłyszał kiedy drzwi do domu się otworzyły i weszła Andrea, jednak jej późniejszy wypadek był zdecydowanie bardziej słyszalne. Anthony złapał za różdżkę i szybkim krokiem ruszyła schodami do kuchni skąd usłyszał huk. Będąc już na miejscu zobaczył Andree z rozwalonym łukiem brwiowym. Pokręcił pobłażliwie głową z uśmiechem.
- Enerwate - wypowiedział machając nad nią różdżką w odpowiedni sposób. - Czemu z Ciebie taka fajtłapa?- spytał wyciągając w jej kierunku rękę- i tak w ogóle czemu nie ma Cię teraz na imprezie?- uniósł lekko brew ku górze, przecież większość uczniów teraz dobrze się bawi i pije.
W dniu kiedy odbywała się impreza Anthony robił dokładnie to samo co poprzednich kilku dni- leżał i czytał. Będąc w piwnicy nawet nie usłyszał kiedy drzwi do domu się otworzyły i weszła Andrea, jednak jej późniejszy wypadek był zdecydowanie bardziej słyszalne. Anthony złapał za różdżkę i szybkim krokiem ruszyła schodami do kuchni skąd usłyszał huk. Będąc już na miejscu zobaczył Andree z rozwalonym łukiem brwiowym. Pokręcił pobłażliwie głową z uśmiechem.
- Enerwate - wypowiedział machając nad nią różdżką w odpowiedni sposób. - Czemu z Ciebie taka fajtłapa?- spytał wyciągając w jej kierunku rękę- i tak w ogóle czemu nie ma Cię teraz na imprezie?- uniósł lekko brew ku górze, przecież większość uczniów teraz dobrze się bawi i pije.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Żałowała, że jest w domu sama, ale nie prosiła sił wyższych o ratunek. Na pewno nie w postaci Anthony'ego, który pojawił się obok niej, kiedy leżała na ziemi macając się po zakrwawionej skroni.
- Wilson... żadnych zaklęć - zastrzegła, gdy tylko ujrzała jak chłopak mierzy w nią magicznym kawałkiem patyka. Wierzyła w jego zdolności magiczne, jednak nie zrobiła sobie nie wiadomo jak dużej krzywdy, by od razu bawić się w podstawowe zaklęcia uzdrawiające.
- Mogłabym zapytać o to samo - odparła na jego drugie pytanie, to pierwsze uznając za retoryczne. W tej chwili nie była w stanie ciskać piorunami w Ślizgona, więc korzystając z tego, że chłopak pomaga jej wstać, podniosła się ostrożnie z ziemi do pozycji stojącej, wciąż jednak spierając się na Wilsonie.
- Chyba mi niedobrze - poinformowała go, a bardziej siebie o tym, że chyba zaraz zwymiotuje, co wcale nikogo nie powinno dziwić po upadku z wysokości na płytki. Jako dzielna i niezależna kobieca jednostka, puściła się ubrań współlokatora i spierając się na wszystkim co miała po drodze, doszła powoli do salonu, równie ostrożnie kładąc się na kanapie.
- Wilson... żadnych zaklęć - zastrzegła, gdy tylko ujrzała jak chłopak mierzy w nią magicznym kawałkiem patyka. Wierzyła w jego zdolności magiczne, jednak nie zrobiła sobie nie wiadomo jak dużej krzywdy, by od razu bawić się w podstawowe zaklęcia uzdrawiające.
- Mogłabym zapytać o to samo - odparła na jego drugie pytanie, to pierwsze uznając za retoryczne. W tej chwili nie była w stanie ciskać piorunami w Ślizgona, więc korzystając z tego, że chłopak pomaga jej wstać, podniosła się ostrożnie z ziemi do pozycji stojącej, wciąż jednak spierając się na Wilsonie.
- Chyba mi niedobrze - poinformowała go, a bardziej siebie o tym, że chyba zaraz zwymiotuje, co wcale nikogo nie powinno dziwić po upadku z wysokości na płytki. Jako dzielna i niezależna kobieca jednostka, puściła się ubrań współlokatora i spierając się na wszystkim co miała po drodze, doszła powoli do salonu, równie ostrożnie kładąc się na kanapie.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Chłopak nawet nie pamiętał w jakich stosunkach ostatnio rozstał się z Andreą, przecież ona non stop bywała na niego o coś obrażona i zła. Mimo wszystko obydwoje nie znikali ze swojego życia całkowicie, tak jak zrobił Anthony z Emily. Może faktycznie to było tak jak w tym przysłowiu "kto się czubi ten się lubi"? może faktycznie byli przyjaciółmi, tylko sami nie zdawali sobie z tego sprawy?
Jako, że Anthony nie miał zamiaru spędzać z nią tu czasu na kłótni lub obrażaniu się to nie miał zamiaru być dla niej w jakikolwiek sposób nie miły.
- Wole ostatnio spędzać czas w samotności, niż z bandą ludzi za którymi i tak w większości nie przeszkadzał- odłożył różdżkę na blat i spojrzał na dziewczynę która faktycznie trochę zbledła i zmarszczył brwi w zmartwieniu.
Kiedy dziewczyna o własnych siłach poszła do salonu i położyła się na kanapie, Anthony natychmiast nalał jej do szklanki zimną wodę. Podszedł do sofy i siadając na skraju gdzie Andrea miała nogi wysunął w jej stronę szklankę.
- Napij się, nie chce żebyś mi tu umarła. Naprawdę nie lubię zakopywać ciał. Bardzo źle się czujesz?- spytał.
Jako, że Anthony nie miał zamiaru spędzać z nią tu czasu na kłótni lub obrażaniu się to nie miał zamiaru być dla niej w jakikolwiek sposób nie miły.
- Wole ostatnio spędzać czas w samotności, niż z bandą ludzi za którymi i tak w większości nie przeszkadzał- odłożył różdżkę na blat i spojrzał na dziewczynę która faktycznie trochę zbledła i zmarszczył brwi w zmartwieniu.
Kiedy dziewczyna o własnych siłach poszła do salonu i położyła się na kanapie, Anthony natychmiast nalał jej do szklanki zimną wodę. Podszedł do sofy i siadając na skraju gdzie Andrea miała nogi wysunął w jej stronę szklankę.
- Napij się, nie chce żebyś mi tu umarła. Naprawdę nie lubię zakopywać ciał. Bardzo źle się czujesz?- spytał.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Czarny humor chłopaka może w innej sytuacji by jej się udzielił, teraz jednak posłała mu wyjątkowo pełne dezaprobaty spojrzenie. Chwyciła bez słowa szklankę z wodą, uniosła się nieco do góry i napiła się kilka łyków. Nie lubiła wody, ale nie miała zamiaru wybrzydzać.
- Mógłbyś podać mi z szafki pudełko z plastrami i tak dalej? - niezależna kobieta z podstawowym zakresem z uzdrawiania postanowiła sama się opatrzyć. Przecież założenie plasterka a najpierw zmycie kilku kropelek krwi nie kwalifikowało się pod wycieczki do szpitala. W końcu nie robiła operacji na otwartym sercu, prawda?
Kiedy Wilson podał jej to o co prosiła, zaczęła zabawę w panią doktor, w zasadzie po omacku, bo nie widziała tego co robi.
- Chciałam zjeść coś dobrego i wziąć super relaksującą kąpiel z nałożeniem sobie zielonej maseczki na twarz i odżywki na włosy, jak zwykle... biednemu to zawsze wiatr w oczy - skomentowała szeptem całą sytuację, próbując unikać wzroku chłopaka.
- Mógłbyś podać mi z szafki pudełko z plastrami i tak dalej? - niezależna kobieta z podstawowym zakresem z uzdrawiania postanowiła sama się opatrzyć. Przecież założenie plasterka a najpierw zmycie kilku kropelek krwi nie kwalifikowało się pod wycieczki do szpitala. W końcu nie robiła operacji na otwartym sercu, prawda?
Kiedy Wilson podał jej to o co prosiła, zaczęła zabawę w panią doktor, w zasadzie po omacku, bo nie widziała tego co robi.
- Chciałam zjeść coś dobrego i wziąć super relaksującą kąpiel z nałożeniem sobie zielonej maseczki na twarz i odżywki na włosy, jak zwykle... biednemu to zawsze wiatr w oczy - skomentowała szeptem całą sytuację, próbując unikać wzroku chłopaka.
Strona 8 z 11 • 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11
Similar topics
» Salon/kuchnia/jadalnia
» Salon - kuchnia - jadalnia
» Salon połączony z kuchnią i jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Salon - kuchnia - jadalnia
» Salon połączony z kuchnią i jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 8 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach