Salon i kuchnia połączona z jadalnią

- Nie maż się.- uśmiechnął się wesoło i wstał siadając na kanapie blisko dziewczyny i rozejrzał się po pomieszczeniu. - A tak serio, to gdzie mam spać, tutaj na kanapie?- spytał z zaciekawieniem, bo bał się, że zaraz dziewczyna mu tu uśnie a on nie będzie wiedział gdzie się podziać nawet.
- Myślę, że dość szybko byś wytrzeźwiała.- uśmiechnął się jedynie uroczo przekręcając głowę w jej stronę. Patrzył na nią starając się określić w sumie jej trzeźwość.
- Jakoś jeszcze nie słyszałem by którakolwiek narzekała. - oczywiście żartował, nie myślał teraz o tym by ją przelecieć, biorąc pod uwagę, że niedawno zakończyła swój dość poważny związek.
- Z chęcią bym Cię rozebrał do spania, jednak myślę, że tu sobie poradzisz sama.- złapał ją za nadgarstek i przyciągnął na chwilę do siebie, by już tak w niego nie zelowała, po czym pchnął ją lekko by upadła na kanapę z tyłu.

Gdy poczuła jak jej plecy stykają się z kanapą, uśmiechnęła się pod nosem. Punkt kulminacyjny, czyli najgorszy stan upicia miała za sobą, a teraz po prostu stopniowo trzeźwiała, nie tracąc przy tym humoru.
- Możesz tutaj, możesz u mnie albo w pokoju gościnnym, jak chcesz - powiedziała spokojnie i z lekką nutą obojętności, zgarniając dłonią pojedyncze pukle włosów z twarzy.
- Nie jestem pewna czy sobie sama poradzę i nie jestem pewna czy którąkolwiek przeleciałeś, bo akurat o tym nie słyszałam... - stwierdziła, nim zdążyła się ugryźć w język, po czym najzwyczajniej zaczęła się zwijać ze śmiechu. Drażnienie się z nią wymagało niesamowitej cierpliwości.

Kiedy widział, że dziewczyna ma dobry humor, pomimo tego, że piła wcześniej alkohol sam się lekko uśmiechał. Oparł się o opacie kanapy odwracając głowę jej stronę.
- Gdzieś gdzie wyśpię się wreszcie na jakimś wygodnym łóżku. - pomimo tego, że był zmęczony nie chciało mu się jeszcze spać, jutro miał sobie zrobić wolne, więc wolał pobyć trochę z kimś kogo może juz nigdy nie zobaczyć.
- No tak, odkryłaś mój sekret, jestem prawiczkiem.- udał wielce zasmuconego, niczym chłopczyk któremu wzięto wszystkie ulubione zabawki.
- Z chęcią poddam się nauce u doświadczonej.- nie powstrzymał się jednak od lekkiej docinki z uśmiechem na ustach zaraz po tym, który mimowolnie się pojawił na jego ustach.

Momentalnie przestała się śmiać, wlepiając dla odmiany oburzone spojrzenie w twarz chłopaka. Jeśli dobrze pamiętała to raz przerabiali ten temat, ale... po alkoholu mogło jej się wszystko wydawać i mogła mieć zaburzony obraz przez szumiące w głowie procenty.
- Śpisz na ziemi - mruknęła obrażona, uśmiechając się przy tym naprawdę uroczo, po czym uderzyła go poduszką, którą zaraz po tym przytuliła do siebie.
- Wcale nie doświadczona, bez przesady - odwróciła się tyłem do Anthony'ego i nie oczekując na jego zgodę położyła się głową na jego udzie, wodząc wzrokiem po suficie. Po krótkiej chwili przymknęła oczy, ziewając.
- Mógłbyś zostać na dłużej, ale wyjeżdżasz - wzruszyła machinalnie ramionami. - No, nieważne, będzie co będzie - skwitowała krótko temat, nie mając ochoty go kontynuować.

- Oj nie, na pewno nie na ziemi, wolę już wrócić do Trzech Mioteł.- popatrzył na nią mrużąc oczy i nawet nie próbował się bronić kiedy przywaliła mu poduszką. A niech go sobie bije jeśli tylko chce.
- Skoro mnie uważasz za prawiczka, to w porównaniu do mnie jesteś doświadczona.- wytłumaczył i kiedy położyła się na jego udach, chwycił za trzy kosmyki jej włosów, starając się zrobić jakiś warkoczyk, jednak nie wychodziło mu to, więc po prostu zaczął przeczesywać jej włosy palcami.
- I co będziemy tu robić? Pić, palić i całymi dniami uprawiać seks?- poruszał śmiesznie brwiami patrząc na nią teraz z góry.

Słysząc jego pogląd na perspektywę kilku dni spędzonych w tym domu, buzię Angielki ozdobił rozbawiony grymas, z kolei dłonią nakryła sobie twarz, robiąc tak zwany facepalm.
- Ciągle gadasz o tym seksie... chyba rzeczywiście dawno nie miałeś do czynienia z żadną przedstawicielką płci przeciwnej - spojrzała na niego uważnie i oczekująco zarazem. Jasne, że była ciekawa jak to jest z życiem seksualnym szkolnego króliczka playboy'a, tyle że od jego strony. O Lenie zapomniała, bo już ostatnio coś im się psuło, a gdyby teraz byli ze sobą to Wilson pewnie nie nocowałby w pubie a już na pewno nie siedziałby z nią u niej w domu.
- No, to jak to jest, co? - ponagliła go, wiercąc się w miejscu. Ostatecznie podniosła się, siedząc zwrócona bokiem w stronę chłopaka.

Kiedy tylko usłyszał pytanie, stwierdził, że nie będzie jej oszukiwał, bo nie miało to sensu. Nie miał okazji ostatnio na jakikolwiek seks, dlatego często chodził taki pobudzony i często pił, żeby to zagłuszać.
- Kurwa...- mruknął.- nawet nie wiesz jak dawno, czasami boję się, że zgwałcę jakąś biedną staruszkę.- trochę obrał to w żart, jednak prawda była oczywista. Dawno seksu nie uprawiał, a był zbyt młody na tai długi celibat.
- Przekonasz się jak bardzo może to być denerwujące.- mruknął markotnie, bo naprawdę potrzebował tego seksu. starał się ze wszystkich sił nie doprowadzać do swojej głosu tej części, w której patrzy na nią jak na obiekt seksualny i myśli jakby tu ją przelecieć. Starał się trochę zmienić, jednak przy takim celibacie było ciężko.

Jeśli powinno być jej go żal to jasne, trochę było, ale do głosu doszła ta szydercza strona. Pogłaskała Wilsona dłonią po policzku, uśmiechając się niemniej złośliwie co zazwyczaj.
- Czyli wbrew plotkom Lena Ci nie dała - westchnęła. - Widzisz, tak to bywa w tym świecie. Musisz znaleźć sobie jakąś dziewuchę albo koleżankę od seksu albo nie wiem, wakacje są, ponoć wyjeżdżasz to pewnie jeszcze nadrobisz - starając się go pocieszyć, palcem rysowała po jego policzku jakieś bliżej nieokreślone wzory.
- Nie próbuj być księciem na białym rumaku z prawdziwego zdarzenia, bo to się mija z celem i nam się nudzi - dodała jeszcze, wzrokiem wodząc to po jego ustach, to po oczach, to za swoim palcem.

- Nie po to z nią chciałem być, ale niestety nie dała.- wywrócił oczami jeśli już musiała nazywać aż tak rzeczy po imieniu. Patrzył na nią starając się nie skupiać na tym, że dotyka jego policzek w ten sposób, który dla niego był całkiem pociągający.
- Oszczędzę już mojemu rodzeństwu plotek o moich podbojach.- patrzył na nią, skupiał swój wzrok na jej ustach, myślał o tym, że najchętniej już dawno by ją rozebrał. Nie mógł tak bardzo się na tym skupiać, bo jego wilcze hormony skakały gwałtownie. Nie mógł się więc powstrzymać i przysunął się do niej szybko całując namiętnie jej usta. Całował ją intensywnie, jednak odsunął się po jakiejś chwili.
- Ty jesteś pijana, raczej powinniśmy się ponudzić.- wymruczał mrużąc oczy i stwierdził, że albo musi zapalić, albo wyjść, bo zbyt wiele emocji kłębiło się w jego środku.

Nie zdążyła nic odpowiedzieć ani nijak zareagować, kiedy poczuła ciepłe wargi Anthony'ego na swoich. Bez większych sprzeciwów odwzajemniła pocałunek... bo teraz mogła. Nie była z nikim związana i nie mogła mieć wyrzutów sumienia z tego tytułu, zwłaszcza, że już przynajmniej w dwóch sytuacjach wzbraniała się rękami i nogami przed takim przebiegiem wydarzeń. Czuła się w tej chwili raczej jak bohaterka jednego ze swoich ulubionych seriali, która kilka minut po zerwaniu z chłopakiem upiła się, rozebrała w pubie i przespała się z innym. Cóż, od jej zerwania minęło kilka dni, upić się upiła parę razy, ale rozbierać się między ludźmi nie miała najmniejszego zamiaru. Kiedy chłopak odsunął się od niej, spojrzała na niego nieco zdezorientowana marszcząc czoło, ale po krótkiej analizie tego co się stało, wiedziała o co mu chodzi. Przyłożyła mu palec do ust, kręcąc powoli głową.
- Nie jęcz tyle, Wilson - przejechała opuszkiem po jego policzku a następnie sama zainicjowała pocałunek, subtelniej i mniej zachłanniej, ręce ostrożnie splatając na karku Szkota.

Dobrze, że Andrea nie wiedziała co on ma w głowie, jak ciężko było mu się powstrzymać. Z jednej strony dziwnie się denerwował i był zły na siebie, że tak łatwo jest go do czegoś zachęcić, a z drugiej strony w tym momencie niczego bardziej nie pragnął niż Andrea. Kiedy tylko sama zainicjowała pocałunek, jemu popuściły wszelkie możliwe hamulce. Jedna dłoń powędrowała na jej plecy i przysunął ją do siebie stanowczo, jednak cały czas całował ją subtelnie, lekko skubiąc swoimi ustami jej delikatne wargi. Jedna z dłoni znalazła się teraz na jej udach, gdzie muskał jej skórę opuszkami palców. Jego ręka wędrowała stopniowo, bardzo powoli ku górze, a on na chwilę odsunął od niej swoją twarz, by pocałować jej policzek, jej kawałek szyi by lekko musnąć wargami jej ucho. Pachniała intensywnie alkoholem, a włosy szamponem, dziwnie działało to na ślizgona.

Uśmiechnęła się mimowolnie, jedną z dłoni gładząc skórę na szyi chłopaka, a drugą z kolei grzecznie trzymała na jego karku. Nie broniła się przed tym, gdy przysunął ją do siebie, wręcz przeciwnie - pomogła mu w tym, siadając na nim okrakiem, bo jednak i jej nie odpowiadała pozycja, w której była cały czas skręcona w bok. Kiedy Szkot zjechał wargami na jej szyję, odchyliła głowę nieco w bok, zaraz po tym dłonią stanowczym, ale ostrożnym, ruchem ujęła jego podbródek w dwa palce nakierowując jego twarz na swoją. Musnęła ustami kącik jego ust, po czym odsunęła się na nieznaczną odległość do tyłu. Wzrokiem zlustrowała nieco zarumienione policzki Anthony'ego, czując jak jej uśmiech się poszerza. Była świadoma tego co robi, więc była pewna, że rano obudzi się z kacem, ale na pewno nie moralnym. W końcu nie przedłużając pocałowała go z powrotem, dłońmi zjeżdżając wzdłuż linii jego ciała na dół a gdy odszukała koniec koszulki, wsunęła dłonie tuż pod nią, błądząc nimi ani odrobinę nachalnie po ciele Wilsona.

Pierwszy raz był aż tak blisko Andrei, a w niepamięć już zostały wrzucone te momenty gdzie się wyzywali czy złościli na siebie. Patrzył przez chwilę prosto w jej oczy i w sumie nie miało już znaczenia czy dziewczyna jest pijana czy też nie. Nie wyglądała na taką, która nie umiałaby sobie poradzić sama ze sobą, więc bez większego problemu pozwolił sobie na śmielszy dotyk. Wsunął dłonie pod jej koszulkę i przez chwilę zachłannie błądził po jej ciele opuszkami palców, jednak nie mogąc dłużej czekać ściągnął ja z dziewczyny kątem oka obserwując z ochotą jej prawie nagie ciało. Kiedy czuł chłodne dłonie Andrei na swoim ciele zdarzyło mu się drżeć, miał wrażenie, że kostki lodu poruszają się po jego rozgrzanym ciele. Ustami oderwał się od ust dziewczyny i swoje pocałunki skierował na jej dekolt i kawałek odsłoniętych piersi, sięgając dłońmi do jej pleców, by rozpiąć stanik, który w jego mniemaniu już był tu niepotrzebny.

Prawdopodobnie w innych okolicznościach już dawno rzuciłaby jakimś złośliwym komentarzem pod adresem Anthony'ego, teraz jednak wolała sobie podarować takie zagrania, wiedząc że co najwyżej zepsułaby całą sytuację. Milczała, skupiając się na delikatnym muskaniu jego warg oraz wędrówce swoich chłodnych dłoni po jego rozgrzanym ciele. Kiedy ten uniemożliwił jej dalsze znęcanie się nad jego ustami, posłała mu wielce oburzone spojrzenie, które znikło równie szybko co się pojawiło, dokładnie zaraz po tym jak chłopak zajął się jej dekoltem oraz zdjęciem z niej stanika. Chwilę nie protestowała ani nie wykonywała zbędnych ruchów, prócz mimowolnego przejechania dłonią po jego włosach, aż w końcu znudzona dalszą zabawą w kotka i myszkę pozbawiła go koszulki. Zwinnym ruchem i kilkoma manewrami doprowadziła do tego, że Wilson leżał pod nią, a ona najzwyczajniej w świecie zaczęła drażnić jego sutki, drugą dłonią niby od niechcenia zahaczając o pasek utrzymujący jego spodnie.

Nie musiał mówić już dziewczynie jak bardzo tego seksu potrzebuję, nie musiał też opowiadać, że teraz jest dla niego najładniejsza na świecie, bo dało się to zdecydowanie wyczuć w jego kroczu. Popatrzył na jej piersi z przymrużonymi oczyma i z jednoznacznym uśmiechem na ustach. Obydwoje już byli bez koszulek a teraz on leżał na kanapie, a ona siedziała na nim okrakiem. Anthony obserwował jej ciało i w sumie nie podejrzewał, ze pod tymi ubraniami które nosi może czaić się coś tak seksownego. Teraz jego wszystkie moralne problemy zniknęły, nie ważne była czy była pijana czy też nie, jego ciało aż rwało się do tego by uprawiać seks.
- Nie wypada się drażnić w takiej sytuacji.- mruknął wypychając biodra ku górze, by mogła poczuć jak bardzo już jest gotowy. Jego dłonie powędrowały do jej brzucha, odpinając jeden guzik jej spodenek, a potem zaczęły lekko dotykać jej piersi, jej sutków, drażnił się z nią teraz on subtelnie.

Spojrzała na Wilsona spod przymrużonych powiek, uśmiechając się pod nosem, a na koniec pokręciła głową z istną dezaprobatą. Przysunęła usta do jego ust, muskając je delikatnie wargami, po czym koniuszkiem nosa przesunęła po policzku Anthony'ego, zatrzymując się na wysokości jego ucha.
- Zamknij się - zakomenderowała szeptem. Słowa teraz nie były w ogóle potrzebne, chyba że miał zamiar obwieścić jej, że jednak zrezygnował i sobie idzie. By w razie czego rzeczywiście nie doszło do takiej sytuacji, rozpięła mu spodnie, później pomagając mu zdjąć swoje spodenki.
- Jaką mam pewność, że nie stracisz do mnie szacunku jak już dostaniesz to czego chcesz? - spytała nagle, dłonią błądząc po klatce piersiowej Wilsona, która swoją drogę zakończyła tuż koło jego bokserek.

Było już dość późno i zabawa chłopaka z Andreą trwała już jakiś czas. Kiedy obydwoje spełnieni padli na tą wąską kanapę, Tony ubrał na siebie bokserki i jeszcze obydwoje zdążyli wypalić papierosa, po czym poszli do spania. Z resztą blondynka miała z samego rana wyjeżdżać, więc kiedy tylko się obudzili, Anthony odprowadził ją jeszcze na pociąg i z myślą, że może to być ostatni raz kiedy ją widzi pomachał i odszedł w swoim kierunku.

/ z tematu

Kiedy upewnił się, że dobrze zapakował miotłę do plecaka przerzucił go sobie na ramię i uśmiechnął się przepraszająco do Andrei. Pewnie gdyby nie ona, szukałby cały dzień tego miejsca, a teraz wracałby z niczym do Londynu gdzie musiałby siedzieć na King's Cross do momentu w którym kochany kuzyn ze swoją równie kochaną dziewczyną pójdą spać. Spotkanie Jeunesse było więc niezwykle korzystne. Patrzył jak wstaje z ziemi i słysząc jej odpowiedź wyszczerzył się jeszcze radośniej.
- Wracamy. Chodź. - rzucił, po czym oboje skierowali się w stronę niewielkiego domu przy Downing Street. Tam dziewczyna zaprosiła go aż do salonu, a on w przedpokoju ściągnął ze stóp buty zostając w samych skarpetkach. Przecież nie będzie jej brudził w mieszkaniu, prawda? O ile z zewnątrz dom nie imponował rozmiarami tak w środku okazał się całkiem znośny. Plecak też zostawił w przedpokoju obok butów i zgodnie ze wskazówkami gospodyni udał się do salonu i zajął miejsce na kanapie.
- To co pijemy? - zapytał przechylając nieco głowę i wpatrując się z uwagą w brunetkę.

Kiedy przekroczyli próg jej mieszkania, kontrolnie rozejrzała się wokół czy aby na pewno jest posprzątane, bo zapraszanie gości do nieposprzątanego domu było poniżej wszelkiej krytyki (według zasady jej kochanej babci!) a kiedy upewniła się, że jest czysto, schludnie i nie będzie się wstydzić, zrzuciła ze stóp baleriny. Skierowała się od razu do łazienki, gdzie umyła stopy, bo te buty miały to do siebie, że były tylko i wyłącznie na jeden sezon, a później powędrowała do kuchni i oparłszy się biodrami o blat, spojrzała na siedzącego na kanapie Miszę.
- A na co masz ochotę? - spytała spokojnie, uśmiechając się lekko. - Kawa, herbata, sok, woda, wódka, wino, ognista, piwo... pod dostatkiem wszystkiego - dokończyła wyliczanie na palcach, po czym dając chłopakowi chwilę na zdecydowanie się, niemal w dwóch susach znalazła się obok niego.
- Chodź, wybierzesz sobie pokój na trzeźwo - bez przyjmowania jakichkolwiek sprzeciwów chwyciła go ostrożnie za dłoń, stanowczo pociągając w swoją stronę a następnie skierowała się na piętro, pokazując mu dwa pokoje gościnne. Ten większy z widokiem na ulicę i ten nieco mniejszy, z widokiem na ogród.
- Bierz ten, który Ci bardziej odpowiada. I możesz zostać dłużej niż dzień czy dwa, i tak siedzę tutaj sama - wymruczała w drodze powrotnej na dół. Angielka dopiero przy końcu schodów zreflektowała się, że wciąż zaciska palce na jego dłoni. Odsunęła się więc jak poparzona, czując, że jej policzki właśnie zabarwiły się na różowo, a żeby jej gość tego przypadkiem nie wyłapał, wróciła do kuchni.
- Zdecydowałeś się co pijemy? - przystanęła w strategicznym miejscu, opierając dłonie o biodra. - A może chcesz coś zjeść?

Salon w którym siedział wydał mu się dość ekstrawagancki, ale ekstrawagancki w takim pozytywnym znaczeniu. Salon który mieli w Rosji w niczym tego salonu nie przypominał, bo tamten był wyciągnięty żywcem z katalogu wnętrzarskiego, więc nie był przystosowany do tego, że ludzie będą z niego korzystać, a ten tutaj był dość praktyczny i dość przytulny. Z uwagą wysłuchał całej wyliczanki napojów które była w stanie mu zaoferować, jednak nie miał szansy odpowiedzieć, bo zaraz pociągnęła go na górę, aby dokonał wyboru sypialni na najbliższą noc. Jej dotyk sprawił, że serce biednego Miszy trochę przyspieszyło, choć on sam racjonalnie nie umiał powiedzieć dlaczego. Z uwagą zajrzał to do jednego pokoju, to do drugiego, po czym rzekł:
- Z widokiem na ogród, poproszę. I muszę wracać do Londynu, od niczego gdyby moi rodzice nie przyjechali z bagażami do szkoły. - wzruszył ramionami i spojrzał na nią przepraszająco. Nawet chętnie by został, ale czekało go tournee po Pokątnej i kontrola tych rzeczy które rodzice przywiozą z Rosji. A to wszystko nie wiadomo kiedy, bo państwo Gregorovic mieli niechlubny zwyczaj wpadania w niezapowiedziane wizyty. Musiałby się gęsto tłumaczyć z tego, że nie jest u kuzyna... On również nie zauważył, że Jeunesse wciąż trzyma go za dłoń, bo jakoś specjalnie mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie! To było dość miłe. Zauważył, że na jej policzkach pojawiły się rumieńce i wyszczerzył się radośnie.
- Wódka albo ognista. Dopiero co jadłem. - odpowiedział na jej pytania opierając się o ścianę i wpatrując się w nią swoimi orzechowymi tęczówkami.

Wódka albo ognista... Jeunesse nauczona była nie mieszać alkoholi - raz, gdy postanowiła porwać się z motyką na słońce na drugi dzień gorzko tego żałowała - ale miała na to pewien sposób. I nie dziwnym było, że miała zamiar go później zastosować jeśli szybko skończą pić pierwszy trunek. Zgrabnie chwyciła ognistą do ręki, drugą złapała dwie szklaneczki i wróciła do salonu, stawiając "zdobycz" na stole.
- No to polewaj ognistą, później zobaczymy czy będę mieć siłę na kolejny alkohol - wzruszyła ramionami, zerkając na zegar wiszący na ścianie koło kuchni. Zbliżał się wieczór, dlatego w mimowolnym odruchu ruszyła do drzwi i gdy upewniła się, że drzwi były zamknięte na klucz, w drodze powrotnej pogasiła niepotrzebne światła. W efekcie światło paliło się tylko w salonie, a ona ostatecznie usiadła w fotelu obok kanapy.
- Wybacz, nerwica natręctw... - wyjaśniła swoje co najmniej dziwne zachowanie, po czym szybko chcąc pociągnąć jakikolwiek neutralny temat do rozmowy spytała:
- Opłacało Ci się przepisywać na rok? W ogóle dlaczego się przenosisz? - chwyciła ostrożnie szklaneczkę z nalanym trunkiem, wodząc wzrokiem po wszystkim, prócz twarzy Miszy. Wstydziła się? Może trochę. Ale nie umiała tego uzasadnić a jej postanowienie na trzymanie się z daleka od Gregorovica mogła sobie wsadzić w buty.

W większej części był Rosjaninem więc picie wódki na przemian ze szkocką nie wyszłoby mu bokiem. Fakt, spirzgałby się trochę szybciej, ale bez wymiotów i innych niepożądanych reakcji. Na szczęście. Jego żołądek był z tych żołądków, które trzymają wszystko należycie i nie mają w zwyczaju zwracać. Gdy postawiła na stoliku ognistą pokiwał głową. Polać to polać. Już sięgał po butelkę, kiedy ta zniknęła bez słowa zostawiając go samego. Rozejrzał się po pomieszczeniu. No wyszła... Licząc na to, że wróci ubrana i gotowa do picia ostrożnie nalał stosowną ilość alkoholu do każdej ze szklaneczek i zakręcił butelkę odstawiając ją na blat stolika. Kiedy wróciła wyjaśniając swoje dość nietypowe zachowanie nerwicą natręctw uśmiechnął się złośliwie.
- Kiedy to się zaczęło? Chcesz o tym porozmawiać? Mam nadzieję, że to leczysz i nie postępuje. - powiedział szybko ze swoim śmiesznym rosyjskim akcentem, po czym wziął do ręki szklaneczkę i upił ostrożnie łyk, mając nadzieję, że nie dosypała do środka trucizny. Przyjemne ciepełko podrażniło mu gardło i układ pokarmowy i czuł jak leci prosto do żołądka. Ach, alkohol...
- Do Durmstrangu i do Beuxbatons nie przyjeżdżają ludzie od Błękitnych z Londynu, a po szkole chciałbym grać w tym klubie. Więc myślę, że się opłaca podjąć ryzyko ostatniego roku w Hogwarcie w zamian za miejsce w najlepszej drużynie Europy. - odpowiedział na jej pytanie i znów upił łyczek.
- A ty masz już jakieś plany co będziesz robić po szkole? W ogóle ciężko jest w Hogwarcie pod względem nauki? - zapytał odstawiając szklaneczkę na blat obok butelki.

Przewróciła teatralnie oczami słysząc jego komentarz, ale wbrew pozorom nie oburzyła się a za to uśmiechnęła półgębkiem.
- Dawno temu, nie chcę i nie, nie leczę, nie mam po co. Jedynie sprawdzam kilka razy czy zamknęłam drzwi i która jest godzina - odparła, oglądając połyskującą się w świetle lampy procentową ciecz. Ostatecznie zamoczyła w niej malinowe wargi a później przechyliła szklaneczkę, upijając spokojnie spory łyk. Nie była wielką fanką ognistej, ale też nie miała zamiaru wybrzydzać. Skoro już miała okazję napić się w towarzystwie tak "rozchwytywanego Narcyza z wielkimi ambicjami..." W końcu Angielka uniosła wzrok znad szklaneczki, którą dodatkowo ozdobił ślad błyszczyka, na twarz Miszy. Przyjrzała się mu dokładniej, chyba tak dokładnie po raz pierwszy odkąd się poznali; przystojny był, to fakt, ale jego aparycja szła na równi z denerwowaniem i zarozumialstwem. Najgorszym było to, że dzięki temu ciągnęło ją do niego jak muchy do lepu, co wcale nie wróżyło nic dobrego. Z chwilowego zamyślenia wyrywało ją pytanie o dalsze plany.
- Jestem dopiero na szóstym roku, więc mam czas. Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. Może pójdę na studia, a może będę niespełnioną piosenkarką albo skończę pod latarnią skoro mam taką opinię u ludzi, a czy jest ciężko z nauką... raczej nie. Jest dobry poziom nauczania. Jeśli masz dobrą pamięć i zapamiętujesz to co do Ciebie mówią na lekcji, to później wystarczy, że raz przeczytasz notatki i będzie okej - uśmiechnęła się nieco szerzej. Ona sama nie była wielkim orłem, ale jak już musiała to się uczyła. No i jak zwykle postanowiła sobie, że od tego roku zacznie się uczyć pilniej, choć zdawała sobie sprawę, że pewnie skończy się tylko na wielkich planach.
- Opowiedz mi coś o sobie - rzuciła po chwili ciszy zupełnie neutralnym tonem głosu, obserwując chłopaka ze stoickim spokojem wymalowanym na jej twarzy. - Skąd jesteś, czy masz rodzeństwo, takie pierdoły... chyba, że nie masz ochoty - uniosła dłoń w geście obronnym, mrużąc lekko oczy.