Salon i kuchnia połączona z jadalnią
+11
Luis Castellani
Antonija Vedran
Cory Reynolds
Quinn Larivaara
Charlotte Jeunesse
Mistrz Gry
Misza Gregorovic
Anthony Wilson
Audrey Roshwel
Joel Frayne
Connor Campbell
15 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 10 z 11
Strona 10 z 11 • 1, 2, 3 ... , 9, 10, 11
Salon i kuchnia połączona z jadalnią
First topic message reminder :
Cały dom utrzymany jest raczej w minimalistycznym klimacie - ściany nie wykraczają poza beż czy kremowy, podłogi poza brąz, podobnie jak dodatki typu zasłony czy szafki. W salonie znajdują się wygodne fotele oraz kanapa, które kolorami stanowczo przełamują "nudę". Salon bezpośrednio łączy się z jadalnią i kuchnią.
Wydawałoby się, że kuchnia będzie najrzadziej uczęszczanym pomieszczeniem a jednak niemal codziennie roznoszą się z niej przyjemne dla nosa aromaty, począwszy od zwykłego aromatu kawy mielonej, aż po proste, ale smaczne, obiadki z babcinych przepisów.
W kuchni znajdują się drzwi prowadzące na ogród.
Wydawałoby się, że kuchnia będzie najrzadziej uczęszczanym pomieszczeniem a jednak niemal codziennie roznoszą się z niej przyjemne dla nosa aromaty, począwszy od zwykłego aromatu kawy mielonej, aż po proste, ale smaczne, obiadki z babcinych przepisów.
W kuchni znajdują się drzwi prowadzące na ogród.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Angielka wiedziała, że igra z ogniem i zdawała sobie z tego sprawę, że faktycznie mogła "obudzić starego Wilsona". W jej mniemaniu oczywiście faceci się nie zmieniali i każdy był taki sam a jednocześnie wierzyła, że Anthony faktycznie mógł przejść pewną przemianę. Niczym bohater powieści, który podczas jej trwania nagle dostaje olśnienia i wstępuje na dobrą drogę z kryształową przyszłością. Wiedziała też, że ta sytuacja znowu może zmienić ich relację albo na lepsze (co zazwyczaj się nie udawało) albo na gorsze (co już było bardziej prawdopodobne).
Wilson się bał samotności? Przez chwilę miała wrażenie, że się przesłyszała, ale z drugiej strony jej to nie zaskoczyło aż tak. Każdy w gruncie rzeczy się bał samotności. Nawet ona, z tą różnicą, że ona nie miała zamiaru się do tego przyznawać. Kciukiem prawej dłoni pogładziła wierzch dłoni chłopaka, z kolei stopą wykonała dziwny manewr, mający na celu zakręcenie kurka z wodą. Wanna była prawie pełna z dużą ilością piany, więc póki woda była ciepła nie widziała sensu w wypuszczaniu jej i laniu od nowa.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia - skłamała gładko. - Wiele o mnie wiesz, pogubiłam się w tym czego możesz nie wiedzieć - mogła mu wiele powiedzieć, jak na przykład to, że wcale nie jest taką zołzą i że tylko udaje, ale miała wrażenie, że Ślizgon jak mało kto zdaje sobie z tego sprawę.
- Chyba tęsknię odrobinę za domem - dodała nagle, wyginając usta w bliżej nieokreślony grymas. Nie myślała, że kiedykolwiek powie to na głos. - Ale jak sobie przypominam, że to ja pełnię rolę czarnej owcy to mi przechodzi - wzruszyła odruchowo ramionami, przekrzywiając nieco głowę w bok, tym samym być może łaskocząc chłopaka po torsie.
Po wspólnej kąpieli dwójka uczniów poszła do pokoju właścicielki domu, gdzie rozmawiali jeszcze z dwie godziny a potem zasnęli. Następnego dnia zjedli śniadanie i wrócili do zamku.
Wilson się bał samotności? Przez chwilę miała wrażenie, że się przesłyszała, ale z drugiej strony jej to nie zaskoczyło aż tak. Każdy w gruncie rzeczy się bał samotności. Nawet ona, z tą różnicą, że ona nie miała zamiaru się do tego przyznawać. Kciukiem prawej dłoni pogładziła wierzch dłoni chłopaka, z kolei stopą wykonała dziwny manewr, mający na celu zakręcenie kurka z wodą. Wanna była prawie pełna z dużą ilością piany, więc póki woda była ciepła nie widziała sensu w wypuszczaniu jej i laniu od nowa.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia - skłamała gładko. - Wiele o mnie wiesz, pogubiłam się w tym czego możesz nie wiedzieć - mogła mu wiele powiedzieć, jak na przykład to, że wcale nie jest taką zołzą i że tylko udaje, ale miała wrażenie, że Ślizgon jak mało kto zdaje sobie z tego sprawę.
- Chyba tęsknię odrobinę za domem - dodała nagle, wyginając usta w bliżej nieokreślony grymas. Nie myślała, że kiedykolwiek powie to na głos. - Ale jak sobie przypominam, że to ja pełnię rolę czarnej owcy to mi przechodzi - wzruszyła odruchowo ramionami, przekrzywiając nieco głowę w bok, tym samym być może łaskocząc chłopaka po torsie.
Po wspólnej kąpieli dwójka uczniów poszła do pokoju właścicielki domu, gdzie rozmawiali jeszcze z dwie godziny a potem zasnęli. Następnego dnia zjedli śniadanie i wrócili do zamku.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Dostrzegając radosny uśmiech na twarzy chłopaka i słysząc poprzedzające go słowa, była teraz pewna, że moment, w którym będzie chciała go zamordować jest bliżej, niż jej się to wydawało chwilę temu. Skrzyżowała ręce pod biustem i marszcząc czoło, parsknęła pod nosem. Kobieca chora duma nie pozwalała jej podjąć normalnej dyskusji, tylko nakazywała pokazywać jak bardzo ma go gdzieś i jak bardzo jest na niego obrażona. W rzeczywistości nie do końca tak było, ale taki już miała charakter jedna z sióstr bliźniaczek.
- Nie mam żadnych planów - w porównaniu z Puchonem, jej ton raczej był odpychający niż zachęcający do dalszej konwersacji. - Możesz wpaść na herbatę, nie mam zamiaru dalej tutaj marznąć - odwróciła się na pięcie i bez zbędnego słowa komentarza ruszyła do domu.
Pogrzebała kluczem w zamku, co oznaczało tylko tyle, że jej współlokatorów nie było. Kiedyś zachodziłoby prawdopodobieństwo, że Lucas mógłby oberwać przypadkowym przedmiotem złapanym w przelocie. Teraz jednak uspokoiła się na tyle, że już nawet nie krzyczała na ludzi, kiedy była wściekła. Weszła do środka, obracając się przez ramię dopiero w wejściu. Widać niezrażony zachowaniem księżniczki Castellani faktycznie się nudził, skoro chciał dalej ją znosić. Zdjęła z siebie odzież wierzchnią, wędrując do kuchni.
- Herbata owocowa czy parzona zielona? - spytała głośniej, wyjmując z szafki dwa kubki. Ostatnim razem jej wizyta w kuchni skończyła się upadkiem na płytki i rozcięciem łuku brwiowego. Na szczęście na dziś nie zaplanowała sobie takich rozrywek.
- Nie mam żadnych planów - w porównaniu z Puchonem, jej ton raczej był odpychający niż zachęcający do dalszej konwersacji. - Możesz wpaść na herbatę, nie mam zamiaru dalej tutaj marznąć - odwróciła się na pięcie i bez zbędnego słowa komentarza ruszyła do domu.
Pogrzebała kluczem w zamku, co oznaczało tylko tyle, że jej współlokatorów nie było. Kiedyś zachodziłoby prawdopodobieństwo, że Lucas mógłby oberwać przypadkowym przedmiotem złapanym w przelocie. Teraz jednak uspokoiła się na tyle, że już nawet nie krzyczała na ludzi, kiedy była wściekła. Weszła do środka, obracając się przez ramię dopiero w wejściu. Widać niezrażony zachowaniem księżniczki Castellani faktycznie się nudził, skoro chciał dalej ją znosić. Zdjęła z siebie odzież wierzchnią, wędrując do kuchni.
- Herbata owocowa czy parzona zielona? - spytała głośniej, wyjmując z szafki dwa kubki. Ostatnim razem jej wizyta w kuchni skończyła się upadkiem na płytki i rozcięciem łuku brwiowego. Na szczęście na dziś nie zaplanowała sobie takich rozrywek.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Jeunesse chyba nie znała Puchona na tyle dobrze żeby wiedzieć, że jej księżniczkowy ton go nie zrazi. On natomiast - a przynajmniej tak mu się wydawało - znał ją na tyle, żeby wiedzieć, że pod tą skorupą pychy i wyższości kryje się naprawdę fajna dziewczyna. Jedynie trzeba było znaleźć odpowiedni młotek, żeby rozłupać ten mur, który wokół siebie budowała.
- Z chęcią - odparł, unosząc obie brwi w geście zdziwienia. Ślizgonka zawsze potrafiła go zaskoczyć, nawet najmniejszym i najbardziej przewidywalnym gestem. I weź tu zrozum kobietę, która najpierw daje Ci wyraźnie do zrozumienia, że jest na Ciebie kurewsko obrażona, a później zaprasza Cię do siebie, do puściutkiego domu na herbatę. Popieprzone to, czyż nie?
Nie zastanawiając się dłużej nad tym, podniósł się z ławki i niespiesznie ruszył śladem dziewczyny, która w mgnieniu oka obróciła się na pięcie i prawie, że pobiegła do furtki, a następnie do drzwi wejściowych. Hej, przecież nie było AŻ TAK zimno. Castellani zaśmiał się pod nosem i chwilę później już ściągał trampki ze stóp i kurtkę z ramion. Pomimo tego, że dom w tygodniu był nieuczęszczany było w nim przyjemnie ciepło, a Puchon poczuł, że momentalnie wraca mu dobry humor. Cicho przemieścił się na skraj kuchni, opierając się o ścianę i bacznie obserwując Andreę.
- A taka z prądem wchodzi w grę? - odparł miękko, kiedy Angielka znalazła się blisko miejsca, z którego niezauważony ją obserwował. Nie zdziwił się gdy się wzdrygnęła i posłała mu mordercze spojrzenie, gdyż domyślił się, że spodziewała się odpowiedzi z innego pomieszczenia. Taki psikus panienko Jeunesse... Argentyńczyk wyszedł z ukrycia i oparł się biodrem o blat w miejscu, gdzie znajdowały się dwa kubki, postawione tam przez Andreę. Nie chciał jeszcze zaczynać rozmowy, która była nieunikniona po tak długim nierozmawianiu, gdyż bardzo dobrze się bawił drocząc się z, grającą obrażoną, Jeunesse.
- Z chęcią - odparł, unosząc obie brwi w geście zdziwienia. Ślizgonka zawsze potrafiła go zaskoczyć, nawet najmniejszym i najbardziej przewidywalnym gestem. I weź tu zrozum kobietę, która najpierw daje Ci wyraźnie do zrozumienia, że jest na Ciebie kurewsko obrażona, a później zaprasza Cię do siebie, do puściutkiego domu na herbatę. Popieprzone to, czyż nie?
Nie zastanawiając się dłużej nad tym, podniósł się z ławki i niespiesznie ruszył śladem dziewczyny, która w mgnieniu oka obróciła się na pięcie i prawie, że pobiegła do furtki, a następnie do drzwi wejściowych. Hej, przecież nie było AŻ TAK zimno. Castellani zaśmiał się pod nosem i chwilę później już ściągał trampki ze stóp i kurtkę z ramion. Pomimo tego, że dom w tygodniu był nieuczęszczany było w nim przyjemnie ciepło, a Puchon poczuł, że momentalnie wraca mu dobry humor. Cicho przemieścił się na skraj kuchni, opierając się o ścianę i bacznie obserwując Andreę.
- A taka z prądem wchodzi w grę? - odparł miękko, kiedy Angielka znalazła się blisko miejsca, z którego niezauważony ją obserwował. Nie zdziwił się gdy się wzdrygnęła i posłała mu mordercze spojrzenie, gdyż domyślił się, że spodziewała się odpowiedzi z innego pomieszczenia. Taki psikus panienko Jeunesse... Argentyńczyk wyszedł z ukrycia i oparł się biodrem o blat w miejscu, gdzie znajdowały się dwa kubki, postawione tam przez Andreę. Nie chciał jeszcze zaczynać rozmowy, która była nieunikniona po tak długim nierozmawianiu, gdyż bardzo dobrze się bawił drocząc się z, grającą obrażoną, Jeunesse.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Zdawała sobie sprawę, że Lucas swoim zachowaniem robi jej po prostu po złości. Fakt faktem, była tak zaabsorbowana obserwowaniem dwóch kubków, że nie zorientowała się, kiedy chłopak znalazł się tuż obok. Odsunęła się machinalnie od niego, dając mu do zrozumienia, że zakłóca jej sferę komfortu, jej prywatną sferę.
- Zastanowię się - herbata z prądem jak najbardziej wchodziła w grę, zważając na fakt, że gdzieś w domu miała resztki wódki lub rumu, które Anthony przywlókł ze sobą ze swoich wojaży po magicznej wiosce. Wstawiła wodę na herbatę na kuchenkę, do kubków wrzuciła po torebce czarnej herbaty i zaczęła przeszukiwać szafki za butelką z alkoholem. Bez słowa, rzecz jasna, przemieszczała się po kuchni a kiedy nie znalazła tego, czego szukała, pokusiła się o wycieczkę do salonu. Na szczęście nie musiała zagłębiać się aż w czeluście pustelni Ślizgona, dlatego wraz ze swoją zdobyczą wróciła z powrotem do pomieszczenia, opierając się o blat bokiem. W oczekiwaniu na wodę zdążyliby przynajmniej zacząć TEN temat, jednak ona nie miała zamiaru go zaczynać. Wpatrywała się w butelkę z resztką czystej, błyszczącym paznokciem spiłowanym na kształt migdału zdrapując naklejkę z nazwą trunku.
- Pogodziłam się z Suzanne. Jakby cię to interesowało - wyszukując tematu zastępczego i jednocześnie tematu, który dotyczył ich dwójki, poinformowała go o swoim dokonaniu sprzed pewnego czasu. Dość zabawną rzeczą było to, że najpierw dogadywała się i z jednym i z drugim, a teraz jak z Suzanne było dobrze, tak z Lucasem wręcz przeciwnie. - Powiedziałam jej o rozmowie z Aleksym. Nie wiem czy rozmawiali na ten temat, w każdym razie nie dostałam pełnej nienawiści sowy od Vulkodlaka, więc równie dobrze może już nie żyć - uśmiechnęła się mimowolnie, przypomniawszy sobie irytację przyjaciółki, kiedy tylko Angielka powiedziała jej o co tak naprawdę chodzi. I tu urwała myśl, nie wiedząc co dopowiedzieć. Odstawiła butelkę, paznokciami dla odmiany stukając w drewniany blat.
- Zastanowię się - herbata z prądem jak najbardziej wchodziła w grę, zważając na fakt, że gdzieś w domu miała resztki wódki lub rumu, które Anthony przywlókł ze sobą ze swoich wojaży po magicznej wiosce. Wstawiła wodę na herbatę na kuchenkę, do kubków wrzuciła po torebce czarnej herbaty i zaczęła przeszukiwać szafki za butelką z alkoholem. Bez słowa, rzecz jasna, przemieszczała się po kuchni a kiedy nie znalazła tego, czego szukała, pokusiła się o wycieczkę do salonu. Na szczęście nie musiała zagłębiać się aż w czeluście pustelni Ślizgona, dlatego wraz ze swoją zdobyczą wróciła z powrotem do pomieszczenia, opierając się o blat bokiem. W oczekiwaniu na wodę zdążyliby przynajmniej zacząć TEN temat, jednak ona nie miała zamiaru go zaczynać. Wpatrywała się w butelkę z resztką czystej, błyszczącym paznokciem spiłowanym na kształt migdału zdrapując naklejkę z nazwą trunku.
- Pogodziłam się z Suzanne. Jakby cię to interesowało - wyszukując tematu zastępczego i jednocześnie tematu, który dotyczył ich dwójki, poinformowała go o swoim dokonaniu sprzed pewnego czasu. Dość zabawną rzeczą było to, że najpierw dogadywała się i z jednym i z drugim, a teraz jak z Suzanne było dobrze, tak z Lucasem wręcz przeciwnie. - Powiedziałam jej o rozmowie z Aleksym. Nie wiem czy rozmawiali na ten temat, w każdym razie nie dostałam pełnej nienawiści sowy od Vulkodlaka, więc równie dobrze może już nie żyć - uśmiechnęła się mimowolnie, przypomniawszy sobie irytację przyjaciółki, kiedy tylko Angielka powiedziała jej o co tak naprawdę chodzi. I tu urwała myśl, nie wiedząc co dopowiedzieć. Odstawiła butelkę, paznokciami dla odmiany stukając w drewniany blat.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Loki nie poznawał sam siebie w obecności Andrei. Początkowo był przekonany, że po prostu robi jej na złość, jednakże po jakimś czasie i dużym postępie w ich znajomości uświadomił sobie, że dokucza Jeunesse tylko i wyłącznie z dużej sympatii do niej. To była dla niego nowość i - szczerze mówiąc - powinno się mu pogratulować, że sam jakoś doszedł do takiego wniosku.
Wymijająca odpowiedź Andrei tylko przywołała krótki uśmiech na usta chłopaka, a jej zniknięcie z kuchni potwierdziło przypuszczenia chłopaka, że An da się skusić na coś mocniejszego, co ułatwi im przełamanie lodów. Mimo tego, że wiedzieli co ich czeka, oboje potrzebowali czegoś co doda im odwagi. Wódka zazwyczaj wystarczyła...
- Wiedziałem, że się dogadacie - odparł w ramach odpowiedzi i wyciągnął butelkę z resztkami alkoholu z rąk Ślizgonki. Zamiast czekać na to aż ugotuje się woda, wyciągnął z kubków torebki pełne suszonej herbaty i wlał do nich resztki przeźroczystego płynu. Następnie jeden z kubków wcisnął w dłoń Angielki i stuknął go swoim. Nie miał już ochoty na herbatę, więc jako pierwszy przechylił kubek i opróżnił jego zawartość.
- Dalej, nie krępuj się - odparł, widząc, że Andrea ani drgnęła i wpatrywała się w niego z zaciekłą miną. - Cieszę się, że się dogadałyście, ale teraz chyba przyszedł czas na wyprostowanie sprawy między nami - zaczął jak to powinien robić każdy prawdziwy facet. Ojciec i jego wuj cały czas mu powtarzają, że gentleman zawsze potrafi pierwszy zacząć trudną rozmowę, a także przyznaje się do swoich błędów.
- Wiem, że ostatnim razem byłem mało delikatny, ale nie sądziłem, że powiedzenie Ci prawdy wywoła taką reakcję. Przyznaję, mogłem o tym pomyśleć, ale pierwszy raz byłem w takiej sytuacji... Szczerze? Bałem się i nadal się boję związków i się do tego przyznaję. Więc możemy nadal pracować nad naszą relacją, albo dalej się unikać. Twoja decyzja. - Mówił pewnie, patrząc Jeunesse prosto w oczy, aby miała pewność, że mówi szczerze.
Wymijająca odpowiedź Andrei tylko przywołała krótki uśmiech na usta chłopaka, a jej zniknięcie z kuchni potwierdziło przypuszczenia chłopaka, że An da się skusić na coś mocniejszego, co ułatwi im przełamanie lodów. Mimo tego, że wiedzieli co ich czeka, oboje potrzebowali czegoś co doda im odwagi. Wódka zazwyczaj wystarczyła...
- Wiedziałem, że się dogadacie - odparł w ramach odpowiedzi i wyciągnął butelkę z resztkami alkoholu z rąk Ślizgonki. Zamiast czekać na to aż ugotuje się woda, wyciągnął z kubków torebki pełne suszonej herbaty i wlał do nich resztki przeźroczystego płynu. Następnie jeden z kubków wcisnął w dłoń Angielki i stuknął go swoim. Nie miał już ochoty na herbatę, więc jako pierwszy przechylił kubek i opróżnił jego zawartość.
- Dalej, nie krępuj się - odparł, widząc, że Andrea ani drgnęła i wpatrywała się w niego z zaciekłą miną. - Cieszę się, że się dogadałyście, ale teraz chyba przyszedł czas na wyprostowanie sprawy między nami - zaczął jak to powinien robić każdy prawdziwy facet. Ojciec i jego wuj cały czas mu powtarzają, że gentleman zawsze potrafi pierwszy zacząć trudną rozmowę, a także przyznaje się do swoich błędów.
- Wiem, że ostatnim razem byłem mało delikatny, ale nie sądziłem, że powiedzenie Ci prawdy wywoła taką reakcję. Przyznaję, mogłem o tym pomyśleć, ale pierwszy raz byłem w takiej sytuacji... Szczerze? Bałem się i nadal się boję związków i się do tego przyznaję. Więc możemy nadal pracować nad naszą relacją, albo dalej się unikać. Twoja decyzja. - Mówił pewnie, patrząc Jeunesse prosto w oczy, aby miała pewność, że mówi szczerze.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Here we go. W porównaniu z chłopakiem ona nadal miała ochotę na herbatę i fakt, że wysypał z jej kubka torebkę z suszoną herbatą zastępując ją czystą wódką, nie spodobał się Angielce. W ciszy obserwowała jego poczynania a potem z powrotem wrzuciła torebkę do wódki i zalała gorącą wodą, która zdążyła w między czasie "dojść". Co prawda nie taki był proces robienia herbaty z prądem, ale postanowiła, że jakoś przeżyje ten fakt. Gdy ona szykowała sobie rozgrzewający napój, Lucas akurat był na etapie wyrzucania z siebie o dziwo poprawnej i sensownej składniowo wypowiedzi na ICH temat. Cóż, chcąc przerwać mu w połowie zdania, jednak umilkła dławiąc wściekłość z niemym stoicyzmem i wytrwała tak kolejne kilka chwil. Odwróciła się zaraz potem w stronę Puchona, przyglądając się jego twarzy.
- Jak zwykle decyzja należy do mnie - burknęła w odpowiedzi, marszcząc brwi. Zazwyczaj każdy chłopak, z którym miała do czynienia kończył swój monolog w podobny sposób, dając jej do zrozumienia, że cała decyzja - czy kontynuują znajomość, czy też nie - spoczywa na jej barkach. Nie było to przypadkiem domeną kobiet? Najwidoczniej priorytety zdążyły się zmienić przez ostatnich kilka lat.
- Chciałeś się uczyć, to się ucz. Nie mam zamiaru ci w tym przeszkadzać ani cię rozpraszać - chwyciła łyżeczkę, pozbywając się torebki z herbatą z kubka, a potem dodała łyżeczkę cukru i wymieszała cały napój delektując się zapachem dochodzącym do jej nozdrzy.
- Jak zwykle decyzja należy do mnie - burknęła w odpowiedzi, marszcząc brwi. Zazwyczaj każdy chłopak, z którym miała do czynienia kończył swój monolog w podobny sposób, dając jej do zrozumienia, że cała decyzja - czy kontynuują znajomość, czy też nie - spoczywa na jej barkach. Nie było to przypadkiem domeną kobiet? Najwidoczniej priorytety zdążyły się zmienić przez ostatnich kilka lat.
- Chciałeś się uczyć, to się ucz. Nie mam zamiaru ci w tym przeszkadzać ani cię rozpraszać - chwyciła łyżeczkę, pozbywając się torebki z herbatą z kubka, a potem dodała łyżeczkę cukru i wymieszała cały napój delektując się zapachem dochodzącym do jej nozdrzy.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Zaśmiał się krótko, słysząc odpowiedź Andrei. Od razu mógł założyć, że będzie sceptycznie nastawiona do tej rozmowy, jednakże cały czas wierzył, że choć na chwilę zrzuci z siebie kotarę utkaną z dumy i szczerze z nim porozmawia. Chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł kilka kroków w stronę stołu, na którego blacie ułożył płasko dłonie i przeniósł na ramiona cały ciężar ciała, wypychając biodra do tyłu. Dało mu to trochę więcej czasu na rozważne dobranie słów do odpowiedzi na jej pretensję.
- W takim razie nie wiem czego ode mnie oczekujesz - zaczął, wbijając spojrzenie zielonych tęczówek w lśniący, drewniany blat. - Miałem dużo czasu na przemyślenie wszystkiego. Teraz wyraziłem chęć kontynuowania i dalszego rozwijania naszej znajomości, jednakże wszystko zależy teraz od tego jak ty się do tego ustosunkowujesz. - Odepchnął się od stołu, który cicho zaskrzypiał, i ponownie stał zwrócony do Ślizgonki.
- Powiedz szczerze. Czego tak naprawdę chcesz? Bez swoich gierek i owijania w bawełnę - mówiąc podszedł do dziewczyny i subtelnie złapał ją za ramiona, zagłębiając się w jej jasne tęczówki.
- W takim razie nie wiem czego ode mnie oczekujesz - zaczął, wbijając spojrzenie zielonych tęczówek w lśniący, drewniany blat. - Miałem dużo czasu na przemyślenie wszystkiego. Teraz wyraziłem chęć kontynuowania i dalszego rozwijania naszej znajomości, jednakże wszystko zależy teraz od tego jak ty się do tego ustosunkowujesz. - Odepchnął się od stołu, który cicho zaskrzypiał, i ponownie stał zwrócony do Ślizgonki.
- Powiedz szczerze. Czego tak naprawdę chcesz? Bez swoich gierek i owijania w bawełnę - mówiąc podszedł do dziewczyny i subtelnie złapał ją za ramiona, zagłębiając się w jej jasne tęczówki.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Odwróciła się tak, że teraz opierała się plecami o blat, jednocześnie wpatrując się w plecy Puchona. Szybko jednak doszło do tego, że chłopak znowu stanął przed nią i poprzez złapanie jej za ramiona, uniemożliwił jej drogę ucieczki.
- Po paru miesiącach unikania mnie zaczynasz ten temat, wyrażasz chęć dalszego rozwijania naszej znajomości, bo miałeś czas na przemyślenia? - otworzyła szerzej oczy, dopiero teraz rozumiejąc słowa Lucasa. - Wow, no to powiem ci, że długo ci to zajęło. Postaw się na moim miejscu. Pewnie też poczułbyś się jak zabawka - nie ruszając się nawet o centymetr, dopiero teraz pokazała jak zdenerwowana na niego była.
- Po paru miesiącach unikania mnie zaczynasz ten temat, wyrażasz chęć dalszego rozwijania naszej znajomości, bo miałeś czas na przemyślenia? - otworzyła szerzej oczy, dopiero teraz rozumiejąc słowa Lucasa. - Wow, no to powiem ci, że długo ci to zajęło. Postaw się na moim miejscu. Pewnie też poczułbyś się jak zabawka - nie ruszając się nawet o centymetr, dopiero teraz pokazała jak zdenerwowana na niego była.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Ironia. To niesamowite narzędzie w rękach człowieka, który za nic nie chce pokazać co tak naprawdę czuje. Lucas miał często z tym orężem do czynienia. Tak to jest jak przez całe swoje życie uczysz się - podczas rozmów z członkami rodziny - jak robić uniki przed ironicznym ostrzem, które z łatwością cięło na kawałki twoją szczerość.
- Nie traktuję Cię jak zabawki - mruknął i puścił jej ramiona, coraz bardziej czując się zniechęcony do kontynuowania rozmowy. Spuścił głowę, zatrzymując spojrzenie na lśniących paznokciach dziewczyny. - Sądziłem, że to Ty mnie unikasz, więc nie chciałem Ci się narzucać. Wiedziałem, że źle przedstawiłem Ci moje zdanie na temat wiązania się i że potrzebujesz trochę czasu na oswojenie się z tym. Ale teraz już widzę, że nie mamy sobie nic do wyjaśnienia. Podjęłaś decyzję - wzruszył ramionami i w geście bezradności rozłożył ramiona na boki i zaczął się krok po kroku oddalać od dziewczyny.
- Nie traktuję Cię jak zabawki - mruknął i puścił jej ramiona, coraz bardziej czując się zniechęcony do kontynuowania rozmowy. Spuścił głowę, zatrzymując spojrzenie na lśniących paznokciach dziewczyny. - Sądziłem, że to Ty mnie unikasz, więc nie chciałem Ci się narzucać. Wiedziałem, że źle przedstawiłem Ci moje zdanie na temat wiązania się i że potrzebujesz trochę czasu na oswojenie się z tym. Ale teraz już widzę, że nie mamy sobie nic do wyjaśnienia. Podjęłaś decyzję - wzruszył ramionami i w geście bezradności rozłożył ramiona na boki i zaczął się krok po kroku oddalać od dziewczyny.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Mimo, że sama rozmawiała z Lucasem w nie do końca miły sposób, tak jego słowa spowodowały, że poczuła jak niewidzialna siła ściska jej wnętrzności. Przez ostatnie kilka miesięcy próbowała nie myśleć o zaistniałej między nimi sytuacji, aż w końcu wmówiła sobie, że skoro się do niej nie odzywa, to chyba sprawa była jasna. Skrzyżowała ręce pod biustem, bez słowa wpatrując się w palce swoich stóp a kiedy Puchon zniknął z kuchni i salonu, żwawym krokiem skierowała się do przedpokoju.
- Castellani, chyba o czymś zapomniałeś - rzuciła za nim, opierając się ramieniem o ścianę.
- Castellani, chyba o czymś zapomniałeś - rzuciła za nim, opierając się ramieniem o ścianę.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Młody Argentyńczyk naprawdę z całych sił próbował trzymać swój temperament na wodzy, jednakże zachowanie Angielki znacznie mu to utrudniało. W momencie, gdy był już przy drzwiach wyjściowych, a Andrea go zatrzymała, dał się ponieść emocjom.
- Tak się składa, że nie potrafię czytać w myślach, więc może byś mnie oświeciła? - odparł w dokładnie tak samo ironiczny sposób jak ona przed chwilą w kuchni. W tej chwili nie mogła mieć do niego pretensji o jego zachowanie. Sama doprowadziła do tego, że jego dobre intencje przerodziły się w irytację i zniechęcenie.
- Tak się składa, że nie potrafię czytać w myślach, więc może byś mnie oświeciła? - odparł w dokładnie tak samo ironiczny sposób jak ona przed chwilą w kuchni. W tej chwili nie mogła mieć do niego pretensji o jego zachowanie. Sama doprowadziła do tego, że jego dobre intencje przerodziły się w irytację i zniechęcenie.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
"Męski foch", czy też urażona męska duma, to było coś okropnego. Nawet gorszego od obrażonej kobiety! Uśmiechnęła się w duchu, próbując utrzymywać kamienną twarz a potem podeszła spokojnie do Lucasa, trzymając początkowo dłonie za plecami. Stanęła pół kroku przed nim i zadarła głowę do góry.
- Tego - jedną z dłoni złapała go za koszulkę i całym swoim ciężarem ciała przygwoździła go do ściany. Wargami z kolei przywarła do jego warg, wolną dłoń wplatając we włosy Puchona. Wszystko zrobiła stanowczo i na tyle szybko, by Lucas nie mógł zareagować.
- Tego - jedną z dłoni złapała go za koszulkę i całym swoim ciężarem ciała przygwoździła go do ściany. Wargami z kolei przywarła do jego warg, wolną dłoń wplatając we włosy Puchona. Wszystko zrobiła stanowczo i na tyle szybko, by Lucas nie mógł zareagować.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Puchon trzymał dłoń na gałce, gotów w każdej chwili ją przekręcić i opuścić progi domu Jeunesse. Jednakże nim zdążył się ruszyć Ślizgonka podeszła do niego, złapała za koszulkę i przygwoździła do drzwi. Lucas nie był pewien co dziewczyna ma zamiar zrobić, a przynajmniej w ogóle nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Chyba po prostu nadal ciężko mu było przyzwyczaić się do jej nagłych zmian nastroju, a tym bardziej zdania.
Kiedy wpiła się w jego pełne usta nawet nie zdążył zareagować, a jedyne co mógł zrobić to rozluźnić uścisk, puścić klamkę i przenieść dłoń na plecy Angielki. Teraz kiedy ich usta złączyły się w subtelnym pocałunku, Castellani nie pozwolił jej się oddalić chociażby na milimetr. Przyciągnął ją do siebie tak, że ich ciała mocno do siebie przywarły, a usta i języki bawiły się namiętnością.
Kiedy wpiła się w jego pełne usta nawet nie zdążył zareagować, a jedyne co mógł zrobić to rozluźnić uścisk, puścić klamkę i przenieść dłoń na plecy Angielki. Teraz kiedy ich usta złączyły się w subtelnym pocałunku, Castellani nie pozwolił jej się oddalić chociażby na milimetr. Przyciągnął ją do siebie tak, że ich ciała mocno do siebie przywarły, a usta i języki bawiły się namiętnością.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Puściła jego koszulkę oraz włosy, zaraz po tym zarzucając mu ręce na szyję. Pocałunek ten nie był pierwszym z lepszych pocałunków, przynajmniej z jej perspektywy. Po chwili odsunęła się od niego, zaczepnie i zarazem delikatnie zębami przygryzając mięsistą dolną wargę Puchona.
- Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytała nagle spokojniejszym tonem głosu, który nie świadczył nawet o tym, że jeszcze parę minut temu pluła jadem na odległość. Chciała, żeby z nią został i chciała tego już dawno, chociaż potem pojawiło się między nimi to lekkie nieporozumienie, trwające kilka miesięcy.
- Chyba, że chcesz iść do zamku w tę mgłę - stanęła na pełne stopy (bo do tej pory stała na palcach przez różnicę ich wzrostu), rozluźniając uścisk i dłonie dla odmiany układając na biodrach chłopaka.
- Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytała nagle spokojniejszym tonem głosu, który nie świadczył nawet o tym, że jeszcze parę minut temu pluła jadem na odległość. Chciała, żeby z nią został i chciała tego już dawno, chociaż potem pojawiło się między nimi to lekkie nieporozumienie, trwające kilka miesięcy.
- Chyba, że chcesz iść do zamku w tę mgłę - stanęła na pełne stopy (bo do tej pory stała na palcach przez różnicę ich wzrostu), rozluźniając uścisk i dłonie dla odmiany układając na biodrach chłopaka.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Argentyńczyk zamruczał cicho, gdy tylko poczuł jak Andrea delikatnie zaciska zęby na jego dolnej wardze. Wyraźnie spodobało mu się to podgryzanie.
- A co ja z tego będę miał? - odparł z zadziornym uśmiechem, unosząc obie brwi do góry. Następnie złapał dziewczynę za dłoń i zaprowadził z powrotem do kuchni, tym samym dając jej do zrozumienia, że nie ma zamiaru nigdzie się wybierać.
- Założę się, że w tej mgle zamiast trafić na ścieżkę prowadzącą do zamku, tak czy siak musiałbym wrócić tu - odparł, wyglądając za okno, za którym nie było widać nic oprócz mlecznobiałej ściany mgły. - Więc masz szczęście. - Ponownie w stronę Jeunesse poszybował zadziorny uśmiech. Odwrócił się do okna plecami, wpatrując się bacznie w Andreę, myśląc o tym co skłoniło ją do zmiany zdania...
- A co ja z tego będę miał? - odparł z zadziornym uśmiechem, unosząc obie brwi do góry. Następnie złapał dziewczynę za dłoń i zaprowadził z powrotem do kuchni, tym samym dając jej do zrozumienia, że nie ma zamiaru nigdzie się wybierać.
- Założę się, że w tej mgle zamiast trafić na ścieżkę prowadzącą do zamku, tak czy siak musiałbym wrócić tu - odparł, wyglądając za okno, za którym nie było widać nic oprócz mlecznobiałej ściany mgły. - Więc masz szczęście. - Ponownie w stronę Jeunesse poszybował zadziorny uśmiech. Odwrócił się do okna plecami, wpatrując się bacznie w Andreę, myśląc o tym co skłoniło ją do zmiany zdania...
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Gdy znaleźli się z powrotem w kuchni, Angielka wdrapała się na blat. Głowę oparła o jedną z szafek a dłońmi złapała się krawędzi blatu, przyglądając się plecom Lucasa.
- Zależy co byś chciał - dopiero teraz postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie i nie powiedziała tego w sposób retoryczny. Oczekiwała odpowiedzi albo ruchu z jego strony. Co nią pokierowało, że zmieniła zdanie? Nic. Ona nie podjęła decyzji wtedy, kiedy Puchon uważał, że tak było. Jej zachowanie poniekąd było celowe, chciała się upewnić czy odejście Argentyńczyka będzie jej totalnie obojętne, czy nie. Jak widać - nie było.
- Zależy co byś chciał - dopiero teraz postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie i nie powiedziała tego w sposób retoryczny. Oczekiwała odpowiedzi albo ruchu z jego strony. Co nią pokierowało, że zmieniła zdanie? Nic. Ona nie podjęła decyzji wtedy, kiedy Puchon uważał, że tak było. Jej zachowanie poniekąd było celowe, chciała się upewnić czy odejście Argentyńczyka będzie jej totalnie obojętne, czy nie. Jak widać - nie było.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Zaśmiał się. Oczywiście, że poświęcenie się Andrei w tej sprawie zależało od tego czego Lucas by sobie zażyczył. Jednakże on nigdy nie wymagał od innych osób dużo, albo czegoś niemożliwego, a tym bardziej niemoralnego. Wystarczyło, żeby dziewczyna zaoferowała mu coś rozgrzewającego do picia oraz swoje towarzystwo, gdyż miał zamiar nadrobić te kilka miesięcy, podczas których musiało się zdarzyć wiele, a oni na wzajem nie mieli o tym pojęcia.
- Zaskocz mnie - odparł z nieodgadnionym wyrazem twarzy, podchodząc do Angielki siedzącej na kuchennym blacie. Dłonie umieścił na jej udach i delikatnie oraz miarowo zaciskał na nich palce. Swe zielone spojrzenie zagłębił w jej jasnym i niezwykle surowym, aby za chwilę ponownie obdarzyć Ślizgonkę pocałunkiem, jednakże o wiele bardziej zapamiętałym i intensywnym, niż w przedpokoju. Jednakże ta chwila nie trwała długo, gdyż przerwało im cichutkie stukanie w szybę okna. Lucas wywrócił oczyma po czym odepchnął się od blatu i podszedł do okna, aby wpuścić do środka zziębnięta sówkę.
- Hej malutka, jak Ci się udało tutaj trafić? - zapytał, oczywiście nie oczekując na odpowiedź. Odwiązał niewielki rulonik z jej nóżki, uraczył krakersem i wypuścił, aby mogła wrócić do swojego właściciela. na wierzchu rulonu widniało imię chłopaka, więc bez zbędnego zastanawiania się rozwinął go i zagłębił się w lekturze. Z każdym przeczytanym zdaniem jego oczy otwierały się coraz szerzej, a wyraz twarzy coraz bardziej ukazywał zaskoczenie. Po przeczytaniu listu nie powiedział nic. Jedynie rzucił go na blat stołu i usiadł na krześle, przenosząc nadal zaskoczone spojrzenie na Angielkę.
- Zaskocz mnie - odparł z nieodgadnionym wyrazem twarzy, podchodząc do Angielki siedzącej na kuchennym blacie. Dłonie umieścił na jej udach i delikatnie oraz miarowo zaciskał na nich palce. Swe zielone spojrzenie zagłębił w jej jasnym i niezwykle surowym, aby za chwilę ponownie obdarzyć Ślizgonkę pocałunkiem, jednakże o wiele bardziej zapamiętałym i intensywnym, niż w przedpokoju. Jednakże ta chwila nie trwała długo, gdyż przerwało im cichutkie stukanie w szybę okna. Lucas wywrócił oczyma po czym odepchnął się od blatu i podszedł do okna, aby wpuścić do środka zziębnięta sówkę.
- Hej malutka, jak Ci się udało tutaj trafić? - zapytał, oczywiście nie oczekując na odpowiedź. Odwiązał niewielki rulonik z jej nóżki, uraczył krakersem i wypuścił, aby mogła wrócić do swojego właściciela. na wierzchu rulonu widniało imię chłopaka, więc bez zbędnego zastanawiania się rozwinął go i zagłębił się w lekturze. Z każdym przeczytanym zdaniem jego oczy otwierały się coraz szerzej, a wyraz twarzy coraz bardziej ukazywał zaskoczenie. Po przeczytaniu listu nie powiedział nic. Jedynie rzucił go na blat stołu i usiadł na krześle, przenosząc nadal zaskoczone spojrzenie na Angielkę.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Zdezorientowana nie wiedziała co się stało, kiedy Lucas oderwał się od jej warg. Szybko jednak powiodła za nim wzrokiem a widząc sowę za oknem, stała się jeszcze bardziej zbita z pantałyku niż przed sekundą. W ciszy obserwowała jak chłopak prześlizguje wzrokiem po literach, ale dostrzegając jego minę nie wiedziała co powiedzieć. Dlatego zeszła z blatu, chwytając w ślad za nim pergamin. Zgrabne literki uświadomiły ją, że nadawcą jest Suzanne (pismo przyjaciółki poznałaby wszędzie). Po paru sekundach z jej ust wydobyło się głośne przekleństwo a sama Angielka z wrażenia aż usiadła na podłodze. Powinna się cieszyć i pewnie do takiego etapu też dojdzie, jednak na razie przywróciła w myślach rozmowę z Aleksym z wesela, konkretniej moment, w którym obwieścił jej, że gdy pojawią się dzieci to niestety będą się częściej widywać. Myślała, że dziecko jest jednym z odleglejszych planów w ich życiu.
- No patrz, chciałam ci pokazać jaką ładną bieliznę mam na sobie a tu takie cuda... - rzuciła żartobliwie w stronę chłopaka, podnosząc się z ziemi. Domyślając się, że Lucas - podobnie jak ona - nie przetrawi tej informacji na trzeźwo, skierowała się do swojego tajemnego schowka, wracając do kuchni z butelką taniego wina. Nie miała zamiaru cackać się z kieliszkami, dlatego tuż po otworzeniu butelki, pociągnęła spory łyk krwistoczerwonej cieczy, wyciągając wino w stronę Lucasa.
- No patrz, chciałam ci pokazać jaką ładną bieliznę mam na sobie a tu takie cuda... - rzuciła żartobliwie w stronę chłopaka, podnosząc się z ziemi. Domyślając się, że Lucas - podobnie jak ona - nie przetrawi tej informacji na trzeźwo, skierowała się do swojego tajemnego schowka, wracając do kuchni z butelką taniego wina. Nie miała zamiaru cackać się z kieliszkami, dlatego tuż po otworzeniu butelki, pociągnęła spory łyk krwistoczerwonej cieczy, wyciągając wino w stronę Lucasa.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Lucas również myślał, że w przypadku Suzanne pojawienie się dziecka będzie odwlekane do ostatniej chwili, zważając na jej zamiłowanie do sportu i rozwoju kariery. Dlatego też raczej nikogo nie powinna dziwić reakcja chłopaka, w którego głowie już teraz zaczynało się pojawiać mnóstwo scenariuszy przyszłości ich rodziny i wcale nie były one pomyślne... Castellani ponownie ujął w dłonie niewielki pergamin jeszcze raz wertując treść listu słowo po słowie, mając nadzieję, że coś źle przeczytał albo zrozumiał. Nic z tego. Słowa zarejestrowane przez niego za pierwszym razem, przeczytane po raz drugi i trzeci miały taki sam wydźwięk. Puchon zaśmiał się pod nosem.
- Moja siostra jest pojebana! - Wypalił nagle, kiedy tylko dziewczyna podała mu butelkę z tanim winem. A przynajmniej wskazywała na to stara i wyblakła etykieta z dwoma wiśniami. - Martwi się tylko tym, że nie może latać... I weź tu człowieku nie uważaj Castellanich za normalnych - pokręcił głową, mówiąc bardziej do siebie niż do Andrei. Upił kilka naprawdę sporych łyków wiśniowego trunku, który o dziwo smakował bardzo dobrze.
- Jeszcze mamy szansę odwrócić naszą uwagę od... - tutaj wymownie chrząknął - ...tej radosnej nowiny - skończył z szerokim uśmiechem, oddając butlę Angielce. To nie tak, że się nie cieszył z informacji Suzanne, jedynie był w tak głębokim szoku, że jeszcze nie potrafił pokazać prawdziwej i szczerej radości z nowiny.
- Moja siostra jest pojebana! - Wypalił nagle, kiedy tylko dziewczyna podała mu butelkę z tanim winem. A przynajmniej wskazywała na to stara i wyblakła etykieta z dwoma wiśniami. - Martwi się tylko tym, że nie może latać... I weź tu człowieku nie uważaj Castellanich za normalnych - pokręcił głową, mówiąc bardziej do siebie niż do Andrei. Upił kilka naprawdę sporych łyków wiśniowego trunku, który o dziwo smakował bardzo dobrze.
- Jeszcze mamy szansę odwrócić naszą uwagę od... - tutaj wymownie chrząknął - ...tej radosnej nowiny - skończył z szerokim uśmiechem, oddając butlę Angielce. To nie tak, że się nie cieszył z informacji Suzanne, jedynie był w tak głębokim szoku, że jeszcze nie potrafił pokazać prawdziwej i szczerej radości z nowiny.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Informacja o ciąży Suzanne spowodowała, że Angielka nie wiedziała co powiedzieć i szczerze powiedziawszy nie miała nawet siły nic mówić. Dlatego posłała wymowne spojrzenie w stronę Puchona, westchnęła ciężko i odebrała butelkę z winem, racząc się nim po raz kolejny. Nie była chyba przygotowana psychicznie na taką wiadomość a przynajmniej nie brała jej pod uwagę w przeciągu najbliższych dwóch lat.
- Bardziej mnie martwią kolejne spotkania z Aleksym - wzruszyła ramionami, mając nadzieję, że Lucas mniej więcej pamiętał o co chodziło w konflikcie zwanym "Andrea&Aleksy", a potem odstawiła butelkę na blat i podeszła do wciąż siedzącego na krześle chłopaka.
- Zostałeś wujkiem, a ja ciocią, więc... musimy to uczcić - uśmiechnęła się zaczepnie, bez większego skrępowania siadając przodem na kolanach Castellaniego. Nie była pewna czy byli ze sobą w związku, czy też nadal pozostawali w luźnej relacji, aczkolwiek nie miała zamiaru o to na razie pytać lub nie miała zamiaru w ogóle o to pytać, mając naiwną nadzieję, że on sam o to zapyta. Szybkim ruchem odpięła kilka guzików swojej koszuli ukazując skrawek koronkowego biustonosza, a następnie naturalnie chłodne dłonie wsunęła pod koszulkę czarodzieja, paznokciami przesuwając wzdłuż jego żeber.
- Bardziej mnie martwią kolejne spotkania z Aleksym - wzruszyła ramionami, mając nadzieję, że Lucas mniej więcej pamiętał o co chodziło w konflikcie zwanym "Andrea&Aleksy", a potem odstawiła butelkę na blat i podeszła do wciąż siedzącego na krześle chłopaka.
- Zostałeś wujkiem, a ja ciocią, więc... musimy to uczcić - uśmiechnęła się zaczepnie, bez większego skrępowania siadając przodem na kolanach Castellaniego. Nie była pewna czy byli ze sobą w związku, czy też nadal pozostawali w luźnej relacji, aczkolwiek nie miała zamiaru o to na razie pytać lub nie miała zamiaru w ogóle o to pytać, mając naiwną nadzieję, że on sam o to zapyta. Szybkim ruchem odpięła kilka guzików swojej koszuli ukazując skrawek koronkowego biustonosza, a następnie naturalnie chłodne dłonie wsunęła pod koszulkę czarodzieja, paznokciami przesuwając wzdłuż jego żeber.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Pamięć Lucasa nie była niezawodna, ale też nie taka zła jakby to się mogło wydawać. Pamiętał jak uciekli z imprezy z powodu przed weselnej rozmowy Andrei z jego cudownym szwagierkiem. Pamiętał jak o tym rozmawiali, ale także pamiętał jak o tym zapomnieli i wpadli na zajebiście idiotyczny pomysł pływania w basenie w całym ślubnym umundurowaniu. Fakt, może niewiele pamiętał z tego co dla Andrei najwyraźniej było teraz dość ważne, ale liczy się, że w ogóle pamiętał!
- Po co się martwisz na zaś, jak tak naprawdę nie wiesz jak to wszystko wyjdzie? Tylko się źle nastawiasz - odparł, patrząc na nią z ukosa. To prawda, niespecjalnie rozumiał o co było to całe halo i dla swojego świętego spokoju wolał w to nie wnikać i jedynie podzielać niechęć Andrei do Rosjanina.
Faza szoku minęła im dość szybko. Może to była kwestia alkoholu, a może po prostu ich dobrego humoru ze spotkania?
- Miałem zaproponować to samo - mruknął, uśmiechając się zawadiacko kiedy usiadła mu na kolanie, wpychając zimne dłonie pod jego koszulkę. Teraz już nie liczyły się żadne inne sprawy, tylko ich wzajemna bliskość. Castellani, osobiście, szczerze się cieszył z ich spotkania i nie miał zamiaru zaprzepaścić go na gadanie o Suzanne i jej życiu, gdyż cały świat nie kręcił się wokół niej.
Argentyńczyk położył dłonie na jej wystających obojczykach po czym lekko przesunął je do boków, zwinnie wsuwając palce pod oba ramiączka jej stanika. Następnie przycisnął ją stanowczo do siebie i nie mogąc się już dłużej powstrzymać, wplótł jedną ze swych dłoni w jej gęste włosy i wpił się w jej usta. Nim Ślizgonka się obejrzała już siedziała na stole, a Lucas wręcz wchłaniał ją całą swoimi dłońmi i ustami, wodząc nimi po kolejnych częściach jej ciała.
- Po co się martwisz na zaś, jak tak naprawdę nie wiesz jak to wszystko wyjdzie? Tylko się źle nastawiasz - odparł, patrząc na nią z ukosa. To prawda, niespecjalnie rozumiał o co było to całe halo i dla swojego świętego spokoju wolał w to nie wnikać i jedynie podzielać niechęć Andrei do Rosjanina.
Faza szoku minęła im dość szybko. Może to była kwestia alkoholu, a może po prostu ich dobrego humoru ze spotkania?
- Miałem zaproponować to samo - mruknął, uśmiechając się zawadiacko kiedy usiadła mu na kolanie, wpychając zimne dłonie pod jego koszulkę. Teraz już nie liczyły się żadne inne sprawy, tylko ich wzajemna bliskość. Castellani, osobiście, szczerze się cieszył z ich spotkania i nie miał zamiaru zaprzepaścić go na gadanie o Suzanne i jej życiu, gdyż cały świat nie kręcił się wokół niej.
Argentyńczyk położył dłonie na jej wystających obojczykach po czym lekko przesunął je do boków, zwinnie wsuwając palce pod oba ramiączka jej stanika. Następnie przycisnął ją stanowczo do siebie i nie mogąc się już dłużej powstrzymać, wplótł jedną ze swych dłoni w jej gęste włosy i wpił się w jej usta. Nim Ślizgonka się obejrzała już siedziała na stole, a Lucas wręcz wchłaniał ją całą swoimi dłońmi i ustami, wodząc nimi po kolejnych częściach jej ciała.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Było jej na tyle miło i przyjemnie, że przestała się zamęczać sową od Suzanne, ani każdą inną bardziej lub mniej ważną sprawą. Kiedy leżała na stolę, na chwilę pozwoliła przejąć Lucasowi inicjatywę, szybko jednak podniosła się do pozycji siedzącej. W jedną dłoń ujęła podbródek chłopaka, nakierowując go na swoją twarz i przez dłuższy moment przyglądała mu się w milczeniu z zawadiackim i jednocześnie tajemniczym uśmiechem. W międzyczasie drugą dłonią przesunęła paznokciami wzdłuż boku brzucha Puchona. Potem jakby nigdy nic zsunęła się ze stołu na ziemię, zwinnie odsuwając się na bok.
- Chodźmy do mnie. Jednak nie chciałabym, żeby mnie tu przyłapał któryś ze współlokatorów, a tym bardziej własna siostra - stwierdziła spokojnie i łapiąc chłopaka za rękę, nie oczekując odpowiedzi, pociągnęła go na górę do sypialni.
Na drugi dzień dwójka czarodziejów zebrała się i wróciła do zamku.
- Chodźmy do mnie. Jednak nie chciałabym, żeby mnie tu przyłapał któryś ze współlokatorów, a tym bardziej własna siostra - stwierdziła spokojnie i łapiąc chłopaka za rękę, nie oczekując odpowiedzi, pociągnęła go na górę do sypialni.
Na drugi dzień dwójka czarodziejów zebrała się i wróciła do zamku.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Okej, trochę beznadziejnie jest się tak wpieprzać bez uprzedzenia do czyjegoś domu, ale... - zawsze jest to jakieś "ale", niepodważalne wytłumaczenie sytuacji. - Ale tak się złożyło, że odkąd rozstali się z Andreą nie oddał jej klucza do domu, a z resztą ona też się o niego nie upominała. Tak więc bez zapowiedzi Kanadyjczyk wparował do dość sporego domu przy Downing Street, który znał jak własną kieszeń i skierował swoje kroki wprost do salonu. Jego stalowe tęczówki skanowały znajome pomieszczenia w poszukiwaniu przejawów jakichkolwiek zmian, jednakże oprócz większej niż zazwyczaj ilości pustych butelek po alkoholu nic się nie zmieniło. Andrea raczej nie piła zbyt dużo (chyba, że nagle postanowiła zaprzepaścić swoje życie i zostać alkoholiczką), więc dla Connora był to ewidentny sygnał, iż ten pędrak Wilson nadal tu stacjonuje. Brunet jedynie zmarszczył nos w wyrazie pogardy na myśl o jego wiecznym wrogu i skierował swoje kroki na schody. Kiedy znalazł się na piętrze ruszył ku drzwiom do pokoju Andrei. Nie spodziewał się jej zastać, gdyż gdyby była w domu na pewno natknął by się na nią w kuchni, gdzie najbardziej - co go zawsze dziwiło - lubiła przesiadywać. W pomieszczeniu panował półmrok, jednakże chłopak nawet nie próbował go czymkolwiek rozświetlić, znał pokój na pamięć. Z drugiej strony chciał tam wpaść i wyjść niezauważony, gdyż nie był pewien czy Tośka nadal pomieszkuje u Andrei. A wolał uniknąć konfrontacji, w końcu wpadł do Jeunesse jedynie po swoją zapalniczkę, która miała dla niego znaczenie bardziej sentymentalne, niż praktyczne...
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Był weekendowy wieczór, który bezkarnie postanowiła spędzić w swoim domu i w swoim najukochańszym łóżku z daleka od ludzi, z którymi z kolei nie chciała w ogóle rozmawiać. To nie tak, że się alienowała i znów miała ochotę wszystkich pozabijać a na samym końcu siebie. To właśnie teraz, od pewnego momentu (chyba dokładnie od tego, kiedy Anthony ją olał), nieco spuściła z tonu i stała się bardziej ludzka. Wzięła się za naukę, więc jej stopnie w końcu nie wolały o pomstę do nieba a i przy okazji przestała ściągać na siebie problemy. Póki co.
Leżała od dłuższej chwili pod ciepłą białą kołdrą, przy zgaszonym świetle. Naturalnie usłyszała jak ktoś wchodził do domu, bo zamek drzwi wejściowych nadawał się do przeglądu, ale kiedy ten ktoś wszedł na górę i nie minął jej pokoju, a wręcz przeciwnie - wlazł do niego, zachowała o dziwo spokój, sięgając powoli dłonią po różdżkę, którą miała pod poduszką. Dopiero potem, kiedy delikwent znalazł się bliżej niej, wycelowała w niego różdżką i szybko zapaliła światło.
- Co do cholery... - cóż. Widok Connora zaskoczył ją do tego stopnia, że siedziała z konsternowaną miną przez dobre kilka sekund. - Nie bardzo wiem, czego szukasz w moim pokoju. Tośki tutaj nie ma, a jej pokój jest drzwi dalej po drugiej stronie korytarza - naturalnie nie wiedziała o jego rozstaniu z Antoniją, bo się tym nie interesowała szczególnie. Opuściła różdżkę, podciągając się do pozycji siedzącej i oczekując dalszych wyjaśnień od ex-chłopaka.
Leżała od dłuższej chwili pod ciepłą białą kołdrą, przy zgaszonym świetle. Naturalnie usłyszała jak ktoś wchodził do domu, bo zamek drzwi wejściowych nadawał się do przeglądu, ale kiedy ten ktoś wszedł na górę i nie minął jej pokoju, a wręcz przeciwnie - wlazł do niego, zachowała o dziwo spokój, sięgając powoli dłonią po różdżkę, którą miała pod poduszką. Dopiero potem, kiedy delikwent znalazł się bliżej niej, wycelowała w niego różdżką i szybko zapaliła światło.
- Co do cholery... - cóż. Widok Connora zaskoczył ją do tego stopnia, że siedziała z konsternowaną miną przez dobre kilka sekund. - Nie bardzo wiem, czego szukasz w moim pokoju. Tośki tutaj nie ma, a jej pokój jest drzwi dalej po drugiej stronie korytarza - naturalnie nie wiedziała o jego rozstaniu z Antoniją, bo się tym nie interesowała szczególnie. Opuściła różdżkę, podciągając się do pozycji siedzącej i oczekując dalszych wyjaśnień od ex-chłopaka.
Re: Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Jeżeli Campbell nie zakładałby takiego obrotu sprawy to byłby chyba skończonym głupcem, nie zdającym sobie sprawy z tego jak działają mechanizmy bezlitosnego losu. Oczywiście, że nie mógł wejść i wyjść niezauważony! Takie rzeczy się nie dzieją, chyba że ma się pelerynę niewidkę. On jej nie miał i w niektórych momentach naprawdę tego żałował. Cóż, nie pozostawało mu nic innego jak po prostu dostosowywać się do zmieniających się w mgnieniu oka sytuacji. Co też uczynił pomimo chwilowego oślepienia przez Andreę, posyłając jej szeroki i jak zawsze cwaniacki uśmieszek.
- Nie przyszedłem do Tośki, z resztą nawet nie wiem czy jeszcze tu mieszka. - Odparł wzruszając bezwiednie ramionami. Nie miał zamiaru rozmawiać ze swoją byłą o... swojej byłej. - Nie przychomikowałaś gdzieś tu mojej zapalniczki? Wiesz, taka złota z wytłoczonym grawerunkiem - mówił i rozglądał się po pokoju, szukając wzrokiem znajomego kształtu. Szczerze powiedziawszy bardzo zależało mu na znalezieniu tejże rzeczy, gdyż dopiero niedawno zorientował się, że nie ma jej w swoim kufrze.
- Nie przyszedłem do Tośki, z resztą nawet nie wiem czy jeszcze tu mieszka. - Odparł wzruszając bezwiednie ramionami. Nie miał zamiaru rozmawiać ze swoją byłą o... swojej byłej. - Nie przychomikowałaś gdzieś tu mojej zapalniczki? Wiesz, taka złota z wytłoczonym grawerunkiem - mówił i rozglądał się po pokoju, szukając wzrokiem znajomego kształtu. Szczerze powiedziawszy bardzo zależało mu na znalezieniu tejże rzeczy, gdyż dopiero niedawno zorientował się, że nie ma jej w swoim kufrze.
Strona 10 z 11 • 1, 2, 3 ... , 9, 10, 11
Similar topics
» Salon/kuchnia/jadalnia
» Salon - kuchnia - jadalnia
» Salon połączony z kuchnią i jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Salon - kuchnia - jadalnia
» Salon połączony z kuchnią i jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 10 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach