Sala eliksirów

+35
Monika Kruger
Lena Gregorovic
Curtis Rocheleau
Georgiana Lee
Ian Ames
Peter Raffles
Adrien Rien
Shay Hasting
Aiko Miyazaki
Cory Reynolds
Emily Bronte
Nicolas Socha
Mary Cox
Iris Xakly
Rowena Journey
Connor Campbell
Mistrz Gry
Maddox Overton
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
Suzanne Castellani
Nora Vedran
Zoja Yordanova
Alice Volante
James Scott
Antonija Vedran
Sophie Fitzpatrick
Charles Wilson
Polly Baldwin
Maja Vulkodlak
Benedict Walton
Vin Xakly
Andrea Jeunesse
Beatrix Cortez
Brennus Lancaster
39 posters

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Sala eliksirów

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 18:27

First topic message reminder :

Sala eliksirów - Page 9 Harry-potter-Gareth-Cattermole-Getty

Ciemna, niska i chłodna osadzona w sercu szkolnych lochów. Znajduje się tutaj dwadzieścia stanowisk do sporządzania eliksirów, a także duże szafy, w których schowane są niezbędne składniki i odczynniki do sporządzania mikstur. Klasa oraz jej zawartość znajdują się pod opieką nauczyciela.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Emily Bronte Nie 29 Mar 2015, 18:32

Jak widać intuicja panny Bronte wyczuła pismo nosem, gdy przez jej głowę przemknęły czarne myśli. Pieczenie było całkiem znośne, a adrenalina skutecznie uśmierzała ból. Co innego widok lepkiej, ciemnoczerwonej cieczy sączącej się z rozciętej skóry. Ochyda! Emily mimowolnie oparła się zdrową dłonią o blat, czując jak miękną jej nogi. Co innego zwichnięty nadgarstek, obtłuczone kolana i łokcie, a nawet zdarta skóra. Rany cięte zawsze stanowiły apogeum jej wewnętrznej wytrzymałości. Czyżby odważne lwiątko schowało się pod stołem? Emily wyciągnęła rękę po różdżkę, potęga magicznej mocy pozwoliłaby jej przecież uleczyć na pozór niewielką rankę w mgnieniu oka. Strudzona wyzwaniem, nie zauważyła nawet, kiedy zbliżył się ku niej zaniepokojony Johansen. Niemalże zamarła, widząc, co wyczynia Durmstrandczyk. Kiedy odsunął krwawiące miejsce od swych warg, Emily wysunęła rękę z nienachalnego uścisku. Dla Bronte to i tak było stanowczo za wiele. Spłoszone spojrzenie nie otarło się o postać Szweda nawet raz, od czasu kiedy wyswobodziła swoją dłoń. Za pomocą zaklęcia zasklepiła ranki, z których jeszcze przed chwilą sączyła się krew. Dziewczyna odgarnęła z czoła jasne kosmyki, czekoladowe tęczówki kierując na pokryte krwią korzenie. Kolejne machnięcie różdżki sprawiło, że korzenie Asfodelusa magicznie zniknęły. Rzecz jasna, próbowała oderwać myśli od osoby, która stała tuż nieopodal.
- Wszystko w porządku, nie martw się. - Rzuciła cicho w jego stronę, sięgając po nową porcję korzeni. Kiedy udało się jej pokroić roślinę bez kolejnych uszkodzeń ciała, odetchnęła z ulgą. Płatki werbeny podobnie jak poprzednie składniki powędrowały do wnętrza parującego kociołka. Szklana chochla wykonała trzy okrążenia wbrew wskazówkom zegara. Wijące się dżdżownice nie wzbudziły weń nawet krzty obrzydzenia. Robaki dołączyły wrzącego wywaru, jakże dramatycznie kończąc swój żywot.
- Wygląda na to, że skończyłam. - Kąciki jej ust drgnęły w lakonicznym wyrazie zadowolenia, kiedy skierowała spojrzenie na Micah'a.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Micah Johansen Nie 29 Mar 2015, 23:00

Jeśli Micah miał jakąkolwiek słabość to była to z pewnością nieumiejętność rzucenia czaru na średniej wielkości rankę i jej bezpiecznego zasklepienia. Dlatego reagował instynktownie i po mugolsku. Inna dziewczyna by to przyjęła za choć trochę romantyczne, co? Może odrobinę chociaż, Ems?
Dał jej uciec, bo sam też poczuł lekkie zakłopotanie reakcją dziewczyny.
- Mhm - mruknął pojednawczo, jakby nie odstawił chwilę temu tej szopki. Wrócili do swoich stanowisk i przygotowywania eliksiru. Po dziesięciu minutach byli gotowi i przyozdobili swoje zajączki kolorowym, wielkanocnym futerkiem. Odprowadził Bronte do schodów na górę i wrócił do lochów, skąd udał się do pokoju wspólnego Ślizgonów. Miejmy nadzieję, że środa i tak jest aktualna...
Micah Johansen
Micah Johansen
Nieaktywny


Urodziny : 04/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Bålsta, Szwecja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 17 Sie 2015, 23:20

ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Adrien Rien Pią 22 Sty 2016, 10:49

Kociołki pełne dymu i unoszących się aromatów to chyba jedyna miłość Adriena. Drugą była połówka mocniejszego alkoholu oraz liście mięty które ciągle żuł. Chciał tym ukryć woń wydobywająca się z ust. Lubił tylko trzy rodzaje trunków: wino, miód pitny oraz tequilę.
Miód poznał jak grupa uczniów z Drumstrangu przyjechała na turniej magicznych umiejętności. Nigdy nie interesowały go tego typu imprezy, ale znajomości które związał podczas tej wymiany szybko zaowocowały. Cztery pojedynki i siedem pokonanych przeciwników. Do tej pory wspomina czasami w obecności Petera że udało im się pokonać dużo starszych i bardziej zaprawionych w boju synów Drumstrangu. Ciężko było to nazwać czymś innym niż masakrą. Ale znali Hogwart lepiej niż wszyscy i mieli swoje tajemne miejsca. Po wszystkim uciekli, zostawiając zakrwawioną breję ludzi samym sobie. Mogli nie zaczynać.
W tej chwili kiedy szedł powoli ciemnym, wilgotnym korytarzem czuł w nosie piekący zapach podgrzewanego bezoaru. Jego mikstura prawie dojrzewała. Brakowało jedynie jednego elementu. Udało mu się go zdobyć. Kilka nieprzespanych nocy na polowanie odniosło sukces.
Odstawił klatkę na stół. Podszedł do kociołka marszowym krokiem, zamieszał chcąc przyjrzeć się cieczy. Miała biały kolor, wielki kocioł pełen mlecznej substancji o ostrym zapachu bezoaru. Subtelny zapach ledwo wyczuwalny mógł zdradzić co kombinował chłopak, ale czy ktoś mógłby go podejrzewać że chce uwarzyć eliksir wypadania zębów?
Pewnie tak, znając jego upodobania i ludzi z którymi się kręci wszyscy mogli go ot o podejrzewać. Uśmiechnął się pod nosem. Odstawił srebrną łyżkę, pokręcił jeszcze po płomieniem. Zmierzył temperaturę, jeszcze tylko dwa stopnie więcej i będzie mógł zakończyć. Potem tylko cztery tygodnie w ciemnym chłodnym pomieszczeniu i eliksir będzie gotowy. Szybkim korkiem podszedł do stołu. Wsadził rękę do klatki. Zamknięty w niej mały szczur uciekał przed palcami chcącymi go pochwycić. Próbował nawet ugryź Adriena ale ten był szybszy.
- Zamknij się. - syknął do szczura którego mocniej ścisnął. Efekt był natychmiastowy - szczur zaczął głośniej piszczeć. Tego już Rien nie mógł znieść. Nie chciał zostać wykryty. Wszystkie eksperymenty z żywymi stworzeniami były surowo zakazane. I wszystkie próby podjęcia wytworzenia czegokolwiek przy użyciu żywego zwierzęcia musiały być zaakceptowane przez odpowiedni organ Ministerstwa Magii. W tej chwili pomyślał o tym że świat zszedł na szlamy i cisnął małe stworzonko do gorącego kociołka. Ostatnie piski zdychającego szczura zniknęły w gęstej pianie.
Coś poszło nie tak - jedyna myśl jaka przeszła przez głowę Adriena. Nie był aż tak bardzo podchmielony jak zazwyczaj bywało. Można by rzec iż był całkowicie trzeźwy ale jednak coś poszło nie tak. Dym powinien się zmienić w żółty, delikatny słomkowy kolor, a ten w dalszym ciągu był biały. Zamieszał delikatnie w kotle wyczuwając małe truchło szczura, ale nic się nie zdarzyło. W  pamięci przypomniał sobie zapiski z księgi którą ukradł z biblioteki. Wszystko przecież robił jak należy. Krew ze zdenerwowania pulsowała mu coraz szybciej w żyłach. Twarz zazwyczaj blada zrobiła się czerwona, a sam Rien nie czekając na winnego wyciągnął różdżkę. Wycelował w kociołek. Jedna krótka komenda zaklęcia przewróciła dorobek jego trzy miesięcznego potajemnego knucia. Ciecz wylała się, zalewając płomień i cała podłogę dookoła. Nawet mały trup szczura wypłynął z kotła i osiadł na mieliźnie. Chłopak prychnął i rozwalając jeszcze puste fiolki z stołu. Echo przekleństw rzucanych na wszystkich winnych jego klęski niosło się korytarzem, zdradzając jego obecność w lochu.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Morpheus A. Maponos Pią 22 Sty 2016, 15:05

Plotki o atakujących ślizgonach innych uczniów rozniosła się po szkole w ekspresowym tempie, a jeszcze szybciej w ich gronie profesorów.
Na nieszczęście chłopaka, to do niego należał dyżur w lochach w tym dniu co zresztą średnio pasowało Morpheuszowi i wyraźnie było to po nim widać. Twarz która i tak nigdy nie wyglądała przyjaźnie teraz zdawała się być jeszcze bardziej spowita mrokiem i czarną, duszną aurą otaczającą go zewsząd, widział to każdy obok którego przechodził i nikt nie odważył mu się stanąć na drodze, mając wrażenie, że ten dzisiaj, akurat w tym dniu jak nigdy miałby w poważaniu regulamin, dyrektora i wszelkie Ministerstwo Magii, i nieszczęśnika zagradzającego mu przejście wcisnąłby w ścianę tego zamczyska rozsmarowując jego flaki po całym korytarzu.
Jego uwagę zwrócił trzask dochodzący z jednej z sal, a słuch miał może nie tyle dobry co nietoperz, ale wystarczająco diablodobry by usłyszeć w której to dokładnie sali coś trzasnęło porządnie w ziemię, a zaraz po tym posypało się szkło.
Och jakże bardzo prosił by to miał tą przyjemność spotkać jakiegoś żartownisia, łobuza na którym to będzie mógł się wyżyć.
Otworzył drzwi i stanął w ich progu wbijając wzrok w jedyną osobę stojącą nad poprzewracanymi rzeczami.
- Wątpię, że skrzaty będą chciały to sprzątać - odezwał się zaciskając mocniej chude, długie palce na lasce w barwie kości słoniowej w której to była umieszczona jego różdżka.
Ruszył dalej w głąb pomieszczenia zamykając laską drzwi za sobą rzucił szybko okiem na to co leżało na podłodze. Eliksiry... Nigdy nie były jego pasją, więc nawet nie wiedział co takiego ten tutaj próbował zrobić. Ale jedno był pewny, ten martwy szczur bardzo mu nie pasował. W końcu choć był beznadziejny z eliksirów jako tako jakąś wiedzę o nich posiadał. Miał w końcu swoje lata i niejednokrotnie musiał wykonać jakąś miksturę.
- No i ma Pan pojęcie, że te rozbite rzeczy kosztują? I zwykłe reparo tego nie naprawi? - Rzekł ponownie przenosząc chłodne spojrzenie na ucznia. Ślizgon, kojarzył go z zajęć, ale zupełnie nie pamiętał jego godności. Mało interesowała go integracja z uczniami i dla niego uczniowie byli uczniami, a nie Aidenem, Jamesem Scottem, którego to co najwyżej ostrzej traktował ze względu na swojego dziadka, czy wiecznie poszkodowaną Rhinną, która to chyba zawsze chodziła poobijana. Kaleki pozostaną kalekami do końca życia i nie widział sensu by traktować ich z tego powodu łagodniej.
- Dokształcamy się poza zajęciami? O ile dobrze wiem pan Rivius Fawley udziela korepetycji przez co szkoła nie musi ponosić dodatkowych kosztów związanych z zbytnimi ambicjami swoich uczniów panie... - Dodał na koniec czekając aż sam się mu przedstawi i sam zabierze się za sprzątanie tej podłogi, a nie będzie nadwyrężał jego dobroci przez co może się skończyć tak, że posłuży Morpheuszowi jako szmata do wytarcia tego bałaganu.
Przez to, że stał blisko niego i był zmuszony patrzeć na niego z góry (w końcu miał lekko ponad 2 metry) jego kruczoczarne włosy do tej pory kładące się kaskadą na plecach nieco zasłoniły mu twarz powodując, że wyglądał jeszcze surowiej.
Morpheus A. Maponos
Morpheus A. Maponos
Nauczyciel: Zaklęcia


Urodziny : 20/08/1974
Wiek : 49
Skąd : Islandia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Adrien Rien Pią 22 Sty 2016, 15:42

No to wpadłeś brachu pomyślał chłopak widząc postawę wyrośniętego profesora z którym miał okazję obcować na któryś  z jego lekcji. Rien nie był głupi, nie chciał kłopotów ani durnego szlabanu. A tym bardziej nie chciał być łączony z ilością nagle wymarłych szczurów z populacji utrzymującej się w Hogwarcie. Nie, Rien chciał całkowicie być obojętny z ilością szczurów które w dziwnych okolicznościach umierają. Uśmiechnął się do profesora najbardziej smutnym z możliwych uśmiechów jakie widział świat. Mimiczna gra Riena była na całkiem wysokim poziomie przez co łatwo było mu ułaskawić nawet najbardziej rozwścieczonego gargulca.  
- Widzi profesor - zaczął powoli - Tak to bywa z nieostrożnymi przyjaciółmi. A musi Pan wiedzieć, że Mufek był najbliższym z moich przyjaciół. - Wskazał na szczura. Nie kłamał w tym momencie, wszyscy wiedzieli że Rien nie ma przyjaciół, a Ci których miał już dawno skończyli jak Mufek, albo jeszcze gorzej. - Odrabiałem lekcję od profesora Fawleya, prosił przyrządzić prosty eliksir na porost włosów. Niestety szczur spadł z mojego ramienia jak mieszałem w kotle. - Skrzywił się w grymasie szczerego bólu.
- Stąd te przekleństwa i złość.  Musi mnie profesor zrozumieć, my ślizgoni czasami działami za bardzo impulsywnie. Czasem coś w pośpiechu zbijemy zanim pomyślimy co tak naprawdę zrobiliśmy. Rozumie mnie Pan? - zapytał chcąc odrobinę włączyć go w tę całą aktorską grę, chciał by i profesor poczuł smutek jaki mógł spotkać chłopaka po starcie ukochanego szczura.
- Ciężko się nie zgodzić z tym iż fiolki kosztują, ale nie aż tyle żeby szkoła na tym straciła. Sam Pan był światkiem jak uczniowie nie raz rozbijali droższe bo czasem kryształowe fiolki, odporne na smoczą krew bo byli nieostrożni. To to tylko zwykłe szkło. Szkoda faktycznie że się stłukło, za to mogę jedynie przeprosić. - skłonił pokornie głowę. - Zachowałem się jak zwykły szlamowaty puchon. Przepraszam profesorze. Pozwoli Pan że zajmę się Mufkiem? - wskazał na leżącego w gęstej mlecznej cieczy szczura. - Chciałbym go należycie pochować. - uśmiechnął się kolejny raz smutno, jak robią to Ci wszyscy uczciwi ludzie którzy wspominają ostatnie pogodne chwile ze swoim przyjacielem. Gdyby Rien chciał znaleźć jedyną pozytywną myśl związana z tym szczurem to była by to chwila kiedy wracał z błoni i widział w oddali ubierająca się po nocnej kąpieli jakaś uczennice. Figurę miała całkiem przyjemną do popatrzenia, ale nie ten wianuszek pryszczy na twarzy. To psuło wszystko.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Morpheus A. Maponos Pon 25 Sty 2016, 19:57

Jeśli myślał, że ktoś taki jak Morpheus będzie mu współczuł to grubo się mylił i najwidoczniej nie znał pana Manonosa. Bowiem mężczyzna stał niewzruszony tą historyjką chłopaka. Bo nawet jeśli by uwierzył w jego historyjkę to i tak sprzątanie go nie ominie. Nie dzisiaj, kiedy to był w tak podłym nastroju.
- A szczury ponoć to takie mądre stworzenia, jak widać bardzo się to mija z prawdą skoro wskakują do kociołków. - Odpowiedział analizując dokładnie jego zachowanie i słowa. I bardzo mu nie pasowały. Niby mówił że się bardzo wkurzył kiedy to jego przyjaciel wpadł do kociołka, tylko, że to nie była normalna reakcja jaka towarzyszy nam przy utracie bliskiej nam osoby. Złość? To może długo później, a on choć wyglądał na smutnego to jednak nie załamanego. Oznaczało to, że albo kłamał albo wcale szczurek nie był mu aż tak bliski. Nie chciało mu się już nawet wnikać w to która z tych dwóch opcji była prawdziwa.
- Nie, nie rozumiem. Nie cierpię ludzi którzy wpierw coś robią a później dopiero myślą - odpowiedział dając mu jasno chyba do zrozumienia, że właśnie pogrąża się jeszcze bardziej.
- I z tego co mi wiadomo to Ślizgoni właśnie nie należą do jakże tak emocjonalnie działających osób. - Dopowiedział i odwrócił się by usiąść na jednym z stołów alchemicznych. Po czym spojrzał ponownie jakby znudzony tą konwersacją.
- Mniejsza już o te fiolki i tak mnie one zbytnio nie obchodzą. - powiedział i machnął ręką obojętnie, dodając jednak:
- No ale nie dosłyszałem chyba jak to pan mi się przedstawiał - Po tych słowach wwiercił się szarymi oczami w chłopaka, a jego spojrzenie należało do tych które i tak się dowiedzą prawdy i nie daj Ci Merlinie chłopak skłamie to zniknie na tydzień i posłuży jako widły dla gajowego do czyszczenia gnoju z zagród zwierząt.
- Ależ będzie się pan mógł nim zając, jak najbardziej, tylko wpierw pan tutaj posprząta. Będzie to chyba wystarczająca nauczka, by to wpierw używać głowy a dopiero różdżki - rzekł stanowczym tonem mając gdzieś jego szczurka. Mu i tak już nie zrobi różnicy to jak długo sobie jeszcze poleży na ziemi czy stole zanim zostanie "godnie pochowany".
Morpheus A. Maponos
Morpheus A. Maponos
Nauczyciel: Zaklęcia


Urodziny : 20/08/1974
Wiek : 49
Skąd : Islandia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Adrien Rien Wto 26 Sty 2016, 09:12

Rien jesteś idiotą. Jesteś największym idiotą jakiego znała obecna ziemia i cały wszechświat. Tak po prostu dać się złapać na rozpieprzaniu lochu. Jesteś frajerem jakich mało! Rien co się z tobą dzieje? - tylko takie myśli krążyły w głowie chłopaka który wiedział że z tym profesorem nic nie ugra. No, tak profesorek znany był z bycia mocno niezależnym człowiekiem któremu wszystko jedno z jakiego domu jesteś, kim są twoi rodzice i kogo znasz. Nie miałeś też cycków, więc po co te wszystkie gierki. Grymas złości przebiegł po twarzy Adriena, tak że ten nie zdążył go ukryć. W rezultacie próba ta zakończyła się okropnym grymasem na jego mordce.
- Ech, Adrien Rien, uczeń ostatniej klasy Domu Węża - jęknął cicho i przewrócił oczyma. Nie czekał długo, wycelował różdżka w kałuże jaka powstała po jego wybryku. Kombinacja zaklęć jakiej użył szybko dała się rozpoznać. Chłoszczyć oraz Aquamenti szybko załatwiły sprawę. Pierwsze dokładnie oczyściło kałużę, tak że nie było po niej śladu. Drugie bardziej dla ochrony innych wymyło pozostałości w zakamarkach po nieudanym eliksirze. Nie wiedział dokładnie jakie są jego właściwości a zostawienie takich ilości na podłodze mogło skutkować wyhodowaniem przez przypadek kolejnego potwora w postaci śmiercionośnej pchły. O takich cudach już słyszał i na brodę Merlina miał wrażenie że jeżeli cokolwiek takiego miało powstać to akurat zaraz po tym jak opuści loch. Jakaś pchła bądź inny pluskwiak skosztuje resztki eliksiru, urośnie i będzie pożerać wszystkich włącznie z kamiennym murem zamku. Na tę myśl lekko się uśmiechnął, delikatnie dając zdradzając że jest z siebie zadowolony.
Pozostał jedynie problem z trupem jego "przyjaciela". Nie bardzo wiedział jak rozwiązać problem. Zresztą wszystkie karty jego gry odkrył profesor. Nie miał co się wydurniać dalej. Po prostu podszedł do trupa, złapał za ogon i niosąc go parę kroków wrzucił z głuchym echem do kamiennego kosza w którym mogli odkładać już nie potrzebne składniki eliksirów. Umył dokładnie ręce, wytarł w puchaty ręcznik położony obok metalowej misy. Spojrzał na profesora.
- To wszystko? - zapytał swoim zwykłym chłodnym, cichym tonem. Nie chciał więcej kłopotów, nie chciał się głupio tłumaczyć. Jedynie co chciał to uciec i próbować knuć zemstę na profesorku który kazał mu posprzatać, jak jakiemuś mugolowi. Chwila zawahania, przecież był już pełnoletni więc mógł. Wyciągnął zza szaty mała srebrną piersiówkę i odkręcił korek. Zapach ziół zdradzał na absynt albo ziołowa nalewkę. Pociągnął tęgi łyk.
- Mogę już iść? - zapytał po raz kolejny chcąc otrzymać wreszcie odpowiedź, czy jest już wolny.
Zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi profesora, oraz tym iż całkowicie go zignorował Rien wyszedł. Musiał iść i odreagować.


Ostatnio zmieniony przez Adrien Rien dnia Sro 27 Sty 2016, 12:11, w całości zmieniany 2 razy
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Mistrz Gry Wto 26 Sty 2016, 09:12

The member 'Adrien Rien' has done the following action : Rzut kostką

#1 'Dom w Hogwarcie' :
Sala eliksirów - Page 9 Slyth_mini

--------------------------------

#2 'Dziesięciościenna' : 6, 10
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Sob 04 Lut 2023, 19:27

//Z Pokoju Wspólnego

Pewność siebie Wilsona była jedną z cech która została lekko zachwiana po ostatnim incydencie z Antoniją. Sam chłopak miał wrażenie, że po raz kolejny stracił tą iskrę, ale nie było jeszcze sytuacji w której ona nie powróciła. Anthony wiedział, że tak też będzie tym razem, nie brał innej możliwości pod uwagę. Kiedy dziewczyna wręczyła mu eliksir pieprzowy ten uśmiechnął się blado. Wiedział bowiem, że płyn lekko złagodzi objawy które co miesiąc go dręczyły, jednak całkowicie nie rozwiąże problemu, a jedyne czego on na ten moment potrzebował to właśnie rozwiązania. Eliksir tojadowy byłby najlepszym sposobem na problem młodego wilkołaka. Tony przy każdej pełni żyje obawą, że zrobi coś czego nie będzie dało się cofnąć.
- Po prostu przyznaj, że się o mnie martwisz.- a może tak naprawdę to on chciał, żeby ktoś się nim przejął? Ostatnimi czasy nie miał najlepszego kontaktu z rodziną, nie mówiąc już, że ostatnią przyjaciółkę która mu została przeleciał. No coż, nie miał za dużego pola manewru. - A ty...lepiej się przyznaj kto zajął moje miejsce.- zdecydowanie można było nazwać chłopaka ciekawskim, zwłaszcza jeśli chodzi o swoje byłe, bądź te niedoszłe.
Kiedy ruda pociągnęła go za rękę by wstał i poszedł za nią ten westchnął zawiedziony. W swoim życiu spodziewał się wszystkiego, ale na pewno nie tego, że ze swoją piękną ex będzie ważył eliksiry.- Nie wiem czy wiesz, ale masz doczynienia z baaaaardzo słabo pojętnym uczniem. Jesteś na to gotowa? Czy jest Pani dobrą nauczycielką?- spytał przyglądając się rudej i oboje wyszli z Pokoju Wspólnego kierując się w stronę Sali Eliksirów.
Idąc korytarzem Anthony co chwilkę zerkał na swoją kompankę.- Czemu się nade mną litujesz?- spytał w tym samym czasie łapiąc za mosiężną klamkę i otwierając drzwi do Sali Eliksirów w której panował pół mrok. Jedynie kilka świec nadawało pomieszczeniu przyjemne światło. Wilson podszedł do jednego z biurek i oparł się o nie krzyżując przy okazji ręce na klatce piersiowej. - Czy Pani profesor powie mi od czego mam zacząć? - ślizgon zlustrował ją wzrokiem. W sumie nie narzekałby gdyby taka nauczycielka wykładała na zajęciach.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Nie 05 Lut 2023, 01:09

Sophie przekroczyła próg chłodnej, ciemniej sali, zielonym spojrzeniem otulając dobrze znane jej pomieszczenie.  - Może i się martwię, a może nie. - Odparła zagadkowo, zatrzymując wzrok na osobie Tony’ego, a następnie kierując kroki w stronę niewielkiego kociołka, znajdującego się na jednym z okrągłych stołów. - Umawiałam się przez jakiś czas z Benedict’em z Ravenclaw’u, jednak to już skończony rozdział. - Sophie wzruszyła drobnymi ramionami, odganiając z głowy wspomnienia z zeszłego roku i jej bujnego romansu z nieśmiałym Krukonem. Zagryzając dolną wargę, rudowłosa wyciągnęła z torby potrzebne przybory wraz z opasłym podręcznikiem do eliksirów. Tuż obok sprawnie rozstawiła wagę do odmierzenia składników. Radosny błysk w jej zielonych tęczówkach, mógł łatwo zdradzić chłopakowi, iż Sophie była w swoim żywiole.
- Potrzebny nam będzie śluz gumochłona, lawenda i waleriana. - Fitzpatrick uniosła jedną z brwi, wpatrując się wyczekująco w tęczówki towarzysza. - Trzecia półka po lewej. - rzuciła krótko, zaczepnie ściskając przedramię Ślizgona. - Oczywiście, że jestem dobrą nauczycielką, w zeszłym roku dawałam korki z eliksirów. Nie masz o co się martwić. - Uśmiechnęła się szeroko, związując włosy w wysokiego, luźnego koka. Kątem oka dostrzegając lustrujące spojrzenie Ślizgona. - Dlaczego mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy? - Sophie zarumieniła się lekko, siegając drobną dłonią do piegowatej buzi by sprawdzić, czy oby na pewno nie zostały na niej pozostałości czekoladowej żaby, którą pochłonęła tuż zanim dostała podręcznikiem od Wilson’a. - Zacznij od podgrzania śluzu. - rzuciła zachęcająco, podając brunetowi jedną ze szklanych fiolek.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Nie 05 Lut 2023, 10:47

Chłopak czuł się niepewnie, zdecydowanie nie był to jego grunt i martwiło go to, że zaczął przy dziewczynie czuć się jak uczeń. Nie mógł jednak tego dać poznać po sobie, po pierwsze to nie było w jego stylu i po drugie musiał uważyć ten eliksir, nie miał zamiaru siedzieć tu kolejnego roku, miał inne plany.
Słysząc o jej podbojach miłosnych uniósł lekko brew ku górze. Rudowłosa zdecydowanie mogła się podobać w szkole- była inteligentna i urocza. Kompletnie oszałamiające połączenie. - Skończony rozdział?- powtórzył słowa dziewczyny- Skończony z hukiem? Jakaś drama? Uwierz mi, Fitzpatrick faceci to też plotkarze- Anthony przyglądał się dziewczynie, jak jej twarz zmienia się w momencie kiedy wyciągła wszystko co potrzebne do ważenie eliksirów. Jej oczy zaświeciły się dokładnie tak jak jego kiedy widzi alkohol.
- Już się robi, Pani profesor.- do jego głowy wpadł też pewien genialny pomysł. Może udałoby się im się uważyć tyle eliksiru, żeby wystarczyło jeszcze dla niego. Co ja co ale to przydałoby mu się gdyby ktoś zaszedł mu za skórę. Podszedł więc do wskazanej przez Sophie pułki i wziął wszystkie wymienione przez dziewczynę składniki. Na całe szczęście były opisane w przeciwnym razie musiałby brać co popadnie. - Od zawsze wiedziałem, że jestem w dobrych rękach.- słysząc pytanie ślizgonki wywrócił wymownie oczami.- Na merlina...nie, po prostu ładnie dziś wyglądasz, ok?- to była szczera prawda, więc Anthony nie miał najmniejszych skrupułów żeby jej to powiedzieć.
Kiedy wrócił już na miejsce ze wszystkimi potrzebnymi składnikami postawił je obok kociołka i wziął do ręki wspomniany wcześniej przez dziewczynę śluz gumochłona. Otwierając buteleczkę, zaczął się siłować z korkiem i kiedy w końcu mu się udało połowa zawartości fiolki wylądowała na jego czarnym podkoszulku.- Kurwa...- zaklął pod nosem i szybko ściągnął koszulkę kładąc ją obok na ławce.- To są znaki, Soph, znaki które mówią, że powinnaś zrobić to za mnie.- uśmiechnął się uroczo w jej kierunku wyciągając różdżkę i używając na mokrej tkaninie zaklęcia suszącego.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Nie 05 Lut 2023, 13:06

Ruda obrzuciła spojrzeniem zawiły tekst w podręczniku, podwójnie sprawdzając poszczególne instrukcje. Taki miała nawyk, odwieczna perfekcjonistka. Mimo tego, iż formułę eliksiru słodkiego snu mogła wyrecytować na pamięć i to bez zająknięcia, Sophie żyła według mądrych słów swojego ojca “przezorny zawsze ubezpieczony”. Kiedy do jej uszu dotarł komentarz Ślizgona, mówiący o męskim talencie do plotkowania, Sophie zaśmiała się pod nosem, rzucając chłopakowi wymowne spojrzenie. - Dramaty to ja omijam szerokim łukiem, Wilson. - wytknęła mu język, sięgając po jedną z fiolek starannie ułożonych na blacie drewnianego stołu. - Nie wiedziałam, że taki z Ciebie plotkarz, zwłaszcza, gdy twoja osoba jest głównym tematem plotek. - stwierdziła, szturchając go zaczepnie łokciem w bok. W końcu to cała prawda. Zawiłe romanse i zdrady, a także niespodziewane zniknięcie Tony’ego były gorącym tematem w zamku.  
- Jeżeli starasz mi się przypodobać, to marnujesz oddech, Wilson. - rzuciła lekkim tonem, lustrując chłopaka spojrzeniem, gdy ten niezgrabnie wylał na siebie część zawartości śluzu Gumochłona. Sophie wywróciła teatralnie oczami, chcąc skorcić go za nieuwagę, jednak szybko ugryzła się w język, gdy ten zwinnym ruchem ściągnął z siebie koszulkę. - Czy to naprawdę konieczne? Nie musiałeś tak od razu się rozbierać, Tony. Nie na mnie takie sztuczki. - ciekawym spojrzeniem otuliła jego szerokie ramiona, zanim ponownie skoncentrowała się na kociołku, który nadal stał pusty. - Tak, najpierw dodamy sześć miarek standardowego składnika.. - szepnęła pod nosem, wlewając do kociołka wspomniany składnik, ignorując fakt, iż jej blade policzki ozdobił delikatny rumieniec. - Niczego za Ciebie nie zrobię, bo nic się nie nauczysz, musisz ściśle trzymać się receptury. Dodaj teraz dwie krople śluzu i zamieszaj trzy razy zgodnie ze wskazówkami zegara. - Sophie przeczytała na głos instrukcje z podręcznika, uśmiechając się zachęcająco do Ślizgona.
- Zmieniając temat, chcesz porozmawiać o tym, gdzie się podziewałeś przez te ostatnie miesiące? Jestem dobrym słuchaczem. - Fitzpatrick oparła się biodrem o blat stołu, intensywnie skupiając tęczówki na oczach bruneta, omijając wzrokiem lekki zarys mięśni jego klatki piersiowej. Skup się, Fitzpatrik! Pomyślała, karcąc się w myślach i nieumyślnie szczypiąć się lekko w prawę ramię.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Nie 05 Lut 2023, 14:02

Właśnie może dlatego Wilson przez ostatnie miesiące stronił od tłumów. Miał dość wścibskich spojrzeń i szeptania po kątach. Poza tym nie był zbyt stabilny emocjonalnie ostatnimi czasy i bał się, że przez nagły wybuch złości może coś komuś zrobić. A wtedy na pewno dyrektor nie popuściłby mu i wyrzuciłby chłopaka ze szkoły, przecież zostało mu tak niewiele by skończyć tą szkołę.
- Nie nudzi Cię takie życie?- przyglądał się jej bacznie kiedy sprawdzała instrukcje przyrządzania eliksiru.- No wiesz...bez dram, emocji...taka trochę stypa, co nie?- Wilson był chyba od tego kiedyś uzależniony, lubił jak coś w okół niego się dzieje, jak odczuwa emocje jakiekolwiek- te negatywne i pozytywne.
- Masz mnie, Fitzpatrick- pstryknął palcami z lekkim uśmiechem na ustach.- a tak poważnie, myślisz, że jedyną metodą na poderwanie dziewczyny to ściągnięcie koszulki?- uniósł lekko brew ku górze pokazując tym samym swoje zdziwienie. Kiedy t-shirt dość szybko obsechł Anthony spowrotem założył go na siebie. Gdyby chciał ją teraz poderwać wysiliłby się nieco bardziej, jednak zdecydowanie nie miał na to teraz energii. Nie zmienia to jednak faktu, że z Sophie po prostu nie byłoby to łatwe i pewnie gdyby "ofiara" miała mniejsze wymagania siła znalazłaby się zawsze. Nie umknęło uwadze chłopaka jej lekko zaróżowione policzki. Szlag, naprawdę jest ładna... Uśmiechnął się do swoich myśli i lekko zgryzł wargę w zadumie z której już za chwilę dziewczyna go wyrwała mówiąc o tych wszystkich składnikach potrzebnych do eliksiru.
-Dwie krople śluzu, zamieszać trzy razy...- powtórzył słowa ślizgonki robiąc dokładnie to w tym samym momencie. - Dobra, dobra...jeszcze nic nie zdążyłem zepsuć. Co następne?- pochylił się w jej kierunku, tak, że stykali się czołami a chłopak też mógł przez to zajrzeć do księgi. Czytanie akurat szło mu całkiem nie źle.
- Trochę namieszałem...jak z resztą zawsze musiałem coś spieprzyć.- wyprostował się wzruszając przy tym ramionami.- Przespałem się z Tośką z którą przyjaźniłem się od gówniarza, a teraz...teraz to ona nie chce mnie znać. - nie wspomniał już, że wcześniej przeleciał jej siostrę i kilka innych dziewczyn.- Jeździłem po Anglii w poszukiwaniu takich jak ja i...- ups chyba powiedział za dużo i w porę orientując się ugryzł się w język. Tak naprawdę udało mu się wiele dowiedzieć, tak naprawdę gdyby może miał więcej pieniędzy już dawno miałby wywar tojadowy. - Musiałem sobie wszystko poukładać, wiesz?- nigdy nie dzielił się z nikim swoim "problemem", nie wiedział nawet jak ktokolwiek inny na to zareaguje.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Nie 05 Lut 2023, 14:42

Sophie wzięła większy oddech, skupiając się na słowach Ślizgona. - Zastanówmy się przez chwilę. Życie bez większych dramatów i plotek wokół mojej osoby czy spokój ducha i czytanie porywających dramatów w wolnym czasie? - dodała teatralnym tonem, wyciągając obie ręce przed siebie i udając, że waży niewidzialną wagę wypowiedzianych przez nią słów. - Zdecydowanie to drugie. - Podrapała się po zadartym nosie, marszcząc go lekko, gdy czoło Ślizgona zetknęło się z jej własnym. - Do tej pory nie tylko zdjąłeś przede mną koszulkę, Wilson, ale obsypałeś mnie komplementem, a teraz znajdujesz się niebezpiecznie blisko. - Odrzekła nieco złośliwym tonem, zawadiacko wbijając smukły palec w klatkę piersiową chłopaka. - Twoje akcje to definicja flirtu wyciągnięta wprost ze słownika. - Odsunęła go lekko od siebie, od kaszlując teatralnie pod nosem. - Wywar przybrał odpowiedni kolor. - stwierdziła zadowolona, podając Ślizgonowi gałązki suszonej lawendy. - Rozkrusz to teraz dokładnie w moździerzu i dodaj do kociołka, następnie zamieszaj w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. - Palcem narysowała w powietrzu mały okrąg nad kociołkiem, upewniając się, że Ślizgon dokładnie wykona jej instrukcje. - Dwa razy. - pokiwała zachęcająco głową ze skupieniem wsłuchując się w opowieść Wilsona.  Sophie starała się nie oceniać ludzi. Nie leżało to w jej naturze. Wielce wierzyła, że każdy ma prawo do własnych błędów i wyciągnięcia z nich odpowiednich lekcji. W końcu wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny.
- Próbowałeś z nią porozmawiać, może jakoś przeprosić? Czy po prostu postawiłeś na zniknięcie i ucieczkę od problemu? - zapytała zaciekawiona, intensywnie przypatrując się jego bladej twarzy. - Nie było to zbyt mądre posunięcie, jednak podejrzewam, że w tej sytuacji wina leży po obu stronach. Tośka zdecydowała się wykonać z tobą ten krok, nikt jej nie zmusił. - Rudowłosa wyciągnęła szyję zaglądając do podręcznika. - Hum.. W poszukiwaniu takich jak ty? Co masz przez to na myśli? - Zmarszczyła brew, dostrzegając dyskomfort, który malował się na twarzy chłopaka. Sophie poczuła lekkie ukłucie w klatce piersiowej, czując, że brunet nie mówi jej całej prawdy, a warzenie eliksiru słodkiego snu jest najmniejszym z jego problemów. - Wiem, że mamy romantyczną przeszłość, ale teraz jestem tutaj, aby pomóc przyjacielowi w potrzebie. Co się dzieje? - Zlustrowała go bacznym, wręcz przeszywającym spojrzeniem, oczekując od niego tylko prawdy, i to całej prawdy.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Nie 05 Lut 2023, 15:21

To co mówiła Sophie było dla niego abstrakcyjne, to tak jakby opowiada o czymś czego on nigdy nie zazna- spokój nie był domeną Wilsona. W okoł niego zawsze panował chaos, gdziekolwiek by sie nie pojawił działo się jakieś zamieszanie. Tak naprawdę, patrząc na tą rudowłosą dziewczynę stojącą przed nim, zaczął się zastanawiać co ona dostrzegała w nim kiedy byli razem. Przecież to były dwa różne światy.
-Widzisz, musze to robić kompletnie podświadomie.- i tak faktycznie było, Sophie miała racje był to typowy podryw, ale on robił to kompletnie automatycznie, nie myślał nad tym. To był on. W całej krasie.
Tony po jej kolejnych słowach spojrzał do kociołka i stwierdził w myślach, że jakikolwiek by to nie był kolor dla niego byłby idealny. No ale nie on tu był mistrzem Eliksirów. Anthony podszedł do biurka na którym leżał moździerz wcześniej odbierając gałązki lawendy od rudowłosej. Mimo swojego braku wiedzy w tej dziedzinie słuchał dziewczynę i starał się wszystko zapamiętać, wiedział bowiem, że będzie musiał to wszystko po kolei zaprezentować przed nauczycielem. Po kolei wykonywał polecenia i wsypując pokruszoną lawendę do kociołka zaczął mieszać odliczając na głos.- Jeden...dwa...- nachylił się nad kociołkiem, wiedząc, że i jemu przyda się to cudo. Ostatnio błąkał się po błoniach nie mogąc usnąć, a takie błąkanie się to tylko proszenie sie o kłopoty.
- Próbowałem, Soph, ale skończyło się to kolejnym seksem...a potem moją ucieczką.- popatrzył jej prosto w oczy i przełknął ślinę, bo czuł jak w jego gardle znajdowała się niewidzialna gula.- To jest zamknięty rozdział.- uciął krótko, chociaż w jego głowie strony tej książki były wciąż otwarte.
Wilson nie wiedział czy może jej cokolwiek powiedzieć, czy się nie wystraszy, czy jego tajemnica będzie z nią bezpieczna? Nie wiedział czy może ryzykować, ale z drugiej strony nie miał teraz kompletnie nikogo. Ani przyjaciół, ani rodziny. Został sam.
- Mam taką przypadłość, Sophie...co miesiąc bardzo choruje.- ciężko było powiedzieć mu wprost, ale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna należy do tych inteligentnych i miał nadzieje, że tyle informacji w zupełności jej wystarczy. Z resztą nigdy o tym nikomu nie mówił, a wilkołaki zawsze były uważane za margines społeczeństwa. Wilsonowi jeszcze tego brakowało by oprócz swojej wątpliwej reputacji flirciarza dodali fakt, że bywa bardzo niebezpieczny.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Pon 06 Lut 2023, 12:46

Fitzpatrick obdarowała Wilsona przyjaznym uśmiechem z zaciekawieniem obserwując jego poczynania. W sali panował przytulny półmrok, a nad kociołkiem uniosły się srebrzyste spirale dymu, sugerując Ślizgonce, iż kolejny etap warzenia eliksiru przebiegł sukcesywnie.
- Jak chcesz to potrafisz. - Zaśmiała się figlarnie, podając chłopakowi bladoróżowe płatki kwiatu waleriany. - Teraz dodaj dziesięć płatków i zmniejsz lekko ogień. Następnie machnij różdżką nad eliksirem i voila! - Sophie kilkakrotnie klasnęła w dłonie z zadowoleniem, marszcząc przy tym piegowaty nos. - Eliksir musi warzyć się teraz przez trzydzieści minut i będzie gotowy do rozlania w fiolki. - Robiąc krok w przód, Irlandka wyciągnęła rękę, figlarnie wplątując ją we włosy bruneta.  W mgnieniu oka, zwinnym ruchem dłoni stworzyła na głowie Wilsona artystyczny nieład. - Skoro tak mówisz, Wilson. - rzuciła w jego stronie z lekkim niedowierzaniem bowiem Ślizgon nie brzmiał zbyt przekonująco. Skończony rozdział? Zielonooka wcale nie była tego taka pewna, dostrzegając niepewne spojrzenie chłopaka i sposób w jaki lekko podłamał mu się głos. - Jednak osobiście nie poddawałabym się tak łatwo. Twoja decyzja. - Sophie słynęła ze swojej upartości, dążenia do celu i zdobywania wszystkiego, czego jej dusza zapragnie. Ciepłym uśmiechem, połączonym z niewinnym wyglądem, potrafiła wydobyć z rówieśników potrzebne informacje, bądź wkraść się w łaski nawet tych mało przyjaznych osobowości. Lubiła wyzwania. To był pewnie jeden z powodów, dla których Rudowłosa wdała się w romans z Wilsonem. To przy nim spróbowała pierwszego papierosa i po zmierzchu popijała ognistą whiskey na obrzeżach zakazanego czasu. Wspominała te czasy z szelmowskim uśmiechem na malinowych wargach.
"Mam taką przypadłość, Sophie.. Co miesiąc bardzo choruje." Fitzpatrickówna zmarszczyła brwi z lekkim niedowierzaniem, a następnie opadła z gracją na jedno z krzeseł, wpatrując się intensywnie w nienaturalnie rozszerzone źrenice chłopaka. Jej lustrujący wzrok zsunął się niżej, skupiając się na filetowych cieniach, malujących skórę pod oczami Wilsona. - Likantropia? - zapytała szeptem, automatycznie kalkulując w głowie fazy księżyca. Irlandka była całkiem przekonana, iż kolejna pełnia księżyca wypadała na dniach, a blady odcień skóry chłopaka wręcz utwierdzał ją w tym fakcie. - Jak to się stało?- Ruda odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów, a następnie ujęła dłonią rękę bruneta, kciukiem rysując na jej powierzchni niewielkie kółka. Próbując w ten sposób dodać mu wsparcia i okazać brak strachu przed przypadłością.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Pon 06 Lut 2023, 15:13

Powoli tworząc ten eliksir Tony poczuł napływającą dumę. Cieszył się, że nie odpuścił a dziewczyna pomogła mu być o krok bliżej od zdania wszystkich potrzebnych przedmiotów, a przede wszystkim tego z którym kompletnie sobie nie radził. Nigdy nie był orłem, ale też jeszcze nigdy aż tak nie starał się o jakąkolwiek ocenę. Może chociaż raz dostanie zadowalający, oj tak to byłoby coś, mógłby zacząć chodzić wyprostowany i dumny jak paw po korytarzach  Hogwartu.
- Myślę, że to zasługa całkiem niezłej nauczycielki.- posłał jej ciepły uśmiech. Pewnie w przyszłości będzie chciał się jej jakoś odwdzięczyć, nie lubił pozostawać nikomu dłużny. Anthony wsłuchując się w słowa dziewczyny wykonywał polecenia bardzo skrupulatnie, nie chciał niczego zepsuć już na ostatniej prostej. Kiedy spowrotem chował różdżkę do kieszeni poczuł jak dłoń dziewczyny mierzwi mu włosy. - Myślisz, że taka fryzura bardziej mi pasuje?- spytał trzepiąc głowa przez co teraz wyglądał jak gdyby każdy włos żył swoim własnym życiem. - Skoro tak to czemu twój rozdział z tym krukonem też jest zakończony? przecież nie można się tak łato poddawać- Wilson niestety był tego zdania, że niektórych rzeczy nie da się uratować nie ważne jak bardzo byśmy tego chcieli. I taka właśnie była jego relacja z Antoniją- nie do naprawienia.
Kiedy ślizgonka analizowała jego słowa, młoldy Szkot intensywnie wbijał w nią wzrok. Czy nie ucieknie? Przecież dobrze wiedziała, że jutro zbliża się pełnia a to oznacza, że niebezpiecznie jest przebywać wokół niego. Kiedy chwyciła jego dłoń miał wrażenie, że ciepło rozlewa się po jego ciele, od bardzo dawna nikt nie okazywał mu zainteresowania, nikt się nim nie przejmował, a wręcz przeciwnie ze wszystkimi był pokłócony. Właściwie to na własne życzenie. - W poprzednie lato wbiegłem za...za kimś do lasu - zaczął, nie chcąc od razu rzucać imionami. Nie chciał by ktokolwiek wiedział czym stał się przez swoją własną siostrę.- nie wiele pamiętam. Straszny ból i wycie wilkołaka...- rzadko kiedy Tony chodził w krótkich spodenkach tym samym ukrywając sporą bliznę na nodze.- miałem dużo szczęścia, nie zostałem w sumie całkowicie rozszarpany.- uśmiechnął się lekko nie chcąc by dziewczyna się zaczęła nad nim litować. - Myślę, że za parę dni wszystko wróci do normalności, jutro zaszyje się w Zakazanym Lesie, więc myślę, że możesz odpuścić sobie nocne spacery.- jego wzrok skierował się na ich splecione dłonie. Jej skóra była miękka i przyjemna w dotyku, naprawdę zapomniał jak to jest mieć przyjaciół.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Pon 06 Lut 2023, 18:04

Wzrok rudowłosej również powędrował w stronę ich splecionych dłoni. Dziewczyna westchnęła głęboko, ściskając nieco rękę Wilsona aby dodać mu odrobinę otuchy. Na jej bladej twarzy malował się wyraz zrozumienia, a z jej zielonych tęczówek biło wyraźne ciepło. Sophie wysłuchała uważnie opowieści Ślizgona, w głowie analizując całą sytuacje. Nie bardzo wiedziała co powiedzieć, bo czy słowa mogły pomóc w takiej sytuacji? Przecież likantropia była czymś nieodwracalnym, a społeczeństwo czarodziejów nie słynęło z wyrozumiałości w stronę wilkołaków. Nazywali to schorzenie przekleństwem.  
- Masz jakiś dostęp do wywaru tojadowego? - Zapytała z nadzieją, zagryzając lekko dolną wargę. Irlandka wiedziała, że eliksir pozwalał wilkołakom utrzymać świadomość i ludzki umysł. Oddanie kontroli zwierzęcej naturze groziło zaatakowaniem innych bądź atakowaniem samego siebie. Ruda automatycznie otuliła wzrokiem sylwetkę bruneta, doszukując się śladów głębokich zadrapań bądź starszych blizn.
- Nie wiem, czy zjawiasz się w skrzydle szpitalnym po każdej pełni, ale jeśli kiedykolwiek potrzebujesz pomocy z zaklęciami uzdrawiającymi bądź zapasem wspomagających eliksirów... Możesz na mnie liczyć. - Dodała z delikatnym uśmiechem, zsuwając się z krzesełka i zaglądając do parującego wywaru, który nabrał perlistego blasku. Fitzpatrick pokiwała pochwalająco głową, zabierając się do przelewania eliksiru do trzech oddzielnych fiolek. Następnie, na skrawku pergaminu eleganckim pismem napisała odpowiednią nazwę i zgrabnym machnięciem różdżki sprawiła, iż pergamin przyległ do szklanej powierzchni. - Proszę. Dodatkowa porcja przyda się też na jutro, podejrzewam, że będziesz potrzebował wypoczynku po ciężkiej nocy. - Przesunęła fiolki w stronę ślizgona, puszczając mu przy tym oczko, próbując w ten sposób rozluźnić powagę sytuacji. - Krukon miał inne priorytety, więc byliśmy zmuszeni pójść w inne strony. Najwyraźniej to nie był ten jedyny. - Zażartowała, odkładając resztkę składników na odpowiednie miejsce.
- Zdecydowanie odpuszczę sobie nocne spacery, ta nieskalana cera to zasługa nieprzerwanego snu. Osiem godzin minimum. - Rzuciła zawadiacko, teatralnie przerzucając kręcone włosy przez ramię. Co jak co, ale sen to Fitzpatrick ceniła sobie ponad wszystko.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Pon 06 Lut 2023, 19:46

Patrząc na Sophie Anthony nie czuł tego czego spodziewał się czuć. Myślał, że będzie oceniany, że może zostać skrytykowany albo odepchnięty. I nie chodzi o to, że nie znał Sophie, że podejrzewał, że zareaguje nieczule, ale po prostu nigdy wcześniej o tym nikomu nie mówił. To chyba chodzi o to, że każde pierwsze razy bywają przerażające, bo wkraczamy do strefy której nie znamy, a przecież to co nieznane często powoduje strach.
-Nie, nie mam. Między innymi po to wyjechałem, ale powiem Ci szczerze, że zazwyczaj wilkołaki nie są chętni do dzielenia się tym specyfikiem. - Anthony miał blizny, może jeszcze nie tak dużo jak starsi, jednak wiedział, że jeśli nie dostanie eliksiru na jego ciele pojawi się o wiele więcej ran. Jeśli nie będzie mógł się kontrolować, może skończyć o wiele gorzej. - Nie Sophie, kiedy pojawię się w Skrzydle Szpitalnym od razu pojawią się pytania- jego ręcę zacisnęły się mimowolnie nieco mocniej na jej dłoniach. Wiedział, że od kiedy nie widuję się z Hanką nie ma za bardzo na kogo liczyć. Młody ślizgon przysunął się do rudowłosej nieco bardziej cały czas patrząc jej głęboko w oczy.- Nie możesz nikomu powiedzieć, dobrze?- każdy czarodziej zdawał sobie sprawę jak bardzo osoby dotknięte likantropią są traktowane. Wilson był zbyt dumny, wykreował już jakoś swoją osobę by teraz tak po prostu patrzyli na niego z góry.
Kiedy wstała chłopak wstał zaraz za nią odbierając od niej fiolki. - Myślisz, że będziesz w stanie mi pomoc no wiesz... z ranami?- popatrzył na nią pełen nadziei, bo sam radził sobie średnio, zazwyczaj po takiej pełni był już tak wyczerpany, że kładł się w łożku i albo zasypiał albo patrzył się w jeden punkt.
- Naprawdę wierzysz w tego jedynego? księcia na jednorożcu?- schował fiolki do kieszeni spodni mając nadzieję, że chociaż tą ostatnią noc prześpi w całości. Jeśli chodzi o wiarę w prawdziwą miłość Wilson już dawno stracił nadzieję, po burzliwym związku z Emily, którą naprawdę obdarzył tym uczuciem doszedł do wniosku, że miłość równa się kłopoty, a tego miał już na pęczki.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Wto 07 Lut 2023, 00:54

Dziewczyna przystanęła z nogi na nogę, niecierpliwie pociągając za rękaw śnieżnobiałej koszuli. Wilkołaki nie są chętne do dzielenia się tym specyfikiem... Irlandka powtórzyła w myślach słowa Wilsona, klnąc cicho pod nosem. - Szlag by to trafił! Najgorsze jest to, że wcale mnie to nie dziwi. Oczywiście, nie obrażając przy tym wilkołaków. - Ruda uniosła obie dłonie w obronnym geście, posyłając brunetowi niewinne spojrzenie. Obracając się na pięcie, skierowała szybkie kroki w stronę biurka nauczyciela, na którym spoczywało kilka opasłych i podniszczonych tomów. Otwierając jeden po drugim, Sophie w ekspresowym tempie przeglądała spisy treści, zagryzając przy tym wargi w całkowitym skupieniu.
-  Wywar tojadowy jest niesamowicie czasochłonny i ciężki do uwarzenia, a przez to cholernie drogi. Nie dziwne, że nikt nie chce się dzielić. - Dziewczyna posłała Wilsonowi zmartwione spojrzenie, czytając uważnie instrukcje zawarte w skórzanym tomie, który spoczywał teraz na jej kolanach. - Poza tym, trzeba go zażywać codziennie, na tydzień przed pełnią, więc teraz nic już nie wskóramy. -  Jęknęła niezadowolona, zamykając podręcznik z ciężkim hukiem. Może mogłaby poprosić dyskretnie ojca o pomoc? W końcu Ronald pracował w szpitalu Świętego Munga, miał znajomości i dostęp do wszelkich medykamentów. Nie wspominając o słabości do jedynej córki.
- Obiecuję, że nikomu nie zdradzę twojego sekretu. - Dziewczyna ujęła w dłoń różdżkę i przymykając oczy na krótką chwilę, zacisnęła na niej smukłe palce. - Przysięgam na moją magię. - Dodała uroczyście, a następnie poczuła przyjemne ciepło rozlewające się powoli po jej drobnym ciele, spływające wprost do rdzenia jej różdżki. - Zostaw to mnie. Pomogę z ranami i zapasem regenerujących eliksirów. -  Uśmiechnęła się wyrozumiale, pociągając chłopaka za rękę, zgarnęła go w przyjacielski uścisk. Szósty zmysł podpowiadał jej, iż Ślizgon nie zaznał ostatnio wiele ciepła ze strony rówieśników. -  A już tam na jednorożcu! - Zaśmiała się w głos, kręcąc lekko głową z rozbawieniem, przez co zielona wstążka zsunęła się z płomiennych włosów dziewczyny, lądując tuż przy jej czarnych lakierkach. - Na hipogryfie! Mam wysoko postawioną poprzeczkę, Wilson!  
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Anthony Wilson Wto 07 Lut 2023, 15:19

Anthony odetchnął głęboko. Wreszcie to zrobił, wreszcie komuś o tym powiedział. Poczuł przez chwilę jak gdyby ktoś ściągnął mu kamień z klatki piersiowej. Wilson nie umiał się otwierać, a nawet jeśli ktoś myślał, że to właśnie robi to była jego kolejna maska. Jednak tym razem było inaczej, oczywiście nie było tu mowy o kompletnym otwarciu się i ukazywaniu wszystkiego jak na dłoni, ale w głębi duszy cieszył się, że ktoś za jego sekret.
- Uwierz mi Sophie, starsze wilkołaki to kompletne świrusy. Te co miesięczne przemiany chyba mieszają im w głowach.- większość z tych których poznał żyło w samotności, albo tylko i wyłącznie wśród wilkołaków. Anthony nie wiedział jaki czeka go los, czy bez eliksiru za kilka lat też oszaleje? Faktem było, że nie znosił pełni, a także tych kilku dni przed, stronił wtedy od ludzi i chował się w swoim dormitorium. Wyjątkowa była ta pełnia, musiał wykorzystać maksymalnie czas na naukę, bo zostało mu dużo do nadrobienia.  
- Wiem, dlatego jeszcze go nie mam...- powoli uszył w jej kierunku by stanąć za nia i patrzeć przez jej ramie jak wertuje książkę kartka za kartką. Widząc jak dziewczyna bardzo się tym przejęła, złapał ją za rękę i odwrócił w swoim kierunku by oboje mogli patrzeć na siebie. Ślizgon uśmiechnął się wdzięcznie.- Nie przejmuj się, Sophie, naprawdę.- nie chciał żeby dziewczyna zaprzątała sobie tym głowę, to nie było jej życie, ani jej sprawy, nie lubił być dla kogoś ciężarem. - Dziękuję Ci za wszystko, mała.- W momencie gdy uścisnęła go przyjaźnie, ten odwdzięczył się tym samym i kiedy to zrobił oparł się brodą o jej czoło. Nie umiał jej inaczej podziękować, a naprawdę potrzebował teraz jakiegoś przyjaciela, a ona? Ona pojawiła się i niczego od niego nie oczekiwała. Nie chciał by znów pomyślała, że to jakieś jego zagranie amanta więc odsunął się po chwili starając się nie przedłużać ich uścisku.
- Bardzo dobrze, Fitzpatrick. Musisz mierzyć wysoko.- Anthony schylił się po jej wstążkę i wyciągnął w jej kierunku rękę.- Powinnaś robić jakieś kastingi czy coś, nie może być tak że znów Ci się trafi ktoś nieodpowiedni.- pogroził jej palcem przestrzegając ja po raz kolejny przed nieodpowiednimi partnerami. Rozejrzał się po sali i widząc zegar skinął w jego kierunku głową. -Chyba czas się zbierać, co?
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Wto 07 Lut 2023, 18:38

Irlandka uśmiechnęła się szeroko, a w jej policzkach pojawiły się zalotne dołeczki. Sophie nie znała osobiście żadnych wilkołaków, a całą wiedzę na ich temat posiadała z książek. Komentarz bruneta pozytywnie rozbawił dziewczynę, rozluźniając atmosferę wokół nich.  
- Wierzę Ci na słowo. Musimy załatwić Ci jakoś ten eliksir, żebyś przypadkiem do nich nie dołączył. - zażartowała, sprzedając mu zaczepnie lekkiego kuksańca w bok. - Daj spokój, podziękujesz mi jak już załatwimy sprawę. - Sophie machnęła nonszalancko ręką, pakując do skórzanej torby podręcznik, a także zapasowe fiolki. Po chwili zastanowienia, z biurka profesora, zgarnęła także opasły tom, który zawierał recepturę wywaru tojadowego. Zanim wróci do pokoju wspólnego będzie musiała zahaczyć o gabinet nauczycielski i poinformować profesora o pożyczeniu książki.  
- Proszę Cię, Wilson. Jeszcze ani nie zwariowałam ani nie popadłam w tak ciężką desperację, żeby prowadzić miłosne castingi. - Zaśmiała się wdzięcznie, a jej zielone tęczówki również powędrowały w stronę wskazówek zegara. Na brodę Merlina jak ten czas leci! Pomyślała, zarzucając torbę przez jedno ramię. - Tak, tak, zbieramy się, mam jeszcze parę spraw do załatwienia dziś wieczorem. - Wdzięcznym skinieniem głowy, podziękowała chłopakowi za zieloną wstążkę, którą wsunęła do kieszeni szarego mundurka.  Posyłając mu ciepły uśmiech, wyprostowała się niczym struna, prawą ręką popychając Ślizgona w stronę ciężkich drzwi. - Powodzenia dzisiaj. - Na odchodnym raz jeszcze przyjaźnie uścisnęła dłoń Wilsona, otulając jego sylwetkę znaczącym spojrzeniem. - Widzimy się jutro, przyniosę eliksir wiggenowy i spojrzę na rany, jeśli będzie trzeba. - Dodała, machając mu przy tym dłonią na pożegnanie. Odgarniając miedziane kosmyki włosów z czoła, w pośpiechu zniknęła za pobliskim zakrętem.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Suzanne Castellani Pią 17 Lut 2023, 10:17

Trzymając swój kociołek w jednej ręce wypełniony składnikami potrzebnymi do uwarzenia eliksiru i książką z przepisem, przekroczyła próg pustej sali eliksirów. Włosy miała spięte w wysoki kucyk związany zieloną kokardą, przed wyjściem spryskała się jeszcze prezentem od ojca na urodziny czyli perfum o delikatnych woniach jaśminu i pomarańczy, robiła tak zawsze po kąpieli i na rozpoczęcie zajęć. Nie chciała by jej zapach kojarzył się tylko z wyciskiem po treningu.
Swe kroki zaczęła kierować do jednej z ławek pod ścianą, którą zwykle zajmowała na zajęciach i tam też się rozłożyła ze swoimi betami.
Nie udało im się spotkać nazajutrz od ich ostatniego spotkania na zaczarowanych schodach. W walentynki ojciec porwał ja do Hogsmade na cały dzień i była zmuszona przełożyć te korki z eliksirów na dzień następny. Suzanne w ogóle całkowicie zapomniała o tym "święcie", poza tym i tak nie miała z kim go spędzać więc w sumie nie było jej aż tak przykro. Chociaż po powrocie do dormitorium i usłyszeniu wszystkich plotek na temat Tośka i jego szaleństwie w pokoju wspólnym coś ją ukłuło widząc puste łóżko bez żadnej różowej kartki na niej. No cóż, kariera sama się nie zrobi. Są rzeczy ważne i ważniejsze! Jednak nadal była tylko nastolatką, a nawet ta najtwardsza sztuka z tyłu głowy ma gdzieś chęć na taki romantyczny gest, który stopiłby najbardziej lodowate serduszko.
Castellani rozłożyła wszystkie potrzebne rzeczy na ławce razem z kociołkiem i usiadła na krześle w oczekiwaniu na Krukona. Z kociołka wyciągnęła jeszcze jedną rzecz. Małe pudełeczko sygnowane Miodowym Królestwem i położyła go przy drugim siedzeniu. Będąc w Hogsmade nie darowała sobie nie zajrzeć do najsłodszego magicznego sklepiku, który jest jej małym grzeszkiem. W pudełku znajdowała się złota babeczka z różowym serduszkiem, pachnąca karmelem. Długo się zastanawiała czy to dobry pomysł, jednak chciała się jakoś odwdzięczyć, że ostatnio go właśnie z jednej okradła.
Czekając na Richarda, otworzyła podręcznik do eliksirów przerzucając kartki poszukując tej odpowiedniej.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Richard Baizen Pią 17 Lut 2023, 14:00

I nawet do Wieży Ravenclawu dotarły plotki o tym, jak grzmiało w Pokoju Wspólnym Ślizgonów, jak Anthony pełzł i jak Lau wyklinała wszystkich wokoło. Mina Baizena, gdy się o tym dowiedział była bezbłędna. Nie żeby się nie zgodził być świadkiem na jego ślubie, ale to znaczyło, że alkoholowe działania panów się skończyły nader nienormalnie i musiał się spotkać z przyjacielem najszybciej, jak się tylko dało. Nie koczował może w lochach, ale nigdzie nie mógł znaleźć tych osób, które chciał, więc... Zajął się nauką. I kacem. Z tym drugim poradził sobie nad wyraz szybko, bo już łyk wzmocnionego eliksiru wiggenowego wystarczał, żeby pozbyć się bólu głowy. Natomiast zauważył przy okazji, że jego zbiór tojadu jest mały i to nie było dobre. Trzeba się będzie wybrać na zakupy, nim przyjdzie kolejna pełnia.
Blondyn wszedł do sali eliksirów obładowany. Na tyle, że jego głowy nie było widać. Niósł ze sobą kilkanaście książek, które normalnie sprawiłyby człowiekowi problem w niesieniu, ale nie jemu. Jeszcze do tego kocioł, który był gigantyczny i nie jego. Nienawidził chodzić na dwa razy, a honorowo chciał zwrócić do właścicielowi. Stanął z tym wszystkim, utrzymał te klamoty na prawej ręce i lewą, machnął różdżką kilka razy, mrucząc inkantację lotu przedmiotów. Wszystko rozleciało się po sali do stosownych miejsc na półki profka. Rich westchnął krótko, poprawił torbę na ramieniu i ruszył w stronę Ślizgonki, zatrzymując się po dosłownie dwóch krokach. Wyczuł zapach jej perfum i skłamać nie mogę, były to cholernie miłe wonie. Nie drażniły jego nosa, były ożywcze, a leżąc na jej skórze... Cóż... Krukon zagryzł dolną wargę i wolniej poszedł do jej ławki.
- Ładnie pachniesz. - Pochylił się do niej, pociągając lekko nosem przy jej policzku. I wtem zobaczył pudełeczko przy niejako jego miejscu. - Nieeee... Nie musiałaś. - Ale uśmiechnął się krótko i momentalnie porwał je w dłonie. Rozpakował i oczy naprawdę mu zamigotały. Suzanne wiedziała, że typek ma słabość do słodyczy, ale nie wiedziała, jak bardzo. I jak bardzo rzadko dostaje prezenty. Nawet takie skromne. Doceniał je bardzo. Przysiadł na stołku i stuknął kolanem w nogę towarzyszki. - Dziękuję. - Nie owijał w bawełnę, podziękował, a potem... Pochłonął babeczkę. Całą. Na raz. I był widocznie w danym momencie najbardziej zadowolonym adeptem magii, jaki był w szkole.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Sala eliksirów - Page 9 Empty Re: Sala eliksirów

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach