Sala nr 1

+9
Nancy Baldwin
Jeremy Scott
Mistrz Gry
Christine Greengrass
Marie Volante
Joel Frayne
Vincent Cramer
Sophie Fitzpatrick
Konrad Moore
13 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Sala nr 1 Empty Sala nr 1

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 17:23

Sala nr 1 Tumblr_ltah2yj40S1ql4rkgo1_500

Skromnie urządzona, choć zawiera wszystko, co potrzebne pacjentowi.
Na sali znajdują się 3 łóżka.

Pacjenci:
1. -
2. -
3. -

Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Sob 15 Cze 2013, 20:35

Dziewczyna nie pamiętała nawet kiedy straciła przytomność. Czuła nieprzyjemne pulsowanie w tyle głowy, a oczami wyobraźni ujrzała bijącą wierzbę, która uderzyła ją mocno w brzuch. Słyszała głos Joela krzyczącego jej imię, kiedy jedna z gałęzi porwała go za nogę, odrzucając kilka metrów dalej. Rudej zdawało się, że chłopak zdążył rzucić jakieś zaklęcie, ale pewności nie miała. W głowie jej huczało, a obrazy były odrobinę nieskładne i zamazane. To wszystko. Ktoś zapewne uratował ich przed morderczym drzewem ponieważ nie wyczuwała pod plecami niewygodnych, kujących konarów, a miękki materac. Pewnie przenieśli ich do skrzydła szpitalnego. Dziewczyna starała się ruszyć bądź uchylić powieki, jednakże była tak zmęczona i obolała, że ciężko jej było poruszyć chociażby palcem. Do jej uszu doszedł dźwięk przysuwanego krzesełka. To pewnie szkolna pielęgniarka.
- Panna Gladstone? - zapytała ochrypniętym głosem, powoli unosząc ociężałe powieki. Przyszło jej to z trudem, a jasne światło skutecznie unieszkodliwiało jej zobaczenie siedzącej naprzeciw osoby. Dopiero kiedy uniosła jedną z dłoni i przetarła nią oczy, syknęła cicho rozglądając się dookoła. Duże, zielone tęczówki dostrzegły znajomą twarz mężczyzny. Wszędzie poznałaby te ciemne, świdrujące spojrzenie, czarne włosy i ciemniejszą karnację. Przyjaciel ojca. Zaraz, zaraz.. Czy to znaczy, że przenieśli ich, aż do Londynu?
- Vincent? To znaczy pan Cramer? - starała się podnieść, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Przez bladą twarzyczkę rudzielca przebiegł cień grymasu, a w oczach pojawiła się panika. 
- Co z chłopakiem? Wszystko w porządku? Wyjdzie z tego? Kiedy się obudzi? - zasypała uzdrowiciela milionem pytań, spoglądając ukradkiem pod kołdrę. Widok prostej piżamy sprawił, że odetchnęła z ulgą. Złośliwe drzewo dość drastycznie obeszło się z jej przebraniem, pozostawiając ją praktycznie w samej bieliźnie.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Sob 15 Cze 2013, 20:52

- Leż spokojnie. - rzucił szybko, gdy Ślizgonka przebudziła się i rozejrzała niespokojnie po pomieszczeniu. Natychmiast odłożył na bok papiery i podszedł do łóżka.
- Tysiąc razy mówiłem Ci, żebyś zwracała się do mnie po imieniu.
Vincent odsunął cienką kołdrę i przysiadł na brzegu łóżka. Z kieszeni fartucha wydobył małą latareczkę, którą bezczelnie poświecił Sophie wprost w te zielone tęczówki. Chwycił ją za nadgarstek i zmierzył tętno, odmierzając czas na zegarku widniejącym na jego lewym przegubie. Wszystko wydawało się być w normie. Nie licząc oczywiście tego, że dziewczyna wciąż była śmiertelnie blada.
- Zmierz temperaturę. - uzdrowiciel podał jej termometr, a gdy wspomniała o Joelu leżącym na sąsiednim łóżku, zerknął w tą stronę. - Wszystko w porządku. Obudzi się jak się wyśpi. Do wesela się zagoi, jak to mówią.
Nie słyszał na korytarzu kroków zwiastujących nadejście właściciela skrzatów. Nie mniej podejrzewał jednak, że jest nim któryś z nauczycieli. W innym wypadku młodzież trafiłaby do Skrzydła Szpitalnego.
Cramer skrzyżował przedramiona na klatce piersiowej i zadając kolejne pytania uniósł nieco brwi.
- Pamiętasz co się stało? Jak się czujesz? Co Cię boli? Daj termometr.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Sob 15 Cze 2013, 21:15

Kiedy uzdrowiciel zajął miejsce na jej łóżku, panienka Fitzpatrick, krzywiąc się lekko, podparła się na łokciach i podniosła do pozycji półleżącej. Wszystko niemiłosiernie ją bolało, jednak ten mały chochlik wprost nie znosił spokojnego leżenia bez ruchu. Przecież można tak zastygnąć bądź -co gorsza- zanudzić się na śmierć.
- Wiem, wiem, ale jesteśmy u Ciebie w pracy. To chyba nie wypada, prawda? - zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu, nachylając się w stronę Vincenta. Kiedy Cramer odwiedzał Rolanda zazwyczaj zwracała się do niego po imieniu choć oczywiście czasami zdarzało się jej zapomnieć, a mężczyzna nie omieszkał jej odpowiednio upomnieć. Bardzo lubiła tego Włocha, choć uważała, że czasem jest zbyt poważny i powinien częściej się uśmiechać. Sophie zawsze wydawało się, że towarzysz siedzący obok żyje tylko pracą.
- Dobrze, dobrze. - wzięła od niego termometr i posłusznie wykonała jego polecenie w momencie w którym on mierzył jej puls. Właściwie mogła zrobić to samodzielnie. Zawsze lubiła liczyć te małe uderzenia. - Proszę! Dokładnie 36,4 °C. - rzuciła krótko, oddając urządzenie lekarzowi. Kiedy ten wspomniał o Joelu, przeniosła na kolegę ciekawskie spojrzenie, przyglądając się jego bladej buzi. Spał w najlepsze. Rzeczywiście przyda mu się odpoczynek. Dzielnie jej bronił. Będzie musiała mu podziękować, kiedy tylko otworzy powieki.
- Ach, szkolny bal i niewinna zabawa! Dziwne zadania, ohydne pająki, a w końcu walka z bijącą wierzbą. Nieźle nas poharatała! Wciąż nie mogę uwierzyć, że dziadek.. to znaczy profesor Scott zezwolił na coś takiego! - wydusiła z siebie na jednym wydechu, nie spuszczając błyszczącego wzroku ze swego rozmówcy. 
- Pamiętam, że oberwałam w brzuch, a potem uderzyłam głową o wystający korzeń i widziałam jak wykręca kolano kolegi.. później, hm, nie wiem co było później. Obudziłam się już tutaj. - uśmiechnęła się lekko, starając ograniczyć swoje ruchy do minimum. Nie było to zbyt łatwe ponieważ panienka uwielbiała żwawo gestykulować. - Bolą mnie żebra i kark, ale da się znieść.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Joel Frayne Nie 16 Cze 2013, 15:20

Podczas swojego rzucania czarami na wierzbę i czołgania się w stronę nieprzytomnej Sophie chyba i on stracił przytomność, bo gdy obudził się nie miał pojęcia gdzie się znajduje. Podciągnął się nieco do góry, rozglądając po pomieszczeniu, a jego wzrok ostatecznie spoczął na sąsiednim łóżku i rudowłosej istocie oraz lekarzu. Obrócił się tak, żeby nie wyrwać sobie wenflonu, a także żeby nie sprawić sobie większego bólu niż do tej pory go spotkał. Rana przez całą długość pleców piekła, nie pozwalając o sobie zapomnieć a złamana noga najprawdopodobniej została wyleczona magicznymi eliksirami i medykamentami.
- Wszystko w porządku, Piegusku? - uśmiechnął się pomimo nieciekawej sytuacji, kiwnięciem głowy witając Vincenta.
- Nie ma to jak kończyć rok szkolny wizytą w Mungu - rzekł z przekąsem i przy okazji wiedział, żeby następne uroczystości szkolne omijać szerokim łukiem.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Nie 16 Cze 2013, 23:09

Zielonooka jeszcze chwilę plotkowała z Vincentem zasypując go masą niekoniecznie profesjonalnych i dotyczących jej zdrowia pytań. Zapewne zmęczony jej paplaniną Włoch pod banalnym pretekstem zniknął z ich sali, a Fitzpatrick wygładziła poduszkę, chcąc się odrobinę zdrzemnąć. Doprawdy była nieźle zmęczona. Już przymykała powieki, kiedy do jej uszu dotarł ciepły głos przyjaciela, a raczej kolegi. Nie powinna tak daleko wybiegać w przyszłość. Jeszcze się nie znali, a ona nie wiedziała czy ich  krótka znajomość będzie miała szansę ewoluować do miana przyjaźni. Ona wysyłała ze swojej strony zielone światło, a Krukon wyjątkowo jej zaimponował podczas tej całej zabawy. Cóż, jednak nie mogła wkraść się do jego umysłu i zobaczyć co mu chodzi po głowie. Och! Zdecydowanie musi poprosić dziadka Scotta o jakieś lekcje Legilimencji. Co za przydatna umiejętność!
- Joel! - westchnęła, a w jej głosie dało się słyszeć wyraźną ulgę. Naprawdę się o niego bała. Jedna z jej dłoni automatycznie powędrowała do dekoltu, a dziewczyna lustrowała chłopaka zmartwionym spojrzeniem. Na pierwszy rzut oka wyglądał w porządku, jednakże jego buzia była niezwykle blada. Zresztą jej również.
- Kochane, stare drzewko dało nam niezły wycisk! Co się wyprawia w tej szkole? Nie mogę uwierzyć, że Dyrektor na to pozwolił. - pokiwała głową z niedowierzaniem, pozwalając by kilka ognistych kosmyków wydobyło się z rudego warkocza i niesfornie okalało jej piegowatą twarzyczkę. Palce zwinnie wystukiwały tylko sobie znany rytm o metalową barierkę łóżka, a panienka rozglądała się po sali, wzdychając teatralnie pod nosem.
- Taaaa, powinnam uczyć się do egzaminów. Muszę poprosić jedną z współlokatorek, żeby podesłała mi moje książki. Nie jest Ci smutno, że już kończysz Hogwart, hm? - zagaiła, uśmiechając się przy tym niepewnie. Ona na sto procent rozbeczy się jak bóbr i będą musieli wyciągać ją z zamku siłą. Była niemożliwie przywiązana do tej szkolnej placówki. - Och, całe szczęście, że położyli nas w jednej sali! Zanudziłabym się tu bez Ciebie na śmierć!
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Joel Frayne Pon 17 Cze 2013, 09:44

Jego podejście do szkolnych dziewcząt było dość zróżnicowane. Większość uważał za pustogłowe istoty, chociaż czasami którejś udawało się go zaskoczyć umiejętnością normalnej rozmowy. Ale mimo wszystko starał się być przyjazny w stosunku do każdej z nich, bo szanował płeć żeńską i wbrew pozorom miał do niej anielską cierpliwość oraz luźne podejście do życia. Uśmiechnął się do Sophie. Wyglądała w porządku, na pewno lepiej niż wtedy, kiedy leżała nieprzytomna i poharatana koło wierzby.
- Mogliśmy sobie odpuścić to wyzwanie, wygrana nie była pewnie tego warta - skwitował jej słowa, zaciskając dłoń na pościeli w pięść. Domyślał się, że niedługo wpadnie im tutaj z wizytą dyrektor, bądź opiekunowie domów, twierdząc, że to była wina tej dwójki, niż szkoły.
W tym momencie to nie było ważne, bo zadumał się nad słowami dziewczyny.
- Chyba za mocno oberwałaś, Piegusku. Odpoczywaj lepiej, pouczysz się później. Na pewno będziesz mieć jakąś ulgę ze względu na sytuację - powiedział bez grama złośliwości, bo on rzadko kiedy był złośliwy. - Kończę dopiero za rok, jednak nie jesteś doinformowaną panią prefekt! - mrugnął do niej przyjaźnie, rozglądając się po sali. Miała rację. On już w tym momencie się nudził leżąc bez ruchu i konkretnego zajęcia, a co dopiero wtedy, gdyby nie miał Ślizgonki obok siebie.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Marie Volante Sro 19 Cze 2013, 22:53

Świat stanął na głowie. Hogwart nie był już najbezpieczniejszym miejscem na świecie, prawdę mówiąc Marie Volante zaczynała mieć wątpliwości w to, czy Szkoła Magii i Czarodziejstwa jeszcze w ogóle była bezpieczna choć w małej części. W ciągu ostatnich kilku dni do Świętego Munga trafiła trójka uczniów – wszyscy w poważnym stanie. Jakby tego było mało, na oddziale wylądowali też nieprzytomny dyrektor placówki zdrowia i szkolna pielęgniarka, a po korytarzach przechadzali się aurorzy, wypytujący personel o najróżniejsze rzeczy. W magicznym świecie niewątpliwie działo się coś bardzo złego. Nikt jednak nie wiedział, co lub kto stanie się następnym celem ataku. W takich chwilach każdy normalny człowiek starał się spędzać jak najwięcej czasu w domu, w miejscu bezpiecznym, ale ktoś musiał przecież zajmować się poszkodowanymi. Uzdrowiciele nie mieli prawa panikować, bać się, musieli pracować. Francuzka była na nogach już kolejną dobę, zdążyła pokochać mocną, czarną kawę i możliwość wzięcia prysznica w miejscu pracy.
- Zobaczmy... – czarownica odchyliła cienką kołdrę, którą okryta była Christine, by uzyskać dostęp do zranionej nogi. Dziewczyna leżała nieprzytomna już kolejny dzień, ale jej stan znacznie się poprawił. Odłączono ją od respiratora i powinna była obudzić się w ciągu najbliższych godzin. Jedynie rana na nodze mogła jej jeszcze odrobinę doskwierać. Marie delikatnie pozbyła się starego opatrunku i obejrzawszy ranę, zaaplikowała na nią nową porcję eliksiru przyśpieszającego gojenie, a następnie zrobiła nowy opatrunek, po czym opuściła salę.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Christine Greengrass Czw 20 Cze 2013, 18:30

Kiedy Christine odzyskała przytomność, pierwsze co poczuła to że leży na czymś miękkim. Próbowała sobie przypomnieć co się stało. Wtedy przed jej oczami ukazało się jezioro. Jezioro a w nim pływający chłopak. Dobrze, a więc co było dalej? W tym momencie, Christi było ciężko stwierdzić co właściwie się wydarzyło. Przypomniała sobie jedynie chaos, jakąś szarpaninę. Moment… Tak, to się stało tak nagle, coś złapało dziewczynę za nogę i pociągnęło do wody. Dziewczyna chciała się uwolnić, dlatego zaczęła wierzgać nogami i szarpała się z tym czymś. A więc wszystko zaczęło się układać w spójną całość . Chrissy chciałaby jednak dowiedzieć  się co stało się później, kiedy w pamięci ślizgonki pojawiła się dziura.
Dopiero kiedy dziewczyna ułożyła sobie w głowię przebieg wydarzeń, zdecydowała się otworzyć oczy.  Nie było to jednak wcale takie łatwe, jej powieki były ciężkie. W końcu się udało. Chociaż początkowo i tak niewiele widziała. Miała mgłę przed oczami, kiedy zniknęła mogła się rozejrzeć.  Znajdowała się, jak jej się wydawało, w skrzydle szpitalnym , a w łóżkach obok leżało dwóch innych uczniów.  Po czasie kiedy widziała już wyraźniej, zorientowała się że pomieszczenie, choć podobne, wcale nie było skrzydłem.  Czy skoro nie znajdowała się w szkolę, to znaczy że zabrali ją do Londynu? Od tego wytężania umysłu dziewczynę zaczęła boleć głowa. Chyba powinna odpocząć…Spojrzała jeszcze raz na sąsiednie łóżka. Na jednym z nich leżała dobrze jej znana dziewczyna. Sophie była prefektem Slytherinu, przez co Krysia dobrze znała i lubiła ślizgonkę. Nie kojarzyła jednak chłopaka. Być może go znała , teraz jednak nie jest w stanie sobie przypomnieć.
Ale, ale… co się stało z chłopakiem?
Przeszło przez myśl Christine, po czym postanowiła że będzie to pierwsze pytanie jakie zada kiedy w sali zjawi się ktoś ze służby medycznej.  Mimo że chłopaka praktycznie nie znała,  naturalne było że się o niego martwiła. W końcu poszła tam razem z nim, prawda? Poza tym był uczniem Hogwartu…
Chrissy próbowała zmienić pozycję, jednak od razu tego pożałowała, kiedy przez nieuwagę cały ciężar ciała oparł się na zranionej nodze. Syknęła cicho, po czym oparła głowę o poduszkę. Tak, zdecydowanie powinna pójść spać i odpocząć. Już przymykała oczy kiedy przez głowę przeszła jej jeszcze jedna myśl. Odruchowo spojrzała na rękę, chcąc zobaczyć godzinę. Naturalnie jednak  zegarka na ręce nie było (poza tym po kąpieli nie działałby zapewne zbyt sprawnie, ale Christi nie myślała w tym momencie racjonalnie). Ciekawiło ją ile czasu minęło od wypadku. Za oknami było jasno, przez co dziewczyna domyślała się że był już następny dzień. Chcąc jednak dowiedzieć się dokładnie, dołączyła to do listy pytań jakie zada lekarzowi bądź pielęgniarce, kiedy ktoś takowy się pojawi.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Joel Frayne Pią 21 Cze 2013, 19:01

Joel tak naprawdę nie miał pojęcia ile czasu spędził w szpitalu i ile jeszcze przyjdzie mu w nim pozostać. Nikt im nic nie mówił, podobnie jak nie dowiedzieli się dlaczego przewieziono ich do Munga zamiast do skrzydła szpitalnego. Obudził się, podnosząc do pozycji siedzącej a ręką dotknął podłużnej szramy na plecach po starciu z jedną z gałęzi. Nie napotkał tam śladów krwi ani go nic nie piekło, może odrobinę swędziało, zatem jego plecy musiał zdobić teraz piękny strup. Niestety nie miał lusterka, żeby sprawdzić stan oka, które rudowłosa istota ostatnio mu podbiła w akcie paniki, ale wycwanił się do tego stopnia, że chwycił jakąś podstawkę leżącą na nocnej szafce i przejrzał się w niej. Wyglądało na to, że po śliwie nie było nic. Potem rozejrzał się po sali - Sophie spała w najlepsze, podobnie jak dziewczyna zajmująca łóżko po jego lewej stronie. Nie znał jej, ale domyślał się, że jest to jedna z uczennic Hogwartu.
Dźwignął się z łóżka podchodząc do okna, które uchylił, aby do pomieszczenia naleciało chociaż trochę świeżego powietrza, po czym wrócił posłusznie na swoje miejsce. Chciał wrócić do zamku rzecz jasna, ale szpitalne łóżko było na tyle wygodne, że mógł przedłużyć swój pobyt o jeszcze jeden dzień.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Christine Greengrass Pią 21 Cze 2013, 23:29

Cóż, chłopakowi mogłoby się wydawać że dziewczyna śpi. Jednakże spała już wystarczająco długo. Już od jakiś kilku godzin leżała, wpatrując się w sufit, bądź z zamkniętymi oczami, mając nadzieje że jednak zaśnie. No ale ile można spać? Od momentu odzyskania przytomności nie minęło dużo czasu, jednak dziewczyna już miała dość. Nie mogła się ruszyć, bo przynosiło to za sobą ból. Jedynym jej zajęciem było leżenie bez celu. Gdyby chociaż miała jakieś książki, albo cokolwiek... Chyba powinna napisać do brata sowę, z prośbą o nadesłanie jej jakiejś lektury. 
Kiedy Christine usłyszała jakiś ruch, otworzyła oczy i rozejrzała się. Miała nadzieje że to jakaś pielęgniarka, okazało się jednak że to chłopak z łóżka obok. Postanowiła zagadać, jakby nie patrzeć, nawet najkrótsza wymiana zdać, będzie jakimś chwilowym zajęciem, więc dlaczego by nie?
- Wiesz może która godzina? - zagadnęła. - Cóż... jakbyś mnie oświecił dodatkowo który dzisiaj jest, to też bym się nie obraziła - uśmiechnęła się lekko. 
Denerwowało ją to, że w sali, nie było ani zegarka, ani kalendarza. Dalej nie ma pojęcia, ile minęło od tamtego wypadku.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Joel Frayne Pią 21 Cze 2013, 23:43

Przymknął powieki tłumiąc w sobie ziewnięcie a i nawet zdążył odwrócić się na bok, w stronę Christine. Poprawił sobie poduszkę pod głową i nie widząc nic lepszego do roboty próbował zasnąć...
Dopóki do jego uszu nie doszedł cichy, przyjemny dla ucha dziewczęcy głosik. Otworzył więc jedno oko, spoglądając na Ślizgonkę, a w odpowiedzi posłał jej szeroki uśmiech.
- Wiem tyle samo, co i Ty - odpowiedział spokojnie, podnosząc się. Gdy przez korytarz przechodziła jedna z pielęgniarek zawołał ją.
- Czy może pani nam powiedzieć który dzisiaj jest i którą mamy godzinę? - spytał grzecznie, lustrując kobiecinę wzrokiem.
- Wreszcie się obudziliście! Dwudziesty pierwszy czerwca, moi kochaniutcy, jakoś koło siódmej wieczór. Chcecie coś zjeść?
- Jasne, że tak! I dziękujemy - odparł, odprowadzając pielęgniarkę wzrokiem do drzwi. Wcale nie obraziło go pytanie pracownicy Munga, a wręcz przeciwnie! Nie jadł od balu, czyli chyba dość długo a większość czasu przesypiał.
- Co się stało? - zwrócił się do Christine, kontrolnie zerkając w stronę śpiącej Sophie. Ta jednak chyba miała na tyle mocny sen, że byle co nie było jej w stanie obudzić. Zresztą nawet nie miał zamiaru tego robić... wystarczyło, że już raz podbiła mu przypadkowo oko.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Christine Greengrass Sob 22 Cze 2013, 00:09

Kiedy chłopak odwrócił głowę w jej stronę, mogła mu się dokładniej przyjrzeć. Jego twarz w ogóle nie była dziewczynie znajoma. Ale trzeba było przyznać, że był niczego sobie. Można by rzec że był nawet przystojny. A kiedy posłał jej szeroki uśmiech, jej kąciki ust mimowolnie uniosły się ku górze. 
Westchnęła cicho, kiedy nie dostała satysfakcjonującej odpowiedzi na zadane przez nią pytanie. Jednak kiedy na polu widzenia pojawiła się pielęgniarka, odetchnęła z ulgą.
Dwudziesty pierwszy czerwca 
W tym momencie oczy Chrissy zrobiły się wielkie jak pięć złoty. Spodziewała się że trochę mogło minąć... no ale 4 doby? Jako że obudziła się dopiero wczoraj, wynikało że przez 3 dni leżała nieprzytomna. Leżała tak teraz wpatrując się w sufit, wyłączyła się na to co działo się dookoła. Nie słyszała więc ani pytania pielęgniarki, ani odpowiedzi Joela. Dopiero kolejne pytanie chłopaka sprowadziło Christi na ziemię. 
Co się stało? 
Domyślała się, że chłopakowi chodziło o powód dla którego znajdowała się w szpitalu. A więc co miała powiedzieć? Nie lubiła się zwierzać obcym, więc wyśpiewanie mu całej prawdy (zważając na to że dziewczyna nie do końca ma świadomość co się tam wydarzyło) nie było kompletnie w jej stylu.
- Cóż... powiedzmy że miałam malutki wypadek nad jeziorem - powiedziała, po czym chcąc zmienić temat, zwróciła się do chłopaka z pytaniem - A ty jakim cudem tutaj wylądowałeś?
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Joel Frayne Sob 22 Cze 2013, 16:09

Wypadek nad jeziorem. Wypadek pod bijącą wierzbą... ach, tu wypadek, tam wpadek, ale jak to mówią: wypadki chodzą po ludziach. Szkoda tylko, że zarówno on z Sophie, jak i ta o to tutaj istota mogli nieźle przy tym ucierpieć. Joel zdawał sobie sprawę, że mógł wykazać się resztką rozsądku oraz stanowczości i odciągnąć rudowłosą prefekt od drzewa, nie podejmując zadania, no ale na gdybanie było już za późno. Ważne, że nic strasznego im się nie stało i teraz chyba byli bezpieczni.
- A, takie tam miałem małe spotkanie z bijącą wierzbą na balu - odpowiedział na pytanie zadane przez Christine, spoglądając na nią z uśmiechem. Wyglądała na dziewczynę w jego wieku, bądź młodszą o rok, ale wywnioskował to wszystko przez jej delikatne rysy twarzy i niedbale rozczochrane włosy. Być może była starsza od niego.
- Chciałaś pobawić się w syrenę, ale Ci to nie wyszło? - zagadnął z rozbawieniem, próbując dowiedzieć się czegoś więcej o jej wypadku, gdyż jego wypadek wcale nie był tak interesujący jak zagwozdka dlaczego właściwie Ślizgonka wlazła do tego jeziora.
Niespełna dziesięć minut później do pomieszczenia wróciła pielęgniarka ze szpitalnym jedzeniem, podając je i Joelowi i Christine.
- Jeśli Sophie się obudzi to mnie zawołajcie, smacznego kochaniutcy - powiedziała z uśmiechem na twarzy i po krótkim "dziękuję" ze strony uczniów opuściła salę, pozostawiając za sobą fetor różnego rodzaju medykamentów.
- No, to jedz syrenko, może to nie ryby albo jakieś inne owoce morza, ale może być. Na pewno wzbogaci Cię w to siłę do dalszego pływania - po tych słowach zajął się zjadaniem zawartości swojej miseczki. W każdym bądź razie to co mówił nie było ani trochę złośliwe. Taki był, takie miał usposobienie do życia - na wesoło, wymyślając każdej nowo poznanej osobie przezwisko, które z łatwością przychodziło mu do zapamiętania niż imię, próbując większość sytuacji przerobić na coś żart. Po prostu miał dystans do siebie, życia i otaczającego go świata z ludźmi łącznie.
Joel Frayne
Joel Frayne
Klasa VII


Urodziny : 15/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t704-skrytka-pocztowa-joela-fr

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Christine Greengrass Nie 23 Cze 2013, 00:47

Wypadek przy wierzbie? 
No tak, niektórzy po prostu lubią pakować się w kłopoty... 
Była to pierwsza myśl jaka przeszła dziewczynie przez głowę. Jednak zaraz po tym szybko zganiła się w myślach. Równie dobrze on mógłby powiedzieć to samo o niej, a przecież dziewczyna wcale nie szukała kłopotów. 
A jednak chłopak nie odpuścił, dalej wypytując o szczegóły wypadku. Jednak podobało my się jego podejście, wcale nie wypytywał namolnie co się stało? Podszedł do tego z humorem, przez co dziewczyna wcale nie musiała się spowiadać. Jednak to sprawiło, że dziewczyna się otworzyła trochę bardziej. 
- Z tą różnicą, że syreny uwielbiają wodę, a ja trzymam się raczej od niej z dala, jeśli jest nie sprawdzona - taak, jedynym zbiornikiem wody, w jakim pływała, był prywatny basen w ich posiadłości w Grennock. - I weź tu człowieku przekonaj się i wejdź do wody, chociaż na brzeg - westchnęła. 
Kiedy pielęgniarka weszła z jedzeniem, Christine uświadomiła sobie, ile czasu minęło, kiedy ostatnio miała coś w ustach. Nie zwróciła nawet uwagę na zawartość miski. W normalnych okolicznościach, zapewne nigdy nie tknęła by tego czegoś, jednakże zważając na to że nie jadła od kilku dni, a jej żołądek koniecznie się czegoś domagać, nie skomentowała. Grzecznie podziękowała, po czym wzięła się za jedzenie. Na kolejne słowa Joela, pokiwała głową
- Myślę że to nie będzie konieczne - pokazała w uśmiechu rząd jej białych ząbków. - Zapewne do końca życia nie zbliżę się do żadnej wody, więc... 
Chrissy nijak nie brała do siebie tego co mówił chłopak. Praktycznie od pierwszych wymienionych z nim słów, dziewczyna poznała się na nim. Zdążyła zauważyć że nie należy on do chłopaków, którzy byli tak sztywni jakby ktoś im kija do tyłka wsadził, i którzy kąsają wiecznie jakimiś zgryźliwymi uwagami.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Mistrz Gry Nie 23 Cze 2013, 00:52

Christine, czułaś się już dużo lepiej. Po wypadku pozostały tylko nieliczne ślady na łydce i trauma przed wchodzeniem do wody, która była najgorsza. Kasłałaś dość często, a wszystko dlatego, że przeziębiłaś się w szpitalnej sali podczas przeciągu.


+20% do życia. 



Sophie, Twoje ciało zostało uzdrowione. Pęknięte żebra nie promieniowały już bólem, a siniaki i rozcięcia przestały kalać Twe blade ciało.


+ 35% do życia



Joel, Twoja noga działała sprawnie, wszelkie rozcięcia zniknęły pozostawiając ledwo widoczne blizny.



+ 20% do życia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Mistrz Gry Nie 23 Cze 2013, 20:57

Cała trójka uczniów została wypisana do domu. W szpitalu znalazła się trójka skrzatów, która zabrała ich do szkoły, aby dzieciaki zdążyły przygotować się do egzaminów. 
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Sob 06 Lip 2013, 23:08

Vincent wraz z Ministrem zmaterializowali się w szpitalnym parku. Pokonując kilka stopni na raz uzdrowiciel szybko pokonał dystans, jaki dzielił ich od sal położonych na pierwszym piętrze. Moore został przełożony z noszy na szpitalne łóżko. Cały czas pozostawał nieprzytomny.
- Przyślijcie tu aurorów. Szybko. - rzucił do spanikowanych pielęgniarek, nim zaczął miotać się między salą chorych, a szpitalną apteką w poszukiwaniu odpowiednich eliksirów. Czarodziej natychmiast został pozbawiony swych drogich, zapewne szytych na miarę ubrań na rzecz szpitalnej, luźnej pidżamy która dawała uzdrowicielom znacznie większe pole działania, niż ciasne koszule. W prawym zgięciu łokciowym Vincent sprawnie założył wenflon, który umożliwił mu natychmiastowe podanie w formie kroplówki eliksiru Wiggenowego. Działające osłonowo na serce mugolskie leki zostały wstrzyknięte przy pomocy klasycznej iniekcji. Zakrwawiony opatrunek na lewej dłoni czarodzieja został zastąpiony świeżym zaraz po tym, jak brunetowi po mozolnej pracy udało się sprawnie zasklepić naczynia krwionośne i nie doprowadzić do martwicy tkanki w miejscu, w którym jeszcze nie tak dawno widniały dwa sprawne palce. Sprawą ewentualnej protezy zamierzał zająć się dopiero wtedy, gdy stan Ministra będzie stabilny. Po tych wszystkich podstawowych zabiegach mężczyzna został podpięty do specjalnej aparatury, która kontrolowała jego funkcje życiowe. Spocony jak mysz Vincent w końcu odrzucił brudne rękawiczki i przystanął jeszcze przy łóżku pacjenta, by przy pomocy całkiem mugolskiego fonendoskopu sprawdzić pracę jego serca. Aparatura aparaturą, ale stare metody nigdy nie zawodziły.
Puste pudełeczko po eliksirze wzmacniającym zostało zastąpione kroplówką z lekiem przeciwbólowym i elektrolitami.
- Aurorzy czekają pod drzwiami.
- Nikomu nie wolno tu wejść. Niech obstawią szpital z zewnątrz, wszyscy mają się legitymować jeśli będą chcieli tu wejść. Mnie się mają legitymować. Nawet uzdrowiciele.
Włoch zamknął drzwi do sali i wsunął różdżkę do jednej z obszernych kieszeni fartucha. Podszedł do okna, by zasłonić okna i zabezpieczyć je zaklęciem. Zaraz po tym przysiadł na materacu sąsiedniego łóżka, przecierając dłonią twarz. Dopiero teraz poczuł, że działał pod wpływem naprawdę dużej dawki adrenaliny. Nie co dzień miało się w rękach życie najważniejszej osoby w czarodziejskiej społeczności. Po upływie dwóch godzin opuścił szpital, pozostawiając na straży dwójkę aurorów i zaufaną pielęgniarkę, która miała natychmiast informować go o przybyciu gości.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Jeremy Scott Nie 07 Lip 2013, 15:52

Gdy tylko Vincent aportował się wraz z ministrem do szpitala, Jeremy rozejrzał się wokół. Młoda aurorka zniknęła dość szybko zostawiając całą robotę swoim podwładnym. Jednak nikt nie zauważył tego, iż przeklęte cygaro -wciąż przyklejone do zgniłych palców - poturlało się jakimś dziwnym sposobem pod biurko.
Scott machnął różdżką i czarnomagiczny przedmiot uniósł się w powietrze. Mistrz Transmutacji wykonał kilka skomplikowanych ruchów wyczarowując szklany czworościan w którym zamknął ów przedmiot, po czym teleportował się do Munga.
W szpitalu wrzało. Nikt nie zwracał uwagi na Dyrektora szkoły, więc ten mógł szybko przedostać się na pierwsze piętro, gdzie znajdowały się sale pacjentów.
Nie musiał szukać długo. Przy jednym pomieszczeniu zgromadzili się aurorzy, którzy za cholerę nie chcieli przepuścić Jeremiego.
-Potrzebuje pilnie pomówić z Vincentem. To zajmie tylko chwilę. - powtarzał spokojnie. Jednak bezskutecznie. - Powiedzcie mu chociaż, iż Jeremy Scott chce z nim rozmawiać.
Jeremy Scott
Jeremy Scott
Dyrektor Szkoły


Urodziny : 10/03/1941
Wiek : 83
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t672-skrytka-pocztowa-jeremy-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Mistrz Gry Nie 07 Lip 2013, 17:53

Zgodnie z zaleceniem Cramera, grupa aurorów obstawiła drzwi do sali, w której położono Ministra, nie wpuszczając do środka nikogo bez uprzedniej zgody uzdrowiciela.

- Pana Cramera nie ma obecnie w szpitalu. - Czarodzieje nie wykazywali najmniejszej chęci współpracy, co w obliczu ostatnich wydarzeń nie powinno jednak dziwić. - Proszę porozmawiać z pielęgniarką. - Mówiący mężczyzna ruchem głowy wskazał kobietę pozostawioną tu w roli łączniczki z dyrektorem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Pon 08 Lip 2013, 00:09

Przemknął przez korytarz niczym burza. Od momentu wejścia do budynku nie zajrzał nawet do swojego gabinetu, by zgarnąć stamtąd fartuch. Pielęgniarki w drodze po schodach przekrzykiwały się jedna przez drugą, mówiąc coś o zdenerwowanym dyrektorze Hogwartu i całej rzeczy aurorów, która kręciła się po korytarzu i uniemożliwiała sprawne przemieszczanie się. Vincent skinął głową przyjmując te wszystkie skargi do świadomości, a następnie zgrabnie oddalił się od rozżalonych czarownic, docierając w końcu pod drzwi sali, w której leżał Minister.
- Przepraszam, profesorze. Musiałem na chwilę opuścić szpital – dobre piętnaście razy zdążył pożałować tej decyzji w trakcie drogi z London Eye – Stan Ministra jest stabilny. Wciąż jest słaby. Dostaje silne leki przeciwbólowe i wzmacniające, lecz wciąż jest nieprzytomny.
Brunet podrapał się po czole, usiłując przywołać z zakamarków pamięci wszystkie informacje, które powinien w tej chwili przekazać profesorowi.
- Jeśli chce Pan go odwiedzić to prosiłbym jedynie, by nie trwało to długo i by asystował panu jeden z aurorów oraz pielęgniarka. Proszę mi wybaczyć w szpitalu naprawdę dbamy o bezpieczeństwo pacjentów.
Na twarzy uzdrowiciela pojawił się przepraszający grymas, który można było uznać za półuśmiech. Mężczyzna w pośpiechu uścisnął dłoń starca, myślami będąc już na innym piętrze budynku.
- Przepraszam, ale się spieszę. Będę pojutrze u siebie w gabinecie, wtedy będę miał zdecydowanie więcej czasu.
Vincent zamienił jeszcze dwa słowa z pielęgniarką i aurorem, który teleportował się z nim do Ministerstwa i po poinformowaniu ich, że przez najbliższe 48 godzin będzie przebywał za granicą i będzie dostępny jedynie pod sową, pospiesznie zbiegł po schodkach na parter budynku. Zamknąwszy drzwi od gabinetu na klucz i podpisawszy zlecenia leków na nadchodzący dzień opuścił szpital, deportując się tuż za drzwiami wejściowymi.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Nancy Baldwin Pią 09 Sie 2013, 00:30

Zajmowanie się dzieckiem na współkę z Rosalie było istnym szaleństwem. Nancy uznała, że Scottówna za bardzo przesadza, bo latała dookoła noworodka jak na szpilkach, wynajdując mu coraz to nowsze potrzeby. Dziecko tymczasem robiło w kółko to samo: jadło, spało i srało. Jakże dobrze, że przebieraniem pieluch zajmowała się także Rosalie i robiła to z największą lubością i przyjemnością. Dziecko nabrało już kolorów i nie wyglądało tak paskudnie jak po porodzie, ale faktycznie wyglądało jak mały bobasek.
Nancy tylko siedziała na łóżku, jadła, piła, wyglądała przez okno i dwa razy dziennie stawiała babce swojego dziecka tarota, a także kazała jej wypijać herbatę i czytała jej z fusów. Jednym słowem: nudziła się i jej dzień jako matki wcale nie różnił się od zwyczajnego dnia nastolatki zamkniętej w szpitalu.
Po całym dniu spędzonym w szpitalu, Gryfonka była tak znudzona, że aż zrobiła się senna. Rosalie została wyprowadzona ze szpitala siłą - dosłownie, siłą - przez pielęgniarki. Krzyczała, że chce i koniecznie musi zostać, ale personel szpitala wygrał tę batalię i Scott musiała opuścić Munga. Baldwinówna spodziewała się jej już o piątej nad ranem, dlatego też położyła się do łóżka i zasnęła dosłownie w kilka sekund, odwracając się od małego, dodatkowego łóżeczka dla Juniora, plecami.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by James Scott Pią 09 Sie 2013, 16:03

Po raz kolejny okazało się, iż niedocenianie Jeremiego się nie opłaca. James właśnie kończył drugie kremowe piwo i płasko żartował sobie ze swym kuzynem, raz po raz poprawiając bandaż, kiedy tuż przed ogniskiem pojawił się właśnie on. Dyrektor Hogwartu - jego prywatny dziadek.
Jak ich odnalazł? Tego James nie wiedział. Użyli całych swoich umiejętności, żeby magicznie ochronić to miejsce. Szczególnie po przykrym doświadczeniu z dziwnym stworem. Jednak najwidoczniej Mistrz Transmutacji ma swoje własne sposoby, których zwykłe zaklęcia nie powstrzymają.
Jeremy rzekł tylko do Prince ' Odeślę Ci go z samego rana'. Po czym chwycił Krukona za ramię, stuknął różdżką w dziwną monetę i oboje zniknęli, aby chwile później pojawić się w długim szpitalnym korytarzu.
Chłopak przełknął głośno ślinę. Już wiedział.
James odwrócił głowę i spojrzał wielkimi oczyma na spokojną i uśmiechniętą twarz dziadka. Te tylko kiwnął głową wskazując mu tym samym drzwi do sali nr. 1.
W pomieszczeniu było dość jasno, gdyż mała lampka świeciła się gdzieś w kącie. Cholernie nieprzytulnie, jak to w szpitalu.
Młodzieniec chodził na paluszkach, aby nie obudzić śpiącej Nancy. Kto wie w jakim humorze może być świeżo upieczona mama. Minął łóżko panny Bladiwn i udał się do miejsca w którym spało maleństwo. Tu trzeba dodać, że serce Scott'a waliło szybko. Nie tyle ze szczęścia, co ze strachu.
Gdy tylko jego wzrok padł na bobasa, serce Krukona przeszyło parę dziwnych uczuć. Zdziwienie, ulga, rozczarowanie, kolejny raz ulga, odrobina szczęścia i potem zmartwienie. Jednak przede wszystkim w głowie chłopaka pojawił się taki szum, jak często się pojawia, gdy człowiek jest zaszokowany i nie za bardzo wie co ma zrobić. Z dość niewyraźną miną podszedł do łóżka Nancy i położył jej rękę na głowie.
-Bądź lepszą matką niż moja była - mruknął gładząc jej włosy.

James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Nancy Baldwin Pią 09 Sie 2013, 16:21

Dziewczyna przez całą noc śniła niespokojny sen, w którym goni jakieś przerośnięte dziecko na oddziale zamkniętym, które wyglądało trochę jak Vincent. Budziła się od czasu do czasu, a już na pewno obudziła się kiedy usłyszała, że drzwi do sali uchylają się w środku nocy. Otworzyła szeroko oczy i nasłuchiwała kroków. Przypuszczała, że to jedna z pielęgniarek przyszła doglądać Juniora, ale ten dźwięk nie przypominał stukotu szpitalnych butów.
Po kilku sekundach zorientowała się, ze ma przyjemność z ojcem swojego dziecka. Obserwowała jak staje nad łóżeczkiem i ogląda dziecko, a którego nawet nie dotknął. Wstrzymała oddech kiedy podszedł do łóżka i zamknęła oczy, udając, że śpi. Spodziewała się bardziej duszenia aniżeli głaskania po głowie.
- Bądź lepszym ojcem niż Twój był - odparła identycznym tonem, otwierając fioletowe ślepia. Westchnęła ciężko i podciągnęła się na rękach, siadając na łóżku. - Co teraz zrobisz? - Zapytała. Nie pytała co zrobią, bo ona miała zamiar brać odpowiedzialność za tego bobasa. Była ciekawa wszystkiego: czy wróci na swoją szaloną eskapadę z Prince, czy spotkają się dopiero w szkole, czy ostatecznie ciotka zmusi go do wymarzonego małżeństwa? Czy będzie ojcem tylko na papierku i czy spodoba mu się imię Juniora.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by James Scott Pią 09 Sie 2013, 19:53

Fakt, że dziewczyna nie spała zbił Scott'a z pantałyku. Szybko zabrał rękę i przez moment na jego twarzy widać było lekkie zmieszanie. Widocznie nawet dla ponurego gbura taka ilość emocji to zdecydowanie zbyt dużo.
Bądź lepszym ojcem niż Twój był
Przez umysł chłopaka przeszła myśl: 'A da się być gorszym?'. Cóż, teoretycznie ze swoich rodzicem James miał dość słaby kontakt. Przeważnie był w pracy, a kiedy wracał do domu, zamykał się z matką w sypialni. Ot, przykład rodzicielstwa. Nawet teraz, gdy Krukon potrze dziwną kulkę i widmo Charlie zjawiało się, jego ojciec pozostawał bardzo krytyczny w stosunku do syna - akurat temu nie ma się co dziwić.
Co teraz zrobisz?
- A czego ode mnie oczekujesz? - zapytał głosem zagubionego człowieka. Oto pierwszy raz od czasu kiedy się poznali, panna Baldwin ma okazję zobaczyć James'a kompletnie zakłopotanego i jakby zagubionego. Jednak nie ma się co dziwić! Przecież to tylko 17latni dzieciak.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach