Obrzeża lasu
+22
Asher Stinkwood
Connor Campbell
Monika Kruger
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Mistrz Gry
Nevan Fraser
Rivius Fawley
Rhinna Hamilton
Elsa de la Vega
Blaise Harvin
Shay Hasting
Jason Snakebow
Freddie Kingsley
Lleu Miller
Ian Ames
Sanne van Rijn
Nora Vedran
Nicolas Socha
James Scott
Logan Campbell
Brennus Lancaster
26 posters
Strona 6 z 9
Strona 6 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Obrzeża lasu
First topic message reminder :
Pierwsze kilkanaście metrów Zakazanego Lasu, czyli tam, gdzie mają odwagę i czelność zapuszczać się adepci magii z Hogwartu.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Obrzeża lasu
Hamilton, będąc tym razem nad Elsą, a nie pod, miała przewagę. Nadal starała się zrobić krzywdę Krukonce. Przez jakiś czas jeszcze celowała w twarz dziewczyny, jednak w pewnym momencie jakby ocknęła się nieco, jakby ten okropny krzyk wyciszył się. Kątem oka dostrzegła swoją różdżkę, leżącą na ziemi. Przez kilka chwil, dwie czy trzy sekundy nie potrafiła w ogóle zrozumieć, co się dzieje i co ma zrobić, jakby jeszcze nieco przyćmiona wszystkim.
Z jednej strony wiedziała, że to Elsa chciała, by weszły do lasu.. A z drugiej - mogła po prostu na to nie pozwolić i dać sobie spokój z przechadzką z dziewczyną, wrócić do zamku.. Po prostu puścić ją samą, a nie wejść do lasu, spotkać Szyszymorę i w tym momencie wdać się w bójkę z Elsą.. Nie potrafiła jej do końca obwiniać za to, że tutaj weszły i na pewno nie będzie tak myśleć.
Gdy w końcu zrozumiała, co takiego zobaczyła kątem oka, do głowy wpadła jej tylko myśl. Nie przejmując się Elsą, w ogóle, doskoczyła do różdżki, łapiąc ją w rękę. Zmrużyła powieki i skierowała jej koniec na Szyszymorę.
- Oppugno!
Może tym razem się uda, choć z drugiej strony.. Co mogą zrobić jakieś głupie ptaszki?
Z jednej strony wiedziała, że to Elsa chciała, by weszły do lasu.. A z drugiej - mogła po prostu na to nie pozwolić i dać sobie spokój z przechadzką z dziewczyną, wrócić do zamku.. Po prostu puścić ją samą, a nie wejść do lasu, spotkać Szyszymorę i w tym momencie wdać się w bójkę z Elsą.. Nie potrafiła jej do końca obwiniać za to, że tutaj weszły i na pewno nie będzie tak myśleć.
Gdy w końcu zrozumiała, co takiego zobaczyła kątem oka, do głowy wpadła jej tylko myśl. Nie przejmując się Elsą, w ogóle, doskoczyła do różdżki, łapiąc ją w rękę. Zmrużyła powieki i skierowała jej koniec na Szyszymorę.
- Oppugno!
Może tym razem się uda, choć z drugiej strony.. Co mogą zrobić jakieś głupie ptaszki?
Re: Obrzeża lasu
The member 'Rhinna Hamilton' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 3, 1
'Sześcienna' : 3, 1
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Elsa, tym razem to Ty się ocknęłaś z tego amoku. Zauważyłaś jak Rhinna celuje w Ciebie różdżką. Nie słyszałaś już krzyków, które owładnęły Twój umysł.
Rhinna, Twoje zaklęcie było nieskuteczne a krzyk jeszcze gdzieś rozbrzmiewał w Twojej głowie. Znów chciałaś się rzucić na Krukonkę, tym razem używając różdżki jako broni.
Po jednym rzucie teraz, na czyny.
Rhinna, Twoje zaklęcie było nieskuteczne a krzyk jeszcze gdzieś rozbrzmiewał w Twojej głowie. Znów chciałaś się rzucić na Krukonkę, tym razem używając różdżki jako broni.
Po jednym rzucie teraz, na czyny.
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
To wszystko było takie dziwne. W pewnym momencie Elsa jakby się ocknęła i zawiesiła ręce w powietrzu powstrzymując się od zadania kolejnego ciosu młodszej koleżance. Opamiętała się, ale jakim cudem? Zaklęcie, którym Rhinna próbowała w nią ugodzić na szczęście nie zadziałało. Uff.. miała farta.. Teraz jednak nie miało to aż tak wielkiego znaczenia. Po nieudanym zaklęciu różdżka dziewczyny miała posłużyć jako broń przeciwko białowłosej, przynajmniej Elsa tak myślała. Złapała Gryfonkę za rękę i krzyknęła:
- Rhinna, opamiętaj się. Co my robimy? - oczywiście nie było w tym żadnych pretensji, wiedziała, że też zawiniła, może nawet w większej mierze niż blondynka. Dłonią wolnej ręki uderzyła delikatnie Hamilton w policzek. Miała nadzieję, że coś to pomoże i ta 'dojdzie do siebie'.
Po niedługiej chwili Elsa puściła rękę Rhinny, usiadła na ziemi i wtuliła zakrwawioną twarz w ręce, które natychmiast pokryły się czerwienią wypływającą z licznych ran. Miała sobie za złe, że tu przyszły.
- Rhinna, opamiętaj się. Co my robimy? - oczywiście nie było w tym żadnych pretensji, wiedziała, że też zawiniła, może nawet w większej mierze niż blondynka. Dłonią wolnej ręki uderzyła delikatnie Hamilton w policzek. Miała nadzieję, że coś to pomoże i ta 'dojdzie do siebie'.
Po niedługiej chwili Elsa puściła rękę Rhinny, usiadła na ziemi i wtuliła zakrwawioną twarz w ręce, które natychmiast pokryły się czerwienią wypływającą z licznych ran. Miała sobie za złe, że tu przyszły.
Re: Obrzeża lasu
The member 'Elsa de la Vega' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 6
'Sześcienna' : 6
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Hamilton, jak widać, nie miała tak silnej woli, by całkowicie przeciwstawić się działaniom Szyszymory na swoją osobę. Jak już złapała za różdżkę, to nieważne, że jedno zaklęcie nie wypaliło.. Ważne, że miała tę różdżkę i mogła nią teraz zaatakować koleżankę. Nie zrobiła sobie nic z tego, że Elsa do niej podeszła, złapała ją za rękę i wymierzyła jej lekki co prawda, ale jednak - policzek. Gdy tylko miała wolną rękę, skierowała różdżkę ku blondynce.
- Drętwota!
Pierwsze lepsze zaklęcie, które przyszło jej na myśl.. A jak już się obudzi z tego, że nie panuje nad sobą i jeśli zaklęcie zadziała, będzie bardzo na siebie wkurzona. Ale w tym momencie nie myślała logicznie. W najmniejszym stopniu, tak więc nadal miała ochotę na bójkę!
- Drętwota!
Pierwsze lepsze zaklęcie, które przyszło jej na myśl.. A jak już się obudzi z tego, że nie panuje nad sobą i jeśli zaklęcie zadziała, będzie bardzo na siebie wkurzona. Ale w tym momencie nie myślała logicznie. W najmniejszym stopniu, tak więc nadal miała ochotę na bójkę!
Re: Obrzeża lasu
The member 'Rhinna Hamilton' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 2
'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Rhinna, Twoje zaklęcie nie wyszło tak jak oczekiwałaś. Elsa została odrzucona na kilka metrów nadziewając się na wystającą gałąź, która przebiła jej brzuch. Rhinno, dopiero teraz Twój umysł powrócił do normalnego stanu i nie słyszałaś już jęków Szyszymory. Stałaś na wprost swojej koleżanki obserwując co zrobiłaś.
//przepraszam, że tak długo to trwało, już kończymy
//przepraszam, że tak długo to trwało, już kończymy
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Białowłosa była już w pełni władz umysłowych. Żaden przeraźliwy krzyk nie odbijał się echem w jej głowie. Paraliżujący strach odszedł w niepamięć. Bójka dobiegła końca gdy zaklęcie Rhinny nie wyszło tak jak powinno. Zamiast tego Elsa została odrzucona na kilka metrów. Ten dzień był jakiś pechowy. Nie dość, że wpakowały się w niezłe bagno wchodząc do tego przeklętego lasu, pobiły się, obie są nieźle poranione to jeszcze na dodatek de la Vega nadziała się na jakąś wystającą gałąź. Milutko.. nie ma co. Gałąź przebiła brzuch Krukonki. Bardzo źle to wszystko wyglądało. Z miejsca gdzie wystawała gałąź natychmiast zaczęła wypływać krew. Początkowo Elsa nic nie poczuła, jednak po chwili przeszył ją przenikliwy ból, a z oczu popłynęły łzy. Dziewczyna przyłożyła ręce do bolącego miejsca, a po kilku sekundach spojrzała na zakrwawione palce. Rozpłakała się już na całego. Nie mówiąc nic przeniosła wzrok na koleżankę. Była w pełni świadoma wszystkiego, wiedziała, że może tego nie przeżyć. Kto wie ile czasu jej pozostało.
- Podaj mi proszę różdżkę - musiała pomóc sobie jakimś zaklęciem uzdrawiającym, których tak pilnie się uczyła. Kiedy już trzymała w ręce swoją różdżkę rzuciła zaklęcie, które mogło dać dziewczynom dać więcej czasu na wymyślenie czegoś sensownego.
- Abdominexia - powiedziała spokojnie i wyraźnie, mimo iż ból był nie do zniesienia. A jak coś się nie powiedzie to przynajmniej odejdzie z tego świata nie czując nic.
- Podaj mi proszę różdżkę - musiała pomóc sobie jakimś zaklęciem uzdrawiającym, których tak pilnie się uczyła. Kiedy już trzymała w ręce swoją różdżkę rzuciła zaklęcie, które mogło dać dziewczynom dać więcej czasu na wymyślenie czegoś sensownego.
- Abdominexia - powiedziała spokojnie i wyraźnie, mimo iż ból był nie do zniesienia. A jak coś się nie powiedzie to przynajmniej odejdzie z tego świata nie czując nic.
Re: Obrzeża lasu
The member 'Elsa de la Vega' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 6
'Sześcienna' : 6
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Hamilton zamrugała oczami i w pierwszym momencie kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. Dopiero po kilku sekundach spojrzała na Elsę.. i zamrugała kilkakrotnie oczami. Czy to, co zauważyła.. To co widziała było prawdą? Nie przejmowała się w żadnym, nawet najmniejszym stopniu sobą w tym momencie. Teraz najważniejsze było to, co się dzieje.. I to, co chcąc nie chcąc właśnie zrobiła. Jej oczy zaszły łzami, nie była w stanie nic powiedzieć, po prostu jakby przestała panować nad sobą i nad tym, co robi. Stała tak przez kilka sekund, po prostu wpatrując się w dziewczynę. Dopiero po chwili ocknęła się.
- J-już.
Szybko przyniosła Elsie jej różdżkę, podchodząc do niej i oddając jej jej własność. Szybko przetarła oczy, czując jak spływają z nich łzy i spojrzała na Elsę.
- Przepraszam, przepraszam, nie chciałam Cię skrzywdzić.. Czemu we mnie to zaklęcie nie ugodziło, czemu mnie nie odrzuciło, a Ciebie tak..
Polał się z jej ust potok słów, nie mogła nad nim zapanować przez jakiś czas. Naprawdę, wolała, żeby to jej się coś stało, takiego jak Elsie. W końcu szybko potarła dłonią czoło, nie zważając na siebie cały czas. Spojrzała na Elsę zapłakana, przez chwilę jej się przyglądając, po czym rozejrzała się dookoła. Musiała się opanować i pomyśleć, choć przez chwilę.
Rany, jak przydałaby się jeszcze jakaś osoba tutaj.. Kiedyś zdołała uratować jednorożca, musiała zrobić wszystko, by z Elsą wrócić żywe do zamku.
- Dałabyś radę wsiąść ze mną na miotłę? Może dałoby radę, gdybyśmy poleciały do zamku..
Pierwszy lepszy pomysł, który wpadł jej do głowy. Musiała coś wymyślić, jak szybko przetransportować Elsę do zamku. Tam na pewno jej pomogą.. Mimo to, w głowie panienki Hamilton cały czas chodziły błagalne myśli - Niech nam ktoś pomoże...
- J-już.
Szybko przyniosła Elsie jej różdżkę, podchodząc do niej i oddając jej jej własność. Szybko przetarła oczy, czując jak spływają z nich łzy i spojrzała na Elsę.
- Przepraszam, przepraszam, nie chciałam Cię skrzywdzić.. Czemu we mnie to zaklęcie nie ugodziło, czemu mnie nie odrzuciło, a Ciebie tak..
Polał się z jej ust potok słów, nie mogła nad nim zapanować przez jakiś czas. Naprawdę, wolała, żeby to jej się coś stało, takiego jak Elsie. W końcu szybko potarła dłonią czoło, nie zważając na siebie cały czas. Spojrzała na Elsę zapłakana, przez chwilę jej się przyglądając, po czym rozejrzała się dookoła. Musiała się opanować i pomyśleć, choć przez chwilę.
Rany, jak przydałaby się jeszcze jakaś osoba tutaj.. Kiedyś zdołała uratować jednorożca, musiała zrobić wszystko, by z Elsą wrócić żywe do zamku.
- Dałabyś radę wsiąść ze mną na miotłę? Może dałoby radę, gdybyśmy poleciały do zamku..
Pierwszy lepszy pomysł, który wpadł jej do głowy. Musiała coś wymyślić, jak szybko przetransportować Elsę do zamku. Tam na pewno jej pomogą.. Mimo to, w głowie panienki Hamilton cały czas chodziły błagalne myśli - Niech nam ktoś pomoże...
Re: Obrzeża lasu
Elso, zaklęcie powiodło się, nie bólu. Jednak straciłaś sporo krwi i czujesz się osłabiona, czujesz jakby uciekało z Ciebie życie.
Rhinno. Masz różdżkę. Rzucasz kością na czyny.
Rhinno. Masz różdżkę. Rzucasz kością na czyny.
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Zaklęcie, które Elsa na siebie rzuciła zadziałało. Nie czuła bólu, ale za to była bardzo osłabiona, gdyż przez ten jakże krótki czas straciła sporo krwi. Czuła jakby razem z krwią opuszczało ją życie. Przymknęła na chwilę powieki, przesunęła językiem po suchych wargach i powiedziała cichutko do koleżanki:
- Chce mi się spać - była taka spokojna i opanowana, zupełnie jakby nic się nie działo, a przecież może w każdej chwili umrzeć.
Przed oczami przebiegło jej całe życie. Widziała swoich braci, rodziców, kuzynostwo.. no wszystkich, a rodzinę ma liczną. Teraz to wszystko może stracić. Otworzyła oczy i spojrzała na Rhinne z miną zabitego psiaka. Łzy przestały już spływać po policzkach. Krukonka powoli zaczęła tracić świadomość. Bełkotała coś pod nosem coraz ciszej i ciszej, aż w końcu w pewnym momencie ucichła.
Czy już umarła? Być może. A może jednak tylko straciła przytomność? No Nie potrafiła określić.
- Chce mi się spać - była taka spokojna i opanowana, zupełnie jakby nic się nie działo, a przecież może w każdej chwili umrzeć.
Przed oczami przebiegło jej całe życie. Widziała swoich braci, rodziców, kuzynostwo.. no wszystkich, a rodzinę ma liczną. Teraz to wszystko może stracić. Otworzyła oczy i spojrzała na Rhinne z miną zabitego psiaka. Łzy przestały już spływać po policzkach. Krukonka powoli zaczęła tracić świadomość. Bełkotała coś pod nosem coraz ciszej i ciszej, aż w końcu w pewnym momencie ucichła.
Czy już umarła? Być może. A może jednak tylko straciła przytomność? No Nie potrafiła określić.
Re: Obrzeża lasu
Rhinna starała się opanować. Musiała się przecież opanować i wziąć w garść. Sytuacja była - może nie beznadziejna, ale prawie. Zdawała sobie sprawę z tego, że Elsa może umrzeć, ale nie mogła do tego dopuścić. Nie w tym momencie. Serce jej na chwilę zamarło, gdy dziewczyna przymknęła powieki.
- Elsa? Elsa! ELSA! Obudź się, błagam Cię, nie zostawiaj mnie tutaj!
Zaczęła krzyczeć z rozpaczą w głosie. Już mogło by się wydawać, że dziewczyna dała za wygraną.. Gdyby siedział tam ktoś inny, ale nie Rhinna.
- Nie dam Ci tutaj umrzeć, rozumiesz? Słyszysz mnie?! Wrócisz ze mną do zamku żywa!
Szybko wyciągnęła z torby szatę, którą dał jej jednorożec - mogła szybciej ją dać Elsie, ale nim zdążyła w ogóle pomyśleć, by ją wyciągnąć, pojawiła się Szyszymora.. To wszystko przez nią! Okryła Krukonkę szatą, ściskając mocniej różdżkę w dłoni. Skierowała jej koniec na swoją miotłę.
- Accio Błyskawica!
Powiedziała wyraźnie i zdecydowanym tonem głosu, mając nadzieję na szybkie przyzwanie miotły do siebie. Jeśli się nie uda - po prostu do niej podskoczy i ją złapie, co to dla niej! Chwilę później skierowała różdżkę na Elsę.
- Mobilicorpus.
Była skupiona jak tylko mogła, naprawdę! Zaklęcie miało sprawić, że Elsa będzie chociaż trochę mniej ważyć - w końcu to zaklęcie sprawia, że ludzi lewitują! Nie myśląc zbyt wiele, ułożyła dziewczynę przed sobą - nawet, jeśli zaklęcie nie podziałało - i usiadła na miotle. Lewą ręką objęła Elsę, która znajdowała się bokiem do niej, okryta szatą od jednorożca i przycisnęła ją - delikatnie, by bardziej jej nie skrzywdzić! - do siebie, drugą dłonią złapała trzon miotły. Zmrużyła oczy. Pora zrobić coś, w czym jest naprawdę dobra. Ruszyła szybko w kierunku, z którego przybyły - a przynajmniej miała taką nadzieję! Starała się omijać drzewa, a przynajmniej co po niektóre z nich i ich gałęzie. Sobą się nie przejmowała, osłaniała jednak dziewczynę od uderzeń gałązek, które pod wpływem szybkości mogły porozcinać skórę. Elsa w tym momencie była dla Hamilton najważniejsza. Naprawdę chciała ją uratować, miała też nadzieję, że może szata - która w końcu chroniła od ran ciętych - pomoże Elsie przetrwać drogę do zamku, utrzyma ją przy życiu do momentu, kiedy znajdą się w zamku i uratują tam Elsę. Ale nie mogła pozwolić sobie na myślenie w tym momencie, co by było gdyby... Musiała sprawić, by Elsa dotrwała do zamku. Nic innego się teraz nie liczyło - obydwie musiały znaleźć się w zamku, de la Vega jak najszybciej. Więc z pełnym skupieniem kierowała miotłą, nie przejmując się uderzeniami gałązek na swoim ciele podczas lotu. Nie w tym momencie.
- Elsa? Elsa! ELSA! Obudź się, błagam Cię, nie zostawiaj mnie tutaj!
Zaczęła krzyczeć z rozpaczą w głosie. Już mogło by się wydawać, że dziewczyna dała za wygraną.. Gdyby siedział tam ktoś inny, ale nie Rhinna.
- Nie dam Ci tutaj umrzeć, rozumiesz? Słyszysz mnie?! Wrócisz ze mną do zamku żywa!
Szybko wyciągnęła z torby szatę, którą dał jej jednorożec - mogła szybciej ją dać Elsie, ale nim zdążyła w ogóle pomyśleć, by ją wyciągnąć, pojawiła się Szyszymora.. To wszystko przez nią! Okryła Krukonkę szatą, ściskając mocniej różdżkę w dłoni. Skierowała jej koniec na swoją miotłę.
- Accio Błyskawica!
Powiedziała wyraźnie i zdecydowanym tonem głosu, mając nadzieję na szybkie przyzwanie miotły do siebie. Jeśli się nie uda - po prostu do niej podskoczy i ją złapie, co to dla niej! Chwilę później skierowała różdżkę na Elsę.
- Mobilicorpus.
Była skupiona jak tylko mogła, naprawdę! Zaklęcie miało sprawić, że Elsa będzie chociaż trochę mniej ważyć - w końcu to zaklęcie sprawia, że ludzi lewitują! Nie myśląc zbyt wiele, ułożyła dziewczynę przed sobą - nawet, jeśli zaklęcie nie podziałało - i usiadła na miotle. Lewą ręką objęła Elsę, która znajdowała się bokiem do niej, okryta szatą od jednorożca i przycisnęła ją - delikatnie, by bardziej jej nie skrzywdzić! - do siebie, drugą dłonią złapała trzon miotły. Zmrużyła oczy. Pora zrobić coś, w czym jest naprawdę dobra. Ruszyła szybko w kierunku, z którego przybyły - a przynajmniej miała taką nadzieję! Starała się omijać drzewa, a przynajmniej co po niektóre z nich i ich gałęzie. Sobą się nie przejmowała, osłaniała jednak dziewczynę od uderzeń gałązek, które pod wpływem szybkości mogły porozcinać skórę. Elsa w tym momencie była dla Hamilton najważniejsza. Naprawdę chciała ją uratować, miała też nadzieję, że może szata - która w końcu chroniła od ran ciętych - pomoże Elsie przetrwać drogę do zamku, utrzyma ją przy życiu do momentu, kiedy znajdą się w zamku i uratują tam Elsę. Ale nie mogła pozwolić sobie na myślenie w tym momencie, co by było gdyby... Musiała sprawić, by Elsa dotrwała do zamku. Nic innego się teraz nie liczyło - obydwie musiały znaleźć się w zamku, de la Vega jak najszybciej. Więc z pełnym skupieniem kierowała miotłą, nie przejmując się uderzeniami gałązek na swoim ciele podczas lotu. Nie w tym momencie.
Re: Obrzeża lasu
The member 'Rhinna Hamilton' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 2
'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Elsa, straciłaś świadomość jak i dużo krwi.
Rhinna, błyskawica bardzo szybko znalazła się tuż obok Ciebie, zaklęcie, które użyłaś na koleżance powiodło się i obie mogłyście wsiąść na Twoją miotłę. Leciałyście naprawdę szybko, cienkie gałązki cięły skórę na Twych ramionach, twarzy powodując drobne rany, jednak pod wpływem adrenaliny w ogóle nie czułaś bólu.
Przed Tobą kończyła się linia drzew i już nie wiele brakowało by wylecieć z Zakazanego Lasu. Jednak nie zauważyłaś nadlatującego z Twej prawej ogromnego ptaka, który was staranował i zrzucił z miotły. Jako, że leciałyście dosyć wysoko, Rhinno, kiedy upadłaś usłyszałaś głośny chrzęst Twojego kręgosłupa szyjnego. Widok koron drzew było Twoim ostatnim wspomnieniem.
Przechodzicie tutaj.
Rhinna, błyskawica bardzo szybko znalazła się tuż obok Ciebie, zaklęcie, które użyłaś na koleżance powiodło się i obie mogłyście wsiąść na Twoją miotłę. Leciałyście naprawdę szybko, cienkie gałązki cięły skórę na Twych ramionach, twarzy powodując drobne rany, jednak pod wpływem adrenaliny w ogóle nie czułaś bólu.
Przed Tobą kończyła się linia drzew i już nie wiele brakowało by wylecieć z Zakazanego Lasu. Jednak nie zauważyłaś nadlatującego z Twej prawej ogromnego ptaka, który was staranował i zrzucił z miotły. Jako, że leciałyście dosyć wysoko, Rhinno, kiedy upadłaś usłyszałaś głośny chrzęst Twojego kręgosłupa szyjnego. Widok koron drzew było Twoim ostatnim wspomnieniem.
Przechodzicie tutaj.
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
- Kiedy twoja mama studiowała, byłem jedną z tych początkujących sierot, które świeżo po dyplomie zaczęły wykładać alchemię - zwrócił się w stronę Aleksandra, kiedy już w trójkę przemierzali błonia w kierunku Zakazanego Lasu. - Prowadziłem w jej grupie zajęcia jakimś semestr. Wątpię, by mnie pamiętała, ale tak czy siak była bardzo zdolną studentką.
Westchnął z sentymentem, kiedy znaleźli się tam, dokąd zmierzali. Nie widział potrzeby zapuszczania się głębiej w las, już na jego obrzeżach można było napotkać kłopoty. A pan Fawley miał pewien plan na uwieńczenie wyjątkowo spokojnej nocy.
- Expecto Patronum - rzucił pogodnie w przestrzeń. Z końca różdżki nauczyciela wyślizgnął się srebrzysty orzeł i pomknął wgłąb puszczy. Pozostało im jedynie troszeczkę poczekać.
Westchnął z sentymentem, kiedy znaleźli się tam, dokąd zmierzali. Nie widział potrzeby zapuszczania się głębiej w las, już na jego obrzeżach można było napotkać kłopoty. A pan Fawley miał pewien plan na uwieńczenie wyjątkowo spokojnej nocy.
- Expecto Patronum - rzucił pogodnie w przestrzeń. Z końca różdżki nauczyciela wyślizgnął się srebrzysty orzeł i pomknął wgłąb puszczy. Pozostało im jedynie troszeczkę poczekać.
Re: Obrzeża lasu
Przez całą drogę milczał. Dopiero, gdy zboczyli w stronę Zakazanego Lasu Ślizgon wydawał się zjeżyć i spochmurnieć. Zakazany Las nigdy nie był miejscem przyjemnym, acz bardzo ciekawym i zachęcającym do odwiedzin.
Łypnął na nauczyciela zastanawiając się, co ten planuje. Ale jak na Ślizgona przystało, nie komentował ani nie pokazywał po sobie obawy. Nevan ostatnimi czasy wolał tego miejsca nie odwiedzać, zwłaszcza po tym jak pewnej Gryfonce stała się tutaj krzywda.
Wysłanie przez Fawleya świetlistego orła nieco uspokoiło chłopaka. Wycieczka, ale przynajmniej z odstraszaczem na magiczne monstra. O ironio, można było poczuć się nawet bezpiecznie.
- Skończyły się panu zapasy w magazynku?
Łypnął na nauczyciela zastanawiając się, co ten planuje. Ale jak na Ślizgona przystało, nie komentował ani nie pokazywał po sobie obawy. Nevan ostatnimi czasy wolał tego miejsca nie odwiedzać, zwłaszcza po tym jak pewnej Gryfonce stała się tutaj krzywda.
Wysłanie przez Fawleya świetlistego orła nieco uspokoiło chłopaka. Wycieczka, ale przynajmniej z odstraszaczem na magiczne monstra. O ironio, można było poczuć się nawet bezpiecznie.
- Skończyły się panu zapasy w magazynku?
Re: Obrzeża lasu
// Wybaczcie za zwłokę ale ciężki tydzień miałem, teraz jednak odpisywać już będę normalnie.
Słuchał opowieści odnośnie tego jak jego matka studiowała i pierwsza myśl jaka mu się pojawiła to to, że jak stary może być ów profesor. Zgadywał, że rok, bądź dwa więcej niż jego matka. To chyba wystarczająco by coś umieć i zabierać ich do Zakazanego Lasu, co nie?
Kiedy wyczarował patronusa popatrzył na to z obojętnością, w końcu nie było to czymś co może pomóc im w pewnych ciężkich przypadkach. No ale ufał, że nauczyciel potrafił o wiele więcej.
- A czego w ogóle szukamy? - Zapytał się wyłapując zgryźliwe pytanie kolegi. W dodatku chciał poznać co było powodem ich wizyty w Zakazanym Lesie, w dodatku wtedy mógł też na szybko przygotować się na to co ich może spotkać podczas tego spaceru.
Słuchał opowieści odnośnie tego jak jego matka studiowała i pierwsza myśl jaka mu się pojawiła to to, że jak stary może być ów profesor. Zgadywał, że rok, bądź dwa więcej niż jego matka. To chyba wystarczająco by coś umieć i zabierać ich do Zakazanego Lasu, co nie?
Kiedy wyczarował patronusa popatrzył na to z obojętnością, w końcu nie było to czymś co może pomóc im w pewnych ciężkich przypadkach. No ale ufał, że nauczyciel potrafił o wiele więcej.
- A czego w ogóle szukamy? - Zapytał się wyłapując zgryźliwe pytanie kolegi. W dodatku chciał poznać co było powodem ich wizyty w Zakazanym Lesie, w dodatku wtedy mógł też na szybko przygotować się na to co ich może spotkać podczas tego spaceru.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Obrzeża lasu
Usłyszeliście łamanie gałązek dochodzący najpierw z prawej strony, potem z lewej, a także przed wami. Nie dane wam było długo czekać, gdyż zza drzew zaczęły wyłaniać się ciemne postacie idące wolno w waszym kierunku.
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
- Składników poszukamy później - odrzekł spokojnie, kiedy jego patronus pomknął z wiadomością wgłąb puszczy. - Na razie chcę sprawdzić, czy jesteście w stanie się bronić, skoro biegacie samopas po nocach.
Oparł się o jedno z drzew, nadal jednak trzymając różdżkę w pogotowiu. Puszcza bywała bardzo kapryśna i nieprzewidywalna, nawet dla kogoś takiego jak Rivius.
Wtem do jego uszu dobiegły jakieś szmery. Choć jego twarz pozostała bez wyrazu, nauczyciel nieco się zaniepokoił. Uznał to jednak za przejaw zdrowego rozsądku, głupotą byłoby całkowite zlekceważenie ewentualnych zagrożeń. Musiał jednak przyznać, że nie wiedział, czy jego wiadomość dotarła tam, gdzie miała dotrzeć. Tak czy siak postanowił poczekać na rozwój wydarzeń. Zza drzewa wyłoniły się cienie. Cóż... Może to oni. W każdym razie był przygotowany w razie pomyłki.
Oparł się o jedno z drzew, nadal jednak trzymając różdżkę w pogotowiu. Puszcza bywała bardzo kapryśna i nieprzewidywalna, nawet dla kogoś takiego jak Rivius.
Wtem do jego uszu dobiegły jakieś szmery. Choć jego twarz pozostała bez wyrazu, nauczyciel nieco się zaniepokoił. Uznał to jednak za przejaw zdrowego rozsądku, głupotą byłoby całkowite zlekceważenie ewentualnych zagrożeń. Musiał jednak przyznać, że nie wiedział, czy jego wiadomość dotarła tam, gdzie miała dotrzeć. Tak czy siak postanowił poczekać na rozwój wydarzeń. Zza drzewa wyłoniły się cienie. Cóż... Może to oni. W każdym razie był przygotowany w razie pomyłki.
Re: Obrzeża lasu
Słuchał co mówił nauczyciel zastanawiając się po co właśnie wysłał tego ognika do lasu i wcale mu się to nie podobało. Wtedy wyjaśnił po co ich zabrał do Lasu. Od razu sięgnął po różdżkę i dobrze zrobił bo lada chwila coś zaczęło szeleścić dookoła nich, a po tym wyłaniać się jakieś postacie. Nie umknęło Cortezowi to jak profesor opiera się o drzewo, więc jasne było że to ich test.
Wzruszył więc barkami i wyciągając w stronę jednego różdżkę jakby od niechcenia wypowiedział zaklęcie.
- Sectumsempra - powiedział i rzucił czar celując pomiędzy piersią a głową.
No cóż, to był Zakazany Las, a nie błonia, więc radzić sobie jakos musieli z potencjalnie groźniejszymi istotami niż znudzony uczeń.
Wzruszył więc barkami i wyciągając w stronę jednego różdżkę jakby od niechcenia wypowiedział zaklęcie.
- Sectumsempra - powiedział i rzucił czar celując pomiędzy piersią a głową.
No cóż, to był Zakazany Las, a nie błonia, więc radzić sobie jakos musieli z potencjalnie groźniejszymi istotami niż znudzony uczeń.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Obrzeża lasu
The member 'Aleksander Cortez' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 4
'Sześcienna' : 4
Mistrz Gry
Re: Obrzeża lasu
Rzucił spojrzenie na nauczyciela. W chwili, gdy zza drzew wyłoniły się ciemne postacie Ślizgon zjeżył się wyszarpując różdżkę spod szaty. Gwałtowna reakcja Aleksandra pchnęła młodszego Ślizgona do działania. Lecz nie zareagował tak agresywnie.
- Incarcerous.
Rzucił w stronę jednej z postaci będących najbliżej. Chciał zidentyfikować kim oni są, czy czasem to nie jakaś ściema.
- Incarcerous.
Rzucił w stronę jednej z postaci będących najbliżej. Chciał zidentyfikować kim oni są, czy czasem to nie jakaś ściema.
Re: Obrzeża lasu
The member 'Nevan Fraser' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 1
'Sześcienna' : 1
Mistrz Gry
Strona 6 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Strona 6 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach