Obrzeża lasu

+22
Asher Stinkwood
Connor Campbell
Monika Kruger
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Mistrz Gry
Nevan Fraser
Rivius Fawley
Rhinna Hamilton
Elsa de la Vega
Blaise Harvin
Shay Hasting
Jason Snakebow
Freddie Kingsley
Lleu Miller
Ian Ames
Sanne van Rijn
Nora Vedran
Nicolas Socha
James Scott
Logan Campbell
Brennus Lancaster
26 posters

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Obrzeża lasu

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 23 Kwi 2013, 22:28

First topic message reminder :

Pierwsze kilkanaście metrów Zakazanego Lasu, czyli tam, gdzie mają odwagę i czelność zapuszczać się adepci magii z Hogwartu.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Monika Kruger Wto 19 Sty 2016, 21:22

Ale przecież centaury nie mogłyby im nic zrobić, prawda? To znaczy, może i nie należały do najbardziej przyjaznych stworzeń na świecie, w końcu daleko im było do pufków pigmejskich, no ale nie zabijały zagubionych uczniów w lesie za każdym razem gdy takowych napotykały. W zasadzie nigdy chyba jeszcze nikogo nie zabiły, a przynajmniej pannie Kruger nic nie było na ten temat wiadomo. W historii Hogwartu zapisano nawet kilka zdań o tym, że jeden z centaurów był kiedyś nauczycielem astronomii, dlaczego więc mieliby bać się ich?
Oczywiście. Stado pędzących w ich stronę stworzeń bez opamiętania, a także spotkanie się z nimi oko w oko było dość przerażające, dlatego nie dziwiła się wcale Brandonowi, który najpierw pojawił się obok w swojej ludzkiej postaci, a potem rzucił się biegiem w przeciwną stronę ciągnąć ślizgonkę za rękę. Sama w końcu nie chciała skończyć swojej prefekciarskiej kariery dosłownie wdeptana w leśne runo, ale kiedy odbiegli już na bezpieczną odległość, wpadła na pewien pomysł.
- Brandon poczekaj - krzyknęła, szarpiąc dłoń, by dać do zrozumienia rozpędzonemu chłopakowi, że zwraca się do niego. - Poczekaj, może oni nam pomogą!
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Mistrz Gry Wto 19 Sty 2016, 21:22

The member 'Monika Kruger' has done the following action : Rzut kostką

'Sześcienna' : 1
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Connor Campbell Sob 18 Lut 2023, 00:47

Dwóch Ślizgonów, jeden niższy i młodszy, drugi wyższy i starszy przekroczyli linię drzew wiekowego lasu graniczącego ze szkolnymi błoniami. Noc była chłodna i przejrzysta, jednakże pośród drzew wisiała delikatna mgła a ciemność wydawała się tak gęsta, że zapewne dałoby się ją ciąć nożem.
Po plecach Connora przeszedł nieprzyjemny dreszcz, nie to że się bał, ale sama aura tego miejsca przyprawiała go o ciarki. Wyciągnął różdżkę i wypowiedział zaklęcie powodujące zaświecenie się drugiego końca tego magicznego patyczka. Dostosował jasność, żeby światło ich nie oślepiało, ale też żeby jednak nie byli tak wystawieni jak na talerzu potencjalnym niebezpieczeństwom.
Kilkadziesiąt metrów wgłąb postanowili się zatrzymać i rozlać gdzieniegdzie trochę krwi, po czym znaleźli sobie kryjówkę i w napięciu obserwowali drugą stronę polany. Odkąd przekroczyli granicę Zakazanego Lasu ani razu się do siebie nie odezwali. Być może przyczyną była ta złowroga aura, a może zwykłe skupienie na wyznaczonym sobie zadaniu.
- Nadal nic? - Odezwał się w końcu ze zniecierpliwieniem, próbując odnaleźć twarz młodszego kolegi w tych egipskich ciemnościach.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Asher Stinkwood Sob 18 Lut 2023, 12:00

Post na rzut kością na zobaczenie testrala.
1-3 - cisza i zero testrali
4-6 - na horyzoncie pojawi się testral
Asher Stinkwood
Asher Stinkwood
Klasa III


Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Mistrz Gry Sob 18 Lut 2023, 12:00

The member 'Asher Stinkwood' has done the following action : Rzut kostką


'Sześcienna' : 6
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Asher Stinkwood Sob 18 Lut 2023, 12:08

Asher, w zaistniałej sytuacji, raczej robił to, co Connor mu powiedział przed wejściem do lasu i co pokazywał, by zrobić. Nie wychylał się ze swoimi pomysłami, jakby wiedział, że w tym miejscu musi jednak zachować czujność. Tak się czuł.
Po rozlaniu gdzieniegdzie krwi ukryli się pomiędzy drzewami. Campbell skołował trochę światła przez co Asher mógł wyostrzyć nieco bardziej wzrok. Lustrował spojrzeniem całą polanę, próbując wychwycić najmniejszy ruch. Parę razy wzdrygnął się, gdy ptaki poderwały się do lotu bądź usłyszał gdzieś łamanie się gałązki. Wypuścił niezadowolony powietrze z płuc. Miał wrażenie, że ciemność go ogarnia coraz bardziej i bardziej, a minuty zamieniały się w godziny. Nie wiedział, jak długo już tutaj siedzieli. Gdy Connor się odezwał, młody wzdrygnął się.
- Nie strasz mnie!
Jęknął cicho, podnosząc nieco za wysoko głos. Chłopak miał trzynaście lat i przechodził mutację głosu, prze co potrafił wydawać z siebie wyższe dźwięki pod wpływem emocji - na co dzień, na szczęście, mówił już normalnie. Ale w tym momencie mogło zabrzmieć to co najmniej śmiesznie. Pokręcił głową zirytowany.
Wrócił do patrzenia w stronę polany. Zmrużył oczy. Zauważył jakiś ruch na jej skraju i od razu spojrzał w stronę. Otworzył szerzej oczy. Spomiędzy liści i drzewa na polanę właśnie wychodziło majestatyczne zwierzę. Asher zamrugał zaskoczony oczami.
- Jest.
Mruknął, chyba niedowierzając, że udało się znaleźć tak łatwo testrala. Zwierzę podeszła do krwi rozlanej na ziemi i zatrzymało się nad nią. Stinkwood, nie spuszczając z niego wzroku, nachylił się w stronę Connora.
- Dobra, to jak go zwabimy do zamku?
Wyszeptał cicho, nie chcąc przestraszyć zwierzęcia. Wiedział, że będzie musiał najprawdopodobniej do niego podejść i on to ogarnąć, jako iż... on go widział. Proste równanie.
Asher Stinkwood
Asher Stinkwood
Klasa III


Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Connor Campbell Sob 18 Lut 2023, 19:39

- Tylko się nie zeszczaj w portki. - Odgryzł się i wywrócił oczami słysząc piskliwy ton młodzieńca. Kanadyjczyk był już rozgoryczony tym czekaniem. Ile to czasu już minęło? W jego mniemaniu miliony minut, których kompletnie nie zawarł w swoim planie. To jak był zafiksowany na misji obudzenia zamku z zimowego letargu nie pomagało w chłodnej ocenie ich szans na powodzenie.
Nie mógł nic innego w tym momencie zrobić jak pójść w ślady Ashera i znów wpatrywać się w miejsce, gdzie zostawili przynętę. Nie minęła minuta, gdy usłyszał jak młodszy Ślizgon szybko wciąga powietrze nosem i łapie go za ramię, lekko wskazując głową. Campbella ogarnęła euforia. A jednak szczęście im dopisało.
- Tylko jeden? - szepnął lekko rozczarowany, ale nie tracił nadziei na pojawienie się większej ilości. Z tego co udało mu się zapamiętać z lekcji Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami, Testrale jednak żyły w stadach i dość ciężko było spotkać jednego osobnika. Jego myśli znów galopowały mu przez głowę rozważając wiele sposobów na zaprowadzenie zwierzęcia do zamku.
Odwrócił głowę w stronę szkoły zastanawiając się czy wracając z siedziby domu Slytherin przypadkiem nie zostawił otwartych drzwi wejściowych. Dobra, tym się będziesz martwił potem. Sam się ustawił do pionu i próbował się skupić na bezpiecznym dla ich dwójki sposobie zaciągnięcia Testrala do wnętrza zamku.
- Możemy rozlać trochę krwi na kawałek drewna, użyć Wingardium Leviosa, może podąży za tym kawałkiem, a my nie będziemy musieli się zbytnio zbliżać. Ważne jest, żeby jednak nikt niepożądany nas nie zobaczył w trakcie. Hm? - Spojrzał na Stinkwooda wyczekująco.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Asher Stinkwood Nie 19 Lut 2023, 10:24

Asher zmrużył oczy. W tym momencie chyba po raz pierwszy chciał krzyknąć, że nadal jest dzieckiem i że ma prawo się bać! Ale nie zrobił tego. Jego duma by mocno ucierpiała, zdecydowanie za mocno. Zacisnął zęby i przełknął wszystkie złe słowa, które właśnie chciał wypowiedzieć pod adresem Campbella. Nie zamierzał tutaj wszczynać kłótni, to nie była ani pora na to, ani miejsce. Tak będzie lepiej.
Przeklął w myśli, że Connor nie może zobaczyć testrala. To by zdecydowanie dużo rzeczy ułatwiło. Przyłożył kciuka do ust i nerwowo zaczął podgryzać skórę przy paznokciu. Myślał intensywnie.
- Jeśli to jeden, będzie może łatwiej. Jeśli to stado, możemy nad tym nie zapanować.
Rzucił cicho, prostując się i... Wyszedł z kryjówki. Rozejrzał się dookoła.
Nie wiedział czemu, ale miał ochotę podejść do tego stworzenia. Może nawet trochę go zainteresować tą krwią? Sam jeszcze nie wiedział dokładnie. Zrobił dwa kroki w stronę zwierzęcia. Dla Connora musiało to wyglądać komicznie...
Asher Stinkwood
Asher Stinkwood
Klasa III


Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Connor Campbell Pon 20 Lut 2023, 19:22

Oczywiście Stinkwood musiał zignorować wywód starszego kolegi i bez najmniejszej refleksji i narady po prostu podniósł swoje cztery litery i ruszył w stronę drugiego końca niewielkiej polany. Kanadyjczyk zaklął w myślach tak okrutnie, że młodemu by zwiądł mózg gdyby tylko umiał czytać w myślach. Bo nie umiał, prawda? W sumie w Hogwarcie można się było natknąć na każdy rodzaj magii, więc Kanadyjczyk nawet by się nie zdziwił...
- Co Ty odwalasz? - zapytał przyciszonym głosem, wodząc spojrzeniem od lewa do prawa z wyprostowaną ręką, uzbrojoną w różdżkę. Kompletnie nie wiedział czego się spodziewać i gdzie patrzyć. Wolał nie zostawiać nieletniego na pastwę zwierzęcia, o którym tak niewiele wiedzieli, więc powoli ruszył za nim uważając na to gdzie stawia stopy, by nie narobić niepotrzebnego hałasu.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Asher Stinkwood Pon 20 Lut 2023, 20:48

Asherowi przeszło przez głowę, by podejść do testrala. Ale gdy wyszedł spoza krzaków, jego uwagę zwróciło bardzo ładne drewienko. Kawałek, który można by zamoczyć we krwi i za którym może by testral chciał się ruszyć i podążyć za nimi w stronę zamku.
Przyglądał się przez jakiś czas zwierzęciu, jakby miał je zmusić samym spojrzeniem, by za nim poszło. To się jednak nie udało - co w sumie nie było takie dziwne, ale no... On nadal mógł mieć nadzieję, że to zadziała?
Odwrócił się do kolegi, wskazując ręką na drewienko, które znalazł. Dość duże, ładne. Leżało niedaleko małej kałuży, którą zrobili z Connorem. Wolnym krokiem podszedł do drewna, wziął je do ręki i włożył jedną stronę w kałużę krwi. Odwrócił się znów do Connora i wskazał palcem na drewno. Drugą ręką, którą nie chciał wyjmować różdżki, by przypadkowo niczego nie nabroić i nie narobić hałasu, zrobił delikatny ruch, jakby rzucał zaklęcie.
Zrozumiesz przecież. Rzucaj to Wingardium Leviosa...!
Pomyślał, kiwając głową w stronę Campbella. No dawaj, dawaj...
Asher Stinkwood
Asher Stinkwood
Klasa III


Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Connor Campbell Sro 22 Lut 2023, 17:18

Asher wyglądał bardzo zabawnie stojąc nad kałużą krwi wpatrując się w pustą przestrzeń przed nim ze ściągniętymi brwiami. Campbell uśmiechnął się na ten widok, powstrzymując parsknięcie mogące zniweczyć wszystko. Pomimo całego przejęcia i zaangażowania w ten plan, z boku wyglądało to przekomicznie. Jednakże chwilowe rozluźnienie nie powstrzymało wyobraźni Kanadyjczyka przed pracą na wysokich obrotach. Jej oczami już widział jak Stinkwood wyciąga tą swoją cherlawą rąsię w stronę niewidzialnego stworzenia a jej kawałek odlatuje jak złamana gałązka od suchego drzewa.
Na całe szczęście młodszy Ślizgon wykazał się rozsądkiem i poszedł w realizację planu zaproponowanego przez starszego kolegę. Connor był gotów, skinął porozumiewawczo głową i wyszeptał zaklęcie używając odpowiedniego ruchu różdżką.
- Wingardium Leviosa! - Kawałek drewna ociekający krwią uniósł się w powietrze, zatrzymując się na wysokości głowy młodego. Następnie szesnastolatek pokierował latający pieniek w stronę wyjścia z polany, wciąż zerkając pytająco na Ashera. Nie wiedział czy to działa na Testrala, czy jednak powinni sami posłużyć za przynętę...
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Mistrz Gry Pią 24 Lut 2023, 00:26

Wykorzystany przez nich pomysł oraz technika były sprytne, umożliwiając im zachowanie bezpiecznej odległości od zwierząt. Chłodny podmuch wiatru sprawił, że aromat krwi dotarł do nozdrzy skrzydlatych koni, które podniosły łby, wahając powietrze i trzęsąc uszami. Intensywny aromat wywabił z kryjówki kolejne stworzenia, a wśród nich matkę ze źrebakiem. Stado zaczęło iść w kierunku unoszącego się patyka, rozochocone perspektywą mięsnego posiłku. Duży ogier trącił pyskiem drewno, chcąc nawet polizać znajdującą się na nim krew, jednak kolejny podmuch wiatru sprawił, że zapach Ślizgonów zmieszał się z wonią zgnilizny. Prychnął, uderzając kopytami o ziemię i machnął potężnymi, nietoperzymi skrzydłami, ruszając do galopu prosto na nich, a za nim całe stado. Chyba intensywna woń kałuży i ich własna sprawiła, że wzięły ich za padlinę..

Niech każdy z was rzuci kostką.
Kości:
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Asher Stinkwood Pią 24 Lut 2023, 08:00

Gdy tylko drewienko się uniosło, Asher z powrotem wycofał się bliżej krzaków. Przyglądał się, jak ich plan skutkuje. Już z zacieszem na twarzy miał gratulować Connorowi pomysłu, gdy zauważył większą ilość skrzydlatych koni, które wyłoniły się z ciemności. Po jego minie można było jasno stwierdzić, że zmiana planów to najlepsze, co mogą zrobić w tym momencie.
- Connor... Chyba powinniśmy się zbierać... Wyszły inne...
Asher nie chciał za dużo gadać, ale po jego twarzy można było powiedzieć, że chyba nie jest do końca tak, jak sobie to wyobrazili.


Kosteczko, plis, bądź przyjazna Stinkwoodowi!
Asher Stinkwood
Asher Stinkwood
Klasa III


Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Mistrz Gry Pią 24 Lut 2023, 08:00

The member 'Asher Stinkwood' has done the following action : Rzut kostką


'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Connor Campbell Pon 27 Lut 2023, 21:28

Campbell jeszcze nigdy w życiu nie działał tak po omacku jak dzisiaj. Co go popchnęło do tego, żeby powodzenie planu i też swoje życie złożyć w ręce nieletniego dzieciaka, którego kompletnie nie znał? Najwyraźniej chęć zabicia nudy była w nim tak ogromna, że coś mu się w mózgu musiało na chwilę odkleić. Connor, warte zanotowania na przyszłość!
Całe rozbawienie w jakim się przed chwilą pławił uleciało z niego w momencie, gdy unoszące się drewienko drgnęło w powietrzu. Nie, to nie była jego sprawka. Rękę z różdżką trzymał tak sztywno, że nawet nie wiedział że tak potrafi. Adrenalina zaczęła mocniej krążyć w jego żyłach, serce przyspieszyło, a za nim w ślady podążył też jego oddech. Próbował to kontrolować, ale na niewiele się to zdało gdy do uszu Kanadyjczyka dotarło znaczenie słów kolegi.
- Ale... w którą stronę? - Connor zgłupiał i zamiast zrobić w tył zwrot zrobił kilka niekontrolowanych ruchów w bok, wyglądając jak wielki nieporadny krab. W tym samym momencie poczuł niesamowicie mocne uderzenie w dłoń, nim zdążył się zorientować leżał w kałuży krwi patrząc na swoją różdżkę która pękła z głośnym trzaskiem wypuszczając z siebie serie iskier niczym mini fajerwerki. Jedyne co mógł tylko teraz zrobić to jęknąć z zawodem, po czym szeroko otwarte oczy przeniósł na towarzysza.
- Czy ja śnię?


[https://magic-land.forumpolish.com/t1953-rzuty-kostka#40240]
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Asher Stinkwood Sro 01 Mar 2023, 21:28

Asher sam nie wierzył w swoje pieprzone szczęście. Udało mu się odskoczyć od testrali, nie otrzymując zbyt dużych obrażeń. Co prawda, przewrócił się na ziemię, ale biorąc pod uwagę to, co się tutaj właśnie zadziało, kilka otarć i siniaków to nic.
Z trwogą w oczach patrzył, jak Connor stara się ominąć testrale, których nie widzi... A po chwili zgubił różdżkę, którą wytrąciły mu zwierzaki, które uciekły w popłochu, a różdżka postanowiła się złamać...
- O w mordę...
Mruknął Asher, podnosząc się z ziemi. Otrzepał swoje ciuchy, starając się zebrać wszystkie myśli do kupy. Wziął głębszy wdech.
- Nie udało się, ale powiem Ci... że chyba mieliśmy szczęście. Znaczy, Ty mniejsze, ale żyjemy...
Mruknął, przełykając po chwili ślinę. Teraz w sumie dopiero zaczęło do niego dochodzić, na co się rzucili. Wszystko brzmiało idealnie. Do pewnego czasu...
Asher Stinkwood
Asher Stinkwood
Klasa III


Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Connor Campbell Pią 03 Mar 2023, 21:35

W pewnym momencie obaj leżeli plackiem na ziemi w kałuży krwi. Cóż za nieoczekiwany rozwój wydarzeń. Kanadyjczyk nie mógł uwierzyć w to co się właśnie wydarzało. Jego jedyną reakcją przez kilkanaście dobrych sekund było przenoszenie zaskoczonego wzroku z miejsca gdzie wydawało mu się, że były Trestrale, poprzez pogruchotaną różdżkę w której powoli zamierało życie, do młodszego towarzysza tej farsy. Campbell czuł jak wszelkie emocje uchodzą z niego zostawiając totalną dezorientację pustoszącą jego mózg. Nie rozumiał co poszło nie tak, przecież nie tak sobie to wymyślili, a może jednak rzeczywiście porwali się z motyką na słońce?
Musiała minąć dłuższa chwila (a może to była wieczność?) zanim Connor zaczął dochodzić do siebie. Pohamował gonitwę myśli, uspokoił oddech, przybrał bardziej naturalny wyraz twarzy i zaczął się zbierać z ziemi, próbując strzepać z siebie krople krwi ściekające dosłownie wszędzie, nawet po włosach. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że aż tyle tego tam rozlali...
- Wszystkie uciekły, prawda? - Zapytał, ale już wiedział jaka będzie odpowiedź. Kiedy Asher skinął głową, on zwiesił swoją i napotkał wzrokiem szczątki swojej różdżki. Schylił się po nie i przez chwilę im się przyglądał po czym schował je do kieszeni. Wiedział, że takiego uszkodzenia nie dało się naprawić, gdyż cały rdzeń był zerwany. Świetnie, teraz będzie musiał jakoś załatwić sobie nową. Pokręcił głową z rezygnacją i ponownie spojrzał na chłopaczka całego umorusanego krwią dokładnie tak samo jak on.
- Masz rację. - Odparł krótko. - Chodźmy stąd, trzeba zmyć to świństwo. - dodał, machnął przyzywająco na chłopaka i odwrócił się w stronę zamku. Nie był zły, jedynie rozczarowany, że ich plan w teorii był tak idealny, a w praktyce stał się totalnym niewypałem. Co jak co, ale Campbell wiedział, że ten duet jeszcze da popalić Hogwartowi!



/the end.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Lauren Sharp Pon 13 Mar 2023, 01:07

Wczesny ranek po marcowej pełni księżyca.

Słońce było już kawałek nad horyzontem, rozświetlając skąpany w kroplach deszczu krajobraz — obrzeży Zakazanego Lasu i malującego się w tle konturu zakrytego poranną mgłą zamku. To była długa i ciężka noc, pełna błota oraz chłodu. Z cichym świstem rudy kocur zeskoczył z gałęzi drzewa, przemieniając się w trakcie, aby wylądować już na nogach. Lauren oddychała ciężko, przemoczona i wściekła, zagryzając dolną wargę na tyle mocno, że pojawił się w jej ustach metaliczny posmak krwi. Przeczesała palcami splątane włosy, cofając się pół kroku, aby oprzeć się o drzewo i zjechać w dół, robiąc sobie z rośliny oparcie. Wbiła spojrzenie w pomarańczową kulkę, która przebijała się zza ciężkich chmur. Gdzieś tu w krzakach miały torby, ale mogło to chwilę zaczekać. Słysząc trzepot skrzydeł, westchnęła, bo znaczyło to tyle, że Suzy ich nie znalazła. Pilnowanie jednego wilkołaka było ciężkie, trudne, ale to? Strugi deszczu zmywały tropy i zapachy, las pokrywała ciągnąca się w nieskończoność mgła, a spłoszone centaury odcięły im drogę na tyle, że najzwyczajniej w świecie ich zgubiły wśród drzew. Oczywiste było, że nie mogły równać się kondycją z likantropami, ale nawet przeczesywanie lasu do świtu nie przyniosło żadnego efektu. Przepadli jak kamień w wodę. I Merlin jeden wiedział, gdzie się przemienią zdezorientowani i zmarznięci, bez swoich różdżek i rzeczy. Teren zajmowany przez las był ogromny, część była niedostępna dla ludzi, ba, nawet magiczne stworzenia z trudem mogłyby się tam dostać. A co, jeśli trafili na siedlisko pająków lub wrócili do człowieczeństwa gdzieś w samym sercu, lub w tym najdzikszym krańcu? Zacisnęła dłonie w pięści, odwracając głowę w stronę swojej najlepszej przyjaciółki. Uśmiechnęła się z odrobiną bezsilności, bo tak naprawdę, to pierwszy raz miały okazję być same od wyprawy do pubu na randkę z chłopakami. - Nie wiem, która z nas wygląda, jak większe gówno. To pocieszające. - zauważyła z delikatnym wzruszeniem ramion, przesuwając się nieco, gdyby chciała koło niej usiąść i oprzeć plecy. Też była wykończoną intensywnością i wysiłkiem, które włożyły w pełnię. Była pewna, że jutro nie będą mogły chodzić. I że Wilson oberwie po głowie albo skończy z obrożą z dzwoneczkiem lub zaklęciem namierzającym. Bo nawet jeśli nie chciała, to nie umiała już się o niego nie martwić. - W porządku Suzy? - zapytała jeszcze, odchylając nieco do tyłu głowę i przywierając nią do pnia, przymknęła oczy, wciąż łapiąc oddech szybciej i łapczywiej, niż powinna. Niemiłosiernie piekły ją płuca.
Lauren Sharp
Lauren Sharp
Prefekt Slytherin
Prefekt Slytherin

Skąd : Arran, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Suzanne Castellani Wto 14 Mar 2023, 11:08

Jedno okrążenie, drugie, trzecie. Suzanne ostatkiem sił mijała spadające krople deszczu jednak z marnym skutkiem. Czuła, że jest jej coraz ciężej wzbijać się w powietrze a tym bardziej skupiać się na wypatrywaniu trzech wilkołaków. Właśnie, dlaczego była ich trójka? Dziewczyny wiedziały tylko o Richardzie i Anthonym a obie doskonale widziały trzeciego, no przynajmniej Castellani widziała z góry. Pierwsza pełnia kiedy wiedziała kim jest jej własny chłopak i chciała go jakoś wesprzeć mimo, że nie wiedziała czego ma się po tej nocy spodziewać ale nie sądziła, że chłopaki tak daleko się oddalą i ona ich zgubi. Mimo, że nauka tej jej drugiej natury już trochę trwała i naprawdę potrafiła wiele wypatrzyć z wysokości jednak ta przeklęta pogoda sporo uniemożliwiła. Większość ptaków schowała się przed deszczem a ona jak jakiś szaleniec omijała kolejne gałęzie, kilka razy niestety obrywając skrzydłem. Kiedy tylko centaury zagrodziły drogę Lauren, wiedziała, że na tym pilnowanie chłopaków się skończyło, musiała zostać z przyjaciółką, nie mogła jej zostawić samą w mrocznym Zakazanym Lesie na pastwę magicznych stworzeń.
Już kompletnie zrezygnowana wleciała kilka metrów przed nią zatrzymując się na mokrej trawie, momentalnie przemieniła się w swoją człowieczą wersję klęcząc i podpierając się rękami. Wyglądała gorzej niż źle. Włosy wychodziły z jej kucyka, były posklejane mieszanką błota i liści. Na twarzy i dłoniach było widać kilka małych zadrapań czyli efektem otarcia się o kilka wystających gałęzi. Bardzo ciężko oddychała chwilę trwając w tej pozie z kurczowo zamkniętymi oczami.
- Zgubiłam ich, Lau, nie wiem gdzie są - wydyszała ciężko podnosząc głowę na równie źle wyglądającą przyjaciółkę - zrobiłam trzy okrążenia, nie ma po nich śladu - dodała sunąć powoli po błocie na czworaka w stronę przyjaciółki. Tak dawno nie była wykończona, nawet najcięższe treningi na miotle, czy wielogodzinne rozgrywki nie sponiewierały ją tak jak ta dzisiejsza, felerna noc.
- Nie wiem sama co jest w porządku- jęknęła opadając koło Sharp opierając się plecami o drzewo. Swoją dłonią sięgnęła do jej dłoni chwytając ją w celu uspokojenia się. Na obu nadgarstkach dziewczyn znaleźć można było te same srebrne bransoletki z małymi podobiznami ptaka i kota. To był prezent od Argentynki dla Ślizgonki na ostatnie urodziny. Oczywiście nie były byle jakie, jak tylko jedna potrzebowała drugiej małe podobizny zaczynały wibrować, im bliżej siebie były tym efekt się nasilał. i dopiero gdy się znajdą i połączą na nowo bransoletki efekt ustępował. I tak było teraz, gdy Castellani chwyciła ją za rękę, wiedziała, że obie są bezpieczne. Nie chciała żeby tak szybko jej prezent się przydał.
- Co mamy teraz robić? Czekać? - zapytała zrezygnowana obracając głowę w kierunku Sharp
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Lauren Sharp Sro 15 Mar 2023, 01:54

Wciągnięcie w to Suzanne budziło obawy Lauren z czystej troski, bo Argentynka była dla niej najważniejszą osobą w całym zamku i nigdy nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś się jej stało. Widziała jednak, jak patrzyła na Richarda, a ukrywanie tego przed nią przez te kilkanaście dni było okropne. Nie mogła powiedzieć o Wilsonie, bo to nie był jej sekret. Pomimo tego, jak nędznie obydwie wyglądały, jak brudne i zmęczone były, czuła się odrobinę lepiej, że były razem. Trzeci wilkołak również wzbudził jej ciekawość, próbowała nawet powiązać jego zapach z kimś ze szkoły, jednak wymagało to głębszej analizy, na którą nie miała zwyczajnie czasu. Ganianie za nimi po lesie pochłaniało całą jej uwagę, skupienie, a i tak nie dały rady. Były po prostu beznadziejne, zwłaszcza na tle tego, co się działo ostatnio ze spisem mieszańców magicznych. Nawet gdyby sokół odleciał i ją zostawił, Lauren nie sądziła, że w rosnącej mgle i mocniejszym zagęszczeniu runa oraz koron, byłaby w stanie ich znaleźć.
- To takie kurwa frustrujące. Miałyśmy coś dla nich zrobić, bo jakby wilkołactwo nie było samo w sobie ciężkie, to jeszcze nawet nie umiemy upilnować dwóch psów. Byle trzymali się z daleka od obrzeży wioski. - odpowiedziała jej z westchnięciem, lustrując wzrokiem twarz dziewczyny. Lauren myślała chwilę, zbierając myśli i gdy Castellani usiadła obok, obróciła głowę w jej stronę, a jedną z dłoni podniosła, wyjmując jej z włosów liść i przetarła palcem rozcięty policzek. - Dobra robota Suzy. Poradzą sobie, nie raz sobie radzili przecież. Będziemy się martwić, jak będzie o co. Przepraszam, że nie mogłam Ci powiedzieć o Anthonym. - dodała w końcu z westchnięciem, a gdy przyjaciółka złapała jej dłoń, zacisnęła mocno palce, nie chcąc jej puścić. Opierając głowę o drzewo, nie mogła odwrócić wzroku o czarnowłosej dziewczyny, mając wrażenie, że pomimo tego, jak świetnie sobie radziła, to w środku cała drżała. Sharp doskonale pamiętała swoją reakcję, gdy przyłapała bruneta na tym, kim był. Było zdecydowanie łatwiej, gdy jej tak na nim nie zależało. Westchnęła, przenosząc wzrok na ich bransoletki. - Możemy iść do lasu jeszcze raz, jak będzie jasno, ale po deszczu i tych pieprzonych centaurach, nie sądzę, że ich wywęszę. Co nam zostało poza czekaniem?
Przysunęła się nieco bliżej, opierając głowę o głowę przyjaciółki i przymknęła oczy, była wykończona. Powinna zacząć biegać, pracować nad szybszą przemianą i lepszym opanowaniem zmysłów — w jej głowie już powstawał jakiś plan na ten temat. Przełknęła ślinę, a obraz zielonookiego nie wychodził jej z głowy, czuła ten cholerny niepokój z bezradnością. - Rozmawiałaś o tym z Baizenem? Jak się z tym czujesz?
Zapytała troskliwie, przyciszonym głosem. Nawet nie miały okazji tego obgadać, a co stało na przeszkodzie, aby zrobić to teraz? Zamek był przecież tak daleko.
Lauren Sharp
Lauren Sharp
Prefekt Slytherin
Prefekt Slytherin

Skąd : Arran, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Suzanne Castellani Sro 15 Mar 2023, 11:14

I tak będzie zawsze? Że ich zgubią i Suzanne wraz z Lauren będą rwać z głowy włosy w obawie czy są bezpieczni, czy coś ich nie zjadło i czy byli na tyle daleko by nie zaatakować kogoś niewinnego. Suzanne już wiedziała, że potrzebowała dowiedzieć się o przypadłości swojego chłopaka ze zdecydowanie poważniejszych źródeł niż dostępne podręczniki, musiała wiedzieć wszystko by móc go chronić... i może trochę chronić też siebie i innych przed nim?
Słuchała jej słów jednak nie była w stanie sklecić jakiegoś sensownego zdania, bo w tym zmęczeniu mieszały jej się oba języki i potrzebowała nieco się skupić by się przestawić całkowicie na angielski, a czasami troszkę to trwało.
- Rozumiem Lau, trochę mi przykro, że dowiaduje się o wszystkim ostatnia, ale rozumiem, że nie mogłaś powiedzieć. Ja pewnie zachowałabym się podobnie - odpowiedziała w końcu nieco już spokojniej kiedy jej oddech był bardziej wyrównany. Na pewno by ją ściskało w środku, że musi coś przed nią ukrywać, dobrze, że już nie musiały. Lauren była osobą, która widziała Suzanne w najgorszych momentach życia, czy to po kolejnej kłótni z ojcem czy przegranym meczu, nie raz potrzebowała jej żeby po prostu móc w ciszy koło siebie posiedzieć. Nie wyobrażała sobie tego, że mogłaby ją stracić...
Argentynka obróciła głowę w jej kierunku z lekkim uniesieniem kącików warg. Dobrze, że były tu we dwie...
- Możemy spróbować, ale chyba już powinni wrócić do południa, przecież ktoś zauważy na zajęciach, że ich nie ma, mój ojciec na pewno zauważy, że mu brakuje jednego ślizgona - rzekła przymykając oczy kiedy ta oparła o nią głowę. Nawet nie skojarzyła, że dzisiejszy nocny patrol jej ojca był bezpośrednio związany z cichą umową jaki zawarł z Baizenem, owszem, widziała jak co jakiś czas latał na miotle w okolicach błoni i zakazanego lasu jednak nie spodziewała się, że ojciec wie o Richardzie. Ją mało interesowało co ojciec wie, a co nie, byleby jej nie wchodził w drogę i nie "pomagał" zbytnio kiedy ona tej pomocy nie potrzebowała.
Słysząc kolejne pytanie westchnęła ciężko łapiąc rozwiane myśli. Rozmowę odbyli ledwie kilka dni temu i Suzanne nadal nie wiedziała jak się ma z tym oswoić
- Tak, rozmawiałam - zaczęła i poprawiła się nieco pod drzewem, bo czuła, że jakiś korzeń zaczął się wbijać w jej pośladek, wzrok wbiła gdzieś w gałęzie przed sobą - jestem zdezorientowana tym wszystkim, on... ja... ja się chyba zakochałam w nim Lau, ale boje się, boje się, że to że jest wilkołakiem całkowicie zmieni tą relację, nie chce się go bać, ale część mnie cały czas przypomina mi o tym, że on jest niebezpieczny i powinnam się trzymać od niego z daleka, ale ja nie potrafię, nawet nie chcę, chcę go całego takim jaki jest- mówiła łamiącym się głosem, bo już dawno z nią chciała o swoich uczuciach porozmawiać ale nigdy nie miały tej chwili czasu we dwie, zwłaszcza jak teraz obie miały swoje obiekty westchnień i to najlepszych przyjaciół. - A Ty i Anthony, jak Ty się dowiedziałaś w ogóle o nim? - zapytała spoglądając na nią i jej rude kosmyki, które teraz otulały jej twarz.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Lauren Sharp Pią 17 Mar 2023, 02:34

Pierwszy raz od dawna Lauren nie chciała zastanawiać się nad tym, co będzie jutro, za miesiąc, za rok. Nie podobały się jej wnioski, które jej umysł wysuwał, zupełnie jakby skupił się na wszystkim tym, co miały do poprawy, jeśli faktycznie chciałby być dla nich użyteczne i nadążyć. Kurwa. Nie chciała Suzy denerwować, były zbyt zmęczone. Miniona noc w blasku wyglądającego śmiało zza chmur księżyca była długa, ciężka, a teraz i tak nie były w stanie w żaden sposób poprawić czegokolwiek.
Nie poganiała w żaden sposób przyjaciółki. Zdawała sobie sprawę, że zmęczenie wpływało na jej zdolności językowe, a myśl ta sprawiła, że Lauren czule uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie był zachwycony, że ja wiem. Miał złe i przerażone oczy, gdybym powiedziała Ci o jego największym sekrecie.. To byłoby okropne. Uwierz mi Castellani, trzymanie tego przed Tobą było trudne i równie złe. - wyjaśniła jeszcze w swoim przydługim monologu, chociaż wiedziała, że dziewczyna rozumiała. Czuła jednak taką potrzebę. Płynnym ruchem przeczesała włosy, pozbywając się z nich jakiegoś liścia i fragmentów błota. Trzeba przyznać, że bardzo ją to irytowało, bo miała w sobie mnóstwo pedantyzmu. Zatonęła spojrzeniem w oczach Suzy, gdy ta siedziała obok i mówiła o tym, co mogłoby zrobić, a jednocześnie zachowując rozsądek. - Masz rację, Marco nie odpuści dowiedzenia się, gdzie jest Wilson, gdy nie pojawi się jutro na zajęciach. Bezpieczniej jest, gdy pełnia przychodzi w piątek. Na szczęście szybciej dochodzą do siebie po tej nocy, niż tracą siebie przed nią..
Odpowiedziała ze spokojem, przypominając sobie wygląd Anthonyego przed ucieczką do lasu, a po tym, jak przespał kilka godzin w pokoju życzeń i się rozgrzał. I znów złapała się na tym, że wracała do niego myślami. Jak to w ogóle było możliwe? Przygryzła dolną wargę, zaciskając dłonie w pięści, kciuki jej zbielały, jednak schowała je pod swoimi nogami przed spojrzeniem Ślizgonki, podciągając do siebie kolana. Oparła o głowę Argentynki swoją, przymykając na chwilę oczy. Tkwiły chwilę w milczeniu, każda chyba zbierała myśli w akompaniamencie kołyszących się gałęzi drzew, na których widoczne już były młode listki.
- Zakochałaś się? - powtórzyła z niedowierzaniem, prostując głowę i wbijając w nią karmelowe tęczówki, aż się delikatnie zapowietrzyła. Nie dlatego, że było to coś złego, bo Richarda szczerze polubiła, ale swoboda i lekko wypowiedzi Castellani była dla niej nie do pojęcia. Zwilżyła usta, kręcąc delikatnie głową. Nie czas na takie pierdoły, musiała teraz być mądrą i dobrą przyjaciółką, tylko jak miała to zrobić, kiedy ze wszystkich możliwych tematów to w takich była najgorszą i brakowało jej słów? Już wolałaby rozmawiać z nią o Wilkołakach, bo w ostatni miesiąc nadrobiła wszystkie braki. - Skoro chcesz go całego takim, jakim jest, to po co z tym walczysz? Wiesz.. Jak z nim będziesz i się go wystraszysz, to go trochę zniszczysz. Wyrwiesz z niego maleńki kawałek. Baizen to dobry chłopak, zależy mu na Tobie i jest chyba bardziej rozsądny, niż ja. Zmieni tę relację, ale czy ta zmiana będzie czymś złym? Musisz zapytać siebie, czy jesteś gotowa pomóc mu to dźwigać tak długo, jak będziecie razem.
Uniosła podrapaną dłoń i pieszczotliwie zmierzwiła jej włosy, wzdychając ciężko. Przysunęła jej głowę do siebie i zadarła szyję, wargami muskając jej czoło z łagodnością. - Sama najlepiej wiesz, co zrobić. - dodała cicho, zgarniając jej kosmyk włosów za ucho. Musiała tylko to głośno usłyszeć, pozbyć się strachu i wątpliwości, bo przecież Richard był kimś, na czym mogła się oprzeć. Na jej pytanie przetarła oczy z rozbawieniem na twarzy. - Załatwiłam mu papierosy, a potem wychodził gdzieś bez butów i z amokiem na twarzy, to poszłam za nim. . - przerwała, przełykając ślinę i prostując ręce. Oparła głowę o drewno, podnosząc wzrok na jaśniejące od słońca niebo. Ile jeszcze miały, godzinę lub półtorej do śniadania. Odwróciła twarz w stronę Suzy, lustrując jej twarz wzrokiem i kontynuując. -Może chciałam się upewnić, że nic mu nie jest? A on poszedł do lasu, zmienił się, był absolutnie nieznośny w pilnowaniu. A potem nastał świt i już nie mogłam go zostawić samego. Nie chciałam chyba. Wyglądał okropnie, a jednocześnie bezbronnie.
Wzruszyła ramionami, nawijając rude pasmo na palec. Mówienie o takich rzeczach było dla Lauren absolutnie nienaturalne, odrobinę chyba krępujące. Odwróciła głowę, patrząc gdzieś pomiędzy drzewa. W Zakazanym Lesie wciąż było dość ciemno. - Nie wiem Suzanne, czy robimy największą głupotę, czy może przeżyjemy największą i najlepszą przygodę życia, niezależnie od jej długości.
Lauren Sharp
Lauren Sharp
Prefekt Slytherin
Prefekt Slytherin

Skąd : Arran, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Suzanne Castellani Wto 21 Mar 2023, 12:19

Nigdy nie miały przed sobą sekretów, od zawsze były ze sobą szczere i sobie ufały bezgranicznie a tu proszę, pojawiła się tylko dwójka chłopaków na horyzoncie i już nie mogły o wszystkim pogadać uwikłane w ich sekrety. Szczęście w nieszczęściu, że już niektóre kwestie wyszły na światło dzienne i nie musiały nic przed sobą ukrywać. No póki co.
- Myślę, że szkoła tego tak nie zostawi, a jeżeli nic z tym nie zrobią... to już by było bardzo podejrzane - rzekła nieco się nad tym zastanawiając. Zapewne dyrekcja ma spis uczniów, którzy wpisani zostali w rejestr i poza tym sprawa tyczyła nieletniego! Ale w świecie magii nic nie było proste, nic nie było idealne. Na każdym kroku czyhało na nich jakieś niebezpieczeństwo a przecież szkoła miała być tym bezpiecznym miejscem. Cóż, historia Hogwartu nie raz już udowodniła jak daleko mu do tego tytułu.
Suzanne przymknęła oczy chcąc nieco uspokoić wzrok, który przez ostatnie długie godziny w ciemności cały czas go wytężała i przez to już czuła ten tępy ból głowy.
- Nie wiem co to za uczucie tak naprawdę, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam- odpowiedziała przyjaciółce i z tego co wiedziała o Ruda też nie. To było bardzo niespotykane żeby obie przez tyle lat wzbraniały się przed jakimkolwiek uniesieniem, romansem, wszak Castellani miała jakichś tam chłopaków na koncie ale nigdy nie było to nawet w połowie tak intensywne uczucie niż to co czuła do Richarda. A ta jego wilkołacza natura w ogóle nie ułatwiała jej zrozumienie jej uczuć, wręcz przeciwnie. Słuchała jej słów na temat relacji ciemnowłosej z Krukonem z uwagą marszcząc brwi i próbując sobie to wszystko ułożyć w tej małej główce. - Tu chyba bardziej chodzi o obawę o niego. Bo popatrz, dopiero pierwsza pełnia jak wiem i zniknął, nie wiem co się dzieje, czy żyje, czy gdzieś się ukrył. Nie wiem czy jestem na tyle silna psychicznie by to przeżywać co miesiąc, to nie ten stres jak przy zawodach, który dodaje mi adrenaliny, tylko ten drugi, który mnie rozdziera od środka przez co staję się bezradna - dodała spoglądając z ukosa na swą przyjaciółkę. Wiedziała, że jej może szczerze przedstawić swoje obawy, bo Sharp była zdecydowanie mądrzejsza w tym duecie, rozsądniejsza, Castellani była bardziej typem spontanicznym, która czasem najpierw mówi a później myśli, zwłaszcza pod presją, a teraz ta presja była ogromna.
Sama najlepiej wiesz, co zrobić. - właśnie problem w tym, że nie wiedziała... Ale może potrzebowała więcej czasu na przetrawienie tego wszystkiego, na poznanie go z tej drugiej strony i połączenie obu w całość, bo na ten moment ciężko było jej przyzwyczaić się do tego, że zamienia się w bestie zwłaszcza, że na co dzień jest do rany przyłóż może nieco bardziej pobudzony przed pełnią.
- To do Ciebie niepodobne żeby tak za chłopakiem latać - rzuciła nieco się uśmiechając pod nosem i poprawiając ramię
- Nie wiem co oni nam zrobili, w sensie Richard i Anthony, że tak bardzo przepadłyśmy w nich - dodała w odpowiedzi na słowa przyjaciółki odnośnie jej wybranka. Ruda była stanowcza zawsze i bardzo pilnowała regulaminu szkolnego nawet w kwestii długości spódniczki, teraz obie wymykały się w nocy by pilnować dwóch wilkołaków. I to wszystko w przeciągu jednego miesiąca. Wiedziała, że relacja obu ślizgonów jest bardzo chaotyczna i bardzo intensywna, a relacja jej z Richarem całkowicie inna, długo się na siebie czaili nie wiedząc czy już robić ten zdecydowany krok, czy może druga strona nie odwzajemnia uczuć mimo, że napięcie ciągle rosło. Eh te nastolatki...
- Nie wiem Lau, wiem tylko, że to wszystko wywróciło mi życie o 180 stopni i nawet jestem skłonna zostać w Anglii by tylko on czuł się bezpieczny podczas tych pełni jeżeli już zdecydujemy na coś więcej - dodała w zamyśleniu. Pierwotnie miała wstąpić do narodowej drużyny Argentyny, teraz w ogóle ten temat wypadł z jej planów na życie zastępując nim niepewną relacją z Baizenem. Spojrzała znów po gałęziach drzew i rozświetlającym się coraz bardziej niebu, zmęczenie doskwierało obu dziewczynom ale całe szczęście te ciężkie oddechy, które miały zaraz po wydostaniu się z lasu zastąpiło głębokie spokojne unoszenie klatki piersiowej pozwalając by rześkie powietrze nieco trzeźwiło ich zszargane umysły. - Zaraz powinnyśmy wracać
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Lauren Sharp Sro 22 Mar 2023, 02:14

Suzanne była najbliższą jej osobą, kimś, kto wiedział absolutnie wszystko. I gdyby miała ukryć czyjeś zwłoki lub oznajmić, że idzie okraść Bank Gringotta, to przyszłaby z tym właśnie do Argentynki. Westchnęła z niezadowoleniem.
- W razie czego jest Cornad i mój ojciec. Jeśli będzie potrzeba, to ich poproszę o pomoc. - odpowiedziała dość niechętnie, bo całe życie uczyli ją niezależności i radzenia sobie samej, aby mogła zawsze sobie poradzić. Były jednak momenty, że wiedza o posiadaniu pleców w tak ważnych departamentach Ministerstwa była niezwykle kojąca. Bo może i byli surowi, ale zrobiliby dla Lauren wszystko, a przynajmniej tak sądziła. Oczywiście musiałaby to w jakiś sposób zapłacić, na pewno przestać tak pyskować.
Ruda wierzyła, że we dwie poradzą sobie całe z całym światem, ale gdy ich świat się powiększył o Richarda i Anthonyego, to już nagle nie było tak łatwo. Pojawiły się nowe czynniki, nowe obietnice i sekrety, które miały jednak wpływ na ich codzienność. Były fascynujące, ekscytująca, ale również niebezpieczne. Nuta tego ostatniego nie była jednak powodem, aby zrezygnować. I to wydawało się Ślizgonce w tym wszystkim najdziwniejsze, że nie chciała zwyczajnie odpuścić.
- Trochę straszne, co? - mruknęła cicho z jakimś rozbawieniem i niedowierzaniem, na jej pierwsze słowa. Bo jakkolwiek to wciągało, ogień wciąż mógł parzyć. Przymknęła oczy, jak Suzy i słuchała tego, co mówiła. Doskonale wiedziała, co dziewczyna miała na myśli. Problemy osób noszących Likantropię wydawały się znacznie większe nagle niż wtedy podczas omawiania ich na zajęciach z obrony przed czarną magią. - To cena, którą trzeba płacić. Możesz po prostu w niego wierzyć, nie? Richard jest odpowiedzialny i zorganizowany. Nie zbliżyłby się do Ciebie, gdyby myślał, że sobie z tym nie poradzisz. Może kiedyś wymyślą zaklęcie takie, które pokażę Ci na mapie lasu, gdzie szukać zguby? Myślę, że mając Ciebie, to też będzie się bardziej starał, aby wracać wcześniej.
Zakończyła swój monolog, patrząc na czarnulkę przy jej boku z delikatnym uśmiechem. O dziwo wierzyła w zdrowy rozsądek Baizena. Może i był kiedyś jakimś tam kobieciarzem, ale sposób, w jaki o jej przyjaciółce mówił i w jaki na nią patrzył.. Zresztą, gdyby miała cień wątpliwości względem jego osoby, nigdy nie kazała mu się nią zająć i dbać o jej uśmiech. Castellani z promiennym uśmiechem mogła pozbyć się całego zła z tego świata. To nie było tak, że Sharp sobie jakoś dobrze radziła, ale nie umiała odpuścić, gdy coś ją intrygowało i nie daj boże, gdy czegoś chciała. A przecież żadne ze słów, które skierowała do Anthonyego, nie było kłamstwem.
- Nie wiem, pomyślałam, że się zabije czy coś i jakoś tak.. Wciąż mi był winien przysługę. - mruknęła z westchnięciem, szukając jakieś wymówki, bo wciąż nie rozpracowała do końca tego wszystkiego, co się z nią działo i tego, co jej podarował Wilson. Wywróciła oczyma, unosząc wolną dłoń i zakrywając zaraz nią oczy. - Okropne, co? Stałyśmy się takie jak te wszystkie idiotki, nie? A tak się zaklinałam, że nie będę robić głupot przez chłopaka.
Suzy była bardziej szalona, nosiła krótsze spódniczki i zawsze znajdowała powód, aby troszkę nagiąć reguły. Była bardziej spontaniczna, była jak słońce, podczas gdy Lauren była stoickim i odpowiedzialnym księżycem. Pomijając już kwestię szkolnej spódnicy, nigdy nawet nie rozpięła górnych guzików od koszuli w gorące dni! Nie spóźniała się, oddawała wypracowania na czas. Owszem, jej grzechem było okazjonalnie bieganie po lesie w formie dzikiego kota, ale poza tym? Uczennica idealna. A teraz? Nie miała pojęcia, ile złamała punktów regulaminu w ostatni miesiąc i najdziwniejsze było to, że absolutnie tego nie żałowała. Zrobiłaby to jeszcze raz przez tego głupka.
- Zrezygnujesz z Argentyny i podróży dla Richarda? A co z Ligą? Drużyna Brytyjska? - trzeba przyznać, że słowa czarnowłosej zaskoczyły ją na tyle, że mocniej ścisnęła jej dłoń. Quidditch był zawsze dla Suzy całym światem, a chęć porzucenia go dla Richarda.. Baizen, Ty szczęściarzu, nie spierdol tego. Lustrowała ją wzrokiem. - Masz rację, ale nie mam siły. Jak Cassandra wstanie, a nas nie będzie, to dopiero będą plotki. Suzy? Myślisz, że miłość jest ważniejsza w życiu od wiedzy i możliwości, mocy?
Bo przecież Castellani właśnie zadeklarowała, że była gotowa coś dla niej porzucić — coś, czego bardzo chciała. Nie minęło dużo czasu, nim skończyły rozmawiać i z trudem wróciły do zamku.

/ztx2
Lauren Sharp
Lauren Sharp
Prefekt Slytherin
Prefekt Slytherin

Skąd : Arran, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Aaron Matluck Sro 29 Mar 2023, 12:10

Aaron mimo uszu puścił uwagę Logana. Dlatego właśnie wolał biec sam, bo prędzej złapią kogoś przy bramie niż w okolicach stadionu, a jako prefekt mogł jednak trochę nagiąć zasady jeżeli byłaby taka potrzeba. Kiwnął dwójce na pożegnanie i pobiegł do bramy. Cardio jednak weszło za mocno i gdy dotarł na miejsce musiał przez chwilę złapać oddech, co wyszło na dobre, bo przynajmniej poczekał chwilę żeby zobaczyć czy Lunaballe nie biegną w ich kierunku. Wyszło jednak na to, że chyba był za późno. Usłyszał szelest liści gdzieś od strony zakazanego Lasu w krzakach i jak to na geniusza przystało - to musiały być te biegające parówy nie? Wciągnął powietrze i ruszył za dźwiękiem, a przynajmniej za tym co wydawało mu się, że usłyszał. W koncu i tak umowił się z tamtą dwójką, że spotkają się pod lasem prawda? Po kolejnej porcji truchtu w kierunku gęstwiny w końcu oparł się o murek w okolicy ścieżki prowadzącej do Zakazanego Lasu i postanowił chwilę odpocząć. Cały czas jednak nasłuchiwał i spoglądał w kierunku zarośli czy coś się tam nie czai... W razie czego będzie reagował albo po prostu poczeka aż przyjaciele przybiegną i dadzą mu znać, że coś znaleźli albo i nie. Albo przynajmniej wyślą jakąś wiadomość? Przecież nie pozwolą mu tu siedzieć całą noc prawda?... Prawda?
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Obrzeża lasu - Page 8 Empty Re: Obrzeża lasu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach