Pokój Williama i Cassidy
+4
Mistrz Gry
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
William Greengrass
8 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Greenock :: Greengrass Manor
Strona 3 z 5
Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pokój Williama i Cassidy
First topic message reminder :
Pokój Williama znajduje się na drugim piętrze w zachodniej części domu skąd rozciąga się widok na jezioro. Bogata biblioteczka zajmująca jedną ze ścian zapewnia Williamowi zajęcie na długie, nudne wieczory.
Do pokoju przylega przestronna, jasna łazienka.
Pokój Williama znajduje się na drugim piętrze w zachodniej części domu skąd rozciąga się widok na jezioro. Bogata biblioteczka zajmująca jedną ze ścian zapewnia Williamowi zajęcie na długie, nudne wieczory.
Do pokoju przylega przestronna, jasna łazienka.
Ostatnio zmieniony przez William Greengrass dnia Sro 11 Mar 2015, 20:40, w całości zmieniany 2 razy
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Nie zrobię ci tego - zaprotestował szybko. Wolał uciec, odciąć się od tego wszystkiego niż narażać siostrę. Skąd miał wiedzieć, czy ten chłopak nie był jakimś psychopatą? Claudia straci pracę a ojciec będzie wściekły, ale nie pozwoli skrzywdzić swojej kochanej siostrzyczki. Wstał po chwili i zaczął zbierać ubrania ponownie wrzucając je do walizki. Dokąd pójdzie? Jeszcze nie wiedział. Może do Claudii? Albo do Zoji. Albo do Williamsów, to w końcu Antonette wymyśliła tą imprezę, jest mu winna pomoc. Będzie musiał też zabrać trochę złota z banku zanim ojciec go wydziedziczy. Cholera, tak mało czasu...
- Będę pisał, Chris. Nie mów nic ojcu - mruknął kiedy zatrzasnął walizkę i zaczął się ubierać.
- Będę pisał, Chris. Nie mów nic ojcu - mruknął kiedy zatrzasnął walizkę i zaczął się ubierać.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Przecież ojciec cię zabije... - jęknęła odwracając się na bok i spoglądając na brata. Zaraz jednak znowu przeniosła wzrok z brata,zatrzymując go na podłodze i dodała nieco ciszej. - a do tego mnie... tak przy okazji.
Przez chwilę w milczeniu przyglądała się jak Szkot szwenda się po pokoju i pakuje swoje rzeczy. Jednak kiedy się odezwał, dziewczyna nie wytrzymała. Zeskoczyła z łóżka, pobiegła do brata, któremu zawiesiła się na szyi, wtulając się przy tym w jego ramię i wyjęczała nieco niezrozumiale
- Will, ja cię nigdzie nie puszczę... - i wtedy nie wytrzymała. Rozpłakała się na dobre... tak, jak nie płakała już przez dobre kilka lat.
Przez chwilę w milczeniu przyglądała się jak Szkot szwenda się po pokoju i pakuje swoje rzeczy. Jednak kiedy się odezwał, dziewczyna nie wytrzymała. Zeskoczyła z łóżka, pobiegła do brata, któremu zawiesiła się na szyi, wtulając się przy tym w jego ramię i wyjęczała nieco niezrozumiale
- Will, ja cię nigdzie nie puszczę... - i wtedy nie wytrzymała. Rozpłakała się na dobre... tak, jak nie płakała już przez dobre kilka lat.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- I właśnie dlatego uciekam - mruknął. Dobrze wiedział, że jeśli w Proroku ukażą się te zdjęcia nie będzie dla niego ratunku. Jesli ucieknie może kiedyś ojciec o nim zapomni. Jęknął kiedy siostra rzuciła mu się na szyję. Dlaczego mu to utrudnia? Dobrze wiedziała, że takim zachowaniem spowoduje, że zacznie się wahać.
- Przestań, puścisz. Nie masz wyboru... Ja nie mam wyboru. - mruknął próbując ją odepchnąć. I wtedy się rozpłakała. To był koniec. Objął ją mocno głaszcząc włosy dziewczyny.
- Przestań, słyszysz? Płacz nic nie da. Nawaliłem, stało się. No nie płacz, noo - jęknął krzywiąc się. Sam miał juz łzy w oczach. Widok płaczącej siostry był dla niego jak nóż wbity w serce.
- Przestań, puścisz. Nie masz wyboru... Ja nie mam wyboru. - mruknął próbując ją odepchnąć. I wtedy się rozpłakała. To był koniec. Objął ją mocno głaszcząc włosy dziewczyny.
- Przestań, słyszysz? Płacz nic nie da. Nawaliłem, stało się. No nie płacz, noo - jęknął krzywiąc się. Sam miał juz łzy w oczach. Widok płaczącej siostry był dla niego jak nóż wbity w serce.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Owszem, może i wiedziała że przez takie zachowanie brat zacznie się wahać. I zapewne gdyby tylko nad sobą panowała to aby mu to darowała, albo użyłaby tego celowo. W tym momencie jednak nie myślała nad tym co robi. Działała pod wpływem emocji i nie panowała nad sobą.
Każda próba uspokojenia się, kończyła się tak samo. Ostatecznie wtuliła się w brata jeszcze bardziej. Nagle nieoczekiwanie wyślizgnęła się z objęć brata i stanęła patrząc na niego, swoimi czerwonymi od płaczu oczami. Policzki także miała czerwone, a do tego całe mokre.
- Zróbmy to, zgódź się. Oddam im swoją rękę, a ty zostaniesz w domu. I wszyscy będą zadowoleni. - Zdecydowanie Christine nie była świadoma tego co ona właściwie wygaduje. Chciała za wszelką cenę, żeby Will nie musiał uciekać. Chciała go zatrzymać przy sobie. W tym momencie nie liczyło się dla niej nic więcej. - Prędzej czy później i tak zostanę upchnięta jakiemuś bogaczowi, więc co za różnica?
Każda próba uspokojenia się, kończyła się tak samo. Ostatecznie wtuliła się w brata jeszcze bardziej. Nagle nieoczekiwanie wyślizgnęła się z objęć brata i stanęła patrząc na niego, swoimi czerwonymi od płaczu oczami. Policzki także miała czerwone, a do tego całe mokre.
- Zróbmy to, zgódź się. Oddam im swoją rękę, a ty zostaniesz w domu. I wszyscy będą zadowoleni. - Zdecydowanie Christine nie była świadoma tego co ona właściwie wygaduje. Chciała za wszelką cenę, żeby Will nie musiał uciekać. Chciała go zatrzymać przy sobie. W tym momencie nie liczyło się dla niej nic więcej. - Prędzej czy później i tak zostanę upchnięta jakiemuś bogaczowi, więc co za różnica?
Re: Pokój Williama i Cassidy
/sorry, uk wyłączył mi komputer xD
Tak bardzo nie lubił, kiedy siostra płakała, a zwłaszcza przez niego. Najgorsze, że w ciągu ostatnich dni płakała bardzo dużo. Przytulił ją mocno delikatnie kołysząc w ramionach jak dziecko.
- Zwariowałaś? - spojrzał na siostrę szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia. Czy ona naprawdę chce to zrobić? - Nie Christine, nie ma mowy. Ja spieprzyłem sprawę i ja to muszę wziąć na siebie. - mruknął. Nie może jej w to mieszać.
- A taka różnica, że nie mamy pojęcia kim on jest i dlaczego chce właśnie ciebie. Może to jakiś obleśny staruch? Albo niewyżyty zboczeniec? - kolejne czarne scenariusze przelatywały mu przez głowę a każdy kolejny był gorszy od poprzedniego. - Zapomnij.
Tak bardzo nie lubił, kiedy siostra płakała, a zwłaszcza przez niego. Najgorsze, że w ciągu ostatnich dni płakała bardzo dużo. Przytulił ją mocno delikatnie kołysząc w ramionach jak dziecko.
- Zwariowałaś? - spojrzał na siostrę szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia. Czy ona naprawdę chce to zrobić? - Nie Christine, nie ma mowy. Ja spieprzyłem sprawę i ja to muszę wziąć na siebie. - mruknął. Nie może jej w to mieszać.
- A taka różnica, że nie mamy pojęcia kim on jest i dlaczego chce właśnie ciebie. Może to jakiś obleśny staruch? Albo niewyżyty zboczeniec? - kolejne czarne scenariusze przelatywały mu przez głowę a każdy kolejny był gorszy od poprzedniego. - Zapomnij.
Re: Pokój Williama i Cassidy
To zabawne, czy dziewczyna nie powinna wrzeszczeć, wydzierać się na brata, pouczać go i rzucać tekstami typu "a nie mówiłam"? Być może... jednak ten etap mieli za sobą, a teraz chodziło już o coś więcej. Christine mogłaby być naprawdę wściekła na brata, ale dalej go kochała i nie chciała żeby uciekał, żeby zostawiał ją tutaj samą.
- Ale dlaczego nie? Pozbędziemy się problemu, ojciec się niczego nie dowie i będzie po sprawie. - Mówiła wciąż zapłakana i nie myślała co mówi. Plotła co jej ślina na język przyniesie. Ojciec się niczego nie dowie, doprawdy? Da się ukryć przed ojcem że jego córeczka nie jest już panną? Wątpię. I zapewne gdyby dziewczyna myślała rozsądnie, pomyślała by również o tym.
Po kolejnych słowach Willa, Chris znowu się do niego przykleiła. Nie była już w stanie powiedzieć nic więcej. Po prostu stała tak zapłakana, wtulona w swojego brata. Podświadomie zdawała sobie sprawę że już nie jest w stanie powstrzymać brata, jednak dalej naiwnie wierzyła że może da się coś jeszcze zrobić.
- Ale dlaczego nie? Pozbędziemy się problemu, ojciec się niczego nie dowie i będzie po sprawie. - Mówiła wciąż zapłakana i nie myślała co mówi. Plotła co jej ślina na język przyniesie. Ojciec się niczego nie dowie, doprawdy? Da się ukryć przed ojcem że jego córeczka nie jest już panną? Wątpię. I zapewne gdyby dziewczyna myślała rozsądnie, pomyślała by również o tym.
Po kolejnych słowach Willa, Chris znowu się do niego przykleiła. Nie była już w stanie powiedzieć nic więcej. Po prostu stała tak zapłakana, wtulona w swojego brata. Podświadomie zdawała sobie sprawę że już nie jest w stanie powstrzymać brata, jednak dalej naiwnie wierzyła że może da się coś jeszcze zrobić.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Christine, od kilku dni czulaś możącą Cię senność a także musiałaś często wychodzić do łazienki. Miałaś zwiększony apetyt i czułaś się słabo. W twoim żółądku zawirowała i poczułaś intensywne burczenie.
Mistrz Gry
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Niczego się nie dowie? Jak to sobie wyobrażasz? - skrzywił się lekko. Doceniał odwagę siostry i chęć pomocy, ale nie mógł zgodzić się na takie poświęcenie. Odsunął po chwili siostrę od siebie, delikatnie acz stanowczo.
- Pojadę do Zoji, może przechowa mnie przez jakiś czas zanim czegoś nie znajdę. - mruknął. Szkoda, że cały jego plan legnie w gruzach, kiedy się dowie, że Zoja właśnie postanowiła przechować się u nich. - Napiszę, jak się ogarnę. Nie rycz już, no. Christine, to jedyne wyjście - spojrzał na nią smutno. Przez chwilę rozmyślał nad jej propozycją, ale szybko wybił to sobie z głowy. Chris nie może płacic za jego błędy.
- Pojadę do Zoji, może przechowa mnie przez jakiś czas zanim czegoś nie znajdę. - mruknął. Szkoda, że cały jego plan legnie w gruzach, kiedy się dowie, że Zoja właśnie postanowiła przechować się u nich. - Napiszę, jak się ogarnę. Nie rycz już, no. Christine, to jedyne wyjście - spojrzał na nią smutno. Przez chwilę rozmyślał nad jej propozycją, ale szybko wybił to sobie z głowy. Chris nie może płacic za jego błędy.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Jest jeden mały problem - powiedziała przez łzy, patrząc na brata smutnymi oczami. - Zoja przyjechała do nas na kilka dni... I teraz sobie słodko śpi, o ile się nie obudziła i nie podsłuchuje pod drzwiami - wzruszyła ramionami jakby kompletnie ją to nie obchodziło. Ale prawda była taka że dziewczyna strasznie się tym wszystkim przejmowała. Szczerze mówiąc wolałaby chyba żeby Will zatrzymał się u Zoji czy innego znajomego. Wtedy wiedziałaby gdzie jest i nie martwiłaby się aż tak bardzo.
Kolejnych słów nie skomentowała, zrobiło jej się niedobrze a jej brzuch przypomniał że od kilku godzin w ustach nie miała nic do jedzenia. Zniknęła na moment w toalecie, a kiedy wróciła wezwała skrzata, którego poprosiła o przyniesienie czegoś do jedzenia dla niej i dla Willa.
- Tak, dla ciebie też. Jeśli masz zamiar opuścić ten dom, to na pewno nie z pustym żołądkiem. - i znowu w Christine obudziła się dobra siostra. Tak to już z nią było - chociaż w zasadzie byli bliźniakami, to dziewczyna raz była młodszą biedną siostrzyczką, zaraz potem, zachowywała się jak starsza nadopiekuńcza siostra. A wszystko to dlatego że tak bardzo kochała swojego brata.
Kolejnych słów nie skomentowała, zrobiło jej się niedobrze a jej brzuch przypomniał że od kilku godzin w ustach nie miała nic do jedzenia. Zniknęła na moment w toalecie, a kiedy wróciła wezwała skrzata, którego poprosiła o przyniesienie czegoś do jedzenia dla niej i dla Willa.
- Tak, dla ciebie też. Jeśli masz zamiar opuścić ten dom, to na pewno nie z pustym żołądkiem. - i znowu w Christine obudziła się dobra siostra. Tak to już z nią było - chociaż w zasadzie byli bliźniakami, to dziewczyna raz była młodszą biedną siostrzyczką, zaraz potem, zachowywała się jak starsza nadopiekuńcza siostra. A wszystko to dlatego że tak bardzo kochała swojego brata.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Cholera - warknął. No i gdzie miałby się podziać? Do Williamsów? Zaraz powiadomiliby ojca... Do Dymitra? Raczej kiepski pomysł. Do Claudii? Jesli ukażą się ich zdjęcia w Proroku to raczej nie będzie zadowolona. Usiadł zrezygnowany na łózku znowu chowając twarz w dłoniach. Myslał, myślał bardzo intensywnie skupiając się na treści liściku. Ma dwa dni... To za mało. Może dałoby się to jakoś odwlec zanim nie wymyśliłby innego rozwiązania? Nawet nie zwrócił uwagi na to, że siostra zniknęła w łazience a potem wezwała skrzata.
- Nie mam apetytu... - mruknął. Żołądek oplatała mu chyba ciasna obręcz i nic nie przejdzie mu teraz przez gardło.
- Słuchaj, musimy grać na zwłokę. - mruknął podrywając się z łózka i podszedł do sekretarzyka, przy którym usiadł i wyciągnął pergamin z szuflady. Przez chwilę zastanawiał się ssąc końcówkę pióra po czym zaczął pisać.
- Posłuchaj, spróbuję jakoś to obejść. Może się uda, warto spróbować. - zerknął na siostrę na chwilę przerywając pisanie.
Nie wiem kim jesteś, ale musisz wiedzieć, że nie jestem osobą decyzyjną w sprawie przyszłości mojej siostry. Nasz ojciec jest bardzo wybredny i wymagający, musze wiedzieć kim jesteś i skąd pochodzisz, abym mógł przekonać go, że jesteś odpowiednim kandydatem. W.G.
Kiedy skończył podał siostrze pergamin, aby mogła zapoznać się z jego pomysłem.
- Jeśli dowiemy się kim on jest może uda się coś zdziałać. Warto spróbować, może zyskamy chociaż pare dni. - nie był do końca pewny tego co mówi, ale była to jakaś szansa. Kiedy Christine przeczytała zabrał jej pergamin i przywiązał do nóżki sowy, która siedziała na parapecie otwartego okna. Patrzył chwilę jak odlatuje po czym spojrzał na siostrę smutno.
- Naprawdę zrobiłabyś to dla mnie? Po tym wszystkim co zrobiłem?
- Nie mam apetytu... - mruknął. Żołądek oplatała mu chyba ciasna obręcz i nic nie przejdzie mu teraz przez gardło.
- Słuchaj, musimy grać na zwłokę. - mruknął podrywając się z łózka i podszedł do sekretarzyka, przy którym usiadł i wyciągnął pergamin z szuflady. Przez chwilę zastanawiał się ssąc końcówkę pióra po czym zaczął pisać.
- Posłuchaj, spróbuję jakoś to obejść. Może się uda, warto spróbować. - zerknął na siostrę na chwilę przerywając pisanie.
Nie wiem kim jesteś, ale musisz wiedzieć, że nie jestem osobą decyzyjną w sprawie przyszłości mojej siostry. Nasz ojciec jest bardzo wybredny i wymagający, musze wiedzieć kim jesteś i skąd pochodzisz, abym mógł przekonać go, że jesteś odpowiednim kandydatem. W.G.
Kiedy skończył podał siostrze pergamin, aby mogła zapoznać się z jego pomysłem.
- Jeśli dowiemy się kim on jest może uda się coś zdziałać. Warto spróbować, może zyskamy chociaż pare dni. - nie był do końca pewny tego co mówi, ale była to jakaś szansa. Kiedy Christine przeczytała zabrał jej pergamin i przywiązał do nóżki sowy, która siedziała na parapecie otwartego okna. Patrzył chwilę jak odlatuje po czym spojrzał na siostrę smutno.
- Naprawdę zrobiłabyś to dla mnie? Po tym wszystkim co zrobiłem?
Re: Pokój Williama i Cassidy
Popatrzyła groźne na brata, kiedy ten stwierdził że nie ma apetytu. Sama jednak chwyciła grzankę, którą posmarowała sobie masłem. Szczerze mówiąc początkowo nic nie chciało przejść jej przez gardło, jednak zmusiła się do zjedzenia chociaż trochę, bo czuła jak przewraca jej się w żołądku. Wczorajszego wieczoru nie jadła zbyt wiele, za to wypiła sporą ilość alkoholu.
Wiodła wzrokiem za bratem, obserwując każdy jego ruch. Kiedy skończył wzięła od niego pergamin z wiadomością i przeczytała kiwając tylko głową. Nie była w stanie powiedzieć nic. Na kolejne słowa również tylko kiwała głową. Nie czuła się najlepiej i jak od kilku dni było to znośne, tak dzisiaj było wyjątkowo męczące. Zapewne było to spowodowane kacem jaki ją dzisiaj męczył. Przez chwilę się wyłączyła, nie słuchając co mówi Will, dopiero jego pytanie sprowadziło ją z powrotem na ziemię.
- Sama nie wiem… nie chcę żebyś musiał uciekać. – Wydukała w końcu po czym obdarzyła brata spojrzeniem i ponownie usiadła koło niego na łóżku. – Po tym wszystkim co zrobiłeś. – przytaknęła niepewnie. Tak, wybaczyła już bratu. Mimo tego że narobił niezłego bagna, nie była w stanie długo się na niego gniewać.
Wiodła wzrokiem za bratem, obserwując każdy jego ruch. Kiedy skończył wzięła od niego pergamin z wiadomością i przeczytała kiwając tylko głową. Nie była w stanie powiedzieć nic. Na kolejne słowa również tylko kiwała głową. Nie czuła się najlepiej i jak od kilku dni było to znośne, tak dzisiaj było wyjątkowo męczące. Zapewne było to spowodowane kacem jaki ją dzisiaj męczył. Przez chwilę się wyłączyła, nie słuchając co mówi Will, dopiero jego pytanie sprowadziło ją z powrotem na ziemię.
- Sama nie wiem… nie chcę żebyś musiał uciekać. – Wydukała w końcu po czym obdarzyła brata spojrzeniem i ponownie usiadła koło niego na łóżku. – Po tym wszystkim co zrobiłeś. – przytaknęła niepewnie. Tak, wybaczyła już bratu. Mimo tego że narobił niezłego bagna, nie była w stanie długo się na niego gniewać.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Ale ja zasypiaam... - jęknęła zrzucając kapcie po drodze do łóżka Ślizgona. Nie trzeba było jej powtarzać trzy razy, ponieważ w sypialni Williama już nie raz bywała. Nigdy nie miało to podtekstów seksualnych, bo byli za młodzi, a poza tym od dwóch lat miała już własny pokój. W tej sypialni bywała, żeby porozmawiać o uczuciach, poczytać razem, a nawet czasem aby się pouczyć. Chłopak rozsunął już wcześniej jej one-sized, dlatego nie kłopotała się nim za bardzo. Nie zdjęła go co prawda do końca, ale z ramion znowu jej oklapł i tak w koszulce na ramiączka, rzuciła się na łóżko nastolatka. Przekręciła się na brzuch, żeby nie świecić piersiami bez biustonosza, które płaskie zdecydowanie nie były. Przytuliła się twarzą do atłasowej poduszki, uśmiechając się do siebie.
- Co robiłeś, zanim Cię Skrętek nie zawołał? Naprawdę Cię rozbudziłam? - zamruczała pytająco.
- Co robiłeś, zanim Cię Skrętek nie zawołał? Naprawdę Cię rozbudziłam? - zamruczała pytająco.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- To teraz ja cię rozbudzę - wyszczerzył się zrzucając szlafrok na leżankę pod oknem. Fakt, nie raz przesiadywali tu razem bez żadnych podtekstów, a teraz jak gdyby nigdy nic pierwszy raz paradował przed nią w samych slipkach. A jeszcze w wakacje bronił się rękoma i nogami przed wyjściem z nią na basen, żeby tylko nie zobaczyła go w negliżu.
Rzucił sie na łózko obok dziewczyny podpierając głowę rękom opartą o poduszkę. Własciwie tak po prawdzie to nie miał kompletnie żadnego pomysłu na ten wieczór, ani na to jak mógłby rozbudzić Zoję.
- Naprawdę. Przeglądałem wcześniej książkę dla Christine, ale strasznie mnie zmorzyła - odpowiedział wskazując brodą na nocną szafeczkę, na której leżał poradnik dla nastolatek. Nie przepadał za tego typu książkami, ale w obecnej sytuacji może jej się przydać w rozwiązaniu problemu z Dymitrem. Może Zoja także powinna do niego kiedyś zajrzeć?
Rzucił sie na łózko obok dziewczyny podpierając głowę rękom opartą o poduszkę. Własciwie tak po prawdzie to nie miał kompletnie żadnego pomysłu na ten wieczór, ani na to jak mógłby rozbudzić Zoję.
- Naprawdę. Przeglądałem wcześniej książkę dla Christine, ale strasznie mnie zmorzyła - odpowiedział wskazując brodą na nocną szafeczkę, na której leżał poradnik dla nastolatek. Nie przepadał za tego typu książkami, ale w obecnej sytuacji może jej się przydać w rozwiązaniu problemu z Dymitrem. Może Zoja także powinna do niego kiedyś zajrzeć?
Re: Pokój Williama i Cassidy
Była zbyt leniwa, żeby przekręcić mocniej głowę w jego stronę i spojrzeć co za nią kombinuje. Wyczekała aż się nie ułożył obok niej i wtedy dopiero spojrzała na chłopaka, który był właściwie w negliżu. Rzeczywiście ją rozbudził. Pisnęła jak mała dziewczynka i poderwała się, żeby narzutą, która była pod nią, przykryć przyjaciela. Zrobiła to w zaskakująco szybkim tempie, a nawet nie ruszyła się z materaca.
- Weź mnie nie stresuj! Ja nigdy chłopaka w majtkach nie widziałam! Chcesz, żebym miała koszmary? - no bo w końcu kąpielówek się do bielizny nie zalicza, tak samo jak kostiumu kąpielowego dziewczyn. Swoją drogą to dziwne, że na plaży jakoś się nikt nie wstydzi, czy na basenie, a potem w łóżku tak się jarają swoim wyglądem.
Usiadła teraz na swoich kolanach, żeby spojrzeć na stolik nocny. Siad klęczny to się profesjonalnie nazywa.
- No nie mów, że wierzysz w te brednie? True Love for dummies, How to speak with teenager... Mugole z tych tytułów mają niesamowitą polewę. - Oceniła, ale mimo tego sięgnęła po lekturę. Położyła się na plecy, podpierając sobie głowę wyżej na poduszce, żeby móc wygodnie przeczytać okładkę z tyłu książki.
- To miłe, że się tak troszczysz o siostrę... - powiedziała nagle, cichszym tonem.
- Weź mnie nie stresuj! Ja nigdy chłopaka w majtkach nie widziałam! Chcesz, żebym miała koszmary? - no bo w końcu kąpielówek się do bielizny nie zalicza, tak samo jak kostiumu kąpielowego dziewczyn. Swoją drogą to dziwne, że na plaży jakoś się nikt nie wstydzi, czy na basenie, a potem w łóżku tak się jarają swoim wyglądem.
Usiadła teraz na swoich kolanach, żeby spojrzeć na stolik nocny. Siad klęczny to się profesjonalnie nazywa.
- No nie mów, że wierzysz w te brednie? True Love for dummies, How to speak with teenager... Mugole z tych tytułów mają niesamowitą polewę. - Oceniła, ale mimo tego sięgnęła po lekturę. Położyła się na plecy, podpierając sobie głowę wyżej na poduszce, żeby móc wygodnie przeczytać okładkę z tyłu książki.
- To miłe, że się tak troszczysz o siostrę... - powiedziała nagle, cichszym tonem.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Parsknął śmiechem na reakcję dziewczyny.
- Koszmary? - zapytał z udawanym oburzeniem - Aż tak źle wyglądam? - starał się ze wszystkich sił znowu nei roześmiać, co w tej sytuacji było nieco trudne do wykonania.
Co do strojów kąpielowych dziwne jest to, że do wakacji Will był w gronie nielicznych, którzy na plażę chodzili pod krawatem, tak więc dla niego jaranie się nagością w łóżku byłoby uzasadnione. Po chwili odrzucił nieco narzutę, bo w pokoju było dość ciepło, a Skrętek dogrzał wcześniej łóżko. Will nie lubił zasypiac w zimnej pościeli.
- Niespecjalnie. Wiesz, parę rozdziałów jest całkiem ciekawych, ale większość to brednie. Nie miałem pomysłu co jej kupić - wzruszył lekko ramionami. No bo co można kupić komuś, kto ma już wszystko? Zawsze miał z tym problem.
- Koszmary? - zapytał z udawanym oburzeniem - Aż tak źle wyglądam? - starał się ze wszystkich sił znowu nei roześmiać, co w tej sytuacji było nieco trudne do wykonania.
Co do strojów kąpielowych dziwne jest to, że do wakacji Will był w gronie nielicznych, którzy na plażę chodzili pod krawatem, tak więc dla niego jaranie się nagością w łóżku byłoby uzasadnione. Po chwili odrzucił nieco narzutę, bo w pokoju było dość ciepło, a Skrętek dogrzał wcześniej łóżko. Will nie lubił zasypiac w zimnej pościeli.
- Niespecjalnie. Wiesz, parę rozdziałów jest całkiem ciekawych, ale większość to brednie. Nie miałem pomysłu co jej kupić - wzruszył lekko ramionami. No bo co można kupić komuś, kto ma już wszystko? Zawsze miał z tym problem.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Również zachichotała. Jej zachowanie było bezpodstawne, prawda? Nie zauważyła tego wcześniej, ale rzeczywiście miał wygrzane łóżko. Dlatego nie potrzebowała się przykrywać narzutą i dalej leżała na wznak. Odłożyła książkę na bok, a sama się przekręciła i podparła głowę o rękę, tak jak wcześniej William. Oceniła go wzrokiem od góry do dołu, z lekkim uśmiechem.
- No nie jest źle, standardy miesięcznika Czarownica, ale nie popadaj w samozachwyt, bo tyłeczka nie widzę. - Mrugnęła do Ślizgona zachęcająco. Co do prezentów to się zupełnie na tym nie znała. Zwykle nie miała pieniędzy na coś większego, więc sama szykowała upominki dla bliskich. Były to przeważnie szaliki zrobione na drutach, albo rękawiczki. W tym roku miała natomiast coś specjalnego, co hodowała cały rok. Dla każdego członka rodziny po wyrośniętej roślince o srebrnej łodydze, srebrnych liściach i koralowych kwiatach. Widziała takie ozdoby kiedyś na bazarku w Londynie, z tym że ona naprawdę stworzyła taką różę doniczkową.
- Trzeba było jej dać prezerwatywy - odparła mało zabawnie i wiedziała, że za to jej się oberwie, dlatego schowała się za poduszką.
- No nie jest źle, standardy miesięcznika Czarownica, ale nie popadaj w samozachwyt, bo tyłeczka nie widzę. - Mrugnęła do Ślizgona zachęcająco. Co do prezentów to się zupełnie na tym nie znała. Zwykle nie miała pieniędzy na coś większego, więc sama szykowała upominki dla bliskich. Były to przeważnie szaliki zrobione na drutach, albo rękawiczki. W tym roku miała natomiast coś specjalnego, co hodowała cały rok. Dla każdego członka rodziny po wyrośniętej roślince o srebrnej łodydze, srebrnych liściach i koralowych kwiatach. Widziała takie ozdoby kiedyś na bazarku w Londynie, z tym że ona naprawdę stworzyła taką różę doniczkową.
- Trzeba było jej dać prezerwatywy - odparła mało zabawnie i wiedziała, że za to jej się oberwie, dlatego schowała się za poduszką.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Aha, czyli jak zobaczysz to będę mógł popaść, tak? - zaśmiał się znowu. - Kto by pomyślał, że Will będzie żartować o swoim arystokratycznym tyłku leżąc nago obok najlepszej przyjaciółki. Zawsze traktował ją jak członka rodziny. Trochę jak siostrę, ale z drugiej strony zawsze powtarzał, że to z nią mógłby spędzić resztę życia i żałował, że ojciec jednak nie zgodził się na ich małżeństwo. A jakież byłoby to małżeństwo bez pożycia? Nigdy nie myślał o niej w ten sposób, ale teraz bez zastanowienia położył sobie jej rękę na biodrze, kiedy połozyła się znowu obok niego.
- Czytasz "Czarownicę"? Wypisują tam podobne głupoty jak tym poradniku. Mają tam jakieś standardy odnośnie czarownic? Bo chętnie bym sobie porównał - uśmiechnął się słodko bawiąc się suwakiem jej kombinezonu, którego górna część majtała się gdzieś za nią. Zachowywali się teraz trochę jak takie dzieci w przedszkolu, które po kryjomu zaglądają pood swoje ubranka.
Kiedy zaproponowała, co powinien dac siostrze w prezencie zmrużył groźnie oczy poważniejąc nagle i pacnął Zoję jaśkiem w głowę.
- To byłby bardzo niepraktyczny prezent.
- Czytasz "Czarownicę"? Wypisują tam podobne głupoty jak tym poradniku. Mają tam jakieś standardy odnośnie czarownic? Bo chętnie bym sobie porównał - uśmiechnął się słodko bawiąc się suwakiem jej kombinezonu, którego górna część majtała się gdzieś za nią. Zachowywali się teraz trochę jak takie dzieci w przedszkolu, które po kryjomu zaglądają pood swoje ubranka.
Kiedy zaproponowała, co powinien dac siostrze w prezencie zmrużył groźnie oczy poważniejąc nagle i pacnął Zoję jaśkiem w głowę.
- To byłby bardzo niepraktyczny prezent.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- I być bardziej napompowanym niż jesteś? Nie boisz się, że w końcu odlecisz? - odgryzła mu się pokazując język. Znów się schowała za poduszką, bo drugi raz miała już oberwać poduszką. Zoja ogólnie nie myślała poważnie o facetach. Bardziej ich odczuwała, kiedy ich traciła, tak jak było to w przypadku Aarona i teraz, kiedy myślała o zaręczynach Williama. Sama była cnotką niewydymką, więc niewiele się od niej wymagało. Łatwiej byłoby z alkoholem, a nie tak na sucho Greengrass.
- Jestem za mała i zbyt pyzata, nie ma co porównywać!
Yordanova zabrała rękę z biodra chłopaka, bo się automatycznie broniła przed jego atakami, oczywiście się przy tym śmiejąc. Zaczęła go gilgotać, żeby jakoś odwdzięczyć się za to pacnięcie.
- Jestem za mała i zbyt pyzata, nie ma co porównywać!
Yordanova zabrała rękę z biodra chłopaka, bo się automatycznie broniła przed jego atakami, oczywiście się przy tym śmiejąc. Zaczęła go gilgotać, żeby jakoś odwdzięczyć się za to pacnięcie.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Wcale nie jestem napompowany - żachnął się. Fakt, że trochę się puszył... czasami... Ale nie przesadzajmy!
No i alkohol... to byłby problem, bo... Po pierwsze primo Will nie pił. A przynajmniej obiecał nie pić, po tym jak upił się do nieprzytomności na swojej pierwszej imprezie. Po drugie primo Will nei upiłby dziewczyny w niecnych zamiarach. A po trzecie primo już na pewno nie upił by dla niecnych zamiarów Zoi! W ogóle nie brał pod uwagę żadnych "niecnych zamiarów" w stosunku do niej. Przynajmniej do tej pory.
- Nie jesteś pyzata! Jesteś idealna - odparł szczerze.
Łaskotkowy atak był ciosem poniżej pasa. Dobrze wiedziała, jak Will bardzo nie znosi tych tortur. Kotłowali się chwilę w pościeli zaśmiewając się wniebogłosy, z tym, że Will śmiał się bo nie miał większego wyboru, a Zoja śmiała się bo śmiał się Will. W końcu jednak udało mu się złapać dziewczynę za ręce i obrócił się z nią przygwożdżając ją do łózka swoim ciężarem. Chyba miał deja vu. Czy przypadkiem nie w takiej sytuacji znalazł się ostatnio z Marianną?
- I co teraz? - zapytał próbując uspokoić oddech po tych straszliwych torturach jakimi go uraczyła cały czas patrząc jej w oczy. Chyba nigdy tak naprawdę tego nei robił. Tyle razy patrzył na nią rozmawiając, ale nigdy tak intensywnie jak teraz. To głupie, ale ni stąd ni zowąd zapragnął ją pocałować. Nie wiedział już teraz czy gorąco mu dlatego, że Skrętek dogrzał łóżko, czy dlatego, że właśnie walczył z jej łaskotkami, czy tez może dlatego, że patrzył jej w oczy i pierwszy raz widział w niej kobietę.
No i alkohol... to byłby problem, bo... Po pierwsze primo Will nie pił. A przynajmniej obiecał nie pić, po tym jak upił się do nieprzytomności na swojej pierwszej imprezie. Po drugie primo Will nei upiłby dziewczyny w niecnych zamiarach. A po trzecie primo już na pewno nie upił by dla niecnych zamiarów Zoi! W ogóle nie brał pod uwagę żadnych "niecnych zamiarów" w stosunku do niej. Przynajmniej do tej pory.
- Nie jesteś pyzata! Jesteś idealna - odparł szczerze.
Łaskotkowy atak był ciosem poniżej pasa. Dobrze wiedziała, jak Will bardzo nie znosi tych tortur. Kotłowali się chwilę w pościeli zaśmiewając się wniebogłosy, z tym, że Will śmiał się bo nie miał większego wyboru, a Zoja śmiała się bo śmiał się Will. W końcu jednak udało mu się złapać dziewczynę za ręce i obrócił się z nią przygwożdżając ją do łózka swoim ciężarem. Chyba miał deja vu. Czy przypadkiem nie w takiej sytuacji znalazł się ostatnio z Marianną?
- I co teraz? - zapytał próbując uspokoić oddech po tych straszliwych torturach jakimi go uraczyła cały czas patrząc jej w oczy. Chyba nigdy tak naprawdę tego nei robił. Tyle razy patrzył na nią rozmawiając, ale nigdy tak intensywnie jak teraz. To głupie, ale ni stąd ni zowąd zapragnął ją pocałować. Nie wiedział już teraz czy gorąco mu dlatego, że Skrętek dogrzał łóżko, czy dlatego, że właśnie walczył z jej łaskotkami, czy tez może dlatego, że patrzył jej w oczy i pierwszy raz widział w niej kobietę.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Jesteś idealna.
W normalnej sytuacji te słowa zrobiły na niej duże wrażenie. Nie mogła się jednak oprzeć wrażeniu, że William powiedział to w swojej własnej obronie i nawiązując do ich poprzednich rozmów o Mariannie i Christine. Bo Gryfonka może nie robiłaby tylu problemów.
Zaczęła go gilgotać w najczulszych miejscach, śmiejąc się rzeczywiście uroczo z tego jak cierpi Ślizgon. Gdyby walka pomiędzy ich domami mogła zawsze tak wyglądać... Podobno łaskotki podchodzą pod gwałt, ale musisz się przy tym śmiać. Zmęczyła się, a Greengrass momentalnie to wykorzystał i umieścił się nad nią, blokując jej ręce. Dziewczyna ciężko oddychając, dalej się trochę śmiała, dlatego złapać powietrze było jej naprawdę ciężko. Odrzuciła głową grzywkę z twarzy i spojrzała wyzywająco na Williama. Skąd miała wiedzieć, co mu teraz chodzi po głowie, więc niewiele myśląc spytała:
-Wygrałeś, więc na co masz ochotę?
W normalnej sytuacji te słowa zrobiły na niej duże wrażenie. Nie mogła się jednak oprzeć wrażeniu, że William powiedział to w swojej własnej obronie i nawiązując do ich poprzednich rozmów o Mariannie i Christine. Bo Gryfonka może nie robiłaby tylu problemów.
Zaczęła go gilgotać w najczulszych miejscach, śmiejąc się rzeczywiście uroczo z tego jak cierpi Ślizgon. Gdyby walka pomiędzy ich domami mogła zawsze tak wyglądać... Podobno łaskotki podchodzą pod gwałt, ale musisz się przy tym śmiać. Zmęczyła się, a Greengrass momentalnie to wykorzystał i umieścił się nad nią, blokując jej ręce. Dziewczyna ciężko oddychając, dalej się trochę śmiała, dlatego złapać powietrze było jej naprawdę ciężko. Odrzuciła głową grzywkę z twarzy i spojrzała wyzywająco na Williama. Skąd miała wiedzieć, co mu teraz chodzi po głowie, więc niewiele myśląc spytała:
-Wygrałeś, więc na co masz ochotę?
Re: Pokój Williama i Cassidy
Nie powiedział tego w swojej obronie, a raczej w obronie jej ciała, żeby przypadkiem nei przyszło jej do głowy katować się dietami znalezionymi w Czarownicy. Wcale nie była pyzata jak to się określiła. Była taka jaka powinna być kobieta, miała wszystko na swoim miejscu. Na co ma ochotę? Merlinie, teraz to dopiero miało mu co po tej głowie latać. Gapił się na nia bez słowa i gapił. Może trwało to kilka sekund, może minutę, albo kilka, ale wydawało mu się, że wpatruje się w jej oczy całą wieczność. Oczy nieco pociemniały mu z pożądania, a oddech wcale nie zwalniał. Wyraźnie był podniecony, kiedy chyba nie do końca nieświadom tego co robi pocałował ją w końcu.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Trwało to wystarczająco długo, żeby pewność siebie ulotniła się z Gryfonki. Wręcz zmartwiła się stanem Williama i już miała się spytać o co chodzi, gdy ten zaatakował jej usta ciepłym pocałunkiem. Była zbyt zaskoczona by zareagować, a jej nadgarstki unieruchomione. Gdy ich usta się spotkały, miała szeroko otworzone oczy i nie śmiała nimi nawet mrugnąć. W głowie Zoi pojawiło się mnóstwo pytań, o to dlaczego to się stało i czy miała być to jakaś kara za to, co wcześniej mówiła. Prawdę mówiąc... przestraszyła się. Trzeci pocałunek w jej życiu - z przyjacielem. Tym który niedawno nie śmiałby wyjść z pokoju bez krawatu na szyi, a teraz leżał na niej w samej bieliźnie. Tym, który miał narzeczoną, z którą aktualnie sypiał.
Przechyliła głowę, żeby uciec wargom chłopaka. Mimowolnie wstrzymała oddech, gapiąc się teraz gdzieś w materac.
Przechyliła głowę, żeby uciec wargom chłopaka. Mimowolnie wstrzymała oddech, gapiąc się teraz gdzieś w materac.
Re: Pokój Williama i Cassidy
William odsunął się od niej jak oparzony, kiedy zamiast odwzajemnić pocałunek odwróciła twarz. Podniecenie ustąpiło przerażeniu. Cholera, co on narobił? Puścił natychmiast jej ręce i przesunął się w głąb łóżka.
- Boże, Zoja przepraszam! - Powiedział cicho, niemal szeptem przerażony swoim zachowaniem. Nie miał pojęcia dlaczego to zrobił, co go podkusiło. No i zaczął się bać, że ich przyjaźń mogła w jednej chwili legnąć w gruzach.
- Boże, Zoja przepraszam! - Powiedział cicho, niemal szeptem przerażony swoim zachowaniem. Nie miał pojęcia dlaczego to zrobił, co go podkusiło. No i zaczął się bać, że ich przyjaźń mogła w jednej chwili legnąć w gruzach.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Kiedy tylko się odsunął, Zoja podniosła się do pozycji siedzącej, rozcierając może nawet trochę zbyt intensywnie swoje nadgarstki, za które trzymał Ślizgon.
- W porządku, nic się nie stało - powiedziała, chociaż jej ton był zdecydowanie dziwny. Zaschło jej w gardle i czuła nieprzyjemną gulę. Znów powinna się wstydzić za to jak się zachowała? Powinna odwzajemnić pocałunek? Tyle, że ona nie czuła tego samego podniecenia co William. Nie chciała tego robić. Był jej najlepszym przyjacielem, a do tego zbyt wiele rzeczy ich różniło, żeby próbować być dla siebie kimś więcej. Przynajmniej... nigdy o tym nie myślała. Zsunęła się z pościeli Willa na podłogę i stanęła koło łóżka.
- Nic się nie stało - powtórzyła głucho i jak gdyby nigdy nic odwróciła się w jego kierunku, uśmiechając się sztucznie. - Idę spać. Dobrej nocy, Will.
No i tyle. Bułgarka ulotniła się z pokoju nastolatka, aż prawie się za nią kurzyło. Zostawiła oczywiście na środku sypialni swoje walające się kapcie, a sama podreptała na boso, żeby jak najszybciej znaleźć się u siebie. Tej nocy na pewno szybko nie zasnęła.
- W porządku, nic się nie stało - powiedziała, chociaż jej ton był zdecydowanie dziwny. Zaschło jej w gardle i czuła nieprzyjemną gulę. Znów powinna się wstydzić za to jak się zachowała? Powinna odwzajemnić pocałunek? Tyle, że ona nie czuła tego samego podniecenia co William. Nie chciała tego robić. Był jej najlepszym przyjacielem, a do tego zbyt wiele rzeczy ich różniło, żeby próbować być dla siebie kimś więcej. Przynajmniej... nigdy o tym nie myślała. Zsunęła się z pościeli Willa na podłogę i stanęła koło łóżka.
- Nic się nie stało - powtórzyła głucho i jak gdyby nigdy nic odwróciła się w jego kierunku, uśmiechając się sztucznie. - Idę spać. Dobrej nocy, Will.
No i tyle. Bułgarka ulotniła się z pokoju nastolatka, aż prawie się za nią kurzyło. Zostawiła oczywiście na środku sypialni swoje walające się kapcie, a sama podreptała na boso, żeby jak najszybciej znaleźć się u siebie. Tej nocy na pewno szybko nie zasnęła.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Skoro miała prawo do milczenia, skwapliwie z niego korzystała. Przyglądała się arystokratycznym rysom i dystyngowanym ruchom narzeczonego, kiedy prowadził ją w kierunku schodów na drugie piętro, gdzie znajdował się jego prywatny wycinek rezydencji. Wciąż nie do końca docierał do niej fakt, że on, ciemnooki, przystojny i inteligentny młody mężczyzna dał pierścionek właśnie jej. Rzeczony klejnot połyskiwał delikatnie w świetle lamp.
Kiedy jednak zwerbalizował to, nad czym długo ostatnio zastanawiała się panienka Thomas - gdzie właściwie zamieszkają po ślubie, westchnęła niemo. Naszego pokoju.
Bała się, że wsadzi ją do osobnej komnaty, jak trofeum, na które trzeba specjalnej półki, otoczy służbą... I zniknie. Emocjonalnie poczuje, że wykonał zadanie. Tymczasem William ponownie ją dziś zaskoczył. Dala się więc wprowadzić do jego eleganckiego lokum i rozejrzała się wokół, szczególną uwagę poświęcając biblioteczce i zebranym w niej dziełom. Nigdy tu nie była.
- Nasz, mówisz... - podeszła do okazałego okna, skąd roztaczał się widok na jezioro. Zupełnie jak w we wspólnej komnacie Slytherinu... Oparła się dłonią o drewnianą ramę, zapatrzona w tereny zielone rezydencji.
- Będę tu szczęśliwa. O ile dostawimy drugą biblioteczkę, by i moje książki się zmieściły i... co powiesz na ciemnozielone zasłony?
Choć pytanie zadała tonem przyszłej żoneczki, gotowej nazmieniać mu w życiu, w oczach zalśniło wzruszenie. Odwróciła się od okna, patrząc na Williama z mieszaniną niedowierzania i szczęścia. Zwilżyła usta, bo czuła, że niemal spierzchły z poddenerwowania, odetchnęła głębiej czując dziwny, słodki ciężar gdzieś wewnątrz. Była zakochana.
Kiedy jednak zwerbalizował to, nad czym długo ostatnio zastanawiała się panienka Thomas - gdzie właściwie zamieszkają po ślubie, westchnęła niemo. Naszego pokoju.
Bała się, że wsadzi ją do osobnej komnaty, jak trofeum, na które trzeba specjalnej półki, otoczy służbą... I zniknie. Emocjonalnie poczuje, że wykonał zadanie. Tymczasem William ponownie ją dziś zaskoczył. Dala się więc wprowadzić do jego eleganckiego lokum i rozejrzała się wokół, szczególną uwagę poświęcając biblioteczce i zebranym w niej dziełom. Nigdy tu nie była.
- Nasz, mówisz... - podeszła do okazałego okna, skąd roztaczał się widok na jezioro. Zupełnie jak w we wspólnej komnacie Slytherinu... Oparła się dłonią o drewnianą ramę, zapatrzona w tereny zielone rezydencji.
- Będę tu szczęśliwa. O ile dostawimy drugą biblioteczkę, by i moje książki się zmieściły i... co powiesz na ciemnozielone zasłony?
Choć pytanie zadała tonem przyszłej żoneczki, gotowej nazmieniać mu w życiu, w oczach zalśniło wzruszenie. Odwróciła się od okna, patrząc na Williama z mieszaniną niedowierzania i szczęścia. Zwilżyła usta, bo czuła, że niemal spierzchły z poddenerwowania, odetchnęła głębiej czując dziwny, słodki ciężar gdzieś wewnątrz. Była zakochana.
Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Greenock :: Greengrass Manor
Strona 3 z 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach