Pokój nr 2
3 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Charing Cross Road :: Dziurawy Kocioł :: Pokoje do wynajęcia
Strona 1 z 1
Pokój nr 2
Prosty, niewielki pokój, jakich wiele znajduje się na piętrze.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Pokój nr 2
Zdobycie alkoholu okazało się wręcz zaskakująco proste. Dopiero gdy przyjrzała się młodemu barmanowi i podążyła za jego wzrokiem... tak, już wiedziała dlaczego. Z dekoltu sukienki wprost uśmiechały się do tego samca jej piersi, oczywiście nie w całości, ale tak minimalnie. O mały włos nie zakrztusiła się alkoholem który i tak dość ciężko przechodził jej przez gardło. Odstawiła szklaneczkę i dość zaborczym ruchem zasłoniła połami sweterka wycięcie sukienki z cichym prychnięciem. Gdy wyciągnął w jej stronę papierosa wiedziała, że co jak co, ale palić to kompletnie nie potrafi, więc pokiwała przecząco głową i znów zamoczyła swoje malinowe wargi w szklaneczce pełnej Ognistej. Upiła łyk i znów się skrzywiła odstawiając zawartość na wypolerowany blat.
- Wytrzymam. - powiedziała dość hardym głosem, ale na wszelki wypadek opróżniła do końca szklaneczkę i pozwoliła sobie zamówić drugą. Przyjemne pieczenie w gardle i ciepło rozchodzące się po całym ciele mające źródło w jej żołądku - tego właśnie było jej potrzeba. Przestała już trzymać się za poły swetra niczym ostatnia cnotka i gdy tylko barman pojawił się z drugą szklaneczką tym razem opróżniła ją za pierwszym razem, za to w jej oczach pojawiły się łzy. Mocne. Kaszlnęła cicho, ale nie zamówiła kolejnej szklanki. W końcu miała jeszcze dwie flaszki całkiem znośnej wódki w torbie! Czego jak czego, ale znieczulenia jej nie braknie. I mniej więcej w tej samej chwili pojawił się kolega Connora. Antosia została przy barze ciepło uśmiechając się do barmana, a potem widziała jak kiwa na nią Ślizgon tuż przy wejściu na schodki. Zapłaciła więc i za siebie i za kolegę, po czym ostrożnie zsunęła się z krzesła i pomaszerowała wyprostowana za nim. Chłopak zaprowadził ją do pokoju na którym ktoś na drzwiach wymalował sporych rozmiarów cyfrę 2. Nie zwracała nawet uwagi na to czy chłopak ma niezbędny mu sprzęt, ani czy drzwi były wcześniej otwarte- po prostu weszła do środka i położyła torbę na łóżku, a potem ściągnęła z siebie zbędny sweterek zostając w zwyczajnej, czarnej sukience na ramiączkach. Ledwie zdążyła odwiesić na ramę łóżka wierzchnie okrycie, a już usłyszała ciche stukanie dzioba o szybę. Przeniosła więc spojrzenie w tamtym kierunku i cicho przeklnęła. Otworzyła jednak okno, aby sowy mogły zostawić swe przesyłki i już widziała pieczątkę Hogwartu na dwóch listach- jeden był zaadresowany do niej, a drugi do Campbella.
- Dyrekcja wie. Mamy mało czasu. Bardzo mało czasu! - westchnęła ciężko i otworzyła kolejną kopertę do niej zaadresowaną.
- Dziadek nas wyrzuci jak się nie pojawimy do jutra do północy. - to podsumowanie powiedziała po przeczytaniu drugiego listu, a trzeci był tylko dla niej.
- I siostra mnie udusi. Podsumowując: zaczynajmy. - rzuciła już radośniej zamykając okno i siadając na łóżku. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka od chłodu który wleciał do środka gdy tylko otworzyła okno i wyciągnęła z torby dwie butelki alkoholu i postawiła na szafce na lampkę nocną. Wyciągnęła lewą dłoń w jego kierunku i dokładnie powiedziała mu co i jak, a potem utkwiła w nim spojrzenie swoich ciemnych tęczówek.
- Wytrzymam. - powiedziała dość hardym głosem, ale na wszelki wypadek opróżniła do końca szklaneczkę i pozwoliła sobie zamówić drugą. Przyjemne pieczenie w gardle i ciepło rozchodzące się po całym ciele mające źródło w jej żołądku - tego właśnie było jej potrzeba. Przestała już trzymać się za poły swetra niczym ostatnia cnotka i gdy tylko barman pojawił się z drugą szklaneczką tym razem opróżniła ją za pierwszym razem, za to w jej oczach pojawiły się łzy. Mocne. Kaszlnęła cicho, ale nie zamówiła kolejnej szklanki. W końcu miała jeszcze dwie flaszki całkiem znośnej wódki w torbie! Czego jak czego, ale znieczulenia jej nie braknie. I mniej więcej w tej samej chwili pojawił się kolega Connora. Antosia została przy barze ciepło uśmiechając się do barmana, a potem widziała jak kiwa na nią Ślizgon tuż przy wejściu na schodki. Zapłaciła więc i za siebie i za kolegę, po czym ostrożnie zsunęła się z krzesła i pomaszerowała wyprostowana za nim. Chłopak zaprowadził ją do pokoju na którym ktoś na drzwiach wymalował sporych rozmiarów cyfrę 2. Nie zwracała nawet uwagi na to czy chłopak ma niezbędny mu sprzęt, ani czy drzwi były wcześniej otwarte- po prostu weszła do środka i położyła torbę na łóżku, a potem ściągnęła z siebie zbędny sweterek zostając w zwyczajnej, czarnej sukience na ramiączkach. Ledwie zdążyła odwiesić na ramę łóżka wierzchnie okrycie, a już usłyszała ciche stukanie dzioba o szybę. Przeniosła więc spojrzenie w tamtym kierunku i cicho przeklnęła. Otworzyła jednak okno, aby sowy mogły zostawić swe przesyłki i już widziała pieczątkę Hogwartu na dwóch listach- jeden był zaadresowany do niej, a drugi do Campbella.
- Dyrekcja wie. Mamy mało czasu. Bardzo mało czasu! - westchnęła ciężko i otworzyła kolejną kopertę do niej zaadresowaną.
- Dziadek nas wyrzuci jak się nie pojawimy do jutra do północy. - to podsumowanie powiedziała po przeczytaniu drugiego listu, a trzeci był tylko dla niej.
- I siostra mnie udusi. Podsumowując: zaczynajmy. - rzuciła już radośniej zamykając okno i siadając na łóżku. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka od chłodu który wleciał do środka gdy tylko otworzyła okno i wyciągnęła z torby dwie butelki alkoholu i postawiła na szafce na lampkę nocną. Wyciągnęła lewą dłoń w jego kierunku i dokładnie powiedziała mu co i jak, a potem utkwiła w nim spojrzenie swoich ciemnych tęczówek.
Re: Pokój nr 2
Kanadyjczyk zaśmiał się dźwięcznie, widząc jak bardzo Tonka wzięła sobie do serca jego słowa, czego dowodem było pochłonięcie dwóch setek Ognistej pod rząd. Tak naprawdę wcale nie powinna poczuć zbyt dużego dyskomfortu, ale Campbell nie mógł się powstrzymać przed perspektywą widoku pijanej koleżanki z Hufflepuff!
W następnej chwili Connor odwrócił wzrok w stronę wejścia do Pubu i tym razem udało mu się wypatrzyć w tłumie znajomą twarz. Uśmiechnął się półgębkiem i podszedł do znajomego, uprzednio informując Puchonkę, gdzie odchodzi.
- Masz wszystko? - zapytał kolegi, który miał się zaopiekować jego sprzętem oraz miał zaopatrzyć go w specjalne mugolskie preparaty, służące, między innymi, do dezynfekcji. - Okej to wołam pacjentkę i idziemy na kwadrat - mruknął i spojrzał w stronę dziewczyny, z którą spotkał się spojrzeniem. Machnął ręką w przywołującym geście, a chwilę później zmierzali już do, wynajętego przez Kanadyjczyka, pokoju.
Pomieszczenie wyglądało całkiem przystępnie pod względem czystości, co zaskoczyło Connora. Nigdy nie miał okazji wynajmować kwatery w Dziurawym Kotle, gdyż nigdy nie miał takiej potrzeby. Zazwyczaj jego wyprawy do Londynu ograniczały się do kilku godzin, a jeśli już wyszło tak, że musiał zostać zawsze udało mu się ogarnąć jakiś przyjemniejszy nocleg.
Stukanie w szybę oraz słowa dziewczyny wyrwały Connora z zamyślenia. Uważnie wysłuchał wieści od Tonki po czym przeciągnął dłonią po czarnych włosach od czoła aż po potylicę.
- Ku*wa - zaklął siarczyście, a w jego głowie trybiki pracowały pełną parą, aby wymyślić co z tym fantem zrobić... - Wariat. Jak on to robi? - rzucił z wściekłością. Jeszcze nie zdarzyło się mu, żeby Dyrektor się zorientował. Być może ucieczka we dwójkę uruchomiła jakiś alarm przeciwucieczkowy, założony na magiczną powłokę otaczającą Hogwart, o której uczniowie nie mieli pojęcia? Kto wie...
Brunet zatarł dłonią o dłoń, a jego wargi wykrzywiły się w radosnym grymasie. Nie ukrywał podekscytowania perspektywą poszerzenia swego doświadczenia. Niewielu tatuażystów mogłoby się poszczycić takim przedsięwzięxiem przed rozpoczęciem pracy w profesjonalnym studiu.
- Mam nadzieję, że masz gdzieś na kartce te kontury, abym mógł zrobić szablon? - zapytał, patrząc na nią spod przymrużonych powiek. Jednakże Puchonka go nie zawiodła i była starannie przygowowana. W momencie, gdy otrzymał od niej rysunek od razu zabrał się za zrobienie szablonu. Chwilę później wszystko było gotowe. Nie zwlekając ani chwili dłużej Kanadyjczyk usadowił dziewczynę na staromodnym fotelu z podłokietnikami obitymi skóropodobnym tworzywem. Nałożył szablon na nadgarstek dziewczęcia, naciągnął na dłonie gumowe rękawiczki i wziął do ręki starsznie wyglądającą maszynę, z końca której wychodziły niesamowite, wieczne malunki. Posłał Chorwatce diabelski uśmiech i włączył, z jeden strony mugolskie a z drugiej magiczne, urządzenie. W momencie zetknięcia się igły z delikatną skórą Puchonki, Connor rozpoczął swoje pierwsze i na pewno wiekopomne dzieło, które miało towarzyszyć dziewczynie do końca życia.
W następnej chwili Connor odwrócił wzrok w stronę wejścia do Pubu i tym razem udało mu się wypatrzyć w tłumie znajomą twarz. Uśmiechnął się półgębkiem i podszedł do znajomego, uprzednio informując Puchonkę, gdzie odchodzi.
- Masz wszystko? - zapytał kolegi, który miał się zaopiekować jego sprzętem oraz miał zaopatrzyć go w specjalne mugolskie preparaty, służące, między innymi, do dezynfekcji. - Okej to wołam pacjentkę i idziemy na kwadrat - mruknął i spojrzał w stronę dziewczyny, z którą spotkał się spojrzeniem. Machnął ręką w przywołującym geście, a chwilę później zmierzali już do, wynajętego przez Kanadyjczyka, pokoju.
Pomieszczenie wyglądało całkiem przystępnie pod względem czystości, co zaskoczyło Connora. Nigdy nie miał okazji wynajmować kwatery w Dziurawym Kotle, gdyż nigdy nie miał takiej potrzeby. Zazwyczaj jego wyprawy do Londynu ograniczały się do kilku godzin, a jeśli już wyszło tak, że musiał zostać zawsze udało mu się ogarnąć jakiś przyjemniejszy nocleg.
Stukanie w szybę oraz słowa dziewczyny wyrwały Connora z zamyślenia. Uważnie wysłuchał wieści od Tonki po czym przeciągnął dłonią po czarnych włosach od czoła aż po potylicę.
- Ku*wa - zaklął siarczyście, a w jego głowie trybiki pracowały pełną parą, aby wymyślić co z tym fantem zrobić... - Wariat. Jak on to robi? - rzucił z wściekłością. Jeszcze nie zdarzyło się mu, żeby Dyrektor się zorientował. Być może ucieczka we dwójkę uruchomiła jakiś alarm przeciwucieczkowy, założony na magiczną powłokę otaczającą Hogwart, o której uczniowie nie mieli pojęcia? Kto wie...
Brunet zatarł dłonią o dłoń, a jego wargi wykrzywiły się w radosnym grymasie. Nie ukrywał podekscytowania perspektywą poszerzenia swego doświadczenia. Niewielu tatuażystów mogłoby się poszczycić takim przedsięwzięxiem przed rozpoczęciem pracy w profesjonalnym studiu.
- Mam nadzieję, że masz gdzieś na kartce te kontury, abym mógł zrobić szablon? - zapytał, patrząc na nią spod przymrużonych powiek. Jednakże Puchonka go nie zawiodła i była starannie przygowowana. W momencie, gdy otrzymał od niej rysunek od razu zabrał się za zrobienie szablonu. Chwilę później wszystko było gotowe. Nie zwlekając ani chwili dłużej Kanadyjczyk usadowił dziewczynę na staromodnym fotelu z podłokietnikami obitymi skóropodobnym tworzywem. Nałożył szablon na nadgarstek dziewczęcia, naciągnął na dłonie gumowe rękawiczki i wziął do ręki starsznie wyglądającą maszynę, z końca której wychodziły niesamowite, wieczne malunki. Posłał Chorwatce diabelski uśmiech i włączył, z jeden strony mugolskie a z drugiej magiczne, urządzenie. W momencie zetknięcia się igły z delikatną skórą Puchonki, Connor rozpoczął swoje pierwsze i na pewno wiekopomne dzieło, które miało towarzyszyć dziewczynie do końca życia.
Re: Pokój nr 2
Szumienie w głowie przechodziło z lekkiego w coraz to głośniejsze, a uśmiech na jej twarzy się jakby trochę pogłębił i dosięgnął w pełni jej ciemnych oczu. Z torby na jego prośbę wygrzebała wszystkie stosowne rzeczy które przygotowała wcześniej i dokładnie mu to opisała nazbyt wesołym tonem. Sięgnęła jeszcze po butelkę stojącą na szafce nocnej i otworzyła ją upijając kilka solidnych łyków. Było jej już naprawdę gorąco i była jawnie podchmielona. Czas więc zaczynać. Zasiadła grzecznie na fotelu i przygryzając dolną wargę z ciekawością wpatrywała się w poczynania swojego starszego kolegi który na dzień dzisiejszy miał okazję wcielenia się w rolę tatuażysty z prawdziwego zdarzenia. Szkoda, że w takich, a nie lepszych warunkach, ale to nic nie szkodzi. Dopiero teraz dotarło do niej pytanie odnośnie dyrektora Scotta i spojrzała na zwyczajny pierścionek który zwykła nosić na serdecznym palcu lewej dłoni w kolorze srebrnym, który dostała od dyrektora szkoły i wuja jednocześnie na swoje czternaste urodziny. Czyżby rzucił na ten przedmiot zaklęcie lokalizujące? Zupełnie by się nie zdziwiła. Gdyby nie sentyment do naprawdę ładnego świecidełka zostawiłaby je tutaj bez wahania. Umysł jednak podpowiadał jej, że już ma pijackie omamy i że to niemożliwe, żeby kochany wujek Jer ją śledził. Gdyby tak było to jak trafiłby na trop Co? Obserwowała uważnie jak Ślizgon robi szablon i posłusznie położyła dłoń na oparciu. Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła na chwilę powieki znów przygryzając wargę. Była wystarczająco znieczulona, żeby przeżyć ten zabieg, a nawet bardziej znieczulona niż by to wypadało dziewczęciu w jej wieku. Gdy poczuła igłę na swojej skórze nie cofnęła ręki tylko mocniej zacisnęła powieki wsłuchując się w radosne brzęczenie machiny. W kącikach jej oczu pojawiły się z czasem pojedyncze łzy które zaczęły powoli spływać po jej bladych policzkach, a potem na odsłonięty dekolt. Nie przejmowała się tym. Trzeźwiejąc pozwoliła chłopakowi czynić jego powinność nawet się przy tym nie krzywiąc. Gdy znieczulenie już puściło podniosła głowę i spojrzała na jakim etapie jest wychowanek domu Slazara. Gdy kończył już kontury Azji westchnęła z ulgą, a potem pozwoliła sobie grzecznie zakleić folijką tatuaż i zrobić resztę rzeczy koniecznych przy tak poważnym dziele sztuki. Widząc efekt końcowy popatrzyła z zachwytem na swój nadgartek, a potem na chłopaka.
- Jesteś mistrzem! - pisnęła radośnie i mimo bólu ręki zarzuciła mu dłonie na szyję i sprezentowała przyjacielskiego buziaka w policzek. Kolejny gwóźdź do trumny Luciji Vedran właśnie zdobił jej ciało, a ona była z tego faktu wprost zachwycona, jakby robiła wszystko, żeby dobić swoją rodzicielkę. Kiedy skończyła oględziny tatuażu i swoje "ochy i achy" nad nim spojrzała na zegarek.
- Wracajmy. - powiedziała patrząc na niego poważnym wzrokiem. Oboje wiedzieli, że nie mają już czasu na kolejne malunki na ciele Chorwatki. Dziewczyna szybko zebrała swoje rzeczy znów zakładając na siebie sweter i grzecznie zapinając wszystkie guziczki. Butelkę schowała znów do torby owijając ją swoimi sukienkami żeby nie stukała, bo to przecież zapłata Connora którą mieli wypić razem. Nie było jednak na to teraz czasu. Zebrali się szybko i zanieśli swoje rzeczy na dół, a Campbell wdał się w długą rozmowę ze swoim przyjacielem-barmanem. Gdy wszystko już zostało załatwione i obgadane, oboje opuścili Dziurawy Kocioł, aby udać się do uliczki na którą się teleportowali wcześniej. Gdy już dotarli uczepiła się ramienia Zielonego i pyk... znów byli pod bramą ponurego zamczyska.
- Jesteś mistrzem! - pisnęła radośnie i mimo bólu ręki zarzuciła mu dłonie na szyję i sprezentowała przyjacielskiego buziaka w policzek. Kolejny gwóźdź do trumny Luciji Vedran właśnie zdobił jej ciało, a ona była z tego faktu wprost zachwycona, jakby robiła wszystko, żeby dobić swoją rodzicielkę. Kiedy skończyła oględziny tatuażu i swoje "ochy i achy" nad nim spojrzała na zegarek.
- Wracajmy. - powiedziała patrząc na niego poważnym wzrokiem. Oboje wiedzieli, że nie mają już czasu na kolejne malunki na ciele Chorwatki. Dziewczyna szybko zebrała swoje rzeczy znów zakładając na siebie sweter i grzecznie zapinając wszystkie guziczki. Butelkę schowała znów do torby owijając ją swoimi sukienkami żeby nie stukała, bo to przecież zapłata Connora którą mieli wypić razem. Nie było jednak na to teraz czasu. Zebrali się szybko i zanieśli swoje rzeczy na dół, a Campbell wdał się w długą rozmowę ze swoim przyjacielem-barmanem. Gdy wszystko już zostało załatwione i obgadane, oboje opuścili Dziurawy Kocioł, aby udać się do uliczki na którą się teleportowali wcześniej. Gdy już dotarli uczepiła się ramienia Zielonego i pyk... znów byli pod bramą ponurego zamczyska.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Charing Cross Road :: Dziurawy Kocioł :: Pokoje do wynajęcia
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach