Pokój Williama i Cassidy
+4
Mistrz Gry
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
William Greengrass
8 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Greenock :: Greengrass Manor
Strona 1 z 5
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pokój Williama i Cassidy
Pokój Williama znajduje się na drugim piętrze w zachodniej części domu skąd rozciąga się widok na jezioro. Bogata biblioteczka zajmująca jedną ze ścian zapewnia Williamowi zajęcie na długie, nudne wieczory.
Do pokoju przylega przestronna, jasna łazienka.
Ostatnio zmieniony przez William Greengrass dnia Sro 11 Mar 2015, 20:40, w całości zmieniany 2 razy
Re: Pokój Williama i Cassidy
Ostatnie dni dla Williama były bardzo... intensywne. Jeśli tylko nie siedzieli na plaży albo nie spacerowali Claudia udzielała mu prywatnych lekcji, które jednak z Quidditchem nie miały nic wspólnego. Ostatniego dnia praktycznie nie wychodzili z łózka, jakby chcieli nacieszyć się sobą na zapas. William wcale nie chciał wracać. Próbował nawet przekonać Claudię żeby zostali dłużej, ale ich pokój był już zarezerwowany. Gotowy był nawet zapłacić dużo większą stawkę, albo przenieść się gdzieś indziej. Chcąc nie chcąc wrócili do domu pilnując się, żeby w pociągu zachowywać dystans między sobą. Następnie pożegnali się i opuścili pociąg dwoma różnymi wejściami. Will udał się do Dziurawego Kotła, skąd za pomocą sieci Fiuu znalazł się w domu, w salonie. Strzepując popiół z ramion udał się na górę do swojego pokoju. Nie dane mu było jednak dojśc tam bez przeszkód, bo na drodze stanął mu ojciec. Will od razu rozpoznał, że jest zły. Albo raczej wściekły, choć i to za mało powiedziane. Przekonał się o tym na własnej skórze, kiedy na dzień dobry boleśnie oberwał zwiniętym Prorokiem w policzek. To był ten numer, w którym ukazał się artykuł o nim i o Claudii, o czym sam jeszcze nie wiedział.
- Jak śmiałeś zhańbić nasze dobre imię!
Rozmowa z ojcem nie przebiegła ani szybko, ani miło. William zatrzasnął za sobą drzwi swojego pokoju i klnąc głośno kopnął w łózko, co spowodowało tylko, że rozbolała go stopa. Usiadł na podłodze opierając się o łóżko plecami i schował twarz w dłoniach. Miał ochotę się rozpłakać, choć nigdy wcześniej nie płakał. Tak jak nigdy wcześniej ojciec nie podniósł ręki na swoje dzieci, choć nie raz na to zasłużyli, a teraz bez skrupułów uderzył go w twarz. Ojciec wiedział. Wiedział o nim i o Claudii. Will bał się, że wykorzysta to przeciw niej, bał się, że nie przyjmą jej do Harpii, albo co gorsza wyrzucą ją z Hogwartu, czego by sobie nie darował. Moze powinien do niej napisać i wyjaśnić, że sprawa z Prorokiem jest załatwiona? Ale chyba sama zobaczy sprostowanie, za które ojciec słono zapłacił. Wszystko było nie tak. Był taki szczęśliwy a w jednej chwili wszystko zamieniło się w wielki koszmar. Oberwało mu się za wyjazd z Claudią, za kłamstwo i za niegodny Greengrassa wygląd - opaleniznę i rozwiane włosy. No i miał karę... za tydzień oficjalnie ogłoszą jego zaręczyny.
Po trzykroć wielki szlag.
- Jak śmiałeś zhańbić nasze dobre imię!
Rozmowa z ojcem nie przebiegła ani szybko, ani miło. William zatrzasnął za sobą drzwi swojego pokoju i klnąc głośno kopnął w łózko, co spowodowało tylko, że rozbolała go stopa. Usiadł na podłodze opierając się o łóżko plecami i schował twarz w dłoniach. Miał ochotę się rozpłakać, choć nigdy wcześniej nie płakał. Tak jak nigdy wcześniej ojciec nie podniósł ręki na swoje dzieci, choć nie raz na to zasłużyli, a teraz bez skrupułów uderzył go w twarz. Ojciec wiedział. Wiedział o nim i o Claudii. Will bał się, że wykorzysta to przeciw niej, bał się, że nie przyjmą jej do Harpii, albo co gorsza wyrzucą ją z Hogwartu, czego by sobie nie darował. Moze powinien do niej napisać i wyjaśnić, że sprawa z Prorokiem jest załatwiona? Ale chyba sama zobaczy sprostowanie, za które ojciec słono zapłacił. Wszystko było nie tak. Był taki szczęśliwy a w jednej chwili wszystko zamieniło się w wielki koszmar. Oberwało mu się za wyjazd z Claudią, za kłamstwo i za niegodny Greengrassa wygląd - opaleniznę i rozwiane włosy. No i miał karę... za tydzień oficjalnie ogłoszą jego zaręczyny.
Po trzykroć wielki szlag.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Oj tak, Christine dobrze wiedziała że Will jest już w domu. Krzyk ich Ojca był słyszalny w całym domu. Zdążyła już nieco odetchnąć i razem z Dymitrem byli już po śniadaniu. Kiedy krzyki ucichły, można było usłyszeć czyjeś kroki a następnie trzask drzwi. Wtedy Chrissy przeprosiła Rosjanina "na momencik" i poszła prosto do pokoju brata. Nie cackała się z pukaniem, czy cichym wejściem... o nie nic z tych rzeczy. To było prawdziwe wejście smoka. Dziewczyna wparowała do pokoju, zatrzasnęła za sobą drzwi, podeszła do łóżka na którym leżał Will i oparła się o ścianę, zakładając ręce pod piersiami
- No i jak było na wakacjach u Dymitra, co? - zapytała, a właściwie to wręcz krzyknęła. Mogłaby udawać kochaną siostrzyczkę, grzecznie się przywitać z bratem, czy odegrać inną scenkę, ale jakby nie patrzeć zdradziłyby ją oczy. Bo jak wszystko inne mogłaby zatuszować, to nie była w stanie ukryć iskierek wściekłości błyszczących w jej oczach.
- Zadowolony jesteś z siebie? Okłamałeś matkę, ojca, okłamałeś mnie... na dobre ci to wyszło? - zarzuciła go pytaniami, oskarżycielskim tonem. Z każdym słowem nakręcała się jeszcze bardziej. Oczywiście nie miała pojęcia o artykule w proroku i o oświadczynach Willa. No cóż, może to i lepiej? Dla dziewczyny, bo oszczędziła sobie więcej nerwów (chociaż przecież prędzej czy później dowie się o wszystkim), a dla chłopaka, bo jeszcze tego tutaj jemu brakowałoby żeby i ona dolała oliwy do ognia.
Wpatrywała się w niego, pomimo iskierek wściekłości jakie można było zauważyć w oczach dziewczyny, teraz były tam jeszcze łzy. Oczywiście Christi nie zdawała sobie z tego sprawy i w ogóle nad tym nie panowała. Patrzyła tak i przyłapała się na tym, że chciała mu powiedzieć że tęskniła, że ładnie mu w tej opaleniźnie, oraz że uwielbia go w takich rozwianych włosach i mimo całej złości, miała ochotę rzucić mu się na szyje. W odpowiedniej chwili jednak się ugryzła w język i opanowała. Jeszcze tylko tego tutaj brakowało.
- No i jak było na wakacjach u Dymitra, co? - zapytała, a właściwie to wręcz krzyknęła. Mogłaby udawać kochaną siostrzyczkę, grzecznie się przywitać z bratem, czy odegrać inną scenkę, ale jakby nie patrzeć zdradziłyby ją oczy. Bo jak wszystko inne mogłaby zatuszować, to nie była w stanie ukryć iskierek wściekłości błyszczących w jej oczach.
- Zadowolony jesteś z siebie? Okłamałeś matkę, ojca, okłamałeś mnie... na dobre ci to wyszło? - zarzuciła go pytaniami, oskarżycielskim tonem. Z każdym słowem nakręcała się jeszcze bardziej. Oczywiście nie miała pojęcia o artykule w proroku i o oświadczynach Willa. No cóż, może to i lepiej? Dla dziewczyny, bo oszczędziła sobie więcej nerwów (chociaż przecież prędzej czy później dowie się o wszystkim), a dla chłopaka, bo jeszcze tego tutaj jemu brakowałoby żeby i ona dolała oliwy do ognia.
Wpatrywała się w niego, pomimo iskierek wściekłości jakie można było zauważyć w oczach dziewczyny, teraz były tam jeszcze łzy. Oczywiście Christi nie zdawała sobie z tego sprawy i w ogóle nad tym nie panowała. Patrzyła tak i przyłapała się na tym, że chciała mu powiedzieć że tęskniła, że ładnie mu w tej opaleniźnie, oraz że uwielbia go w takich rozwianych włosach i mimo całej złości, miała ochotę rzucić mu się na szyje. W odpowiedniej chwili jednak się ugryzła w język i opanowała. Jeszcze tylko tego tutaj brakowało.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Ciszę panującą w pokoju Williama przerwało kolejne trzaśnięcie drzwiami i krzyk Christine. Potrzebował jej teraz, musiał się komuś wyżalić, ale w takiej sytuacji raczej nic z tego nie będzie.
- Jak miło znowu słyszeć twój słodki głosik - mruknął uśmiechając się krzywo. Pięknie, to że ojciec zjechał go z góry na dół był w stanie zrozumieć, ale z siostrą nigdy się nie kłócił.
- Na Merlina, o co ci chodzi? - zapytał, kiedy w końcu przestała się wydzierać. Fakt, okłamał ją. Pierwszy raz w życiu nie był z nią szczery, ale nie mógł inaczej. Nikt nie mógł się dowiedzieć, nawet ona. Kiedy pisał do niej ten krótki liścik na mugolskiej pocztówce Claudia kazała dopisać od niej pozdrowienia. W końcu miała tam z nim pojechać o czym oczywiście nie wiedziała. Na szybko wcisnął więc w pozdrowienia ślizgona, z którym wypad na wakacje był najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. W końcu na swój sposób przyjaźnili się.
- Jak miło znowu słyszeć twój słodki głosik - mruknął uśmiechając się krzywo. Pięknie, to że ojciec zjechał go z góry na dół był w stanie zrozumieć, ale z siostrą nigdy się nie kłócił.
- Na Merlina, o co ci chodzi? - zapytał, kiedy w końcu przestała się wydzierać. Fakt, okłamał ją. Pierwszy raz w życiu nie był z nią szczery, ale nie mógł inaczej. Nikt nie mógł się dowiedzieć, nawet ona. Kiedy pisał do niej ten krótki liścik na mugolskiej pocztówce Claudia kazała dopisać od niej pozdrowienia. W końcu miała tam z nim pojechać o czym oczywiście nie wiedziała. Na szybko wcisnął więc w pozdrowienia ślizgona, z którym wypad na wakacje był najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. W końcu na swój sposób przyjaźnili się.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Takimi rozmówkami chłopak tylko prowokował siostrę do tego żeby jednak rzucić mu się na szyje. Jednak dziewczyna była twarda. I chociaż łzy spływały już bezwładnie po jej policzkach, nie miała zamiaru okazywać żadnych miłości co do brata. Dlaczego była tak zimna, kiedy brat jej najbardziej potrzebował? Mimo że tak bardzo marzyła żeby ta rozmowa wyglądała inaczej? Cóż, zdaje się jakby nie do końca nad sobą panowała.
Racja, nigdy się nie kłócili. Ale także nigdy się nie oszukiwali. A teraz proszę bardzo, jaka niespodzianka! A najbardziej chyba w tym wszystkim bolało ją to, że nie wiedziała dlaczego brat jej to zrobił? Dlaczego ją okłamał? Dlaczego nie mógł jej powiedzieć prawdy? Przecież jeżeli trzeba było to kryła by go przed rodzicami. Robili tak nie raz. Więc dlaczego nie mogło być tak i tym razem?
Kolejne słowa Willa podziałały jak płachta na byka.
- O co mi chodzi? Ty się jeszcze pytasz o co chodzi? Wyjeżdżasz sobie na wakacje, cholera wie gdzie, cholera wie z kim, zostawiasz mnie samą w tym wielkim zamczysku... Pozdrowienia od Dymitra to mogłabym przekazać ci ja! I to prosto z pokoju po drugiej stronie korytarza! - zrobiła króciutką przerwę, bo niewiele brakuje do tego żeby dziewczyna zapomniała o oddychaniu. Zdążyła nieco ochłonąć. Teraz jej furia zmieniła się w rozpacz. - Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego nie powiedziałeś mi całej prawdy?
Nie była w stanie powiedzieć już ani słowa więcej. Osunęła się powoli po ścianie i usiadła na podłodze. Twarz schowała w dłonie, a te oparła o kolana. Miała dość krzyków, dość kłótni, miała już dość tego wszystkiego
Racja, nigdy się nie kłócili. Ale także nigdy się nie oszukiwali. A teraz proszę bardzo, jaka niespodzianka! A najbardziej chyba w tym wszystkim bolało ją to, że nie wiedziała dlaczego brat jej to zrobił? Dlaczego ją okłamał? Dlaczego nie mógł jej powiedzieć prawdy? Przecież jeżeli trzeba było to kryła by go przed rodzicami. Robili tak nie raz. Więc dlaczego nie mogło być tak i tym razem?
Kolejne słowa Willa podziałały jak płachta na byka.
- O co mi chodzi? Ty się jeszcze pytasz o co chodzi? Wyjeżdżasz sobie na wakacje, cholera wie gdzie, cholera wie z kim, zostawiasz mnie samą w tym wielkim zamczysku... Pozdrowienia od Dymitra to mogłabym przekazać ci ja! I to prosto z pokoju po drugiej stronie korytarza! - zrobiła króciutką przerwę, bo niewiele brakuje do tego żeby dziewczyna zapomniała o oddychaniu. Zdążyła nieco ochłonąć. Teraz jej furia zmieniła się w rozpacz. - Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego nie powiedziałeś mi całej prawdy?
Nie była w stanie powiedzieć już ani słowa więcej. Osunęła się powoli po ścianie i usiadła na podłodze. Twarz schowała w dłonie, a te oparła o kolana. Miała dość krzyków, dość kłótni, miała już dość tego wszystkiego
Re: Pokój Williama i Cassidy
O boże! Zaraz zacznie panikować, jeśli Christine zacznie płakać. Nie znosił, kiedy cierpiała, a już zwłaszcza z jego powodu. Fakt, że zawsze kryli się nawzajem, ale to wszystko głównie w szczeniackich wybrykach. Cała ta sprawa z Claudią była zbyt skomplikowana, nie zrozumiałaby tego. Pewnie wydzierałaby się na niego, a już na pewno nie puściłaby go do Włoch sam na sam z nauczycielką. Dlatego nie powiedział jej wszystkiego.
- Nie zrozumiałabyś - odkrzyknął. -Nikt tego nei zrozumie, nie mogłem ci powiedzieć! - jak to wyjasnic komuś, z kim do tej pory nie miało się żadnych tajemnic? Było mu trudno. Teraz, bo kiedy wyjeżdżał z Claudią nie myślał o tym zupełnie. Pierwszy raz zrobił coś nie myśląc o innych.
- Musiałem. Siostra, zrozum... - Objął ją delikatnie kiedy zaczęła płakać. Cholera, co ja narobiłem...- Nie płacz, proszę. Zrozum, dorastamy, nie możemy mówić sobie wszystkiego. Wolałem skłamać niż przyznać się, że wyjeżdżam z Claudią. Nie myślałem, że aż tak cie to dotknie, że... - urwał nagle, bo dotarły do niego słowa dziewczyny. Dymitr tu był? W jej pokoju?! I całe jego paplanie o dorastaniu i tajemnicach szlag trafił w jednej chwili.
- Zabiję chuja! - poderwał się na równe nogi.
- Nie zrozumiałabyś - odkrzyknął. -Nikt tego nei zrozumie, nie mogłem ci powiedzieć! - jak to wyjasnic komuś, z kim do tej pory nie miało się żadnych tajemnic? Było mu trudno. Teraz, bo kiedy wyjeżdżał z Claudią nie myślał o tym zupełnie. Pierwszy raz zrobił coś nie myśląc o innych.
- Musiałem. Siostra, zrozum... - Objął ją delikatnie kiedy zaczęła płakać. Cholera, co ja narobiłem...- Nie płacz, proszę. Zrozum, dorastamy, nie możemy mówić sobie wszystkiego. Wolałem skłamać niż przyznać się, że wyjeżdżam z Claudią. Nie myślałem, że aż tak cie to dotknie, że... - urwał nagle, bo dotarły do niego słowa dziewczyny. Dymitr tu był? W jej pokoju?! I całe jego paplanie o dorastaniu i tajemnicach szlag trafił w jednej chwili.
- Zabiję chuja! - poderwał się na równe nogi.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Kiedy Will krzyknął na nią, Christine drgnęła lekko. Nie spodziewała się tego. Nie spodziewała się że jej brat podniesie na nią głos. Ale czego ona oczekiwała? Że będzie potulny jak baranek, przepraszał ją, błagał na kolanach o przebaczenie? Co jak co, ale William miał swoją dumę, więc bronić się musiał.
- Ale dlaczego? Wyjaśnij mi dlaczego ten wyjazd był dla ciebie taki ważny, że ja nie mogłam nic o nim wiedzieć? - walczyła w tym momencie sama ze sobą, z nerwami jakie bulgotały w niej od wewnątrz, oraz z głosem, który drżał i łamał się dziewczynie.
Nie zrozumiesz, musiałem... nie miał zbyt wiele argumentów w tej rozmowie. Kiedy brat podszedł do Chrissy i objął ją delikatnie, ta kompletnie się rozkleiła. Wtuliła się w brata mocno, nie chcąc go wypuścić. Do dziewczyny początkowo nie dochodził sens wypowiedzianych przez Greengrassa słów, dopiero kiedy usłyszała imię dziewczyny, przetrawiła co powiedział, spojrzała na niego i wydusiła z siebie.
- Cała ta zadyma, bo chodziło o wyjazd z jakąś dziewczyną? - jasne że nie skojarzyła iż mówiąc Claudia, miał na myśli profesor latania Claudia Fitzpatrick - Will, przecież... - nie wiedziała co powiedzieć. I on tu mówił o dojrzewaniu? Kryje przed swoją własną siostrą to że ma dziewczynę? Nie, nic z tego nie rozumiała.
Kiedy chłopak zerwał się, kierując się w stronę pokoju, w którym znajdował się Dymitr, również dziewczyna naglę oprzytomniała. Rzuciła się w stronę drzwi, torując drogę ślizgonowi.
- Will uspokój się! - Wrzasnęła mu prosto w twarz, łapiąc go za nadgarstki obu rąk. - Nigdzie się stąd nie ruszysz i nikogo nie będziesz zabijał, jasne? - tym razem nie krzyczała, jej twarz była tuż by twarzy chłopaka, dlatego wpatrywała się w niego i mówiła powoli, artykułując każde słowo. Dalej jednak utrzymywała dobitny i rozkazujący ton głosu. Jednak patrzyła na niego proszącym wzrokiem, a oczy i policzki miała cały czas mokre od łez, który leciały i leciały i przestać nie chciały.
No proszę, wystarczyło jedno słowo na temat Dymitra, a Will już był gotowy posiekać go na ćwiartki. Właśnie dlatego Christine wstrzymywała się z poinformowaniem brata o tym że w jej życiu pojawił się jakiś chłopak.
- Ale dlaczego? Wyjaśnij mi dlaczego ten wyjazd był dla ciebie taki ważny, że ja nie mogłam nic o nim wiedzieć? - walczyła w tym momencie sama ze sobą, z nerwami jakie bulgotały w niej od wewnątrz, oraz z głosem, który drżał i łamał się dziewczynie.
Nie zrozumiesz, musiałem... nie miał zbyt wiele argumentów w tej rozmowie. Kiedy brat podszedł do Chrissy i objął ją delikatnie, ta kompletnie się rozkleiła. Wtuliła się w brata mocno, nie chcąc go wypuścić. Do dziewczyny początkowo nie dochodził sens wypowiedzianych przez Greengrassa słów, dopiero kiedy usłyszała imię dziewczyny, przetrawiła co powiedział, spojrzała na niego i wydusiła z siebie.
- Cała ta zadyma, bo chodziło o wyjazd z jakąś dziewczyną? - jasne że nie skojarzyła iż mówiąc Claudia, miał na myśli profesor latania Claudia Fitzpatrick - Will, przecież... - nie wiedziała co powiedzieć. I on tu mówił o dojrzewaniu? Kryje przed swoją własną siostrą to że ma dziewczynę? Nie, nic z tego nie rozumiała.
Kiedy chłopak zerwał się, kierując się w stronę pokoju, w którym znajdował się Dymitr, również dziewczyna naglę oprzytomniała. Rzuciła się w stronę drzwi, torując drogę ślizgonowi.
- Will uspokój się! - Wrzasnęła mu prosto w twarz, łapiąc go za nadgarstki obu rąk. - Nigdzie się stąd nie ruszysz i nikogo nie będziesz zabijał, jasne? - tym razem nie krzyczała, jej twarz była tuż by twarzy chłopaka, dlatego wpatrywała się w niego i mówiła powoli, artykułując każde słowo. Dalej jednak utrzymywała dobitny i rozkazujący ton głosu. Jednak patrzyła na niego proszącym wzrokiem, a oczy i policzki miała cały czas mokre od łez, który leciały i leciały i przestać nie chciały.
No proszę, wystarczyło jedno słowo na temat Dymitra, a Will już był gotowy posiekać go na ćwiartki. Właśnie dlatego Christine wstrzymywała się z poinformowaniem brata o tym że w jej życiu pojawił się jakiś chłopak.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Gdyby to chodziło o wyjazd ze zwykłą dziewczyną oczywiście nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby jej o tym powiedzieć. Ale sprawa komplikowała się przez fakt, że Claudia była starsza i była jego nauczycielką. No i niby co miał jej powiedzieć? Siostra, słuchaj, mamy zaproszenie do Włoch od profesor Fitzpatrick, ale pojadę sam, bo może uda mi się ją przelecieć. taa... na pewno by to zrozumiała i pobłogosławiłaby go przed podróżą. No i nie żeby Will od samego początku planował przespać się z nauczycielką. Owszem, chciał się do niej zbliżyć, ale nie myślał, że uda mu się w takim stopniu spełnić tą swoją młodzieńczą fantazję.
- Co przecież? Co przecież?! Wiem jakbyś zareagowała! Tak jak ojciec i inni kiedy się dowiedzą! - warknął.
gdyby Christine go nie powstrzymała pewnie wpadłby do jej pokoju i rzuciłby się na ślizgona z gołymi rękoma. Najchętniej powiesiłby go za jaja pod sufitem, ale na szczęście resztki zdrowego rozsądku przypominaly mu o zakazie czarowania poza szkołą. No i miał siostrę, która wepchnęła go z powrotem do pokoju. Co jak co, ale krzepy to jej nie brakowało.
- To moja siostra, ty ruska świnio! Myślałem, że jesteśmy kumplami! - krzyknął w stronę pokoju siostry wyrywając się z jej uścisku. Pewnie by wcielił w życie swój plan obdarcia Rosjanina ze skóry, gdyby na schodach nie pojawił się ich ojciec.
- Co sie tutaj dzieje?
- Nic, ojcze - warknął zatrzaskując drzwi. Dymitr miał szczęście, a Will miał przewalone. Ojciec na pewno nie daruje mu takiego zachowania.
Widok zapłakanej siostry sprawiał, że nie mógł się długo na nią gniewać i na chwilę zapomniał też o ślizgonie w pokoju obok. Wytarł kciukiem łzy z jej policzka
- Nie rycz już, słyszysz? Bo ojciec jeszcze gotów tu przyjść - mruknął.
- Co przecież? Co przecież?! Wiem jakbyś zareagowała! Tak jak ojciec i inni kiedy się dowiedzą! - warknął.
gdyby Christine go nie powstrzymała pewnie wpadłby do jej pokoju i rzuciłby się na ślizgona z gołymi rękoma. Najchętniej powiesiłby go za jaja pod sufitem, ale na szczęście resztki zdrowego rozsądku przypominaly mu o zakazie czarowania poza szkołą. No i miał siostrę, która wepchnęła go z powrotem do pokoju. Co jak co, ale krzepy to jej nie brakowało.
- To moja siostra, ty ruska świnio! Myślałem, że jesteśmy kumplami! - krzyknął w stronę pokoju siostry wyrywając się z jej uścisku. Pewnie by wcielił w życie swój plan obdarcia Rosjanina ze skóry, gdyby na schodach nie pojawił się ich ojciec.
- Co sie tutaj dzieje?
- Nic, ojcze - warknął zatrzaskując drzwi. Dymitr miał szczęście, a Will miał przewalone. Ojciec na pewno nie daruje mu takiego zachowania.
Widok zapłakanej siostry sprawiał, że nie mógł się długo na nią gniewać i na chwilę zapomniał też o ślizgonie w pokoju obok. Wytarł kciukiem łzy z jej policzka
- Nie rycz już, słyszysz? Bo ojciec jeszcze gotów tu przyjść - mruknął.
Re: Pokój Williama i Cassidy
A Christine dalej nie rozumiała. Przecież Will był młody i nikt nie będzie go osądzał za to że lata za dziewczynami. No cóż... taki wiek. Więc o co mu do jasnej cholery chodzi?
- Czekaj, czekaj... możesz zacząć od początku? - Poprosiła, kiedy to już nieco się uspokoiła. - Kim jest ta Claudia i dlaczego... chwila moment, czy ty byłeś na wakacjach z... Niee, to niemożliwe - popatrzyła na brata z nadzieją że wie co ona ma myśli i zaprzeczy gwałtownie. Patrzyła, patrzyła i wszystko wskazywało na to, że niestety ale się nie myliła. Jej brat, William Greengrass spędzał wakacje z profesor latania w Hogwarcie, Claudią Fitzpatrick.
- Czy ty pojechałeś na wakacje z profesor Claudią? Czyś ty do reszty zwariował? - Ponownie podniosła głos. Zdążyła już nieco się uspokoić, i bum. Nie ma litości. - Coś ty sobie wyobrażał, do jasnej cholery? - w tym momencie była już totalnie wkurzona. Tak, jak jeszcze nigdy nie wkurzyła się na swojego brata. No ale cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz, tak?
Dziewczyna miała mieszane uczucia, co do pojawienia się tutaj ojca. Dobrze wiedziała że chłopak nieźle się z nim pogryzł, z czego mogą być jeszcze większe kłopoty. Jednak z drugiej strony wyszło na jej korzyść, gdyż dzięki temu Will zrezygnował z wparowania do jej pokoju i zaatakowania Dymitra. Szkot ponownie trzasnął drzwiami a Christi patrzyła na niego niepewnie. Jakby się obawiała że nagle, niespodziewanie, wyskoczy z pokoju i rzuci się na Rosjanina. Jednak kiedy ten podszedł do niej, ocierając jej policzek, znacznie się uspokoiła. Dalej jednak była roztrzęsiona i dodatkowo przerażona faktem, że Will nie przepuści Dymkowi. Jak nie dopadnie go teraz, to w Hogwarcie, a w żadnym wypadku nie skończy się dobrze.
Christi nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Gdzie się podziać. Rozejrzała się po pokoju, w ostateczności podeszła do łóżka i na nim też usiadła. Popatrzyła na Willa, ale zaraz po tym wzrok utkwiła w dywanie. Nie potrafiła spojrzeć bratu w oczy, nie w tym momencie.
- Will... - zaczęła, myślała że już uspokoiła się na tyle, żeby nie mieć problemów z mówieniem. Jednak w gardle czuła wielką gulę, która nie chciała puścić. - Między nami, znaczy między mną a Dymitrem nic nie doszło. Naprawdę, nic się nie stało. Proszę uspokój się już i nie denerwuj się. To naprawdę nic wielkiego. - Nie zdawała sobie sprawy czy jej słowa brzmią przynajmniej sensownie. Miała nadzieje że takie zapewnienie, może nieco uspokoić brata. Dobrze wiedziała jak to w tym momencie wyglądało. Ale przecież to wcale nie było tak, prawda? Dymitr nie zdołał nawet rozebrać dziewczyny, a Christine nadal swoją cnotę trzymała mocno i nie miała zamiaru oddawać jej pierwszemu lepszemu chłopakowi jakiego spotka. Fakt, czuła że z Dymitrem łączyła ją jakaś specjalna więź, że nie jest to zwykły kolega, ale dla niej nie jest to powód żeby od razu przed nim ściągać gatki. I dobrze wiedziała że Will nie miał ją za taką co wskakuje do łóżka każdemu chłopakowi. Po prostu sytuacja wyglądała niejednoznacznie, więc to normalne że się przejął. Przecież wiadomo nie od dziś, ile dla brata świadczy czystość siostrzyczki. Przecież Will stanąłby na głowie, ażeby tylko jej Krysi nie skrzywdzono. Przecież to zrozumiałe. Każdy kochający brat by się tak właśnie zachował.
- Czekaj, czekaj... możesz zacząć od początku? - Poprosiła, kiedy to już nieco się uspokoiła. - Kim jest ta Claudia i dlaczego... chwila moment, czy ty byłeś na wakacjach z... Niee, to niemożliwe - popatrzyła na brata z nadzieją że wie co ona ma myśli i zaprzeczy gwałtownie. Patrzyła, patrzyła i wszystko wskazywało na to, że niestety ale się nie myliła. Jej brat, William Greengrass spędzał wakacje z profesor latania w Hogwarcie, Claudią Fitzpatrick.
- Czy ty pojechałeś na wakacje z profesor Claudią? Czyś ty do reszty zwariował? - Ponownie podniosła głos. Zdążyła już nieco się uspokoić, i bum. Nie ma litości. - Coś ty sobie wyobrażał, do jasnej cholery? - w tym momencie była już totalnie wkurzona. Tak, jak jeszcze nigdy nie wkurzyła się na swojego brata. No ale cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz, tak?
Dziewczyna miała mieszane uczucia, co do pojawienia się tutaj ojca. Dobrze wiedziała że chłopak nieźle się z nim pogryzł, z czego mogą być jeszcze większe kłopoty. Jednak z drugiej strony wyszło na jej korzyść, gdyż dzięki temu Will zrezygnował z wparowania do jej pokoju i zaatakowania Dymitra. Szkot ponownie trzasnął drzwiami a Christi patrzyła na niego niepewnie. Jakby się obawiała że nagle, niespodziewanie, wyskoczy z pokoju i rzuci się na Rosjanina. Jednak kiedy ten podszedł do niej, ocierając jej policzek, znacznie się uspokoiła. Dalej jednak była roztrzęsiona i dodatkowo przerażona faktem, że Will nie przepuści Dymkowi. Jak nie dopadnie go teraz, to w Hogwarcie, a w żadnym wypadku nie skończy się dobrze.
Christi nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Gdzie się podziać. Rozejrzała się po pokoju, w ostateczności podeszła do łóżka i na nim też usiadła. Popatrzyła na Willa, ale zaraz po tym wzrok utkwiła w dywanie. Nie potrafiła spojrzeć bratu w oczy, nie w tym momencie.
- Will... - zaczęła, myślała że już uspokoiła się na tyle, żeby nie mieć problemów z mówieniem. Jednak w gardle czuła wielką gulę, która nie chciała puścić. - Między nami, znaczy między mną a Dymitrem nic nie doszło. Naprawdę, nic się nie stało. Proszę uspokój się już i nie denerwuj się. To naprawdę nic wielkiego. - Nie zdawała sobie sprawy czy jej słowa brzmią przynajmniej sensownie. Miała nadzieje że takie zapewnienie, może nieco uspokoić brata. Dobrze wiedziała jak to w tym momencie wyglądało. Ale przecież to wcale nie było tak, prawda? Dymitr nie zdołał nawet rozebrać dziewczyny, a Christine nadal swoją cnotę trzymała mocno i nie miała zamiaru oddawać jej pierwszemu lepszemu chłopakowi jakiego spotka. Fakt, czuła że z Dymitrem łączyła ją jakaś specjalna więź, że nie jest to zwykły kolega, ale dla niej nie jest to powód żeby od razu przed nim ściągać gatki. I dobrze wiedziała że Will nie miał ją za taką co wskakuje do łóżka każdemu chłopakowi. Po prostu sytuacja wyglądała niejednoznacznie, więc to normalne że się przejął. Przecież wiadomo nie od dziś, ile dla brata świadczy czystość siostrzyczki. Przecież Will stanąłby na głowie, ażeby tylko jej Krysi nie skrzywdzono. Przecież to zrozumiałe. Każdy kochający brat by się tak właśnie zachował.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Cholera, to ty nic nie wiedziałaś? - zapytał zdziwiony. Był przekonany, że siostra czytała Proroka, inaczej na pewno nie wspomniał by o Claudii. Wymyśliłby na poczekaniu jakąś kolejną historyjkę, ale teraz już na to za późno. Może to i lepiej. Dowiedziałaby sie później w Hogwarcie i zrobiłaby mu jeszcze większe piekło. Teraz jednak był zły na siebie za to, że się wygadał. Znowu zaklął kopiąc w drewnianą cześć łóżka co skończyło się na tym, że zaklął jeszcze głośniej i musiał usiąść rozmasować bolącą nogę. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby się teraz połamał.
- I ty dziwisz się, że ci nie powiedziałem? Mówiłem, że nie zrozumiesz. Nikt tego nie zrozumie - warknął ze łzami w oczach. Nie żeby chciał sie rozpłakać z tego powodu ale mały palec u nogi bardzo boleśnie przypominał o swoim istnieniu.
- Może i zwariowałem, nie wiem. Ale jeśli masz zamiar zacząć pogadankę o różnicy wieku i o tym, że jest nauczycielką to od razu stąd wyjdź. Już się tego nasłuchałem wystarczająco. Nie twój pieprzony interes z kim się spotykam, jasne? - No proszę, cóż za piękny przejaw hipokryzji. Czy to nie on chciał przed chwilą rozkwasić buźkę Rosjanina za to, że spotyka się z jego siostrzyczką? Niech no tylko przestanie boleć go ta noga, to pójdzie tam i nauczy go, że niewolno dobierać się do siostry kumpla.
// pomińmy póki co kwestie Dymka, bo głupio tak ciągle mu grozić przez ścinane xD
- I ty dziwisz się, że ci nie powiedziałem? Mówiłem, że nie zrozumiesz. Nikt tego nie zrozumie - warknął ze łzami w oczach. Nie żeby chciał sie rozpłakać z tego powodu ale mały palec u nogi bardzo boleśnie przypominał o swoim istnieniu.
- Może i zwariowałem, nie wiem. Ale jeśli masz zamiar zacząć pogadankę o różnicy wieku i o tym, że jest nauczycielką to od razu stąd wyjdź. Już się tego nasłuchałem wystarczająco. Nie twój pieprzony interes z kim się spotykam, jasne? - No proszę, cóż za piękny przejaw hipokryzji. Czy to nie on chciał przed chwilą rozkwasić buźkę Rosjanina za to, że spotyka się z jego siostrzyczką? Niech no tylko przestanie boleć go ta noga, to pójdzie tam i nauczy go, że niewolno dobierać się do siostry kumpla.
// pomińmy póki co kwestie Dymka, bo głupio tak ciągle mu grozić przez ścinane xD
Re: Pokój Williama i Cassidy
Dziewczyna była wściekła, jednak za wszelką cenę próbowała się uspokoić, zapanować nad sobą.
- A skąd miałam wiedzieć do jasnej cholery? - warknęła w odpowiedzi, starała się nie krzyczeć, ale chłopak wcale nie pomagał, dorzucając tylko świeże nowinki. - Wyjeżdżasz sobie gdzieś, nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie. Od razu wyczułam że się coś szykuje, wszystko to było jakieś podejrzane. Ale zaufałam Ci. A ty zawiodłeś to zaufanie...
Patrzyła jak wściekły kopię w łóżko, zadając sobie tym ból, widziała jak łzy napływają mu do oczu, jak siada na łóżko. Przyglądała się temu wszystkiemu w milczeniu, nie skomentowała ani razu.
- No jasne że nie rozumiem! Nic z tego nie rozumiem... więc mi to wytłumacz. - Podniosła głos, jednak zaraz oprzytomniała i zeszła z tonu. - Przecież to jest nauczycielka, dobre kilka lat starsza od ciebie... - zaczęła jednak przerwał jej brat. Cóż, musiała mu przyznać rację. To nie ona była od tego, aby głosić mu jakieś nauki. Ojciec już wystarczająco mu nagadał, była o tym przekonana. A gdyby Christi dowiedziałaby się że ojciec pierwszy raz podniósł na niego rękę, pewnie nawet nie zaczynała by tematu.
Popatrzyła na Willa jeszcze raz. Westchnęła cicho i już dużo spokojniejszym tonem zwróciła się do brata.
- Proszę Will, uspokój się już. Nie kłóćmy się już i nie krzyczmy. Mam już dość tego wszystkiego. - Zawahała się przez chwilę, walcząc ze sobą, czy aby na pewno mogła zacząć ten temat, czy mogła zapytać o to. W ostateczności jednak zdecydowała się, mając nadzieje że brat nie naskoczy już na nią.
- A więc... zacznijmy od początku. Opowiesz mi jak doszło do tego że zabujałeś się w profesor Claudii i w ogóle jak doszło do tego całego wyjazdu? - spytała niepewnym, aczkolwiek spokojnym głosem. Dawała mu do zrozumienia, że nie miała zamiaru już go oskarżać, kłócić się z nim i krzyczeć. Zwyczajna rozmowa. Właśnie tego chciała i potrzebowała w tym momencie. Pokręciła głową, i powiedziała bardziej do siebie niż do niego.
- Mój brat zakochał się w nauczycielce - tymczasem położyła się na łóżko, popatrzyła na brata i już głośniej i bezpośrednio do niego, jeszcze dodała: - Will... w coś ty się wpakował?
- A skąd miałam wiedzieć do jasnej cholery? - warknęła w odpowiedzi, starała się nie krzyczeć, ale chłopak wcale nie pomagał, dorzucając tylko świeże nowinki. - Wyjeżdżasz sobie gdzieś, nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie. Od razu wyczułam że się coś szykuje, wszystko to było jakieś podejrzane. Ale zaufałam Ci. A ty zawiodłeś to zaufanie...
Patrzyła jak wściekły kopię w łóżko, zadając sobie tym ból, widziała jak łzy napływają mu do oczu, jak siada na łóżko. Przyglądała się temu wszystkiemu w milczeniu, nie skomentowała ani razu.
- No jasne że nie rozumiem! Nic z tego nie rozumiem... więc mi to wytłumacz. - Podniosła głos, jednak zaraz oprzytomniała i zeszła z tonu. - Przecież to jest nauczycielka, dobre kilka lat starsza od ciebie... - zaczęła jednak przerwał jej brat. Cóż, musiała mu przyznać rację. To nie ona była od tego, aby głosić mu jakieś nauki. Ojciec już wystarczająco mu nagadał, była o tym przekonana. A gdyby Christi dowiedziałaby się że ojciec pierwszy raz podniósł na niego rękę, pewnie nawet nie zaczynała by tematu.
Popatrzyła na Willa jeszcze raz. Westchnęła cicho i już dużo spokojniejszym tonem zwróciła się do brata.
- Proszę Will, uspokój się już. Nie kłóćmy się już i nie krzyczmy. Mam już dość tego wszystkiego. - Zawahała się przez chwilę, walcząc ze sobą, czy aby na pewno mogła zacząć ten temat, czy mogła zapytać o to. W ostateczności jednak zdecydowała się, mając nadzieje że brat nie naskoczy już na nią.
- A więc... zacznijmy od początku. Opowiesz mi jak doszło do tego że zabujałeś się w profesor Claudii i w ogóle jak doszło do tego całego wyjazdu? - spytała niepewnym, aczkolwiek spokojnym głosem. Dawała mu do zrozumienia, że nie miała zamiaru już go oskarżać, kłócić się z nim i krzyczeć. Zwyczajna rozmowa. Właśnie tego chciała i potrzebowała w tym momencie. Pokręciła głową, i powiedziała bardziej do siebie niż do niego.
- Mój brat zakochał się w nauczycielce - tymczasem położyła się na łóżko, popatrzyła na brata i już głośniej i bezpośrednio do niego, jeszcze dodała: - Will... w coś ty się wpakował?
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Prorok - warknął. Skąd miał wiedzieć, że nie czytała tego szmatławca?
- Zawiodłem? Bo co, bo choć raz zrobiłem to czego chciałem a nie czego ode mnie oczekiwano? - zawsze chodził jak w goblińskim zegarku, zawsze był poprawny i postępował zgodnie z wymaganiami ojca, a wystarczyło, że raz naruszył schemat i walił się cały świat.
- I co z tego, że jest nauczycielką? Za rok przestanie nią być - wydarł sie na nią znowu. Co to w ogóle za argument? Dla niego Claudia była przede wszystkim piękną kobietą. co z tego, że pracowała w szkole, w której się uczył? Nie będzie siedział tam wiecznie. Serce nie sługa.
- Co? Przestań, nic ci nie będę opowiadać. I nie zabujałem się w niej - mruknął. Jasne, jasne. Prawdą było, że czuł coś do tej kobiety, tylko jak miał nazwać swoje uczucia, skoro nie miał żadnego porównania? Nigdy nie czuł nic do żadnej dziewczyny, to było jego pierwsze zauroczenie, które od razu wskoczyło na tak wysoki poziom. Ale fakt, był zakochany w Claudii po uszy i już tęsknił za jej obecnością, a ledwo co wrócił dopiero do domu. A co do wyjazdu...Chyba musi ją uprzedzić o kolejnym małym kłamstewku.
- Ojciec załatwił jej nabór do Harpii. Za moją namową. Chciała nam podziękować, więc zaprosiła nas do Włoch, bo powiedziałem, że nie mamy planów na wakacje. Powiedziałem jej, że masz inne plany, więc się nie wygadaj. Proszę - dodał spokojniej patrząc na nią błagalnym wzrokiem. gdyby Claudia się dowiedziała, że podstępem doprowadził do ich wyjazdu sam na sam we dwoje pewnie nie byłaby zadowolona. Kiedy Christine położyła się na łóżku Will połozył się obok niej kładąc głowe na jej ramieniu. Potrzebował teraz zrozumienia, ale wiedział, że nawet siostra nie zaakceptuje jego związku z nauczycielką.
- Ojciec chce mnie ożenić. - wyznał po chwili. Ta rozmowa nieco go uspokoiła ipozwoliła zapomnieć, że w pokoju po drugiej stronie korytarza siedzi Dymitr. Później się nim zajmie.
- Zawiodłem? Bo co, bo choć raz zrobiłem to czego chciałem a nie czego ode mnie oczekiwano? - zawsze chodził jak w goblińskim zegarku, zawsze był poprawny i postępował zgodnie z wymaganiami ojca, a wystarczyło, że raz naruszył schemat i walił się cały świat.
- I co z tego, że jest nauczycielką? Za rok przestanie nią być - wydarł sie na nią znowu. Co to w ogóle za argument? Dla niego Claudia była przede wszystkim piękną kobietą. co z tego, że pracowała w szkole, w której się uczył? Nie będzie siedział tam wiecznie. Serce nie sługa.
- Co? Przestań, nic ci nie będę opowiadać. I nie zabujałem się w niej - mruknął. Jasne, jasne. Prawdą było, że czuł coś do tej kobiety, tylko jak miał nazwać swoje uczucia, skoro nie miał żadnego porównania? Nigdy nie czuł nic do żadnej dziewczyny, to było jego pierwsze zauroczenie, które od razu wskoczyło na tak wysoki poziom. Ale fakt, był zakochany w Claudii po uszy i już tęsknił za jej obecnością, a ledwo co wrócił dopiero do domu. A co do wyjazdu...Chyba musi ją uprzedzić o kolejnym małym kłamstewku.
- Ojciec załatwił jej nabór do Harpii. Za moją namową. Chciała nam podziękować, więc zaprosiła nas do Włoch, bo powiedziałem, że nie mamy planów na wakacje. Powiedziałem jej, że masz inne plany, więc się nie wygadaj. Proszę - dodał spokojniej patrząc na nią błagalnym wzrokiem. gdyby Claudia się dowiedziała, że podstępem doprowadził do ich wyjazdu sam na sam we dwoje pewnie nie byłaby zadowolona. Kiedy Christine położyła się na łóżku Will połozył się obok niej kładąc głowe na jej ramieniu. Potrzebował teraz zrozumienia, ale wiedział, że nawet siostra nie zaakceptuje jego związku z nauczycielką.
- Ojciec chce mnie ożenić. - wyznał po chwili. Ta rozmowa nieco go uspokoiła ipozwoliła zapomnieć, że w pokoju po drugiej stronie korytarza siedzi Dymitr. Później się nim zajmie.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Prorok
I wszystko stało się jasne. Chociaż jednego dziewczyna nie mogła przeboleć. Jeszcze miesiąc temu, William naskoczył na Chrissy, jak mogła znaleźć się w tym szmatławcu, po tym jak po nierozsądnym wyjściu do Hogmsmeade, miała wypadek i trafiła do Munga. A teraz to o jej kochanym braciszku piszą w proroku o jego wakacjach z Claudią. No, no, to ojciec rzeczywiście miał powód do wściekania się.
Kolejne słowa chłopaka puściła mimo uszu. Teraz oczywiście, rozumiała dlaczego chłopak jej nie powiedział. Jasne że dziewczyna za wszelką cenę wybiła mu ten pomysł z głowy. Dlatego nie powiedziała nic, chciała żeby się uspokoił.
Kiedy kolejny raz podniósł na nią głos, Christine zrobiła minę zbitego szczeniaka. Jej oczy błagały chłopaka Will, nie krzycz już, proszę...
Kiedy tak próbował się wyprzeć tego, że wcale się nie zakochał, dziewczyna w końcu, pierwszy raz od pojawienia się brata w domu, zmusiła się do lekkiego uśmiechu.
- Kogo ty chcesz oszukać? Przecież wiesz że znam cię na wylot. Przede mną tego nie ukryjesz. - Uniosła brwi i spojrzała na chłopaka, proszącym wzrokiem - No nie daj się prosić... opowiadaj.
Zaczął opowiadać. Fakt faktem, nie do końca to o co go prosiła. Ale w tym momencie była mu wdzięczna za przyznanie się do "niewielkiego" oszustwa. Uśmiech zszedł z ust Christi. Nie podobało jej się to nic, a nic. I chociaż miała wielką ochotę polecieć do Claudii i wygadać jaki to z Willa jest kłamczuch, oczywistym było że tego nie zrobi. Przecież nie była wredna, złośliwa i mściwa.
- Profesor Fitzpatrick zaprosiła NAS na wakacje, okłamałeś mnie, rodziców i ją. Przed chwilą się na mnie wydzierałeś, a teraz prosisz mnie o to żebym jeszcze cię krył? Nie prosisz o zbyt wiele? - zastanowiła się chwilę, po czym niepewnym tonem dodała. - Chyba nie mam wyjścia jak tylko się zgodzić, prawda? - Westchnęła i spojrzała jak Will położył się obok i jak kładzie głowę na jej ramieniu. - Ale obiecaj mi, że już nigdy mnie nie okłamiesz. I chociażby się waliło i paliło, nie doprowadzajmy już nigdy do tego, żeby taka sytuacja jak miała miejsce dzisiaj, miała miejsce po raz kolejny.
Kolejne słowa chłopaka kompletnie zbiły z dziewczynę z tropu.
- Że co chce zrobić? - zapytała podnosząc głos. Zaczęła oddychać, ażeby znowu nie stracić nad sobą kontroli. - Ojciec chce zmusić cię do ślubu? - zawołała oburzonym tonem.
Jasne, zachowanie Willa nie było zbyt... przykładne. Ale od razu ślub? Z jakąś obcą dziewczyną? Przecież to absurd i przesada. Mimo wszystko, nie zasługiwał na taką karę. Ślizgonka policzyła w myślach do dziesięciu, a kiedy skończyła, zeszła z tonu i zapytała niepewnie chłopaka:
- Kim ma być ta dziewczyna?
Tym razem nie była zła na Willa, dlatego starała się żeby ta złość, nie odbijała się na nim. W końcu wystarczająco się nacierpiał jak na jeden dzień.
I wszystko stało się jasne. Chociaż jednego dziewczyna nie mogła przeboleć. Jeszcze miesiąc temu, William naskoczył na Chrissy, jak mogła znaleźć się w tym szmatławcu, po tym jak po nierozsądnym wyjściu do Hogmsmeade, miała wypadek i trafiła do Munga. A teraz to o jej kochanym braciszku piszą w proroku o jego wakacjach z Claudią. No, no, to ojciec rzeczywiście miał powód do wściekania się.
Kolejne słowa chłopaka puściła mimo uszu. Teraz oczywiście, rozumiała dlaczego chłopak jej nie powiedział. Jasne że dziewczyna za wszelką cenę wybiła mu ten pomysł z głowy. Dlatego nie powiedziała nic, chciała żeby się uspokoił.
Kiedy kolejny raz podniósł na nią głos, Christine zrobiła minę zbitego szczeniaka. Jej oczy błagały chłopaka Will, nie krzycz już, proszę...
Kiedy tak próbował się wyprzeć tego, że wcale się nie zakochał, dziewczyna w końcu, pierwszy raz od pojawienia się brata w domu, zmusiła się do lekkiego uśmiechu.
- Kogo ty chcesz oszukać? Przecież wiesz że znam cię na wylot. Przede mną tego nie ukryjesz. - Uniosła brwi i spojrzała na chłopaka, proszącym wzrokiem - No nie daj się prosić... opowiadaj.
Zaczął opowiadać. Fakt faktem, nie do końca to o co go prosiła. Ale w tym momencie była mu wdzięczna za przyznanie się do "niewielkiego" oszustwa. Uśmiech zszedł z ust Christi. Nie podobało jej się to nic, a nic. I chociaż miała wielką ochotę polecieć do Claudii i wygadać jaki to z Willa jest kłamczuch, oczywistym było że tego nie zrobi. Przecież nie była wredna, złośliwa i mściwa.
- Profesor Fitzpatrick zaprosiła NAS na wakacje, okłamałeś mnie, rodziców i ją. Przed chwilą się na mnie wydzierałeś, a teraz prosisz mnie o to żebym jeszcze cię krył? Nie prosisz o zbyt wiele? - zastanowiła się chwilę, po czym niepewnym tonem dodała. - Chyba nie mam wyjścia jak tylko się zgodzić, prawda? - Westchnęła i spojrzała jak Will położył się obok i jak kładzie głowę na jej ramieniu. - Ale obiecaj mi, że już nigdy mnie nie okłamiesz. I chociażby się waliło i paliło, nie doprowadzajmy już nigdy do tego, żeby taka sytuacja jak miała miejsce dzisiaj, miała miejsce po raz kolejny.
Kolejne słowa chłopaka kompletnie zbiły z dziewczynę z tropu.
- Że co chce zrobić? - zapytała podnosząc głos. Zaczęła oddychać, ażeby znowu nie stracić nad sobą kontroli. - Ojciec chce zmusić cię do ślubu? - zawołała oburzonym tonem.
Jasne, zachowanie Willa nie było zbyt... przykładne. Ale od razu ślub? Z jakąś obcą dziewczyną? Przecież to absurd i przesada. Mimo wszystko, nie zasługiwał na taką karę. Ślizgonka policzyła w myślach do dziesięciu, a kiedy skończyła, zeszła z tonu i zapytała niepewnie chłopaka:
- Kim ma być ta dziewczyna?
Tym razem nie była zła na Willa, dlatego starała się żeby ta złość, nie odbijała się na nim. W końcu wystarczająco się nacierpiał jak na jeden dzień.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Jestem już od kilku dni w domu Greengrassów. Zdążyłem już poznać rodziców Christine, chociaż to bardziej oni poznali mnie. Przy każdym ich spotkaniu czuję się jak na jakimś przesłuchaniu. Jednak to i tak jest jeszcze pikuś. Zaraz po śniadaniu dziewczyna wyszła. Zobaczyłem, że na biurku zostawiła mugolską pocztówkę. Nie chciałem być wścibski, ale z ciekawości spojrzałem na nią. Nadawcą był Will. Przczytałem tekst, aż nagle zobaczyłem te słowa. ''Pozdrowienia od Dymitra''. Oho, coś tu jest nie tak... Słyszałem krzyki dochodzące z pokoju naprzeciwko. Do tej pory siedziałem w samych bokserkach. Spiesznie ubrałem spodenki i wyszedłem z pokoju. Zapomniałem ubrać koszulę. Zanim dotarłem do drzwi naprzeciw, krzyki ucichły. Nie zważałem na to. Otworzyłem drzwi od pokoju.
- Co to za krzyki? - zapytałem od razu.
Stałem tak w drzwiach na boso i bez koszuli. Patrzyłem na rodzeństwo ślizgonów. Nie podobało mi się to, że Christine siedzi zapłakana. W dłoni ciągle trzymałem pocztówkę od Greengrass'a.
- Co Ty jej zrobiłeś? - warknąłem.
- Co to za krzyki? - zapytałem od razu.
Stałem tak w drzwiach na boso i bez koszuli. Patrzyłem na rodzeństwo ślizgonów. Nie podobało mi się to, że Christine siedzi zapłakana. W dłoni ciągle trzymałem pocztówkę od Greengrass'a.
- Co Ty jej zrobiłeś? - warknąłem.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- Nie oszukuję cię - znowu podniósł nieco głos, choć wcale nie zamierzał. Bał się przyznać przed samym sobą, że to co czuje do Claudii to coś więcej niż tylko fizyczny pociąg, tak więc nie mógł okłamać siostry. Przez chwilę wystraszył się, że siostra nie będzie chciała współpracować i przy najbliższej okazji wygada wszystko.
- Proszę cię o to, o co powinienem poprosić przed wyjazdem. Błagam, Chris, to dla mnie ważne - prosił. Minę miał taka jakby zależało od tego jego życie. Na szczęście zgodziła się, więc mógł odetchnąć z ulgą. Teraz musiał tylko modlić się, żeby nie wygadała się nikomu przypadkiem. Wiedział, że nikomu nie powie tego specjalnie, ale każdemu może zdążyć się wypaplać coś przypadkiem.
- To jakaś Rosjanka. Vulkodlak. Ponoć jest ze Slytherinu, ale nie kojarzę jej. Ojciec dał mi jasno do zrozumienia, że nie mam wyboru. - mruknął. Hyperion myślał chyba, że perspektywa małżeństwa powstrzyma syna przed kontaktami z nauczycielką. Cóż, Will nie miał zamiaru tak łatwo zapomnieć o Claudii.
- Ale wiesz? Nie żałuję. To były naj... - urwał nagle, kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Dymitr. Cholera, tak go zagadała, że całkiem zapomniał o jego obecności. Teraz, kiedy zjawił się w jego pokoju półnagi znowu wywołał w nim wściekłość. Rzucił się na Rosjanina, ale siostra próbowała go powstrzymać trzymając go za ręce. odepchnął ją jednak na łóżko i bez ostrzeżenia uderzył Dymitra pięścią w twarz. Nie był za dobry w te klocki, nigdy nie był się w ten prymitywny, mugolski sposób, ale przypływ złości i adrenaliny robił swoje. Mimo, ze Christine zapewniała, że do niczego nie doszło to jednak ubiór chłopaka, a raczej jego brak, mówił sam za siebie.
- Jeszcze raz zbliżysz się do mojej siostry a urwę ci jaja - niemal wysyczał groźbę w stronę kolegi, choć nie był pewny, czy po tym zajściu dalej będą się kumplować.
- Proszę cię o to, o co powinienem poprosić przed wyjazdem. Błagam, Chris, to dla mnie ważne - prosił. Minę miał taka jakby zależało od tego jego życie. Na szczęście zgodziła się, więc mógł odetchnąć z ulgą. Teraz musiał tylko modlić się, żeby nie wygadała się nikomu przypadkiem. Wiedział, że nikomu nie powie tego specjalnie, ale każdemu może zdążyć się wypaplać coś przypadkiem.
- To jakaś Rosjanka. Vulkodlak. Ponoć jest ze Slytherinu, ale nie kojarzę jej. Ojciec dał mi jasno do zrozumienia, że nie mam wyboru. - mruknął. Hyperion myślał chyba, że perspektywa małżeństwa powstrzyma syna przed kontaktami z nauczycielką. Cóż, Will nie miał zamiaru tak łatwo zapomnieć o Claudii.
- Ale wiesz? Nie żałuję. To były naj... - urwał nagle, kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Dymitr. Cholera, tak go zagadała, że całkiem zapomniał o jego obecności. Teraz, kiedy zjawił się w jego pokoju półnagi znowu wywołał w nim wściekłość. Rzucił się na Rosjanina, ale siostra próbowała go powstrzymać trzymając go za ręce. odepchnął ją jednak na łóżko i bez ostrzeżenia uderzył Dymitra pięścią w twarz. Nie był za dobry w te klocki, nigdy nie był się w ten prymitywny, mugolski sposób, ale przypływ złości i adrenaliny robił swoje. Mimo, ze Christine zapewniała, że do niczego nie doszło to jednak ubiór chłopaka, a raczej jego brak, mówił sam za siebie.
- Jeszcze raz zbliżysz się do mojej siostry a urwę ci jaja - niemal wysyczał groźbę w stronę kolegi, choć nie był pewny, czy po tym zajściu dalej będą się kumplować.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Długo nie musiałem czekać na jakąkolwiek reakcje. Po moich słowach widziałem, jak William rzuca się w moją stronę. Pozwoliłem mu się uderzyć. Dostałem w wargę, która automatycznie została przegryziona. Aż tak to nie bolało. Zaraz po jego uderzeniu złożyłem prawą dłoń w pięść i również walnąłem nią chłopaka. Znam się na tym, będąc w Durmstrangu do wielu bójek. Niekoniecznie o dobro kobiet, w ogóle biłem się. Mam trochę siły w rękach. Może jestem bogaty i pochodzę z dosyć snanego rodu, to walke mam we krwi. Po uderzeniu z prawej ręki wykonałem lewą ręką uderzenie w brzuch, aby chłopak się zgjął.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Nie oszukuję cię
Na te słowa Christine nie powiedziała już nic. Widziała że to nieco drażliwy temat dla chłopaka, a przecież ona wcale nie miała ochotę żeby się denerwował. Zastanawiało ją jednak dlaczego Will oszukuje sam siebie? Bo tak to właśnie wygląda. Nie chciał się przyznać przed samym sobą, do tego że się zakochał, a co dopiero przed kimś innym?
Jasne, niektóre dziewczyny już takie były. Lubiły gadać, więc jak zaczęły, to nie myślały nad tym co mówią. Czasami więc można nie chcący wygadać jakiś sekret. Jednak Chrissy mogła śmiało zapewnić brata, że taka sytuacja się nie zdarzy. Szkotka nie należała do tej grupy dziewczyn gaduł. Przeważnie była rozsądna i myślała nad tym co mówi.
- Vulkodlak? Ach tak, kojarzę. Marianna. - Pokiwała głową na znak że wie o kim mowa. Nie znała dziewczyny jakoś dobrze, kojarzyła ją raczej jako samotniczkę, chowającą się gdzieś po kątach z książkami. Nie miała jednak zamiaru oceniać czy pasuje do brata, czy też nie. Była bowiem przekonana że zmuszanie do ślubu, z obcą dziewczyną, była absurdem. I tyle na ten temat.
Słuchała co William ma do powiedzenia, kiedy do pokoju wparował Dymitr, jęknęła niezadowolona.
No tak... jeszcze jego tutaj brakowało.
Zobaczyła że Rosjanin trzyma w ręku pocztówkę od Willa. Czyli już wiedział że został wciągnięty w jakąś gierkę... Odruchowo złapała Willa za rękę. Dobrze wiedziała że nie będzie on siedział spokojnie ma miejscu, póki ślizgon przypomniał mu o swojej obecności. Jednak na niewiele to się zdało, bo Szkot sprawnie się wywinął się i odepchnął ją na łóżko. Zobaczyła jak Will podbiegł do Dymitra i uderzył go z pięścią w twarz. Szybko zerwała się z łóżka i zaraz była już przy chłopakach. W międzyczasie Dymitr zdążył oddać i to podwójnie.
- Przestańcie! Oboje natychmiast macie przestać! - zaczęła się wydzierać, stając między ślizgonami. Wtedy usłyszała jeszcze groźbę brata. - Will do jasnej cholery uspokój się! - Tak jak dzisiaj nie wydzierała się w całym swoim życiu. Można śmiało rzec, że dzisiejszego dnia krzyczała więcej niż dotychczas, wszystkie krzyki razem wzięte. Była tak roztrzęsiona, że nie wiedziała co ma zrobić. Ponownie po jej policzkach spływały łzy, a poza tym cała się trzęsła. Bała się że zaraz sobie zrobią krzywdę, czując się przy tym taka bezradna.
Na te słowa Christine nie powiedziała już nic. Widziała że to nieco drażliwy temat dla chłopaka, a przecież ona wcale nie miała ochotę żeby się denerwował. Zastanawiało ją jednak dlaczego Will oszukuje sam siebie? Bo tak to właśnie wygląda. Nie chciał się przyznać przed samym sobą, do tego że się zakochał, a co dopiero przed kimś innym?
Jasne, niektóre dziewczyny już takie były. Lubiły gadać, więc jak zaczęły, to nie myślały nad tym co mówią. Czasami więc można nie chcący wygadać jakiś sekret. Jednak Chrissy mogła śmiało zapewnić brata, że taka sytuacja się nie zdarzy. Szkotka nie należała do tej grupy dziewczyn gaduł. Przeważnie była rozsądna i myślała nad tym co mówi.
- Vulkodlak? Ach tak, kojarzę. Marianna. - Pokiwała głową na znak że wie o kim mowa. Nie znała dziewczyny jakoś dobrze, kojarzyła ją raczej jako samotniczkę, chowającą się gdzieś po kątach z książkami. Nie miała jednak zamiaru oceniać czy pasuje do brata, czy też nie. Była bowiem przekonana że zmuszanie do ślubu, z obcą dziewczyną, była absurdem. I tyle na ten temat.
Słuchała co William ma do powiedzenia, kiedy do pokoju wparował Dymitr, jęknęła niezadowolona.
No tak... jeszcze jego tutaj brakowało.
Zobaczyła że Rosjanin trzyma w ręku pocztówkę od Willa. Czyli już wiedział że został wciągnięty w jakąś gierkę... Odruchowo złapała Willa za rękę. Dobrze wiedziała że nie będzie on siedział spokojnie ma miejscu, póki ślizgon przypomniał mu o swojej obecności. Jednak na niewiele to się zdało, bo Szkot sprawnie się wywinął się i odepchnął ją na łóżko. Zobaczyła jak Will podbiegł do Dymitra i uderzył go z pięścią w twarz. Szybko zerwała się z łóżka i zaraz była już przy chłopakach. W międzyczasie Dymitr zdążył oddać i to podwójnie.
- Przestańcie! Oboje natychmiast macie przestać! - zaczęła się wydzierać, stając między ślizgonami. Wtedy usłyszała jeszcze groźbę brata. - Will do jasnej cholery uspokój się! - Tak jak dzisiaj nie wydzierała się w całym swoim życiu. Można śmiało rzec, że dzisiejszego dnia krzyczała więcej niż dotychczas, wszystkie krzyki razem wzięte. Była tak roztrzęsiona, że nie wiedziała co ma zrobić. Ponownie po jej policzkach spływały łzy, a poza tym cała się trzęsła. Bała się że zaraz sobie zrobią krzywdę, czując się przy tym taka bezradna.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Cios Williama okazał się celny z czego pewnie byłby dumny gdyby za chwile sam nie oberwał w nos. A potem to już Dymitr zagrał nieczysto, bo kiedy William oglądał krew na dłoni ten zaatakował jego brzuch. No tego to się nie spodziewał. Dzięki Merlinowi, Christine stanęła między nimi, więc miał chwilę, żeby złapać oddech, kiedy zatkało go po ciosie w brzuch. To go tylko bardziej rozjuszyło i za chwilę znowu odepchnął siostrę nei zważając na jej łzy i krzyki i rzucił się z rękoma na ślizgona powalając go na podłogę. Ten atak był... no cóż, zupełnie pozbawiony jakiegokolwiek stylu. Will próbował na oślep okładać Dymitra pięściami wykrzykując w jego stronę coraz to inne groźby i przekleństwa. Nie mógł się równać z Rosjaninem, więc koniec końców dostawał od niego więcej ciosów niż sam mu zadawał, ale w tej chwili iczyło się dla niego tylko to, by bronić honoru swojej młodszej o kilka minut siostrzyczki nawet jeśli cena była utrata własnej godności.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Patrzyła przerażona jak z nosa Williama ciekła krew i jak łapię oddech po uderzeniu w brzuch. Chciała do niego podejść, jakoś mu pomóc. No i wtedy, po raz kolejny, została odepchnięta przez brata. Ręce jej opadły, kompletnie przestała panować już nad łzami, które wciąż spływały jej po policzkach i czuła się tak straszliwie bezsilna.
I mimo że być może zdawała sobie sprawę, że nie jest w stanie ich powstrzymać, nie mogła przecież tak bezczynnie stać i patrzeć, jak wzajemnie rozkwaszają sobie mordy. Dlatego kiedy tylko doszło do niej co się dzieje, po raz kolejny rzuciła się na Willa, podejmując kolejną próbę oderwania go od Dymka. Oczywiście jej starania poszły na marne.
- Jesteście okropni! - Była już zrezygnowana i wściekła. Nie chciała patrzeć na to jak się biją. A nie mogła nic zrobić. Dlatego jedyne na co się teraz zdobyła, to poleciała prosto do swojego pokoju. Trzasnęła drzwiami i to podwójnie. Najpierw drzwi od pokoju Willa, następnie do jej pokoju. Wpadła do swojej sypialni, przetarła policzki, które były już całe mokre i rzuciła się na łóżko.
Niech ten dzień się wreszcie skończy...
I mimo że być może zdawała sobie sprawę, że nie jest w stanie ich powstrzymać, nie mogła przecież tak bezczynnie stać i patrzeć, jak wzajemnie rozkwaszają sobie mordy. Dlatego kiedy tylko doszło do niej co się dzieje, po raz kolejny rzuciła się na Willa, podejmując kolejną próbę oderwania go od Dymka. Oczywiście jej starania poszły na marne.
- Jesteście okropni! - Była już zrezygnowana i wściekła. Nie chciała patrzeć na to jak się biją. A nie mogła nic zrobić. Dlatego jedyne na co się teraz zdobyła, to poleciała prosto do swojego pokoju. Trzasnęła drzwiami i to podwójnie. Najpierw drzwi od pokoju Willa, następnie do jej pokoju. Wpadła do swojej sypialni, przetarła policzki, które były już całe mokre i rzuciła się na łóżko.
Niech ten dzień się wreszcie skończy...
Re: Pokój Williama i Cassidy
Wszystko działo się w przeciągu paru minut. Znalazłem się na podłodze przygniatany przez Williama. Nie zwracałem już wtedy uwagi na Christine. Przejąłem się tym, aby nie być uderzanym. Ciosy Ślizgona nie były bolesne, ale nieprzyjemne. Zdarzało mi się oddać. Obok mnie leżała pocztówka, oczywiście napisem do góry. Przy moim imieniu widniała kropla krwi. Tak samo przy imieniu Christine. Nie mam pojęcia, do kogo może należeć ta krew. Mogła być ona każdego z nas. Denerwowało mnie już leżenie na podłodze, więc odepchnąłem Greengrassa i szybko stanąłem na nogi. Wytarłem krew lejącą się z wargi i rzuciłem się na kumpla. Popchnąłem go na łóżko i zadałem jeszcze trzy ciosy w twarz.
- Między mną a Twoją siostrą di niczego nie doszło. Kurde, gdybym od razu wiedział, że to Twoja siostra, to nawet bym jej nie tknął - powiedziałem do niego.
Puściłem go i podszedłem do okna. Otworzyłem je i splunąłem. Serce mi łomotało ze zdenerwowania. Tak wkurzony jeszcze nie byłem.
- Między mną a Twoją siostrą di niczego nie doszło. Kurde, gdybym od razu wiedział, że to Twoja siostra, to nawet bym jej nie tknął - powiedziałem do niego.
Puściłem go i podszedłem do okna. Otworzyłem je i splunąłem. Serce mi łomotało ze zdenerwowania. Tak wkurzony jeszcze nie byłem.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Kiedy Dymitr rzucił go na łóżko próbował jakoś osłonić twarz, odepchnąć go. W końcu Rosjanin puścił go, ale Will nie wstał od razu. Leżał chwilę na łóżku czując gorącą krew spływającą mu po twarzy. Cholera, musiał nieźle rozkwasić mu nos. Będzie musiał znaleźć kogoś, kto dobrze mu go nastawi, bo nie daruje Dymitrowi jeśli zostanie mu trwała pamiątka po tej bójce.
Usiadł w końcu tamując ręką ten mały krwotok z nosa, nadal był zły na kumpla i cały czas patrzył na niego bykiem próbując uspokoić oddech.
- A kim, do cholery, ma być? Ilu jeszcze Greengrassów jest w szkole? - warknął. Marna wymówka.
- Kurwa, ale masz cios - dodał po dłuższej chwili już odrobinę łagodniej jakby chciał rozładować nieco napięcie. Cały czas krwawił plamiąc swoją nieskazitelną białą koszulę i narzutę na łóżku.Odchylił więc nieco głowę do tyłu jakby to miało mu pomóc. Jakby tego było mało chyba puchło mu oko.
Usiadł w końcu tamując ręką ten mały krwotok z nosa, nadal był zły na kumpla i cały czas patrzył na niego bykiem próbując uspokoić oddech.
- A kim, do cholery, ma być? Ilu jeszcze Greengrassów jest w szkole? - warknął. Marna wymówka.
- Kurwa, ale masz cios - dodał po dłuższej chwili już odrobinę łagodniej jakby chciał rozładować nieco napięcie. Cały czas krwawił plamiąc swoją nieskazitelną białą koszulę i narzutę na łóżku.Odchylił więc nieco głowę do tyłu jakby to miało mu pomóc. Jakby tego było mało chyba puchło mu oko.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Stałem przy oknie z założonymi rękami na torsie. Spojrzałem w dół i zobaczyłem kilka kropli krwi na swoim ciele. Na razie pal to licho, później to zmyje.
- Jeszcze nie znam wszystkich ze szkoły, a nie byłem w zbyt dobrym stanie po poznaniu Twojej siostry, stary. Zresztą nie mówiła, że jest Greengrass. Stary... - nie wiedziałem, co jeszcze mam powiedzieć.
Po jego słowach dotyczących mojego ciosu spojrzałem na kostki u dłoni, które były rozwalone. No cóż, Will ma dosyć mocną twarz.
- Lata treningu - uśmiechnąłem się krzywo.
To tyle? Najpierw bójka, a potem spokojna rozmowa? To było zbyt dziwne, aby było prawdziwe.
- Jeszcze nie znam wszystkich ze szkoły, a nie byłem w zbyt dobrym stanie po poznaniu Twojej siostry, stary. Zresztą nie mówiła, że jest Greengrass. Stary... - nie wiedziałem, co jeszcze mam powiedzieć.
Po jego słowach dotyczących mojego ciosu spojrzałem na kostki u dłoni, które były rozwalone. No cóż, Will ma dosyć mocną twarz.
- Lata treningu - uśmiechnąłem się krzywo.
To tyle? Najpierw bójka, a potem spokojna rozmowa? To było zbyt dziwne, aby było prawdziwe.
Re: Pokój Williama i Cassidy
- No to teraz już wiesz. I jeśli jeszcze raz Cię z nią zobaczę... - warknął. Nie wiedział co miałby mu zrobić, ale na pewno nie byłoby to przyjemne. Ściągnął z łóżka ozdobną narzutę, która i tak nadawała się już do prania i wytarł nią twarz. Cholera, jeśli ojciec zobaczy, że się bił jak jakiś mugol to znowu się na niego wścieknie i zrobi mu pogadankę. Drugiej w ciągu jednego dnia nie zniesie.
- Wiesz, że Cię lubię, ale ona nie jest... Ty nie jesteś dla niej odpowiedni. - mruknął. Nie chciał być niemiły ani go urazić, ale taka była prawda. Jego kochana siostrzyczka zasługiwała na kogoś lepszego. Właściwie to chyba nie było takiej osoby na świecie, której oddałby Christine.
- A trenowałeś jak zatamować krwawienie? - zapytał. Tak, to by było na tyle. Najpierw bójka, a potem spokojna rozmowa, od której to właściwie powinni zacząć.
- Wiesz, że Cię lubię, ale ona nie jest... Ty nie jesteś dla niej odpowiedni. - mruknął. Nie chciał być niemiły ani go urazić, ale taka była prawda. Jego kochana siostrzyczka zasługiwała na kogoś lepszego. Właściwie to chyba nie było takiej osoby na świecie, której oddałby Christine.
- A trenowałeś jak zatamować krwawienie? - zapytał. Tak, to by było na tyle. Najpierw bójka, a potem spokojna rozmowa, od której to właściwie powinni zacząć.
Re: Pokój Williama i Cassidy
Co jeśli jeszcze raz mnie z nią zobaczy? Na pewno nie ja na tym ucierpię, tylko on, gdyby chciał się znów bić. I ja nie jestem dla niej odpowiedni? A niby kto jest? Ciekawe...
- Ja też Cię lubię. Wkońcu jesteśmy kumplami. A tak w ogóle to dlaczego nie jestem dla niej odpowiedni? - zapytałem.
Bardzo mnie to ciekawiło, jaki powód Will znajdzie.
Co do zatamowania krwawienia...
- Weź namocz sobie chusteczkę lub jakiś kawałek materiału, daj zobie go na kark. Weź też podłuż sobie coś pod ten nos. Możesz nawet włożyć materiał do środka - zaproponowałem.
Tak zazwyczaj mama robiła, kiedy komuś z nas poleciała krew z nosa. Pamiętam to jak dziś. Z Nadią za wesoło w tym domu nie było...
- Ja też Cię lubię. Wkońcu jesteśmy kumplami. A tak w ogóle to dlaczego nie jestem dla niej odpowiedni? - zapytałem.
Bardzo mnie to ciekawiło, jaki powód Will znajdzie.
Co do zatamowania krwawienia...
- Weź namocz sobie chusteczkę lub jakiś kawałek materiału, daj zobie go na kark. Weź też podłuż sobie coś pod ten nos. Możesz nawet włożyć materiał do środka - zaproponowałem.
Tak zazwyczaj mama robiła, kiedy komuś z nas poleciała krew z nosa. Pamiętam to jak dziś. Z Nadią za wesoło w tym domu nie było...
Re: Pokój Williama i Cassidy
Dlaczego Dymitr nie jest odpowiedni dla Christine? Otóż powód był bardzo prosty
- Bo moja siostra potrzebuje kogoś, kto poświeci jej całą swoją uwagę. Tylko jej - Cóż, przez ten krótki okres czasu sporo naczytał się o podbojach miłosnych Rosjanina. Musiał bronić swojej niewinnej siostrzyczki przed takim Casanovą. Ciekawe, czy Chris wie, że Dymitr ma dziewczynę?
William zwlekł się z łóżka i zgodnie z instrukcjami ślizgona zniknął w łazience przylegającej do pokoju przygotowując sobie okład z ręcznika. Z przerażeniem odkrył zerkając w lustro, że pod okiem rósł mu ciemnofioletowy siniec. No pięknie. Wrócił po chwili z mokrym, zimnym ręcznikiem, którzy rzucił Rosjaninowi, żeby sam też się nieco ogarnął, a drugi sam przyciskał do nosa. Po drodze zabrał też z sekretarzyka srebrny nóż do kopert, by przycisnąć jego zimne ostrze do rosnącego lima pod okiem kiedy już usiadł na łóżku.
- Boże, wyglądam jak żul - mruknął. Gdyby ojciec go teraz zobaczył... Albo, nie daj boże, Prorok... Nie pozbierałby się do końca życia.
- Długo tu jesteś? - zapytał.
- Bo moja siostra potrzebuje kogoś, kto poświeci jej całą swoją uwagę. Tylko jej - Cóż, przez ten krótki okres czasu sporo naczytał się o podbojach miłosnych Rosjanina. Musiał bronić swojej niewinnej siostrzyczki przed takim Casanovą. Ciekawe, czy Chris wie, że Dymitr ma dziewczynę?
William zwlekł się z łóżka i zgodnie z instrukcjami ślizgona zniknął w łazience przylegającej do pokoju przygotowując sobie okład z ręcznika. Z przerażeniem odkrył zerkając w lustro, że pod okiem rósł mu ciemnofioletowy siniec. No pięknie. Wrócił po chwili z mokrym, zimnym ręcznikiem, którzy rzucił Rosjaninowi, żeby sam też się nieco ogarnął, a drugi sam przyciskał do nosa. Po drodze zabrał też z sekretarzyka srebrny nóż do kopert, by przycisnąć jego zimne ostrze do rosnącego lima pod okiem kiedy już usiadł na łóżku.
- Boże, wyglądam jak żul - mruknął. Gdyby ojciec go teraz zobaczył... Albo, nie daj boże, Prorok... Nie pozbierałby się do końca życia.
- Długo tu jesteś? - zapytał.
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Greenock :: Greengrass Manor
Strona 1 z 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach