Boisko
+39
Stella Stark
Marianne Ray
Monika Kruger
Jonathan Lemke
Elijah Ward
Curtis Rocheleau
Abigail Wellington
Nevan Fraser
Elena Tyanikova
Anthony Wilson
Morpheus A. Maponos
Charles Wilson
Marco Castellani
Mistrz Gry
Christine Greengrass
Charlotte Freya
Serena Valerious
Dymitr Milligan
Cory Reynolds
Sanne van Rijn
Shay Hasting
Misza Gregorovic
Aiko Miyazaki
Malcolm McMillan
Emily Bronte
Noemi Cramer
Nicolas Socha
Dylan Davies
Malina Socha
William Greengrass
Audrey Roshwel
Colette Roshwel
Wyatt Walker
Zoja Yordanova
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Alice Volante
Claudia Fitzpatrick
Brennus Lancaster
43 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Boisko
Strona 5 z 12
Strona 5 z 12 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12
Boisko
First topic message reminder :
Duży, zielony stadion do gry w Quidditcha z trzema pętlami, na którym odbywają się mecze i treningi.
Duży, zielony stadion do gry w Quidditcha z trzema pętlami, na którym odbywają się mecze i treningi.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Boisko
Trening, z zawsze wściekłą, wkurzającą się na wszystko i wydzierającą się na wszystkich Suzanną, był teraz ostatnią rzeczą, na którą Chris miała ochotę. No ale jako że należała do drużyny, to niestety musiała przywlec swoje szanowne cztery litery na boisko.
Zahaczając o szatnie, gdzie przebrała się w strój do quidditcha i chwyciła swoją miotłę, zjawiła się na treningu. Zbadała wzrokiem towarzystwo jakie się już zebrało, ale nie podeszła do nich. Kiwnęła im tylko głową na powitanie i odeszła na bok, pod same trybuny, o które oparła się, czekając na Panią Kapitan.
Zahaczając o szatnie, gdzie przebrała się w strój do quidditcha i chwyciła swoją miotłę, zjawiła się na treningu. Zbadała wzrokiem towarzystwo jakie się już zebrało, ale nie podeszła do nich. Kiwnęła im tylko głową na powitanie i odeszła na bok, pod same trybuny, o które oparła się, czekając na Panią Kapitan.
Re: Boisko
W końcu nadszedł dzień w którym miała dać wycisk swoim kochanym graczom jednak po zobaczeniu jaka pogoda ma panować dzisiejszego dnia uśmiechnęła si krzywo pod nosem i poprawiła swój strój z czarną cyfrą "4" na zielonym tle.
Wkroczyła na boisko a za nią szedł drugoroczny uczeń i niósł skrzynkę z piłkami. Wyglądało trochę na wykorzystywanie młodszych ale gdzie tam, mały uparł się, że chce pomóc, bo on też kiedyś będzie w drużynie. Spodobał jej się ten zapał i pozwoliła mu przyjść na trening i oglądać. Ona też czasem miała dobre serce.
- Jak miło, że ta pogoda was nie wystraszyła - rzuciła z uśmiechem na przywitanie swojej drużynie otaksowując wzrokiem każdego z nich czy aby ich stroje były kompletne, byli o czasie i jeszcze nie wszyscy przybyli, ale to kwestia kilku minut, taką miała nadzieję. Włosy miała splecione w grubego ciemnego warkocza, bo nawet w kucyku zawsze jej przeszkadzała.
- Po treningu każdy ma wypić grzane kremowe piwo, już mówiłam skrzatom z kuchni żeby nam to przygotowały - jeszcze dodała i spojrzała na zegarek i na swoją drużynę - Kryśka, gdzie Will? - zapytała nieco już poirytowana, bo bardzo chciała już zacząć.
Wkroczyła na boisko a za nią szedł drugoroczny uczeń i niósł skrzynkę z piłkami. Wyglądało trochę na wykorzystywanie młodszych ale gdzie tam, mały uparł się, że chce pomóc, bo on też kiedyś będzie w drużynie. Spodobał jej się ten zapał i pozwoliła mu przyjść na trening i oglądać. Ona też czasem miała dobre serce.
- Jak miło, że ta pogoda was nie wystraszyła - rzuciła z uśmiechem na przywitanie swojej drużynie otaksowując wzrokiem każdego z nich czy aby ich stroje były kompletne, byli o czasie i jeszcze nie wszyscy przybyli, ale to kwestia kilku minut, taką miała nadzieję. Włosy miała splecione w grubego ciemnego warkocza, bo nawet w kucyku zawsze jej przeszkadzała.
- Po treningu każdy ma wypić grzane kremowe piwo, już mówiłam skrzatom z kuchni żeby nam to przygotowały - jeszcze dodała i spojrzała na zegarek i na swoją drużynę - Kryśka, gdzie Will? - zapytała nieco już poirytowana, bo bardzo chciała już zacząć.
Re: Boisko
Cóż, Kryśka nie mogła wiedzieć gdzie też jest jej brat i czemu sie spóźnia. Najzwyczajniej w świecie nei znała powodów jego nieobecności na treningu.
W końcu jednak się pojawił spóźniając się elegancko. I ubrany elegancko jak zawsze. Bez miotły i bez stroju sportowego. Nawet pałki nie miał w ręce. Wszedł sobie na trybuny spokojnym krokiem mając głęboko gdzieś to, że wszyscy na niego czekają. Dopiero po chwili zdał sobie z tego sprawę kiedy Suzanne krzyknęła na jego siostrę, więc chcąc nie chcąc zszedł z trybun na murawę.
- Nie musisz krzyczeć na moją siostrę, Castellani - mruknął.
W końcu jednak się pojawił spóźniając się elegancko. I ubrany elegancko jak zawsze. Bez miotły i bez stroju sportowego. Nawet pałki nie miał w ręce. Wszedł sobie na trybuny spokojnym krokiem mając głęboko gdzieś to, że wszyscy na niego czekają. Dopiero po chwili zdał sobie z tego sprawę kiedy Suzanne krzyknęła na jego siostrę, więc chcąc nie chcąc zszedł z trybun na murawę.
- Nie musisz krzyczeć na moją siostrę, Castellani - mruknął.
Re: Boisko
-Nie w taką pogodę się grało prawda Suz- powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Dostrzegła siostrę Willa, tego chłopaka z którym ostatnio rozmawiała na wysokiej wieży. Potem Suz pytała Christine o to gdzie jest Will i nagle on się zjawił.
-Jesteś jej opiekunem czy co Williamie?- zapytała odrobinę wtrącając się w słowo. Miotłę trzymała po swojej prawej stronie, a wiatr rozwiewał jej koński ogon.
-Jesteś jej opiekunem czy co Williamie?- zapytała odrobinę wtrącając się w słowo. Miotłę trzymała po swojej prawej stronie, a wiatr rozwiewał jej koński ogon.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Boisko
- Zobaczymy jak to dzisiaj pójdzie w nieco zmienionym składzie - tu zwróciła się w stronę Różowowłosej, która była nowa w drużynie i jeszcze nie do końca wiedziała na jakiej pozycji ja ustawić, choć podczas lekcji widziała ją w roli pałkarza, a oni muszę mieć charakter i Freya właśnie taki miała.
Prawie w tym samym momencie kiedy może troszeczkę unosząc głos na Christinne wszedł na boisko ów William, który to nie był przygotowany do gry. Suzanne od razu wlepiła w niego swoje ciemne ślipia wyrażając tym samym swoje oburzenie tym co widzi a raczej czego nie widzi.
- Cii... - uciszyła Serenę wyciągając otwartą dłoń w jej stronę kiedy zadała swoje pytanie. Argentynka potem oparła tą dłoń na biodrze w drugiej trzymając swoją ulubioną miotełkę.
- Po pierwsze, nie krzyczałam, po drugie jesteś spóźniony, a po trzecie gdzie do cholery masz swój strój i pałkę? - zapytała już nie tak grzecznie jak wcześniej, bo ją ten osobnik wkurzał już od dłuższego czasu nie tylko z powodu tych zaręczyn a jej przyszłą szwagierką, bo tylko trochę jej się udzieliła nienawiść do Trawiastych od Aleksego.
Prawie w tym samym momencie kiedy może troszeczkę unosząc głos na Christinne wszedł na boisko ów William, który to nie był przygotowany do gry. Suzanne od razu wlepiła w niego swoje ciemne ślipia wyrażając tym samym swoje oburzenie tym co widzi a raczej czego nie widzi.
- Cii... - uciszyła Serenę wyciągając otwartą dłoń w jej stronę kiedy zadała swoje pytanie. Argentynka potem oparła tą dłoń na biodrze w drugiej trzymając swoją ulubioną miotełkę.
- Po pierwsze, nie krzyczałam, po drugie jesteś spóźniony, a po trzecie gdzie do cholery masz swój strój i pałkę? - zapytała już nie tak grzecznie jak wcześniej, bo ją ten osobnik wkurzał już od dłuższego czasu nie tylko z powodu tych zaręczyn a jej przyszłą szwagierką, bo tylko trochę jej się udzieliła nienawiść do Trawiastych od Aleksego.
Re: Boisko
- Cześć dziewczyny - przywitałem się z nimi, zanim jeszcze na boisko weszła Suzanne.
Widziałem też, jak pojawia się Christine, która o dziwo nie stanęła w kółku adoracyjnym, tylko odeszła na bok pod trybuny. Miałem zamiar do niej podejść, ale akurat w tym momencie przyszła pani kapitan i zadała Kryśce pytanie. Podszedłem nieco bliżej i patrzyłem z uwagą na panią prefekt. Zapowiadało się ciekawie, kiedy wpadł William. No to mamy prawie całą drużynę w komplecie. Teraz nic się nie odzywałem, będę miał jeszcze czas, aby pogadać z każdym z drużyny. Trening może być ciężki, ale dla uwielbiających grę na pewno przyjemny.
Widziałem też, jak pojawia się Christine, która o dziwo nie stanęła w kółku adoracyjnym, tylko odeszła na bok pod trybuny. Miałem zamiar do niej podejść, ale akurat w tym momencie przyszła pani kapitan i zadała Kryśce pytanie. Podszedłem nieco bliżej i patrzyłem z uwagą na panią prefekt. Zapowiadało się ciekawie, kiedy wpadł William. No to mamy prawie całą drużynę w komplecie. Teraz nic się nie odzywałem, będę miał jeszcze czas, aby pogadać z każdym z drużyny. Trening może być ciężki, ale dla uwielbiających grę na pewno przyjemny.
Re: Boisko
Była ciekawa jak sobie poradzi na miotle przy tych wszystkich doświadczonych graczach. Może to nawet i lepiej, że warunki klimatyczne były trochę gorsze. Szybciej ją zahartują przy takiej pogodzie i będzie lepiej przygotowana na mecz. O ile jej nie posadzą od razu na ławkę rezerwowych.
Rodzeństwo Greengrassów znał chyba każdy. Uśmiechnęła się do Christine jak tylko pojawiła się na boisku. William także się pojawił, ale trochę już później i zupełnie nieprzygotowany do ćwiczeń. Oho, to chyba jedna z tych osób, która rezygnuje?
Brew różowowłosej momentalnie wystartowała do góry, kiedy odezwała się blond piękność z twarzą myślą nieskalaną. Okey... Szarlotka nie zamierzała wtrącać się na razie w ich spory. Przywołała sobie pałkę i gotowa do ćwiczeń. Brakowało chyba obrońcy, ale dzisiaj raczej będą się zamieniać, żeby każdy miał okazję potrenować.
- Charlotte Freya, miło mi - powiedziała do reszty, która mogła jej jakimś cudem nie znać. Przełożyła sobie pałkę, trzymając ją obiema rękoma za szyją. Miotła już dawno leżała gdzieś na ziemi. Uśmiechnęła się radośnie, nie przejmując się napięciem między panią kapitan, a młodym Trawiastym.
- Może niedysponowany. Masz pomysł na której pozycji mnie obsadzić, Suz? Powinniśmy zacząć, zanim zrobi się ciemno. - Ona się nie przejmowała po prostu takimi błahymi sprawami jak "mam fochy, więc pocałujcie mnie dziś w dupę". William nie chciał grać? To kij mu w oko. Właśnie za to rozkojarzenie ją ludzie albo kochali, albo nienawidzili.
Rodzeństwo Greengrassów znał chyba każdy. Uśmiechnęła się do Christine jak tylko pojawiła się na boisku. William także się pojawił, ale trochę już później i zupełnie nieprzygotowany do ćwiczeń. Oho, to chyba jedna z tych osób, która rezygnuje?
Brew różowowłosej momentalnie wystartowała do góry, kiedy odezwała się blond piękność z twarzą myślą nieskalaną. Okey... Szarlotka nie zamierzała wtrącać się na razie w ich spory. Przywołała sobie pałkę i gotowa do ćwiczeń. Brakowało chyba obrońcy, ale dzisiaj raczej będą się zamieniać, żeby każdy miał okazję potrenować.
- Charlotte Freya, miło mi - powiedziała do reszty, która mogła jej jakimś cudem nie znać. Przełożyła sobie pałkę, trzymając ją obiema rękoma za szyją. Miotła już dawno leżała gdzieś na ziemi. Uśmiechnęła się radośnie, nie przejmując się napięciem między panią kapitan, a młodym Trawiastym.
- Może niedysponowany. Masz pomysł na której pozycji mnie obsadzić, Suz? Powinniśmy zacząć, zanim zrobi się ciemno. - Ona się nie przejmowała po prostu takimi błahymi sprawami jak "mam fochy, więc pocałujcie mnie dziś w dupę". William nie chciał grać? To kij mu w oko. Właśnie za to rozkojarzenie ją ludzie albo kochali, albo nienawidzili.
Charlotte FreyaNieaktywny - Urodziny : 01/04/1996
Wiek : 28
Skąd : Amerykanka
Krew : czysta
Re: Boisko
- A skąd ja... - zaczęła odpowiadać na pytanie Suzki, jednak nie dokończyła, bo ktoś jej nagle przerwał. Odwróciła się więc do tyłu, skąd dobiegał dobrze znany jej głos.
- Co jest do... - mruknęła, widząc nieprzygotowanego do treningu Williama. Po chwili jednak zapaliła jej się żaróweczka i domyślała się co zaraz nastąpi.
No tak... Claudia.
Przeszło jej przez myśl, uświadamiając sobie że to właśnie dla niej dołączył do drużyny Slytherinu.
Kiedy usłyszała zirytowany głos Suzanne, pokręciła młynka oczami i z powrotem oparła głowę o trybuny. No bo co ona mogła zrobić? To była sprawa między Williamem a Panią Kapitan. Nie miała zamiaru się wtrącać. Jak na razie oczywiście.
- Co jest do... - mruknęła, widząc nieprzygotowanego do treningu Williama. Po chwili jednak zapaliła jej się żaróweczka i domyślała się co zaraz nastąpi.
No tak... Claudia.
Przeszło jej przez myśl, uświadamiając sobie że to właśnie dla niej dołączył do drużyny Slytherinu.
Kiedy usłyszała zirytowany głos Suzanne, pokręciła młynka oczami i z powrotem oparła głowę o trybuny. No bo co ona mogła zrobić? To była sprawa między Williamem a Panią Kapitan. Nie miała zamiaru się wtrącać. Jak na razie oczywiście.
Re: Boisko
Serene kompletnie zignorował. Nie był w nastroju do takich słownych potyczek. Dymitra zignorował z tego samego powodu.
- Rezygnuję - odpowiedział pani kapitan nadętej w przeciwieństwie do niej spokojnym tonem. William nie miał focha jak się zdawało rózowej. William najzwyczajniej w świecie nie lubił sportów drużynowych, mimo, że był całkiem niezły w quidditcha.Ale Christine miała rację w swoich domysłach. Zapisał się do drużyny ze względu na Claudię, a teraz skoro jej nie ma to nie widział sensu dalej udawać, że ta gra go rajcuje.
- Ale nie złość się kochana. Znalazłem zastępstwo - tu skinął głowa na blondynę. - Serena jest chętna na moją pałkę - uśmiechnął się drwiąco.
- Rezygnuję - odpowiedział pani kapitan nadętej w przeciwieństwie do niej spokojnym tonem. William nie miał focha jak się zdawało rózowej. William najzwyczajniej w świecie nie lubił sportów drużynowych, mimo, że był całkiem niezły w quidditcha.Ale Christine miała rację w swoich domysłach. Zapisał się do drużyny ze względu na Claudię, a teraz skoro jej nie ma to nie widział sensu dalej udawać, że ta gra go rajcuje.
- Ale nie złość się kochana. Znalazłem zastępstwo - tu skinął głowa na blondynę. - Serena jest chętna na moją pałkę - uśmiechnął się drwiąco.
Re: Boisko
Czyli William jednak odchodzi. Serena dobrze mi to powiedziała w niedzielę. Przysłuchiwałem się rozmowie pomiędzy Greengrassem a panią kapitan. Wiedziałem, że będzie to ciekawe widowisko i takim się okazało. William znajdzie zastępstwo, oczywiście, w końcu różowa i blondynka po coś są na boisku. Równie dobrze sam mógłbym zająć jego miejsce w drużynie. Przynajmniej nie musiałem dla kogoś zapisywać się do drużyny, tylko zrobiłem to z chęci grania. Nie każdy ma umiejętności do tego. Ostatnie słowa Trawiastego wytrąciły mnie z równowagi.
- Serena nigdy nie dotknie Twojej pałki - warknąłem na niego puszczając miotłę, którą trzymałem w ręce.
Mogło to dwuznacznie brzmieć, ale pewnie Trawiasty chciał, żeby tak to było odebrane. Zacisnąłem dłoń w pięść i zrobiłem krok do przodu. Nie będę się teraz bił, w końcu trening powinien być przyjemny...
- Serena nigdy nie dotknie Twojej pałki - warknąłem na niego puszczając miotłę, którą trzymałem w ręce.
Mogło to dwuznacznie brzmieć, ale pewnie Trawiasty chciał, żeby tak to było odebrane. Zacisnąłem dłoń w pięść i zrobiłem krok do przodu. Nie będę się teraz bił, w końcu trening powinien być przyjemny...
Re: Boisko
Serena słuchała ich uważnie, jak zaczęli się kłócić i jak William powiedział, że właśnie ona wejdzie na jego miejsce. Oczywiście kiedyś miała lepsze relacje z Suzanne jednakże teraz doszła do wniosku, że ta chyba celowo ją ignoruje. Będzie musiała naprawić kontakt i tą przestrzeń między nimi. Dymitr własnie mówił, że Serena nie tknie pałki Williama, boże jak to dwuznacznie zabrzmiało.
-Ej panowie, do licha. Kłócąc się będziemy tu tak stać do rana i zapuszczać korzenie. Moja sprawa co zrobię z pałką Williama, ale mam już własną- powiedziała odrobinę podenerwowanym tonem.
-Charlotte, mi również. Moje imię słyszałaś przed momentem- powiedziała skupiając się bardziej teraz na dziewczynie niż na kłócących się chłopcach.
-To twój styl czy ktoś ci zrobił psikus z szamponem do włosów?- zapytała wskazując na jej różowe niczym guma do żucia włosy. Nie żeby była złośliwa, po prostu zapytała.
-Ej panowie, do licha. Kłócąc się będziemy tu tak stać do rana i zapuszczać korzenie. Moja sprawa co zrobię z pałką Williama, ale mam już własną- powiedziała odrobinę podenerwowanym tonem.
-Charlotte, mi również. Moje imię słyszałaś przed momentem- powiedziała skupiając się bardziej teraz na dziewczynie niż na kłócących się chłopcach.
-To twój styl czy ktoś ci zrobił psikus z szamponem do włosów?- zapytała wskazując na jej różowe niczym guma do żucia włosy. Nie żeby była złośliwa, po prostu zapytała.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Boisko
- Na tej samej zasadzie co Twoja urocza słoma, Sereno. Kaprysik - uśmiechnęła się słodko w odpowiedzi. W końcu panna Valerious też z pewnością nie miała naturalnego koloru włosów... W ogóle, nie wyglądała naturalnie. Przypominała te dziewczyny wyjęte z magazynu modowego, których Charlotte tak nienawidziła. Ona stanowiła ich idealne przeciwieństwo... Chude to takie, różowe i niedbałe - bardziej czasopismo muzyczne dla brudasów z wielkimi... gitarami. To przez te ciągłe rozmowy o pałkach.
Westchnęła wymownie, puszczając lewą ręką swój kij do gry i wsadziła go pod ramię. Sięgnęła po miotłę, która leżała u jej stóp i wetknęła ją pomiędzy nogi, siadając na niej. Zaczęła się magicznie unosić, czekając na resztę. Tak było poza tym wygodniej. Nie lubiła stać i nic nie robić.
Westchnęła wymownie, puszczając lewą ręką swój kij do gry i wsadziła go pod ramię. Sięgnęła po miotłę, która leżała u jej stóp i wetknęła ją pomiędzy nogi, siadając na niej. Zaczęła się magicznie unosić, czekając na resztę. Tak było poza tym wygodniej. Nie lubiła stać i nic nie robić.
Charlotte FreyaNieaktywny - Urodziny : 01/04/1996
Wiek : 28
Skąd : Amerykanka
Krew : czysta
Re: Boisko
To co tu się działo to jakaś czysta groteska. Suzanne otworzyła aż buzię by potem uformować ją w wąską kreskę zabijając Williama wzrokiem. Mogła się tego spodziewać, odkąd Claudia odeszła nie przykładał się w ogóle do gry, wyraźnie spowalniał resztę i głównie dlatego Castellani po każdym ich treningu wychodziła wkurzona. Podczas treningów w Juniorach panowała inna atmosfera i przede wszystkim dyscyplina, no ale tam byli już ludzie, którzy wiązali swoją przyszłość z Quidditchem, tutaj nie bardzo.
- To ja decyduję kto za kogo będzie grał - powiedziała ostro, bo bardzo nie lubiła jak ktoś mieszał się w sprawy, które dotyczą kapitana. Już miała go wyrzucić z boiska by im nie przeszkadzał kiedy do ich konwersacji wkroczyły osoby trzecie, jakby ktoś ich o to prosił... choć całą tą wymianę zdań między Sereną, Williamem i Dymitrem skomentowała uniesieniem jednej brwi do góry i uśmieszkiem. Lubiła takie sytuacje ale nie podczas treningu.
- Zamknąć się wszyscy! - krzyknęła już bardzo zdenerwowana. Nie tak to wszystko miało wyglądać - William, spieprzaj z boiska, mówię grzecznie - dodała zamykając oczy i wskazując chłopakowi kierunek w którym powinien się udać, czyli drogę do zamku. Dwa głębokie wdechy i wydechy.
- Charlotte, gratulacje, póki co jesteś pałkarzem i tak widziałam Cię na tej pozycji, od dłuższego czasu obserwuję Twoją grę - powiedziała już znacznie spokojniej do dziewczyny i szybko wsiadła na swoją miotłę a różdżką otworzyła kufer by przyciągnąć do siebie piłkę zaklęciem "accio kafel".
- Wskakujcie na miotły, żeby odreagować poćwiczymy Woollongong Shimmy i Głowę Jastrzębia, wiem, że to typowo manewry dla ścigajacych ale po tych dwóch zmianach możliwe, że pozmieniamy trochę skład - powiedziała i rzuciła kafla do góry
- To ja decyduję kto za kogo będzie grał - powiedziała ostro, bo bardzo nie lubiła jak ktoś mieszał się w sprawy, które dotyczą kapitana. Już miała go wyrzucić z boiska by im nie przeszkadzał kiedy do ich konwersacji wkroczyły osoby trzecie, jakby ktoś ich o to prosił... choć całą tą wymianę zdań między Sereną, Williamem i Dymitrem skomentowała uniesieniem jednej brwi do góry i uśmieszkiem. Lubiła takie sytuacje ale nie podczas treningu.
- Zamknąć się wszyscy! - krzyknęła już bardzo zdenerwowana. Nie tak to wszystko miało wyglądać - William, spieprzaj z boiska, mówię grzecznie - dodała zamykając oczy i wskazując chłopakowi kierunek w którym powinien się udać, czyli drogę do zamku. Dwa głębokie wdechy i wydechy.
- Charlotte, gratulacje, póki co jesteś pałkarzem i tak widziałam Cię na tej pozycji, od dłuższego czasu obserwuję Twoją grę - powiedziała już znacznie spokojniej do dziewczyny i szybko wsiadła na swoją miotłę a różdżką otworzyła kufer by przyciągnąć do siebie piłkę zaklęciem "accio kafel".
- Wskakujcie na miotły, żeby odreagować poćwiczymy Woollongong Shimmy i Głowę Jastrzębia, wiem, że to typowo manewry dla ścigajacych ale po tych dwóch zmianach możliwe, że pozmieniamy trochę skład - powiedziała i rzuciła kafla do góry
Re: Boisko
- Wohoo - wyszczerzyła się radośnie, podrywając się w końcu do góry na miotle, kiedy kafel poleciał w górę. Przy nich była początkującą. Nawet jeżeli Suzanne miała okazję ją widzieć na zajęciach w akcji, normalnie podczas meczy skandowała jedynie obraźliwe odzywki w kierunku przeciwników, a nie przykładała wielkiej wagi do nazw tricków, które wyrzucał z siebie komentator widowiska. A mimo to dzisiejsze zadanie wydawało jej się proste. Latanie zygzakiem, a potem praca zespołowa. Nie będzie się na razie wychylała, skoro dopiero dostała tę robotę. Czyli tak, będzie musiała się dogadać z Sereną, jako drugim pałkarzem, a Dymitr i Suzanne są jako ścigający. Christine pewnie do nich teraz dołączy, żeby nie wypadać z formy. Kurde, dalej brakowało kogoś na bramce, albo przynajmniej kogoś takiego, kto będzie chodził po piłkę jak poleci w którąś ze stron.
Charlotte FreyaNieaktywny - Urodziny : 01/04/1996
Wiek : 28
Skąd : Amerykanka
Krew : czysta
Re: Boisko
To co się działo na boisku to prawdziwa komedia. Wystarczyłoby tylko siąść na trybunach z popcornem i zacząć się śmiać widząc tę wymianę zdań pomiędzy drużyną Ślizgonów. Mnie jednak do śmiechu nie było. Widziałem, jak Charlotte wsiada na miotłę i unosi się do góry. Obróciłem się tyłem do Williama i puszczając też mimo uszu słowa Sereny, podniosłem swoją miotłę z ziemi, wsiadłem na nią i wzbiłem się w powietrze.
Zmiany w drużynie, to może być dobre rozwiązanie. Mnie jest obojętnie, na jakiej pozycji będę grał, chociaż opcjowałbym za byciem ścigającym albo pałkarzem, jakoś te dwie role najbardziej mi odpowiadają. Nazwy ćwiczeń w Quidditchu były dziwne, teraz nie miałem głowy co co oznacza, ale ćwiczyć będę. Po to tu jestem.
Zmiany w drużynie, to może być dobre rozwiązanie. Mnie jest obojętnie, na jakiej pozycji będę grał, chociaż opcjowałbym za byciem ścigającym albo pałkarzem, jakoś te dwie role najbardziej mi odpowiadają. Nazwy ćwiczeń w Quidditchu były dziwne, teraz nie miałem głowy co co oznacza, ale ćwiczyć będę. Po to tu jestem.
Re: Boisko
Uczucie satysfakcji wywołane złością Milligana sprawiło mu dużo radości. Kiedy wyskoczył do niego z pięściami uśmiechnął się tylko, choć profilaktycznie zacisnął palce na różdżce w kieszeni płaszcza.
- Serio? Chcesz się bić? O nią? - uniósł brew ledwie powstrzymując się, żeby się nie roześmiać. Rozgryzł już Serenę po tym co zaprezentowała swoją osobą ostatnimi czasy. Wystarczyłoby jedno jego słowo a zapewne oddałaby mu się bez gadania. I pewnei nie tylko jemu a połowie braci uczniowskiej. Uśmiechnął się do Różowej słysząc jej komentarz odnośnie włosów Sereny. Nigdy z nia jakoś nie rozmawiał mimo, że byli z jednego domu i na jednym roku. Zawsze wydawała mu się zbyt... ekscentryczna, aby zaszczycić ją swoją uwagą.
- To nei było grzeczne - zwrócił się do Suzanne z lekką wyższością. Skłonił jej kurtuazyjnie głową na pożegnanie i udał się we wskazanym przez nią kierunku. Wrócił dawny Will, hm?
- Uważaj na siebie - rzucił krótko do siostry, kiedy ją mijał po czym zatrzymał się na chwile obok swojej następczyni. Charlotte dosiadła właśnie swojej miotły, więc musiał zadrzeć głowe do góry kiedy się do niej odezwał.
- Pieprzynij tłuczkiem Milligana na rozgrzewkę, może trochę zmądrzeje - uśmiechnął się do niej znowu i nawet puścił jej oczko. Albo zwyczajnie zamrugał, ciężko stwierdzić. Zaraz po tym dziewczyna śmigneła za kaflem i tyle jej było, a Will zasiadł sobie na trybunach. Przecież nie zostawi swojej siostrzyczki na pastwę Dymitra, prawda? Jeszcze zrzuci ją z miotły...
- Serio? Chcesz się bić? O nią? - uniósł brew ledwie powstrzymując się, żeby się nie roześmiać. Rozgryzł już Serenę po tym co zaprezentowała swoją osobą ostatnimi czasy. Wystarczyłoby jedno jego słowo a zapewne oddałaby mu się bez gadania. I pewnei nie tylko jemu a połowie braci uczniowskiej. Uśmiechnął się do Różowej słysząc jej komentarz odnośnie włosów Sereny. Nigdy z nia jakoś nie rozmawiał mimo, że byli z jednego domu i na jednym roku. Zawsze wydawała mu się zbyt... ekscentryczna, aby zaszczycić ją swoją uwagą.
- To nei było grzeczne - zwrócił się do Suzanne z lekką wyższością. Skłonił jej kurtuazyjnie głową na pożegnanie i udał się we wskazanym przez nią kierunku. Wrócił dawny Will, hm?
- Uważaj na siebie - rzucił krótko do siostry, kiedy ją mijał po czym zatrzymał się na chwile obok swojej następczyni. Charlotte dosiadła właśnie swojej miotły, więc musiał zadrzeć głowe do góry kiedy się do niej odezwał.
- Pieprzynij tłuczkiem Milligana na rozgrzewkę, może trochę zmądrzeje - uśmiechnął się do niej znowu i nawet puścił jej oczko. Albo zwyczajnie zamrugał, ciężko stwierdzić. Zaraz po tym dziewczyna śmigneła za kaflem i tyle jej było, a Will zasiadł sobie na trybunach. Przecież nie zostawi swojej siostrzyczki na pastwę Dymitra, prawda? Jeszcze zrzuci ją z miotły...
Re: Boisko
-Nie do końca Charlotte, mój to naturalny kolor, ty chyba nie urodziłaś się z gumą do włosów na głowie prawda?- powiedziała w miarę uprzejmym tonem do dziewczyny, by potem się przymknąć. Szczerze? Suzanne zaczynała ją irytować swoim wywyższaniem się i udawaniem lepszej od innych. Olewała ją i traktowała jak jakiś plebs, a przecież kiedyś się przyjaźniły. Postanowiła jednak to przemilczeć i po prostu zając się tym co powinna.
-Ustalmy rozejmy, inaczej ciężko będzie nam wygrać, bez wspólnego języka w grze- powiedziała do różowej, nawet lekko się do niej uśmiechając.
-Woollongong Shimmy, brzmi ciekawie- powiedziała, przy okazji będzie mogła sprawdzić swój refleks. Miała nadzieję, że wszyscy wiedzą co trzeba robić. Ona już na miotle wzbiła się w górę tak jak z pewnością reszta zawodników.
-Ustalmy rozejmy, inaczej ciężko będzie nam wygrać, bez wspólnego języka w grze- powiedziała do różowej, nawet lekko się do niej uśmiechając.
-Woollongong Shimmy, brzmi ciekawie- powiedziała, przy okazji będzie mogła sprawdzić swój refleks. Miała nadzieję, że wszyscy wiedzą co trzeba robić. Ona już na miotle wzbiła się w górę tak jak z pewnością reszta zawodników.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Boisko
Nie wyskoczyłem z pięściami, tylko zbliżyłem się, a pięść była zaciśnięta, lecz ręka opuszczona wzdłuż ciała. Will zagadał do mnie, zanim jeszcze wsiadłem na miotłę. Spojrzałem na niego wściekle.
- Wolałbym znów pobić się o Twoją siostrę - warknąłem i odwróciłem się, aby w końcu siąść na miotłę.
To nie był czas i miejsce na takie bitwy słowne. Will ma przewagę w zaklęciach, ja zaś w pięściach. Mówią o biciu się o jego siostrę nie zwracałem uwagi na to, kto jest na boisku, jakbym zupełnie zapomniał, że Christine tego słucha. Dopiero jak wzleciałem w powietrze rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem Christine, która ciągle stała pod trybunami. Westchnąłem ciężko i odleciałem daleko, aby nieco wytrzeźwieć. Ten deszczyk jak i wiatr dobrze mi teraz zrobią. Po chwili wróciłem do drużyny i byłem gotów na ćwiczenie taktyk.
- Wolałbym znów pobić się o Twoją siostrę - warknąłem i odwróciłem się, aby w końcu siąść na miotłę.
To nie był czas i miejsce na takie bitwy słowne. Will ma przewagę w zaklęciach, ja zaś w pięściach. Mówią o biciu się o jego siostrę nie zwracałem uwagi na to, kto jest na boisku, jakbym zupełnie zapomniał, że Christine tego słucha. Dopiero jak wzleciałem w powietrze rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem Christine, która ciągle stała pod trybunami. Westchnąłem ciężko i odleciałem daleko, aby nieco wytrzeźwieć. Ten deszczyk jak i wiatr dobrze mi teraz zrobią. Po chwili wróciłem do drużyny i byłem gotów na ćwiczenie taktyk.
Re: Boisko
Przez całą tę sytuację Chris starała się panować nad sobą, co nie było wcale takie łatwe. Miała ochotę rzucić miotłą i po prostu opuścić boisko mając gdzieś trening, jednak wiedziała że Suzanne by ją wtedy zamordowała chyba, więc jakimś cudem przezwyciężyła tę chęć i cały czas stała w tym samym miejscu, obserwując ich kłótnie z boku. Zaraz potem znowu miała ochotę podejść i strzelić jednego i drugiego w te ich głupie łby, żeby się ogarnęli, ale i przed tym się powstrzymała.
Wreszcie usiadła na miotłę, i nie zważając już na to co się dzieje na boisku poleciała w górę, zrobiła kilka okrążeń wokół boiska, i wróciła do reszty dopiero kiedy wszyscy już byli na miotłach. Próbowała za wszelką cenę nie patrzeć na Dymitra i Serenę, ani nie myśleć o Williamie, tylko słuchać co ich kapitan ma do powiedzenia i ogólnie skupić się na treningu.
Wreszcie usiadła na miotłę, i nie zważając już na to co się dzieje na boisku poleciała w górę, zrobiła kilka okrążeń wokół boiska, i wróciła do reszty dopiero kiedy wszyscy już byli na miotłach. Próbowała za wszelką cenę nie patrzeć na Dymitra i Serenę, ani nie myśleć o Williamie, tylko słuchać co ich kapitan ma do powiedzenia i ogólnie skupić się na treningu.
Re: Boisko
Suzanne nie olewała nikogo a na pewno nei specjalnie. Po prostu na treningach była skoncentrowana całkowicie na Quidditchu a inne pogaduszki o pierdołach ją denerwowały, bo takie rzeczy to przed albo po spotkaniu. Może i zachowywała sie trochę z wyższością ale miała od niektórych wiecej doświadczenia w lataniu a chciała im tą swoją wiedzę jak najlepiej przekazać temu tak stawiała na dyscyplinę, przez co była uważana za "wredną i napuszoną". Wszytsko jednak dla dobra drużyny i gdy zobacza wyniki tej ciezkiej pracy to zrozumieją jej nastawienie a na żadne podziekowania nie liczyła, bo AŻ taka nie była za jaką ją wszyscy uważali.
Suzka zmieniała sie podczas treningów diametralnie, poza nimi w Pokoju Wspólnym mogłą być najlepszą kumpelą a na treningu była wredną dzidą nawet dla bliskiej osoby. Gdyby jej Alek latał to by się chyba z 5 razy rozeszli, bo nie miałby taryfy ulgowej żadnej. No cóż, taki typ.
- Do głowy podzielmy się w trójki, niech każdy będzie przynajmniej raz na środku i lecimy na przeciwników, którzy mają kalfla. Mamy kilka piłek wiec nikt się nie będzie nudził. Potem latamy zygzakiem, wszytsko jasne czy coś powtórzyć? - zapytała już na wysokościach. Jeżeli nie maja pytań to mogą już zacząć pracę nad doskonaleniem swoich umiejetnosci. Sama powinna poćwiczyć, bo ostatnio skupiała się na innych manewrach.
/W poście opiszcie swoje manewry i po każdym rzućcie kostką, więc wychodzi na to, że w jednym poście mają być dwa rzuty, ja to potem podsumuje wszystko. Good Luck, Have Fun!/
Suzka zmieniała sie podczas treningów diametralnie, poza nimi w Pokoju Wspólnym mogłą być najlepszą kumpelą a na treningu była wredną dzidą nawet dla bliskiej osoby. Gdyby jej Alek latał to by się chyba z 5 razy rozeszli, bo nie miałby taryfy ulgowej żadnej. No cóż, taki typ.
- Do głowy podzielmy się w trójki, niech każdy będzie przynajmniej raz na środku i lecimy na przeciwników, którzy mają kalfla. Mamy kilka piłek wiec nikt się nie będzie nudził. Potem latamy zygzakiem, wszytsko jasne czy coś powtórzyć? - zapytała już na wysokościach. Jeżeli nie maja pytań to mogą już zacząć pracę nad doskonaleniem swoich umiejetnosci. Sama powinna poćwiczyć, bo ostatnio skupiała się na innych manewrach.
/W poście opiszcie swoje manewry i po każdym rzućcie kostką, więc wychodzi na to, że w jednym poście mają być dwa rzuty, ja to potem podsumuje wszystko. Good Luck, Have Fun!/
Re: Boisko
Przyszła pora na ćwiczenia. Słuchając słów pani kapitan od razu liczyłem, ile jest osób na boisku: Suzi, Charlotte, ja, Serena, Christine. Brakowało tylko Cassidy i Leny, szkoda. Podczas tego patrzenia na każdego, uświadomiłem sobie, że jestem jedynym facetem w drużynie Ślizgońskiej. Taka ilość kobiet mi nie przeszkadzała, nawet motywowała do działania, jeśli strzeliłbym najwięcej bramek. Jak Suzanne skończyła mówić to zaczęliśmy ustawiać się w trójki. każdy mógł spróbować grać na pozycji ścigającego. Podleciałem do Charlotte i samej pani kapitan, aby poćwiczyć z nimi. Jakoś z nimi nie miałem żadnych sporów w tej chwili.
Ustawiliśmy się, zaczęliśmy najpierw podawać sobie kafla, później zaś ruszyliśmy przed siebie z zawrotną szybkością. Najpierw na środku była Charlotte, później ja, a na końcu Suzanne. Zaczęliśmy lot od połowy boiska, a skończyliśmy przy bramkach, następnie od bramek do kolejnych i od tych drugich do środka. Dosyć prosty manewr, ale trzeba mocno się skupić podczas tej szybkości.
This dice is not existing.
This dice is not existing.
Ustawiliśmy się, zaczęliśmy najpierw podawać sobie kafla, później zaś ruszyliśmy przed siebie z zawrotną szybkością. Najpierw na środku była Charlotte, później ja, a na końcu Suzanne. Zaczęliśmy lot od połowy boiska, a skończyliśmy przy bramkach, następnie od bramek do kolejnych i od tych drugich do środka. Dosyć prosty manewr, ale trzeba mocno się skupić podczas tej szybkości.
This dice is not existing.
This dice is not existing.
Re: Boisko
Ich podział był słuszny. Najbardziej doświadczoną osobą, która była w stanie pomóc takiemu laikowi jak Charlotte, była sama Suzanne. Dymitr był chłopakiem, więc też teoretycznie dodawało mu to do krzepy i umiejętności. Nie to, że była niesprawiedliwa w stosunku do dziewczyn... Uważała, że to nic złego być tą słabszą i piękniejszą płcią. Ale oczywiście, że będą takie, które będą potrafiły lepiej prowadzić auto, szybciej biegać czy więcej kilogramów w stanie unieść. Tyle, że to już rzadziej się spotyka...
Wystawiała piłki najlepiej jak potrafiła. Dzięki uwagom Ślizgonów udało jej się przeżyć pierwsza natarcie i nawet trafić w kafla. Przeżyła to po swojemu, bo ta wiecznie uśmiechnięta dziewczyna nie potrafiła jawnie się uzewnętrznić. Nie trzęsły jej się ręce, nie dyndała na boki... To chyba już jakiś postęp. Kiedy nadeszła odpowiednia pora wycelowała w najwyższą bramkę i strzeliła.
This dice is not existing.
This dice is not existing.
Wystawiała piłki najlepiej jak potrafiła. Dzięki uwagom Ślizgonów udało jej się przeżyć pierwsza natarcie i nawet trafić w kafla. Przeżyła to po swojemu, bo ta wiecznie uśmiechnięta dziewczyna nie potrafiła jawnie się uzewnętrznić. Nie trzęsły jej się ręce, nie dyndała na boki... To chyba już jakiś postęp. Kiedy nadeszła odpowiednia pora wycelowała w najwyższą bramkę i strzeliła.
This dice is not existing.
This dice is not existing.
Charlotte FreyaNieaktywny - Urodziny : 01/04/1996
Wiek : 28
Skąd : Amerykanka
Krew : czysta
Re: Boisko
Serena już uniosła się wyżej na swej miotle z pałką w ręku, gotowa ruszyć do ćwiczeń, ale jeśli ktoś by tylko coś warknął bądź burknął w jej kierunku to od razu oberwałby tą pałką po głowie, albo po prostu odrzuciła by w jego kierunku tłuczka, tyle że potem moglaby po prostu oberwać słownie od kapitana drużyny i skończyłoby się gwiazdorzenie. Zjadłaby snickersa i by jej przeszło.
Wykonywała dokładnie zadanie, które powierzyła jej Suzanne. Zostało jej latać z ludźmi, którzy zostali. Oczywiście był też moment gdy ona była w środku, między tą dwójką. Na miotle trzymała się dobrze, ale nie starała się też nadto wychylać przed szereg. Tutaj byli drużyną a nie jednostką pojedynczą. Gdy była jej kolej to trafiła pałką w kafla (kostka nr 6)
Widać było u niej doświadczenie, ale można też było dostrzec fakt, że ostatnio wcale nie trenowała, czyli po prostu miała delikatne zaległości. Leciała przed siebie by prawidłowo wykonać zadanie, które jej powierzono. (kostka nr 1)
Po skończonym treningu wylądowała na murawie i poprawiła związane w koński ogon włosy. Nie odzywała się nawet słowem do nikogo.
Wykonywała dokładnie zadanie, które powierzyła jej Suzanne. Zostało jej latać z ludźmi, którzy zostali. Oczywiście był też moment gdy ona była w środku, między tą dwójką. Na miotle trzymała się dobrze, ale nie starała się też nadto wychylać przed szereg. Tutaj byli drużyną a nie jednostką pojedynczą. Gdy była jej kolej to trafiła pałką w kafla (kostka nr 6)
Widać było u niej doświadczenie, ale można też było dostrzec fakt, że ostatnio wcale nie trenowała, czyli po prostu miała delikatne zaległości. Leciała przed siebie by prawidłowo wykonać zadanie, które jej powierzono. (kostka nr 1)
Po skończonym treningu wylądowała na murawie i poprawiła związane w koński ogon włosy. Nie odzywała się nawet słowem do nikogo.
Ostatnio zmieniony przez Serena Valerious dnia Pią 21 Lut 2014, 13:52, w całości zmieniany 1 raz
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Boisko
The member 'Serena Valerious' has done the following action : Dices roll
#1 'kostka' : 6
--------------------------------
#2 'kostka' : 1
#1 'kostka' : 6
--------------------------------
#2 'kostka' : 1
Mistrz Gry
Re: Boisko
Marco przybył do szatni graczy tuż obok boiska gdzie uczniowie powinni już być gotowi do zajęć, tak jak obiecał dzisiejszego dnia odbędzie się próbny mecz przed sezonowy, chciał zobaczyć jak radzą sobie jego uczniowie i może też dostrzec potencjały.
Kiedy wszyscy się zebrali przedstawił podzielił ich na dwie drużyny a później też i pozycję.
Drużyna Pomarańczowa
Ścigajacy:
1. Suzanne Castellani
2. Cory Reynolds
3. Charles Wilson
Pałkarze:
1. Aiko Miayzaki
2. Emily Bronte
Obrońca:
1. Ailce Volante
Szukający
1. Wyatt Walker
Drużyna Fioletowa:
Ścigajacy:
1. Shay Hasting
2. Cassidy Thomas
3. Lena Gregorovic
Pałkarze:
1. Hannah Wilson
2.
Obrońca:
1. Sanne van Rijn
Szukający
1. Christine Greengrass
Każdy ubrał koszulki w odpowiednim dla drużyny kolorze i wszyscy poszli w kierunku boiska gdzie miała rozegrać się właściwa rozgrywka.
// Stosujemy się wg ZASAD GRY. Najpierw rzucamy kostką (w pełnym edytorze klikamy na trzy kropki a później na kostkę), wysyłamy posta i dodajemy kolejnego z opisem zagrywki!. Proszę się dogadać który ściagający pierwszy zaczyna i komu podaje. To ma być dynamiczna gra, nie mamy całego tygodnia.
Kiedy wszyscy się zebrali przedstawił podzielił ich na dwie drużyny a później też i pozycję.
Drużyna Pomarańczowa
Ścigajacy:
1. Suzanne Castellani
2. Cory Reynolds
3. Charles Wilson
Pałkarze:
1. Aiko Miayzaki
2. Emily Bronte
Obrońca:
1. Ailce Volante
Szukający
1. Wyatt Walker
Drużyna Fioletowa:
Ścigajacy:
1. Shay Hasting
2. Cassidy Thomas
3. Lena Gregorovic
Pałkarze:
1. Hannah Wilson
2.
Obrońca:
1. Sanne van Rijn
Szukający
1. Christine Greengrass
Każdy ubrał koszulki w odpowiednim dla drużyny kolorze i wszyscy poszli w kierunku boiska gdzie miała rozegrać się właściwa rozgrywka.
// Stosujemy się wg ZASAD GRY. Najpierw rzucamy kostką (w pełnym edytorze klikamy na trzy kropki a później na kostkę), wysyłamy posta i dodajemy kolejnego z opisem zagrywki!. Proszę się dogadać który ściagający pierwszy zaczyna i komu podaje. To ma być dynamiczna gra, nie mamy całego tygodnia.
Ostatnio zmieniony przez Marco Castellani dnia Nie 06 Kwi 2014, 18:48, w całości zmieniany 1 raz
Strona 5 z 12 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Boisko
Strona 5 z 12
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach