Obserwatorium

+24
Samuel Jarsen
Stella Stark
Elektra Fyodorova
Monika Kruger
Brandon Tayth
Leanne Chatier
Femke van Rijn
Peter Raffles
Zoja Yordanova
Benedict Walton
Lena Gregorovic
Nicolas Socha
Maja Vulkodlak
Lucas Castellani
Borys Tiereszkowy
Andrea Jeunesse
Audrey Roshwel
Mistrz Gry
Sasza Tiereszkowa
Polly Baldwin
Nancy Baldwin
Claudia Fitzpatrick
Raphael Poussin
Brennus Lancaster
28 posters

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Obserwatorium

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 17:55

First topic message reminder :

Obserwatorium znajdujące się na szczycie wieży. Wyposażone w teleskopy, lunety a także niezbędne przedmioty do obserwacji i opisu sfer niebieskich.
Odbywa się tutaj część praktyczna zajęć z astronomii.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Aiko Miyazaki Wto 14 Lut 2023, 18:27

Słysząc, jak drzwi się otwierają, odsunęła się na chwilę głowę od teleskopu. Przyuważyła, jak chłopak wchodzi do obserwatorium. Ale najwidoczniej ani on, ani ona nie byli zbyt zainteresowani rozmową. Nie przyglądała mu się - może, gdyby faktycznie zauważyła, że to Richard z jej domu, zapewne by się odezwała szybciej.
Spojrzała z powrotem przez teleskop. Jeszcze przez paręnaście minut lustrowała spojrzeniem nocne niebo, aż w końcu odsunęła się od niego i wyprostowała. Z delikatnym uśmiechem na ustach odwróciła się w stronę drzwi, najwidoczniej chcąc w pierwszym momencie opuścić obserwatorium. Stwierdziła, że skoro chłopak się nie odzywał, to najwidoczniej nie chciał, by mu przeszkadzano. Ale gdy rozpoznała w nim znanego jej Krukona, zatrzymała się. Cichym krokiem podeszła do balustrady, nie za blisko Baizena i usiadła na barierce. W ciszy również spojrzała na księżyc. Fakt faktem, na pewno nie myślała o tym samym, o czym myślał chłopak w tym momencie - przecież nie miała pojęcia o tym, że Richard jest wilkołakiem, bo skąd niby miała by wiedzieć? Nawet nie przeszło jej to przez myśl.
- Niebo dzisiaj daje możliwości oglądania wszystkiego.
Rzuciła cicho, krzyżując nogi w powietrzu i lekko się garbiąc, siedząc wygodnie. Obydwiema rękami złapała barierkę po bokach, chcąc się na niej utrzymać bez problemu - w jednej trzymała między palcami różdżkę, która nadal delikatnie oświetlała wszystko dookoła. Aiko uśmiechnęła się do Richarda.
- Mam wyjść?
Miała zawsze wrażenie, że chłopak jest typem bardziej samotnika i woli nie być w centrum uwagi. Tak naprawdę to nigdy nie miała za bardzo z nim porozmawiać, ot, zwykła znajomość z domu.
Aiko Miyazaki
Aiko Miyazaki
Klasa VI


Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Richard Baizen Wto 14 Lut 2023, 22:44

On nie zmienił przez te kilkanaście minut pozycji. Ciągle przyglądał się niebu, co najwyżej chwilami przymykając oczy. Odleciał. Absolutnie zatopił się w swoich myślach i nie było mowy, żeby ktoś go z nich wyburzył. Ktoś nie. Coś owszem. Szybko spadająca gwiazda sprawiła, że Krukon zamrugał kilkakrotnie, po chwili marszcząc gniewnie brwi, jakby coś ważnego zostało przerwane. Zaraz jednak zneutralizował swoją mimikę, łypiąc w bok na siadającą na balustradzie dziewczynę. Kojarzył ją. Przelotna znajomość, raz wymiana notatek, raz pożyczenie składnika do eliksiru. Niczym sobie nie podpadli, niczym też nie zaskarbili swojej wybitnej atencji. A tu, gwiazdorzy wieczoru.
- Takie czyste niebo to zapowiedź ciężkiego dnia. Lub tygodnia. - Odparł neutralnie, po chwili zerkając krótko na szóstoroczną. Jego tęczówki ponownie skupiły się na niebie, tym razem niespiesznie celebrując to, że można było rzeczywiście więcej widzieć na nim, niż zazwyczaj. - Pewnie jutro ktoś walnie nam wejściówkę. - Richard wróżbiarz? Brońcie nas trolle, nie ma takiej opcji. Najgorszy przedmiot, jaki może być. Jego zdaniem.
- Nie, byłaś tu pierwsza. - Zsunął z głowy szybkim ruchem kaptur i wciągnął mocno powietrze w płuca. Powoli, miarowo, zamykając oczy. Wyprostował się, obrócił na pięcie i wsparł pośladkami o barierkę, spoglądając w dół. Założył ręce na klatce, pytając: - A jak tamto zaliczenie z obrony przed czarną magią, do którego pokazałem ci notatki? - Uniósł jedną brew, następnie mrużąc oczy - Ari...Ai... Aiko? - Zazwyczaj nie był chamem, prostakiem itp. Ot zamknięty gbur. Ale kojarzył jej imię, tylko nie był przekonany czy dobrze.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Aiko Miyazaki Wto 14 Lut 2023, 23:14

- Miejmy nadzieję, że nie będzie tak źle. Też w sumie zależy, jak do tego podejdziemy.
Uśmiechnęła się, na moment przymykając powieki. Gdy oparł się o barierkę bez kaptura na głowie, przyjrzała mu się spokojnym spojrzeniem. Tak, wymienili parę zdań w Pokoju Wspólnym, nic wielkiego, ale chociaż ktoś, z kim mogła spokojnie porozmawiać, bez nerwów, że zaraz znów ktoś jej coś zrobi. Ilekroć przechodziła obok Ślizgonów, zawsze miała wrażenie, że co najmniej taksują ją spojrzeniem. Wszystko przez ten związek z Dymitrem... Momentami zastanawiała się, czy chłopak jest wart jej poświęcenia. Dla niego - prócz ewentualnych drwin ze strony kolegów z domu - nie wiele się zmieniało. Natomiast dla niej momentami świat stawał na głowie. I to w tym złym słowa znaczeniu. Bo to raz jakiś Ślizgon postanowił potraktować ją jakimś mało zabawnym zaklęciem? Oderwała jedną dłoń od poręczy i poprawiła włosy wpadające na twarz. Wyszła z rozpuszczonymi, ale jak tak dalej pójdzie i będą ją tak bardzo denerwować, znów zacznie je związywać.
- Dzięki Tobie zaliczyłam z naprawdę dobrym wynikiem! Dzięki jeszcze raz. Niedługo zapewne zada nam coś kolejnego, zobaczymy, co to teraz będzie.
Na wypowiedzenie swojego imienia przez chłopaka uśmiechnęła się delikatnie. Wiedziała, że ludzie mogą nie pamiętać jej imienia i nazwiska - zwłaszcza, gdy ktoś nie miał zbyt dużej styczności z tego typu imionami. Odchyliła się lekko do tyłu.
- Aiko, prawie pamiętałeś!
Sprzedała mu słodki uśmiech, przymykając powieki. To było dla niej naturalne. Teraz co prawda, w tym wieku coraz rzadsze, ale kiedyś - nawet znajomi z roku nie pamiętali, jak ma na imię! A tylko cztery litery...
- Wyglądałeś na zamyślonego... Wszystko w porządku?
Uchyliła powieki i skierowała na niego spojrzenie. Nigdy nie zamierzała być wścibska, ale dużo obserwowała i sporo rzeczy zauważała. A ponieważ zależało jej na dobrym samopoczuciu ludzi dookoła, zawsze starała się zrobić co w jej mocy, by ktoś był szczęśliwy, albo chociaż radosny.
Aiko Miyazaki
Aiko Miyazaki
Klasa VI


Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Richard Baizen Wto 14 Lut 2023, 23:29

Czasem dobrze jest mieć kogoś neutralnego. Kogoś, kto nie będzie się hiperwentylował na twój widok czy właśnie tak, jak to Aiko widziała większość Ślizgonów, znęcał się mniej lub bardziej. O i tutaj jest wątek do stosownego rozważenia na kiedyś, czyt. Richard by się prędzej potłukł na zaklęcia, niż pozwolił by ktoś bez powodu się czepiał kogoś z jego domu, a już na pewno nie dziewczyny. Może będzie kiedyś szansa się do tego odnieść. Tymczasem jednak, Krukon krótko, ale uśmiechnął się jednostronnie, zadowolony z odpowiedzi, jaką usłyszał. Pokiwał głową, usatysfakcjonowany wewnętrznie. - Jeśli będziesz potrzebowała jakiejś podpowiedzi, wiesz, gdzie mnie znaleźć. - Odparł krótko. Lubił pomagać, jeśli tylko było to szczere, a jego czas nie był wykorzystywany bezsensownie.
Zamruczał przeciągle, kręcąc głową. Ciężko było powiedzieć, czy wszystko w porządku u niego. Czy brak dłuższego zadowolenia na jego twarzy to wynik samotnych Walentynek (wątpliwe), problemów rodzinnych (wątpliwe) czy może jednak analizowania swojej przyszłości (prawdopodobne). Richardowi czasem włączał się przesadny myśliciel. Lubił mieć wszystko zaplanowane, przeanalizowane, rozpisane stosownie. A gdy tego się nie dało zrobić, robił się jakby trochę markotny. I dodajmy do tego wilkołactwo. Samo pogodzenie tego ze szkołą nie było łatwym zadaniem, a niedługo trzeba będzie wybrać kierunek studiów. Westchnął krótko i przyjrzał się nienachalnie dziewczynie.
- Ogólnie jest w porządku. - Pufnął w powietrze, unosząc wymownie brwi i wydymając wargi w kolejnej przelotnej dawce zamyślenia. - Ale czasem trudno jest wybrać jedną drogę. Zdecydować się. Mówię o studiach, trochę o życiu... Takie tam... Ogólne. Pierdolę na noc. - Burknął na koniec, prostując się i starając chwilowo przykryć rozmyślania fasadą humoru. A jeszcze kolejne pełnie...
- To przez wyjca matki, która chciałaby, żebym poszedł na uzdrowiciela. A ja sam do końca ostatecznej drogi jeszcze, hm, nie znam? - O ile mugole robili maturę i studia to na czarodziejach była jakaś dziwna presja, żeby się ukierunkować raz na życie i broń boże nigdy nie zmienić kierunku. Przynajmniej tych czystokrwistych, wieloletnich. A idź w ślady rodziców, metoda na wszystko. Metoda, oczywiście, błędna.
Baizen myśliciel.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Aiko Miyazaki Sro 15 Lut 2023, 09:02

Może w dalekiej bądź niedalekiej przyszłości Richard będzie mógł być świadkiem, jak Ślizgoni znów się nad nią znęcają? Aiko nie żaliła się nigdy za bardzo. Nie rozumiała ich podejścia - znaczy, starała się rozumieć ich podejście, ale nie wiedziała, co tak naprawdę złego zrobiła zielonym, że aż tak jej nienawidzą. Nah, musiała zostawić ten temat. W tym momencie zdecydowanie była w innej sytuacji i nie ma co się głowić, co się zadzieje w przyszłości.
Miyazaki uśmiechnęła się na jego słowa. Z pomocą starszego, uzdolnionego kolegi będzie jej zdecydowanie łatwiej przejść ten rok. Nie miała za dużych problemów w nauce, ale jak wiadomo - nie każdy do wszystkiego się nadawał. O ile z teorią typowo nie miała problemów - najbardziej uwielbiała magiczne zwierzęta i kiedyś chciała iść na smokologię lub inny pokrewny kierunek - tak w praktyce już jej szło trochę gorzej. No i nie mogła się oszukiwać, że obrona przed czarną magią była jednym z trudniejszych dla niej kierunków. Dlatego tym bardziej doceniała, że Richard jej pomógł. Może kiedyś poprosi go o pomoc w rzucaniu zaklęć? Na razie jednak zostawiła ten pomysł mimo woli.
- Jasne, na pewno skorzystam. To bardzo miłe z Twojej strony, że pomogłeś, dziękuję.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie, zsuwając się z barierki. Stanęła pewnie na nogach i schowała różdżkę do kieszeni spodni. Skrzyżowała delikatnie ręce na piersiach. Zamyśliła się dość mocno, wbijając spojrzenie w podłogę przed sobą.
- Macie ciężko. Dzieci z czarodziejskich rodzin. Nie zazdroszczę Wam. Na pewno odczuwacie większą presję ze strony rodziców, niż my, dzieci mugoli.
Odwróciła się przodem do barierki i chwyciła ją obydwiema dłońmi delikatnie napinając mięśnie rąk i wznosząc się na palcach stóp. Westchnęła cicho.
- Jest coś, co chciałbyś robić? Tak naprawdę, starając się nie zwracać uwagi na to, czego oczekuje Twoja mama?
Aiko Miyazaki
Aiko Miyazaki
Klasa VI


Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Richard Baizen Sro 15 Lut 2023, 10:40

Problem Baizena to problem wielu czarodziejskich rodzin, ale też mugolskich. Niech tylko objawi się ktoś, kto będzie klasycznym omnibusem - kaplica. Z wszystkiego dobry, na wszystko się dostanie. Jedynie wróżbiarstwo nie wchodziło w rachubę jeśli chodzi o jego umiejętności. Tam by się nie sprawdził. Ale cokolwiek innego - do zrobienia. Miał wprawdzie swoje koniki, którymi zająłby się najchętniej, ale chwilami rozmowy z rodzicami i to, co oni sobie wymarzyli, rozbudzało wojnę większą, niż I Wojna Magów. Krukon nie miał problemów ze stawianiem się swoim rodzicom. Problemem było jednak to, że Zlata Baizen już dzwoniła do kilku zagranicznych szkół i szykowała wejścia synowi na konkretne kierunki. Nie zdradzę, jak kiepsko tegoroczne święta wyglądały w ich domu.
Przygryzł dolną wargę, nieobecny wzrok wbijając w jakieś mało istotne miejsce na ścianie. Co on by chciał robić... Zawsze miał w pamięci dwa kierunki, najlepiej pociągnięte w tym samym czasie. Ale czy on się na nie nadaje? A jeśli matka ma rację i mimo wszystko powinien zostać uzdrowicielem? Ona się dobrze wpasowała w społeczeństwo z nabytym wilkołactwem. On z pierwotny nie wyobrażał sobie, jak mógłby pomagać, a w pełnię być zagrożeniem. Kłóciło mu się tego. Ahhhh, Baizen...
- Lubię zamieszanie, dobrze działam, jak jest co robić, nie mam wolnego. Zawsze chciałem rozwalać magicznych przez znanie prawa magicznego. - Adwokat Rysiu ma bowiem wysokie poczucie sprawiedliwości. Może stąd i z jego bacznego kujoństwa jest w Ravenclawie a nie Slytherinie. On po trupach nie pójdzie do celu, ale dojdzie prędzej czy później do takowego. Odchrząknął krótko i łypnął na dziewczynę. Była młodsza, nie znali się za dobrze, co jednak nie sprawiło problemu w takiej nieco poważniejszej rozmowie. To nie tak, że zdradzają sobie najtajniejsze informacje o sobie. - I eliksiry w międzyczasie. Może bym dwa kierunki pociągnął. - Widział siebie w takim trybie "zaiwaniania". Bez czasu na za dużo przemyśleń. Pokręcił powolnie głową. - Albo cokolwiek innego - Chyba był dziś tak niezdecydowany ze zmęczenia. Jakiś nieswój się czuł. - A Ty? Już coś planowałaś? Coś z gwiazdami? - Wskazał krótkim ruchem na wcześniej używany przez nią sprzęt. Wydawało się, że wprawnie go używała.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Aiko Miyazaki Sro 15 Lut 2023, 13:41

Aiko wiedziała, że ma sporo szczęścia, mając taką matkę, jaką miała. Kobieta była tak szczęśliwa, że jej dzieci dostały się do takiej szkoły, o której nawet nie wiedziała, że istnieje. To ją bardzo cieszyło, poza tym ufała dzieciakom, że sobie poradzą. Ona nie wiedziała nic na temat czarodziejskiego życia i chwytała każdą informację z zachwytem. Ale nastolatka wiedziała też, że prawdopodobnie - gdyby nie Hogwart, czekało by ją zupełnie inne życie. Na swoje szczęście, nie musiała się nad tym zastanawiać w ogóle.
Oczekiwania rodziców to - niezależnie w jakim temacie, dopóki nie jest to spójne z tym, czego Ty oczekujesz - najgorsze co może być. I najcięższe do przejścia. Wysłuchała całej jego wypowiedzi, uśmiechając się i delikatnie balansując na paluszkach palców u stóp. W końcu przystanęła na całych stopach i uśmiechnęła się delikatnie. Odwróciła w jego stronę i uniosła delikatnie dłoń. Opuszką palca trąciła go delikatnie w nos, podczas gdy uśmiech na jej ustach się powiększył.
- No to już w miarę wiesz, czego możesz oczekiwać i gdzie się kierować. Eliksiry brzmią ciekawie. Nie moja bajka całkowicie, ale wiem, że jak ktoś je lubi, to sobie z nimi dobrze poradzi. A biorąc pod uwagę, co mówisz, czemu by nie myśleć o pracy aurora?
Zanim mu odpowiedziała na pytanie, skierowała spojrzenie na gwiazdy. Po chwili podeszła do teleskopu, przy którym wcześniej stała i dotknęła go ręką.
- Myślałam nad tym, jeszcze za dzieciaka. Kiedyś miałam taki mały teleskop w domu. Ale w tym momencie, bardziej zastanawiam się nad Magicznymi zwierzętami... Smokami dokładnie. Pasjonujące zwierzęta, niebezpieczne, ale też piękne i szlachetne...
Gdy to mówiła, w jej oczach pojawił się wesoły błysk.
Aiko Miyazaki
Aiko Miyazaki
Klasa VI


Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Richard Baizen Sro 15 Lut 2023, 15:27

To pewnie się nie zakończy na rozmowie z Aiko. Krukon wiedział, że czeka go ciężka przeprawa w domu z matką. Świetna kobieta, ale chwilami nadto ambitna. Jak ojciec. Ten jednak był w rozjazdach tak często, że trudno było powiedzieć o wsparciu w rozmowie z maminą. Chyba że w oparciu o jego sowy. Zresztą, to jedynie błogie analizowanie. Krukon nie powinien tyle wertować swoich zwojów nad czymś, co jeszcze może poczekać. Jeszcze nie ma różdżki na gardle. Spojrzawszy na Aiko, uniósł jedną brew, jak gdyby rozważając kwestię aurorstwa. On jednak tym się zajmować nie chciał. Widział siebie na sali rozpraw. O ile ktoś będzie w sądzie chciał dopuścić do słowa wilkołaka. To o to walczył jego ojciec w Ministerstwie Magii. O równouprawnienie genetyczne. Miał już się w tej kwestii wypowiedzieć, a tu zonk. Dostał delikatnie w nos i jego zaskoczenie było perfekcyjne. Zawsze to on tak przekracza granicę. Tu, gdyby to był ktoś inny a taki manewr byłby uskuteczniony... Mógłby się nawet zaczerwienić. Uchyliły się jego wargi i tak chwilę bez widocznego stosownego ilorazu inteligencji na niebrzydkiej twarzy Krukona... Gapił się, jakby co najmniej został zmacany. Dziewczyna jednak mówiła dalej, więc wilkołak zebrał się w sobie i zmarszczył brwi, skupiając się na teleskopie, niebie, gwiazdach. I smokach. Zanim jednak doszłaby do specjalizacji z innych gatunków, pewnie miałaby okazję uczyć się o wilkołakach. Przynajmniej w jakimś stopniu. A kto mu zabroni spytać ją o takowe.
- Smoki, nieźle. A wilkołaki? - Uniósł brwi leniwie, przechylając głowę lekko w bok, jak zaciekawiony szczeniak. - Nie bałabyś się z nimi pracować? - Uczyć się?
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Aiko Miyazaki Sro 15 Lut 2023, 15:52

Przez chwilę wpatrywała się w teleskop. Zastanawiała się, co mu odpowiedzieć. Wiedziała, że niektórzy boją się wilkołaków. Czują do nich odrazę. Dużo negatywnych odczuć - najwięcej z reguły. A jakie ona miała podejście? Była pewna, że nie zna żadnego. W sumie, to też nawet się nad tym nie zastanawiała nigdy. Jakby nie patrzeć, to była każdego indywidualna sprawa, co skrywa. Nie podejrzewała, by był jakiś uczeń, który będzie biegał po zamku i rozpowiadał o tym, że jest wilkołakiem czy kimś innym. Wyprostowała się i podeszła do niego. Uśmiech na jej twarzy zmalał, stała się nieco bardziej poważna. Splotła ręce za plecami, stając może dwa, trzy kroki od niego i spojrzała mu prosto w oczy.
- To ciężkie pytanie.
Stwierdziła najbardziej oczywistą - dla niej chociaż - rzecz pod słońcem. Zamyśliła się na moment, kierując spojrzenie w bok, chociaż nadal stała w tym samym miejscu. Mruknęła cicho.
- Nie.
Rzuciła pewnie, na nowo się uśmiechając i wracając do niego spojrzeniem. Znów na jej twarzy zagościła radość i spokój.
- Może jestem zbyt dużej wiary we wszystkich dookoła. Może mam zbyt dobre spojrzenie na wszystko. Ale wierzę, że ludzie i inne stworzenia mogą żyć ze sobą w zgodzie. Czy to nie strach powoduje odsunięcie się ludzi od innych, nieznanych im stworzeń? Gdy czegoś nie jesteśmy w stanie pojąć, z czymś się zmierzyć, uciekamy od tego. A przecież często się zdarza, że to tylko potęguje problemy. Nie uciekłabym, przynajmniej dopóki bym nie spróbowała normalnie funkcjonować w obecności wilkołaka. Nie chcę się ich bać czy ich odtrącać, wolałabym współpracować.
W jej głosie nie było zawahania. Wszystko mówiła z czystego serca. Była pewna tego, co mówi. Ciekawiło ją, czy chłopak się z nią zgodzi. Ona miała swoje zdanie na ten temat. Gdy z kimś się nie zgadzała, nie kłóciła się o to, która strona ma rację. Dopuszczała do siebie możliwość, że ktoś może mieć odmienne zdanie od jej.
Aiko Miyazaki
Aiko Miyazaki
Klasa VI


Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Richard Baizen Sro 15 Lut 2023, 17:19

On był jednym z tych, co skrycie trzymali w sobie informacje dotyczące wilkołactwa. Wprawdzie, gdyby się ktoś w ogóle tym interesował to szybko by ogarnął, że pan i pani Baizen to się nie kryją, więc ich syn MUSI być kłakiem, ale po co to wiedzieć wszystkim wokoło. Bezsensowne, na dodatek by pewnie wprowadziło to element jakiegoś zamętu pośród uczniów, szczególnie tych z fobiami. Na straszenie innych wilkołactwem jedynie wywracał oczami wymownie. To głupie i powoduje podziały. A starczy, że mugoli się odgradza nadto.
Uniósł brwi wymownie, kiwając głową. Tak, to było ciężkie pytanie. Lubił rozmowy, w których wymiana zdań prowadziła do ciekawych mniej lub bardziej wniosków. Czekał więc na odpowiedź Miyazaki. Gdy padło nie, uśmiechnął się przelotnie. Kamień z serca może mu nie spadł, ale może lekkie napięcie z ramion uciekło. Wysłuchał do końca wypowiedzi dziewczyny, błyskając kłami w pewnym momencie w szerokim uśmiechu. Kilkusekundowym, ale jednak!
- Zgadzam się z Tobą. - Odparł momentalnie, spoglądając swobodnie po obserwatorium, jakby musiał skupić się na swoim głosie. - Można z nimi współpracować. Zakładając, że będą społecznie wychowane. Bo nie miałem na myśli kompletnie wyobcowanych jednostek. Tego gatunku czy innego. - Wywrócił oczami szybko i spojrzał na Kurkonkę. - Pierwszy test na studia magicznych stworzeń zaliczyłaś. - Znów usta mu drgnęły. Przesunął leniwie ręką po głowie, mówiąc jednak dalej. - Chociaż niektóre gobliny mnie trochę... No nie wiem.. - Wzdrygnął się z lekkim obrzydzeniem, po chwili prychając śmiechem. No nie. Baizen i śmiech. Cud w Hogwarcie
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Aiko Miyazaki Sro 15 Lut 2023, 17:49

Aiko na każdym roku odkrywała coś nowego. Nawet przez jakiś czas nie była świadoma, że te wszystkie magiczne stworzenia jak wilkołaki, wampiry i inne naprawdę istnieją. No dobra, nie była aż tak głupia, by zaczaić to dopiero na czwartym czy piątym roku, ale tak naprawdę przecież naukę o magicznych stworzeniach zaczynało się na trzecim roku. Dopiero wtedy faktycznie została uświadomiona, że to nie są żadne wymysły, tylko te stworzenia NAPRAWDĘ istnieją.
- Ja chyba biorę pod uwagę tylko takie społecznie wychowane.
Zaśmiała się cicho, przysłaniając drobną dłonią usta. Te niewychowane żyły w Lesie czy w innym miejscu na świecie. Jakoś ciężko jej było uwierzyć - te parę lat temu na pewno, teraz może trochę łatwiej - że niedaleko nich mógłby ktoś taki żyć. A o tym, że mogłaby rozmawiać z wilkołakiem, to w ogóle by nie pomyślała. Czy coś by to zmieniło w jej myśleniu? Zachowaniu w stosunku co do chłopaka? Nie. Chociaż o tym nie myślała, na pewno by to niczego nie zmieniło.
Uśmiechnęła się słysząc jego śmiech. Gobliny ją też nie napawały zbytnim optymizmem.
- Gobliny są... Dziwne. Na szczęście nie często się je widuje. Takie małe, długie palce, ostre pazury.... yuck.
Wzdrygnęła się na samą myśl o tych małych, poczwarkowatych stworzeniach. Dobrze, że bywały głównie w Banku Gringotta...
Aiko Miyazaki
Aiko Miyazaki
Klasa VI


Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Richard Baizen Sro 15 Lut 2023, 19:29

On był obyty z magicznym światkiem, a jednak chwilami wampiry wykreśliłby ze społeczności czarodziejów. Tak kompletnie. A ponoć jest tolerancyjny... W tym wypadku miał jednak doświadczenie, na podstawie której wiedział, że wampirom się zdecydowanie nie ufa. Wilkołakom tylko w czasie pełni. Tamtym - nigdy nie wiesz, czy nie skończysz, jak pusta wydmuszka.
Powiedzmy, że ma zwierzęcy magnetyzm ten Ryszard. To co najwyżej go łączyło z wilkołakiem w tym momencie. O. Ładnie napisane. Powątpiewać należy, że Aiko czy ktokolwiek inny kiedyś spotka go w wersji dokonującej przemiany. Albo w pełni wilkołaczej. Nie jest wstydliwy. Ale wie, czym to grozi.
- I te oczy... Takie... Bleh. Puste. - Wzdrygnął się ponownie i oderwał od balustrady. Potarł intensywnie dłońmi o swoje ramiona, chociaż zimno mu nie było. Mimo wszystko lutowa pogoda była przyjemna dla nozdrzy czy skóry. Spojrzał z góry na dziewczynę i wskazał skinieniem na drzwi. - Dobra. Ja zgłodniałem, a zaraz mi prefekci nie dadzą dojść do kuchni. Do zobaczenia! - Ot co potargał palcami czubek jej głowy. Chyba potraktował ją trochę, jak taką o koleżankę, dobrą znajomą. Gadało się nieźle, żeby nie powiedzieć, że całkiem nieźle. Baizen poprawił swój kaptur, zakładając go ponownie na głowę. - Nie siedź tu długo sama, konusie. - Dodał, uśmiechając się przez ramię od niej. I zniknął za drzwiami.

Dziękuję! Very Happy
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Pon 06 Mar 2023, 23:13

20 lutego, późny wieczór

   Powiedzieć, że Gregorovic nie była dziś w dobrym humorze, to stanowczo za mało. Czysta wściekłość krążąca w jej żyłach, była czymś nowym, nieznanym. Napawała się tym uczuciem, podsycając je ponurymi myślami. Raffles zniknął, zapadł się pod ziemię. Od czasu ich krótkiego spotkania w Komacie Wspólnej Ślizgonów, które miało miejsce po zakończeniu balu, słuch po nim zaginął. Ślizgonka już zdążyła odstawić histeryczne przedstawienie przed pozostałymi członkami szajki. Na darmo, nie mieli pojęcia, co stało się z Księciem Ciemności. Szukała go w miejscach, które zdawały się mieć dla niego jakieś znaczenie. Łudziła się, że odnajdzie chociaż jakiś znak, wskazówkę. Im więcej czasu poświęcała poszukiwaniom, w tym większy obłęd wpadała. 
   Tego późnego wieczora nogi same zaprowadziły ją do Obserwatorium. Zdarzało jej się odwiedzać to miejsce ze Peterem, uznała więc, że warto je sprawdzić. Nie była w stanie uwierzyć, że zostawiłby ją bez słowa. Nie chciała i nie zamierzała w to uwierzyć. Pochodnie słabo oświetlały zatęchłe wnętrze pomieszczenia. Ślizgonka nigdy nie przepadała za lekcjami astronomii, zawsze tak mgliste, nudne, zupełnie nieciekawe. Srebrzyste ślepia prędko zlustrowały pomieszczenie, szukając czegoś, czym najchętniej mogłaby rzucić. Złość próżno szukała ujścia. 
   Dziewczyna wzięła kilka długich oddechów z nadzieją, że pozwolą jej trzymać emocje na wodzy. Zbliżyła się do teleskopów, dłonią badając chłodny metal urządzeń. W drugiej dłoni trzymała różdżkę, która zdawała się drżeć pod napływem intensywnych emocji czarownicy.
- Gdzie się ukryłeś Raffles? - zapytała cicho samą siebie, przekrzywiając lunetę teleskopu z przeraźliwym skrzypnięciem.


Ostatnio zmieniony przez Lena Gregorovic dnia Nie 19 Mar 2023, 02:03, w całości zmieniany 1 raz
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Cassius Yaxley Czw 09 Mar 2023, 02:37

Życie miało różne scenariusze i chociaż do części musiał się dostosować, jako dziedzic swojego majątku i przyszła głowa rodu, nie znaczyło to, że je ślepo akceptował. Taka właśnie była sytuacja z Leną. Znali się kupę lat, często stanowili za lożę szyderców na balach głównych nazwisk w arystokratycznym świcie Wielkiej Brytanii. W szkole czasem siadywali razem w ławce, obserwował, jak z Rafflesem wymieniali się dziwnymi spojrzeniami i chociaż nie zawsze mu to się podobało, nie ignorował. Gregorovic była zawsze wolnym duchem, ptakiem, któremu nie wolno było podcinać skrzydeł. Wydziedziczyli ją za złe towarzystwo, za szlamy, ale nie znaczyło to, że on też ją porzucił. Nie mógł obnosić się z tym publicznie, nie mógł też stać za nią murem otwarcie, a jedynie łagodzić konflikty, ale robił po swojemu, co było w jego mocy, aby w jakiś sposób mieć z nią kontakt i jej pomóc. Nigdy sobie nie wchodzili w drogę, chociaż czasem zdarzało się im kłócić.
Cassius uciekł przed jakąś desperatką, która była głupsza, niż przewidywał i schował się w obserwatorium, leżąc na drewnianych deskach i wpatrując się w krajobraz za wielkimi oknami. Ta sala miała zdecydowanie unikalny klimat, była często miejscem schadzek i romantycznych uniesień, ale tego wieczora miał szczęście. Skryty w mroku odpoczywał, cieszył się ciszą i w końcu nawet chyba przysnął, mając na głowę nasunięty kaptur od ciemnej bluzy. A potem pojawiły się odgłosy kroków, skrzypiąca podłoga i w końcu, gdy ukryta w półmroku sylwetka dotarła do teleskopu i nim ruszyła, przeraźliwie wkurwiające skrzypienie, jakby ktoś przesuwał paznokciami po tablicy. Chłopak skrzywił się, jednak dosłyszał gdzieś w tle znajomy szept chwilę wcześniej i to chyba był jedyny powód, że wstał.
- Lena? - wypalił mimowolnie, otrzepując spodnie i naciągając bluzę. Skierował kroki w stronę Ślizgonki, stając za nią i patrząc na jej sylwetkę o tak niepasującej, nienaturalnej aurze. Nie była tą Gregorovic, którą znał i która rządziła całą szkołą, ustawiając do pionu ludzi, którzy wedle świata według Leny na to zasługiwali. Westchnął, zaciskając usta. Na bank chodziło o tego pacana. Niewiele myśląc, stanął za nią i objął ją bez słowa, mocno zaciskając ramiona na drobnym ciele. Wiedziała przecież, że mogła krzyczeć, płakać i go nawet pobić, ale nie musiała być w tym sama. - Pomyślę zaraz, że stałaś się wrażliwa.
Rzucił zadziornie z odrobiną Ślizgońskiej złośliwości, opierając brodę o jej głowę, chociaż jego mięśnie brzucha mimowolnie sztywniały, gotowe do odepchnięcia. Chciał jej jakoś pomóc, ale wiedział, że nie mógł przecież powiedzieć tego wprost, bo dałaby mu w mordę.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Pon 13 Mar 2023, 01:15

Lena lata temu pogodziła się z decyzją o jej wydziedziczeniu. Choć początkowo nie było to jej celem, z czasem uświadomiła sobie, że oprócz sakiewki ze smoczej skóry, wypełnionej po brzegi galeonami, niewiele straciła. Nie zależało jej na wpływach ani władzy, jako kobieta w świecie czystokrwistych czarodziejów i tak nadawała się tylko do rodzenia dzieci, w porywach do zajmowania podrzędnych stanowisk w Ministerstwie Magii. Rosjanka nie cierpiała ograniczeń i zakazów, które nieuchronni wiązały się z przynależnością do rodu Gregoroviców. Kochała niezależność i możliwość decydowania o sobie samej, nawet jeśli wiązało się to z galeonową ruiną.
 Z pewnym sentymentem wspominała wystawne bankiety i bale, w których niegdyś uczestniczyła u boku swej rodziny, dumnie nosząc rodowe klejnoty i przyozdabiając usta nieszczerym uśmiechem. Obłuda i fałsz zatruwały Lenę powoli, sprawiając, że z czasem zaczęła traktować to niemalże jako nową normę. Yaxley'a znała głównie przez koneksje ich rodzin, umowy handlowe czy inne szemrane interesy - w to Ślizgonka nigdy nie wnikała. Był dobrym towarzystwem, jego kąśliwe uwagi nieraz bawiły ją do łez, co w jej przypadku nie zdarzało się często. Sama nie nazwałaby tej znajomości zbyt zażyłą, potrafili po prostu umilić sobie czas podczas oficjalnych spotkań.
Kiedy Rosjanka niechlubnie zaprzepaściła szansę na obiecującą przyszłość (słowa jej matki), ich relacja również uległa ochłodzeniu. Zajęta bieganiem za Raffles'em i uprzykrzaniem życia wszystkim dookoła, nie miała czasu, ani chęci by z Cassiusem rozmawiać. Nowa obsesja nie pozostawiała jej wiele wolnego czasu dla starych znajomych. Aż do dzisiaj, jak się okazało. 
   Gregorovic nie spodziewała się, że kogoś tu zastanie, rozejrzała się przecież po pomieszczeniu, gdy do niego wchodziła. Nie przyznałaby się przed sobą, że przez rozgoryczenie i roztargnienie spowodowane zniknięciem Raffles'a coś mogło jej umknąć.
Nie usłyszała, kiedy zwołał ją po imieniu, tak samo jak nie usłyszała jego kroków. Myśli pochłonęły ją na tyle, że opuściła gardę i chwilę później miała tego gorzko pożałować. Znajomy głos nieco ją uspokoił, choć zdecydowanie nie był tym, na kogo liczyła. Nie mogła się jednak powstrzymać, by nie sprzedać mu łokcia w brzuch, któremu towarzyszyło jadowite syknięcie:
- Yaxley, zrób tak jeszcze raz, a skończysz zakneblowany w schowku na miotły - z różdżki w jej drugiej dłoni sypnęły srebrne iskry. Gwałtownie wysunęła się z objęcia, by spojrzeć mu w twarz. W jej srebrnych ślepiach próżno było szukać czegoś oprócz czystego szaleństwa. Zacisnęła dłoń na różdżce tak mocno, że pobielały jej knykcie. 
- Wrażliwość to mogę zaraz sprawdzić, twoją, na ból - dodała, jednak ton jej głosu nie był tak wojowniczy. Choć wściekłość rozsadzała ją od środka, nie miała siły na konfrontacje, absolutny brak skupienia średnio jej wróżył - Czy to ciebie szukała jakaś drąca się w niebogłosy dzierlatka? - zmarszczyła ciemne brwi, przypominając sobie zapłakane dziewczątko błądzące po korytarzach, które spotkała (i naturalnie zignorowała) w drodze do obserwatorium. Yaxley miał to do siebie, że przyciągał najbardziej beznadziejne przypadki.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Cassius Yaxley Pon 13 Mar 2023, 01:39

Nigdy w życiu by nie powiedział tego głośno, ale trochę jej zazdrościł i poniekąd zawsze podziwiał ją za odwagę. Lena była prawdopodobnie najodważniejszą kobietą w tym zamku, pewnie też zajmowała wysokie miejsce w rankingu w świecie Czarodziejów. Była sobą, podążała za własnym głosem i nie bała się porzucić tego wszystkiego, czego rodziny czystokrwiste tak kurczowo się trzymały. Chciała żyć pełną piersią, chłonąc momenty. I może też dlatego odkąd tylko się znali, lubił przy sobie tę niepokorną iskierkę, która zarażała go poczuciem siły i kontroli. I czasem były dni, gdzie miewał wizję, jak rzucał swoim sygnetem w ojca i kazał mu się kolokwialnie pierdolić. Zostałby magicznym kucharzem lub gwiazdą rocka, może zapiłby się na śmierć, ale byłby szczęśliwy.
Lena poszła swoją drogą, zostawiła wszystko to, co ją wiązało i nie miał jej za złe, bo pewnie zrobiłby to samo, gdyby ktoś przywoływał złe wspomnienia. Była też zafascynowana Peterem w niezdrowy sposób, ale dopóki byli zajęci sobą, panował w szkole względny spokój. Ślizgon miał talent do okiełznania tornada, którym Rosjanka była. Nie znaczyło to jednak, że Cassius tak całkiem ją porzucił i wywalił ze swojego życia. Powiewów świeżości, chłodnego wiatru się nie wyrzuca. Nie była teraz jednak wcale sobą, stłamszona i pogrążona w jakieś rozpaczy, której nie umiał zrozumieć, jak to nastolatek bez doświadczenia w dzieleniu kogoś uczuciem tak silnym, że wpędzało w szaleństwo. I nie mógł na nią taką patrzeć.
Uśmiechnął się pod nosem na otrzymany cios, było lepiej, niż zakładał i oszczędziła mu krocze. Puścił ją, wdzięczny za napięcie mięśni brzucha, dzięki czemu nie bolało tak bardzo. Nie była przecież kobietą, którą można było zapytać wprost o to, co się stało i jak się czuła.
- Uważaj, bo wezmę to za obietnicę, zwłaszcza jak będziesz kontynuowała karę innymi sposobami. - uśmiechnął się równie jadowicie, jak ona syknęła, chociaż jego spojrzenie było raczej rozbawione. Nie był tylko pewien, czy mogłaby dostrzec to w półmroku pomieszczenia, gdzie tkwili. Lustrował ją jednak wzrokiem, a na iskry prychnął, wywracając oczami. - A potrzebujesz się na kimś wyżyć? - zapytał wprost, unosząc brew i sugerując tym samym, że być może i byłby gotów do przyjęcia na klatę cruccio, byle wróciła do normalności. Jej srebrne oczy pętało szaleństwo.
Wyprostował się, dłonią przecierając brzuch i następnie zsunął z głowy kaptur, uwalniając pogrążone w nieładzie, subtelnie kręcone włosy. Skrzywił się na jej słowa, wzruszając bezradnie ramionami, ba, nawet w akcie obronnym rozłożył i uniósł jednocześnie ręce. Zupełnie tak, jakby nie miał na to wpływu. - Jeśli była obcięta do ramion i blond, to tak. Niestety, jej statek wyobraźnia odpłynął na głębokie wody.
Odpowiedział z rezygnacją, bo przecież to nie była jego wina, że oczekiwała jakiegoś związku czy innych pierdół po tym, jak poświęcił jej odrobinę uwagi. - Mogłaś ją uciszyć. Chyba że to była brunetka o czekoladowych oczach, to nie, ale nie sądzę, żeby ona akurat za mną krzyczała lub płakała.
Dodał jeszcze, mierzwiąc sobie dłonią włosy. Westchnął, kierując się do teleskopu, przy którym stała, chociaż bardziej w celu zerknięcia za okno, na pogrążone w mroku błonia.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Wto 14 Mar 2023, 01:06

Gregorovic zupełnie nie postrzegała oddalenia się od swojej rodziny jako aktu odwagi. Nieustanne poczucie niespełnionego obowiązku i gorycz rozczarowania traktowała jako część swojego jestestwa, marną posługę służącą w wyższym celom. Dorastając, zrozumiała, jak niewiele mogła dzięki temu zyskać. Z początku nie myślała o tym poważnie, ot szczeniacki bunt, mający na celu urozmaicenie emocjonalnego życia nastolatki. Dopiero Raffles rozbudził w niej ogień, który pozwolił na radykalne zmiany. Odcięła się od krewnych, a później nawet od swoich czystokrwistych przyjaciół. Nie było ich wielu, lecz to utrata zaufania Cassidy zabolała najdotkliwiej. Musiała zrezygnować z jedynej, prawdziwej przyjaźni w swoim życiu, by dać szansę zaistnieniu kolejnej, zdecydowanie bardziej wymagającej i nieprzewidywalnej. 
- Yaxley, nie prowokuj mnie - warknęła, mimowolnie przewracając oczami. Nie wyglądał jakby się przestraszył, choć Gregorovic musiała przyznać, że niespecjalnie się starała. Uniesiony kącik jego ust zapewne tylko by ją dodatkowo rozjuszył, gdyby udało jej się go dostrzec. Na szczęście, była zbyt roztargniona, by w ogóle zwrócić na to uwagę. Wszelkie podziękowania należą się szanownemu hersztowi ślizgońskiej bandy. 
- A co, wyglądam na zdenerwowaną? - lewa brew uniosła się ku górze, Gregorovic nie potrafiła oszczędzić sobie sarkazmu nawet w takiej sytuacji. Kolejne słowa Ślizgona sprawiły, że na jej ustach pojawił się grymas nieszczerego uśmiechu - Zabrakło mi czasu i cierpliwości, czyżbyś miał nową ofiarę na oku?  - zmarszczyła brwi. Nie był zbyt dobrze rozeznana w życiu uczuciowym Ślizgona, jednak zdawało jej się, że nie narzekał na brak zainteresowanych. 
- Uderz mnie w twarz wypaliła nagle, podchodząc bliżej niego. Plątanina myśli i głosy w jej głowie były nie do zniesienia. Choć rozsądek mówił jej jasno, że po Peterze nie ostał się choćby najmniejszy ślad, nie chciała w to wierzyć. Nie sądziła, że jego nieobecność tak ją zaboli. Być może miało to coś wspólnego z jej ostatnim wyskokiem, gdyby nie Peter, zapewne nie byłoby już jej za murami Hogwartu. A co, jeśli to się wyda? Kto wtedy pomoże jej wydostać się z opresji?
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Cassius Yaxley Sro 15 Mar 2023, 01:36

Lena była więc dobrą aktorką, bo nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewałby jej o żałowanie wydziedziczenia. Ba, sprawiała wrażenie najbardziej niezależnej kobiety w szkole, wolnego ducha bez zasad. I chociaż Raffles ją zmienił, zaczarował — była, jak wpojona w rzekomego księcia ciemności, rezygnując dla niego ze wszystkich i ze wszystkiego, czy naprawdę była szczęśliwa? Zwłaszcza teraz, gdy skurywysn stchórzył i uciekł, zostawił ją bez słowa i w samotności, pozwalając, aby ogarniało ją szaleństwo i tęsknota? Cassiusa to niesamowicie wkurwiało, irytacja objawiła się ukrytą przez kaptur, pulsującą żyłką na szyi. Kiedyś byli przyjaciółmi, a on nie rezygnował tak łatwo z ludzi, z którymi miał jakąkolwiek więź. Zacisnął usta, nie chcąc otwierać czegoś, co mogłoby doprowadzić do czynów, których później by żałował. Lub ona. Jego morskie oczy świdrowały Ślizgonkę wzrokiem.
- A co, boisz się Gregorovic, że sobie nie dasz ze mną rady? - zapytał zadziornie, odrobinę niższym głosem niż zwykle, zsuwając z głowy kaptur i uwalniając ciemne loki, pokręcił delikatnie głową. Peter zabrał cały ogień, który kiedyś jej podarował i chociaż starała się trzymać, nosić maskę wrednej zdziry, to rozpadała się na tysiące kawałków, oswojona przez niewłaściwą osobę. Wywracała oczami, warknęłą — obcy nie zauważyłby różnicy, ale Yaxley widział. - Wyglądasz na rozjebaną i nieszczęśliwą.
Odpowiedział ze wzruszeniem ramion, robiąc krok w jej stronę. Nie musiał się gryźć w język, bo Lene, chociaż łatwo było urazić, trudno było do siebie zrazić, gdy było się wobec niej szczerym. Nie lubiła mdłych gierek, wymian uprzejmości. Dreszcz przebiegł po ciele chłopaka, wciąż był całym tym patafianem zirytowany. Jeśli już chciał się bawić, zabawki powinno się szanować i doceniać. Gregorovic na to miano jednak nie zasługiwała. Kolejny raz żyłka mu drgnęła. - Ona nie jest ofiarą, nie jest zabawką. To ktoś, kto sięga wzrokiem dalej. A co, zazdrosna?
Odgryzł się, uśmiechając kolejny raz. Emily była jego.. Koleżanką? Znajomą? Lubił spędzać z nią czas, rozmawiała z nim normalnie i nie zaciągała go do schowka lub przed ołtarz. Opierała się, walczyła. Nie zasługiwała na bycie zabawką też i Cassius nie pozwoliłby, aby traktowano ją w ten sposób. Kurewek dla zabijania czasu w szkole było pod dostatkiem. Z zamyślenia wyrwały go wypowiedziane przez ciemnowłosą słowa. Wkurwiła go tak niesamowicie, że zacisnął wargi mocniej, starając się nie trafić w nie zębami, bo by je zwyczajnie przegryzł, a posmaku krwi nie lubił. Nie raz dostał w mordę. Ona się zbliżyła, on również zrobił krok w jej stronę i spojrzał na nią z góry, dość chłodno, jak na siebie.
- Kiedy stałaś się taka miękka, żeby ganiać i rozpaczać za skurwysynem, który Cię zostawił? -mówił spokojnie i dosadnie, a jego dłoń faktycznie wyglądała, jakby miał da jej w twarz. Nie odbij jednak palców od jej skóry, zamiast tego łapiąc ją z łatwością za ramiona i przyciskając do ściany, zacisnął palce na jej krtani, nie spuszczając wzroku z jej oczu. Jakby szukał w nich odpowiedzi. Był wysokim i dobrze zbudowanym chłopakiem, dużo ćwiczył i taka Lena była dla niego niczym lalka, która swobodnie mógł przestawiać na półce. Nie zaciskał jej szyi mocno, nie dusił jej tak, aby zrobić jej poważną krzywdę. - Weź się kurwa w garść, bo nie mogę na Ciebie taką patrzeć Lena. - wycedził przez zaciśnięte zęby, co chyba miało być radą dla starej przyjaciółki. Drogą dłonią trzymał ją za nadgarstek prawej ręki.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Sro 15 Mar 2023, 23:07

Gregorovic od najmłodszych lat czuła się niczym tresowana małpka, stworzona do demonstrowania sztuczek i uśmiechania na zawołanie. Dorastając, naturalnie wykształciła umiejętności pozwalające ukrywanie swoich emocji pod płaszczykiem niewymuszonej obojętności. Było to przydatne, szczególnie dla tak temperamentnej i niepokornej dziewczyny jak Lena. Dopiero kiedy uwolniła się od wpływów swojej rodziny mogła poczuć prawdziwy gniew i złość. Zarówno do nich, jak i do siebie. Dziś jednak było nieco inaczej. Był to rodzaj złości, który przyprawiał o drżenie jej mięśnie, sprawiał, że głowa wydawała się nienaturalnie ciężka, a słowa nierzadko grzęzły jej w gardle. Wiedziała, że po nim nie zapłacze, wyjątkowo rzadko zdarzało jej się ronić łzy. Srebrzystoszare spojrzenie, powiodło po twarzy chłopaka, a lewy kącik ust uniósł się w ponurej karykaturze uśmiechu. Jej twarz, choć naturalnie blada, teraz wydawała się niemal jasnoniebieska, półprzezroczysta. Jedynie jej jasne oczy skrzyły niepokojąco. 
- Mam co do tego poważne wątpliwości - pokręciła głową, wciąż zaciskając palce na mahoniowym drewienku. Ciepło nagrzewającej się różdżki oferowało przyjemny rodzaj ulgi, dodawało otuchy. Choćby i miała zostać sama jak palec, będzie mogła liczyć na magię, coś co łączyło ją z Peterem w sposób, którego nie sposób zapomnieć. Nie była pewna, czy Cassius rozumiał uczucia kłębiące się w jej głowie. Sama nie miałaby na ten temat pojęcia, gdyby ją zapytać kilka miesięcy temu. 
- Takie jest życie, popierdolone i nieszczęśliwe - odparła, pocierając skroń dłonią, jakby chciała się upewnić, że wciąż znajduje się w swoim ciele - Jeszcze nie jest, ale wierz mi, że w pewnym momencie się nią stanie - dodała, nie siląc się na sztuczny entuzjazm. Gregorovic nie wierzyła, że ludzie są z natury dobrzy. Chwilowe pragnienia i namiętności stanowiły o poziomie egoizmu i wyrachowania. Pozbawiona innych, bliskich relacji żyła w swojej bańce, nie mając w planie poszerzenia jej choćby o milimetr. 
Przyglądała mu się uważnie, gdy poprosiła o to, by ją uderzył. Lubiła obserwować, jak gniew pojawia się na twarzy rozmówcy. Nie była pewna, czy zareaguje od razu, czy nie puści tego mimo uszu. A jednak, strzał w dziesiątkę. Zaciśnięte wargi i chłód spojrzenia działały na nią jak płachta na byka. Bez choćby cienia oporu pozwoliła mu się przygwoździć do ściany, w dalszym ciągu mu się przyglądając. Dzielenie gniewu z kimś było o wiele przyjemniejsze, niż przeżywanie go samemu. Pokręciła głową na jego słowa, a na jej bladych ustach pojawił się uśmiech.
- Miękka? Cassius... - jej spojrzenie zatrzymało się na jego zaciśniętych ustach, intensywnie coś rozważała - Nie użalaj się nade mną, tylko daj mi w twarz - niemal zażądała, dopiero po tych słowach na nowo odwzajemniając jego spojrzenie.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Cassius Yaxley Nie 19 Mar 2023, 01:35

Czuła się inaczej, niż sugerowało to, co sobą reprezentowała. Nie przypuszczał, że Lenę można do czegokolwiek zmusić, raczej wierzył, że zawsze robiła to, na co miała ochotę i jak chciała. Reprezentowała sobą przecież wolność, chociaż faktycznie, im dłużej się jej przyglądał w pogrążonym w półmroku obserwatorium, im dłużej jego umysł przypominał sobie wszelkie sytuacje z nią związane, tym bardziej dostrzegał w tej wolności coś mrocznego i niebezpiecznego.
Wyglądała, jak zakochana i nieszczęśliwa zjawa, tylko czy duch ten patrzący na niego mieniącym się srebrem oczami był w ogóle świadom tego, jak silna była ta obsesja na Petera i w co się przekształciła? Była zgubiona. Matka Cassiusa powtarzała mu, że kocha się tylko raz, a cała reszta jej złudzeniem i substytutem. Yaxley jednak nie chciał być tym, nie mógł właściwie być tym, który wypowie te słowa na głos, żeby dotarły do jej głowy. Bo zjawa trzęsła się nie tylko tęsknotą, ale złością. Czy go przeklinała?
Chłopak uśmiechnął się do własnych myśli pod nosem, obserwując jednocześnie kształty trzymanej przez nią różdżki, które rysowały się w półmroku. Nie odpowiedział na pierwsze z jej słów, stojąc jedynie i zastanawiając się nad całą niesamowitością Gregorovic.
- Skoro takie popierdolone, to tym bardziej nie powinniśmy robić wszystkiego, aby ściągnąć te dobre chwile i je zadusić, aż wyzioną ducha, a my będziemy od tego pijani?
Prychnął z irytacją, gdy nazwała Bronte ofiarą. Nie rozumiała, że to nie była typowa relacja. Nie liczył na zaciągnięcie jej do łóżka, nie liczył właściwie na nic i wykorzystywał czas, który z nią spędzał. Poznawali się w sposób mentalny, niefizyczny i była to dla ciemnowłosego nowość, coś niesamowitego. Bo przecież zwykle chodziło seks, o biznes, o krótką przyjemność i zapomnienie, jakie stosunki dawały. - Może już była, może przeżyła swoje nieszczęście i czas na odrobinę duszącego szczęścia.
Lena miała racje, ludzie krzywdzili się wzajemnie, zwłaszcza w ich wieku i Cassius wcale nie był inny, lepszy w tym. Egoizm zawsze dochodził do głosu.
Prowokowała go. Bawiła się nim, chcąc wyzwolić coś, co chłopak trzymał głęboko wewnątrz siebie i czego pokazywać światu nie chciał. Ciągle słyszał, że to złe i mu nie wypada. A ona? Ona przyparta do muru, zaciśnięta w jego dłoniach i tak zależna od niego, prosiła go o więcej, uśmiechając się i błądząc po jego twarzy, łapiąc jego spojrzenia. Było to dla niego mylące, bo przeszło mu przez głowę, że nie tyle, ile ona agresji potrzebuje, co jej się to zwyczajnie podoba. Jego palce przywierały do drobnej szyi stanowczo, ale nie tak, aby zrobić jej krzywdę. Przesunął kciukiem po jej nadgarstku, który trzymał w dłoni.
- Nie użalam się nad Tobą, sama sobie to zrobiłaś Lena. - odpowiedział w końcu po dłużej przerwie, przysuwając się. Nie chciał jej bić po twarzy, nie chciał jej skrzywdzić, gdyby wpadł w szał, więc przysunął się jeszcze bliżej, oddechem zahaczając o jej skórę, aby ugryźć płatek jej ucha. Może trochę za mocno? - Weź się w garść, Peter to nie koniec świata.
Szepnął chłodno i dość dosadnie, zastanawiając się znów nad tym, czy zdawała sobie sprawę, jak bardzo była od niego uzależniona i jak na swój pokrętny sposób go kochała. Zdjął dłoń z jej krtani, łapiąc za drugi nadgarstek, trzymając ją przy ścianie. Odsunął głowę, przyglądając się jej twarzy. - Jeśli Cię uderzę, jeśli potraktuje Cię zaklęciem, będzie Ci lepiej? Pomoże Ci to dłużej niż na chwilę?
Zwykle, gdy miał problemy z agresją, niszczył i uderzał w przedmioty, ranił głównie siebie lub ewentualnie nielubiane szlamy, które czymś mu podpadły.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Pią 24 Mar 2023, 21:38

Długo walczyła o swoją niezależność, na początku cicho, niemal bezgłośnie. Sprzeciwiały się myśli, protestowało jej ciało. Trzymała jednak emocje na wodzy i pozwalała rozstawiać się po kątach. Dopiero z upływem czasu nabrała odwagi i śmiałości niezbędnej do wymierzenia ostatecznego ciosu w swoją rodzinę. Nie wyobrażała sobie, by przeżyć tak całe swoje życie, będąc zakładniczką czyjejś wizji. Należąc do swojego rodu miała wszystko, oprócz wolności. Porzucając ją, zyskała to na czym najbardziej jej zależało. Nie żałowała tej decyzji, choć nie raz jej to sugerowano, nie wypłakiwała oczu po nocach tęskniąc za najbliższymi. Chłodny chów oraz brak emocjonalnego zaangażowania zrobił swoje. Nie tęskniła sercem, jedynie przyzwyczajenie dawało jej znać, że czegoś brak. 
   Teraz jej serce rozdzierał ból, uczucie, które dotychczas było jej obce. Palił skórę żywym ogniem, sprawiając, że czuła się obco w swoim ciele. Nie potrafiła w żaden sposób tego powstrzymać, tej nawałnicy myśli i uczuć. Nie miała pojęcia jak powstrzymać się przed utonięciem w głębinach rozpaczy. Czy Yaxley był osobą, która mogła jej pomóc? Spojrzała na niego, kręcąc głową. Jego słowa wydawały jej się ponurym żartem. Jak u licha miała myśleć o dobrych chwilach? 
- Nie wiem, czy dalej wierzę w ich istnienie - odrzekła, błądząc wzrokiem po jego twarzy. Była już cholernie zmęczona nieustannym oczekiwaniem. Nawet jeśli miałoby się okazać, że Peterowi stało się coś okropnego - wolałaby wiedzieć. Przyjęłaby jakąkolwiek informację, bez zająknięcia. Niepewność była dla niej nie do zniesienia. 
- Jesteś taki pewien, że nieszczęście się kiedyś kończy? Niepoprawny optymista się z ciebie zrobił, Yaxley - zaśmiała się, sztucznie i nienaturalnie - Myślisz, że to tak działa? Trochę pocierpisz, ale będziesz w końcu szczęśliwy? - ciężko było odnaleźć w Gregorovic optymizm, dzisiaj było to wręcz nierealne. 
   Lena znała go już wystarczająco długo, by wiedzieć, że i on ma swoje mroczne sekrety. Podobnie jak ona ukrywał je skrzętnie pod maską przykładnego młodzieńca. Nie pozwalał by nieakceptowalna przez społeczeństwo część jego osobowości ujrzała światło dzienne. Dziewczyna doskonale pamiętała jak bardzo było to męczące, odzierające z uczuć, i tych dobry i złych. Czuła stanowczy dotyk dłoni na swojej szyi wiedząc, że nie korzysta z pełni swoich sił. 
- Yaxley - zaczęła cicho, zdecydowanie za cicho jak na nią - oddałabym wszystko, żeby tego nie czuć - pierwszy raz mógł usłyszeć smutek w jej głosie, rezygnację. Dławiący żal towarzyszący wściekłości szukał ujścia. Dziewczyna nie zamierzała mu się poddać - Ja... ja nie istnieje bez niego - dodała, obserwując, jak się do niej przysuwa. Nawet nie syknęła, gdy przygryzł płatek jej ucha. Ból przyjemnie rozlał się po ciele, dając jej chwilową ulgę. Odwzajemniła jego spojrzenie, gdy złapał za jej drugi nadgarstek. Choć była bezbronna, nie czuła zagrożenia. Było jej zupełnie obojętne, co się z nią stanie. 
 - Zabierz ode mnie to uczucie - poprosiła, czując, że jeśli czegoś nie zrobi, zaleje się łzami i pogrąży w absolutnej rozpaczy. Chciała, by dał sobie pozwolenie sobie na zdjęcie maski, ukazanie prawdziwej twarzy.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Cassius Yaxley Pon 27 Mar 2023, 01:42

Była niesamowitą, ale zagubioną kobietą. Wiedziała, czego chce i umiała trzymać kontrolę, a potem przychodził moment, pojedyncza chwila, gdy rozpadała się na tysiące kawałków. A wszystko przez jednego gnojka. Podróbę mężczyzny, który sponiewierał ją w najgorszy z możliwych sposobów — psychiczny. Ból, który zadomowił się na twarzy Leny, dodawał jej tylko pewnego rodzaju piękna, uszlachetnił ją, pozbawiając tego wyrazu szalonej i dominującej nastolatki. Jej duże, błyszczące oczy patrzyły z taką intensywnością na ślizgona, że niemalże czuł namiastkę tego ognia, który tak ją trawił. Męczyła ją bezradność, brak informacji. Co było bardziej wkurwiającego niż to? Zacisnął wargi, czując, jak zmusiła je do tego drgająca nerwowo szczęka, bo sama myśl o Peterze go wkurwiała. Pomijając wszystko, nadal była jego przyjaciółką z dzieciństwa, mieli wspomnienia — także te dobre, których on nie chciał wyrzucić.
- Uśpiłaś je, ale są. - odpowiedział pewnie i krótko, tonem, który słabo zniósłby jakikolwiek sprzeciw. Jego kciuk przesunął po wewnętrznej stronie jej dłoni, trochę drażniąc ją i trochę drapiąc, jakby nie mógł się zdecydować, jaki dotyk chciał jej ofiarować. Nie mógł jednak pozwolić, żeby się rozpadła. Nie reagował, milczał na jej słowa i wymuszony śmiech. Reakcja, którą tak często rozdawała ludziom na korytarzach, szydercza, robiąca z niego głupca, a jednak dostrzegł w tym cień starej Leny. Pokręcił głową.
- Nie. Myślę, że jak ich sama nie wyszarpiesz i nie pocierpisz, to nie będziesz ich miała i nie doceniać. Szczęście to kurwa ciężka praca kończy się, gdy przestaniesz wyciągać po nie ręce i je łapać palcami. To tylko Twoja decyzja.
Jego słowa dość dosadnie przedstawiały to, co myślał — ludzie sami się unieszczęśliwiali w większości przypadków, nie umiejąc się postawić. Gdy Cassius czegoś chciał, co mogło być jego szczęściem nawet na krótki moment, był gotowy się o to szarpać. Przeklął w myślach, gdy znów przesunął mętnym spojrzeniem po jej ustach i czole, na które opadał niesforny kosmyk włosów, który aż się prosił o odgarnięcie. Nie zauważył nawet, że się do niej przysunął. Miała piękną i długą szyję, przyjemnie chłodną skórę. I pozwalała mu robić ze sobą, co chciała, co wcale nie było takim mądrym pomysłem. Prychnął, na jej słowa, na odchodne przesuwając jeszcze językiem po płatku ucha, aby po przygryzieniu, subtelnie je zassać. Wbił w nią spojrzenie znów, chociaż nie mogła chyba dostrzec tego błysku, który tam rozpaliła. Merlinowi dzięki, że w obserwatorium było dość ciemno. - Nie istniejesz bez niego, bo nie chcesz bez niego istnieć. To tylko Twoja wyobraźnia.
Kolejne słowa dziewczyny podziałały na niego w taki sposób, że przez kark przemknął mu dreszcz, oblewając ciało falą gorąca. Przeklął, przygryzł walkę w bezcelowej walce samemu ze sobą, której finał przecież znał. Nie mógł jej pomóc, dopóki sama nie będzie chciała sobie pomóc, ale wiedział, jak odwrócić jej uwagę i sprawić, że przez jej umysł przemknęłaby jej ta jedna, potrzebna myśl — świat nie kończył się na Peterze.
Poruszył się niespokojnie, przenosząc wzrok na swoje dłonie. Płynnym ruchem przesunął jej dłonie wyżej, łapiąc obydwa nadgarstki za pomocą jednej ręki tak, że przywierały do kamiennej ściany. Nachylił się do jej ust, oplątując je ciepłem oddechu. - Obejmij mnie nogami Gregorovic. - szepnął tonem chłodnym i rozkazującym, wolną dłonią unosząc jej podbródek. Zassał jej górną wargę delikatnie, przesunął po niej językiem, zanim wpił się chciwie w jej usta, przysuwając ją do siebie i jednocześnie mocniej dociskając ją do ściany. Gdy spełniła jego zachciankę, przesunął dłoń po jej kolanie, kierując się niżej, aby ją podtrzymać, bezwstydnie kładąc wcześniej tkwiąca na podbródku dłoń na pośladek, zaciskając palce trochę za mocno. Nie dawał jej za bardzo protestować, nie pozwalał nawet złapać dłuższego oddechu. Miała miękkie i ciepłe usta, słodkawe co wydało mu się dość zabawne, patrząc na to, jakie słowa potrafiły spomiędzy nich uciekać.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Wto 04 Kwi 2023, 00:21

Gregorovic kryła w sobie wiele sprzeczności. Chciała być zupełnie wolna, będąc jednocześnie zależną od swojego serca. Nie cierpiała ograniczeń, jednak nie zapobiegła swoim rozwijającym się względem Raffles'a uczuciom. Zastanawiała się, czy przyłączenie do szajki było swoistym aktem masochizmu, mającym na celu wskrzeszenie niepokoju w jej sercu. Nie potrafiła wieść stabilnego życia, emocjonalne huśtawki zawsze były jej bliższe. Sama ściągnęła na siebie to nieszczęście, w momencie, w którym uznała walkę o zainteresowanie Petera za grę wartą świeczki. Żałowała każdej skrzącej wymiany spojrzeń, niewinnych gestów, nie znaczących nic pocałunków, których jedynym celem było wzbudzenie jego zazdrości. Za każdym razem gdy wymierzał jej policzek swoją wyrachowaną obojętnością, ona chciała spróbować jeszcze raz, łudząc się, że osiągnie pożądany efekt. Im bardziej ją od siebie odpychał, tym mocnej na jej sercu zaciskały się diabelskie sidła uniemożliwiające zatrzymanie tego błędnego koła. Teraz zniknął, zabierając ze sobą cząstkę Gregorovic i bolało to o wiele bardziej, niż skłonna byłaby przyznać. 
   Pokręciła głową na jego słowa, zupełnie nie wierząc w to co mówił. Ton jego głosu wskazywał, że niewiele zyskałaby zaprzeczeniom, posłała mu zatem pełne powątpiewania spojrzenie. Nie istniało dla niej światełko w tunelu, nie widziała wyjścia z tej sytuacji. Nie pamiętała już dnia, kiedy prawdziwie szczery uśmiech rozjaśnił jej wargi, a myśl o nadchodzącej przyszłości napawała czymś więcej niż chronicznym poczuciem niedosytu.
   - Próbuję je łapać, ale dziwnym trafem zawsze wymyka mi się przez palce - oczywistym jest, że miała na myśli Petera. Nie widziała dla siebie innej powinności. Czy nie było to wygodniejsze? Polegać w kwestii swojego szczęścia wyłącznie na kimś innym? A może znowu zakrawało o masochizm? Ciężko było stwierdzić, na ile Gregorovic jeszcze wierzyła, że uda jej się do chłopaka dotrzeć, obudzić w nim człowieczą cząstkę. 
    Podobał jej się sposób w jaki drażnił jej skórę opuszkami placów, odciągając jej uwagę od herszta bandy. Dotyk przyjemnie elektryzował, budził ochotę na więcej. Uśmiechnęłaby się, gdyby dostrzegła błysk w jego oczach, liczyła, że prędzej czy później ukaże jej swoją prawdziwą twarz. Nie myliła się. Choć wciąż miała w głowie Raffes'a, Cassius walczył o jej uwagę spojrzeniem błądzącym po jej bladej twarzy, dłońmi zaciśniętymi na jej nadgarstkach. Jak długo mogła się opierać? Znajdował się niebezpiecznie blisko, zdecydowanie bliżej, niż Gregorovic śmiałaby przypuszczać. Gdy przesunął językiem po płatku jej ucha, wydawało się, że coś w niej pękło i nie mogła już odgonić się od tego uczucia. Nie była pewna, czy chce go całować by zagrać na nerwach Peterowi, czy sobie samej. Nie zmierzała się nad tym zastanawiać, nie tu, nie teraz. Może pomyśli o tym później, kiedyś. 
   Ton głosu chłopaka zdawał jej się niższy, bardziej ochrypły. W półmroku przypominał jej drapieżnika czającego się na ofiarę. Mimo, że nie widziała dokładnie jego oczu, czuła na sobie zachłanne spojrzenie. Kącik jej bladych ust uniósł się ku górze na wzmiankę o jej ograniczonej wyobraźni. W istocie, Gregorovic daleko było do marzycielek. Natura poskąpiła jej tej wątpliwie przydatnej cechy. Przygryzła wargę, obserwując jak toczy niemą walkę ze sobą. Chciała go pociągnąć ze sobą prosto w otchłań szaleństwa. I wyglądało na to, że Yaxley nie miał nic przeciwko temu. 
   - Udowodnij mi, że potrafię - wyszeptała mu miękko do ucha, kiedy przesuwał jej dłonie wyżej. Przeniosła wzrok na jego usta, zastanawiając się jaki mają smak. Twarz Cassiusa wydawała jej się spowita mrokiem, skrywanymi w głębi duszy sekretami, naznaczona bólem. Rozkazujący ton, inny od jego zwykłego głosu wydał się Lenie pociągający, jakby uwolnił drzemiące wewnątrz niego monstrum. Nie trzeba było długo czekać, by spełniła jego żądanie, nie zwróciła najmniejszej uwagi, gdy podwinął się materiał krótkiej spódnicy, odsłaniając czarne, prążkowane rajstopy. Żałowała, że uwięził jej dłonie, które chętnie wplotłaby teraz w jego włosy. Odwzajemniła pocałunek z zaskakującą do niej zachłannością, jakby on miał zaraz okazać się jedynie senną marą. Przywarła do niego, nie mogąc się powstrzymać by nie przygryźć jego wargi, gdy złapał za jej kolano. Wyswobodziła jedną dłoń z nieco lżejszego już uścisku, by objąć go za szyję, zahaczając długimi paznokciami o jego skórę. Zamruczała cicho, gdy zacisnął dłoń. Nie chciała, żeby przestawał. Nie chciała wracać do rzeczywistości.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Cassius Yaxley Sob 08 Kwi 2023, 01:41

Niektórzy nie umieli żyć bez chaosu, bez emocji skrajnych i wypełniających ich po brzegi, aż coś sprawiło, że się zachwiali i ulewało się, doprowadzając do wybuchu. Nie widział w tym niczego złego, dopóki umiała w tej formie przetrwać i znaleźć coś, co mogłaby nazwać własnym szczęściem. Z całym swoim masochizmem było żywsza i bardziej prawdziwa od wszystkich tych panienek, które mijał na korytarzu. Uczucia, które miała do Petera, nie były niczym złym, obserwując ją z daleka — jak już przekreśliła ich przyjaźń i swoje dziedzictwo, utwierdzało go w przekonaniu, że taka była kolej rzeczy. Chłonęła Ślizgona, chciała go i lgnęła do niego, jak ćma do światła, niezależnie, jak pokręconym był wyborem. I w porządku, nie była, to sprawia Cassiusa, żeby ingerować. Teraz jednak nie miała tej swojej iskry i blasku, a on pluł sobie w brodę, że nic nie zrobił. Ich relacja była toksyczna, Lena tonęła, a Peter przepadł i Voldemort wiedział, gdzie przebywał. Nie zasługiwała na to, co ją spotkało. I wkurwiała ją taka, jaka była teraz.
Nie odpuszczał, nie odwracał wzroku, który tylko podkreślać miał siłę i wagę wypowiadanych przez niego słów. Był przecież pewny siebie, nigdy nie mówiłby czegoś, w co by nie wierzył, bo czułby się z tym nienaturalnie. Bajerował czasem kobiety, ale w poważnych sprawach był raczej szczery, preferował odpowiedzi bez znieczulenia.
- Za mało się starasz. Nie poddawaj się Lena, nie bądź śmieciem, bo jesteś przecież silną i niesamowitą dziewczyną. Nie podoba mi się, jak mało wojownika w Tobie zostało. I to przez tego skurwysyna. Trzeba Ci chyba przypomnieć, do czego jesteś zdolna.
Wycedził przez zęby, czując, jak drży mu jabłko Adama i żyłka na szyi, a przez ułamek sekundy jego dłonie zacisnęły się mocniej, niż powinny. Opamiętał się, jednak stłumił falę agresji, która chciała przejąć nad nim kontrolę. Chciała, aby pomóc jej sobie z tym poradzić, zamierzał więc wspaniałomyślnie spełnić jej prośbę, pokazać, że nie tylko Raffes umiał doprowadzić ją do westchnięcia, dreszczy czy spojrzenia rozpalonego od emocji, które wyjątkowo nie były związane z czymś negatywnym. Jego wzrok był silny, umiał patrzeć z góry, a jednocześnie w sposób, który poza dominacją nie oznaczał litości, nie dawał poczucia, że druga strona była gorsza. Przymknął oczy, skupiony na je uchu i znajdującym się w nim kolczyku. Nie ułatwiała mu niczego, rozpalała w nim myśl, że ją chciał. Egoistycznie i perfidnie, chciał ją całą zamknąć w ramionach i doprowadzić do tego, aby inne imię uciekało z tęsknotą spomiędzy jej spragnionych ust. Powstrzymywał złość i agresje, ale nie powstrzymywał już zachłanności.
Przyjemniej upadać we dwoję, szaleństwo było wtedy łaskawsze. Nie byłoby nic złego, gdyby i on wykorzystał ją do zapomnienia o swoich problemach, do zaspokojenia potrzeby złapania ulotnego szczęścia. Zaśmiał się ochryple, kręcąc głową z niedowierzaniem, pewniej łapiąc ją rękoma. Czy była świadoma, co robiła i do czego doprowadzała?
- Żebyś potem nie chciała więcej. - odpowiedział cicho, zanim zatonął w pół mroku i w jej oczach. Niestety miał dużo ze swojego ojca, niezależnie jak próbował się przed tym bronić, wychodziła z niego chęć dominacji, kontrolowania, uwielbiał wydawać rozkazy i pokazywać siłę na wszelkie sposoby. Nienawidził tego. - Grzeczna dziewczynka. - pochwalił ją tylko, przesuwając nosem po jej szyi, aby złożyć na chłodnej skórze kilka pocałunków, w których język kreślił koła. Jego dłoń łapczywie, pośpiesznie przemknęły po jej udach, a materiał rajstop drażnił go w palce. Była zgrabna, idealnie mieściła mu się w dłoniach. Zatonął w jej wargach łapczywie, że nie zwrócił nawet uwagi, czy trzymał ją pod spódniczką, czy na spódnicy. Oparł ją wygodnie o ścianę, dzięki temu miał większe pole manewru, a odwzajemnienie pocałunku przez Lenę sprawiło, że warknął cicho w jej usta, gdy przygryzła jego wargę, wywołując falę ciepła, która rozniosła się po jego ciele, kumulując się w podbrzuszu. Naparł na nią mocniej, gdy poczuł paznokcie na szyi, które poza czerwonym śladem, zostawiły również dreszcz. Doskonale wiedziała, co robiła. Puścił jej dłoń, wcześniej na chwilę splątując ich palce, a później przesunął ją niżej, łapiąc za dwa górne guziki od koszuli, które po prostu wyrwał i odsłonił nieco dekoltu Rosjanki. Zassał jej wargi, zanim zmusił ją do odchylenia głowy do tyłu, przesuwając się językiem przez szyję, aż do obojczyka, gdzie zassał skórę, tworząc czerwone naznaczenie.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Lena Gregorovic Sro 12 Kwi 2023, 23:19

Gregorovic skrupulatnie dbała, by ilość emocji jej towarzyszących nie była zbyt przytłaczająca. Często dawała upust swej złości w postaci małych zgryźliwości czy niezbyt wyrafinowanych żartów. Smutku pozbywała się zazwyczaj z pomocą paskudnych klątw, znęcając się nad innymi i uprzykrzając im życie. Lubiła, kiedy się jej bali, kiedy zlęknieni opuszczali spojrzenie, nie chcąc przyciągać na siebie jej uwagi. Uwielbiała mieć nad innymi przewagę, nie liczyły się dla niej sentymenty, nie było miejsca na wrażliwość. Taką lubiła siebie najbardziej, kiedy nie musiała ukrywać swoich amoralnych pragnień.
Peter wymykał się z uścisku jej palców za każdym razem, gdy się do niego zbliżała. Nigdy nie pozwalał odejść, oddalić się na bezpieczną odległość, cały czas trzymał ją w szachu. Wyrażał niemą zgodę na desperackie ekscesy, by potem mściwie przypominać jej o nich w najbardziej niespodziewanych momentach. Natura psa ogrodnika zawsze zwyciężała, może, gdyby Lena nie była w niego tak zapatrzona, dostrzegłaby to wcześniej? Teraz już próżno było płakać nad przewróconym kociołkiem. 
- Pierdole te starania - wyartykułowała, a w jej głosie dało się słyszeć charakterystyczny, rosyjski akcent. Szorstki i gardłowy, współgrający idealnie z niezbyt wysokim głosem dziewczyny - Prędzej je komuś wyrwę prosto z serca - dodała ciszej, odwzajemniając jego spojrzenie. Choć miała wrażenie, że zbyt mocno się przed nim odsłoniła, nie miała w planach by tego żałować. Słabość była jej zbroją, jej pancerzem. Gregorovic nie przyznawała się otwarcie do błędu, nie tłumaczyła swoich decyzji. Nie czuła takiej powinności. 
Przyglądała się jego pogrążonej w pół-mroku, bladej twarzy. Nie od dziś wiedziała, że nie pałał do Raffles'a przesadną sympatią, czy mogła mu się dziwić? Młodzik o cynamonowej czuprynie odseparował ją od czystokrwistych, wpływowych znajomych w mgnieniu oka. Co najzabawniejsze, nie kiwnął nawet palcem, to Lena, chcąc mu się przypodobać postanowiła spalić stare mosty. Duma nie pozwoliła jej nigdy przyznać, że tej decyzji żałuje, nawet jeśli podobne myśli przeszły jej przez głowę. 
Cassius wydawał się zahipnotyzowany wolnością, którą mu oferowała. Mocniejszy uścisk dłoni na jej przegubie, słowa cedzone przez zaciśnięte zęby nie uszły obojętnie oczom Rosjanki. Pozwalała mu na wszystko, bez cienia oporu, czerpiąc z tego niepokojącą przyjemność. Tęsknota za Peterem oddalała się od niej z każdą sekundą, dotyk ciepłych warg na jej skórze przynosił ulgę, koił gniew. Przymknęła na chwilę powieki, by zaraz znowu na niego spojrzeć, gdy usłyszała gardłowy śmiech. 
- Fantazja cię ponosi, Yaxley - syknęła, jednak kąciki jej ust uniosły się ku górze. Miała wrażenie, że próbuje zamknąć ją w przyjemnym potrzasku, uwięzić pod natłokiem pożądania. Nie planowała protestować, a jedynie pokazać mu, że tego właśnie potrzebuje. - Tylko nie mów nikomu, popsujesz mi renomę - nie spodziewała się, że ten przepełniony rozkazem ton tak mocno przypadnie jej do gustu. Podobnie jak oddanie kontroli, nie było czymś, na co chciałaby się zgadzać. 
Ciche westchnięcie wymknęło się z jej warg, gdy całował ją po szyi, nieśpiesznie, jakby się z nią droczył. Dotykał ją w sposób jakiego wcześniej nie doświadczyła, upajając natłokiem bodźców, ciepłego oddechu oplatającego jej skórę. Gdy zmniejszył dzielącą ich odległość mimowolnie zacisnęła palce na jego szyi, czując dreszcz przechodzący wzdłuż jej kręgosłupa. Posłała mu wyzywające spojrzenie, gdy guziki jej koszuli z głuchym dźwiękiem spadły na posadzkę, a z jej ust nie dobył się choćby cień protestu. Mógł z nią zrobić co tylko chciał. Kiedy pocałował ją znowu, wplotła dłonie w jego włosy, chcąc go mieć jak najbliżej siebie. Nie rozumiała tego, co się z nią działo, dziwnej mocy, która zdawała się nią zawładnąć. Czując dotyk jego warg na skórze obojczyka, ledwo powstrzymała się, by nie pociągnąć go za włosy. 
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Obserwatorium - Page 8 Empty Re: Obserwatorium

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach