Podest
+46
Rachel Montgomery
Nicolas Socha
Monika Kruger
Andrew Wilson
Lena Gregorovic
Marion Tully
Emily Bronte
Maud Moreau
Gloria Stark
Adrien Rien
Micah Johansen
Elektra Fyodorova
Peter Raffles
Elena Tyanikova
Morpheus A. Maponos
Adrienne Matluck
Genevieve White
Antonette Williams
Vanadesse Devereux
Aleksander Cortez
Dymitr Milligan
Quinn Larivaara
Nancy Baldwin
Benedict Walton
Alice Volante
Dalila Mauric
Charles Wilson
James Scott
Suzanne Castellani
Mistrz Gry
Aaron Matluck
Elijah Ward
Prince Scott
Christine Greengrass
Hannah Wilson
Dylan Davies
Chloe Lennox
Sophie Fitzpatrick
Joel Frayne
Borys Tiereszkowy
Andrea Jeunesse
Rika Shaft
Blaise Harvin
Gabriel Griffiths
Colette Roshwel
Brennus Lancaster
50 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III :: Sala pojedynków
Strona 18 z 21
Strona 18 z 21 • 1 ... 10 ... 17, 18, 19, 20, 21
Podest
First topic message reminder :
Podest długi na dziesięć metrów, na którym pojedynkuje się dwójka przeciwników. Niegdyś była to siedziba prężnie działającego kółka pojedynków, jednak po jego rozwiązaniu przyciąga tylko nielicznych awanturników.
Podest długi na dziesięć metrów, na którym pojedynkuje się dwójka przeciwników. Niegdyś była to siedziba prężnie działającego kółka pojedynków, jednak po jego rozwiązaniu przyciąga tylko nielicznych awanturników.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Podest
Skrzypienie zbroi w jednej chwili obudziło ospałe zmysły Gregorovic. Źrenice jej oczu zwęziły się jak u kota przygotowanego do skoku; pobladłe usta wykrzywiły w grymasie pełnym skupienia, a na skórze rąk dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Ślizgonka poczuła, jak jesionowe drewno różdżki nagrzewa się pod wpływem jej emocji.
Hamilton pojawiła się nagle, powodując u Leny chwilowe rozproszenie uwagi. Różdżka niemal wysunęła się z dłoni dziewczyny, powodując szybsze bicie serca. Gregorovic od zawsze czuła się wyjątkowo zależna od swojego magicznego drewienka, nigdy nie zastanawiając się nad tym, czy jest to zupełnie normalne. Zawsze w zasięgu dłoni czy wzroku, bez wyjątków. Kilka sekund zajęło jej przywrócenie stanu sprzed pojawienia się Gryfonki. Czarnym spojrzeniem zmierzyła Rhinnę od stóp do głów.
- Widzisz mnie samą i siadasz pod ścianą z książką? Kiepsko to świadczy o Gryfonach. - Żachnęła się przestępując z nogi na nogę. - Ruszaj swój tyłek i pokaż na co Cię stać. - Zamachnęła różdżką, pokazując na przeciwległą stronę podestu. Metalowa kukła zniknęła w szarej mgle. Czyżby panienka Gregorovic dawała Hamilton szansę uczciwego rewanżu? Zobaczymy.
Hamilton pojawiła się nagle, powodując u Leny chwilowe rozproszenie uwagi. Różdżka niemal wysunęła się z dłoni dziewczyny, powodując szybsze bicie serca. Gregorovic od zawsze czuła się wyjątkowo zależna od swojego magicznego drewienka, nigdy nie zastanawiając się nad tym, czy jest to zupełnie normalne. Zawsze w zasięgu dłoni czy wzroku, bez wyjątków. Kilka sekund zajęło jej przywrócenie stanu sprzed pojawienia się Gryfonki. Czarnym spojrzeniem zmierzyła Rhinnę od stóp do głów.
- Widzisz mnie samą i siadasz pod ścianą z książką? Kiepsko to świadczy o Gryfonach. - Żachnęła się przestępując z nogi na nogę. - Ruszaj swój tyłek i pokaż na co Cię stać. - Zamachnęła różdżką, pokazując na przeciwległą stronę podestu. Metalowa kukła zniknęła w szarej mgle. Czyżby panienka Gregorovic dawała Hamilton szansę uczciwego rewanżu? Zobaczymy.
Lena GregorovicKlasa VII - Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta
Re: Podest
Hamilton nie zwracała jeszcze przez chwilę uwagi na Lenę. Dopiero po chwili przymknęła powieki i zamknęła bardzo powoli książkę. Odłożyła ją na bok, po czym wstała i skierowała swoje kroki w stronę podestu. Od tak, czyżby słowa Leny na nią zadziałały?
Nic bardziej mylnego.
Dziewczyna, owszem, podeszła do podestu, ale oparła się o niego rękami i tyle. Nie zrobiła nic więcej. Skierowała jedynie spojrzenie na dziewczynę i jak gdyby nigdy nic, spokojnie, powiedziała.
- Jakby mnie Twoje zdanie o mnie obchodziło.
Rzuciła, uśmiechając się jednym kącikiem ust. Spojrzała na drugą stronę podestu, gdzie niby miałaby stanąć, po czym wróciła spojrzeniem do Leny.
- Po co? Gdzie masz kumpli? Ostatnio walczyliście ze mną trzy na jedną, więc sądzę, że zaraz ktoś się tutaj pojawi, a poza tym, zawsze możesz na mnie rzucić drugą Sectumsemprę. I nie oszukujmy się, przeżyłam tylko dlatego, bo chcieliście ratować swoje tyłki.
Odrzuciła włosy, które opadały jej na twarz. Nie mogła powiedzieć, bo miała ochotę jej walnąć prosto w nos jakimś zaklęciem, ale nie chciała zniżać się do ich poziomu.
Nic bardziej mylnego.
Dziewczyna, owszem, podeszła do podestu, ale oparła się o niego rękami i tyle. Nie zrobiła nic więcej. Skierowała jedynie spojrzenie na dziewczynę i jak gdyby nigdy nic, spokojnie, powiedziała.
- Jakby mnie Twoje zdanie o mnie obchodziło.
Rzuciła, uśmiechając się jednym kącikiem ust. Spojrzała na drugą stronę podestu, gdzie niby miałaby stanąć, po czym wróciła spojrzeniem do Leny.
- Po co? Gdzie masz kumpli? Ostatnio walczyliście ze mną trzy na jedną, więc sądzę, że zaraz ktoś się tutaj pojawi, a poza tym, zawsze możesz na mnie rzucić drugą Sectumsemprę. I nie oszukujmy się, przeżyłam tylko dlatego, bo chcieliście ratować swoje tyłki.
Odrzuciła włosy, które opadały jej na twarz. Nie mogła powiedzieć, bo miała ochotę jej walnąć prosto w nos jakimś zaklęciem, ale nie chciała zniżać się do ich poziomu.
Re: Podest
Ostatnią godzinę spędził na studiowaniu starego podręcznika magii ofensywnej i pośród 'dokuczliwych uroków i małych złośliwych zaklątek" odnalazł formułkę Zaklęcia Potknięcia. Raffles znany był z faktu, że czary wolał praktykować, niż o nich czytać, toteż w te pędy ruszył ku Sali Pojedynków. Wiedział, że pałęta się tam mnóstwo znudzonych brakiem kreatywnych zajęć dzieciaków, które idealnie nadawały się na bycie tymczasowym celem. A jeśli nawet nie - szkolne kukły ćwiczebne mogły mu od biedy wystarczyć.
Wsunął się do pomieszczenia cicho niczym duch a szarym oczom ukazała się dziwna scena. Na podeście w szermierczej pozie warowała Gregorovic, niżej, z rękoma wspartymi o podium płaszczyła się ich stara znajoma, Hamilton. Szybko oszacował sytuację. Nie wyglądało na to, aby dziewczęta starły się czarami, pyskate i zacięte spojrzenia wskazywałyby na niezbyt przyjemną wymianę zdań.
- No, no, no... Hamilton, spadłaś stamtąd, czy zwyczajnie nie umiesz wejść?
Oparł się o filar, różdżka momentalnie zmaterializowała mu się w dłoniach. W oczach zaiskrzył złośliwy chochlik.
Wsunął się do pomieszczenia cicho niczym duch a szarym oczom ukazała się dziwna scena. Na podeście w szermierczej pozie warowała Gregorovic, niżej, z rękoma wspartymi o podium płaszczyła się ich stara znajoma, Hamilton. Szybko oszacował sytuację. Nie wyglądało na to, aby dziewczęta starły się czarami, pyskate i zacięte spojrzenia wskazywałyby na niezbyt przyjemną wymianę zdań.
- No, no, no... Hamilton, spadłaś stamtąd, czy zwyczajnie nie umiesz wejść?
Oparł się o filar, różdżka momentalnie zmaterializowała mu się w dłoniach. W oczach zaiskrzył złośliwy chochlik.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Po całym dniu zajęć, obfitym obiedzie i odrobieniu większości zadań domowych można by twierdzić, że Monika Kruger wolałaby raczej wyciągnąć nogi w lochach i w towarzystwie na przykład Andrei poplotkować o starych dobrych znajomych.
No raczej nie. Wychodząc z Pokoju Wspólnego minęła się tylko z Brandonem obiecując mu kilka gorących chwil wieczorem, chcąc tymczasem zabrać się za coś pożytecznego. Ćwiczenie zaklęć w sali Klubu Pojedynków jawiło się w istocie jako coś, czego nie można było nazwać marnowaniem czasu, toteż kroczyła pani prefekt żwawym krokiem w kierunku rzeczonej sali, by zrobić użytek ze swojej różdżki, która aż paliła się na wieść o rzuceniu kilku czarów.
Pchnęła ciężkie, dębowe drzwi nie wiedząc, czy jest bardziej rozczarowana czy wkurzona faktem, że komnata nie okazała się być pusta.
- Proszę, proszę. Moja najdroższa przyjaciółka Gregorovic i jej właściciel Raffles. Jak się cieszę, że was widzę - zakpiła, wzrokiem prześlizgując się po nieznanej sobie Gryfonce, która jednak ewidentnie znana była pozostałej dwójce mieszkańców lochów.
Jeśli jej dokuczali to trudno. Jej problem. Monika była prefektem, nie wybawcą uciśnionych.
- Lena, zamierzasz tak stać i udawać groźną czy może w końcu pokażesz, że cokolwiek potrafisz?
No raczej nie. Wychodząc z Pokoju Wspólnego minęła się tylko z Brandonem obiecując mu kilka gorących chwil wieczorem, chcąc tymczasem zabrać się za coś pożytecznego. Ćwiczenie zaklęć w sali Klubu Pojedynków jawiło się w istocie jako coś, czego nie można było nazwać marnowaniem czasu, toteż kroczyła pani prefekt żwawym krokiem w kierunku rzeczonej sali, by zrobić użytek ze swojej różdżki, która aż paliła się na wieść o rzuceniu kilku czarów.
Pchnęła ciężkie, dębowe drzwi nie wiedząc, czy jest bardziej rozczarowana czy wkurzona faktem, że komnata nie okazała się być pusta.
- Proszę, proszę. Moja najdroższa przyjaciółka Gregorovic i jej właściciel Raffles. Jak się cieszę, że was widzę - zakpiła, wzrokiem prześlizgując się po nieznanej sobie Gryfonce, która jednak ewidentnie znana była pozostałej dwójce mieszkańców lochów.
Jeśli jej dokuczali to trudno. Jej problem. Monika była prefektem, nie wybawcą uciśnionych.
- Lena, zamierzasz tak stać i udawać groźną czy może w końcu pokażesz, że cokolwiek potrafisz?
Re: Podest
Gregorovic słysząc użalania Rhinny, przewróciła teatralnie oczami. Gryfońskie pogadanki nigdy nie inspirowały jej do poprawy swego jakże nagannego zachowania. Wręcz przeciwnie, budziły jeszcze większa żądzę krwi. Zmarszczyła brwi, ciaśniej oplatając palce wokół różdżki.
- Hamilton. Jeszcze słowo. - Warknęła, celując weń jesionowym drewienkiem. Może i nie mogła pozwolić sobie na tak bezmyślne rzucanie czarami, jak to zdarzyło się ostatnio, jednak nie oznaczało to wcale, że ten gryfoński pomiot miał wyjść z tego spotkania bez szwanku.
W głowie już wybierała pomiędzy paskudnymi i paskudniejszymi urokami, którymi mogłaby ugościć swoją jakże miłą koleżankę, kiedy na horyzoncie pojawił się Raffles. Więcej was matka już nie miała?
- Miło Cię widzieć Peter. - Przywitała chłodno chłopaka, racząc go krzywym grymasem na kształt uśmiechu. Koniec różdżki wciąż skierowany był w stronę Hamilton. - Może pomożesz koleżance? - Zapytała łagodnym tonem, kiedy kolejna zbłąkana duszyczka pojawiła się w okolicy podestu.
- Kruger! Tęskniłam. - Westchnęła, a jej oczy zaiskrzyły złowrogo. - A gdzie się podział Twój nadworny przydupas Bradnon? Czyżby znowu wyrywał trzecioklasistki na świński ogon, kiedy ukochanej nie ma w pobliżu? Aż mi czasem trochę Ciebie szkoda. - Westchnęła ciężko, nawet na nią nie patrząc. Dopiero dosadna propozycja pojedynku zwróciła jej uwagę. Zaintrygowana, uniosła lewą brew - Kruger, w końcu zaczynasz mówić do rzeczy. Zapraszam. - Uśmiechnęła się krzywo, czując jak wzdłuż jej prawej dłoni przechodzi dreszcz ekscytacji.
- Hamilton. Jeszcze słowo. - Warknęła, celując weń jesionowym drewienkiem. Może i nie mogła pozwolić sobie na tak bezmyślne rzucanie czarami, jak to zdarzyło się ostatnio, jednak nie oznaczało to wcale, że ten gryfoński pomiot miał wyjść z tego spotkania bez szwanku.
W głowie już wybierała pomiędzy paskudnymi i paskudniejszymi urokami, którymi mogłaby ugościć swoją jakże miłą koleżankę, kiedy na horyzoncie pojawił się Raffles. Więcej was matka już nie miała?
- Miło Cię widzieć Peter. - Przywitała chłodno chłopaka, racząc go krzywym grymasem na kształt uśmiechu. Koniec różdżki wciąż skierowany był w stronę Hamilton. - Może pomożesz koleżance? - Zapytała łagodnym tonem, kiedy kolejna zbłąkana duszyczka pojawiła się w okolicy podestu.
- Kruger! Tęskniłam. - Westchnęła, a jej oczy zaiskrzyły złowrogo. - A gdzie się podział Twój nadworny przydupas Bradnon? Czyżby znowu wyrywał trzecioklasistki na świński ogon, kiedy ukochanej nie ma w pobliżu? Aż mi czasem trochę Ciebie szkoda. - Westchnęła ciężko, nawet na nią nie patrząc. Dopiero dosadna propozycja pojedynku zwróciła jej uwagę. Zaintrygowana, uniosła lewą brew - Kruger, w końcu zaczynasz mówić do rzeczy. Zapraszam. - Uśmiechnęła się krzywo, czując jak wzdłuż jej prawej dłoni przechodzi dreszcz ekscytacji.
Lena GregorovicKlasa VII - Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta
Re: Podest
No tak, nie mogło być tak, że Lena będzie sama. Skierowała spokojne spojrzenie w stronę Petera, choć w głębi czuła się już mniej pewnie. Wzięła głębszy wdech, nawet trochę teatralnie go ukazując, po czym przymknęła powieki.
- Wiedziałam, że Cię tutaj przywieje, Raffles. Zawsze razem.
Rzuciła, uchylając powieki i wyprostowała się. Na jego słowa zaśmiała się cicho.
- Nah, wygodnie się stoi przy tym pudle. Zawsze można się o nie oprzeć.
Wzruszyła ramionami. Wcale nie zamierzała na nie wchodzić. Przyuważyła, że Raffles już trzyma w dłoni różdżkę. No i na co jej to było?
Ale w tym momencie właśnie do pomieszczenia weszła jeszcze jedna Ślizgonka. Prefekt tego domu, którą Rhinna kiedyś poznała w bibliotece. Gdy rzuciła wyzwanie Lenie, Rhin delikatnie z cichym puknięciem odsunęła się od podestu. Odeszła trzy kroki i jak gdyby nigdy nic stanęła, przyglądając się dziewczynom. Splotła dłonie za plecami, choć też co jakiś czas puszczała spojrzenie chłopakowi. Jemu nigdy nie można było ufać, jej brat jej zawsze o tym powtarzał.
- Wiedziałam, że Cię tutaj przywieje, Raffles. Zawsze razem.
Rzuciła, uchylając powieki i wyprostowała się. Na jego słowa zaśmiała się cicho.
- Nah, wygodnie się stoi przy tym pudle. Zawsze można się o nie oprzeć.
Wzruszyła ramionami. Wcale nie zamierzała na nie wchodzić. Przyuważyła, że Raffles już trzyma w dłoni różdżkę. No i na co jej to było?
Ale w tym momencie właśnie do pomieszczenia weszła jeszcze jedna Ślizgonka. Prefekt tego domu, którą Rhinna kiedyś poznała w bibliotece. Gdy rzuciła wyzwanie Lenie, Rhin delikatnie z cichym puknięciem odsunęła się od podestu. Odeszła trzy kroki i jak gdyby nigdy nic stanęła, przyglądając się dziewczynom. Splotła dłonie za plecami, choć też co jakiś czas puszczała spojrzenie chłopakowi. Jemu nigdy nie można było ufać, jej brat jej zawsze o tym powtarzał.
Re: Podest
Nawet nie zdążył odpowiedzieć grymasem na chłodny uśmiech Gregorovic - dębowe drzwi skrzypnęły ponownie. Do sali wkradła się Kruger. Raffles westchnął przeciągle, kiedy Ślizgonka uraczyła ich swoim sarkastycznym powitaniem.
- Odnotowałem słodkie nuty w twoim głosie, to chyba zbytek łaski. No i... to oryginalne określenie... Czyżbym wyczuwał zazdrość? Jako pani prefekt masz problem z tym, by i ciebie ktoś posiadł?
Wiedział, jak dwuznacznie brzmi to, co powiedział. Nie dbał o to. Lubił pojedynki. Na czary dużo bardziej niż na słowa... Ale w tym wypadku nie uchodziło wybrzydzać. Kiedy Kruger całą swoją uwagę skupiła na tym, by podważyć ofensywne umiejętności Gregorovic, szarooki Ślizgon mruknął ciche 'oho' pod nosem i odepchnął się stopą od filaru. Ruszył wzdłuż podestu aby zająć specjalnie wyznaczone miejsce sędziego. Dotknął końcem różdżki kamienne panele punktacji. Te powiększyły się i podskoczyły ku górze aby zawisnąć wysoko nad głowami uczestniczek pojedynku.
W międzyczasie zerkał na Hamilton jak kuguchar na swoje śniadanie. Dopiero z tej pozycji postanowił skomentować jej powitalną zaczepkę.
- Skoro wiedziałaś, dlaczego zostałaś? Wyczekujesz spotkań ze mną?
Zastanawiała go ta dziewczyna. Po ostatnim spotkaniu z ich paczką miała wszelkie powody by wybiec stąd w panice. Tak samo jak miała powody by powiadomić całą szkołę o pewnym incydencie, który miał miejsce w opuszczonej sali lekcyjnej... Gdyby bardzo chciała, mogłaby się ich permanentnie pozbyć ze szkoły... Co właściwie oznaczało, że pozbyłaby się bandy Rafflesa ze swojego życia. Ale... nie zrobiła tego. Bała się, że się zemszczą? To, że tu stała, zamiast taktycznie zwiać, przeczyłoby podobnemu motywowi. Chciała mieć na nich haka? To czemu właściwie od tylu miesięcy nie wystosowała żadnego żądania? A może to był po prostu głupi, gryfoński upór, dziwny rodzaj straceńczej odwagi, jakiś przypadkowy honor? Pojęcia zupełnie znaczeniowo Rafflesowi obce?
Nie wiedział. Ale fakt, że go to intrygowało, nie wróżył, aby sprawa długo pozostała nieodkryta...
- Zajmijcie miejsca i pozycje do walki. - stuknął w trzecią, pustą blankę, którą miał na pulpicie przed sobą. Ta pojaśniała lekko i zaczęła się wypełniać skróconymi formułkami pojedynku które kolejno dziewczynom dyktował:
- Walczycie do momentu aż przeciwnik straci różdżkę lub możliwość władania nią. Zabroniony jest jakikolwiek kontakt fizyczny. Wszystkie znane wam czary są dozwolone.
Uśmiechnął się szorstko. To będzie ciekawe widowisko...
Maksymalnie dwie akcje w jednym poście. Akcją jest zarówno rzucenie czaru jak i wykonanie uniku. Za każdą akcję rzucacie osobną kostką. Nie piszcie co Wasze zaklęcia zrobiły tylko co mają zamiar zrobić. Po każdej wymianie postów czekacie na mój komentarz na to, co się właściwie stało oraz czytelną punktację. Liczymy:
a) poziom umiejętności: za poziom I dodajemy +1 punkt, za poziom II +2 punkty,
b) wiek: każdy kolejny rok nauki dający przewagę +1 punkt
c) umiejętności specjalne (zaklęcia niewerbalne, oklumencja, legilimencja etc.) +1 punkt
d) rzut ataku: czyli rzut kością.
Pierwszy post powinien zawierać jedynie po jednej akcji.
- Odnotowałem słodkie nuty w twoim głosie, to chyba zbytek łaski. No i... to oryginalne określenie... Czyżbym wyczuwał zazdrość? Jako pani prefekt masz problem z tym, by i ciebie ktoś posiadł?
Wiedział, jak dwuznacznie brzmi to, co powiedział. Nie dbał o to. Lubił pojedynki. Na czary dużo bardziej niż na słowa... Ale w tym wypadku nie uchodziło wybrzydzać. Kiedy Kruger całą swoją uwagę skupiła na tym, by podważyć ofensywne umiejętności Gregorovic, szarooki Ślizgon mruknął ciche 'oho' pod nosem i odepchnął się stopą od filaru. Ruszył wzdłuż podestu aby zająć specjalnie wyznaczone miejsce sędziego. Dotknął końcem różdżki kamienne panele punktacji. Te powiększyły się i podskoczyły ku górze aby zawisnąć wysoko nad głowami uczestniczek pojedynku.
W międzyczasie zerkał na Hamilton jak kuguchar na swoje śniadanie. Dopiero z tej pozycji postanowił skomentować jej powitalną zaczepkę.
- Skoro wiedziałaś, dlaczego zostałaś? Wyczekujesz spotkań ze mną?
Zastanawiała go ta dziewczyna. Po ostatnim spotkaniu z ich paczką miała wszelkie powody by wybiec stąd w panice. Tak samo jak miała powody by powiadomić całą szkołę o pewnym incydencie, który miał miejsce w opuszczonej sali lekcyjnej... Gdyby bardzo chciała, mogłaby się ich permanentnie pozbyć ze szkoły... Co właściwie oznaczało, że pozbyłaby się bandy Rafflesa ze swojego życia. Ale... nie zrobiła tego. Bała się, że się zemszczą? To, że tu stała, zamiast taktycznie zwiać, przeczyłoby podobnemu motywowi. Chciała mieć na nich haka? To czemu właściwie od tylu miesięcy nie wystosowała żadnego żądania? A może to był po prostu głupi, gryfoński upór, dziwny rodzaj straceńczej odwagi, jakiś przypadkowy honor? Pojęcia zupełnie znaczeniowo Rafflesowi obce?
Nie wiedział. Ale fakt, że go to intrygowało, nie wróżył, aby sprawa długo pozostała nieodkryta...
- Zajmijcie miejsca i pozycje do walki. - stuknął w trzecią, pustą blankę, którą miał na pulpicie przed sobą. Ta pojaśniała lekko i zaczęła się wypełniać skróconymi formułkami pojedynku które kolejno dziewczynom dyktował:
- Walczycie do momentu aż przeciwnik straci różdżkę lub możliwość władania nią. Zabroniony jest jakikolwiek kontakt fizyczny. Wszystkie znane wam czary są dozwolone.
Uśmiechnął się szorstko. To będzie ciekawe widowisko...
Maksymalnie dwie akcje w jednym poście. Akcją jest zarówno rzucenie czaru jak i wykonanie uniku. Za każdą akcję rzucacie osobną kostką. Nie piszcie co Wasze zaklęcia zrobiły tylko co mają zamiar zrobić. Po każdej wymianie postów czekacie na mój komentarz na to, co się właściwie stało oraz czytelną punktację. Liczymy:
a) poziom umiejętności: za poziom I dodajemy +1 punkt, za poziom II +2 punkty,
b) wiek: każdy kolejny rok nauki dający przewagę +1 punkt
c) umiejętności specjalne (zaklęcia niewerbalne, oklumencja, legilimencja etc.) +1 punkt
d) rzut ataku: czyli rzut kością.
Pierwszy post powinien zawierać jedynie po jednej akcji.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
- Brandon - powiedziała kładąc specjalny nacisk na to słowo - ma lepsze rzeczy do roboty niż zadawanie się z wami, a jeśli o mnie chodzi możemy przyjąć, że chwilowo mi się nudzi. - Wygładziła kaszmirowy sweterek koloru machoniowego, który tak dobrze współgrał z barwą jej tęczówek i uśmiechnęła się przesadnie słodko i tym uśmiechem obdarowała zarówno Gregorovic jak i Rafflesa. Co do gryfonki to niestety pamięć Kruger choć dobra, bywała czasami krótka i faktu spotkania blondynki w bibliotece już kompletnie nie potrafiła przywołać, aczkolwiek ta ewidentnie znała się z pozostałą ślizgońską dwójką co wywołało w Monice poczucie, które mówiło że coś ją najwyraźniej ominęło.
- Raffles, mój przyjacielu, już chyba po raz kolejny wspominasz o tym, że jestem prefektem. Czyżby jakieś niespełnione ambicje?
W chwili, w której Lena zaprosiła Kruger na podest ta uświadomiła sobie, że nigdy jeszcze nie miała okazji się z Rosjanką pojedynkować. Poczuła przyjemny dreszczyk przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Już dłuższy czas nie miała możliwości tak porządnie poczarować, dzisiejszy wieczór okazał się więc potoczyć nadzwyczaj korzystnie. Bez wahania ruszyła przed siebie i wkroczyła na podwyższenie. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnęła różdżkę i zaciskając na niej lekko palce słuchała Rafflesa nie odwracając wzroku od twarzy swojej przeciwniczki. Pochyliła się lekko przygotowując się do rzucenia zaklęcia i gdy tylko Peter dał znak, błyskawicznie zareagowała:
- Drętwota.
- Raffles, mój przyjacielu, już chyba po raz kolejny wspominasz o tym, że jestem prefektem. Czyżby jakieś niespełnione ambicje?
W chwili, w której Lena zaprosiła Kruger na podest ta uświadomiła sobie, że nigdy jeszcze nie miała okazji się z Rosjanką pojedynkować. Poczuła przyjemny dreszczyk przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Już dłuższy czas nie miała możliwości tak porządnie poczarować, dzisiejszy wieczór okazał się więc potoczyć nadzwyczaj korzystnie. Bez wahania ruszyła przed siebie i wkroczyła na podwyższenie. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnęła różdżkę i zaciskając na niej lekko palce słuchała Rafflesa nie odwracając wzroku od twarzy swojej przeciwniczki. Pochyliła się lekko przygotowując się do rzucenia zaklęcia i gdy tylko Peter dał znak, błyskawicznie zareagowała:
- Drętwota.
Ostatnio zmieniony przez Monika Kruger dnia Wto 29 Lis 2016, 17:53, w całości zmieniany 1 raz
Re: Podest
The member 'Monika Kruger' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 2
'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Re: Podest
Lenę bardzo ucieszyła szybka reakcja stojącej naprzeciwko niej Ślizgonki. Odwzajemniła przeuroczy grymas, wybitnie nie pasujący do twarzy Gregorovic. Niektórzy po prostu nie byli stworzeni do uśmiechania się jak idiotki. Zupełnie zignorowała tłumaczenia dotyczące Brandona, prawda była taka, że zupełnie nie miała ochoty ich słuchać. Miała za to ochotę miotnąć w nią jakimś niemiłym zaklęciem. Dziewczyna zacisnęła palce na różdżce jeszcze mocniej, kiedy wyciągała ją przed siebie. Czarne źrenice zwęziły się momentalnie, gdy Monika otworzyła usta by wypowiedzieć inkantację. Przeniosła ciężar ciała na lewą nogę, delikatnie wysuwając ją do przodu.
- Expelliarmus - niemal wysyczała, wykonując zdecydowany ruch różdżką, któremu towarzyszył miły dla ucha świst. Niech się zacznie zabawa.
- Expelliarmus - niemal wysyczała, wykonując zdecydowany ruch różdżką, któremu towarzyszył miły dla ucha świst. Niech się zacznie zabawa.
Lena GregorovicKlasa VII - Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta
Re: Podest
The member 'Lena Gregorovic' has done the following action : Rzut kostką
#1 'Sześcienna' : 3
--------------------------------
#2 'Sześcienna' : 6
#1 'Sześcienna' : 3
--------------------------------
#2 'Sześcienna' : 6
Mistrz Gry
Re: Podest
- A co, mam przestarzałe informacje na ten temat, przyjaciółko? Czasem po prostu zwyczajnie mam wrażenie, że sama nie do końca o tym pamiętasz. Podobno prefekt powinien być pewnego rodzaju... Wzorem.
Do dziś pamiętał jak szkolny poltergeist wyśpiewywał sprośną pioseneczkę na temat jej majtek... Uśmiechnął się złośliwie na to wspomnienie, lecz zaraz przybrał skupiony wyraz twarzy.
Zawodniczki ochoczo stanęły naprzeciw sobie, zmotywowane, żądne zwycięstwa. Gdy tylko dał im znak, z różdżek niemal poszły iskry. Czerwony promień z drewienka Kruger świsnął Lenie nad lewym uchem. Zaklęcie Rozbrajające Gregorovic trafiło celu, ale nie było dość silne, aby wyrwać różdżkę Ślizgonki z jej stanowczo zaciśniętej dłoni. Spowodowało jedynie, że Moniką szarpnęło w prawo, co zmusiło ją do dwóch chwiejnych kroków w tę stronę.
Monika: 2+2= 4
Lena: 2+3= 5
Do dziś pamiętał jak szkolny poltergeist wyśpiewywał sprośną pioseneczkę na temat jej majtek... Uśmiechnął się złośliwie na to wspomnienie, lecz zaraz przybrał skupiony wyraz twarzy.
Zawodniczki ochoczo stanęły naprzeciw sobie, zmotywowane, żądne zwycięstwa. Gdy tylko dał im znak, z różdżek niemal poszły iskry. Czerwony promień z drewienka Kruger świsnął Lenie nad lewym uchem. Zaklęcie Rozbrajające Gregorovic trafiło celu, ale nie było dość silne, aby wyrwać różdżkę Ślizgonki z jej stanowczo zaciśniętej dłoni. Spowodowało jedynie, że Moniką szarpnęło w prawo, co zmusiło ją do dwóch chwiejnych kroków w tę stronę.
Monika: 2+2= 4
Lena: 2+3= 5
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Hamilton jedynie stała obok, wpatrując się w to, co się działo na podwyższeniu. Gdzieś tam w głębi czuła ulgę, że tym nie razem to nie ona jest celem zaklęć Gregorovic. Jeszcze jakby ją obchodziło to, co się tam działo. Co prawda z uwagą obserwowała pojedynek między dziewczynami, który dopiero się zaczął i poleciały dość łagodne zaklęcia.. Ale nie ona była tutaj ważne w tym momencie. Może to i lepiej.
Rzuciła szybko spojrzenie Peterowi. Uśmiechnęła się pod nosem, a nawet po chwili zaśmiała cicho.
- Tak, stęskniłam się.
Przewróciła oczami, nadal się śmiejąc. W końcu odwróciła się z powrotem do ściany i podeszła do niej, biorąc do rąk książkę. Odwróciła się z powrotem przodem do całej sytuacji. W sumie, miała na nich haka, że też wcześniej o tym nie pomyślała! Mogła coś zrobić.. Ale jednak tego nie zrobiła. Cóż, po prostu nie myślała tymi kategoriami. I myśleć nie będzie. Dyrektor jakby nie patrzeć kilka razy się jej pytał o ten incydent. Nie wydała ich. Głupota ludzka nie zna granic, nie?
Rzuciła szybko spojrzenie Peterowi. Uśmiechnęła się pod nosem, a nawet po chwili zaśmiała cicho.
- Tak, stęskniłam się.
Przewróciła oczami, nadal się śmiejąc. W końcu odwróciła się z powrotem do ściany i podeszła do niej, biorąc do rąk książkę. Odwróciła się z powrotem przodem do całej sytuacji. W sumie, miała na nich haka, że też wcześniej o tym nie pomyślała! Mogła coś zrobić.. Ale jednak tego nie zrobiła. Cóż, po prostu nie myślała tymi kategoriami. I myśleć nie będzie. Dyrektor jakby nie patrzeć kilka razy się jej pytał o ten incydent. Nie wydała ich. Głupota ludzka nie zna granic, nie?
Re: Podest
Do sali zaglądnął ktoś jeszcze. Postać w czerni jednym okiem omiotła wnętrze sali po czym zsunęła kaptur z głowy. Blond czupryna wychynęła spod czarnej tkaniny. Zaciekawiony Ślizgon wszedł do środka splatając dłonie za plecami. Jego wzrok powędrował od pojedynkujących się do Rafflesa, który obrał pozycję sędziego. Spojrzenie modrych oczu jedynie prześliznęło się po postaci Rhinny, po czym chłopak ruszył ku samozwańczemu sędziemu. W głowie zapaliła mu się automatycznie syrena ostrzegawcza, Gryfonka miała albo niefart, albo ją ciągnęło w takie towarzystwo. Przeklął w duchu zastałą sytuację, dziękując jednocześnie, że jest tu Kruger. Jego twarz nie zdradzała nic z myśli kłębiących mu się pod sklepieniem czaszki.
Przysiadł się na ławce obok Petera wyciągając długie nogi i opierając je na stoliczku, gdzie jeszcze przed chwilą leżały kamienie punktacji.
- Siema. Co to za święto? Czy czysty przypadek?
Spojrzał na Petera wskazując na dwie Ślizgonki na podeście. Fraser miał dziś wybitnie dobry humor, czego nawet nie starał się ukrywać. Co i może nieco zaciekawi herszta bandy, gdyż Fraser nieczęsto objawiał jakiekolwiek emocje, a tu ci taka niespodzianka. Ślizgon splótł dłonie na brzuchu, następnie przenosząc wzrok na dziewczyny i przekrzywiając głowę niczym zaciekawiony kot, który miał okazję poobserwować mysi balet.
Przysiadł się na ławce obok Petera wyciągając długie nogi i opierając je na stoliczku, gdzie jeszcze przed chwilą leżały kamienie punktacji.
- Siema. Co to za święto? Czy czysty przypadek?
Spojrzał na Petera wskazując na dwie Ślizgonki na podeście. Fraser miał dziś wybitnie dobry humor, czego nawet nie starał się ukrywać. Co i może nieco zaciekawi herszta bandy, gdyż Fraser nieczęsto objawiał jakiekolwiek emocje, a tu ci taka niespodzianka. Ślizgon splótł dłonie na brzuchu, następnie przenosząc wzrok na dziewczyny i przekrzywiając głowę niczym zaciekawiony kot, który miał okazję poobserwować mysi balet.
Re: Podest
Laski pojedynkowały się zbyt ospale jak na jego bystre oko. Brakowało im dynamiki i elementów zaskoczenia. Postanowił, że wolne chwile przeznaczy teraz na dokładne szkolenie swojej bandy. Tak, aby Gregorovic reagowała na moment, kiedy przeciwnik chwieje się pod mocą zaklęcia. Należy wtedy natychmiast kontrować, zanim Kruger złapałaby równowagę...
Skrzypnęły odrzwia, Raffles zerknął w stronę wejścia. Wchodzący do sali Fraser zlustrował sytuację i nonszalancko zajął miejsce obok sędziego.
- Święto? Bardziej mi to przypomina wiejski festyn. Mamy nawet przypadkowych przechodniów - mruknął, wskazując brodą na Hamilton.
- Twój dobry humor jest niemal przytłaczający. Zamknąłeś kogoś w składziku na miotły czy po prostu solidnie się najadłeś?
Skrzypnęły odrzwia, Raffles zerknął w stronę wejścia. Wchodzący do sali Fraser zlustrował sytuację i nonszalancko zajął miejsce obok sędziego.
- Święto? Bardziej mi to przypomina wiejski festyn. Mamy nawet przypadkowych przechodniów - mruknął, wskazując brodą na Hamilton.
- Twój dobry humor jest niemal przytłaczający. Zamknąłeś kogoś w składziku na miotły czy po prostu solidnie się najadłeś?
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
W końcu spojrzał w stronę Hamilton poświęcając jej nieco dłuższą chwilę.
- Sądziłem, że raczej będzie unikać Zielonych.
Po czym wzruszył ramionami, widocznie niewiele się przejął przyczynami, dlaczego Gryfonka tutaj jeszcze jest i nie uciekła z krzykiem.
Pytania Rafflesa wywołały w Fraserze krótką chwilę chichotu i symboliczną łezkę w oku. Szkot teatralnie otarł powieki szczerząc się w rozbawieniu.
- Urocze, Peter.
Wyszczerzył się w cudacznym uśmiechu chytrusa, który złowił kawał sera. A to już mogło bardzo wiele dobrego, lub niedobrego znaczyć.
- Znalazłem coś. - Wziął głębszy wdech kierując wzrok na pojedynkujące się Ślizgonki. - Spodoba ci się. Baaaaardzo... - Zrobił pauzę.- Ci się spodoba.
Totalnie poważne spojrzenie Szkota przesunęło się na oblicze Petera i wwierciło się w jego szare oczy. Ta zmiana była niepokojąca, lecz ciężko było ocenić teraz, czy Szkot jest szalony i ma problemy z osobowością, czy ze swoistej radości zaczął bawić się w ciekawością Petera.
- Sądziłem, że raczej będzie unikać Zielonych.
Po czym wzruszył ramionami, widocznie niewiele się przejął przyczynami, dlaczego Gryfonka tutaj jeszcze jest i nie uciekła z krzykiem.
Pytania Rafflesa wywołały w Fraserze krótką chwilę chichotu i symboliczną łezkę w oku. Szkot teatralnie otarł powieki szczerząc się w rozbawieniu.
- Urocze, Peter.
Wyszczerzył się w cudacznym uśmiechu chytrusa, który złowił kawał sera. A to już mogło bardzo wiele dobrego, lub niedobrego znaczyć.
- Znalazłem coś. - Wziął głębszy wdech kierując wzrok na pojedynkujące się Ślizgonki. - Spodoba ci się. Baaaaardzo... - Zrobił pauzę.- Ci się spodoba.
Totalnie poważne spojrzenie Szkota przesunęło się na oblicze Petera i wwierciło się w jego szare oczy. Ta zmiana była niepokojąca, lecz ciężko było ocenić teraz, czy Szkot jest szalony i ma problemy z osobowością, czy ze swoistej radości zaczął bawić się w ciekawością Petera.
Re: Podest
- Za grosz instynktu samozachowawczego. Albo masochistyczne ciągoty. Ciężko powiedzieć, ale w końcu to siostra Hamiltona, nie może być normalna. Może ostatnie zabawy Leny przepaliły kilka obwodów?
Mówił cicho, słowa przeznaczając jedynie dla siedzącego nieopodal jasnowłosego Ślizgona. Wzroku w tym czasie nie odrywał od Gregorovic, chcąc zmotywować ją do dalszych wysiłków w jej pojedynku. Wygrana Kruger nie plasowała się w definicji udanego wieczoru.
Kiedy jednak Fraser zdradził mu powód swego zadowolenia, Raffles zmrużył oczy i rzucił mu jedno, krótkie, intensywne spojrzenie.
- Gdzie to jest?
Rzucił, poprawiając się na swoim miejscu i kierując różdżką na krążące nad głowami dziewcząt blanki punktacji. Kamienne tabliczki zaczęły uderzać o siebie wściekle, krzesając iskry nad włosami Ślizgonek, zagrzewając je do dalszych wysiłków.
Mówił cicho, słowa przeznaczając jedynie dla siedzącego nieopodal jasnowłosego Ślizgona. Wzroku w tym czasie nie odrywał od Gregorovic, chcąc zmotywować ją do dalszych wysiłków w jej pojedynku. Wygrana Kruger nie plasowała się w definicji udanego wieczoru.
Kiedy jednak Fraser zdradził mu powód swego zadowolenia, Raffles zmrużył oczy i rzucił mu jedno, krótkie, intensywne spojrzenie.
- Gdzie to jest?
Rzucił, poprawiając się na swoim miejscu i kierując różdżką na krążące nad głowami dziewcząt blanki punktacji. Kamienne tabliczki zaczęły uderzać o siebie wściekle, krzesając iskry nad włosami Ślizgonek, zagrzewając je do dalszych wysiłków.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Po pewnym czasie przestał zwracać uwagę na pojedynek Ślizgonek, nie przyszedł tu po to, żeby kibicować.
Jego głos również nie rozbrzmiewał w sali głośniej niż dla najbliższego otoczenia, a ciskające zaklęciami dziewczyny skutecznie zagłuszały cokolwiek.
Sięgnął do kieszeni szaty i wyciągnął z niej czarne perły, wszystkie były przewiercone na wylot. Zapewne kiedyś składały się na naszyjnik albo inną ozdobę.
- Wiedziałeś, że jezioro jest pełne ciekawych rzeczy? Zwłaszcza takich, które zostały upuszczone tam przez nieuważnych czarodziei, albo w trakcie walki?
Obsydianowoczarne perły mieniły się tęczą barw w blasku skrzących się zaklęć.
- Kiedyś wygrzebałem w bibliotece ojca stare podania o zamkach i różnych trikach na nie gubienie się w korytarzach, a zwłaszcza tych obwarowanych zaklęciami mylącymi.
Uniósł dyskretnie rękę tak by Peter mógł wziąć którąś z pereł albo się im przyjrzeć.
- Tłumaczenie głupiej wzdymce trochę zajęło. Ale się rybcia spisała.
Jego głos również nie rozbrzmiewał w sali głośniej niż dla najbliższego otoczenia, a ciskające zaklęciami dziewczyny skutecznie zagłuszały cokolwiek.
Sięgnął do kieszeni szaty i wyciągnął z niej czarne perły, wszystkie były przewiercone na wylot. Zapewne kiedyś składały się na naszyjnik albo inną ozdobę.
- Wiedziałeś, że jezioro jest pełne ciekawych rzeczy? Zwłaszcza takich, które zostały upuszczone tam przez nieuważnych czarodziei, albo w trakcie walki?
Obsydianowoczarne perły mieniły się tęczą barw w blasku skrzących się zaklęć.
- Kiedyś wygrzebałem w bibliotece ojca stare podania o zamkach i różnych trikach na nie gubienie się w korytarzach, a zwłaszcza tych obwarowanych zaklęciami mylącymi.
Uniósł dyskretnie rękę tak by Peter mógł wziąć którąś z pereł albo się im przyjrzeć.
- Tłumaczenie głupiej wzdymce trochę zajęło. Ale się rybcia spisała.
Re: Podest
Kiedy Fraser zaczął gmerać w kieszeni szaty, Raffles pogmerał rączką różdżki w swojej czuprynie, wyraźnie zaintrygowany. Zerknął na trzymane przez towarzysza czarne perły i wyciągnął dłoń aby dokładniej je przestudiować. Jednocześnie cały czas miał baczny pogląd na to, co dzieje się na podeście.
- Nauczyłeś się nurkować?
Spytał półgębkiem, podziwiając grę świateł na perełkach. Napełniały go specyficznym pragnieniem aby natychmiast zrobić z nich użytek, poczuł delikatne wibracje magii pod palcami. Z pewnością trzymał coś nasiąkniętego mocą, nie był jednak pewien, jak właściwie się ich używa...
- Co to jest wzdymka? - Spytał, marszcząc brwi i prychając pod nosem. O ile dobrze zrozumiał, Fraser właśnie mu powiedział, że perły przyniosła mu... ryba?
- Niby... jak?
Zerknął na podest.
- Gregorovic! Jak przegrasz to uznam, że Jarsen rzeczywiście powinien cię sobie wziąć...
- Nauczyłeś się nurkować?
Spytał półgębkiem, podziwiając grę świateł na perełkach. Napełniały go specyficznym pragnieniem aby natychmiast zrobić z nich użytek, poczuł delikatne wibracje magii pod palcami. Z pewnością trzymał coś nasiąkniętego mocą, nie był jednak pewien, jak właściwie się ich używa...
- Co to jest wzdymka? - Spytał, marszcząc brwi i prychając pod nosem. O ile dobrze zrozumiał, Fraser właśnie mu powiedział, że perły przyniosła mu... ryba?
- Niby... jak?
Zerknął na podest.
- Gregorovic! Jak przegrasz to uznam, że Jarsen rzeczywiście powinien cię sobie wziąć...
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Szkot zamknął dłoń chowając pozostałe perły w kieszeni. On nic tutaj nie miał, nie pokazywał. Spoglądał leniwie przed siebie, to na Ślizgonki to na Gryfonkę, to na podest i punktacje wiszącą pod sufitem. Czekał aż Raffles się nazachwyca zdobyczami.
- Jak miałem jakieś 4 lata. Ale to nieistotne.
Mruknął spoglądając z rozbawieniem na Petera po pytaniu o wzdymkę. Mina starszego Ślizgona była wybitnie zabawna w tej chwili, Nevana aż ścisnęło z żalu, że nie ma przy sobie aparatu. Ciekawy łup miałby okazję zdobyć.
- Moja siostra ma takiego zwierzaka, ryba w bańce wody. Jest dość inteligentna jak na rybę. Rozumie mowę i jest wytresowana. Czasami ją jej zaiwaniam. Miałem parę lat żeby poobserwować z lochów co to się na dnie wala a tamtejsi mieszkańcy nie interesują się tym.
Wskazał brodą na perłę.
- Sprawdzałem je niedawno. Działają bez zarzutu, a przy okazji ułatwiają tłumienie alarmów. Myślę, że mogą się przydać tam niżej...
Mruknął, a jego oczy zabłyszczały radośnie. Dosłownie diabeł wyłaził z niepozornego Szkota, który to pomimo swojej dość stonowanej pozy i zachowania wydawał się emanować nietypową dla siebie energią.
- Jak miałem jakieś 4 lata. Ale to nieistotne.
Mruknął spoglądając z rozbawieniem na Petera po pytaniu o wzdymkę. Mina starszego Ślizgona była wybitnie zabawna w tej chwili, Nevana aż ścisnęło z żalu, że nie ma przy sobie aparatu. Ciekawy łup miałby okazję zdobyć.
- Moja siostra ma takiego zwierzaka, ryba w bańce wody. Jest dość inteligentna jak na rybę. Rozumie mowę i jest wytresowana. Czasami ją jej zaiwaniam. Miałem parę lat żeby poobserwować z lochów co to się na dnie wala a tamtejsi mieszkańcy nie interesują się tym.
Wskazał brodą na perłę.
- Sprawdzałem je niedawno. Działają bez zarzutu, a przy okazji ułatwiają tłumienie alarmów. Myślę, że mogą się przydać tam niżej...
Mruknął, a jego oczy zabłyszczały radośnie. Dosłownie diabeł wyłaził z niepozornego Szkota, który to pomimo swojej dość stonowanej pozy i zachowania wydawał się emanować nietypową dla siebie energią.
Re: Podest
Hamilton przez ten czas bacznie wpatrywała się w swoją książkę. Co prawda, gotowało się w niej, ale nie miała zamiaru nic robić. Niech sobie gadają, co chcą, tylko zaczęła się również zastanawiać, czy aby przypadkiem niedługo jej brat tutaj nie wejdzie z kumlem. Kompletnie straciła poczucie czasu. Miała tylko nadzieję, że jeszcze jest do tego momentu sporo czasu. Jakby jakiś inny Gryfon miał się tutaj pojawić, mogłoby być ciężko.
Nevan wszedł do sali, ale nie zrobiło to na niej wielkiego wrażenia. Po prostu tylko łypnęła na niego kątem oka, po czym wróciła do lektury. Dla Petera i Leny był Ślizgonem, który namówił Rhinnę, by nic nikomu nie powiedziała. I tak powinno zostać.
Po kilku chwilach jednak zerknęła spojrzeniem na chłopaków. Wyglądali na zaciekawionych i coś tam między sobą szeptali. Na ułamek sekundy zmrużyła powieki. Nie spodobało jej się to. Wróciła spojrzeniem na swoją książkę, choć w tym momencie jej myśli zaprzątały inne tematy. Co takiego mogli mieć przy sobie, że byli aż tak zaciekawieni, i czego dotyczyła ich rozmowa. Rhinna była zdecydowanie za daleko, żeby ich słyszeć, czy widzieć dokładniej. Zapukała kilka razy palcami o stronę książki. Korciło ją mocno - w końcu była ciekawskim stworzeniem! - i nawet przeszło jej przez myśl, żeby zrobić użytek ze swych umiejętności.. Ale tak na widoku nie mogła tego zrobić, tylko Nevan widział, co dziewczyna potrafi. Tak więc, gryzła się ze swoimi myślami, starając się nie zwracać na siebie uwagi i nie pokazując, że jest zainteresowana zachowaniem chłopaków. Ciekawiło ją też, jak się zakończy pojedynek między Leną a Moniką. Kibicowała oczywiście Monice.
Nevan wszedł do sali, ale nie zrobiło to na niej wielkiego wrażenia. Po prostu tylko łypnęła na niego kątem oka, po czym wróciła do lektury. Dla Petera i Leny był Ślizgonem, który namówił Rhinnę, by nic nikomu nie powiedziała. I tak powinno zostać.
Po kilku chwilach jednak zerknęła spojrzeniem na chłopaków. Wyglądali na zaciekawionych i coś tam między sobą szeptali. Na ułamek sekundy zmrużyła powieki. Nie spodobało jej się to. Wróciła spojrzeniem na swoją książkę, choć w tym momencie jej myśli zaprzątały inne tematy. Co takiego mogli mieć przy sobie, że byli aż tak zaciekawieni, i czego dotyczyła ich rozmowa. Rhinna była zdecydowanie za daleko, żeby ich słyszeć, czy widzieć dokładniej. Zapukała kilka razy palcami o stronę książki. Korciło ją mocno - w końcu była ciekawskim stworzeniem! - i nawet przeszło jej przez myśl, żeby zrobić użytek ze swych umiejętności.. Ale tak na widoku nie mogła tego zrobić, tylko Nevan widział, co dziewczyna potrafi. Tak więc, gryzła się ze swoimi myślami, starając się nie zwracać na siebie uwagi i nie pokazując, że jest zainteresowana zachowaniem chłopaków. Ciekawiło ją też, jak się zakończy pojedynek między Leną a Moniką. Kibicowała oczywiście Monice.
Re: Podest
Gregorovic zawrzała ze złości na widok różdżki w dłoni Kruger. Nie tak powinno zadziałać jej zaklęcie. Zdecydowanie nie tak! Roziskrzone ślepia wwierciła w Ślizgonkę, jakby chciała zrobić jej coś paskudnego samym spojrzeniem. Trochę głupio wypaść słabo w tak doborowym towarzystwie. Zacisnęła palce na różdżce jeszcze mocniej.
- Petrificus Totalus - Wycedziła, smagając zdecydowanie różdżką; dokładnie w momencie pojawienia się Frasera w okolicach podestu. Uniosła lewą brew, nie racząc go nawet spojrzeniem. Inne sprawy miała obecnie na oku.
- Petrificus Totalus - Wycedziła, smagając zdecydowanie różdżką; dokładnie w momencie pojawienia się Frasera w okolicach podestu. Uniosła lewą brew, nie racząc go nawet spojrzeniem. Inne sprawy miała obecnie na oku.
Lena GregorovicKlasa VII - Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta
Re: Podest
The member 'Lena Gregorovic' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 3
'Sześcienna' : 3
Mistrz Gry
Re: Podest
Promień z różdżki Gregorovic wystrzelił i sięgnął przeciwniczki zanim ta zdążyła wyartykułować zaklęcie. Sztywne ciało Moniki uderzyło o podest wzniecając ku sklepieniu miliony drobinek kurzu. Blanki unoszące się ponad podestem podskoczyły raźno i pojaśniały szmaragdowymi iskrami. Następnie opadły powoli nad włosy Leny układając się w dumny napis "Zwycięzca".
Raffles uśmiechnął się pod nosem. Najwidoczniej wspomnienie Jarsena skutecznie postawiło Lenę na nogi... A przynajmniej pozbawiło ich Moniki.
- No, Gregorovic, ledwo, ledwo.
Mruknął ze swojego miejsca. Chwilę wcześniej rozważał dziesięć różnych zastosowań inteligentnej i rozmownej ryby wzdymki. Po szkolnym jeziorze z pewnością błąkało się dużo więcej zapomnianych skarbów...
- Chcę to zrobić dziś. - Mruknął w kierunku Frasera, zeskakując z podestu sędziego i rozprostowując zastane mięśnie. Szare, chytre oczy zwrócił na warującą po drugiej stronie podium Hamilton. Wydawała się niesamowicie nimi zaintrygowana.
- Teraz ty chcesz wskoczyć na podium czy masz inne, niecne plany?
Koraliki oddał Nevanowi już w momencie, gdy Petrificus Totalus Leny sięgnęło swojego celu.
Raffles uśmiechnął się pod nosem. Najwidoczniej wspomnienie Jarsena skutecznie postawiło Lenę na nogi... A przynajmniej pozbawiło ich Moniki.
- No, Gregorovic, ledwo, ledwo.
Mruknął ze swojego miejsca. Chwilę wcześniej rozważał dziesięć różnych zastosowań inteligentnej i rozmownej ryby wzdymki. Po szkolnym jeziorze z pewnością błąkało się dużo więcej zapomnianych skarbów...
- Chcę to zrobić dziś. - Mruknął w kierunku Frasera, zeskakując z podestu sędziego i rozprostowując zastane mięśnie. Szare, chytre oczy zwrócił na warującą po drugiej stronie podium Hamilton. Wydawała się niesamowicie nimi zaintrygowana.
- Teraz ty chcesz wskoczyć na podium czy masz inne, niecne plany?
Koraliki oddał Nevanowi już w momencie, gdy Petrificus Totalus Leny sięgnęło swojego celu.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Hamilton przyglądała im się non stop, choć starała się nie pokazywać tego, za nad to. Miała cichą nadzieję, że gapienie się w książkę jednak pomoże jej to ukryć, jakby faktycznie tylko czytała. Cóż, słowa Petera jednak dały jej jasno do zrozumienia, że to się wcale nie udało. Wyprostowała się nieco i skierowała już teraz jawnie wzrok na chłopaków. Monika i Lena przestały ją teraz już obchodzić. Wiedziała, że krzywda żadnej się nie stanie, to w końcu walka między Ślizgonami, więc nie przejmowała się ani jedną, ani drugą, choć właśnie w tym momencie Monia uderzyła ciałem o podest. Nawet huk nie zrobił na Rhinnie najmniejszego wrażenia. Zamknęła z cichym hukiem księgę, podniosła się szybko na równe nogi.
- Nope, na podest się nie pcham.
Rzuciła cicho, odkładając książkę na bok, przy swojej torbie. Jak gdyby nigdy nic skierowała kroki ku Peterowi i Nevanowi, przechodząc obok podestu rzuciła tylko krótkie spojrzenie na Monię, ale nic nie powiedziała. Zatrzymała się ze dwa, trzy metry przed chłopakami. Oparła jedną rękę na biodrze, drugą poprawiła niesforne włosy wpadające jej na twarz.
- O czym gadacie? Wyglądaliście na mocno czymś zainteresowani.
Coś się w niej zmieniło. Jakby cały strach uleciał z dziewczyny. To na pewno nie była ta sama Rhin, którą spotykali wcześniej na korytarzach, która przed nimi uciekała, a nawet ta, która się tutaj pojawiła jakiś czas temu. W tym momencie patrzyła stricte prosto w oczy Peterowi. Przechyliła głowę nieco na bok, nie spuszczając wzroku z oczu Rafflesa.
- Nope, na podest się nie pcham.
Rzuciła cicho, odkładając książkę na bok, przy swojej torbie. Jak gdyby nigdy nic skierowała kroki ku Peterowi i Nevanowi, przechodząc obok podestu rzuciła tylko krótkie spojrzenie na Monię, ale nic nie powiedziała. Zatrzymała się ze dwa, trzy metry przed chłopakami. Oparła jedną rękę na biodrze, drugą poprawiła niesforne włosy wpadające jej na twarz.
- O czym gadacie? Wyglądaliście na mocno czymś zainteresowani.
Coś się w niej zmieniło. Jakby cały strach uleciał z dziewczyny. To na pewno nie była ta sama Rhin, którą spotykali wcześniej na korytarzach, która przed nimi uciekała, a nawet ta, która się tutaj pojawiła jakiś czas temu. W tym momencie patrzyła stricte prosto w oczy Peterowi. Przechyliła głowę nieco na bok, nie spuszczając wzroku z oczu Rafflesa.
Strona 18 z 21 • 1 ... 10 ... 17, 18, 19, 20, 21
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III :: Sala pojedynków
Strona 18 z 21
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach