Podest
+46
Rachel Montgomery
Nicolas Socha
Monika Kruger
Andrew Wilson
Lena Gregorovic
Marion Tully
Emily Bronte
Maud Moreau
Gloria Stark
Adrien Rien
Micah Johansen
Elektra Fyodorova
Peter Raffles
Elena Tyanikova
Morpheus A. Maponos
Adrienne Matluck
Genevieve White
Antonette Williams
Vanadesse Devereux
Aleksander Cortez
Dymitr Milligan
Quinn Larivaara
Nancy Baldwin
Benedict Walton
Alice Volante
Dalila Mauric
Charles Wilson
James Scott
Suzanne Castellani
Mistrz Gry
Aaron Matluck
Elijah Ward
Prince Scott
Christine Greengrass
Hannah Wilson
Dylan Davies
Chloe Lennox
Sophie Fitzpatrick
Joel Frayne
Borys Tiereszkowy
Andrea Jeunesse
Rika Shaft
Blaise Harvin
Gabriel Griffiths
Colette Roshwel
Brennus Lancaster
50 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III :: Sala pojedynków
Strona 20 z 21
Strona 20 z 21 • 1 ... 11 ... 19, 20, 21
Podest
First topic message reminder :
Podest długi na dziesięć metrów, na którym pojedynkuje się dwójka przeciwników. Niegdyś była to siedziba prężnie działającego kółka pojedynków, jednak po jego rozwiązaniu przyciąga tylko nielicznych awanturników.
Podest długi na dziesięć metrów, na którym pojedynkuje się dwójka przeciwników. Niegdyś była to siedziba prężnie działającego kółka pojedynków, jednak po jego rozwiązaniu przyciąga tylko nielicznych awanturników.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Podest
Zanim kurzawa wywołana scaleniem czarów zdążyła opaść a fioletowe iskry przestały rykoszetować po całej Sali Pojedynków, para Ślizgonów na podeście była gotowa by podejmować dalsze wysiłki. Padły inkantacje. Incarcerous Leny prędzej sięgnęło celu. Wektor szkarłatnego promienia Zaklęcia Rozbrajającego Frasera zakrzywił się, kiedy Ślizgon zachwiał się, ściągany w dół silnymi, magicznymi więzami. Te podcięły mu nogi i ciasno przyszpiliły ręce do ciała. Różdżka nadal w nich pozostała, ale Ślizgon leżał już na podeście.
Raffles rozpoczął magicznie wzmocnione odliczanie, podobnie jak zawieszone nad pojedynkowiczami kamienne blanki.
- 10, 9, 8... - cedził powoli, obserwując jak Szkot wije się po lśniącej podłodze. Zanosiło się na to, że Gregorovic jeszcze przez tydzień będzie ich raczyć dumnym uśmieszkiem...
Jeśli Fraserowi udałoby się rzucić przeciwzaklęcie na samego siebie, mógłby jeszcze - ze znacznie obniżonymi szansami - próbować walczyć dalej. W końcu chodzi o utratę różdżki bądź możliwość władania nią... Jeśli nie, zwycięstwo Leny było pewne.
Nevan: 2+2=4
Lena: 5+2+1=8
Nevan, jeśli chcesz spróbować się uratować, rzuć przeciwzaklęcie. Wynik na kostce w postaci 5 lub 6 da Ci szansę na kontynuację pojedynku. Z odpowiednio obniżonymi statystykami wynikającymi z sytuacji będziecie mogli grać dalej. W innym wypadku Lena triumfuje.
Raffles rozpoczął magicznie wzmocnione odliczanie, podobnie jak zawieszone nad pojedynkowiczami kamienne blanki.
- 10, 9, 8... - cedził powoli, obserwując jak Szkot wije się po lśniącej podłodze. Zanosiło się na to, że Gregorovic jeszcze przez tydzień będzie ich raczyć dumnym uśmieszkiem...
Jeśli Fraserowi udałoby się rzucić przeciwzaklęcie na samego siebie, mógłby jeszcze - ze znacznie obniżonymi szansami - próbować walczyć dalej. W końcu chodzi o utratę różdżki bądź możliwość władania nią... Jeśli nie, zwycięstwo Leny było pewne.
Nevan: 2+2=4
Lena: 5+2+1=8
Nevan, jeśli chcesz spróbować się uratować, rzuć przeciwzaklęcie. Wynik na kostce w postaci 5 lub 6 da Ci szansę na kontynuację pojedynku. Z odpowiednio obniżonymi statystykami wynikającymi z sytuacji będziecie mogli grać dalej. W innym wypadku Lena triumfuje.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Szkot padł na plecy wijąc się niczym piskorz. Wpierw szarpał się rozpierając pędy ramionami i nogami, przez co magiczne więzi coraz mocniej się na nim zaciskały. Zaprzestał tego tak szybko jak zaczął.
Obrócił trzymaną w palcach różdżkę i nim Peter doszedł do połowy odliczana.
- Incedio. - Wysyczał celując w główną łodygę okalającą jego stopy by pozbawić reszty podpory i mocy. Nie chciał tak łatwo odpuścić pojedynku, nie w ten sposób.
Obrócił trzymaną w palcach różdżkę i nim Peter doszedł do połowy odliczana.
- Incedio. - Wysyczał celując w główną łodygę okalającą jego stopy by pozbawić reszty podpory i mocy. Nie chciał tak łatwo odpuścić pojedynku, nie w ten sposób.
Re: Podest
The member 'Nevan Fraser' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 5
'Sześcienna' : 5
Mistrz Gry
Re: Podest
Nie był to najrozsądniejszy pomysł i Raffles był przekonany, że nogawki Frasera zaraz zajmą się ogniem. Jednak główna lina krępująca jego nogi szybko ustąpiła pod płomieniem i Ślizgon zaczął się powoli rozplątywać z więzów. Sędzia pokręcił głową niedowierzająco i szybko przeniósł spojrzenie na Gregorovic. Ale musiała się zirytować...
- Kop leżącego, inaczej pewnie jeszcze cię pokona, królowo.
Komplement? Niekoniecznie, sztywna kryza włosów Leny wciąż wyglądała zjawiskowo...
Dla następnej akcji dodatkowe modyfikatory:
Lena: +2
Nevan: Dwa rzuty kostką. Pierwszy za to, czy za chwilę nie staniesz się żywą pochodnią (4-6 sprawia, że nic się nie dzieje i możesz przejść do drugiego rzutu. W innym przypadku zużywasz drugą akcję na zaklęcie gaszące). Drugi już normalnie, przyjmując, że Lena ma dodatkowe punkty przewagi.
- Kop leżącego, inaczej pewnie jeszcze cię pokona, królowo.
Komplement? Niekoniecznie, sztywna kryza włosów Leny wciąż wyglądała zjawiskowo...
Dla następnej akcji dodatkowe modyfikatory:
Lena: +2
Nevan: Dwa rzuty kostką. Pierwszy za to, czy za chwilę nie staniesz się żywą pochodnią (4-6 sprawia, że nic się nie dzieje i możesz przejść do drugiego rzutu. W innym przypadku zużywasz drugą akcję na zaklęcie gaszące). Drugi już normalnie, przyjmując, że Lena ma dodatkowe punkty przewagi.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Głośno wypuściła powietrze z płuc, widząc jak Fraser wierzga się po podeście. Martwiła ją jedynie różdżka w dłoni Ślizgona, i słusznie, bo Nevan zdawał się pomyśleć o niej w tym samym momencie. Postąpiła krok do przodu, mierząc w sylwetkę chłopaka jesionowym drewienkiem. Nie mogła zwlekać. Musiała puścić uwagę Rafflesa mimo uszu.
- Expelliarmus - Kolejne zaklęcie poszybowało w stronę blondyna. Gregorovic nie przypominała sobie żadnego pojedynku podobnego do tego. Wygrywała albo dostawała srogie baty, w zależności od przeciwnika i szczęścia. W tym przypadku, żadne nie potrafiło zadać decydującego ciosu.
- Expelliarmus - Kolejne zaklęcie poszybowało w stronę blondyna. Gregorovic nie przypominała sobie żadnego pojedynku podobnego do tego. Wygrywała albo dostawała srogie baty, w zależności od przeciwnika i szczęścia. W tym przypadku, żadne nie potrafiło zadać decydującego ciosu.
Lena GregorovicKlasa VII - Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta
Re: Podest
The member 'Lena Gregorovic' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 2
'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Re: Podest
Gdy tylko poczuł jak magiczne więzi puszczają starał się jak najszybciej rozplątać i wstać. Zdyszał się przy tym, co jak co, lecz pnącza nieźle go pościskały. Drugim problemem był ogień, który wywołał, grunt to nie podpalić się. Ślizgon odskoczył w tył starając się zadusić pierwsze języki ognia na swoich nogawkach.
Po chwili wyciągnął różdżkę w stronę Leny i zainkantował dość wredne w tej chwili zaklęcie celując je w Lenę.
- Jęzlep.
Po chwili wyciągnął różdżkę w stronę Leny i zainkantował dość wredne w tej chwili zaklęcie celując je w Lenę.
- Jęzlep.
Re: Podest
The member 'Nevan Fraser' has done the following action : Rzut kostką
#1 'Sześcienna' : 1
--------------------------------
#2 'Sześcienna' : 2
#1 'Sześcienna' : 1
--------------------------------
#2 'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Re: Podest
Tak jak Raffles przewidywał, rzucanie zaklęcia ognia na samego siebie nie było najszczęśliwszym z pomysłów. Najgrubsze z lin pękły, jednak strój czarodzieja zajął się żywym ogniem. Szkot czuł, że płomienie liżą mu skórę. Nic nie dało bezradne odskakiwanie. Fraser po prostu płonął... Jego próba rzucenia zaklęcia nic już nie dała, oszołomiony, posłał je w przestrzeń. Peter zeskoczył z podestu widząc, że w Ślizgona godzi ostatni czar tego pojedynku - precyzyjny Expelliarmus panny Gregorovic.
Nad jej głową zabłysnęły blanki układające się w słowo Zwycięzca!
Raffles wdrapał się na podium i momentalnie wyrzucił ze swojej różdżki potężną falę wody, gasząc ubranie Frasera. Płomienie cofnęły się ze złowieszczym sykiem. Te magiczne dużo trudniej było ugasić niż ich naturalny odpowiednik... Gdy skończył, odwrócił wzrok ku Lenie, racząc ją krzywym uśmieszkiem.
- Fraser sam się uszkodził... Ale nie byłaś najgorsza. Gratuluję.
Następnie, nie oglądając się na pokonanego, zeskoczył z podestu i chwycił jego różdżkę, wyrzuconą gdzieś w róg sali. Obrócił ją w palcach, jakby się nad czymś zastanawiał... Po chwili jednak westchnął przeciągle i rzucił ją za siebie, w stronę Nevana.
- Znasz jakieś czary leczące z tego, co pamiętam. Zrób z nich użytek.
Następnie, jakby nigdy nic, ruszył w kierunku drzwi wyjściowych.
- Za pół godziny widzę Was pod Pokojem Wspólnym. W pełni sił operacyjnych.
Nad jej głową zabłysnęły blanki układające się w słowo Zwycięzca!
Raffles wdrapał się na podium i momentalnie wyrzucił ze swojej różdżki potężną falę wody, gasząc ubranie Frasera. Płomienie cofnęły się ze złowieszczym sykiem. Te magiczne dużo trudniej było ugasić niż ich naturalny odpowiednik... Gdy skończył, odwrócił wzrok ku Lenie, racząc ją krzywym uśmieszkiem.
- Fraser sam się uszkodził... Ale nie byłaś najgorsza. Gratuluję.
Następnie, nie oglądając się na pokonanego, zeskoczył z podestu i chwycił jego różdżkę, wyrzuconą gdzieś w róg sali. Obrócił ją w palcach, jakby się nad czymś zastanawiał... Po chwili jednak westchnął przeciągle i rzucił ją za siebie, w stronę Nevana.
- Znasz jakieś czary leczące z tego, co pamiętam. Zrób z nich użytek.
Następnie, jakby nigdy nic, ruszył w kierunku drzwi wyjściowych.
- Za pół godziny widzę Was pod Pokojem Wspólnym. W pełni sił operacyjnych.
Peter RafflesKlasa VII - Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta
Re: Podest
Zaklęcie rozbrajające zadziałało w końcu tak, jak powinno. Różdżka została wyrwana z dłoni Ślizgona i poszybowała na drugi koniec podestu. Biedny Nevan stawał się powoli żywą pochodnią. Jakże miły był to dla Gregorovic widok! Zawiódł ją Raffles, niemal rwący się do pomocy Fraserowi. Sama kwestia wygranej nie napawała jej przesadną dumą, wciąż było sporo rzeczy nad którymi powinna była ostro pracować.
- Miło się walczyło Fraser. - Mruknęła, wzruszając ramionami, po czym chwytając swój płaszcz i torbę ruszyła ku wyjściu.
- Miło się walczyło Fraser. - Mruknęła, wzruszając ramionami, po czym chwytając swój płaszcz i torbę ruszyła ku wyjściu.
Lena GregorovicKlasa VII - Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta
Re: Podest
Ślizgon zapewne ku niezadowoleniu obecnych nawet nie krzyknął, gdy zaczął dosłownie płonąć. Bolało jak jasna cholera, spalanie się żywcem nie należało do najprzyjemniejszych doznań. Chłopak zaciskał zęby, aż zgrzytały, jednocześnie starając się ugasić.
W chwili, gdy chciał skorzystać z zaklęcia gaszącego jego różdżka została wyrwana z ręki. Przegrał.
Pomoc Rafflesa przyszła w porę zanim Ślizgon zaczął dusić się dymem na serio. Rozkaszlany i obolały upadł podest kuląc się z bólu. Spalona ponad kolana szata odsłaniała nogi chłopaka, które nie wyglądały zbyt ciekawie. Oblany wodą zaś cały wyglądał dość żałośnie.
Złapał rzuconą różdżkę i nie czekając na sugestie Petera sięgnął do znanych zaklęć leczących. Blizny w jego przypadku nie były problematyczne, lecz ból i sam fakt oparzeń sprawiał, że intensywnie milczący Ślizgon trzęsącymi się rękoma gestykulował i wyszeptywał przez łzy inkantacje.
Nim skończył sala opustoszała. Nieco podreperowany ruszył do lochów.
W chwili, gdy chciał skorzystać z zaklęcia gaszącego jego różdżka została wyrwana z ręki. Przegrał.
Pomoc Rafflesa przyszła w porę zanim Ślizgon zaczął dusić się dymem na serio. Rozkaszlany i obolały upadł podest kuląc się z bólu. Spalona ponad kolana szata odsłaniała nogi chłopaka, które nie wyglądały zbyt ciekawie. Oblany wodą zaś cały wyglądał dość żałośnie.
Złapał rzuconą różdżkę i nie czekając na sugestie Petera sięgnął do znanych zaklęć leczących. Blizny w jego przypadku nie były problematyczne, lecz ból i sam fakt oparzeń sprawiał, że intensywnie milczący Ślizgon trzęsącymi się rękoma gestykulował i wyszeptywał przez łzy inkantacje.
Nim skończył sala opustoszała. Nieco podreperowany ruszył do lochów.
Re: Podest
Drzwi od sali pojedynków zaskrzypiały gdy ktoś pchnął je od zewnątrz. Sala, która kiedyś była miejscem pełnym emocji od dłuższego już czasu stała raczej nieużywana. A przynajmniej tak powinno być, ponieważ zajęć Klubu Pojedynków raczej nie praktykowano już od dłuższego czasu. Aaron nie znał powodu takiej decyzji, ale znając jego - i tak by się z nią nie zgodził. Wiązał swoją przyszłość z aurorowaniem, a do tego trzeba umieć się pojedynkować prawda? A przynajmniej tak to wyglądało w głowie chłopaka. Rozejrzał się po sali wsadzając ręce do kieszeni spodni i westchnął pod nosem. Jednak ktoś używał tego miejsca, ale nie raczył po sobie posprzątać. Wszędzie walały się szczątki manekinów, papiery i coś co kiedyś mogło być meblami. Jakimi? Tego niestety nie był w stanie stwierdzić, a nie spodziewał się żeby ktokolwiek prowadził kartotekę tego co powinno się tu znajdować.
- Kogoś swędział palec do Bombardy.
Przez chwilę stał w miejscu zastanawiając się co zrobić. Przyszedł tutaj żeby zobaczyć w jakim stanie jest to miejsce by może przywrócić ideę Klubu Pojedynków i znaleźć chętnych by wzięli udział w zajęciach w niedalekiej przyszłości, ale teraz by to zrobić pewnie będzie musiał doprowadzić to miejsce do porządku. Czy mu się chciało? Oczywiście, że nie, ale...
- Czego się nie robi by się nie zanudzić...
Wyciągnął ręce ze spodni, rozwiązał szkarłatny krawat na szyi i schował go do tylnej kieszeni. Podwinął rękawy, wyciągnął różdżkę i podszedł do pierwszych szczątków czegoś co kiedyś mogło być jakąś szafką.
- Evanesco!
- Kogoś swędział palec do Bombardy.
Przez chwilę stał w miejscu zastanawiając się co zrobić. Przyszedł tutaj żeby zobaczyć w jakim stanie jest to miejsce by może przywrócić ideę Klubu Pojedynków i znaleźć chętnych by wzięli udział w zajęciach w niedalekiej przyszłości, ale teraz by to zrobić pewnie będzie musiał doprowadzić to miejsce do porządku. Czy mu się chciało? Oczywiście, że nie, ale...
- Czego się nie robi by się nie zanudzić...
Wyciągnął ręce ze spodni, rozwiązał szkarłatny krawat na szyi i schował go do tylnej kieszeni. Podwinął rękawy, wyciągnął różdżkę i podszedł do pierwszych szczątków czegoś co kiedyś mogło być jakąś szafką.
- Evanesco!
Re: Podest
Kanadyjczyk szwędał się po zamku szukając sobie zajęcia, przez zmiany pogody znów bolała go lewa dłoń pozbawiona trzech palcy, więc postanowił odpuścić sobie dziś siłownię, a i na bieganie nie miał ochoty. Kręcąc się po trzecim piętrze w okolicy starej sali klubu pojedynków, usłyszał rumor. O, to mogło być ciekawe co się tam dzieje. Uchylił delikatnie drzwi i omal nie oberwał fragmentem jakiegoś mebla, a on do urazów miał niesamowite szczęście.
- Hello there! – wskoczył zgrabnie do pomieszczenia z uniesioną w dłoni różdżką. Pomimo bycia czarodziejem czystej krwi, to spędzał dużo czasu zaznajamiając się z mugolską technologią, a także dziełami kultury, między innymi takimi jak saga Gwiezdnych Wojen.
- O siema, Matluck! – wyszczerzył się i pomachał okaleczoną ręką – Jak leci?
Oczywiście, trafił na Aarona, kompana jego niezbyt szczęśliwych przygód w podwalinach szkoły, jak i kilku innych miejscach. Kłopoty ich lubiły, o tak!
- Hello there! – wskoczył zgrabnie do pomieszczenia z uniesioną w dłoni różdżką. Pomimo bycia czarodziejem czystej krwi, to spędzał dużo czasu zaznajamiając się z mugolską technologią, a także dziełami kultury, między innymi takimi jak saga Gwiezdnych Wojen.
- O siema, Matluck! – wyszczerzył się i pomachał okaleczoną ręką – Jak leci?
Oczywiście, trafił na Aarona, kompana jego niezbyt szczęśliwych przygód w podwalinach szkoły, jak i kilku innych miejscach. Kłopoty ich lubiły, o tak!
Re: Podest
- Wingardium Leviosa
Mruknął pod nosem widząc jednego z manekinów przygniecionego przewróconą szafką. W głowie pomysł ten był genialny. Nie musiałby się wysilać, raz dwa i wszystko na swoim miejscu. Rzeczą której nie wziął pod uwagę, to kurz i pył. Gdy tylko szafa szybkim ruchem stanęła na swoich własnych, drewnianych nogach kurzowo-pyłowa burza ruszyła w świat i jak to w przypadku siedzenia przy ognisku, poleciała prosto w stronę Gryfona. Po krótkiej chwili bliskiego spotkania ze śmiercią przez pylicę, Aaron usłyszał głos dobiegający ze strony drzwi i jego pierwszym instynktem było oczywiście skierowanie w ów kierunku swojej różdżki, mimo, że jedyne co byłby w stanie zrobić w tym momencie to rzucić jakieś "khekheliarmus"
- Ciesz się, że ledwo oddycham i nie mam czterech rąk z różdżkami strzelającymi zaklęciami.
Powiedział oddychając jak astmatyk. Podniósł dłoń do góry prosząc by Logan chwilę poczekał aż złapie oddech. Po kilku krótkich chwilach w końcu doprowadził się do porządku.
- Hej Campbell!
Odpowiedział mu w końcu tym samym przywitaniem. Otrzepał koszulę i spodnie z kurzu, a przynajmniej spróbował, bo ten przyczepił się jak rzep do psiego ogona. Dlatego też po chwili odpuścił, otrzepał dłonie i podszedł do Logana by podać mu prawą dłoń.
- Masz ochotę pomóc? Biorąc pod uwagę nasze szczęście do przygód.. Dziwnych - uśmiechnął się pod nosem - doszedłem do wniosku, że może dobrze by było poduczyć innych jak sobie radzić w pojedynkach. Niby czasy spokojne, ale nigdy nie wiadomo, a nauczycieli coś ostatnio trudno znaleźć jakichkolwiek...
On i Logan mieli w sobie magnez do przyciągania nieprzyjemnych sytuacji. Wielokrotnie pakowali się w tarapaty i wielokrotnie z nich wychodzili. Z mniejszymi lub większymi uszczerbkami na zdrowiu, ale jednak. Matluck uważał, że mają jakiś tam talent do magii ofensywnej i defensywnej, a i w wolnym czasie starał się swoje umiejętności pogłębiać, więc może to będzie jakiś sposób na zabicie rutyny lekcji i ogólnej nudy?
Mruknął pod nosem widząc jednego z manekinów przygniecionego przewróconą szafką. W głowie pomysł ten był genialny. Nie musiałby się wysilać, raz dwa i wszystko na swoim miejscu. Rzeczą której nie wziął pod uwagę, to kurz i pył. Gdy tylko szafa szybkim ruchem stanęła na swoich własnych, drewnianych nogach kurzowo-pyłowa burza ruszyła w świat i jak to w przypadku siedzenia przy ognisku, poleciała prosto w stronę Gryfona. Po krótkiej chwili bliskiego spotkania ze śmiercią przez pylicę, Aaron usłyszał głos dobiegający ze strony drzwi i jego pierwszym instynktem było oczywiście skierowanie w ów kierunku swojej różdżki, mimo, że jedyne co byłby w stanie zrobić w tym momencie to rzucić jakieś "khekheliarmus"
- Ciesz się, że ledwo oddycham i nie mam czterech rąk z różdżkami strzelającymi zaklęciami.
Powiedział oddychając jak astmatyk. Podniósł dłoń do góry prosząc by Logan chwilę poczekał aż złapie oddech. Po kilku krótkich chwilach w końcu doprowadził się do porządku.
- Hej Campbell!
Odpowiedział mu w końcu tym samym przywitaniem. Otrzepał koszulę i spodnie z kurzu, a przynajmniej spróbował, bo ten przyczepił się jak rzep do psiego ogona. Dlatego też po chwili odpuścił, otrzepał dłonie i podszedł do Logana by podać mu prawą dłoń.
- Masz ochotę pomóc? Biorąc pod uwagę nasze szczęście do przygód.. Dziwnych - uśmiechnął się pod nosem - doszedłem do wniosku, że może dobrze by było poduczyć innych jak sobie radzić w pojedynkach. Niby czasy spokojne, ale nigdy nie wiadomo, a nauczycieli coś ostatnio trudno znaleźć jakichkolwiek...
On i Logan mieli w sobie magnez do przyciągania nieprzyjemnych sytuacji. Wielokrotnie pakowali się w tarapaty i wielokrotnie z nich wychodzili. Z mniejszymi lub większymi uszczerbkami na zdrowiu, ale jednak. Matluck uważał, że mają jakiś tam talent do magii ofensywnej i defensywnej, a i w wolnym czasie starał się swoje umiejętności pogłębiać, więc może to będzie jakiś sposób na zabicie rutyny lekcji i ogólnej nudy?
Re: Podest
Cóż za dziwny zbieg okoliczności, że Kanadyjczyk miał przy sobie różdżkę, a nie tak jak zazwyczaj wciśniętą gdzieś pod poduszką w dormitorium. Tak, zazwyczaj jak ładował się w tarapaty, to ta najważniejsza rzecz leżała sobie spokojnie w łóżku, zamiast szwendać się razem z właścicielem po różnych dziwnych miejscach na zamku, typu jakieś podwaliny.
- W sprzątaniu? – rozejrzał się dookoła pomieszczenia, które przypominało zawartość jego kufra, jednym słowem zdrowy pierd... bałagan. Tak, zdecydowanie dość duży nieporządek.
- Czemu nie – wzruszył ramionami – praktyki nigdy nie zaszkodzi, a i jak pewnie zauważyłeś, to i badyla mam przy sobie!
Zamachał różdżką przed oczami gryfona, omalże nie dźgając go w nie.
- Ale chyba jednak wypadało by tu trochę ogarnąć zanim zaczniemy, bo jeszcze pylicy płuc się na… - nie dokończył zdania, a z kąta wybiegł tłusty, przerażony szczur, po drodze wzbijając mały tuman kurzu – nabawimy.
- Chłoszczyść – machnął różdżką, obserwując jak z podestu znika kurz i kilka pozostawionych tam przedmiotów.
- Czy przyjmuje Pan moje wyzwanie na pojedynek, panie Matluck? – wszedł na podest i stanął na jednym z jego końców, czekając na reakcje Aarona.
- W sprzątaniu? – rozejrzał się dookoła pomieszczenia, które przypominało zawartość jego kufra, jednym słowem zdrowy pierd... bałagan. Tak, zdecydowanie dość duży nieporządek.
- Czemu nie – wzruszył ramionami – praktyki nigdy nie zaszkodzi, a i jak pewnie zauważyłeś, to i badyla mam przy sobie!
Zamachał różdżką przed oczami gryfona, omalże nie dźgając go w nie.
- Ale chyba jednak wypadało by tu trochę ogarnąć zanim zaczniemy, bo jeszcze pylicy płuc się na… - nie dokończył zdania, a z kąta wybiegł tłusty, przerażony szczur, po drodze wzbijając mały tuman kurzu – nabawimy.
- Chłoszczyść – machnął różdżką, obserwując jak z podestu znika kurz i kilka pozostawionych tam przedmiotów.
- Czy przyjmuje Pan moje wyzwanie na pojedynek, panie Matluck? – wszedł na podest i stanął na jednym z jego końców, czekając na reakcje Aarona.
Re: Podest
- W sprzątaniu i może w zajęciach. Jeżeli ktokolwiek będzie chętny.
Wzruszył ramionami. Nie miał zielonego pojęcia czy ktokolwiek w tej szkole będzie w ogóle zainteresowany klubem pojedynków, ale nie wyobrażał sobie, że jest to rozrywka tylko dla niego. Widząc minę Logana rozglądającego się po pomieszczeniu prychnął cicho pod nosem. Tak, było trochę do ogarnięcia, ale hej, sporo już za nimi, a we dwóch na pewno uporają się z tym bajzlem raz dwa. Wyciągnął różdżkę i zaczął używać również zaklęć sprzątających i znikających przedmioty żeby pozbyć się tego czego tu nie potrzebowano ale po prostu pozostałości po jakichś przedmiotach.
- Badyla zawsze trzeba mieć przy sobie - pomachał swoją różdżką w jego kierunku jakby go karcił - jeżeli nie jesteś w stanie szybko uciekać, warto jest mieć ze sobą broń.
On swoją różdżkę zawsze miał przy sobie. Cholera, uwielbiał to, ze potrafi czarować. Czasem interesował się mugolskim życiem, ale nie wyobrażał sobie jak można żyć bez magii. Nie był oczywiście negatywnie nastawiony do niemagicznych, ale po prostu im współczuł. Musieli płacić rachunki za prąd, żeby napędzać maszyny które mogłyby zrobić dokładnie to samo tylko 10 razy szybciej i do tego za darmo. Ot teraz był najlepszy tego przykład. Mugol musiałby znaleźć szmatkę, odkurzacz, 3 osoby do pomocy i przenoszenia wszystkich przedmiotów, mopa do umycia podłogi, kupić nowe elementy wystroju a oni? Szast prast i po sprawie. Brud i śmieci zniknęły z otoczenia raz dwa. Może nie była to sala chirurgiczna jeżeli chodzi o poziom czystości, ale spokojnie można było już w tym pomieszczeniu funkcjonować. Nie mógł popatrzeć z dumą na rezultat ich pracy niczym rolnik na swoje pole, bo Logan już miał inny pomysł. Aaron uniósł lekko brew do góry słysząc pytanie przyjaciela.
- Zawsze.
Poczuł nagły przypływ ekscytacji i radości. Wiedział, że pewnego dnia znów stanie na tym podeście, ale żeby to było już dzisiaj? Dzień dziecka przyszedł w tym roku wcześniej. Gryfon wszedł na podest i zajął swoje miejsce.
- Najlepszy z 3?
Nie pragnął wygranej, ale na pewno byłoby miło. Niestety leżał trochę z ćwiczeniami więc nie był jakoś super pewny swoich umiejętności. Wiedział, że był niezły w zaklęciach ofensywnych, ale... Czas robił swoje. Ścisnął dłoń na różdżce i gdy obaj potwierdzili, że są gotowi zaatakował.
- Expelliarmus!
Zasady pojedynku - wyższy wynik na kostce wygrywa wymianę zaklęć.
Aaron do rzutu kością ma +1 punkt ze względu na 3 poziom zaklęć ofensywnych w umiejętnościach.
Wzruszył ramionami. Nie miał zielonego pojęcia czy ktokolwiek w tej szkole będzie w ogóle zainteresowany klubem pojedynków, ale nie wyobrażał sobie, że jest to rozrywka tylko dla niego. Widząc minę Logana rozglądającego się po pomieszczeniu prychnął cicho pod nosem. Tak, było trochę do ogarnięcia, ale hej, sporo już za nimi, a we dwóch na pewno uporają się z tym bajzlem raz dwa. Wyciągnął różdżkę i zaczął używać również zaklęć sprzątających i znikających przedmioty żeby pozbyć się tego czego tu nie potrzebowano ale po prostu pozostałości po jakichś przedmiotach.
- Badyla zawsze trzeba mieć przy sobie - pomachał swoją różdżką w jego kierunku jakby go karcił - jeżeli nie jesteś w stanie szybko uciekać, warto jest mieć ze sobą broń.
On swoją różdżkę zawsze miał przy sobie. Cholera, uwielbiał to, ze potrafi czarować. Czasem interesował się mugolskim życiem, ale nie wyobrażał sobie jak można żyć bez magii. Nie był oczywiście negatywnie nastawiony do niemagicznych, ale po prostu im współczuł. Musieli płacić rachunki za prąd, żeby napędzać maszyny które mogłyby zrobić dokładnie to samo tylko 10 razy szybciej i do tego za darmo. Ot teraz był najlepszy tego przykład. Mugol musiałby znaleźć szmatkę, odkurzacz, 3 osoby do pomocy i przenoszenia wszystkich przedmiotów, mopa do umycia podłogi, kupić nowe elementy wystroju a oni? Szast prast i po sprawie. Brud i śmieci zniknęły z otoczenia raz dwa. Może nie była to sala chirurgiczna jeżeli chodzi o poziom czystości, ale spokojnie można było już w tym pomieszczeniu funkcjonować. Nie mógł popatrzeć z dumą na rezultat ich pracy niczym rolnik na swoje pole, bo Logan już miał inny pomysł. Aaron uniósł lekko brew do góry słysząc pytanie przyjaciela.
- Zawsze.
Poczuł nagły przypływ ekscytacji i radości. Wiedział, że pewnego dnia znów stanie na tym podeście, ale żeby to było już dzisiaj? Dzień dziecka przyszedł w tym roku wcześniej. Gryfon wszedł na podest i zajął swoje miejsce.
- Najlepszy z 3?
Nie pragnął wygranej, ale na pewno byłoby miło. Niestety leżał trochę z ćwiczeniami więc nie był jakoś super pewny swoich umiejętności. Wiedział, że był niezły w zaklęciach ofensywnych, ale... Czas robił swoje. Ścisnął dłoń na różdżce i gdy obaj potwierdzili, że są gotowi zaatakował.
- Expelliarmus!
Zasady pojedynku - wyższy wynik na kostce wygrywa wymianę zaklęć.
Aaron do rzutu kością ma +1 punkt ze względu na 3 poziom zaklęć ofensywnych w umiejętnościach.
Re: Podest
The member 'Aaron Matluck' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 2
'Sześcienna' : 2
Mistrz Gry
Re: Podest
Och, dawno już nie był taki zadowolony, w sumie to nie pamięta nawet kiedy ostatnio pojedynkował się z kimkolwiek, to jeszcze trafił na przeciwnika lepszego od siebie. Matluck zdecydowanie był lepszy w zaklęciach atakujących jak i obronnych, ale to nie jakość, lecz technika zrobi z ciebie zawodnika, czy jakoś tak mówili.
- Oui Monsieur! – wyciągnął różdżkę przed siebie i zamachał nią niczym szpadą, przy tym się kłaniając. A gdyby miał pelerynkę, to pewnie by jeszcze widowiskowo mu ją podwiewało. Naoglądał się mugolskich filmów za dzieciaka o jakichś Trzech Muszkietach, czy jakoś tak. Och, Brytyjczyk szybko zaczął, ale szybciej skończy! Ha!
- Protego! – wypowiedział zaklęcie niemalże w tym samym momencie, gdy tylko Matluck kończył swoją formułkę. No i opłaciło się, różdżka wciąż tkwiła w ręku Kanadyjczyka, a i on nie przesunął się ani o cal na podeście.
- Cóż, trzeba przyznać, że z refleksem u mnie wciąż w porządku – wyszczerzył się – a jak u Ciebie?
- Expelliarmus!
Rzut na obronę
- Oui Monsieur! – wyciągnął różdżkę przed siebie i zamachał nią niczym szpadą, przy tym się kłaniając. A gdyby miał pelerynkę, to pewnie by jeszcze widowiskowo mu ją podwiewało. Naoglądał się mugolskich filmów za dzieciaka o jakichś Trzech Muszkietach, czy jakoś tak. Och, Brytyjczyk szybko zaczął, ale szybciej skończy! Ha!
- Protego! – wypowiedział zaklęcie niemalże w tym samym momencie, gdy tylko Matluck kończył swoją formułkę. No i opłaciło się, różdżka wciąż tkwiła w ręku Kanadyjczyka, a i on nie przesunął się ani o cal na podeście.
- Cóż, trzeba przyznać, że z refleksem u mnie wciąż w porządku – wyszczerzył się – a jak u Ciebie?
- Expelliarmus!
Rzut na obronę
Re: Podest
The member 'Logan Campbell' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 1
'Sześcienna' : 1
Mistrz Gry
Re: Podest
No i pierwsze zaklęcie rozbiło się o świetnie rzuconą barierę przez Campbella. Aaron zacisnął mocniej usta gdy tylko to zobaczył. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale miał nadzieję, że skoro rzuci zaklęcie jako pierwszy i zrobi to dość szybko Logan nie zdąży się obronić, ale jednak był w błędzie. Jego przyjaciel faktycznie miał bardzo dobry refleks.
- Reakcje masz dobre, ale nie bądź taki pewny siebie!
Rzucił w odpowiedzi na słowa Logana. Gdy ten tylko skończył swoją wypowiedź i zaatakował tym samym zaklęciem które dla Matlucka nie było szczęśliwe za pierwszym razem, Aaron zareagował odruchowo.
- Protego!
Bariera otoczyła jego osobę i zaklęcie Puchona odbiło się od niej uderzając w jeden z ostatnich, nienaruszonych kredensów. Trzeba to będzie poskładać gdy skończą... Spoglądając w stronę zniszczonego mebla zauważył kątem oka, że ktoś wszedł do sali. Widać odgłosy ich walki przyciągnęły gapiów? Nie przyglądał się dokladnie kto wszedł do pomieszczenia, bo nie chciał się dekoncentrować, ale i tak myśl, że ktoś ich teraz obserwuje utknęła mu w głowie. Trzeba będzie nadrobić pewnością siebie.
- Widać póki co obaj przeżliśmy dzięki refleksowi, ale teraz nie dam Ci szansy. Expelliarmus!
Szybki ruch różdżką i zaklęcie poszybowało w stronę Logana. Mówią, że do 3 razy sztuka, więc jeszcze kilka prób miał, a potem zmieni podejście.
- Reakcje masz dobre, ale nie bądź taki pewny siebie!
Rzucił w odpowiedzi na słowa Logana. Gdy ten tylko skończył swoją wypowiedź i zaatakował tym samym zaklęciem które dla Matlucka nie było szczęśliwe za pierwszym razem, Aaron zareagował odruchowo.
- Protego!
Bariera otoczyła jego osobę i zaklęcie Puchona odbiło się od niej uderzając w jeden z ostatnich, nienaruszonych kredensów. Trzeba to będzie poskładać gdy skończą... Spoglądając w stronę zniszczonego mebla zauważył kątem oka, że ktoś wszedł do sali. Widać odgłosy ich walki przyciągnęły gapiów? Nie przyglądał się dokladnie kto wszedł do pomieszczenia, bo nie chciał się dekoncentrować, ale i tak myśl, że ktoś ich teraz obserwuje utknęła mu w głowie. Trzeba będzie nadrobić pewnością siebie.
- Widać póki co obaj przeżliśmy dzięki refleksowi, ale teraz nie dam Ci szansy. Expelliarmus!
Szybki ruch różdżką i zaklęcie poszybowało w stronę Logana. Mówią, że do 3 razy sztuka, więc jeszcze kilka prób miał, a potem zmieni podejście.
Re: Podest
The member 'Aaron Matluck' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 4
'Sześcienna' : 4
Mistrz Gry
Re: Podest
Pojedynek Gryfona z Puchonem zapowiadał się mega nudno. Tak, żaden z nich jeszcze nie oberwał zaklęciem, zero jakichkolwiek emocji. Wyglądało to jak gra w mugolskiego tenisa, gdzie dwoje graczy, a czasem i dwie pary odbijały piłkę z jednej połowy na drugą. Ale mieli jedną zasadniczą różnicę, nie jęczeli przy każdym machnięciu różdżką. Matluck skutecznie obronił się przed zaklęciem, a i Kanadyjczyk nie był mu dłużny.
- Protego! – i kolejne uderzenie przeżył bez jakiegokolwiek uszczerbku. Był szybki i miał refleks, na szczęście w niektórych sprawach się nie śpieszył.
- Aaron, no cóż, chwilowo walka może wydawać się wyrównana, ale… - urwał i ni stąd ni z owąd, znów zaatakował.
- Expelliarmus! – miał nadzieję, że tym razem uda mu się choć delikatnie trącić Gryfona, bo tak to ich pojedynek będzie trwał w nieskończoność.
- Protego! – i kolejne uderzenie przeżył bez jakiegokolwiek uszczerbku. Był szybki i miał refleks, na szczęście w niektórych sprawach się nie śpieszył.
- Aaron, no cóż, chwilowo walka może wydawać się wyrównana, ale… - urwał i ni stąd ni z owąd, znów zaatakował.
- Expelliarmus! – miał nadzieję, że tym razem uda mu się choć delikatnie trącić Gryfona, bo tak to ich pojedynek będzie trwał w nieskończoność.
Re: Podest
The member 'Logan Campbell' has done the following action : Rzut kostką
'Sześcienna' : 4
'Sześcienna' : 4
Mistrz Gry
Re: Podest
Pod wpływem zaklęcia Flory podłoga podestu pod ich nogami zrobiła się gładka jak tafla lustra, ale nie udało jej się zaskoczyć żadnego z nich więc nadal stoją pewnie na nogach. Macie -1 do każdego fizycznego uniku, trudno wam się poruszać po podeście.
//Zakładam że zasady z rzucaniem zaklęć poza pojedynkiem są takie gdzie 1 to krytyczny fail (rzucający ma problem, 2 to zwykły fail, 6 to krytyczny sukces (można dodać jakiś malowniczy efekt dodatkowy albo faktycznie przeszkodzić któremuś z nich). Każda liczba pomiędzy to sukces ale z różnicą w intensywności. Jak zaczniecie w nas miotać zaklęciami to przerzucamy się na system Aarona bo to już pojedynek.
//Zakładam że zasady z rzucaniem zaklęć poza pojedynkiem są takie gdzie 1 to krytyczny fail (rzucający ma problem, 2 to zwykły fail, 6 to krytyczny sukces (można dodać jakiś malowniczy efekt dodatkowy albo faktycznie przeszkodzić któremuś z nich). Każda liczba pomiędzy to sukces ale z różnicą w intensywności. Jak zaczniecie w nas miotać zaklęciami to przerzucamy się na system Aarona bo to już pojedynek.
Flora WilsonKlasa VII - Urodziny : 05/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak
Re: Podest
Razem z zaklęciem Flory, nad głowami pojedynkującymi się pojawiły się ciemne chmury, z których zaczął padać deszcz. To był czar Elijaha, który musiał chwilę utrzymywać różdżkę w powietrzu, żeby ten stan się utrzymał idealnie nad parkietem.
- Może teraz się trochę rozruszacie! - rzucił do przyjaciela, a Krukonce posłał radosny uśmiech. Tak się powinno czarować.
Zupełnie nie zakładał, że Logan i Aaron mogliby wziąć odwet. Chciał mimo wszystko by dokończyli pojedynek, ale by zrobiło się trochę ciekawiej.
- Może teraz się trochę rozruszacie! - rzucił do przyjaciela, a Krukonce posłał radosny uśmiech. Tak się powinno czarować.
Zupełnie nie zakładał, że Logan i Aaron mogliby wziąć odwet. Chciał mimo wszystko by dokończyli pojedynek, ale by zrobiło się trochę ciekawiej.
Strona 20 z 21 • 1 ... 11 ... 19, 20, 21
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III :: Sala pojedynków
Strona 20 z 21
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach