Wielka Sala
+88
Gloria Stark
Rivius Fawley
Hope Colinz
Morpheus A. Maponos
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Isidora Tayth
María Velasquez
Cory Reynolds
Monika Kruger
Nevan Fraser
Ragna Kolbjørn
Jonathan Mills
Peter Raffles
Jamie Campbell
Prince Hamilton
Jason Snakebow
Fransis Molchester
Scarlett Molchester
Micah Johansen
Fèlix Lemaire
Marco Castellani
Jaakob Larsen
Blanche Aude Moreau
Antoinette Croisseux
Geraldine Dubois
Carla Stark
Kristian Lyberg
Elektra Fyodorova
Stella Stark
Andrew Wilson
Freddie Kingsley
Leanne Chatier
Gwendoline Allen
Matthew Sneddon
Femke van Rijn
Iris Xakly
Marcel Volante
Cassidy Thomas
Felicja Socha
Maja Vulkodlak
Pandora Evans
Antonija Vedran
Connor Campbell
Grace Scott
Meredith Cooper
Elijah Ward
Lena Gregorovic
Logan Campbell
Zoja Yordanova
Wyatt Walker
Marianna Vulkodlak
Lucas Castellani
Aaron Matluck
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
James Scott
William Greengrass
Nicolas Socha
Heinrich Flammenwerfer
Nadia Milligan
Sora Iwahara
Charlotte Jeunesse
Aleksy Vulkodlak
Dylan Davies
Vin Xakly
Rhinna Hamilton
Suzanne Castellani
Blaise Harvin
Margaret Scott
Cherry Campbell
Aiko Miyazaki
Sasza Tiereszkowa
Sophie Fitzpatrick
Benedict Walton
Joel Frayne
Audrey Roshwel
Polly Baldwin
Andrea Jeunesse
Mistrz Gry
Anthony Wilson
Emily Bronte
Jeremy Scott
Gabriel Griffiths
Charles Wilson
Leslie Wilson
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
92 posters
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 14 z 25
Strona 14 z 25 • 1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 25
Wielka Sala
First topic message reminder :
Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Gdy uczniowie zasiedli już przy swoich stołach, Brennus z krzesła dyrektora Hogwartu obserwował wszystkich bacznym wzrokiem. Profesor Scott był nieosiągalny tego wieczora, a Lancaster, po raz wtóry musiał go zastąpić w obowiązkach. Gdy starsi uczniowie byli już w komplecie, profesor Lennox wprowadziła do Wielkiej Sali i ustawiła w rządkach pod tiarą przydziału. Porządek rozpoczęcia roku został jednak zakłócony: Brennus wstał, nim nauczycielka OPCM zdążyła sięgnąć po listę nazwisk i zacząć ceremonię przydziału.
- Witajcie drodzy uczniowie na kolejnym roku w Hogwarcie! - Zagrzmiał głos dyrektora, który uciął automatycznie wszystkie szepty w sali. Szmer ucichł i wszystkie oczy skierowane były w jego stronę.
- Nim rozpoczniemy ceremonię przydziału, chciałbym obwieścić coś ważnego! W nadchodzącym roku będziemy gościć w Hogwarcie gości z odległych krajów, którzy wraz z wami będą zgłębiać tajniki magii pod okiem naszej znamienitej kadry nauczycielskiej. Zasady gościnności nakazują pokazać gościom nasze szkolne tradycje, dlatego pierwszoroczni zostaną przydzieleni do swoich domów po ich przybyciu - Po tych słowach zrobił pauzę, obserwując bacznie reakcje uczniów. Większość z nich natychmiast zwróciła się do swoich sąsiadów o prawej i lewej stronie, by skonsultować ze sobą słowa dyrektora.
- Pani Lennox, proszę poprowadzić pierwszorocznych na bok.
Gdy najmłodsze z dzieci znalazły się już pod jedną ze ścian Wielkiej Sali, Brennus zszedł z mównicy i stanął na podwyższeniu.
- Powitajmy gorącymi brawami urocze damy z francuskiej Akademii Magii Beauxbatons!
- Witajcie drodzy uczniowie na kolejnym roku w Hogwarcie! - Zagrzmiał głos dyrektora, który uciął automatycznie wszystkie szepty w sali. Szmer ucichł i wszystkie oczy skierowane były w jego stronę.
- Nim rozpoczniemy ceremonię przydziału, chciałbym obwieścić coś ważnego! W nadchodzącym roku będziemy gościć w Hogwarcie gości z odległych krajów, którzy wraz z wami będą zgłębiać tajniki magii pod okiem naszej znamienitej kadry nauczycielskiej. Zasady gościnności nakazują pokazać gościom nasze szkolne tradycje, dlatego pierwszoroczni zostaną przydzieleni do swoich domów po ich przybyciu - Po tych słowach zrobił pauzę, obserwując bacznie reakcje uczniów. Większość z nich natychmiast zwróciła się do swoich sąsiadów o prawej i lewej stronie, by skonsultować ze sobą słowa dyrektora.
- Pani Lennox, proszę poprowadzić pierwszorocznych na bok.
Gdy najmłodsze z dzieci znalazły się już pod jedną ze ścian Wielkiej Sali, Brennus zszedł z mównicy i stanął na podwyższeniu.
- Powitajmy gorącymi brawami urocze damy z francuskiej Akademii Magii Beauxbatons!
Ostatnio zmieniony przez Brennus Lancaster dnia Pon 01 Wrz 2014, 20:35, w całości zmieniany 1 raz
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Kto się prawie spóźnił na rozpoczęcie? Charles! Dlaczego? Bo już jacyś żartownisie wysmarowali czymś podłogę w sali wejściowej i musiał to usunąć razem z woźnym. Dlatego wszedł teraz w swoim nienagannie wyprasowanym mundurku kierując się ku stołowi Gryffindoru z pewnym siebie uśmieszkiem na twarzy który kompletnie nie pasował do jego piegowatego ryja. Wypolerowana odznaka prefekta błyszczała na piersi, a włosy były ładnie wyczesane, co w jego przypadku było czymś całkiem nowym. Idąc poprawiał swoje rękawy które podwinął do brudnej roboty i skinął głową do wuja Wilsona na przywitanie. Zajął swoje stałe miejsce przy samym stole nauczycielskim gotów uściskiem dłoni witać każdego małego Gryfka. Owszem, zauważył delegacje z innych krajów przed drzwiami. Pewnie gdyby się nie prawie spóźnił to by tego nie widział. Ale widział. Więc to co usłyszał z ust vice dyrektora wcale go nie zdziwiło. Z zaciekawieniem wychylił się nieco w oczekiwaniu na przyjemnie wyglądający towar z Beauxbatons. Ledwie się wychylił, a już ostrzegawcze spojrzenie padło ze stołu obok. Shay jednym kiwnięciem palca sprawiła, że się wyprostował i utkwił wzrok w swoim talerzu. To się nazywa bycie pod pantoflem. Za to jakim ładnym pantoflem!
Re: Wielka Sala
Hogwart's Express... Jak Carla uwielbiała atmosferę panującą w pociągu! Szkoda, że jeździli nim tylko cztery razy do roku: do szkoły, ze szkoły i w dwie strony podczas świąt bożego narodzenia.
Dwugodzinne pogaduszki w przedziale nie wystarczyły, aby jej najlepszy przyjaciel Gale Overstreet zdążył jej zrelacjonować całe wakacje. U niej jak to u niej, w Irlandii nic interesującego się nie działo.Towarzyszyła jej naturalnie jej siostra Gloria oraz, co zdarzyło się pierwszy raz - jej najmłodsza siostra Stella, która właśnie zaczynała swój pierwszy rok w Hogwarcie! Bardzo się denerwowała, zastanawiając się do jakiego domu zostanie przydzielona. Carli było właściwie wszystko jedno, choć wolała aby najmłodsza trafiła albo do niej, albo do Glorii, aby ktoś miał na nią oko.
Na stacji musiały się rozstać - uczniowie starszych klas jechali powozami ciągniętymi przez niewidzialne konie (a przynajmniej dla Carli były one niewidzialnymi końmi), a pierwszaki płynęły łódkami z gajowym. Niemniej jednak znowu ujrzała Stellę, gdy tylko ta zjawiła się wraz z tłumem pierwszoroczniaków, podczas kiedy ona siedziała już między Krukonami ze swojego rocznika.
- Dasz radę mała - powiedziała cicho do siebie, unosząc oba kciuki do góry, gdy Stella tylko namierzyła ją wzrokiem. Ceremonia już miała się zacząć, dosłownie Lennox sięgała już po pergamin, kiedy dyrektor przerwał. Już pomijając fakt, że to nie był właściwy dyrektor, a ten drugi dyrektor, który wydawał się rządzić niemal wszędzie w tej szkole. Gdy usłyszała rewelacje z ust starucha, spojrzała ze zdziwieniem po swoich koleżankach. Niektóre już poderwały się z miejsca, rozglądając się nerwowo.
- Że co? Durmstrang nas odwiedził? - Rzuciła do najbliższej z koleżanek, która już złapała się za klatkę piersiową i pisnęła z zachwytu.
Dwugodzinne pogaduszki w przedziale nie wystarczyły, aby jej najlepszy przyjaciel Gale Overstreet zdążył jej zrelacjonować całe wakacje. U niej jak to u niej, w Irlandii nic interesującego się nie działo.Towarzyszyła jej naturalnie jej siostra Gloria oraz, co zdarzyło się pierwszy raz - jej najmłodsza siostra Stella, która właśnie zaczynała swój pierwszy rok w Hogwarcie! Bardzo się denerwowała, zastanawiając się do jakiego domu zostanie przydzielona. Carli było właściwie wszystko jedno, choć wolała aby najmłodsza trafiła albo do niej, albo do Glorii, aby ktoś miał na nią oko.
Na stacji musiały się rozstać - uczniowie starszych klas jechali powozami ciągniętymi przez niewidzialne konie (a przynajmniej dla Carli były one niewidzialnymi końmi), a pierwszaki płynęły łódkami z gajowym. Niemniej jednak znowu ujrzała Stellę, gdy tylko ta zjawiła się wraz z tłumem pierwszoroczniaków, podczas kiedy ona siedziała już między Krukonami ze swojego rocznika.
- Dasz radę mała - powiedziała cicho do siebie, unosząc oba kciuki do góry, gdy Stella tylko namierzyła ją wzrokiem. Ceremonia już miała się zacząć, dosłownie Lennox sięgała już po pergamin, kiedy dyrektor przerwał. Już pomijając fakt, że to nie był właściwy dyrektor, a ten drugi dyrektor, który wydawał się rządzić niemal wszędzie w tej szkole. Gdy usłyszała rewelacje z ust starucha, spojrzała ze zdziwieniem po swoich koleżankach. Niektóre już poderwały się z miejsca, rozglądając się nerwowo.
- Że co? Durmstrang nas odwiedził? - Rzuciła do najbliższej z koleżanek, która już złapała się za klatkę piersiową i pisnęła z zachwytu.
Carla StarkKlasa V - Urodziny : 05/01/2000
Wiek : 24
Skąd : Portmagee, Irlandia
Krew : czysta
Re: Wielka Sala
Geraldine wraz ze swoimi dziewczynkami została przywitana w szkole już dwie godziny przed przybyciem uczniów. Jej uczennice dostały wygodne pokoje w lochach, które pomimo niskiego położenia były dość przytulne i ciepłe - już ona o to zadbała! Przećwiczyły ostatni raz swój układ w jednej z szkolnych sal, a potem obserwowały z wysokiego okna na górze jak uczniowie Hogwartu przybywają tłumnie na rozpoczęcie roku.
- Dziewczęti, pchoszę nie zawieść mnie dziś. Musimy pokazać dzisiej tym Anglikąą, że Beauxbatons ma klasę - powiedziała do nich swoim ostro zakrapianym franczuszczyzną angielskim. Gdy tylko wszyscy byli już w Wielkiej Sali, przyszła po nie szkolna pielęgniarka i zawiadomiła, że mogą schodzić na dół.
Z gracją godną najpiękniejszych łabędzi, niemal spłynęły po schodach, spoglądając z góry na gości z Durmstrangu, którzy stali już pod drzwiami z wojowniczymi minami.
- Jaki ponuri stoji - mruknęła do jednej ze swoich ulubienic, gdy stanęły już pod drzwiami. Kiwnęła delikatnie głową w stronę opiekuna uczniów ze Skandynawii, a potem ustawiła swoje dziewczęta przed drzwiami.
- Na moi znak!
Gdy tylko z Wielkiej Sali dobiegł głos dyrektora Lancastera obwieszczający ich przybycie, Geraldine machnęła różdżką i dała znak swoim dziewczynkom, że mogą ruszać. Sama zaś kroczyła dumnie i powoli na końcu tego anielskiego orszaku złożonego z ślicznych i wychowanych dam w niebieskich mundurkach.
- Dziewczęti, pchoszę nie zawieść mnie dziś. Musimy pokazać dzisiej tym Anglikąą, że Beauxbatons ma klasę - powiedziała do nich swoim ostro zakrapianym franczuszczyzną angielskim. Gdy tylko wszyscy byli już w Wielkiej Sali, przyszła po nie szkolna pielęgniarka i zawiadomiła, że mogą schodzić na dół.
Z gracją godną najpiękniejszych łabędzi, niemal spłynęły po schodach, spoglądając z góry na gości z Durmstrangu, którzy stali już pod drzwiami z wojowniczymi minami.
- Jaki ponuri stoji - mruknęła do jednej ze swoich ulubienic, gdy stanęły już pod drzwiami. Kiwnęła delikatnie głową w stronę opiekuna uczniów ze Skandynawii, a potem ustawiła swoje dziewczęta przed drzwiami.
- Na moi znak!
Gdy tylko z Wielkiej Sali dobiegł głos dyrektora Lancastera obwieszczający ich przybycie, Geraldine machnęła różdżką i dała znak swoim dziewczynkom, że mogą ruszać. Sama zaś kroczyła dumnie i powoli na końcu tego anielskiego orszaku złożonego z ślicznych i wychowanych dam w niebieskich mundurkach.
Geraldine DuboisOpiekun: Beauxbatons - Urodziny : 06/07/1981
Wiek : 43
Skąd : Cannes, France
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Antonette poprawiła swoje baleriny i zaczęła rozwijać durną wstążkę. Na szczęście nie musiała tak jak inne dziewczynki zaplatać sobie warkoczyka i wyjątkowo była zwolniona z oficjalnego mundurka na rzecz ładnie uszytego stroju do gimnastyki z herbem swojej szkoły wyszytym na piersi. Miała cały pokaz otwierać. Wcale się tym nie zdziwiła, ani wcale jej to nie zachwyciło. Niezaprzeczalnie była najbardziej wysportowaną jednostką w ekipie Beauxbatons w dodatku latała w drużynie narodowej. Jeśli ktoś choć trochę interesuje się Quidditchem musiał usłyszeć nazwisko Croisseux. Na jej twarzy nie było widać nawet cienia uśmiechu. Czuła spojrzenia chłopaków z Durmstrangu na swoich pośladkach i to nieco ją irytowało. Nawet bardziej niż nieco. Miała jednak dzisiaj zachowywać się stosownie. Co oznacza stosownie? To oznacza udawanie bezmózgiej debilki. Ledwie wielkie dębowe drzwi się otworzyły, a ona przygotowała swój markowy uśmiech numer pięć. Czekała na znak opienunki i ruszyła jako pierwsza podskakując z gracją. Szybko machała długą, jasnoniebieską wstążką której w pewnym momencie zaczęły wypływać motyle, a ona z gracją kręciła kolejne i kolejne piruety. Będąc tuż przed podium zebrała w sobie siłę i uniosła się na samej ręce podczas gdy jej dłoń wciąż kręciła wstążką, a na koniec opadła wdzięcznie w pozycji szpagatu wciąż tak samo sztucznie, aczkolwiek uroczo się uśmiechając.
Antoinette CroisseuxUczennica: Beauxbatons - Skąd : Paris, France
Krew : czysta
Re: Wielka Sala
Panna Dubois była zdecydowanie jej ulubienicą wśród nauczycieli w Beauxbatons. Gdy tylko Blanche dowiedziała się, że to właśnie ona będzie im przewodniczką w Hogwarcie, wyjazd na wymianę od razu nabrał nowego znaczenia.
Gdy przygotowywały się do wejścia, Blanche ochoczo przytakiwała profesorce, każąc robić to także swoim dwóm koleżankom, które miała na swoje "posługi". Gdy przyszedł wreszcie moment na ich wielkie wejście, pospieszyła na czele kolumny uczennic.
Uczniów Durmstrangu zaszczyciła tylko przelotnym spojrzeniem, acz udało się jej oczom wyłapać kilka nieprzeciętnie przystojnych twarzy. To było jednak na tyle, gdyż Geraldine obwieściła, że wchodzą jako pierwsze. Blanche poprawiła swój schludnie skrojony, aksamitny mundurek, wyprostowała się i uśmiechnęła najpiękniej jak potrafiła. Na czele ruszyła Antoinette Croisseux - atletka. Piękna i wysportowana, choć nie w typie panny Moreau. Zaraz za nią tanecznym krokiem mknęła Blanche i pozostałe uczennice Beauxbatons.
Towarzyszyły im dzięki harf, barwne motyle, jedwabne błękitno-różowe wstążki dzierżone w rękach dziewcząt i... tęskne wzdychania chłopców z Hogwartu. Gdy Antoinette zrobiła swój popisowy szpagat, dziewczęta rozstąpiły się, a Blanche uniosła nad głowę swoją różdżkę i wyczarowała herb swojej szkoły złożony z niebieskich, szarych i białych motyli. Dwie złote różdżki na błękitnym tle czekały, aż profesor Dubois zaszczyci ich swoim wejściem.
Gdy przygotowywały się do wejścia, Blanche ochoczo przytakiwała profesorce, każąc robić to także swoim dwóm koleżankom, które miała na swoje "posługi". Gdy przyszedł wreszcie moment na ich wielkie wejście, pospieszyła na czele kolumny uczennic.
Uczniów Durmstrangu zaszczyciła tylko przelotnym spojrzeniem, acz udało się jej oczom wyłapać kilka nieprzeciętnie przystojnych twarzy. To było jednak na tyle, gdyż Geraldine obwieściła, że wchodzą jako pierwsze. Blanche poprawiła swój schludnie skrojony, aksamitny mundurek, wyprostowała się i uśmiechnęła najpiękniej jak potrafiła. Na czele ruszyła Antoinette Croisseux - atletka. Piękna i wysportowana, choć nie w typie panny Moreau. Zaraz za nią tanecznym krokiem mknęła Blanche i pozostałe uczennice Beauxbatons.
Towarzyszyły im dzięki harf, barwne motyle, jedwabne błękitno-różowe wstążki dzierżone w rękach dziewcząt i... tęskne wzdychania chłopców z Hogwartu. Gdy Antoinette zrobiła swój popisowy szpagat, dziewczęta rozstąpiły się, a Blanche uniosła nad głowę swoją różdżkę i wyczarowała herb swojej szkoły złożony z niebieskich, szarych i białych motyli. Dwie złote różdżki na błękitnym tle czekały, aż profesor Dubois zaszczyci ich swoim wejściem.
Blanche Aude MoreauUczennica: Beauxbatons - Skąd : Nantes, France
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Jej dziewczęta pomknęły z gracją jak zawsze, a ona stanęła u drzwi Wielkiej Sali, aby podziwiać ten krótki, wdzięczny pokaz w pełnej krasie. Aż ręce świerzbiły ją, żeby zaklaskać. Gdy Antoinette dała efektowny pokaz, a dziewczęta zawtórowały jej, aby na końcu wyczarować dumny herb ich szkoły, Geraldine ruszyła w ich stronę wolnym, acz stanowczym krokiem. W całej sali rozlegał się dźwięk stukania jej obcasów. Dziewczęta dygnęły przed nią z gracją, a ona podeszła do dyrektora.
- Phoresor Lancastieu - dygnęła, wystawiając swoją dłoń w stronę dyrektora. - Oto moje piękni dziewczynki - dodała jeszcze, wykonując znaczny ruch ręką w stronę wianuszka dziewcząt, które ustawiły się wokół niej.
- Phoresor Lancastieu - dygnęła, wystawiając swoją dłoń w stronę dyrektora. - Oto moje piękni dziewczynki - dodała jeszcze, wykonując znaczny ruch ręką w stronę wianuszka dziewcząt, które ustawiły się wokół niej.
Geraldine DuboisOpiekun: Beauxbatons - Urodziny : 06/07/1981
Wiek : 43
Skąd : Cannes, France
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Brennus bez wahania nagrodził oklaskami ten piękny pokaz w wykonaniu dziewcząt z Beauxbatons, a potem powitał ich opiekunkę pocałunkiem w dłoń.
- Witajcie w Hogwarcie! To zaszczyt dla nas gościć tak zacne damy z Akademii Beauxbatons. - Po tych słowach osobiście odprowadził profesor Geraldine Dubois do stołu dla Puchonów, gdzie było wydzielone dla nich już specjalne miejsce na samym przedzie. Jej zwinne dziewczynki potruchtały za swoją opiekunką. Wtedy Brennus wrócił na podwyższenie.
- Z dalekiej Skandynawii przybyli do nas synowie i córki Instytutu Magii Durmstrang oraz ich opiekun Jakob Larsen!
- Witajcie w Hogwarcie! To zaszczyt dla nas gościć tak zacne damy z Akademii Beauxbatons. - Po tych słowach osobiście odprowadził profesor Geraldine Dubois do stołu dla Puchonów, gdzie było wydzielone dla nich już specjalne miejsce na samym przedzie. Jej zwinne dziewczynki potruchtały za swoją opiekunką. Wtedy Brennus wrócił na podwyższenie.
- Z dalekiej Skandynawii przybyli do nas synowie i córki Instytutu Magii Durmstrang oraz ich opiekun Jakob Larsen!
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Rzucił okiem na zamek, który był większe niż rodzima szkoła w Szwecji. Po krótkim przywitaniu jego uczniowie zostali zakwaterowani, a on sam stał i czekał na swoich uczniów, którzy mieli przybyć pod salę, w której to miało odbyć się rozpoczęcie roku. Gdy przybyła reprezentacja Durmstrangu, rozpoczął krótką przemowę w języku szwedzkim.
- Fyodorova, wchodzisz zaraz po mnie, a reszta tak jak się umawialiśmy. Oni muszą zobaczyć czym jest Durmstrang - powiedział podkreślając przy tym słowo muszą. Po drodze minęły ich przedstawicielki kolejnej szkoły, ale nie zwrócił na nie uwagi.
- Idziemy - rzucił słysząc nazwę szkoły, obrócił się i ruszył pewnym krokiem otwierając z niemałą siłą drzwi. Na większość uczniów spoglądał z góry swoim chłodnym wzrokiem, zaraz za nim szli jego uczniowie, którzy wiedzieli co mają robić.
- Fyodorova, wchodzisz zaraz po mnie, a reszta tak jak się umawialiśmy. Oni muszą zobaczyć czym jest Durmstrang - powiedział podkreślając przy tym słowo muszą. Po drodze minęły ich przedstawicielki kolejnej szkoły, ale nie zwrócił na nie uwagi.
- Idziemy - rzucił słysząc nazwę szkoły, obrócił się i ruszył pewnym krokiem otwierając z niemałą siłą drzwi. Na większość uczniów spoglądał z góry swoim chłodnym wzrokiem, zaraz za nim szli jego uczniowie, którzy wiedzieli co mają robić.
Jaakob LarsenOpiekun: Durmstrang - Urodziny : 22/02/1982
Wiek : 42
Skąd : Kiiruna, Sverige
Krew : czysta
Re: Wielka Sala
Żegnaj słodka Argentyno, żegnaj złocisty piasku i szumie oceanu. Żegnajcie obiadki Nany. Kolejny rok na wyłapanie wybitnych sportowców przed nim. Tym razem będzie pełen dorodnych owoców, które dzięki niemu staną na początku bardzo trudnej ścieżki zwanej karierą w świecie Quidditcha. Biała koszula, ciemny krawat z zielonymi zdobieniami (Slytherin górą! Whoohoo) oraz obowiązkowa szata nauczycielska. Nad jego ramieniem zaś unosił się złoty znicz, nie taki prawdziwy jak na meczu ale taki... hmm... tresowany. Powiedzmy, że jest to pewna magiczna zabawka, która strasznie mu się spodobała. Chodzi o to, że mógł jej wydać rozkaz i leciała w tym kierunku gdzie chciał. Kiedyś z podobną trenował z Suzanne jak była młodsza. Może ta zabawka przykuje oczy potencjalnych dobrych graczy? Miał taką nadzieję.
Odmachał uczniom, którzy się z nim chcieli przywitać i zasiadł przy nauczycielskim długim jak równik stole. Jednak pierw nie mógł nie pozdrowić swoich współtowarzyszy i wszystkie kobiety z belferskiego grona zostały muśnięte jego argentyńskimi ustami w dłoń w towarzystwie radosnego uśmiechu. To chyba już tradycja z jego strony.
No dobra. Imprezę czas zacząć. Nie przedłużajmy więc i czekajmy aż pokażą się uczniowie z wymiany, którzy bardzo go interesowali. Nie zdążył jednak przyjrzeć się im dokładnie, w końcu te wakacje były bardzo napięte i najzwyczajniej w świecie nie miał czasu.
Dziewczyny z Francji prezentowały się bardzo gustownie i już wyłapał kilka kandydatek na potencjalną synową rzucając jeszcze wymowne spojrzenie w kierunku swojego syna. Jednak gdy tylko w drzwiach pojawiła się opiekunka zamarł a szczena mogła mu opaść rozbijając się o dębowy stół... jednak się powstrzymał. Mimo stanowczego kroku burza blond włoków z miękkością opadała na jej ramiona tworząc majestatyczny obrazek. Do tego piękne usta i ten głos, niezwykle melodyjny ale w tych kilku słowach dostrzegł, że ta panna bądź pani (tego nie wiedział) miała w sobie nutkę zadziorności. Musi kiedyś wpaść na nią na korytarzu i się przywitać tak jak przystało na prawdziwego dżentelmena. Teraz jednak uśmiechnął się tylko i cicho zaklaskał aprobując cały występ.
Odmachał uczniom, którzy się z nim chcieli przywitać i zasiadł przy nauczycielskim długim jak równik stole. Jednak pierw nie mógł nie pozdrowić swoich współtowarzyszy i wszystkie kobiety z belferskiego grona zostały muśnięte jego argentyńskimi ustami w dłoń w towarzystwie radosnego uśmiechu. To chyba już tradycja z jego strony.
No dobra. Imprezę czas zacząć. Nie przedłużajmy więc i czekajmy aż pokażą się uczniowie z wymiany, którzy bardzo go interesowali. Nie zdążył jednak przyjrzeć się im dokładnie, w końcu te wakacje były bardzo napięte i najzwyczajniej w świecie nie miał czasu.
Dziewczyny z Francji prezentowały się bardzo gustownie i już wyłapał kilka kandydatek na potencjalną synową rzucając jeszcze wymowne spojrzenie w kierunku swojego syna. Jednak gdy tylko w drzwiach pojawiła się opiekunka zamarł a szczena mogła mu opaść rozbijając się o dębowy stół... jednak się powstrzymał. Mimo stanowczego kroku burza blond włoków z miękkością opadała na jej ramiona tworząc majestatyczny obrazek. Do tego piękne usta i ten głos, niezwykle melodyjny ale w tych kilku słowach dostrzegł, że ta panna bądź pani (tego nie wiedział) miała w sobie nutkę zadziorności. Musi kiedyś wpaść na nią na korytarzu i się przywitać tak jak przystało na prawdziwego dżentelmena. Teraz jednak uśmiechnął się tylko i cicho zaklaskał aprobując cały występ.
Re: Wielka Sala
Jak to zaraz po nim? Fyodorova zrobiłą tylko wielkie oczy po wysłuchaniu rozkazu opiekuna. Nie taki był plan! Miał zrobić wielkie zakończenie a nie wielkie wejście. Owszem, ćwiczyli tą drugą wersje też ale nie sądziła, że da sobie z tym radę. Nie sądziła, że Larsen jednak postawi ją na przedzie. Damn It!
Wzięła głęboki wdech. Poprawiła swój zdobiony łuk na plecach i z poważną miną wyszła tuż za nauczycielem. Cały Durmstrang ubrany był podobnie. Ciemne spodnie, czerwone płaszcze, nawet dziewczyny, bo w końcu spodnie były wygodniejsze jeżeli chodziło o sztuki walki. No i te czarne skórzane pasy. Mieli wyglądać groźnie, mieli wzbudzać strach i niepokój. Tekstu nauczycielki francuskich tych francuskich piesków nie skomentowała. Miała ją gdzieś. Liczyło się tylko to, że wcale nie czuła się gotowa.
Gdy tylko przekroczyła próg w powietrze wystrzeliła trzy strzały, w prawo na środek i lewo, te w momencie przemieniły się w małe płonące smoki, które zaczęły latać pod sklepieniem ziejąc co chwila ogniem. Jest udało się. Teraz chwyciła kolejne dwie, które zapłonęły w jej dłoniach a ona zaczęła nimi szybko obracać w dłoniach i podrzucać prowadząc tym samym resztę defilady z krajów Nordyckich. Tamci też nie byli w jej cieniu pokazując wszystkim taneczne sztuki walki, to co potrafili zrobić i że różdżki wcale nie są jedynym sposobem walki. Bo nie były. Ich pokaz był całkowitym przeciwieństwem delikatnego motylkowego przedstawienia błękitnych dziewczynek. Oni byli twardzi, mocni i bez cienia uśmiechu na ustach. Powaga i skupienie - przede wszystkim.
Gdy tylko stanęła przed ławą nauczycielską i dyrektorem uniosła ręce do góry a smoki złączyły się w jedno z głośnym hukiem tworząc herb ich szkoły. Tadaaaaam!
Wzięła głęboki wdech. Poprawiła swój zdobiony łuk na plecach i z poważną miną wyszła tuż za nauczycielem. Cały Durmstrang ubrany był podobnie. Ciemne spodnie, czerwone płaszcze, nawet dziewczyny, bo w końcu spodnie były wygodniejsze jeżeli chodziło o sztuki walki. No i te czarne skórzane pasy. Mieli wyglądać groźnie, mieli wzbudzać strach i niepokój. Tekstu nauczycielki francuskich tych francuskich piesków nie skomentowała. Miała ją gdzieś. Liczyło się tylko to, że wcale nie czuła się gotowa.
Gdy tylko przekroczyła próg w powietrze wystrzeliła trzy strzały, w prawo na środek i lewo, te w momencie przemieniły się w małe płonące smoki, które zaczęły latać pod sklepieniem ziejąc co chwila ogniem. Jest udało się. Teraz chwyciła kolejne dwie, które zapłonęły w jej dłoniach a ona zaczęła nimi szybko obracać w dłoniach i podrzucać prowadząc tym samym resztę defilady z krajów Nordyckich. Tamci też nie byli w jej cieniu pokazując wszystkim taneczne sztuki walki, to co potrafili zrobić i że różdżki wcale nie są jedynym sposobem walki. Bo nie były. Ich pokaz był całkowitym przeciwieństwem delikatnego motylkowego przedstawienia błękitnych dziewczynek. Oni byli twardzi, mocni i bez cienia uśmiechu na ustach. Powaga i skupienie - przede wszystkim.
Gdy tylko stanęła przed ławą nauczycielską i dyrektorem uniosła ręce do góry a smoki złączyły się w jedno z głośnym hukiem tworząc herb ich szkoły. Tadaaaaam!
Elektra FyodorovaPrefekt: Hufflepuff - Urodziny : 20/11/2005
Wiek : 19
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Wielka Sala
Ależ skąd, Felix już nigdzie się nie wybierał. Został mu jeszcze ostatni rok i miał zamiar skończyć go nigdzie indziej jak w Hogwarcie. Jakby nie patrzeć, to jednak wcale nie było tak że Felek miał w dupie Wyatta, wręcz przeciwnie! Cholernie mu na chłopaku zależało no więc przecież go nie mógł tak zostawić. No a tak na usprawiedliwienie, dlaczego się nie odzywał... Felix nie mógł napisać głupiego listu do Wyatta, z prostego powodu - nie miał własnej sowy. Myślał też o tym żeby udać się do Hanki, ale i tutaj pojawił się problem. Słyszał od Wyatta że dziewczyna się przeprowadziła ale jakoś tak umknęło mu gdzie... No i był w kropce.
No ale wreszcie przyszedł wrzesień i musiał wrócić do szkoły. Cieszył się, ale jednocześnie bał się konfrontacji z Wyattem. Nie unikał go, naprawdę... To że nie wpadli na siebie na stacji kolejowej, to naprawdę był przypadek. Jednak kiedy znaleźli się w Wielkiej Sali, od razu wyłapał Wyatta wzrokiem. Podszedł do niego i po prostu usiadł sobie obok. Spojrzał na niego i westchnął ciężko.
- Wyatt... - zaczął, w tym samym momencie jednak głos zabrał dyrektor. - Musimy pogadać - dodał, znacznie już ciszej. Jednak nie powiedział nic więcej. Spoglądał na Wyatta, jednym uchem słuchając dyrektora. Dopiero kiedy usłyszał coś na temat Akademi Magii Beauxbatons, odwrócił wzrok i z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy spoglądał na delegację uczniów z Francji, z jego małą Nette na czele. Kiedy już wszyscy siedzieli przy stole puchonów, wyłapał wzrokiem dziewczynę, posłał jej szeroki uśmiech i nawet jej pomachał.
No ale wreszcie przyszedł wrzesień i musiał wrócić do szkoły. Cieszył się, ale jednocześnie bał się konfrontacji z Wyattem. Nie unikał go, naprawdę... To że nie wpadli na siebie na stacji kolejowej, to naprawdę był przypadek. Jednak kiedy znaleźli się w Wielkiej Sali, od razu wyłapał Wyatta wzrokiem. Podszedł do niego i po prostu usiadł sobie obok. Spojrzał na niego i westchnął ciężko.
- Wyatt... - zaczął, w tym samym momencie jednak głos zabrał dyrektor. - Musimy pogadać - dodał, znacznie już ciszej. Jednak nie powiedział nic więcej. Spoglądał na Wyatta, jednym uchem słuchając dyrektora. Dopiero kiedy usłyszał coś na temat Akademi Magii Beauxbatons, odwrócił wzrok i z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy spoglądał na delegację uczniów z Francji, z jego małą Nette na czele. Kiedy już wszyscy siedzieli przy stole puchonów, wyłapał wzrokiem dziewczynę, posłał jej szeroki uśmiech i nawet jej pomachał.
Re: Wielka Sala
Naprawdę łatwo było to wszystko ignorować. Wyłączyć się na te pannice w niebieskich kiecach (przecież jedyna dziewczyna, która miała jakiekolwiek znaczenie, znajdowała się już u jego boku), cały ten francuski bełkot i dłużące się godziny oczekiwania. Naprawdę łatwo było to puścić gdzieś obok siebie, poza sobą. Zainteresowanie? Ekscytacja? Nie przesadzajmy. Lyberg był ciekaw, ale umiarkowanie, nie na tyle, by miotać się w oszołomieniu. Przecież na poznanie szkoły przyjdzie czas, na poznanie tych w niebieskim... Powiedzmy sobie szczerze, księżniczki mało go interesowały. Miał jedną, ale ta przynajmniej umiała zawalczyć nie tylko ciętym słowem, ale i bronią rzeczywistą, fizycznie ostrą. Którego faceta by to nie kręciło?
Gdy tylko błękitne panienki przemaszerowały już przez salę, odstawiając swój (podobno) powabny pokaz, którego nie umiał docenić - a może przecenić? - jak pozostali, odetchnął cicho i ustawił się z Kesleigh w szeregu, poprawiając uchwyt na harpunie. Dłoń dziewczęcia puścił niechętnie, ale wiadomo, pokaz to pokaz. Wywoływanie kobiecych westchnień było nieodłącznym elementem każdego wielkiego wejścia reprezentantów Durmstrangu, a trudno to czynić manifestując swe przywiązanie do jednej jedynej.
Przed wyjściem parsknął jeszcze tylko na minę Elektry.
- Ktoś tu zanadto wpadł w oko staremu - mruknął z rozbawieniem, gdy przechodziła obok niego, by już w kolejnej chwili ruszyć za dziewczyną z Reidharsson u swego boku. Wywijanie harpunem było łatwe, w końcu nie robił tego pierwszy raz. Wiele prób - z czasem faktycznie stwierdził, że sprawiają mu one przyjemność - poskutkowało naturalnością każdego ruchu, każdego młynka, każdego potężnego uderzenia drzewcem broni o posadzkę. Na Kesleigh u swego boku nie spoglądał, ale dobrze wiedział, że radzi sobie tak samo dobrze i posyła zebranym tak samo dumne spojrzenie, jak każdy z uczniów Durmstrangu. Dumne, obojętne, zdystansowane. Wojownicze. W końcu takimi byli, w końcu to podkreślał każdy ich głuchy okrzyk, każdy manewr dzierżoną bronią.
Gdy tylko błękitne panienki przemaszerowały już przez salę, odstawiając swój (podobno) powabny pokaz, którego nie umiał docenić - a może przecenić? - jak pozostali, odetchnął cicho i ustawił się z Kesleigh w szeregu, poprawiając uchwyt na harpunie. Dłoń dziewczęcia puścił niechętnie, ale wiadomo, pokaz to pokaz. Wywoływanie kobiecych westchnień było nieodłącznym elementem każdego wielkiego wejścia reprezentantów Durmstrangu, a trudno to czynić manifestując swe przywiązanie do jednej jedynej.
Przed wyjściem parsknął jeszcze tylko na minę Elektry.
- Ktoś tu zanadto wpadł w oko staremu - mruknął z rozbawieniem, gdy przechodziła obok niego, by już w kolejnej chwili ruszyć za dziewczyną z Reidharsson u swego boku. Wywijanie harpunem było łatwe, w końcu nie robił tego pierwszy raz. Wiele prób - z czasem faktycznie stwierdził, że sprawiają mu one przyjemność - poskutkowało naturalnością każdego ruchu, każdego młynka, każdego potężnego uderzenia drzewcem broni o posadzkę. Na Kesleigh u swego boku nie spoglądał, ale dobrze wiedział, że radzi sobie tak samo dobrze i posyła zebranym tak samo dumne spojrzenie, jak każdy z uczniów Durmstrangu. Dumne, obojętne, zdystansowane. Wojownicze. W końcu takimi byli, w końcu to podkreślał każdy ich głuchy okrzyk, każdy manewr dzierżoną bronią.
Re: Wielka Sala
Pierwsze co to poczuł perfumy chłopaka i od razu zamarł zapominając jak się oddycha. To głupie, że po tym wszystkim nadal tak na niego reagował, ale nie był w stanie zapanować na swoimi reakcjami. Starał się na niego nie patrzeć, ignorować jego obecność, ale ten mały gnojek raczył się do niego odezwać. Po tym wszystkim!
- Nie mamy o czym - mruknął czując łzy napływające do oczu, ale przełknął je z goryczą. Idiota! Tak bardzo potrzebował z nim porozmawiać, pobyć, ale nieee... musiał zgrywać obojętnego twardziela. Tak bardzo skupił się na tym, żeby się nie rozbeczeć, że przegapił niemal cały pokaz. Gdy w końcu odważył sie zerknąć na chłopaka spostrzegł, ze macha do jednej z tych francuzeczek. No tak, pewnie się przyjaźnią i teraz zostawi go dla niej. Pewnie mają sobie tak wiele do opowiedzenia, że nie będzie miał czasu dla niego. Dupek!
- Nie mamy o czym - mruknął czując łzy napływające do oczu, ale przełknął je z goryczą. Idiota! Tak bardzo potrzebował z nim porozmawiać, pobyć, ale nieee... musiał zgrywać obojętnego twardziela. Tak bardzo skupił się na tym, żeby się nie rozbeczeć, że przegapił niemal cały pokaz. Gdy w końcu odważył sie zerknąć na chłopaka spostrzegł, ze macha do jednej z tych francuzeczek. No tak, pewnie się przyjaźnią i teraz zostawi go dla niej. Pewnie mają sobie tak wiele do opowiedzenia, że nie będzie miał czasu dla niego. Dupek!
Re: Wielka Sala
To wcale nie było głupie, to było normalne. Chłopak mógł sobie wmawiać że nienawidzi Fèlixa, ale prawda była całkiem inna. Jednak ze strony Felka nic się nie zmieniło. Wyatt wciąż pociągał go tak samo i nie musiał oszukiwać sam siebie że t nie jest. A to że był przybity i miał takie wyrzuty sumienia... To wszystko wskazywało na to że jemu naprawdę zależało. Gdyby tak nie było, to by się tak nie przejmował, right?
- Wyatt... - jęknął niezadowolony, krzywiąc się przy tym. Dodatkowo jakoś tak impulsywnie chwycił dłoń puchona.
No bez przesady! Może i do Hogwartu przyjechali jego dawni znajomi, z którymi nie rozmawiał naprawdę dawno, ale jak w ogóle chłopakowi mogło przez myśl przejść, że o nim zapomni? Przecież co by się nie działo, to on jest dla francuza najważniejszy. Szkoda tylko że Walker nie był tego świado... No ale właśnie! Dokładnie dlatego powinni ze sobą porozmawiać. No i w końcu stanie na jego i porozmawiają. Zwłaszcza że chłopak mógł zapierać się rękami i nogami a i tak przecież chciał tej rozmowy.
- Wyatt... - jęknął niezadowolony, krzywiąc się przy tym. Dodatkowo jakoś tak impulsywnie chwycił dłoń puchona.
No bez przesady! Może i do Hogwartu przyjechali jego dawni znajomi, z którymi nie rozmawiał naprawdę dawno, ale jak w ogóle chłopakowi mogło przez myśl przejść, że o nim zapomni? Przecież co by się nie działo, to on jest dla francuza najważniejszy. Szkoda tylko że Walker nie był tego świado... No ale właśnie! Dokładnie dlatego powinni ze sobą porozmawiać. No i w końcu stanie na jego i porozmawiają. Zwłaszcza że chłopak mógł zapierać się rękami i nogami a i tak przecież chciał tej rozmowy.
Re: Wielka Sala
Micah nie uczestniczył w przedstawieniu organizowanym przez przedstawicieli jego szkoły. Zdążył się wymienić spojrzeniami ze swoją kuzynką przed wejściem, a potem "trupa teatralna" ruszyła za opiekunem na czele. Takie pokazówki nie robiły na nim wrażenia, ale na reszcie zebranych jak najbardziej. Kiedy magiczne godło Durmstrangu uniosło się, ludzie skwitowali to gromkimi brawami i podnieconymi westchnięciami. Wtedy ruszyła też reszta przedstawicieli Skandynawskiej szkoły. Johansen poprawił w tym samym momencie futro na ramieniu, co jego partner w parze. Nie skakali i nie motali się jak oparzeni, ale i tak mieli swój wojowniczy i wyćwiczony krok. Ich twarze nie zdradzały uczuć. Czuli się lepsi? Możliwe. Albo po prostu byli tak wychowani.
Usiadli przy ostatnim stole, należącym do uczniów z zielonym herbem. Wąż przestawiający Salazara Slytherina. Na twarzy Johansena pojawiło się coś na wyraz uśmiechu, kiedy zajmował miejsce przy Elektrze. Bo tak, wyruszyła pierwsza, ale i tak było przy niej dziwnie luźno.Wykorzystał to skoro jadą już na tym samym wózku i można to wykorzystać ku lepszemu zapoznaniu. Tylko, że jego matka nie miała nic przeciwko temu. Chyba.
- Gott show - powiedział w jej kierunku, chociaż nawet na nią nie spojrzał. Twarz miał skierowaną w stronę kadry pedagogicznej Hogwartu.
Nowa szkoła, nowe perspektywy.
Usiadli przy ostatnim stole, należącym do uczniów z zielonym herbem. Wąż przestawiający Salazara Slytherina. Na twarzy Johansena pojawiło się coś na wyraz uśmiechu, kiedy zajmował miejsce przy Elektrze. Bo tak, wyruszyła pierwsza, ale i tak było przy niej dziwnie luźno.Wykorzystał to skoro jadą już na tym samym wózku i można to wykorzystać ku lepszemu zapoznaniu. Tylko, że jego matka nie miała nic przeciwko temu. Chyba.
- Gott show - powiedział w jej kierunku, chociaż nawet na nią nie spojrzał. Twarz miał skierowaną w stronę kadry pedagogicznej Hogwartu.
Nowa szkoła, nowe perspektywy.
Micah JohansenNieaktywny - Urodziny : 04/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Bålsta, Szwecja
Krew : czysta
Re: Wielka Sala
Przyglądałam się występom obcokrajowców z zainteresowaniem. Bardzo mi się to podobało, choć gdybym miała coś takiego odstawić chyba bym zrobiła Opiekunom scenę. Spojrzałam na swojego brata przy stole Krukonów. Fransis był w ostatniej klasie, miałam spędzić z nim rok, a już za nim tęskniłam.
Spojrzałam na uczniów z Durmstrangu i uśmiechnęłam się pod nosem, jak dobrze być Ślizgonką, chociaż jest na co popatrzeć.
Ziewnęłam i się przeciągnęłam. Beznadziejnie jest być znowu w szkole, nawet tak wyjątkowej jak Hogwart.
Puściłam oko chłopakowi z Durmstrangu. Już nie mogłam się doczekać tego, co mnie spotka w tym roku.
Spojrzałam na uczniów z Durmstrangu i uśmiechnęłam się pod nosem, jak dobrze być Ślizgonką, chociaż jest na co popatrzeć.
Ziewnęłam i się przeciągnęłam. Beznadziejnie jest być znowu w szkole, nawet tak wyjątkowej jak Hogwart.
Puściłam oko chłopakowi z Durmstrangu. Już nie mogłam się doczekać tego, co mnie spotka w tym roku.
Re: Wielka Sala
Fèlix Lemaire napisał:To wcale nie było głupie, to było normalne. Chłopak mógł sobie wmawiać że nienawidzi Fèlixa, ale prawda była całkiem inna. Jednak ze strony Felka nic się nie zmieniło. Wyatt wciąż pociągał go tak samo i nie musiał oszukiwać sam siebie że t nie jest. A to że był przybity i miał takie wyrzuty sumienia... To wszystko wskazywało na to że jemu naprawdę zależało. Gdyby tak nie było, to by się tak nie przejmował, right?
- Wyatt... - jęknął niezadowolony, krzywiąc się przy tym. Dodatkowo jakoś tak impulsywnie chwycił dłoń puchona.
No bez przesady! Może i do Hogwartu przyjechali jego dawni znajomi, z którymi nie rozmawiał naprawdę dawno, ale jak w ogóle chłopakowi mogło przez myśl przejść, że o nim zapomni? Przecież co by się nie działo, to on jest dla francuza najważniejszy. Szkoda tylko że Walker nie był tego świado... No ale właśnie! Dokładnie dlatego powinni ze sobą porozmawiać. No i w końcu stanie na jego i porozmawiają. Zwłaszcza że chłopak mógł zapierać się rękami i nogami a i tak przecież chciał tej rozmowy.
- Zostawiłeś mnie - mruknął cicho. Prawda oczywiście była zgoła inna, bo to Wyatt zostawił go samego najpierw w pensjonacie, a potem uciekł z Francji. Ale czuł się opuszczony przez cały miesiąc i to mu wystarczyło. To, że Felix nie miał sowy nie było żadną wymówką, mógł pożyczyć! Na Pokątnej jest sowia poczta, w czym problem? Wystarczyło ruszyć dupcie i iść tam na spacer. Przecież i tak był tam po książki, prawda? Nie mógł wtedy napisać? Mógł! Lepiej niech więc znajdzie lepszą wymówkę.
Mimo wszystko Wyatt nie zabrał reki, gdy chłopak chwycił jego dłoń, wręcz przeciwnie, zacisnął mocniej palce, żeby puchon mu nie uciekł. Po chwili nawet położył głowę na ramieniu Felixa rozkoszując się zapachem jego perfum. Nawet udało mu się zapomnieć o tym, że jest głodny, do póki znowu głośno nie zaburczało mu w brzuchu. Już dawno uczta powitalna nie przeciągała się tak bardzo... a tu jeszcze piosenka tej starej czapki i przydział pierwszaków. Litości! Żołądek zaraz przyrośnie mu do kręgosłupa.
Re: Wielka Sala
- Witaj Jaakobie - powiedział cicho w stronę nauczyciela Durmstrangu i uścisnął mu dłoń. Gdy uczniowie Durmstrangu i Beauxbatons zasiedli już przy odpowiednich stołach, a ich opiekunowie zajęli miejsca obok nauczycieli z Hogwartu, Brennus ponownie zabrał głos.
- Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku szkolnym uczniowie Hogwartu pokażą naszym gościom, czym jest gościnność. A teraz aby tradycji stało się zadość, oddaję głos tiarze przydziału. Niech ceremonia przydziału się rozpocznie!
Po tych słowach powrócił na fotel dyrektora, które znajdowało się na samym środku stołu grona pedagogicznego.
- Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku szkolnym uczniowie Hogwartu pokażą naszym gościom, czym jest gościnność. A teraz aby tradycji stało się zadość, oddaję głos tiarze przydziału. Niech ceremonia przydziału się rozpocznie!
Po tych słowach powrócił na fotel dyrektora, które znajdowało się na samym środku stołu grona pedagogicznego.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Gdy tylko dyrektor zasiadł, a w sali zapadła odpowiednia cisza, tiara przydziału poruszyła się niespokojnie, otworzyła swoje skórzane usta i jak nakazuje tradycja, zaczęła śpiewać:
Tysiąc lub więcej lat temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.
Takie są początki,
Tak powstał każdy dom,
Bo każdy z magów upartych
Zapragnął mieć własny tron.
Każdy inną wartość ceni,
Każdy inną z cnót obrał za swą,
Każdy inną zdolność chętnie krzewi,
I chce jej zbudować trwały dom.
Gryffindor prawość wysławia,
Odwagę ceni i uczciwość,
Ravenclaw do sprytu namawia,
Za pierwszą z cnót uznaje bystrość.
Hufflepuff ma w pogardzie leni
I nagradza tylko pracowitych.
A przebiegły jak wąż Slytherin
Wspiera żądnych władzy i ambitnych.
Póki żyją, mogą łatwo wybierać
Faworytów, nadzieje, talenty,
Lecz co poczną, gdy przyjdzie umierać,
Jak przełamać śmierci krąg zaklęty?
Jak każdą z cnót nadal krzewić?
Jak dla każdej zachować tron?
Jak nowych uczniów podzielić,
By każdy odnalazł własny dom?
To Gryffindor wpada na sposób:
Zdejmuje swą tiarę - czyli mnie,
A każda z tych czterech osób
Cząstkę marzeń swych we mnie tchnie.
Więc teraz ja was wybieram,
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam'
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha.
Tysiąc lub więcej lat temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.
Takie są początki,
Tak powstał każdy dom,
Bo każdy z magów upartych
Zapragnął mieć własny tron.
Każdy inną wartość ceni,
Każdy inną z cnót obrał za swą,
Każdy inną zdolność chętnie krzewi,
I chce jej zbudować trwały dom.
Gryffindor prawość wysławia,
Odwagę ceni i uczciwość,
Ravenclaw do sprytu namawia,
Za pierwszą z cnót uznaje bystrość.
Hufflepuff ma w pogardzie leni
I nagradza tylko pracowitych.
A przebiegły jak wąż Slytherin
Wspiera żądnych władzy i ambitnych.
Póki żyją, mogą łatwo wybierać
Faworytów, nadzieje, talenty,
Lecz co poczną, gdy przyjdzie umierać,
Jak przełamać śmierci krąg zaklęty?
Jak każdą z cnót nadal krzewić?
Jak dla każdej zachować tron?
Jak nowych uczniów podzielić,
By każdy odnalazł własny dom?
To Gryffindor wpada na sposób:
Zdejmuje swą tiarę - czyli mnie,
A każda z tych czterech osób
Cząstkę marzeń swych we mnie tchnie.
Więc teraz ja was wybieram,
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam'
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
Gdy piosenka tiary przydziału dobiegła końca, nauczycielka prowadząca ceremonię rozwinęła listę uczniów i wywołała pierwszego śmiałka.
- Amberly Mick.
Mały, gruby chłopiec o świńskiej twarzy usiadł na stołku z wystraszoną miną, a profesor Lennox nałożyła mu tiarę przydziału na głowę:
- Amberly... Taki sam jak twój starszy braciszek. A zatem Slytherin.
Przy stole Ślizgonów rozległy się gromkie brawa, którym przewodził naturalnie starszy brat pierwszoklasisty. Gdy tylko grubasek stoczył się z powyższenia do ich stołu, Lennox odczytała kolejne nazwisko.
- Bonnet Olivia.
...
- Hufflepuff!
Ceremonia przydziału szła szybko, tiara przydziału nie głosiła zbyt długich przemówień na głowach poszczególnych uczniów. Widocznie w tym roku nie miała większych problemów ze znajdowaniem odpowiednich miejsc dla nowych adeptów magii. Ze stołka zeszła Natalie Sinister, kiedy profesor odczytała kolejne nazwisko:
- Stark Stella.
- Amberly Mick.
Mały, gruby chłopiec o świńskiej twarzy usiadł na stołku z wystraszoną miną, a profesor Lennox nałożyła mu tiarę przydziału na głowę:
- Amberly... Taki sam jak twój starszy braciszek. A zatem Slytherin.
Przy stole Ślizgonów rozległy się gromkie brawa, którym przewodził naturalnie starszy brat pierwszoklasisty. Gdy tylko grubasek stoczył się z powyższenia do ich stołu, Lennox odczytała kolejne nazwisko.
- Bonnet Olivia.
...
- Hufflepuff!
Ceremonia przydziału szła szybko, tiara przydziału nie głosiła zbyt długich przemówień na głowach poszczególnych uczniów. Widocznie w tym roku nie miała większych problemów ze znajdowaniem odpowiednich miejsc dla nowych adeptów magii. Ze stołka zeszła Natalie Sinister, kiedy profesor odczytała kolejne nazwisko:
- Stark Stella.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
To musiał być naprawdę potężny artefakt magiczny, skoro nie miał żadnych problemów w zaglądaniu do ludzkich serc. Według piosenki, którą tiara wygłosiła wcześniej, było dokładnie tak jak powiedziały siostry. Podział między domami wydawał się jasny, ale Stella dalej nie miała pojęcia gdzie najbardziej pragnęłaby trafić. Powinno się utworzyć dom specjalnie dla niej, Stellorin.
Serce dziewczynki przyspieszało tempa, z każdym kolejnym uczniem, który wychodził na środek sali. Na pewno nie zostanie przyjęta do Hufflepuffu. Mama jej zawsze powtarzała, że jest mistrzem uciekania od obowiązków i zwalania roboty na Carlę i Glorię. Ale to nie sprawiało od razu, żeby była tą złą, prawda? Może powiedzą jej, że nie ma w niej żadnych cnót i nie chcą tu takich czarownic? Ech, będzie wstyd przed nie tylko całym Hogwartem, ale też głowami dwóch kolejnych, najlepszych szkół magicznych, do których mogłaby ewidentnie ubiegać o miejsce!
Stark Stella!
Nazwisko Stelli zostało wyczytane, a ktoś z tyłu ją lekko popchnął, żeby wystąpiła. Zdenerwowana blondynka nie puszczała kciuków, które od jakiegoś czasu nieustannie ściskała. Powoli usiadła na drewnianym stołeczku, a nauczycielka przyłożyła starą tiarę do jej głowy.
Serce dziewczynki przyspieszało tempa, z każdym kolejnym uczniem, który wychodził na środek sali. Na pewno nie zostanie przyjęta do Hufflepuffu. Mama jej zawsze powtarzała, że jest mistrzem uciekania od obowiązków i zwalania roboty na Carlę i Glorię. Ale to nie sprawiało od razu, żeby była tą złą, prawda? Może powiedzą jej, że nie ma w niej żadnych cnót i nie chcą tu takich czarownic? Ech, będzie wstyd przed nie tylko całym Hogwartem, ale też głowami dwóch kolejnych, najlepszych szkół magicznych, do których mogłaby ewidentnie ubiegać o miejsce!
Stark Stella!
Nazwisko Stelli zostało wyczytane, a ktoś z tyłu ją lekko popchnął, żeby wystąpiła. Zdenerwowana blondynka nie puszczała kciuków, które od jakiegoś czasu nieustannie ściskała. Powoli usiadła na drewnianym stołeczku, a nauczycielka przyłożyła starą tiarę do jej głowy.
Re: Wielka Sala
- Aha! - Wrzasnęła tiara, aż pierwszoroczni czekający na swoją kolej podskoczyli lekko w górę. - Trzecia Starkówna! Na pewno nie tak odważna jak pierwsza i na pewno nie tak rządna wiedzy jak druga! Głowa jeszcze pełna dziecięcych marzeń, a do tego leniwa... Hufflepuff będzie musiał obejść się bez niej. Gdzie by ją tu przydzielić...
Zacmokała z niezadowoleniem.
- Dobrze, niech będzie... RAVENCLAW!
Ostatni przydzielony został Thomas Yornwood do Gryffindoru, a zaraz po tym zaczęła się uczta powitalna.
Zacmokała z niezadowoleniem.
- Dobrze, niech będzie... RAVENCLAW!
Ostatni przydzielony został Thomas Yornwood do Gryffindoru, a zaraz po tym zaczęła się uczta powitalna.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
Najwyraźniej ulżyło jej, kiedy Tiarę Przydziału zdjęto jej z głowy. Ruszyła do stołu Krukonów uśmiechając się nareszcie szczęśliwa, że ma to z głowy. Odnalazła wzrokiem siostrę i pomachała jej radośnie. Ha, czyli to Gloria jednak odstaje! Zawsze o tym wiedziała, o. Kiedy Carla zrobiła jej obok siebie miejsce, zajęła je z chęcią. Nie zdążyła się jeszcze z nikim zapoznać w drodze do szkoły, bo tam również były nierozłączne, a w sali pierwszaków była zbyt zdenerwowana, żeby się przejmować innymi. Poznają się zapewne dopiero podczas pierwszych lekcji, albo w dormitorium.
Dyrektor wstał, kiedy przydzielanie się zakończyło i machnął rękoma, żeby na ich stołach pojawiło się jedzenie. Takiej ilości przysmaków to nigdy w życiu nie widziała!
- Wow! - zareagowała z zachwytem, chwytając czekoladową babeczkę. Nie powinna zaczynać od deseru, ale nie mogła się powstrzymać. Zerknęła na siostrę i uśmiechnęła się do niej wesoło. Chyba nie spodziewała się tego, że szkoła może okazać się taka... magiczna.
- Tutaj też nie przesadzałyście!
Dyrektor wstał, kiedy przydzielanie się zakończyło i machnął rękoma, żeby na ich stołach pojawiło się jedzenie. Takiej ilości przysmaków to nigdy w życiu nie widziała!
- Wow! - zareagowała z zachwytem, chwytając czekoladową babeczkę. Nie powinna zaczynać od deseru, ale nie mogła się powstrzymać. Zerknęła na siostrę i uśmiechnęła się do niej wesoło. Chyba nie spodziewała się tego, że szkoła może okazać się taka... magiczna.
- Tutaj też nie przesadzałyście!
Re: Wielka Sala
W szkole pojawił się jak zwykle spóźniony. Jeszcze przed przekroczeniem jej murów zastanawiał się czy jest sens tu wracać, jednak rozmowa z Norą uświadomiła go tylko i wyłącznie w tym, że po to właśnie wyjeżdża i znika, po to by tęsknić i po to by wracać.
Więc to zaczyna się wreszcie upragniona ostatnia klasa, potem będzie mógł uciec już na zawsze, ale czy nawet wtedy nie będzie chciał wracać? To dopiero okaże się za rok.
Przeszedł przez bramę i szybko ubrał na siebie w drodze do wielkiej sali szatę szkolną i kiedy już był przy wielkich drzwiach pchnął je lekko licząc na to, że zostanie niezauważony wszedł do środka kierując się od razu do stolika ślizgonów. Kompletnie nie wiedział co się dzieje. Przez ten okres w zupełności nie interesował się losem szkoły i tym bardziej zdziwiła go obecność uczniów z innej szkoły. No cóż, najwyżej zapyta kogoś ze swojego domu jak cała ta ceremonia minie.
Jego oczy skierowały się mimowolnie w stronę stołu krukonów zważając na jednej z ławek Emily, uśmiechnął się lekko. Miał zamiar podejść do niej już wtedy kiedy dyrektor ogłosi wielką ucztę.
Kiedy jednak tak się stało w okół stołów zrobił się naprawdę wielki rozgardiasz, a Tony nie mógł już wyłapać wzrokiem Emily. Zrezygnowany nie jedząc nawet nic wyszedł z Wielkiej Sali.
Więc to zaczyna się wreszcie upragniona ostatnia klasa, potem będzie mógł uciec już na zawsze, ale czy nawet wtedy nie będzie chciał wracać? To dopiero okaże się za rok.
Przeszedł przez bramę i szybko ubrał na siebie w drodze do wielkiej sali szatę szkolną i kiedy już był przy wielkich drzwiach pchnął je lekko licząc na to, że zostanie niezauważony wszedł do środka kierując się od razu do stolika ślizgonów. Kompletnie nie wiedział co się dzieje. Przez ten okres w zupełności nie interesował się losem szkoły i tym bardziej zdziwiła go obecność uczniów z innej szkoły. No cóż, najwyżej zapyta kogoś ze swojego domu jak cała ta ceremonia minie.
Jego oczy skierowały się mimowolnie w stronę stołu krukonów zważając na jednej z ławek Emily, uśmiechnął się lekko. Miał zamiar podejść do niej już wtedy kiedy dyrektor ogłosi wielką ucztę.
Kiedy jednak tak się stało w okół stołów zrobił się naprawdę wielki rozgardiasz, a Tony nie mógł już wyłapać wzrokiem Emily. Zrezygnowany nie jedząc nawet nic wyszedł z Wielkiej Sali.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Strona 14 z 25 • 1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 25
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 14 z 25
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach