Wielka Sala
+88
Gloria Stark
Rivius Fawley
Hope Colinz
Morpheus A. Maponos
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Isidora Tayth
María Velasquez
Cory Reynolds
Monika Kruger
Nevan Fraser
Ragna Kolbjørn
Jonathan Mills
Peter Raffles
Jamie Campbell
Prince Hamilton
Jason Snakebow
Fransis Molchester
Scarlett Molchester
Micah Johansen
Fèlix Lemaire
Marco Castellani
Jaakob Larsen
Blanche Aude Moreau
Antoinette Croisseux
Geraldine Dubois
Carla Stark
Kristian Lyberg
Elektra Fyodorova
Stella Stark
Andrew Wilson
Freddie Kingsley
Leanne Chatier
Gwendoline Allen
Matthew Sneddon
Femke van Rijn
Iris Xakly
Marcel Volante
Cassidy Thomas
Felicja Socha
Maja Vulkodlak
Pandora Evans
Antonija Vedran
Connor Campbell
Grace Scott
Meredith Cooper
Elijah Ward
Lena Gregorovic
Logan Campbell
Zoja Yordanova
Wyatt Walker
Marianna Vulkodlak
Lucas Castellani
Aaron Matluck
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
James Scott
William Greengrass
Nicolas Socha
Heinrich Flammenwerfer
Nadia Milligan
Sora Iwahara
Charlotte Jeunesse
Aleksy Vulkodlak
Dylan Davies
Vin Xakly
Rhinna Hamilton
Suzanne Castellani
Blaise Harvin
Margaret Scott
Cherry Campbell
Aiko Miyazaki
Sasza Tiereszkowa
Sophie Fitzpatrick
Benedict Walton
Joel Frayne
Audrey Roshwel
Polly Baldwin
Andrea Jeunesse
Mistrz Gry
Anthony Wilson
Emily Bronte
Jeremy Scott
Gabriel Griffiths
Charles Wilson
Leslie Wilson
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
92 posters
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 9 z 25
Strona 9 z 25 • 1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 17 ... 25
Wielka Sala
First topic message reminder :
Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Dlaczego niektórzy mieli takie szczęście, że ich przepowiednie miały sens i dosłownie odnosiły się do tego, co przeżywali w danym momencie? William i ta jego grupka fanek irytowała Gryfonkę. Od kiedy się zaręczył był to temat numero uno w jego wykonaniu i nieznacznie przez to się od siebie oddalili. Po prostu Yordanova żyła już w XXI wieku, gdzie swatanie rodzin na polu korzyści materialnych, zostało gdzieś głęboko u Azjatów. Tylko.
Podczas wróżenia, stała za krzesłem Ślizgona, dalej trzymając mu ręce na ramionach. Teraz bardziej dla pociechy, niż przytrzymania go na miejscu. William zawsze dużo mówił, był bardzo specyficznie nastawiony do wielorakich zabaw "plebsu", a potem się okazywało, że jest ich największym fanem. Z historii wiemy, że wielu władców chodziło po rady do wróżek, cyganów... Nosiło bzdurne talizmany i wisiorki, które miały strzec od niepowodzenia. Założyłaby się, że gdyby ta czarownica też mu zaproponowała coś podobnego, brałby bez pytania o pieniądze.
- Co za bzdury! - krzyknęła, ponad rozszalałą muzykę, żeby przyjaciel ją usłyszał. - Czyta Proroka! Dlatego powiedziała Ci więcej niż mnie, czy Aaronowi.
Podczas wróżenia, stała za krzesłem Ślizgona, dalej trzymając mu ręce na ramionach. Teraz bardziej dla pociechy, niż przytrzymania go na miejscu. William zawsze dużo mówił, był bardzo specyficznie nastawiony do wielorakich zabaw "plebsu", a potem się okazywało, że jest ich największym fanem. Z historii wiemy, że wielu władców chodziło po rady do wróżek, cyganów... Nosiło bzdurne talizmany i wisiorki, które miały strzec od niepowodzenia. Założyłaby się, że gdyby ta czarownica też mu zaproponowała coś podobnego, brałby bez pytania o pieniądze.
Blondynka
Gryfonka mimowolnie uniosła dłoń do ust, w wyrażeniu przerażenia. Marienne? Ona była znacznie bardziej blondynką, niż ona. Zoja ciemna blondynka, ale... Nie tak blondynka jak ona, prawda? Zareagowała emocjonalnie i tym razem pociągnęła Will'a za rękę, wyciągając tym samym z namiotu.- Co za bzdury! - krzyknęła, ponad rozszalałą muzykę, żeby przyjaciel ją usłyszał. - Czyta Proroka! Dlatego powiedziała Ci więcej niż mnie, czy Aaronowi.
Re: Wielka Sala
Antonijo, pierwsza osoba, na którą spojrzałaś był Connor. Wyjaśniać jak działa eliksir miłosny chyba nie muszę. Czas działania po spożytej przez Ciebie dawce: 1 dzień.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
- Wierzysz w ogóle w takie bzdury jak przeznaczenie i fatum? Zapomnij o tym co powiedziała Ci wróżka, a jestem pewna, że nic z tego co wyczytała ze swoich kart się nie spełni - powiedziała, wzruszając lekko ramionami.
Hannah na przykład wierzyła, że jedyne nieuniknione przeznaczenie to to, które sami sobie wymyślimy. Ona na przykład wierzyła święcie w to, że będzie kiedyś obrzydliwie bogata i wiedziała, że prędzej umrze niż będzie wiodła marny żywot biedaka po trzydziestce.
Była tak zaabsorbowana tańcem i rozmową, a także całą osobą Aarona, że nie była w stanie zauważyć Jamesa, który doprawiał poncz w misach. A więc jednak: zabawa była zgubna!
- Nie, nie planujemy się urwać. Dopiero przyszłam - odparła, przekrzywiając lekko głowę w bok. - No dobra, zostańmy, ale kiedy któreś z nas nadepnie drugiemu na stopę to kończymy te walce od siedmiu boleści - dodała, przesuwając się bliżej chłopaka częściowo dlatego, że tłum napierał na nią z każdej strony, a częściowo dlatego, że tego wymagał obecnie grany utwór. Zarzuciła Gryfonowi ręce na szyję i zaczęła się wolna, smętna wiązanka przy wyciu wokalisty zespołu.
- Napiłabym się czegoś, ale boję się, że ktoś doprawił poncz wódką - pokręciła nosem, zaglądając za ramię chłopaka jak ludzie nalewają sobie kolejne kubki z czerwonym napojem.
Hannah na przykład wierzyła, że jedyne nieuniknione przeznaczenie to to, które sami sobie wymyślimy. Ona na przykład wierzyła święcie w to, że będzie kiedyś obrzydliwie bogata i wiedziała, że prędzej umrze niż będzie wiodła marny żywot biedaka po trzydziestce.
Była tak zaabsorbowana tańcem i rozmową, a także całą osobą Aarona, że nie była w stanie zauważyć Jamesa, który doprawiał poncz w misach. A więc jednak: zabawa była zgubna!
- Nie, nie planujemy się urwać. Dopiero przyszłam - odparła, przekrzywiając lekko głowę w bok. - No dobra, zostańmy, ale kiedy któreś z nas nadepnie drugiemu na stopę to kończymy te walce od siedmiu boleści - dodała, przesuwając się bliżej chłopaka częściowo dlatego, że tłum napierał na nią z każdej strony, a częściowo dlatego, że tego wymagał obecnie grany utwór. Zarzuciła Gryfonowi ręce na szyję i zaczęła się wolna, smętna wiązanka przy wyciu wokalisty zespołu.
- Napiłabym się czegoś, ale boję się, że ktoś doprawił poncz wódką - pokręciła nosem, zaglądając za ramię chłopaka jak ludzie nalewają sobie kolejne kubki z czerwonym napojem.
Re: Wielka Sala
W momencie kiedy tylko odwrócił się od Hannah lekki uśmiech którym obdarował dziewczę zniknął mu z twarzy i pojawił się widoczny grymas zniesmaczenia. Przeklinał w duchu pomysł Jamesa, że to on musi czymś zająć prefekt by to jego towarzysz mógł spokojnie dodawać eliksir miłosny do ponczu. Przechodząc obok jednego z nich przyjrzał się wiadomości pozostawionej przez Scotta. A więc od dzisiaj już organizacja zaczyna działać. Bardzo dobrze im wcześniej tym lepiej. - pomyślał i dostrzegł jak jedna z dziewczyn podnosi kubek do ust i wlewa w siebie miksturę. A co gorsze on stoi na przeciwko niej. Był zmuszony działać błyskawicznie i korzystając z tego że obok przechodził jakiś koleś - zapewnie też po to by się czegoś napić to popchnął go na dziewczynę. Tak, że ten wpadając na nią przewrócił ją i pomagając wstać jako pierwszy natrafił na jej wzrok.
Był uratowany i postanowił ulotnić się stąd jak najszybciej. Dlatego nawet kiedy już tamten koleś odwrócił się by dorwać przyczynę całego tego zamieszania jakie powstało na krótką chwilę, to Nicolas już dawno się rozpłynął w powietrzu. Nie liczacz tego, że tamten miał o wiele większy problem na głowie niż gryfona. Socha wyszedł na moment z wielkiej sali jak to było w planie i rozmawiając przez chwilę z Scottem znów weszli do środka kiedy to już prawie wszyscy obściskiwali się. Był to okropny widok. Pary mesko-damskie jakoś jeszcze przejdą. Damsko-damskie też. Ale kiedy to zauważył obściskujących się facetów zapewnie jakiś kumpli którzy akurat o czymś rozmawiali. Na początku musiał powstrzymać się przed puszczeniem pawia, by po chwili przemieniło się to w bardzo głośny śmiech którego szybko nie mógł powstrzymać.
- Jak ja teraz żałuję że nie mam ze sobą aparatu. A do pokoju teraz nie chce mi się biec. (Nico ma aparat jeszcze z ślubu) - Bo porobiłbym takie piękne sesje zdjeciowe i jutro okleił najlepszymi całą szkołę. - powiedział wzdychając głośno. I uśmiechał się do Jamesa obok którego teraz stał.
- Hej tylko co teraz zrobimy by zaczęli pić tego jeszcze więcej? Trzeba byłoby ocieplić nieco tą i tak już gorące pomieszczenie. Masz jakiś pomysł? - powiedział do kolegi na tyle cicho aby tylko ten go usłyszał. Po czym zaczął się rozglądać.
A niech ktoś tylko do mnie podejdzie i zacznie się kleić... Od razu mu wyj**** w pysk. - pomyślał patrząc na ludzi spod byka.
Przyglądał się jednemu z namiotów i do głowy przyszła pewna myśl.
Był uratowany i postanowił ulotnić się stąd jak najszybciej. Dlatego nawet kiedy już tamten koleś odwrócił się by dorwać przyczynę całego tego zamieszania jakie powstało na krótką chwilę, to Nicolas już dawno się rozpłynął w powietrzu. Nie liczacz tego, że tamten miał o wiele większy problem na głowie niż gryfona. Socha wyszedł na moment z wielkiej sali jak to było w planie i rozmawiając przez chwilę z Scottem znów weszli do środka kiedy to już prawie wszyscy obściskiwali się. Był to okropny widok. Pary mesko-damskie jakoś jeszcze przejdą. Damsko-damskie też. Ale kiedy to zauważył obściskujących się facetów zapewnie jakiś kumpli którzy akurat o czymś rozmawiali. Na początku musiał powstrzymać się przed puszczeniem pawia, by po chwili przemieniło się to w bardzo głośny śmiech którego szybko nie mógł powstrzymać.
- Jak ja teraz żałuję że nie mam ze sobą aparatu. A do pokoju teraz nie chce mi się biec. (Nico ma aparat jeszcze z ślubu) - Bo porobiłbym takie piękne sesje zdjeciowe i jutro okleił najlepszymi całą szkołę. - powiedział wzdychając głośno. I uśmiechał się do Jamesa obok którego teraz stał.
- Hej tylko co teraz zrobimy by zaczęli pić tego jeszcze więcej? Trzeba byłoby ocieplić nieco tą i tak już gorące pomieszczenie. Masz jakiś pomysł? - powiedział do kolegi na tyle cicho aby tylko ten go usłyszał. Po czym zaczął się rozglądać.
A niech ktoś tylko do mnie podejdzie i zacznie się kleić... Od razu mu wyj**** w pysk. - pomyślał patrząc na ludzi spod byka.
Przyglądał się jednemu z namiotów i do głowy przyszła pewna myśl.
Re: Wielka Sala
Wiadomość o wielkim balu rozniosła się po pokoju wspólnym Kruczków z takim echem, że nawet Panda, z reguły samotniczka, nie mogła opuścić tego wydarzenia. Dziewczęta stroiły się już od południa, niektóre nawet zerwały się z zajęć aby rozpocząć szybciej niż zwykle swój rytuuał przygotowań. Panna Evans nie była jedną z tych dziewczyn, ale również dała sobie dwie godziny na to, aby olśnić swoich rówieśników z domu. Miała na sobie skromną, błękitną sukienkę i białe buty na płaskim obcasie. Włosy ozdabiała jej niebieska spinka.
Zjawiła się w wielkiej sali sama, bez partnera, bo niestety nikt jej nie zaprosił. W sumie to nie pierwszy raz kiedy wychodzi gdzieś sama, więc była do tego totalnie przyzwyczajona.
Muzyka grała głośno, skocznie, a ściany aż trzęsły się z powodu tłumu, który szalał na parkiecie. Pandora postanowiła najpierw przegryźć jakieś ciastko, a dopiero potem rozglądać się za jakimiś koleżnkami czy ewentualnymi partnerami do tańca.
Stanęła z boku i przyglądała się bawiącym się dzieciakom.
Zjawiła się w wielkiej sali sama, bez partnera, bo niestety nikt jej nie zaprosił. W sumie to nie pierwszy raz kiedy wychodzi gdzieś sama, więc była do tego totalnie przyzwyczajona.
Muzyka grała głośno, skocznie, a ściany aż trzęsły się z powodu tłumu, który szalał na parkiecie. Pandora postanowiła najpierw przegryźć jakieś ciastko, a dopiero potem rozglądać się za jakimiś koleżnkami czy ewentualnymi partnerami do tańca.
Stanęła z boku i przyglądała się bawiącym się dzieciakom.
Pandora EvansKlasa VI - Skąd : St Mary's, Great Britain
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
- Wierzę jak wierzę. Jeżeli historia nas czegokolwiek nauczyła, to tego, że w każdej przepowiedni jest trochę prawdy, więc zakładając, że dostałem 3 historie na przyszłość, to jedna może być prawdziwa.
Nie był fanatykiem wróżenia z kuli czy z fusów, a przepowiedzenie przyszłości na podstawie kawałka wosku było dla niego totalną banialuką, ale we wszystkim co jest wypowiadane jest element prawdziwy, który ma wielkie prawdopodobieństwo się wydarzyć, dlatego do wróżb należało podchodzić ostrożnie. Chociaż w ten dzień i w takich warunkach, to pewnym było, że wróżbitka jest podstawiona i ma każdej osobie przepowiedzieć niepewną przyszłość, ale jednak...
- Aye, aye prze pani. W takim razie muszę się szybko nacieszyć tańcem z uroczą panienką zanim zdewastuję panience buty swymi podeszwami.
Powiedział żartobliwym tonem obejmując rudowłosą w talii przysuwając się bliżej niej. Był może i mocny w gębie, często nie mając problemu z płcią przeciwną, ale w tym wypadku było inaczej. Z wielu względów.
- Przecież musi być coś innego do picia. A jeżeli nie, to już nie bądź świętsza od mugolskiego papieża. Tak jakbyś nie dewastowała nagrobków jakiś czas temu.
Ostatnie zdanie dodał nieco ciszej nachylając się bliżej ucha rudowłosej. Jak już wcześniej było mówione. Ściany mają uszy, a taki tłum był idealnym punktem zapalnym dla niechcianych informacji, ale docinka odnośnie Halloween pojawić się musiała. Chociaż i tak był pewien, że zaraz dostanie gniewne spojrzenie za to, że w ogóle śmiał to wywlekać. I to w tak publicznym miejscu! Kątem oka zauważył coraz to większe zagęszczenie obściskujących się par. Czyżby wieczór dla niektórych szedł aż tak dobrze?
Nie był fanatykiem wróżenia z kuli czy z fusów, a przepowiedzenie przyszłości na podstawie kawałka wosku było dla niego totalną banialuką, ale we wszystkim co jest wypowiadane jest element prawdziwy, który ma wielkie prawdopodobieństwo się wydarzyć, dlatego do wróżb należało podchodzić ostrożnie. Chociaż w ten dzień i w takich warunkach, to pewnym było, że wróżbitka jest podstawiona i ma każdej osobie przepowiedzieć niepewną przyszłość, ale jednak...
- Aye, aye prze pani. W takim razie muszę się szybko nacieszyć tańcem z uroczą panienką zanim zdewastuję panience buty swymi podeszwami.
Powiedział żartobliwym tonem obejmując rudowłosą w talii przysuwając się bliżej niej. Był może i mocny w gębie, często nie mając problemu z płcią przeciwną, ale w tym wypadku było inaczej. Z wielu względów.
- Przecież musi być coś innego do picia. A jeżeli nie, to już nie bądź świętsza od mugolskiego papieża. Tak jakbyś nie dewastowała nagrobków jakiś czas temu.
Ostatnie zdanie dodał nieco ciszej nachylając się bliżej ucha rudowłosej. Jak już wcześniej było mówione. Ściany mają uszy, a taki tłum był idealnym punktem zapalnym dla niechcianych informacji, ale docinka odnośnie Halloween pojawić się musiała. Chociaż i tak był pewien, że zaraz dostanie gniewne spojrzenie za to, że w ogóle śmiał to wywlekać. I to w tak publicznym miejscu! Kątem oka zauważył coraz to większe zagęszczenie obściskujących się par. Czyżby wieczór dla niektórych szedł aż tak dobrze?
Re: Wielka Sala
- Ach, odczekasz kilka lat i sam się przekonasz czy mówiła prawdę. Jeśli to nieuniknione, to i tak już nic nie będziesz w stanie z tym zrobić, nie? Więc się nie przejmuj - rzekła, siląc się na beztroski ton. Dlatego omijała wróżki szerokim łukiem! Jeszcze by jej zdradziła któraś datę śmierci i Hannah odhaczałaby już dni w kalendarzu. Taka wiedza jest niezdrowa.
- Kto to jest papież? - Zapytała nagle, patrząc na niego jak na wariata. To słowo nie mówiło jej nic, podobnie jak mikrofalówka albo zdolność kredytowa. Dziewczyna nie chodziła na mugoloznastwo, nie miała zbyt wielu znajomych z mugolskich domów, a rodzina Wilson nie nigdy nie interesowała się tamtym światem. No, może poza rodziną królewską, którą uwielbiali, a Hanka odliczała dni do narodzin Royal Baby i nawet sprawiła sobie koszulkę zwiastującą przyjście na świat księcia George'a! Ach, wariaci.
- Och daj już spokój! - Żachnęła się, kładąc na moment głowę na ramieniu chłopaka. Nie trwało to długo, bo Puchonka zauważyła dziwny ewenement, a mianowicie natężenie par obściskujących się wzrosło gwałtownie.
- Myślałam, że to andrzejki, a nie walentynki. Co im się wszystkim stało? - Zapytała, marszcząc brwi.
- Kto to jest papież? - Zapytała nagle, patrząc na niego jak na wariata. To słowo nie mówiło jej nic, podobnie jak mikrofalówka albo zdolność kredytowa. Dziewczyna nie chodziła na mugoloznastwo, nie miała zbyt wielu znajomych z mugolskich domów, a rodzina Wilson nie nigdy nie interesowała się tamtym światem. No, może poza rodziną królewską, którą uwielbiali, a Hanka odliczała dni do narodzin Royal Baby i nawet sprawiła sobie koszulkę zwiastującą przyjście na świat księcia George'a! Ach, wariaci.
- Och daj już spokój! - Żachnęła się, kładąc na moment głowę na ramieniu chłopaka. Nie trwało to długo, bo Puchonka zauważyła dziwny ewenement, a mianowicie natężenie par obściskujących się wzrosło gwałtownie.
- Myślałam, że to andrzejki, a nie walentynki. Co im się wszystkim stało? - Zapytała, marszcząc brwi.
Re: Wielka Sala
- Pewnie masz rację.
Skwitował krótko nie chcąc już roztrząsać tematu tych całych śmiesznych wróżb. Są osoby, które bezgranicznie zapatrzone wierzą w każde słowo co powie każda osoba z kryształową kulą przed sobą. Namiot i mroczno-magiczny klimat tego miejsca tylko nasila uczucie wiary w to, że stare babsko prawi największe mądrości życiowe.
- Papież...?
Zapytał zdziwiony zapominając, że nie wszyscy ze świata magicznego muszą znać terminologie mugolskie. On sam nie znał zbyt wielu słów, ale ostatnimi czasy głośno w mediach mugolskich było o papieżu właśnie dlatego będąc jeszcze w Londynie douczył się kto to i co robi. Chociaż był zdziwiony, że jakiegoś przedmiotu Wilsonówna nie chłonęła tak jak innych.
- To głowa jakiejś religii w mugolskim świecie. Wiem, że papieże mają niby reprezentować najświętsze wartości, ale nie pytaj mnie więcej bo tutaj moja wiedza się kończy.
Wytłumaczył pobieżnie nie mając w głowie już żadnych ciekawych informacji o tym kto to jest. Co jak co, ale gdy dowiedział się, że jest to osoba połączona z jakimś wierzeniem, to jako człowiek braku wiary porzucił dalsze grzebanie za informacjami.
- Nigdy!
Rzucił krótko uśmiechając się pod nosem gdy rudowłosa na chwilę ułożyła się na jego ramieniu. Widać nie tylko on zauważył nagłe zagęszczenie par różnych płci. Czy to pary męsko-męskie, czy damsko-damskie czy też damsko-męskie. Nie był homofobem, ale nigdy by nie przypuszczał, że aż tylko osób takiej orientacji jest w szkole.
- Wiesz... Może nie tylko mi wróżka przepowiedziała wypadek czy śmierć. Tylko ty jesteś taka, że mnie nie pocieszasz aż tak intensywnie.
Stwierdził z wyrzutem wręcz podejrzewając mimo wszystko, że za tym interesującym zjawiskiem stoi coś innego niż wróżbowy klimat tego wieczora.
Skwitował krótko nie chcąc już roztrząsać tematu tych całych śmiesznych wróżb. Są osoby, które bezgranicznie zapatrzone wierzą w każde słowo co powie każda osoba z kryształową kulą przed sobą. Namiot i mroczno-magiczny klimat tego miejsca tylko nasila uczucie wiary w to, że stare babsko prawi największe mądrości życiowe.
- Papież...?
Zapytał zdziwiony zapominając, że nie wszyscy ze świata magicznego muszą znać terminologie mugolskie. On sam nie znał zbyt wielu słów, ale ostatnimi czasy głośno w mediach mugolskich było o papieżu właśnie dlatego będąc jeszcze w Londynie douczył się kto to i co robi. Chociaż był zdziwiony, że jakiegoś przedmiotu Wilsonówna nie chłonęła tak jak innych.
- To głowa jakiejś religii w mugolskim świecie. Wiem, że papieże mają niby reprezentować najświętsze wartości, ale nie pytaj mnie więcej bo tutaj moja wiedza się kończy.
Wytłumaczył pobieżnie nie mając w głowie już żadnych ciekawych informacji o tym kto to jest. Co jak co, ale gdy dowiedział się, że jest to osoba połączona z jakimś wierzeniem, to jako człowiek braku wiary porzucił dalsze grzebanie za informacjami.
- Nigdy!
Rzucił krótko uśmiechając się pod nosem gdy rudowłosa na chwilę ułożyła się na jego ramieniu. Widać nie tylko on zauważył nagłe zagęszczenie par różnych płci. Czy to pary męsko-męskie, czy damsko-damskie czy też damsko-męskie. Nie był homofobem, ale nigdy by nie przypuszczał, że aż tylko osób takiej orientacji jest w szkole.
- Wiesz... Może nie tylko mi wróżka przepowiedziała wypadek czy śmierć. Tylko ty jesteś taka, że mnie nie pocieszasz aż tak intensywnie.
Stwierdził z wyrzutem wręcz podejrzewając mimo wszystko, że za tym interesującym zjawiskiem stoi coś innego niż wróżbowy klimat tego wieczora.
Re: Wielka Sala
Hanka pokiwała tylko głową kiedy usłyszała rewelacje na temat tego kim jest papież i postanowiła więcej nie zgłębiać tego tematu. Mugole (tak jak emigranci) nie interesowali jej zupełnie. Skoro przeżyła bez nich i wiedzy o nich przez siedemnaście lat, to da radę dalej. Nie miała naturalnie najmniejszego pojęcia o tym, że Aaron jest półkrwi, ale to akurat nie miało dla niej żadnego znaczenia.
- Następnym razem zastanowię się parę razy nim gdziekolwiek z Tobą pójdę, szczególnie na jakiś cmentarz - odparła, wywracając młynka oczami.
Zatańczyli jeszcze jeden kawałek. Hannah czuła się dziwnie oglądając te wszystkie pary wkładające sobie języki po same gardło i obściskujące się jak oposy na zimę.
- A jak mam Cię pocieszać? - Zapytała z rozbawieniem, po czym pogłaskała go raz po włosach. Zwróciła swój wzrok w stronę stolików, a potem znowu popatrzyła na mizdrzące się pary.
- Chodź się czegoś napijemy.
Po tych słowach machnęła głową w stronę stoliczków.
- Następnym razem zastanowię się parę razy nim gdziekolwiek z Tobą pójdę, szczególnie na jakiś cmentarz - odparła, wywracając młynka oczami.
Zatańczyli jeszcze jeden kawałek. Hannah czuła się dziwnie oglądając te wszystkie pary wkładające sobie języki po same gardło i obściskujące się jak oposy na zimę.
- A jak mam Cię pocieszać? - Zapytała z rozbawieniem, po czym pogłaskała go raz po włosach. Zwróciła swój wzrok w stronę stolików, a potem znowu popatrzyła na mizdrzące się pary.
- Chodź się czegoś napijemy.
Po tych słowach machnęła głową w stronę stoliczków.
Re: Wielka Sala
Aaronie, niespodziewanie jakaś 5-roczna piękność wpadła na Ciebie i zaczęła Cię obdarowywać pocałunkami.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
- Jasne.
Odparł krótko puszczając jej oczko licząc na to, że jednak kiedyś jeszcze razem z nim zdewastuje jakiś okoliczny cmentarz albo czyjeś włości będąc w pijackim widzie. Ot było by to po prostu interesujące przeżycie jako takie. A jakby Prorok mógł się o tym rozpisać! Wilsonówna od razu stała by się celebrytką od dziwnych zachowań po alkoholu. Na samą myśl o czymś takim miał ochotę parsknąć śmiechem jak jakiś półmózg zasmarkując pół twarzy.
- Okej, głaskanie jest jakimś początkiem.
Stwierdził kiwając głową kierując spojrzenie w ślad za prefektką przyglądając się językom, twarzom, nosom i innym wilgotnym od śliny i potu częściom ciała innych ludzi i poczuł nagłą potrzebę wzięcia prysznica. Czuł się... brudny. Gdy rudowłosa zaproponowała by iść po coś do picia przystanął na to, jednak miał pewne obawy. Podeszli do stolika z napojami i oczywiście tym, co cieszyło się największą popularnością był poncz, który pojawić się musiał jak zwykle na stole. Z racji tego, że z reguły ni był on zły i całkiem nieźle gasił pragnienie, wlał im obojgu po szklance pierwszą podając Hance i już miał wypić zawartość gdy wpadła na niego nieznana mu dziewczyna twierdząc, że chyba fantastycznym pomysłem będzie by zacząć go całować.
- Co.... Do... Cholery....
Czuł się teraz jak w kiepskiej kreskówce gdzie jedna postać trzyma drugą na odległość wyciągniętej ręki, a tamta biegnie w miejscu. Problem tylko w tym, że w bajkach wyglądało to na proste, a tutaj napór napalonej, młodej dziewczyny był zaskakująco spory. Starał się ją od siebie odepchnąć, gdy jednak to nie pomogło złapał ją mocno za ramiona przyglądając się jej starając się rozpoznać jej twarz.
- Uspokój się na miłość boską!
Wrzasnął na nią nie mogąc mimo wszystko zlokalizować tej piękności w pamięci. A było by to ładne, bo dziewczyna nie wydawała się być brzydka.
Odparł krótko puszczając jej oczko licząc na to, że jednak kiedyś jeszcze razem z nim zdewastuje jakiś okoliczny cmentarz albo czyjeś włości będąc w pijackim widzie. Ot było by to po prostu interesujące przeżycie jako takie. A jakby Prorok mógł się o tym rozpisać! Wilsonówna od razu stała by się celebrytką od dziwnych zachowań po alkoholu. Na samą myśl o czymś takim miał ochotę parsknąć śmiechem jak jakiś półmózg zasmarkując pół twarzy.
- Okej, głaskanie jest jakimś początkiem.
Stwierdził kiwając głową kierując spojrzenie w ślad za prefektką przyglądając się językom, twarzom, nosom i innym wilgotnym od śliny i potu częściom ciała innych ludzi i poczuł nagłą potrzebę wzięcia prysznica. Czuł się... brudny. Gdy rudowłosa zaproponowała by iść po coś do picia przystanął na to, jednak miał pewne obawy. Podeszli do stolika z napojami i oczywiście tym, co cieszyło się największą popularnością był poncz, który pojawić się musiał jak zwykle na stole. Z racji tego, że z reguły ni był on zły i całkiem nieźle gasił pragnienie, wlał im obojgu po szklance pierwszą podając Hance i już miał wypić zawartość gdy wpadła na niego nieznana mu dziewczyna twierdząc, że chyba fantastycznym pomysłem będzie by zacząć go całować.
- Co.... Do... Cholery....
Czuł się teraz jak w kiepskiej kreskówce gdzie jedna postać trzyma drugą na odległość wyciągniętej ręki, a tamta biegnie w miejscu. Problem tylko w tym, że w bajkach wyglądało to na proste, a tutaj napór napalonej, młodej dziewczyny był zaskakująco spory. Starał się ją od siebie odepchnąć, gdy jednak to nie pomogło złapał ją mocno za ramiona przyglądając się jej starając się rozpoznać jej twarz.
- Uspokój się na miłość boską!
Wrzasnął na nią nie mogąc mimo wszystko zlokalizować tej piękności w pamięci. A było by to ładne, bo dziewczyna nie wydawała się być brzydka.
Re: Wielka Sala
Zoja Yordanova napisał:Dlaczego niektórzy mieli takie szczęście, że ich przepowiednie miały sens i dosłownie odnosiły się do tego, co przeżywali w danym momencie? William i ta jego grupka fanek irytowała Gryfonkę. Od kiedy się zaręczył był to temat numero uno w jego wykonaniu i nieznacznie przez to się od siebie oddalili. Po prostu Yordanova żyła już w XXI wieku, gdzie swatanie rodzin na polu korzyści materialnych, zostało gdzieś głęboko u Azjatów. Tylko.
Podczas wróżenia, stała za krzesłem Ślizgona, dalej trzymając mu ręce na ramionach. Teraz bardziej dla pociechy, niż przytrzymania go na miejscu. William zawsze dużo mówił, był bardzo specyficznie nastawiony do wielorakich zabaw "plebsu", a potem się okazywało, że jest ich największym fanem. Z historii wiemy, że wielu władców chodziło po rady do wróżek, cyganów... Nosiło bzdurne talizmany i wisiorki, które miały strzec od niepowodzenia. Założyłaby się, że gdyby ta czarownica też mu zaproponowała coś podobnego, brałby bez pytania o pieniądze.BlondynkaGryfonka mimowolnie uniosła dłoń do ust, w wyrażeniu przerażenia. Marienne? Ona była znacznie bardziej blondynką, niż ona. Zoja ciemna blondynka, ale... Nie tak blondynka jak ona, prawda? Zareagowała emocjonalnie i tym razem pociągnęła Will'a za rękę, wyciągając tym samym z namiotu.
- Co za bzdury! - krzyknęła, ponad rozszalałą muzykę, żeby przyjaciel ją usłyszał. - Czyta Proroka! Dlatego powiedziała Ci więcej niż mnie, czy Aaronowi.
Czy Will był fanem "plebejskich" zabaw? Niekoniecznie. Owszem, niektóre w pewnym sensie go fascynowały, ale wróżby niekoniecznie zaliczały się do tej grupy. Talizmanów nie nosił i nosić nie zamierzał, bo najzwyczajniej w świecie nie wierzył w ich moc. We wróżby też nie wierzył, ale wiedźma mówiła takie rzeczy...
- Androny - warknął za Zoją kiedy już wyszli. - Oczywiście, że dopasowała wszystko pod Proroka - dodał, choć głos mu się lekko łamał i widac było, że nadal jest przejęty i zdenerwowany.
- Na wiosnę każdy choruje, to oczywiste... Przypływ gotówki, no proszę Cię, to jeszcze bardziej oczywista oczywistość, a zła sława tez mnie nie zdziwi po tym co Prorok ostatnio wypisuje. - mruknął. Tak, to wszystko miało sens. Jeśli zaś chodzi o najważniejszy fragment, to szczerze mówiąc Zoji nawet nie wziął pod uwagę. Może dlatego, że uznał, ze chodzi tylko o kobiety, z którymi łączą go relacje damsko-męskie? Równie dobrze mogłoby też chodzić o jego siostrę, to ona mogła być "porwana". Czy nie obawiał się, że ktoś nieodpowiedni mógłby skraść jej serce? Ale tu głównie skupił uwagę na Claudii i Mariannie, choć tą drugą zbytnio się nie przejmował. Owszem, przeżywałby pewnie gdyby zmarła, ale to nie o nią martwił się najbardziej.
- Chciała mnie nastraszyć i chyba jej się udało - uśmiechnął się krzywo do gryfonki, po czym spojrzał na swoje drżące dłonie. A jeśli to wszystko okaże się prawdą? Bezwiednie potarł palec, na którym zwykle znajdował się jego sygnet, a który to teraz spoczywał w rękach profesor Fitzpatrick. Musi się z nią koniecznie zobaczyć.
Re: Wielka Sala
- Zawsze możesz opisać to, co się tu dzieje i wysłać do proroka. Widzę nagłówki: Dyrektor bezradny, Hogwart w końcu przemienił się w dom pełen młodych kurew! - rzekł Scott lekko rozmarzonym tonem, podnoszący przy tym rękę ku górze, niczym zacny poeta.
- Najpierw zadbajmy o to, aby nikt nas nie zauważył. Albo przynajmniej miał z tym problemy. - mówiąc to, James wyciągnął różdżkę i rzucił na obu panów Zaklęcie Kameleona
I w sumie zrobił to idealnie w porę, gdyż właśnie obok nich przeszła grupka przyjaciół - płci męskiej - którzy z rozdziawionymi ustami patrzyli na to, co się działo w Wielkiej Sali. Nie trzeba chyba opisywać, co zaczęło się dziać chwilę później, gdy chłopcy uraczyli się odrobiną ponczu.
- Ja zajmę się podwyższaniem temperatury w pomieszczeniu, Ty skocz do kuchni po pikantne przyprawy - mruknął w stronę Nicolasa. Nie był to rozkaz brońcie bogowie, po prostu Krukon wiedział iż Socha świetnie poradzi sobie z oszukiwaniem skrzatów - Fove
- Najpierw zadbajmy o to, aby nikt nas nie zauważył. Albo przynajmniej miał z tym problemy. - mówiąc to, James wyciągnął różdżkę i rzucił na obu panów Zaklęcie Kameleona
I w sumie zrobił to idealnie w porę, gdyż właśnie obok nich przeszła grupka przyjaciół - płci męskiej - którzy z rozdziawionymi ustami patrzyli na to, co się działo w Wielkiej Sali. Nie trzeba chyba opisywać, co zaczęło się dziać chwilę później, gdy chłopcy uraczyli się odrobiną ponczu.
- Ja zajmę się podwyższaniem temperatury w pomieszczeniu, Ty skocz do kuchni po pikantne przyprawy - mruknął w stronę Nicolasa. Nie był to rozkaz brońcie bogowie, po prostu Krukon wiedział iż Socha świetnie poradzi sobie z oszukiwaniem skrzatów - Fove
Re: Wielka Sala
- W zasadzie to będzie jeszcze lepsze. Jeśli po świecie magicznym rozniesie się nazwa naszej organizacji. Niż tylko w szkole im większy rozgłos to tym lepiej.- odpowiedział uśmiechając się do samego siebie i stojąc z rękoma w kieszeni miał zaciśnięte pięści. Jedna pusta w wypadku jeśli trzeba byłoby kogoś zdzielić, a drugą na różdżce w przypadku jeśli miałby ją wydłubać oko biegnącej ku niemu jakiejś osobie. Tak czy siak był przygotowany na wszelki atak. Jednak to w ogóle chyba nie byłoby konieczne bo zaraz po tym James załatwił im niezły kamuflaż.
Dotarły do niego jedynie słowa kolegi, który to jeszcze cały czas stał obok niego.
- Nie ma sprawy. Tutaj się przyda bardziej różdżka, a tam urok osobisty.- odpowiedział i zaśmiał się lekko. Odwrócił się na pięcie i skierował w stronę wyjścia i lochów. Na szczęście miał na sobie zaklęcie kameleona więc to powinno być bardzo łatwe zadanie.
z/t
Dotarły do niego jedynie słowa kolegi, który to jeszcze cały czas stał obok niego.
- Nie ma sprawy. Tutaj się przyda bardziej różdżka, a tam urok osobisty.- odpowiedział i zaśmiał się lekko. Odwrócił się na pięcie i skierował w stronę wyjścia i lochów. Na szczęście miał na sobie zaklęcie kameleona więc to powinno być bardzo łatwe zadanie.
z/t
Re: Wielka Sala
Hania z wielką ulgą przyjęła do wiadomości fakt, że tańce się skończyły na ten moment. Nie była w tym najlepsza, a jak to ona, nie lubiła być w czymś przeciętniakiem. Hannah już prawie zupełnie zapomniała o stężeniu hormonów w powietrzu i podchodząc z Aaronem do stolika, rozejrzała się po słodkościach i napojach wystawionych do ich dyspozycji. Nim zdążyła zdecydować co wypić, Aaron wybrał za nią.
- Wypij pierwszy i powiedz mi czy ktoś dolał wódki czy nie - rzekła, biorąc niewielką szklankę, w której znajdował się jasnoczerwony poncz.
Już otwierała usta aby powiedzieć coś do Gryfona, gdy niespodziewanie pojawiła się przy nich jakaś młodsza, nieznana jej osobiście dziewczyna.
- Aaron.. Kto to jest? - Zapytała ze zdziwieniem w głosie, przyglądając się dziwnej scenie, w której to Anglik potrząsa za ramiona ową niewiastkę.
Jej pierwsza myśl była dość głupia, ale oczywista: Aaron ma kilka dziewczyn! To znaczy nie dosłownie dziewczyn, bo Hannah nie była jego dziewczyną, ale powiedzmy, że miał kilka na oku. Puchonka otworzyła usta ze zdziwienia i nie mogąc wydusić z siebie słowa, pokręciła głową w niedowierzaniu.
- Wiedziałam no, po prostu wiedziałam! To chyba było zbyt piękne aby było prawdziwe - powiedziała, po czym w przypływie emocji wlała sobie prawie całą zawartość szklanki do buzi i cisnęła nią prosto o ziemię, a ta rozpadła się na tysiące kawałków.
- Wypij pierwszy i powiedz mi czy ktoś dolał wódki czy nie - rzekła, biorąc niewielką szklankę, w której znajdował się jasnoczerwony poncz.
Już otwierała usta aby powiedzieć coś do Gryfona, gdy niespodziewanie pojawiła się przy nich jakaś młodsza, nieznana jej osobiście dziewczyna.
- Aaron.. Kto to jest? - Zapytała ze zdziwieniem w głosie, przyglądając się dziwnej scenie, w której to Anglik potrząsa za ramiona ową niewiastkę.
Jej pierwsza myśl była dość głupia, ale oczywista: Aaron ma kilka dziewczyn! To znaczy nie dosłownie dziewczyn, bo Hannah nie była jego dziewczyną, ale powiedzmy, że miał kilka na oku. Puchonka otworzyła usta ze zdziwienia i nie mogąc wydusić z siebie słowa, pokręciła głową w niedowierzaniu.
- Wiedziałam no, po prostu wiedziałam! To chyba było zbyt piękne aby było prawdziwe - powiedziała, po czym w przypływie emocji wlała sobie prawie całą zawartość szklanki do buzi i cisnęła nią prosto o ziemię, a ta rozpadła się na tysiące kawałków.
Re: Wielka Sala
Aaronie, dziewczę nie dawało za wygraną. Jej wzrok był maślany, a myśli kudłate. Szarpała się i wyrywała, byleby móc zbliżyć się do Ciebie.
Hannah, poczułaś jak cała złość zastępowana jest przyjemnym uczuciem motylków w brzuchu. W Twojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl: Aaron. Nie mogłaś się powstrzymać. Musiałaś dać upust swoim nowym pragnieniom.
Hannah, poczułaś jak cała złość zastępowana jest przyjemnym uczuciem motylków w brzuchu. W Twojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl: Aaron. Nie mogłaś się powstrzymać. Musiałaś dać upust swoim nowym pragnieniom.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
Sytuacja szybko wymknęła się z pod kontroli. Żart może i był zabawny, to trzeba przyznać tym, którzy go wykonali, bo wracały wspomnienia z uczty na początku roku, chociaż żołądek Aarona do dzisiaj niemiło wspominał dzień, kiedy nie mógł się w spokoju skupić na trawieniu. Tym razem stres pochodził z innego źródła, a było nim filigranowe, urocze dziewczę, które z niewiadomych przyczyn postanowiło się na niego rzucić i rozpocząć obcałowywanie go. Jak wcześniej miał ochotę momentalnie się wykąpać tylko patrząc na to co się wyprawiało dookoła, tak teraz mógłby się spalić. Było by lepiej. Nie to, że nie podobało mu się nagłe zainteresowanie, ale moment po pierwsze nie był najlepszy, a po drugie pocałunek jaki chciała mu sprzedać wiązał się z usilnym wciśnięciem mu języka do ust, a to spowodowało obślinienie i ogólne odrzucenie umysłu Aarona do tego pomysłu.
- Szczerze? Nie mam pojęcia. I widzę, że się nie dowiem.
Powiedział na tyle spokojnie na ile umiał podczas przytrzymywania nieznajomej za ramiona podczas jej wykrzykiwania swej miłości do niego i chęci oddania się całej. Choćby tu i teraz. Co to się porobiło z tym światem. Gdy usłyszał podniesiony ton Wilsonówny w akompaniamencie dźwięku rozbijanej szklanki spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie mów mi, że to wypiłaś...
Jęknął. Podejrzewał, że udział w całym tym zamieszaniu może mieć eliksir miłosny, ale nie wiedzieli w którym z napojów czy też w którym jedzeniu się znajduje, więc picie czegokolwiek było nierozważne. Ale jeżeli i tak to wypiła, to po ptokach.
- Hannah...?
- Szczerze? Nie mam pojęcia. I widzę, że się nie dowiem.
Powiedział na tyle spokojnie na ile umiał podczas przytrzymywania nieznajomej za ramiona podczas jej wykrzykiwania swej miłości do niego i chęci oddania się całej. Choćby tu i teraz. Co to się porobiło z tym światem. Gdy usłyszał podniesiony ton Wilsonówny w akompaniamencie dźwięku rozbijanej szklanki spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie mów mi, że to wypiłaś...
Jęknął. Podejrzewał, że udział w całym tym zamieszaniu może mieć eliksir miłosny, ale nie wiedzieli w którym z napojów czy też w którym jedzeniu się znajduje, więc picie czegokolwiek było nierozważne. Ale jeżeli i tak to wypiła, to po ptokach.
- Hannah...?
Re: Wielka Sala
Jak na kogoś, kto nie wierzył w takie rzeczy naprawdę się przejął. Stanęli już spokojnie poza namiotem, ustawiając się gdzieś z boku, żeby nie przeszkadzać kolejnym osobom w kolejce. Na środku sali dalej odbywały się jakieś dzikie pląsy do muzyki Ryczących Gryfów, a pod ścianami rozstawione były bufety z jedzeniem i napojami. Tam zaczęli powoli zmierzać, a Zoja złapała teraz Willa bez ceregieli pod ramię. Akurat jej było wolno, bo jak chłopak zauważył w myślach, stosunki damsko-męskie ich jakoś nie dotyczyły. Chyba nawet by w to nikt nie uwierzył, gdyby zaczęło się coś w tej kwestii zmieniać... Ech, tak to już z nią była. Friend zone forever.
- Mnie powiedziała coś o zauroczeniach, podróży i... I o tym, że powinnam poważnie pomyśleć nad tym, czy nadaję się na wyższe wykształcenie. Co to miało być? - mruknęła z oburzeniem. - Nie wierz w ani jedno słowo. To, że to się spełni to szanse jak jeden do stu.
Matematyczka z niej nie była, ale Greengrass'a również nijaki matematyk, więc musiało to zabrzmieć mądrze i rozsądnie. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy przystanęli przy stolikach. To wszystko wyglądało tak pysznie! Plusem podobnych imprez było zawsze jedzenie. Chwała komuś bogatemu, kto wymyślił nawyk karmienia gości.
- A tak na marginesie... Gdzie zgubiłeś narzeczoną? Nie będzie zła za to, że jesteś ze mną? - spytała, biorąc kryształowy talerzyk do ręki. Poncz na razie nie przyszedł jej do głowy, bo nie zwykła pić alkoholu. Nie łudziła się też, że ktoś nie dodał wódki do napoju, więc nawet nie próbowała. Dostrzegła na drugim końcu stołu Aarona z panią Prefekt Naczelną i jeszcze jedną dziewczyną, uwieszoną mu niemal na szyi. Obie były... Cóż... Zoję zamurowało.
- Co do...
Pociągnęła Williama ze sobą, ale nie stanęli strikte przy zainteresowanych. Bułgarka odwróciła się tyłem, żeby jej nie dostrzeżono od razu, ale chciała podsłuchać rozmowy. Ślizgonowi pokazała znak "ciiii", przykładając palec wskazujący do warg.
- Ca.. Całują się? - spytała go tak cicho, że sama ledwo usłyszała swój głos. U niej akurat to była kwestia dudniącego serca z przejęcia. Czyżby przegrała? I to podwójnie?
- Mnie powiedziała coś o zauroczeniach, podróży i... I o tym, że powinnam poważnie pomyśleć nad tym, czy nadaję się na wyższe wykształcenie. Co to miało być? - mruknęła z oburzeniem. - Nie wierz w ani jedno słowo. To, że to się spełni to szanse jak jeden do stu.
Matematyczka z niej nie była, ale Greengrass'a również nijaki matematyk, więc musiało to zabrzmieć mądrze i rozsądnie. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy przystanęli przy stolikach. To wszystko wyglądało tak pysznie! Plusem podobnych imprez było zawsze jedzenie. Chwała komuś bogatemu, kto wymyślił nawyk karmienia gości.
- A tak na marginesie... Gdzie zgubiłeś narzeczoną? Nie będzie zła za to, że jesteś ze mną? - spytała, biorąc kryształowy talerzyk do ręki. Poncz na razie nie przyszedł jej do głowy, bo nie zwykła pić alkoholu. Nie łudziła się też, że ktoś nie dodał wódki do napoju, więc nawet nie próbowała. Dostrzegła na drugim końcu stołu Aarona z panią Prefekt Naczelną i jeszcze jedną dziewczyną, uwieszoną mu niemal na szyi. Obie były... Cóż... Zoję zamurowało.
- Co do...
Pociągnęła Williama ze sobą, ale nie stanęli strikte przy zainteresowanych. Bułgarka odwróciła się tyłem, żeby jej nie dostrzeżono od razu, ale chciała podsłuchać rozmowy. Ślizgonowi pokazała znak "ciiii", przykładając palec wskazujący do warg.
- Ca.. Całują się? - spytała go tak cicho, że sama ledwo usłyszała swój głos. U niej akurat to była kwestia dudniącego serca z przejęcia. Czyżby przegrała? I to podwójnie?
Re: Wielka Sala
Maja nie bardzo przepadała za balami, które odbywały się w tym zamku - stroniła od większości ludzi, a takie zabawy były dobrowolnym wystawieniem się na konieczność obcowania z nielubianymi osobami. Mimo wszystko nie miała ochoty spędzać tego wieczoru w dormitorium, dlatego gdy doprowadziła się do porządku i przywdziała na siebie - o dziwo! - całkiem ładną sukienkę, bardziej codzienną, niż elegancką, skierowała się spacerowym krokiem w stronę wielkiej sali. Większość zabawy spędziła na tajemnym obserwowaniu całej sali, niż na rzeczywistym bawieniu się, dopóki nie odczuła potrzeby napicia się czegoś. Bowiem widząc unoszącą się nad ludźmi aurę miłości do bliźniego swego odczuła, że zaraz zwymiotuje tęczą. Przedarła się do ludzi, zatrzymując się tuż obok naczynia z ponczem, jednak póki co chwyciła tylko w dłoń pusty kubeczek.
Re: Wielka Sala
- Oczywiście, że się nadajesz - odpowiedział jej szybko chcąc zająć czymś myśli. Po usłyszeniu jaką przepowiednię dostała nieco się rozluźnił. Nieco. Kiedy zmierzali do bufetu nadal był zamyślony. Jeśli tylko kiedykolwiek Zoja wysłałaby mu jakiś znak... WYRAŹNY znak, że chciałaby wejść na wyższy szczebel znajomości pewnie by się długo nie wahał. Bądź co bądź próbowali ich zeswatać, choc jego ojciec nie brał sprawy na poważnie, to William byłby gotowy zgodzić się na taki zabieg. Może nawet udałoby im się stworzyć udany związek. Znali się w końcu tyle lat, niegdyś niemal nierozłączni. No i Zoja była jedną z nielicznych osób, przed którą umiał się otworzyć. Ale teraz już chyba za późno. Uśmiechnął się nieznacznie na jej pytanie.
- Kochanie, Marianna rwie się do spędzenia wspólnie czasu równie entuzjastycznie jak ja. Naprawdę uważasz, że byłaby zła? - uniósł pytająco brew. - Spóźni się. Jak zwykle. Zawsze się spóźnia. Chyba nikt jej nie powiedział, że to już dawno przestało być modne - mimowolnie rozejrzał się dookoła jakby chciał sprawdzić, czy ta się już pojawiła, ale w tłumie uczniów byłaby i tak nie do zlokalizowania. Will z kolei sięgnął właśnie po poncz. Nalewał go sobie do kielicha kiedy Zoja pociągnęła go za sobą. No i porozlewał.
- Co? Kto? - zapytał mrużąc oczy. Przez chwilę myślał, że mówi może o Mariannie, a tego nie mógłby tolerować. Tak dla zasady, bo prywatnie było mu wszystko jedno z kim sie całuje, do póki robi to w ukryciu. Dopiero po chwili wyłapał wzrokiem o kogo chodzi.
- A.. no chyba tak... Czy wy coś... ten? - zapytał po chwili głupio.
- Kochanie, Marianna rwie się do spędzenia wspólnie czasu równie entuzjastycznie jak ja. Naprawdę uważasz, że byłaby zła? - uniósł pytająco brew. - Spóźni się. Jak zwykle. Zawsze się spóźnia. Chyba nikt jej nie powiedział, że to już dawno przestało być modne - mimowolnie rozejrzał się dookoła jakby chciał sprawdzić, czy ta się już pojawiła, ale w tłumie uczniów byłaby i tak nie do zlokalizowania. Will z kolei sięgnął właśnie po poncz. Nalewał go sobie do kielicha kiedy Zoja pociągnęła go za sobą. No i porozlewał.
- Co? Kto? - zapytał mrużąc oczy. Przez chwilę myślał, że mówi może o Mariannie, a tego nie mógłby tolerować. Tak dla zasady, bo prywatnie było mu wszystko jedno z kim sie całuje, do póki robi to w ukryciu. Dopiero po chwili wyłapał wzrokiem o kogo chodzi.
- A.. no chyba tak... Czy wy coś... ten? - zapytał po chwili głupio.
Re: Wielka Sala
James czekał ukryty. Uważnie obserwując osoby wchodzące do Sali - a trzeba przyznać, że mało kto wychodził. Wciąż czekał na Nicolasa i spełniał jedną z jego próśb - pilnowanie jednej panny, która może mieć głupi pomysł napicia się ponczu.
-O wilku mowa - przeszło przez jego głowę, gdy na polu widzenia pojawiła się nijaka Maja.
Scott kolejny raz tego wieczora zaczął lawirować między ludźmi i stołami, aby w porę znaleźć się za plecami Puchonki.
-Powiem to tylko raz - mruknął jej do ucha ponurym głosem, łapiąc przy tym za ramie - Rozejrzyj się dookoła i pomyśl, czy na pewno chcesz tu być.
-O wilku mowa - przeszło przez jego głowę, gdy na polu widzenia pojawiła się nijaka Maja.
Scott kolejny raz tego wieczora zaczął lawirować między ludźmi i stołami, aby w porę znaleźć się za plecami Puchonki.
-Powiem to tylko raz - mruknął jej do ucha ponurym głosem, łapiąc przy tym za ramie - Rozejrzyj się dookoła i pomyśl, czy na pewno chcesz tu być.
Re: Wielka Sala
Zoja, William,
Nagle od tyłu zaszło was dwóch identycznych, wielkich, rudych, pryszczatych 6-rocznych. Jak na gwizdek odwrócili was i poczęstowali namiętnymi pocałunkami.
Nagle od tyłu zaszło was dwóch identycznych, wielkich, rudych, pryszczatych 6-rocznych. Jak na gwizdek odwrócili was i poczęstowali namiętnymi pocałunkami.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
Nim w ogóle zdążyła dojrzeć do decyzji nalania sobie ponczu, poczuła jak ktoś łapie ją za ramię. Nie odwracając się, początkowo pomyślała, że Marianna lub też Aleksy opuścili swoje kryjówki, jednak słysząc ten ponury głos doszła do wniosku, że w tym zamku tylko jedna osoba nigdy nie ma humoru.
- James, jak miło, że tym razem nie postanowiłeś zrobić mi krzywdy - powiedziała spokojnie, nawiązując do sytuacji, gdy o mały włos nie zabiła się zlatując z drzewa prosto w błoto, za sprawą Scotta. Odwróciła się, jednocześnie delikatnie strzepując dłoń chłopaka ze swojego ramienia.
- Nie sądzisz, że skoro tu przyszłam to po to, żeby ponaśmiewać się z tych wszystkich ludzi? - spytała wodząc wzrokiem od człowieka do człowieka. Wzrok Rosjanki zatrzymał się na dłużej na Williamie a oczyma wyobraźni właśnie widziała jak rozrywa go na strzępy, niestety brudząc sobie przy tym jasnawe, kocie futro.
- James, jak miło, że tym razem nie postanowiłeś zrobić mi krzywdy - powiedziała spokojnie, nawiązując do sytuacji, gdy o mały włos nie zabiła się zlatując z drzewa prosto w błoto, za sprawą Scotta. Odwróciła się, jednocześnie delikatnie strzepując dłoń chłopaka ze swojego ramienia.
- Nie sądzisz, że skoro tu przyszłam to po to, żeby ponaśmiewać się z tych wszystkich ludzi? - spytała wodząc wzrokiem od człowieka do człowieka. Wzrok Rosjanki zatrzymał się na dłużej na Williamie a oczyma wyobraźni właśnie widziała jak rozrywa go na strzępy, niestety brudząc sobie przy tym jasnawe, kocie futro.
Re: Wielka Sala
- Przyjemność po mojej stronie - burknął zabierając swoją przeźroczystą rękę (wciąż był pod wpływem zaklęcia Kameleona)
- Sądzę, iż nie masz najmniejszego pojęcia co jest w tym ponczu - odpowiedział - Ale to dobrze. Im mniej wiesz, tym lepiej dla Ciebie
Jego wzrok przeniósł się na wielki zegar
- Podejrzewam, iż Nicolas wróci lada chwila, a Tobie radzę zwiewać. W każdej chwili może pojawić się jakaś napalona osoba, która będzie skora do miłosnego ataku.
- Sądzę, iż nie masz najmniejszego pojęcia co jest w tym ponczu - odpowiedział - Ale to dobrze. Im mniej wiesz, tym lepiej dla Ciebie
Jego wzrok przeniósł się na wielki zegar
- Podejrzewam, iż Nicolas wróci lada chwila, a Tobie radzę zwiewać. W każdej chwili może pojawić się jakaś napalona osoba, która będzie skora do miłosnego ataku.
Re: Wielka Sala
Wiedziała, że chce ją grzecznie podnieść ma duchu, więc skomentowała to równie uprzejmym uśmiechem. Swoje jednka wiedziała, a on idealnie wyłowił to co ją najbardziej zabolało. Rzeczywiście jej przyszłość była zamazana, jak to powiedziała sama wróżka...
- To smutne, że się jeszcze nie dogadaliście. Któreś z Was powinno jak najszybciej wycofać się z tego głupiego pomysłu narzeczeństwa, zanim to zajdzie za daleko.
Mówiła szczerze. Nie wierzyła w reinkarnację, czy życie wieczne, więc bardzo oczywistym było to, że życie mieli tylko jedno. Powinni więc być ludźmi z wolną wolą i móc spędzić te zaledwie osiemdziesiąt lat życia z tym kim chcą.
Wracając jednak do tego jak zaczęli konspiracyjnie stać za plecami jej przyjaciela z dwoma partnerkami... Zoja zarumieniła się momentalnie i pokręciła energicznie głową, przecząc domniemaniom Ślizgona.
- Nie, w życiu. To mój przyjaciel! Ale... Nie wiedziałam, że ma dziewczynę - powiedziała z lekkim zmieszaniem. I wtedy właśnie przed nimi pojawiły się jakieś rudowłose postacie. Dlaczego to muszą być zawsze wiewióry?
- O fuuuuuu!
Pierwsza reakcja Bułgarki, kiedy obślinione wargi dzieciaka dotknęły jej ust. Była zdecydowanie zbyt niska, żeby sobie z nim poradzić. Broniła się dzielnie rękoma, żeby sytuacja się nie powtórzyła.
- Odejdź ode mnie Ty zjeb..e! - krzyknęła bardzo dziewczęco.
- To smutne, że się jeszcze nie dogadaliście. Któreś z Was powinno jak najszybciej wycofać się z tego głupiego pomysłu narzeczeństwa, zanim to zajdzie za daleko.
Mówiła szczerze. Nie wierzyła w reinkarnację, czy życie wieczne, więc bardzo oczywistym było to, że życie mieli tylko jedno. Powinni więc być ludźmi z wolną wolą i móc spędzić te zaledwie osiemdziesiąt lat życia z tym kim chcą.
Wracając jednak do tego jak zaczęli konspiracyjnie stać za plecami jej przyjaciela z dwoma partnerkami... Zoja zarumieniła się momentalnie i pokręciła energicznie głową, przecząc domniemaniom Ślizgona.
- Nie, w życiu. To mój przyjaciel! Ale... Nie wiedziałam, że ma dziewczynę - powiedziała z lekkim zmieszaniem. I wtedy właśnie przed nimi pojawiły się jakieś rudowłose postacie. Dlaczego to muszą być zawsze wiewióry?
- O fuuuuuu!
Pierwsza reakcja Bułgarki, kiedy obślinione wargi dzieciaka dotknęły jej ust. Była zdecydowanie zbyt niska, żeby sobie z nim poradzić. Broniła się dzielnie rękoma, żeby sytuacja się nie powtórzyła.
- Odejdź ode mnie Ty zjeb..e! - krzyknęła bardzo dziewczęco.
Strona 9 z 25 • 1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 17 ... 25
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 9 z 25
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach