Kuchnia z jadalnią
+2
Ana Vedran
Ross Seth Davies
6 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Royal Street :: Royal Street 15
Strona 2 z 3
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia z jadalnią
First topic message reminder :
Ostatnio zmieniony przez Ross Seth Davies dnia Pią 16 Sie 2013, 16:50, w całości zmieniany 1 raz
Re: Kuchnia z jadalnią
- Pomożesz, jak będziesz siedziała spokojnie. Ja już wszystko zrobię - powiedział Ross do Juliette.
Kiedy siedzieli przy stole, nadchodził już do nich zapach zapiekanki. Ross ma dobry węch i smak, więc bez problemu wiedziałby, gdyby jego danie przypalałoby się. Pili wino, kiedy nadeszła pora przygotowania zastawy. Seth wstał i podszedł do szafki, gdzie trzymał talerze. Wyciągnął również sztuśce i przeniósł zastawę na stół w jadalni.
- Jak tam Twój palec? - zapytał, idąc dalej do kuchni, aby zobaczyć, jak tam zapiekanka.
Miał nadzieję, że nie będą musieli iść do szpitala, aby zakładać szwy na ranę na palcu. Nie minęło dużo czasu, a już można było wyjąć danie z pieca. Przedtem jeszcze student przygotował podkładkę pod naczynie, ńóż i łopatkę do nałożenia dania. Potem wyjął kolację i zaniósł ją do jadalni.
- Bon apetite - rzekł i zaczął nakładać pachnące danie na talerze. - Mam nadzieję, że Ci posmakuje - dodał z uśmiechem.
Kiedy siedzieli przy stole, nadchodził już do nich zapach zapiekanki. Ross ma dobry węch i smak, więc bez problemu wiedziałby, gdyby jego danie przypalałoby się. Pili wino, kiedy nadeszła pora przygotowania zastawy. Seth wstał i podszedł do szafki, gdzie trzymał talerze. Wyciągnął również sztuśce i przeniósł zastawę na stół w jadalni.
- Jak tam Twój palec? - zapytał, idąc dalej do kuchni, aby zobaczyć, jak tam zapiekanka.
Miał nadzieję, że nie będą musieli iść do szpitala, aby zakładać szwy na ranę na palcu. Nie minęło dużo czasu, a już można było wyjąć danie z pieca. Przedtem jeszcze student przygotował podkładkę pod naczynie, ńóż i łopatkę do nałożenia dania. Potem wyjął kolację i zaniósł ją do jadalni.
- Bon apetite - rzekł i zaczął nakładać pachnące danie na talerze. - Mam nadzieję, że Ci posmakuje - dodał z uśmiechem.
Re: Kuchnia z jadalnią
- No dobra, dobra, niech Ci będzie - powiedziała zrezygnowana, dalej jednak patrząc wzrokiem słodkiego psiaka. Może jednak się zlituje nad biedną, nadpobudliwą i chętną do pomocy studentką? Chłopak był jednak nieugięty, więc dziewczyna siedziała niespokojnie machając nogami i patrząc uważnie na każdy ruch chłopaka. Co chwila z miejsca rzucała jakieś komentarze w stronę Rossa, odnośnie gotowania. Przynajmniej tak mogła pomóc, buzi jej w końcu nie zakneblował. Chociaż czasami by się jej to przydało, bo młoda Griffiths zdecydowanie za dużo mówiła.
Kiedy już zapiekanka wylądowała w piekarniku, siedziała przy stole z chłopakiem, pijąc wino i rozmawiając na jakieś ciekawe tematy. A wyglądało to bardziej tak, że Juliette coś opowiadała, a chłopak mógł jedynie przytaknąć, bo dziewczyna nie dała mu dojść do słowa. Nawet kiedy z jej ust padało pytanie, nie dała mu na nie odpowiedzieć, bo przecież miała do powiedzenia tyle ważnych rzeczy, a czasu było tak mało. W końcu jednak dziewczyna zlitowała się i zamknęła buzię. Wpatrując się z ciekawością i tajemniczym uśmieszkiem na Rossa. Kiedy ten zapytał ją o palca, dziewczyna zaniosła się przyjemnym dla ucha śmiechem.
- Już o nim zapomniałam wiesz? - zachichotała, po czym obejrzała dokładnie skaleczony palec. - Jest cały, będę żyć - powiedziała zadowolona, wystawiając palec w stronę chłopaka, żeby ten mógł na własne oczy zobaczyć że nic się takiego nie stało. Ot, małe przecięcie.
Zaczęła się kręcić na krześle jeszcze bardziej zniecierpliwiona, kiedy Davies poszedł po zapiekankę. Kiedy przyniósł gotowe danie na stolik zaciągnęła się pięknym zapachem
- Pachnie bardzo apetycznie. Musi smakować naprawdę smacznie - wypiła jeszcze łyka wina, zanim na jej talerzu pojawił się kawałek zapiekanki. - Smacznego - zawołała jeszcze wesoło, zanim zaczęła jeść.
Wreszcie mogła spróbować co oni tam razem stworzyli. Uśmiechnęła się błogo, kiedy w jej ustach wylądował pierwszy kawałek.
- No, no... bardzo dobre, nie powiem że nie. Tworzymy świetny zespół, musimy częściej ze sobą gotować, nie uważasz?
Zaraz po jej kawałku nie było już śladu, tak samo jak po alkoholu w kieliszku. Kiedy już skończyła posiłek, oparła się łokciem o stoli, a brodę oparła na dłoni. Patrzyła na Rossa przez zamglone spojrzenie. Oj tak, była już naprawdę pijana. I chociaż mogła się z tym spierać ile chciała, to widać było na pierwszy rzut oka że trzeźwa nie była na pewno.
Kiedy już zapiekanka wylądowała w piekarniku, siedziała przy stole z chłopakiem, pijąc wino i rozmawiając na jakieś ciekawe tematy. A wyglądało to bardziej tak, że Juliette coś opowiadała, a chłopak mógł jedynie przytaknąć, bo dziewczyna nie dała mu dojść do słowa. Nawet kiedy z jej ust padało pytanie, nie dała mu na nie odpowiedzieć, bo przecież miała do powiedzenia tyle ważnych rzeczy, a czasu było tak mało. W końcu jednak dziewczyna zlitowała się i zamknęła buzię. Wpatrując się z ciekawością i tajemniczym uśmieszkiem na Rossa. Kiedy ten zapytał ją o palca, dziewczyna zaniosła się przyjemnym dla ucha śmiechem.
- Już o nim zapomniałam wiesz? - zachichotała, po czym obejrzała dokładnie skaleczony palec. - Jest cały, będę żyć - powiedziała zadowolona, wystawiając palec w stronę chłopaka, żeby ten mógł na własne oczy zobaczyć że nic się takiego nie stało. Ot, małe przecięcie.
Zaczęła się kręcić na krześle jeszcze bardziej zniecierpliwiona, kiedy Davies poszedł po zapiekankę. Kiedy przyniósł gotowe danie na stolik zaciągnęła się pięknym zapachem
- Pachnie bardzo apetycznie. Musi smakować naprawdę smacznie - wypiła jeszcze łyka wina, zanim na jej talerzu pojawił się kawałek zapiekanki. - Smacznego - zawołała jeszcze wesoło, zanim zaczęła jeść.
Wreszcie mogła spróbować co oni tam razem stworzyli. Uśmiechnęła się błogo, kiedy w jej ustach wylądował pierwszy kawałek.
- No, no... bardzo dobre, nie powiem że nie. Tworzymy świetny zespół, musimy częściej ze sobą gotować, nie uważasz?
Zaraz po jej kawałku nie było już śladu, tak samo jak po alkoholu w kieliszku. Kiedy już skończyła posiłek, oparła się łokciem o stoli, a brodę oparła na dłoni. Patrzyła na Rossa przez zamglone spojrzenie. Oj tak, była już naprawdę pijana. I chociaż mogła się z tym spierać ile chciała, to widać było na pierwszy rzut oka że trzeźwa nie była na pewno.
Re: Kuchnia z jadalnią
Ross cieszył się, że z dłonią dziewczyny jest już wszystko w porządku. Uśmiechnął się również widząc zniecierpliwienie u dziewczyny. Widać, że chciała dużo zrobić, ale chłopak jej za bardzo na to nie pozwalał. Po wyciągnięciu dania, Daviesowi spodobało się one. Było idealnie przypieczone, ser chrupiący. Ale co tu opisywać, trzeba spróbować, przynajmniej trzeba opisać, jak Davies tego próbuje. Po nałożeniu dania na talerz Ross upił jeszcze łyka wina i dopiero zabrał się za sprawdzanie zapiekanki. Dotknął wierzch nożem i następnie wbił w niego widelec. W wierzch oczywiście, nie w nóż. Ser z wierzchu był chrupiący, a środek wyśmienicie delikatny.
- Tak, będziemy musieli częściej ze sobą gotować - przyznał chłopak, biorąc kawałem dania do ust.
Podmuchał jeszcze i chapnął. Trzymał chwilkę kawałek w ustach i delektował się nim. Długo się nie delektował, ponieważ zapiekanka zaczęła coraz szybciej znikać, aż w końcu kawałem zupełnie wyparował. Znalazł się on w żołądku chłopaka. Seth wypił również to, co miał w kieliszku i postanowił na nowo je napełnić. Wina na szczęście było jeszcze trochę, chociaż dużo go wypili przed samą kolacją. Wcześniej studenci dużo ze sobą rozmawiali. No bardziej Juliette, ale pomińmy to. Mogli przynajmniej bardziej się poznać, zanim do czegokolwiek miałoby między nimi dojść. A mogłoby dojść, bo jak to się mówi: przez żołądek do serca. Zapiekanka, którą zrobili wspólnie zawsze może pójść do ich serc, szczególnie, że tak dobrze czują się w swoim towarzystwie. Przynajmniej Ross nie ma co narzekać na pannę Griffiths. Poprawił mu ona humor w stu procentach, może nawet więcej.Aby nalać wina do kieliszka dziewczyny, Davies musiał wstać. Zbliżył się do Juliette.
- Jak chcesz jeszcze jeść, to się częstuj - powiedział i nalał jej wina.
Odłożył butelkę i stał tak przy studentce. Wpatrywał się w nią i posłał jej ciepły uśmiech. Widać było, że Ross jest już nieźle wstawiony. Juliette raczej też taka była. Długo takie wpatrywanie się w siebie nie trwało. Ross oparł się o krzesło, na którym siedziała dziewczyna i zbliżył się do niej bardziej. Na razie tyle. Przerwijmy akcję, aby zrobić nieco dramatyzmu. Nazywa się to suspensja, jeśli mnie pamięć nie myli.
- Tak, będziemy musieli częściej ze sobą gotować - przyznał chłopak, biorąc kawałem dania do ust.
Podmuchał jeszcze i chapnął. Trzymał chwilkę kawałek w ustach i delektował się nim. Długo się nie delektował, ponieważ zapiekanka zaczęła coraz szybciej znikać, aż w końcu kawałem zupełnie wyparował. Znalazł się on w żołądku chłopaka. Seth wypił również to, co miał w kieliszku i postanowił na nowo je napełnić. Wina na szczęście było jeszcze trochę, chociaż dużo go wypili przed samą kolacją. Wcześniej studenci dużo ze sobą rozmawiali. No bardziej Juliette, ale pomińmy to. Mogli przynajmniej bardziej się poznać, zanim do czegokolwiek miałoby między nimi dojść. A mogłoby dojść, bo jak to się mówi: przez żołądek do serca. Zapiekanka, którą zrobili wspólnie zawsze może pójść do ich serc, szczególnie, że tak dobrze czują się w swoim towarzystwie. Przynajmniej Ross nie ma co narzekać na pannę Griffiths. Poprawił mu ona humor w stu procentach, może nawet więcej.Aby nalać wina do kieliszka dziewczyny, Davies musiał wstać. Zbliżył się do Juliette.
- Jak chcesz jeszcze jeść, to się częstuj - powiedział i nalał jej wina.
Odłożył butelkę i stał tak przy studentce. Wpatrywał się w nią i posłał jej ciepły uśmiech. Widać było, że Ross jest już nieźle wstawiony. Juliette raczej też taka była. Długo takie wpatrywanie się w siebie nie trwało. Ross oparł się o krzesło, na którym siedziała dziewczyna i zbliżył się do niej bardziej. Na razie tyle. Przerwijmy akcję, aby zrobić nieco dramatyzmu. Nazywa się to suspensja, jeśli mnie pamięć nie myli.
Re: Kuchnia z jadalnią
No cóż... dziewczyna miała to do siebie, że podczas gotowania zdarzały jej się drobne uszkodzenia. Tutaj się przecięła, tutaj poparzyła. Już do tego przywykła i nic sobie z tego nie robiła. Gdyby ona miała się przejmować każdą mini kontuzją jaką zaliczyła w kuchni, to nie zbliżała by się do niej, chyba po swoich urodzinach.
Oczy jej zabłysły, a uśmiech poszerzył, kiedy chłopak przyznał jej rację. Już się bała że chłopak się przestraszył i już nigdy nie wpuści Julki do kuchni. Ale chyba jednak póki co się na to nie zanosiło. Obserwowała uważnie chłopaka, kiedy ten wstał, z uśmiechem na twarzy powiodła za nim wzrokiem. Kiedy stanął tuż przy niej, poczuła zapach jego perfum. Przymknęła oczy i zaciągnęła się owym zapachem. Jak to się stało, że jakoś wcześniej do niej nie dotarła ta jakże przyjemna dla nozdrzy woń? Kiedy Ross oparł się o krzesło, tak że stał nieco za dziewczyną, ta leniwie podniosła powieki. Oparła się o krzesło, głowę odchylając do tyłu i patrząc tak z dołu na chłopaka z tajemniczym uśmiechem. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz potem zmieniła pozycję. Powoli oderwała się od oparcia i obróciła się tak, że patrzyła prosto w oczy chłopaka. Jakoś tak jej twarz była coraz bliżej twarzy studenta. W końcu Juliette przybliżyła się całkowicie i przykleiła się do ust chłopaka, dzieląc się z nim słodkim smakiem swoich ust. Po chwili przerwała pocałunek, odsunęła się na nieznaczną odległość, przygryzła wargę i z łobuzerskim uśmiechem i z błyskiem w oku, wpatrywała się w chłopaka. Oj prowokowała, prowokowała... Nie zrobiła już jednak żadnego kroku. Dała wolną rękę Sethowi, niech się chłopak wykaże, a co!
Oczy jej zabłysły, a uśmiech poszerzył, kiedy chłopak przyznał jej rację. Już się bała że chłopak się przestraszył i już nigdy nie wpuści Julki do kuchni. Ale chyba jednak póki co się na to nie zanosiło. Obserwowała uważnie chłopaka, kiedy ten wstał, z uśmiechem na twarzy powiodła za nim wzrokiem. Kiedy stanął tuż przy niej, poczuła zapach jego perfum. Przymknęła oczy i zaciągnęła się owym zapachem. Jak to się stało, że jakoś wcześniej do niej nie dotarła ta jakże przyjemna dla nozdrzy woń? Kiedy Ross oparł się o krzesło, tak że stał nieco za dziewczyną, ta leniwie podniosła powieki. Oparła się o krzesło, głowę odchylając do tyłu i patrząc tak z dołu na chłopaka z tajemniczym uśmiechem. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz potem zmieniła pozycję. Powoli oderwała się od oparcia i obróciła się tak, że patrzyła prosto w oczy chłopaka. Jakoś tak jej twarz była coraz bliżej twarzy studenta. W końcu Juliette przybliżyła się całkowicie i przykleiła się do ust chłopaka, dzieląc się z nim słodkim smakiem swoich ust. Po chwili przerwała pocałunek, odsunęła się na nieznaczną odległość, przygryzła wargę i z łobuzerskim uśmiechem i z błyskiem w oku, wpatrywała się w chłopaka. Oj prowokowała, prowokowała... Nie zrobiła już jednak żadnego kroku. Dała wolną rękę Sethowi, niech się chłopak wykaże, a co!
Re: Kuchnia z jadalnią
Chłopak po przybliżeniu się do dziewczyny również poczuł woń jej perfum. Dosyć słodkie, ale słodka była sama Juliette. Ross nie wiedział, co dokładnie chce zrobić. Chciał na pewno zbliżenia. Juliette zauroczyła go, ale również był już za bardzo pod wpływem alkoholu. Stanowczo za długo pił, za długo był w stanie upojenia alkoholowego. Teraz tak nie będzie, od jutra przestaje pić, chyba, że okazjonalnie. Chłopak ledwo widział na oczy, ale to też dlatego, że było mu ciepło. Zanim jeszcze doszło do pocałunku, ściągnął sweter. Wino i zapiekanka rozgrzały go. Prawie do czerwoności.
Patrzył na każdy ruch dziewczyny. Cieszył się, że to nie zainterweniowała inaczej, tylko zbliżyła się do niego. Seth patrzył jeszcze w oczy panny Griffiths. Były piękne, przepiękne. Przy dziewczynie chłopak zapominał o świecie. Czuł się rozanielony. Po chwili poczuł wargi dziewczyny na swoich. Tego bardzo chciał, pragnął tego całym sobą. Nawet kiedy dziewczyna oderwała się od niego, ten przyciągnął ją z powrotem. Studentka go kusiła i musi to wykorzystać. Przestał ją całować i spojrzał na nią. Uśmiechnął się szarmancko i przysunął ją jeszcze bliżej, łapiąc ją mocniej w talii. Druga ręka powędrowała do policzka dziewczyny. Ponownie doszło między nimmi do zbliżenia. Chłopak nie myślał o tym, co robi. Jego dłoń, która znajdowała się wcześniej w talii, zsunęła się i wylądowała na pośladku. Dotyk dziewczyny rozpalał jego zmysły. Dawno nie kochał się, a zaraz będzie miał okazję...
Patrzył na każdy ruch dziewczyny. Cieszył się, że to nie zainterweniowała inaczej, tylko zbliżyła się do niego. Seth patrzył jeszcze w oczy panny Griffiths. Były piękne, przepiękne. Przy dziewczynie chłopak zapominał o świecie. Czuł się rozanielony. Po chwili poczuł wargi dziewczyny na swoich. Tego bardzo chciał, pragnął tego całym sobą. Nawet kiedy dziewczyna oderwała się od niego, ten przyciągnął ją z powrotem. Studentka go kusiła i musi to wykorzystać. Przestał ją całować i spojrzał na nią. Uśmiechnął się szarmancko i przysunął ją jeszcze bliżej, łapiąc ją mocniej w talii. Druga ręka powędrowała do policzka dziewczyny. Ponownie doszło między nimmi do zbliżenia. Chłopak nie myślał o tym, co robi. Jego dłoń, która znajdowała się wcześniej w talii, zsunęła się i wylądowała na pośladku. Dotyk dziewczyny rozpalał jego zmysły. Dawno nie kochał się, a zaraz będzie miał okazję...
Re: Kuchnia z jadalnią
Kiedy chłopak ściągnął sweter, Jula poszła w jego ślady i zaraz jej sweterek wisiał na oparciu krzesła, a ona została w prostej, błękitnej sukienki bez rękawków, z niemałym dekoltem. Wciąż uśmiechała się zadziornie.
Nie protestowała, ani też nie wyrywała się, kiedy chłopak przyciągnął ją do siebie. Wręcz przeciwnie, nawet jej to odpowiadało. Jedną z dłoni wplotła we włosy Rossa, natomiast druga powędrowała pod jego koszulkę. Kreśliła mu po plecach jakieś szlaczki. Zaśmiała się, kiedy ręka chłopaka "całkiem przypadkowo" zjechała za nisko. W pewnym momencie przestała wszystkie swoje czynności i patrzyła się Daviesowi prosto w oczy. To niesamowite, że zawsze patrzyła na niego jako chłopaka jej koleżanki, a nie po prostu jak na mężczyznę. No a trzeba było przyznać że był przystojny i nie można mu było niczego zarzucić. Jej dłonie ponownie poszły w ruch, a na jego usta ponownie złożyła słodki, aczkolwiek namiętny pocałunek.
Nie protestowała, ani też nie wyrywała się, kiedy chłopak przyciągnął ją do siebie. Wręcz przeciwnie, nawet jej to odpowiadało. Jedną z dłoni wplotła we włosy Rossa, natomiast druga powędrowała pod jego koszulkę. Kreśliła mu po plecach jakieś szlaczki. Zaśmiała się, kiedy ręka chłopaka "całkiem przypadkowo" zjechała za nisko. W pewnym momencie przestała wszystkie swoje czynności i patrzyła się Daviesowi prosto w oczy. To niesamowite, że zawsze patrzyła na niego jako chłopaka jej koleżanki, a nie po prostu jak na mężczyznę. No a trzeba było przyznać że był przystojny i nie można mu było niczego zarzucić. Jej dłonie ponownie poszły w ruch, a na jego usta ponownie złożyła słodki, aczkolwiek namiętny pocałunek.
Re: Kuchnia z jadalnią
Ross jest mężczyzną, więc można patrzeć na niego jak na mężczyznę. Już nie jest niczyim chłopakiem, jest wolny, może robić co tylko chce. Tak jak w tej chwili, nikt go nie ograniczał. Wcześniej nie byłby w stanie tego zrobić, ale teraz może. Nie musi się krępować, że robi coś nieodpowiedniego. Studenci stoją teraz w kuchni zbliżeni do siebie. Nie mam pojęcia, co Ross widzi w tej kuchni. Niemalże każda jego scena miłosna zaczyna się w kuchni. To chyba przez tą miłość do gotowania. Może wróćmy do tej sceny...
Chłopak czuł dreszcze na plecach od kreślenia szlaczków przez dziewczynę. Było mu bardzo przyjemnie. Starał się też, aby dziewczynie było przyjemnie. Zabrał rękę z jej pośladka i położył na ramiączku od sukienki. Przez cały ten czas był złączony ustami z dziewczyną. Oczywiście była wcześniej chwila przerwy. Seth bawił się ramiączkiem dziewczyny, aż upuścił je na jej ramię i opuszkami palców dotykał skóry Juliette od szyi aż do opuszczonego ramiączka. Druga ręka powoli wplotła się w rozpuszczone włosy studentki. Były one delikatne w dotyku. Sam lubił, jak ktoś bawił się jego włosami, ale on też mógł się bawić włosami kogoś. Przez cały czas trwali w pocałunku. To naprawdę było coś. Uczucie, które mogłoby ciągle towarzyszyć w życiu Ross'a Seth'a Davies'a. Czuł się znów potrzebny, usatysfakcjonowany, szczęśliwy. Ktoś uszczęśliwiał jego, a on tę drugą osobę. Okazała się nią Juliette Griffiths.
Powiedzenie, które zostało użyte wcześniej chyba naprawdę było trafne. "Przez żołądek do serca", tego Davies nie zapomni do końca życia. Dobra, takie stanie i całowanie się robi się już nudne. Davies postanowił nieco to ożywić i przeszedł z pocałunkami na szyję dziewczyny. Ustami dotarł również do jej ucha.
- Chciałabyś coś więcej? - szepnął drażniąc przy okazji jej ucho.
Tak, byli podpici i byli zdolni do wszystkiego. Tak już ma człowiek, który jest pod wpływem alkoholu...
Chłopak czuł dreszcze na plecach od kreślenia szlaczków przez dziewczynę. Było mu bardzo przyjemnie. Starał się też, aby dziewczynie było przyjemnie. Zabrał rękę z jej pośladka i położył na ramiączku od sukienki. Przez cały ten czas był złączony ustami z dziewczyną. Oczywiście była wcześniej chwila przerwy. Seth bawił się ramiączkiem dziewczyny, aż upuścił je na jej ramię i opuszkami palców dotykał skóry Juliette od szyi aż do opuszczonego ramiączka. Druga ręka powoli wplotła się w rozpuszczone włosy studentki. Były one delikatne w dotyku. Sam lubił, jak ktoś bawił się jego włosami, ale on też mógł się bawić włosami kogoś. Przez cały czas trwali w pocałunku. To naprawdę było coś. Uczucie, które mogłoby ciągle towarzyszyć w życiu Ross'a Seth'a Davies'a. Czuł się znów potrzebny, usatysfakcjonowany, szczęśliwy. Ktoś uszczęśliwiał jego, a on tę drugą osobę. Okazała się nią Juliette Griffiths.
Powiedzenie, które zostało użyte wcześniej chyba naprawdę było trafne. "Przez żołądek do serca", tego Davies nie zapomni do końca życia. Dobra, takie stanie i całowanie się robi się już nudne. Davies postanowił nieco to ożywić i przeszedł z pocałunkami na szyję dziewczyny. Ustami dotarł również do jej ucha.
- Chciałabyś coś więcej? - szepnął drażniąc przy okazji jej ucho.
Tak, byli podpici i byli zdolni do wszystkiego. Tak już ma człowiek, który jest pod wpływem alkoholu...
Re: Kuchnia z jadalnią
To bardzo dobrze że chłopakowi było przyjemnie, oraz że jej kreślenie po plecach wywoływało u niego dreszcze. Poczuła nagle, jak chłopak zabiera rękę z jej pośladka. Jednak zaraz ta znalazła się na jej ramieniu. Kiedy Ross zaczął bawić się jej ramiączkiem, uśmiechnęła by się zadowolona, gdyby nie fakt, że jej usta były w tej chwili zajęte ustami Daviesa. Zaraz również i dziewczynie po ciele przeszły dreszcze, kiedy to opuszki palców Rossa delikatnie wędrowały po jej szyi. Czuła się wyjątkowo dobrze... oj dawno już się tak nie czuła. Ostatnio była tak blisko z chłopakiem, ledwie po ukończeniu Hogwartu. Z chłopakiem, z którym była właściwie cztery lata nauki w szkole. A nagle puf. i ich drogi się rozeszły. Życie było brutalne. Po tamtym niezbyt przyjemnym zdarzeniu, dziewczyna długo nie zaufała żadnemu chłopakowi. Właściwie to Ross był pierwszym, któremu pozwoliła tak się zbliżyć. I nie można tutaj zwalić całej winy na alkohol. Wszak nie raz nie dwa, dziewczyna w stanie upojenia miała styczność z chłopakami. Musiała więc coś do chłopaka czuć, gdyż byle komu nie pozwoliłaby na to, na co teraz pozwalała Rossowi. A alkohol jedynie dodał jej śmiałości i nieco jej pomógł w otworzeniu się przed chłopakiem. Swoją drogą od dłuższego czasu dziewczyna nie powiedziała ani słowa. A więc to aż tak bardzo gadanie Juli, przeszkadzało studentowi, że musiał jej zamykać buzię? Oczywiście panienka Griffiths nie miała nic przeciwko temu. Uśmiechnęła się błogo, kiedy chłopak oderwał się od jej ust, składając z kolei pocałunki na szyi. Dalej z jej ust nie wypłynęło żadne słowo, bo pomruki zadowolenia słowami nazwać nie można, prawda? Dopiero kiedy chłopak wyszeptał jej pytanie do ucha, oprócz kiwnięcia głową, mruknęła równie cicho do ucha chłopaka.
- Oj tak...
Oprócz tego obie jej dłonie po chwili znalazły się na klatce piersiowej Setha. Pomału, spokojnie, zajęła się guziczkami koszuli którą miał na sobie chłopak. Chwilę się nimi pobawiła, smyrając go przy tym po szyi i klacie, zaraz potem jednak powoli je rozpięła. Po kolei, najpierw jeden guziczek, chwilę później drugi guziczek, niedługo po nim kolejny i tak zaraz wszystkie guziczki były rozpięte, a dziewczyna wzrokiem rozbierała dalszą część garderoby chłopaka.
- Oj tak...
Oprócz tego obie jej dłonie po chwili znalazły się na klatce piersiowej Setha. Pomału, spokojnie, zajęła się guziczkami koszuli którą miał na sobie chłopak. Chwilę się nimi pobawiła, smyrając go przy tym po szyi i klacie, zaraz potem jednak powoli je rozpięła. Po kolei, najpierw jeden guziczek, chwilę później drugi guziczek, niedługo po nim kolejny i tak zaraz wszystkie guziczki były rozpięte, a dziewczyna wzrokiem rozbierała dalszą część garderoby chłopaka.
Re: Kuchnia z jadalnią
Lilian często gdzieś znikała. Przesiadywała w swoim pokoju, tylko wtedy kiedy musiała, czyli najczęściej było to "czas na sen". Nie to, że brat jej nie pilnował. Ross zawsze był opiekuńczy, ale miał też swoje życie, studia i nie mógł chodzić za Lilian, jak cień. Zresztą to byłoby trochę irytujące. Nikt przecież nie lubi, jak się za nim chodzi, no nie? Cieszyła się, że jest rok szkolny i nie chodzi do Hogwartu, tak jej starsza siostra Sam. Dlaczego? Nie przepadała za Gryffonkom, która na każdym kroku jej dokuczała i ją wykorzystywała. Teraz Lilian miała spokój, oczywiście do wakacji.
Wpadła na chwile do kuchni, aby coś zjeść. Oczywiście najpierw umyła ręce. Była cała brudna od grzebania w ziemi i szukania kamieni. Ostatnio miała na tym punkcie bzika. No ale cała ta akcja nie poszła na marne, udało jej się zdobyć całkiem fajnie dwa okazy. Po umyciu dłoni i kamyczków, wytarła je dokładnie o ścierkę, po czym schowała je do kieszeni swoich szelków. Kiedy się już z tym uporała, podeszła do lodówki i wyjęła mleko. Chciała zrobić sobie płatki na mleku, tylko że miała jeden mały problem, ponieważ płatki znajdowały się w górnej szafce do której nie dosięgała. Wzięła krzesło, przysunęła do kredensu, po czym weszła na nie, otworzyła szafkę i znalazła to co chciała. Po chwili jadła już swój posiłek. Może mleko było zimnie ale nie przeszkadzało jej to. Kiedy zjadła, włożyła naczynia do zlewu. Brat jak przyjdzie to pozmywa.- pomyślała i wybiegła na chwile do swojego pokoju, aby dodać do swojej kolekcji na szafce dwa kamyczki, które udało jej się dzisiaj zdobyć, po czym wróciła do kuchni, aby wziąć swój sok truskawkowy.
Wpadła na chwile do kuchni, aby coś zjeść. Oczywiście najpierw umyła ręce. Była cała brudna od grzebania w ziemi i szukania kamieni. Ostatnio miała na tym punkcie bzika. No ale cała ta akcja nie poszła na marne, udało jej się zdobyć całkiem fajnie dwa okazy. Po umyciu dłoni i kamyczków, wytarła je dokładnie o ścierkę, po czym schowała je do kieszeni swoich szelków. Kiedy się już z tym uporała, podeszła do lodówki i wyjęła mleko. Chciała zrobić sobie płatki na mleku, tylko że miała jeden mały problem, ponieważ płatki znajdowały się w górnej szafce do której nie dosięgała. Wzięła krzesło, przysunęła do kredensu, po czym weszła na nie, otworzyła szafkę i znalazła to co chciała. Po chwili jadła już swój posiłek. Może mleko było zimnie ale nie przeszkadzało jej to. Kiedy zjadła, włożyła naczynia do zlewu. Brat jak przyjdzie to pozmywa.- pomyślała i wybiegła na chwile do swojego pokoju, aby dodać do swojej kolekcji na szafce dwa kamyczki, które udało jej się dzisiaj zdobyć, po czym wróciła do kuchni, aby wziąć swój sok truskawkowy.
Lilian DaviesDziecko - Skąd : Selston
Krew : Półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Tak jak było powiedziane, Ross zajął się na poważnie nauką. Starał się spędzać czas przed książkami, ale nie mógł też zapominać, że ostatnio wprowadziła się do niego jego najmłodsza siostrzyczka. Rodzice poprosili, aby Seth zajął się Lilian, bo mają teraz dużo pracy, a nie chcą zostawiać jej ciągle u dziadków, zawsze to zwiedzi też większe miasto, niż ma siedzieć ciągle w domu.
Nadszedł czas na śniadanie, więc Ross ubrał się i zszedł na dół. Po drodze minął Lilian, która zanosiła coś do swojego pokoju. Chłopak zajrzał do lodówki i wyciągnął z niej sok pomarańczowy, jajka i bekon. Miał ochotę na jajka na bekonie. Długo przygotowywanie śniadania mu nie zajęło. Jak skończył i zasiadał akurat do stołu ze swoim daniem, Lilian wróciła do kuchni.
- Cześć siostrzyczko. Jak tam? - zagadnął ją.
Miał nadzieję, że dziewczynce podoba się w mieszkaniu jej brata. Uśmiechnął się do najmłodszej Davies i zaczął jeść swoje śniadanie.
Nadszedł czas na śniadanie, więc Ross ubrał się i zszedł na dół. Po drodze minął Lilian, która zanosiła coś do swojego pokoju. Chłopak zajrzał do lodówki i wyciągnął z niej sok pomarańczowy, jajka i bekon. Miał ochotę na jajka na bekonie. Długo przygotowywanie śniadania mu nie zajęło. Jak skończył i zasiadał akurat do stołu ze swoim daniem, Lilian wróciła do kuchni.
- Cześć siostrzyczko. Jak tam? - zagadnął ją.
Miał nadzieję, że dziewczynce podoba się w mieszkaniu jej brata. Uśmiechnął się do najmłodszej Davies i zaczął jeść swoje śniadanie.
Re: Kuchnia z jadalnią
Lilian bardzo podobało się, że mieszka u brata. Oczywiście, bycie u dziadków to też fajna sprawa ale niekoniecznie. Co za dużo to nie zdrowo. Chodziło głównie o to, że mieszkając z Ross'em miała więcej swobody, u dziadków niekoniecznie. Wzięła szklankę, nalała sobie soku, po czym usiadła przy stoliku i odpowiedziała na pytanie brata.
- Dobrze.- zazwyczaj tyle miała do powiedzenia, nie była typem gaduły, więc... Uśmiechnęła się i wypiła trochę ulubionego soku, następnie znów spojrzała na Ross'a i znów się uśmiechnęła.
- A u ciebie?
- Dobrze.- zazwyczaj tyle miała do powiedzenia, nie była typem gaduły, więc... Uśmiechnęła się i wypiła trochę ulubionego soku, następnie znów spojrzała na Ross'a i znów się uśmiechnęła.
- A u ciebie?
Lilian DaviesDziecko - Skąd : Selston
Krew : Półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Ross był już w połowie swojego śniadania. Widać, że był głodny. Starał się jeść powoli, ale jak się zapchał, musiał napić się soku.
- Dobrze, mam dużo nauki, ale może chcesz wyjść na spacer albo coś pozwiedzać? - zaproponował młodszej siostrzyczce.
Dobrze byłoby wyrwać się z domu. Jak coś to zawsze może zostawić Lilian samą na chwilę, ale lepiej tego nie czynić. Ma być odpowiedzialny za siostrę. Chociaż Lilian jest już duża i mogłaby sama zostać w domu. Nic złego raczej by jej nie spotkało.
- Dobrze, mam dużo nauki, ale może chcesz wyjść na spacer albo coś pozwiedzać? - zaproponował młodszej siostrzyczce.
Dobrze byłoby wyrwać się z domu. Jak coś to zawsze może zostawić Lilian samą na chwilę, ale lepiej tego nie czynić. Ma być odpowiedzialny za siostrę. Chociaż Lilian jest już duża i mogłaby sama zostać w domu. Nic złego raczej by jej nie spotkało.
Re: Kuchnia z jadalnią
Nie chciała przeszkadzać bratu w nauce, ale skoro sam zaproponował wyjście na spacer. Pokiwała głową twierdząco.
- Chodźmy tam gdzie jest dużo drzew...- Jak to miejsce się nazywało? Starała sobie przypomnieć.- Już wiem, park. Chodźmy do parku.- Odparła, po czym wybiegła z kuchni, aby ubrać się nieco cieplej. Ostatnio się ochłodziło, więc trzeba był uważać żeby się nie przeziębić. Seth miał racje Lilian nic złego by nie spotkało. Zwłaszcza, że nie wyszła by sama nigdzie, ponieważ nie przepadała za nowymi miejscami czy ludźmi, więc wolała tego unikać. No, ale w parku już była kilka razy i to miejsce znała bardzo dobrze.
Chwyciła za kurtkę, którą szybko ubrała. Miała w tym wprawę, po czym założyła czapkę, a na koniec buty, aczkolwiek wygodniej byłoby to zrobić na odwrót. Wpierw buty, potem kurtka i czapka. No cóż, prawie była gotowa więc nie zamierzała tego zmieniać. Buciki z trudem założyła, ale założyła. Dobrze, że były na rzepy, ze sznurówkami mogłaby mieć problem.
Stanęła w drzwiach kuchni.
- Chodź, idziemy.- rzuciła do Ross'a i uśmiechnęła się, jak to dziecko potrafi.
- Chodźmy tam gdzie jest dużo drzew...- Jak to miejsce się nazywało? Starała sobie przypomnieć.- Już wiem, park. Chodźmy do parku.- Odparła, po czym wybiegła z kuchni, aby ubrać się nieco cieplej. Ostatnio się ochłodziło, więc trzeba był uważać żeby się nie przeziębić. Seth miał racje Lilian nic złego by nie spotkało. Zwłaszcza, że nie wyszła by sama nigdzie, ponieważ nie przepadała za nowymi miejscami czy ludźmi, więc wolała tego unikać. No, ale w parku już była kilka razy i to miejsce znała bardzo dobrze.
Chwyciła za kurtkę, którą szybko ubrała. Miała w tym wprawę, po czym założyła czapkę, a na koniec buty, aczkolwiek wygodniej byłoby to zrobić na odwrót. Wpierw buty, potem kurtka i czapka. No cóż, prawie była gotowa więc nie zamierzała tego zmieniać. Buciki z trudem założyła, ale założyła. Dobrze, że były na rzepy, ze sznurówkami mogłaby mieć problem.
Stanęła w drzwiach kuchni.
- Chodź, idziemy.- rzuciła do Ross'a i uśmiechnęła się, jak to dziecko potrafi.
Lilian DaviesDziecko - Skąd : Selston
Krew : Półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Seth omal nie zakrztusił się dokończając swój posiłek, kiedy zobaczył, że Lilian jest taka porywcza na propozycję na wyjście na dwór. Chłopakowi podobała się propozycja siostry o wyjściu do parku. nie jest daleko, jest tam plac zabaw. Jednym słowem jest to raj dla dzieci.
- To leć się ubrać - polecił siostrze.
Sam wstał, po skończeniu śniadania i włożył brudne naczynia do zlewu. Widział, że Lilian wcześniej zjadła swoje śniadanie i zostawiła brudne naczynia właśnie w zlewie. Przyszły auror rzucił parę zaklęć, aby naczynia się umyły i poszedł się ubrać. Najmłodsza Davies zdążyła się już ubrać i przybiegła po swojego brata. Ten wtedy wyszedł, ubrał buty, kurtkę i wyszli z domu zamykając drzwi za sobą. Następnie ruszyli w stronę parku.
- To leć się ubrać - polecił siostrze.
Sam wstał, po skończeniu śniadania i włożył brudne naczynia do zlewu. Widział, że Lilian wcześniej zjadła swoje śniadanie i zostawiła brudne naczynia właśnie w zlewie. Przyszły auror rzucił parę zaklęć, aby naczynia się umyły i poszedł się ubrać. Najmłodsza Davies zdążyła się już ubrać i przybiegła po swojego brata. Ten wtedy wyszedł, ubrał buty, kurtkę i wyszli z domu zamykając drzwi za sobą. Następnie ruszyli w stronę parku.
Re: Kuchnia z jadalnią
Seth cieszył się z takiej niespodzianki. Juliette odwdzięczyła mu się tym samym, co on zrobił dla niej.
- Dziękuję Ci bardzo - odparł, odbierając torbę z prezentem od dziewczyny.
Przy okazji również złożył na jej policzku pocałunek w podzięce. Nie otworzył prezentu w przedpokoju. Ruszył za dziewczyną do kuchni i usiadł przy stole. Dzisiaj ona królowała w kuchni. Widać, że obeznała się już nieco z tym pomieszczeniem w domu Daviesa. Kiedy Juliette wypakowywała tort z opakowania, Ross zajął się rozpakowywaniem prezentu. Jego oczom ukazał się zegarek, który po chwili znalazł się na nadgarstku chłopaka i butelka perfum. Seth otworzył je ostrożnie. Przy wyciąganiu szklanej buteleczki tylko pusty kartonik poleciał mu na podłogę. Później go zbierze. Otworzył butelkę i powąchał. Zapach był naprawdę łady. Psiknął się dwa razu i odłożył buteleczkę na stół, od razu też podniósł kartonik. Wstał i podszedł do dziewczyny, łapiąc ją od tyłu, kiedy ta akurat skończyła wbijać świeczkę w tort.
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję - wyszeptał jej do ucha po odsłonięciu go spod burzy włosów.
Juliette dzisiaj pięknie wyglądała. Ross za to nie był odświętnie ubrany, ale zaraz może się to zmienić. No dobra, świeczka na miejscu, rozpalona też została, to zaraz będzie pora na zgaszenie jej i podzielenie tortu, który naprawdę pięknie wyglądał.
- Dziękuję Ci bardzo - odparł, odbierając torbę z prezentem od dziewczyny.
Przy okazji również złożył na jej policzku pocałunek w podzięce. Nie otworzył prezentu w przedpokoju. Ruszył za dziewczyną do kuchni i usiadł przy stole. Dzisiaj ona królowała w kuchni. Widać, że obeznała się już nieco z tym pomieszczeniem w domu Daviesa. Kiedy Juliette wypakowywała tort z opakowania, Ross zajął się rozpakowywaniem prezentu. Jego oczom ukazał się zegarek, który po chwili znalazł się na nadgarstku chłopaka i butelka perfum. Seth otworzył je ostrożnie. Przy wyciąganiu szklanej buteleczki tylko pusty kartonik poleciał mu na podłogę. Później go zbierze. Otworzył butelkę i powąchał. Zapach był naprawdę łady. Psiknął się dwa razu i odłożył buteleczkę na stół, od razu też podniósł kartonik. Wstał i podszedł do dziewczyny, łapiąc ją od tyłu, kiedy ta akurat skończyła wbijać świeczkę w tort.
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję - wyszeptał jej do ucha po odsłonięciu go spod burzy włosów.
Juliette dzisiaj pięknie wyglądała. Ross za to nie był odświętnie ubrany, ale zaraz może się to zmienić. No dobra, świeczka na miejscu, rozpalona też została, to zaraz będzie pora na zgaszenie jej i podzielenie tortu, który naprawdę pięknie wyglądał.
Re: Kuchnia z jadalnią
Podczas gdy on rozpakowywał prezent, ona wynalazła z szafki talerzyki i widelczyki do tortu. Nalała też wodę do czajnika, który zaraz położyła na gazie. Nie zmarzła jakoś za bardzo (pewnie dlatego że nie musiała iść tego kawałka, tylko po prostu użyła teleportacji), no ale ciepłą herbatką nie pogardzi nigdy. No tak wolałaby tutaj winko... no ale teraz trochę sobie poczeka, zanim wreszcie będzie mogła się go napić.
Zaciągnęła się zapachem, kiedy Ross stanął tuż za nią. Uśmiechnęła się do siebie, po czym odwróciła się przodem do chłopaka, żeby cmoknąć go jeszcze w usta, tak z zaskoczenia.
- No a teraz pomyśl życzenie - powiedziała mu jeszcze do uszka, po czym odsunęła się troszkę na bok, żeby miał lepszy dostęp do tortu. Nie zaśpiewała sto lat, jak to zrobił chłopak na jej urodzinach, ale to raczej dobrze. Śpiewaczka z Julki była żadna, więc niech się cieszy że nie próbuje uszkodzić mu słuchu, swoim zawodzeniem.
Zaciągnęła się zapachem, kiedy Ross stanął tuż za nią. Uśmiechnęła się do siebie, po czym odwróciła się przodem do chłopaka, żeby cmoknąć go jeszcze w usta, tak z zaskoczenia.
- No a teraz pomyśl życzenie - powiedziała mu jeszcze do uszka, po czym odsunęła się troszkę na bok, żeby miał lepszy dostęp do tortu. Nie zaśpiewała sto lat, jak to zrobił chłopak na jej urodzinach, ale to raczej dobrze. Śpiewaczka z Julki była żadna, więc niech się cieszy że nie próbuje uszkodzić mu słuchu, swoim zawodzeniem.
Re: Kuchnia z jadalnią
Winka nie będzie przez długi czas, panienko Griffiths. Może lampka wina dziennie jest zdrowa, ale co za dużo to nie zdrowo, jak to się mówi. Zaś herbatka jest w sam raz jak na zimową porę. W Anglii ogólnie herbatka jest dobra w całym roku. Klimat, drodzy państwo. Taki mamy klimat. No dobra, zeszliśmy na temat niezwiązany z sytuacją. Wróćmy do urodzin Rossa. Owszem, pocałunek po odwróceniu się dziewczyny był dla niego zaskoczeniem. Nie spodziewał się go. Pozwolił się wyswobodzić dziewczynie i stanął przed tortem. Zaczął się zastanawiać, jakie mógłby mieć życzenie.
Aby wszystko było jak najlepsze, dla Juliette, mnie i potencjalnego dziecka - pomyślał sobie, popatrzył na dziewczynę i zdmuchnął świeczkę.
Po tym pomyślał, że powinien pójść po Lilian, ale zaniesie jej później kawałek tortu. teraz dorośli muszą porozmawiać. Chłopak też nie chciał zgorszyć swojej najmłodszej siostry widokiem jego całującego się z dziewczyną.
Co do śpiewania sto lat - Ross też nie był najlepszym śpiewakiem. Fałszował bardzo, ale jak już robił niespodzianki to pełną gębą. Po zdmuchnięciu świeczki, odnalazł w szufladach nóż do ciasta i łopatkę, aby przenieść ciasto na talerzyki. Wziął narzędzia kuchenne i tort i zaniósł na stół. Zawsze to jakoś bardziej elegancko wyglądało. Jak ten niósł swój przydział, tak dziewczyna miała tylko do dostarczenia na stół właśnie talerzyki i widelczyki. Jak byli już przygotowani, Seth ukroił po sporym kawałku dla każdego. Podczas krojenia, nie mógł wytrzymać i zapytał w końcu:
- Jak się dzisiaj czujesz?
Aby wszystko było jak najlepsze, dla Juliette, mnie i potencjalnego dziecka - pomyślał sobie, popatrzył na dziewczynę i zdmuchnął świeczkę.
Po tym pomyślał, że powinien pójść po Lilian, ale zaniesie jej później kawałek tortu. teraz dorośli muszą porozmawiać. Chłopak też nie chciał zgorszyć swojej najmłodszej siostry widokiem jego całującego się z dziewczyną.
Co do śpiewania sto lat - Ross też nie był najlepszym śpiewakiem. Fałszował bardzo, ale jak już robił niespodzianki to pełną gębą. Po zdmuchnięciu świeczki, odnalazł w szufladach nóż do ciasta i łopatkę, aby przenieść ciasto na talerzyki. Wziął narzędzia kuchenne i tort i zaniósł na stół. Zawsze to jakoś bardziej elegancko wyglądało. Jak ten niósł swój przydział, tak dziewczyna miała tylko do dostarczenia na stół właśnie talerzyki i widelczyki. Jak byli już przygotowani, Seth ukroił po sporym kawałku dla każdego. Podczas krojenia, nie mógł wytrzymać i zapytał w końcu:
- Jak się dzisiaj czujesz?
Re: Kuchnia z jadalnią
No cóż, teraz Julie będzie musiała się przyzwyczaić do tego, że nie będzie żadnego winka, piwka, nie mówiąc już o innych, mocniejszych trunkach, które lubiła sobie od czasu do czasu wypić. A teraz będzie musiała się nacieszyć herbatką i owocowymi soczkami.
Szczerze mówiąc Juliette nawet nie pomyślała że Ross nie jest w domu sam. Jakoś tak wyleciało jej z pamięci, że od jakiegoś czasu, jej narzeczony robi za kochanego braciszka i gości u siebie najmłodszą latorośl Davies. Gdyby wiedziała, że na górze, w jednym z pokoi bawi się mała Lilian, na pewno uparłaby się, żeby zjadła torta razem z nimi.
Kiedy chłopak kroił tort, ona usiadła sobie na krzesełko i obserwowała każdy jego ruch.
- Sama piekłam, mam nadzieje że Ci posmakuje - rzuciła wesołym tonem, zanim jeszcze Seth zadał jej pytanie. Natomiast kiedy to doszło do uszu dziewczyny, ta nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć. Teoretycznie, jeśli chodzi o samopoczucie, to nie było wcale źle. Nie miała żadnych mdłości, ani innych męczących dolegliwości. Ale jeśli chodzi o aspekt jej psychiki... oj z tym było gorzej. Chociaż na zewnątrz była uśmiechnięta i zadowolona, tak w środku martwiła się tym wszystkim. Ale bynajmniej nie dała tego po sobie poznać. Nie dzisiaj! Nie chciała zepsuć Rossowi dnia, swoim smętnym humorem. Od odpowiedzenia na pytanie studenta, wybawił ją gwizdek czajnika. No może nie tak do końca wybawił... ale na pewno dał jej więcej czasu. Podniosła się i skierowała się z powrotem do blatu, wyciągnęła z jednej szafki dwa kubki, wrzuciła do nich herbatę i zalała wrzątkiem. Potem jeszcze posłodziła, wymieszała i zaraz znów była tuż obok chłopaka, stawiając na stole dwa kubki z herbatą.
- Dobrze, naprawdę czuje się dziś dobrze - zapewniła chłopaka z uśmiechem, aczkolwiek nie tak szerokim i wesołym jak te które posyłała mu wcześniej, i zanim znów usiadła na krześle, cmoknęła go jeszcze w policzek.
Szczerze mówiąc Juliette nawet nie pomyślała że Ross nie jest w domu sam. Jakoś tak wyleciało jej z pamięci, że od jakiegoś czasu, jej narzeczony robi za kochanego braciszka i gości u siebie najmłodszą latorośl Davies. Gdyby wiedziała, że na górze, w jednym z pokoi bawi się mała Lilian, na pewno uparłaby się, żeby zjadła torta razem z nimi.
Kiedy chłopak kroił tort, ona usiadła sobie na krzesełko i obserwowała każdy jego ruch.
- Sama piekłam, mam nadzieje że Ci posmakuje - rzuciła wesołym tonem, zanim jeszcze Seth zadał jej pytanie. Natomiast kiedy to doszło do uszu dziewczyny, ta nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć. Teoretycznie, jeśli chodzi o samopoczucie, to nie było wcale źle. Nie miała żadnych mdłości, ani innych męczących dolegliwości. Ale jeśli chodzi o aspekt jej psychiki... oj z tym było gorzej. Chociaż na zewnątrz była uśmiechnięta i zadowolona, tak w środku martwiła się tym wszystkim. Ale bynajmniej nie dała tego po sobie poznać. Nie dzisiaj! Nie chciała zepsuć Rossowi dnia, swoim smętnym humorem. Od odpowiedzenia na pytanie studenta, wybawił ją gwizdek czajnika. No może nie tak do końca wybawił... ale na pewno dał jej więcej czasu. Podniosła się i skierowała się z powrotem do blatu, wyciągnęła z jednej szafki dwa kubki, wrzuciła do nich herbatę i zalała wrzątkiem. Potem jeszcze posłodziła, wymieszała i zaraz znów była tuż obok chłopaka, stawiając na stole dwa kubki z herbatą.
- Dobrze, naprawdę czuje się dziś dobrze - zapewniła chłopaka z uśmiechem, aczkolwiek nie tak szerokim i wesołym jak te które posyłała mu wcześniej, i zanim znów usiadła na krześle, cmoknęła go jeszcze w policzek.
Re: Kuchnia z jadalnią
Ross tak samo będzie musiał przywyknąć do braku alkoholu. Za dużo trunki mieszają w jego życiu. Niestety mu nie pomagają, a nawet pogarszają sytuację. Na początku jest wszystko ładnie, pięknie, ale potem wszystko się pieprzy. Ostatnimi czasy Rossa, można powiedzieć, że spotkało szczęście przez jego wpadnięcie w alkoholizm. Znalazł miłość i teraz będzie ojcem. Właśnie, musi dopytać się o szczegóły, bo nie wytrzyma tego spotkania. Nawet odpowiedź dziewczyny o samopoczuciu nie jest wystarczająca dla studenta. Najpierw jednak do uszu Daviesa doszła informacja o własnoręcznie przygotowanym torcie.
- No no no, mam zdolną dziewczynę - powiedział i zaśmiał się. - Na pewno będzie smaczny - dodał.
Krojenie tortu chwilę trwało, ale Ross wolał, żeby było ukrojone więcej kawałków. Zawsze ktoś może chcieć dokładkę, wtedy nie trzeba będzie kroić ponownie.
No dobra, koniec o tym torcie. Jest już ukrojony, herbata też jest już na stole. Pora przejść do sedna sprawy. Nie ma to tamto, student długo nie wytrzyma w niepewności, a minęło sporo czasu od urodzin studentki.
- Juliette - zaczą, ale nie wiedział do końca, jak ma kontynuować. - Zrobiłaś test? - zapytał w końcu.
Miał nadzieję, iż panna Griffiths wie, o jaki test mu chodzi.
- No no no, mam zdolną dziewczynę - powiedział i zaśmiał się. - Na pewno będzie smaczny - dodał.
Krojenie tortu chwilę trwało, ale Ross wolał, żeby było ukrojone więcej kawałków. Zawsze ktoś może chcieć dokładkę, wtedy nie trzeba będzie kroić ponownie.
No dobra, koniec o tym torcie. Jest już ukrojony, herbata też jest już na stole. Pora przejść do sedna sprawy. Nie ma to tamto, student długo nie wytrzyma w niepewności, a minęło sporo czasu od urodzin studentki.
- Juliette - zaczą, ale nie wiedział do końca, jak ma kontynuować. - Zrobiłaś test? - zapytał w końcu.
Miał nadzieję, iż panna Griffiths wie, o jaki test mu chodzi.
Re: Kuchnia z jadalnią
No! Niech będzie solidarny ze swoją narzeczoną, bo jak to tak, jak ona nie może pić, a ten się tutaj upijać będzie. No tak nie może być! Więc jak już mają nie pić to oboje, i już. No z tym alkoholem już bywa, że chociaż zdaje się że picie pozwala nam zapomnieć o problemie, ukoić ból, to z czasem to on się staje problemem i przynosi nam więcej bólu, niż byśmy sobie tego życzyli. Taki zdrajca już z tego alkoholu.
Na słowa chłopaka, wyszczerzyła swoje białe ząbki w uśmiechu. No, no, tak słodzi, a nawet jeszcze nie spróbował. Co to będzie jak poczuje przepyszny smak, rozpływającego się w ustach tortu? (Grunt to skromność, prawda?) No ale w każdym razie Ross uporał się z krojeniem ciasta, każdy miał już kawałek na talerzyku, do tego ciepłą herbatkę, więc mogą się wziąć za jedzenie. No może niekoniecznie...
Kiedy tylko Julie usłyszała, jak jej imię pada z ust Rossa, wiedziała już co ich teraz czeka. Ten jego ton, to spojrzenie, wszystko to wskazywało na to, że po prostu nie może dłużej tak żyć w niewiedzy. Dlatego jego pytanie, bardzo bezpośrednie, tak swoją drogą, wcale nie zaskoczyło studentki. Nie odpowiedziała jednak tak od razu. Nawet nie patrzyła na Rossa, a utkwiła wzrok w kawałku tortu, leżącym na talerzyku przed nią. Przełknęła głośno ślinę, westchnęła ciężko, upiła powoli łyczek herbatki i dopiero kiedy odstawiła kubek ponownie na stolik, pokiwała lekko głową. Przygryzła wargę dość mocno i przeniosła wzrok na chłopaka. W jej oczach tkwił teraz smutek a jednocześnie strach i niepewność. Nie zamierzała jednak się wywodzić, więc powiedziała krótko, tylko jednym słowem.
- Pozytywny.
Na słowa chłopaka, wyszczerzyła swoje białe ząbki w uśmiechu. No, no, tak słodzi, a nawet jeszcze nie spróbował. Co to będzie jak poczuje przepyszny smak, rozpływającego się w ustach tortu? (Grunt to skromność, prawda?) No ale w każdym razie Ross uporał się z krojeniem ciasta, każdy miał już kawałek na talerzyku, do tego ciepłą herbatkę, więc mogą się wziąć za jedzenie. No może niekoniecznie...
Kiedy tylko Julie usłyszała, jak jej imię pada z ust Rossa, wiedziała już co ich teraz czeka. Ten jego ton, to spojrzenie, wszystko to wskazywało na to, że po prostu nie może dłużej tak żyć w niewiedzy. Dlatego jego pytanie, bardzo bezpośrednie, tak swoją drogą, wcale nie zaskoczyło studentki. Nie odpowiedziała jednak tak od razu. Nawet nie patrzyła na Rossa, a utkwiła wzrok w kawałku tortu, leżącym na talerzyku przed nią. Przełknęła głośno ślinę, westchnęła ciężko, upiła powoli łyczek herbatki i dopiero kiedy odstawiła kubek ponownie na stolik, pokiwała lekko głową. Przygryzła wargę dość mocno i przeniosła wzrok na chłopaka. W jej oczach tkwił teraz smutek a jednocześnie strach i niepewność. Nie zamierzała jednak się wywodzić, więc powiedziała krótko, tylko jednym słowem.
- Pozytywny.
Re: Kuchnia z jadalnią
Dobra, tort, herbate, urodziny Daviesa odstawmy już na bok. Może spotkali się w innych okolicznościach, ale te były niecierpiące zwłoki. Zanim Ross zadał pytanie, skosztował odrobinę ciasta i popił ciepłą herbatą. Nie skomentował ciasta jak na razie. Było pyszne, tak jak przypuszczał. On nie miał czasu zrobić tortu na jej urodziny, ale ona na jego już zrobiła. Dobra, po chwili od pytania do uszu stuudenta dotarła odpowiedź. Zanim dziewczyna odpowiedziała, przyglądał jej się z zaciekawieniem. Widział zmianę jej humoru, więc domyślał się, jaka będzie odpowiedź. Wstał i znalazł się przed Juliette. Kucnął przed nia, popatrzyl na nia z dolu i powiedzial:
- Kochanie, nie smuc sie. Damy sobie z tym rade. Ty bedziesz sie dalej uczyla, a ja moge zrezygnowac ze studiow i podjac jakas prace. Obiecalem, ze Ciebie, teraz nawet was - dotknal jej brzucha - nie opuszcze i wiedz, ze tak bedzie. Jestescie dla mnie calym swiatem, ale musimy isc do lekarza, aby dowiedziec sie, czy maluszek jest zdrowy.
Wypowiedzial ten caly swoj monolog ciagle patrzac na dziewczyne. Zaangazowal sie, to doskonale widac po Daviesie.
- Kochanie, nie smuc sie. Damy sobie z tym rade. Ty bedziesz sie dalej uczyla, a ja moge zrezygnowac ze studiow i podjac jakas prace. Obiecalem, ze Ciebie, teraz nawet was - dotknal jej brzucha - nie opuszcze i wiedz, ze tak bedzie. Jestescie dla mnie calym swiatem, ale musimy isc do lekarza, aby dowiedziec sie, czy maluszek jest zdrowy.
Wypowiedzial ten caly swoj monolog ciagle patrzac na dziewczyne. Zaangazowal sie, to doskonale widac po Daviesie.
Re: Kuchnia z jadalnią
Zaraz po wypowiedzeniu tego jednego, najważniejszego słowa, ponownie odwróciła wzrok na bok. Jakoś tak po prostu nie mogła na niego patrzeć. Bała się. Jednak kiedy znalazł się tuż przed nią, zmusiła się, żeby na niego popatrzeć. Jednak nie do końca to chciała usłyszeć od chłopaka. Jasne, potrzebowała jego wsparcia, ale czy w ten sposób?
- Ale ja nie chcę żebyś rzucał studia - żachnęła się, o mało nie podnosząc na chłopaka głosu. - Chciałabym żeby wszystko szło według planu. Żebyśmy oboje skończyli studia, z porządnymi wynikami, potem znaleźli sobie pracę, a dopiero wtedy myślelibyśmy o ślubie, potem o dzieciach - mówiła łamiącym głosem, a ręce znów zaczęły jej delikatnie drżeć. Naprawdę chciała żeby to właśnie wyglądało tak, jak to powiedziała, a tymczasem wszystko się pieprzy, przez jeden pijacki wybryk.
- Myślałam nawet... - zacięła się, bo tak naprawdę kolejne słowa nie chciały przejść jej w tym momencie przez gardło. No ale w końcu się przemogła i dokończyła. Chociaż nawet nie potrafiła swoich myśli ubrać w słowa - żeby, no wiesz... żeby się go pozbyć. Wystarczyłby jeden eliksir i... - no i w tym momencie nie wytrzymała i znów wybuchła płaczem. Nie chciała tego, ale po prostu to było silniejsze od niej. Ona była teraz taka słaba. Zsunęła się z krzesła, żeby uklęknąć przed nim i wtulić się w chłopaka.
- Ja... my, nie da ... my rady... jestem za... za młoda... nie chcę go... nie ch... cę dziecka... chcę... chcę skończyć... stu... dia - łkała w ramię chłopaka, mocząc mu przy tym koszulę swoimi łzami.
Czy naprawdę tego chciała? Chciała pozbyć się dziecka i udawać że nie było sprawy? Szczerze mówiąc, myślała o tym, ale tak naprawdę, nigdy nie odważyłaby się podjąć takiego kroku. Nie usunęłaby ciąży, nie potrafiłaby. A jednak ta myśl ciągle obija jej się w myślach. Że to jedyne wyjście. Że musi pozbyć się dziecka. Że tylko tak będzie mogła w dalszym ciągu żyć w spokoju, skończyć studia i ułożyć sobie życie. Póki co, nie widziała w swoim życiu miejsca na dziecko, nie teraz, kiedy była na studiach i zamierzała je skończyć z wyróżnieniem.
Tak, dziewczyna była kompletnie załamana i nie myślała racjonalnie. A jak sobie pomyślała jeszcze o swoich rodzicach, o braciach, jak pomyślała jak zareagują... Przecież oni mnie zabiją! No cóż... takie myśli na pewno nie pomagały Julie, ale co ona mogła?
Nasuwa się w tym momencie tylko jedno pytanie: Co się stało z tym całym optymizmem, którym Juliette tryskała każdego dnia? Co się stało z tą niepoprawną optymistką, mieszkającą w środku Julie? Co się stało z dawną panienką Griffiths?
- Ale ja nie chcę żebyś rzucał studia - żachnęła się, o mało nie podnosząc na chłopaka głosu. - Chciałabym żeby wszystko szło według planu. Żebyśmy oboje skończyli studia, z porządnymi wynikami, potem znaleźli sobie pracę, a dopiero wtedy myślelibyśmy o ślubie, potem o dzieciach - mówiła łamiącym głosem, a ręce znów zaczęły jej delikatnie drżeć. Naprawdę chciała żeby to właśnie wyglądało tak, jak to powiedziała, a tymczasem wszystko się pieprzy, przez jeden pijacki wybryk.
- Myślałam nawet... - zacięła się, bo tak naprawdę kolejne słowa nie chciały przejść jej w tym momencie przez gardło. No ale w końcu się przemogła i dokończyła. Chociaż nawet nie potrafiła swoich myśli ubrać w słowa - żeby, no wiesz... żeby się go pozbyć. Wystarczyłby jeden eliksir i... - no i w tym momencie nie wytrzymała i znów wybuchła płaczem. Nie chciała tego, ale po prostu to było silniejsze od niej. Ona była teraz taka słaba. Zsunęła się z krzesła, żeby uklęknąć przed nim i wtulić się w chłopaka.
- Ja... my, nie da ... my rady... jestem za... za młoda... nie chcę go... nie ch... cę dziecka... chcę... chcę skończyć... stu... dia - łkała w ramię chłopaka, mocząc mu przy tym koszulę swoimi łzami.
Czy naprawdę tego chciała? Chciała pozbyć się dziecka i udawać że nie było sprawy? Szczerze mówiąc, myślała o tym, ale tak naprawdę, nigdy nie odważyłaby się podjąć takiego kroku. Nie usunęłaby ciąży, nie potrafiłaby. A jednak ta myśl ciągle obija jej się w myślach. Że to jedyne wyjście. Że musi pozbyć się dziecka. Że tylko tak będzie mogła w dalszym ciągu żyć w spokoju, skończyć studia i ułożyć sobie życie. Póki co, nie widziała w swoim życiu miejsca na dziecko, nie teraz, kiedy była na studiach i zamierzała je skończyć z wyróżnieniem.
Tak, dziewczyna była kompletnie załamana i nie myślała racjonalnie. A jak sobie pomyślała jeszcze o swoich rodzicach, o braciach, jak pomyślała jak zareagują... Przecież oni mnie zabiją! No cóż... takie myśli na pewno nie pomagały Julie, ale co ona mogła?
Nasuwa się w tym momencie tylko jedno pytanie: Co się stało z tym całym optymizmem, którym Juliette tryskała każdego dnia? Co się stało z tą niepoprawną optymistką, mieszkającą w środku Julie? Co się stało z dawną panienką Griffiths?
Re: Kuchnia z jadalnią
Juliette się załamywała, więc teraz Davies musiał przejąc inicjatywę bycia optymistycznie nastawionym do świata. Sam nie wiedział, jak sobie z tym wszystkim poradzą, ale miał ogromną nadzieję na sukces. Seth ma wiele rodzeństwa, szczególnie młodszego, dlatego wie, jak ma się obchodzić z dziećmi. Miał nadzieję, że jego rodzice nie wpadną na poomysł, aby mieć jeszcze jedno dziecko, kiedy zostaną dziadkami. Bywają takie przypadki, ale Ross tak nie chciał. Chciał liczyć na pomoc swoich rodziców, kiedy ich wnuczę się już urodzi. Będzie musiał jakoś przekazać im tę informację i od razu powiedzieć, że jest to dziecko z inną dziewczyną, a nie z Aną. Seth pewnie będzie musiał się tłumaczyć, ale rodzice to zrozumieją. Chłopak w końcu jest już dorosły i ma swoje życie. Teraz kucał w kuchni w swoim domu i przytulał Juliette. Pozwalał jej się wypłakać i wygadać. Nie podobało mu się, że dziewczyna myślała o usunięciu ciąży. Seth na to nie pozwoli, przenigdy.
- Jul, nawet tak nie myśl - skarcił ją, kiedy powiedziała o eliksirze. - Damy sobie radę. Póki dziecko jest u Ciebie w brzuchu to jest bezpieczne, jest pod Twoją opieką, a później jakoś się nim zajmiemy - dodał już spokojniej.
Przytulał ją i zaczął głaskać po włosach. Nie przejmował się mokrą koszulką. Seth nie wiedział, co ma jeszcze powiedzieć, więc zdecydował się wypowiedzieć dwa słowa składające się z dziewięciu liter i trzech sylab:
- Kocham Cię Juliette.
- Jul, nawet tak nie myśl - skarcił ją, kiedy powiedziała o eliksirze. - Damy sobie radę. Póki dziecko jest u Ciebie w brzuchu to jest bezpieczne, jest pod Twoją opieką, a później jakoś się nim zajmiemy - dodał już spokojniej.
Przytulał ją i zaczął głaskać po włosach. Nie przejmował się mokrą koszulką. Seth nie wiedział, co ma jeszcze powiedzieć, więc zdecydował się wypowiedzieć dwa słowa składające się z dziewięciu liter i trzech sylab:
- Kocham Cię Juliette.
Re: Kuchnia z jadalnią
No tak, skoro Juliette już nie zarażała optymizmem, to ktoś musi robić to za nią. Tak więc oto rola ta przypadła teraz Rossowi. Początkowo Jul jeszcze jakoś przyswoiła myśl iż zostanie matką, ale potem, kiedy zaczęła nad tym myśleć, w jej głowie zaczęły rodzić się czarne scenariusze, coraz to nowe, a każdy był ciemniejszy od poprzedniego. Chyba po prostu za dużo o tym myślała... przydałby się jej jakiś urlop, podczas którego mogłaby sobie odpocząć i zabawić się, żeby zapomnieć o tym całkowicie i nie musieć o tym myśleć. Tak, tego teraz potrzebowała najbardziej. No i oczywiście ona też będzie musiała poinformować swoich rodziców, że w najbliższym czasie zostaną dziadkami. A Gabriel i Stan zostaną wujkami... wszystko nie tak! Przecież to ona powinna teraz zostać ciotką i być uroczą druhną na ślubie, a nie odwrotnie!
Gdy Ross skarcił ją za ten jej głupi pomysł, podniosła lekko głowę i przeniosła na niego swoje zapłakane oczęta. Popatrzyła na niego trochę jak szczeniaczek, zbity za kare za pogryzienie butów, czy coś w tym stylu... Wysłuchała w milczeniu jego zapewnień. No i tak całkiem szczerze... trochę ją słowa chłopaka uspokoiły. Jednakże nie powiedziała nic, tylko ponownie wtuliła się w niego bez słowa. Jednego była pewna: nie usunie ciąży. Tak naprawdę przecież nie chciała się pozbywać się dziecka. A może rzeczywiście Ross miał rację? Może nie potrzebnie panikuje? Może naprawdę dadzą sobie radę? No a jej rodzice nie zostawią jej chyba na lodzie prawda? Jeżeli naprawdę będą potrzebować pomocy, to będzie mogła się do nich o nią zwrócić, prawda? No i są jeszcze rodzice Rossa, chociaż z nimi to nie miała pojęcia jak to było. Wszak oni zostawili na głowię Rossa jego młodsze rodzeństwo, więc kto wie czy będą mieli ochotę zajmować się wnukiem.
Kocham Cię Juliette
Ponownie odsunęła się delikatnie od studenta, żeby mogła spojrzeć mu w twarz. Już nie zawodziła, nie ryczała jak małe dziecko, ale po policzkach spływały jeszcze niekiedy pojedyncze łzy. Przełknęła ślinę i spojrzała Sethowi prosto w oczy.
- Ja ciebie też kocham, Ross - mruknęła cicho, po czym delikatnie się podniosła i usiadła z powrotem na krzesło, z którego patrzyła sobie z góry na swojego narzeczonego.
Gdy Ross skarcił ją za ten jej głupi pomysł, podniosła lekko głowę i przeniosła na niego swoje zapłakane oczęta. Popatrzyła na niego trochę jak szczeniaczek, zbity za kare za pogryzienie butów, czy coś w tym stylu... Wysłuchała w milczeniu jego zapewnień. No i tak całkiem szczerze... trochę ją słowa chłopaka uspokoiły. Jednakże nie powiedziała nic, tylko ponownie wtuliła się w niego bez słowa. Jednego była pewna: nie usunie ciąży. Tak naprawdę przecież nie chciała się pozbywać się dziecka. A może rzeczywiście Ross miał rację? Może nie potrzebnie panikuje? Może naprawdę dadzą sobie radę? No a jej rodzice nie zostawią jej chyba na lodzie prawda? Jeżeli naprawdę będą potrzebować pomocy, to będzie mogła się do nich o nią zwrócić, prawda? No i są jeszcze rodzice Rossa, chociaż z nimi to nie miała pojęcia jak to było. Wszak oni zostawili na głowię Rossa jego młodsze rodzeństwo, więc kto wie czy będą mieli ochotę zajmować się wnukiem.
Kocham Cię Juliette
Ponownie odsunęła się delikatnie od studenta, żeby mogła spojrzeć mu w twarz. Już nie zawodziła, nie ryczała jak małe dziecko, ale po policzkach spływały jeszcze niekiedy pojedyncze łzy. Przełknęła ślinę i spojrzała Sethowi prosto w oczy.
- Ja ciebie też kocham, Ross - mruknęła cicho, po czym delikatnie się podniosła i usiadła z powrotem na krzesło, z którego patrzyła sobie z góry na swojego narzeczonego.
Re: Kuchnia z jadalnią
Czarne scenariusze są najgorszą możliwością. Trzeba być pozytywnie nastawionym do świata, chociaż ciężko niekiedy jest być optymistą, kiedy życie daje Ci w kość i coś nie idzie po Twojej myśli. Ciąża jest jednym z takich kopniaków w tyłek. Mówi, że trzeba było się zabezpieczać, żeby do tego nie doszło, ale jest ona też darem od losu dla osób pragnących dziecka. Ross chce mieć dziecko, może jeszcze nie teraz, ale jak już będzie to postara się być wspaniałym ojcem. Na pewno będzie to trudne, ale jak rodzice podsyłają mu młodsze rodzeństwo do opieki to widać, że nadaje się do tego. Możliwe też, że sprawdzają jego umiejętności odpowiedzialności. Teraz dał ciała, bo zanim Lilian wprowadziła się do niego, popadł w lekki nałóg alkoholowy i zrobił, nawet wtedy nie swojej dziewczynie ani narzeczonej, dziecko. Teraz jednak musi być twardy i dać sobie radę.
Jak jeszcze kucali na podłodze, otarł dziewczynie łzy, kiedy popatrzyła na niego. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją. Wcześniej ona podniosła go na duchu, teraz pora na niego. Seth nie boi się za bardzo tej sytuacji, przynajmniej na razie, bo chyba jeszcze aż tak do niego nie dotarła. Juliette ostatnimi czasy musiała przechodzić prawdziwe piekło. Nie dosyć, że gonią ją egzaminy, to teraz jeszcze te mdłości i dowiedzenie się, że zostanie matką. Ross jakoś radził sobie z egzaminami. Spędzał czas z siostrą, ale pozwalała mu ona się uczyć. Lilian przypominała o sobie tylko wtedy, kiedy była głodna i jak był czas na spanie. Ta mała to ma jeszcze raj na ziemi przez to, że jest taka mała. Jak zacznie się dla niej szkołą to wtedy zacznie narzekać. Ross wstał, kiedy Juliette usiadła już na swoim miejscu i podszedł do krzesła, żeby usiąść na swoim miejscu. Zaczął myśleć o tym, żeby odesłać najmłodszą siostrę do rodziców. Może nie przeszkadza mu ona za bardzo, ale jak ma się zająć Juliette to nie będzie miał za dużo czasu dla Lilian. Uśmiechnął się nieco szerzej, gdy dziewczyna się uspokoiła i odpowiedziała, że także go kocha. Odetchnął głęboko.
Siedząc na krześle spojrzał na rozpoczęty kawałek tortu. Nie był za bardzo głodny, ale szkoda zmarnować taką pyszność zrobioną własnoręcznie przez panienkę Griffiths.
- Pójdę zanieść kawałek Lilian - powiedział patrząc na swój kawałek.
Po chwili wstał, podszedł do szafki, skąd wyciągnął talerzyk, następnie wziął widelczyk i nałożył kawałek tortu dla siostry.
- Za sekundkę przejdę - powiedział, ostawiając jeszcze talerzyk na stół i podchodząc do dziewczyny. - Napij się proszę herbatki i weź głęboki wdech - zalecił jej i pocałował w czoło.
Wziął ponownie talerzyk z ciastem do ręki i ruszył ku pokojowi Lilian. Dziewczynka stała w drzwiach i wyglądała na oniemiałą. Najwyraźniej musiała podsłuchać rozmowę brata z jego narzeczoną.
- Czy będę musiała wracać do rodziców? - zapytała płaczliwym tonem, kiedy Seth zbliżył się do jej drzwi.
- Nawet tak nie myśl głuptasie - odparł i wszedł z siostrą do pokoju, gdzie postawił na jej biurku talerzyk z ciastem. - Nieładnie tak podsłuchiwać, ale jak już podsłuchałaś to tylko nikomu na razie tego nie mów. Rodzice muszą dowiedzieć się tego ode mnie, to jest mój problem - powiedział jeszcze do niej.
Podszedł do siostry i przytulił ją. Dał całusa w czółko, tak jak przedtem zrobił to Juliette i postanowił zostawić siostrę znów samą w pokoju.
Wrócił do kuchni i zasiadł na swoim miejscu. Uśmiechnął się delikatnie spoglądając na dziewczynę.
- Kochanie, co Ty na to, aby zjeść ten Twój przepyszny specjał i pójść się uspokoić? Można się przejść albo jakbyś chciała to nawet posiedzieć gdzieś w ciszy - zaproponował.
Chciał spędzić jeszcze trochę czasu ze swoją narzeczoną, nieważne w jaki sposób mieliby zorganizować sobie czas. Wziął do ręki widelczyk i powoli zaczął jeść tort. W międzyczasie zastanawiał się, co zrobić z tym fantem, które nazywa się dziecko. Przez to, że jadł mógł nieco dziwnie wyglądać, jakby ta informacja w ogóle go nie wzruszyła, ale naprawdę było inaczej. Ross prowadził wojnę wewnątrz siebie, lecz nie dawał po sobie nic poznać na zewnątrz. Nie chciał przestraszyć dziewczyny swoją wewnętrzną wojną.
Jak jeszcze kucali na podłodze, otarł dziewczynie łzy, kiedy popatrzyła na niego. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją. Wcześniej ona podniosła go na duchu, teraz pora na niego. Seth nie boi się za bardzo tej sytuacji, przynajmniej na razie, bo chyba jeszcze aż tak do niego nie dotarła. Juliette ostatnimi czasy musiała przechodzić prawdziwe piekło. Nie dosyć, że gonią ją egzaminy, to teraz jeszcze te mdłości i dowiedzenie się, że zostanie matką. Ross jakoś radził sobie z egzaminami. Spędzał czas z siostrą, ale pozwalała mu ona się uczyć. Lilian przypominała o sobie tylko wtedy, kiedy była głodna i jak był czas na spanie. Ta mała to ma jeszcze raj na ziemi przez to, że jest taka mała. Jak zacznie się dla niej szkołą to wtedy zacznie narzekać. Ross wstał, kiedy Juliette usiadła już na swoim miejscu i podszedł do krzesła, żeby usiąść na swoim miejscu. Zaczął myśleć o tym, żeby odesłać najmłodszą siostrę do rodziców. Może nie przeszkadza mu ona za bardzo, ale jak ma się zająć Juliette to nie będzie miał za dużo czasu dla Lilian. Uśmiechnął się nieco szerzej, gdy dziewczyna się uspokoiła i odpowiedziała, że także go kocha. Odetchnął głęboko.
Siedząc na krześle spojrzał na rozpoczęty kawałek tortu. Nie był za bardzo głodny, ale szkoda zmarnować taką pyszność zrobioną własnoręcznie przez panienkę Griffiths.
- Pójdę zanieść kawałek Lilian - powiedział patrząc na swój kawałek.
Po chwili wstał, podszedł do szafki, skąd wyciągnął talerzyk, następnie wziął widelczyk i nałożył kawałek tortu dla siostry.
- Za sekundkę przejdę - powiedział, ostawiając jeszcze talerzyk na stół i podchodząc do dziewczyny. - Napij się proszę herbatki i weź głęboki wdech - zalecił jej i pocałował w czoło.
Wziął ponownie talerzyk z ciastem do ręki i ruszył ku pokojowi Lilian. Dziewczynka stała w drzwiach i wyglądała na oniemiałą. Najwyraźniej musiała podsłuchać rozmowę brata z jego narzeczoną.
- Czy będę musiała wracać do rodziców? - zapytała płaczliwym tonem, kiedy Seth zbliżył się do jej drzwi.
- Nawet tak nie myśl głuptasie - odparł i wszedł z siostrą do pokoju, gdzie postawił na jej biurku talerzyk z ciastem. - Nieładnie tak podsłuchiwać, ale jak już podsłuchałaś to tylko nikomu na razie tego nie mów. Rodzice muszą dowiedzieć się tego ode mnie, to jest mój problem - powiedział jeszcze do niej.
Podszedł do siostry i przytulił ją. Dał całusa w czółko, tak jak przedtem zrobił to Juliette i postanowił zostawić siostrę znów samą w pokoju.
Wrócił do kuchni i zasiadł na swoim miejscu. Uśmiechnął się delikatnie spoglądając na dziewczynę.
- Kochanie, co Ty na to, aby zjeść ten Twój przepyszny specjał i pójść się uspokoić? Można się przejść albo jakbyś chciała to nawet posiedzieć gdzieś w ciszy - zaproponował.
Chciał spędzić jeszcze trochę czasu ze swoją narzeczoną, nieważne w jaki sposób mieliby zorganizować sobie czas. Wziął do ręki widelczyk i powoli zaczął jeść tort. W międzyczasie zastanawiał się, co zrobić z tym fantem, które nazywa się dziecko. Przez to, że jadł mógł nieco dziwnie wyglądać, jakby ta informacja w ogóle go nie wzruszyła, ale naprawdę było inaczej. Ross prowadził wojnę wewnątrz siebie, lecz nie dawał po sobie nic poznać na zewnątrz. Nie chciał przestraszyć dziewczyny swoją wewnętrzną wojną.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Royal Street :: Royal Street 15
Strona 2 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach