Kuchnia z jadalnią
+2
Ana Vedran
Ross Seth Davies
6 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Royal Street :: Royal Street 15
Strona 1 z 3
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia z jadalnią
Ostatnio zmieniony przez Ross Seth Davies dnia Pią 16 Sie 2013, 16:50, w całości zmieniany 1 raz
Re: Kuchnia z jadalnią
Bo Davies nie był drobnostką! Dlatego o nim nie zapomniała. Nie był parą kluczy od mieszkania w którym nawet nie mieszkała, z przyczyn jawnych i oczywistych. Przecież gdyby tutaj zamieszkała to najpewniej razem z Rossem zawaliliby studia i inne swoje sprawy. Sprawy które nie potrzebowały zawalenia.
- Nieee, wyglądasz jak mój Ross. - zaprzeczyła z szerokim uśmiechem na twarzy sprzedając mu buziaka w nos. Kiedy poczuła jak jej stopy odrywają się od ziemi zaśmiała się cicho niczym mała dziewczynka. Chociaż nie do końca, bo jak była mała to nikt jej tak nie robił... No, ale nie za dużo urosła, więc wciąż była małą dziewczynką. W każdym razie lubiła kiedy tak robił. Czuła się wtedy lekka jak piórko, a przecież nie do końca tak było. Ujęła pewnie jego dłoń i powędrowała za nim wprost to kuchni by tam siąść na blacie obok przygotowanych przez Daviesa kanapek. Sięgnęła bez pytania o pozwolenie po jedną i ugryzła ją bez zastanowienia. Nic od rana dzisiaj nie jadła, bo przecież kefir w porze obiadowej nie liczy się jako posiłek. Aż przymknęła na chwilę oczy. W takich chwilach zawsze obiecywała sobie, że jakoś nadrobi swoje pokarmowe nawyki. Jak łatwo się domyślić... to wszystko pozostawało w sferze autoobietnic.
- To wszystko dla mnie, czy mam Ci coś zostawić? - zapytała po zjedzeniu pierwszej kanapki z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Jak dobrze, że masz tutaj normalną kuchnię. Ta w akademiku to horror, istny horror. Nikt po sobie nie zmywa i ludzie Ci wyjadają wszystko z półeczki. Wróć... mnie wszystko wyjada ten posrany Patch. - skrzywiła się wypowiadając imię swojego akademikowego wroga i wzięła kolejna kanapeczkę. Najpierw należy się pożywić żeby mieć siłę, prawda?
- Nieee, wyglądasz jak mój Ross. - zaprzeczyła z szerokim uśmiechem na twarzy sprzedając mu buziaka w nos. Kiedy poczuła jak jej stopy odrywają się od ziemi zaśmiała się cicho niczym mała dziewczynka. Chociaż nie do końca, bo jak była mała to nikt jej tak nie robił... No, ale nie za dużo urosła, więc wciąż była małą dziewczynką. W każdym razie lubiła kiedy tak robił. Czuła się wtedy lekka jak piórko, a przecież nie do końca tak było. Ujęła pewnie jego dłoń i powędrowała za nim wprost to kuchni by tam siąść na blacie obok przygotowanych przez Daviesa kanapek. Sięgnęła bez pytania o pozwolenie po jedną i ugryzła ją bez zastanowienia. Nic od rana dzisiaj nie jadła, bo przecież kefir w porze obiadowej nie liczy się jako posiłek. Aż przymknęła na chwilę oczy. W takich chwilach zawsze obiecywała sobie, że jakoś nadrobi swoje pokarmowe nawyki. Jak łatwo się domyślić... to wszystko pozostawało w sferze autoobietnic.
- To wszystko dla mnie, czy mam Ci coś zostawić? - zapytała po zjedzeniu pierwszej kanapki z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Jak dobrze, że masz tutaj normalną kuchnię. Ta w akademiku to horror, istny horror. Nikt po sobie nie zmywa i ludzie Ci wyjadają wszystko z półeczki. Wróć... mnie wszystko wyjada ten posrany Patch. - skrzywiła się wypowiadając imię swojego akademikowego wroga i wzięła kolejna kanapeczkę. Najpierw należy się pożywić żeby mieć siłę, prawda?
Ana VedranAuror - Urodziny : 20/05/1989
Wiek : 35
Skąd : Lastovo, Chorwacja.
Krew : półkrwi.
Re: Kuchnia z jadalnią
Ana jest oczkiem w głowie Ross'a. Chłopak miał w życiu kilka dziewczyn, ale żadna nie była dla niego tak ważna jak panienka Vedran. Nie miał jeszcze żadnych planów co do przyszłości związanej ze studentką. Jak na razie jest ona dla niego najważniejsza. Chłopak jest zadowolony, że w jego życiu x lat temu pojawiła się Ana. Po zaprowadzeniu do kuchni Ross nie gniewał się, że Ana od razu poczęstowała się kanapkami. Kanapki były różne różniste, zawierały one między innymi ser, szynkę, sałatę, pomidory, ogórki i liście rukoli. Przekąski wyszły naprawdę dobre.
- Jedz mój głodomorku - zaśmiał się. - Dla mnie starczy, a jak nie, to jeszcze zrobię. W sumie nie dziwię się, że tak się dzieje w akademiku. Całe szczęście, że mam swój malutki domek. Zawsze to jest azyl, coś, czego nikt sobie nie przywłaszczy - zaoponował.
Już nie raz proponował Anie, aby zamieszkała z nim, ale konsekwencje mogłyby być ogromne, a nie chciał na razie ryzykować.
- Jedz mój głodomorku - zaśmiał się. - Dla mnie starczy, a jak nie, to jeszcze zrobię. W sumie nie dziwię się, że tak się dzieje w akademiku. Całe szczęście, że mam swój malutki domek. Zawsze to jest azyl, coś, czego nikt sobie nie przywłaszczy - zaoponował.
Już nie raz proponował Anie, aby zamieszkała z nim, ale konsekwencje mogłyby być ogromne, a nie chciał na razie ryzykować.
Re: Kuchnia z jadalnią
Ana z uśmiechem na ustach pochłaniała kanapki, czując jak jej żołądek się raduje. Pierwszy głód zażegnany! Myśli o pochłaniaczu swoich jogurtów zgrabnie odrzuciła na bok. Niech ma skoro jest taki potrzebujący.
- Za to moje mieszkanko błaga o więcej uwagi z mojej strony. Niemalże krzyczy "nie chodź do Rossa, chodź do mnie, pomaluj kawałek mnie!"... - wyszczerzyła się radośnie po czym zamknęła dziób kolejną kanapką. Nie dało się ukryć, że jak miała okazję to jadła. Może dobrze, że takie okazje nie zdarzały się zbyt często, bo najpewniej byłaby już taka duża, że powiększanie drzwi byłoby zabiegiem koniecznym i nieuniknionym. Kiedy już wszystko połknęła sięgnęła po sok stojący nieopodal i bez zbędnych ceregieli odkręciła go i wypiła do końca. Zgniotła karton, po czym wrzuciła go do kosza pod zlewem. Wzięła potem talerz na którym były wcześniej kanapki i jak gdyby nic go umyła, po czym wycierając dłonie w ściereczkę spojrzała na Daviesa. Miał zdecydowanie za dużo ubrań na sobie i chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Podeszła do niego powoli mrużąc nieco powieki, po czym jej wargi przylgnęły dość zaczepnie do jego warg, a dłonie zaczęły rozpinać guziki koszuli.
- Za to moje mieszkanko błaga o więcej uwagi z mojej strony. Niemalże krzyczy "nie chodź do Rossa, chodź do mnie, pomaluj kawałek mnie!"... - wyszczerzyła się radośnie po czym zamknęła dziób kolejną kanapką. Nie dało się ukryć, że jak miała okazję to jadła. Może dobrze, że takie okazje nie zdarzały się zbyt często, bo najpewniej byłaby już taka duża, że powiększanie drzwi byłoby zabiegiem koniecznym i nieuniknionym. Kiedy już wszystko połknęła sięgnęła po sok stojący nieopodal i bez zbędnych ceregieli odkręciła go i wypiła do końca. Zgniotła karton, po czym wrzuciła go do kosza pod zlewem. Wzięła potem talerz na którym były wcześniej kanapki i jak gdyby nic go umyła, po czym wycierając dłonie w ściereczkę spojrzała na Daviesa. Miał zdecydowanie za dużo ubrań na sobie i chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Podeszła do niego powoli mrużąc nieco powieki, po czym jej wargi przylgnęły dość zaczepnie do jego warg, a dłonie zaczęły rozpinać guziki koszuli.
Ana VedranAuror - Urodziny : 20/05/1989
Wiek : 35
Skąd : Lastovo, Chorwacja.
Krew : półkrwi.
Re: Kuchnia z jadalnią
Chłopak zaśmiał się, kiedy dziewczyna sparodiowała swoje mieszkanie. Nie ma co się dziwić, że jej mieszkanie woła o to. W końcu dziewczyna spędza dużo czasu na akademii lub u właściciela domu przy ulicy Royal Street 15, gdzie obecnie się znajdują.
Ross był zaskoczony, że Ana sprząta po sobie. Jest w gościach, więc nie musi tego robić.
- Spokojnie, spokojnie - zawołał podbiegając do niej i wyrywając jej talerz z rąk. - Porządki zostaw mnie, nie będę Cię wykorzystywał - stwierdził i dokończył myć naczynie.
Davies nie był głodny. Wcześniej zjadł dosyć duży obiad. Nie lubił gotować tylko dla siebie, ale ważne, że cokolwiek je. Nie jest aż taki dobry w kulinariach, żeby iść do jakiegoś programu kulinarnego, ale dla siebie lubi coś ugotować. Może nie tyle dla siebie, co dla Any.
Kolejna sytuacja aż tak go nie zdziwiła. Sam przylgnął do dziewczyny, a kiedy ta zaczęła rozpinać mu koszulę zaczął nabierać większej ochoty na spróbowanie ciała dziewczyny. Całował ją ze szczerością, z namiętnością. Chwycił ją w talii i bardziej przsunął do siebie. Jedna z jego dłoni wylądowała na pośladkach dziewczyny. Spódniczka była dosyć krótka, więc bez problemu chłopak ją podwinął i dorwał się do bielizny swojej ukochanej.
Ross był zaskoczony, że Ana sprząta po sobie. Jest w gościach, więc nie musi tego robić.
- Spokojnie, spokojnie - zawołał podbiegając do niej i wyrywając jej talerz z rąk. - Porządki zostaw mnie, nie będę Cię wykorzystywał - stwierdził i dokończył myć naczynie.
Davies nie był głodny. Wcześniej zjadł dosyć duży obiad. Nie lubił gotować tylko dla siebie, ale ważne, że cokolwiek je. Nie jest aż taki dobry w kulinariach, żeby iść do jakiegoś programu kulinarnego, ale dla siebie lubi coś ugotować. Może nie tyle dla siebie, co dla Any.
Kolejna sytuacja aż tak go nie zdziwiła. Sam przylgnął do dziewczyny, a kiedy ta zaczęła rozpinać mu koszulę zaczął nabierać większej ochoty na spróbowanie ciała dziewczyny. Całował ją ze szczerością, z namiętnością. Chwycił ją w talii i bardziej przsunął do siebie. Jedna z jego dłoni wylądowała na pośladkach dziewczyny. Spódniczka była dosyć krótka, więc bez problemu chłopak ją podwinął i dorwał się do bielizny swojej ukochanej.
Re: Kuchnia z jadalnią
Czuła jak jej serce zaczyna coraz bardziej przyspieszać a w okolicach brzucha pojawia się przyjemne mrowienie bynajmniej nie spowodowane dopiero co zjedzonymi kanapkami.
- Daj spokój, przecież prawie tu mieszkam. - przerwała na chwilę kręcąc teatralnie oczętami. Nie dało się ukryć, że czuła się w tym domu swobodnie. Może aż nazbyt swobodnie. Pewnie dlatego, że tu zawsze był Ross i tylko Ross. Nigdy nie trafiła na wizytę jego rodzeństwa, czy coś w tym stylu. Nawet chyba nie dopuszczała do siebie myśli, że kiedyś może na coś takiego natrafić. Wróciła do całowania warg Brytyjczyka, powoli ściągając z niego koszulę. Kiedy zbędny kawałek znalazł się na podłodze uśmiechnęła się nie przerywając pocałunku. Czując dłonie Daviesa na swoim tyłku jak gdyby nic podskoczyła oplatając go nogami w pasie. Dłonie znalazły się na jego karku, a ona znów miała uczucie, że waży kilka kilogramów.
- Jak zwykle rzeczowy Ross. - zaśmiała się cicho na chwilę przerywając pocałunek. W zasadzie na dłuższą chwilę, bo powoli i delikatnie zaczęła całować jego szyję.
- Może chodźmy do pokoju... - zasugerowała, choć w jej głosie słychać było już zniecierpliwienie. Nic dziwnego, rzeczowa z niej kobietka była. Od zawsze. Może dlatego od x lat łykała tabletki antykoncepcyjne, żeby nie mieć problemów w razie gdyby zapomnieli o tak cudownym wynalazku cywilizacji jak prezerwatywa? Prawdopodobnie. Wolała zapobiegać niż wychowywać...
- Daj spokój, przecież prawie tu mieszkam. - przerwała na chwilę kręcąc teatralnie oczętami. Nie dało się ukryć, że czuła się w tym domu swobodnie. Może aż nazbyt swobodnie. Pewnie dlatego, że tu zawsze był Ross i tylko Ross. Nigdy nie trafiła na wizytę jego rodzeństwa, czy coś w tym stylu. Nawet chyba nie dopuszczała do siebie myśli, że kiedyś może na coś takiego natrafić. Wróciła do całowania warg Brytyjczyka, powoli ściągając z niego koszulę. Kiedy zbędny kawałek znalazł się na podłodze uśmiechnęła się nie przerywając pocałunku. Czując dłonie Daviesa na swoim tyłku jak gdyby nic podskoczyła oplatając go nogami w pasie. Dłonie znalazły się na jego karku, a ona znów miała uczucie, że waży kilka kilogramów.
- Jak zwykle rzeczowy Ross. - zaśmiała się cicho na chwilę przerywając pocałunek. W zasadzie na dłuższą chwilę, bo powoli i delikatnie zaczęła całować jego szyję.
- Może chodźmy do pokoju... - zasugerowała, choć w jej głosie słychać było już zniecierpliwienie. Nic dziwnego, rzeczowa z niej kobietka była. Od zawsze. Może dlatego od x lat łykała tabletki antykoncepcyjne, żeby nie mieć problemów w razie gdyby zapomnieli o tak cudownym wynalazku cywilizacji jak prezerwatywa? Prawdopodobnie. Wolała zapobiegać niż wychowywać...
Ana VedranAuror - Urodziny : 20/05/1989
Wiek : 35
Skąd : Lastovo, Chorwacja.
Krew : półkrwi.
Re: Kuchnia z jadalnią
Nie ma to jak wakacje. Właściwie Thomas nigdy nie myślał o nauce. Co wiedział to pisał, co nie to nie. Uczył się? Gotować, to pewne. Właściwe w kuchni to on był mistrzem. Właśnie krzątał się w kuchni w swoim fartuszku w serduszka. Robił naleśniki. Jego zeszyt z przepisami leżał obok, z kilka książek kucharskich na stole. Lubił w między czasie studiować przepisy.
- 80 g gorzkiej czekolady, 1 łyżka kakao, 500 ml mleka...- mruczał pod nosem, a w między czasie podgrzewał mleko, dodawał czekoladę i mieszał, czytając przepisy z książki kucharskiej " Jak gotować i nie zwariować". No cóż, książka świetna dla Thomas'a, to na pewno! Odłożył lekturę i znów...
- Smażyć na patelni, lekko zwilżonej olejem, z obu stron na niedużym ogniu. Pilnować, by się zbyt mocno nie przypiekły, bardziej miękkie są smaczniejsze...- mruknął i znów. Książka, a w między czasie przerzucał naleśniki na drugą stronę.
Taki właśnie był Tom. Gotowanie, kuchnia i ten fartuszek to jego cały świat. Zapominał o wszystkim.
- 80 g gorzkiej czekolady, 1 łyżka kakao, 500 ml mleka...- mruczał pod nosem, a w między czasie podgrzewał mleko, dodawał czekoladę i mieszał, czytając przepisy z książki kucharskiej " Jak gotować i nie zwariować". No cóż, książka świetna dla Thomas'a, to na pewno! Odłożył lekturę i znów...
- Smażyć na patelni, lekko zwilżonej olejem, z obu stron na niedużym ogniu. Pilnować, by się zbyt mocno nie przypiekły, bardziej miękkie są smaczniejsze...- mruknął i znów. Książka, a w między czasie przerzucał naleśniki na drugą stronę.
Taki właśnie był Tom. Gotowanie, kuchnia i ten fartuszek to jego cały świat. Zapominał o wszystkim.
Thomas DaviesStudent: Magiczne Stworzenia - Urodziny : 01/01/1993
Wiek : 31
Skąd : Selston
Krew : półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Ross nie mógł wytrzymać w domu, więc rano wyszedł na spacer. Rozmyślał, aż w końcu postanowił wrócić do domu. Stanął przed drzwiami i wyciągnął klucze. Miał w zwyczaju zamykać drzwi na klucz, nawet jak ktoś był w środku budynku. Jest czarodziejem, więc nie ma co obawiać się kradzieży, jednak wolał być ostrożny. Wszedłszy do domu poczuł już zapach naleśników i usłyszał mówiącego do siebie młodszego brata. Rzucił klucze na stolik i stanął w drzwiach do kuchni.
- Widzę, że Tom jest w swoim żywiole - zaśmiał się.
Brat poprawił mu humor. Usiadł przy stole i zaczął mu się przyglądać. Po chwili pomyślał, że mu pomoże, więc wstał, wyciągnął z szafki szklanki i sokowirówkę. Najlepiej smakuje świeżo wyciśnięty sok. Zabrał z miseczki kilka pomarańczy i przygotował je, aby zrobić z nich sok.
- Jakieś plany na wakacje? - zapytał Thomasa.
Miło by było spędzić wakacje w gronie rodzinnym, chociaż musi dogadać się z bratem i siostrą, którzy u niego mieszkają.
- Widzę, że Tom jest w swoim żywiole - zaśmiał się.
Brat poprawił mu humor. Usiadł przy stole i zaczął mu się przyglądać. Po chwili pomyślał, że mu pomoże, więc wstał, wyciągnął z szafki szklanki i sokowirówkę. Najlepiej smakuje świeżo wyciśnięty sok. Zabrał z miseczki kilka pomarańczy i przygotował je, aby zrobić z nich sok.
- Jakieś plany na wakacje? - zapytał Thomasa.
Miło by było spędzić wakacje w gronie rodzinnym, chociaż musi dogadać się z bratem i siostrą, którzy u niego mieszkają.
Re: Kuchnia z jadalnią
I tak o to naleśniki były prawie gotowe. Naleśniki czekoladowe. Tom oblizał palce z czekolady, po czym wytarł je o swój ładny fartuszek. Na początku nie zauważył Ross'a, który wszedł do kuchni lecz gdy starszy brat zaczął przyrządzać sok z pomarańczy od razu został zauważony przez Thomas'a.
- O, hej.- przywitał się, odsłaniając tym samym swe białe zęby. Następnie zabrał się za wyjmowanie naleśników i rozkładanie ich na talerze. Skoro Ross przyszedł będą smaczniejsze. Uśmiechnął się, lubił gotować dla rodziny czy znajomych, dla wszystkich. Powinien jednak iść na kucharza. Taki pomysł kiedyś krążył w jego głowie ale swoją pierwszą miłość już miał.
Na pytanie brata na chwile się zamyślił. Miał jakieś plany na wakacje? Nie raczej nie...
- Nie... myślałem, że ty jakieś masz... no wiesz ze swoją dziewczyną- nałożył dużą porcje sobie i Seth'owi, po czym zdjął fartuszek i usiadł do posiłku. Zabrał się za naleśnika, aczkolwiek wpierw ozdobił go polewą czekoladową. Ugryzł i niemal że z pełną buzią wybełkotał.
- Wiesz zastanawiałem się nad wspólnymi wakacjami, ja, Ty i nasza mała złośnica Sam.- przełknął i popił sokiem. Spojrzał na naleśniki Ross'a
- Jesz? Dobre są.
- O, hej.- przywitał się, odsłaniając tym samym swe białe zęby. Następnie zabrał się za wyjmowanie naleśników i rozkładanie ich na talerze. Skoro Ross przyszedł będą smaczniejsze. Uśmiechnął się, lubił gotować dla rodziny czy znajomych, dla wszystkich. Powinien jednak iść na kucharza. Taki pomysł kiedyś krążył w jego głowie ale swoją pierwszą miłość już miał.
Na pytanie brata na chwile się zamyślił. Miał jakieś plany na wakacje? Nie raczej nie...
- Nie... myślałem, że ty jakieś masz... no wiesz ze swoją dziewczyną- nałożył dużą porcje sobie i Seth'owi, po czym zdjął fartuszek i usiadł do posiłku. Zabrał się za naleśnika, aczkolwiek wpierw ozdobił go polewą czekoladową. Ugryzł i niemal że z pełną buzią wybełkotał.
- Wiesz zastanawiałem się nad wspólnymi wakacjami, ja, Ty i nasza mała złośnica Sam.- przełknął i popił sokiem. Spojrzał na naleśniki Ross'a
- Jesz? Dobre są.
Thomas DaviesStudent: Magiczne Stworzenia - Urodziny : 01/01/1993
Wiek : 31
Skąd : Selston
Krew : półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Zrobienie soku nie było czymś nadzwyczajnym. Seth pokroił pomarańcze i wsadził je do maszyny, którą następnie włączył. Niby rodzina Daviesów jest rodziną czarodziejów, jednak w domu Ross'a znajdowało się bardzo dużo mugolskich urządzeń. Przywykł on już do nich, ale potrafiłby sobie poradzić bez sokowirówki na ten przykład. Jest jednak nowoczesnym czarodziejem, więc nie ma zamiaru wyciskać sok własnoręcznie. Nalał sok do szklanek i postawił je za talerzami, które Thomas postawił już na stole jadalnym. Starszy Davies usiadł obok brata i wtedy kontynuował rozmowę, którą rozpoczęli przed hałasem sokowirówki.
- Jeszcze nie mam żadnych planów, można spontanicznie gdzieś wyjechać. A Ana gdzieś wyjeżdża ze swoimi koleżankami, chociaż mogę się jej zapytać, czy aby nie pojechałaby gdzieś z nami - wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na niego.
Nie było żadnych wieści od Any. Czasem martwił się o nią, ale miał nie dzwonić, więc nie dzwoni. Dziewczyna o pisaniu nic nie wspominała, jednak poczeka z tym do końca śniadania.
- A wyjazd w trójkę dobrze nam zrobi. Hmmm... Co Ty na to, aby wywieźć Sami na przykład do Francji? - zagadnął.
Wziął do ręki szklankę z przygotowanym przez siebie sokiem. Powąchał i już wiedział, że jedna pomarańcza była słodka, a druga bardziej gorzka, jednak połączenie dwóch owoców było wyśmienitym rozwiązaniem. Upił łyka i spojrzał na naleśniki zrobione przez brata.
- Wierzę w Twój talent kulinarny i oczywiście, że je zjem - odkroił kawałek suchego naleśnika i wsadził go sobie do ust. - Wyśmienite - przyznał, mając ciasto w ustach.
- Jeszcze nie mam żadnych planów, można spontanicznie gdzieś wyjechać. A Ana gdzieś wyjeżdża ze swoimi koleżankami, chociaż mogę się jej zapytać, czy aby nie pojechałaby gdzieś z nami - wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na niego.
Nie było żadnych wieści od Any. Czasem martwił się o nią, ale miał nie dzwonić, więc nie dzwoni. Dziewczyna o pisaniu nic nie wspominała, jednak poczeka z tym do końca śniadania.
- A wyjazd w trójkę dobrze nam zrobi. Hmmm... Co Ty na to, aby wywieźć Sami na przykład do Francji? - zagadnął.
Wziął do ręki szklankę z przygotowanym przez siebie sokiem. Powąchał i już wiedział, że jedna pomarańcza była słodka, a druga bardziej gorzka, jednak połączenie dwóch owoców było wyśmienitym rozwiązaniem. Upił łyka i spojrzał na naleśniki zrobione przez brata.
- Wierzę w Twój talent kulinarny i oczywiście, że je zjem - odkroił kawałek suchego naleśnika i wsadził go sobie do ust. - Wyśmienite - przyznał, mając ciasto w ustach.
Re: Kuchnia z jadalnią
Oczywiście Thomas także wierzył w swój talent kulinarny. Właściwie chyba każdy z ich rodziny posiadał, ów uzdolnienia. Na pochwałę od Seth'a wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, po czym znów powrócił do jedzenia. Nie odzywał się dłuższą chwile, jakby wszystko chciał przemyśleć. Albo nie, jakby planował już podróż sekunda po sekundzie. Najwidoczniej myślami przeniósł się już do Francji.
- Wywieźć Sam do Francji mówisz...- Tom uczynił zatroskaną minę lecz były to tylko pozory i w końcu się roześmiał.- Jasne, wywieziemy ją gdziekolwiek zechcesz. Zawsze jestem po twojej stronie braciszku.- wziął swój fartuszek, jakby to była pierwsza rzecz, którą zamierzał spakować. Zawiązał go i zebrał brudne naczynia - rozpoczął zmywanie. Lubił zmywać, a jeszcze bardziej gotować. Wszystko co działo się w kuchni kochał!
W końcu zakończył tą niby na pozór żmudną pracę i spojrzał na Ross'a. Uwinął się z naczyniami raz dwa, więc brat nie musiał długo czekać.
- Francja do doskonały pomysł na spędzenie wakacji. Zwłaszcza, że znasz język i ja również, a Sami się podszkoli. No właśnie, a gdzie nasza kochana siostra? Czyżby znowu zabalowała na jakiejś imprezie? Widziałeś ją ostatnio?
- Wywieźć Sam do Francji mówisz...- Tom uczynił zatroskaną minę lecz były to tylko pozory i w końcu się roześmiał.- Jasne, wywieziemy ją gdziekolwiek zechcesz. Zawsze jestem po twojej stronie braciszku.- wziął swój fartuszek, jakby to była pierwsza rzecz, którą zamierzał spakować. Zawiązał go i zebrał brudne naczynia - rozpoczął zmywanie. Lubił zmywać, a jeszcze bardziej gotować. Wszystko co działo się w kuchni kochał!
W końcu zakończył tą niby na pozór żmudną pracę i spojrzał na Ross'a. Uwinął się z naczyniami raz dwa, więc brat nie musiał długo czekać.
- Francja do doskonały pomysł na spędzenie wakacji. Zwłaszcza, że znasz język i ja również, a Sami się podszkoli. No właśnie, a gdzie nasza kochana siostra? Czyżby znowu zabalowała na jakiejś imprezie? Widziałeś ją ostatnio?
Thomas DaviesStudent: Magiczne Stworzenia - Urodziny : 01/01/1993
Wiek : 31
Skąd : Selston
Krew : półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Samantha miała zwyczaj spania do późna. Po wczorajszej imprezie, pierwsze co zrobiła kiedy wróciła do domu to położyła się do łóżka. Zasnęła wyjątkowo wcześnie jak na nią, dlatego nie mogła już dłużej spać. Dodatkowo do jej pokoju doleciał zapach naleśników Toma. Dlatego też taka nieprzytomna zwlekła się z łóżka i w piżamie, na boso, rozczochrana powędrowała do kuchni.
No właśnie, a gdzie nasza kochana siostra?
Były to pierwsze słowa, które dotarły do dziewczyny po wejściu do pomieszczenia. Poczłapała więc bliżej braci żeby dać im znać że jeszcze żyje.
- Żyje nie martw się - odparła zaspanym głosem. - Jestem grzeczna, nie rozrabiam - dodała jeszcze z niewinnym uśmieszkiem.
Następnie zaczęła się krzątać po kuchni, w poszukiwaniu źródła zapachu. Jednak nie znalazła nic, poza sokiem pomarańczowym w sokowirówce. Widocznie jej ukochani pedantyczni bracia już wszystko sprzątnęli. Wzięła więc szklankę, nalała sobie jeszcze resztkę soku i odwróciła się go chłopaków.
- Poczułam jedzenie, przyznać się teraz co jedliście. I tłumaczyć się, dlaczego nic mi nie zostawiliście - po marudziła po czym zatopiła usta w soku. Nie odrywała przeszywającego wzroku z braci.
- Co tam spiskujecie przeciw mnie, co?
No właśnie, a gdzie nasza kochana siostra?
Były to pierwsze słowa, które dotarły do dziewczyny po wejściu do pomieszczenia. Poczłapała więc bliżej braci żeby dać im znać że jeszcze żyje.
- Żyje nie martw się - odparła zaspanym głosem. - Jestem grzeczna, nie rozrabiam - dodała jeszcze z niewinnym uśmieszkiem.
Następnie zaczęła się krzątać po kuchni, w poszukiwaniu źródła zapachu. Jednak nie znalazła nic, poza sokiem pomarańczowym w sokowirówce. Widocznie jej ukochani pedantyczni bracia już wszystko sprzątnęli. Wzięła więc szklankę, nalała sobie jeszcze resztkę soku i odwróciła się go chłopaków.
- Poczułam jedzenie, przyznać się teraz co jedliście. I tłumaczyć się, dlaczego nic mi nie zostawiliście - po marudziła po czym zatopiła usta w soku. Nie odrywała przeszywającego wzroku z braci.
- Co tam spiskujecie przeciw mnie, co?
Re: Kuchnia z jadalnią
Obaj bracia są nad wymiar uprzejmi dla swojej siostry. Planowali zabrać ją na wycieczkę, a to, że się nie dogada z nikim to już inna sprawa.
- Tak, warto znać języki, aby móc się na wakacjach porozumieć. Nie każdy zna angielski - odpowiedział.
Pomyślał sobie, że może napisać do Any. Nie powinno ani jemu ani jej to zaszkodzić. Zawsze może zapytać się, czy pojechałaby z nimi. Wyciągnął telefon z kieszeni i nacisnął kilka przycisków, aby uruchomić element do pisania wiadomości. Wybrał, że nadawcą ma być Ana i napisał do niej krótką wiadomość: ,,Cześć planujemy wybrać się na kilka dni do Francji, aby pokazać Sam, jak wygląda świat. Może chciałabyś wybrać się tam z nami? Czekam na odpowiedź. Kocham Cię. Ross''. Następnie nacisnął przycisk z napisem wyślij i wiadomość poszła.
W tym momencie do kuchni weszła najmłodsza Daviesówna. Także w tym czasie Thomas wspominał o niej. Seth uśmiechnął się na widok siostry.
- Jedliśmy naleśniki. Tom powinien zrobić więcej. A nie spiskujemy, tylko chcemy zabrać Cię na wycieczkę - wyjaśnił spokojnie.
- Tak, warto znać języki, aby móc się na wakacjach porozumieć. Nie każdy zna angielski - odpowiedział.
Pomyślał sobie, że może napisać do Any. Nie powinno ani jemu ani jej to zaszkodzić. Zawsze może zapytać się, czy pojechałaby z nimi. Wyciągnął telefon z kieszeni i nacisnął kilka przycisków, aby uruchomić element do pisania wiadomości. Wybrał, że nadawcą ma być Ana i napisał do niej krótką wiadomość: ,,Cześć planujemy wybrać się na kilka dni do Francji, aby pokazać Sam, jak wygląda świat. Może chciałabyś wybrać się tam z nami? Czekam na odpowiedź. Kocham Cię. Ross''. Następnie nacisnął przycisk z napisem wyślij i wiadomość poszła.
W tym momencie do kuchni weszła najmłodsza Daviesówna. Także w tym czasie Thomas wspominał o niej. Seth uśmiechnął się na widok siostry.
- Jedliśmy naleśniki. Tom powinien zrobić więcej. A nie spiskujemy, tylko chcemy zabrać Cię na wycieczkę - wyjaśnił spokojnie.
Re: Kuchnia z jadalnią
Nie spodziewał się, że naglę do kuchni wkroczy siostra. Oczywiście, że się martwił tylko czasem zapominał o martwieniu się, o siostrę ale tego nie zamierzał mówić na głos.
- No Sami, jesteś...- niespodziewanie wydawało mu się, że usłyszał żabi rechot. No i ponownie kochany braciszek Tom stracił kontakt ze światem.- Ross ma racje.- dodał i zaczął na czworaka chodzić po kuchni, zaglądając to pod szafki kuchenne czy jakieś meble. Oczywiście najpierw sprawdził pod stołem. Nie ma jej? Nagle wyłonił się za stołu i nadal klęcząc spojrzał na siostrę.
- Podejrzewam, że w tej rodzinie nie tylko ja jestem uzdolniony kulinarnie. Naczynia umyte, możesz machnąć sobie naleśniki.- wyszczerzył się w promiennym uśmiechu. Jak on kochał siostrzyczkę. Ponownie zanurzył się pod stół.
- Mam! Gdzieś ty się podziewała?- uderzył głową o drewniany blat.- chole... Oma żabko!-poprawił się szybko i wyszedł z żabiej kryjówki, trzymając zwierzątko, a raczej znalezisko.- Moja żabcia.- pocałował ropuchę, jakby wierząc w to że zmieni się w prawdziwą księżniczkę. No przydałoby się, zwłaszcza że Thomas unikał dziewczyn jak ognia. Wystarczyła mu jedna królewna w domu. Kiedy już dopieścił swoją pupilkę, spojrzał na siostrę i brata.
- To jak Sami, słonko, jedziemy na wycieczkę?- i znów ten uśmiech. Irytujący? Nie na pewno nie...
- No Sami, jesteś...- niespodziewanie wydawało mu się, że usłyszał żabi rechot. No i ponownie kochany braciszek Tom stracił kontakt ze światem.- Ross ma racje.- dodał i zaczął na czworaka chodzić po kuchni, zaglądając to pod szafki kuchenne czy jakieś meble. Oczywiście najpierw sprawdził pod stołem. Nie ma jej? Nagle wyłonił się za stołu i nadal klęcząc spojrzał na siostrę.
- Podejrzewam, że w tej rodzinie nie tylko ja jestem uzdolniony kulinarnie. Naczynia umyte, możesz machnąć sobie naleśniki.- wyszczerzył się w promiennym uśmiechu. Jak on kochał siostrzyczkę. Ponownie zanurzył się pod stół.
- Mam! Gdzieś ty się podziewała?- uderzył głową o drewniany blat.- chole... Oma żabko!-poprawił się szybko i wyszedł z żabiej kryjówki, trzymając zwierzątko, a raczej znalezisko.- Moja żabcia.- pocałował ropuchę, jakby wierząc w to że zmieni się w prawdziwą księżniczkę. No przydałoby się, zwłaszcza że Thomas unikał dziewczyn jak ognia. Wystarczyła mu jedna królewna w domu. Kiedy już dopieścił swoją pupilkę, spojrzał na siostrę i brata.
- To jak Sami, słonko, jedziemy na wycieczkę?- i znów ten uśmiech. Irytujący? Nie na pewno nie...
Thomas DaviesStudent: Magiczne Stworzenia - Urodziny : 01/01/1993
Wiek : 31
Skąd : Selston
Krew : półkrwi
Re: Kuchnia z jadalnią
Wodziła podejrzliwie Toma wzrokiem, marszcząc brwi. Co on do jasnej cholery wyprawia? Przeszło jej przez myśl, podczas gdy brat czołgał się na czworakach po kuchni.
Podejrzewam, że w tej rodzinie nie tylko ja jestem uzdolniony kulinarnie. Naczynia umyte, możesz machnąć sobie naleśniki.
Popatrzyła na niego pobłażliwie. Samantha i kuchenka, z połączenia tej dwójki mogło wyjść tylko jedno. Pożar, wybuch, czy coś w ten deseń. A tego przecież nikt nie chciał.
- Czy ty chcesz żeby ten piękny domek stanął w płomieniach? - zapytała, kiedy do rozmowy wtrącił się drugi kochany braciszek. Uwagę na temat zabrania jej na wycieczkę, puściła mimo uszu. Rozejrzała się po kuchni jeszcze raz. Tym razem znalazła talerz odwrócony do góry nogami. On musiał służyć jako kryjówka naleśników. Tak też było, co dziewczyna przyjęła z szerokim uśmiechem. Sami odwróciła się w stronę Toma, z zamiarem wystawienia mu języka, kiedy usłyszała huk. Zaraz po tym spod stołu wyjawił się braciszek, ze swoją żabą.
- Ty masz jakąś manie na punkcie tej ropuchy - stwierdziła z obrzydzeniem, kiedy brat obdarzył zwierzaka pocałunkiem dodała jeszcze - Teraz czekaj aż zamieni się w 'ksiencia ze bajki' - zaczęła nabijać się z Toma, cytując tym samym pewną postać z mugolskiej bajki.
No i znowu wrócili do tematu wycieczki. Angielka razem z talerzem naleśników i szklanką soku usiadła przy stole zjadając swoje śniadanie. Uniosła leniwie brwi patrząc teraz to na jednego to na drugiego brata? Przełknęła to co miała w buzi i popiła sokiem.
- Wycieczka? Co wy znowu wymyśliliście? - zapytała po czym wzięła kolejnego łyka soku. Kiedy odstawiła szklankę zapytała jeszcze: - Gdzie i kiedy?
Podejrzewam, że w tej rodzinie nie tylko ja jestem uzdolniony kulinarnie. Naczynia umyte, możesz machnąć sobie naleśniki.
Popatrzyła na niego pobłażliwie. Samantha i kuchenka, z połączenia tej dwójki mogło wyjść tylko jedno. Pożar, wybuch, czy coś w ten deseń. A tego przecież nikt nie chciał.
- Czy ty chcesz żeby ten piękny domek stanął w płomieniach? - zapytała, kiedy do rozmowy wtrącił się drugi kochany braciszek. Uwagę na temat zabrania jej na wycieczkę, puściła mimo uszu. Rozejrzała się po kuchni jeszcze raz. Tym razem znalazła talerz odwrócony do góry nogami. On musiał służyć jako kryjówka naleśników. Tak też było, co dziewczyna przyjęła z szerokim uśmiechem. Sami odwróciła się w stronę Toma, z zamiarem wystawienia mu języka, kiedy usłyszała huk. Zaraz po tym spod stołu wyjawił się braciszek, ze swoją żabą.
- Ty masz jakąś manie na punkcie tej ropuchy - stwierdziła z obrzydzeniem, kiedy brat obdarzył zwierzaka pocałunkiem dodała jeszcze - Teraz czekaj aż zamieni się w 'ksiencia ze bajki' - zaczęła nabijać się z Toma, cytując tym samym pewną postać z mugolskiej bajki.
No i znowu wrócili do tematu wycieczki. Angielka razem z talerzem naleśników i szklanką soku usiadła przy stole zjadając swoje śniadanie. Uniosła leniwie brwi patrząc teraz to na jednego to na drugiego brata? Przełknęła to co miała w buzi i popiła sokiem.
- Wycieczka? Co wy znowu wymyśliliście? - zapytała po czym wzięła kolejnego łyka soku. Kiedy odstawiła szklankę zapytała jeszcze: - Gdzie i kiedy?
Re: Kuchnia z jadalnią
Seth przyglądał się bratu ze zdumieniem. Nie rozumiał tego, co ten w tej chwili wyprawiał. Wolał się tym za bardzo nie przejmować. Poczuł, że telefon zaczął mu wibrować. Była to informacja, że wiadomość została dostarczona. Ucieszył się z tego powodu, jednak na razie nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Z czasem powinien ją dostać, chociaż wiedział, że panna Vedran ma już wakacyjne plany. Pomyślał, że po tak sytym śniadaniu może ponownie wyjść z domu i porozglądać się po mieście. Jakieś tam pieniądze ma, udaje mu się zarobić lub dostać od rodziców czy dziadków.
Przyglądał się rodzeństwu z romarzoną miną.
- Kiedy tylko będziesz chciała, Sami - odparł na jej pytanie o datę wyjazdu. - A gdzie, to dowiesz się na miejscu - wystawił jej język.
Ruszył swoje cztery litery od stołu i tym razem wyciągnął sok z lodówki. Nie chciało mu się uruchamiać maszyny, a lodówka też musi zostać opróżniona. Wypił całą szklankę jednym tchem i oparł się o blat.
- Jesteśmy w kontakcie - stwierdził klepiąc się w kieszeń.
Ruszył ku przedpokojowi, skąd do Sam i Toma mógł dojść dźwięk kluczy. Ross zabrał je ze stolika i wyszedł, chyba, że któreś z rodzeństwa zapragnęło go zatrzymać.
// Sorki, że tak późno odpisałem. Możemy kończyć jak chcecie
Przyglądał się rodzeństwu z romarzoną miną.
- Kiedy tylko będziesz chciała, Sami - odparł na jej pytanie o datę wyjazdu. - A gdzie, to dowiesz się na miejscu - wystawił jej język.
Ruszył swoje cztery litery od stołu i tym razem wyciągnął sok z lodówki. Nie chciało mu się uruchamiać maszyny, a lodówka też musi zostać opróżniona. Wypił całą szklankę jednym tchem i oparł się o blat.
- Jesteśmy w kontakcie - stwierdził klepiąc się w kieszeń.
Ruszył ku przedpokojowi, skąd do Sam i Toma mógł dojść dźwięk kluczy. Ross zabrał je ze stolika i wyszedł, chyba, że któreś z rodzeństwa zapragnęło go zatrzymać.
// Sorki, że tak późno odpisałem. Możemy kończyć jak chcecie
Re: Kuchnia z jadalnią
Taak, bracia ją bardzo kochali. Denerwować chyba. Na odpowiedź Rossa, Sami przewróciła oczami. Spojrzała jeszcze to na jednego, to na drugiego z braci i westchnęła.
- Wiecie że nie lubię niespodzianek - jęknęła cicho.
Obserwowała jak brat po chwili krzątaniny po kuchni skierował się do wyjścia. Na kolejne jego słowa kiwnęła tylko głową. W rzeczywistości wyglądało to tak że bracia byli w kontakcie, gdyż dziewczyna mimo iż telefon komórkowy posiadała, to rzadko wiedziała gdzie on jest, a jak nawet miała go przy sobie, to zawsze miała ważniejsze sprawy niż rozmowa z braćmi. I tyle na ten temat. Samantha usłyszała dźwięk kluczy i po chwili brat opuścił dom. W tym momencie gryffonka zdążyła już pozbyć się wszystkich naleśników z talerza i opróżnić szklankę z sokiem. Odeszła więc od stołu bez słowa, nie racząc oczywiście po sobie pozmywać, nawet nie odstawiła naczyń do zlewu. O nie, dziewczyna była na to zbyt leniwa. A jej kochany braciszek zdążył już do tego przywyknąć.
Poczłapała po schodach na górę i zamknęła się w swoim pokoju gdzie spędziła zaledwie 15 minut. W tym czasie zdążyła wziąć szybki prysznic, ubrać się i uczesać. Chwile więc później ubrana w luźne jeansy i za dużą o co najmniej dwa rozmiary bluzę z kapturem oraz w włosach spiętych w koński ogon zbiegła na dół i skierowała się do wyjścia. Zanim otworzyła drzwi krzyknęła tylko najgłośniej jak umiała: Wychodzę! i wymaszerowała z domu, trzaskając przy tym drzwiami.
// Przepraszam za wepchnięcie się do kolejki, ale po prostu ciągniemy tą sesje już tak długo, że chciałam szybko ewakuować Sami z tematu
- Wiecie że nie lubię niespodzianek - jęknęła cicho.
Obserwowała jak brat po chwili krzątaniny po kuchni skierował się do wyjścia. Na kolejne jego słowa kiwnęła tylko głową. W rzeczywistości wyglądało to tak że bracia byli w kontakcie, gdyż dziewczyna mimo iż telefon komórkowy posiadała, to rzadko wiedziała gdzie on jest, a jak nawet miała go przy sobie, to zawsze miała ważniejsze sprawy niż rozmowa z braćmi. I tyle na ten temat. Samantha usłyszała dźwięk kluczy i po chwili brat opuścił dom. W tym momencie gryffonka zdążyła już pozbyć się wszystkich naleśników z talerza i opróżnić szklankę z sokiem. Odeszła więc od stołu bez słowa, nie racząc oczywiście po sobie pozmywać, nawet nie odstawiła naczyń do zlewu. O nie, dziewczyna była na to zbyt leniwa. A jej kochany braciszek zdążył już do tego przywyknąć.
Poczłapała po schodach na górę i zamknęła się w swoim pokoju gdzie spędziła zaledwie 15 minut. W tym czasie zdążyła wziąć szybki prysznic, ubrać się i uczesać. Chwile więc później ubrana w luźne jeansy i za dużą o co najmniej dwa rozmiary bluzę z kapturem oraz w włosach spiętych w koński ogon zbiegła na dół i skierowała się do wyjścia. Zanim otworzyła drzwi krzyknęła tylko najgłośniej jak umiała: Wychodzę! i wymaszerowała z domu, trzaskając przy tym drzwiami.
// Przepraszam za wepchnięcie się do kolejki, ale po prostu ciągniemy tą sesje już tak długo, że chciałam szybko ewakuować Sami z tematu
Re: Kuchnia z jadalnią
Będąc w barze Ross i Juliette razem opróżnili butelkę z ognistą whisky. Na szczęście Ross zapłacił za nią wcześniej, dlatego wychodząc nie musiał zostawiać żadnych pieniędzy. Jeszcze w barze przeraził się nieco, kiedy Julka o mały włos co by się nie przewróciła. Zaraz po wyjściu z lokalu ruszyli do sklepu spożywczego otwartego przez 24 godziny. Ross wziął bagietki, czosnek, zimniaki, ser, szynkę i jeszcze parę produktów. Pomyślał, że na kolację może zrobić zapiekankę oraz pieczywo czosnkowe. Masło miał w domu, więc nie musiał go kupować. Jakieś tam zioła na pewno też znajdą się w domu.
Wychodząc ze sklepu zawiesił sobie reklamówkę na przedramieniu, a drugie przedramię podał Juliette, coby się nie przewróciła. A jak już mieliby się przewrócić to oboje. W końcu oboje są już nieco podpici. Ross przeprosił jeszcze dziewczynę i wrócił do sklepu. Przypomniał sobie, że wypił cały zapas alkoholu, jaki tylko miał w domu. W sklepie zakupił więc białe wino idealnie nadające się do zapiekanki ziemniaczanej.
Szli chwilę ulicami Londynu, zanim nie dotarli na Royal Street. Udało im się nie zmoknąć. Akurat podczas powrotu deszcze przestał padać.
Chłopak zaprosił swoją koleżankę do mieszkania. Sam ściągnął buty, aby nie nanieść błota do domu. Kiedy dziewczyna też to uczyniła, zaprowadził ją do kuchni. Tam położył wszystkie zakupy na blacie i podszedł do Julki.
- To co, gotujemy razem? - zagadnął i podszedł do reklamówki.
Zaczął tylko wypakowywać zakupy.
Wychodząc ze sklepu zawiesił sobie reklamówkę na przedramieniu, a drugie przedramię podał Juliette, coby się nie przewróciła. A jak już mieliby się przewrócić to oboje. W końcu oboje są już nieco podpici. Ross przeprosił jeszcze dziewczynę i wrócił do sklepu. Przypomniał sobie, że wypił cały zapas alkoholu, jaki tylko miał w domu. W sklepie zakupił więc białe wino idealnie nadające się do zapiekanki ziemniaczanej.
Szli chwilę ulicami Londynu, zanim nie dotarli na Royal Street. Udało im się nie zmoknąć. Akurat podczas powrotu deszcze przestał padać.
Chłopak zaprosił swoją koleżankę do mieszkania. Sam ściągnął buty, aby nie nanieść błota do domu. Kiedy dziewczyna też to uczyniła, zaprowadził ją do kuchni. Tam położył wszystkie zakupy na blacie i podszedł do Julki.
- To co, gotujemy razem? - zagadnął i podszedł do reklamówki.
Zaczął tylko wypakowywać zakupy.
Re: Kuchnia z jadalnią
Teraz to Julka miała jeszcze lepszy humor niż na co dzień. Trzeba przyznać że whisky zrobiło swoje. Idąc do klubu, miała zamiar trochę się pobawić, jednak tak, żeby pamiętać jak trafiła tej nocy do domu. A tutaj niespodzianka i to czy w ogóle pojawi się w nocy w swoim łóżku, było raczej wątpliwe.
Kiedy byli już w domu, z ulgą zdjęła buty. Uwielbiała wysokie obcasy, jednak na dłuższą metę są dość męczące, a już zwłaszcza kiedy dochodzi problem prostego chodzenia, wtedy te buty w ogóle nie sprzyjają. Na boso poszła za chłopakiem do kuchni, która połączona była z jadalnią. Rozejrzała się dookoła, podziwiając przy tym jak mieszka chłopak. Bo mimo że znali się już jakiś czas, to nie miała nigdy okazji go tutaj odwiedzić.
- Ładnie tutaj - stwierdziła, a zaraz była już obok chłopaka, który wypakowywał zakupy.
- Jasne, uwielbiam gotować, - powiedziała z entuzjazmem oglądając dostępne składniki - no więc? Co robimy?
Kiedy byli już w domu, z ulgą zdjęła buty. Uwielbiała wysokie obcasy, jednak na dłuższą metę są dość męczące, a już zwłaszcza kiedy dochodzi problem prostego chodzenia, wtedy te buty w ogóle nie sprzyjają. Na boso poszła za chłopakiem do kuchni, która połączona była z jadalnią. Rozejrzała się dookoła, podziwiając przy tym jak mieszka chłopak. Bo mimo że znali się już jakiś czas, to nie miała nigdy okazji go tutaj odwiedzić.
- Ładnie tutaj - stwierdziła, a zaraz była już obok chłopaka, który wypakowywał zakupy.
- Jasne, uwielbiam gotować, - powiedziała z entuzjazmem oglądając dostępne składniki - no więc? Co robimy?
Re: Kuchnia z jadalnią
Ross czuł się o wiele inaczej niż przedtem. Wcześniej był samotny, teraz mógł znowu liczyć na kogoś. Spojrzał na Julkę, która przyglądała mu się.
- Pomyślałem, że można zrobić zapiekankę - powiedział. - Ziemniaki, na to ser, szynka, ketchup, inne przyprawy, znów ser, ziemniaki i ponownie ser - zaśmiał się po ostatnim wyrazie. - Trochę dużo tego sera - skwitował.
Taka zapiekanka zawsze nazywa się czyszczeniem lodówki. Teraz czyszczeniem to nie było, ponieważ składniki były świeże. Kiedy Ross wypakował wszystko, chciał już wyrzucić jednorazówkę, ale zorientował się, że może być mu potrzebna, kiedy będzie obierał ziemniaki. Zostawił wypakowane rzeczy na blacie.
- Możesz pootwierać wszystko i przygotować ziemniaki do obrania - powiedział, podchodząc do szafki.
Najpierw wyciągnął garnek, do którego będzie dawało się ziemniaki. Nie zapomniał o naczyniu żaroodpornym, aby upiec w czymś zapiekankę. Wyciągnął jeszcze obieraczkę do warzyw i nóż do pokrojenia ziemniaków. Oczywiście wyciągnął też specjalny nóż do posiekania świeżej zieleninki, takiej jak pietruszka czy rukola. Zapiekanka była wyśmienitym pomysłem na kolację.
- Pomyślałem, że można zrobić zapiekankę - powiedział. - Ziemniaki, na to ser, szynka, ketchup, inne przyprawy, znów ser, ziemniaki i ponownie ser - zaśmiał się po ostatnim wyrazie. - Trochę dużo tego sera - skwitował.
Taka zapiekanka zawsze nazywa się czyszczeniem lodówki. Teraz czyszczeniem to nie było, ponieważ składniki były świeże. Kiedy Ross wypakował wszystko, chciał już wyrzucić jednorazówkę, ale zorientował się, że może być mu potrzebna, kiedy będzie obierał ziemniaki. Zostawił wypakowane rzeczy na blacie.
- Możesz pootwierać wszystko i przygotować ziemniaki do obrania - powiedział, podchodząc do szafki.
Najpierw wyciągnął garnek, do którego będzie dawało się ziemniaki. Nie zapomniał o naczyniu żaroodpornym, aby upiec w czymś zapiekankę. Wyciągnął jeszcze obieraczkę do warzyw i nóż do pokrojenia ziemniaków. Oczywiście wyciągnął też specjalny nóż do posiekania świeżej zieleninki, takiej jak pietruszka czy rukola. Zapiekanka była wyśmienitym pomysłem na kolację.
Re: Kuchnia z jadalnią
- Lubię ser! - zaśmiała się na propozycję chłopaka. Swoim zachowaniem Juliette przypominała troszkę dziecko. Tę malutką Jule, która zadowolona skakała dookoła mamy, kiedy ta krzątała się po kuchni, próbując coś ugotować. Dlaczego próbując? Otóż dlatego, że dziewczynka chcąc pomóc, bardziej przeszkadzała, więc ugotować coś, przy tym małym harpaganie, było nie lada wyzwaniem.
Dzisiaj zmieniło się tylko tyle, że dziewczyna rzeczywiście mogła się trochę przydać, nie tylko przeszkadzała. Zgodnie z poleceniem chłopaka wzięła się za rozpakowywanie wszelkich produktów, a następnie umyła ziemniaki, zabrała chłopakowi z rąk obieraczkę i wzięła się za obranie ziemniaków. Kiedy już to zrobiła przepłukała jeszcze ziemniaki i postawiła garnek na kuchence.
Dzisiaj zmieniło się tylko tyle, że dziewczyna rzeczywiście mogła się trochę przydać, nie tylko przeszkadzała. Zgodnie z poleceniem chłopaka wzięła się za rozpakowywanie wszelkich produktów, a następnie umyła ziemniaki, zabrała chłopakowi z rąk obieraczkę i wzięła się za obranie ziemniaków. Kiedy już to zrobiła przepłukała jeszcze ziemniaki i postawiła garnek na kuchence.
Re: Kuchnia z jadalnią
- Cieszę się, że lubisz ser - skwitował z uśmiechem.
Dał sobie wyrwać obieraczkę i zajął się krojeniem sera na paseczki, żeby ładnie poukładać na ziemniakach. Kiedy dziewczyna skończyła obieranie, ten przygotował już resztę składników.
- Chodź, pomożesz mi kroić ziemniaki - powiedział do dziewczyny i dał jej mały nożyk.
Przysunął garnek do siebie i drugim nożykiem zaczął kroić ziemniaki w talarki. Na razie nie odzywał się, ponieważ nie znalazł jeszcze żadnego ciekawego tematu do rozmowy. Te talarki, które już stworzył zaczął opłukiwać w garnku i następnie układać na dnie naczynia żaroodpornego.
- Ułożymy dwie czy trzy warstwy ziemniaków, a później ser i reszta - powiedział.
Ross nadawałby się na szefa kuchni. Nawet pod wpływem alkoholu gotowanie wychodzi mu całkiem dobrze. Jeszcze nie pociął sobie palców...
Dał sobie wyrwać obieraczkę i zajął się krojeniem sera na paseczki, żeby ładnie poukładać na ziemniakach. Kiedy dziewczyna skończyła obieranie, ten przygotował już resztę składników.
- Chodź, pomożesz mi kroić ziemniaki - powiedział do dziewczyny i dał jej mały nożyk.
Przysunął garnek do siebie i drugim nożykiem zaczął kroić ziemniaki w talarki. Na razie nie odzywał się, ponieważ nie znalazł jeszcze żadnego ciekawego tematu do rozmowy. Te talarki, które już stworzył zaczął opłukiwać w garnku i następnie układać na dnie naczynia żaroodpornego.
- Ułożymy dwie czy trzy warstwy ziemniaków, a później ser i reszta - powiedział.
Ross nadawałby się na szefa kuchni. Nawet pod wpływem alkoholu gotowanie wychodzi mu całkiem dobrze. Jeszcze nie pociął sobie palców...
Re: Kuchnia z jadalnią
Jako że Juliette lubiła porządek w kuchni, od razu sprzątnęła po sobie sprzątnęła. Obierki wyrzuciła do kosza, a obieraczkę szybciutko umyła. Kiedy usłyszała kolejne polecenie Rossa, wytarła mokre ręce i znów znalazła się koło chłopaka. Z jej ust nie schodził wesoły i podekscytowany uśmiech. Chwyciła nożyk, który podał jej student i wzięła się za krojenie ziemniaków.
- Gotowanie to świetna zabawa nie uważasz? -zagadnęła, nie przerywając krojenia, akurat podzielność uwagi to ona miała - Od małego uwielbiałam pomagać mamie w kuchni. Tu coś umyć, tam coś podać... no i tak się zrodziła moja miłość do gotowania. Chociaż teraz nie jestem już aż taka roztrzepana. Kiedyś mama mnie poprosiła o zaniesienie dzbanka z sokiem na stół, tak się przejęłam moim zadaniem, że cały sok wylądował na moim starszym bracie, ale było krzyku wtedy - zaśmiała się na to wspomnienie. Teraz to się już rozgadała na dobre...
- Tak jest szefie - spojrzała na chłopaka, nie przestając machać nożem. Był to jednak błąd... - Ups - skrzywiła się lekko, widząc krew spływającą jej po palcu, który automatycznie wsadziła do buzi - Nic się nie stało! - zapewniła, ponownie się uśmiechając. Czy ona mówiła coś przed chwilą że nie jest już taka roztrzepana?
- Gotowanie to świetna zabawa nie uważasz? -zagadnęła, nie przerywając krojenia, akurat podzielność uwagi to ona miała - Od małego uwielbiałam pomagać mamie w kuchni. Tu coś umyć, tam coś podać... no i tak się zrodziła moja miłość do gotowania. Chociaż teraz nie jestem już aż taka roztrzepana. Kiedyś mama mnie poprosiła o zaniesienie dzbanka z sokiem na stół, tak się przejęłam moim zadaniem, że cały sok wylądował na moim starszym bracie, ale było krzyku wtedy - zaśmiała się na to wspomnienie. Teraz to się już rozgadała na dobre...
- Tak jest szefie - spojrzała na chłopaka, nie przestając machać nożem. Był to jednak błąd... - Ups - skrzywiła się lekko, widząc krew spływającą jej po palcu, który automatycznie wsadziła do buzi - Nic się nie stało! - zapewniła, ponownie się uśmiechając. Czy ona mówiła coś przed chwilą że nie jest już taka roztrzepana?
Re: Kuchnia z jadalnią
Dosyć sprawnie szło studentom gotowanie. Kiedy Juliette sprzątała, Ross układał pozostałe składniki na ziemniakach. Cieszył się, że ma towarzyszkę do gotowania. Przy studentce czuł się naprawdę spokojnie i miał dobry humor.
- Gotowanie to bardzo dobra zabawa - przyznał. - Uwielbiam gotować - przyznał się.
Nie ma dużo facetów, którzy lubią gotować. Jednak jak to jest, że mężczyźni zazwyczaj są szefami kuchni? Mają chyba lepsze wyczucie smaku czy coś takiego.
- Widać, że byłaś małą roztrzepaną dziewczynką - uśmiechnął się i pomasował Juliette po plecach.
To było takie jakby pocieszenie, że tutaj nikt na nią nie będzie krzyczał, jeśli zrobi coś złego. No i stało się. Dziewczyna machała nożem i rozcięła sobie skórę na palcu. Chłopak rzucił wszystko, co miał aktualnie w ręce i podszedł do dziewczyny. Urwał ręcznik papierowy i wyciągnął dziewczynie palca z buzi. Podprowadził ją do kranu i odkręcił zimną wodę.
- Zajmę się Tobą, roztrzepańcu - zaśmiał się nerwowo.
Zaraz po wyjęciu dłoni spod kranu, Ross owinął palca ręcznikiem papierowym.
- Usiądź i trzymaj dłoń w górze, ja dokończę i za niedługo kolacja będzie gotowa - polecił dziewczynie i zabrał się za dalsze robienie zapiekanki.
Na szczęście większość składników była już przygotowana, więc wystarczyło je tylko poukładać. Po tym chłopak wsadził naczynie do pieca i co jakiś czas patrzył, jak wygląda ser na wierzchu dania. Co do pierwszej pomocy udzielonej dziewczynie: może i chłopak nie znał się na tym za bardzo, ale wiedział, jak trzeba postąpić w przypadku przecięcia się. Zawsze tak robił, kiedy przypadkiem ugodził się nożem w palec. Nie tylko on, jego mama nauczyła tak każdego z jego rodzeństwa. A skąd ona to wiedziała, to już chłopak się nie zagłębiał. Po wsadzeniu dania do pieca, Ross ruszył w kierunku stołu, gdzie powinna siedzieć Juliette. Zanim jednak tam dotarł, zahaczył jeszcze o szufladę, w której trzymał otwieracz do butelek. Wyciągnął jeszcze dwa kieliszki i wziął butelkę. Postawił wszystko na stole i otworzył butelkę. Nalał alkohol do kieliszków i jeden z nich podał dziewczynie.
- Na zdrowie - wzniósł toast i upił małego łyka białego wina.
- Gotowanie to bardzo dobra zabawa - przyznał. - Uwielbiam gotować - przyznał się.
Nie ma dużo facetów, którzy lubią gotować. Jednak jak to jest, że mężczyźni zazwyczaj są szefami kuchni? Mają chyba lepsze wyczucie smaku czy coś takiego.
- Widać, że byłaś małą roztrzepaną dziewczynką - uśmiechnął się i pomasował Juliette po plecach.
To było takie jakby pocieszenie, że tutaj nikt na nią nie będzie krzyczał, jeśli zrobi coś złego. No i stało się. Dziewczyna machała nożem i rozcięła sobie skórę na palcu. Chłopak rzucił wszystko, co miał aktualnie w ręce i podszedł do dziewczyny. Urwał ręcznik papierowy i wyciągnął dziewczynie palca z buzi. Podprowadził ją do kranu i odkręcił zimną wodę.
- Zajmę się Tobą, roztrzepańcu - zaśmiał się nerwowo.
Zaraz po wyjęciu dłoni spod kranu, Ross owinął palca ręcznikiem papierowym.
- Usiądź i trzymaj dłoń w górze, ja dokończę i za niedługo kolacja będzie gotowa - polecił dziewczynie i zabrał się za dalsze robienie zapiekanki.
Na szczęście większość składników była już przygotowana, więc wystarczyło je tylko poukładać. Po tym chłopak wsadził naczynie do pieca i co jakiś czas patrzył, jak wygląda ser na wierzchu dania. Co do pierwszej pomocy udzielonej dziewczynie: może i chłopak nie znał się na tym za bardzo, ale wiedział, jak trzeba postąpić w przypadku przecięcia się. Zawsze tak robił, kiedy przypadkiem ugodził się nożem w palec. Nie tylko on, jego mama nauczyła tak każdego z jego rodzeństwa. A skąd ona to wiedziała, to już chłopak się nie zagłębiał. Po wsadzeniu dania do pieca, Ross ruszył w kierunku stołu, gdzie powinna siedzieć Juliette. Zanim jednak tam dotarł, zahaczył jeszcze o szufladę, w której trzymał otwieracz do butelek. Wyciągnął jeszcze dwa kieliszki i wziął butelkę. Postawił wszystko na stole i otworzył butelkę. Nalał alkohol do kieliszków i jeden z nich podał dziewczynie.
- Na zdrowie - wzniósł toast i upił małego łyka białego wina.
Re: Kuchnia z jadalnią
- Może troszeczkę - zaśmiała się, na słowa o tym że była roztrzepana, chociaż tak w zasadzie, to wbrew temu co mówiła wcześniej, w tej kwestii niewiele się zmieniło, co zresztą potwierdziła tylko jej malutka kontuzja palca.
Dziewczyna zaśmiała się głupio, kiedy Ross nazwał ją roztrzepańcem. Potem kiedy wyrzucił ją z kuchni, zrobiła minę zbitego szczeniaczka.
- Ale ja chcę pomóc... - jednak mimo to, posłusznie usiadła na wskazane miejsce, obserwując jak student krząta się po kuchni. Zaraz jednak przeniosła wzrok z chłopaka na swój zraniony paluszek. Odkryła papierowy ręcznik, który zdążył już przesiąknąć krwią i obserwowała jak po palcu wolno ściekała krew. Jednak i to w końcu znudziło. Siedziała więc tak na krzesełku, beztrosko machając nogami jak mała dziewczynka. Uśmiechnięta od ucha do ucha, czekała aż kolacja zostanie podana do stołu. Uśmiechnęła się łobuzersko, kiedy zauważyła szampana którego otwierał chłopak. Wzięła od niego napełniony już kieliszek.
- Na zdrowie!- krzyknęła wesoło, stukając kieliszkiem o kieliszek chłopaka. Łyknęła sobie niewielkiego łyka, stwierdzając iż wino smakuje naprawdę dobrze.
Dziewczyna zaśmiała się głupio, kiedy Ross nazwał ją roztrzepańcem. Potem kiedy wyrzucił ją z kuchni, zrobiła minę zbitego szczeniaczka.
- Ale ja chcę pomóc... - jednak mimo to, posłusznie usiadła na wskazane miejsce, obserwując jak student krząta się po kuchni. Zaraz jednak przeniosła wzrok z chłopaka na swój zraniony paluszek. Odkryła papierowy ręcznik, który zdążył już przesiąknąć krwią i obserwowała jak po palcu wolno ściekała krew. Jednak i to w końcu znudziło. Siedziała więc tak na krzesełku, beztrosko machając nogami jak mała dziewczynka. Uśmiechnięta od ucha do ucha, czekała aż kolacja zostanie podana do stołu. Uśmiechnęła się łobuzersko, kiedy zauważyła szampana którego otwierał chłopak. Wzięła od niego napełniony już kieliszek.
- Na zdrowie!- krzyknęła wesoło, stukając kieliszkiem o kieliszek chłopaka. Łyknęła sobie niewielkiego łyka, stwierdzając iż wino smakuje naprawdę dobrze.
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Royal Street :: Royal Street 15
Strona 1 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach