Balkon

+40
Maddox Overton
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Elijah Ward
Alice Mickey
Brandon Tayth
Micah Johansen
Lena Gregorovic
Molly Connolly
Laurent de Noir
Quinn Larivaara
Elena Tyanikova
Nicolas Socha
Lola Lopez
Christine Greengrass
Serena Valerious
Shay Hasting
Charles Wilson
Adrien Rien
Logan Campbell
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Nanette Myahmm
William Greengrass
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Hannah Wilson
Connor Campbell
Baby Roshwel
Emily Bronte
Anthony Wilson
Beatrix Cortez
Maja Vulkodlak
Aiden Williams
Alice Volante
Ian Ames
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
44 posters

Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Balkon - Page 11 Empty Balkon

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 18:21

First topic message reminder :


Balkon okalający wieżę północną osadzony mniej więcej w połowie jej wysokości.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Czw 05 Lut 2015, 03:38

W oddali dostrzegała boisko do Quidditcha, tak dobrze jej znane w ostatnich dniach, a także skraj Zakazanego Lasu. Chatka gajowego znajdowała się za wzniesieniem, ale i tak gdzieś tam dało się dostrzec zarys fragmentu komina, a raczej dym unoszący się z niego. Tu wszystko tak idealnie do siebie pasowało... Monika wkładając stopę w balustradą i opierając oba łokcie na barierce schowała twarz w dłoniach. Dlaczego ona z Brandonem do siebie nie pasowali? Dlaczego coś wiecznie musiało zakłócać ich spokój? Dlaczego nie mogli tworzyć nudnej i zwyczajnej pary, jakich w Hogwarcie wiele? Odpowiedź brzmi bardzo prosto: Ta dwójka ślizgonów miała zbyt popaprane charaktery, by trwać w nudzie i monotonii. Woleli ranić siebie nawzajem niż...
- Cześć Monika - z zamyślenia wyrwał dziewczynę tak dobrze znany jej głos. Automatycznie odwróciła się w stronę wejścia na balkon i bez słowa obserwowała chłopaka jak przekracza jego próg i staje obok niej i wyciąga tego cholernego papierosa. Oczywiście naraz zaschło jej w gardle. Pojawienie się Brandona wprawiło panienkę Kruger w delikatną konsternację i dopiero po chwili niemego gapienia się w jego profil odwróciła wzrok i na powrót przeniosła go na Las. Lub na dym. Lub na boisko....
W każdym razie na cokolwiek, co nie było tym konkretnym chlopakiem.
- Cześć Brandon - wypadałoby się w końcu odezwać! Od czasu gdy porzucił ją w zagajniku nie miała okazji zamienić z nim choćby słowa. Przecież w głowie, w ostatnich dniach układała sobie całą przemowę, jaką zasypie Włocha, gdy tylko go zobaczy, dlaczego więc teraz nie wiedziała co powiedzieć?
- Co tam? - chciała, żeby jej glos brzmiał pogodnie. Chciała, żeby myślał, że u niej wszystko w porządku. Nie chciała, żeby wiedział, że to przez niego kilka ostatnich dni straciła na wypłakiwanie oczu w ukryciu, a potem na ukrywaniu tego faktu przed wszystkimi. Ale czy jej się to tak do końca udawało?
Nerwowo skubała farbę, odchodzącą od barierki. Westchnęła po chwili już wiedząc, że nie da rady być w jego towarzystwie tak beztroska jak by tego chciała.
- W sumie to jeśli zamierzasz mnie dobić, to od razu możesz zachować dla siebie wszelkie komentarze - powiedziała w końcu, wyrzucając z siebie swoją największą obawę.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Brandon Tayth Czw 05 Lut 2015, 12:15

Jej dość długie milczenie nieco zbiło go z tropu. W zasadzie nie ma co się dziwić, przecież przed kilkoma dniami tak po prostu ją zostawił... Czego on się spodziewał? Że na jego widok podskoczy radośnie, rzuci mu się na szyję i zacznie zasypywać go pytaniami o to, jak minął mu dzień? Wolne żarty.
Nieco mu ulżyło, gdy Niemka w końcu zdecydowała się z nim przywitać. Już nie wiedział czy wiać, czy jednak posłusznie postać jeszcze parę chwil w miejscu.
- W sumie to wszystko w porządku - palnął, nim zdołał ugryźć się w język. Ależ była z niego bezczelna świnia, jak mógł powiedzieć jej teraz, że wszystko było w najlepszym porządku... Machnął ręką bezradnie, chcąc dać jej do zrozumienia, że nie do końca jest tak jak właśnie na głos stwierdził. Spojrzał na nią, lecz po kilku sekundach bezradnie odwrócił wzrok.
Jej ostatnia wypowiedź sprawiła, że Włoch mimowolnie znów zwrócił się w jej kierunku nieco zdziwiony.
- Nie miałem zamiaru cię dobijać, niby dlaczego miałbym to robić? - Wyrzucił peta i skrzyżował ręce na piersiach. - Nawet nie wiedziałem, że tu jesteś. A już na pewno nie chciałem niczego komentować. Ewentualnie chciałem cię przeprosić.
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Czw 05 Lut 2015, 13:30

Tak naprawdę do tej pory całe jej życie kręciło się wokół Brandona. Najpierw było to szczenięce zauroczenie i ukradkowe podglądanie go, jak biegał z Lyndem po szkolnych korytarzach i wydawał się być taki beztroski. Potajemne podkochiwanie się w nim, o czym nikt na dobrą sprawę nawet nie wiedział. Potem gdy już się poznali i zaczęli spotykać, była to już miłość na całego. Wtedy mogła już jawnie okazywać mu uczucie bez obaw, że ją wyśmieje. W wakacje było złamane serce, a potem chęć odegrania się na chłopaku. Wszystko było ściśle związane z nim, a teraz, gdy kilka dni temu stwierdził, że nie jest już taki pewny uczuć do Moniki, brunetka poczuła się tak jakby nagle ktoś odebrał jej cały sens jej dotychczasowego życia. Popatrzyła na niego gdy najpierw palnął lekką gafę a potem starał się to jakoś szybko zatuszować. Nie mogła się powstrzymać i parsknęła cicho śmiechem, jednak trwało to zaledwie kilka sekund. Dziwnie się jej rozmawiało z Włochem po tym wszystkim - bo teraz nawet nie mogła mu powiedzieć tego wszystkiego, co tak naprawdę by chciała.
- Spokojnie, u mnie też bywało lepiej - wyszeptała w końcu patrząc przed siebie. Jego słowa jednak sprawiły, że musiała na niego spojrzeć.
- Nie zupełnie o to mi chodziło, może źle się wyraziłam. Miałam na myśli to, żebyś nie kontynuował tematu, jaki zakończyliśmy ostatnio na błoniach. Już nawet przestałam o tym myśleć - skłamała. Oczywistym było, że myślała o tym wciąż nieprzerwanie. W jej głowie co rusz pojawiały się fragmenty słów wypowiedzianych wtedy przez Brandona, przez co nie mogła się na niczym skupić.
Poprawiła grzywkę i zanotowała ze smutkiem, że ślizgon zdawał się nawet nie zauważyć zmiany fryzury u panny Kruger, a przecież zrobiła to dla niego. Chciała, by zwrócił na nią znów uwagę.
- Już mnie przepraszałeś Brandon, ja ciebie przepraszałam też. Przeprosiny nam za bardzo nie wychodzą z tego co zdążyłam zauważyć.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Brandon Tayth Czw 05 Lut 2015, 14:19

To jasne, że cierpiała. Przecież go kochała i Tayth doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Może i był wiecznie niezdecydowany niczym baba w ciąży - ale nie był idiotą. I wiedział, kiedy łamie komuś serce. A już niestety parę razy mu się to zdarzało...
Nie miał pojęcia, czy dobrze zrobił. W zagajniku był pewien, że podejmuje słuszną decyzję. W końcu gdyby był dla niej naprawdę odpowiedni i dawałby jej wszystko to, czego pragnęła od mężczyzny, raczej nie rzuciłaby się w ramiona Cortezowi...a wcześniej Lyndowi. Widocznie Tayth, mimo wszystkich oczywistych zalet i osobistego uroku, nie miał tego czegoś. Tak przynajmniej teraz na całą sprawę się zapatrywał. Oczywiście, że ją kochał - kiedy raz się kogoś pokocha, zawsze jakiś cień dawnych uczuć pozostaje w człowieku na zawsze - nie miał jednak ochoty ani odwagi przyznać się do tego głośno. Może właśnie dlatego, że zawsze będzie darzył ją uczuciem, wolał, żeby spróbowała szczęścia z kimś innym, zamiast co jakiś czas go zdradzać. Włoch nigdy nie będzie idealny, więc po co miała się męczyć...
- Skoro to już tak nie trapi twoich myśli, to w sumie dobrze. - Posłał jej uśmiech, ledwo zresztą dostrzegalny. Zrobiło mu się troszeczkę przykro. Skąd miał wiedzieć, że blefowała... Przecież był tylko facetem. A każdy facet, choćby nie wiadomo co o sobie mówił, jest prosty w konstrukcji. I skoro ona twierdzi, że przestała myśleć o ich zerwaniu, to okej. Nadszedł czas, żeby i on przestał.
- Racja, nie ma co się przepraszać po sto razy - odrzekł zdawkowym tonem i oparł się wygodnie przodem o barierkę, spoglądając na błonia. - Szybko sobie kogoś znajdziesz, pewnie wielu facetów tylko czekało, aż znowu będziesz do wzięcia.
Zerknął ponownie na nią i uśmiechnął się. Tym razem całkiem szczerze bez cienia zazdrości czy fałszu. A przynajmniej bardzo się starał. Ubzdurał sobie, że oboje nie potrafią razem żyć i uznał, iż Monika musi koniecznie zaznać szczęścia z innym chłopakiem. Jemu z kolei niespecjalnie spieszyło się do amorów. Najpierw trzeba było poczekać, jak rozwinie się sytuacja z rudą zmorą wciąż nawiedzającą jego myśli w najmniej odpowiednim momencie...
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Czw 05 Lut 2015, 14:59

Po prostu nie chciała mu pokazać jak bardzo to wszystko ją trapiło. Chciała, żeby myślał, że to, że go będzie zawsze kochać to wcale nie taka oczywista sprawa. Może gdy zobaczy, że Monika sobie bez niego bardzo dobrze radzi, opamięta się i zda sobie sprawę z tego co stracił. Może to głupie, bo tak naprawdę mogła go tak oszukiwać nawet wieczność, ale dziwnym trafem wmówiła sobie, że właśnie takim sposobem go odzyska. Popatrzyła na jego profil, gdy wyrzucał resztkę papierosa w przestrzeń i zastanowiła się, czy dobrze robi, że z nim tu w ogóle rozmawia. Wiedziała, że gdy tylko się rozejdą znów będzie musiała walczyć z łzami całą powrotną drogę do lochów, ale teraz już nie potrafiłaby tak po prostu stąd odejść. Ta namiastka relacji z Brandonem dawała jej złudną nadzieję, że może jednak będzie dobrze...
Jego słowa jednak sprawiły, że dotarł do niej cały bezsens tego głupiego i niedojrzałego zachowania. Westchnęła cicho i pokręciła głową, po czym w końcu zgodnie z prawdą powiedziała.
- Kogo ja chcę oszukać, chyba samą siebie.
Sama nie znalazła do dziś odpowiedzi na pytanie, czego szukała u Lynda, czy u Corteza, bo na pewno nie była to miłość. Może chciała w ten dość pokrętny sposób udowodnić sobie, że zasługuje na uwagę, której pozbawił ją Włoch uciekając wtedy z Dziurawego Kotła i zostawiając Monikę samą z poczuciem kompletnego odrzucenia, poniżenia i beznadziei.
Chyba. Chyba nie ma innego wytłumaczenia.
Po chwili popatrzyła na niego naprawdę zdumionym wzrokiem. Naprawdę tak myślał? Naprawdę sądził, że panna Kruger będzie teraz korzystać z wolności i obracać się w towarzystwie samych chłopaków?
- A kto powiedział, że w ogóle kogoś szukam? Że w ogóle chcę kogoś szukać - spytała absolutnie nie kryjąc zdziwienia.
- Brandon, może popełniłam kilka błędów, może faktycznie trochę się w tym wszystkim pogubiłam, ale to absolutnie nie skreśla moich uczuć do ciebie. Teraz po fakcie wiem, jaka byłam głupia i uwierz mi, że gdybym tylko dorwała zmieniacz czasu, na pewno byśmy tu dziś nie stali.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Brandon Tayth Czw 05 Lut 2015, 16:04

- Nie powiedziałem, że masz kogoś szukać od razu. Ale na pewno nie będziesz miała problemu ze znalezieniem. - Puścił do niej oczko i znów zaczął błądzić niewidzącym wzrokiem po błoniach. Zaczął dochodzić do wniosku, że może jednak naprawdę niepotrzebnie został na balkonie. Rozmowa zdecydowanie zaczęła schodzić na niepewny grunt, a raczej nie powinni znowu rozmawiać o swoich uczuciach, skoro niespełna kilka dni wcześniej Brandon ją zostawił...
- Monika, proszę cię... - zaczął niepewnie, po czym bezradnie podrapał się po rozczochranym łbie. - Dla mnie to też nie jest łatwe. Wiem, nie powinienem był wpierw zgadzać się do powrotu, a potem nagle zmienić zdanie. - Urwał, wzdychając ciężko. Nie wiedział, co więcej jej powiedzieć. Że jednak wciąż ją kocha i chce jeszcze raz zacząć? Nie przeszłoby mu to przez gardło... Był zbyt dumny. I może dlatego, że nie cierpiał być tak bardzo nieporadnym, a mimo woli często taki był. Musiał raz w życiu być konsekwentny, żeby udowodnić sobie, iż w ogóle potrafi. Nie mógł co pięć minut rozchodzić się i znów schodzić z Moniką, czy już sam ten fakt nie świadczył o tym, że naprawdę nie powinni być razem?
- Czasu nie da się cofnąć. Dobrze wiesz, że zawsze będziesz dla mnie ważna. Ale sama widzisz, jak to za każdym razem się kończy. Znowu któreś z nas popełniłoby błąd. Po co ciągle się ranić? - Nie patrzył na nią, kiedy to mówił. Wyraz jego twarzy dobitnie świadczył o tym, że czuł się nieswojo. Dotarło do niego, że tym razem byłaby jego kolej na zrobienie drugiej połówce świństwa. Czy gdyby z nią nie zerwał, tak czy siak obłapiałby Leslie? Cholera wie... Nawet on sam nie miał pojęcia.
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Czw 05 Lut 2015, 16:59

Wypuściła powietrze ze świstem. Brandon zaczynał już powoli ją drażnić. Nie wiedziała, czy mówił to wszystko naprawdę szczerze, ale jego gest dobitnie o tym świadczył.
- Więc ja chciałabym cię uświadomić, że nie mam zamiaru szukać nikogo ani teraz, ani jutro, ani nawet za rok. A powód chyba jest jasny i nie muszę ci niczego tłumaczyć.
Postanowiła, że nie będzie niczego owijać w bawełnę, ale też nie będzie po raz kolejny prosić Tayth-Wilsona o uczucie. Chociaż twierdził, że zawsze będzie dla niego ważna, to w jego ustach nie brzmiało to jak nic, co by miało podnieść dziewczynę na duchu choćby o ćwierć cala.
- Rozstaliśmy się dwa razy - zaczęła, ale nie dokończyła już tego, co chciała jeszcze dopowiedzieć bo co by to dało? Brandon jasno dawał jej do zrozumienia, że nie widzi szans na zejście się po raz trzeci i każdym swoim słowem dobijał jeszcze gwóźdź do trumny. Panna Kruger zacisnęła szczęki a kłykcie pobielały jej od kurczowego trzymania się balustrady. Czuła, że nie wytrzyma i zwyczajnie powie mu do słuchu. Minęło zaledwie kilka sekund i stało się to, co przeczuwała.
- Nie wiem, czy jesteś tak głupi, czy tylko udajesz - wycedziła przez zęby i zwróciła się przodem do ślizgona, patrząc mu teraz prosto w oczy. - Każdego pieprzonego dnia żałuję tego co zrobiłam. Żałuję, że dałam ci powód do zawahania się. Żałuję wszystkiego co było źle i ty jesteś cholernym dupkiem bo na błoniach twierdziłeś, że mnie kochasz, a po kilku dniach nagle przestałeś, no a ja jestem pieprzoną dziwką bo raz dałam się omamić Lyndowi po tym jak mnie zostawiłeś a potem wybrałam nienajlepszą drogę, by ci za to odpłacić.
I właśnie o to mi chodziło, gdy przed chwilą prosiłam, żebyś mnie nie dobijał - właśnie o takie słowa. I jesteś egoistą bo zrobiłeś wszystko co najlepsze tylko dla ciebie, a teraz udajesz że ci przykro i jeszcze jesteś tchórzem, bo boisz się to wszystko naprawić co się między nami zepsuło wybierając najłatwiejszą drogę. Bardzo mi przykro, że przekreślasz od tak całą naszą przeszłość i nienawidzę nas za to, co sobie zrobiliśmy - wszystko to powiedziane jednym tchem i lekko podniesionym tonem sprawiło, że Monika poczuła spadający z jej barków ciężar, który musiał tkwić tam od jakiegoś czasu.
Cóż, złość to był jedyny sposób by nie paść przed Brandonem na kolana po raz drugi w tym roku.
A był zaledwie luty...
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Brandon Tayth Czw 05 Lut 2015, 23:14

No dobra, rozstali się dwa razy... Ale za to jak burzliwie! Brandon jak na razie po prostu nie miał siły schodzić się po raz trzeci. Czy nie lepiej, że był z nią szczery?
Już chciał powiedzieć jej to i owo, żeby przynajmniej spróbowała zrozumieć jego położenie, kiedy to dziewczyna wyrzuciła wszystko, co najwyraźniej leżało jej na sercu. Włoch wyprostował się skonsternowany, próbując zarejestrować wszystko i w miarę szybko przetrawić. Przecież wcale tak nie było, wcale nie zostawił jej po to, żeby to jemu było wygodniej... Ale nie mógł powiedzieć jej prawdy - że zostawił ją, by nie cierpiała z powodu tego, że zadurzył się we własnej kuzynce. Nie potrafiłby spać po nocach ze świadomością, że wciąż jest z Moniką, a jednocześnie wyobraża sobie Leslie nago. Chore, fakt. Ale prawdziwe.
- Nigdy nie uważałem, że jesteś dziwką - rzekł chłodno, patrząc jej prosto w oczy. - Nigdy też nie powiedziałem, że już cię nie kocham.
Wyjął kolejnego papierosa i zapalił go, stojąc już bokiem do niej. Nie miał pojęcia, co więcej mógłby jej powiedzieć. O rudej wspominać nie miał najmniejszego zamiaru, i tak by tego nie zrozumiała, chociaż ten wątek mógłby rzucić nieco światła na faktyczny powód jego zerwania z Moniką.
- Nie nazywaj mnie tchórzem - wysyczał cicho, po czym wypuścił spory kłąb dymu. - Akurat ta droga jest najtrudniejsza. Uwierz mi, że gdybyśmy ze sobą zostali, byłabyś po pewnym czasie o wiele bardziej nieszczęśliwa.
Teraz już kompletnie zamknął się w sobie, przywdział zimną maskę obojętności, choć serce waliło mu w piersi niemiłosiernie. Jasne, że ją kochał, zawsze tak było. Nie mógł sobie poradzić tylko z jedną sprawą - kompletnie stracił głowę dla Wilsonówny. Wiedział, że to nie jest taka prawdziwa miłość do grobowej deski, ale owe uczucie pożądania z pewnością stawało na drodze szczęściu dwójki ludzi sterczących na balkonie.
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Pią 06 Lut 2015, 00:21

Brandon miał cholerne szczęście, że Monika nie wiedziała nic o Leslie. Na Merlina, gdyby tylko usłyszała cokolwiek na ten temat wpadłaby w szał po stokroć większy niż przed chwilą, a skończyć się to mogło nawet użyciem jednego z zaklęć niewybaczalnych. Na chłopaku, rzecz jasna i na Leslie również. Póki co, ślizgonka utwierdzała się w przekonaniu, że wszystkie ich problemy są skutkiem jej głupoty, winę więc za ich rozstanie, brała w większej mierze na siebie.
- No nie, fakt, nie powiedziałeś, że mnie nie kochasz. Powiedziałeś, że nie jesteś pewny, czy nadal to czujesz - wypaliła, nadal nie kryjąc złości. - Ale mi różnica!
Odepchnęła się od barierki z zamiarem opuszczenia balkonu. Koniec tej okropnej rozmowy, Monika nie chciała kłócić się z chlopakiem. Chciała wykorzystać moment w którym odpalał kolejnego papierosa i ulotnić się ale słowa jakie zdążył jeszcze wypowiedzieć zatrzymały pannę Kruger w połowie drogi do wyjścia.
- Musisz mieć same Wybitne z wróżbiarstwa, że z ciebie taki jasnowidz - wycedziła odwracając się jeszcze. - Wiesz najlepiej co bym czuła, a co nie... Wiesz co Brandon? Możesz mi udowodnić tu i teraz, że nie jesteś tchórzem.
Powróciła na swoje poprzednie miejsce i znów stanęła przodem do Tayth-Wilsona.
- Masz dwa wyjścia. Albo mnie pocałujesz, albo każesz spadać. Druga opcja wiąże się z tym, że mnie już nigdy nie zobaczysz, więc zastanów się dobrze - tym razem jej głos był spokojny i opanowany. W środku jednak toczyła ze sobą prawdziwą bitwę o to, cóż chłopak uczyni.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Brandon Tayth Pią 06 Lut 2015, 18:53

Dlaczego kobiety były tak skomplikowane i musiały zawsze uzyskiwać jasną odpowiedź na wszystko, przy czym one same nigdy takowej nie udzielały? Włoch bezradnie zwiesił wzrok.
- Kocham cię - wyznał w końcu, spoglądając na nią ukradkiem. - Ale nie mogę jak na razie niczego więcej zrobić.
Miał związane ręce. Nie mógł po prostu do niej wrócić, nie i koniec. Już zdecydował, że nie piśnie ani słówka. Sam zresztą szczerze wątpił, że Monika wyznałaby mu prawdę o Cortezie, gdyby nie Irytek. Chociaż może i się mylił... Może miała więcej przyzwoitości niż on.
Gdy postawiła go pod ścianą, oniemiał. Lecz nie z wrażenia, ale ze złości. Bądź co bądź jednak miał te cholerne włoskie korzenie, a żaden italiano nie lubił, kiedy ktoś dawał mu opcje do wyboru bez żadnej możliwości dyskusji. Tak to on nie będzie się bawił.
- Nie każę ci spadać, Monika. Ale cię nie pocałuję, to nie miałoby najmniejszego sensu. - Odwrócił się plecami do niej. I tak, znowu odpalił kolejnego szluga. Targało nim wiele sprzecznych emocji, ale żadna z nich nie miała zamiaru się uzewnętrznić. Wiedział, że znowu łamie jej serce. Niestety nie mógł zrobić nic, żeby temu zapobiec. Sprawa z Leslie spadła na niego niczym grom z jasnego nieba, a dopóki tego nie doprowadzi do końca, o powrocie do Moniki nie było mowy. Owszem, może i chciałby znów spróbować - jednak wpierw musiał porozmawiać z rudowłosą. A to, jak owa rozmowa przebiegnie i jak jego kuzynka na to zareaguje, było jedną wielką niewiadomą. Tymczasem chyba musiał pogodzić się z faktem, że nigdy więcej nie zobaczy panny Kruger, przy czym akurat w tę kwestię śmiał szczerze wątpić.
- Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz - wymamrotał cicho, wciąż stercząc w tej samej pozycji. - Niczego więcej nie mogę ci ani powiedzieć, ani obiecać.
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Pią 06 Lut 2015, 19:26

- Kochasz mnie - prychnęła. Czuła się jak w wątpliwej jakości telenoweli, która była tak marna, jak to tylko możliwe. Brandon odgrywał w niej rolę niezdecydowanego kochanka, który wyszukiwał, według panny Kruger, problemów tam, gdzie ich wcale nie było a Monika... Monika grała załamaną, zagubioną i porzuconą dziewczynę, która oddałaby życie za tego włoskiego dupka, który tego nawet nie doceniał. - Kiedyś może tak było, serio. Bo teraz jakoś ci nie wierzę.
Westchnęła czując, że cała nagromadzona przed sekundą złość ulotniła się tak szybko, jak się pojawiła. I ona zwiesiła wzrok. Nie mogła już na niego dłużej patrzeć, bo tak, swoimi słowami znów rozdrapał rany, które nawet nie zaczęły się zabliźniać. Odwróciła się w stronę błoni i schowała twarz w dłoniach. Słyszała jak raz po raz zaciąga się papierosem a po chwili wypuszcza dym z płuc. Po jego ostatnich słowach zapadła przeciągająca się niemiłosiernie chwila milczenia, po której dziewczyna w końcu pokiwała głową i cicho, jakby bardziej do siebie, powiedziała:
- Masz rację. - Utkwiła wzrok w posadzce. - To nie ma najmniejszego sensu.
Kazał jej odejść, a ona przedłużała ten moment jak tylko mogła. Miała zamiar naprawdę zniknąć, ale w sobie tylko znany sposób. Jak już stąd pójdzie, Brandon będzie mógł przeczesać najmniejszy schowek na miotły w całym Hogwarcie, a i tak jej nie znajdzie. Jeśli w ogóle będzie chciał jej szukać.
- Dobrze idę. Miłego życia kochanie - powiedziała już z pełnym spokojem. Oderwała dłonie od barierki i bez wahania ruszyła w stronę wyjścia.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 17 Sie 2015, 23:56

ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Alice Mickey Pon 04 Sty 2016, 19:31

Snując się po szkolnych korytarzach nogi Alice przywiodły ją do wieży północnej. Było to dość lubiane przez nią miejsce i często odwiedzane kiedy była jeszcze w piątej klasie. Ostatnim czasem jednak zaniedbane, ponieważ więcej czasu spędzała ze swoim bratem. Swoją drogą Friedrich wsiąkł jak kamień w wodę bądź po prostu jej unikał. Podświadomie miała nadzieję go tutaj znaleźć, bo po poprawieniu relacji nagle zignorować młodszą siostrę to akt terroryzmu dla panny Mickey, która w końcu poczuła sie rodzinna. Kiedy juz znalazła się przy metalowej barierce przestała oszukiwać samą siebie. Członkowie Mickey'ów nie są dobrymi kandydatami na przyjaciół, bo są zwyczajnie zakłamani. Westchnęła tylko ciężko i odgarnęła z twarzy kosmyk czarnych włosów. Chwilami czuła sie trochę samotna ale nie miała o tym komu powiedzieć. A może nie chciała? Otaczająca aura wywoływała w niej iście depresyjny stan. Oczywiscie jej upodobanie do rzucania sarkazmem i ironizowania nie przygluszyły chłodne powiewy wiatru. Wiał on dość zimny przez co musiala założyć na siebie wiecej niż swój ulubiony szary i rozciągnięty sweter. Na ramionach dziewczyny zarzucony byl czarny płaszcz ze srebrnymi, okrągłymi gusikami, a na szyji owinięty szalik w barwach domu. Przyzwyczajona była do chłodu, bo nie oszukujmy sie w lochach klimatyzacji raczej nie ma jednakże sezon chorobowy sie zaczął i nie zapomniał ominąć Mickey. Pociągała nieco nosem ale w kieszeniach jeansowych spodni i wełnianego plaszczu nie bylo niczego co mogłoby go wytrzeć. Przydałby sie jej teraz ktoś z husteczkami. Dostałaby odznakę rycerza na białym koniu. Ba samą myśl, ze mógłaby to powiedzieć zaśmiała się pod nosem i spoglądała w dal.
Alice Mickey
Alice Mickey
Klasa VI


Urodziny : 17/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Szkocja, Salisbury
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t971-skrytka-pocztowa-alice-mi

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Elijah Ward Wto 05 Sty 2016, 10:54

Nie samym towarzystwem Aarona i Zoi człowiek żyje. Młodsze roczniki, w których znajdował się rzeczywisty potomek samego Harry'ego Potter'a, zaczęły ich powoli przedrzeźniać, że papugują sławetną trójkę czarodziei z Gryffindoru. Ktokolwiek jednak znał Yordanovą to wiedział, że daleko jej do przestrzegającej zasad pani prawnik Weasley, a Aaron, mimo że miał aspirację na aurora, nie był nawet w połowie podobny do ciapowatego pana Ronalda. Hobbit miał okazję poznać rudowłosego mężczyznę, gdy często odwiedzał tatę w pracy. Od razu zauważył brak rozgarnięcia, kiedy tamten składał raporty z terenu. No a sam Elijah Potterem? Już wolał miano Frodo Bagginsa.
Tak więc wracając... Mój bohater postanowił odłączyć się tego popołudnia od przyjaciół i wybrać okrężną drogę z klasy Wróżbiarstwa, gdzie miał zastępstwo od Numerologii. W samej koszuli i swetrze z logotypem swojego domu, wyszedł na balkon wieży północnej, żeby odetchnąć zimnym powietrzem. Od razu uderzyło go mocne zróżnicowanie temperatur, choć z łatwością możnaby utrzymać tu za pomocą magii chociażby przyzwoite 18 stopni. Nie przeszkadzało mu to jednak, bo stanowiło dobrą odskocznię od klastrofobicznej sali do wróżb, której wprost niecierpiał.
Brunet oparł się o barierkę, wciągając orzeźwiający wiatr nosem, a wypuszczając powietrzem. Na bladych policzkach wykwitły niemal od razu zarumienienia od zimna i będzie mocno żałował swojej decyzji o wyjściu, kiedy wieczorem będzie go piekła cała twarz. Nie od razu zauważył panienkę Alice, bo każdy inny uczeń wracający z zajęć poszedł od razu schodami na dół, do Wielkiej Sali, gdzie była ostatnia szansa na zdobycie kolacji. Usłyszał głośne pociągnięcie nosem Ślizgonki i wtedy się do niej odwrócił i podszedł powoli. Łał, Mickey! Nie zamienili słowa ze sobą od ilu? Od roku?
- Fuj - przywitał ją, krzywiąc się teatralnie. - Nie wiedziałem, że jesteście też połykaczami gili.
Uprzejme słowa, pasujące do "rycerza na białym koniu". A może powinien użyczyć jej rękawa? To na trzeciej randce.
- Schowaj się do środka, jeśli masz zamiar być chora - dodał, opierając się plecami o balustradę wieży. Przyjrzał się dziewczynie, jakby miała przejść jakąś transmutację przez ten czas, kiedy nie byli sam na sam. Oczywiście, że widywał ją na korytarzach i niektórych lekcjach, ale to zawsze z daleka. Nie był w stanie wcześniej zauważyć, że kruczoczarne włosy urosły o parę centymetrów, a stary szalik już się trochę zmechacił. Uśmiechnął się lekko do siebie.
Elijah Ward
Elijah Ward
Klasa VII


Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 19
Skąd : Wielka Brytania
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2081-pysiu-elioszki#40846

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Alice Mickey Wto 05 Sty 2016, 11:28

Istotnie mijali się czasami na korytarzu ale nie padło między nimi ani jedno słowo. Może jakieś skinienie głowy mówiące "cześć". Tak dobrej pamięci Alice nie miała poza eliksirami. Zdecydowanie były jej konikiem jeżeli chodzi o przedmioty szkolne. Budząc ją w środku nocy na pewno z pamięci wyrecytowałaby formułę na eliksir wielosokowy czy inny specyfik niezbędny osobie zadającej pytanie. W każdym razie co można powiedzieć komuś po roku? No cóż Ślizgonka nie była nadmiernie przyjacielska, a czasami nawet aspołeczna. Chyba czas zacząć nad tym popracować. Uwaga o "połykaczu gili" raczej nie przypadła jej go gustu. Swoją drogą powinien jej użyczyć tego rękawa o ile jest dżentelmenem lub to słowo nie jest mu obce! Randka? Ich przypadkowego spotkania raczej tak nazwać nie można. No chyba, że Elijah wykażę się jakimś mega szarmanckim gestem czego oczywiście nie oczekiwała, bo to by oznaczała, że Gryfon może u niej wywoływać jakąś słabość? To, że panna Mickey ulega różnym namiętnością jest niezaprzeczalnym faktem ale czy po incydencie z pewnym Krukonem nie nabawiła się jakichś uprzedzeń? Ciężko stwierdzić, bo była osobą niesłychanie niezdecydowaną i może nawet trochę rozkapryszoną ale to rodzinne. W każdym razie pojawił się rycerz na białym koniu.
- Podobno złego diabli nie biorą. - Mówiąc to odwróciła się niego w jego stronę, ponieważ była wyznawcą szkoły patrzenia na kogoś jak się z nim rozmawia. Co do wyglądu Mickey to faktycznie włosy jej urosły, bo była przeciwniczką ich obcinania. Poza tym lubiła swoją kruczoczarną czuprynę do pasa. Wsunęła dłonie do kieszeni i zaczęła się przyglądać chłopakowi jakby próbowała odgadnąć o czym myśli.
- Czy to wyraz troski o moje zdrowie? - Rzuciła to stwierdzenie jakby bardziej do siebie ale na tyle głośno, że był on je w stanie usłyszeć. Po chwili dopiero zrozumiała, że powiedziała to głośno i poczuła się nieco niezręcznie. Opuściła głowę nieco niżej chowając twarz w szalik i spoglądała na niego czekoladowymi oczami.
Alice Mickey
Alice Mickey
Klasa VI


Urodziny : 17/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Szkocja, Salisbury
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t971-skrytka-pocztowa-alice-mi

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Elijah Ward Nie 10 Sty 2016, 22:54

- A ptasie kupy dają bogactwo - posłużył się starym, rosyjskim zabobonem, który usłyszał od kolegi z drużyny. Mieli akurat trening, kiedy klucz gęsi postanowił przelecieć nad boiskiem, wybierając się do ciepłych krajów. Możliwe, że stadion Qudditcha przypominał im kuwetę, ponieważ niejeden strój wylądował wtedy w praniu. Albo to był jakiś kolejny wymyślny dowcip Ślizgonów...
Zaśmiał się na jej pytanie. To była taka typowa pewność siebie kobiet spod zielono-srebrnej flagi, której brakowało Gryfonkom czy też Puchonkom, z którymi miał styczność.
- Oczywiście, jak najbardziej - stwierdził ni to poważnie, ni z sarkazmem. Po prostu uśmiechał się do niej głupio i wcisnął dłonie do kieszeni spodni, żeby je jakoś uchronić przed zmarznięciem.
- Przejmuję się wszystkimi istotami, które zamiast grzać się pod kocem przy ciepłym kominku, wybierają pociąganie nosem na wietrze. - Nie dał jej od razu odpowiedzieć, bo dodał - Ja mam na przykład dobre wytłumaczenie: spędziłem ostatnie półtorej godziny w znienawidzonej sali do wróżbiarstwa, gdzie dostaję klaustrofobii. Myślałem, że jeśli zmienię przedmiot na Numerologię to już nie będę musiał wracać do tej przeklętej klapy. Ech, naiwność!
Elijah Ward
Elijah Ward
Klasa VII


Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 19
Skąd : Wielka Brytania
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2081-pysiu-elioszki#40846

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Alice Mickey Nie 10 Sty 2016, 23:14

Odpowiedź Gryfona rozbawiła dziewczynę i nawet zaśmiała się pod nosem. Ludzie wierzą w najróżniejsze zabobony ale rodzina Mickeyów nigdy nie należała do tych przesądnych. Rodzice Alice byli dość poważnymi ludźmi, którzy w tym samym tonie wychowywali dwoje swoich dzieci. Nie było więc mowy o przesądach z pechem, który przynosi czarny kot, stłuczonym lustrem czy przejściem pod drabiną. Może ze względu na powagę rodziców dostała czarnego kota? Swoją drogą on również miał charakterystyczną cechę jej rodziny, a mianowicie ignorancję dla najbliższych.
- To miła odmiana. - Znów powiedziała bardziej do siebie niż do chłopaka. Taka przypadłość Alice, że czasami jej myśli były głośniejsze niż zazwyczaj. Na tyle głośne, że jej rozmówcy doskonale je słyszeli. - Myślę, że moje wytłumaczenie jest równie dobre. - Westchnęła pociągając nosem. Zaczęła się już nawet trochę przyzwyczajać do temperatury jaka panowała choć chłód był dla niej nadal odczuwalny. Co do pewności siebie to zdecydowanie miał rację. Policzki kruczowłosej rzadko kiedy pokrywały się rumieńcem. Musiało być to coś rewelacyjnego aby wprawić ją w zakłopotanie. Niestety pewność siebie dziewczyny ocierała się czasami o arogancję czy pychę więc grono jej nieprzyjaciół było większe niż osób z nią sympatyzujących.
- Czasami przyjemnie spędzić czas w towarzystwie kogoś innego. - Tu rzuciła mu dość wymowne spojrzenie. No, bo ile można siedzieć ze Ślizgonami w dormitorium na starym, wyliniałym fotelu, który kiedyś zapewne był zielony. - Poza tym dziwnym trafem mój koc zaginął. Teraz nie mam jak się ogrzać. - Jak to w szkole. Rzeczy gubią się, a potem odnajdują. W przypadku małych przedmiotów sprawca znajdował się bardzo szybko. Couthbert czyli jej największa zakała chował wszystko. Wielokrotnie myślała czy nie zostawić go w domu ale był na tyle dobrym grzejnikiem w nocy, że ta myśl schodziła na drugi plan.
Alice Mickey
Alice Mickey
Klasa VI


Urodziny : 17/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Szkocja, Salisbury
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t971-skrytka-pocztowa-alice-mi

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Aiden Williams Sro 22 Cze 2016, 18:47

Tereny okalające zamek niemalże w całości zapełnione były grupkami uczniów. Każdy zielony zakamarek na świeżym powietrzu  miał od samego rana tłumy odwiedzających. Żeby przejść przez błonia trzeba było patrzeć pod nogi by nie zdeptać wylegującego sie na trawie kretyna czy kretynki  łapiącej słońce. Williams miał ochotę w pewnym momencie całkiem przypadkiem wcisnąć w ziemię czyjąś łapę. Nie dość ze jacy dłudzy wyłożyli się na trwie jeden koło drugiego to jeszcze niczym Jezus na krzyżu porozkładali ręce na boki i omijaj paniczów bo im tak jest wygodnie. Nie obeszło się bez ostrej wymiany zdań z jednym z nich - jak się okazało - cieciem z piątej klasy, który to popisać się chciał przed siedząca za nim małolatą z deską do prasowania zamiast biustu, która to ( o zgrozo ) zamiast zwrócić uwagę na wspomnianego debila, wpatrywała się w Williamsa niczym w obrazek. Wyraźnie tym faktem rozbawiony zostawił ich "paczkę" w tyle i ruszył w kierunku zamku. Miejscem, ktore wybrał na swój chwilowy spoczynek był balkon. Tutaj również nie obeszło się bez towarzystwa. Para trzecioklasistów obściskiwała się na ławeczce. Ślizgon nie mógł nie parsknąć śmiechem widząc sposób w jaki to robili. Do nauki się wziąć żółtodzioby, a najlepiej poczytajcie jakaś książkę o rozmnażaniu i zabezpieczeniach co by się takich jak wy wiecej nie wylęgło. Minął ich z szerokim uśmiechem pełnym kpiny i rozbawienia, by zająć następna ławkę. Wyciągnął z kieszeni spodenek papierosa natychmiast go odpalając. Nic mu w tej chwili nie bylo więcej potrzebne do szczęścia.
Aiden Williams
Aiden Williams
Klasa VII


Urodziny : 09/01/1998
Wiek : 26
Skąd : Anglia, Londyn
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t668-skrytka-pocztowa-aidena-w

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Monika Kruger Pią 24 Cze 2016, 05:58

Koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami. Miało to swoje plusy i minusy bo chociaż wreszcie będzie mogła spotkać się z siostrą, która w poprzednie wakacje postanowiła wymienić Hogwart na Beauxbatons to jednak oznaczało chwilową rozłąkę z Brandonem, a przecież ostatnio układało im się tak dobrze.
Cały ten miniony rok Monika skupiała się na nauce. Żadnych wybryków, skandali czy dramatów. Spokojnie przeżywała miesiąc za miesiącem ucząc się pilnie i prowadząc nudne życie przykładnej pani prefekt. Ale czy miała na co narzekać? W końcu jej oceny prezentowały się nadzwyczaj przyzwoicie, w końcu mogła pochwalić się dziadkowi swoimi osiągnięciami i w końcu była z siebie dumna. Brandon też był. Oboje byli słodcy do porzygania się, po prostu para idealna. Nikt już nie poddawał pod wątpliwość sensu ich związku po tym wszystkim co się kiedyś wydarzyło. W końcu, gdy zabrakło intryg jakimi się wzajemnie obdarowywali odkryli, że stateczne życie rownież może być fajne.
W każdym razie jeszcze raz - koniec roku. Słońce przygrzewało mocno ostatnimi czasy, toteż panienka Kruger przez częste treningi Quidditcha dostała rumieńców na twarzy, a jej ramiona zrobiły się kilka odcieni ciemniejsze. I czuła się doskonale. Czuła się dobrze na tyle, że wydawało się jej, że nikt ani nic nie może jej wyprowadzić z równowagi.
- Williams wyrzuć tę fajkę bo nie chcę strzelać Slytherinowi w stopę przed Wielką Ucztą - powiedziała, kiedy po lekcjach przechadzała się po szkole w poszukiwaniu swojego młodszego brata by przedyskutować z nim kwestię tegorocznych bawarskich wakacji. Gdy zaglądając na balkon dostrzegła papierosowy dym otaczający Aidena nie mogła powstrzymać się od kąśliwej uwagi. Ślizgoni i tak mieli puchar w kieszeni ale Monika nie chciała umniejszać znaczącej przewagi punktowej jaką mieli nad pozostałymi domami. To było takie satysfakcjonujące.
- Nie dziwie się, że nie możesz sobie znaleźć dziewczyny skoro ciągniesz jak smok. Notorycznie widuję cię z papierosem. Powinni tego zakazać - dodała jeszcze wchodząc na balkon i świdrujące chłopaka intensywnie.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Rhinna Hamilton Czw 19 Sty 2017, 11:48

Hamilton szybkim krokiem weszła na balkon. Musiała zaczerpnąć świeżego powietrza, tak było lepiej. Zdecydowanie lepiej. Pooddychać trochę świeżym powietrzem i miała nadzieję, że wszelkie emocje opadną. Martwiła się, ale to było normalne. Nie zamierzała nic z tym zrobić, prędzej czy później wszystkiego się dowie, co się stało. Gdzieś tam nadal chodziło jej po głowie to, by zmienić się we fretkę i po prostu czmychnąć, śledzić ich, czy coś. Ale nie było opcji.
Podeszła do barierki, kładąc na niej dłonie i wzięła głębszy wdech. Potem następny i następne.. Jęknęła cicho, pochylając się i kładąc łokcie na barierce.
- To nie pomagaaa...
Mruknęła cicho, po czym podeszła pod ścianę, zrzuciła torbę z ramienia, położyła również na niej książkę i oparła się plecami o ścianę. Zawiał chłodny wiatr i zadrżała delikatnie, ale tylko poprawiła swoją szatę. Nie chciała się na razie stąd ruszyć.
Rhinna Hamilton
Rhinna Hamilton
Prefekt: Gryffindor

Prefekt: Gryffindor

Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Paryż, Francja
Krew : Półkrwi
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t768-skrytka-pocztowa-rhinny-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Maddox Overton Czw 19 Sty 2017, 17:07

- Co nie pomaga? - spytał jakiś wesoły głosik. Na balkon wylazł rozczochrany, uśmiechnięty jegomość z wypchaną, szarą torbą i wielkim słoikiem pod pachą. Jakby nigdy nic odłożył słoik i zanurkował w swoim bagażu, intensywnie czegoś szukając.
- Rześki wieczór. Nie jest ci zimno?
Znała go, chodzili razem do klasy. Overton robił tajemnicze interesy z jej bratem, zawsze podbierał najlepszy fotel przed kominkiem i czasem spisywał od Rhinny prace domowe.
W tym momencie wynurzył się spomiędzy swojej torby trzymając dziwny patyczek na który nabite było coś bardzo podobnego do plastra miodu. Tyle, że w odcieniu intensywnej zieleni.
Maddox Overton
Maddox Overton
Klasa VI


Skąd : sama stolica
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t809-kontakt-z-maddoxem#15115

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Valentine Vaughn Czw 19 Sty 2017, 20:20

Szkoła jak to szkoła, wszędzie było mnóstwo ludzi. Ale i tak najbardziej ulubionym miejscem Valentine'a w Hogwarcie jest szkolna biblioteka. Val idąc właśnie do biblioteki zboczył trochę z kursu i ruszył odetchnąć. Znalazł się na balkonie w tym samym czasie, w którym Rhinna brała głęboki oddech. Ślizgon schował się w cieniu na balkonie i sam zaczął oddychać głęboko. Świeże powietrze to jest to, co było mu w tej chwili potrzebne. Zanim zaszyje się z nową książką w swoim dormitorium. Po chwili na balkonie pojawiła się jeszcze jedna osoba. Val zmrużył oczy, gdy zorientował się, że przybyły jest gryfonem. Nie żeby Val miał problem z tym, ale wiadomo jaki jest stosunek Slytherinu do Gryffindoru.
Valentine Vaughn
Valentine Vaughn
Klasa VI


Urodziny : 10/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Holy Island, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Rhinna Hamilton Czw 19 Sty 2017, 22:32

Słysząc jego słowa, od razu się odwróciła w stronę drzwi. Przyuważyła, jak ktoś wchodzi na balkon, ale dopiero po chwili skapnęła się, kto to jest.
- O, Maddox. Cześć.
Rzuciła spokojnie, będą zaskoczona jego obecnością. Nie spodziewała się w sumie, że kogoś tutaj znajdzie. Spogląda na chłopaka, jak grzebał w swoim bagażu. Co jakiś czas mrugała zaskoczona oczami. Znała chłopaka, nie dość, że ten same rok, to jeszcze często widywała go ze swoim bratem. A ilekroć tak było, to wiedziała, że zaraz usłyszy o czymś ciekawym. Szemrane interesy uprawiali!
- Czego Ty.. Co to jest?
Zapytała cicho, kierując spojrzenie na rzecz, którą wyjął z torby. Chyba nigdy nie zrozumie niektórych panów.
Rhinna Hamilton
Rhinna Hamilton
Prefekt: Gryffindor

Prefekt: Gryffindor

Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Paryż, Francja
Krew : Półkrwi
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t768-skrytka-pocztowa-rhinny-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Maddox Overton Sob 21 Sty 2017, 00:09

Zupełnie nieprzejęty faktem, że stał się obiektem obserwacji, wychylił się zza balkonu i wyciągnął patyczek w stronę nieba. Oparł się wygodnie na ręce i obejrzał na wyraźnie skonfundowaną Rhinnę.
- Zaraz zobaczysz.
W tym momencie Gryfon zorientował się, że niedawno na balkonie zjawił się jeszcze jeden przybysz. Overton rzucił na niego okiem i wzruszył ramionami. Ot, Ślizgon z jego roku. Niespecjalnie mieli ze sobą do czynienia. Wrócił do aktywnego wpatrywania się w niebo.
- Oho, chyba się uda. - mruknął i zamachał patykiem. - Dziś powinno być ich sporo, lubią zimne, chłodne wieczory... Podobnie jak ludzie z szóstych klas, z tego, co widzę.
Maddox Overton
Maddox Overton
Klasa VI


Skąd : sama stolica
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t809-kontakt-z-maddoxem#15115

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Valentine Vaughn Sob 21 Sty 2017, 00:35

Val stał w cieniu na balkonie i przyglądał oraz przysłuchiwał się rozmowie dwójki Gryfonów, którzy byli na tym samym roku co on sam. Ślizgon z jednej strony był ciekawy, co też tam Maddox ma w torbie, czego konkretnie szuka. Zanim Gryfon to coś znalazł, Val wyciągnął różdżkę i kręcił kółka, rysował figury w powietrzu na wysokości swojego brzucha. Gdy Maddox znalazł tego całego kija, Val omal nie parsknął śmiechem. Drewienko z czymś na końcu wyglądało co najmniej komicznie.
- Co to jest? - wtórował Rhinnie wychodząc z cienia i chowając różdżkę.
Val stanął przy barierce i czekał, aż wydarzy się to coś, co ma się udać za pomocą tego dziwactwa. Vaughn zazwyczaj jakoś stronił od towarzystwa Gryfonów może tym razem będzie przyjemnie.
Valentine Vaughn
Valentine Vaughn
Klasa VI


Urodziny : 10/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Holy Island, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 11 Empty Re: Balkon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach