Balkon

+40
Maddox Overton
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Elijah Ward
Alice Mickey
Brandon Tayth
Micah Johansen
Lena Gregorovic
Molly Connolly
Laurent de Noir
Quinn Larivaara
Elena Tyanikova
Nicolas Socha
Lola Lopez
Christine Greengrass
Serena Valerious
Shay Hasting
Charles Wilson
Adrien Rien
Logan Campbell
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Nanette Myahmm
William Greengrass
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Hannah Wilson
Connor Campbell
Baby Roshwel
Emily Bronte
Anthony Wilson
Beatrix Cortez
Maja Vulkodlak
Aiden Williams
Alice Volante
Ian Ames
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
44 posters

Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next

Go down

Balkon - Page 7 Empty Balkon

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 18:21

First topic message reminder :


Balkon okalający wieżę północną osadzony mniej więcej w połowie jej wysokości.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Suzanne Castellani Sro 06 Lis 2013, 10:02

/Przepraszam za brak polskich liter ale pisze z tableta a tu ni mom w klawiaturze polsskich. Jak wejde na kompa to poprawie.
Czekala z ogromnym zniecierpliwieniem na to o powie, czas przedluzal jej sie niemilosiernie chciala tylko to miec to za soba. Patrzyla na niego wyczekujaco az w koncu kiedy padly jego slowa glosno wypuscila powietrze a usmiech sam sie pojawil na jej buzi.
- Nie truj go jeszcze, najpierw chce go pokonac na miotle - powiedziala i kiedy ja objal wtulila sie w jego ramie. Bylo zimno a Aleksy byl jej przenosnym grzejnikiem, ona nauczona byla zyc w kraju gdzie zawsze bylo cieplo a on tam gdzie mroz dawal popalic. Troche jak ogien i woda, dwa przeciwienstwa ktore wzajemnie sie uzupelnialy. Przymknela oczy wdychajac jego perfumy, ktore przesiakniete byly jego bluza ktora miala na sobie.
- Ja juz zwariowalam - powiedziala szeptem unoszac nieco glowe i zlozyla na jego ustach maly, slodki pocalunek. - Aleksy skoncz juz z tymi matolami przebywac, przeciez nie jestes taki jak on, nie pasujesz do nich - przyznala dalej w niego wtulona. Jej osobiscie nie podobalo sie jego zachowanie w ostatnim czasie, rozumiala przez co przechodzil ale to nie byl prawdziny on. Chciala zeby jej Aleksy wrocil, ten ktoremu przeszkadzala w nauce eliksirow po nocach. Dziewczyna zadrzala z zimna i chwycila jego rece zeby ja jeszcze bardziej objal by bylo cieplej choc chyba najlepszym rozwiazaniem chyba bedzie zmienienie miejsca gdzies w srodku zamku, gdzies gdzie sie nie rozchoruja.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Connor Campbell Wto 26 Lis 2013, 19:08

Po opuszczeniu lochów Campbell zaczął się wspinać po schodach na samą górę zamku, aby po kilku minutach znaleźć się w sowiarni. Liścik Aleksa był dość dziwny, ale zarazem intrygujący, więc Kanadyjczyk postanowił od razu sprawdzić o co chodzi. Nagle jego sówka poszybowała ku niemu z najwyższej żerdzi, lądując na jego ramieniu i wyciągając nóżkę z listem. Ślizgon pospiesznie odwiązał kawałek pergaminu, rozłożył go i zaczął czytać. Z każdym przeczytanym słowem na twarzy Connora zaczęło się pojawiać niedowierzanie. Ojciec poważnie chory? Znajduje się w Szpitalu Świętego Munga?
- Co to do cholery jasnej ma znaczyć?! Jakiś żart, czy jak... - mruknął, patrząc na sowę, jakby oczekiwał od niej jakichś wytłumaczeń. Jednakże ona uraczyła go przeciągłym "huuu huuu" i odleciała w swoje ulubione miejsce.
Nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć zgniótł list w dłoni, zaciskając obie w pięści. Opuścił sowiarnię i powędrował na balkon, gdzie miał okazję sobie zapalić i porozmyślać.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Logan Campbell Wto 26 Lis 2013, 20:52

Przemierzał zamek bez żadnego celu, ot tak po prostu, dla zdrowotności. Chwilowo bieganie musiał sobie odpuścić z powodu małego przeziębienia, które się do niego przypałętało. Coś go tknęło aby zajrzeć aby zajrzeć do sowiarni, a nuż spotka kogoś znajomego. Jednakże nikogo tam nie było, prócz paru pierwszorocznych, którzy niemalże codziennie informują swych rodziców o postępach w nauce. Oczywiście jak zawsze wchodząc do tego pomieszczenia poślizgnął się na nie-chcę-wiedzieć-co-to-było. Miał zamiar opuścić sowiarnię, gdy nagle jedno z ptaszysk podleciało do niego i usiadło na jego barku wbijając w nie swoje pazury, przy okazji zrzucając mu przed nogi list, który o mało nie wylądował w czymś, co wydaliła przed chwilą jedna z sów.
- Głupie ptaszysko... - na te słowa, zwierze się obruszyło się co poskutkowało jeszcze mocniejszym wbiciem pazurów. Poczuł jak po ciele zaczyna mu spływać stróżka ciepłej krwi. Zgonił w końcu sowę i udał się przeczytać list, którego adresatem był ktoś ze szpitala św. Munga. Zagłębiając się coraz bardziej w jego treści, robił się coraz bardziej blady.
- Ale jak to? - zapytał sam siebie, nie mogąc uwierzyć w treść listu. Sprawdził kieszeń bluzy, w której tkwił kartonik z jednym papierosem na wszelki wypadek. Zrzucił w końcu ten nałóg, ale na wszelki wypadek wolał coś mieć przy sobie. Udał się czym prędzej na balkon zlokalizowany z innej z wież. Gdy tam dotarł, spróbował odpalić papierosa nieco drżącymi dłońmi. Po którymś razie w końcu mu się udało, opierając się o barierkę spoglądał wprost na zakazany las. Nawet nie wiedział czy ktoś tu się znajduje prócz niego.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Connor Campbell Wto 26 Lis 2013, 23:16

Atramentowy Campbell stał przodem do kamiennej barierki, opierając na niej łokcie. Chłodny wiatr natrętnie omiatał jego twarz, przy okazji wciskając gryzący dym do oczu. Jednakże Kanadyjczyk twardo wpatrywał się w szczyty drzew, tworzących Zakazany Las, totalnie ignorując pieczenie w oczach. Takie zachowanie ewidentnie świadczył o tym, iż chłopak pływał w niezmierzonej toni swych myśli. Cały czas zastanawiał się jak ma odebrać ten list ze szpitala. Jak na razie uważał go za jakiś słaby żart...
Spojrzał za siebie przez ramię, wróciwszy do rzeczywistości, aby sprawdzić kto zamierzał nieświadomie zakłócić jego "szlug time". Jedna z jego krzaczastych brwi powędrowała ku górze, gdyż właśnie stało przed nim jego lustrzane odbicie, które na dodatek go nie zauważyło. Zanim postanowił się odezwać do Logana, prz chwilę obserwował jego poczynania. Zauważył, iż z jednej z jego kieszeni wystawał kawałek pergaminu, a między palcami tkwił odpalony papieros. Było pomiędzy nimi wiele różnic, ale łączyło ich jedno (oprócz więzów krwi): dla obu najlepszym sposobem na ujarzmienie skołatanych myśli było odwiedzenie balkonu i zapalenie w spokoju papierosa.
- Widzę, że też dostałeś smutne wieści - zagadnął brata, zupełnie normalnym głosem, jakby ta informacja nadal nie dotarła do niego tak jak powinna. A było wręcz przeciwnie, gdyż teraz kiedy już miał pewność, iż informacja o chorobie ojca nie jest głupim żartem, zdążył się już do tego odpowiednio ustosunkować. Jego podejście do nieszczęśliwej przypadłości ojca, wyszło z przekonania o słuszności pewnego, pozornie głupiego, mugolskiego powiedzenia "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Logan Campbell Wto 26 Lis 2013, 23:41

Całkowicie odciął się od otaczającego go świata. Nie wiedział jak ma interpretować ten list, w myślach wciąż tkwiły mu strzępki słów zawartych w piśmie jakie otrzymał przed chwilą. Starał się zastanowić jak to teraz będzie, nie miał pojęcia czy Connor i Cherry coś wiedzą na ten temat. Jak najszybciej musi odwiedzić szpital i dowiedzieć się wszystkiego. Jego płuca wypełniały się dymem papierosowym, a następnie wylatywał poprzez uchylone usta. Położył list przed sobą, próbując go przeczytać jeszcze raz, lecz przez zdenerwowanie było to utrudnione. Wpatrywał się pustym wzrokiem w kawałek papieru leżący przed nim, z tego stanu wyrwał go głos, głos należący do jego własnego brata. Zupełnie normalny, niemalże pozbawiony emocji, jakby nie dotarła do niego jeszcze ta świadomość co dalej. Pokiwał jedynie głową, po czym zebrał list i wcisnął go niedbale do kieszeni spodni.
- Co o tym myślisz? - spytał nieco ponuro, wiadomość ta sprawiła, iż niemal się załamał. Gdy zmarła matka mieli tylko sześć lat, a ojciec zaczął od słów, że ma dla nich złą wiadomość, ale wszystko będzie dobrze. Wspomnienie tamtego dnia, sprawiły, iż w kącikach jego oczu pojawiły się łzy, które spłynęły chwilę później po policzkach przyprószonych dwudniowym zarostem. Cały czas stojąc opartym o kamienną balustradę, otarł szybko dłonią twarz. Choć był pełen nadziei, iż wszystko się dobrze skończy, to jednak w duchu obawiał się, że jednak tak nie będzie, a wtedy co dalej.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Connor Campbell Sro 27 Lis 2013, 09:43

Początkowo Ślizgon, swoimi stalowymi tęczówkami, jedynie wpatrywał się w twarz brata. Sam nie wiedział czego szuka w obliczu tak powierzchownie podobnym do jego... Może nutki rozbawienia, mieszającego się z odrazą do osoby, która postanowiła sobie z nich tak brutalnie zakpić?
Nie mogąc się doszukać w mimice brata tego, na czym mu tak usilnie zależało, w końcu wzruszył ramionami i rzekł:
- Nie wiem czemu, ale początkowo myślałem, że to jakiś paskudny żart - odparł, wciąż wpatrując się w równie jasne oczy brata. - Mam gdzieś tego bydlaka - dodał głosem pełnym mocy. Na samą myśl o ojcu robiło mu się niedobrze.
Campbell wcisnął jedną dłoń w kieszeń spodni, a drugą wyciągnął kolejnego papierosa i odpalił go jednym, prostym zaklęciem. Wtem zauważył jak kilka samotnych łez spływa po policzkach Logana, wsiąkając w jego kilkudniowy zarost. Atramentowy oparł się o ogromny, kamienny filar, zawieszając puste spojrzenie, gdzieś w bliżej nieokreślonej przestrzeni.
- Logan, sam wiesz jak jest pomiędzy mną a ojcem - zaczął, a przy ostatnim słowie wyraźnie się skrzywił, jakby zjadł jedną z tej kompletnie niesmacznej części Fasolek Bertiego Botta. - Nie jestem w stanie wybaczyć mu tego co zrobił mamie i mi, ale to już mniejsza o to - machnął ręką, puszczając w zapomnienie tych siedem ostatnich słów z jego wypowiedzi. Fakt, może jego podejście do nagłej choroby ojca było zbyt radykalne, jednakże - tak jak powiedział - nie mógł się zdobyć na przebaczenie ojcu, który nie zrobił NIC, aby odkupić swoje błędy. Tak samo wtedy, tak i dzisiaj zasłaniał się pracą, nie mając czasu, aby wesprzeć swoją żonę w chorobie, aby pomóc swym dzieciom jakoś pogodzić się z nagłą, nieoczekiwaną śmiercią matki, aby po prostu być...
Po tym wszystkim Connor poprzysiągł sobie, iż nigdy, PRZENIGDY, nie wyniesie pracy ponad bliskie mu osoby. I to była jedyna rzecz jakiej ojciec go nauczył.
- Taka karma - dodał z siłą i pewnością siebie. Te nieprzyjemne i pełne zawodu wspomnienia zawsze sprawiały, iż chłopakowi krew wprost wrzała w żyłach ze wściekłości. Na razie udawało mu się trzymać swoje nerwy na wodzy. Wciągnął dużą dawkę dymu do płuc, czując jak zdwojona dawka nikotyny przenika do jego krwi i rozchodzi się po całym ciele w zastraszającym tempie.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Logan Campbell Sro 27 Lis 2013, 16:16

- Wiesz ile bym dał, aby się okazało, że to po prostu żart? Że w ogóle się to nie wydarzyło? - mruknął. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, stał oparty o kamienną balustradę nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zacisnął dłoń słysząc słowa brata, których po nim się nie spodziewał. Przemilczał je, najwyraźniej Connor dalej żywił urazę do ojca. Dopalił papierosa, po czym cisnął go w dół wieży, uprzednio gasząc o balustradę. Stał cały czas skierowany w stronę wierzchołków drzew gęsto porastających zakazany las.
- Dobrze wiem i nie musisz tak dosadnie tego ogłaszać - odparł normalnym tonem głosu, choć w głębi miał ochotę stąd wyjść i gdzieś się zaszyć na resztę tygodnia, puszczając mimo uszu kolejną wypowiedź brata. Doskonale to wszystko znał, był przy tym, zupełnie jakby młodszy z bliźniaków zapomniał, iż on też tam był. Fakt faktem, że ojciec zawalił na całej linii wtedy i powinien być przy ich matce, przy całej trójce, ale tak nie było. Jednak, później ojciec starał się odnaleźć w nowej roli, co prawda nie zawsze mu ty wychodziło, ale Connor zdawał się tego nie zauważać.
- Cherry póki co nic nie wie, więc jej to przekaże niedługo - westchnął, starał się nieco uspokoić, gdyż słowa bliźniaka zaczęły go nieco wyprowadzać z równowagi. Słysząc kolejną wypowiedź brata, obrócił się stając niemalże twarzą w twarz z nim.
- Zachowujesz się niemalże jak ojciec ponad dziesięć lat temu - odparł nieco podnosząc swój głos. Mimo, iż z natury jest spokojnym człowiekiem, to wyprowadzić go z równowagi potrafią jedynie Connor i ojciec - Jesteś zasranym egoistą, myślisz tylko o sobie - wykrzyczał w kierunku brata - robisz z siebie ofiarę, tak jakby u mnie i u Cherry nic się w życiu nie zmieniło - nigdy by nie powiedział tych słów na spokojnie, ale zdenerwowanie dało o sobie znać. Jednak nie miał zamiaru przepraszać go za tą wypowiedź, za prawdę, której Connor raczej nie umiał pojąć.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Connor Campbell Pią 29 Lis 2013, 08:39

- Moim zdaniem na razie nie powinna się o tym dowiadywać. Może tym razem tego nie znieść - odrzekł z wyraźnym przejęciem w głosie, zupełnie ignorując poprzednie wypowiedzi brata. - Jeszcze się załamie, czy coś... - wzruszył ramionami, przypatrując się Loganowi raz po raz spode łba, nie mogąc pojąć dlaczego Puchon broni ich ojca. Przecież tyle razy wspólnie się na niego wściekali, boczyli, a zdarzało się, że i wyklinali! Ale oczywiście, jak przychodziło co do czego to braterska lojalność szła w zapomnienie, a Connor stawał się uosobieniem wszystkiego co najgorsze na tym parszywym świecie.
Prychnął z pogardą, słysząc kolejne słowa Logana, a jego umiejętność opanowania się sięgnęła zenitu i wystarczyłoby jeszcze kilka takich słów, aby wybuchnął.
- Nie robię z siebie ofiary! - burknął, każde słowo wypowiadając coraz głośniej, jakby jego brat był jakimś stetryczałym i niedosłyszącym dziadem. - Wiem, że Wam też było ciężko, bo w końcu przeżywaliśmy to razem. Do tej pory nie jestem w stanie wybaczyć ojcu, że zostawił nas z tak trudną sytuacją samych, raptem kilkuletnich bachorów! - pokręcił głową z niedowierzaniem. Nigdy by się nie spodziewał, że jego własny brat jest będzie w stanie rzucać w niego tak bezpodstawnymi zarzutami.
- Z resztą kim ty jesteś, żeby mnie porównywać do ojca? Bawisz się w jakiegoś pomylonego, mugolskiego doktorka, który zajmuje się ludźmi chorymi na głowę?! - odrzekł z sarkazmem, złośliwie patrząc bliźniakowi prosto w oczy. - NIC-O-MNIE-NIE-WIESZ... - wycedził przez zęby, ciskając w brata piorunami. Okręcił się na pięcie, odwracając się plecami do Kanadyjczyka, aby nieco ostudzić swój temperament. Po chwili jednak stwierdził, iż o wiele lepiej zrobi jak opuści to miejsce. Ruszył żwawym krokiem i bez słowa opuścił balkon, kierując się w bliżej nieokreślonym kierunku.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Iris Xakly Sro 11 Gru 2013, 23:07

Było już dość późno, a przynajmniej dla Mercedes, dlatego dziewczyna była bardzo zdziwiona kiedy o tej godzinie przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć. W jej głowie krążyły dziwne myśli, przede wszystkim na temat Miszy. Od jakiegoś czasu miała jakieś dziwne przeczucia, biorąc też pod uwagę, że ani nie mogła go spotkać, ani nie dostała od niego żadnej wiadomości. Wiedziała jednak, że będzie musiała napisać do niego sowę. Bardzo się martwiła, dlatego nie mogła dziś zasnąć. Wysunęła się z łóżka żeby nie obudzić reszty, wzięła jedną ze swoich ulubionych rosyjskich książek i zakładając na siebie czarny weter ruszyła przed siebie. Chciała iść gdzieś gdzie będzie chłodno, gdzie otrzeźwi swoje myślenie a potem wróci do łóżka. Dlatego po prostu pokierowała się do wieży północnej, gdzie po chwili dotarła już do balkonu.
Trochę zmęczona popchnęła drewniane drzwi i skierowała się od razu do barierki, zamknęła oczy i pochyliła głowę by wiatr spokojnie mógł smagać jej policzki. Chyba nie powinna tu być o tej porze. Mocny i zimny wiatr rozrzucał na boki jej niebieskie włosy, do tej pory nie wymyśliła co mogłaby z nimi zrobić, ale nie to teraz było jej priorytetową myślą.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Adrien Rien Sro 11 Gru 2013, 23:32

Jedno z najwyżej położonych miejsc w Hogwarcie dostępnych dla uczniów. Balkon wieży północnej. To z niego można było zobaczyć to, co nieosiągalne. Można było rozejrzeć się po całej przestrzeni zamku i jego okolicy. W nocy można było dostrzec migające wesoło zamknięte w przezroczystych pojemnikach wyczarowane płomyki, których zadaniem było rozświetlić drogę uczniom, którzy nie przestrzegając regulaminu snuli się jeszcze po błoniach. Jego jednak skierowało, co innego. Z opasłym tomiskiem pełnym wykresów, i gwiezdnych map w jednej i z teleskopem w drugiej ręce Rien wkroczył na balkon. Przeszedł kawałek wzdłuż barierki, kiedy dostrzegł dziewczynę.
- Ee, aha…. – wybąknął zdezorientowany trochę tym, że ktoś znajduje się o tej porze w tym miejscu. Od razu rozpoznał w niej uczennice gryffindoru Mercedes Xakly. Nie było to dla niego idealny partner do przebywania w jednym miejscy gdyż, może przede wszystkim uraza, jaką miał względem całej czerwonej nacji była olbrzymia. Nienawidził gryffonów tak samo jak niektóre koty wody. Dlatego pierwsze, co zrobił to odłożył przyniesione z sobą sprzęty i wycelował swoją różdżkę w jej stronę. Tak na wszelki wypadek.
- Pamiętaj, że nie zawaham się jej użyć. Zostałaś ostrzeżona.– szepnął tylko lustrując ją wzorkiem. Po czym powoli i ostrożnie zaczął rozkładać teleskop nie spuszczając wzorku z dziewczyny. Jakby tylko czekał na jej ruch.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Iris Xakly Sro 11 Gru 2013, 23:44

Po chwili starania się ogarnąć swoje myśli, stwierdziła, że nie będzie to już potrzebne, bo najwyraźniej nie umiała po prostu przestać o nim myśleć. W pewnej chwili jednak usłyszała, że ktoś idzie w jej kierunku. Gdyby nie było już tak późno pewnie nie zwróciłaby na to uwagi, jednak była już nieco przewrażliwiona po ostatnim jej spotkaniu z jednym z krukonów.
Mercedes nigdy nie miała jakieś większej nienawiści do innych domów, jednak uważała, że uczniowie mają swoje cechy wspólne. Patrzyła więc na niego z nieukrywanym zdziwieniem nie rozumiejąc skąd takie zachowanie względem niej. Kojarzyła go jedynie trochę i nie orientowała się jak może mieć na imię. Różdżka wycelowana w jej kierunku sprawiła, że Gryfonka pokiwała głową z braku zrozumienia.
- A myślisz, że co mam zamiar Ci zrobić? Ugryźć? Pobić? Naprawdę?- uniosła wysoko brew ku górze, bo jego zachowanie było kompletnie bez sensu w jej mniemaniu. - I co masz zamiar zrobić? Patrzeć na każdy mój ruch?- pytała poprawiając swoją ulubioną książkę w dłoniach, bowiem była nieco ciężka, a z tego co zauważyła chyba nie będzie jej dane dzisiaj poczytać tutaj czegokolwiek.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Adrien Rien Sro 11 Gru 2013, 23:57

Niechęć do domu Gryfa miała swoje korzenie w Adrienie od samego początku, kiedy tylko wsiadł do pociągu na stacji King Cross. Wsiadł w tedy do przedziału pełnego ślizgonów i te wszystkie bajeczki, jakie opowiadali tak nim zawładnęły, iż uwierzył, że będą w domu węża jest się kimś wyjątkowym, a wszystkie inne domu mają znaczenie podrzędne. Zwłaszcza gryfoni. W ciągu paru lat przebywania w szkole miał kilka zatargów z uczniami klas starszych, głownie właśnie z gryfonami. On sam nie był uprzedzony do osoby panny Mercedes, miał wrażenie, że ona nigdy nie miała jakichkolwiek zapędów do szukania konfliktów na tle bycia przynależnym do domu z jakiego się pochodziło. Może faktycznie za ostro ja potraktował, ale wolał jednak być zabezpieczonym.
- Nigdy nie ufaj Gryffonom. – odrzekł na jej słowa. Tak brzmiała jedna z maksym ich domu. Nie można ufać ludziom a już zwłaszcza tym, którzy pochodzili z gryffindoru.
- Zawsze możesz spróbować. Ugryźć, pobić, naprawdę….. – sparafrazował jej słowa, po czym przekrzywił teleskop w górę. Sam otworzył księgę, jaką ze sobą przyniósł i zaczął się przyglądać jednemu z zamieszczonemu rysunkowi na stronie. – Nie powiem, przyjemnie jest obserwować Twoją osobę. – zawadiacki uśmiech i wyraz twarzy zaraz się w nim pojawił. Co chwilę zerkał to na nią, to do księgi to przez wielkie oko teleskopu.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Iris Xakly Czw 12 Gru 2013, 00:08

W jej mniemaniu każdy w środku był trochę ironiczny i złośliwy, więc co za tym idzie miał w sobie trochę ślizgona. Zazwyczaj Mercedes się bała i wolała się nie udzielać, ale na pewno nie dałaby sobie ubliżać, nie ważne jak się mogło to dla niej skończyć.
Kiedy przenosiła się do Hogwartu była przekonana, że dostanie się do Slytherinu jak każdy w jej rodzinie od pokoleń, tiara jednak wybrała inaczej, a ona nie miała z tego powodu jakiejś obniżonej samooceny.
- Serio?- spojrzała po sobie; chudą dziewczynę  ubraną w czerwoną krótką piżamkę. - Uważasz, że wyglądam na groźną gryfonkę?- ponowiła swoje pytanie po czym zaczęła się mu przyglądać. Nie sądziła, że kogokolwiek dzisiaj spotka.
- Nie przyszedłeś tu chyba obserwować mnie a gwiazdy, hm?- uśmiechnęła się delikatnie pod nosem po czym wywróciła oczami. Oparła się o barierę zerkając na chłopaka, najwyżej mu troszkę poprzeszkadza. - Skup się na tym po co tu przyszedłeś - upomniała go ponownie i wsunęła się na ten murek by usiąść na nim, nie spodziewała się jednak, że tu, gdzie wiele o wiele bardziej będzie jej aż tak chłodno. Może to i dobrze, przestanie wreszcie myślę i pisać w głowie czarne scenariusze.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Adrien Rien Czw 12 Gru 2013, 00:26

Zawsze mu mówili i powtarzali, że wybór, do którego domu zostanie przydzielony leży w jego rękach. A raczej myślach. On sam, od zawsze czuł, iż jest slizgoński. Zaczynając od tego, iż uwielbiał zielony kolor, a skończywszy na tym, iż pierwszą księgą, jaką przeczytał był „Upadek i zmierzch S. Slytherina”. Biografia tego założyciela Hogwartu pozwoliła mu powoli rozkoszować się z perspektywą pójścia do tego a nie innego domu. Bardzo podobały mu się zasady, jakie przeświecały jego domowi. Spryt, przebiegłość, i przede wszystkim ambicja. Po raz kolejny spojrzał na dziewczynę. Faktycznie była, od niego niższa i szczuplejsza. Fizycznie nie było zagrożenia.
- Uważam, że jesteś z gryffindoru i możesz być niebezpieczna. – On również nie wyglądał na człowieka, którego powinno się obawiać, a jednak pozory myliły. Przez te wszystkie lata wmieszał się w tyle pokracznych przygód, iż jego aura przybrała znacznie ciemniejszą barwę. Wszyscy o tym wiedzieli, że Rien ma specyficzne poczucie humoru, w którym ból i cierpienie grają nieprzerwanie prym. Owszem przyszedł tutaj w zamierzonym celu. Chciał odszukać jedną z konstelacji i nakreślić na niej parę istotnych dla jego sprawy rzeczy. I faktycznie liczył na ciszę, spokój i samotność. Niestety musiał się podzielić balkon. Nie mógł zawsze mieć wszystkiego dla siebie. Kiedy tak dziewczyna siedziała na barierce przez jego mózg przebrnęła jedna nieoczekiwana myśl. Podszedł do niej i stanął tuż naprzeciwko. Miał okazję nieco się z nią zabawić.
- Jak sądzisz, co mi zrobią, kiedy znajdą Twoje martwe ciało pod wieżą? – zapytał tak spokojnie i tak cicho jak tylko mógł. Nikt poza nią nie mógł usłyszeć tych słów. W jego oczach przemknął nie jeden złośliwy błysk. To nie było dobre spojrzenie.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Iris Xakly Czw 12 Gru 2013, 00:43

Może ona faktycznie była jakąś czarną owca rodziny? Nie dostała się nawet do Slytherinu, nie mówiąc już o tym jak bardzo słaby charakter ma w przeciwieństwie chociażby do swojego brata. Słysząc jego słowa, Mercedes ponownie wywróciła oczami.
- Skąd u Ciebie takie staroświeckie poglądy?- spytała wzdychając przy tym ciężko. Ona nigdy nie miała do nikogo uprzedzenia, bo było to po prostu bez sensu, nie żyli już w czasach wzajemnej nienawiści. A nawet pomimo tego, powstawały takie oto rodzynki mające w głowach strasznie dziwne poglądy.
Obserwując go cały czas zdała sobie sprawę, że chłopak zaczyna coś kombinować kiedy tylko wstał i podszedł do niej dość blisko. Zmarszczyła delikatnie brwi w zastanowieniu i machinalnie zaczęła powoli zsuwać się z murku.
- Myślę, że będziesz martwy po kilku następnych godzinach - mruknęła podnosząc wzrok by móc spojrzeć mu w oczy. Jego uśmiech się jej nie podobał, nie miał zamiaru skończyć jako kolejna ofiara jakiegoś zwichrowanego ucznia.
- Lepiej będzie jak wrócisz do tego swojego teleskopu - w jej głowie przeszła myśl, że ewentualnie kopnie go w krocze. Przecież starała się być miła, a ktoś tak się opłaca. Wiedziała, że następnym razem nie będzie już taka głupia.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Adrien Rien Czw 12 Gru 2013, 09:17


Może miał takie uprzedzenia niebiorące się znikąd, ale przede wszystkim na jego, może czasem sztuczne, zachowanie miało silny wpływ towarzystwo, w jakim się obracał. Skłonności do zastraszania i grożenia innym to już przede wszystkim wpływ jego macochy. Bicie i poniżanie innych to tylko jego wyuczone techniki obronne. Atak również. Nigdy mu nie przeszkadzała jego chora obsesja na temat cierpienia ludzkiego, śmierci. Lubił tę tematykę tak samo jak uwielbiał klątwy torturujące. Był z natury melancholikiem w skrajnej odsłonie. Zignorował jej zaczepkę o staroświeckie poglądy. Granatowe spojrzenie utkwiło w jej spojrzeniu. Powoli wyciągnął dłoń w jej kierunku. Delikatnie przejechał opuszkami palców po jej policzku.
- Naprawdę uważasz, że ktokolwiek byłby skłonny mnie zabić? – delikatnie przekrzywił swoją głowę na bok w dalszym ciągu wbijając swoje spojrzenie w jej. Po raz kolejny w kącikach jego ust pojawił się nikły uśmiech. – To skuteczniejsze niż Avada. A winę można zrzucić na rozchwiania emocjonalne, jakimi jesteś obdarzona. Przecież dziewczyny w twoim wieku bardzo szybko popadają w pewne skrajne emocje. – delikatnie poczuła jak jego palce naciskają na jej skórę powoli odchylając jej twarz do tyłu. – Samobójstwo z powodu złamanego serca. Często się słyszy o takich sytuacjach. Ostatnio nawet Prorok Codzienny pisze częściej o tego typu sprawach. To wszystko siedzi w twoich oczach kochana. Wszystko się jest z nich wstanie wyczytać. – wyszeptał cicho. Rozkoszował się jej niepewnością .
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Iris Xakly Pon 16 Gru 2013, 18:08

Mercedes była raczej typem dziewczyny która nie szukała problemów na siłę. Nie było jednak jej winą, że te problemy i problemowi ludzie wręcz spotykała na każdym kroku. Chyba była zbyt pechowa, albo po prostu jej nawiność przycigała wszystko co złe.
Dziewczyna patrzyła mu w oczy z widocznym już strachem, nawet nie starała się wyrywać kiedy jego dłoń zbliżyła się do jej policzka.
- Nie dotykaj mnie- w jej głosie dał się słyszeć strach, niestety należała też do dziewczyn bojaźliwych i nie umiejących sobie poradzić w tego typu sytuacjach. Przecież nawet nie wzięła ze sobą różdżki.
- Tak, nie dotykaj mnie, bo mój brat połamie Ci wszystkie kości- odwróciła jednak wzrok nie mogąc wytrzymać jego napastliwego spojrzenia. - To nie Twoja sprawa i byłąbym Ci wdzięczna gdybyś się ode mnie odsunął - starała się zachować spokój i w jakiś sposób dyplomacyjnie załatwić tą całą sprawę, a potem po prostu uciec z tego balkonu, jednak chłopak nie dawał za wygraną.
- Nie mam złamanego serca, idioto- wycedziła przez zęby, bo akurat temat Miszy należał do tych bardzo drażliwych i nie chciała go poruszać z jakimś głupim, napastującym ją ślizgonem. Patrzyła więc beznamiętnie gdzieś w okolicach jego ramienia, nie mając ochoty na kontakt wzrokowy.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Adrien Rien Pon 16 Gru 2013, 19:52


- Hahaha – Roześmiał się perliście, kiedy dziewczyna nazwała go idiotą. Widać po raz kolejny jego intuicja nie zawiodła go. Umiał od razu rozpoznać, co trapi tego czy owego osobnika, nad którym chciał się poznęcać. – A co? Twój kochaś znalazł sobie inną? A mała Mercedes rzucił w kąt? Bolało? – Uśmiechnął się po raz kolejny złośliwie. Ostrzeżenia o tym, iż nie należy jej dotykać miał w nosie. Po raz kolejny palce jego dłoni zrobiły sobie wędrówkę po jej twarzy. Przeszły delikatnie opuszkami palców po jej policzku. Chłód i delikatny wiatr spowodowały, iż dziewczynę przeszedł dreszcz. Dostrzegł drobną gęsią skórkę na jej ramionach i dłoniach. Nawet, kiedy ona próbowała zgubić jego spojrzenie sam wędrował oczami za jej. W końcu zawsze była chwilka by ich spojrzenia się spotkały. Cieszył go widok jej strachu. Lubił takie momenty, kiedy mógł nacieszyć się widokiem zastraszonej osoby. – I sądzisz, że Pan-wsadź-wszystko-do-kotła-i-zamieszaj jest w stanie mi cokolwiek zrobić? Przecież tutaj ma ciepłą posadkę, nie porywałby się z motyką na tentakule. Jest za cienki w polityce to też nie będzie mógł nic ze mną zrobić. Zresztą, kto uwierzy, że Adrien Rien ten pilny uczeń coś Ci zrobił? – spojrzał na nią niewinnymi oczyskami zbitego psa. – Zawsze można zrzucić winę na kogoś innego, kto mógł użyć eliksiru wielosokowego. –podjął. Ostatni raz jego palce zbliżyły się do jej nosa, w który perfidnie pstryknął. Mogło ją nieco zaboleć. Zresztą nic go to nie obchodziło. Spełnił jej prośbę. Odszedł jedynie tylko do teleskopu teraz była idealnie odsłonięty księżyc. Mógł spojrzeć przez wielkie oko teleskopu i szukać tego, czego kazali mu szukać profesorzy z Astronomii. Kreślił zadane mapy gwiazd na specjalnie przygotowanych kartach pracy.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Iris Xakly Pon 16 Gru 2013, 21:09

Kiedy tylko chłopak się roześmiał w Mercedes po prostu zawrzało, a jej policzki po prostu zapłonęły czerwienią. Uniosła teraz wzrok by patrzeć mu prosto w oczy, a w nich Adrien mógł dostrzec nienawiść i chęć mordu, co akurat u Gryfonki było rzadkie.
- To jest tylko i wyłącznie moja sprawa! - krzyknęła pełna złości i faktycznie na jej skórze, kiedy ją dotykał, pojawiłą się gęsia skórka. Xakly czuła teraz do chłopaka tylko i wyłącznie wstręt i obrzydzenie. Słysząc jak obraża jej brata po prostu zaniemówiła ze złości, nie wiedziałą co powiedzieć a w jej głowie plątały się jedynie myśli na temat zamordowania tego chłopaka. Najlepiej w tym momencie, boleśnie. Gdyby tylko miała różdzkę wszystko rozegrałoby sie inaczej, jednak tym razem musiała sobie poradzić w inny sposób. Jego kolejne słowa kompletnie nie wpadły do jej głowy, więc po prostu zauważyła zmianę kiedy ślizgon od niej odszedł i wrócił do teleskopu. Mercedes kompletnie nie przemyślała swojego zachowania i ruszyła w stronę Adriena, a kiedy była już wystarczająco blisko kopnęła jego teleskop, a jego po prostu uderzyłą prosto w twarz pięścią.
- Nie waż się mówić w ten sposób o moim bracie, kretynie, rozumiesz czy jesteś za tępy!?- wydarła się z całej siły czując jak łzy pojawiają się na jej policzku.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Adrien Rien Pon 16 Gru 2013, 23:38

Widział niebezpieczeństwo, jakie narastało w niej. Złość, chęć mordu i nienawiść, jaką mogła do niego poczuć. Zawsze młode osoby reagują impulsywnie, jeżeli mówić o ich niespełnionych miłościach. On był taki sam. Nienawidził, kiedy ktoś przypominał mu o pewnych sprawach związanych z jego życia. Dobrze to rozumiał, ale nie byłby sobą żeby tego tematu nie ciągnąc dalej. Uśmiechał się do niej złośliwie za każdym razem, kiedy odwracał oko od teleskopu i kreślił na mapie kolejną gwiazdę. Nie spodziewał się jej zachowania. Wszystko trwało tak szybko, że kiedy jego teleskop się przewrócił on tylko zdążył podnieść głowę do góry.
- Co jest kurw…. – nie dokończył. Dłoń młodej dziewczyny powędrowała na jego twarz. Dostał klasycznie pięścią w twarz. Nieco go to wytrąciło z równowagi jednak nie na tyle by całkowicie stracić rachubę z tego, co dzieje się dokoła niego. Jak zwykle w takich chwilach jego różdżka znalazła się w jego dłoni. Wycelował w płaczącą już dziewczynę.
-Petrificus Totalus- szepnął potęgując siłę zaklęcia. Niewerbalne zaklęcia nie zawsze miały takiej siły sprawczej niewprawione i niewyćwiczone po prostu nie działały. A tutaj musiało wszystko zadziałać i zadziałało! Kobieta w momencie zastygła w bezruchu. Ciało runęło porażone zaklęciem. Podszedł i kucnął przy niej.
- Nigdy nie staraj się zadzierać z Adrienem Rien. – wyszeptał cicho do niej tak, że tylko ona mogła to usłyszeć. Chwile trwało, kiedy udało mu się ją rozebrać. Powoli ściągał z niej kolejne części ubrań. Każdą po kolei wyrzucał przez balkon. Kiedy ściągnął z niej biustonosz wstał i wpatrywał się w jej całkiem nagie ciało.
- Następnym razem nie zostawię niczego – Zmrużył oczy rozejrzał się dokoła. Jednym ruchem różdżki zniknął jego teleskop i przyniesione księgi wraz z przyborami do rysowania. Stanik jednak trzymał w dłoni. – Do zobaczenia, a i nie zapomnij, kto Ci to zrobił. Najlepiej jakiś zakochany Puchon. Sam widziałem jak wybiegał z balkonu. – Uśmiechnął się do niej tylko i wyszedł z balkonu.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Charles Wilson Wto 17 Gru 2013, 15:45

Wilson jak zwykle spędzał swój czas na patrolach trochę unikając swojej szalonej dziewczyny, która okazała się być prawdziwą nimfomanką. Po prostu ideał kobiety, za który niejeden przedstawiciel płci męskiej by zabił. Niestety, ale Charlie do tych osób się nie zaliczał. Dość już miał upokorzenia ze strony swojego organizmu na dość długi czas, więc kiedy tylko słyszał głos uroczej blondyneczki natychmiast zmieniał kierunek swojej wędrówki. Nawet teraz, idąc do wieży Gryfonów w ostatniej chwili zmienił kierunek i znalazł się... na balkonie. A raczej wyszedł na balkon zamykając za sobą szybko drzwi i opierając się o nie swoim ciałem gotów je zabarykadować gdyby jednak Polly doszła do tego, że jest tutaj jej rudzielec. Westchnął ciężko i kiedy usłyszał jak kroki dziewczęcia mijają drzwi już miał wychodzić, ale wtedy dostrzegł w ciemności kontur czyjegoś ciała leżącego na balkonie. Wyciągnął różdżkę mamrocząc pod nosem:
- Lumos. - i zaraz na moment pożałował, że to zrobił. Prawdopodobnie żałował tylko dlatego, że nie chciał oglądać siostry profesora od Eliksirów nago.
- Finite Incantatem. - machnął różdżką zdejmując z dziewczyny klątwę, po czym ściągnął z siebie swoją gryfońską szatę podając ją dziewczynie.
- Idziemy do dyrektora, Mercedes. - zadecydował dochodząc do wniosku, że to już będzie kolejny raz kiedy ratuje niewinną dziewczynę. Tym razem jednak nie zdążył. Zimny wiatr muskał jego odsłonięte ramiona i automatycznie pojawiła się na nich gęsia skórka. Jednak się tym nie przejmował. Najpierw musiał się upewnić, że z Xakly wszystko okej.
- Wróć. Dormitorium. Musisz się ubrać w swoje ubrania. - och, cóż za błyskotliwa uwaga. Wyciągnął jeszcze z torby swoją białą, świeżo wypraną chusteczkę i podał ją Gryfonce.
- Chodźmy. - zadecydował, po czym złapał ją za dłoń i niemalże wciągnął do zamku, ażeby nie zamarzła na kość.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Shay Hasting Wto 21 Sty 2014, 20:59

Shay jak zwykle kręciła się po zamku bez większego celu i marnowała czas, którego przecież miała AŻ tak dużo. Czytanie książek i nauka już znudziła dziewczynę, więc postanowiła znaleźć sobie jakąś inną rozrywkę. Dodatkowo była w cholernie dobrym humorze i buźka aż sama się jej uśmiechała. Tak więc prosto z pokoju wspólnego skierowała swe kroki do wielkiej sali, by wziąć sobie coś lekkiego na kolację, a następnym celem krukonki była północna wieża i znajdujący się tam balkon. Ponoć widok był olśniewający, a jakimś dziwnym trafem jeszcze jej tam nie było. Cóż, w szkole była od niedawna.
Było późne popołudnie, a na dworze panował całkowity mrok ze względu na porę roku. Granatowe niebo pokryte było chmurami, z których tylko miejscami nieśmiało wyglądało światło gwiazd. Na szczęście nie było dużego mrozu, chociaż powietrze oraz lekki wiatr skutecznie wywoływały rumieńce na polikach. Z zadowoleniem w oczach weszła na pusty balkon podchodząc niemal od razu do barierki i zaciskając smukłe palce na zimnych prętach. Rozejrzała się uważnie we wszystkie możliwe strony, by jej ciemne oczy ostatecznie zatrzymały się na drzewach zakazanego lasu, których korony kołysały się subtelnie razem z wiatrem. Podobnie zresztą jak burza jej ciemnych, subtelnie kręcących się od wilgoci włosów.
Odziana w czerwony, elegancki nieco i przy tym rozpięty płaszczyk dziewczyna westchnęła głośno, poprawiając jedną ręką okręcony woku siebie czarny szalik. Spod okrycia wystawał szkolny mundurek- nieco krótsza niż do kolan spódnica, sweter z błękitnym herbem na piersi i zakolanówki. Niedbale zaczęła grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu słodyczy, które ostatnio tam schowała. Miała ochotę na cukierka albo czekoladkę i nie było nawet mowy, żeby tego nie dostała. Zmarszczyła nieco nos i prychnęła cicho pod nim, nie mogąc znaleźć słodkości.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by William Greengrass Wto 21 Sty 2014, 21:26

Poprawka. Balkon nie był pusty, choć na pierwszy rzut oka taki się wydawał. W samym kącie ukryty w mroku na skórzanej torbie wypełnionej książkami siedział panicz Greengrass. Często tu przychodził kiedy nie mógł z jakichś powodów zaszyć się w swoim dormitorium. To była jego oaza spokoju, ulubione miejsce zaraz po starej wierzbie płaczącej rosnącej tuż nad jeziorem, w której cieniu przesiadywał w ciepłe dni. Dziś urwał się wcześniej z zajęć z powodu złego samopoczucia jakie towarzyszyło mu po wczorajszej rozmowie z Aaronem. I raczej nie sama rozmowa się do tego przyczyniła. Nie pamiętał ile w końcu wypił po jego wyjściu i jak wrócił do zamku. Tak więc zastanawiał sie nad tym i od rana próbował sobie przypomnieć szczegóły. Ktoś go przyniósł czy doturlał się sam? Miał tylko nadzieję, że nie dowie się tego z Proroka. Tylko tego by brakowało... "William Greengrass wszczyna pijackie burdy". W pewnej chwili z rozmyśleń wyrwało go pojawienie się dziewczyny, która stanęła przy barierce przesłaniając mu widok. Chrząknął dając jej znac o swojej obecności. Szczerze? Miał nadzieję, że się speszy i sobie pójdzie.
William Greengrass
William Greengrass
Student: Prawo Czarodziejów


Urodziny : 13/11/1996
Wiek : 27
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t690-william-greengrass

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Shay Hasting Wto 21 Sty 2014, 21:47

Wszystko było piękne i cudowne poza brakiem cukierka w kieszeni. Przeklęła pod nosem i wtedy właśnie do jej uszu dobiegło znaczące chrząknięcie. Biedna Shay o mało ataku serca nie dostała. Dziewczę podskoczyło i obróciło się napięcie, wydając z siebie stłumiony pisk. Burza jej ciemnych włosów przecięła powietrze ze świstem, a czekoladowe oczy ze złotymi drobinkami przy źrenicach rozszerzyły się nieznacznie. Pokręciła z niedowierzaniem głową, przykładając rękę do piersi. Serce biło jak oszalałe pod wpływem stresu, którego doznała.
Po chwili jednak skrzyżowała ręce pod biustem i prychnęła, patrząc na niego i lustrując bezczelnie wzrokiem.
- Zdajesz sobie sprawę, że prawie dostałam zawału przez Ciebie? Skuliłeś się jak jakaś spłoszona mysz! - zaczęła z westchnięciem, które odbiło się echem w powietrzu dookoła nich. Przekręciła głowę nieco w bok.
- Nie wyglądasz najlepiej. Coś się stało czy po prostu za dużo wypiłeś? Czekaj no, może mam coś co poprawi humor chociaż chwilowo.. A poza tym, to sobie nie przeszkadzaj mną. - dodała w końcu, odwracając się i stając do niego bokiem tym samym. Jedną dłonią trzymała barierkę, a drugą szukała czegoś po wewnętrznych kieszeniach płaszcza. Nie zajęło to długo, żeby na jej ustach pojawił się pełen triumfu i satysfakcji uśmieszek. Brawo panno Hasting! Jednak nie masz problemu z pamięcią. I takim oto sposobem coś poleciało w chłopaka, by ostatecznie wylądować mu na nogach- był to zwykły cukierek czekoladowy z nadzieniem jakimś. Drugiego zjadła sama, co przypieczętowała cichym mruknięciem zadowolenia.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by William Greengrass Wto 21 Sty 2014, 22:34

Pisk wystraszonej dziewczyny wywołał w nim chęć zrzucenia jej z wieży. Dlaczego ludzie zawsze krzyczą gdy ktoś ma kaca? Jakby robili to specjalnie.
- A zdajesz sobie sprawę, że niewiele mnie to obchodzi? - odburknął. Nie znał jej, nie czuł się za nią odpowiedzialny. Nie znaczy to jednak, że pozwoliłby jej wyzionąć ducha na jego oczach.
- Od kiedy to ludzi obchodzi to jak wyglądam? - kolejne burknięcie. No tak, nieskazitelny panicz Greengrass z podkrążonymi oczami pojawi się raz na horyzoncie i juz wzbudza to zainteresowanie. Szkoda tylko, że nie w tych osobach, co potrzeba.
- Wybacz, ale chyba nie powinno cię to obchodzić. - dodał nieco spokojniej, choć wyniośle. Chciał coś jeszcze dodać, ale oberwał cukierkiem. Wziął go do ręki i przez chwilę pzyglądał mu się podejrzanie. O nie, nie miał zamiaru tego jeść, więc odrzucił dziewczynie trafiając ją w tył głowy. Ma się ten cel pałkarza, nawet kiedy jest się lekko zamroczonym. Po andrzejkowej przygodzie nie konsumowął niczego, czego pochodzenia nie był pewny. Posiłki w Wielkiej Sali rozpoczynał chwilę po swoich towarzyszach uważnie obserwując ich reakcje. Tak na dobrą sprawę wczoraj pierwszy raz od dawna pił w miejscu niepewnym. A jeśli to dlatego miał luki w pamięci? Jeśli Aaron albo barman czegoś dolali do jego Ognistej? Po chwili wstał otrzepując płaszcz i podszedł do barierki, o która się oparł obok dziewczyny. Ma nie zwracać na nią uwagi? Niby jak?
- Będzie z tym kłopot, po gadasz jak najęta
William Greengrass
William Greengrass
Student: Prawo Czarodziejów


Urodziny : 13/11/1996
Wiek : 27
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t690-william-greengrass

Powrót do góry Go down

Balkon - Page 7 Empty Re: Balkon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach