Balkon
+40
Maddox Overton
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Elijah Ward
Alice Mickey
Brandon Tayth
Micah Johansen
Lena Gregorovic
Molly Connolly
Laurent de Noir
Quinn Larivaara
Elena Tyanikova
Nicolas Socha
Lola Lopez
Christine Greengrass
Serena Valerious
Shay Hasting
Charles Wilson
Adrien Rien
Logan Campbell
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Nanette Myahmm
William Greengrass
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Hannah Wilson
Connor Campbell
Baby Roshwel
Emily Bronte
Anthony Wilson
Beatrix Cortez
Maja Vulkodlak
Aiden Williams
Alice Volante
Ian Ames
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
44 posters
Magic Land :: Hogwart :: WIEŻE :: Wieża północna
Strona 14 z 14
Strona 14 z 14 • 1 ... 8 ... 12, 13, 14
Balkon
First topic message reminder :
Balkon okalający wieżę północną osadzony mniej więcej w połowie jej wysokości.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Balkon
- na skraju:
- Suzanne obecnie nie miała w głowie konsekwencji, które mogą wyniknąć z ich niegrzecznej zabawy i z jej strony było trochę nierozsądne zachowanie, bo powinna się przygotować nie tylko w kwestii doboru bielizny ale również antykoncepcji. Niestety brak matki i niechęć zwierzania się ze wszystkiego swojemu ojcu tylko pokazywała jakie braki w tych kwestiach miała, dobrze że w tym związku to on był ten mądrzejszy i o wszystko zadbał w razie W. Pewnie zacznie martwić się po fakcie co by było gdyby, teraz obecnie skupiona była na ustach Baizena, które lawirowały gdzieś w okolicy jej wilgotnego krocza. I bardzo bardzo napalonego.
Czując jego każdy pocałunek, ciepły oddech, język rozpływała się doświadczając nowych, nieznanych jej emocji, które zawładnęły jej ciałem i umysłem. Nawet wydała z siebie głośniejszy jęk, którego chyba sama się lekko przestraszyła, bo momentalnie przyłożyła sobie nadgarstek do ust i go zagryzła tłumiąc kolejne jęki. Jednak byli w szkole i nie chciałaby żeby stali się głównym tematem do plotek. Chociaż mogła sobie tylko wyobrazić zazdrosne uczennice, które od dłuższego czasu bezskutecznie smolą bajerę do jej Krukona. Ale to nie było teraz takie ważne.
Jej krew już niemalże wrzała rozlewając się po najdrobniejszych komórkach jej ciała krzycząc o więcej i więcej. Była zachłanna i coraz bliżej spełnienia, które ten tu Krukon usilnie starał się jej okazać. Dziewczyna reagowała stosownie na każdy jego ruch dając mu jasne sygnały co lubi i jak lubi wijąc się pod nim i jęcząc coraz głośniej. Jej kobiecość pulsowała jakby też była gotowa na przyjęcie jego w całości. Pragnęła go bardziej niż kiedykolwiek i wiedziała, że tylko on może ją mieć tak jak tylko by zapragnął.
- Rich... - wyszeptała w przerwach miedzy kolejnymi uniesieniami jego imię, które echem odbijało się w jej głowie. Dłonią wolną która dotychczas ściskała materac podążyła do jego głowy mierzwiąc mocno jego włosy i zaciskając na nich swoje palce nieco pociągając. Nigdy nie czuła się tak blisko tej cudownej przyjemności, o której tylko mogła sobie wymarzyć. Jej ciało wyginało się w łuk coraz mocniej kiedy jego język przyspieszał drażniąc się z jej najczulszym punktem, nawet mógł usłyszeć warknięcie niezadowolenia kiedy to na moment zwolnił, nie chciała by ją teraz tak zostawiał, na granicy przepaści rozkoszy, do której chciała wskoczyć razem z nim - błagam - wydyszała ciężko będąc już coraz bardziej na skraju zapomnienia.
Re: Balkon
- jesteś prześliczna, castellani:
- Pewnie później będzie się zastanawiała "a co jeśli", ale rozmowa z jej chłopakiem wystarczy by się upewnić, że nim im nie będzie i żadnych przypadkowych ciąż się nie nabawią. To nie ten typ, co brał i nie myślał. Szczególnie, jeśli już był w związku. A bez niego i tak nie chciał sobie przyszłości niszczyć. Teen preggo witches to nie jego domena.
Mogli ją teraz słyszeć. Wszyscy. Jemu było wszystko jedno, bo liczyło się tylko to, że są teraz dla siebie i że ona pojękuje tak błogo. Cieszył się, bo w jego oczach była teraz tak piękna, jak nigdy. Kiedy poddawała się jego pieszczotom i chciała ich więcej, łapiąc zachłannie jego włosy pewnie uśmiechnął się przelotnie, ale broń boże buńczucznie. Był po prostu podekscytowany tym, jak reagowała i jak naturalnie się czuła. Nie hamowała się niepotrzebnie, a na tym mu właśnie zależało. Żeby poczuła się z nim tak komfortowo, żeby móc chłonąć to, co on mógł jej dać. Zwariował na chwilę, gdy jego imię padło spomiędzy jej rozchylonych warg. Chyba znalazł nowy fetysz, na który składało się jej mamrotanie Rich. Mógłby tego słuchać godzinami i poniekąd w duchu zaplanował sobie mały challenge, żeby kiedyś wymęczyć ją doszczętnie. A teraz, teraz spokojnie prowadził ją kolejnymi stymulującymi manewrami języka czy zasysaniem się na jej najbardziej unerwionym elemencie na ciele. Widząc, jak unosi lekko biodra, jak wyginają się jej plecy i jak jest blisko, poczuł się szalenie podniecony. Nieustępliwie atakował kolejnymi czułościami jej kobiece tkanki, chcąc zobaczyć jej spełnienie, jej prawdziwie naturalny orgazm, jak finiszuje i jak jej oczy są kompletnie zamglone. Dał jej to, czego chciała i czego on tak bardzo pragnął.
Gdy jej spełnienie nadeszło, pokwapił się o jeszcze kilka męczących liźnięć jej soków, wcałowanie się w jej dolne wargi. Po chwili dał odetchnąć tej sokolnicy, podnosząc się i pochylając nad nią, wsparty teraz na lewicy gdzieś z boku jej ciała. Oblizał się bezczelnie, a kącik ust poważnie mu zadrżał. Smakowała mu, oj bardzo... Przytknął twardego członka do jej podbrzusza, więc zdecydowanie wiedziała o jego gotowości na kontynuowanie. Ale on się nie spieszył. Z zadowolonym uśmiechem, przesunął palcami prawej dłoni po jej włosach, odsuwając zbuntowane pasmo z jej czoła. - Jesteś prześliczna, Castellani. I moja. - Pochylił się i musnął jej usta własnymi, po chwili robiąc to samo z podbródkiem. Znów spojrzawszy na nią z góry, nie kryjąc podniecenia w rozszerzonych źrenicach i szczeniaczkowej aurze, przesunął wierzchem palców po jej dekolcie, odkrytej piersi. Podrażnił sutek między palcami, szarpiąc zębami swoją dolną wargę. - Chcę dać Ci więcej. - Przesunął tę samą dłoń między ich ciała i chwilę podrażnił jej wrażliwe łono. Ot musiał zobaczyć, jak jej oczy uciekają gdzieś pod powiekami. Zaśmiawszy się krótko, ale bezgłośnie, zsunął z siebie spodnie dresowe i bokserki na tyle, by uwolnić z nich wzwiedzionego penisa. Nakierował go bez patrzenia w dół, główką delikatnie napierając na wilgotne wnętrze dziewczyny. Spojrzał po jej twarzy kontrolnie, a nie widząc niezadowolenia czy dyskomfortu, z syknięciem, zaciskając zaraz zęby od ilości bodźców, pchnął miękko biodra ku niej, wsuwając twardość między jej zgrabne nogi. Tak, jak ona drżała wcześniej, tak teraz on w pierwszej chwili poczuł ogłupiające drżenie gdzieś w dole. Ilość przyjemności, jaka rozlała się po nim dzięki jej ciału była nie do zliczenia. Richard czuł, że musi więcej tego mieć, że chce mieć ją całą dla siebie i chce, żeby ona krzyczała jego imię. Starał się usilnie być subtelny, delikatnie więc wycofał się i znów powolnie wszedł w nią, znajdując komfortowe dla niej tempo. Ale wariował. Widać było po nim, że jest mu dobrze, a gardłowe pomruki zdecydowanie się zintensyfikowały. Jego tęczówki nie mogły pociemnieć, ale takie teraz mogła mieć wrażenie. Jej Baizen był zachwycony. Zgiął rękę w przedramieniu, tę na której się podpierał, więc prawicą mógł spokojnie głaskać ją po policzku i wpatrywać się w jej całuśne usta.
Re: Balkon
- Prowadź mnie:
- Każde jego kolejne liźnięcie, szarpnięcie, czy zassanie jej kobiecości przybliżało ją do nieuniknionego cudownego uniesienia, które z taką intensywnością czuć będzie po raz pierwszy w swoim życiu i wiedziała już, że nie po raz ostatni. Ta ich znajomość właśnie wskakiwała na nowy, wyższy poziom i chyba Rich nie spodziewał się kogo w tym momencie tworzył pokazując tej małej Ślizgonce jaka ta przyjemność może być uzależniająca. Castellani przestała się w pewnym momencie kontrolować, jej dusza wyrwała się z ciała unosząc się wysoko w ekstazie, której dzięki niemu doświadczała. Ostatnio wszystko co się w jej życiu wydarzało to właśnie przez Baizena. Obrócił jej świat o 180 stopni i ona nie chciała by teraz coś się miało zmienić. Chciała tylko jego.
Nawet nie wiedziała kiedy ten znów nad nią zawisł dając jej chwilę odpoczynku po tym uniesieniu, uśmiechnęła się do niego błogo w podziękowaniu za to co zrobił, ale czuła, widząc jego pełen pożądania wzrok, takiego, którego nie widziała jeszcze u niego nigdy że na tym się nie skończy, zwłaszcza, że oboje chcieli teraz siebie poznać całkowicie, żeby w końcu wziął to czego ona tak usilnie pilnowała.
Czuła jego twardą już męskość na swoim podbrzuszu i nie bała się tego co zaraz miało nastąpić, była podekscytowana i niesamowicie pragnęła go w sobie, była gotowa jak nigdy.
- Tylko Twoja - szepnęła w odpowiedzi po pocałunku, który złożył na jej wargach czując dziwny smak, ale nie skupiała się w tym momencie nad tym jak smakowała, bo chciała skupić się na jego dalszej grze. Nie była zmęczona po pierwszym uniesieniu, Castellani była długodystansowcem, potrafiła długie godziny spędzać na miotle, bieganiu, siłowni przez co jej organizm był przyzwyczajony do wysiłku, a ten obecny, który właśnie doświadczała jeszcze bardziej ją nakręcał do dalszych działań.
Gdy jego główka krótko podrażniła jej wejście przygryzła mocniej wargę i przymknęła oczy czekając aż ją wypełni od środka. Pierwszy ruch wcale nie był nieprzyjemny, czego właśnie się spodziewała, ewidentnie wcześniejsze przygotowanie jej łona pozwoliło by dziewczyna czerpała z ich zbliżenia tylko przyjemność. W duchu dziękowała, że Baizen miał doświadczenie w tych kwestiach, bo doskonale wiedział co robić by było jej jak najlepiej. Cichy jęk wydobył się z jej gardła przy kolejnym ruchu łączących w jedno ciał. Biodra nieco uniosła chcąc czuć go jak najgłębiej, jak najintensywniej. Oblizała swoje wagi i spojrzała na niego pełna pożądania a jedną dłonią przyciągnęła go mocno do siebie łącząc ich usta w pełnym pasji pocałunku. Łapczywie całowała go a ich biodra znalazły już wspólny rytm w tym tańcu przyjemności, który zaczęli i nie chcieli zbyt szybko kończyć, by ich chwila trwała jak najdłużej. Castellani pragnąc jeszcze bliższych, głębszych doznań objęła jego biodro swoją nogą bez większego wysiłku. W pewnym momencie oderwała swoje usta od niego łapiąc oddech i spojrzała na niego z figlarnym uśmiechem na ustach i w tym momencie naparła na niego ciałem tak żeby się nieco przeturlać tak żeby to teraz ona była na nim jednak starała się by się nie rozłączyli. Chciała sprawdzić jak to jest być na górze.
Zawisła nad nim a kaskady jej włosów objęły ich twarze. Szybkim ruchem ręką przerzuciła swoje ciemne fale na jeden bok i zbliżyła się do jego ucha. - Prowadź mnie - szepnęła i w tym samym momencie chwyciła jego duże dłonie kładąc jedną na swoich biodrach a drugą na piersi nieco jej na niej zaciskając.
Re: Balkon
- chcę to słyszeć:
- Gdyby tylko wiedział, że ich pierwszy wspólny taniec ciał będzie tak wprawny to chyba by się tak nie stresował, że zrobi coś nie w porządku. Widział, jak naturalne ciemnowłosa odpowiada na jego ruchy miednicy, a nawet inicjuje kolejne działania. I cieszył się w duchu, jakby dostał super prezent na święta, o którym zawsze marzył. Raz za razem oddawał się zachłannej grze, jednocześnie odpowiadając na jej pocałunek, tak zapieczętowany pasją. Nie spodziewał się za żadne skarby Gringotta, że Ślizgonka będzie chciała mieć więcej pola do popisu. Spojrzał na nią niepewnie, gdy go odsunęła, a pozostając w niej, obrócił się zgodnie z jej wymogiem. Uśmiechnął się pod nosem, ale widać było, że jest pełen podziwu dla niej i zaskoczenia, że taki szatan się budzi. Złapał obiema dłońmi jej twarz, nim się odsunęła i krótko, acz intensywnie złączył ich usta. - Moja zołza. - Wychylił się do niej, jakby chciał usiąść, ale po chwili padł płasko, nieco jedynie poprawiając nogi, żeby móc mocniej pracować pośladkami. Wsparł się na piętach, a jedną dłoń ustawił na wolnym biodrze dziewczyny, drugą na wolnej piersi.
Zmarszczył brwi w zwyżce podniecenia, bo to, że nad nim górowała kompletnie go rozbroiło. Czuł, że kolejne jej ruchy bioder, sugerowane naciskiem jego palców, przyprawiały go do nagłe uderzenia płomieni w podbrzuszu. To było szaleństwo, którego nie znał, a które zachwyciło go w swojej prostocie. Dłoń z jej sutka przeniósł na jej szyję. Nie zaciskał jej jednak, a jedynie trzymał, wpatrując się teraz w jej oczy i dopychając się wzwodem do jej mokrego krocza.
- Chcę zobaczyć, jak jest Ci dobrze, Su. Chcę to słyszeć. - Jego ton niemalże kazał jej nie skrywać żadnego stęknięcia czy syku. Chciał w pełni doświadczyć jej pierwotnej wersji, ogłupionej pożądaniem i tym, że są razem pierwszy i nie ostatni raz. Blonyn rozchylił nieco wargi, bo od kilku dobrych minut jego klatka szybko unosiła się i opadała, jakby brakowało mu tlenu. Zaklął mało kulturalnie, gdy zerknął w dół ich ciał, unosząc głowę. To jak w nią wchodził i jak ona zwinnie na nim się poruszała... Oszalał. Obserwował ją, zachwycony, bez uśmiechu, ale nie umiał teraz wykrzesać pozytywnej mimiki, skupiony na tym, jak obłędnym uczuciem było to, gdy jej wilgoć spływała między jego nogi i moczyła ich materac. - Dojdź dla mnie, wariatko. Zrób to sama. Widzę, że wiesz, czego Ci potrzeba. - Ba, on czuł, że ona nie ma dość i był gotowy do kolejnej zmiany, ale to, jak go ujeżdżała kompletnie go oczarowało. Nie pokwapił się do nagłej zmiany, bo nie mógł od niej odwrócić wzroku. Jedynie palcami dłoni, którą miał na jej szyi... Zsunął się na jej łechtaczkę, żeby zacząć drażnić ją kciukiem. A ta druga ręka? W międzyczasie sprawiła dziewczynie solidnego klapsa.
Re: Balkon
- Czekam na Ciebie:
- Gdyby ona wiedziała, że ten człowiek doprowadzi ją na wyżyny przyjemności to pewnie oddałaby się mu gdzieś już na balu, ale z drugiej strony wyczekane smakuje najbardziej, a po tym jak się oblizywał wnioskować mogła, że bardzo smakowało.
Suzanne widziała jego pełną podziwu minę, nie spodziewał się po niej tego co zrobiła i szczerze ona też się nie spodziewała, że to zrobi na nim takie wrażenie. Obrastała teraz mocno w piórka ale nie dosłownie, bo nagle w sokoła nie planowała się przemienić, jednak bardzo chciała żeby on też osiągnął spełnienie, by nie myślał o innych dziewczynach. Chciała być dla niego jak najlepsza.
Kiedy jego ręka spoczęła gdzieś zaciskając palce na jej poczuła, że jego dominacja nad nią jeszcze mocniej ją kręciła i nie zatrzymywała się w swoich ruchach tylko tańczyła jak on jej zagrał. Była bardzo nakręcona, taka wyzwolona, całkiem jak kiedy miała wiatr w piórach kiedy unosiła się ponad koronami drzew, jednak teraz było lepiej, bo była z nim i to on jej zafundował takie ekscesy, których pragnęła więcej z każdą minutą kiedy wypełniał jej najczulsze miejsca.
Jęknęła głośno wykonując to o co prosi, znów gardłowo wymsknęło się jego imię rezonując gdzieś pod sklepieniem tego balkonu zwłaszcza kiedy poczuła jego rękę na swoim tyłku. Warknęła głośno, nie hamowała się już, miała gdzieś to czy ktoś ją usłyszy czy dowie się jej ojciec. Nie myślała trzeźwo upita pożądaniem i kolejnym spełnieniem, które czuła mocno w podbrzuszu. A kiedy tylko znów zaczął drażnić jej magiczny guziczek wiedziała, że to ta ekstaza będzie jeszcze głębsza, jeszcze mocniejsza niż poprzednia i naprawdę miała zamiar teraz krzyczeć jego imię. Wygięła się w łuk do tyłu prężąc się i świecąc całym nagim spoconym już ciałem przed nim. Przymknęła mocno oczy i zaciskając mocno wargi czując jak cała zaczyna się spinać na jego członku, jak skurcze przychodziły i odchodziły bez żadnego rytmu totalnie na dziko. Kiedy to jej oddech się już powoli zaczął się normować pochyliła się do niego ręce kładąc bo obu stronach jego głowy.
- Wiesz, że już się ode mnie nie uwolnisz? - niemal wydyszała mu do ucha z wyraźnym już zmęczeniem ale w jej głosie było słychać tą błogość. Ustami delikatnie zaczęła muskać jego płatek ucha, przechodząc w dół po jego szyi by zaraz wrócić do jego szczęki opatulonej przystrzyżonym zarostem, który tak jeszcze niedawno drażnił jej udo. Wysunęła się z niego cała mokrzutka od swoich soków i położyła się na nim by choć na chwilkę odsapnąć uspokoić oddech i rozszalałe serce.
- Czekam na Ciebie - wyszeptała przylegając do jego ciała a jedna z jej dłoni podążyła w dół jego torsu delikatnie, bardzo subtelnie go miziając by w końcu palcami zahaczając o jego twardego przyjaciela drażniąc go nieco swoim dotykiem, co jakiś czas nieco mocniej zaciskając go w dłoni.
Re: Balkon
- młode wilki:
- To nie mogłoby mieć miejsca na balu. Nie dość, że nie był jeszcze przekonany, czy to w ogóle dobry pomysł by wchodzić w relację poważną z kimkolwiek to na dodatek miał przecież pstro w głowie i nie ogarniał swoich uczuć względem szanownej Suzanne. Seksy wtedy oznaczałyby hormonalne ukojenie, ale nie poważne zbliżenie. Rysiu by na to nie pozwolił. Ale za to pozwoliłby jej zaraz na obrośnięcie w piórka. Mogłaby zrobić z nim cokolwiek by tylko chciała. Z nim, ze sobą na nim, z nim na niej, z czymkolwiek... Teraz, jutro, dziś... Szlag. Jego jasne tęczówki sunęły po jej bezbłędnym ciele. Skupiony na tym, co robiła i jak się na nim wiła, nie liczyło się dla niego kompletnie nic. W tym momencie jedyne wrażenie na nim zrobiłby Marek, objawiający się za nimi w drzwiach. To jednak nie mogło mieć miejsca, więc Krukon niespiesznie zagryzł swoją dolną wargą, kiwając głową z aprobatą dla kolejnych ruchów dziewczyny. Zawładnęła nim dokładnie tak, jak tego pragnął, a choć miał dłoń na jej gardle, czuł, że ich wzajemne działania się nie wykluczają. To były młode wilki, które właśnie znalazły swoich partnerów w sensie fizycznym. Ta dwójka jeszcze wiele razy będzie się tak niepoprawnie zachowywać, jak na swój wiek.
Oblizał się pospiesznie, widząc, że Castellani jest dosłownie na skraju kolejnego spełnienia. Nie przestawał stymulować ją wilgotnym od jej podniecenia palcem, jednocześnie pomagając jej w ostatnich kilku ruchach drugą dłonią. Unosił jej pośladek rytmicznie, a skoro tylko zaczęła prężyć się w niemym krzyku, blondyn dopchnął jeszcze parę razy swojego pulsującego w niej penisa. Ile tylko mógł. Biedna to będzie dziewuszka w dniu kolejnym, ale znieczulona zaaferowaniem i winkiem ojca, pewnie dopiero kolejnego dnia będzie to odczuwała. On z kolei upił się tym, jak jej wnętrze perfekcyjnie go otulało. Jak jej szalona natura chwilami przebijała w żywym oddaniu się seksom, których nikt się nie spodziewał na balkonie. A proszę. Można. Niespiesznie zrobił kilka drażniących się z nią ruchów miednicy, gdy opadła nad nim. Błysnął kłami w krótkim, przelotnym zadowoleniu z tego, jaki pokaz mu zaoferowała.
- Tak? To obietnica? - Zareagował momentalnie, cicho mamrocząc, gdy ona bawiła się jego uchem czy muskała żuchwę. Zamknął na chwilę oczy, ciepłymi dłońmi sunąc po bokach jej ciała. Złapał jej jędrne piersi i niemocno je ścisnął, po chwili spoglądając na nią, leżącą już obok. Ona czekała na niego i bawiła się jego członkiem, na co zareagował drgnięciem kącików ust. Ciągle był sztywny i wyprężony, błyszczący od jej soków i gotowy na więcej. Rich był zauroczony tym, że dziewczyna chce go ochoczo dotknąć, że sama to inicjuje i nie potrzebuje słów zachęty. Lubił takie działania, swobodę, jaką czuł przy niej a ona przy nim. Czule objął jej policzek i wychylił się do kształtnych ust, żeby je bardzo sensualnie, niespiesznie pocałować. Język poszedł nienachalnie w ruch, a gdy odsunął się na niedużą odległość, zatonął kompletnie w tych jej węglistych tęczówkach. - Wstaniesz? - On się ruszył, podniósł, po czym wyciągnął dłonie po jej rękę i gdy tylko podniosła się, pochylił głowę, znów angażując ją w mokre pocałunki, nieco bardziej zachłanne, niż przed momentem. - Chodź tutaj, wiedźmo. - Mruknął gdzieś między muśnięciami, żeby zaraz obrócić ją przodem do balustrady. Dociskając się sterczącą męskością do jej pośladków, delikatnie złapał ją za włosy, sprawnie odsuwając je dzięki temu od jej szyi. - Piękna, złap się dla mnie barierki. - Musnął wargami jej skroń, szyję, puścił włosy po jej prawej stronie i złapawszy jej biodra, podsunął się nieco od dołu do jej krocza. Wsunął się w nią płynnie, choć może nieznacznie zbyt pewnie? Richard wiedział, że w tym momencie dużo stymulacji nie potrzebuje, ale gdy tylko poczuł jej tkanki, zacieśniające się na wzwiedzionym penisie, nie mógł się powstrzymać od zadowolonego, pożądliwego warkotu. Intensywnie wypełniając ją raz za razem, przyglądał się temu, jak chowa się w jej ciele i wsłuchiwał w dźwięki, jakie wydawały ich łączące się ciała. To była dla niego ekscytująca melodia, Korzystał z niej ile tylko mógł, a kilka minut później Suzanne mogła poczuć, że jest agresywniejszy. Jego palce mocniej zaciskały się na jej biodrach, pchnięcia były żywsze i jakby częstsze. W pewnym momencie Baizen wydał z siebie gardłowy jęk i jeszcze dwa, może trzy raz docisnął się do ciała swojej partnerki. Skończył w niej, bo innej opcji w tym momencie nie ogarnąłby. Gdyby nie eliksir, którego składu i działania był pewny, można powiedzieć, że zachował się prymitywnie. Ale teraz jedyne na co miał siłę to pocałunek, jaki złożył jej na ramieniu i obrócenie jej do siebie, by przytulić się czule.
Re: Balkon
- ostateczne uniesienie:
- On nie miał dość, ewidentnie, chciał więcej i więcej a ona tylko mu się poddawała ucząc się tak naprawdę wszystkiego co jej pokazywał. Był doświadczony, nawet pewnie kiedyś zacznie ją ciekawić gdzie jej Richard nabrał tego doświadczenia i z kim. Nie wyobrażała sobie spotkać jedną z jego kochanek na korytarzu, bo chyba by ją zaavadowała wzrokiem. Ale nie myślmy o tym co by było gdyby tylko skupmy się na kolejnych poczynaniach pana władczegpo, który w tym momencie wyciągnął ją z materaca. Nie miała prawa wiedzieć co kombinuje, co chce zrobić ale z każdym jego pocałunkiem z jego zachłannością widziała, że on też już jest na skraju, że chce wybuchnąć tak jak ona wybuchała dwukrotnie podczas tego spotkania.
Nie mówiąc nic, chwyciła się barierki odchylając nieco głowę na bok chcąc dać mu lepszy dostęp do swojej szyi, lecz kiedy poczuła jak ją ciągnie za włosy jęknęła nieco zbyt za głośno i złapała się na tym, że ten rodzaj agresji bardzo przypadał jej do gustu. W niczym nie przypominało to waniliowego seksu, ta dwójka za mocno na siebie działała od dłuższego czasu by po prostu skończyć na jednym uniesieniu. Ale żeby tak od razu trzy? Suzanne szybko na miotłę nie wsiądzie.
Czarnula czując jego męskość na swoich pośladkach mimowolnie biodrami przyparła do niego chcąc poczuć go jeszcze raz w sobie, niemal go zapraszając by po raz kolejny zwiedził jej zakamarki chcąc dać mu największą rozkosz z oczekiwanych dzisiejszego dnia. Wszedł w nią gładko i aż ją zdziwiło, że odczuwa go inaczej niż poprzednio, tak głębiej, skupiając się na innych miejscach w jej wnętrzu pozwalając by kolejna fala ekstazy zaczynała się znowu kumulować w jej podbrzuszu. Była już coraz bardziej zmęczona tymi dzisiejszymi zabawami jednak miała wrażenie, że Baizen działa na nią jak narkotyk, który powodował kolejny zastrzyk energii i od którego pragnęła się uzależnić. Przygryzła mocno swoją dolną wargę i nieco mocniej oparła się o barierkę, nieco już rozmazany wzrok wlepiła w gałęzie, które pod wpływem marcowego wiatru nieco się kołysały, nie to co ich biodra, które już maksymalnie przyspieszyły. Czuła, że jego moment właśnie nadchodzi kiedy jego serce biło jak oszalałe i przyciągnął ją za biodra jeszcze mocniej wydając z siebie te gardłowe pełne spełnienia dźwięki. Fala ciepła wypełniła jej wnętrze a ona uśmiechnęła się błogo pod nosem ciesząc się, że przyczyniła się do jego szczęścia.
- Padam z sił, wykończyłeś mnie Baizen - rzekła z cichym śmiechem i nagle poczuła chłód barierki na swoich plecach. Chwyciła Krukona za rękę i pociągnęła go w kierunku materaca po drodze chwytając za swoją różdżkę. Mimo, że chłopak widział ją już w całej okazałości to potrzebowała się w tym momencie okryć czymś a jeszcze wcześniej chciała zmyć z siebie resztki seksu, które na nich pozostały. Targeo momentalnie załatwiło sprawę kiedy nakierowała różdżkę najpierw na siebie a później na chłopaka i materac, który też wchłonął nieco ich płynów ustrojowych. I patrząc na to wszystko na dziewczynie policzkach wykwitł nieco rumieniec zawstydzenia, bo się po sobie nie spodziewała że byli zdolni do takich rzeczy co odwalali przed chwilą, że ona była zdolna. Usiadła na materacu i ze swojego sweterka, który leżał gdzieś tam obok materaca stworzyła jednym prostym zaklęciem transmutacyjnym za dużą jak na nią koszulkę, którą momentalnie na siebie narzuciła.
- Czuje się jakbym przebiegła maraton... i wygrała- rzekła do niego chwytając za butelkę wina i nalała oba kieliszki by swój momentalnie wypić, bo tak była spragniona, jednak nie ma się co dziwić... po takich ekscesach...
Re: Balkon
Gdyby spytała go w kluczowym momencie kto cię nauczył tego, siedemnastolatku to by mu opadł. Na bank. Nie ma innej opcji. Nawet genialna Rovena by go nie wspomogła w takim momencie. Dobrze się więc stało, że dziewczyna pozbyła się analiz na ten temat, jego doświadczenia, przynajmniej w tym momencie. Kiedyś mogą sobie pogadać, a co. Teraz jednak on oddychał, jak zwariowany, a jej ciało koiło jego zwariowane podekscytowanie faktem, że byli razem. Błysnął kłami w zmęczonym uśmiechu, kiwając głową, gdy już ją podniósł i spojrzał na ciemnowłosą. Tak, to było intensywne, było szalone i kompletnie nieproporcjonalne do tego, jak się wcześniej do siebie zabierali.
- Vice versa, Castellani. - Odparł swobodnym tonem, bo choć energetycznie to on był teraz na minusie. Wprawdzie nie drżał tak, intensywnie, jak jego partnerka, ale pewnie, gdyby tryknęła go na dole to by się śmiesznie wzdrygnął. Teraz jednak Suzanne zadecydowała o przyspieszonej formie prysznica, do którego dostępu nie mieli w tym niecnym miejscu. Rozbawiła go tym minimalnie, ale słowem się nie odezwał, dzielnie dając się magicznie ogarnąć. W czasie, gdy ona ubierała transmutowaną koszulkę, on nasuwał na siebie bokserki i spodnie dresowe. Góry jeszcze nie naciągał na siebie, bo był zmachany i chwilę dłużej potrzebował na pełne odsapnięcie.
Usiadł na materacu, wspierając plecami miejsce, które wcześniej też dociskał. Spojrzał bezproblemowo na Ślizgonkę, wesoło wyciągając dłoń po kieliszek. No, teraz to on się może napić troszkę. I to całkiem chętnie. I szybko, bo haustem pochłonął to, co ona mu nalała. Oblizał się od razu i powolnie, ale wylewitował szkło w powietrze bez użycia różdżki. Nie chwalił się, ale tak, Richard uczył się intensywnie magii bezróżdżkowej i niewerbalnej. Ale nie kwapił się coś o tym mówić, bo po prostu skupił się na czymś innym. Na odkrytej nodze Su, która pomiział lekko palcami, przechylając głowę w jej stronę. Oboje byli uskrzydleni tym, czego wspólnie doświadczyli, nie dało się ukryć. - Cieszy mnie to, Suzie. Naprawdę. - Wychylił się do niej i pochyliwszy się zamaszyście, musnął wargami skrawek skóry jej uda. Cofnąwszy się, przymknął ślepia i uśmiechał się pod nosem, zadowolony sam z siebie
- Czuję, że się na mnie patrzysz. - Wytknął jej z rozbawieniem.
- Vice versa, Castellani. - Odparł swobodnym tonem, bo choć energetycznie to on był teraz na minusie. Wprawdzie nie drżał tak, intensywnie, jak jego partnerka, ale pewnie, gdyby tryknęła go na dole to by się śmiesznie wzdrygnął. Teraz jednak Suzanne zadecydowała o przyspieszonej formie prysznica, do którego dostępu nie mieli w tym niecnym miejscu. Rozbawiła go tym minimalnie, ale słowem się nie odezwał, dzielnie dając się magicznie ogarnąć. W czasie, gdy ona ubierała transmutowaną koszulkę, on nasuwał na siebie bokserki i spodnie dresowe. Góry jeszcze nie naciągał na siebie, bo był zmachany i chwilę dłużej potrzebował na pełne odsapnięcie.
Usiadł na materacu, wspierając plecami miejsce, które wcześniej też dociskał. Spojrzał bezproblemowo na Ślizgonkę, wesoło wyciągając dłoń po kieliszek. No, teraz to on się może napić troszkę. I to całkiem chętnie. I szybko, bo haustem pochłonął to, co ona mu nalała. Oblizał się od razu i powolnie, ale wylewitował szkło w powietrze bez użycia różdżki. Nie chwalił się, ale tak, Richard uczył się intensywnie magii bezróżdżkowej i niewerbalnej. Ale nie kwapił się coś o tym mówić, bo po prostu skupił się na czymś innym. Na odkrytej nodze Su, która pomiział lekko palcami, przechylając głowę w jej stronę. Oboje byli uskrzydleni tym, czego wspólnie doświadczyli, nie dało się ukryć. - Cieszy mnie to, Suzie. Naprawdę. - Wychylił się do niej i pochyliwszy się zamaszyście, musnął wargami skrawek skóry jej uda. Cofnąwszy się, przymknął ślepia i uśmiechał się pod nosem, zadowolony sam z siebie
- Czuję, że się na mnie patrzysz. - Wytknął jej z rozbawieniem.
Re: Balkon
Ona po prostu nie lubiła być spocona, dlatego po treningu zawsze prysznic był obowiązkowy albo jeszcze lepiej długa gorąca kąpiel pełna piany i różanego zapachu. A, że prysznica ani wanny nie wymyślili na tym balkonie to musiała sobie poradzić inaczej i mimo, że zaklęcie było rewelacyjne w oczyszczaniu ich... płynów to jednak zapach mieszanki ich feromonów nadal unosił się w powietrzu.
Suzie nalała kolejny kieliszek wina, które całe szczęście nie należało do tych najmocniejszych i raczej nie mieli w planach się tutaj upijać, tylko o tak po prostu nieco może odetchnąć.
Spojrzała na jego roześmiane oczy i od razu znów jej serce miękło wiedząc, że jest obok i to on jest sprawcą zerwania tego jej kwiatuszka... jak się Lauren dowie... NO WŁAŚNIE, Suzanne musiała się pochwalić przyjaciółce o tym co się stało ale raczej oszczędzi jej pikantnych szczegółów związanych z poczynaniami pana Baizena. Pewnie Sharpówna ją zbeszta ale no cóż, dziewictwa już nie cofnie (HEHEHEHE cnota reparo?), jednak zdania nie zmieni, było warto czekać z tym na Richarda.
Dreszcz ją mały nieco przeszedł czując jego usta na swoim udzie i uśmiechnęła się do niego czule a jeszcze czulej zaczęła palcami przeczesywać jego włosy, które były mocno rozburtane.
- Próbuję sobie przypomnieć o czym gadaliśmy zanim zacząłeś mnie rozbierać - odpowiedziała śmiejąc się krótko pod nosem i nieco poprawiła wolną dłonią poduszkę pod plecami i oparła głowę o ścianę za sobą przymykając oczy i rozkoszując się nocnymi dźwiękami dochodzącymi z błoni, jakieś pohukiwanie sowy, cykanie świerszczy... nagle Suzanne otworzyła oczy i zatrzymała głaskanie po włosach blondyna. - Wygłuszyłeś ten balkon? Czy pół Hogwartu słyszało jak krzyczę Twoje imię? - zapytała wprost swojego lubego i już oczami wyobraźni widziała plotki roznoszące się szybciej niż wyjce do co poniektórych gagatków. Dobrze, że jej ojca nie było, jest cień szansy, że się nie dowie o tym co tu właśnie wyprawiali.
- Właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć, że z Lauren na dwa dni w ferie planuję skoczyć do Norwegii, ojciec nam załatwił spa z gorącymi źródłami ale jak wrócę to możemy gdzieś pojechać na weekend, co myślisz?- zapytała i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu tych babeczek co to przyniósł i o nich zapomnieli bo się zajęli sobą w trochę innym aspekcie niż dotychczas.
Suzie nalała kolejny kieliszek wina, które całe szczęście nie należało do tych najmocniejszych i raczej nie mieli w planach się tutaj upijać, tylko o tak po prostu nieco może odetchnąć.
Spojrzała na jego roześmiane oczy i od razu znów jej serce miękło wiedząc, że jest obok i to on jest sprawcą zerwania tego jej kwiatuszka... jak się Lauren dowie... NO WŁAŚNIE, Suzanne musiała się pochwalić przyjaciółce o tym co się stało ale raczej oszczędzi jej pikantnych szczegółów związanych z poczynaniami pana Baizena. Pewnie Sharpówna ją zbeszta ale no cóż, dziewictwa już nie cofnie (HEHEHEHE cnota reparo?), jednak zdania nie zmieni, było warto czekać z tym na Richarda.
Dreszcz ją mały nieco przeszedł czując jego usta na swoim udzie i uśmiechnęła się do niego czule a jeszcze czulej zaczęła palcami przeczesywać jego włosy, które były mocno rozburtane.
- Próbuję sobie przypomnieć o czym gadaliśmy zanim zacząłeś mnie rozbierać - odpowiedziała śmiejąc się krótko pod nosem i nieco poprawiła wolną dłonią poduszkę pod plecami i oparła głowę o ścianę za sobą przymykając oczy i rozkoszując się nocnymi dźwiękami dochodzącymi z błoni, jakieś pohukiwanie sowy, cykanie świerszczy... nagle Suzanne otworzyła oczy i zatrzymała głaskanie po włosach blondyna. - Wygłuszyłeś ten balkon? Czy pół Hogwartu słyszało jak krzyczę Twoje imię? - zapytała wprost swojego lubego i już oczami wyobraźni widziała plotki roznoszące się szybciej niż wyjce do co poniektórych gagatków. Dobrze, że jej ojca nie było, jest cień szansy, że się nie dowie o tym co tu właśnie wyprawiali.
- Właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć, że z Lauren na dwa dni w ferie planuję skoczyć do Norwegii, ojciec nam załatwił spa z gorącymi źródłami ale jak wrócę to możemy gdzieś pojechać na weekend, co myślisz?- zapytała i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu tych babeczek co to przyniósł i o nich zapomnieli bo się zajęli sobą w trochę innym aspekcie niż dotychczas.
Re: Balkon
To w zasadzie dobrze, że to winko nie miotało ich, jak szatan. Bo gdyby dnia następnego się okazało, że Ślizgonka nie pamięta tego, co zrobili to by się biedny Rysiu pociął. Dwukrotnie. Albo i trzykrotnie. Naleweczka jednak przyjemnie miziała gardełko. Chłopak zamlaskał cicho, a potem skupił się na dziewczynie, w której oczach mógłby tonąć codziennie. I tak, jak ona będzie się chwalić Lauren, tak pewnie i on pochwali się Anthony'emu, jak tylko będzie go widział. Ten to będzie chciał chyba opić to, że ta dwójka skonsumowała swoją relację. Mocno opić. Ale pierw niech się w pełni odnajdzie.
Przeczesywanie włosów skomentował przeciągłym pomrukiem. Tak to on mógłby spędzać każdy wieczór. Uśmiechnął się, pochylając w pewnym momencie głowę do niej trochę, jak pies. Głaskej tu mnie! Słysząc słowa Ślizgonki, prychnął z rozbawieniem. - Ja nie pamiętam,, jeśli mam być szczery. - Wypadło mu z głowy jeszcze coś, ale o tym za chwilę. Póki co oddawał się zadowalającemu procesowi bycia głaskanym i nie miał zamiaru odsuwać się. Kiedy jednak ona przestała poruszać palcami, podniósł głowę i z przesadnie teatralnym niezadowoleniem, wydął usta. Słyszał niemałe zaaferowanie w jej głosy. Poczciwie wskazał wzrokiem na ich woalkę. - Wygłuszyłem. I jest niewidoczny dla wszystkich z zewnątrz. Chciałem, żeby to było coś... Naszego. - Tylko ich chwile. I choć nie planował jej brać na balkonie, wyszło całkiem nieźle. To ona planowała pewne manewry, bo miała IDEALNIE DOPASOWANY ZESTAW BIELIZNY. Teraz jednak, Krukon skupił się znów na ustach dziewczyny i tak, słuchał jej, ale trochę jednym uchem.
- Możemy. - Odparł krótko, a po chwili zdał sobie sprawę, że trochę to krótki komentarz był. Parsknął cicho śmiechem, tłumacząc się, że to przez samą Castellani, bo ona dalej na niego działa seksualnie i on przez nią nie może się skupić na tym, co ona mówi. W końcu jednak porozmawiali o feriach, wspólnych i osobnych planach, a gdy zmęczenie wzięło górę, Richard zaproponował, że odprowadzi dziewczynę do Pokoju Wspólnego. I tak też zrobił. Po wszystkim wrócił tu, uprzątnął wszelkie elementy, jakie zniósł, zmniejszając je i chowając do kieszeni.
I co? I ostatecznie zapomniał o prezencie, ale najwyraźniej musi dać jej go kolejnym razem.
ztx2
Przeczesywanie włosów skomentował przeciągłym pomrukiem. Tak to on mógłby spędzać każdy wieczór. Uśmiechnął się, pochylając w pewnym momencie głowę do niej trochę, jak pies. Głaskej tu mnie! Słysząc słowa Ślizgonki, prychnął z rozbawieniem. - Ja nie pamiętam,, jeśli mam być szczery. - Wypadło mu z głowy jeszcze coś, ale o tym za chwilę. Póki co oddawał się zadowalającemu procesowi bycia głaskanym i nie miał zamiaru odsuwać się. Kiedy jednak ona przestała poruszać palcami, podniósł głowę i z przesadnie teatralnym niezadowoleniem, wydął usta. Słyszał niemałe zaaferowanie w jej głosy. Poczciwie wskazał wzrokiem na ich woalkę. - Wygłuszyłem. I jest niewidoczny dla wszystkich z zewnątrz. Chciałem, żeby to było coś... Naszego. - Tylko ich chwile. I choć nie planował jej brać na balkonie, wyszło całkiem nieźle. To ona planowała pewne manewry, bo miała IDEALNIE DOPASOWANY ZESTAW BIELIZNY. Teraz jednak, Krukon skupił się znów na ustach dziewczyny i tak, słuchał jej, ale trochę jednym uchem.
- Możemy. - Odparł krótko, a po chwili zdał sobie sprawę, że trochę to krótki komentarz był. Parsknął cicho śmiechem, tłumacząc się, że to przez samą Castellani, bo ona dalej na niego działa seksualnie i on przez nią nie może się skupić na tym, co ona mówi. W końcu jednak porozmawiali o feriach, wspólnych i osobnych planach, a gdy zmęczenie wzięło górę, Richard zaproponował, że odprowadzi dziewczynę do Pokoju Wspólnego. I tak też zrobił. Po wszystkim wrócił tu, uprzątnął wszelkie elementy, jakie zniósł, zmniejszając je i chowając do kieszeni.
I co? I ostatecznie zapomniał o prezencie, ale najwyraźniej musi dać jej go kolejnym razem.
ztx2
Strona 14 z 14 • 1 ... 8 ... 12, 13, 14
Magic Land :: Hogwart :: WIEŻE :: Wieża północna
Strona 14 z 14
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach