Park

+28
Marie Volante
Ana Vedran
Juliette Griffiths
Hyperion Greengrass
Adrienne Cryan
Lilian Davies
Ross Seth Davies
Colette Roshwel
Christopher Gregorovic
Vizmar Black
Owena Blodeuwedd
Nicolas Socha
Samantha Davies
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Polly Baldwin
Cole Bronte
Amandine Løvenskiold
Liam Cryan
Francesca Moretti
Mistrz Gry
Miles Gladstone
Roland Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Zachary Devereux
Morwen Blodeuwedd
Vincent Cramer
Konrad Moore
32 posters

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Park - Page 7 Empty Park

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 23:58

First topic message reminder :

Park - Page 7 9ab4f5c6f670246a049c9b4

Choć park początkowo wygląda niepozornie, w okresie gdy kwitną zasadzone w nim wiśnie, zapiera dech w piersiach. Opodal znajduje się niewielki plac zabaw. Wzdłuż alejek znajduje się kilka rzędów drewnianych ławeczek.
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Stan Griffiths Pią 18 Kwi 2014, 22:53

- Dozgonna wdzięczność miałaby wynagrodzić mi trud narażenia życia w pogoni za porywaczem? - mężczyźnie nie udało się uchylić przed palcem sprawiedliwości. Wbił się on niezbyt boleśnie w jeden z boków aurora, wywołując uczucie łaskotania, dlatego blondyn uchylił się lekko i chwycił Marie za przegub, by zapobiec kolejnym atakom - Sory, mała, ale to trochę za mało.
Griffiths miał przez chwilę ochotę wytknąć język, ale się powstrzymał. W zamian za to puścił dziewczynie oko, uśmiechając się nonszalancko od ucha do ucha. Jestem do usług, ale wszystko ma swoją cenę.
Oczywiście zgrywał się. Gdyby jakiśb Arab w turbanie na głowie wyskoczył z krzaków, przewiesił sobie Marie przez ramię i uciekł w siną dal, to bez wahania ruszyłby z odsieczą. Czemu akurat Arab przyszedł mu do głowy? Z tego co zdążył zauważyć mieli dziwne pomysły.
- Wreszcie gadasz do rzeczy, piegusie - przyklasnął w dłonie i zeskoczył z oparcia - Jakiś pub, klub, czy kupujemy po drodze flaszkę i fasolki Botta i zostajemy w naszej melinie?
Gdzieś tam w tyle głowy zaświergotało mu, że właśnie zmierzał do pracy, ale skoro już tyle na niego czekali, to poczekają jeszcze troche.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 37
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Marie Volante Pią 18 Kwi 2014, 23:25

Na dworze robiło się coraz zimniej i coraz mniej przyjemnie. Silny podmuch wiatru, który potargał starannie układane włosy czarownicy, uświadomił jej, że spędziła na zewnątrz o kilka kwadransów za dużo niżeli początkowo planowała, dlatego też wybuch entuzjazmu jej samozwańczego współlokatora bardzo ją ucieszył. Marie zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyźni z reguły byli konkretni i dwa razy nie trzeba było ich namawiać do nocnych popijaw, ale w takim stylu na zapijanie rozterek mógł się zgodzić jedynie Griffiths.
- Dwie flaszki, fasolki i lody, hm? – podsunęła, jednocześnie korygując wizję perfekcyjnego piątkowego wieczoru. Nie miała ani ochoty, ani siły włóczyć się po zatłoczonych i zadymionych pubach, nie tym razem. Francuzka zgrabnie zsunęła się z oparcia ławeczki i lekko wylądowawszy na ziemi, rzuciła blondynowi rozbawione spojrzenie, a następnie wsunąwszy mu chudą dłoń pod ramię, pociągnęła go w kierunku osiedlowego sklepiku.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Dymitr Milligan Wto 22 Kwi 2014, 16:01

Trwają właśnie ferie wiosenne, a w trakcie nich ma miejsce Wielkanoc - chrześcijańskie święto, chociaż chyba nie tylko chrześcijan... Nie wiem, nie znam się na tym. Żyję w świecie magii, a przecież magia z religią nieco się wzajemnie wykluczają, jak z nauką. Dobra, dosyć tych rozważań, bo są chyba nie na miejscu... Pogada jest zmienna, czasem słońce, czasem deszcz. Mnie to nie przeszkadza, ale innym może szkodzić. Dzisiaj akurat od czasu do czasu lekko pada. Miałem dosyć siedzenia w domu, więc wyszedłem na spacerek po okolicy. Ileż można siedzieć w czterech ścianach. Założyłem na tyłek granatowe jeansy, czarne adidasy, białą koszulkę i zieloną bluzę. Ach, pięknie to wszystko zgrałem. 15 stopi Celsiusa to nie taka straszna temperatura, więc bez problemu można spacerować. Szedłem sobie wzdłuż alejki z drzewami i rozmyślałem - jak zawsze o tym samym, czyli o dziewczynach. Pora spotkać którą z tych ważniejszych.
Dymitr Milligan
Dymitr Milligan
Klasa VI


Urodziny : 19/11/2006
Wiek : 17
Skąd : Kotlas, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t682-skrytka-pocztowa-dymitra

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Twyla Snow Wto 22 Kwi 2014, 17:04

Po kolejnej awanturze z Kate, dziewczyna wyszła z domu trzaskając drzwiami. Biegła tam gdzie mogła się odstresować. W jednej ręce trzymała swój wiosenny płaszcz bo pogoda bywała różna, a w drugiej ręce miała nową różdżkę. Od czasu zakupu nie rozstawała się z nią. Pilnowała jej jak oka w głowie. Twyla biegła prosto przed siebie, aż w końcu dotarła do parku. Tam zwolniła kroku. Zgięła się w pół i ułożyła obie zajęte ręce na kolanach tak by móc chwilę odpocząć. Uniosła nieco głowę ku górze. Jej wzrok od razu powędrował ku znajomej twarzy. Dziewczyna wyprostowała się,  przełożyła różdżkę do drugiej ręki i poprawiła spódniczkę. Spokojnym już krokiem podeszła do chłopaka.
- Cześć Milligan. Świetna pogoda na spacerek co? - zapytała zaciekawiona. Zastanawiało ją dlaczego jest tutaj sam. Dla podkreślenia zaciekawienia uniosła jedną z ciemnych brwi. W okolicy było sporo ładnych dziewczyn, z którymi mógłby się przechadzać parkowymi uliczkami.
Twyla Snow
Twyla Snow
Studentka: Historia Magii


Urodziny : 13/03/1996
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : wątpliwie czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1146-skrytka-pocztowa-twyli-s

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Dymitr Milligan Wto 22 Kwi 2014, 17:43

Nawet we własnym domu nie miałem co robić. Na szczęście los zesłał mi spotkanie z jedną z dziewcząt, której dotyczyły moje myśli. Przystanąłem, żby zawiązać buta - te cholery rozwiązują się w najmniej oczekiwanym momencie - i kiedy podniosłem wzrok, ujrzałem ciemnowłosą panienkę Snow.
- Wręcz idealna, Snow - stwierdziłem, wstając i podchodząc do dziewczyny. - A najlepsza na spędzenie czasu samemu... Chociaż nie powiem, wybawiłaś mnie od samotności - dodałem po chwili.
Uśmiechnąłem się do ślizgonki.
- Stęskniłem się - szepnąłem jej do ucha, muskając je przelotnie. - A Ty co tu robisz sama, hę? - zagadnąłem.
Dymitr Milligan
Dymitr Milligan
Klasa VI


Urodziny : 19/11/2006
Wiek : 17
Skąd : Kotlas, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t682-skrytka-pocztowa-dymitra

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Twyla Snow Wto 22 Kwi 2014, 18:16

Zabawnym było tak patrzeć na niego z góry, nawet jeśli trwało to chwilę. Kiedy wstał i odpowiedział na jej pytanie uśmiechnęła się.
- No widzisz. Chyba niebiosa mnie Tobie zesłały – uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Oczywiście był to żart. W momencie kiedy szeptał jej do ucha położyła mu ręce na torsie by móc go w każdej chwili odepchnąć. Nie zrobiła tego jednak chociaż miała okazję. Stęsknił się za nią? A to dobre. A czy ona tęskniła za nim? Jasne, że nie, ale nie powiedziała tego na głos.
- Ja? Chciałam biec przed siebie, być jak najdalej od domu i od tej.. - tutaj zrobiła krótką przerwę na oddech. - Kate. Długa historia. – powiedziała z nieukrywaną złością. Odetchnęła żeby się uspokoić. Spojrzała na ławkę będącą nieopodal nich. Nie mówiąc nic skierowała kroki w tamtą stronę. Dotarłszy na miejsce usiadła na ławce i patrzyła wyczekująco na chłopaka. Skoro twierdził, że się stęsknił to pewnie posiedzi z nią chwilę.
Twyla Snow
Twyla Snow
Studentka: Historia Magii


Urodziny : 13/03/1996
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : wątpliwie czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1146-skrytka-pocztowa-twyli-s

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Dymitr Milligan Sro 23 Kwi 2014, 18:44

Zauważyliście? Tęsknię za wszystkimi dziewczynkami, z którymi coś może mnie połączyć, fascynujące. Oczywiście, że tak o to powiedziałem, chociaż może trochę się stęskniłem za tą jędzą. W szkole mijaliśmy się tylko, posyłając sobie nic nie znaczące spojrzenia. Teraz znajdujemy się obok siebie i nie widać żadnych znaczących iskierek. Jesteśmy tylko na stopie koleżeństwa, a że może do czegoś dojść, to już inna bajka.
Ruszyłem za dziewczyną, która usiadła na ławce i chyba na mnie czekała.
- Jak chcesz odreagować to możemy pójść do mnie i napić się czegoś - zaproponowałem jej.
W domu mam większą kolekcję alkoholi niż w Hogwarcie. W szkole mam tylko ze 2 buteleczki spirytusu, zaś w domu znajdzie się cała półka z najróżniejszymi alkoholami. Część należy do mnie, inne do Nadii, a kolejne zaś do matki. Jeśli nieco nasza kolekcja się uszczupli, to kobiety nawet tego nie zauważą.
Usiadłem obok dziewczyny i chwyciłem jej dłoń, którą położyłem sobie na kolanie. Zacząłem bawić się opuszkiem palca wskazującego i środkowego dziewczyny.
- Jak długa historia i jeśli chciałabyś ją opowiedzieć, to warto byłoby pójść - stwierdziłem.
Jeśli chce się wygadać to nie ma problemu, jeśli nie to nie. Napić się zawsze można. Patrzyłem na jej dłoń i pomalowane na czarno paznokcie. Wyglądało to tak, jakbym patrzył czy nie wyjechała lakierem poza paznokieć...
Dymitr Milligan
Dymitr Milligan
Klasa VI


Urodziny : 19/11/2006
Wiek : 17
Skąd : Kotlas, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t682-skrytka-pocztowa-dymitra

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Twyla Snow Sro 23 Kwi 2014, 19:19

Tak jak sobie obiecali po tamtej sytuacji nad jeziorem wszystko wróciło do normy. Nie rozmawiali ze sobą na korytarzach ani też na zajęciach. Wymieniali ze sobą tylko spojrzenia. Nic więcej. To, że przez przypadek spotkali się w parku chyba nic nie zmieni.
- Wiesz jak wywołać u mnie uśmiech. Skoro tak ładnie zapraszasz to możemy iść – powiedziała z nadal wyczuwalną nutą złości i nieco sztucznym uśmiechem. Ciekawe co dobrego chowa w domowym zaciszu. Na pewno jego zapasy są bogatsze niż te w Hogwarcie. Gdyby dyrekcja zrobiła nalot na każde dormitorium w zamku, alkoholem można by było wypełnić basen olimpijski. No może to lekka przesada.
Kiedy chłopak przysiadł się do niej to wiedziała, że będzie miała zapewnione ciekawe towarzystwo. Ślizgon bawił się palcami Twyli jakby to były jakieś fascynujące zabawki. Były to zwyczajne kobiece palce maźnięte szybko lakierem w jednym z ulubionych kolorów.
- Nie będę Cię zanudzała opowieściami o swoim życiu, ale napić się możemy. Tego nie odmówię. Wiesz o tym – powiedziała spoglądając mu w oczy. Polubiła ten kolor jeszcze bardziej. Ten nadal był zapatrzony w jej palce. Żeby w końcu spojrzał na nią uszczypnęła go niezbyt mocno w kolano.
Twyla Snow
Twyla Snow
Studentka: Historia Magii


Urodziny : 13/03/1996
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : wątpliwie czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1146-skrytka-pocztowa-twyli-s

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Dymitr Milligan Sro 23 Kwi 2014, 20:46

Dokładnie, jak zapowiedzieliśmy, tak robiliśmy. Jedynie w zacisznym miejscu mogliśmy zamienić kilka słów, żeby przypadkiem nikt nas nie zauważył. Twyla i tak była oschła w stosunku do mnie. Od czasu do czasu dogryzaliśmy sobie, żeby nie było zbyt miło. Na pewno niczego nie zmieni fakt, że spotkaliśmy się w parku. Miłe towarzystwo zawsze się przyda, a jak udało mi się przejść przez skorupę Ślizgonki, to jeszcze bardziej jestem uradowany z faktu spotkania się z nią. Nawet nie wiedziałem, że dziewczyna mieszka w okolicy. A może wiedziałem? Nie zwracałem na to uwagi, w każdym bądź razie. Teraz to nie ma znaczenia, później mogę zapytać o taką błahostkę.
- Cieszę się, że wywołuję u Ciebie uśmiech i już nie bądź taka naburmuszona - rzekłem patrząc w jej piwno-pomarańczowe oczy, ponieważ wcześniej uszczypnęła mnie w kolano i dopiero po chwili odpowiedziałem jej na to stwierdzenie.
Dawno tak się nie przyglądałem jakiejś części ciała kobiety. Może nie tylko płci pięknej, co ogólnie nie przyglądałem się ludziom.
- Opowieść o Twoim życiu może być interesująca - stwierdziłem uszczypliwie. - A napicia się to wiem, że nie odmówisz. W końcu umawialiśmy się na picie.
Uśmiechnąłem się i odłożyłem jej dłoń na jej kolano.
- No dobra, - klepnąłem się w kolana - to idziemy - powiedziałem wstając.
Podałem dziewczynie rękę, żeby pomóc jej wstać. jeśli chciała złapać mnie za rękę czy ramię i tak iść to nie ma problemu, jeśli nie, to idziemy obok siebie. Ruszyliśmy w stronę wyjścia z parku, a następnie skierowaliśmy kroki w kierunku domu przy Kingsway z numerem 4.
Dymitr Milligan
Dymitr Milligan
Klasa VI


Urodziny : 19/11/2006
Wiek : 17
Skąd : Kotlas, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t682-skrytka-pocztowa-dymitra

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Pon 16 Cze 2014, 22:44

Dla większości młodych ludzi lato kojarzy się z wakacjami, czasem odpoczynku i zasłużonej rozrywki. Kojarzą tą porę roku z wysoką temperaturą, obnażonymi torsami i dziewczynami w bikini. Uprawiają więcej sportu, grają w siatkówkę, jeżdżą na rowerze, niektórzy biegają po parku... Niemniej jednak godzina 23 to późna pora dla fana zdrowego trybu życia. Jak jednak wyjść wcześniej skoro pracuje się od rana do wieczora, a nie jest się rannym ptaszkiem?
Adrienne w dresowych szortach, bluzie i w sportowych butach, robiła już drugie okrążenie. Senność po pierwszym dniu spędzonym w nowej pracy przyjdzie dopiero wtedy, gdy zejdzie adrenalina z jej ciała. Na razie biegła, nie zwalniając nawet na chwilę, a wysoki koński ogon zrobiony z jej włosów, gibał się na boki w rytmie uderzeń stóp o ziemię. Nie miała muzyki w uszach jak większość mugoli postąpiła by w tej sytuacji. Bądź co bądź, dalej należała do czarodziejskiego świata i takimi gadżetami się nie posługiwała. Dzięki temu nasłuchiwała własnego oddechu, robiąc go równiejszym i skoordynowanym do ćwiczeń. Przymknęła oczy, kiedy poczuła nieprzyjemne ciepło w przełyku, spowodowane zmęczeniem. Nawet nie zauważyła kiedy ktoś wyszedł na jej drogę i wpadła na niego z całym swoim impetem.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Luis Castellani Wto 17 Cze 2014, 07:29

Wolny wieczór! Wiecie co lubię robić w wolne wieczory? Pić dobrą ognistą i szukać w tłumie nieopodal baru największej cnotki w lokalu. Kiedy jednak nie jestem w nastroju to biegam i palę papierosy. Sprzeczność która jest bardzo dobrą alternatywą dla zatłoczonej knajpy w centrum Londynu. Na dzisiejszy wieczór wybrałem bieganie. Wybrałem dres ze spodenkami do kolan zamiast garnituru. Zmieniam się. Nawet nie wiem czy dziecinnieję czy dojrzewam. Chyba dziecinnieję. Nie można być bardziej dojrzałym mężczyzną jeśli chodzi o kwestie stroju. Przynajmniej tak zawsze twierdził mój nieomylny ojciec który teraz zaszył się gdzieś z dala od Ministerstw Magii całego świata. Och, kochany padre. Szkoda, że moja matka jest na skraju depresji przez niego. Szkoda, że była taką głupiutką gąską. Naprawdę, bardzo mi jej szkoda. Nie mniej jednak ubrałem się stosownie do wieczornego biegania, a do kieszeni bluzy wcisnąłem do połowy wypaloną paczkę Malboro. A potem pobiegłem do pobliskiego parku, aby wpuścić do płuc odrobinę świeżego powietrza. Prawie świeżego powietrza. Mugole zatruli je na milion sposobów które ich cywilizacja wynalazła, aby teraz w centrum miasta człowiek nie mógł nawet marzyć o świeżym powietrzu. W dzisiejszych czasach świeże powietrze było rzadkością i przywilejem. Nikomu więc nie będzie przeszkadzać to, że palę papierosa tak bezceremonialnie na środku alejki, prawda? No ja mam taką nadzieję, bo właśnie to robię. Przestaję biec, za to wtykam między swoje argentyńskie wargi zwitek wypełniony tytoniem i zapalam go swoją srebrną zapalniczką, aby zaraz zaciągać się szarawym dymem który przeżerał moje płuca. Na chwilę zwolniłem jeszcze kroku idąc w zasadzie bez celu i w zasadzie przed siebie, kiedy nagle poczułem na sobie kogoś. I to tak poczułem, że aż straciłem równowagę. Zamiast głośno rzucać przekleństwami skupiłem się na ciele które leżało jawnie na moim torsie.
- Nic się nie stało, chica? - zapytałem tuż po pierwszym szoku. Papieros leżał gdzieś na żwirowej alejce, a ja leżałem z całkiem atrakcyjną niewiastą na sobie. Przynajmniej sprawiała wrażenie atrakcyjnej w tym świetle z tej perspektywy. Dobry wieczór? Jak najbardziej.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Wto 17 Cze 2014, 10:57

Uderzenie, a potem a samo lądowanie, mignęło w przeciągu połowy sekundy. Jej zszokowany umysł nie był w stanie tego zarejestrować. Odzyskała świadomość, leżąc już "na kimś" i patrząc się temu "komuś" w oczy. W tym świetle bardzo ciemne oczy. Bardzo smaczne, czekoladowe oczy.
Lądowanie miała miękkie. Jej zbawiciel, a zarazem kłoda, którą ktoś zostawił na środku alejki, wspaniałomyślnie zamortyzował jej upadek, a teraz delikatnie dotykał jej ramion, jakby miała się jeszcze przekręcić. Takie rzeczy jej się nie przytrafiały. Nie należała do stowarzyszenia niezdarnych dziewcząt koloru blond.
Głos nieznajomego ją ocucił. Z oczami wielkości galeonów zsunęła się z niego, siadając jasnymi spodenkami na żwirze. Przyłożyła sobie teatralnie rękę do głowy, ale z zaskoczeniem zauważyła, że naprawdę nic jej się nie stało. Musiał przyjąć wszystko na siebie, więc spojrzała na chłopaka tym razem z przerażeniem.
- Na Merlina, wszystko w porządku? - spytała, jakby wcześniejszego pytania niedosłyszała. Szczególnie, że pojawiło się w nim hiszpańskie słowo, którego od razu nie skojarzyła. Miała zbyt wielki mętlik w głowie, żeby się nad tym skupić.
Skoro była cała to przeniosła się na kolana, które zaraz i tak przybarwi czerwonym kolorem od ziemi i podsunęła się do poszkodowanego. Wsunęła dłoń pod jego kark i uniosła go delikatnie, sprawdzając kręgi szyjne.
- Możesz się ruszać? Bardzo, bardzo przepraszam... Było pusto, dopóki nagle... Biegłeś przede mną, prawda? - dodała nagle, unosząc brwi. Patrzyła na niego już wcześniej. Od tyłu. Chłopak wyglądał młodo i niewinnie - jak cherubinek, ale w ciemnych kolorach.
Jej "związek" sprawił, że wydawała się dojrzalsza od swoich rówieśników i tak też wyglądała, kiedy odstawiła się pięknie do pracy w złote sukienki i mocniej pomalowała. Luis miał dzisiaj okazję oglądać Adę w stroju, którego nawet Hyperion nigdy nie widział. Przy nim jest zobowiązana nosić nawet ekskluzywną bieliznę, więc to oczywiste, że strój do biegania nigdy nie pojawił się w instrukcjach, dotyczących ubioru.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Luis Castellani Wto 17 Cze 2014, 17:38

Ostrożnie dotknąłem jej ramion, tak dla pewności czy na pewno jest cała, chociaż tak naprawdę to ja czułem jak ten przeklęty alejkowy żwirek wbił się w moje plecy i chyba obtarł jedno kolano, bo trochę piekło. Poza tym bez większych uszczerbków na zdrowiu. Ona za to wyglądała w porządku. Przynajmniej wyglądała tak po pierwszych, bardzo pobieżnych oględzinach. Mogłem się jednak nie odzywać. Ledwo się odezwałem, a ona odskoczyła ode mnie siadając nieopodal. Ja ostrożnie podniosłem się do pozycji siedzącej stwierdzając, że nic mi nie jest.
- Wszystko w porządku, nie trzeba do tego wciągać Merlina. - proszę jaki ze mnie grzeczny chłopak. Nawet uśmiechnąłem się szelmowsko. Była czarownicą. Inaczej nie wyciągnęłaby mi tutaj maga wszech czasów. Pewnie zrobiła to nieświadomie. Mugol nawet by się nie zorientował w pełnym znaczeniu tych słów, pewnie uznałby to za jakieś dziwaczne powiedzonko. Mugole często tak robią. Dziwne istoty. Czując jej drobną dłoń na swoim karku jedna z moich krzaczastych brwi powędrowała nieco wyżej. Gdyby ktoś spojrzał na to z boku zapewne uznałby, że za chwilę ta urocza blondyneczka przyciągnie mnie do siebie żeby mnie pocałować. Nie protestowałbym. Nie mogłem się jednak pozbyć wrażenia, że gdzieś już ją kiedyś widziałem. Jednak z odmętów pamięci nie potrafiłem wyłuskać jej imienia. Możliwe, że znałem ją jedynie przelotnie. na pewno znałem ja przelotnie. Tak urodziwych niewiast się nie zapomina. No i w dodatku blondynka. Mało znałem blondynek. Zapamiętałbym ją, gdybym ją poznał.
- Moja wina, nie powinienem był zmieniać tempa. To ja przepraszam. Mogę to jakoś wynagrodzić? - odpowiedziałem z uśmiechem, bo przecież nic się nie stało. Zaraz jednak zreflektowałem się, że atrakcyjne nieznajome rzadko chcą wynagrodzenia za niespodziewane wypadki od nieznajomych. Dlatego też wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
- Jestem Luis. - przedstawiłem się pogodnym tonem, po czym drugą ręką przeczesałem swoje brązowe włosy jak to miałem w nawyku.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Wto 17 Cze 2014, 22:01

Wydała się ze swoim pochodzeniem zupełnie bezwiednie, natomiast jego jeszcze nie przejrzała. Odpowiedź mogła być godna typowego mugola, który chce bystro skontrować wypowiedź. Kiedy okazało się, że jemu również się nic nie stało i poradził sobie z wyprostowaniem kręgosłupa, zostawiła jego szyję w spokoju i wstała z ziemi równie szybko, jak się na niej znalazła. Odwzajemniła uśmiech i pokręciła przecząco głową.
- Adrienne - przedstawiła się, podając mu rękę i tym samym pomagając chłopakowi wstać z ziemi. Chyba nie z takim zamiarem wyciągał dłoń, ale czułaby się nieswojo przy podobnym powitaniu. Nie lubiła się na "dzień dobry" cmokać z koleżankami w policzek, albo przytulać do przyjaciół. Tym bardziej nieznajomym rzadko podawała rękę w tradycyjny sposób, bo z niewiadomych przyczyn ją to żenowało.
Oblała się szkarłatnym rumieńcem, stojąc znów zbyt blisko tych świdrujących oczu.
- Kto by pomyślał, że będę miała spotkanie trzeciego stopnia w praktycznie pustym parku. - zaśmiała się cicho. Ktoś normalny pomyślałby może, że jest zboczeńcem i specjalnie jej zagrodził drogę. No ale nie była aurorka... Zaczęła otrzepywać kolana z piachu, a zaraz potem pośladki. Na brud powstały z ziemi pomoże już tylko pranie.
- Jesteś nowy w okolicy? - spytała dość bezpośrednio, ale pozwalał je na to staż mieszkańca starej kamienicy na końcu alejki. Znała tu już każdego psa, który wychodził na spacer i zostawiał za sobą kupy i każdego sąsiada, który biegał rano albo wieczorem.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Luis Castellani Sro 18 Cze 2014, 08:09

Zręcznie podniosła się z ziemi, a moja wyciągnięta ręka teraz wyglądała niczym prośba o pomoc. A chciałem być uprzejmy! I wcale nie potrzebuję pomocy. Dam sobie radę. Przekornie uścisnąłem jej dłoń gdy ją wyciągnęła, a potem zręcznie podniosłem się i otrzepałem swoje pośladki z piasku.
- Miło mi Cię poznać, Adrienne. - grzecznościowa gadka-szmatka zawsze w cenie. Przynajmniej tak twierdziła moja matka która wpajała mi od dziecka, że dżentelmenem trzeba być, a nie świnią. A dżentelmeni lubią takie kurtuazje i grzeczności. Podobno. Nie wiem. Nigdy nie byłem najprawdziwszym dżentelmenem. Jak podrosnę to taki będę. Będę dokładnie taki jak moja mama chce, żebym był. Tyle, że póki co ta matczyna wizja wydaje mi się koszmarnie nudna. Bez skrępowania patrzyłem jej w oczy uśmiechając się przy tym dość sympatycznie. Fajna była. Czy to ta sąsiadka którą regularnie odwiedza Marco? Nie, nie, nie. To nie ta sąsiadka. Ma inny głos niż tamta sąsiadka. Tamtą po głosie rozpoznałbym wszędzie. Mieszkając nad nią usłyszałem całą skalę jej urokliwego głosu- dzięki mojemu braciszkowi wiem nawet jak jęczy podczas intymnych uniesień. Dzięki Marco, ale przeżyłbym bez tej wiedzy. Nie zmieniało to jednak faktu, że to raczej nie moja sąsiadka. Nie znam jej, a zwykle wiem jakimi ludźmi się otaczam. Pewnie mieszka kompletnie gdzieś indziej a po prostu przyszła tu pobiegać. To całkiem prawdopodobne.
- Kto by pomyślał, że poleci na mnie tak atrakcyjna młoda dama. - odpowiedziałem nie przerywając kontaktu wzrokowego. Byłem z tych co lubią się gapić. Nic w tym złego nie ma, prawda? Na nią trudno było się nie gapić, zwłaszcza, że wciąż miałem to niejasne wrażenie, że to nie nasze pierwsze spotkanie. Zwykle w takich sprawach się nie mylę. Czyżby teraz miało być inaczej? Słysząc jej pytanie pokręciłem przecząco głową.
- Mieszkam tu odkąd skończyłem mugolskie studia czyli już jakiś czas. A ty? - celowo użyłem słowa mugolskie. Niech wie, że ja wiem, że ona jest taka jak ja. Niech wie, że ja też jestem czarodziejem. Nie ma co udawać istotę niemagiczną przy dziewczynie która nieświadomie się wydała.
- Biegniesz dalej czy już skończyłaś trening? - zagaiłem jeszcze wciąż nie odrywając wzroku od jej tęczówek.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Sro 18 Cze 2014, 12:31

W takim razie mieszkając na parterze omijało ją jednak więcej, niż była tego świadoma. Znała małżeństwo spod trójki, nadzorcę w strażnicy, transwestytę na piętrze... Ale o Castellanich do tej pory nie słyszała. Nawet Marco był jej nieznanym nauczycielem w Hogwarcie, ponieważ zatrzymała się na Claudii Fitzpatrick jako trenerce Quidditcha. Dobrze, że nie słyszała tych intymnych wyznań sąsiadów z góry, bo może miałaby wtedy o nich trochę gorsze zdanie... W końcu powinni umieć rzucić zaklęcie wyciszające, prawda? Praktykowane i opanowane przez młodą panną Cryan.
- Trafił swój na swego.
Nikt o zdrowych zmysłach nie zarzuci jej nieustępliwości. Była łasa na komplementy i to od razu było widać po tym jak Luis nazwał ją atrakcyjną. Oczywiście, że nie zaprzeczyła. Nie rozumiała czemu niektóre dziewczyny udają, że nie są takie jakimi nazywają je mężczyźni. Adrienne nigdy nie powiedziała niczego w stylu "ale jestem gruba, mam paskudne ubrania, co ty, jestem taka brzydka...". Według niej to nie było zbyt atrakcyjne. Wyprostowała się nieznacznie i uśmiechnęła się do niego innego typu smirkiem.
- Mieszkam odkąd zaczęłam studia w akademii Dumbledora - odpowiedziała, patrząc na niego z zaciekawieniem. W pobliżu była tylko jedna kamienica, której mieszkańcy wiedzieli kim są mugole. Poza tym... Czy on powiedział, że studiował razem z niemagicznymi? - Jestem spod dziewiątki. W zeszłym roku dziesiątka i trzy atrakcyjne studentki wraz ze mną. Dziwne, że nie zauważyłeś - zaśmiała się znacząco. Poczuła, że rozmawia jednak z rówieśnikiem, a nie młodszym od siebie chłopakiem. To była miła odmiana po tych wszystkich miesiącach przebywania z pracownikami Ministerstwa Magii. Osób na stażu można było wyliczyć na palcach u jednej ręki, a dalej miałaby problem z wymienieniem kogoś wartego uwagi. Może dlatego zaczęła się obracać w starszym towarzystwie? Nawet znajomi ze studiów gdzieś poznikali w przestworzach, albo powpadali ze swoimi chwilowymi zauroczeniami. Patrz Julie i Ross.
Właściwie pierwszy upadek to dla niej koniec biegania. Już dzisiaj wyrobiła swoją normę i czuła, że dostałaby kolkę, gdyby ruszyła dalej. Jednak było już trochę za późno na tak wycieńczający trening.
- Skończyłam. W tych ciemnościach nie zobaczę już nawet swoich stóp - westchnęła przeciągle, przeciągając się krótko, żeby rozluźnić mięśnie barków - Ech, nie lubię sztucznego światła, oślepia gdy stoi się pod latarnią, natomiast daje mało światła, gdy stoi się dalej.
Mrugnęła do niego wesoło.
- Ale truchcikiem do domu, co Ty na to?
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Luis Castellani Sro 18 Cze 2014, 22:21

Czyżbym wpadł na normalną kobietę? A gdzie te urocze rumieńce świadczące o tym, że "wcale nie jestem piękna, co też opowiadasz" czy jakoś tak? Nie było ich. Był tylko komentarz który sprawił, że uśmiechnąłem się szczerze ukazując rządek równych ząbków. Faktycznie, wizualnie trafił swój na swego. Szczerze jednak wątpię, że trafiłem na kogoś równie pojebanego co ja. Takich ludzi podobno nie było dużo, więc prawdopodobieństwo było małe. No i dobrze. Nie polubiłbym siebie w damskim wydaniu.
- Akademia Dumbledora? Planuję tam zacząć studia w październiku. - nie da się ukryć, że takie plany na najbliższą przyszłość miałem. Dość już miałem nauki po kątach, czas zacząć studiowanie na poważnie. Im szybciej zacznę tym szybciej skończę. Mugolskie studia nie były dla mnie wyzwaniem. Chciałem też mieć prawdziwy fach w ręku. Ile można sprawdzać umowy dla rodziny? Ile można pracować przy rozwodach? Rozwody były dla mnie najidiotyczniejszą rzeczą jaką wymyśliła ludzkość, ale dało się na nich zarobić. Wystarczająco dużo żeby nie trwonić rodzinnego majątku na pierdoły. Byłem skuteczny w rozwodach. Najlepiej wychodziło mi znajdowanie się w jednoznaczniej sytuacji z żoną mojego klienta. Wtedy wszystko szło zgodnie z planem, a szczęśliwy człowiek po odzyskaniu wolności od niewiernej i pazernej kobiety jest w stanie obsypać mnie złotem. Piękny interes. Szkoda, że taki monotonny. Prawo czarodziejów wydawało się doskonałą ucieczką od tej monotonii.
- Wybacz, ale z dwudziestkipiątki nie ma widoków na urocze damy, a jedynie na centrum. Nie ukrywam też, że jestem dość zapracowany więc nie udało mi się zbytnio zacieśnić sąsiedzkich relacji. - prawda, wszystko to prawda. Jak na spowiedzi! Bez krętactwa. Nie no, fajna dziewczyna z tej Adrienne. Nie ma jej co zbytnio kitować, bo przecież mieszka ze mną w jednym budynku. Nie wygląda staro, więc możemy się zakumplować, prawda?
- Truchcikiem. - zgodziłem się łaskawie ruszając do przodu.
- Co studiujesz? - zapytałem co chwila na nią zerkając, ale też patrząc pod nogi- tak na wszelki wypadek.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Czw 19 Cze 2014, 09:24

Ruszyli naprzód miarowym krokiem. Luis na szczęście nie postanowił pokazać swoich górnolotnych umiejętności, tylko grzecznie wyrównywał z nią krok. Mimo długich nóg, Adrienne nie stąpała tak ciężko i szybko, jak mężczyźni. Miała słabszą wytrzymałość, więc wiedziała, jakim tempem jest w stanie więcej przebiec.
- To ja już naprawdę nie wiem... Ile masz lat? - spytała ze zrezygnowaniem, uśmiechając się cały czas do siebie. Chciała z początku zgadnąć w jakim wieku jest jej rozmówca, ale już nic nie wiedziała. Nie wiedziała jak zaczynają się studia mugoli i kiedy się u nich kończy szkołę. Wiedziała natomiast, że on właśnie planował pójście do akademii, kiedy ona dawno skończyła.
- Ja mam dwadzieścia trzy. Skończyłam Aurorstwo i zrobiłam dopełnienie na Prawie Czarodziejów - to drugie dodała niechętnie. Dwa lata w plecy, a i tak nie dostała dyplomu. Mogła nie ciągnąć następnego kierunku, ale szybko się zreflektowała, że woli pracę w samym Ministerstwie, a nie w Filii. Łatwiej jej było uzyskać pracę jako auror, ale to po prostu nie było dla niej. Wolała udawać, że ma dużo pracy przy biurku, jeśli były już jakieś wpadki z przewinieniami czarnej magii.
Skręcili w drugą alejkę, kierującą ich już do starej kamienicy. We wszystkich oknach na parterze było ciemno, a dopiero ktoś na piętrze jeszcze nie spał. Juliette zawsze się kładła wcześnie.
- Rok w filii, a dzisiaj mam święto, bo przeniesiono mnie do spraw Wizengamotu. - dodała z przekąsem, ponieważ samotne spędzenie tego wieczora było trochę smutnym świętowaniem. Liam nawet się nie odezwał. Ostatnio to ona wysyłała pomniejsze wiadomości do niego, miała tego dosyć. Wysłała list rodzicom jak zawsze na początku tygodnia i tyle z tego chwalenia się znajomym. Może jakiś przystojny brunet by ją pocieszył?
Uśmiechnęła się mimowolnie do swoich myśli, przekreślają smutny wyraz ze swojej twarzy. Stanęli przed wejściem, a Ada zaproponowała mu łyka ognistej, jeżeli nie ma jutro zajęć.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Luis Castellani Czw 19 Cze 2014, 13:34

Powoli ruszyliśmy w kierunku starej kamienicy w większości zamieszkanej przez czarodziejów. Po drodze co chwila na nią spoglądałem, a całkiem przyjemny dla oka uśmiech rozświetlił moją twarz. Miała ode mnie Wybitny za pierwsze wrażenie. Już zdążyłem zapomnieć o tym, że na mnie wpadła. Słysząc jej pytanie przeczesałem palcami włosy udając, że się zastanawiam nad odpowiedzią.
- Dwadzieścia trzy. - odpowiedziałem w końcu, bo to przecież żadna tajemnica. Fakt, trochę późno zabieram się za studiowanie na akademii Dumbledore'a, ale nie planuję tam zostać dłużej niż to konieczne. W zasadzie to chciałbym zacząć od drugiego semestru drugiego roku, a pierwszy semestr poświęcić na zaliczanie poprzednich semestrów. Mam wystarczająco dużą wiedzę, żeby ominąć podstawy i doskonale o tym wiem. Jeśli jednak nie da się tak zrobić to zostanę z pierwszorocznymi, a moja obecność na wykładach będzie zaiste sporadyczna. Nie lubię słuchać o rzeczach które już wiem. Nudzi mnie to, a przecież prawo czarodziejów miało wyrwać mnie z tej nudy. Słysząc, że ma tyle samo lat co ja już uzyskałem odpowiedź gdzie mogłem ją wcześniej spotkać. To był Hogwart, jak nic to był Hogwart. Wtedy jednak byłem rasowym waginosceptykiem. Wolałem spędzić wieczór w towarzystwie książki niż rozgadanej nastolatki. Młody byłem i głupi, nie zaprzeczam. W Slytherinie mało było takich ludzi jak ja. Tiara wiedziała lepiej ode mnie gdzie mnie wysłać. Już w ostatniej klasie powoli budziła się we mnie natura godna prawdziwego wychowanka domu Węża. Zacząłem szukać szybszych wyjść z sytuacji, kręciłem i cwaniaczyłem jak się da. I do dzisiaj mi to krętactwo zostało.
- Ja skończyłem prawo na Cambridge, potem wróciłem do Londynu i zacząłem pracować jako prawnik w całkiem niezłej kancelarii w centrum. Mugolskie studia miały być dobrym wstępem do magicznych studiów, ale zrobiłem sobie przerwę. - wyjaśniłem kiedy dotarliśmy już prawie do kamienicy. W mózgu niemalże od razu urodził się bardzo niecny plan kiedy wspomniała o tym, że ma okazję do świętowania. Musiałem jednak zgasić niecne pomysły w zarodku. Owszem, była bardzo atrakcyjną blondynką i owszem miło by było się obudzić obok niej rano, ale to moja sąsiadka. W dodatku jeśli moje plany się powiodą, a ona zostanie w Wizengamocie to kiedyś jeszcze będziemy razem pracować. Były jednak argumenty za tym, żeby ją uwieść. Po pierwsze: miała tyle samo lat co ja, więc to było jak najbardziej zgodne z jakimikolwiek przepisami i normami obyczajowymi, a po drugie: była dziewczyną którą chętnie poznałaby moja matka. Cholera. Co się ze mną dzieje? Słysząc jej propozycję pokręciłem przecząco głową.
- Skoro świętujesz to zapraszam do siebie na szampana. Chodź. - otworzyłem drzwi od kamienicy i przepuściłem ją przodem jak na dżentelmena przystało i po drodze zapalając wszystkie światła. Moje spojrzenie też spoczęło na jej apetycznych pośladkach. Sympatycznie byłoby ją mieć...
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Francesca Moretti Pią 05 Wrz 2014, 16:02

Tyle czasu już mieszkała w Londynie, a wciąż nie mogła przyzwyczaić się do pogody, z którą boleśnie zderzała ją rzeczywistość. Jako osoba, urodzona we Włoszech i mieszkająca tam przez połowę swojego życia była zaprzyjaźniona ze słońcem i w miarę wysokimi temperaturami. Gdy z kolei było pochmurno lub padał deszcz - nie zwracała na to uwagi, bo niewiele później pogoda się poprawiała. Tutaj z kolei było na odwrót, parę dni słońca przeplatane paroma dniami brzydkiej pogody a nawet kiedy świeciło słońce to można się było spodziewać deszczu lub tego, że i tak będzie dość chłodno. Ona się na to nie zgadzała i swój sprzeciw wyrażała swoim ubiorem, dziś: butami. Bo kto normalny ubierał tak zwane "jezuski" mając świadomość tego, że może zmarznąć? No właśnie. Francesca po paru godzinach biegania po mieście odczuła na zmarzniętych stopach, że to był kiepski pomysł, aczkolwiek pocieszała się myślą, że za parę minut będzie w domu.
Dzielnie dźwigając siatki z zakupami przemierzała parkową alejkę, ale z racji tego, że się nigdzie nie śpieszyła, bo czekał ją kolejny samotny wieczór, przycupnęła na jednej z ławek. Dokładnie na tej samej co rok i miesiąc temu, kiedy przepijała winem paskudną chińszczyznę z budki nieopodal, zastanawiając się nad sensem przeprowadzki do Anglii. Ciemnowłosa naciągnęła na dłonie rękawy czarnego swetra, po czym rozglądnęła się wokół. W zasadzie to nawet nie zdążyła, kiedy do jej uszu dobiegł hałas wprost spod wejścia do kamienicy. Powiodła więc wzrokiem w tamtą stronę, a samochód i wybiegający z niego dobrze jej znany z artykułów Greengrass spowodował, że początkowo zgłupiała.
- Co do...? - wymruczała pod nosem, zrywając się na równe nogi. Dziennikarska ciekawość nakazywała jej szybki powrót do domu, jednak z drugiej strony wolała nie wejść w sam środek jakieś kuriozalnej sceny. Dlatego postanowiła się wstrzymać i zostać na swoim miejscu, uznając, że później podpyta mieszkańców co się stało. W ten właśnie sposób sprzed nosa uciekał jej temat zasługujący na pierwszą stronę.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Kurt Alsteen Pią 05 Wrz 2014, 19:43

Te kilka godzin spędzone u Luisa, jedynego znanego mi sąsiada, uznałem za bardzo udane oraz przyjemne. Początkowo nie byłem przekonany do jego osoby, jednakże Castellani zyskał bardzo dużo w moich oczach jedynie po tych kilku godzinach, spędzonych przy mojej nalewce i luźnej, niezobowiązującej rozmowie. Byłem pewien, że przed nami było jeszcze wiele takich epizodów spędzonych przy domowym alkoholu oraz ciekawych konwersacjach.
Kolejny punkt na koncie Luisa wylądował po mojej wizycie w poleconym przez niego sklepiku. Może nie był to duży lokal z nie wiadomo jakim wyposażeniem, ale znalazłem tam wszystko czego potrzebowałem i nie zapłaciłem za to kroci. Poza tym ekspedientka również zaskarbiła moją przychylność swoim przyjaznym podejściem oraz pomocną dłonią. Obiecałem jej, że będę wracał i mam zamiar dotrzymać słowa.
Ale koniec dygresji. Przejdź do sedna. Kurt.
Wracałem właśnie do jedynej magicznej kamienicy w okolicy, zauroczony przemiłym usposobieniem pani Antfire, kiedy do moich uszu doszedł harmider, wydobywający się ze środka kamienicy, a moje błękitne tęczówki napotkały ciemną sylwetkę, czającą się po drugiej stronie ulicy. Ciężko było mi ocenić, czy znajdująca się tam osoba jest kobietą czy mężczyzną, gdyż czaiła się ona w miejscu, gdzie wątłe światło latarni już nie docierało. Wiedziony czystą ciekawością, zamiast ruszyć do kamienicy, ruszyłem w stronę przyczajonego podglądacza. Mając nadzieję, iż ów osoba mnie nie zauważyła, albo w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi, cofnąłem się i przekroczyłem granicę parku, aby móc zajść ją od tyłu. Po cichu zbliżyłem się do ciekawskiego podglądacza, stając w bezpiecznej odległości.
- Ładnie to tak szpiegować? - zapytałem podglądacza, który okazał się być zgrabną kobietą z burzą pofalowanych włosów. Przełożyłem torbę z zakupami do drugiej ręki, aby z kieszeni koszuli wyciągnąć papierosa, odpalić go zapałką i głęboko się zaciągnąć, oczekując na odpowiedź.
Kurt Alsteen
Kurt Alsteen
Uzdrowiciel


Urodziny : 09/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Odense, Dania
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1476-skrytka-pocztowa-k-alste

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Francesca Moretti Pią 05 Wrz 2014, 20:00

Jednak nie usiadła. Wciąż stała, wpatrując się to w auto, to w drzwi, za którymi chwilkę temu zniknął Greenpeasie. Myślała, że w tej kamienicy dane będzie jej wieść spokojne życie, natomiast okazywało się, że gdyby kilka minut wcześniej wracała do domu, tak w tym momencie mogłaby składać kolejną wizytę u swojego byłego narzeczonego w pracy. Jako ofiara wypadku. Cała ta sytuacja wydała jej się co najmniej dziwna, ale nie miała zamiaru sobie nią teraz zawracać głowy. Zaczęła zapinać guziki czarnego luźnego swetra, kiedy omal nie padła na zawał serca. Drugi raz w dniu dzisiejszym! Nerwowo odwróciła się za siebie, odruchowo łapiąc się za miejsce, w którym znajdował się narząd pompujący krew.
- Ładnie to tak straszyć ludzi? - zmrużyła oczy, przyglądając się mężczyźnie i... zgłupiała ponownie. Nie znała go, ani nawet nie kojarzyła. Zazwyczaj takie sytuacje powodowały, że czuła się niekomfortowo. Włoszka była zbyt przyzwyczajona do tego, że przeważnie zawsze dysponuje jakimikolwiek informacjami na temat ludzi z mugolskiego półświatka. Cóż. Jedno było pewne - był czarodziejem. Drogą dedukcji doszła w myślach do tego, że mieszka w tej samej kamienicy co ona, a co za tym szło, był raczej "nietutejszy", "nielondyński".
- Poczułam się urażona, że nazwałeś mnie szpiegiem - w gruncie rzeczy nim jestem, ale o tym nie musisz wiedzieć - udając najbardziej urażone damskie ego na świecie, usiadła z powrotem na ławce, zgarniając włosy na prawe ramię. - Jednak sam byś był ciekawy co się stało, gdyby nagle na twoje podwórko wjechał z piskiem samochód a potem wybiegł z niego jakiś idiota - oparła się plecami o ławkę, nie patrząc już na Kurta.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Kurt Alsteen Sob 06 Wrz 2014, 12:55

Nie trudno było się domyślić, po reakcji kobiety, iż w ogóle mnie nie zauważyła, kiedy to jeszcze byłem po drugiej stronie ulicy. Swoją drogą, co to za szpieg, który słabo się chowa i nie sprawdza, czy przypadkiem nikt się za nim nie skrada.
- Coś za coś. Pani podgląda, a ja straszę. - Lekki półuśmiech pojawił się na moich ustach, który od razu został zakryty przez moją dłoń z papierosem. Szczerze powiedziawszy była to naprawdę dziwna sceneria oraz okoliczność do poznania kolejnej osoby z kamienicy, w której wykupiłem małą kawalerkę. Uważnie przyglądałem się kobiecie, starając się przypomnieć sobie, czy aby na pewno nie spotkałem jej wcześniej. Niższa ode mnie, o jasnej cerze, ciemnych oczach i kaskadach falowanych włosów? Nie. Nigdy jej nie spotkałem. Byłem tego pewien, jak to, że tam stałem. Razem z nią.
- I nadal jestem ciekawy, jednakże tego co się tam stało mogę się dowiedzieć od jakiegokolwiek mieszkańca kamienicy. A tego, kto się tu czai, nie powiedziałby mi nikt. A więc, jesteś jakimś paparazzi szukającym sensacji, czy uciekinierką z miejsca zdarzenia? - Zapytałem ponownie, uprzejmym tonem i przeniosłem spojrzenie na samochód, przed którym leżały porozwalane kosze na śmieci. Sama maszyna wyglądała na taką, która nie jest ani powolna, ani tania, więc na pewno pojawił się tu ktoś - oczywiście z naszego magicznego świata - o kim plotki i sensacje są wręcz pożądane wśród czarodziejskiego społeczeństwa. Z drugiej strony, dziewczyna stojąca przede mną, mogła być wybranką tego, zapewne wysoko postawionego, awanturnika. Może ta teoria nie zgrywała się z tym co przed chwilą powiedziała kobieta, ale wszystko mogło być możliwe.
Kurt Alsteen
Kurt Alsteen
Uzdrowiciel


Urodziny : 09/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Odense, Dania
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1476-skrytka-pocztowa-k-alste

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Francesca Moretti Sob 06 Wrz 2014, 13:21

Francesca uśmiechnęła się swoim firmowym uśmiechem numer siedem, odwracając się przez ramię w stronę mężczyzny. Musiała mu się przyjrzeć uważniej, czy aby na pewno znikąd go nie kojarzy. Niestety, dyskomfort wciąż się utrzymywał, ale jako świetna aktorka wciąż nie dawała tego po sobie poznać.
- Gdybym ci powiedziała kim naprawdę jestem, musiałabym cię zabić, a tego byśmy nie chcieli, prawda? - mrugnęła przyjaźnie do Kurta, po czym ruchem głowy wskazała na siatki leżące obok niej. - Ale nie jestem ani paparazzim, ani uciekinierką, skoro dopiero co zrobiłam zakupy, żeby móc w spokoju zjeść kolację po ciężkim dniu pracy - musiała przyznać, że zapomniała nawet o marznących stopach. Drugą ewentualnością było to, że po prostu zmarzły do tego stopnia, że już ich najzwyczajniej w świecie nie czuła.
- Jak widać zjem kolację, ale nie w spokoju, skoro ten ktoś wbiegł do mojej kamienicy. Co oznacza, że albo będzie wielka afera albo dźwięki pojednania. Wybierz sobie jedno z dwóch. Swoją drogą, nie wiem co gorsze, ale w tym budynku wszystko się niesie, czy tego chcesz, czy nie - wzruszyła ramionami, po chwili znowu odwracając się w stronę swojego sąsiada (o czym jeszcze nie wiedziała). - Ale o to samo mogłabym zapytać ciebie. Co tu robisz i kim właściwie jesteś? Nie kojarzę cię nawet z widzenia... - podejrzliwy wzrok Włoszki zatrzymał się na twarzy Kurta, próbując wyłapać na niej nawet najmniejszą oznakę kłamstwa.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Kurt Alsteen Sob 06 Wrz 2014, 14:51

Zachowanie oraz słowa dziewczyny sprawiały, że byłem coraz bardziej zaintrygowany jej osobą. Mimo wszystko gdzieś podświadomie czułem, że jest coś na rzeczy i że dziewczyna nie odkrywa przede mną wszystkich kart, co było dla mnie zupełnie zrozumiałe, gdyż często sam stosowałem tę metodę ochrony.
Uśmiechnąłem się szerzej i od razu zacząłem się zastanawiać czym tak naprawdę może się zajmować ów nieznajoma.
- W takim razie długo byś mnie musiała ścigać, bo nie dałbym Ci się tak łatwo zabić. - O proszę, w jaki prosty i niekonwencjonalny sposób przeszliśmy na "ty" w ogóle nie znając swoich imion, o nazwiskach nawet nie wspominając. - W takim razie mamy coś wspólnego, bo też właśnie wracam ze sklepu - odparłem i uniosłem torbę, pełną produktów spożywczych, na wysokość jej wzroku.
Musiałem przyznać sam przed sobą, że nawet zaczynało mi się podobać w Londynie. A tak się obawiałem przeprowadzki. I właściwie chyba zaczynałem mieć nieco bardziej optymistyczne spojrzenie na mój nowy start w Anglii. Czemu się bałem? A kto by się nie bał wyprowadzić z ojczystego kraju, w którym przeżyło się swoje całe, dotychczasowe życie, zostawić za sobą wszystko i osiedlić się w wielkiej metropolii z ledwie garstką pieniędzy w kieszeni? Każdy by się bał. Ja też się bałem, jednakże im dłużej przebywałem w Anglii, im więcej osób poznawałem, zdałem sobie sprawę, iż nie jestem jedyny, który przeniósł się do Anglii, aby zacząć nowe, lepsze życie. Ta myśl była wtedy dla mnie bardzo pokrzepiająca i w sumie do dzisiaj tak jest.
Już rozchyliłem usta, aby nabrać więcej powietrza i móc odpowiedzieć na jej pytanie, kiedy jedno z okien, wychodzących na ulicę, rozbłysło się czerwonym światłem. Gdyby nie to, że wracając ze sklepu w tym samym oknie widziałem Luisa, od razu bym się zerwał i pognał sprawdzić czy komuś nic się nie stało. Luis sprawiał wrażenie człowieka, który ma trochę oleju w głowie i tę część ciała na karku, dlatego moją jedyną reakcją było zaskoczone spojrzenie rzucone w tamtym kierunku.
- Coś czuję, że to nie ostatnia taka krzywa akcja w tej kamienicy - mruknąłem z uśmiechem pełnym... podziwu. Byłem ciekaw co jeszcze mogą zgotować inni lokatorzy tejże magicznej kamienicy. - A wracając do twojego pytania to pozwól, że się najpierw przedstawię, a następnie na nie odpowiem. Kurt Alsteen. Przyjechałem tu z Danii, bo dostałem posadę w Szpitalu Świętego Munga i nie znam tu nikogo. - Wyciągnąłem otwartą rękę w jej stronę i spojrzałem w jej, już wyraźnie widoczne, oblicze.
Kurt Alsteen
Kurt Alsteen
Uzdrowiciel


Urodziny : 09/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Odense, Dania
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1476-skrytka-pocztowa-k-alste

Powrót do góry Go down

Park - Page 7 Empty Re: Park

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach