Park

+28
Marie Volante
Ana Vedran
Juliette Griffiths
Hyperion Greengrass
Adrienne Cryan
Lilian Davies
Ross Seth Davies
Colette Roshwel
Christopher Gregorovic
Vizmar Black
Owena Blodeuwedd
Nicolas Socha
Samantha Davies
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Polly Baldwin
Cole Bronte
Amandine Løvenskiold
Liam Cryan
Francesca Moretti
Mistrz Gry
Miles Gladstone
Roland Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Zachary Devereux
Morwen Blodeuwedd
Vincent Cramer
Konrad Moore
32 posters

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Park - Page 5 Empty Park

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 23:58

First topic message reminder :

Park - Page 5 9ab4f5c6f670246a049c9b4

Choć park początkowo wygląda niepozornie, w okresie gdy kwitną zasadzone w nim wiśnie, zapiera dech w piersiach. Opodal znajduje się niewielki plac zabaw. Wzdłuż alejek znajduje się kilka rzędów drewnianych ławeczek.
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Vizmar Black Sob 07 Wrz 2013, 19:43

Najwyraźniej plan Oweny, żeby zabrać dziecko bez żadnych kłopotów się nie udał. Znajoma Morwen sprawiła, że dziecko zaczęło spać i nie chciała go za nic dać jego wspólniczce. Widać, niezbyt to się podobało pannie Blodeuwedd i postanowiła dłużej nie czekać, rzuciła na młodą babcię zaklęcie Petrificus Totalus, a wtedy nie było już problemu, aby zabrać dziecko.
Trzydziestoletnia czarodziejka zabrała tego bachora, na którym jej tak zależało. Vizmar, gdy zobaczył, że Rosalie upadła to wiedział, że zaraz będzie się trzeba zbierać. Złapał kobietę w ciele aurorki za ramię i deportował się stąd z trzaskiem. Teraz to miał generalnie gdzieś czy go ktoś zobaczył czy nie. Był w ciele jakiegoś przypadkowego gościa i to on najwyżej będzie miał przekichane przez Blacka, no i oczywiście kochana Morwen.
Cieszył się, że juz to było za nimi, powoli czuł mrowienie, że lada chwila może się zacząć przemieniać, a to już była rzecz której nie chciał nikomu wyjawić.
Można było już zacząć uskuteczniać plan, który tak sobie pieczołowicie wymyślili.
Vizmar Black
Vizmar Black
Czarodziej


Urodziny : 01/01/1970
Wiek : 54
Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Christopher Gregorovic Sob 07 Wrz 2013, 20:52

Mimo, iż rok akademicki się jeszcze nie rozpoczął, już w ramach praktyk musiał chodzić na patrole, tylko po to, aby osoby o wyższych stanowiskach, mogły siedzieć w Filii i popijać kawę. No cóż, taki już los studenta. Na patrole zazwyczaj chodził ubrany tak jak zawsze, biały t-shirt, jeansy, uważał, iż po co ma zakładać jeszcze do tego szatę, skoro i tak już się rzuca w oczy. Miał jedynie takie szczęście, iż trafił mu się park leżący w pobliżu dzielnicy mieszkalnej. Odkąd uczniowie wrócili do Hogwartu, najczęściej przesiadywali tu starsi ludzie, bądź matki z dziećmi. Zresztą, od początku września nie miał także na głowie kuzynostwa, które to, także wróciło do szkoły, a tam niech się martwi o nich Scott. Spojrzał na zegarek, akurat za pięć minut kończył się jego patrol, tylko zdać raport w Filii i do domu, no chyba, że stanie się coś nieprzewidzianego. Wtem dojrzał leżącą na ścieżce kobietę z wózkiem. Podchodząc bliżej zajrzał do dziecięcego pojazdu, który okazał się być pusty. Kobieta zaś wyglądała jakby była zamrożona, kucając przy niej sprawdził jej puls. Wszystko wskazywało na to, iż żyje. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i wymówił króciutką formułkę: - Finite Incantatem - no cóż, miał nadzieje, iż to pomoże, wszak mogła być ona ofiarą napadu, którą spetryfikowano.
Christopher Gregorovic
Christopher Gregorovic
Martwy


Urodziny : 29/02/1988
Wiek : 36
Skąd : Petersburg, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t712-skrytka-pocztowa-christop

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sob 07 Wrz 2013, 20:57

Ostatnim, co zapadło jej w pamięć było westchnienie Morwen. Chwilę później leżała już na chodniku, z dłońmi przylegającymi do boków i złączonymi razem nogami. Całe ciało miała zesztywniałe, poza parą czarnych, niczym węgiel oczu, które poruszały się szybko, obserwując dalszy rozwój wydarzeń. Aurorka chwyciła za mały tobołek ze śpiącym Jamesem, a gdy towarzyszący jej pan Robbens chwycił ją pod łokieć, oboje deportowali się z cichym pyknięciem. Gdyby pani Fitzpatrick dalej stała, pewnie nogi by się pod nią ugieły. Poczuła się tak, jakby uszło z niej nagle całe życie. Łzy nabiegły jej do oczu. Była sparaliżowana, nie mogła się bronić, ani nawet zawołać o pomoc. Jej własna przyjaciółka, kobieta, której zaufała, porwała jej wnuka. Dlaczego? W głowie czarownicy kotłowało się milion myśli. Chciała jak najszybciej wstać i pobiec po pomoc, ratować swój skarb. Nawet nie wiedziała, do kogo miałaby się zwrócić. Do ojca? Przecież by ją zabił, nim zdążyłaby dokończyć zdanie. Do Nancy albo Jamesa? I tak będą musieli się o tym dowiedzieć, a wtedy znienawidzą ją na zawsze. Do Rolanda? Nigdy nie było go w domu, ale również się od niej odwróci i uzna za kompletną idiotkę. Irlandka biła się z własnymi myślami, wpadając w coraz większą histerię. Błagała wszystkie moce świata o to, by ktoś pojawił się na ścieżce i zdjął z niej w końcu to przeklęte zaklęcie. Serce biło w jej piersi jak oszalałe, a strugi łez spływały bezwiednie po bladej jak śnieg twarzy.
Siła wyższa miała dla niej jeszcze trochę litości. Minął dobry kwadrans, gdy na ścieżce pojawił się jakiś młody człowiek. W mig pojął co się stało i przy pomocy zaklęcia przywrócił jej możliwość poruszania się. Oszołomiona całą sytuacją Rosalie zerwała się z chodnika, jakby leżała na stosie rozżarzonych węgli i dopadła do wózka, przekopując kolorowe kocyki i poduszki. Jamesa w nim jednak nie było. Iskierka nadziei, że to całe zajście było jedynie przywidzeniem, zgasła bezpowrotnie.
- Porwali mi dziecko! Błagam, niech mi Pan pomoże! - łkała przeraźliwie. Tak właśnie musiał brzmieć jęk duszy rozdzieranej od środka. Czarownica biegała jak oszalała po alejce i rwała sobie włosy z głowy.
- Morwen Blodeuwedd i Artur Robens porwali mi dziecko! - krzyknęła i dopadła do młodego czarodzieja, szarpiąc go bezradnie za ramiona. Cała drżała, a z oczy płynęły jej już potoki łez.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Christopher Gregorovic Sob 07 Wrz 2013, 21:08

Najwyraźniej zaklęcie pomogło, a kobieta niemalże od razu rzuciła się do przekopywania wózka. Gdy kobieta nagle zaczęła panikować, starał się ją uspokoić.
- Nazywam się Christopher Gregorovic i jestem studentem aurorstwa - odpowiedział przyjaznym głosem. - Jak się pani nazywa i czy może mi pani opisać wszystko jak najdokładniej? - spytał. Jak odstawi kobietę do filii, to i tak będzie musiał wypełnić masę papierów. Zakrztusił by się zapewne, gdyby coś pił, a tak to wybałuszył jedynie oczy słysząc nazwisko przełożonej.
- Czy to na pewno była Morwen Blodeuwedd? Kim był ten mężczyzna? Przedstawili się oboje pani? - zadał kilka pytań, wyjmując z kieszeni spodni notes i mugolski długopis z zamiarem notowania słów kobiety.
Christopher Gregorovic
Christopher Gregorovic
Martwy


Urodziny : 29/02/1988
Wiek : 36
Skąd : Petersburg, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t712-skrytka-pocztowa-christop

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sob 07 Wrz 2013, 21:23

Kompletnie nie docierał do niej sens słów wypowiadanych przez czarodzieja. Była na skraju załamania nerwowego. Serce waliło jej tak, że aż dziw, że jeszcze siedziało w piersi.
- Nazywam się Rosalie Scott. Nie, Rosalie Fitzpatrick - usiadła w końcu na ławce. Przez szloch ciężko było ją zrozumieć. Co chwilę wyciągała bezradnie ręce w kierunku pustego wózka, a później szybko przyciskała je do siebie, jakby chcąc coś przytulić. Musiała się teraz skupić i wszystko dokładnie opowiedzieć. Wiedziała, że to jedyny sposób by odnaleźć Jamesa.
- Wyszłam z nim na spacer. To mój wnuczek. James Vincent Scott. Ma dwa miesiące. Siedziałam z nim na tej ławce i opowiadałam bajki i usnął. A później pojawiła się Morwen i ten mężczyzna. Powiedziała, że to jej współpracownik, auror. I że są na patrolu i że wracają do Filii i się spieszą. Była miła, jak zawsze. Morwen zawsze jest miła, nie wiem dlaczego to zrobiła. Dawno się nie widziałyśmy, ale jak ją spytałam czy jest na mnie zła, to powiedziała że nie. Rozmawiałyśmy o ślubie, jej dziecku, o tym że musimy się spotkać, a ten mężczyzna milczał cały czas i się tylko patrzył. Morwen chciała wziąć Jamesa na ręce, ale dopiero co usnął i nie chciałam go budzić. I ona wtedy wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją we mnie. Powiedziała zaklęcie, ja poczułam się jakbym zamarła od środka, a ona wzięła Jamesa ja ręce i się deportowali z tym aurorem.
Wypowiedź Fitzpatrick co chwilę przerywało żałosne szlochanie. Słysząc pytanie czarodzieja zapłakała jeszcze głośniej.
- Na pewno! Ja ją znam! To była moja przyjaciółka! Ja bym ją wszędzie poznała! Merlinie, co ja takiego zrobiłam, że mnie takie nieszczęście spotkało! Błagam, niech mi pan pomoże. To jest takie małe dziecko, jemu nie może stać się krzywda. On jest na pewno przerażony, trzeba go szukać! Błagam pana! Ja zapłacę, ja zrobię wszystko, tylko niech mi pan pomoże - czarownica osunęła się powoli na ławce i usiadła na chodniku. Podciągnęła kolana pod brodę, dalej nie mogąc opanować rozdzierającego płaczu.
- Tak, powiedziała, że on nazywa się Artur Robbens i że razem pracują tylko, że jest aurorem.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Miles Gladstone Pon 18 Lis 2013, 22:28

Dyżur w końcu dobiegł końca. Dzisiejszego dnia masa pacjentów pojawiła się w szpitalu, z czego większość ze zwykłymi dolegliwościami typu przeziębienie. No ale taka pora roku i taki zawód sobie wybrał. Nie żeby narzekał, był zadowolony ze swojej pracy, lecz dzisiejszy dzień był męczący. Gdy wrócił do mieszkania, to cudem powstrzymał się, aby nie paść na podłogę i nie zacząć jej całować, niczym rodak wracający z obczyzny do swojego kraju. Po wejściu do mieszkania, pierwsze co, to wiecznie głodny Jupiter domagał się jedzenia, co zresztą uczynił, a sam zrobił sobie kawę, wypijając ją niemalże od razu, zdążył zjeść coś w pracy, więc teraz nie zawracał sobie tym głowy. Wziął szybki prysznic, a następnie wypalił papierosa w międzyczasie zdążył się ubrać. Wciągnął na tyłek jeansy, a do tego założył t-shirt z postacią z serii zabawnych, choć nieco brutalnych filmów animowanych, Happy Tree Friends. Wyjrzał przez okno, stwierdzając, iż skoro nie ma planów na dzisiejszy wieczór, zresztą jak i na każdy inny, oczywiście prócz tych, kiedy siedzi w pracy, to dla zdrowotności wyjdzie na spacer. Zarzucił na siebie skórzaną kurtkę i zbierając po drodze niezbędne rzeczy, opuścił mieszkanie, zamykając za sobą drzwi. Po niedługim, spokojnym marszu dotarł do niewielkiego parku. Jak na drugą połowę listopada, to pogoda była w miarę dobra. Temperatura znośna, nie padało, ani wiatru nie było. Zajął miejsce na jednej z wielu zlokalizowanych w parku ławek. Oparł się o nią, zakładając ręce za głowę.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 34
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Colette Roshwel Pon 18 Lis 2013, 22:59

Koniec listopada przyniósł ze sobą ochłodzenie. Nie tylko na zewnątrz, ale także wewnątrz. Odkąd plotka o rzekomym seksie Vincenta z Audrey została potwierdzona, przez samą winną zarzucanego jej czynu, kontakty między bliźniaczkami były dość napięte. W zasadzie ograniczały się do "cześć", "dziękuję" i "smacznego" czyli wszystkiego co konieczne, aby udawać, że w miarę normalnie się funkcjonuje. Nic więc dziwnego, że Colette nie śpieszyło się do mieszkania po skończonej pracy. Pracy do której chodziła codziennie rano i z której wracała codziennie wieczorem przez siedem dni w tygodniu. Pracy która wymagała od niej perfekcyjnej kondycji i logicznego myślenia. Mimo to wszyscy uznali, że leci sobie w kulki i Quidditch do poważnych zajęć nie należy. Błąd. Należał i to do bardzo poważnych zajęć jeśli spojrzy się chociażby na jej zarobki. Zarówno te od Błękitnych jak i te od reprezentacji. Jak co wieczór zmęczona, nieśpiesznie wracała do kamienicy mieszkalnej która chyba w większości została zasiedlona przez czarodziejów. Prawdę mówiąc ta Angielka nie miała bladego pojęcia na ten temat z prostej przyczyny- nie znała swoich sąsiadów. Lata mieszkania pod tym samym dachem, a ona wciąż nie wiedziała kto żyje za ścianą. Miała nadzieję, że to działa także w drugą stronę, bo dom był jej oazą spokoju z dala od reporterów i fanów. I niech tak pozostanie. W jednej torbie dzierżyła torbę z rzeczami do wyprania, w drugiej swoją brązową torebkę w której nosiła mnóstwo niepotrzebnych przedmiotów- jak każda kobieta. Czarny płaszcz, starannie zapięty zakrywał koszulkę Błękitnych, a brązowy szal owinięty wokół jej szyi i zasłaniający połowę jej twarzy dawał poczucie anonimowości. Droga do domu wiodła przez park dlatego niezbyt się śpieszyła rozkoszując się widokiem równo przyciętych drzew. Powoli, nieśpiesznie szła a w kierunku kamienicy, a kiedy była dostatecznie blisko domu na przekór skręciła w pierwszą lepszą alejkę. Kiedy na jednej z ławek jej bystre tęczówki dostrzegły znajomą postać na twarzy wykwitł szeroki uśmiech.
- Proszę proszę... Czyżby Cię wyrzucili ze szpitala? - zagaiła wesołym tonem do Milesa wyciągając twarz spod warstw szalika.
Colette Roshwel
Colette Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Miles Gladstone Pon 18 Lis 2013, 23:15

Przymknął na chwilę oczy, chcąc dać im na chwilę odpocząć. Dzień stawał się coraz krótszy, co skutkowało tym, iż praktycznie całe dnie spędzał przy sztucznym świetle. Wsłuchiwał się w dźwięki towarzyszące temu wieczorowi. Miauczenie jakiegoś kota, delikatny szelest liści, a nawet czyjeś kroki. Nie zaprzątał by sobie tym głowy, gdyby nie to, iż ktoś się zatrzymał obok niego. Otworzył powoli oczy, spoglądając na postać opatuloną szalikiem. Dopiero jej głos sprawił, iż poznał któż to jest.
- Tak dobrze to jeszcze nie ma – uśmiechnął się delikatnie – kto miałby Cię niby ratować?! - rzucił z udawanym oburzeniem, chwile później wybuchając cicho śmiechem.
- Udało mi się wyrwać z pracy wyjątkowo wcześnie, ale z tego co widzę, nie tylko ja pracuje do późna – odparł, zawieszając wzrok na torbie najpewniej z rzeczami na treningi Angielki.
- Usiądziesz? Czy śpieszysz się do domu? - spytał, wskazując miejsce obok siebie.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 34
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Colette Roshwel Wto 19 Lis 2013, 17:20

Nie mogła sobie pozwolić na jesienne przeziębienie- to wiązałoby się z pozostaniem w domu i urlopem, czyli dwoma rzeczami których obecnie unikała jak ognia. Nie mogła zostawić drużynę i od tak sobie pochorować. Nie mogła na dłużej zostać z Audrey, bo miała ochotę ją udusić, albo chociażby zwolnić, bo w konsekwencji dobre dla nikogo by nie było. Słysząc jego odpowiedź pokiwała głową. Co racja to racja. Był jej uzdrowicielem. I najpewniej już za tydzień będzie musiał ją poskładać do kupy po kolejnym wygranym meczu. Słysząc jego uwagę podniosła nieco wyżej ciemną torbę która sprawiała wrażenie jakby panna Roshwel wyprowadzała się z domu. Westchnęła cicho kiwając głową.
- Zbliża się mecz Błękitnych. Wiesz jak to jest być kapitanem. Chyba ty teraz rządzisz w pracy, nie? - zagaiła wesołym tonem, a kiedy zapytał czy siada czy idzie do domu zajęła miejsce obok niego odkładając swoje torby na ławkę obok siebie.
- Nie śpieszy mi się do domu. Najchętniej... nie wracałabym tam. - przyznała całkiem szczerze uśmiechając się ciepło do mężczyzny.
Colette Roshwel
Colette Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Miles Gladstone Wto 19 Lis 2013, 23:05

- Coś tam słyszałem, a to oznacza, iż znów odwiedzisz mnie w pracy – uśmiechnął się pod nosem. - Na szczęście, ale ja jestem tylko zastępcą Vincenta, ale jak go nie ma, to całość muszę ogarnąć - nigdy nie chciał być dyrektorem Munga, wtedy zginął by pod stertą papierów. Sam jest słabo zorganizowany, mimo że posiada notatnik, to ten jest pusty. Wszystkie bardziej i mniej ważne notatki zapisuje na kartkach, które pałętają się po jego gabinecie, a często nawet i po mieszkaniu. Odpowiedź dziewczyny go nieco zaskoczyła, choć domyślał się, że najpewniej spowodowane jest bliźniaczką Angielki.
- Czyżby jakieś spięcie z Audrey? - spytał.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 34
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Colette Roshwel Sro 20 Lis 2013, 17:50

Słysząc jego odpowiedź znów wygięła wargi w szerokim uśmiechu ukazując rząd równych, śnieżnobiałych zębów.
- Mam nadzieję, że tak źle nie będzie. - powiedziała cicho, choć nie dało się ukryć, że z sezonu na sezon coraz bardziej bała się każdego złamania czy kontuzji i coraz gorzej znosiła wizyty w Mungu. Nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Szczerze miała nadzieję, że uda jej się zaliczyć najbliższy mecz bezkontuzyjnie. Praca, praca, praca... najchętniej zostawiłaby to wszystko zaszywając się na jakiś czas w małym domku na hiszpańskiej plaży. Niestety, ale nie ma tak dobrze. A najgorsze dopiero przed nią. Słysząc jego pytanie zmarszczyła na chwile czoło.
- Ta... nie ma lekko. - wymruczała przenosząc spojrzenie na swoje czarne adidasy które niezbyt pasowały do jej eleganckiego płaszczyka, a których nie zmieniła po wyjściu z siłowni, zapewne z roztargnienia i zamyślenia. Przytknęła na chwilę powieki i cicho westchnęła. Naprawdę była zmęczona tym wszystkim.
Colette Roshwel
Colette Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Miles Gladstone Sro 20 Lis 2013, 18:45

- Także mam taką nadzieję i bez zawodników mamy tam ogrom pracy – wyszczerzył się nieco. Chociaż zajmowanie się pacjentami i ich leczenie to był jego zawód, to i tak zdecydowanie wolałby, aby było ich mniej.
- W końcu muszę pomyśleć nad urlopem, ale takim, który trwa dłużej niż kilka dni – powiedział do siebie. Miał tego nie mówić, tak mu się głośno pomyślało. Już wieki nie wyjechał nigdzie odpocząć, a zdecydowanie by mu się to przydało. No ale myśli już tak od kilku miesięcy, lecz nie ma czasu aby to zaplanować, albo mu wypada coś ważnego. Nie drążył dalej tematu niechęci powrotu Colette do domu, zresztą jak będzie chciała to sama powie.
- A co powiesz na to, aby się napić czegoś mocniejszego? - rzucił, chętnie opróżnił by szklankę, dwie jakiegokolwiek alkoholu, aby nieco się rozluźnić i zacząć powoli się ogarniać.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 34
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Colette Roshwel Sob 23 Lis 2013, 17:38

Na jej wargach pojawił się ciepły uśmiech skierowany w stronę uzdrowiciela. Na pewno jacyś zawodnicy odwiedzą szpital po, ale miała szczerą nadzieję, że znajdzie się tam jedynie jako odwiedzający. Dość miała już Szkiele-Wzro i innych mniej przyjemnych eliksirów po których zwijała się z bólu nie mogąc nad nim kompletnie zapanować. Dość miała szpitalnych łóżek i ścian pomalowanych tak, aby nie wzbudziły agresji u pacjentów. A w końcu miała dość uzdrowicieli w białych kitlach którzy głośno debatowali o każdym meczu, bo oglądali go w magicznej telewizji, albo co gorsza, pielęgniarki proszące o autografy dla członków swojej rodziny.
- Sezon na przeziębienia i grypy się zaczął? - zagaiła nawiązując do jego ogromu pracy. Słysząc zdanie które padło z jego ust pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Gdzieś daleko, w jakiś ciepłych krajach. W sumie wszędzie lepiej niż w Londynie. - jej patriotyzm lokalny podumierał, ale wszystko to spowodowane było wielką kłótnią z Audrey i zbliżającym się sezonem. Mecze mniej i bardziej towarzyskie wymagało tego samego skupienia i formy- za równo u Błękitnych jak i w reprezentacji. Na jego propozycję pokiwała głową z radosnym uśmiechem.
- Jasne! To gdzie idziemy? - zapytała podnosząc się z ławki i zabierając swoje torby.
Colette Roshwel
Colette Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Miles Gladstone Sob 23 Lis 2013, 20:06

- Tak, dzisiaj niestety był natłok pacjentów z podobnymi dolegliwościami - odparł wykrzywiając swoje usta w delikatnym grymasie.
- Oj tak, zdecydowanie gdzieś daleko, jak najdalej od tego wszystkiego. I to jak najdłużej - rozmarzył się. Chwilowo miał dosyć pacjentów, chorób i innych wszelkiego rodzaju urazów i wypadków.
- Skoro nie chcesz wracać do siebie, to może do mnie? Mam jeszcze kilka butelek alkoholi - co prawda posiadał, ale mnie miał z kim wypić. Samemu nie wypada, bo można popaść w alkoholizm i takie tam. A po drugie, wolnego czasu prawie nie miał, więc kiedy miałby to niby zrobić.

Jak, coś to możesz już pisać u mnie ;d
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 34
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Ross Seth Davies Wto 03 Gru 2013, 13:37

Po wyjściu i zamknięciu domu Ross wraz ze swoją młodszą siostrą udali się w kierunku parku. Seth pozwolił siostrze iść przodem, na szczęście nie było tam daleko. Lilian mogłaby iść sama do parku, ale Ross też potrzebował nieco świeżego powietrza. Chwilę po spacerku dotarli na plac zabaw. Ross usiadł na ławce i przymknął oczy. Musi częściej wybierać się na takie spacery.
Ross Seth Davies
Ross Seth Davies
Student: Aurorstwo


Urodziny : 07/02/1991
Wiek : 33
Skąd : Selston
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t685-skrytka-pocztowa-ross-a-s

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Lilian Davies Wto 03 Gru 2013, 15:36

Tak, na szczęście nie było daleko. Idąc w stronę parku i mijając ludzi, mała Davies starał się nie spanikować. Może nie było tak źle, no ale dziewczynka nie przepadała z dziwnymi spojrzeniami ludzi, albo może jej się tak wydawało. Gdy Ross sobie usiadł i jak na prawdziwego brata przystało miał zamiar pilnować siostry, chociaż nawet nie musiał tu z nią przychodzić. Mogła i sama się tu wybrać, jednakże nigdy by tego nie uczyniła. Poszła na huśtawkę i usiadła, po czym machnęła nogami, aby rozhuśtać się.
Lilian Davies
Lilian Davies
Dziecko


Skąd : Selston
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Ross Seth Davies Wto 03 Gru 2013, 18:59

Rossowi znudziło się siedzenie na ławce, więc również udał się na huśtawki. Na szczęście były one duże, tak, że dorosły facet mógł się na nich pobujać. Siedział tak i poruszał stopami na ziemi, aby robić wrażenie, że się buja. Uśmiechnął się do siostry. Nie miał za bardzo o czym z nią rozmawiać. Przynajmniej teraz, dopóki nic ciekawego się nie wydarzy. Ross powinien w jakiś weekend znaleźć się w Hogsmeade, aby spotkać się z Samanthą. Przyda jej się pomoc mentalna po wypadku, jaki ją spotkał.
- Chcesz w jakiś weekend pojechać do Hogsmeade? Zabiorę Cię do Miodowego Królestwa - zaproponował Lilian.
Siostra zajmie się sobą, a Seth spotka się z Samanthą. Tęsknił za tą małą wredną istotą, a teraz musi ją wesprzeć jakoś.
Ross Seth Davies
Ross Seth Davies
Student: Aurorstwo


Urodziny : 07/02/1991
Wiek : 33
Skąd : Selston
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t685-skrytka-pocztowa-ross-a-s

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Lilian Davies Sob 07 Gru 2013, 12:59

Śmiesznie było obserwować brata, jak ten próbuje się huśtać. Faktycznie nie było o czym rozmawiać, bo o czym można rozmawiać z bratem, który był już dorosły. Lilian miała swój własny świat dziecka, więc nie było o czym mówić.
- Nie.- odpowiedziała krótko. Nie lubiła Hogsmeade, zwłaszcza te tłumy czarodziejów ją przerażały. Zresztą nie chciała spotkać Samanthy, za którą nie przepadała... Zeszła z huśtawki i spojrzała na Ross'a
- Chodźmy.- najwidoczniej już miała dość, tej niby zabawy.
Lilian Davies
Lilian Davies
Dziecko


Skąd : Selston
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Ross Seth Davies Pon 09 Gru 2013, 18:49

Zdziwiła go odpowiedź Lilian, że ta nie chce wybrać się do Hogsmeade. Ross za bardzo nie wiedział, jakie są relacje między siostrami. Kiedy Lilian się urodziła, ten był w szkole, a wtedy Samantha musiała się chyba nią zajmować, chociaż wtedy Sami przestała być najmłodszym dzieckiem, więc została lekko odsunięta na bok... Te relacje między siostrami mogły zostać zaburzone. Ross westchnął i zszedł z huśtawki.
- Chcesz iść w jakieś konkretne miejsce? - zapytał retorycznie.
Pozwolił Lilian prowadzić, gdzie chciałaby się wybrać, a ten szedł za nią. Po chwili znaleźli się już poza parkiem.
Ross Seth Davies
Ross Seth Davies
Student: Aurorstwo


Urodziny : 07/02/1991
Wiek : 33
Skąd : Selston
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t685-skrytka-pocztowa-ross-a-s

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Christopher Gregorovic Czw 26 Gru 2013, 22:30

Niby ostatni dzień świąt, a Rosjanin w ogóle tego nie odczuł, a może to dlatego, że w Rosji zwykło obchodzić się je w styczniu? Chodź od kilku lat praktycznie te dni wyglądały dla niego tak jak każde inne. Nie spotykał się z rodziną na wspólnej kolacji, nie kupował żadnych prezentów, zresztą i tak siedziałby sam w domu, gdyż jego kuzynostwo zostało w Hogwarcie, a tak przynajmniej zrobił coś pożytecznego i wziął sobie dodatkowe patrole.
Jakieś dwie godziny temu zakończył swój dzień pracy, po czym wrócił do domu, ogarnął się, nakarmił psa, a potem postanowił wziąć go na spacer. Uprzedni założywszy na siebie jeansy, t-shirt z cytatem z powieści Dostojewskiego "Zbrodnia i kara", wygodne buty i skórzaną kurtkę, opuścił mieszkanie razem z Merkurym. Po kilku minutach spaceru oboje dotarli do niewielkiego parku, ulokowanego w sąsiedztwie dzielnicy mieszkalnej. Spuścił psa ze smyczy, aby ten mógł się swobodnie wyszaleć, a sam w tym czasie zajął miejsce na ławce, która przy jego wzroście można było nazwać ławeczką. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągając z niej fajki i zapalniczkę. Kilkanaście sekund później zaciągnął się, wypuszczając ustami dym papierosowy.
Christopher Gregorovic
Christopher Gregorovic
Martwy


Urodziny : 29/02/1988
Wiek : 36
Skąd : Petersburg, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t712-skrytka-pocztowa-christop

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Czw 26 Gru 2013, 22:43

Fioletowa walizka na kółkach brnęła parkowymi alejkami w stronę starej kamienicy, którą było już widać z daleka. Jej właścicielka właśnie wracała ze świąt Bożonarodzeniowych, które spędziła u swojej rodziny w Craigavon. Dziewczyna ubrana w wysokie, czarne kozaki na obcasie, zieloną, dopasowaną sukienkę, szary płaszcz i czarny kapelusz wyglądała jak modelka na rewii mody. To dziwne, że wracała do domu sama, a nie taksówką, albo chociażby tramwajem. Lotnisko było jednak stosunkowo niedaleko, a Ada potrzebowała spaceru w drodze powrotnej. Zmęczona świątecznym obżarstwem, pogodnymi nastrojami i kolorami... Potrzebowała wyciszenia.
Jak zwykle w drodze do budynku, wpadła na znajomego psa i jego właściciela. Sąsiad a zarazem współpracownik, Christopher Gregorovic. Dość ekscentryczny Rosjanin z silnym akcentem oraz surową posturą. Taki typowy mężczyzna z siłowni, ale czasem szło z nim o czymś porozmawiać. Panienka Cryan uśmiechnęła się pogodnie do niego podchodząc.
- Wesołych świąt? - spytała pogodnie. Merkury podbiegł do niej, żeby obwąchać jej walizkę. - Ach, rodzice dali mi trochę schabu ze świąt, czujesz? - zaśmiała się, głaszcząc psa.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 29
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Christopher Gregorovic Czw 26 Gru 2013, 23:16

Bawił się dymem, puszczając ustami okręgi, które po chwili rozpływały się w powietrzu. Nie miał za bardzo co ze sobą zrobić, zapewne jak wróci do domu to poćwiczy jeszcze, po tym wszystkim pójdzie spać, a rano pełen zapału i chęci do pracy, pójdzie do filii, gdzie znów zacznie panować tłok. Przez ostatnie trzy dni zdążył się przyzwyczaić do tego spokoju, gdyż większość osób miała wolne na ten czas. Kątem oka spojrzał w stronę dobiegających odgłosów, wydawanych przez szpiki i terkot kółek walizki, ciągniętej przez jakąś kobietę. Początkowo nie poznał jej, dopiero gdy podeszła bliżej, zauważył, iż jest to jedna z jego współpracownic, która także miała wolne.
- Wesołych - odparł z przyzwyczajenia. Nie chciał być niemiły, a przyzwyczaił się już do składanych mu życzeń. Uśmiechnął się ukradkiem widząc, jak pies zaczepia młodą aurorkę.
- Jak tam po świętach?
Christopher Gregorovic
Christopher Gregorovic
Martwy


Urodziny : 29/02/1988
Wiek : 36
Skąd : Petersburg, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t712-skrytka-pocztowa-christop

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Czw 26 Gru 2013, 23:24

Merkury stracił nią zainteresowanie zaraz po tym jak pokazała mu puste dłonie i przesunęła walizkę za siebie. Ani myślała, żeby ją w tym momencie otwierać i szukać przekąski dla zwierzęcia. Adrienne aż tak psów nie kochała, żeby się z nimi dzielić pieczonym schabem ze śliwkami. Dalej się uśmiechała aż nienaturalnie, ale cieszyła się powrotem do domu. Naprawdę zmęczyła ją "magia świąt" i kłótnie rodziców. Przyszedł nareszcie taki okres w jej życiu, kiedy wolała posiedzieć w samotności. Tutaj przynajmniej nie musi wysłuchiwać historii o tym jak się starzeje i dalej nie ma dzieci.
- W normie. Rodzina zdrowa i dalej marudząca - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Naprawdę nie było co opowiadać. - A ty co? Nigdzie nie wyjeżdżałeś? Jutro powrót do pracy, co?
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 29
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Christopher Gregorovic Sob 28 Gru 2013, 15:35

Merkuremu najwidoczniej znudziło się obwąchiwanie panny Cryan, który położył łeb na kolanach właściciela z wymalowaną miną na pysku pt. "jeść". Jakoś nie brakowało mu obchodzenia świąt, po prostu się już przyzwyczaił. Jego najbliższa rodzina mieszkała w Rosji, a na razie się nie zanosiło na to, żeby tam jechał. Jedynie widział się z kuzynostwem w czasie wakacji, gdy przenosili się do Hogwartu.
- Ano, nie wyjeżdżałem - zaciągnął się papierosem, chwilę później wypuścił dym ustami - do pracy, do pracy. Zresztą i tak spędziłem tam kilka ostatnich dni - odparł zgodnie z prawdą.
Christopher Gregorovic
Christopher Gregorovic
Martwy


Urodziny : 29/02/1988
Wiek : 36
Skąd : Petersburg, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t712-skrytka-pocztowa-christop

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Adrienne Cryan Pią 24 Sty 2014, 23:19

---------- tamta sesja nie wyszła ;d

I znowu droga powrotna do domu. Na świecie był środek zimy, a w Wielkiej Brytanii w dalszym ciągu deszczowa jesień. Blondynka w beżowym płaszczu i przezroczystą parasolką, szła powoli alejką przez park. Nigdzie jej się nie śpieszyło. Zastanawiała się wręcz, czy nie pójść jeszcze gdzieś do galerii handlowej, żeby kupić sobie coś ładnego, a potem zjeść sałatkę w stołówce. Wyjątkowo nie miała humoru do gotowania. Nowość.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 29
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

Park - Page 5 Empty Re: Park

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach