Pub
+38
Irina Voychenko
Zoja Yordanova
Asim Bahar
Aleksej Nowikow-Priboj
Lena Gregorovic
Marie Volante
Aaron Matluck
Hannah Wilson
William Greengrass
Femke van Rijn
Cory Reynolds
Niven Yates
Ana-Lucia Brooks
Mistrz Gry
Hyperion Greengrass
Adrienne Cryan
Juliette Griffiths
Ross Seth Davies
Brandon Tayth
Antonija Vedran
Vin Xakly
Francesca Moretti
Connor Campbell
Amandine Løvenskiold
Roland Fitzpatrick
Audrey Roshwel
Samantha Davies
Charlotte Jeunesse
Leanne Chatier
Milo Aslow
Christopher Gregorovic
Marco Castellani
Andrea Jeunesse
Misza Gregorovic
Penelope Gladstone
Morwen Blodeuwedd
Vincent Cramer
Konrad Moore
42 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Charing Cross Road :: Dziurawy Kocioł
Strona 5 z 11
Strona 5 z 11 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11
Pub
First topic message reminder :
Bar ten znany jest w całym magicznym świecie. I choć nie grzeszy czystością, a i towarzystwo bywa w nim szemrane, zwłaszcza w wakacje i weekendy cieszy się dużą popularnością zwłaszcza wśród młodszej części społeczności. Barman Tom spełni wszystkie Wasze zachcianki.
Możecie wybrać spośród:
Wino z czarnego bzu
Wino pokrzywowe
Piwo kremowe
Ognista Whisky (Ogden's Old Firewhiskey i Blishen's Firewhisky)
Gorące wino z korzeniami i koglem
Brandy
Wódka
Grzany miód z korzeniami
Wino skrzatów
Rum porzeczkowy
Szampan
Sherry
Woda goździkowa
Sok z dyni
Jeśli zaś poczuliście się znużeni nadmiarem napojów wyskokowych lub nie macie się gdzie zatrzymać, do Waszej dyspozycji jest kilka pokojów noclegowych - po 2G za noc każdy.
Bar ten znany jest w całym magicznym świecie. I choć nie grzeszy czystością, a i towarzystwo bywa w nim szemrane, zwłaszcza w wakacje i weekendy cieszy się dużą popularnością zwłaszcza wśród młodszej części społeczności. Barman Tom spełni wszystkie Wasze zachcianki.
Możecie wybrać spośród:
Wino z czarnego bzu
Wino pokrzywowe
Piwo kremowe
Ognista Whisky (Ogden's Old Firewhiskey i Blishen's Firewhisky)
Gorące wino z korzeniami i koglem
Brandy
Wódka
Grzany miód z korzeniami
Wino skrzatów
Rum porzeczkowy
Szampan
Sherry
Woda goździkowa
Sok z dyni
Jeśli zaś poczuliście się znużeni nadmiarem napojów wyskokowych lub nie macie się gdzie zatrzymać, do Waszej dyspozycji jest kilka pokojów noclegowych - po 2G za noc każdy.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Pub
Kiedy opuścił park, natychmiast deportował się do centrum Londynu. Miał mętlik w głowie, nie wiedział, czy dobrze postąpił, zostawiając Nanette kolejny raz. Nie miał jednak wyboru - nie mógł wiecznie bawić się jej uczuciami, dlatego po prostu wolał sobie pójść. Choć nie do końca tego chciał...
Kroczył energicznie ulicami miasta, które wciąż jeszcze tętniło życiem, choć było stosunkowo późno. Musiał wyzbyć się zdenerwowania, które stopniowo go ogarniało. A panicz Tayth nigdy nie powinien się zbytnio denerwować, bo to zazwyczaj tragicznie się kończyło...
Od razu wiedział, gdzie ma zamiar się udać, a jakże. Jego ukochany bar z niemniej uroczym barmanem Tomem zawsze poprawiał Włochowi nastrój. Przy okazji przypominał mu o jego feralnej ucieczce ze szkoły i dniach, kiedy ukrywali się tam razem z Moniką. O dziwo owe wspomnienia nie psuły nastroju. Nie aż tak.
Od razu po wejściu do wnętrza skierował się w stronę lady barowej. Co prawda siedziała tam już jakaś dama, gustownie odwrócona plecami do reszty pomieszczenia, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Teraz liczyło się tylko to, żeby się napić. Przywitał się z Tomem i usadowił na jednym z krzeseł.
- Poproszę whisky, jak zawsze. - Uśmiechnął się pod nosem i z nieco żałosną miną zrzucił plecak z ramienia, nieco przekrzywiając głowę w bok. I wtedy ją rozpoznał.
- Niesamowite! - zawołał w jej kierunku, szczerząc zęby w uśmiechu. Zapewne wyglądał jak idiota i sam zdziwił się, dlaczego tak bardzo cieszy go widok Francesci. - Znowu spotykamy się przypadkiem, witaj... - Chrząknął cicho, nieco skrępowany swym wcześniejszym wybuchem nieoczekiwanej radości i natychmiast przybrał stosownie poważną minę. Ale nie na tyle, by odstraszać tę piękną damę.
- Też zatapiasz smutki? - Spojrzał na jej szklankę i przy okazji sięgnął po swoją, uniósł w jej kierunku i mrugnąwszy wesoło, przechylił szkło, opróżniając zawartość do samego dna. - Następną proszę, Tom.
Kroczył energicznie ulicami miasta, które wciąż jeszcze tętniło życiem, choć było stosunkowo późno. Musiał wyzbyć się zdenerwowania, które stopniowo go ogarniało. A panicz Tayth nigdy nie powinien się zbytnio denerwować, bo to zazwyczaj tragicznie się kończyło...
Od razu wiedział, gdzie ma zamiar się udać, a jakże. Jego ukochany bar z niemniej uroczym barmanem Tomem zawsze poprawiał Włochowi nastrój. Przy okazji przypominał mu o jego feralnej ucieczce ze szkoły i dniach, kiedy ukrywali się tam razem z Moniką. O dziwo owe wspomnienia nie psuły nastroju. Nie aż tak.
Od razu po wejściu do wnętrza skierował się w stronę lady barowej. Co prawda siedziała tam już jakaś dama, gustownie odwrócona plecami do reszty pomieszczenia, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Teraz liczyło się tylko to, żeby się napić. Przywitał się z Tomem i usadowił na jednym z krzeseł.
- Poproszę whisky, jak zawsze. - Uśmiechnął się pod nosem i z nieco żałosną miną zrzucił plecak z ramienia, nieco przekrzywiając głowę w bok. I wtedy ją rozpoznał.
- Niesamowite! - zawołał w jej kierunku, szczerząc zęby w uśmiechu. Zapewne wyglądał jak idiota i sam zdziwił się, dlaczego tak bardzo cieszy go widok Francesci. - Znowu spotykamy się przypadkiem, witaj... - Chrząknął cicho, nieco skrępowany swym wcześniejszym wybuchem nieoczekiwanej radości i natychmiast przybrał stosownie poważną minę. Ale nie na tyle, by odstraszać tę piękną damę.
- Też zatapiasz smutki? - Spojrzał na jej szklankę i przy okazji sięgnął po swoją, uniósł w jej kierunku i mrugnąwszy wesoło, przechylił szkło, opróżniając zawartość do samego dna. - Następną proszę, Tom.
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Pub
A jednak cuda się zdarzają i Merlin czasem wysłuchuje próśb! Gdy opróżniła swoją szklaneczkę na raz, dolewając do niej tuż po chwili kolejną ilość ognistej, kątem oka dostrzegła znajomą jej twarz. Jednak nie odzywała się wyraźnie zaciekawiona czy Brandon ją zapamiętał. W końcu gdy się spotkali było ciemno, znajdowali się w lesie, a potem na domiar złego przeprowadzili między sobą dość dziwną wymianę zdań... na samo wspomnienie Włoszka uśmiechnęła się, unosząc nieco szkło nad ladę. Przyglądnęła się rdzawemu trunkowi i wtedy jej wiara w zrządzenie losu ponownie wzrosła. Odwróciła się w stronę chłopaka z czarującym uśmiechem, przyklejonym do ust.
- Byłam ciekawa czy mnie rozpoznasz - odparła, spoglądając jak czarodziej opróżnia szklaneczkę. Widać nie tylko ona miała zamiar się dziś upić. Tyle, że ona nie miała ku temu powodów, bądź świadomie wypierała je ze swojej głowy.
- Aż tak źle się wiedzie? - spytała mimowolnie wertując w głowie ostatnie numery gazety. O tym osobniku jak nie było żadnego artykułu czy nawet słowa, tak nie było do tej pory. Dziwna sprawa. - Moim problemem na ten moment jest to, że nie mam z kim pić... ale się pojawiłeś, więc problem się rozwiązał - zgrabnie i zarazem ostrożnie przesunęła butelkę z whisky w stronę chłopaka, nim zdążył zrobić to Tom.
- Pomóż mi z jedną, później zastanowimy się nad drugą - Francesca nie należała do osób ze słabą głową, choć zdawała sobie sprawę z tego, że w związku z przebytą chorobą i bardzo odległym czasem od ostatniego picia, mogła dzisiaj źle skończyć po niewielkiej ilości alkoholu. Jak na razie się tym nie przejmowała i zwróciwszy się przodem w stronę Brandona, zakładając nogę na nogę, rzuciła: - Chyba humor Ci się nie poprawił od ostatniego spotkania, co?
- Byłam ciekawa czy mnie rozpoznasz - odparła, spoglądając jak czarodziej opróżnia szklaneczkę. Widać nie tylko ona miała zamiar się dziś upić. Tyle, że ona nie miała ku temu powodów, bądź świadomie wypierała je ze swojej głowy.
- Aż tak źle się wiedzie? - spytała mimowolnie wertując w głowie ostatnie numery gazety. O tym osobniku jak nie było żadnego artykułu czy nawet słowa, tak nie było do tej pory. Dziwna sprawa. - Moim problemem na ten moment jest to, że nie mam z kim pić... ale się pojawiłeś, więc problem się rozwiązał - zgrabnie i zarazem ostrożnie przesunęła butelkę z whisky w stronę chłopaka, nim zdążył zrobić to Tom.
- Pomóż mi z jedną, później zastanowimy się nad drugą - Francesca nie należała do osób ze słabą głową, choć zdawała sobie sprawę z tego, że w związku z przebytą chorobą i bardzo odległym czasem od ostatniego picia, mogła dzisiaj źle skończyć po niewielkiej ilości alkoholu. Jak na razie się tym nie przejmowała i zwróciwszy się przodem w stronę Brandona, zakładając nogę na nogę, rzuciła: - Chyba humor Ci się nie poprawił od ostatniego spotkania, co?
Re: Pub
- No widzisz, to przynajmniej twój główny problem został rozwiązany, dzisiaj masz z kim pić. - Uśmiechnął się szeroko, rad z jej towarzystwa i przysunął się nieznacznie, przy okazji napełniając ich szklanki płynem z butelki, którą podsunęła mu jego towarzyszka.
Nic dziwnego, że ostatnimi czasy nie znalazła w Proroku nawet najmniejszej wzmianki o tajemniczym Włochu - od dłuższego czasu żył w cieniu, z dala od ludzi i jakichkolwiek sensacji. Niegdyś jego piękna buźka znajdowała się w każdym wydaniu i za każdym razem donosiła o coraz to nowych ekscesach. Ale to było bardzo dawno temu... I całe szczęście.
Chyba humor Ci się nie poprawił od ostatniego spotkania, co?
Wzruszył niewinnie ramionami, sącząc leniwie ognistą whisky. W zasadzie nigdy nie można go było zastać w dobrym humorze. Ale od kilku chwil był dzisiaj wyjątkowo beztroski.
- Gdybym miał ci wymienić wszystkie powody, dla których jestem zmuszony wlewać w siebie procenty, nie starczyłoby mi czasu do jutra. - Jego usta wykrzywiły się w smętnym uśmiechu. Poczuł, że pierwszy raz od bardzo dawna ma ochotę z kimś pogadać, ot tak. I niewątpliwie całą sprawę ułatwiała bursztynowa towarzyszka znajdująca się w tej pięknej butelce.
- Jak powszechnie wiadomo, faceci często piją przez kobiety. Ja piję przez jedną. Byłą żonę. - Westchnął teatralnie, nadal lekko się uśmiechając, choć wcale nie było mu do śmiechu. Ale whisky pomagała, i to jeszcze jak!
- A ty? Dlaczego się tutaj zjawiłaś? Nie wmówisz mi, że taka piękna kobieta, jak ty, bez większego powodu sięga po alkohol, bo w takie bujdy nieprędko uwierzę.
Nic dziwnego, że ostatnimi czasy nie znalazła w Proroku nawet najmniejszej wzmianki o tajemniczym Włochu - od dłuższego czasu żył w cieniu, z dala od ludzi i jakichkolwiek sensacji. Niegdyś jego piękna buźka znajdowała się w każdym wydaniu i za każdym razem donosiła o coraz to nowych ekscesach. Ale to było bardzo dawno temu... I całe szczęście.
Chyba humor Ci się nie poprawił od ostatniego spotkania, co?
Wzruszył niewinnie ramionami, sącząc leniwie ognistą whisky. W zasadzie nigdy nie można go było zastać w dobrym humorze. Ale od kilku chwil był dzisiaj wyjątkowo beztroski.
- Gdybym miał ci wymienić wszystkie powody, dla których jestem zmuszony wlewać w siebie procenty, nie starczyłoby mi czasu do jutra. - Jego usta wykrzywiły się w smętnym uśmiechu. Poczuł, że pierwszy raz od bardzo dawna ma ochotę z kimś pogadać, ot tak. I niewątpliwie całą sprawę ułatwiała bursztynowa towarzyszka znajdująca się w tej pięknej butelce.
- Jak powszechnie wiadomo, faceci często piją przez kobiety. Ja piję przez jedną. Byłą żonę. - Westchnął teatralnie, nadal lekko się uśmiechając, choć wcale nie było mu do śmiechu. Ale whisky pomagała, i to jeszcze jak!
- A ty? Dlaczego się tutaj zjawiłaś? Nie wmówisz mi, że taka piękna kobieta, jak ty, bez większego powodu sięga po alkohol, bo w takie bujdy nieprędko uwierzę.
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Pub
Tym razem napiła się whisky w sposób cywilizowany. Czyli nie tak jak wódkę - na raz. Upiła odrobinę trunku, taksując Brandona spojrzeniem. Pozwoliła mu mówić wyraźnie zaciekawiona tym co ma do powiedzenia, jak to dziennikarka. I wbrew pozorom znowu chciała z nim porozmawiać bez szukania haczyka na następny artykuł. Nie zaliczała się do tych straszliwych hien, póki miała o czym pisać, póki dzieciaki zapewniały jej całkiem przyzwoite tematy na artykuły. Wiadomość o byłej żonie odrobinę ją zaskoczyła, ale nie dała po sobie tego poznać.
- Była żona? To ile Ty masz lat? I... dlaczego była? - nie przypominała sobie, by pytała o jego wiek ostatnim razem. A może pytała i nie pamięta? W każdym bądź razie na jego pytanie wzruszyła ramionami, uśmiechając się półgębkiem.
- Zwyczajna ochota - odparła. - Przynajmniej na początku, pewnie później znajdą się powody, dla których piję, ale to nic ciekawego - odwróciła wzrok na pomieszczenie przyglądając się każdemu z osobna. Przynajmniej kilka osób pojawiło się na łamach Proroka, jednak już nie pamiętała z jakiego powodu. Nie musiała tego pamiętać, skoro nie planowała z nimi rozmawiać.
- Była żona? To ile Ty masz lat? I... dlaczego była? - nie przypominała sobie, by pytała o jego wiek ostatnim razem. A może pytała i nie pamięta? W każdym bądź razie na jego pytanie wzruszyła ramionami, uśmiechając się półgębkiem.
- Zwyczajna ochota - odparła. - Przynajmniej na początku, pewnie później znajdą się powody, dla których piję, ale to nic ciekawego - odwróciła wzrok na pomieszczenie przyglądając się każdemu z osobna. Przynajmniej kilka osób pojawiło się na łamach Proroka, jednak już nie pamiętała z jakiego powodu. Nie musiała tego pamiętać, skoro nie planowała z nimi rozmawiać.
Re: Pub
Poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku, kiedy panna Moretti spytała go o wiek. Cóż, w końcu kiedyś musiało to nastąpić. Tego, że jest ona od niego przynajmniej o kilka lat starsza, był pewien od początku. Ale ona wcale nie musiała podejrzewać, ze ma do czynienia z o osiem lat młodszym typem - Włoch zdecydowanie nie wyglądał jak dwudziestolatek. Przeżycia czasów minionych i babranie się w czarnej magii znacząco wpłynęły na jego obecny wygląd, zatem spokojnie mógł uchodzić nawet na trzydziestolatka. Sam niespecjalnie starał się, by wyglądać młodziej - zazwyczaj pozostawiał kilkudniowy zarost, z którym czuł się jakoś bardziej męsko. I swobodnie.
- Jeśli już musisz wiedzieć, moja droga, to mam dwadzieścia dziewięć lat - odrzekł swobodnym tonem, jak rasowy kłamca. Kupę życia spędził na oszukiwaniu innych ludzi, zatem nie miał najmniejszego problemu z odpowiednią mimiką twarzy, czy też gestami, które mogłyby go zdradzić. Z pewnością był wiarygodnym dupkiem.
- Dlaczego była? A to już wypadałoby spytać jej - odparł nieco strapionym głosem, przechylając kolejną już szklankę. - Chyba po prostu źle się dobraliśmy. I odeszła. Z rok jej nie widziałem. - Mówiąc to, wpatrywał się tępo w butelkę. Z dziwną melancholią zauważył, że mówienie o Monice wcale nie jest takie trudne. Ale przykre owszem.
- Jeśli już musisz wiedzieć, moja droga, to mam dwadzieścia dziewięć lat - odrzekł swobodnym tonem, jak rasowy kłamca. Kupę życia spędził na oszukiwaniu innych ludzi, zatem nie miał najmniejszego problemu z odpowiednią mimiką twarzy, czy też gestami, które mogłyby go zdradzić. Z pewnością był wiarygodnym dupkiem.
- Dlaczego była? A to już wypadałoby spytać jej - odparł nieco strapionym głosem, przechylając kolejną już szklankę. - Chyba po prostu źle się dobraliśmy. I odeszła. Z rok jej nie widziałem. - Mówiąc to, wpatrywał się tępo w butelkę. Z dziwną melancholią zauważył, że mówienie o Monice wcale nie jest takie trudne. Ale przykre owszem.
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Pub
Panie i panowie nadszedł dzień, w którym okazało się, że są jeszcze kłamcy poziomem podobni do Franceski! Gdy odpowiedział ile ma lat przyjrzała mu się podejrzliwie, jednak nie miała ochoty bawić się w psychologiczne gierki i rozpracowywanie go czy mówi prawdę, czy też nie. Dlatego postanowiła uwierzyć albo starać się sprawiać wrażenie osoby, która w to uwierzyła. Zresztą ona zachowałaby się tak samo gdyby zapytał ja kim jest z zawodu, czym się zajmuje i zajmowała po przyjeździe tutaj. Kłamstwo czasem popłacało, jednak miało krótkie nogi. Zajęła się popijaniem rdzawego trunku wysłuchując krótkiej opowieści chłopaka.
- Się przejmujesz... - odstawiła pustą szklaneczkę na blat, zaciskając na niej dłonie. - Ja zostawiłam mojego narzeczonego, bez większego powodu, po studiach. Mieliśmy plany na przyszłość, a tymczasem on mnie nienawidzi - uśmiechnęła się wesoło, w ogóle nieodpowiednio do sytuacji. Najwidoczniej znowu grała i udawała, a to nie było żadną nowością. Jakby się przyjrzeć to od prawie trzech lat prowadziła podwójne, o ile nie potrójne, życie. Dziennikarka, nauczycielka włoskiego i ona sama.
- No, ale nie upijajmy się na smutno. Nie lubię, bo później za dużo myślę i jest gorzej - przeniosła wzrok na twarz Brandona, przesuwając w jego stronę szkło.
- Się przejmujesz... - odstawiła pustą szklaneczkę na blat, zaciskając na niej dłonie. - Ja zostawiłam mojego narzeczonego, bez większego powodu, po studiach. Mieliśmy plany na przyszłość, a tymczasem on mnie nienawidzi - uśmiechnęła się wesoło, w ogóle nieodpowiednio do sytuacji. Najwidoczniej znowu grała i udawała, a to nie było żadną nowością. Jakby się przyjrzeć to od prawie trzech lat prowadziła podwójne, o ile nie potrójne, życie. Dziennikarka, nauczycielka włoskiego i ona sama.
- No, ale nie upijajmy się na smutno. Nie lubię, bo później za dużo myślę i jest gorzej - przeniosła wzrok na twarz Brandona, przesuwając w jego stronę szkło.
Re: Pub
- Nienawidzi cię? Jak można znienawidzić kogoś takiego, jak ty... - Pozwolił sobie na nikły uśmiech, kiedy to mówił. W duchu jednak zastanawiał się, co też sprawiło, że owa kobieta porzuciła narzeczonego jak zużytą zabawkę. Czy na tym świecie naprawdę nie ma już normalnych, szczerych kobiet? Kolejny raz westchnął ciężko, popijając whisky w milczeniu. Prawdę powiedziawszy, trochę już wypił i lada moment miało go trochę kopnąć. Póki co jednak był całkowicie poczytalny i świadomy swoich czynów i gestów. Ale jego nastrój mimo woli uległ pogorszeniu.
- Dlaczego wy zawsze odchodzicie? Wszystkie musicie to robić? - Spojrzał na nią uważnie, tymi swoimi szarymi oczętami. Niestety nie udało mu się ukryć pretensji, jaka czaiła się w jego głosie. Coś jednak mówiło mu, że lepiej zanadto nie ufać słowom Włoszki. Sam był Włochem i wiedział, że Włosi lubią bajdurzyć.
- Chyba, że to on zrobił ci jakieś świństwo i dlatego go zostawiłaś... To zmieniałoby postać rzeczy. - Mrugnął do niej przyjaźnie i pozwolił sobie znowu na to, aby nieznacznie się do niej zbliżyć. - Ale nieważne, skoro mamy upijać się na wesoło, to najwyższy czas zapomnieć o byłych. W takie wieczory, jak ten, eks mogliby tylko przeszkadzać, nieprawdaż...?
- Dlaczego wy zawsze odchodzicie? Wszystkie musicie to robić? - Spojrzał na nią uważnie, tymi swoimi szarymi oczętami. Niestety nie udało mu się ukryć pretensji, jaka czaiła się w jego głosie. Coś jednak mówiło mu, że lepiej zanadto nie ufać słowom Włoszki. Sam był Włochem i wiedział, że Włosi lubią bajdurzyć.
- Chyba, że to on zrobił ci jakieś świństwo i dlatego go zostawiłaś... To zmieniałoby postać rzeczy. - Mrugnął do niej przyjaźnie i pozwolił sobie znowu na to, aby nieznacznie się do niej zbliżyć. - Ale nieważne, skoro mamy upijać się na wesoło, to najwyższy czas zapomnieć o byłych. W takie wieczory, jak ten, eks mogliby tylko przeszkadzać, nieprawdaż...?
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Pub
Tak jak podejrzewała nie potrzebowała niesamowicie wielkiej ilości alkoholu, by zacząć wyciągać powody, dla których piła. Polepszenie humoru i spokoju ducha prysło jak mydlana bańka, ustępując miejsca lekkiej złości. Dolała sobie trunku do szklaneczki, kontrolnie zerkając na zawartość butelki. Powoli zbliżali się do końca.
- Tak to z nami bywa, Brandonie - westchnęła, zamaczając wargi w whisky. Do dnia dzisiejszego nie wiedziała czemu go wtedy zostawiła. Tłumaczyła sobie to na różne sposoby: strachem o ich związek, obawą o to co będzie później... ostatecznie dochodziła do wniosku, że chciała go po prostu chronić. Kończyła kierunek, po którym jedną z możliwości było zostanie dziennikarzem a wiedziała, że Cramer ich nie lubił. Jak więc mógłby być z kobietą, która żyje z pisania o innych? Chronieniem go nazywała nie pisanie na tematy związane z jego osobą i udawanie, że go nie zna, ale w wiarygodność tej informacji pewnie zwątpiło pół redakcji zwłaszcza po zobaczeniu jej w jego towarzystwie kilka dni temu. Włoszka zmarszczyła czoło, zaciskając mocno zęby, by nie powiedzieć kilku słów za dużo. Wkroczyli na temat, który mogła określić polem minowym, jednak słowa chłopaka spowodowały, że wróciła na ziemię.
- Od tamtej pory pokutuję nie zbliżając się do żadnego faceta. Jakieś trzy lata. Dziwne, nie? - skwitowała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Prawdę mówiąc chyba dziś nie dam rady upić się na wesoło. Chyba jestem kiepskim kompanem do rozmowy - uśmiechnęła się przepraszająco, odwracając wzrok od Włocha.
- Tak to z nami bywa, Brandonie - westchnęła, zamaczając wargi w whisky. Do dnia dzisiejszego nie wiedziała czemu go wtedy zostawiła. Tłumaczyła sobie to na różne sposoby: strachem o ich związek, obawą o to co będzie później... ostatecznie dochodziła do wniosku, że chciała go po prostu chronić. Kończyła kierunek, po którym jedną z możliwości było zostanie dziennikarzem a wiedziała, że Cramer ich nie lubił. Jak więc mógłby być z kobietą, która żyje z pisania o innych? Chronieniem go nazywała nie pisanie na tematy związane z jego osobą i udawanie, że go nie zna, ale w wiarygodność tej informacji pewnie zwątpiło pół redakcji zwłaszcza po zobaczeniu jej w jego towarzystwie kilka dni temu. Włoszka zmarszczyła czoło, zaciskając mocno zęby, by nie powiedzieć kilku słów za dużo. Wkroczyli na temat, który mogła określić polem minowym, jednak słowa chłopaka spowodowały, że wróciła na ziemię.
- Od tamtej pory pokutuję nie zbliżając się do żadnego faceta. Jakieś trzy lata. Dziwne, nie? - skwitowała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Prawdę mówiąc chyba dziś nie dam rady upić się na wesoło. Chyba jestem kiepskim kompanem do rozmowy - uśmiechnęła się przepraszająco, odwracając wzrok od Włocha.
Re: Pub
Trzy lata... Hmm. Całkiem sporo. Pewnie brakowało jej męskiego ramienia, które mogłoby otoczyć ją opieką. A prawdę powiedziawszy, paniczowi Brandonowi bardzo to odpowiadało. Lubił kobiety, a również przyszło mu w ostatnim czasie od nich stronić. Francesca podczas ich ostatniego spotkania bardzo szybko wywnioskowała, że dawno nie był z kobietą... Teraz przynajmniej wiedział, dlaczego tak rychło doszła wówczas do takich wniosków. Sama nie miała zbyt bujnego życia erotycznego. Chyba...
- Nie rozumiem, czemu samą siebie katujesz. Okej, odeszłaś od niego, widocznie tak miało być. Nie zostawia się ludzi bez powodu. Było minęło, hej! - Pochylił się nieco, zerkając na nią kątem oka i szczerząc swe włoskie ząbki. Nie chciał pozwolić na to, by owa piękna pani ostatecznie porzuciła resztki dobrego nastroju. Tak być nie mogło. Nie dzisiaj!
Pospiesznie rozlał pozostałość butelki do obu szklanek, dopilnował, by jego partnerka osuszyła swoją i zamówił kolejną flaszkę.
- Słuchaj, jesteś świetnym kompanem do rozmowy, tylko niepotrzebnie zeszliśmy na tak paskudny temat - oznajmił pogodnie, zręcznie podając jej świeżutkiego drinka. Uniósł brew znacząco, kiedy Włoszka odwróciła wzrok. Musiał za wszelką cenę sprawić, by się uśmiechnęła. A uśmiech miała piękny.
- Czasem w życiu trzeba powiedzieć sobie dość i ruszyć dalej - wymamrotał pod nosem, delikatnie odgarniając kosmyki włosów z jej twarzy, aby móc spojrzeć na jej profil i niejako zmusić ją do ponownego spojrzenia na jego buźkę. - Spotkaliśmy się tu zapewne nieprzypadkowo. Trzeba więc to uczcić! Przeznaczenie bywa zaskakujące. - Zachichotał pod nosem, unosząc szklankę.
- Nie rozumiem, czemu samą siebie katujesz. Okej, odeszłaś od niego, widocznie tak miało być. Nie zostawia się ludzi bez powodu. Było minęło, hej! - Pochylił się nieco, zerkając na nią kątem oka i szczerząc swe włoskie ząbki. Nie chciał pozwolić na to, by owa piękna pani ostatecznie porzuciła resztki dobrego nastroju. Tak być nie mogło. Nie dzisiaj!
Pospiesznie rozlał pozostałość butelki do obu szklanek, dopilnował, by jego partnerka osuszyła swoją i zamówił kolejną flaszkę.
- Słuchaj, jesteś świetnym kompanem do rozmowy, tylko niepotrzebnie zeszliśmy na tak paskudny temat - oznajmił pogodnie, zręcznie podając jej świeżutkiego drinka. Uniósł brew znacząco, kiedy Włoszka odwróciła wzrok. Musiał za wszelką cenę sprawić, by się uśmiechnęła. A uśmiech miała piękny.
- Czasem w życiu trzeba powiedzieć sobie dość i ruszyć dalej - wymamrotał pod nosem, delikatnie odgarniając kosmyki włosów z jej twarzy, aby móc spojrzeć na jej profil i niejako zmusić ją do ponownego spojrzenia na jego buźkę. - Spotkaliśmy się tu zapewne nieprzypadkowo. Trzeba więc to uczcić! Przeznaczenie bywa zaskakujące. - Zachichotał pod nosem, unosząc szklankę.
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Pub
To była całkiem zabawna sprawa. Ona wyczuwała, że facet dawno nie był z kobietą, a jeśli szło o nią... starannie to ukrywała, bądź do tej pory nikt otwarcie jej tego nie powiedział. Jednak jak można ukrywać coś będąc pod wpływem alkoholu? Język sam się potrafił rozplątać a w głowie po prostu szumiało od procentów, skutecznie uniemożliwiając wcześniejsze zastanowienie się nad swoimi słowami. Włoszka spojrzała na szklaneczkę, która za sprawą magicznych dłoni chłopaka się napełniła, chwytając ją z powrotem do ręki.
- Wiesz jak to jest? - zerknęła na Brandona, który zmniejszył ich dzielący ich dystans do tej minimalnej granicy przestrzeni osobistej, ale jak na razie nie miała zamiaru nic z tym robić. - To jest tak, że jak się uprawia jednorazowy seks to potem się chce więcej, człowiek się nie może skupić, hormony buzują, świątynia została odkurzona i nie chciałaby znowu zostać zaginioną... a jak człowiek nie uprawia seksu to wszystko jest w porządku. Czasem odczuje potrzebę, ale równie szybko mu przechodzi. Zastanów się nad tą teorią, jest całkiem sensowna i wyjaśnia wszystkie zrównoważone i niezrównoważone przypadki kobiet w Londynie - uniosła nieco brwi najwidoczniej sama zdziwiona tym co powiedziała. Porównanie narządów płciowych do zakurzonej i zagubionej świątyni. No na litość boską... chcąc ukryć swoje skonfundowanie przyssała się do szklaneczki z rdzawym płynem, wypijając ją co prawda spokojnie, ale na raz. Odstawiła szkło na blat, a kiedy chłopak dotknął jej policzka przyjrzała mu się uważnie.
- Wierzysz w przeznaczenie i zbiegi okoliczności? - uśmiechnęła się nieznacznie, utrzymując kontakt wzrokowy z rozmówcą. Na dobrą sprawę nie czuła się komfortowo, ale nie z powodu sytuacji, tylko z powodu miejsca. Nie chciała później przypadkowo trafić na języki redakcji tylko z tej racji, że jakiś świeżak z gazety nie zapamiętał redaktorek z dłuższym stażem i kilku zasad. - Brandonie, czy Ty chcesz mnie upić?
- Wiesz jak to jest? - zerknęła na Brandona, który zmniejszył ich dzielący ich dystans do tej minimalnej granicy przestrzeni osobistej, ale jak na razie nie miała zamiaru nic z tym robić. - To jest tak, że jak się uprawia jednorazowy seks to potem się chce więcej, człowiek się nie może skupić, hormony buzują, świątynia została odkurzona i nie chciałaby znowu zostać zaginioną... a jak człowiek nie uprawia seksu to wszystko jest w porządku. Czasem odczuje potrzebę, ale równie szybko mu przechodzi. Zastanów się nad tą teorią, jest całkiem sensowna i wyjaśnia wszystkie zrównoważone i niezrównoważone przypadki kobiet w Londynie - uniosła nieco brwi najwidoczniej sama zdziwiona tym co powiedziała. Porównanie narządów płciowych do zakurzonej i zagubionej świątyni. No na litość boską... chcąc ukryć swoje skonfundowanie przyssała się do szklaneczki z rdzawym płynem, wypijając ją co prawda spokojnie, ale na raz. Odstawiła szkło na blat, a kiedy chłopak dotknął jej policzka przyjrzała mu się uważnie.
- Wierzysz w przeznaczenie i zbiegi okoliczności? - uśmiechnęła się nieznacznie, utrzymując kontakt wzrokowy z rozmówcą. Na dobrą sprawę nie czuła się komfortowo, ale nie z powodu sytuacji, tylko z powodu miejsca. Nie chciała później przypadkowo trafić na języki redakcji tylko z tej racji, że jakiś świeżak z gazety nie zapamiętał redaktorek z dłuższym stażem i kilku zasad. - Brandonie, czy Ty chcesz mnie upić?
Re: Pub
Gdy panna Moretti wygłosiła mu jakże pouczającą teorię na temat seksu, ten roześmiał się głośno, kręcąc jedynie głową z niedowierzaniem, ale też spojrzał na nią z podziwem. Zaskoczyła go! Nie tylko tym barwnym porównaniem, ale przede wszystkim tak nietypowym dla kobiety podejściem do sprawy. Zazwyczaj spotykał kobiety, które albo rozpaczały z powodu braku drugiej połowy, z którą mogłoby namiętnie baraszkować dniami i nocami, albo w ogóle nie rozmawiały na tego typu tematy, bo czuły się tym zbyt skrępowane. A tu proszę - ideał! Bezpośrednia (i co z tego, że po spożyciu alkoholu jeszcze bardziej?), piękna, wygadana... Panicz Brandon poczuł smak wyzwania, który podsycił kolejnymi łykami wybornej whisky, po czym odstawił setny już chyba raz szklanicę i wyprostował się nieco.
- Ja tam, szczerze powiedziawszy, nie jestem do końca przekonany, że wszystko jest w porządku, kiedy nie uprawia się seksu. To jedna z podstawowych czynności, którą człowiek winien zaspokajać regularnie... bo inaczej dochodzi do swego rodzaju zaburzeń. - Uśmiechnąwszy się pod nosem, zmierzwił swe rozczochrane włosy niedbałym ruchem dłoni.
Brandonie, czy Ty chcesz mnie upić?
No pewnie, że chciał! Sam chciał upić samego siebie, a gdyby miał równie pijane towarzystwo podczas tej tajemniczej nocy, byłoby przecież fantastycznie...
Ale, jako że był mężczyzną wyjątkowo szarmanckim, pozwolił sobie na zgoła inną odpowiedź.
- Nie, ależ skądże. Jakże bym śmiał... - Nie mógł jednak powstrzymać się od tego, aby uśmiechnąć się do niej łobuzersko. Natychmiast też niepostrzeżenie zwiększył dzielącą ich odległość, gdyż wyczuł, że może niepotrzebnie krępować Francescę. A tego przecież nie chciał. Miał zamiar osiągnąć zupełnie odwrotny efekt.
- Proponowałbym dokończyć to, co zaczęliśmy - rzekł po chwili już o wiele bardziej wesołym głosikiem i zarumieniony polał kolejne drinki - a później można przenieść się gdzieś indziej. Z dala od wścibskich ocząt.
Pośpiesznie wypił to, co miał do wypicia, zarzucił plecak na ramię, zapłacił za nich i opuścili bar co prawda niezbyt sprawnym krokiem, ale na pewno bardzo zadowoleni z życia...
- Ja tam, szczerze powiedziawszy, nie jestem do końca przekonany, że wszystko jest w porządku, kiedy nie uprawia się seksu. To jedna z podstawowych czynności, którą człowiek winien zaspokajać regularnie... bo inaczej dochodzi do swego rodzaju zaburzeń. - Uśmiechnąwszy się pod nosem, zmierzwił swe rozczochrane włosy niedbałym ruchem dłoni.
Brandonie, czy Ty chcesz mnie upić?
No pewnie, że chciał! Sam chciał upić samego siebie, a gdyby miał równie pijane towarzystwo podczas tej tajemniczej nocy, byłoby przecież fantastycznie...
Ale, jako że był mężczyzną wyjątkowo szarmanckim, pozwolił sobie na zgoła inną odpowiedź.
- Nie, ależ skądże. Jakże bym śmiał... - Nie mógł jednak powstrzymać się od tego, aby uśmiechnąć się do niej łobuzersko. Natychmiast też niepostrzeżenie zwiększył dzielącą ich odległość, gdyż wyczuł, że może niepotrzebnie krępować Francescę. A tego przecież nie chciał. Miał zamiar osiągnąć zupełnie odwrotny efekt.
- Proponowałbym dokończyć to, co zaczęliśmy - rzekł po chwili już o wiele bardziej wesołym głosikiem i zarumieniony polał kolejne drinki - a później można przenieść się gdzieś indziej. Z dala od wścibskich ocząt.
Pośpiesznie wypił to, co miał do wypicia, zarzucił plecak na ramię, zapłacił za nich i opuścili bar co prawda niezbyt sprawnym krokiem, ale na pewno bardzo zadowoleni z życia...
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Pub
Ross wciąż nie mógł się podnieść po stracie swojej ukochanej dziewczyny. Niemalże już narzeczonej. Odkąd tylko zniknęła nie odstawiał alkoholu. Chyba, że skończył mu się akurat. Teraz postanowił pójść spokojnie do baru i tam wszystko przemyśleć. Szedł ulicami miasta, aż dotarł do dziurawego kotła. Postanowił tam zaczerpnąć nieco orzeźwienia. Po wejściu do lokalu podszedł do baru i z miejsca zamówił całą butelkę ognistej whiskey. Usiadł w rogu, w cieniu lokalu i spokojnie popijał swój trunek. Rozmyślał nad tym, czego dowiedział się na ślubie wuja Rolanda. Ana po pijaku poszła z kimś do łóżka? Ależ on jest głupi... To pewnie wszystko przez to, że raz nie zjawił się, jak dziewczyna go potrzebowała, a teraz wszyscy cierpią z tego powodu...
Re: Pub
Juliette korzystała jak mogła, z ostatnich dni wakacji. Fakt, pogoda zbytnio nie sprzyjała, ale tak niepoprawnej optymistki nie można zniechęcić chyba niczym, a już na pewno nie złą pogodą. Ubrana w błękitną sukienkę, biały sweterek, zarzuciła na siebie czarny płaszczyk przeciwdeszczowy i wsunęła czarne botki na obcasach, chwyciła parasolkę i wrzucając klucze do torebki opuściła mieszkanie. Z włosami nie zrobiła praktycznie nic, zdając sobie sprawę, że przy takiej wilgotności i tak uczeszą się same, bez niczyjej pomocy.
Po niedługim spacerze po Londynie wraz ze znajomymi, w ostateczności wylądowała w Dziurawym Kotle. Podczas gdy ona wypiła swoje trzecie kremowe piwo, jej znajomi już nieźle pijani. Dlatego kiedy zobaczyła Rossa wchodzącego do pubu, bez żadnych skrupułów ich opuściła i podeszła do barku, gdzie zamówiła sobie kolejne piwo i obserwowała chwilę Rossa w milczeniu. Zaraz potem jednak zdecydowała się do niego podejść. Bez pytania usiadła naprzeciwko.
- Jest aż tak źle? - zapytała, zważając na to w jakim był stanie. Wyglądał na kompletnie załamanego, wszak zapewne tak właśnie było. A dziewczyna dobrze wiedziała o co tutaj chodzi. Juliette wiedziała tyle, że Ana przespała się z innym, po pijaku, a teraz wyjechała, tak po prostu, uciekła. Jula nie wiedziała co z tego wiedział chłopak, nie wiedziała czy widział się przed wyjazdem z Aną, a już nie miała pojęcia o tym, że Ana odrzuciła zaręczyny chłopaka, uciekając nie wiadomo gdzie. Prorok nie wpadł jej ostatnio w ręce, a jej znajomi mieli do sprzedania lepsze newsy, niż nieudane zaręczyny znajomego z uczelni.
Po niedługim spacerze po Londynie wraz ze znajomymi, w ostateczności wylądowała w Dziurawym Kotle. Podczas gdy ona wypiła swoje trzecie kremowe piwo, jej znajomi już nieźle pijani. Dlatego kiedy zobaczyła Rossa wchodzącego do pubu, bez żadnych skrupułów ich opuściła i podeszła do barku, gdzie zamówiła sobie kolejne piwo i obserwowała chwilę Rossa w milczeniu. Zaraz potem jednak zdecydowała się do niego podejść. Bez pytania usiadła naprzeciwko.
- Jest aż tak źle? - zapytała, zważając na to w jakim był stanie. Wyglądał na kompletnie załamanego, wszak zapewne tak właśnie było. A dziewczyna dobrze wiedziała o co tutaj chodzi. Juliette wiedziała tyle, że Ana przespała się z innym, po pijaku, a teraz wyjechała, tak po prostu, uciekła. Jula nie wiedziała co z tego wiedział chłopak, nie wiedziała czy widział się przed wyjazdem z Aną, a już nie miała pojęcia o tym, że Ana odrzuciła zaręczyny chłopaka, uciekając nie wiadomo gdzie. Prorok nie wpadł jej ostatnio w ręce, a jej znajomi mieli do sprzedania lepsze newsy, niż nieudane zaręczyny znajomego z uczelni.
Re: Pub
Seth zdążył nalać sobie trunku do szklanki i upić dwa łyki, kiedy do jego stolika podeszła znajoma osoba. Konkretnie jest to była współlokatorka Any, jak i nasza wspólna koleżanka ze studiów.
- Niestety tak - odparł nieco podpitym głosem.
Spojrzał na Juliette i uśmiechnął się smutno.
- Wiesz coś więcej o jej zniknięciu? - zapytał oprzytomniając trochę.
Umysł chłopaka mówił mu, że powienien być twardym, a nie miętkim mężczyzną. Może stracił swoją dziewczynę, ale zawsze może znaleźć sobie nową. To jednak będzie w stanie zrobić, kiedy pozbiera się po załamaniu.
Ross nie wiedział, co jeszcze ma powiedzieć. Dosłownie od dnia ślubu wuja pije. Gdyby złapała go policja, musiałby chyba kilka dni spędzić na izbie wytrzeźwień. Także odkąd jego rodzeństwo wyjechało do szkoły był zdany praktycznie na siebie. Thomas zajęty jest swoimi sprawami, Georgiana prawdopodobnie też. Seth nawet dawno nie widział swojej starszej siostry. Wychodzi na to, że jest mało rodzinny. Miał nawet wywieźć młodszą siostrę gdzieś za granicę na wakacje, jednak nawet do tego nie doszło.
- Niestety tak - odparł nieco podpitym głosem.
Spojrzał na Juliette i uśmiechnął się smutno.
- Wiesz coś więcej o jej zniknięciu? - zapytał oprzytomniając trochę.
Umysł chłopaka mówił mu, że powienien być twardym, a nie miętkim mężczyzną. Może stracił swoją dziewczynę, ale zawsze może znaleźć sobie nową. To jednak będzie w stanie zrobić, kiedy pozbiera się po załamaniu.
Ross nie wiedział, co jeszcze ma powiedzieć. Dosłownie od dnia ślubu wuja pije. Gdyby złapała go policja, musiałby chyba kilka dni spędzić na izbie wytrzeźwień. Także odkąd jego rodzeństwo wyjechało do szkoły był zdany praktycznie na siebie. Thomas zajęty jest swoimi sprawami, Georgiana prawdopodobnie też. Seth nawet dawno nie widział swojej starszej siostry. Wychodzi na to, że jest mało rodzinny. Miał nawet wywieźć młodszą siostrę gdzieś za granicę na wakacje, jednak nawet do tego nie doszło.
Re: Pub
Westchnęła ciężko na odpowiedź chłopaka, nie do końca wiedząc co powiedzieć. Upiła kilka łyków swojego piwa, oparła się i odchyliła głowę przymykając oczy. Nie spojrzała na Rossa od razu, po usłyszeniu pytania. Musiała przemyśleć dokładnie co chciała powiedzieć, ostatnie co było teraz potrzebne, to żeby palnęła jakąś gafę.
- Myślałam że od ciebie się czegoś dowiem - powiedziała wreszcie leniwie otwierając oczy i przyglądając się studentowi - Wiem tyle że wyjechała bo przespała się z jakimś chłopakiem po pijaku i sama nie wie czy wróci... - no i właśnie uświadomiła sobie co powiedziała. Automatycznie ręka jej powędrowała do ust. Zatkała je sobie i nie powiedziała już nic. Patrzyła tylko z przerażeniem na Daviesa. Była przekonana że on nic nie wiedział, a nie powinien się tego dowiedzieć od niej.
- Myślałam że od ciebie się czegoś dowiem - powiedziała wreszcie leniwie otwierając oczy i przyglądając się studentowi - Wiem tyle że wyjechała bo przespała się z jakimś chłopakiem po pijaku i sama nie wie czy wróci... - no i właśnie uświadomiła sobie co powiedziała. Automatycznie ręka jej powędrowała do ust. Zatkała je sobie i nie powiedziała już nic. Patrzyła tylko z przerażeniem na Daviesa. Była przekonana że on nic nie wiedział, a nie powinien się tego dowiedzieć od niej.
Re: Pub
Chłopak westchnął i upił kolejnego łyka ognistej whisky.
- Niestety dowiedziałem się, że przespała się z kimś. A ja głupi, nic o tym nie wiedząc, oświadczyłem się na ślubie wuja - powiedział załamującym się głosem.
Musi w końcu wziąć się w garść. Spojrzał na Juliette i teraz bardziej się uśmiechnął. Cieszył się, że w końcu mógł się komuś wygadać.
- Spokojnie Juliette - odparł i wyciągnął dłoń.
Chciał ściągnąć jej dłoń z ust. Nie powiedziała niczego złego. Niczego, czego Ross by nie wiedział.
- Niestety dowiedziałem się, że przespała się z kimś. A ja głupi, nic o tym nie wiedząc, oświadczyłem się na ślubie wuja - powiedział załamującym się głosem.
Musi w końcu wziąć się w garść. Spojrzał na Juliette i teraz bardziej się uśmiechnął. Cieszył się, że w końcu mógł się komuś wygadać.
- Spokojnie Juliette - odparł i wyciągnął dłoń.
Chciał ściągnąć jej dłoń z ust. Nie powiedziała niczego złego. Niczego, czego Ross by nie wiedział.
Re: Pub
Ze zdziwieniem zaobserwowała że na twarzy chłopaka nie pojawiła się reakcja jakiej się spodziewała, nie było niedowierzania czy coś podobnego. Przez myśl przeszło jej czy jednak Ana zdecydowała się z nim porozmawiać, czy jest mu już wszystko jedno. Jego słowa przekonały ją że jednak wersja nr. 1. Jej oczy powiększyły się jeszcze bardziej, kiedy powiedział o tym że się jej oświadczył. Chciała coś powiedzieć, kiedy zdała sobie sprawę że ręka zasłania jej twarz. Wtedy właśnie chłopak wyciągnął rękę i zabrał jej dłoń. Kiedy już miała odsłonięty otwór gębowy, wreszcie coś z siebie wydukała.
- Co zrobiłeś ? - wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. - A ona tak po prostu wyjechała? - niee, przecież to w ogóle nie miało sensu. Musiała coś źle zrozumieć...
- Co zrobiłeś ? - wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. - A ona tak po prostu wyjechała? - niee, przecież to w ogóle nie miało sensu. Musiała coś źle zrozumieć...
Re: Pub
- Zapytałem czy zostanie moją żoną, to odpowiedziała, żebym znalazł sobie lepszą dziewczynę i deportowała się. Dopiero później jej siostra powiedziała mi, że nie zasługuję na nią, bo przespała się z kimś po pijaku - odpowiedział.
Widział zdziwienie Juliette, dlatego trochę dokładnie opowiedział, jak wyglądało całe zdarzenie. Trzymał przwą rękę na blacie stolika wyciągniętą w kierunku studentki, a lewą ręką chwycił szklankę i co jakiś czas popijał trunek. Ross patrzył już ze spokojem na Julkę. Gdyby teraz poszedł z nią do łóżka to nie byłby lepszy niż Ana. Chociaż mógłby być lepszy, bo w końcu nie są już w związku. Chłopak odwrócił prawą dłoń tak, aby dziewczyna mogła odczytać coś z linii na dłoni. Oczywiście każdy z nich już dawno skończył Hogwart i widać, że za bardzo nie zainteresowało ich wróżbiarstwo, jeśli studiują aurorstwo.
Widział zdziwienie Juliette, dlatego trochę dokładnie opowiedział, jak wyglądało całe zdarzenie. Trzymał przwą rękę na blacie stolika wyciągniętą w kierunku studentki, a lewą ręką chwycił szklankę i co jakiś czas popijał trunek. Ross patrzył już ze spokojem na Julkę. Gdyby teraz poszedł z nią do łóżka to nie byłby lepszy niż Ana. Chociaż mógłby być lepszy, bo w końcu nie są już w związku. Chłopak odwrócił prawą dłoń tak, aby dziewczyna mogła odczytać coś z linii na dłoni. Oczywiście każdy z nich już dawno skończył Hogwart i widać, że za bardzo nie zainteresowało ich wróżbiarstwo, jeśli studiują aurorstwo.
Re: Pub
Dziewczyna musiała wyglądać teraz jak idiotka, z buzią otwartą na oścież. Słuchała Rossa i z każdym jego słowem, nie dowierzała jeszcze bardziej. Jak ona mogła się tak zachować? Jak mogła tak potraktować swojego chłopaka? Żeby musiał się takich informacji dowiadywać od jej siostry? Naprawdę lubiła tą dziewczynę, dogadywały się bardzo dobrze, nie ma co narzekać na ich relacje. Jednak były takie chwile, jak na przykład taka o, że Jula kompletnie nie nadążała za Vedranową.
Kiedy już opróżniła butelkę piwa, zawołała kelnera, prosząc go o szklankę. Kiedy już ją dostała, bez pytania chwyciła butelkę chłopaka i napełniła sobie szklaneczkę czymś mocniejszym aniżeli piwo kremowe.
Kiedy już opróżniła butelkę piwa, zawołała kelnera, prosząc go o szklankę. Kiedy już ją dostała, bez pytania chwyciła butelkę chłopaka i napełniła sobie szklaneczkę czymś mocniejszym aniżeli piwo kremowe.
Re: Pub
Każdy pewnie zareagowałby tak samo jak Juliette, kiedy słyszy się, z jakim spokojem Davies wypowiada słowa. Chłopak uśmiechnął się, kiedy studentka poprosiła o szklankę i nalała sobie mocniejszego alkoholu.
- Częstuj się - powiedział Ross z uśmiechem.
Rozmowa dobrze na niego podziałała. Przeszła mu już depresja. Teraz tylko pił dla przyjemności. Poprawił okulary, które zaczęły mu się zsuwać na czubek nosa. Spojrzał jeszcze raz na Juliette i zabrał rękę z blatu. Przysunął się bliżej.
- Hmm... Może skończmy już ten temat... Masz jakieś plany na wieczór? - zagadnął ją miło.
Był już nieco podpity, ale jakoś jeszcze mówił w miarę składniowo. Towarzystwo studentki jest najlepszą rzeczą, która do tej pory go spotkała.
- Częstuj się - powiedział Ross z uśmiechem.
Rozmowa dobrze na niego podziałała. Przeszła mu już depresja. Teraz tylko pił dla przyjemności. Poprawił okulary, które zaczęły mu się zsuwać na czubek nosa. Spojrzał jeszcze raz na Juliette i zabrał rękę z blatu. Przysunął się bliżej.
- Hmm... Może skończmy już ten temat... Masz jakieś plany na wieczór? - zagadnął ją miło.
Był już nieco podpity, ale jakoś jeszcze mówił w miarę składniowo. Towarzystwo studentki jest najlepszą rzeczą, która do tej pory go spotkała.
Re: Pub
- Dziękuje za pozwolenie - uśmiechnęła się do chłopaka, po czym stuknęła swoją szklanką o szklankę chłopaka, wymamrotała ciche na zdrowie i upiła ze szklanki, porządnego łyka ognistej.
Taka już była Julka... Miała w sobie takie coś, co sprawiało że jej obecność i jej wrodzony optymizm wystarczały, aby ludziom poprawiał się humor. Tak było i tym razem, i gdyby dziewczyna się o tym dowiedziała, byłaby z tego niezmiernie zadowolona.
Z niepewnym, aczkolwiek szczerym uśmiechem przyjęła zmianę tematu rozmowy. Kiedy zapytał o jej plany na wieczór, odwróciła wzrok na swoich znajomych z którymi tutaj przyszła. Pokręciła tylko głową, komentując w ten sposób stan do jakiego zdążyli się już doprowadzić.
- Cóż, wygląda na to, że wieczór ze znajomymi już dobiegł końca... odpowiedziała, z powrotem odwracając się w stronę Rossa. - Więc jestem wolna - opróżniła jednym haustem resztę zawartości szklanki i uśmiechnęła się nieco łobuzersko. - No więc? Masz jakąś propozycje?
Taka już była Julka... Miała w sobie takie coś, co sprawiało że jej obecność i jej wrodzony optymizm wystarczały, aby ludziom poprawiał się humor. Tak było i tym razem, i gdyby dziewczyna się o tym dowiedziała, byłaby z tego niezmiernie zadowolona.
Z niepewnym, aczkolwiek szczerym uśmiechem przyjęła zmianę tematu rozmowy. Kiedy zapytał o jej plany na wieczór, odwróciła wzrok na swoich znajomych z którymi tutaj przyszła. Pokręciła tylko głową, komentując w ten sposób stan do jakiego zdążyli się już doprowadzić.
- Cóż, wygląda na to, że wieczór ze znajomymi już dobiegł końca... odpowiedziała, z powrotem odwracając się w stronę Rossa. - Więc jestem wolna - opróżniła jednym haustem resztę zawartości szklanki i uśmiechnęła się nieco łobuzersko. - No więc? Masz jakąś propozycje?
Re: Pub
Juliette miała w sobie naprawdę dużo pozytywnej energii. Ross stuknął się z nią szklanką wznosząc toast z niewiadomej okazji. Wypił to, co miał w szklance i spojrzał w tym samym kierunku co studentka. Nawet Ross pijąc przez kilka dni nie wyglądał tak, jak znajomi panny Griffiths. Davies pokręcił głową.
- Dobrze się składa. Miałabyś może ochotę na kolację u mnie? - zagadnął ją.
Davies uwielbiał gotować, to był jego konik. Ross nie miał ulubionej potrawy, uwielbiał wszystko. Najbardziej jednak to, co sam zrobił. Ożywił się jeszcze bardziej po zaproszeniu dziewczyny na kolację.
- Tylko musimy wstąpić do jakiegoś sklepu, bo nie wiem, czy Thomas zostawił cokolwiek w lodówce - dopowiedział jeszcze.
W rodzinie Daviesów nie tylko Seth był uzdolniony kulinarnie. Gotować umiał jeszcze jego młodszy brat Thomas.
- Dobrze się składa. Miałabyś może ochotę na kolację u mnie? - zagadnął ją.
Davies uwielbiał gotować, to był jego konik. Ross nie miał ulubionej potrawy, uwielbiał wszystko. Najbardziej jednak to, co sam zrobił. Ożywił się jeszcze bardziej po zaproszeniu dziewczyny na kolację.
- Tylko musimy wstąpić do jakiegoś sklepu, bo nie wiem, czy Thomas zostawił cokolwiek w lodówce - dopowiedział jeszcze.
W rodzinie Daviesów nie tylko Seth był uzdolniony kulinarnie. Gotować umiał jeszcze jego młodszy brat Thomas.
Re: Pub
Julka chwyciła butelkę chłopaka i po raz kolejny napełniła szklankę, wypijając ją zaraz duszkiem. Nie miała najmocniejszej głowy, więc taka ilość alkoholu, zdążyła już jej namieszać troszkę w głowie. Kiedy usłyszała propozycję chłopaka nie myśląc dłużej, z szerokim uśmiechem i entuzjazmem w głosie, odparła:
- Pewnie, bardzo chętnie! - może być ciekawie, wspólne gotowanie a potem kolacja... ale czy to na pewno idzie w dobrą stronę?
- Niedaleko pubu jest sklepik 24 godzinny, możemy o niego zahaczyć - powiedziała i gwałtownie wstała z krzesła. Od razu tego pożałowała, gdyż doprowadziło to do tego, że mocno zakręciło się jej w głowie. Musiała oprzeć się o ścianę, żeby się nie przewrócić.
- Nic mi nie jest! - krzyknęła zadowolona do Rossa, aby nie zmartwił się przypadkiem. Przeprosiła go na momencik, wróciła do znajomych gdzie wisiał jej płaszczyk, parasolka i torebka. Zaraz jednak w obecności chłopaka opuściła lokal.
- Pewnie, bardzo chętnie! - może być ciekawie, wspólne gotowanie a potem kolacja... ale czy to na pewno idzie w dobrą stronę?
- Niedaleko pubu jest sklepik 24 godzinny, możemy o niego zahaczyć - powiedziała i gwałtownie wstała z krzesła. Od razu tego pożałowała, gdyż doprowadziło to do tego, że mocno zakręciło się jej w głowie. Musiała oprzeć się o ścianę, żeby się nie przewrócić.
- Nic mi nie jest! - krzyknęła zadowolona do Rossa, aby nie zmartwił się przypadkiem. Przeprosiła go na momencik, wróciła do znajomych gdzie wisiał jej płaszczyk, parasolka i torebka. Zaraz jednak w obecności chłopaka opuściła lokal.
Re: Pub
Adrienne zdecydowanie była nieczęstym gościem dla takich miejskich barów. Dziurawy Kocioł nie dość, że nie miał czterech gwiazdek Michelin, to jeszcze był dosyć popularny wśród zwykłego pospólstwa czarodziei. A jednak znów tutaj się znalazła i znowu musiała wynająć pokój. Wzięła nawet ten sam co ostatnio, żeby nie pozbywać się przyjemnych wspomnień z minionej nocy z Liam'em. Takie umilenie tych nieprzyjemnych godzin... Czemu się tu zjawiła, i zamierzała spędzić noc? Odpowiedź była prosta - praca.
Od dwóch dni obserwowała ważnego świadka w sprawie ciągnącej się już niemal trzy lata. Jutro była ostatnia i decydująca rozprawa, o której wiedziało nieliczne grono by zminimalizować ryzyko do minimum. Młoda, raczkująca właściwie aurorka nie była sama. Miała dużo starszego i dużo bardziej doświadczonego partnera do tego zadania, od którego miała się uczyć. Niestety Tomas był również bardzo nieprzyjemnym dziadem. A aurorowanie miało być takie piękne...
- Whiskey z colą i lodem, poproszę - powiedziała do barmana, siadając na wysokim stołku przy blacie. Kto powiedział, że nie może się napić? I tak nie miała w tym momencie niczego innego do roboty, kiedy Tom wisiał nad klientem niczym Spiderman gotowy do skoku. Poszedł z nim nawet do pokoju dwuosobowego... Szajbus.
Prędko dostała swoje zamówienie i zatopiła różowe usta w ciężkim alkoholu.
Od dwóch dni obserwowała ważnego świadka w sprawie ciągnącej się już niemal trzy lata. Jutro była ostatnia i decydująca rozprawa, o której wiedziało nieliczne grono by zminimalizować ryzyko do minimum. Młoda, raczkująca właściwie aurorka nie była sama. Miała dużo starszego i dużo bardziej doświadczonego partnera do tego zadania, od którego miała się uczyć. Niestety Tomas był również bardzo nieprzyjemnym dziadem. A aurorowanie miało być takie piękne...
- Whiskey z colą i lodem, poproszę - powiedziała do barmana, siadając na wysokim stołku przy blacie. Kto powiedział, że nie może się napić? I tak nie miała w tym momencie niczego innego do roboty, kiedy Tom wisiał nad klientem niczym Spiderman gotowy do skoku. Poszedł z nim nawet do pokoju dwuosobowego... Szajbus.
Prędko dostała swoje zamówienie i zatopiła różowe usta w ciężkim alkoholu.
Re: Pub
Podobnie Hyperion nie zwykł przebywać w lokalach tak niskiej klasy, jednak kiedy z mniej lub bardziej ważnych powodów urzędował w pobliżu zawsze wpadał na "jednego". Tak też było i tym razem. Po powrocie od Borgina i Burkesa zjawił się w Dziurawym Kotle witając skinieniem głowy tych, którzy zasługiwali na jego uwagę po czym usiadł przy barze i zamówił szklaneczkę Ognistej. Kiedy tak siedział i sączył powoli trunek rozglądał się dookoła niby od niechcenia taksując wzrokiem ludzi dookoła. Jego uwagę zwróciła atrakcyjna blondynka, która przysiadła się obok i zamówiła, o zgrozo!, whisky z colą.
- Droga pani, kaleczenie tak szlachetnego trunku tak marnym napojem prosi się co najmniej o celę w Azkabanie - zażartował z typowym dla siebie nikłym uśmiechem, który nigdy nie obejmował jego zimnych oczu. Pani auror już jakiś czas temu wpadła mu w oko, kiedy któryś z kolei raz mijali się w Ministerstwie. Lubił blondynki. To chyba taka męska cecha Greengrassów. Dlatego wybrał dla syna Mariannę.
- Droga pani, kaleczenie tak szlachetnego trunku tak marnym napojem prosi się co najmniej o celę w Azkabanie - zażartował z typowym dla siebie nikłym uśmiechem, który nigdy nie obejmował jego zimnych oczu. Pani auror już jakiś czas temu wpadła mu w oko, kiedy któryś z kolei raz mijali się w Ministerstwie. Lubił blondynki. To chyba taka męska cecha Greengrassów. Dlatego wybrał dla syna Mariannę.
Strona 5 z 11 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Charing Cross Road :: Dziurawy Kocioł
Strona 5 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach