Dziedziniec wieży zegarowej

+11
Brandon Tayth
Carla Stark
Micah Johansen
Andrea Jeunesse
Kim Oliver
Pierre Vauquer
Zoja Yordanova
Patrick Connolly
Christine Greengrass
Shay Hasting
Brennus Lancaster
15 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Brennus Lancaster Pią 28 Mar 2014, 20:55

Dziedziniec wieży zegarowej Ctc

Do wieży można dostać się małymi drzwiami z Dziedzińca Wieży Zegarowej.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Sro 02 Kwi 2014, 21:10

Czas mijał, pory roku się zmieniały, a szkoła jak zwykle pełna była życia i ludzi. Kręcili się po korytarzach jak mrówki i szukali sobie zajęć. Cóż, nie inaczej było z Shay Hasting, której świat ostatnimi czasy legł w gruzach i doszczętnie spłonął. Snując się więc jak cień z niezadowoloną miną w postaci nadmuchanych policzków i ze skrzyżowanymi pod piersiami dłońmi opuściła mury zamku i skierowała się na zewnątrz. O dziwo bez swojej torby pełen ksiąg i pergaminów! Było coraz cieplej, a zimowe odzienie dawno skończyło w szafie. Odziana w szkolny mundurek tak jak przykazał regulamin kroczyła przed siebie i nuciła coś pod nosem. Burza ciemnych włosów zakręcona była na czubku głowy w koka, a jej znak rozpoznawczy- czerwony płaszcz był rozpięty i kontrastował z błękitno czarnym krawatem przy koszuli. Przyśpieszyła kroku ignorując dziwne spojrzenia- cóż, nie była najbardziej lubianą i popularną osobą w szkole, ale miała to kompletnie gdzieś. W końcu to tylko szara masa. Odetchnęła i zatrzymała się po kilkuminutowym marszu- w jaki sposób znalazła się na zegarowym placku? Cóż, widocznie los/karma/przeznaczenie (niepotrzebne skreśl) tak chciało. Rozejrzała się uważnie i uśmiechnęła na widok znajomej dziewczyny o ślicznej twarzy. Była przeciwieństwem swojego brata i za to trzeba być wdzięcznym bo Will był co najmniej personą dziwną i trudną do zrozumienia. Podbiegła do niej i z teatralnym westchnięciem usiadła obok na ławce, opierając głowę o jej ramię z cichym westchnięciem.
- Czeeeeeść króliczku! -zaczęła patrząc na nią z dołu tymi swoimi wielkimi oczyma o brązowych tęczówkach i złotych przebarwieniach. Zrobiła podkuwkę i nadmuchała przy tym nieco policzki.
- Dostałam PO. PO z Zaklęć. Wyobrażasz sobie? To zrujnuje moje szanse na ucznia roku i perfekta w przyszłym! Do tego wszystkiego byłam trochę chora i nie oddałam karty z wróżbiarstwa... - wyrzuciła swoje żale z kolejnym westchnięciem. Cóż, dla niej nauka była bardzo ważna. Niemniej jednak odsunęła nieco głowę i zacisnęła dłonie na skraju ławki, wychylając się do przodu i patrząc gdzieś przed siebie.
- No, teraz mi lepiej. A co u Ciebie? Daawno się nie widziałyśmy! Smakowały Ci ciasteczka? Jeśli chcesz to możemy upiec coś razem kiedyś.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Sro 02 Kwi 2014, 22:14

Ogólnie rzecz biorąc, to Kryśki od dłuższego czasu nie było widać w szkole... Była jak jakiś cień. Na posiłki schodziła bardzo rzadko, na lekcjach niby się pokazywała, ale zawsze chowała się gdzieś po tyłach i nie była zbytnio aktywna, no i w ogóle straszliwie opuściła się w nauce. A na obchody które musiała odbębnić, chodziła z nadzieją, że dzisiaj nie spotka nikogo z papierosem, alkoholem, czy bzykających się po kątach. Nie mówiąc o Quidditchu, bo jakoś ostatnio dostaje zdecydowanie większy wycisk i wiecznie dostaje od Suzanne opiernicz, za to że się obija. No a po tym wszystkich chowała się w swoim dormitorium. Była zmęczona, zmęczona tym wszystkim i miała dość, tak po prostu. Ostatnimi czasy chyba zbyt dużo działo się w jej życiu no i nie za bardzo sobie z tym wszystkim radziła. Mimo że ostatnio tak teoretycznie było spokojnie i nic się nie działo. Cierpiała sobie po prostu na jakąś depresję, no i co zrobić?
Dzisiaj jednak Christine poczuła się nieco lepiej i postanowiła wyściubić nos z lochów i wyjść trochę na powietrze. Również ubrana była w swój ślizgoński mundurek, włosy miała rozpuszczone, a wyglądały trochę jakby Chris pokłóciła się ze szczotką. Ogólnie nie wyglądała najlepiej, była blada, schudła sporo, a pod jej oczami widniały wory. Największym paradoksem w tym wszystkim było to, że chociaż dziewczyna 80% dnia spędzała w dormitorium, chodziła wiecznie niewyspana.
Ale w każdym razie, nawet jak postanowiła wyjść na świeże powietrze, to nie znaczy że od razu miała ochotę na bliższe spotkanie z głośną bandą uczniów, którzy poczuli wiosnę i szaleją na błoniach. Dlatego wyszła z zamku i zaczęła poszukiwać jakiegoś spokojniejszego miejsca, gdzie nie kręciłoby się mnóstwo uczniaków. Aż w końcu dotarła pod wieżę zegarową, gdzie była cisza i pustka. Tam znalazła sobie jedną z ławeczek, na której sobie przysiadła.
Nie zdążyła się jednak nacieszyć zbyt długo tą samotnością. Zaraz tuż obok niej, siedziała już Shay, opierając sobie na jej ramieniu głowę, jak gdyby nigdy nic. No cóż, panienka Greengrass nie była przyzwyczajona do tego typu bliskości, więc czuła się nieco niezręcznie, jednak kiedy krukonka na nią spojrzała, uśmiechnęła się do niej. Słysząc jej wywód na temat jej dramatu, związanego z ocenami, uniosła brwi i spojrzała na nią z niedowierzaniem.
- Naprawdę, Shay? PO z zaklęć? - zapytała, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Chris również była ambitną dziewczyną, jednak nigdy nie robiła dramatu z PO, no proszę was!
- Były pyszne! Nie miała chyba okazji Ci podziękować... - powiedziała, nieco się rozchmurzając. Na samo wspomnienie pysznych, walentynkowych ciastkach, które dostała od Shay, zrobiło się jej jakoś lepiej. - Nie obraź się, ale pieczenie? to chyba nie dla mnie... - mruknęła, kiedy to wreszcie namyśliła się, jak w grzeczny sposób odmówić Hasting. No bo pieczenie, gotowanie i w ogóle, to były zajęcia skrzatów, ona to się do kuchni nigdy nie pchała. Bo i po co? Jak miała na coś ochotę, to po prostu wołała skrzata i zaraz to dostawała. Taka sytuacja...
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Sro 02 Kwi 2014, 22:45

Przyglądała się jej chwilę w milczeniu, mrużąc nieco oczy. Nawet z worami pod oczyma Christa należała do szkolnego podium piękności, nie wspominając już o pochodzeniu z dobrej rodziny. Aczkolwiek krukonka z łatwością dostrzec mogła, że nie była ona w najlepszej formie. Zniknął jej blask z oczu i ta pewność siebie wymieszana z dumą, którą pamiętała z ich pierwszego spotkania. Zagryzła dolną wargę w akcie zamyślenia. Nie zamierzała się narzucać bo jeśli będzie chciała się wygadać to przecież może, a najgorsze co może być to zwyczajnie naciskać na opowiedzenie tego, co miało miejsce. Musiała mieć plan b i poprawić humor naszej pani prefekt w inny sposób. Dziewczyna oparła nogę na nogę i skrzyżowała ręce pod piersiami, kiwając głową z oburzeniem widocznym na twarzy.
- No właśnie- też nie mogłam w to uwierzyć! Nie jestem przyzwyczajona do innego stopnia niż W, no ale.. Może coś przeoczyłam? Kto wie.. W każdym razie muszę więcej się uczyć. - odparła z zapałem w głosie i błysku w oczach, kiwając dodatkowo głową na potwierdzenie swoich słów. Zerknęła na nią kątem oka i roześmiała się z zaskoczonego wyrazu twarzy. - No co? Taki mój urok króliczku!
Na wiadomość, że ciastka jej smakowały uśmiechnęła się cała zadowolona. Shay bardzo lubiła robić prezenty innym i sprawiać, że się uśmiechali- oczywiście musiałby to być jej kolorowe osoby. Tym razem to ona ją zdziwiła- nie dla niej? Oj,oj.. Panna Greengrass chyba nie wiedziała co w życiu ją omija! Krukonka zaśmiała się cicho i spojrzała na nią kątem oka, pozwalając sobie poprawić płaszczyk i zapiąć dwa guziki, bo pod wieczór nadal było troszkę chłodno.
- Próbowałaś kiedyś? Pieczenie to najbardziej kreatywna rzecz na świecie. Nie ma w nim zasad, wiesz? To tak.. Tak trochę jak z magią! Wszystko zależy od tego jakich użyjesz składników, żeby stworzyć zaklęcie albo eliksir! Mnie to zawsze uspokajało i poprawiało humor, a własnej roboty szarlotka albo muffiny.. Nie ma większej satysfakcji, serio. Dodatkowo masz pewność, ze jest zdrowe i z porządnych składników.
Odparła nieco monologiem, zgodnie z prawdą. Odchyliła głowę do tyłu i popatrzyła w ciemniejące coraz bardziej niebo. Przypadło jej to miejsce do gustu- było tu ciszej, spokojniej. Na swój sposób było to też dobre miejsce na randkę i dziwnym sposobem żadnej pary w pobliżu nie widziała. Zbliżała się myślami do tematu, który próbowała omijać więc jedynie pokręciła szybko głową i wyciągnęła rękę w jej stronę, skupiając całą uwagę na ślizgonce.
- Widzisz króliczku.. Czasem w życiu jest ciężko, ale dopóki obok będą ludzie, którzy podadzą Ci rękę to niewolno się poddać. Z siniakami przecież dasz sobie radę, nie? Cokolwiek się stało i wpłynęło w takim stopniu na Twoje samopoczucie- ma rozwiązanie i nie jest warte głodzenia się, chudzielcu. - rzuciła luźno, posyłając jej uśmiech. Nie powiedziała wszystkiego tego co chciała, ale miała nadzieję, że reszty się domyśli. Od tak poczochrała ją po głowie i puściła zadziorne oczko. Przecież musiała ją trochę pozaczepiać, żeby się rozruszała.
- A właśnie! Słyszałaś, że będzie mecz? I o ironio.. Będziemy grały na siebie! Cieszysz się, że w końcu się z tym ruszyli? Ja właściwie jestem trochę przestraszona, ale jednocześnie podekscytowana.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Sro 02 Kwi 2014, 23:50

Ależ oczywiście, nic dziwnego nie było w tym, że krukonka zorientowała się że Chris była jakaś nieswoja... Było to widoczne na pierwszy rzut oka, a dziewczyna doskonale zdawała sobie z tego sprawę. I między innymi również dlatego unikała towarzystwa. Miała dość ciągłych pytań co się stało, czy pytających spojrzeń, mijanych na korytarzu osób. Chciała od tego uciec. Jednak tym razem się nie udało i w tym momencie czuła na sobie spojrzenie Shay. Spojrzenie, które było takie męczące. Nie mówiła jednak nic, bo nie miała ochoty się nikomu spowiadać.
Ślizgonka pokręciła głową, jednak powstrzymała się od dalszego komentarza, małego dramatu Hasting. W pewnym momencie jednak, Chris nawet pozazdrościła krukonce tej ambicji. A w szczególności teraz, kiedy ona się poddała.
Na jej twarzy mimowolnie wkradł się szczery uśmiech, od ucha do ucha, na gadce o ciastkach. Bo jednak miło było widzieć, jaką radość przynosi Shay uszczęśliwianie innych. A to była w sumie nowość dla Greengrass, bo ona wychowywana była w rodzinie, gdzie zaspokajało się swoje zachcianki a na innych się nie zwracało uwagi. Najważniejsze było "Ja".
Wysłuchała co Shay miała jej do powiedzenia, z uniesionymi ku górze brwiami. Owszem, wiedziała do czego zmierza. A jednak nie chciała o tym rozmawiać. Taka właśnie była - chociażby się waliło i paliło, ona będzie milczeć i nikomu nie będzie się zwierzać z tego, co jej leży na sercu. Była zdania że kiedy się otworzy za bardzo... to odbije się na niej.
- Wcale się nie głodzę! - zaoponowała na ostatnie słowa Shay. No bo w sumie to nie było do końca tak że specjalnie się głodziła, po prostu... jakoś tak do wielkiej sali na posiłki nie było jej nigdy po drodze. Za dużo ludzi, za dużo spojrzeń i te szepty po kątach pt. "Prefekt Ślizgonów wyglądająca jak siedem nieszczęść. Wszystko to było za dużo dla ślizgonki, która wcale nie była taka silna, a raczej wręcz przeciwnie. Kiedy krukonka jeszcze ją rozczochrała, mruknęła jakieś "eeeej" pod nosem, chociaż to bardziej dla zasady, aniżeli przez to że jej to przeszkadzało. Wszak gorzej już wyglądać nie mogła.
A na wspomnienie o meczu, Krystynka się ożywiła.
- No wreszcie... myślałam że już się nie doczekamy. Wszak to moja ostatnia liga Quidditcha, musimy ten ostatni raz zdobyć puchar. - odpowiedziała, uśmiechając się zadziornie. A cooo, jeszcze da z siebie wszystko i pokaże wszystkim że można! - No wiesz, tylko tam nie szalej z tą swoją pałką za bardzo, chcę przeżyć ten mecz - powiedziała, spoglądając niby groźnie na Shay.
Tak, właśnie tego potrzebowała Krysia. Nie dobrych rad, nie żadnego pocieszania, po prostu zwyczajnej rozmowy, na zwyczajne tematy. Działa lepiej niż jakakolwiek terapia z psychologiem, ot co.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Czw 03 Kwi 2014, 00:24

Powiedziała co chciała i koniec tematu. Najważniejsze, że ślizgonka wiedziała, że może na nią liczyć, a przynajmniej nasz mały kujon miał taką nadzieję. Na całe szczęście zapomniała już o swojej życiowej tragedii u rodziny Charliego notabene, który poza byciem Gryfkiem był także jej rywalem w nauce. Nawet te pyszne ciastka zniknęły jej z głowy, chociaż przez chwilę burczało jej w brzuchu. Ale taka była- słodycze mogła jeść ciągle. Szkoda tylko, że jedzenie ich w ilościach hurtowych było takie pełne konsekwencji począwszy od nadwagi aż do cholesterolu. Czasem już mówiła sobie, że miotła pod nią pęknie, kiedy będzie tyle jadła! Niemniej jednak podczas nauki była to jej ulubiona forma nagrody za dobrą odpowiedź albo dobrą ocenę.
Widząc ożywienie w oczach Christy uśmiechnęła się promiennie. Lubiła zdrową rywalizację i jej słowa sprawiły, że naprawdę chciała dać z siebie wszystko podczas gry!
- Ja bym się martwiła o te pałkę, żeby z rąk mi czasem nie wyleciała.. Albo nie daj bóg mnie wasz pałkarz zabije.. Bo wiesz? Ja nadal nie wiem co robię na tej pozycji.. - zaczęła z zakłopotaniem, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Jakimś cudem wyplątał się z jej koku. Wyprostowała nogi i wyciągnęła ręce ku górze, przeciągając się leniwie z cichym mruknięciem.
- Szalona pałka, szalony mecz i nie myśl, że tak łatwo oddam wam zwycięstwo! Chociaż macie naprawdę dobrą drużynę, to jednak nasza nie zostaje w tyle! - dodała zadziornie, puszczając jej oczko. Oczywiście, że zrobi wszystko aby jej dom wygrał albo przynajmniej utrudni wygraną zielonym. Priorytetem jednak było zostanie przy życiu i nie uszkodzenie nikogo ani też niczego. Nie chciałaby wylecieć z drużyny po pierwszym miejscu- bądź co bądź były to dodatkowe punkty.
- Właściwie to chciałam Cię o coś zapytać. - rzuciła nieco ciszej, czując cień rumieńców na policzkach. Złożyła dłonie ze sobą i zaczęła bawić się palcami, przysuwając je do siebie i oddalając. - Bo wiesz no.. W którym momencie przyjaźń damsko męska się zmienia? W sensie.. Kiedy jesteś pewna, że ktoś Ci się podoba bardziej niż powinien? Oczywiście pytam czysto teoretycznie! No i kwestia mnie samej.. Króliczku powinnam zrezygnować z tego mundurka ciągle i coś w sobie.. zmienić? Pytam, bo się znasz i w ogóle masz gust.
Wytłumaczyła się szybko, wymachując rękoma w powietrzu. Patrzyła na nią z ciekawością. Cóż, nigdy nie rozmawiała na takie tematy- była zielona w sprawach między płciowych. Wszystko było jedynie pytaniem teoretycznym, a przynajmniej tak sobie wmawiała. Nie chciała się dla nikogo zmieniać, ale.. To było takie skomplikowane!
- Christa? Ej? Zostaniesz moją przyjaciółką taką taką bardzo?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Pią 04 Kwi 2014, 18:15

Christine chyba zawsze się ożywiała, gdy była mowa o quidditchu. Cokolwiek by się nie działo, ten sport zawsze jej poprawiał humor. Bardzo często, kiedy miała zły dzień, znaleźć ją można było właśnie na boisku, gdzie latała sobie na miotle. Uważała to za bardzo odprężające zajęcie i zawsze ją to uspakajało.
- Nie ręczę za nikogo... oni są naprawdę nieprzewidywalni. - powiedziała całkiem poważnie, mając na myśli ślizgońskich pałkarzy. Zaraz jednak uśmiechnęła się pokrzepiająco - Ale nie będzie tak źle, mówię Ci - przekonała ją, no bo taka prawda. To tylko szkolna liga quidditcha, nie może się przecież nic złego stać.
- Ależ my nie potrzebujemy waszych forów. Damy sobie radę bez nich. - tak naprawdę największym priorytetem Chris, w tym meczu, było zwinąć Złotego Znicza sprzed nosa tej ich szlamowatej szukającej.
Ślizgonka przeniosła wzrok na twarz Shay, gdy ta powiedziała że chciała o coś zapytać, patrząc na nią oczekująco, dając jej tym samym znać, że ją słucha. Nie umknęły jej oczywiście rumieńce dziewczyny i to jej lekkie zakłopotanie. Słysząc jednak jej 'problem' zmarszczyła brwi... no cóż, była nieco zaskoczona jej pytaniem. Ona nie uważała siebie za kogo kto się na tym zna. Ba, sprawy damsko-męskie były dla niej czarną magią. Nie miała szczęścia do chłopców i tylko z nimi same problemy są. Nie mówiąc już o tym że ostatnio jej biedne serduszko zostało wyrwane i bezczelnie zdeptane, po czym nie może się otrząsnąć do dzisiaj. No więc co ona mogła jej doradzić?
- Nie wiem Shay, naprawdę... ja się na tym nie znam. - mruknęła nieco zdenerwowana. Może nie samą rozmową a faktem, że nie potrafi dobrze doradzić dziewczynie, chociaż bardzo by chciała. - No ale skoro twierdzisz że Ci się podoba, no to tak chyba jest, prawda? - no takie to trochę logiczne... Nie znała się na tym, nigdy niczego podobnego nie przeżywała, ale zdawało jej się że to takie proste. No bo chyba powinieneś wiedzieć, kiedy zaczynasz coś do kogoś czuć. - Ale powiem Ci tyle, że dla nikogo nie warto się zmieniać. - te słowa powiedziała już bardziej zdecydowanym tonem. Bo tego akurat była pewna. No cóż, nie od dzisiaj wiadomo że Chris nie jest jakoś szczególnie lubianą osobą w tej szkolę, ale mimo wszystko była sobą. I nie miała zamiaru zmieniać się, żeby ją ktoś lubił. O nie, co to to nie...
No a kolejne pytanie zaskoczyło ją całkowicie. Początkowo nie wiedziała co powiedzieć. No bo to była Krystynka noo, ona nie miała przyjaciół. No ale z drugiej strony... co jej szkodzi?
- Jasne... co to za pytanie w ogóle? - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie do swojej nowej przyjaciółki.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Pią 04 Kwi 2014, 19:50

Zamrugała kilkakrotnie na jej słowa o nieprzewidywalności pałkarzy z domu węża. Faktycznie już nie jedna osoba uprzedzała, że nie są zbyt mili i przyjaźnie nastawieni. Dodatkowo wszyscy, których znała poza Christ nie przypadli jej do gustu. Mimo tego, że była wybredna i jednocześnie starała się dać wszystkim szanse to ich duma i patrzenie na wszystko z góry było poza jej siły. A może w ogóle niepotrzebnie zgłosiła się do drużyny?
- W najlepszym wypadku mnie połamią... A w najgorszym ja serio spanikuje i zamiast odbić tłuczka to rzucę te przeklętą pałką. Postaram się nie celować w Ciebie chociaż pewnie jesteś nieuchwytna na boisku przez szukanie tego małego znicza. - odparła zgodnie z prawdą posyłając jej przy tym blady uśmiech. Miejmy nadzieję, że panny Hasting nie zje stres- bo przecież zwykle była bezpośrednia i bezwstydna i robiła co chciała. - Nie wątpię króliczku! Panna Castellani jest ambitna po ojcu.
Dodała jeszcze, puszczając jej oczko przy tym. Następnie zamieniła się w ucho- słuchała wszystkiego co miała do powiedzenia panienka Greengrass, analizując przy tym jej słowa. Faktycznie z wieloma rzeczami miała rację, a Shay zwyczajnie wyolbrzymiała to wszystko. Rodzice chronili swoją latorośl przed kontaktami z płcią przeciwną, które wychodziły poza podstawowe zasady bycia grzecznym przy spotkaniach towarzyskich, które tak lubili. W poprzedniej szkole nie zwracała na nich też uwagi, skupiając się na nauce. W ogóle nie przepadała za nią i była tam na siłę. Hogwart jednak wszystko zmienił i mimo stawiania nauki na pierwszym miejscu to ludzie zaczęli mieć dla niej znaczenie i wolała spędzać sobotnie bądź piątkowe wieczory z nimi niż z książkami. Zagryzła dolną wargę i układając dłonie na kolanach westchnęła cicho. A może to była kwestia fascynacji tym, że się dogadywali, a nie kwestia tego, że się jej podobał jako chłopak? Odchyliła głowę nieco do tyłu zrezygnowana, mrużąc oczy.
- To wszystko jest skomplikowane. Ale masz rację- nie będę się zmieniała dla kogoś! Jak kiedyś ktoś się będzie miał mną zainteresować to i tak to zrobi za to, jaka jestem. Mądrze prawisz towarzyszko! Może po prostu jestem nim zafascynowana bo.. Bo tak!
Wzruszyła ramionami i posłała jej lekki uśmiech. Ale dobrze było usłyszeć czyjąś jeszcze opinie na ten temat, a nie tylko swoją.
Fakt, słyszała sporo złych słów o Christine- zwłaszcza z ust Sereny czy jak jej tam było, która do najmądrzejszych nie należała. Shay jednak nie zgadzała się w żaden sposób z tym, że ślizgonka była nadęta czy głupia- po prostu trzeba było ją poznać i tyle. Lubiła ją. Od tak, po prostu. Na jej słowa rozpromieniła się i objęła ją rękoma, pocierając swoim polikiem o jej. Skoro teraz to zostało oficjalnie zapowiedziane to trzeba było podjąć pewne kroki.
- Oficjalnie oświadczam, że kopnę i skrzywdzę każdego, kto Cię obrazi. Wyślę zatrute ciastka albo coś.. Tak się chyba robi gdy się z kimś przyjaźni! No i teraz obowiązkowo musisz ze mną iść piec! Nauczę Cię czekoladowych ciastek z nadzieniem, które pokocha każdy!
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Sob 05 Kwi 2014, 13:24

Ogólnie rzecz biorąc ślizgoni znani byli z tego, że nie darzyli ludzi większą sympatią. Nie tylko Ci z drużyny, ale pozostali również. Przesadą będzie jeśli stwierdzę że sieją postrach, jednakże na pewno nie są zbyt lubiani przez innych.
- Ale spokojnie, nie denerwuj się! Wszystko pójdzie jak z płatka! - zapewniła ją, żeby ją trochę uspokoić. Przecież Quidditch wcale nie był taki straszny, nie ma się czego bać. Na słowa o Castellani pokiwała tylko głową, no bo co tu więcej dodawać? Suzanne rzeczywiście była mega ambitną bestią, a od kiedy profesor Marco przybył do szkoły, stała się jeszcze bardziej bezlitosna dla swojej drużyny.  - W poprzedniej szkole, grałaś w jakiejś drużynie? - zapytała, bo tak jakoś ją to teraz zaciekawiło, jak to było w jej poprzedniej szkole. I było to pierwsze, jednak nie ostatnie pytanie odnośnie jej, bo miała jeszcze zamiar trochę Shay wypytać. A że z krukonki taka była gaduła, to na pewno sporo się dowie.
- Z chłopakami są same problemy - mruknęła, wypowiadając te słowa bardziej w eter, aniżeli do swojej rozmówczyni. Bo co jak co, ale nie chciała zniechęcać do niczego Shay... ale z drugiej strony, nie chciała żeby cierpiała tak, jak ona. No i dlatego nie bardzo wiedziała co powiedzieć. A te słowa, same cisnęły się jej na usta.
Zaśmiała się, słysząc jej oficjalne oświadczenie. Przez moment zastanawiała się czy sama też przypadkiem nie powinna dziewczynie czegoś obiecać... potem stwierdziła jednak, że jeśli ma to być coś naciąganego, to już lepiej żeby się w ogóle nie odzywała
- No skoro tak nalegasz... - powiedziała zrezygnowanym tonem, kiedy ta ponownie wspomniała o ciasteczkach. A już myślała że o nich zapomniała. No ale skoro tak... spróbować zawsze można! Może nie zdemolują przy tym kuchni.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Sob 05 Kwi 2014, 21:39

Kiwnęła głową zgadzając się przy tym z Christą w stu procentach. Same problemy były z płcią przeciwną- albo zajęci, albo chamy, albo podrywacze, albo chodziło im tylko o seks, albo byli ślepi i nie dostrzegali kiedyś jakaś koleżanka zaczynała lubić ich bardziej niż powinna. A przynajmniej te i jeszcze kilka rzeczy wywnioskowała z rozmów usłyszanych w swoim pokoju wspólnym bądź w wielkiej sali. Westchnęła cicho patrząc na nią kątem oka- wbrew całej tej ślizgońskiej otoczki i tego jaką opinie miała jej rodzina to brunetka wydawała się jej całkiem inna. Bardziej wrażliwa i delikatna- ludzka. Shay sądziła, że cała jej duma i na pierwszy rzut oka chłodne podejście były tylko bezpieczną maską tak aby nikt przez nią nie przejrzał. Z jednej strony doskonale rozumiałaby takie zachowanie, ale z drugiej sporo króliczek tracił. Aczkolwiek to była tylko mała teza panienki Hasting i domysły z nią związane. Uśmiechnęła się, odrzucając myśli gdzieś na bok i w całości skupiając się na swojej towarzyszce.
- Masz racje. Problemowe istoty ale bez nich byłoby nudno! Wracając jednak do Twojego wcześniejszego pytania.. - zaczęła przykładając palec do ust w akcie zamyślenia i wydobywając z siebie ciche mruknięcie. Nie lubiła oczerniać miejsca, w którym spędziła tyle lat i zaczęła naukę magii i szkołę przygotowawczą, którą Beuxbatons oferowało dodatkowo jednak nie mogła też skłamać. Bo i po co?
- Akademia we Francji różniła się od tej tutaj.. Tam był bardzo duży nacisk na dobre zachowanie czy poprawne stopnie. Twoje życie zależało od tego jaką masz opinię u innych- zwłaszcza, że to szkoła gdzie jest więcej dziewcząt niż chłopców. Były tam jakieś zajęcia z latania na miotle i mecze ale to tylko taka pokazówka i nie przeżywano ich tak jak w Hogwarcie.
Nieco przydługawo odpowiedziała, ale ujęła wszystko tak jak powinna. Westchnęła cicho kłócąc się sama ze sobą w myślach. Nie dała tego jednak po sobie poznać po mimice twarzy. Przyglądała się przyjaciółce dłuższą chwilę po czym jęknęła cicho- no i jak miała jej nie ostrzec? Przekręciła głowę w bok i pozwoliła sobie na skrzyżowanie rąk pod piersiami.
- Wiesz co? Masz w domu pewną osóbkę, która nie jest Ci zbyt przychylna i do tego ma nieprzyzwoitą opinię wśród uczniów.. Owa blondynka- która nawiasem mówiąc jest wyjątkowo dziwna i ciężko z nią wytrzymać- była ostatnio na Ciebie zła i wyzywała Cię od kłamczuch i tym podobnych.. Nie mówię Ci tego, żebyś się zdenerwowała czy przejęła, ale w przypadku jakiś plotek zamiast szukać możesz zapytać po prostu ją. Przepraszam, że się wtrącam w ogóle, ale ja bardzo nie lubię gdy ktoś mówi o kimś za plecami- zwłaszcza, gdy prawie tej osoby nie zna.. Ja otwarcie jej powiedziałam, że jest dziwna.
Zakończyła z wzruszeniem ramion, opierając się wygodnie o ławkę. Wyciągnęła nogi przed siebie i zerknęła na ciemniejące niebo. To miejsce i króliczek sprawiły, że całkiem zapomniała o nauce na nowy tydzień, a przecież było tego tak dużo.. Zaśmiała się z satysfakcją, zerkając na nią zadziornie. Od tak, żeby się rozruszała.
- Wiedziałam, że dasz się namówić! Kuchnia zmniejsza nerwy i pozwala na naprawdę dobrą zabawę. W ramach kompromisu Ty też wybierz coś, co możemy robić! No i.. Mam nadzieję, że się tym nie przejęłaś. Właściwie to nie warto przejmować się ludźmi, którzy nie są dla Ciebie kimś szczególnym ani tym, na co się nie ma wpływu, o! Oto motto życiowe Shay Hasting!
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Nie 06 Kwi 2014, 00:58

Tak właściwie to temat chłopaków, nie był wymarzonym tematem do rozmów, jeśli chodzi o Chris. Po prostu nie chciała o nich rozmawiać. Dlatego na ostatnią uwagę Shay nie odpowiedziała już nic, chcąc uciąć ten temat i do niego nie wracać. Nie teraz, kiedy chociaż troszkę poprawił jej się humor. Dlatego chwyciła się tematu Beuxbatons, jednocześnie chcąc się ciekawego dowiedzieć. Pokiwała głową, po jej odpowiedzi na temat sportu czarodziei, ale nie odpuściła.
- A poza Quidditchem? Jak tam właściwie jest? Od pierwszej klasy jestem tutaj, w zimnych murach Hogwartu i bardzo często zastanawiałam się jak to jest w innych szkołach. Jak one wyglądają, jak wygląda nauczanie tam, na co kładą największy nacisk... - noo, trochę ją obsypała pytaniami, no ale ciekawska bestia z tej Krysieńki była. I jeżeli rzeczywiście ciekawość to pierwszy stopień do piekła, no to ona tam biedna spłonie.
- Shay... - zaczęła z delikatnym, spokojnym uśmieszkiem na twarzy. - Gdybym ja miałabym się przejmować każdą osobą, której podpadłam tylko i wyłącznie przez moją odznakę, to ja bym się już chyba dawno zamknęła w swoim dormitorium i nigdy bym już z niego nie wyszła - powiedziała, nieco rozbawiona, widząc to zakłopotanie(?) na twarzy dziewczyny. Ale czyż to nie zabawne? Wszak ostatnio tak jakby się zamknęła w dormitorium i gdyby tylko mogła, to by z niego nie wychodziła. Aczkolwiek nie miało to nijak związku z tym, o czym mówi krukonka. A to że ową blondynką była Serena, to się akurat dziewczyna domyśliła. Wszak niewiele było blondwłosych piękności z domu węża, którym ostatnimi czasy podpadłaby prefekcinie.
- A miałam inne wyjście? - zapytała żartobliwie, odnosząc się do ciastek. A co do jej wyboru zajęcia... - Coś tam wymyślę - powiedziała i puściła oczko do swojej przyjaciółki.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Nie 06 Kwi 2014, 19:58

Młoda panienka Greengrass zaskoczyła ją swoją ciekawością! Nie spodziewałaby się po niej tylu pytań, aczkolwiek była to pozytywna niespodzianka. To dobry znak do zacieśniania więzi, a przynajmniej tak było w książkach. Kiwnęła głową, myśląc już nad odpowiedzią. Mruknęła cicho, zakładając nogę na nogę, zaś łokciem opierając się o kolano i tym samym podparła brodę na ręku. Swoimi czekoladowo-złotymi oczyma wpatrywała się gdzieś w przestrzeń przed sobą.
- Hm... To bardziej eleganckie i mniej tajemnicze miejsce niż Hogwart. Szaty są mniej wygodne i mniej funkcjonalne, cieńsze- ba, w końcu jest tam cieplej! - zaczęła z uśmiechem. Francja była piękna i miała zdecydowanie mniej kaprysów pogodowych niż pochmurna Anglia. Wolną ręką odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
- Ludzie są mniej otwarci niż tu- każdy chce być najlepszy. To taka szkoła dla snobów trochę. Plusem jest to, że naukę możesz zacząć w wieku siedmiu lat- ale nie magiczną, skupiasz się wtedy na tańcu, etykiecie, instrumentach i tym podobnych. Egzaminy są dopiero na szóstym roku, a nie piątym.. To specyficzne miejsce. Czasem miała wrażenie, że kultura osobista, dobry wygląd i poprawne słownictwo są ważniejsze niż magia. Nauczyciele byli bardzo wymagający.
Zakończyła swój wywód tym, że przekręciła głowę w bok i spojrzała na nią z błyskiem w oczach, który mówił o radości z faktu, że się tu przeniosła. Szkoda, że dopiero teraz - w tym roku- ojciec na to pozwolił. No i fakt, że nadal wypominał jej to, że nie była w domu węża.. Cóż, była bardziej ambitna od niego i tyle.
- Masz rację. Ale uważaj na nią i tyle. Swoją drogą zastanawiam się jak można Cię nie lubić. Faktycznie- robisz chłodne pierwsze wrażenie, ale potem jest coraz lepiej. - odparła wzruszając przy tym ramionami. Jak zwykle mówiła to co myślała w aktualnej chwili. Nie podlizywała się jej bo nie było po co. Ale irytował ją fakt, ze mało osób ją doceniało. I nie rozumiała też czemu prefekci nie byli doceniani tak jak powinni, bo przecież odwalali kawał dobrej roboty.
- Oczywiście, że masz- zamiast pieczenia możemy zrobić obiad! Widzisz, jaka jestem wspaniałomyślna? - rzuciła żywo, puszczając jej oczko. Gotować też lubiła, chociaż w pieczeniu była lepsza i bardziej kreatywna. Cukier dobrze na nią wpływał.
- Mam się bać Twoich pomysłów, króliczku? W końcu cicha woda brzegi rwie! Ale nie martw się- ja bardzo lubię niespodzianki i cenie nieprzewidywalność. Właściwie co najbardziej lubisz robić? Masz jakieś hobby albo ukryty talent?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Pon 07 Kwi 2014, 16:35

Christine słuchała uważnie opowieści Shay o Francuskiej akademii magii, z wyraźnych zainteresowaniem. Na szczęście nie musiała ciągnąć krukonki za język, bądź co bądź wystarczająca z niej była gaduła. No i chyba powiedziała wystarczająco, żeby zaspokoić ciekawość Chris. Osobiście ślizgonka nie widziała siebie w innej szkolę jak Hogwart. Zwłaszcza teraz, po tylu latach nauki, nie potrafiła wyobrazić sobie jak odnalazła by się gdzie indziej. Na przykład w Beuxbatons czy w Durmstrangu, ani innej mniej znanej placówce. Jej miejsce było w Hogwarcie, w domu węża i to nie podważało żadnej dyskusji. W pewnym momencie Hogwart zaczął nawet zastępować dziewczynie dom... ale to już inna bajka.
- Spokojnie, będę miała na nią oko - powiedziała wreszcie i puściła do niej oko. Nie będzie się przejmować co o niej za plecami opowiadają inni, jednak to nie znaczy że nie może zwrócić szczególną uwagę na osoby które opowiadają za dużo. Jak to mówią trzymaj przyjaciół blisko a wrogów jeszcze bliżej.
- To ja chyba jednak wybieram pieczenie - zaśmiała się, z czasem się chyba nawet przekonując do pomysłu dziewczyny. Skoro ona twierdzi że to taka fajna zabawa... no cóż, w życiu panienki Greengrass nigdy nie było czasu na zabawę. Nigdy nie żuła gumy balonowej, nigdy nie biegała z rówieśnikami po podwórku, nie wspinała się po drzewach no i nigdy nie buszowała po kuchni. Gotowanie, pieczenie... to była dla niej czarna magia. Nie miała pojęcia co tam te skrzaty czarują w tej kuchni, żeby ona mogła się najeść tych wszystkich pyszności.
- Hobby? - spytała a mina jej nieco zrzedła, a zamiast uśmieszku, na jej twarzy pojawiło się coś w rodzaju zakłopotania. Bo ona nie miała żadnego hobby, ani tym bardziej ukrytego talentu. Jej życie obracało się wokół Hogwartu i magii, to na tym się zawsze skupiała, bo tego chcieli jej rodzice. - Oprócz Quidditcha, nie ma zajęcia któremu chciałabym poświęcać swój wolny czas...
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Pon 07 Kwi 2014, 17:13

I bardzo dobrze, że powiedziała wystarczająco bo nie bardzo wiedziałaby co dodać. Faktem niezaprzeczalnym było to, że Hogwart miał lepszą i bardziej domową atmosferę. Była to mieszanka różnych osobowości, bogata paleta ewentualnych przyjaciół i znajomych. To było najfajniejsze- różnorodność. Mundurki, miejsca dormitoriów i chociażby wydarzenia z okazji świąt. Kolory, różne możliwości. We Francji wszystko było mdłe, takie samo i każde święto to był bal i pokaz mody, gdzie bogate dziewczęta rywalizowały o uwagę chłopców, których nie starczało dla wszystkich. Niemniej jednak- dość już o tym.
Kiwnęła głową z zadowoleniem. Ona również będzie miała ją na uwadze i na oku, chociaż częstym gościem biblioteki Serena z pewnością nie była. Z jednej strony rozumiała zazdrość innych odnośnie odznaki, którą Christine nosiła na piersi- wiązały się z nią przywileje. Z drugiej jednak musiała znosić humory i niezadowolenie uczniów, kiedy zwracała im uwagę, a Ci z pewnością nie byli przy tym mili. Bo kto lubi zasady, a zwłaszcza zawarte w nich nakazy?
- Dobry wybór. Spodoba Ci się! Może zgłosimy się kiedyś nawet na jakiś konkurs cukierniczy! - rzuciła pełnym entuzjazmu głosem, oddychając przy tym z ulgą, że nie była już tak sceptycznie nastawiona. Z pewnością razem z przyjaźnią z Shay w jej życie wkroczy trochę szaleństwa. Nie dość, że była uparta jak osioł, to jeszcze mogła marudzić, aż panienka Greengrass się ewentualnie nie zgodzi!
Mina dziewczyny mówiła wszystko. Hasting była nieco zaskoczona, jednak nie dała sobie po tego poznać. Przyglądała się jej dłuższą chwilę po czym uśmiechnęła się subtelnie na jej słowa o Quidditchu. Wiedziała z jakiej rodziny pochodziła i co się z tym wiązało- przecież sama była w podobnej. Całe szczęście, że miała coś co było dla niej ważne i sprawiało jej radość.
- Nie jest lekko znaleźć swoją pasję, gdy pochodzisz z rodu gdzie wszystko robiono za Ciebie i dla Ciebie. Też długo nie miałam możliwości znalezienia sobie jakiegoś hobby- zaczęłam się uczyć i czytać. Swoją drogą naprawdę to lubię- chcę zrobić rodzicom na złość przy tym. Gdy byłam na drugim roku znalazłam w szkole kuchnie i potem było to miejsce, w którym spędzałam każdą wolną chwilę. W domu nie bardzo mam możliwość.. No, ewentualnie jak rodziców nie ma. - zaczęła z delikatnym wzruszeniem ramion. Była do tego przyzwyczajona i doskonale wiedziała, że nigdy nie zgodzi się na spełnienie ich oczekiwań i tym samym zrezygnowanie z własnego życia i marzeń, które parzcież miała. A konsekwencje gotowa była wziąć na klatę jak to się mówi.
- A jaki jest Twój ulubiony przedmiot? Myślałaś o jakiś studiach? Hmm.. A może moda? Masz dobre wyczucie stylu! Nie martw się, coś znajdziemy Christine!
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Christine Greengrass Pon 07 Kwi 2014, 19:03

Ale gdyby czegoś tam by się chciała jeszcze dowiedzieć, to by po prostu zapytała. Przecież to żaden problem. No ale póki co, nie nasuwało jej się żadne pytanie, odnośnie jej poprzedniej szkoły. Jak ewentualnie jej się coś przypomni, to jeszcze zapyta, o.
Czy ludzie zazdrościli Christine oznaki? Na pewno zdarzali się i tacy... jednak w większości ludzie nie darzyli ją sympatią z innych względów. Chociaż i to tyczyło się oznaki. "Myśli że przez jest prefektem, to wszystko jej wolno" "Uważa się za nie wiadomo kogo, przez tę swoją złotą oznakę" "Wielka pani prefekt Greegrass, od siedmiu boleści"... ile razy to słyszała kiedy inni szeptali do siebie po kątach, naiwnie myśląc że ona nie słyszy Jednakże bywali i tacy, co to specjalnie mówili na tyle głośno, żeby usłyszała. Myślą że się obrazi i odda oznakę? Chris nie raz się nad tym zastanawiała, ale nigdy się takimi tekstami nie przyjmowała. Głowa do góry i unosiła się dumą, bo co innego jej pozostało?
- Nie rozpędzaj się tak... pewnie i tak okażę się beznadziejna - powiedziała rozbawionym tonem. No i skąd miała pewność że jej się to spodoba? Spróbuje, ale jak pieczenie jej nie wciągnie, będzie musiała w delikatny sposób powiedzieć Shay że to nie dla niej. Więc może lepiej żeby się tak nie nakręcała?
Słowa Shay dodały ślizgonce nieco otuchy. No tak, przecież nie była tutaj jedyna pochodząca z dobrego, bogatego domu, gdzie wszystko było ważniejsze od tego czego się naprawdę chciało. Chociaż Chris nie miała do tej pory okazji określić czego tak naprawdę sama chciała. Zawsze tylko robiła wszystko żeby rodzice byli z niej dumni. I chyba w ostatnie święta pierwszy raz w życiu postawiła się ojcu i nie zrobiła tego co on chciał.
- Ulubiony przedmiot? Zdecydowanie Zaklęcia i Obrona Przed Czarną Magią. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, - Studia? Nie wiem, nie myślałam o tym... tak wiem, zostało mi już tak niewiele czasu, a ja dalej nie mam pojęcia co będę robić po szkolę - jęknęła, na samą myśl o tym, że będzie musiała opuścić Hogwart. Nie chciała! Chciała zostać jeszcze co najmniej rok... Przecież to był jej dom.
- Robi się już późno, zbierajmy się już... - po tych słowach była już na nogach i wpatrywała się oczekująco na Shay, chcąc razem z nią udać się do zamku.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 18
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Shay Hasting Pon 07 Kwi 2014, 20:14

- Praktyka czyni mistrza! Jak pierwszy raz robiłam ciasteczka, które Ci wysłałam to wyszedł mi gorzki węgiel w zbyt słodkiej polewie.. - odparła zgodnie z prawdą. Nie wspominała tego źle bo robiąc te ciastka i tak dobrze się bawiła, ale gdyby ktoś je zjadł z pewnością nabawiłby się jakieś paskudnej choroby. Może nie było to jakieś popularne i modne, ale dla naszej krukonki nie miało to żadnego znaczenia. Przynajmniej wiedziała, że je względnie zdrowe słodycze, a nie jakieś sztuczne paskudztwo pełne chemii. Niemniej jednak na sam zapach spalonych i źle stworzonych ciastek przeszedł ją dreszcz.
Oczywiście mimo całego natłoku myśli słuchała jeszcze tego, co zaczęła mówić ślizgonka. Jednocześnie przywróciła ją tym do rzeczywistości.
- To może auror? To pasuje idealnie do Twoich ulubionych zajęć. Mi ogólnie rodzice zabronili iść na studia, ale zrobię im na złość i będę miała takie wyniki, że będzie im wstyd przed znajomymi, że mnie nie wysłali i bum! Wyjdzie na moje. Idealnym rozwiązaniem dla mojego ojca byłoby moje szybkie wyjście za mąż i powiększenie jego wpływów. - odparła z zadowoleniem, wstając z miejsca. Faktycznie było coraz bliżej do godziny policyjnej. Shay poprawiła swój płaszczyk i złapała bezceremonialnie Christine pod rękę, wolno kierując się z nią w stronę wyjścia z dziedzińca.
- Właściwie będziemy miały sporo czasu na rozmyślanie o przyszłości! - dodała wesoła, a po kilkunastominutowym spacerze dziewczęta zniknęły wewnątrz Hogwartu.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Patrick Connolly Wto 22 Kwi 2014, 23:17

Patrick spędził święta w swoim domu w Dungarvan, ale kiedy tylko dobiegły końca, wrócił do szkoły w podskokach. Nie żeby nie lubił rodzinnej atmosfery, ale miał do załatwienia kilka spraw w Hogwarcie, a po drodze jego kumpel z dormitorium miał urodziny i tak jakoś wyszło. Rodzice byli zabiegani prawie przez całe święta, więc razem z Kate zajmowali się sobą, a potem wspólnie wrócili do szkoły. Ot, nic szczególnego.
Hogwart był opustoszały, bo w tym szale wszyscy spakowali się i pojechali zjeść trochę jajek i przywieść zapasy słodyczy. Ślizgon snuł się po zamku, ale nie znalazł nikogo, nawet samotnego kujona w bibliotece przyklejonego do książki. Błonia świeciły pustkami nie licząc jakiejś obściskującej się parki w okolicy jeziora, ale takiego towarzystwa Connolly nie szukał. Z najnowszym wydaniem przeglądu sportowego, na którego okładce znajdował się ścigający Armat z Hudley, Patrick postanowił poszukać idealnego miejsca do wygrzewania się na słońcu w towarzystwie tej zacnej lektury. Znalazł. Dziedziniec wieży zegarowej, czyli kawałek kamiennego skweru przysłoniętego zieloną roślinnością.
Rozsiadł się na jednym z murków, skrzyżował nogi w kostkach, rozłożył na kolanach gazetę i z pomrukiem zadowolenia na ustach zgłębił się w artykuł, który głosił: Osy wracają do formy! Awans z czwartego na pierwsze.
Patrick Connolly
Patrick Connolly
Klasa VII


Skąd : Dungarvan: Waterford, Irlandia południowa
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1387-skrytka-patryka#26913

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Zoja Yordanova Sro 23 Kwi 2014, 09:37

Powtarzam to już wystarczająco często, ale jeszcze raz to robię - To był ostatni rok nauki w Hogwarcie i jeden z najgorszych dla tej małej Gryfonki. Skłócona z przyjacielem, który do tej pory był dla niej jak brat, zostawiona przez kolejnego dla nieprzyjemnej dziewczyny oraz nietypowa sytuacja z potentatem ministerstwa. To wszystko sprawiło, że Zoja wyjątkowo zapragnęła spędzić święta z Morwen, a nie z Greengrassami jak to robiła dotychczas, ani nie zechciała skorzystać z propozycji Wilsonów. Uczniowie magicznego internatu nieczęsto mieli wolne, więc powiedzmy sobie szczerze... Odpoczywanie w toksycznym środowisku rudych małp z Pucholandu nie należało do jej marzeń, nawet jeśli drugą opcją była nuda w pustych ścianach swojego Londyńskiego domu. Bo opiekunka oczywiście miała pracę, a swojego niedoszłego tatusia nawet nie spotkała. Jakoś nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Liam specjalnie ją unikał... Hm.
Wróciła do zamku zaraz po zakończonych świętach. Rozpakowała się w pokoju i wzięła od razu do nauki, żeby czymś się zająć. Tego popołudnia było jednak zbyt pięknie, żeby siedzieć w dormitorium. Bułgarka wspięła się na najwyższą wieżę w zamku w podobnym celu co Ślizgon. Może temperatura jakoś wyjątkowo nie podskoczyła, ale było piękne słońce, które zachęcało do bezkarnego wylegiwania się z książką.
Widok nieznajomego ją zaskoczył. Również nie spotkała wcześniej nikogo na swojej drodze i myślała, że szkoła jest jeszcze opustoszała. Miała nie wierzyć już w przeznaczenie, dlatego nie odezwała się słowem na ten temat.
- Można się dosiąść? - spytała z niepewnym uśmiechem i nie czekając na odpowiedź podeszła do chłopaka. Zajrzała mu ciekawskim spojrzeniem przez ramię na gazetę, a później usiadła na murku obok, oddzielonym jedynie kamiennym łukiem. Podniosła nogi do góry, siadając bokiem i oparła się plecami o wąską ściankę. Na jej kolanach wylądowała opasła księga ziół leczniczych, z której wystawało sporo kolorowych karteczek, które były jej zakładkami.
- Zoja Yordanova, Gryffindor. Chyba się wcześniej nie spotkaliśmy.
Dziewczyna była w sukience i w rajstopach z namalowanymi, ciemnymi pończochami. Skoro ona go nie kojarzyła z lekcji to pewnie i nawzajem. Jakoś rówieśnicy Williama ginęli za nim w tłumie.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Patrick Connolly Sro 23 Kwi 2014, 11:18

Patrick zdążył przeczytać cały artykuł i zacząć następny nim pojawiła się Zoja. Ignorował fakt, że jego blada skóra pewnie po dzisiejszym dniu na słońcu będzie wyglądała jak mały burak przez oparzenia słoneczne, o które u niego bardzo łatwo. Rozkoszował się przyjemną wiosną i wszystkimi jej atrybutami, bo była tak bardzo miłą odmianą po zimie, która była tutaj jeszcze wcale nie tak dawno. Pojawienie się Gryfonki oderwało go na moment od gazety.
- Jasne, siadaj - odpowiedział.
Również się zdziwił, że ktoś jeszcze oprócz niego znajdował się w tej części zamku. Uczniowie, którzy zostali tutaj na święta większość czasu spędzali w Hogsmeade, bo tam nie mieli przecież nadzoru ze strony nauczycieli. Kto rezygnowałby z wolnego na rzecz szkolnego życia? Chyba tylko ktoś tak nienormalny jak Patrick.
- Patrick Connolly - przedstawił się również, wychylając się znacznie w jej stronę aby uścisnąć jej dłoń. Może i dziewczęce dłonie powinno się całować na powitanie, ale to chyba nie była najlepsza pozycja do tego. Mówię o siedzeniu na zimnym murku.
- Właściwie to chodzimy razem na zielarstwo - odpowiedział. Byli tego samego rocznika, a tak się składa, że on nadal uczęszczał na zajęcia o magicznych roślinach. Ona również, sądząc po opasłym tomie, który trzymała na kolanach. - Od pierwszej klasy.
Wyszczerzył się do niej, pokazując rząd równych zębów. Nie przejmował się. Nie wyróżniał się spośród innych chłopaków, a już na pewno nie Ślizgonów.
Patrick Connolly
Patrick Connolly
Klasa VII


Skąd : Dungarvan: Waterford, Irlandia południowa
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1387-skrytka-patryka#26913

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Zoja Yordanova Sro 23 Kwi 2014, 12:16

Connolly... Uch, znowu wtopa!
Może to się wydać dziwne, ale siedem lat, a ona dalej nie rozpoznawała niektórych twarzy i nie łączyła ich z nazwiskami uczniów. Oczywiście, że coś kojarzyła, ale rzeczywiście nie zamienili nigdy nawet pół słowa. Zoja była oddaną uczennicą, jeżeli chodzi o Zielarstwo i walczyła o bycie najlepszą w grupie. Trzymała się podczas zajęć blisko Christiny, bo ta druga potrzebowała czasem pomocy i to tyle jeżeli chodzi o kontakty społecznościowe podczas lekcji.
- No pięknie... - skomentowała swój brak wiedzy przepraszającym uśmiechem i teatralnie popukała się palcem po głowie. - To już drugi raz w tym roku, kiedy nie rozpoznaję kolegi z klasy. Chyba czas zrobić jakąś imprezę zapoznawczą - Zaśmiała się. Bo koniec roku, z perspektywą najważniejszych w życiu egzaminów, to idealny moment żeby się napić.
Niechętnie zauważyła, że Patrick nie tylko został przez nią nieumyślnie pominięty w zapoznawaniu się z rówieśnikami, ale jest też przez to trochę podobny do Benedicta. Może są jakoś spokrewnieni? Ech! Przystojne chłopaki to albo geje, albo dzikusy, albo jakieś odludki.
- Święta w szkole? Czemu nie w domu, albo nie u Greengrassów? - spytała lekko, chcąc nawiązać jakiś luźny temat. Już sama się domyśliła, że jest Ślizgonem. Była trochę spragniona kontaktu z drugim człowiekiem, no nie powiem. Bycie indywidualistą to jedno, ale drugie to już głupieć od gadania do samej siebie w pustym pokoju.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 18
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Pierre Vauquer Sob 31 Maj 2014, 17:12

Nadszedł weekend, ulubiony czas wszystkich uczniów, a i nawet nauczycieli. Czas kiedy to każdy mógł odsapnąć po pięcu dniach nauki. Uczniowie od nauczycieli nie dających im odetchnąć, zasypujących ich masą prac domowych. A nauczyciele odwrotnie. Odpoczywali od klas pełnych niezadowolonych wczesną pobudką uczniów. Nie odstając od reszty Pierre również korzystał z dni wolnych. Dziedziniec prowadzący do wieży zegarowej był ostatnio jego ulubionym miejscem. Więc nic dziwnego, że udał się właśnie tu. Jego ubiór jak a co dzień nie naganny. Wygodna biała koszula, pozwalająca skórze oddychać przy palącym wręcz słońcu. Na nogach szare, dopasowane spodnie, jedne z jego ulubionych. Pierre przysiadł na niskim murku, który ciągnął się dookoła dziedzińca i z nijakim zainteresowaniem przyglądał się spacerującym w pobliżu uczniom. Słońce kilka dni temu zawitało nad murami szkoły i najwidoczniej to miejsce przyopadło mu do gustu. Uczniowie oblegali szkolne błonia już od wczesnego ranka po późny wieczór. Jednak przy wieży zegarowej nie kręciło się tak dużo osób. Krukonowi bardzo to odpowiadało. Cisza była jego jedyną towarzyszką i pozwalała mu na spokojnie rozmyślać o wszystkim, ale i o niczym. Wsunąwszy dłonie do kieszeni spodni Pierre wystawił twarz do słońca pozwalając ciepłym promieniom łaskotać jego policzka.
Pierre Vauquer
Pierre Vauquer
Klasa VI


Urodziny : 14/12/1998
Wiek : 25
Skąd : Francja, Rennes
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t695-pierre-vauquer-skrytka-po

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Kim Oliver Sob 31 Maj 2014, 17:41

Jak w każdą sobotę Kim postanowiła wybrać się na spacer. Ubrana w szarą za dużą bluzę i czarne spodnie ruszyła z dormitorium mieszczącego się w wieży Gryffindoru. Zbiegając ze schodów witała wszystkich, których mijała uroczym uśmiechem.
Będąc przy drzwiach wejściowych nałożyła jeszcze czerwoną czapkę z daszkiem jako znak rozpoznawczy (nie tyle dla domu co dla niej samej) po czym pchnęła jedno z dwóch ogromnych dębowych skrzydeł. Na zewnątrz było ciepło, ale nie aż tak by Kim zmuszona była ganiać w krótkich spodenkach. W końcu trwała jeszcze wiosna i lepiej nie przesadzić bo można złapać jakieś nieprzyjemne choróbsko.
Przechadzając się po błoniach wpadła na pomysł by odwiedzić jedno z miejsc, w których nie bywała zbyt często. Wybór padł na Wieżę Zegarową. Skierowała więc swe kroki z tamtą stronę.
Będąc już na dziedzińcu dostrzegła młodzieńca siedzącego samotnie na niskim murku. Podeszła i jak to miała w zwyczaju przywitała się.
- Witaj. Wspaniała pogoda na spacer, nieprawdaż? - uśmiechnęła się przy tym w niewinny sposób przy okazji odgarniając z policzka pasemko czarnych włosów. Przysiadła obok i wlepiła błękitne oczęta w spacerujących nieopodal uczniów.
Kim Oliver
Kim Oliver
Klasa VI


Urodziny : 13/07/1997
Wiek : 27
Skąd : Wyspa Skye, Szkocja
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1286-skrytka-pocztowa-kim-oli

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Pierre Vauquer Sob 31 Maj 2014, 18:06

Spędził tu zaledwie pięć minut, a przez spokojny dotychczas dziedziniec przewinęła się spora garstka uczniów. Zdziwiło to młodzieńca na tyle, że uchylił powieki i rozejrzał się znów po dziedzińcu. Cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy gdy zauważył drobną pierwszoklasistkę, która gnała przed siebie z ciężkim tomem historii pod pachą. On sam również uwielbiał się uczyć na łonie natury. Gdy dziewczynką zniknęła mu z oczu przeniósł wzrok na kolejną osobniczkę płci przeciwnej. Ta jednak zbliżała się w jego stronę. Jej twarz wydawała mu się znajoma. Pewnie minęli się już kilka razy na korytarzu, albo błoniach. Skinął jej głową na powitanie gdy przysiadła na murku obok niego. Na jej kolejne słowa pokiwał twierdząco głową z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- To prawda, pogoda dziś jest wspaniała - odpowiedział na zadane przez nią pytanie i rozejrzał się po raz kolejny po dziedzińcu. Szybko jednak ponownie spojrzał na towarzyszkę. Oczywiście nie mógł nie zauważyć jej obłędnych wręcz, błękitnych oczu.
- Jak widać, taka pogoda odpowiada wszystkim. Przychodzę tu dość często i dawno nie widziałem tu tylu uczniów - dodał z tym samym co wcześniej ciepłym uśmiechem.
Pierre Vauquer
Pierre Vauquer
Klasa VI


Urodziny : 14/12/1998
Wiek : 25
Skąd : Francja, Rennes
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t695-pierre-vauquer-skrytka-po

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Kim Oliver Sob 31 Maj 2014, 18:40

Wzrok miała utkwiony w jakiejś dwójce uczniów, którzy omawiali coś z nieukrywanym entuzjazmem. Byli naprawdę podekscytowani. Nawet z pewnej odległości można było dostrzec ich rozweselone twarze. Czyżby wiosenna atmosfera połączyła serca owej dwójki? Kątem oka Kim dostrzegła jednak, że siedzący obok niej chłopak wpatruje się w jej oczy. Obróciła głowę w jego stronę by ona również mogła na niego swobodnie spojrzeć.
- Zgadzam się z tym. Jest idealnie. Nie za ciepło, nie za zimno – skomentowała pierwszą część jego wypowiedzi. - Ja niestety nie mogę powiedzieć czy uczniowie chętnie tu zaglądają bo nie przychodzę w to miejsce zbyt często – dodała. Musi nadrobić stracony czas. Miejsce, w którym obecnie była miało w sobie pewien urok. Coś tu działało na nią kojąco, ale jeszcze nie odkryła co. W sumie nie potrzebowała ukojenia gdyż jest nad wyraz spokojną osobą. No, ale i tak lubiła tu chwilę albo kilka chwil posiedzieć.
- Czy coś konkretnego przyprowadziło Cię w te okolice? - oczywiście miała na myśli dziedziniec wieży zegarowej.
Kim Oliver
Kim Oliver
Klasa VI


Urodziny : 13/07/1997
Wiek : 27
Skąd : Wyspa Skye, Szkocja
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1286-skrytka-pocztowa-kim-oli

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Pierre Vauquer Sob 31 Maj 2014, 20:27

Podążając za jej spojrzeniem Vauquer przeniósł wzrok na dwójkę uczníów, którzy rzeczywiście z entuzjazmem o czymś rozmawiali żywo przy tym gestykulując. Taka pogoda bardzo wpływa na nastrój człowieka. Nie dziw był więc, że ta dwójka była w nastrojach wręcz wyśmienitych. Nie skomentował już wypowiedzi dziewczyny na temat pogody. Jednak kolejna część jej słów nie umknęła jego uwadze. On osobiście uważał to miejsce za jedno (z wielu ) z najpiękniejszych miejsc. Zamkowe błonia miały swoje uroki, a niektóre z ich zakamarków były tak wyjątkowe, że na ich widok zapierało dech w piersiach.
-To miejsce jest chyba jednym z moich ulubionych jeśli chodzi o zamkowe błonia. Właściwie to nie chyba, a na pewno - stwierdził zgodnie z prawdą. Latem rzecz jasna jest tu najpiękniej. Gdy promienie słońca rozjaśniają cały dziedziniec swoim blaskiem a zasadzone tu wszelkiego rodzaju krzewy obrodziły kolorowymi kwiatami. Może nie każdy zwraca na to uwagę, ale Vauquer owszem. Taka już była jego natura romantyka.
- A czy czymś konkretnym jest chęć spędzenia kilku ostatnich godzin dnia w wyjątkowym miejscu i daleko od roześmianych grupek uczniów? Lubię tu przychodzić, pomyśleć. To miejsce jest magiczne, ma swój urok. I gdy wychodzę z zamku nie myślę o tym gdzie idę. Nogi od razu prowadzą mnie tutaj - odpowiedział na zadane przez nią pytanie i uśmiechnął się do swoich myśli. - A ty? To miejsce było zamierzonym celem Twojego spaceru ?
Pierre Vauquer
Pierre Vauquer
Klasa VI


Urodziny : 14/12/1998
Wiek : 25
Skąd : Francja, Rennes
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t695-pierre-vauquer-skrytka-po

Powrót do góry Go down

Dziedziniec wieży zegarowej Empty Re: Dziedziniec wieży zegarowej

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach