Wejście do domu, parter
3 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Prestwick Road :: Prestwick Road 5
Strona 2 z 3
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Wejście do domu, parter
First topic message reminder :
Dom w Hogsmeade został zakupiony częściowo z oszczędności nauczycielki, częściowo z pieniędzy nabytych przy rozwodzie i również dzięki wsparciu finansowemu ze strony rodziców. Mieści się prawie na samym początku ulicy Prestwick Road, w okolicy parku i jednej z głównych ulic magicznej wioski a swoim wyglądem niespecjalnie wyróżnia się na tle innych.
Po przekroczeniu progu należy przejść przez korytarz - gdzie swoją drogą mieszczą się drzwi od łazienki - by dojść do salonu. Pierwszym co może rzucić się w oczy jest pełno koloru zielonego, kominek i dość eleganckie, może nawet babcine, meble czy dodatki. Jednak na kolor farby Jane nie miała żadnego wpływu, a meble przypominały jej o samych dobrych rzeczach, które ją spotkały, więc nie sposób było je wyrzucić. Pomimo mugolskiej krwi nie ma w tutaj żadnych przedmiotów, które mogłyby zdradzać jej pochodzenie.
Na prawo od wejścia do salonu znajdują się schody prowadzące na drugie piętro do sypialni właścicielki. Ponadto znajduje się tutaj otwarta kuchnia z jadalnią, które już zostały nieco unowocześnione, ale bez przesady.
Z salonu można wyjść do małego, ale zadbanego i ogrodzonego od gapiów, ogródka, gdzie znajdują się dwa leżaki i stoliczek, skryte pod dachem.
Po przekroczeniu progu należy przejść przez korytarz - gdzie swoją drogą mieszczą się drzwi od łazienki - by dojść do salonu. Pierwszym co może rzucić się w oczy jest pełno koloru zielonego, kominek i dość eleganckie, może nawet babcine, meble czy dodatki. Jednak na kolor farby Jane nie miała żadnego wpływu, a meble przypominały jej o samych dobrych rzeczach, które ją spotkały, więc nie sposób było je wyrzucić. Pomimo mugolskiej krwi nie ma w tutaj żadnych przedmiotów, które mogłyby zdradzać jej pochodzenie.
Na prawo od wejścia do salonu znajdują się schody prowadzące na drugie piętro do sypialni właścicielki. Ponadto znajduje się tutaj otwarta kuchnia z jadalnią, które już zostały nieco unowocześnione, ale bez przesady.
Z salonu można wyjść do małego, ale zadbanego i ogrodzonego od gapiów, ogródka, gdzie znajdują się dwa leżaki i stoliczek, skryte pod dachem.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Gabrielu, radzę Ci się obudzić
Znów ten uroczy głos, ale jakby bliżej. Oczywiście, że bliżej, przecież ją przytulał. Ale czy to nie było aby zbyt realne jak na sen? Grifftihs ocknął się momentalnie. Dokonał szybkiej kalkulacji swojego położenia i wróciła mu pamięć ze wczorajszego wieczora. Spojrzał lekko zaskoczony na Jane i puścił ją ze swoich objęć, niemal ze strachem. To mu się jeszcze nie zdarzyło. Odsunął się na kanapie, podnosząc do pozycji pół leżącej. Nie wytrzymał dłużej i roześmiał się nerwowo.
- Przepraszam... - w pół zasłonił usta dłonią, żeby zakryć swój szeroki uśmiech spowodowany rozbawieniem. Poza tym rozładowywał sytuację - Uznałem Cię za sen.
Śniadanie też okazało się prawdziwe, bo czuł zapach smażonych jajek. Tylko nie mógł jeszcze wstać z powodów oczywistych dla mężczyzn, którzy właśnie się obudzili... Obecność czarownicy tylko wzmagała ten efekt.
-Dzień dobry, Piękna.
Znów ten uroczy głos, ale jakby bliżej. Oczywiście, że bliżej, przecież ją przytulał. Ale czy to nie było aby zbyt realne jak na sen? Grifftihs ocknął się momentalnie. Dokonał szybkiej kalkulacji swojego położenia i wróciła mu pamięć ze wczorajszego wieczora. Spojrzał lekko zaskoczony na Jane i puścił ją ze swoich objęć, niemal ze strachem. To mu się jeszcze nie zdarzyło. Odsunął się na kanapie, podnosząc do pozycji pół leżącej. Nie wytrzymał dłużej i roześmiał się nerwowo.
- Przepraszam... - w pół zasłonił usta dłonią, żeby zakryć swój szeroki uśmiech spowodowany rozbawieniem. Poza tym rozładowywał sytuację - Uznałem Cię za sen.
Śniadanie też okazało się prawdziwe, bo czuł zapach smażonych jajek. Tylko nie mógł jeszcze wstać z powodów oczywistych dla mężczyzn, którzy właśnie się obudzili... Obecność czarownicy tylko wzmagała ten efekt.
-Dzień dobry, Piękna.
Re: Wejście do domu, parter
Gdy odzyskała możliwość do wykonania jakiegokolwiek ruchu, odetchnęła z ulgą opadając na kanapę, tuż obok Gabriela. Przetarła dłońmi twarz, spoglądając na mężczyznę z szerokim uśmiechem, który pojawił się na jej ustach dopiero po chwili.
- Nie przepraszaj - stwierdziła, podnosząc się do pozycji siedzącej. - To było całkiem przyjemne, gdyby nie to, że uważałeś mnie za sen - wygramoliła się spod pościeli, siadając na skraju łóżka.
- Przygotowałam śniadanie, omlety i kawę, ale jeśli czegoś nie lubisz to powiedz, zrobię coś innego - zerknęła w stronę stolika i bałaganu na blacie w kuchni, który musiała posprzątać przed wyjściem. - A na przeziębienie dam Ci mugolski specyfik, nie bój się, nie otruję Cię.
- Nie przepraszaj - stwierdziła, podnosząc się do pozycji siedzącej. - To było całkiem przyjemne, gdyby nie to, że uważałeś mnie za sen - wygramoliła się spod pościeli, siadając na skraju łóżka.
- Przygotowałam śniadanie, omlety i kawę, ale jeśli czegoś nie lubisz to powiedz, zrobię coś innego - zerknęła w stronę stolika i bałaganu na blacie w kuchni, który musiała posprzątać przed wyjściem. - A na przeziębienie dam Ci mugolski specyfik, nie bój się, nie otruję Cię.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
// zabieram, bo obiecałem dzisiaj pisanie Mer, poza tym znikam na parę godzin
Po przyjemnym poranku i wspólnym śniadaniu, Gabriel rzucił się do pomocy w sprzątaniu kuchni. Jane w tym czasie mogła spakować resztę rzeczy, które chciała zabrać ze sobą do szkoły i pościelić kanapę. Mężczyzna palił się do domowej roboty, ale z pościelą zawsze miał problemy. Zawijała się to tu to tam, poza tym nie wiedział czy chce ją od razu wrzucać do brudownika. Dlatego podzielili się pracami. Nauczyciel pomógł sobie oczywiście w myciu naczyń czarami i dlatego miał potem czas na dłuższą wizytę w łazience. Wyszedł już uczesany, kompletnie ubrany i wypielęgnowany jak zwykle.
Zebrali się do Hogwartu w przeciągu pół godziny.
Po przyjemnym poranku i wspólnym śniadaniu, Gabriel rzucił się do pomocy w sprzątaniu kuchni. Jane w tym czasie mogła spakować resztę rzeczy, które chciała zabrać ze sobą do szkoły i pościelić kanapę. Mężczyzna palił się do domowej roboty, ale z pościelą zawsze miał problemy. Zawijała się to tu to tam, poza tym nie wiedział czy chce ją od razu wrzucać do brudownika. Dlatego podzielili się pracami. Nauczyciel pomógł sobie oczywiście w myciu naczyń czarami i dlatego miał potem czas na dłuższą wizytę w łazience. Wyszedł już uczesany, kompletnie ubrany i wypielęgnowany jak zwykle.
Zebrali się do Hogwartu w przeciągu pół godziny.
Re: Wejście do domu, parter
Gdy dotarli do jej domu wymacała w torebce klucze a potem otworzyła drzwi wchodząc do środka. Po drodze do salonu zdjęła z siebie buty oraz płaszcz, natomiast rękawiczki z szalikiem i torebką rzuciła dopiero na fotel w salonie.
- Napijesz się czegoś, czy kończymy szampana? - spytała grzecznościowo, nie dodając, że szampan najlepiej będzie smakować później. W komplecie z truskawkami. Odwracając się przodem do Gabriela, oparła się bokiem o framugę łuku, prowadzącego do kuchni.
- To co gotujemy? Masz ochotę na coś specjalnego? - dodała po chwili, opierając jedną z dłoni o biodro.
- Napijesz się czegoś, czy kończymy szampana? - spytała grzecznościowo, nie dodając, że szampan najlepiej będzie smakować później. W komplecie z truskawkami. Odwracając się przodem do Gabriela, oparła się bokiem o framugę łuku, prowadzącego do kuchni.
- To co gotujemy? Masz ochotę na coś specjalnego? - dodała po chwili, opierając jedną z dłoni o biodro.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Idąc w jej ślady, zdjął markowe buty w przedpokoju i przemierzył drogę w stronę kuchni w samych skarpetkach. Wciąż miał na sobie marynarkę, ale poza tym nie miał kurtki ani szalika... Komuś już pierwsze symptomy wiosny za bardzo przygrzały. Ostawił szampan do lodówki w kuchni, nie pytając o jej pozwolenie. Tym samym odpowiedział bez słowa na jej pytanie zadane chwilę wcześniej. Odwrócił się znów w kierunku Jenny, a przez jego głowę przeleciało tysiące myśli, które nijak się miały do zaproponowanego przez niej jedzenia. Ale tak, miał ochotę na coś specjalnego. Przypomniał mu się ich poranek w tym domu, kiedy uznał ją za sen. Miał ochotę ją znowu tak samo do siebie przytulić, ale tym razem będąc tego w pełni świadom.
Stanął na przeciwko kobiety, unosząc dłoń do jej policzka. Szorstką ręką przejechał po jej twarzy i zaczesał jej włosy za ucho.
- Ty tak na naprawdę o tym jedzeniu? - mruknął sugestywnie, nie kryjąc rozbawienia. Ktoś tu chyba wcześniej robił aluzje na temat ścian, które mają uszy, albo temu, że się bawią jak nieśmiałe dzieciaki... Może zrozumiał to opacznie, ale dawał już jej jasno do zrozumienia, że nie jest w stanie dłużej czekać.
Różowa sukienka kobiety pozostawała szerokie pole do manewru dla wyobraźni. Zdecydowanie bardziej wolał jej zwyczajową, czarną sukienkę, którą miała zwykle na sobie w szkole. Tamta odsłaniała jej pokaźny biust, a tutaj... musiał się cieszyć samym wybrzuszeniem w materiale.
- A co z tą naszą poważną rozmową? - wymruczał, nachylając się nad nią i dotykając wargami niemal jej ucha.
Stanął na przeciwko kobiety, unosząc dłoń do jej policzka. Szorstką ręką przejechał po jej twarzy i zaczesał jej włosy za ucho.
- Ty tak na naprawdę o tym jedzeniu? - mruknął sugestywnie, nie kryjąc rozbawienia. Ktoś tu chyba wcześniej robił aluzje na temat ścian, które mają uszy, albo temu, że się bawią jak nieśmiałe dzieciaki... Może zrozumiał to opacznie, ale dawał już jej jasno do zrozumienia, że nie jest w stanie dłużej czekać.
Różowa sukienka kobiety pozostawała szerokie pole do manewru dla wyobraźni. Zdecydowanie bardziej wolał jej zwyczajową, czarną sukienkę, którą miała zwykle na sobie w szkole. Tamta odsłaniała jej pokaźny biust, a tutaj... musiał się cieszyć samym wybrzuszeniem w materiale.
- A co z tą naszą poważną rozmową? - wymruczał, nachylając się nad nią i dotykając wargami niemal jej ucha.
Re: Wejście do domu, parter
Mieli wieczór a ona nawet nie zapaliła świateł w domu. Czy zrobiła to specjalnie, czy naprawdę zapomniała pozostawało póki co kwestią zagadkową i chyba niewartą większej uwagi. Oczywiście pamiętała tamten poranek, bo właściwie to od tamtej pory zaczęła się zastanawiać co by było, jakby znowu znalazła sobie kogoś, z kim dzieliłaby pościel, sny i plany na starość. Przyjrzała się Gabrielowi w milczeniu, krzyżując ręce pod biustem, tym samym jeszcze bardziej uwypuklając wybrzuszenie w materiale, ale akurat to zrobiła zupełnie mimowolnie. Pytanie o jedzeniu puściła mimo uszu, tym samym sugerując, że było ono raczej grzecznościowe, teoretyczne i w rzeczy samej dwuznaczne. Nie spodziewała się jednak, że to on pierwszy zmięknie i będzie miał ochotę na coś w rodzaju powtórki z rozrywki, z ich ostatniego spotkania na Prestwick Road. Później uśmiechnęła się subtelnie, czując jak przez jej ciało przechodzi przyjemna gęsia skórka, spowodowana wyjątkową wrażliwością skóry przy uchu.
- Rozmowa może poczekać - odparła, palcem wskazującym przesuwając wzdłuż linii guzików na koszuli. - Bo po co sobie psuć wieczór? - ze stoickim spokojem zaczęła rozpinać guziki Gabrysiowej koszuli, choć nie wyszło jej to tak zgrabnie jak za czasów małżeństwa. Co mogła począć, skoro nie miała na kim trenować od paru lat? Sądziła jednak, że mężczyzna przypomni sobie ich rozmowę na ten temat i zrozumie. Mniej więcej w połowie koszuli przestała utrzymywać kontakt wzrokowy z byłym nauczycielem i zamiast tego złączyła ich wargi w dość leniwym pocałunku.
- Rozmowa może poczekać - odparła, palcem wskazującym przesuwając wzdłuż linii guzików na koszuli. - Bo po co sobie psuć wieczór? - ze stoickim spokojem zaczęła rozpinać guziki Gabrysiowej koszuli, choć nie wyszło jej to tak zgrabnie jak za czasów małżeństwa. Co mogła począć, skoro nie miała na kim trenować od paru lat? Sądziła jednak, że mężczyzna przypomni sobie ich rozmowę na ten temat i zrozumie. Mniej więcej w połowie koszuli przestała utrzymywać kontakt wzrokowy z byłym nauczycielem i zamiast tego złączyła ich wargi w dość leniwym pocałunku.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Nie chciał już wyliczać w myślach ile czasu minęło od jego ostatniego pocałunku... Był tak samo wyposzczony, co Jane, ale u mężczyzn wynik mnożyło się dziesięciokrotnie. Nawet u takiego spokojnego, opanowanego dżentelmena jakim był Gabriel. Mężczyzną pozostawał takim samym.
Kiedy pierwsza wyprowadziła atak na jego usta, mężczyzna przywarł do niej i zmienił intensywność tych doznań. Pomógł czarownicy pozbyć się jego wierzchniej warstwy ubrań, odrzucając marynarkę na bok, a potem dorzucając do tego koszulę. Goły tors mężczyzny oparł się o nią, a nauczycielka została przyparta do łuku, o który cały czas się opierała. Przyłożył dłoń do jej policzka, pogłębiając namiętny pocałunek, a drugą rękę przeniósł na jej plecy. Pragnął już odnaleźć drogę do magicznego suwaka i pozbyć się tej zakrywającej ciało sukienki.
Kiedy pierwsza wyprowadziła atak na jego usta, mężczyzna przywarł do niej i zmienił intensywność tych doznań. Pomógł czarownicy pozbyć się jego wierzchniej warstwy ubrań, odrzucając marynarkę na bok, a potem dorzucając do tego koszulę. Goły tors mężczyzny oparł się o nią, a nauczycielka została przyparta do łuku, o który cały czas się opierała. Przyłożył dłoń do jej policzka, pogłębiając namiętny pocałunek, a drugą rękę przeniósł na jej plecy. Pragnął już odnaleźć drogę do magicznego suwaka i pozbyć się tej zakrywającej ciało sukienki.
Re: Wejście do domu, parter
Pech chciał, że sukienka ta nie miała suwaka a była wkładana przez głowę, dlatego po krótkiej chwili znęcania się nad Gabrielem, odsunęła się od niego i parsknęła śmiechem. Oczywiście ani trochę złośliwie! Poza tym skąd mógł wiedzieć, że akurat dziś ubierze coś tak trudnego do zdjęcia?
- Ja to zrobię - po tej informacji, by wstrzymał się na kilka sekund, zdjęła z siebie pasek, a w ślad za tym pozbyła się bladoróżowego kawałka materiału, rzucając go gdzieś wgłąb pokoju. I takim sposobem została w samym staniku, majtkach i żeby tego było mało - w samonośnych pończochach. Kto by się spodziewał, że pod materiałem trzydziestoletnia nauczycielka może skrywać takie ciało? Zwłaszcza, jeśli kiedyś miała problemy z wagą. Widać cud diety i ćwiczenia się zdarzają. Ale bez zbędnego gadania: Halsey chwyciła mężczyznę za dłoń i pociągnęła za sobą w kierunku blatu (bo ten był najbliżej, a droga do sypialni mogłaby się dłużyć), a tam zajęła się całowaniem jego ust i odsłoniętego torsu, by jednocześnie z tym rozpiąć jego spodnie.
- Ja to zrobię - po tej informacji, by wstrzymał się na kilka sekund, zdjęła z siebie pasek, a w ślad za tym pozbyła się bladoróżowego kawałka materiału, rzucając go gdzieś wgłąb pokoju. I takim sposobem została w samym staniku, majtkach i żeby tego było mało - w samonośnych pończochach. Kto by się spodziewał, że pod materiałem trzydziestoletnia nauczycielka może skrywać takie ciało? Zwłaszcza, jeśli kiedyś miała problemy z wagą. Widać cud diety i ćwiczenia się zdarzają. Ale bez zbędnego gadania: Halsey chwyciła mężczyznę za dłoń i pociągnęła za sobą w kierunku blatu (bo ten był najbliżej, a droga do sypialni mogłaby się dłużyć), a tam zajęła się całowaniem jego ust i odsłoniętego torsu, by jednocześnie z tym rozpiąć jego spodnie.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
- Spoiler:
- Po tak długim okresie fałszywej cnotliwości chciałoby się zrobić to raz, a porządnie. Stan miał rację, co do swojego brata, kiedy mówił, że on najchętniej wziąłby kobietę dopiero po ślubie. Bo co było w tym złego? Zakochać się, chodzić na randki, po długim czasie oczekiwania i wzajemnego testowania wyznać miłość wieczną...? Tyle, że takie farmazony sprzedawało się dzieciom w przedszkolu. Dorosłe lata, buzujące hormony, uciekający czas... To wszystko trochę przyspieszało sprawę, szczególnie gdy obok stała tak piękna kobieta. Nawet do łóżka im się nie chciało pójść, proszę bardzo.
Uśmiechnął się mimowolnie do kącików jej ust. Chwycił kobietę pod uda bez większego problemu i posadził ją na kuchennym blacie. Mięśnie mężczyzny napięły się nieznacznie, kiedy zaczęła obsypywać jego ciało drobnymi pocałunkami. Wyeksponował tym wyćwiczone ciało, które przez lata wyglądało wręcz o niebo lepiej, niż to, które prezentował w czasach studenckich.
Jak to na Gabriela przystało, czyli konesera tych szczególnych dwóch półkul na kobiecych ciałach, sięgnął do jej biustonosza. Nie wyszedł z wprawy. Jedną ręką odpiął zapięcie na jej plecach, ale nie zsunął go od razu. Koronki były zbyt pociągającym materiałem, aby od razu się go pozbywać. Przez tkaninę dotknął ustami jej wyeksponowaną pierś i zaczepnie zahaczył zębami o sutek. To samo zrobił z drugim skarbem, zanim pozbył się biustonosza. Teraz obiema dłońmi objął kształty Jane i pocałował je z należytym błogosławieństwem. Udało jej się jakimś cudem odpiąć garniturowe spodnie, które się już znacznie się opinały na jego biodrach. Wrócił więc do całowania jej ust bez opamiętania. W tym czasie jego dłoń pokonała całą drogę przez jej odkryte ciało i dotknęła czułego miejsca kobiety przez materiał majtek. Chciał wiedzieć, czy jest już gotowa, ponieważ jego męskość już zdecydowanie urosła w swoich rozmiarach.
Re: Wejście do domu, parter
- Spoiler:
- Wprawdzie było jej bardzo przyjemnie, ale oznak, że jest gotowa do dalszego kroku, zwieńczającego aktualne głaskanie i mizianie, było wiele. Choćby to, że zaprosiła go do siebie. Że nie miała zamiaru przedłużać ich wieczoru zbędną gadką o życiu. A teraz z niecierpliwością czekała, aż Gabriel ściągnie z niej dolną część garderoby. Pończochy mogły zostać, bo nie wadziły nikomu, o ile nie dodawały dodatkowego animuszu sytuacji. Znając jednak Gabriela i jego podejście do pewnych spraw, przyjmowała pieszczoty, również nie pozostając mu dłużną. Podobno czasem chłopcy mieli sny o niegrzecznej nauczycielce - czy do takich można było zaliczyć właśnie Jane, która już dawno bez zbędnych ceregieli wsunęła dłonie pod bokserki mężczyzny, zaciskając dłonie na jego pośladkach, a potem na męskim przedłużeniu godności, specjalnie się z nim drażniąc? A wszystko to robiła z uśmiechem i wyczuciem, którego się nie oduczyła przez te parę lat. Ostatecznie wymownie zsunęła z mężczyzny bokserki, a gdy i jej majtki znalazły się na podłodze, przesunęła się na krawędź blatu. Przylgnęła do Anglika swoim ciałem, najbardziej w chwili, gdy w nią wszedł. Skrzyżowała nogi za jego plecami, tym samym wypychając biodra do przodu wraz z kolejnym pchnięciem, z kolei dłonie zacisnęła na jego łopatkach, tłumiąc jęki w ramieniu Gabriela, które na przemian muskała wargami.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
- Spoiler:
- Brakowało jej jeszcze dużych, kocich, oprawek okularów na nosie, ale wyobrażenie już było wystarczająco wymowne. Nie miał jednak za bardzo możliwości aby się nad tym należycie zastanowić. Jego myśli były obecnie dość jednotorowe i w nich Jane była, JEGO Jane, a nie jakąś nauczycielką.
Wszedł w nią z nieznacznym stęknięciem. Powoli, ale jednocześnie pewnie, przytulił swoje biodra do niej. Objął czarownicę w tułowiu, podtrzymując lekko jej plecy, żeby nie musiała się męczyć z utrzymywaniem równowagi. Przy następnym poruszeniu, zacisnął mocniej uchwyt i przyspieszył poruszanie biodrami. Dawno nieużywana żyłka eksplodowała w jego organizmie, dodając mu energii i zwierzęcego wręcz zapału. Przez parę minut słychać było ich przyspieszone oddechy, stęknięcia i rytmiczne odbijanie się od siebie coraz bardziej spoconych ciał.
W pewnym momencie Gabriel podłożył jej dłonie pod pośladki i podniósł do góry, jakby nic nie ważyła. Nabił ją sobie pewniej i zaczął nią poruszać w górę i w dół. Nie potrafił się teraz powstrzymać przed skończeniem w jej środku. Musiała to poczuć, bo teraz niemal wszystkie mięśnie w jego organizmie się napięły. Mężczyzna szepnął ciche "dochodzę", zamykając zaraz swoje usta namiętnym pocałunkiem z Jane.
Re: Wejście do domu, parter
Po pewnym czasie doszli niemal równocześnie. Przecież nikt się nie spodziewał fajerwerków, po osobach, które były wyposzczone, prawda? A jej to nie przeszkadzało. W końcu mieli całą noc na powtórkę z rozrywki, za każdym razem zapewne lepszą i lepszą. Kiedy ponownie usiadła na blacie, oparła się policzkiem o tors Gabriela, próbując uspokoić przyśpieszone bicie serca i swój oddech.
- Walentynkowy seks-niespodzianka? - rzuciła retorycznie, odsuwając głowę do tyłu, tylko po to, by przyjrzeć się swojemu partnerowi. Wiele nieśmiałych kobiet miało tendencję do unikaniu wzroku swojego faceta w trakcie i po, ale nie ona. Nie czuła się nijak skrępowana, co chyba dobrze wróżyło. Również bez skrępowania przesunęła opuszkami palców po pośladku mężczyzny, by później przesunąć nimi po jego pachwinie. - Powiedz mi, jak to jest, że wam mężczyznom marzy się niegrzeczna nauczycielka? - spytała, wyraźnie zaciekawiona tą kwestią.
- Walentynkowy seks-niespodzianka? - rzuciła retorycznie, odsuwając głowę do tyłu, tylko po to, by przyjrzeć się swojemu partnerowi. Wiele nieśmiałych kobiet miało tendencję do unikaniu wzroku swojego faceta w trakcie i po, ale nie ona. Nie czuła się nijak skrępowana, co chyba dobrze wróżyło. Również bez skrępowania przesunęła opuszkami palców po pośladku mężczyzny, by później przesunąć nimi po jego pachwinie. - Powiedz mi, jak to jest, że wam mężczyznom marzy się niegrzeczna nauczycielka? - spytała, wyraźnie zaciekawiona tą kwestią.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Na jego odkrytej skórze pojawiła się gęsia skórka, spowodowana jej muśnięciami opuszkiem palców. Drgnął nieznacznie, dalej dochodząc do siebie po wyjątkowych doznaniach. Właściwie to widział przez moment te fajerwerki, dlatego podparł się teraz na ramionach na blacie, po obu stronach Jane, mając lekko zwieszoną głowę nad jej ciałem. Zaśmiał się chrapliwie na jej słowa, odpowiadając cicho.
- Szczęśliwego dnia Walentynek, Jane. - Kiedy podniosła głowę, pocałował ją jeszcze krótko, ale dla odmiany w czoło.
Znowu ściągnął kobietę z blatu, chwytając ją lekko pod biodra. W tej pozycji przeniósł ją na kanapę w salonie i położył ją na brzuchu. Nie miała możliwości, żeby się przekręcić, bo już zaraz klęczał na niej okrakiem, rozmasowując jej gładkie plecy. Kolejnym zboczeniem byłego nauczyciela były łopatki. Nachylił się nad nią, żeby je pocałować, a jego dłonie rozcierały teraz jej biodra.
- Nauka o życiu w rodzinie. Nie wiem, ale wydaje mi się to bardziej zrozumiałe, niż to, że kobiety mają więcej fantazji z nieznajomymi. Że przychodzi przystojny dostawca pizzy, czy hydraulik... - odpowiedział, nie kryjąc w swoim tonie wesołości.
- Szczęśliwego dnia Walentynek, Jane. - Kiedy podniosła głowę, pocałował ją jeszcze krótko, ale dla odmiany w czoło.
Znowu ściągnął kobietę z blatu, chwytając ją lekko pod biodra. W tej pozycji przeniósł ją na kanapę w salonie i położył ją na brzuchu. Nie miała możliwości, żeby się przekręcić, bo już zaraz klęczał na niej okrakiem, rozmasowując jej gładkie plecy. Kolejnym zboczeniem byłego nauczyciela były łopatki. Nachylił się nad nią, żeby je pocałować, a jego dłonie rozcierały teraz jej biodra.
- Nauka o życiu w rodzinie. Nie wiem, ale wydaje mi się to bardziej zrozumiałe, niż to, że kobiety mają więcej fantazji z nieznajomymi. Że przychodzi przystojny dostawca pizzy, czy hydraulik... - odpowiedział, nie kryjąc w swoim tonie wesołości.
Re: Wejście do domu, parter
Zdziwiła się tą nagłą zmianą położenia, bez konsultacji z nią. Jedyną myślą, gdy zetknęła się z kanapą a potem poczuła na sobie ciężar Gabriela, była kolejna tura seksu-niespodzianki. Szybko jednak przypomniała sobie, że nie są maszynkami i z pewnością nie o to chodziło. Masaż tylko ją w tym utwierdził. Wsunąwszy sobie ręce pod głowę, obróciła twarz bokiem, przymykając powieki.
- Co jest niezrozumiałego w fantazji z nieznajomym? - spytała, zastanawiając się przez chwilę nad tą kwestią. - Jest dreszczyk emocji, bo nie wiesz czego się możesz spodziewać. Ja na przykład nie pogardziłabym nieznajomym strażakiem, pukającym do mojego domu... - uśmiechnęła się błogo. A wszystko przez masaż pleców! - Nie mów, że nie chciałbyś takiej nieznajomej pielęgniarki na przykład.
- Co jest niezrozumiałego w fantazji z nieznajomym? - spytała, zastanawiając się przez chwilę nad tą kwestią. - Jest dreszczyk emocji, bo nie wiesz czego się możesz spodziewać. Ja na przykład nie pogardziłabym nieznajomym strażakiem, pukającym do mojego domu... - uśmiechnęła się błogo. A wszystko przez masaż pleców! - Nie mów, że nie chciałbyś takiej nieznajomej pielęgniarki na przykład.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
- Spoiler:
- Wbrew temu, co sobie myślą inni, Gabriel nie miał wielu kobiet w życiu. Mimo to poświęcił się nauce by im w przyszłości dogadzać i rozpieszczać. Dawanie sprawiało mu czasem większą przyjemność, niż samo branie, dlatego teraz tak pieczołowicie masował plecy Szkotki, zamiast odpocząć i wyrównać swój własny oddech. Wiedział, że takie siedzenie na rogu blatu mogło być przyjemne, kiedy się zapomnieli w swojej ekstazie, ale teraz może lekko boleć i świadczyła o tym czerwona kreska pod pośladkami kobiety.
Zsunął się niżej, żeby pocałować jej kręgosłup, a jego niezaspokojone dłonie, zaczęły masować jej pośladki. Brakowało mu jakiegoś olejku.
- Mmm... Może i w marzeniach byłoby to fajne, ale wierz mi, że wolałbym taką pielęgniarkę, pod którą grunt sobie trochę przygotowywałem. - Mężczyźni i ich instynkt zdobywania. Czasem numerek na jedną noc wystarczył, ale najbardziej podniecająca była jednak ta kobieta, z którą miało się już stały układ i odkrywało się ją z każdym razem na nowo.
Przez tą rozmowę znowu był gotowy. Pomiętosił chwilę jej tyłeczek, wyraźnie się zbliżając do ciepłego rowka pomiędzy nogami.
Po kolejnej dawce rozkoszy to on się położył na kanapie, a Jane wylądowała na nim.
- Naprawdę chciałem być romantyczny - mruknął, udając lekki zawód, ale w jego oczach tańczyły wesołe iskierki. Pogładził ją po włosach, patrząc się w oczy pani profesor. - Panno Halsey, czy uczyniłaby mi Pani ten zaszczyt i została moją Walentynką? - spytał tym razem w ogóle nie kryjąc lekkiego rozbawienia. Jego klatka piersiowa dalej unosiła się przy ciężkich oddechach, ale było mu niezwykle przyjemnie. Gdyby nie zapomniał o tym jak seks potrafi poprawić humor to chyba nigdy by nie wychodził z łóżka.
Re: Wejście do domu, parter
Kobieta wtuliła się w Gabriela, palcem robiąc kółka wokół jego stuków. Wraz z zadanym przez niego pytaniem uniosła głowę do góry i zaśmiała się szczerze.
- No nie wiem czy zasłużyłeś na taki zaszczyt z mojej strony - rzuciła pół żartem, pół serio, po czym podniosła się do góry, by ostatecznie zejść na ziemię. Wyciągnęła rękę w kierunku mężczyzny i rzucając mu spojrzenie "nie pytaj" pociągnęła go za sobą w kierunku łazienki z dużą wanną. Po takiej dawce przyjemności mogli sprawić sobie kolejną, mniej wyczerpującą a za to wśród piany i zapachowych świeczek, które wciąż zalegały w pomieszczeniu. Kiedy tylko w wannie była odpowiednia ilość wody i w równie odpowiedniej temperaturze dwójka czarodziejów zaległa w brodziku - Jane oparła się plecami o tors Anglika wyciągając nogi na całą długość wanny.
- To co to za problemy w domu? Jeśli chcesz o nich rozmawiać... - zagaiła, przyglądając się pianie.
- No nie wiem czy zasłużyłeś na taki zaszczyt z mojej strony - rzuciła pół żartem, pół serio, po czym podniosła się do góry, by ostatecznie zejść na ziemię. Wyciągnęła rękę w kierunku mężczyzny i rzucając mu spojrzenie "nie pytaj" pociągnęła go za sobą w kierunku łazienki z dużą wanną. Po takiej dawce przyjemności mogli sprawić sobie kolejną, mniej wyczerpującą a za to wśród piany i zapachowych świeczek, które wciąż zalegały w pomieszczeniu. Kiedy tylko w wannie była odpowiednia ilość wody i w równie odpowiedniej temperaturze dwójka czarodziejów zaległa w brodziku - Jane oparła się plecami o tors Anglika wyciągając nogi na całą długość wanny.
- To co to za problemy w domu? Jeśli chcesz o nich rozmawiać... - zagaiła, przyglądając się pianie.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Może to zabrzmi głupio, ale pierwszy raz miał okazję się kąpać w wannie z kobietą po seksie. To taka typowa scena z komedii romantycznych, do których jego poprzednim związkom było daleko. Ostatnie swoje wspomnienia z nagą dziewczynką w kąpieli miał ze swoją siostrą, kiedy ta miała dwa latka. Trochę przykre.
Kiedy usiedli w wannie, Gabriel nie mógł się powstrzymać przed delikatnym całowaniem jej odkrytej szyi. Jedną ręką obejmował ją w pasie, przytulając do swojego torsu, a drugą gładził jej ramię. Kiedy zainicjowała rozmowę o jego rodzinie, westchnął ciężko, prostując się. Oparł podbródek o jej głowę i objął teraz obiema rękoma, jakby chciał przypilnować, żeby nigdzie nie uciekła.
- Parę rzeczy na raz... Mój ojciec ma nadciśnienie od wielu lat i ostatnio gorzej się poczuł. W tym momencie jest z matką w sanatorium na wyjeździe, a ja przejąłem jego obowiązki w firmie. Całe życie się upierałem, że nigdy tego nie będę robił, a teraz rzeczywistość mnie uderzyła w twarz. Nie można przekazać takiego interesu w obce ręce... - zamruczał, znowu ją gładząc nieświadomie po piersiach.
- Poza tym... I tak niedługo się dowiesz, więc nie ma co tego ukrywać... Moja siostra jest w ciąży. Ma dopiero dwadzieścia jeden lat, więc będziemy musieli jej pomóc ze Stanem. Nie wiem, czy można liczyć na jej chłopaka... A właściwie już narzeczonego, chociaż to według mnie lekka desperacja.
Dalej nie wiedział w jakiej kolejności Julie została poproszona o rękę, ale łatwo było mu wnioskować, że ślub z Rossem będzie jedynie przez konieczność lub obowiązek. Dlatego tak to go martwiło. Była jeszcze młoda i miała szansę na przyszłość. Dadzą radę.
Kiedy usiedli w wannie, Gabriel nie mógł się powstrzymać przed delikatnym całowaniem jej odkrytej szyi. Jedną ręką obejmował ją w pasie, przytulając do swojego torsu, a drugą gładził jej ramię. Kiedy zainicjowała rozmowę o jego rodzinie, westchnął ciężko, prostując się. Oparł podbródek o jej głowę i objął teraz obiema rękoma, jakby chciał przypilnować, żeby nigdzie nie uciekła.
- Parę rzeczy na raz... Mój ojciec ma nadciśnienie od wielu lat i ostatnio gorzej się poczuł. W tym momencie jest z matką w sanatorium na wyjeździe, a ja przejąłem jego obowiązki w firmie. Całe życie się upierałem, że nigdy tego nie będę robił, a teraz rzeczywistość mnie uderzyła w twarz. Nie można przekazać takiego interesu w obce ręce... - zamruczał, znowu ją gładząc nieświadomie po piersiach.
- Poza tym... I tak niedługo się dowiesz, więc nie ma co tego ukrywać... Moja siostra jest w ciąży. Ma dopiero dwadzieścia jeden lat, więc będziemy musieli jej pomóc ze Stanem. Nie wiem, czy można liczyć na jej chłopaka... A właściwie już narzeczonego, chociaż to według mnie lekka desperacja.
Dalej nie wiedział w jakiej kolejności Julie została poproszona o rękę, ale łatwo było mu wnioskować, że ślub z Rossem będzie jedynie przez konieczność lub obowiązek. Dlatego tak to go martwiło. Była jeszcze młoda i miała szansę na przyszłość. Dadzą radę.
Re: Wejście do domu, parter
Gdy Gabriel zaczął jej opowiadać o swoich problemach w rodzinie, uśmiechnęła się lekko, głaszcząc go po ręce.
- Nadciśnienie to nie koniec świata, obowiązkami przecież możecie się podzielić, prawda? - stwierdziła ze stoickim spokojem, ze swojej strony nie widząc końca świata w tym co opowiedział. Fakt, informacja o jego siostrze spowodowała, że zamilkła na chwilę. Cóż, zazdrościła jej, że będzie mieć dziecko, skoro ona sama podobno dzieci mieć nie mogła. Gdzieś głęboko w sercu miała jeszcze malutką nadzieję, że może kiedyś uda jej się zajść w ciążę, ale miała trzydzieści lat, więc z każdym dniem szansa na to uciekała.
- Dajcie chłopakowi szansę - odchyliła głowę tak, by przyjrzeć się twarzy Gabriela. - Możecie spowolnić trochę proces tego ślubu, ale po co go negatywnie oceniać zawczasu? To jest dopiero akt desperacji. Skąd wiesz, a nuż okaże się godnym ręki Twojej siostry - cmoknęła Anglika w szyję, zaraz po tym ponownie patrząc na swoje stopy.
- Nadciśnienie to nie koniec świata, obowiązkami przecież możecie się podzielić, prawda? - stwierdziła ze stoickim spokojem, ze swojej strony nie widząc końca świata w tym co opowiedział. Fakt, informacja o jego siostrze spowodowała, że zamilkła na chwilę. Cóż, zazdrościła jej, że będzie mieć dziecko, skoro ona sama podobno dzieci mieć nie mogła. Gdzieś głęboko w sercu miała jeszcze malutką nadzieję, że może kiedyś uda jej się zajść w ciążę, ale miała trzydzieści lat, więc z każdym dniem szansa na to uciekała.
- Dajcie chłopakowi szansę - odchyliła głowę tak, by przyjrzeć się twarzy Gabriela. - Możecie spowolnić trochę proces tego ślubu, ale po co go negatywnie oceniać zawczasu? To jest dopiero akt desperacji. Skąd wiesz, a nuż okaże się godnym ręki Twojej siostry - cmoknęła Anglika w szyję, zaraz po tym ponownie patrząc na swoje stopy.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Oczywiście, że nie koniec świata. Był szczerze przekonany, że ojciec jeszcze wróci na stołek prezesa, bo był za młody na emeryturę. Jednak wiadomość o tym, że się gorzej poczuł, sprowadziła czarodzieja na ziemię. Zdał sobie sprawę, że w przyszłości ktoś będzie się musiał zająć rodzinnym interesem, a jest mu do tego najbliżej. Zawsze się od tego odgrażał rękoma i nogami, a teraz... Cóż, może coś mu się zaczynało układać w głowie?
- Tak... - potwierdził cicho, błądząc we własnych myślach i tym samym błądząc dłonią w pianie, znajdującej się na ciele kobiety. Pieścił teraz delikatnie jej brzuch tuż pod wodą.
- Wydają mi się... Lekkomyślni, Jane. To były chłopak jej współlokatorki. Ciekawi mnie teraz ich relacja. Będzie trzeba pomyśleć nad nowym mieszkaniem dla młodych i o tym, czy Julie da radę sobie na studiach. Gdybyś widziała jej minę, kiedy przyjechała do domu... - westchnął w jej włosy, kiedy go pocałowała. Oczy mężczyzny znów nieznacznie pociemniały pożądaniem, które go dzisiaj chyba opętało. Był w szoku, że tak mocno na niego działała. Podobała mu się od pierwszej chwili, kiedy ujrzał ją ponownie w szkole na stołku nauczyciela, ale nie był przygotowany na taką namiętność. Ścisnął jej pierś w geście przywłaszczenia.
- Powinnaś przyjechać w przyszłym tygodniu do Daftford - wymruczał jej w ucho. Położył się wygodniej w wannie, odchylając głowę do tyłu.
- Tak... - potwierdził cicho, błądząc we własnych myślach i tym samym błądząc dłonią w pianie, znajdującej się na ciele kobiety. Pieścił teraz delikatnie jej brzuch tuż pod wodą.
- Wydają mi się... Lekkomyślni, Jane. To były chłopak jej współlokatorki. Ciekawi mnie teraz ich relacja. Będzie trzeba pomyśleć nad nowym mieszkaniem dla młodych i o tym, czy Julie da radę sobie na studiach. Gdybyś widziała jej minę, kiedy przyjechała do domu... - westchnął w jej włosy, kiedy go pocałowała. Oczy mężczyzny znów nieznacznie pociemniały pożądaniem, które go dzisiaj chyba opętało. Był w szoku, że tak mocno na niego działała. Podobała mu się od pierwszej chwili, kiedy ujrzał ją ponownie w szkole na stołku nauczyciela, ale nie był przygotowany na taką namiętność. Ścisnął jej pierś w geście przywłaszczenia.
- Powinnaś przyjechać w przyszłym tygodniu do Daftford - wymruczał jej w ucho. Położył się wygodniej w wannie, odchylając głowę do tyłu.
Re: Wejście do domu, parter
Problem Gabriela polegał na tym, że wciąż widział w Julie swoją małą siostrę, której trzeba pilnować na każdym kroku. Nie omieszkała mu tego powiedzieć, uznając, że skoro rozmawiają otwarcie, to nie może zatrzymywać swojej opinii dla siebie:
- Po prostu nie dopuszczałeś do siebie świadomości, że Twoja siostra może zajść w ciążę i się zaręczyć najwcześniej z was - wzruszyła mimowolnie ramionami, mącąc przy tym wodę. - Daj im szansę, kontroluj to, ale z wyczuciem... patrz, ale się nie wtrącaj. A jeśli nie wiesz jaka jest ich relacja to porozmawiaj albo z nią, albo z nim. Na spokojnie, bez nerwów. Rozmowa to podstawa - westchnęła, po czym zdjęła dłoń Gabriela ze swojej piersi i przeniosła się na drugi koniec wanny, tak, że siedziała teraz naprzeciwko niego.
- Przyjechać? Na zwiad co Twojej siostrze siedzi w głowie? - spytała rozbawiona, jakby nigdy nic dużym palcem prawej stopy zahaczając o podbrzusze mężczyzny.
- Po prostu nie dopuszczałeś do siebie świadomości, że Twoja siostra może zajść w ciążę i się zaręczyć najwcześniej z was - wzruszyła mimowolnie ramionami, mącąc przy tym wodę. - Daj im szansę, kontroluj to, ale z wyczuciem... patrz, ale się nie wtrącaj. A jeśli nie wiesz jaka jest ich relacja to porozmawiaj albo z nią, albo z nim. Na spokojnie, bez nerwów. Rozmowa to podstawa - westchnęła, po czym zdjęła dłoń Gabriela ze swojej piersi i przeniosła się na drugi koniec wanny, tak, że siedziała teraz naprzeciwko niego.
- Przyjechać? Na zwiad co Twojej siostrze siedzi w głowie? - spytała rozbawiona, jakby nigdy nic dużym palcem prawej stopy zahaczając o podbrzusze mężczyzny.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
Szczególnie, że pamiętał jaki sam był, kiedy miał te niewiele po dwudziestce wiosen. Z tej perspektywy której teraz siedział, był parszywym gnojem. Ambitnym z planami, ale jednak gnojem. Podobno dziewczyny prędzej dojrzewają, więc nadzieja tylko w Julce.
Ciężko było poza tym powiedzieć terytorialnemu mężczyźnie, żeby siedział i patrzył. Od kiedy był animagiem i przebywał trochę w skórze sokoła, przyjął po części postawę samca. Najstarszy z rodzeństwa, odpowiedzialny za błędy tej pozostałej dwójki... Po prostu milczenie nie leżało w jego guście. Szczególnie, jeżeli miał szczere wątpliwości w stosunku do tamtego chłopaka.
Wywinęła się z jego objęć, kiedy tak odpłynął w swoich myślach. Uniósł głowę lekko zaskoczony, kiedy dojrzał kobietę naprzeciwko siebie. Na jego twarzy można było dostrzec lekki zawód, ale zaraz uśmiechnął się chłopięco. Kiwnął głową na jej kolejne słowa.
- Poza tym pokazałbym Ci mój pokój, moją bawialnię... - złapał jej nogę i podniósł lekko do góry, ciągnąc nieznacznie do siebie. Ugryzł jej palec figlarnie, po czym położył sobie jej stopę na klatce piersiowej. Przytrzymał ją jedną ręką, a drugą zaczął wodzić po jej łydce, a później udzie.
- Moja siostra mogłaby poczekać... - powiedział, podnosząc wzrok na jej twarz. Prędko przeniósł się na kolana, żeby ulokować się między jej nogami, przyciągnąć ją do siebie i złożyć kolejny, namiętny pocałunek na tych czerwonych ustach.
Ciężko było poza tym powiedzieć terytorialnemu mężczyźnie, żeby siedział i patrzył. Od kiedy był animagiem i przebywał trochę w skórze sokoła, przyjął po części postawę samca. Najstarszy z rodzeństwa, odpowiedzialny za błędy tej pozostałej dwójki... Po prostu milczenie nie leżało w jego guście. Szczególnie, jeżeli miał szczere wątpliwości w stosunku do tamtego chłopaka.
Wywinęła się z jego objęć, kiedy tak odpłynął w swoich myślach. Uniósł głowę lekko zaskoczony, kiedy dojrzał kobietę naprzeciwko siebie. Na jego twarzy można było dostrzec lekki zawód, ale zaraz uśmiechnął się chłopięco. Kiwnął głową na jej kolejne słowa.
- Poza tym pokazałbym Ci mój pokój, moją bawialnię... - złapał jej nogę i podniósł lekko do góry, ciągnąc nieznacznie do siebie. Ugryzł jej palec figlarnie, po czym położył sobie jej stopę na klatce piersiowej. Przytrzymał ją jedną ręką, a drugą zaczął wodzić po jej łydce, a później udzie.
- Moja siostra mogłaby poczekać... - powiedział, podnosząc wzrok na jej twarz. Prędko przeniósł się na kolana, żeby ulokować się między jej nogami, przyciągnąć ją do siebie i złożyć kolejny, namiętny pocałunek na tych czerwonych ustach.
Re: Wejście do domu, parter
W milczeniu wysłuchiwała planu Gabriela, równocześnie z tym przyglądając się ze spokojem i zaciekawieniem jego poczynaniom. Gdy ten znalazł się znowu blisko niej, odwzajemniła pocałunek, jedną z dłoni wsuwając we włosy czarodzieja. Drugą zaś zaczepnie przejechała po wierzchniej stronie jego uda, zaczynając tuż obok kolana, a potem podjeżdżała wyżej i wyżej, aż zatrzymała się wiadomo gdzie. Zdawała sobie sprawę z tego, że uprawiają seks bez zabezpieczenia, ale tak czy siak podobno nie mogła mieć dzieci, więc nie robiło jej to różnicy. Poza tym, uprawianie seksu z prezerwatywą bywało porównywane do zjadania lizaka w papierku. Trudno było się z tym nie zgodzić. Kiedy tak niby od niechcenia zaprzyjaźniała się z przedłużeniem męskiego ego, ustami zsunęła się na szyję Gabriela, ręką - trzymaną we włosach cały czas - gładząc jego głowę.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Wejście do domu, parter
- Spoiler:
- Właściwie to by wyjaśniało, dlaczego z Jane było mu tak dobrze. Seks bez tego wstrętnego lateksu na kuśce był zupełnie innym doznaniem, a rzadko się korzystało z tak mało odpowiedzialnego sposobu uprawiania miłości. Teraz właściwie po prostu pomyślał, że kobieta zabezpiecza się sama z siebie, skoro mu nie przypomina o prezerwatywach. A może podświadomie nie przeszkadzała mu myśl o dziecku? Nie wiedział jakie stanowisko przedstawia panna Hasley, ponieważ ich związek właściwie dopiero się zaczynał. Miał nadzieję, że związek.
Odetchnął głęboko, kiedy Go dotknęła. Wtulił głowę we włosy Szkotki, a ustami przygryzł delikatnie jej płatek ucha. Jego dłoń również jak na zawołanie pojawiła się między nimi, gładząc wewnętrzną część jej ud.
- Chcesz się przenieść do łóżka? - spytał chrapliwie, wsuwając w nią jeden z palców.
Re: Wejście do domu, parter
Wstyd przyznać, ale spędzał w domu panny Halsey ostatnio więcej czasu, niż we własnych czterech kątach. Oczywiście tyczyło się to weekendów, ponieważ w tygodniu obydwoje byli zajęci pracą. Gabriel dalej prowadził rodzinną firmę i nie zapowiadało się na razie na zmianę zajęcia, a Jane uczyła w szkole. Czasem tęsknił za salami wypełnionymi uczniami. To było jakoś tak bardziej poukładane, tematy zajęć zawsze takie same, a poza murami... Cóż, każdy dzień przynosił nową aferę.
Czasem myślał również o tym, że miałby wtedy możliwość widzieć "swoją" nauczycielkę codziennie i codziennie zasypiać przy jej boku. Brakowało mu już jej. Dlatego korzystał w każdy piątek i nie dawał jej później spać przez pół nocy.
Wstał z łóżka zanim jeszcze się obudziła. W lekko rozciągniętych, szarych dresach i białej podkoszulce nie przypominał tego czarodzieja, z którym zaczynała się umawiać parę tygodni temu. Był o wiele bardziej chłopięcy, niż ten Griffiths, którego zamykano w gabinecie Nauczyciela Zaklęć. Zmartwień miał niby więcej, a jednak czuł się jak nowonarodzony. Zawdzięczał to chyba przede wszystkim odnowieniem znajomości z pewną kobietą...
Wyszedł boso na kafelki w części kuchennej. Nic tak nie tworzyło soboty jak pierwsza kawka koło godziny dwunastej i smaczna jajecznica na śniadanie. Wstawił wodę do zagotowania, a z lodówki wyjął składniki takie jak jajko, pomidor, ser żółty... Kiedy wszystko było przygotowane i pokrojone, włączył sobie cicho muzykę, w rytm której mieszał drewnianą łyżką w patelni.
Czasem myślał również o tym, że miałby wtedy możliwość widzieć "swoją" nauczycielkę codziennie i codziennie zasypiać przy jej boku. Brakowało mu już jej. Dlatego korzystał w każdy piątek i nie dawał jej później spać przez pół nocy.
Wstał z łóżka zanim jeszcze się obudziła. W lekko rozciągniętych, szarych dresach i białej podkoszulce nie przypominał tego czarodzieja, z którym zaczynała się umawiać parę tygodni temu. Był o wiele bardziej chłopięcy, niż ten Griffiths, którego zamykano w gabinecie Nauczyciela Zaklęć. Zmartwień miał niby więcej, a jednak czuł się jak nowonarodzony. Zawdzięczał to chyba przede wszystkim odnowieniem znajomości z pewną kobietą...
Wyszedł boso na kafelki w części kuchennej. Nic tak nie tworzyło soboty jak pierwsza kawka koło godziny dwunastej i smaczna jajecznica na śniadanie. Wstawił wodę do zagotowania, a z lodówki wyjął składniki takie jak jajko, pomidor, ser żółty... Kiedy wszystko było przygotowane i pokrojone, włączył sobie cicho muzykę, w rytm której mieszał drewnianą łyżką w patelni.
Re: Wejście do domu, parter
Wychodziło na to, że Jane była w związku. Nie przeszkadzało jej to, w końcu była w takim wieku, gdzie należało się w miarę ustatkować lub chociaż stwarzać pozory ustatkowania. Spotykała się z Gabrielem wtedy, gdy obydwoje mieli na to czas a ich związek był wyjątkową sielanką - nie kłócili się, nie mieli problemów ze sobą... krótko mówiąc: wszystko układało się jak najlepiej. Tego ranka - jak zwykle w soboty spędzane wspólnie - pospała dłużej a kiedy tylko się obudziła i dostrzegła brak Gabriela obok, leniwie zwlokła się z łóżka, domyślając się, że mężczyzna okupuje albo kuchnię albo przegląda jej zasoby książek. Narzuciła na siebie bluzę z kapturem, która przez swój rozmiar sięgała jej za pupę (i tym samym zakrywała skąpą "piżamę", składającą się z majtek i koszulki), po czym skierowała się na dół, do kuchni. W połowie schodów do jej nozdrzy doszedł przyjemny aromat kawy i zapach prawdopodobnie jajecznicy, z kolei do uszu dźwięki muzyki, co sprawiło, że jej przypuszczenia się potwierdziły. Z zaspanym wyrazem twarzy i lekkim uśmiechem przyjrzała się sylwetce czarodzieja, po czym bez słowa podeszła i przytuliła się do niego od tyłu, uważając, by nie poparzyć ani siebie, ani jego gorącą patelnią.
- Tak baaardzo mi się dzisiaj nic nieee chceee - wymruczała przyciśnięta policzkiem do łopatki Griffiths'a, nie przejmując się tym, że mógł w ogóle nie zrozumieć jej wypowiedzi.
- Tak baaardzo mi się dzisiaj nic nieee chceee - wymruczała przyciśnięta policzkiem do łopatki Griffiths'a, nie przejmując się tym, że mógł w ogóle nie zrozumieć jej wypowiedzi.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Prestwick Road :: Prestwick Road 5
Strona 2 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach