Parter domu
3 posters
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Kanada :: Whitehorse :: 194 Rainbow Road
Strona 1 z 1
Parter domu
Na parterze domu swoje miejsce znalazły malutki korytarzyk wraz z schodami prowadzącymi na piętro, jadalnia z kuchnią połączone z salonem. W tej części domu dzięki dużym przeszkleniom rozpościera się widok na las oddalony od domu o kilkaset metrów.
Re: Parter domu
Bardzo dobrze znała ten uścisk, chociaż z każdym jej spotkaniem wydawało jej się, ze był silniejszy i naprawdę kiedyś ją zmiażdży i tylko będzie można usłyszeć chrupot jej kości. Miała nadzieję, że do tego nie dojdzie. Weszła za chłopakiem do salonu i rozglądnęła się po ludziach, którzy jeszcze się tutaj kręcili.
- Ominęła mnie impreza? - zapytała unosząc jedną brew i zauważając siostrę Campbell. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, Suzi zaczynała trochę później swoją przygodę z alkoholem niż ta Czerwona Wisieńka, ale ma braci od prawienia morałów, ślizgonka jest ostatnią osobą od której dostałaby opieprz. Odpowiedziała jej tylko machnięciem ręką na przywitanie i zaraz wzrokiem wróciła do Logana.
- Jak Ci mijają wakacje, puchonku? - zapytała a wieczny uśmiech gościł na jej buźce. Po chwili dostałą sowę od Greengrassów.
- Impreza u Willa, idziemy czy zostajemy? - zapytała chłopaka wręczając mu list z zaproszeniem, zastanawiała się jakby to było gdyby poszła z Loganem zamiast z Aleksym ale była pewna, że on też dostał takie zaproszenie a jak się zdecyduje to sama do niego wyślę sówkę ekspresówkę.
- Ominęła mnie impreza? - zapytała unosząc jedną brew i zauważając siostrę Campbell. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, Suzi zaczynała trochę później swoją przygodę z alkoholem niż ta Czerwona Wisieńka, ale ma braci od prawienia morałów, ślizgonka jest ostatnią osobą od której dostałaby opieprz. Odpowiedziała jej tylko machnięciem ręką na przywitanie i zaraz wzrokiem wróciła do Logana.
- Jak Ci mijają wakacje, puchonku? - zapytała a wieczny uśmiech gościł na jej buźce. Po chwili dostałą sowę od Greengrassów.
- Impreza u Willa, idziemy czy zostajemy? - zapytała chłopaka wręczając mu list z zaproszeniem, zastanawiała się jakby to było gdyby poszła z Loganem zamiast z Aleksym ale była pewna, że on też dostał takie zaproszenie a jak się zdecyduje to sama do niego wyślę sówkę ekspresówkę.
Re: Parter domu
Nie wdawał się w głębszą dyskusję z siostrą, widział, iż tak przesadziła z ilością wypitego alkoholu. Gdy tylko pojawili się wewnątrz domu, opanowała ich grupka znajomych, którzy przyszli się pożegnać.
- Jak widać - uśmiechnął się delikatnie. Kilkanaście minut później dom całkowicie opustoszał, przez co zauważył śpiącą na stole najmłodszą z Campbellów, Cherry. Przeprosił Argentynkę, po czym poszedł w kierunku siostry, biorąc ją w ramiona jak małe dziecko, zaniósł do pokoju dziewczyny. Kilka chwil później znalazł się z powrotem w salonie.
- Od imprezy, do imprezy, a w międzyczasie siedzę w garażu i babram się w smarze. Czyli to, co zawsze - podsumował, jakoś nie wyróżniał się na tle innych ludzi, jakimiś szalonymi podróżami, jak zwykle siedział w domu i robił to co lubił.
- W sumie, czemu nie? - z jednej imprezy na drugą? Jakoś mu to nie przeszkadzało, szczególnie, że na dzisiejszej mało co wypił, a jego organizm domagał się nieco większej dawki alkoholu.
- Jak widać - uśmiechnął się delikatnie. Kilkanaście minut później dom całkowicie opustoszał, przez co zauważył śpiącą na stole najmłodszą z Campbellów, Cherry. Przeprosił Argentynkę, po czym poszedł w kierunku siostry, biorąc ją w ramiona jak małe dziecko, zaniósł do pokoju dziewczyny. Kilka chwil później znalazł się z powrotem w salonie.
- Od imprezy, do imprezy, a w międzyczasie siedzę w garażu i babram się w smarze. Czyli to, co zawsze - podsumował, jakoś nie wyróżniał się na tle innych ludzi, jakimiś szalonymi podróżami, jak zwykle siedział w domu i robił to co lubił.
- W sumie, czemu nie? - z jednej imprezy na drugą? Jakoś mu to nie przeszkadzało, szczególnie, że na dzisiejszej mało co wypił, a jego organizm domagał się nieco większej dawki alkoholu.
Re: Parter domu
Tak, to było całkiem słodkie jak zaniósł siostrę na górę a nie zostawił ją na pastwę losu czyli pijanych napalonych młodzieńców. Dobry z niego chłopak był, jakaś porządna dziewczyna by mu się przydała, nie jakaś nie wiadomo co, taka Suzi, on był dla niej za dobry i wiedziała to chyba od zawsze.
- Widownie masz wychodząc upaćkany tym smarem? - zapytała zadziornie trącając go łokciem w bok. Oczywiście, że chodziło mu o żeńską publiczność, które widząc ubrudzonego robotnego faceta gwałcą go w myślach i niech nie zaprzecza, bo sama była młodą kobietą i wiedziała co takie kręci.
- To się telepniemy, mam nadzieję, że nie spóźnimy się bardzo - zaśmiała się i chwyciła Logana pod ramię by za chwilę znaleźć się przed domem ślizgońskich bogaczy. Wzięła ze sobą to wino co tu przyniosła, nigdy nie przychodziła w gości na pusto, nie wypadało, nawet jak nie lubiła gospodarzy ale tych o dziwo lubiła.
- Widownie masz wychodząc upaćkany tym smarem? - zapytała zadziornie trącając go łokciem w bok. Oczywiście, że chodziło mu o żeńską publiczność, które widząc ubrudzonego robotnego faceta gwałcą go w myślach i niech nie zaprzecza, bo sama była młodą kobietą i wiedziała co takie kręci.
- To się telepniemy, mam nadzieję, że nie spóźnimy się bardzo - zaśmiała się i chwyciła Logana pod ramię by za chwilę znaleźć się przed domem ślizgońskich bogaczy. Wzięła ze sobą to wino co tu przyniosła, nigdy nie przychodziła w gości na pusto, nie wypadało, nawet jak nie lubiła gospodarzy ale tych o dziwo lubiła.
Re: Parter domu
Nic tam po nich, Wil sam zamknął tą imprezę i już go nawet Chris porwała by jakoś ujarzmić tego rozwścieczonego byczka. Na nic jej plany z upicia Zielonej Trawki, sam to zrobił, ona mogła tylko wzruszyć ramionami i wrócić razem z Loganem do Kanady.
Dziewczyna lądując w salonie państwa Campbellów zachwiała się i opadła na kanapę pociągając za sobą Puchona.
- Jak ja nie lubię teleportacji - wyjęczała ciężko i próbowała się jakoś przesunąć, Logan był taaaaki ciężki, no zaraz ją zmiażdży! - Skończ już rosnąć, Logaś - zaśmiała się i odebrała od niego butelkę whisky i postawiła na stoliku, sama rozsiadła się na kanapie w połowie leżąc.
- Ciekawa jestem co mu odbiło? Alkohol czy to była wybuchowa mieszanka z jakąś kobietą- zastanawiała się na głos spoglądając na starszego z bliźniaków.
Dziewczyna lądując w salonie państwa Campbellów zachwiała się i opadła na kanapę pociągając za sobą Puchona.
- Jak ja nie lubię teleportacji - wyjęczała ciężko i próbowała się jakoś przesunąć, Logan był taaaaki ciężki, no zaraz ją zmiażdży! - Skończ już rosnąć, Logaś - zaśmiała się i odebrała od niego butelkę whisky i postawiła na stoliku, sama rozsiadła się na kanapie w połowie leżąc.
- Ciekawa jestem co mu odbiło? Alkohol czy to była wybuchowa mieszanka z jakąś kobietą- zastanawiała się na głos spoglądając na starszego z bliźniaków.
Re: Parter domu
Gdy tylko znaleźli się w salonie, Argentynka zachwiała się, ciągnąc za sobą starszego z bliźniaków na siebie. Podniósł się szybko z dziewczyny, która próbowała wydostać się spod niego. Wszak wysoki wzrost i słuszna waga spowodowana rozbudowaną muskulaturą, musiały spowodować, iż za chwilę niemal zmiażdży drobną Suz.
- Pomyślę - uśmiechnął się, idąc w kierunku kuchni, skąd przyniósł dwie szklanki.
- Myślę, że alkohol, wszak on chyba nigdy wcześniej nie pił - odparł, wzruszając ramionami. Usadowił się na kanapie obok Argentynki. Otworzył butelkę whisky i nalał do szklanek, następnie jedną z nich podając dziewczynie, a drugą biorąc sobie.
- To za co pijemy? Bez okazji to tak pod alkoholizm już podpada - odparł. Nigdy nie lubił pić od tak, zawsze musiał mieć jakąś okazję, a takie niezwykle często się znajdowały, nawet takie najbardziej oczywiste. A to słońce świeci, a to jeszcze inne. Chociaż ostatnimi czasy zaczął alkohol ograniczać i pił już o wiele rzadziej niż wcześniej.
- Pomyślę - uśmiechnął się, idąc w kierunku kuchni, skąd przyniósł dwie szklanki.
- Myślę, że alkohol, wszak on chyba nigdy wcześniej nie pił - odparł, wzruszając ramionami. Usadowił się na kanapie obok Argentynki. Otworzył butelkę whisky i nalał do szklanek, następnie jedną z nich podając dziewczynie, a drugą biorąc sobie.
- To za co pijemy? Bez okazji to tak pod alkoholizm już podpada - odparł. Nigdy nie lubił pić od tak, zawsze musiał mieć jakąś okazję, a takie niezwykle często się znajdowały, nawet takie najbardziej oczywiste. A to słońce świeci, a to jeszcze inne. Chociaż ostatnimi czasy zaczął alkohol ograniczać i pił już o wiele rzadziej niż wcześniej.
Re: Parter domu
Idź po szklanki chłopcze, nie będziemy pić z gwinta, czasem kultury trzeba zaznać. Dziewczyna zdjęła sandałki i usiadła po turecku na kanapie czekając na powrót chłopaka. Dawno jej tu nie było... no właśnie, ostatnim razem byłą tutaj jak jeszcze byli razem w tamtym roku. Ten czas strasznie szybko leci zanim się obejrzy to jej ojciec zostanie dziadkiem, o ile już nim nie jest. Nie, macierzyństwo zniszczyło by całą przyszło karierę tej panienki, nawet przez myśl jej nie przeszło, że teraz w jakiś sposób mogłaby sobie wpaść!
- Cudem go wyciągnęłam na moje urodziny, ale sam wiesz jak to się skończyło - powiedziała drapiąc się po karku. Jej impreza urodzinowa to była kompletna klapa, szczyt idiotyzmu żeby organizować ją w szkole, w środku tygodnia. Ale spontan to spontan.
- Toast? No dobrze... No to może za wakacje, bo za szybko się kończą, za to, że jesteś takim pożądanym ubrudzonym od smaru mechanikiem i za moją przyszłą karierę ścigającego u Niebieskich - powiedziała z szerokim uśmiechem wznosząc szklankę z alkoholem do góry. Okazja znajdzie się zawsze, już ona wie za co ma pić.
- Cudem go wyciągnęłam na moje urodziny, ale sam wiesz jak to się skończyło - powiedziała drapiąc się po karku. Jej impreza urodzinowa to była kompletna klapa, szczyt idiotyzmu żeby organizować ją w szkole, w środku tygodnia. Ale spontan to spontan.
- Toast? No dobrze... No to może za wakacje, bo za szybko się kończą, za to, że jesteś takim pożądanym ubrudzonym od smaru mechanikiem i za moją przyszłą karierę ścigającego u Niebieskich - powiedziała z szerokim uśmiechem wznosząc szklankę z alkoholem do góry. Okazja znajdzie się zawsze, już ona wie za co ma pić.
Re: Parter domu
Waszą rozmowę przerwało wrzaskliwe, kocie zawodzenie dochodzące od strony ogrodu. Za oknem przemknął cień.
- Jesteś pewien, że mówił o tym domu? - Kilka chrapliwych słów wypowiedzianych płynnym francuskim, odpowiedź na które również przekazana została w języku Paryża.
- Pytasz mnie o to setny raz. Tak, dokładnie o tym domu.
- Jesteś pewien, że mówił o tym domu? - Kilka chrapliwych słów wypowiedzianych płynnym francuskim, odpowiedź na które również przekazana została w języku Paryża.
- Pytasz mnie o to setny raz. Tak, dokładnie o tym domu.
Mistrz Gry
Re: Parter domu
- Niestety wiem... - mruknął. Niezbyt dobrze wspominali urodzinową imprezę Suz, która skończyła się nalotem starego Scotta na siedzibę kółka szachowego. No cóż, mogli się wstrzymać z bólami do weekendu, ale nie, oni musieli tu i teraz. Wysłuchując Argentynki, uniósł szklankę do góry, delikatnie stukając naczyniem o naczynie. Upił łyk alkoholu, gdy nagle usłyszał kota sąsiadów za oknem.
- Znów ten jebany sierściuch się drze - wstał z kanapy z zamiarem wygonienia kocura z ogródka, gdy nagle usłyszał głosy na zewnątrz. Szybko rozpoznał język jako Francuski, to, o czym rozmawiały jakieś dwie osoby, było dla niego bardzo podejrzane. Wyjął z kieszeni różdżkę i przytykając palec do ust, pokazał Suz, by była jak najciszej.
- Znów ten jebany sierściuch się drze - wstał z kanapy z zamiarem wygonienia kocura z ogródka, gdy nagle usłyszał głosy na zewnątrz. Szybko rozpoznał język jako Francuski, to, o czym rozmawiały jakieś dwie osoby, było dla niego bardzo podejrzane. Wyjął z kieszeni różdżkę i przytykając palec do ust, pokazał Suz, by była jak najciszej.
Re: Parter domu
Jak będzie odprawiać imieniny to zrobi je inaczej, zaplanuje wszystko ładnie i nie będzie żadnych wpadek. nie polecą punkty i Sophie będzie zadowolona! Właśnie, ciekawiło ją czy zatrzyma sobie prefekturę czy jakiś inny ślizgon w nowym roku ją zdobędzie. Jedno jest pewne, to nie będzie Suzzane! Choć, panienka Devereux nie obraziłaby się z tytułu kapitana drużyny Domu Węża, wszak wszyscy wiedzą, że jest najlepsza a kto nie wie to się dowie.
Dziewczyna przewróciła oczami słysząc kota, nie lubiła zwierząt, zwłaszcza kotów i sów, i ropuch, i szczurów, i w ogóle chyba każdego. Słysząc głosy dwóch osób nie zainteresowała się zbytnio, bo języka tego nie znała i po prostu myślała, że to goście do państwa Campbellów. Ale jednak Logan pokazał jej, że to jednak nie byli goście. Argentynka w ciszy sięgnęła po różdżkę i powolnym ruchem wstała z kanapy ale nie ruszając się dalej. Włamywacze jacyś, ale tak w biały dzień okradać ludzi, no wiecie co!
Dziewczyna przewróciła oczami słysząc kota, nie lubiła zwierząt, zwłaszcza kotów i sów, i ropuch, i szczurów, i w ogóle chyba każdego. Słysząc głosy dwóch osób nie zainteresowała się zbytnio, bo języka tego nie znała i po prostu myślała, że to goście do państwa Campbellów. Ale jednak Logan pokazał jej, że to jednak nie byli goście. Argentynka w ciszy sięgnęła po różdżkę i powolnym ruchem wstała z kanapy ale nie ruszając się dalej. Włamywacze jacyś, ale tak w biały dzień okradać ludzi, no wiecie co!
Re: Parter domu
Po kilku chwilach zamiast odgłosów włamania dobiegło Was kulturalne pukanie do drzwi. Gdy dom pozostawał zamknięty, jeden z mężczyzn - bo niewątpliwie rozmawiającymi byli mężczyźni - chrząknął cicho i ponownie odezwał się, tym razem w składnym angielskim.
- Przepraszamy, że nachodzimy bez zapowiedzi, ale... - Rozległo się ciche sarknięcie, a zaraz po nim francuskie słówko ucinające przemowę. - Idiota.
Potem znów zapukano trzy razy.
W tej samej chwili przez jedno z otwartych okien na tyłach domu wpadła nieduża sówka. Lądując na ramieniu Suzanne, wyciągnęła nóżkę, do której przywiązany był mały rulonik.
głosiło jedyne widoczne na karteczce zdanie.
- Przepraszamy, że nachodzimy bez zapowiedzi, ale... - Rozległo się ciche sarknięcie, a zaraz po nim francuskie słówko ucinające przemowę. - Idiota.
Potem znów zapukano trzy razy.
W tej samej chwili przez jedno z otwartych okien na tyłach domu wpadła nieduża sówka. Lądując na ramieniu Suzanne, wyciągnęła nóżkę, do której przywiązany był mały rulonik.
Nie wydajcie mnie
głosiło jedyne widoczne na karteczce zdanie.
Mistrz Gry
Re: Parter domu
Jedyne co go zdziwiło, to, że zamiast odgłosu tłuczonego szkła, czy też tudzież innych dźwięków jakie towarzyszą włamaniom, do jego uszu dobiegło pukanie do drzwi oraz pytanie, tym razem zadane w języku angielskim. Świetnie także zrozumiał kolejne słowo.
- Ale co? - spytał po angielsku przez zamknięte drzwi, w dalszym ciągu trzymając różdżkę w pogotowiu. Celowo odpowiadał po angielsku, nie chciał się zdradzić, że jednak on też zna język Francuzów i to bardzo płynnie, co prawda nieczęsto przydaje mu się, ale jednak warto było poświęcić kilka lat na jego szlifowanie. Gdy do pomieszczenia wleciała mała sówka, ten widząc zwitek papieru na jej nóżce, odwiązał go i bezgłośnie przeczytał jego zawartość, pokazując przy tym Suzanne. Nie wydajcie mnie?! Ale kogo lub co? Sowę? Przeleciało mu przez myśl.
- Ale co? - spytał po angielsku przez zamknięte drzwi, w dalszym ciągu trzymając różdżkę w pogotowiu. Celowo odpowiadał po angielsku, nie chciał się zdradzić, że jednak on też zna język Francuzów i to bardzo płynnie, co prawda nieczęsto przydaje mu się, ale jednak warto było poświęcić kilka lat na jego szlifowanie. Gdy do pomieszczenia wleciała mała sówka, ten widząc zwitek papieru na jej nóżce, odwiązał go i bezgłośnie przeczytał jego zawartość, pokazując przy tym Suzanne. Nie wydajcie mnie?! Ale kogo lub co? Sowę? Przeleciało mu przez myśl.
Re: Parter domu
Włamywacze co przepraszają za najście. Co to za kraj do cholery? Dziewczyna oparła się o bok kanapy pytającym wzrokiem patrząc na Kanadyjczyka i gestykulując rękami pokazywała mu żeby coś zrobił. No bo co ona ma zrobić, nawet nie rozumie tego żabojadzkiego. Po hiszpańsku jakby gadali, no to nie ma problemu, ale niestety w Kraju gdzie symbolem był Klon francuziki się wmieszały i parlały po swojemu.
Kiedy sowa usiadła jej na ramieniu od razu ręką chciała strzepnąć to ptaszysko! Skąd ono się tu znalazło, jej mundo był duży i brzydki, a sowa Logana też taka mała i urodziwa nie była co ta właśnie.
"Nie wydajcie mnie", ale że sowy? Co to animag jakiś, czy kij wie co. Suzi trzepnęła Logana w ramię.
- Weź otwórz... - szepnęła do niego zniecierpliwiona. - Ja z nią coś zrobię - dodała patrząc na sowę i pokręciła nosem. Gdzie ją ukryje, pod bluzkę? Zresztą po co ma ukrywać sowę? Ale Devereux będąc boso poruszała się dosyć cicho i razem z sową weszła do kuchni, całe szczęście nawet stąd miała widok na to co się działo w salonie. W ręku ściskała cały czas różdżkę, pewnie się przyda.
Kiedy sowa usiadła jej na ramieniu od razu ręką chciała strzepnąć to ptaszysko! Skąd ono się tu znalazło, jej mundo był duży i brzydki, a sowa Logana też taka mała i urodziwa nie była co ta właśnie.
"Nie wydajcie mnie", ale że sowy? Co to animag jakiś, czy kij wie co. Suzi trzepnęła Logana w ramię.
- Weź otwórz... - szepnęła do niego zniecierpliwiona. - Ja z nią coś zrobię - dodała patrząc na sowę i pokręciła nosem. Gdzie ją ukryje, pod bluzkę? Zresztą po co ma ukrywać sowę? Ale Devereux będąc boso poruszała się dosyć cicho i razem z sową weszła do kuchni, całe szczęście nawet stąd miała widok na to co się działo w salonie. W ręku ściskała cały czas różdżkę, pewnie się przyda.
Re: Parter domu
- Ale szukamy siostry i powiedziano nam, że może być tutaj. - Akcent przemawiającego teraz mężczyzny był bardziej wyraźny, wciąż jednak jego angielski dało się zrozumieć.
Suzanne, gdy tylko znalazłaś się w kuchni, jedno z jej okien, te wychodzące na tyły domu, otworzyło się cichutko, a do środka wskoczyła rudowłosa, piegowata dziewczyna. Zaczerwienione policzki i szybki oddech świadczyły o niedawnym wysiłku. Najwyraźniej krótki liścik miał tylko zabezpieczyć ją od Waszego zaskoczenia.
Kładąc palec na wargach w proszącym o milczenie ciszę, przyczaiła się w dogodnym miejscu, by móc wyjrzeć na to, co działo się w salonie, samej nie będąc widoczną. Widząc, że mężczyzn nie ma jeszcze w środku, obejrzała się na Suzanne, a wyciągając dłoń, wezwała do siebie malutką sówkę.
- Musicie mi pomóc stąd uciec - wyszeptała cicho. Tak jak u mężczyzn, tak i u niej słychać było francuski akcent. - Dotychczas dobrze mi szło, ale chyba ktoś zaczął im pomagać.
Suzanne, gdy tylko znalazłaś się w kuchni, jedno z jej okien, te wychodzące na tyły domu, otworzyło się cichutko, a do środka wskoczyła rudowłosa, piegowata dziewczyna. Zaczerwienione policzki i szybki oddech świadczyły o niedawnym wysiłku. Najwyraźniej krótki liścik miał tylko zabezpieczyć ją od Waszego zaskoczenia.
Kładąc palec na wargach w proszącym o milczenie ciszę, przyczaiła się w dogodnym miejscu, by móc wyjrzeć na to, co działo się w salonie, samej nie będąc widoczną. Widząc, że mężczyzn nie ma jeszcze w środku, obejrzała się na Suzanne, a wyciągając dłoń, wezwała do siebie malutką sówkę.
- Musicie mi pomóc stąd uciec - wyszeptała cicho. Tak jak u mężczyzn, tak i u niej słychać było francuski akcent. - Dotychczas dobrze mi szło, ale chyba ktoś zaczął im pomagać.
Mistrz Gry
Re: Parter domu
- Ale to na pewno chodzi o tą głupią sowę? - spytał niemalże bezgłośnie, tak, aby tylko Suz usłyszała jego głos. - Eee... Ale chyba jednakże się pomyliliście, jestem tylko ja - odparł, gdy tylko Argentynka znalazła się w kuchni, usłyszał otwierane okno i jak do pomieszczenia wpada zziajana, rudowłosa dziewczyna. Nie wiedział kto to jest, ani co tu robi. Nie wsłuchując zbytnio się w słowa uciekinierki, powiedział, to co pierwsze przyszło mu do głowy. Szedł na żywioł, a później się coś wymyśli.
- Ukryjcie się w spiżarni - szepnął, otwierając niewielkie pomieszczenie, do którego drzwi były identyczne jak fronty kuchennych mebli, sprawiając złudzenie, iż to tylko zwykła szafka. Wrócił na wcześniejsze miejsce, chwilę później uchylił drzwi delikatnie, blokując je ciężarem swojego ciała przed dalszym otwarciem, a w dłoni ukrył różdżkę, trzymając ją w pogotowiu.
- Ukryjcie się w spiżarni - szepnął, otwierając niewielkie pomieszczenie, do którego drzwi były identyczne jak fronty kuchennych mebli, sprawiając złudzenie, iż to tylko zwykła szafka. Wrócił na wcześniejsze miejsce, chwilę później uchylił drzwi delikatnie, blokując je ciężarem swojego ciała przed dalszym otwarciem, a w dłoni ukrył różdżkę, trzymając ją w pogotowiu.
Re: Parter domu
Wzruszyła ramionami słysząc pytanie chłopaka. Nie wiadomo o co chodziło, przecież to świat magii tu każdy mógł być wszystkim. W jednej minucie jesteś człowiekiem w drugim kotem albo masz inny kolor włosów a twój noc przypomina świński ryjek. Tu wszystko trzeba brać na serio. Dlatego mugole tego nigdy nie zrozumieją.
Widząc rudowłosą dziewczyną wchodzącą przez okno jej brwi powędrowały do góry a palce mocniej zacisnęła na różdżce. Rude to wredne.
- Niby dlaczego musimy? - zapytała cicho patrząc co dzieje się przy drzwiach. Skąd miała wiedzieć, czy ta laska nie zabiła kogoś, nie poćwiartowała i zjadła? A za chwile zrobi to z nią jak tylko zamkną się w spiżarce. Suzi nie miała obowiązku wierzyć jej na słowo, ona by swoim znajomym nie do końca wierzyła a co dopiero obcej dziewczynie. - Jak już mamy Ci pomóc to przydałyby się jakieś wyjaśnienia. - dodała jeszcze.
Widząc rudowłosą dziewczyną wchodzącą przez okno jej brwi powędrowały do góry a palce mocniej zacisnęła na różdżce. Rude to wredne.
- Niby dlaczego musimy? - zapytała cicho patrząc co dzieje się przy drzwiach. Skąd miała wiedzieć, czy ta laska nie zabiła kogoś, nie poćwiartowała i zjadła? A za chwile zrobi to z nią jak tylko zamkną się w spiżarce. Suzi nie miała obowiązku wierzyć jej na słowo, ona by swoim znajomym nie do końca wierzyła a co dopiero obcej dziewczynie. - Jak już mamy Ci pomóc to przydałyby się jakieś wyjaśnienia. - dodała jeszcze.
Re: Parter domu
- Tak, z pewnością chodzi o ten dom. - Było słychać, że mężczyzna dzielnie walczy ze zniecierpliwieniem. - Może więc chociaż pokażemy panu zdjęcie? Być może gdzieś ją pan widział. To bardzo ważne.
- Bo jak mnie złapią, to spalą mnie na stosie - odpowiedziała ruda z rozbrajającą szczerością, nie ruszając się przy tym z miejsca. - Dali wiarę komuś, komu nie powinni i nie słuchają wyjaśnień. - Odetchnęła powoli, gładząc sówkę po łebku. - I tak. To rzeczywiście są moi bracia.
Z niepokojem znów wyjrzała do salonu. W jej głosie nagle zabrzmiała irytacja.
- To naprawdę długa historia. Możemy o tym porozmawiać w jakimś bezpieczniejszym miejscu, z dala od nich?
- Bo jak mnie złapią, to spalą mnie na stosie - odpowiedziała ruda z rozbrajającą szczerością, nie ruszając się przy tym z miejsca. - Dali wiarę komuś, komu nie powinni i nie słuchają wyjaśnień. - Odetchnęła powoli, gładząc sówkę po łebku. - I tak. To rzeczywiście są moi bracia.
Z niepokojem znów wyjrzała do salonu. W jej głosie nagle zabrzmiała irytacja.
- To naprawdę długa historia. Możemy o tym porozmawiać w jakimś bezpieczniejszym miejscu, z dala od nich?
Mistrz Gry
Re: Parter domu
Fakt tajemnicza sówka mogła okazać się równie dobrze animagiem, ale na szczęście okazało się, iż to zwyczajne zwierzę. Chociaż niestety tajemnicza dziewczyna okazała się większym problemem.
Nie zaglądał do kuchni i nie wiedział czy Argentynka i uciekinierka schowały się, czy też nie.
- Niestety, ale nikogo niema - wzruszył ramionami - dobrze, niech pan pokaże zdjęcie, a ja postaram się pomóc - odparł, starając się nie okazywać żadnych emocji. Różdżka dalej spoczywała w jego dłoni, aby w razie czego móc jej szybko użyć, tak samo w dalszym ciągu blokował swoim ciałem drzwi.
Nie zaglądał do kuchni i nie wiedział czy Argentynka i uciekinierka schowały się, czy też nie.
- Niestety, ale nikogo niema - wzruszył ramionami - dobrze, niech pan pokaże zdjęcie, a ja postaram się pomóc - odparł, starając się nie okazywać żadnych emocji. Różdżka dalej spoczywała w jego dłoni, aby w razie czego móc jej szybko użyć, tak samo w dalszym ciągu blokował swoim ciałem drzwi.
Re: Parter domu
Spalić na stosie. Średniowiecze wraca w łaski? Dziewczyna nie wyjaśniła za wiele a Suz dalej zastanawiała się co z nią zrobić. Nie wyglądała na groźną, ale już znała takie osóbki, które z zewnątrz wydawały się cnotliwymi aniołkami a w środku demony piekielne. I co tu z Tobą zrobić słoneczko?
- Dobra, chodź do tej spiżarni, tam mi wszystko opowiesz - powiedziała i weszła z dziewczyną do spiżarni, miła nadzieję, że Logan sobie z nimi poradzi, przecież był dużym silnym chłopcem, ale w sumie tamci też mogą być duzi. - Dobra, jesteśmy chyba bezpieczne, mów - powiedziała poważnie, nie było jej do śmiechu w końcu przerwali miłą pijańską pogawędkę, a Suz nie lubi jak jej się przerywa w żadnym momencie.
- Dobra, chodź do tej spiżarni, tam mi wszystko opowiesz - powiedziała i weszła z dziewczyną do spiżarni, miła nadzieję, że Logan sobie z nimi poradzi, przecież był dużym silnym chłopcem, ale w sumie tamci też mogą być duzi. - Dobra, jesteśmy chyba bezpieczne, mów - powiedziała poważnie, nie było jej do śmiechu w końcu przerwali miłą pijańską pogawędkę, a Suz nie lubi jak jej się przerywa w żadnym momencie.
Re: Parter domu
Mężczyźni, podobni do siebie z rysów twarzy, byli całkowicie odmiennej budowy ciała. Ten, który wyjął z kieszeni zdjęcie, był postawny, zaś jedną stronę szerokiej szczęki szpeciła blednąca, równa blizna. Drugi z niespodziewanych gości był niski i szczupły, swą aparycją przypominający nieco gryzonia. Jeśli którykolwiek z nich mógł wzbudzać jakieś zaufanie, to zdecydowanie właśnie on.
- To ona. - Zdjęcie ukazało Loganowi drobną, rudowłosą, piegowatą istotę, niewątpliwie tę samą, która chowała się teraz w spiżarni. - Jest trochę niezrównoważona, sam pan rozumie więc, jak ważne jest, by ją odnaleźć, zanim zrobi krzywdę sobie albo komuś.
Ruda czym prędzej zamknęła się z Suzanne w spiżarni. Opierając się plecami o drzwi pomieszczenia, westchnęła cicho.
- Raczej nie jesteśmy, ale widzę, że nie odpuścisz. Niemal tak samo jak w Edynburgu... - Po ostatnim zdaniu, spojrzała na Ciebie uważniej. Najwyraźniej chciała o coś zapytać, ale odłożyła ten zamiar na później. - Skoro nie uczą was tego w Hogwarcie... Bo jesteście z Hogwartu, tak? Czy z innej szkoły? W każdym razie, o Czarownicach z Salem nikt wam pewnie nie mówił, co? Tych obecnych, nie ze średniowiecza. W dużym skrócie, moi właśni bracia uczestniczą w krucjacie przeciw nim, a mnie uznali za jedną z nich. - Potrząsnęła lekko głową. - To idioci, ale całkiem nieźle radzą sobie z pogoniami. Ja z uciekaniem radzę sobie równie dobrze, ale teraz ktoś do nich dołączył, a ja nie wiem kto. - Przez dłuższą chwilę nasłuchiwała, czy w sytuacji w salonie nic się nie zmieniło. Najwyraźniej nie uważała, by sytuacja była odpowiednia na bardziej dokładne wyjaśnienia.
- To ona. - Zdjęcie ukazało Loganowi drobną, rudowłosą, piegowatą istotę, niewątpliwie tę samą, która chowała się teraz w spiżarni. - Jest trochę niezrównoważona, sam pan rozumie więc, jak ważne jest, by ją odnaleźć, zanim zrobi krzywdę sobie albo komuś.
Ruda czym prędzej zamknęła się z Suzanne w spiżarni. Opierając się plecami o drzwi pomieszczenia, westchnęła cicho.
- Raczej nie jesteśmy, ale widzę, że nie odpuścisz. Niemal tak samo jak w Edynburgu... - Po ostatnim zdaniu, spojrzała na Ciebie uważniej. Najwyraźniej chciała o coś zapytać, ale odłożyła ten zamiar na później. - Skoro nie uczą was tego w Hogwarcie... Bo jesteście z Hogwartu, tak? Czy z innej szkoły? W każdym razie, o Czarownicach z Salem nikt wam pewnie nie mówił, co? Tych obecnych, nie ze średniowiecza. W dużym skrócie, moi właśni bracia uczestniczą w krucjacie przeciw nim, a mnie uznali za jedną z nich. - Potrząsnęła lekko głową. - To idioci, ale całkiem nieźle radzą sobie z pogoniami. Ja z uciekaniem radzę sobie równie dobrze, ale teraz ktoś do nich dołączył, a ja nie wiem kto. - Przez dłuższą chwilę nasłuchiwała, czy w sytuacji w salonie nic się nie zmieniło. Najwyraźniej nie uważała, by sytuacja była odpowiednia na bardziej dokładne wyjaśnienia.
Mistrz Gry
Re: Parter domu
Spojrzał na obydwóch facetów, poszukujących siostry. Fakt, mimo, iż byli różnej budowy ciała, to jednak rysy twarzy były bardzo podobne do siebie.
- Niestety, ale nie widziałem jej. Przykro mi, nie mogę wam pomoc - odparł oglądając zdjęcie dziewczyny, która właśnie z Argentynką siedziała w spiżarni, w kuchni. Gość z blizną jakoś nie wzbudzał w nim zaufania, więc dalej przytrzymywał drzwi. Ot tak, na wszelki wypadek.
- Niezrównoważona? Krzywdę? - spytał zdziwiony - Powinniście ją lepiej pilnować następnym razem i nie dopuścić do tego, że taka osoba chodzi swobodnie po mieście - mruknął.
- Niestety, ale nie widziałem jej. Przykro mi, nie mogę wam pomoc - odparł oglądając zdjęcie dziewczyny, która właśnie z Argentynką siedziała w spiżarni, w kuchni. Gość z blizną jakoś nie wzbudzał w nim zaufania, więc dalej przytrzymywał drzwi. Ot tak, na wszelki wypadek.
- Niezrównoważona? Krzywdę? - spytał zdziwiony - Powinniście ją lepiej pilnować następnym razem i nie dopuścić do tego, że taka osoba chodzi swobodnie po mieście - mruknął.
Re: Parter domu
Czarownice z Salem, coś tam słyszała ale tak to jest jak się śpi na Historii Magii i się słucha jednym uchem i to jeszcze nie wszystko, a czytać o Historii nie lubiła, chyba, że była to Historia Quidditcha, bo to w końcu co innego, przynajmniej dla niej.
- Kochanych masz tych braci - mruknęła i zaczęła się zastanawiać co ma zrobić, siedzenie w spiżarce to idiotyczny pomysł dlatego musiała się stąd wydostać ale przecież teraz nie otworzy drzwi i nie wyjdzie z rudą, bo Logan urządził sobie pogawędkę z żabojadami.
- Chwyć się mnie, tutaj nie jest dobry pomysł na wyjaśnienia - powiedziała i gdy dziewczyna chwyciła ją za rękę Suzi teleportowała je do mikroskopijnego pokoju Logana na piętrze.
- Kochanych masz tych braci - mruknęła i zaczęła się zastanawiać co ma zrobić, siedzenie w spiżarce to idiotyczny pomysł dlatego musiała się stąd wydostać ale przecież teraz nie otworzy drzwi i nie wyjdzie z rudą, bo Logan urządził sobie pogawędkę z żabojadami.
- Chwyć się mnie, tutaj nie jest dobry pomysł na wyjaśnienia - powiedziała i gdy dziewczyna chwyciła ją za rękę Suzi teleportowała je do mikroskopijnego pokoju Logana na piętrze.
Re: Parter domu
Mężczyzna westchnął ciężko. Trudno powiedzieć, czy uwierzył w słowa Logana - zapewne nie - ale niezależnie od tego, nawet przez chwilę nie przestał zachowywać się grzecznie. To chyba nie był typ zbira.
- Dokładnie tak - przytaknął na słowa Logana, następnie uśmiechając się smutno. - To nie jest takie proste. Sądziliśmy, że jest pod dobrym nadzorem, ale najwyraźniej okazała się sprytniejsza od swych opiekunów... - Pokręcił głową ze zrezygnowaniem. - Znalezienie jej to nasz priorytet, ale skoro jej pan nie widział, nie będziemy więcej przeszkadzać. - Zwachał się. - Gdyby jednak się tu pojawiła, proszę dać znać, dobrze? - Wyciągnął z kieszeni wizytówkę z imieniem, nazwiskiem oraz adresem do korespondencji.
Cofnął się kilka kroków, przy okazji gromiąc drugiego mężczyznę wzrokiem nim ten zdołał się odezwać. Ostatecznie obaj skinęli głową Loganowi na pożegnanie, oddalając się w kierunku centrum miasta.
Suzanne, przenosimy się w takim razie tu
- Dokładnie tak - przytaknął na słowa Logana, następnie uśmiechając się smutno. - To nie jest takie proste. Sądziliśmy, że jest pod dobrym nadzorem, ale najwyraźniej okazała się sprytniejsza od swych opiekunów... - Pokręcił głową ze zrezygnowaniem. - Znalezienie jej to nasz priorytet, ale skoro jej pan nie widział, nie będziemy więcej przeszkadzać. - Zwachał się. - Gdyby jednak się tu pojawiła, proszę dać znać, dobrze? - Wyciągnął z kieszeni wizytówkę z imieniem, nazwiskiem oraz adresem do korespondencji.
Cofnął się kilka kroków, przy okazji gromiąc drugiego mężczyznę wzrokiem nim ten zdołał się odezwać. Ostatecznie obaj skinęli głową Loganowi na pożegnanie, oddalając się w kierunku centrum miasta.
Suzanne, przenosimy się w takim razie tu
Mistrz Gry
Re: Parter domu
Od feralnego spotkania z Connorem zakończonego bójką minęło kilkanaście dni, wszelkie obrażenia zdążyły już poznika, prócz złamania. Na prawej ręce odkąd wrócił do Whitehorse tkwił gips. Mimo, iż wcale nie musiało się to tak skończyć, to jednak wolał mugolską medycynę niż magiczną. Wczoraj miał przyjechać ojciec wraz z Agnes, więc ogarnął nieco dom i przystroił go. Na parterze domu czuć było woń żywej choinki, która zajmowała honorowe miejsce w salonie, przy kominku. Mimo tego siedział na jednej z kanap sam, wpatrując się w ogień trzaskający w kominku. Connor już wcześniej go poinformował, iż nie zjawi się w domu na święta, wszak sam mu starszy z bliźniaków powiedział, że nie jest mile widziany. Z Cherry nie wiedział co się dzieje, gdyż list, jak i zresztą poprzednie pozostawał bez odpowiedzi. Zaś dzisiaj rano dostał informację od macochy, że stan ojca znacznie się pogorszył i nie mogą wrócić do Kanady póki co. Dlatego młody Kanadyjczyk siedział, a naprzeciwko niego, na niewielkim stoliku stała karafka wypełniona do połowy rdzawym płynem i szeroka szklanka. Jednakże nie miał siły nawet wypić zawartości naczynia, nie wiedział co począć ze sobą.
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Kanada :: Whitehorse :: 194 Rainbow Road
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach