Klasa Numerologii i Starożytnych Run
+16
Monika Kruger
Charles Wilson
Cleopatra Kaligaris
Valentine Vaughn
Nevan Fraser
Aleksander Cortez
Nanette Myahmm
Suzanne Castellani
Zoja Yordanova
Genevieve White
Eva Dolarix
James Scott
Nancy Baldwin
Ian Ames
Noemi Cramer
Brennus Lancaster
20 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro V
Strona 1 z 4
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Klasa Numerologii i Starożytnych Run
W tej klasie odbywają się zajęcia z dwóch przedmiotów: Numerologii i Starożytnych Run. Sala wraz z całym zapleczem oddana pod opiekę nauczycieli tych przedmiotów.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Cramerówna opuściła kolejny dzień zajęć. Zastanawiała się ile może mieć nieobecności, nim dyrektor zdecyduje się wywalić ją ze szkoły. To nie było tak, że dziewczyna nie przejmowała się całym tym szumem wokół uczenia się, wykazywania jakichkolwiek ambicji czy poczucia obowiązku. Przejmowała się, ale na swój sposób. To znaczy, robiła względne minimum i balansowała na granicy zaliczania przedmiotów, czasami będąc o krok od oblania ich. Z dnia na dzień robiła się coraz bardziej leniwa. Może dlatego, że męczył ją ten cały przymus nauczania. Po co to komu? Mogłaby równie dobrze leżeć na łóżku i czytać kolejną bajeczną książkę. Albo nauczyć się strzelać z łuku! Albo zrobić sobie tatuaż! Poczciwy Salazarze, miała tyle pomysłów, że nie wiedziała, od którego zacząć.
Teraz jednak wydostała się z lochów i poszła szukać jakiegoś zacisznego kąta, w Slytherinie bywało wieczorami strasznie głośno. Ona jednak miała dziś dzień czytania książek. Koniecznie chciała przeczytać kolejną przygodę Willa Treaty. Odkąd odkryła "Zwiadowców" świat dla niej nie istniał. Zresztą, to właśnie pod wpływem tej powieści zapragnęła gorąco nauczyć się strzelać z łuku. Wchodząc po cichu do klasy Numerologii i Starożytnych Run (całe szczęście była otwarta!), miała nadzieję, że nikt jej nie przeszkodzi.
Teraz jednak wydostała się z lochów i poszła szukać jakiegoś zacisznego kąta, w Slytherinie bywało wieczorami strasznie głośno. Ona jednak miała dziś dzień czytania książek. Koniecznie chciała przeczytać kolejną przygodę Willa Treaty. Odkąd odkryła "Zwiadowców" świat dla niej nie istniał. Zresztą, to właśnie pod wpływem tej powieści zapragnęła gorąco nauczyć się strzelać z łuku. Wchodząc po cichu do klasy Numerologii i Starożytnych Run (całe szczęście była otwarta!), miała nadzieję, że nikt jej nie przeszkodzi.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Podejście Iana do Hogwartu i całej jego edukacji zmieniło się nieco po rozmowie z Alice. Zmiana ta była minimalna, albowiem polegała na chodzeniu na zajęcia. Oczywiście nic nowego z tego nie wynosiło do stanu jego właściwej wiedzy, ale przecież był, miał obecność i... w zasadzie to tyle. Wciąż jeszcze nie miał ostatecznej decyzji dotyczącej swojej przyszłości. Długiej, bardzo długiej przyszłości. Znaczy nie planował z góry zaplanować najbliższego wieku, ale najbliższe choćby 5 lat wypadałoby. Najlepiej myślało mu się nad tym wszystkim nocami, kiedy to szkoła opustoszała, bo wszyscy uczniowie smacznie spali w swoich dormitoriach, albo odrabiali prace domowe w Pokojach Wspólnych. Lubił wtedy błądzić po korytarzach kontemplując. W momencie kiedy słyszał na korytarzu kroki dyżurującego nauczyciela, lub woźnego wchodził do pierwszej lepszej klasy i czekał, aż dany osobnik zmieni piętro. Taktyka była dobra, więc skorzystał z niej i teraz, a kiedy zamknął za sobą drzwi od sali numerologii i starożytnych run do jego uszu dotarł odgłos bicia serca. I bynajmniej to nie było serce człowieka na korytarzu. Nie był więc tutaj sam. Odwrócił się więc i zmrużył nieco powieki na widok dość drobnej dziewczyny.
- Nie powinnaś teraz smacznie spać w swoim dormitorium, dziewczynko? - zapytał dość cicho nie odchodząc od drzwi i wciąż nasłuchując tego co się dzieje za drzwiami. Dla niego jakby na to nie spojrzeć była dziewczynką. Nawet jeśli skończyła to swoje "naście" lat.
- Nie powinnaś teraz smacznie spać w swoim dormitorium, dziewczynko? - zapytał dość cicho nie odchodząc od drzwi i wciąż nasłuchując tego co się dzieje za drzwiami. Dla niego jakby na to nie spojrzeć była dziewczynką. Nawet jeśli skończyła to swoje "naście" lat.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
- ... Pamiętaj, nikt nie oczekuje od ciebie, żebyś stał się Haltem. Przecież Halt to legenda. Nie słyszałeś? Ma trzy metry wzrostu i dusi niedźwiedzie gołymi rękami...
Will nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Rzeczywiście, Halt w królestwie...
Noemi zachichotała cicho. Faktycznie, Halt, mimo iż był nikłej postury i raczej nie rzucał się w oczy - w opowieściach książkowych wieśniaków urósł do rangi olbrzyma. Nagle jednak do jej samotni wszedł ktoś jeszcze. Zaklęła pod nosem, miała nadzieję, że do tak nietypowej klasy nikt o tej porze nie przyjdzie.
- Nie powinnaś teraz smacznie spać w swoim dormitorium, dziewczynko?
- Nie twój interes - prychnęła.
Nie mogła się oderwać od zapisanych liter, prędko więc pochyliła głowę z powrotem nad książką. Nie zastanawiała się, kto wszedł do klasy. Wystarczyło jej, że nie dostrzegła fioletowej szaty na jego ramionach ani też błyszczącej odznaki prefekta. To oznaczało więc, że na swój sposób była bezpieczna.
Rzeczywiście, Halt w królestwie Araluenu cieszył się reputacją nieomal taką, jak ujął to w żartobliwych słowach Gilan. Ci, którzy miewali z Haltem do czynienia... Noemi znów utonęła w lekturze.
Will nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Rzeczywiście, Halt w królestwie...
Noemi zachichotała cicho. Faktycznie, Halt, mimo iż był nikłej postury i raczej nie rzucał się w oczy - w opowieściach książkowych wieśniaków urósł do rangi olbrzyma. Nagle jednak do jej samotni wszedł ktoś jeszcze. Zaklęła pod nosem, miała nadzieję, że do tak nietypowej klasy nikt o tej porze nie przyjdzie.
- Nie powinnaś teraz smacznie spać w swoim dormitorium, dziewczynko?
- Nie twój interes - prychnęła.
Nie mogła się oderwać od zapisanych liter, prędko więc pochyliła głowę z powrotem nad książką. Nie zastanawiała się, kto wszedł do klasy. Wystarczyło jej, że nie dostrzegła fioletowej szaty na jego ramionach ani też błyszczącej odznaki prefekta. To oznaczało więc, że na swój sposób była bezpieczna.
Rzeczywiście, Halt w królestwie Araluenu cieszył się reputacją nieomal taką, jak ujął to w żartobliwych słowach Gilan. Ci, którzy miewali z Haltem do czynienia... Noemi znów utonęła w lekturze.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Odpowiedź dziewczęcia niezbyt zdziwiła Krukona. Mógł się założyć o kilkanaście galeonów, że jest wychowanka domu Węża, bo nie posądzałby uczennicy innego domostwa o taką szorstkość. Puchonka czy Krukonka z pewnością by się speszyła, a Gryfonka zwiałaby. Kobiety. Kroki na korytarzu ucichły, więc do jego uszu docierało jedynie bicie serca dziewczęcia, a do nozdrzy dotarł już jej zapach, który rozbudził piekło w jego gardle. Piekło, które zwykle miał pod kontrolą. Zerknął na czytającą nastolatkę. Czyżby niespodziewana kolacja? Byłoby naprawdę, naprawdę miło. Dotknął kieszeni swoich spodni... o tak, miał różdżkę. Mógł po wszystkim wymazać jej pamięć, jak gdyby nigdy nic. Z resztą, sama by była sobie winna, powinna teraz bezpiecznie spać w swoim łóżku. Podszedł do niej bliżej. Najpierw zagada, jak gdyby nigdy nic, zaczeka na odpowiedni moment.
- Co czytasz, panno "nie twój interes"? - zapytał, a w jego głosie słychać było zainteresowanie. Tak naprawdę miał to głęboko w poważaniu. Jego spojrzenie z twarzy dziewczęcia zjechało nieco niżej, na jej szyję i już szukał na niej dogodnego miejsca. Zmrużył nieco powieki. Dawno nie pił ludzkiej krwi. Zbyt dawno. Odgłos bijącego serca odbijał się echem po jego czaszce, a na jego twarzy pojawił się już ten charakterystyczny uśmieszek łowcy, który w końcu dopadł swojej ofiary.
- Co czytasz, panno "nie twój interes"? - zapytał, a w jego głosie słychać było zainteresowanie. Tak naprawdę miał to głęboko w poważaniu. Jego spojrzenie z twarzy dziewczęcia zjechało nieco niżej, na jej szyję i już szukał na niej dogodnego miejsca. Zmrużył nieco powieki. Dawno nie pił ludzkiej krwi. Zbyt dawno. Odgłos bijącego serca odbijał się echem po jego czaszce, a na jego twarzy pojawił się już ten charakterystyczny uśmieszek łowcy, który w końcu dopadł swojej ofiary.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
- Lecz co się stanie, jeśli popełnię błąd? - Will wciąż pozostawał nieprzekonany.
Gilian roześmiał się głośno.
- Błąd? Jeden błąd? Nie licz na tyle szczęścia. Będziesz popełniał błąd za błędem. Dziesiątki błędów!
Nagle ni stąd, ni z owąd stanął przed nią chłopak i ponownie wyrwał ją z magicznego świata Willa Treaty. Nie znosiła tego chyba najbardziej na świecie! Za każdym razem, gdy zaczynała czytać książkę, pojawiał się ktoś, kto przerywał jej tę czynność. A ona tak bardzo chciała się dowiedzieć, co wydarzy się dalej...
- Książkę - powiedziała na odczepnego, nie podnosząc wzroku znad lektury. Przechyliła jednak lekko książkę w swoją stronę, żeby chłopak ewentualnie sobie mógł zerknąć na okładkę. - "Zwiadowców" - dodała w końcu, chcąc oszczędzić mu cierpnie niewiedzy.
Uniosła głowę i zlustrowała go wzrokiem od góry do dołu. Wyglądał trochę jak zjawa, albo chodzący trup. Ale w tym mdłym świetle świecy, ciężko by było, żeby ktokolwiek wyglądał jak żyjący człowiek. Nie namyślając się długo, wróciła do lektury. Może sobie pójdzie...
Gilian roześmiał się głośno.
- Błąd? Jeden błąd? Nie licz na tyle szczęścia. Będziesz popełniał błąd za błędem. Dziesiątki błędów!
Nagle ni stąd, ni z owąd stanął przed nią chłopak i ponownie wyrwał ją z magicznego świata Willa Treaty. Nie znosiła tego chyba najbardziej na świecie! Za każdym razem, gdy zaczynała czytać książkę, pojawiał się ktoś, kto przerywał jej tę czynność. A ona tak bardzo chciała się dowiedzieć, co wydarzy się dalej...
- Książkę - powiedziała na odczepnego, nie podnosząc wzroku znad lektury. Przechyliła jednak lekko książkę w swoją stronę, żeby chłopak ewentualnie sobie mógł zerknąć na okładkę. - "Zwiadowców" - dodała w końcu, chcąc oszczędzić mu cierpnie niewiedzy.
Uniosła głowę i zlustrowała go wzrokiem od góry do dołu. Wyglądał trochę jak zjawa, albo chodzący trup. Ale w tym mdłym świetle świecy, ciężko by było, żeby ktokolwiek wyglądał jak żyjący człowiek. Nie namyślając się długo, wróciła do lektury. Może sobie pójdzie...
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Dziewczę jawnie miało go w nosie. On jednak był jawnie zainteresowany jej osobą. Bicie serca wprawiało go w swego rodzaju trans, a pieczenie w gardle sprawiało już jawny ból. Potrzebował do swojej egzystencji ludzkiej krwi. Królik, wiewiórka czy sztuczna krew wystarczyły, żeby przeżyć, ale to nie to samo. Jego klątwa polegała na tym, że w jego diecie musiała pojawić się ludzka krew. Nie słuchał już tego co do niego mówi, ani nie zwracał uwagi na książkę którą trzymała w rękach. Podszedł jeszcze bliżej i pochylił się nad nią* tak bardziej za jej plecami. W pewnym momencie po prostu nie wytrzymał i jedną dłonią zakrył jej usta, aby jej krzyk nikogo nie ściągnął, a drugą sięgnął po różdżkę. Zęby, wampirze kiełki wbiły się w jej szyję i zaczął pić i pić i pić. Słodka krew młodej była jak balsam dla jego gardła. Cudownie. Potrzebował tego. Wiedział też, że musi ją zostawić żywą, inaczej będzie z nim źle. Każda przyjemność ma swój koniec. Z bólem oderwał się więc od jej szyi w odpowiednim momencie. Zlizał jeszcze tą krew, która spłynęła z niewielkiej ranki.
- Obliviate. - mruknął przystawiając różdżkę do jej głowy. Puszczając już jej usta. W myślach określił okres czasu jaki dziewczę ma puścić w niepamięć, po czym w wampirzym tempie opuścił pomieszczenie zostawiając Ślizgonkę przytomną, z wyczyszczoną pamięcią i śladem po ugryzieniu wampira na szyi. Jakby nigdy go tutaj nie było.
*z góry założyłem, że siedzi w ławce (:
- Obliviate. - mruknął przystawiając różdżkę do jej głowy. Puszczając już jej usta. W myślach określił okres czasu jaki dziewczę ma puścić w niepamięć, po czym w wampirzym tempie opuścił pomieszczenie zostawiając Ślizgonkę przytomną, z wyczyszczoną pamięcią i śladem po ugryzieniu wampira na szyi. Jakby nigdy go tutaj nie było.
*z góry założyłem, że siedzi w ławce (:
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Ślizgonka nie spodziewałaby się tego, nawet gdyby uważniej przyjrzała się brunetowi. Zamiast dalej czytać wywód Gilana, nagle jej usta zasłoniła jego dłoń, a on sam bezpardonowo wbił się w jej szyję.
Chciała krzyknąć. Nie dlatego, że się bała (choć bała się przeraźliwie), ale dlatego, że wszystko wydarzyło się nagle. Jednak wydobywający się z jej krtani krzyk został stłumiony mocno zaciśniętą ręką chłopaka.
Umrę tutaj, jak nic umrę...
Teraz się trochę przestraszyła. Jeśli umrze, nigdy więcej nie będzie mogła wymyślać Vincentowi, jak bardzo jest namolny i natrętny, ani że jest zbyt surowy, ani też, że za bardzo się wszystkim przejmuje. Że ona przecież ma już swoje naście lat i świetnie wie, co robi. Ani, że... mimo wszystko go kocha, bo jest jej bratem i się nią opiekuje.
Przestań! Co robisz?!
Nie powie Corneli, że jest fantastyczną siostrą, najlepsza pod słońcem, która zawsze ma dla niej czas. I która nigdy, przenigdy na nią nie narzeka. Nie przytuli się do niej, ani nie pociągnie ją za włosy... A ona jej nigdy nie obroni przed gniewem Vincenta.
PRZESTAŃ!
I przestał. Nagle. Tak zwyczajnie. Noemi przymknęła oczy nie wierząc w swoje szczęście. Żyła.
W tym czasie chłopak przystawił jej różdżkę do głowy i wypowiedział zaklęcie. Gdy Noemi ponownie otworzyła oczy, była sama w pustej klasie, a przed nią leżała otwarta książka. Nie wiedziała, dlaczego ją odłożyła na bok. Przecież historia Willa była fascynująca!
- Gdzie skończyłam... - zastanowiła się, unosząc dłoń do szyi. Przejechała po niej dłonią i poczuła pod opuszkami dwie małe ranki. Zmarszczyła nieznacznie brwi, próbując przypomnieć sobie, kiedy się skaleczyła. Wzruszyła jednak ramionami. Chciała czytać dalej, ale czuła się dziwnie zmęczona, jakby przebiegła co najmniej sześć mil. Zamknęła więc książkę, zaznaczając miejsce, w którym chyba ostatnio skończyła i wróciła do dormitorium. A tam, gdy tylko położyła się na łóżku, momentalnie usnęła.
// btw, ile czasu to ugryzienie będzie widoczne?
Chciała krzyknąć. Nie dlatego, że się bała (choć bała się przeraźliwie), ale dlatego, że wszystko wydarzyło się nagle. Jednak wydobywający się z jej krtani krzyk został stłumiony mocno zaciśniętą ręką chłopaka.
Umrę tutaj, jak nic umrę...
Teraz się trochę przestraszyła. Jeśli umrze, nigdy więcej nie będzie mogła wymyślać Vincentowi, jak bardzo jest namolny i natrętny, ani że jest zbyt surowy, ani też, że za bardzo się wszystkim przejmuje. Że ona przecież ma już swoje naście lat i świetnie wie, co robi. Ani, że... mimo wszystko go kocha, bo jest jej bratem i się nią opiekuje.
Przestań! Co robisz?!
Nie powie Corneli, że jest fantastyczną siostrą, najlepsza pod słońcem, która zawsze ma dla niej czas. I która nigdy, przenigdy na nią nie narzeka. Nie przytuli się do niej, ani nie pociągnie ją za włosy... A ona jej nigdy nie obroni przed gniewem Vincenta.
PRZESTAŃ!
I przestał. Nagle. Tak zwyczajnie. Noemi przymknęła oczy nie wierząc w swoje szczęście. Żyła.
W tym czasie chłopak przystawił jej różdżkę do głowy i wypowiedział zaklęcie. Gdy Noemi ponownie otworzyła oczy, była sama w pustej klasie, a przed nią leżała otwarta książka. Nie wiedziała, dlaczego ją odłożyła na bok. Przecież historia Willa była fascynująca!
- Gdzie skończyłam... - zastanowiła się, unosząc dłoń do szyi. Przejechała po niej dłonią i poczuła pod opuszkami dwie małe ranki. Zmarszczyła nieznacznie brwi, próbując przypomnieć sobie, kiedy się skaleczyła. Wzruszyła jednak ramionami. Chciała czytać dalej, ale czuła się dziwnie zmęczona, jakby przebiegła co najmniej sześć mil. Zamknęła więc książkę, zaznaczając miejsce, w którym chyba ostatnio skończyła i wróciła do dormitorium. A tam, gdy tylko położyła się na łóżku, momentalnie usnęła.
// btw, ile czasu to ugryzienie będzie widoczne?
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Nancy dostała rano sowę od Jamesa, w której prosił o spotkanie z nią. O mało nie umarła kiedy przeczytała notkę wypisaną brzydkim pismem Krukona. Zwykle unikał jej jak ognia, najchętniej odganiając się od niej kijem, a dzisiaj ot tak poprosił o spotkanie? Stało się coś, była tego bardziej niż pewna. Biorąc dodatkowo pod uwagę jej ostatnią, mroczną i niejasną wizję, było to bardzo możliwe.
Czarnowłosa w nieco za dużym swetrze z dużym emblematem Godryka Gryffindora na klatce piersiowej udała się na umówione miejsce spotkania, wybierając naturalnie klasę starożytnych run, które wybrała jako fakultet w szóstej i siódmej klasie.
Z łatwością czytała zdania napisane w języku starożytnych wypisane na ścianach złotą farbą: w dużej mierze sentencje i mądrości życiowe, ale także imiona i nazwiska. Usiadła na ławce w pierwszym rzędzie, z niepokojem oczekując nadejścia Jamesa, czytając na głos napisy w pradawnej mowie.
Czarnowłosa w nieco za dużym swetrze z dużym emblematem Godryka Gryffindora na klatce piersiowej udała się na umówione miejsce spotkania, wybierając naturalnie klasę starożytnych run, które wybrała jako fakultet w szóstej i siódmej klasie.
Z łatwością czytała zdania napisane w języku starożytnych wypisane na ścianach złotą farbą: w dużej mierze sentencje i mądrości życiowe, ale także imiona i nazwiska. Usiadła na ławce w pierwszym rzędzie, z niepokojem oczekując nadejścia Jamesa, czytając na głos napisy w pradawnej mowie.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Po przeczytaniu listu od dziadka, James musiał pomyśleć. Emocje, które ów sowa wywołała były dość niezrozumiałe dla chłopca. Złość, zdenerwowani, strach, to zdecydowanie zbyt wiele. Naskrobał szybko liścik do Nancy i podrzucił jej wykorzystując tą samą sowę, która przyniosła mu wiadomość, po czym 'ewakuował' się z wielkiej sali.
Umiejętność przemiany w ptaka była niesamowicie przydatna w takich chwilach. Młodzieniec mógł się kompletnie wyalienować siedząc na czubku wierzy astronomicznej. Co prawda nie potrafił jeszcze dobrze latać - okazało się to cholernie trudną czynnością! - jednak zyskiwał w tym coraz większą wprawę.
Cisza i spokój. Tak jak lubił.
Porwano mu dziecko. Po co? Dla okupu ryzykować tak wiele? Scottowie byli potężną rodziną zaopatrzoną w tony złota i masę znajomości. Ponoć zdesperowani ludzie zdolni są do wszystkiego...Jakkolwiek, nie ma sensu panikować. Jeszcze nic nie wiadomo.
Gdy wybiła godzina 16:30, James rozłożył skrzydła i szybując zaczął zniżać lot tak, aby na końcu wylądować na parapecie należącym do klasy numerologii. Na szczęście okno było otwarte, więc ptak-Scott był wstanie przecisnąć się przez dość spora szparę, zeskoczyć zgrabnie na ziemię i przemienić się w człowieka.
- Witaj - mruknął w stronę małej Nancy - Jak się czujesz?
Wbrew pozorom ostatnie pytanie było przemyślane. Krukon musiał powiedzieć jej o porwaniu używając odpowiednich słów. Inaczej panna Baldwin może zachować się, cóż... nierozważnie. W sumie był to jeden z powodów, dla których James nie powiadomił jej od razu. Znając życie, Gryfonka zawyłaby przeraźliwie i złapawszy osobę siedzącą tuż obok za kar, zaczęłaby uderzać głową ów pechowca o blat stołu krzycząc przy tym: 'DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO(...)'. Rzecz jasna każdemu z tych słów akompaniowało by głośne uderzenie.
Umiejętność przemiany w ptaka była niesamowicie przydatna w takich chwilach. Młodzieniec mógł się kompletnie wyalienować siedząc na czubku wierzy astronomicznej. Co prawda nie potrafił jeszcze dobrze latać - okazało się to cholernie trudną czynnością! - jednak zyskiwał w tym coraz większą wprawę.
Cisza i spokój. Tak jak lubił.
Porwano mu dziecko. Po co? Dla okupu ryzykować tak wiele? Scottowie byli potężną rodziną zaopatrzoną w tony złota i masę znajomości. Ponoć zdesperowani ludzie zdolni są do wszystkiego...Jakkolwiek, nie ma sensu panikować. Jeszcze nic nie wiadomo.
Gdy wybiła godzina 16:30, James rozłożył skrzydła i szybując zaczął zniżać lot tak, aby na końcu wylądować na parapecie należącym do klasy numerologii. Na szczęście okno było otwarte, więc ptak-Scott był wstanie przecisnąć się przez dość spora szparę, zeskoczyć zgrabnie na ziemię i przemienić się w człowieka.
- Witaj - mruknął w stronę małej Nancy - Jak się czujesz?
Wbrew pozorom ostatnie pytanie było przemyślane. Krukon musiał powiedzieć jej o porwaniu używając odpowiednich słów. Inaczej panna Baldwin może zachować się, cóż... nierozważnie. W sumie był to jeden z powodów, dla których James nie powiadomił jej od razu. Znając życie, Gryfonka zawyłaby przeraźliwie i złapawszy osobę siedzącą tuż obok za kar, zaczęłaby uderzać głową ów pechowca o blat stołu krzycząc przy tym: 'DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO(...)'. Rzecz jasna każdemu z tych słów akompaniowało by głośne uderzenie.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Niczego nieświadoma Nancy wlepiała wzrok w drzwi, podczas kiedy James pojawił się zupełnie z innej strony. Kiedy do pomieszczenia wleciał czarny, nieprzyjemny dla oka kruk, Nancy omal nie stoczyła się z ławki. Ta szalona dziewczyna z Gryffindoru nie bała się niczego oprócz ptaków. I duchów. Już chciała natrzeć na ptaszysko krzesłem lub czymś ciężkim, ale ono w porę zmieniło się w człowieka, a konkretniej - w Jamesa. Zamrugała szybko powiekami. Kilkakrotnie.
- Co się właśnie stało? - zapytała głupkowato, wbijając wzrok swoich nienaturalnie fiołkowych oczu w posępną twarz Krukona. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, ze potrafisz takie coś? - Dodała, robiąc w powietrzu dziwny gest rękami.
Jego pytanie zbiło ją nieco z pantałyku. Przez chwilę analizowała swój stan ducha, po czym uznała, że czuje się dobrze na ciele i na duchu.
- Wszystko dobrze - rzekła, wzruszając wątłymi ramionami. - Dlaczego pytasz?
Spojrzała na James ukradkiem, nadal siedząc na blacie ławki i machając lekko jedną nogą. Wtem przypomniała jej się mroczna wizja, która nawiedziła ją kilka dni temu.
- Miałam ostatnio dziwną wizję - zaczęła, jednak po chwili uznała, że może lepiej nie mówić mu o tym jak staje się panem młodym z koszmaru, w którym krwawi z oczu. - Chociaż w sumie nic takiego.
- Co się właśnie stało? - zapytała głupkowato, wbijając wzrok swoich nienaturalnie fiołkowych oczu w posępną twarz Krukona. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, ze potrafisz takie coś? - Dodała, robiąc w powietrzu dziwny gest rękami.
Jego pytanie zbiło ją nieco z pantałyku. Przez chwilę analizowała swój stan ducha, po czym uznała, że czuje się dobrze na ciele i na duchu.
- Wszystko dobrze - rzekła, wzruszając wątłymi ramionami. - Dlaczego pytasz?
Spojrzała na James ukradkiem, nadal siedząc na blacie ławki i machając lekko jedną nogą. Wtem przypomniała jej się mroczna wizja, która nawiedziła ją kilka dni temu.
- Miałam ostatnio dziwną wizję - zaczęła, jednak po chwili uznała, że może lepiej nie mówić mu o tym jak staje się panem młodym z koszmaru, w którym krwawi z oczu. - Chociaż w sumie nic takiego.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Dopiero teraz dotarło do James'a jak nierozważnie postąpił. Nancy wierzy we wszystkie omeny i złe znaki, a chłopak był pewien, że Kruk do dobrych nie należał.
- Cóż... - Chłopak zastanowił się przez chwilę - Nie pytałaś o TAKIE COŚ - On również wykonał ów gest. Bardzo inteligentnie panie Scott, bardzo!
'Nic takiego?' Z tego co Krukon się orientował, każda wizja panny Baldwin była bardzo ważna. Przede wszystkim dla niej samej. Nie wierzył więc, iż tym razem, to było bez znaczenia. Kto wie, może przewidziała uprowadzenie dzieciaka. Wtedy może byłaby bardziej przygotowana! Albo widziałaby twarz porywacza!
- Chętnie posłucham - powiedział ochoczo. Lepiej odwlec złą wiadomość!
Oto nadszedł czas, w który to miał wytłumaczyć co się stało z ich dzieckiem. Ponura informacja dostarczona przez ponurą osobę. Co za ironia losu...
- Dostałem sowę od Jeremiego. Jest w ministerstwie. Twierdzi, że ktoś porwał Juniora - mruknął patrząc kobiecinie prosto w oczęta. Poczuł, że wybuch nastąpi za kilka sekund. Ratuj się kto może, cholera!
- Cóż... - Chłopak zastanowił się przez chwilę - Nie pytałaś o TAKIE COŚ - On również wykonał ów gest. Bardzo inteligentnie panie Scott, bardzo!
'Nic takiego?' Z tego co Krukon się orientował, każda wizja panny Baldwin była bardzo ważna. Przede wszystkim dla niej samej. Nie wierzył więc, iż tym razem, to było bez znaczenia. Kto wie, może przewidziała uprowadzenie dzieciaka. Wtedy może byłaby bardziej przygotowana! Albo widziałaby twarz porywacza!
- Chętnie posłucham - powiedział ochoczo. Lepiej odwlec złą wiadomość!
Oto nadszedł czas, w który to miał wytłumaczyć co się stało z ich dzieckiem. Ponura informacja dostarczona przez ponurą osobę. Co za ironia losu...
- Dostałem sowę od Jeremiego. Jest w ministerstwie. Twierdzi, że ktoś porwał Juniora - mruknął patrząc kobiecinie prosto w oczęta. Poczuł, że wybuch nastąpi za kilka sekund. Ratuj się kto może, cholera!
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Miała wypytywać o rzeczy, o których nie miała prawa mieć pojęcia? To byłoby dziwne nawet jak na nią!
- Nieważne. To nie zmienia faktu, że powinieneś kiedyś o tym wspomnieć - rzekła, wzruszając wątłymi ramionami po raz kolejny. Skoro nie wiedziała tak istotnej rzeczy, to ilu jeszcze nie wiedziała?
- Jak już powiedziałam, to nic takiego, ale skoro naciskasz - westchnęła cicho, starając sobie przypomnieć każdy, najdrobniejszy nawet szczegół. - Była to może jakaś ceremonia, ślub połączony z pogrzebem? Wyglądało jak ślub, ale nastrój i muzyka była zdecydowanie pogrzebowa. Pojawił się tam mężczyzna w bieli, którego nie znam. Też tam byłeś w takim wysokim cylindrze i na końcu no... pociekła Ci krew z oczu - dodała, krzywiąc się lekko na tę niezbyt optymistyczną pointę. Wizja jak z horroru, czyli w głowie panny Baldwin dzień jak co dzień.
Po jego kolejnych słowach Gryfonka miała wrażenie, że się przesłyszała. Zastygła na moment, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.
- Porwali, że kogo?! - Krzyknęła, zeskakując z ławki, na której siedziała. - JUNIORA?!
Przeszła dwa kroki w tę, a potem z powrotem. Pod jej czarną głową kotłowały się tysiące myśli. Bez zastanowienia pisnęła przeciągle jak wariatka i jednym ruchem dłoni zrzuciła stertę ksiązek, ktore stały na biurku nauczyciela, na ziemię.
- Mieliście go pilnować! Twoja rodzina miała go pilnować - mówiła, podchodząc do Jamesa, kładąc mu ręce na ramionach i potrząsając nim energicznie. - Jak to się w ogóle mogło stać? Kto to zrobił?! Twoja matka go nie pilnowała! - Odsunęła się od niego, odwracając do niego plecami. Stała tak dłuższą chwilę, po czym odwróciła się ponownie.
- Co teraz zrobimy?
- Nieważne. To nie zmienia faktu, że powinieneś kiedyś o tym wspomnieć - rzekła, wzruszając wątłymi ramionami po raz kolejny. Skoro nie wiedziała tak istotnej rzeczy, to ilu jeszcze nie wiedziała?
- Jak już powiedziałam, to nic takiego, ale skoro naciskasz - westchnęła cicho, starając sobie przypomnieć każdy, najdrobniejszy nawet szczegół. - Była to może jakaś ceremonia, ślub połączony z pogrzebem? Wyglądało jak ślub, ale nastrój i muzyka była zdecydowanie pogrzebowa. Pojawił się tam mężczyzna w bieli, którego nie znam. Też tam byłeś w takim wysokim cylindrze i na końcu no... pociekła Ci krew z oczu - dodała, krzywiąc się lekko na tę niezbyt optymistyczną pointę. Wizja jak z horroru, czyli w głowie panny Baldwin dzień jak co dzień.
Po jego kolejnych słowach Gryfonka miała wrażenie, że się przesłyszała. Zastygła na moment, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.
- Porwali, że kogo?! - Krzyknęła, zeskakując z ławki, na której siedziała. - JUNIORA?!
Przeszła dwa kroki w tę, a potem z powrotem. Pod jej czarną głową kotłowały się tysiące myśli. Bez zastanowienia pisnęła przeciągle jak wariatka i jednym ruchem dłoni zrzuciła stertę ksiązek, ktore stały na biurku nauczyciela, na ziemię.
- Mieliście go pilnować! Twoja rodzina miała go pilnować - mówiła, podchodząc do Jamesa, kładąc mu ręce na ramionach i potrząsając nim energicznie. - Jak to się w ogóle mogło stać? Kto to zrobił?! Twoja matka go nie pilnowała! - Odsunęła się od niego, odwracając do niego plecami. Stała tak dłuższą chwilę, po czym odwróciła się ponownie.
- Co teraz zrobimy?
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
James'a nic by nie zaskoczyło - jeśli chodzi o małą Nancy. Nawet pytania na temat rzeczy, o których nie powinna mieć pojęcia.
- Na swoją obronę powiem, że opanowałem to zaledwie kilka dni temu. Może trochę ponad tydzień - Tym razem nie kłamał! Jeszcze dziesięć dni temu nie mógł poradzić sobie z pełną transformacją.
Scott wysłuchał opowieści Gryfonki w ciszy. Miał być miły, a podejrzewał, że podzielenie się tym z kimś wiele dla niej znaczyło. Chyba...
- Może to nie była jakaś zła wizja, tylko wesele w moim stylu! - zawołał siląc się na żartobliwy ton, ale nie bardzo mu to wyszło. Fajny obrazek. James starający się żartować.
Tak jak Krukon podejrzewał. Umysł Gryfonki eksplodował. Niestety nie dosłownie. Wtedy przynajmniej byłaby spokojniejsza.
- Nie mam pojęcia kto go porwał, w jaki sposób, ani dlaczego. Jak Jeremy dowie się czegoś więcej, to pewnie pojawi się sowa - mruknął - Co zrobimy? Ty zostajesz w zamku, a ja... cóż, ja wiem co mam do zrobienia...
Gdy tylko dowie się czegoś więcej, to wyruszy na poszukiwania. Jeśli nie w dzień, to nocami. Nie będzie czekał z założonymi rękoma. Miał w końcu zatroszczyć się o tego dzieciaka.
- Na swoją obronę powiem, że opanowałem to zaledwie kilka dni temu. Może trochę ponad tydzień - Tym razem nie kłamał! Jeszcze dziesięć dni temu nie mógł poradzić sobie z pełną transformacją.
Scott wysłuchał opowieści Gryfonki w ciszy. Miał być miły, a podejrzewał, że podzielenie się tym z kimś wiele dla niej znaczyło. Chyba...
- Może to nie była jakaś zła wizja, tylko wesele w moim stylu! - zawołał siląc się na żartobliwy ton, ale nie bardzo mu to wyszło. Fajny obrazek. James starający się żartować.
Tak jak Krukon podejrzewał. Umysł Gryfonki eksplodował. Niestety nie dosłownie. Wtedy przynajmniej byłaby spokojniejsza.
- Nie mam pojęcia kto go porwał, w jaki sposób, ani dlaczego. Jak Jeremy dowie się czegoś więcej, to pewnie pojawi się sowa - mruknął - Co zrobimy? Ty zostajesz w zamku, a ja... cóż, ja wiem co mam do zrobienia...
Gdy tylko dowie się czegoś więcej, to wyruszy na poszukiwania. Jeśli nie w dzień, to nocami. Nie będzie czekał z założonymi rękoma. Miał w końcu zatroszczyć się o tego dzieciaka.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Była to jedyna i uzasadniona obrona, która była do przyjęcia przez Nancy. Kiwnęła lekko głową w geście "usprawiedliwienie przyjęte" i westchnąwszy, rzekła:
- To bardzo fajne... Gratuluję, pewnie nie było łatwo.
Baldwin nie miała bladego pojęcia o transmutacji ani złożonej sztuce animagii, ale wiedziała na pewno, ze każde osiągnięcie wymaga pracy. Wiedziała, że Scott jest mądrą i inteligentną bestią (w przeciwieństwie do niej), ale nie sądziła, że potrafi ten dar spożytkować.
- Czyli co? Nic nie wiadomo? Żadnych żądań, wieści, nic? Jak on mógł nas tak zostawić bez żadnych informacji? Co dokładnie napisał? Muszę wiedzieć wszystko! - Ponaglała go nie tylko słowami, ale dorzuciła do kompletu swoje wyczekujące spojrzenie maniaka. Nadal chodziła w tę i z powrotem, krążąc jak krążownik Aurora dookoła Jamesa, który tkwił w miejscu jak kołek. Jego słowa początkowo wleciały jej jednym uchem, a wyleciały drugim, ale po czasie dotarł do niej sens jego słów. Ona zostaje w zamku, a on co..? Ucieka najpewniej.
- Co? Wykluczone. Chcę iść z tobą - powiedziała bez namysłu, ale po chwili dodała: - Albo nie. Ja zostaję w zamku i ty też zostajesz w zamku. Chcesz żeby cię wydalili ze szkoły? Nie możesz iść! Na pewno porwali go jacyś źli ludzie, którzy chcą wam zrobić krzywdę. A jeśli to pułapka? Jeśli tutaj nie chodzi o Juniora, a chcą dorwać twojego dziadka lub, co gorsza, CIEBIE? Nie możesz iść - rzekła, panikując histerycznie i przyklejając się do Jamesa jak ośmiornica do swojej ofiary.
Może było to nieco dziwne i spaczone myślenie, ale fakt faktem, zależało jej bardziej na Jamesie aniżeli na niemowlęciu, które kilka tygodni temu przyszło za jej sprawą na świat.
- To bardzo fajne... Gratuluję, pewnie nie było łatwo.
Baldwin nie miała bladego pojęcia o transmutacji ani złożonej sztuce animagii, ale wiedziała na pewno, ze każde osiągnięcie wymaga pracy. Wiedziała, że Scott jest mądrą i inteligentną bestią (w przeciwieństwie do niej), ale nie sądziła, że potrafi ten dar spożytkować.
- Czyli co? Nic nie wiadomo? Żadnych żądań, wieści, nic? Jak on mógł nas tak zostawić bez żadnych informacji? Co dokładnie napisał? Muszę wiedzieć wszystko! - Ponaglała go nie tylko słowami, ale dorzuciła do kompletu swoje wyczekujące spojrzenie maniaka. Nadal chodziła w tę i z powrotem, krążąc jak krążownik Aurora dookoła Jamesa, który tkwił w miejscu jak kołek. Jego słowa początkowo wleciały jej jednym uchem, a wyleciały drugim, ale po czasie dotarł do niej sens jego słów. Ona zostaje w zamku, a on co..? Ucieka najpewniej.
- Co? Wykluczone. Chcę iść z tobą - powiedziała bez namysłu, ale po chwili dodała: - Albo nie. Ja zostaję w zamku i ty też zostajesz w zamku. Chcesz żeby cię wydalili ze szkoły? Nie możesz iść! Na pewno porwali go jacyś źli ludzie, którzy chcą wam zrobić krzywdę. A jeśli to pułapka? Jeśli tutaj nie chodzi o Juniora, a chcą dorwać twojego dziadka lub, co gorsza, CIEBIE? Nie możesz iść - rzekła, panikując histerycznie i przyklejając się do Jamesa jak ośmiornica do swojej ofiary.
Może było to nieco dziwne i spaczone myślenie, ale fakt faktem, zależało jej bardziej na Jamesie aniżeli na niemowlęciu, które kilka tygodni temu przyszło za jej sprawą na świat.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
- Nie było tak źle - odrzekł zmieszany. Czy przypadkiem nie był to pierwszy raz, kiedy to ktoś pochwalił James'a? Tak szczerze i bez kpiny? Chyba tak!
Widocznie słowa Nancy wypowiedziane na weselu trafiły do chłopaka. Krukon zaczął się mniej opierniczać - od początku roku dokuczał ślizgonom. Brawo Scott!
Chłopak dał Gryfonce kartkę - a raczej została mu wyrwana, bo gdy tylko wyciągnął zawiniątko, panna Baldwin, niczym bestia, rzuciła się jak na zwierzynę.
- Wiem tyle co Ty - mruknął - Pewnie niebawem cała filia aurorów zostanie postawiona na nogi. Znasz moją matkę. Nie popuści.
Chciał ją jakoś pocieszyć i uspokoić. Nie wierzył, że dzieciakowi coś się stanie. Nikt nie porywa noworodka, żeby się nad nim pastwić. Tu NA PEWNO chodzi o coś innego.
(...) chcą dorwać twojego dziadka lub, co gorsza, CIEBIE? Nie możesz iść.
James uśmiechnął się ponuro.
-To z pewnością chodzi o dziadka, albo o mnie. Ewentualnie o pieniądze. Teoretycznie plan genialny. Porwać gówniarza i dostać paręset tysięcy galeonów. Jednak w praktyce wygląda to inaczej. To takie robienie sobie wrogów na siłę. Jestem pewny, że nawet mugole będą szukali dzieciaka. Nie mówiąc już o łowcach głów, których w Europie nie brakuje.
I znowu się do niego kleiła. Nie to, żeby Gryfonka go nie pociągała, jednak awersja do kobiet wciąż była silna w tym młodzieńcu! Cóż mógł zrobić, brutalnie i trochę po chamsku zmienił się w Kruka i - ledwo, bo ledwo - wyleciał z klasy.
Widocznie słowa Nancy wypowiedziane na weselu trafiły do chłopaka. Krukon zaczął się mniej opierniczać - od początku roku dokuczał ślizgonom. Brawo Scott!
Chłopak dał Gryfonce kartkę - a raczej została mu wyrwana, bo gdy tylko wyciągnął zawiniątko, panna Baldwin, niczym bestia, rzuciła się jak na zwierzynę.
- Wiem tyle co Ty - mruknął - Pewnie niebawem cała filia aurorów zostanie postawiona na nogi. Znasz moją matkę. Nie popuści.
Chciał ją jakoś pocieszyć i uspokoić. Nie wierzył, że dzieciakowi coś się stanie. Nikt nie porywa noworodka, żeby się nad nim pastwić. Tu NA PEWNO chodzi o coś innego.
(...) chcą dorwać twojego dziadka lub, co gorsza, CIEBIE? Nie możesz iść.
James uśmiechnął się ponuro.
-To z pewnością chodzi o dziadka, albo o mnie. Ewentualnie o pieniądze. Teoretycznie plan genialny. Porwać gówniarza i dostać paręset tysięcy galeonów. Jednak w praktyce wygląda to inaczej. To takie robienie sobie wrogów na siłę. Jestem pewny, że nawet mugole będą szukali dzieciaka. Nie mówiąc już o łowcach głów, których w Europie nie brakuje.
I znowu się do niego kleiła. Nie to, żeby Gryfonka go nie pociągała, jednak awersja do kobiet wciąż była silna w tym młodzieńcu! Cóż mógł zrobić, brutalnie i trochę po chamsku zmienił się w Kruka i - ledwo, bo ledwo - wyleciał z klasy.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Wprawdzie do lekcji pozostało jeszcze trochę czasu, ale Eva i tak postanowiła już zasiąść za biurkiem i obmyślić przebieg lekcji. Najpierw przywita się ze wszystkimi (zakładając, ze ktokolwiek przyjdzie), walnie jakiś kawał, porozmawia chwilkę na luzie i dopiero wtedy rozpocznie lekcję organizacyjną. Tak, grunt to dobrze zacząć. Miała nadzieję, że ktoś się pojawi. Naprawdę tylko jedna osoba. Czy to tak dużo? Eva westchnęła jeszcze raz w myślach układając przebieg lekcji.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Genevieve tego dnia strasznie była znudzona wszelkimi zajęciami, ale postanowiła poczłapać na piąte piętro na zajęcia ze Starożytnych run. Gdy weszła do klasy zobaczyła, że nikogo nie ma oprócz nauczycielki.
-Dzień dobry Pani. - przywitała kobietę siedzącą za biurkiem szczerym uśmiechem. Przez chwilę zastanawiała się czy tylko ona będzie. - Jest Pani naszą nową nauczycielką? Mam na imię Genevieve, uczęszczam do szóstej klasy i jestem z Hufflepuffu – zaczęła nawijać jak katarynka. Zawsze tak miała kiedy była lekko poddenerwowana. Do tej pory w Hogwarcie nie było jeszcze Starożytnych run i dziewczyna nie wiedziała czy zdoła podołać wyzwaniom jakie czekały na nią na tych zajęciach.
-Dzień dobry Pani. - przywitała kobietę siedzącą za biurkiem szczerym uśmiechem. Przez chwilę zastanawiała się czy tylko ona będzie. - Jest Pani naszą nową nauczycielką? Mam na imię Genevieve, uczęszczam do szóstej klasy i jestem z Hufflepuffu – zaczęła nawijać jak katarynka. Zawsze tak miała kiedy była lekko poddenerwowana. Do tej pory w Hogwarcie nie było jeszcze Starożytnych run i dziewczyna nie wiedziała czy zdoła podołać wyzwaniom jakie czekały na nią na tych zajęciach.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Wreszcie. Pomyślała Eva, gdy próg klasy przekroczyła pewna uczennica.
-Witaj, moja droga. Cieszę się, że cię widzę. Nazywam się Eva Dolarix i jestem twoją nową nauczycielką starożytnych run. Mam nadzieję, że ten przedmiot ci się spodoba. Poczekamy jeszcze chwilę, żeby zobaczyć czy ktoś się zjawi. Proszę, usiądź gdzie tylko ci się podoba.- powiedziała, gdy tamta się przedstawiła. Naprawdę miała nadzieję, że to nie będzie jej cała klasa.
-Witaj, moja droga. Cieszę się, że cię widzę. Nazywam się Eva Dolarix i jestem twoją nową nauczycielką starożytnych run. Mam nadzieję, że ten przedmiot ci się spodoba. Poczekamy jeszcze chwilę, żeby zobaczyć czy ktoś się zjawi. Proszę, usiądź gdzie tylko ci się podoba.- powiedziała, gdy tamta się przedstawiła. Naprawdę miała nadzieję, że to nie będzie jej cała klasa.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Ktoś mógłby powiedzieć, że na siódmym roku powinno być więcej rzeczy do robienia, niż chodzenie na zajęcia ze Starożytnych Run, ale Zoję to po prostu rajcowało. Wszystko co nie miało związku z machaniem różdżką, a odnosiło się do historii było ciekawe. A w numerologii najfajniejsze było to, że mugole też ją doskonale znają i jest to dla nich sztuka oparta na zasadzie prawdopodobieństwa.
Gryfonka weszła do klasy lekko spóźniona, ale od razu przeprosiła nową nauczycielkę. Uśmiechnęła się do niej promiennie, a potem zasiadła przy wolnej ławce, która znajdowała się gdzieś po środku sali. Wyjęła ze skórzanej listonoszki swoje podręczniki i zeszyt do notatek.
Gryfonka weszła do klasy lekko spóźniona, ale od razu przeprosiła nową nauczycielkę. Uśmiechnęła się do niej promiennie, a potem zasiadła przy wolnej ławce, która znajdowała się gdzieś po środku sali. Wyjęła ze skórzanej listonoszki swoje podręczniki i zeszyt do notatek.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
-Witaj. Nic się nie stało. Frekwencja nam dziś nie dopisuje.- Eva posłała wesoły uśmiech drugiej z uczennic. Niech nawet się spóźniają-byleby przychodzili. pomyślała kobieta, pocieszając się w duchu. Postanowiła mimo wszystko jeszcze kilka minut poczekać. A może gdzieś w zamku jakiś uczeń biegnie spóźniony na jej lekcję? Marzenie.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Dobra, lepszy rydz niż nic. Pomyślała spoglądając na klasę. Dłużej już nie mogła czekać i miała nadzieję, że ten uczeń, który biegnie spóźniony na starożytne runy, nie będzie miał za to na nią focha. Wstała od biurka i przemówiła głośno, wyraźnie i z uśmiechem na twarzy (po części improwizowanym, po części szczerym):
-Witam was, moje drogie, na pierwszej lekcji starożytnych run. Mam nadzieję, że obie wyrazicie chęć do nauki tego przedmiotu. Jednak my się nie znamy, a skoro mamy ze sobą spędzić sporo czasu, chyba wypadałoby się poznać, prawda? Otóż ja nazywam się Eva Dolarix, mam dwadzieścia sześć lat i to mój pierwszy rok edukowania młodzieży. W młodości też chodziłam do Hogwartu i dlatego postanowiłam właśnie tu postanowiłam uczyć. Kto chciałby opowiedzieć coś o sobie?-mówiąc to uśmiech nie znikał jej z twarzy. Wolała żeby uczniowie myśleli, że jest niepoprawną optymistką niż kolejną naburmuszoną wredotą.
-Witam was, moje drogie, na pierwszej lekcji starożytnych run. Mam nadzieję, że obie wyrazicie chęć do nauki tego przedmiotu. Jednak my się nie znamy, a skoro mamy ze sobą spędzić sporo czasu, chyba wypadałoby się poznać, prawda? Otóż ja nazywam się Eva Dolarix, mam dwadzieścia sześć lat i to mój pierwszy rok edukowania młodzieży. W młodości też chodziłam do Hogwartu i dlatego postanowiłam właśnie tu postanowiłam uczyć. Kto chciałby opowiedzieć coś o sobie?-mówiąc to uśmiech nie znikał jej z twarzy. Wolała żeby uczniowie myśleli, że jest niepoprawną optymistką niż kolejną naburmuszoną wredotą.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Nie żeby Suzka biegła na tą lekcję, ona tylko szybko szła, bo niemal zapomniała, że jakąś ma. W dopasowanym mundurku wleciala do klasy a pod pachą miała ogromne tomisko i kilka zwiniętych gazet, z pewnością jakieś argentyńskie sportowe magazyny i dzienniki.
-Przepraszam za spóźnienie! - Powiedziała dosyć głośn i usiadła gdzieś z tyłu, co by ją widać za bardzo nie było. Rozglądnęła się jeszcze po sali żeby wyłapać kogoś znajomego ale nikogo nie znalazła, no właśnie przecież Kiedy wspomniała o jakichś zajęciach w Pokoju Wspólnym to machneli tylko ręką, dla nich to zbyt nudne, wola siedzieć w eliksirach. A Castellani robiła wszystko by tylko nie spotkać ojca.
-Przepraszam za spóźnienie! - Powiedziała dosyć głośn i usiadła gdzieś z tyłu, co by ją widać za bardzo nie było. Rozglądnęła się jeszcze po sali żeby wyłapać kogoś znajomego ale nikogo nie znalazła, no właśnie przecież Kiedy wspomniała o jakichś zajęciach w Pokoju Wspólnym to machneli tylko ręką, dla nich to zbyt nudne, wola siedzieć w eliksirach. A Castellani robiła wszystko by tylko nie spotkać ojca.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
-Witamy spóźnialską!- zawołała Eva bardziej wesoło niż srogo. -Jestem Eva Dolarix. Może w ramach nauczki opowiesz nam coś o sobie?- posłała dziewczynie uśmiech. To nie była nauczka, rzecz jasna, tylko zachęta. Eva raczej szczerze wątpiła, żeby na pozostałych lekcjach uczniowie o sobie opowiadali. O to chodzi. Moje lekcje mają być wyjątkowe i niezapomniane. Odgarnęła włosy za ucho i spojrzała wyczekująco na nastolatkę.
-No chyba, że ktoś ma ochotę wyręczyć koleżankę.- rzuciła spojrzenie w stronę pozostałych uczennic.
-No chyba, że ktoś ma ochotę wyręczyć koleżankę.- rzuciła spojrzenie w stronę pozostałych uczennic.
Re: Klasa Numerologii i Starożytnych Run
Obejrzała się przez ramię, żeby zerknąć na Suzanne, która weszła do klasy jako trzecia uczennica. Nie spodziewała się tutaj Ślizgonki. To nie były tego typu zajęcia, żeby czystokrwiści się nimi pałali. No, ale kto wie... W końcu panienki Castellani akurat zupełnie nie zna.
Powróciła spojrzeniem do bardzo młodej nauczycielki. Zoję zaczęło zastanawiać już jakiś czas temu, czemu Jeremy zatrudnia osoby świeżo po studiach na rolę mentorów. Kobieta wyglądała na bardzo zbliżoną wiekiem do nich. Miała piękne, blond włosy i błękitne oczy. Dolarix... Idealne nazwisko dla rozpieszczanej córeczki?
Może w ramach nauczki opowiesz nam coś o sobie?
A więc o to będzie chodziło w lekcji organizacyjnej! Gryfonka popełniła fo pa i nie przedstawiła się na wejściu. W takim małym gronie nie zależało jej na tym, żeby pozostać niezauważoną, więc chętnie uniosła rękę.
Powróciła spojrzeniem do bardzo młodej nauczycielki. Zoję zaczęło zastanawiać już jakiś czas temu, czemu Jeremy zatrudnia osoby świeżo po studiach na rolę mentorów. Kobieta wyglądała na bardzo zbliżoną wiekiem do nich. Miała piękne, blond włosy i błękitne oczy. Dolarix... Idealne nazwisko dla rozpieszczanej córeczki?
Może w ramach nauczki opowiesz nam coś o sobie?
A więc o to będzie chodziło w lekcji organizacyjnej! Gryfonka popełniła fo pa i nie przedstawiła się na wejściu. W takim małym gronie nie zależało jej na tym, żeby pozostać niezauważoną, więc chętnie uniosła rękę.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Similar topics
» Gabinet nauczyciela Numerologii
» Gabinet Nauczyciela Starożytnych Run
» Klasa Mugoloznastwa
» Klasa Zaklęć
» Klasa Astronomii
» Gabinet Nauczyciela Starożytnych Run
» Klasa Mugoloznastwa
» Klasa Zaklęć
» Klasa Astronomii
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro V
Strona 1 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach