Korytarz
+22
Kaya Reynolds
Audrey Fraser
Ophelia Cortez
Peter Raffles
Nevan Fraser
Marianna Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Dymitr Milligan
Cheng Li
Pierre Vauquer
Genevieve White
Iris Xakly
Misza Gregorovic
Zoja Yordanova
William Greengrass
Nancy Baldwin
Poppy Chamberlain
Samantha Davies
Dalila Mauric
Andrea Jeunesse
Vin Xakly
Brennus Lancaster
26 posters
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 1 z 5
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Korytarz
Korytarz okalający szkolny dziedziniec. To właśnie nim wędrują uczniowie z wielkiej sali po śniadaniu na zajęcia, które odbywają się na zewnątrz.
Ostatnio zmieniony przez Brennus Lancaster dnia Nie 31 Sie 2014, 17:13, w całości zmieniany 1 raz
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Korytarz
Mężczyzna przemierzał korytarze, aby dostać się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Był trochę roztrzęsiony tym, że już dwóch uczniów z jego domu padło ofiarą Matlucka, albo tak mu się wydawało. Nie wiedział przecież, że to nie tylko jego wina.
Zastawiał się, a właściwie miał nadzieję, że już nikt z jego domu nie padnie ofiarą zamachu. Wkurzało go to strasznie, że dowiadywał się po fakcie, może gdyby był na miejscu, to udałoby się uratować któregoś z uczniów, a może nawet obu. Straszna sprawa.
Oby wszyscy podopieczni siedzieli w lochach, w pokoju wspólnym, dormitoriach. Stamtąd nie da się nikogo zrzucić, a to jest bardzo pocieszające, bo jak dotąd żaden uczeń nie zginął w inny sposób jak upadek z wysokiego miejsca.
Nie wiedział czemu, ale cały czas w ręku trzymał różdżkę, zwyczajnie chyba zapomniał ją schować, gdy położył już ucznia na łóżku w Skrzydle Szpitalnym.
Zastawiał się, a właściwie miał nadzieję, że już nikt z jego domu nie padnie ofiarą zamachu. Wkurzało go to strasznie, że dowiadywał się po fakcie, może gdyby był na miejscu, to udałoby się uratować któregoś z uczniów, a może nawet obu. Straszna sprawa.
Oby wszyscy podopieczni siedzieli w lochach, w pokoju wspólnym, dormitoriach. Stamtąd nie da się nikogo zrzucić, a to jest bardzo pocieszające, bo jak dotąd żaden uczeń nie zginął w inny sposób jak upadek z wysokiego miejsca.
Nie wiedział czemu, ale cały czas w ręku trzymał różdżkę, zwyczajnie chyba zapomniał ją schować, gdy położył już ucznia na łóżku w Skrzydle Szpitalnym.
Re: Korytarz
Prosto z pokoju wspólnego skierowała się w miejsca, w których mogła znaleźć swoją siostrę bądź jej znajomych z domu, jednak jak na złość wszyscy uczniowie nagle zaczęli przestrzegać odgórnego nakazu dyrektora i przemierzając korytarze czuła się jak na odludziu. Żeby było tego mało w drodze powrotnej uświadomiła sobie sens słów Wilsona i biorąc pod uwagę jego niespotykaną troskę wobec jej osoby rzeczywiście nie działo się za dobrze, co spowodowało, że wracała do pokoju wspólnego w jeszcze szybszym tempie niż zwykle. W dłoni trzymała różdżkę, której tak czy siak nie mogła wsadzić do żadnej kieszeni, bo mundurkowa spódnica wraz z bluzką nie przewidywała czegoś takiego jak kieszenie dla damskiej części społeczności zamku, a szatę najzwyczajniej zostawiła w ślizgońskim salonie na oparciu jednego z foteli. Znalazła się akurat na wysokości parteru, kiedy do jej uszu doszły kroki drugiej osoby. Cóż, było późno a ona była święcie przekonana, że kroki te dobiegały zza jej pleców, dlatego niewiele myśląc odwróciła się za siebie i... jakby nigdy nic wlazła prosto w Vincenta. Z dzikim piskiem odskoczyła do tyłu, mierząc różdżką w swojego nauczyciela.
- No na miłość boską, wykończyłby mnie pan na zawał serca! - złapała się za klatkę piersiową wzdychając ciężko, w międzyczasie zaś opuściła magiczny patyczek, w ogóle nie przejmując się tym, że zaraz może stracić kilka punktów (a to nowość) albo dostać szlaban. Tylko tego brakowało, chciała się zmienić, tymczasem już drugiego dnia łamała ustalone zasady, tylko po to, by sprawdzić czy jej siostra nie jest zagrożona.
- No na miłość boską, wykończyłby mnie pan na zawał serca! - złapała się za klatkę piersiową wzdychając ciężko, w międzyczasie zaś opuściła magiczny patyczek, w ogóle nie przejmując się tym, że zaraz może stracić kilka punktów (a to nowość) albo dostać szlaban. Tylko tego brakowało, chciała się zmienić, tymczasem już drugiego dnia łamała ustalone zasady, tylko po to, by sprawdzić czy jej siostra nie jest zagrożona.
Re: Korytarz
Mężczyzna również przemierzał korytarz, aż tu nagle ktoś zwyczajnie na niego wlazł. I w dodatku ta osóbka jeszcze celowała w niego swoją różdżką. No czegoś to się nie spodziewał. Wchodzą na niego, a potem jeszcze bezczelnie celują w mężczyznę swoimi różdżkami. Właściwie to na razie weszła na niego tylko ona na razie. W sumie to miała trochę racji, że chodziła różdżką i jeszcze się jego przestraszyła. W końcu zginęło juz dwóch chłopaków, a dyrektor kategorycznie zakazał wychodzenia uczniom ze swoich Pokojów Wspólnych, a ona co robiła? Mógłby jej tylko przyklasnąć, że przynajmniej miała w gotowości różdżkę i była w stanie ją wykorzystać praktycznie od razu.
Vincent oczywiście również podniósł różdżkę słysząc kroki uczennicy, jednakże od razu opuścił ją, gdy spostrzegł, że to faktycznie jest tylko szesnastoletnia dziewczyna to również spuścił swój magiczny patyk.
Nauczyciel tylko pokiwał głową patrząc na uczennicę, a teraz jeszcze zauważył, że to jego podopieczna ze Slytherinu.
- A wiesz, że gdybyś siedziała w pokoju wspólnym to nie musiałabyś się narażać na spotkanie ze mną? - Zapytał kręcąc głową na boki. - Trochę niebezpiecznie jest, abyś sama się wałęsała po szkole. Wiem, że spacery są bardzo dobre na zdrowie, ale w obecnej chwili lepiej ich zaniechać. - Powiedział lekko ironicznym tonem. - Nie znam wszystkich moich podopiecznych, mógłbym usłyszeć Twoją godność? - Poprosił dziewczynę, chociaż generalnie wiedział, ze ona nie może mu odpowiedzieć nie. Dobrze, że Ślizgonka natrafiła na niego, a nie na tych, którzy atakowali niewinnych uczniów.
Vincent oczywiście również podniósł różdżkę słysząc kroki uczennicy, jednakże od razu opuścił ją, gdy spostrzegł, że to faktycznie jest tylko szesnastoletnia dziewczyna to również spuścił swój magiczny patyk.
Nauczyciel tylko pokiwał głową patrząc na uczennicę, a teraz jeszcze zauważył, że to jego podopieczna ze Slytherinu.
- A wiesz, że gdybyś siedziała w pokoju wspólnym to nie musiałabyś się narażać na spotkanie ze mną? - Zapytał kręcąc głową na boki. - Trochę niebezpiecznie jest, abyś sama się wałęsała po szkole. Wiem, że spacery są bardzo dobre na zdrowie, ale w obecnej chwili lepiej ich zaniechać. - Powiedział lekko ironicznym tonem. - Nie znam wszystkich moich podopiecznych, mógłbym usłyszeć Twoją godność? - Poprosił dziewczynę, chociaż generalnie wiedział, ze ona nie może mu odpowiedzieć nie. Dobrze, że Ślizgonka natrafiła na niego, a nie na tych, którzy atakowali niewinnych uczniów.
Re: Korytarz
Zmarszczyła czoło, opierając dłonie o biodra. Taka postawa w ogóle nie przypominała uczennicy rozmawiającej z nauczycielem, jednak nie przejęła się tym szczególnie. No, może gdyby wpadła na starego Scotta to uraczyłaby go odrobiną szacunku, którego najzwyczajniej nie miała do reszty kadry.
- Zawsze możemy pospacerować razem, tego podobno dyrektor nie zabronił, ba! Nawet zalecał spacerowanie z jakimś nauczycielem dla bezpieczeństwa ogółu - wzruszyła ramionami rozglądając się wokół własnej osi. Znajdowali się koło dziedzińca, więc nie miała pewności, że zaraz jakiś psychopata nie przybiegnie prosto z błoni czy z zakazanego lasu z chęcią mordu kolejnego ucznia. W ogóle by jej to nie zdziwiło patrząc na ten cyrk. Pytanie o to jak się nazywa spowodowało, że uśmiechnęła się zmieszana. Osoba z taką opinią jak ona, do tego taka, która narażała się profesorom na każdym kroku, powinna chyba być jedną z tych, na które "należy uważać".
- Andrea Jeunesse, szósty rok - odparła krótko, przenosząc ponownie wzrok na nauczyciela. Nie mogła zaprzeczyć, że czuła się przy nim jak karzeł, ale wiedziała, że w każdej chwili może to zmienić. - Trafił się panu najgorszy dom pod słońcem.
- Zawsze możemy pospacerować razem, tego podobno dyrektor nie zabronił, ba! Nawet zalecał spacerowanie z jakimś nauczycielem dla bezpieczeństwa ogółu - wzruszyła ramionami rozglądając się wokół własnej osi. Znajdowali się koło dziedzińca, więc nie miała pewności, że zaraz jakiś psychopata nie przybiegnie prosto z błoni czy z zakazanego lasu z chęcią mordu kolejnego ucznia. W ogóle by jej to nie zdziwiło patrząc na ten cyrk. Pytanie o to jak się nazywa spowodowało, że uśmiechnęła się zmieszana. Osoba z taką opinią jak ona, do tego taka, która narażała się profesorom na każdym kroku, powinna chyba być jedną z tych, na które "należy uważać".
- Andrea Jeunesse, szósty rok - odparła krótko, przenosząc ponownie wzrok na nauczyciela. Nie mogła zaprzeczyć, że czuła się przy nim jak karzeł, ale wiedziała, że w każdej chwili może to zmienić. - Trafił się panu najgorszy dom pod słońcem.
Re: Korytarz
W innych okolicznościach pewnie by się cieszył, że możesz poznać swoją podopieczną. Warto przecież było nawiązać z nimi jakiś pozytywny kontakt. Mimo, że nie był jakoś szczególnie nastawiony na spoufalanie się z uczniami, to zwykła rozmowa o czymkolwiek, byleby na jakieś tematy, które przystoją na linii uczeń-nauczyciel. Na pewno nie pozwoliłby sobie, aby ktoś mówił do niego po imieniu. No chyba, że byłby to ktoś z ostatniej klasy, ale to naprawdę musiałby być ktoś, kogo lubił i żeby ten ktoś już się nie pojawił w następnym roku w Hogwarcie.
- Andreo w innych okolicznościach byłbym w stanie przystać na tę propozycję, lecz w obecnej sytuacji wolałbym jednak, abyś nie opuszczała pokoju wspólnego Slyherinu. - Powiedział do niej, może trochę obcesowo, ale zwyczajnie pierwszy raz spotkał się z uczennicą, która nie przestrzegała regulaminu. Musiał coś z tą sprawą zrobić, bo przecież nie może jej przepuścić tego. Miała szczęście, że w obecnej sytuacji nauczyciel nie był zbytnio przygotowany na jakąś wyjątkowo wymyślną i straszną karę.
Na wspomnienie, że trafił mu się najgorszy dom to lekko się uśmiechnął. Pierwszy raz od początku tej rozmowy uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Już o tym słyszałem. Ale spokojnie, sam przecież byłem w Slytherinie i domyślam się do czego jesteście zdolni. - Mężczyzna przecież nie tak dawno skończył Hogwart, zaledwie dziesięć lat temu. - Niestety muszę Ci wlepić karę Andreo. Złamałaś polecenie dyrektora. Myślę jednak, że manualne czyszczenie kociołków powinno troszeczkę zrehabilitować Twoje przewinienie. - Udawał, że ma naprawdę zmartwiony ton, ale jakoś mu to nie wychodziło. W sumie, gdyby nie zalecenia dyrektora to pewnie by jej nie dał szlabanu. Cieszył się, że mimo, że opuściła pokój wspólny to jednak nic się jej nie stało.
- Andreo w innych okolicznościach byłbym w stanie przystać na tę propozycję, lecz w obecnej sytuacji wolałbym jednak, abyś nie opuszczała pokoju wspólnego Slyherinu. - Powiedział do niej, może trochę obcesowo, ale zwyczajnie pierwszy raz spotkał się z uczennicą, która nie przestrzegała regulaminu. Musiał coś z tą sprawą zrobić, bo przecież nie może jej przepuścić tego. Miała szczęście, że w obecnej sytuacji nauczyciel nie był zbytnio przygotowany na jakąś wyjątkowo wymyślną i straszną karę.
Na wspomnienie, że trafił mu się najgorszy dom to lekko się uśmiechnął. Pierwszy raz od początku tej rozmowy uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Już o tym słyszałem. Ale spokojnie, sam przecież byłem w Slytherinie i domyślam się do czego jesteście zdolni. - Mężczyzna przecież nie tak dawno skończył Hogwart, zaledwie dziesięć lat temu. - Niestety muszę Ci wlepić karę Andreo. Złamałaś polecenie dyrektora. Myślę jednak, że manualne czyszczenie kociołków powinno troszeczkę zrehabilitować Twoje przewinienie. - Udawał, że ma naprawdę zmartwiony ton, ale jakoś mu to nie wychodziło. W sumie, gdyby nie zalecenia dyrektora to pewnie by jej nie dał szlabanu. Cieszył się, że mimo, że opuściła pokój wspólny to jednak nic się jej nie stało.
Re: Korytarz
Uśmiechnęła się pod nosem w związku z pierwszymi słowami nauczyciela, a uśmiech ten poszerzył się, kiedy uznał, że wie do czego zdolni są jego podopieczni.
- Oj, nie wie pan do czego jesteśmy zdolni. Za pańskich czasów pewnie nie było takiego burdelu jak teraz - nie miała pojęcia ile lat mógł mieć Vincent, bo i ocenianie ludzi na podstawie ich wyglądu jej nie wychodziło. Sama miała problem ze zmienieniem swojej twarzy tak, by wyglądać starszej, jednak jak to Andrea, szybciej niż przemyślała, powiedziała:
- Ile ma pan lat? - szybko pożałowała swoich słów a uśmiech, który gościł na jej ustach zmarniał wraz z informacją o czyszczeniu kociołków. Bez różdżki! Ale z drugiej strony w towarzystwie takiego nauczyciela.
- Jaaasne, jedna kara wte czy wewte... - machnęła ręką. - Chciałam sprawdzić czy moja siostra, Gryfonka, ma się dobrze, podobno to jakiś Gryfon wpadł w obłęd... sam pan rozumie - wyjaśniła krótko cel opuszczenia pokoju wspólnego. Tego, że miała ochotę zapalić nie musiał wiedzieć. Ani tego, że właśnie szła w tym celu do dormitorium. - Poza tym nie umiem siedzieć w zamknięciu, w jednym pokoju z rozhisteryzowanymi ludźmi.
- Oj, nie wie pan do czego jesteśmy zdolni. Za pańskich czasów pewnie nie było takiego burdelu jak teraz - nie miała pojęcia ile lat mógł mieć Vincent, bo i ocenianie ludzi na podstawie ich wyglądu jej nie wychodziło. Sama miała problem ze zmienieniem swojej twarzy tak, by wyglądać starszej, jednak jak to Andrea, szybciej niż przemyślała, powiedziała:
- Ile ma pan lat? - szybko pożałowała swoich słów a uśmiech, który gościł na jej ustach zmarniał wraz z informacją o czyszczeniu kociołków. Bez różdżki! Ale z drugiej strony w towarzystwie takiego nauczyciela.
- Jaaasne, jedna kara wte czy wewte... - machnęła ręką. - Chciałam sprawdzić czy moja siostra, Gryfonka, ma się dobrze, podobno to jakiś Gryfon wpadł w obłęd... sam pan rozumie - wyjaśniła krótko cel opuszczenia pokoju wspólnego. Tego, że miała ochotę zapalić nie musiał wiedzieć. Ani tego, że właśnie szła w tym celu do dormitorium. - Poza tym nie umiem siedzieć w zamknięciu, w jednym pokoju z rozhisteryzowanymi ludźmi.
Re: Korytarz
Nauczyciel nie skomentował jej słów o burdelu. Sądził, że dziewczyna przesadza, chyba nie może być aż tak źle. Na pewno nie może być aż tak źle. Burdel, to było naprawdę dosyć dosadne określenie, a jak na razie to w sumie to nie było aż tak źle. Z jednej strony rzyganie i morderstwa na jego uczniach, ale przecież to nie była wina Ślizgonów. W pierwszej sprawie jeszcze nie wiedział kto to mógł być, ale sądził, że żaden Ślizgon nie byłby tak, głupi, żeby dokuczyć swoim kolegom z domu. W końcu, gdyby sprawa wyszła na jaw, to by się nie pozbierał, bo wszyscy, dosłownie wszyscy by mu dokuczali, a chłopacy nawet mogliby go ostro zbić. Morderstwa Ślizgonów to wiedział, że zrobił to Aaron Matluck. Czyli to uderzało w Ślizgonów, a nie była to ich wina.
- Dwadzieścia siedem. - Powiedział, w sumie to było dosyć dziwne pytanie z jej strony, ale Xakly nie był jakimś szczególnie wyniosłym nauczycielem, który by się obraził za takie dosyć osobiste pytanie.
- Z tego co widać, to raczej dziewczyny z Gryffindoru to nie jest cel, który ma nasz napastnik. Zdecydowanie bardziej woli chłopaków ze Slytherinu. Chodźmy do sali od eliksirów, znajdzie się tam kilka rzeczy dla Ciebie, a o siostrę możesz być spokojna. Pewnie siedzi w pokoju wspólnym. - Powiedział, po czym skierowali się do lochów.
- Dwadzieścia siedem. - Powiedział, w sumie to było dosyć dziwne pytanie z jej strony, ale Xakly nie był jakimś szczególnie wyniosłym nauczycielem, który by się obraził za takie dosyć osobiste pytanie.
- Z tego co widać, to raczej dziewczyny z Gryffindoru to nie jest cel, który ma nasz napastnik. Zdecydowanie bardziej woli chłopaków ze Slytherinu. Chodźmy do sali od eliksirów, znajdzie się tam kilka rzeczy dla Ciebie, a o siostrę możesz być spokojna. Pewnie siedzi w pokoju wspólnym. - Powiedział, po czym skierowali się do lochów.
Re: Korytarz
Niby wypoczęta, a mimo wszystko głowa tętniła jej od zbytniego bólu. Zwyczajna migrena musiała dopaść akurat ją? Zdecydowanie miała pecha w tym roku szkolnym i to już na samym początku. Mimo to nie przejmowała się niczym, a wyjście na spacer było najlepszą możliwością jaka teraz przychodziła krukonce do głowy. Musiała jednak zbiec to po tych wszystkich schodach!
Na korytarz trafiła zatem z mocno roztrzepanymi włosami jednak przywykła do tego, często tak wyglądała po dłuższym cięciu mieczem. W sumie mogła wpaść na to że fajnie byłoby poćwiczyć. Obejrzała się przez jeden z krużganków lustrując uważnie pogodę. Z tego wszystkiego stanęła w miejscu i musiała wyglądać jak przypadkowy posąg.
Na korytarz trafiła zatem z mocno roztrzepanymi włosami jednak przywykła do tego, często tak wyglądała po dłuższym cięciu mieczem. W sumie mogła wpaść na to że fajnie byłoby poćwiczyć. Obejrzała się przez jeden z krużganków lustrując uważnie pogodę. Z tego wszystkiego stanęła w miejscu i musiała wyglądać jak przypadkowy posąg.
Re: Korytarz
Chyba pierwszy raz od rozpoczęcia roku, Samantha wyłoniła się z Pokoju Wspólnego Gryffindoru, nie licząc tych kilku lekcji, na których zaszczyciła swoją obecnością. Kiedy wreszcie zdecydowała że dość tego lenistwa, wskoczyła w swoją ulubioną czerwoną bluzę o dwa rozmiary za dużą, na nogi wsunęła trampki tego samego koloru, a włosy spięła w koński ogon.
Z Wieży Gryffindoru, praktycznie zbiegła na sam dół. Była dzisiaj w wyjątkowo bojowym humorze. Po drodze potrąciła grupkę pierwszaczków ślizgonów, tak że jeden z nich o mało nie spadł ze schodów.
Jej nogi, jakoś mimowolnie prowadziły ją na dwór. Już kierowała się w stronę drzwi wyjściowych, kiedy wpadła na jakąś dziewczynę, odbijając się od niej i lądując na ziemi.
- No i co stoisz jak ten ciołek na środku korytarza? - warknęła w stronę krukonki.
Z Wieży Gryffindoru, praktycznie zbiegła na sam dół. Była dzisiaj w wyjątkowo bojowym humorze. Po drodze potrąciła grupkę pierwszaczków ślizgonów, tak że jeden z nich o mało nie spadł ze schodów.
Jej nogi, jakoś mimowolnie prowadziły ją na dwór. Już kierowała się w stronę drzwi wyjściowych, kiedy wpadła na jakąś dziewczynę, odbijając się od niej i lądując na ziemi.
- No i co stoisz jak ten ciołek na środku korytarza? - warknęła w stronę krukonki.
Re: Korytarz
Zdążyła się poprzyglądać paru osobom biegnącym w różne strony po błoniach gdy coś z wielkim hukiem uderzyło ją w sam środek pleców przez co poleciała na jedną z kolumienek z głośnym jękiem.
- Cholera! - Warknęła zirytowana. Teraz to już ból głowy na pewno się nasili. Odwróciła się na pięcie i wrogo spojrzała na dziewczynę, która chyba miała większego pecha lądując na ziemi.
- To może Ty naucz się patrzeć gdzie tak pędzisz? - Stała tak nad nią przez chwilę, a zielone oczy ciskały gromy. Mimo to prawie od niechcenia wyciągnęła do niej rękę. Jeśli zechce to skorzysta, przecież mimo wszystko był to przypadek.
- Cholera! - Warknęła zirytowana. Teraz to już ból głowy na pewno się nasili. Odwróciła się na pięcie i wrogo spojrzała na dziewczynę, która chyba miała większego pecha lądując na ziemi.
- To może Ty naucz się patrzeć gdzie tak pędzisz? - Stała tak nad nią przez chwilę, a zielone oczy ciskały gromy. Mimo to prawie od niechcenia wyciągnęła do niej rękę. Jeśli zechce to skorzysta, przecież mimo wszystko był to przypadek.
Re: Korytarz
Kiedy dziewczyna obrzuciła ją zarzutami prychnęła pod nosem. Oczywiście od razu w uszy rzucał się ten koszmarny akcent krukonki. Być może Samantha nie rozpoznałaby go, gdyby nie fakt, że była uczulona na język francuski, a co za tym idzie, była wyjątkowo cięta na francuzów. Nie mogła się więc powstrzymać się przed komentarzem.
- Jak na złość musiał mi się jeszcze trafić jeszcze jakiś żabojad... - mruknęła pod nosem, jednak na tyle głośno i wyraźnie, żeby Dalila zrozumiała jej słowa.
Spojrzała na rękę którą wystawiła do niej dziewczyna i najzwyczajniej w świecie ją ignorując wstała bez niczyjej pomocy. Kiedy stała już stabilnie na nogach, otrzepała się, gdyż co jak co, ale podłogi w tym zamku do najczystszych nie należą.
- Jak na złość musiał mi się jeszcze trafić jeszcze jakiś żabojad... - mruknęła pod nosem, jednak na tyle głośno i wyraźnie, żeby Dalila zrozumiała jej słowa.
Spojrzała na rękę którą wystawiła do niej dziewczyna i najzwyczajniej w świecie ją ignorując wstała bez niczyjej pomocy. Kiedy stała już stabilnie na nogach, otrzepała się, gdyż co jak co, ale podłogi w tym zamku do najczystszych nie należą.
Re: Korytarz
Cóż, aż tak dostrzegalny to on nie był bo dosyć długo mieszkała w Londynie zamiast Francji, ale gdyby znała myśli dziewczyny to... nawet by jej to nie wkurzyło. Sama nie znosiła Francji prócz jedynego miasta w którym się urodziła. Taka lekka dygresja.
Mimo wszystko jej komentarz przywołał na twarz czarnowłosej ironiczny uśmieszek.
- Żab nie jadam, ale dla Ciebie mogę pare znaleźć jeśli chcesz spróbować. Mniej będziesz gadać. Co tak pędzisz? - Nawet nie miała zbytniej ochoty na większe przerzucanie się błotem jak to czyniłaby normalnie. Nie znała tej dziewczyny ewidentnie choć nie wyglądała na żadną pierwszoroczną, choć Dal sama czasem czuła się w tej szkole jakby po niektórych korytarzach stąpała pierwszy raz.
Oparła się o kolumienkę przy oknach i założyła ręce na piersi. Przynajmniej jej się nie spieszyło aż tak, może spacer nie jest tak ciekawy?
Mimo wszystko jej komentarz przywołał na twarz czarnowłosej ironiczny uśmieszek.
- Żab nie jadam, ale dla Ciebie mogę pare znaleźć jeśli chcesz spróbować. Mniej będziesz gadać. Co tak pędzisz? - Nawet nie miała zbytniej ochoty na większe przerzucanie się błotem jak to czyniłaby normalnie. Nie znała tej dziewczyny ewidentnie choć nie wyglądała na żadną pierwszoroczną, choć Dal sama czasem czuła się w tej szkole jakby po niektórych korytarzach stąpała pierwszy raz.
Oparła się o kolumienkę przy oknach i założyła ręce na piersi. Przynajmniej jej się nie spieszyło aż tak, może spacer nie jest tak ciekawy?
Re: Korytarz
Gdyby dziewczyna umiała czytać w myślach, od razu wyczułaby że z tą dziewczyną nie ma co drzeć kotów, bo w zasadzie to dziewczyny by się raczej dogadały. No ale cóż, Samantha uwielbiała robić sobie wrogów z ludzi, których mogłaby mieć po swojej stronie.
Zmarszczyła nieco brwi, na odpowiedź Dalili... nie takiej reakcji się spodziewała. Okej, czyli nie ma do czynienia z obrażalską panienką. Już miała się odgryźć, kiedy do jej uszu, doszło kolejne pytanie. No cóż, trzeba było przyznać że dziewczyna nieco zbiła z tropu gryffonkę.
- Myślę że to nie będzie konieczne... - wyglądała teraz nieco jak zbity pies. Wsadziła ręce w kieszenie, utkwiła wzrok w podłogę i wzruszyła nieznacznie ramionami. - A bo ja wiem? Prosto przed siebie...
Oj Samantha, Samantha, czy ty się kiedyś nauczysz że ze starszymi się nie zadziera? Można było pomyśleć że ostatnie spotkanie z Jamesem dało jej do myślenia. Jednak jak widać, nie do końca... Dziewczyno dorośnij!
Zmarszczyła nieco brwi, na odpowiedź Dalili... nie takiej reakcji się spodziewała. Okej, czyli nie ma do czynienia z obrażalską panienką. Już miała się odgryźć, kiedy do jej uszu, doszło kolejne pytanie. No cóż, trzeba było przyznać że dziewczyna nieco zbiła z tropu gryffonkę.
- Myślę że to nie będzie konieczne... - wyglądała teraz nieco jak zbity pies. Wsadziła ręce w kieszenie, utkwiła wzrok w podłogę i wzruszyła nieznacznie ramionami. - A bo ja wiem? Prosto przed siebie...
Oj Samantha, Samantha, czy ty się kiedyś nauczysz że ze starszymi się nie zadziera? Można było pomyśleć że ostatnie spotkanie z Jamesem dało jej do myślenia. Jednak jak widać, nie do końca... Dziewczyno dorośnij!
Re: Korytarz
Przyjrzała jej się spokojnie jakby lustrując z kim ma do czynienia. Widać że nerwowa pannica, miała temperament, a to warto doceniać w takich osobach. Jednak Dal i tak na ogół miała wszystkich gdzieś, po co przywiązywać się do ludzi?
- Bezcelowo, rozumiem. Chyba podobny zamiar miałyśmy. - Parsknęła krótkim śmiechem i odgarnęła włosy wpadające jej do oczu.
- W sumie to... Jestem Dalila. - Raz się umiera, czyż nie? Nie zagrozi jej lekkie spoufalenie się, może dowie się jakichś ploteczek... aczkolwiek pewnie sama niedługo stanie się jedną z nich. Powinna się cieszyć że tak do wszystkiego podchodzi na luzie, że niewiele problemów związanych z ludźmi kręci się w jej głowie.
- Bezcelowo, rozumiem. Chyba podobny zamiar miałyśmy. - Parsknęła krótkim śmiechem i odgarnęła włosy wpadające jej do oczu.
- W sumie to... Jestem Dalila. - Raz się umiera, czyż nie? Nie zagrozi jej lekkie spoufalenie się, może dowie się jakichś ploteczek... aczkolwiek pewnie sama niedługo stanie się jedną z nich. Powinna się cieszyć że tak do wszystkiego podchodzi na luzie, że niewiele problemów związanych z ludźmi kręci się w jej głowie.
Re: Korytarz
Samantha uśmiechnęła się delikatnie, kiedy dziewczyna zaśmiała się krótko, aczkolwiek głośno. Mówiąc szczerze, poczuła się nieco pewniej, widać że krukonka nie skreśliła jej od razu, mimo niezbyt miłego pierwszego wrażenia.
- Samantha - powiedziała, patrząc już na Dalilie, uśmiechając się już pewniej. Jeżeli liczyła na plotki, to zdecydowanie nie trafiła na odpowiednią osobę. No bo jakiś plotek może dostarczyć osoba, która przez praktycznie dwa tygodnie spędziła w dormitorium, praktycznie izolując się od ludzi?
- Sorry za moje zachowanie... chyba mnie poniosło - mruknęła, ponownie wbijając wzrok w podłogę. No, no... przepraszająca Samantha? A może jednak ta dziewczyna pomału dorasta?
- Samantha - powiedziała, patrząc już na Dalilie, uśmiechając się już pewniej. Jeżeli liczyła na plotki, to zdecydowanie nie trafiła na odpowiednią osobę. No bo jakiś plotek może dostarczyć osoba, która przez praktycznie dwa tygodnie spędziła w dormitorium, praktycznie izolując się od ludzi?
- Sorry za moje zachowanie... chyba mnie poniosło - mruknęła, ponownie wbijając wzrok w podłogę. No, no... przepraszająca Samantha? A może jednak ta dziewczyna pomału dorasta?
Re: Korytarz
Przekręciła głowę w iście kocim geście zainteresowania. Taka brawurowa nagle stała się skruszoną istotą? Szybko się wszystko zmienia, bardzo szybko. Mimo to każdy ma swój unikatowy zestaw cech i na to przecież nie wpływamy, oh tak!
- To która już klasa, hę? - Pewnie była młodsza bo trochę tak nawet wyglądała jednak co to za różnica, wszyscy uczniowie jedna wielka rodzinka i bądźmy szczęśliwi. Choć nie do końca było to widać na rozpoczęciu roku gdy ktoś wpadł na idealny pomysł by ciekawie urządzić ślizgonów.
- Nie stresuj się tak, nic złego nie zrobiłaś, a nauczycielką też nie jestem. Bardzo pilną uczennicą też nie. - Skrzywiła się wyobrażając sobie jak siedzi tylko w książkach. Za mało zabaw by ją wtedy czekało, za mało ryzyka. Chociaż owutemy się same na napiszą.
To od razu też przywiodło jej myśl, że powinna napisać do tego okropnego nauczyciela kiedy czeka ją pierwszy szlaban.
Odsunęła się na kraniec okna by na nim usiąść, zerknęła też kątem oka czy nie przesadzi i po prostu nie zleci w dół na ziemię.
- To która już klasa, hę? - Pewnie była młodsza bo trochę tak nawet wyglądała jednak co to za różnica, wszyscy uczniowie jedna wielka rodzinka i bądźmy szczęśliwi. Choć nie do końca było to widać na rozpoczęciu roku gdy ktoś wpadł na idealny pomysł by ciekawie urządzić ślizgonów.
- Nie stresuj się tak, nic złego nie zrobiłaś, a nauczycielką też nie jestem. Bardzo pilną uczennicą też nie. - Skrzywiła się wyobrażając sobie jak siedzi tylko w książkach. Za mało zabaw by ją wtedy czekało, za mało ryzyka. Chociaż owutemy się same na napiszą.
To od razu też przywiodło jej myśl, że powinna napisać do tego okropnego nauczyciela kiedy czeka ją pierwszy szlaban.
Odsunęła się na kraniec okna by na nim usiąść, zerknęła też kątem oka czy nie przesadzi i po prostu nie zleci w dół na ziemię.
Re: Korytarz
Jeszcze bardziej ta nagła zmiana w potulnego baranka, zdziwiłaby kogoś, kto znał ją bardzo dobrze. Co jak co, nigdy nie była skora do tego żeby przepraszać, nawet jeżeli naprawdę przesadziła. Wydawać by się wcześniej nawet mogło, że dziewczę to nie miało sumienia. A jakoś tak dziwnym trafem ostatnio, to dokuczało jej niemiłosiernie.
-Piąta... ale jakoś mi się nie spieszy do kończenia szkoły. - Wbrew pozorom dziewczę nie było jak większość jej rówieśniczek, nie pragnęła dorosłości i jakoś nie spieszyło jej się do opuszczenia szkoły gdzie mogła się bezkarnie obijać ( no prawie...), na rzecz studiów gdzie już w głowie poukładane wypadało by mieć, a potem ciężkiej pracy, bez chwili wytchnienia.
Na temat jej pyskowania i odzywek nie powiedziała już ani słowa. Uśmiechnęła się jedynie do siebie samej. Chyba nie warto kłócić się z całą szkołą... ma już wystarczająco wrogów w tej szkole. Może teraz czas na zawieranie nowych znajomości? Z jej reputacją nie jest to wcale łatwe, więc chyba powinna korzystać, że są osoby które nie patrzą na nią przez pryzmat tego co o niej mówią inni.
Nagle Sam zorientowała się że stoi na środku korytarza ( o ironio), dlatego zrobiła kroków i oparła się o ścianę, patrząc na Mauric wdrapującą się na okno, tuż obok.
-Piąta... ale jakoś mi się nie spieszy do kończenia szkoły. - Wbrew pozorom dziewczę nie było jak większość jej rówieśniczek, nie pragnęła dorosłości i jakoś nie spieszyło jej się do opuszczenia szkoły gdzie mogła się bezkarnie obijać ( no prawie...), na rzecz studiów gdzie już w głowie poukładane wypadało by mieć, a potem ciężkiej pracy, bez chwili wytchnienia.
Na temat jej pyskowania i odzywek nie powiedziała już ani słowa. Uśmiechnęła się jedynie do siebie samej. Chyba nie warto kłócić się z całą szkołą... ma już wystarczająco wrogów w tej szkole. Może teraz czas na zawieranie nowych znajomości? Z jej reputacją nie jest to wcale łatwe, więc chyba powinna korzystać, że są osoby które nie patrzą na nią przez pryzmat tego co o niej mówią inni.
Nagle Sam zorientowała się że stoi na środku korytarza ( o ironio), dlatego zrobiła kroków i oparła się o ścianę, patrząc na Mauric wdrapującą się na okno, tuż obok.
Re: Korytarz
Zatem w istocie młodsza i to o całe dwa lata. Czasem krukonka tęskniła za takim wiekiem, wiedziała że jeszcze nie będzie kończyć szkoły i ma czas na myślenie co dalej. Zaś teraz... już tylko parę miesięcy i papa szkoło! O ile nie wyleci wcześniej, taki drobny szczegół.
Jęknęła jakby zmęczona swoim własnym tokiem rozumowania.
- Jesteś młoda możesz korzystać. Mnie niedługo nauczyciele będą przyciskać do nauki, bo przecież owutemy same się nie napiszą. - Westchnęła małpując głos jednego z nauczycieli. Nawet nie zastanawiała się którego. Otoczyła się własnymi rękami by było jej cieplej, cienki czarny sweterek który miała na sobie nie był dobrą osłoną przed wiatrem który teraz smagał ją po plecach i włosach.
- Czekaj, czekaj... pewnie nie jesteś z Ravu? - To musiałoby być już ślepe szczęście.
Jęknęła jakby zmęczona swoim własnym tokiem rozumowania.
- Jesteś młoda możesz korzystać. Mnie niedługo nauczyciele będą przyciskać do nauki, bo przecież owutemy same się nie napiszą. - Westchnęła małpując głos jednego z nauczycieli. Nawet nie zastanawiała się którego. Otoczyła się własnymi rękami by było jej cieplej, cienki czarny sweterek który miała na sobie nie był dobrą osłoną przed wiatrem który teraz smagał ją po plecach i włosach.
- Czekaj, czekaj... pewnie nie jesteś z Ravu? - To musiałoby być już ślepe szczęście.
Re: Korytarz
- Oj tak, odpowiada mi to bardzo. - powiedziała z łobuzerskim uśmiechem - Podczas gdy was wyłapują i przyciskają do nauki, ja sobie leże na kanapie i nie robię nic. - Tak właśnie, można powiedzieć że Sami wykorzystuje siódmoklasistów i cały ten szum wokół nich. Gorzej będzie jak sama będzie w siódmej klasie, wtedy to już nie będzie kolorowo... No ale co ma być to będzie.
- Gryffindor - odpowiedziała krótko wskazując na bluzę, która miała kolor który mógł wskazywać przynależność do właśnie tego domu.
- Gryffindor - odpowiedziała krótko wskazując na bluzę, która miała kolor który mógł wskazywać przynależność do właśnie tego domu.
Re: Korytarz
Znowu jęknęła tym razem jakby to wszystko było właśnie winą młodziaków!
- To nie fair, powinniście już teraz być przyciśnięci by potem leniuchować o! - Według Dalili to odznaczało się jeszcze większą logiką niźli męczenie starszaków tuż przed owymi ciężkimi egzaminami. Przecież to tylko pogłębia stres i rozszarpuje nerwy każdego kto boi się o swoją wspaniałą przyszłość. Chyba była zbyt wyluzowana, odrobina nerwów w tym temacie by się jej przydała.
- Jakoś tego nie powiązałam. Szkoda w sumie. Choć jak szłam do Hogwartu to sama myślałam że trafię do Slytherinu. Jednak wyszło inaczej. - Wzruszyła ramionami z jedną wielką obojętnością. Ależ by sobie zapaliła. Oczywiście Anthony pewnie zwiał na podbój kolejnych damskich serc więc nie uraczy jej swymi. Trzeba przywędzić własne jak tylko trafi się okazja.
- Nie masz czasem dość bycia tu? - Mogło to brzmieć dziwnie biorąc pod uwagę fakt, że szkoła dopiero co zaczęła się, raptem wrzesień, a czarnowłosa już narzeka?
- To nie fair, powinniście już teraz być przyciśnięci by potem leniuchować o! - Według Dalili to odznaczało się jeszcze większą logiką niźli męczenie starszaków tuż przed owymi ciężkimi egzaminami. Przecież to tylko pogłębia stres i rozszarpuje nerwy każdego kto boi się o swoją wspaniałą przyszłość. Chyba była zbyt wyluzowana, odrobina nerwów w tym temacie by się jej przydała.
- Jakoś tego nie powiązałam. Szkoda w sumie. Choć jak szłam do Hogwartu to sama myślałam że trafię do Slytherinu. Jednak wyszło inaczej. - Wzruszyła ramionami z jedną wielką obojętnością. Ależ by sobie zapaliła. Oczywiście Anthony pewnie zwiał na podbój kolejnych damskich serc więc nie uraczy jej swymi. Trzeba przywędzić własne jak tylko trafi się okazja.
- Nie masz czasem dość bycia tu? - Mogło to brzmieć dziwnie biorąc pod uwagę fakt, że szkoła dopiero co zaczęła się, raptem wrzesień, a czarnowłosa już narzeka?
Re: Korytarz
Wyszczerzyła się bezczelnie, widząc niezadowolenie dziewczyny. No tak, dziewczyna może i nieco dorosła, w pewnych kwestiach dojrzała i nieco się zmieniła, ale ta cecha pozostanie jej chyba do końca życia. Wredne, małe i bezczelne, jak to o niej mówią znajomi.
- Nie jest mi przykro z tego powodu. - skomentowała, dokładając do tego szeroki uśmiech. Była dumną gryffonką, a to że była dość ciężkim przypadkiem i tracenie punktów kręci ją jakoś bardziej, aniżeli ich zdobywanie, było całkiem inną kwestią. - Żałujesz? Że trafiłaś do kruczków? - zapytała wpatrując się jej uważnie.
Nad kolejnym pytaniem Sam musiała zastanowić się chwilę dłużej.
- Raczej nie - wzruszyła ramionami - może czasami mam dość nauki, ale mimo to jakoś nigdy mi się nie spieszy do domu. W Hogwarcie zawsze znajdę miejsce dla siebie...
- Nie jest mi przykro z tego powodu. - skomentowała, dokładając do tego szeroki uśmiech. Była dumną gryffonką, a to że była dość ciężkim przypadkiem i tracenie punktów kręci ją jakoś bardziej, aniżeli ich zdobywanie, było całkiem inną kwestią. - Żałujesz? Że trafiłaś do kruczków? - zapytała wpatrując się jej uważnie.
Nad kolejnym pytaniem Sam musiała zastanowić się chwilę dłużej.
- Raczej nie - wzruszyła ramionami - może czasami mam dość nauki, ale mimo to jakoś nigdy mi się nie spieszy do domu. W Hogwarcie zawsze znajdę miejsce dla siebie...
Re: Korytarz
Poważne pytanie wymagało poważnego zastanowienia. Zapatrzyła się w podłogę pod swoimi nogami lustrując w głowie wszystkie wydarzenia dobre i złe związane z przypisaniem jej do takiego, a nie do innego domu.
- Przyznam, że nie. Czuję się tu dobrze, choć nie powiem... czasem wcale nie pomagam moim z punktacją. - Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się złośliwie tak jakby to było jednoznaczne. No bo takie było czyż nie? Widać dogadałyby się w owym temacie! I to bezgranicznie.
Towarzystwo dziewczyny nie było takie złe, poczęło to zastanawiać Dalilę, która przecież stroniła od ludzi. Choć kto powiedział, że tak pozostanie!
- Hogwart drugi dom, całkiem normalne. Rozumiem Cię choć niekiedy mam ochotę uciec nawet stąd, tak by nikt mnie nie znalazł. Może na księżyc. - Ah, szkoda że to nie było aż tak możliwe...
- Przyznam, że nie. Czuję się tu dobrze, choć nie powiem... czasem wcale nie pomagam moim z punktacją. - Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się złośliwie tak jakby to było jednoznaczne. No bo takie było czyż nie? Widać dogadałyby się w owym temacie! I to bezgranicznie.
Towarzystwo dziewczyny nie było takie złe, poczęło to zastanawiać Dalilę, która przecież stroniła od ludzi. Choć kto powiedział, że tak pozostanie!
- Hogwart drugi dom, całkiem normalne. Rozumiem Cię choć niekiedy mam ochotę uciec nawet stąd, tak by nikt mnie nie znalazł. Może na księżyc. - Ah, szkoda że to nie było aż tak możliwe...
Re: Korytarz
Uniosła brwi wpatrując się oczekująco w Daililie. Kiedy doczekała się w końcu odpowiedzi, uśmiechnęła się łobuzersko. Nie musiała już chyba nic więcej mówić, prawda? Ależ oczywiście, dziewczyny się dogadają bardzo dobrze.
- To niesamowite prawda? - zapytała chwile po tym co powiedziała krukonka. Kiedy zdała sobie sprawę że zapewne dziewczyna nie ma pojęcia o czym ona mówi, (bo w myślach chyba nie czyta?), dodała prędko - No wiesz... magia może zdziałać wszystko, a jednak nie do końca. No bo nie machniesz różdżką i nie pojawisz się nagle na księżycu. Chociaż czasami rzeczywiście to jedyne miejsce wydaje się miejscem, w którym można uzyskać święty spokój.
- To niesamowite prawda? - zapytała chwile po tym co powiedziała krukonka. Kiedy zdała sobie sprawę że zapewne dziewczyna nie ma pojęcia o czym ona mówi, (bo w myślach chyba nie czyta?), dodała prędko - No wiesz... magia może zdziałać wszystko, a jednak nie do końca. No bo nie machniesz różdżką i nie pojawisz się nagle na księżycu. Chociaż czasami rzeczywiście to jedyne miejsce wydaje się miejscem, w którym można uzyskać święty spokój.
Re: Korytarz
Jakoś udało jej się wciągnąć w całą rozmowę, wtopić się w sens jej słów, w rytm. Normalnie pewnie by zaprzestała po pierwszym odgryzieniu się małolacie. I prosze, niespodzianka. Widocznie da się wytrzymać z innymi.
I doprawdy, nie czytała jakoś wspaniale w myślach.
- W sumie... mugole dostali się na księżyc, my pewnie też możemy. W takim razie chyba nigdzie nie ma dobrego miejsca do ucieczki pełnej przed hałasem i natręctwem. - Po tych słowach jęknęła załamana owym faktem, był to udany jęk prosto z desek teatru.
- Może chodźmy w końcu na te błonia bo nigdy żadna z nas nie wyjdzie? - Uśmiechnęła się lekko, choć dało się dostrzec że do każdego jej uśmiechu wkrada się znowu owa złośliwość. Prosta przyczyna: tylko przez to się zawsze uśmiecha.
I doprawdy, nie czytała jakoś wspaniale w myślach.
- W sumie... mugole dostali się na księżyc, my pewnie też możemy. W takim razie chyba nigdzie nie ma dobrego miejsca do ucieczki pełnej przed hałasem i natręctwem. - Po tych słowach jęknęła załamana owym faktem, był to udany jęk prosto z desek teatru.
- Może chodźmy w końcu na te błonia bo nigdy żadna z nas nie wyjdzie? - Uśmiechnęła się lekko, choć dało się dostrzec że do każdego jej uśmiechu wkrada się znowu owa złośliwość. Prosta przyczyna: tylko przez to się zawsze uśmiecha.
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 1 z 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach