Kuchnia i jadalnia
+4
Christine Greengrass
Antonette Williams
Aaron Matluck
William Greengrass
8 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Greenock :: Greengrass Manor
Strona 2 z 3
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia i jadalnia
First topic message reminder :
W przeciwieństwie do innych pomieszczeń kuchnia nie była zbyt przestronna.
Nie było to miejsce, w którym Greengrassowie spędzali czas.
Zwykle krzątał się tu mały skrzat, bo to on przygotowywał rodzinie posiłki.
Jadalnia natomiast w odróżnieniu od kuchni była dużym pokojem z dużym stołem na środku.
To tu Greengrassowie jadali codzienne posiłki oraz spotykali się podczas świąt z krewnymi.
Nie było to miejsce, w którym Greengrassowie spędzali czas.
Zwykle krzątał się tu mały skrzat, bo to on przygotowywał rodzinie posiłki.
Jadalnia natomiast w odróżnieniu od kuchni była dużym pokojem z dużym stołem na środku.
To tu Greengrassowie jadali codzienne posiłki oraz spotykali się podczas świąt z krewnymi.
Ostatnio zmieniony przez William Greengrass dnia Czw 01 Sie 2013, 00:03, w całości zmieniany 1 raz
Re: Kuchnia i jadalnia
To nie jej wina, że była kłodą emocjonalną. Miała trudne dzieciństwo i nikt jej nie przytulał do poduszki. Dlatego teraz w ogóle nie rozumie tej zabawy w całuski... Bo co, że przyjemna jest wymiana zarazków? Bleh.
Znała poglądy Williama, dlatego straciła zainteresowanie kłótnią z nim na ten temat. Roześmiała się jedynie, bo to była taka nie tylko szowinistyczna myśl, ale i utopijna.
- Z jednej strony mam nie czekać na księcia z bajki, a drugiej zakładasz, że dałoby radę znaleźć na tyle ogarniętego męża by utrzymywał całą rodzinę? Stary, to nie te czasy. A w ubóstwie nie zamierzam żyć. - Machnęła na niego ręką. Gotowanie i sprzątanie dla skrzatów, praca dla mężczyzn, szkoła dla dzieci, a kobiety do reprodukcji. Nawet nie potrafiła określić tej filozofii jakimś odpowiednim słowem, które wyrazi jej aktualną dezaprobatę.
- Ważna dla Ciebie jest edukacja, więc kobieta musi być wykształcona. Wyobrażasz sobie by ambitny człowiek siedział w domu i nic nie robił? Przecież taki ktoś jest już w ogóle nieatrakcyjny, jeżeli zalega. Mnie się nie podobają faceci bez pasji - dodała. Skrętek przyniósł w końcu naleśniki. Ani myślał o drugim talerzu dla Willa, który jasno się wyraził, że nie chce. Ach, głupie stworzenie... Zoja nabrała trochę dla siebie i zrobiła filmowe "Mmmm!", kiedy coś bardzo dobrze smakuje.
- Przespaliście się ze sobą? - spytała nazbyt naturalnie. To jedyne wytłumaczenie, dla którego nienagannie wychowany chłopiec nazywa kogoś "dziwką". Nabrała więcej i przystawiła widelec przyjacielowi do ust.
- Pyszne! Spróbuj! Aaaa...
Znała poglądy Williama, dlatego straciła zainteresowanie kłótnią z nim na ten temat. Roześmiała się jedynie, bo to była taka nie tylko szowinistyczna myśl, ale i utopijna.
- Z jednej strony mam nie czekać na księcia z bajki, a drugiej zakładasz, że dałoby radę znaleźć na tyle ogarniętego męża by utrzymywał całą rodzinę? Stary, to nie te czasy. A w ubóstwie nie zamierzam żyć. - Machnęła na niego ręką. Gotowanie i sprzątanie dla skrzatów, praca dla mężczyzn, szkoła dla dzieci, a kobiety do reprodukcji. Nawet nie potrafiła określić tej filozofii jakimś odpowiednim słowem, które wyrazi jej aktualną dezaprobatę.
- Ważna dla Ciebie jest edukacja, więc kobieta musi być wykształcona. Wyobrażasz sobie by ambitny człowiek siedział w domu i nic nie robił? Przecież taki ktoś jest już w ogóle nieatrakcyjny, jeżeli zalega. Mnie się nie podobają faceci bez pasji - dodała. Skrętek przyniósł w końcu naleśniki. Ani myślał o drugim talerzu dla Willa, który jasno się wyraził, że nie chce. Ach, głupie stworzenie... Zoja nabrała trochę dla siebie i zrobiła filmowe "Mmmm!", kiedy coś bardzo dobrze smakuje.
- Przespaliście się ze sobą? - spytała nazbyt naturalnie. To jedyne wytłumaczenie, dla którego nienagannie wychowany chłopiec nazywa kogoś "dziwką". Nabrała więcej i przystawiła widelec przyjacielowi do ust.
- Pyszne! Spróbuj! Aaaa...
Re: Kuchnia i jadalnia
A czy Willa ktoś przytulał? Ktoś mu czytał do poduszki? Nie. I podobnie jak Zoja długo nie dopuszczał nikogo do siebie. Ba, nawet jej nie od razu zaufał. Ale wystarczyła jedna, właściwa osoba, aby rozkuć jego zmrożone serce. No i był nastolatkiem rozsadzanym przez hormony. Zoja miała łatwiej pod tym względem.
- No jeśli wiesz gdzie szukać to nie problem. Poza tym zawsze możesz liczyć na mnie. Myślisz, że pozwoliłbym Ci przymierać głodem? - uniósł pytająco brew. Może zabrzmiało to trochę jak propozycja, ale nie były to oświadczyny. Raczej przyjacielskie zapewnienie o możliwości nieoprocentowanej, bezterminowej pożyczki w razie jakichś problemów finansowych. Bez zastanowienia oddałby jej połowę zawartości swojej skrytki gdyby nastąpiła taka potrzeba.
- Wyobrażam - odpowiedział bez zastanowienia. Owszem, ważnym było dla niego, żeby jego żona skończyła Hogwart co najmniej na poziomie Zadowalającym, dlatego też miał problemy z zaakceptowaniem Marianny. Nie miał z nią żadnych wspólnych tematów, a skoro mieli spędzić razem resztę życia trochę komplikowało to ich relacje.
- Raz - odpowiedział krótko odsuwając się, gdy Zoja przystawiła mu widelec do ust. W końcu jednak poddał się i otworzył usta pochłaniając podsunięty mu naleśnik.
- No jeśli wiesz gdzie szukać to nie problem. Poza tym zawsze możesz liczyć na mnie. Myślisz, że pozwoliłbym Ci przymierać głodem? - uniósł pytająco brew. Może zabrzmiało to trochę jak propozycja, ale nie były to oświadczyny. Raczej przyjacielskie zapewnienie o możliwości nieoprocentowanej, bezterminowej pożyczki w razie jakichś problemów finansowych. Bez zastanowienia oddałby jej połowę zawartości swojej skrytki gdyby nastąpiła taka potrzeba.
- Wyobrażam - odpowiedział bez zastanowienia. Owszem, ważnym było dla niego, żeby jego żona skończyła Hogwart co najmniej na poziomie Zadowalającym, dlatego też miał problemy z zaakceptowaniem Marianny. Nie miał z nią żadnych wspólnych tematów, a skoro mieli spędzić razem resztę życia trochę komplikowało to ich relacje.
- Raz - odpowiedział krótko odsuwając się, gdy Zoja przystawiła mu widelec do ust. W końcu jednak poddał się i otworzył usta pochłaniając podsunięty mu naleśnik.
Re: Kuchnia i jadalnia
Tak, najlepiej niech wszyscy wszystko za nią robią. Po co w ogóle się stara, skoro zewsząd słyszy "nie"? Pracować? Po co. Uczyć się? Na co. Robić? Niech ktoś niżej to za Ciebie zrobi. A jednak Zoja nie czuła się lepsza od skrzatów. Jej przeszłość jest tajemnicą, pochodzenie również... Czysta krew? Dla niej to nie miało takiego znaczenia, jak dla osób ze świata czarodziejów.
- Pewnie nie, ale ja wolę dojść do czegoś w życiu sama. Nie mam rodziny Will. Nikt mi historii nie układał w pokoleniach wstecz. Chcę stworzyć coś, żeby wymyślone nazwisko w przytułku zaistniało naprawdę - powiedziała bez przekonania. Nie przemyślała tego co prawda i nie chciała się wdawać w dyskusję. Na razie trzeba walczyć z przepowiednią Andrzejkową i dostać się na studia medyczne.
- Pycha, co? - spytała z uśmiechem, kiedy chłopak skusił się na naleśniki. Niewiele myśląc wytarła palcem kącik ust Ślizgona, bo został na nich dżem. Zlizała go.
- Uwielbiam konfitury truskawkowe. - Wróciła do jedzenia.
- Pewnie nie, ale ja wolę dojść do czegoś w życiu sama. Nie mam rodziny Will. Nikt mi historii nie układał w pokoleniach wstecz. Chcę stworzyć coś, żeby wymyślone nazwisko w przytułku zaistniało naprawdę - powiedziała bez przekonania. Nie przemyślała tego co prawda i nie chciała się wdawać w dyskusję. Na razie trzeba walczyć z przepowiednią Andrzejkową i dostać się na studia medyczne.
- Pycha, co? - spytała z uśmiechem, kiedy chłopak skusił się na naleśniki. Niewiele myśląc wytarła palcem kącik ust Ślizgona, bo został na nich dżem. Zlizała go.
- Uwielbiam konfitury truskawkowe. - Wróciła do jedzenia.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Tu akurat cię rozumiem - Sam też chciał zrobić coś, czym udowodniłby, że nie jest tylko synem swojego ojca a naprawdę utalentowanym czarodziejem. Dlatego nadal myślał o studiach, szczególnie teraz, kiedy wizja małżeństwa znowu się odsuwała na dalszy plan. Jednak gdyby to od niego zależało zamknąłby ją w złotej klatce a sam stawałby na głowie, żeby jej dogodzić na wszystkie możliwe sposoby. Niczego by jej nie brakowało.
- Może być - odpowiedział na pytanie o naleśniki, a kiedy Zoja wytarła mu usta zaśmiał się bezgłośnie.
- Ja tam wolę wiśniową.
- Może być - odpowiedział na pytanie o naleśniki, a kiedy Zoja wytarła mu usta zaśmiał się bezgłośnie.
- Ja tam wolę wiśniową.
Re: Kuchnia i jadalnia
Uśmiechnęła się mimowolnie, kiedy wreszcie się z nią w czymś zgodził. Grzebała jeszcze moment widelcem w talerzu, zajadając się swoimi smakołykami, jakby od dawna nie jadła. A przecież jeszcze tego samego dnia mieli ogromną obiado-kolację, gdzie pochłonęła dwie łyżki bigosu i połowę sernika na deser. Kiedy w końcu przełknęła, powróciła do rozmowy z Willem.
- A co do Marienne, to wszystko zostało wyjaśnione w takim razie. Nazywasz ją brzydko, bo pewnie powiedziała, że tamto nic nie znaczyło, albo coś w tym stylu. Ogólnie - o raz za dużo. Kiedy się idzie z kimś do łóżka to chyba z miłości, co?
Odsunęła od siebie talerzyk, na którym jeszcze leżały dwa placki polane syropem klonowym. Na moment się zasłodziła. Rozpięła polar do końca, żeby oswobodzić ramiona. Było jej tutaj zdecydowanie za ciepło, ponieważ ktoś wcześniej rozpalił mocno w kominku, w jadalni.
- Chociaż nie... nie było pytania. Teraz podobno się idzie z kim chce i kiedy się chce. Nie znam się. Ale i tak coś musiało Ci się w niej spodobać, oprócz wyglądu - dodała, przeczesując włosy palcami, żeby je rozplątać po dzisiejszym warkoczyku. Rozpuściła długie kudły, które sięgały jej już spokojnie do tyłka i przerzuciła do przodu.
- A co do Marienne, to wszystko zostało wyjaśnione w takim razie. Nazywasz ją brzydko, bo pewnie powiedziała, że tamto nic nie znaczyło, albo coś w tym stylu. Ogólnie - o raz za dużo. Kiedy się idzie z kimś do łóżka to chyba z miłości, co?
Odsunęła od siebie talerzyk, na którym jeszcze leżały dwa placki polane syropem klonowym. Na moment się zasłodziła. Rozpięła polar do końca, żeby oswobodzić ramiona. Było jej tutaj zdecydowanie za ciepło, ponieważ ktoś wcześniej rozpalił mocno w kominku, w jadalni.
- Chociaż nie... nie było pytania. Teraz podobno się idzie z kim chce i kiedy się chce. Nie znam się. Ale i tak coś musiało Ci się w niej spodobać, oprócz wyglądu - dodała, przeczesując włosy palcami, żeby je rozplątać po dzisiejszym warkoczyku. Rozpuściła długie kudły, które sięgały jej już spokojnie do tyłka i przerzuciła do przodu.
Re: Kuchnia i jadalnia
I dlatego właśnie Will nie miał ochoty na jej naleśniki. Wprawdzie podczas kolacji nie opychał sie tak jak ona, ale był syty.
- Bo to nic nie znaczyło. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A nazywam po prostu rzeczy po imieniu. Bo chyba tak właśnie mówi się na kobiety, które sypiają z kim popadnie, prawda? Naprawdę nie miałem nic przeciwko temu, żeby spotykała się z kimś. Sam to z nią uzgadniałem, bo po co mielibyśmy się męczyć razem całe życie, skoro dyskretnie można spotykać się z kimś... no wiesz-bardziej odpowiednim. - wyjaśnił pokrętnie. Chciał powiedzieć, że woli spotykać się z kimś, kogo kocha, ale nie chciało mu to przejść przez gardło. Oczywiście miał na myśli Claudię, ale nadal nie umiał sie przyznać przed samym sobą, że ją kocha. Gdyby tylko wiedział, że już jej nie zobaczy...
- O, i właśnie taką zasadę wyznaje Marianna. - dodał szybko w odpowiedzi na jej stwierdzenie obserwując jak się rozbiera z wierzchniej warstwy piżamy.
- I wierz mi, oprócz wyglądu nei ma nic do zaoferowania. Jest pusta jak kocioł.
- Bo to nic nie znaczyło. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A nazywam po prostu rzeczy po imieniu. Bo chyba tak właśnie mówi się na kobiety, które sypiają z kim popadnie, prawda? Naprawdę nie miałem nic przeciwko temu, żeby spotykała się z kimś. Sam to z nią uzgadniałem, bo po co mielibyśmy się męczyć razem całe życie, skoro dyskretnie można spotykać się z kimś... no wiesz-bardziej odpowiednim. - wyjaśnił pokrętnie. Chciał powiedzieć, że woli spotykać się z kimś, kogo kocha, ale nie chciało mu to przejść przez gardło. Oczywiście miał na myśli Claudię, ale nadal nie umiał sie przyznać przed samym sobą, że ją kocha. Gdyby tylko wiedział, że już jej nie zobaczy...
- O, i właśnie taką zasadę wyznaje Marianna. - dodał szybko w odpowiedzi na jej stwierdzenie obserwując jak się rozbiera z wierzchniej warstwy piżamy.
- I wierz mi, oprócz wyglądu nei ma nic do zaoferowania. Jest pusta jak kocioł.
Re: Kuchnia i jadalnia
Bardziej odpowiednim? Pierwszą myślą Bułgarki było to, że Greengrass może cierpieć na niedowartościowanie. On i Marianna naprawdę stwarzali wrażenie idealnej pary, gdyby tylko nie fakt, że zostali zeswatani przez rodziców. Może przez to ich uczucie nie ma szansy na rozkwitnięcie. W innym uniwersum, na pewno taki Will i taka Maryśka, są szczęśliwie w sobie zakochani.
Wzruszyła ramionami obojętnie.
- Mi przypadła do gustu. I wcale nie wygląda na taką, która sypiałaby z byle kim. - Zoja jeszcze może o tym nie wiedziała, ale miała słabość do ładnych blondynek. Stwarzały wokół siebie bańkę zaufania i dopiero przy bliższym poznaniu mogła ona pęknąć.
- Myślisz, że inni "rdzenni" czarodzieje mają kochanków i kochanki? - spytała z pasującym do niej zamyśleniem, kiedy zaczynała błądzić w chmurach. W tym czasie oparła jeden łokieć o blat i podparła swoją głowę na dłoni.
- Kurcze... Przyznam Ci się, że chciałabym wiedzieć jak to jest. Te parę lat temu byłam pewna, że w wieku siedemnastu lat będę miała za sobą przynajmniej jeden związek - zwierzyła się, patrząc się gdzieś pustym wzrokiem w ścianę. Kiedy myślała jej brwi mimowolnie zjeżdżały ku sobie, jakby rozwiązywała trudne zadanie logiczne.
Wzruszyła ramionami obojętnie.
- Mi przypadła do gustu. I wcale nie wygląda na taką, która sypiałaby z byle kim. - Zoja jeszcze może o tym nie wiedziała, ale miała słabość do ładnych blondynek. Stwarzały wokół siebie bańkę zaufania i dopiero przy bliższym poznaniu mogła ona pęknąć.
- Myślisz, że inni "rdzenni" czarodzieje mają kochanków i kochanki? - spytała z pasującym do niej zamyśleniem, kiedy zaczynała błądzić w chmurach. W tym czasie oparła jeden łokieć o blat i podparła swoją głowę na dłoni.
- Kurcze... Przyznam Ci się, że chciałabym wiedzieć jak to jest. Te parę lat temu byłam pewna, że w wieku siedemnastu lat będę miała za sobą przynajmniej jeden związek - zwierzyła się, patrząc się gdzieś pustym wzrokiem w ścianę. Kiedy myślała jej brwi mimowolnie zjeżdżały ku sobie, jakby rozwiązywała trudne zadanie logiczne.
Re: Kuchnia i jadalnia
Oto właśnie chodziło. Skoro nawet Zoja dała się nabrać znaczyło to tylko tyle, że byli dobrymi aktorami. Takie właśnie było założenie tego związku - mieli łądnei razem wygadać.
- Ale sypia. - dalej twardo trzymał się swojego. No proszę, a więc Yordanova i Will mają kolejną wspólną cechę. Oboje lubią blondynki, tylko, że... kto by się tego spodziewał po dziewczynie? Może dlatego miała problem ze znalezieniem sobie chłopaka?
- Mój ojciec ma - odpowiedział chyba za szybko, bo zaraz się poprawił - To znaczy kiedyś, kiedyś przyłapałem go z moją guwernantką. Rzecz jasna nie wiedziałem wtedy jeszcze co robią, miałem kilka lat. - wyjaśnił pospiesznie. Nie chciał, żeby Zoja miała jakieś uprzedzenia do jego ojca.
- No to zamieniliśmy się miejscami. Ja strasznie się przed tym broniłem - uśmiechnął się również opierając brodę na ręce. Drugą dłoń wyciągnął po chwili do dziewczyny i pociągnął za ramiączko kolorowej koszulki.
- Ciekawa piżamka.
- Ale sypia. - dalej twardo trzymał się swojego. No proszę, a więc Yordanova i Will mają kolejną wspólną cechę. Oboje lubią blondynki, tylko, że... kto by się tego spodziewał po dziewczynie? Może dlatego miała problem ze znalezieniem sobie chłopaka?
- Mój ojciec ma - odpowiedział chyba za szybko, bo zaraz się poprawił - To znaczy kiedyś, kiedyś przyłapałem go z moją guwernantką. Rzecz jasna nie wiedziałem wtedy jeszcze co robią, miałem kilka lat. - wyjaśnił pospiesznie. Nie chciał, żeby Zoja miała jakieś uprzedzenia do jego ojca.
- No to zamieniliśmy się miejscami. Ja strasznie się przed tym broniłem - uśmiechnął się również opierając brodę na ręce. Drugą dłoń wyciągnął po chwili do dziewczyny i pociągnął za ramiączko kolorowej koszulki.
- Ciekawa piżamka.
Re: Kuchnia i jadalnia
Jak już wcześniej wspominała sama zainteresowana, nigdy nie szukała, więc jak mogłaby mieć problem ze "znalezieniem" chłopaka? Po prostu była pewnie zbyt skryta, nie zbliżała się za bardzo do ludzi, brano ją czasem za dziwaczkę... Miała Williama, Aarona, Christine i Benedicta. Koniec listy znajomych na Facebooku dla Yordanovej. W końcu Elijah się pocił, kiedy tylko się pojawiała w jego okolicy.
- Pan Greengrass? - uniosła brwi ze zdziwieniem. Ale to miał... Skoro było to tak dawno temu. - No nie wierzę, że to był tylko raz. Przy nim to pewnie niejednej dziewczynie się ciepło robi, więc dziwi mnie akurat to, że Twoja mama go nie ogoli i nie zamknie gdzieś w piwnicy! - zażartowała. Ojciec Ślizgona miał niesamowitą urodę. Jakby został wyjęty z jakiegoś magazynu dla kobiet. Przy okazji był to bardzo surowy wygląd, a dziewczyny to jara.
Uśmiechnęła się ponownie, kiedy strzelił jej z ramiączka.
- Niestety spanie w samych slipkach mnie nie przystoi - zauważyła z rozbawieniem, bo zdążyła spomiędzy szlafroka chłopaka wybadać, co ma na sobie. - Myślałeś, że śpię w tym? - wskazała na jednoczęściowy kombinezon świąteczny, który miała dalej na nogach.
- Pan Greengrass? - uniosła brwi ze zdziwieniem. Ale to miał... Skoro było to tak dawno temu. - No nie wierzę, że to był tylko raz. Przy nim to pewnie niejednej dziewczynie się ciepło robi, więc dziwi mnie akurat to, że Twoja mama go nie ogoli i nie zamknie gdzieś w piwnicy! - zażartowała. Ojciec Ślizgona miał niesamowitą urodę. Jakby został wyjęty z jakiegoś magazynu dla kobiet. Przy okazji był to bardzo surowy wygląd, a dziewczyny to jara.
Uśmiechnęła się ponownie, kiedy strzelił jej z ramiączka.
- Niestety spanie w samych slipkach mnie nie przystoi - zauważyła z rozbawieniem, bo zdążyła spomiędzy szlafroka chłopaka wybadać, co ma na sobie. - Myślałeś, że śpię w tym? - wskazała na jednoczęściowy kombinezon świąteczny, który miała dalej na nogach.
Re: Kuchnia i jadalnia
Może sama zainteresowana nie szukała nikogo na siłę, ale sama przyznała, że chciałaby wiedziec jak to jest, a Will nei wierzył, że nikt się obok niej nie kręcił. Obejrzał się za siebie jakby się bał, że ktoś może stać mu za plecami, a nie chciałby, żeby ktoś podsłuchiwał tej rozmowy.
- Zoja, błagam cię. Mówimy o moim ojcu. Jeśli powiesz mi, że cie podnieca to przysięgam, ze się porzygam. I nigdy więcej cię nie zaproszę! - To ostatnie dodał po krótkiej chwili. Ta myśl napawała go obrzydzeniem.
- Dlaczego? - odpowiedział równie rozbawiony tym stwierdzeniem. Nawet się nie zasłonił, co jeszcze jakiś czas temu byłoby u niego nie do pomyślenia. Nie tak dawno sypiał jeszcze w pasiastej piżamce zapiętej pod samą szyje, a teraz siedzi sobie z Zoją roznegliżowany w kuchni.
- No... nie widzę innego zastosowania dla tego czegoś.
- Zoja, błagam cię. Mówimy o moim ojcu. Jeśli powiesz mi, że cie podnieca to przysięgam, ze się porzygam. I nigdy więcej cię nie zaproszę! - To ostatnie dodał po krótkiej chwili. Ta myśl napawała go obrzydzeniem.
- Dlaczego? - odpowiedział równie rozbawiony tym stwierdzeniem. Nawet się nie zasłonił, co jeszcze jakiś czas temu byłoby u niego nie do pomyślenia. Nie tak dawno sypiał jeszcze w pasiastej piżamce zapiętej pod samą szyje, a teraz siedzi sobie z Zoją roznegliżowany w kuchni.
- No... nie widzę innego zastosowania dla tego czegoś.
Re: Kuchnia i jadalnia
Roześmiała się, jakby to był jakiś świetny dowcip. Oczywiście, że się nie przyzna przed Williamem, że Hyperion nawiedzał ją swojego czasu we snach. Pewnie nie tylko ją, bo pamięta również miny inny innych kobiet, które się z nim witały podczas różnych uroczystości. Nawet Morwen lekko zatkało, kiedy ucałował ją w dłoń pierwszego dnia, kiedy się poznali.
- A jakbym się zapomniała i wyszła topless na korytarz? Wiesz, że lunatykuję! - wyszczerzyła się do Willa. Miała czym świecić, poza tym raz przywaliła w jego drzwi głową i nawet wtedy się nie obudziła. Następnego ranka jechali na szpitala, bo miała lekki wstrząs mózgu. Piękna historia.
- A w tym jest mi po prostu ciepło. Idealny strój zanim się położę do łóżka, a już się wykąpię i przygotuję do snu. Ale pod samą kołdrą jak najmniej. Taką wyznaję zasadę. - Kiwnęła głową na potwierdzenie swoich słów. Latem to zakładała do spania jedynie jakąś dużą koszulkę i już nie martwiła się dołem. Tyłek pozostawał zasłonięty, kiedy wstawała. Plusy bycia małym. Jedynie te cycki wystawały i przeszkadzały by spać zupełnie nagim, ech.
- A jakbym się zapomniała i wyszła topless na korytarz? Wiesz, że lunatykuję! - wyszczerzyła się do Willa. Miała czym świecić, poza tym raz przywaliła w jego drzwi głową i nawet wtedy się nie obudziła. Następnego ranka jechali na szpitala, bo miała lekki wstrząs mózgu. Piękna historia.
- A w tym jest mi po prostu ciepło. Idealny strój zanim się położę do łóżka, a już się wykąpię i przygotuję do snu. Ale pod samą kołdrą jak najmniej. Taką wyznaję zasadę. - Kiwnęła głową na potwierdzenie swoich słów. Latem to zakładała do spania jedynie jakąś dużą koszulkę i już nie martwiła się dołem. Tyłek pozostawał zasłonięty, kiedy wstawała. Plusy bycia małym. Jedynie te cycki wystawały i przeszkadzały by spać zupełnie nagim, ech.
Re: Kuchnia i jadalnia
- To Skrętek na pewno by mnie obudził, abym mógł cię osłonić własnym ciałem przed niepowołanym wzrokiem innych domowników - wyszczerzył ząbki w uśmiechu po czym schował twarz w kubku upijając łyk herbaty, która zdążyła już ostygnąć.
- Od tego jest szlafrok. - stwierdził wciąż uśmiechając się do gryfonki. Po co komplikowac sobie życie jakimś kombinezonem? Był niepraktyczny. A gdyby tak zachciało jej sie do toalety? A szlafrok to szlafrok.
- Od tego jest szlafrok. - stwierdził wciąż uśmiechając się do gryfonki. Po co komplikowac sobie życie jakimś kombinezonem? Był niepraktyczny. A gdyby tak zachciało jej sie do toalety? A szlafrok to szlafrok.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Chyba przed Twoim wzrokiem zboczuchu bym chciała najbardziej uciec. Odkąd zacząłeś dorastać to za dużo rozmawiamy o sprawach damsko-męskich. - To akurat był fakt. Przyznała to z uśmiechem i typowo żartobliwym tonem, ale też zdała sobie sprawę z prawdziwości tych słów. Bardzo się zmienili w ciągu tego roku. William stał się o wiele bardziej otwarty, miał nowe doświadczenia za sobą, zdecydowanie nie był już tak sztywnym dzieckiem pod krawacikiem. A Zoja zaczęła dostrzegać, że coś straciła w szkolnym życiu. Zachciało jej się hulańców i ludzi, ale wydawało się, że już na to za późno.
- To jest wygodniejsze - uparła się przy swoim. Przy jej aktywnym życiu nocnym... Nie mogłaby znieść ciągłego poprawiania szlafroka. Tak to się zapięła i mogła biegać po domu i wydziwiać.
- To jest wygodniejsze - uparła się przy swoim. Przy jej aktywnym życiu nocnym... Nie mogłaby znieść ciągłego poprawiania szlafroka. Tak to się zapięła i mogła biegać po domu i wydziwiać.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Zboczuchu? - uniósł pytająco brwi. Naprawdę ma go za takiego? - Przepraszam cię bardzo, ale to ty zaczynasz takie tematy - wyciągnął w jej stronę oskarżycielsko palec. Fakt, odkąd zaczął spotykać się z Claudią zmienił się nie do poznania. Chyba poczuł się w końcu dowartościowany i bardziej pewny siebie, a ostatnia noc z Marianną chyba go w tym utwierdziła jeszcze bardziej. W końcu nie uciekła kiedy eliksir przestał działać. I jak widać na załączonym obrazku na hulańce nigdy nie jest za późno.
- Jak dziecięce śpioszki. - zachichotał cicho. - Gdzie się zmienia pieluszkę?
- Jak dziecięce śpioszki. - zachichotał cicho. - Gdzie się zmienia pieluszkę?
Re: Kuchnia i jadalnia
- Ja zaczynam? - zaśmiała się, łapiąc go za wyciągnięty palec i zrobiła ten sam gest w stosunku do niego, drugą ręką - To Ty zacząłeś, kiedy pierwszy raz poszedłeś z jakąś dziewczyną do łóżka! Perwers! A ja jak jałowe pole! Kończę temat! - puściła jego rękę śmiejąc się cicho. Odchyliła się na moment na krześle, żeby po tym z niego wstać energicznie. Wypięła się lekko w kierunku Williama, pokazując mu sprytnie ukryte rzepy na tyłku.
- Ta daaam! Tutaj się odczepia, kiedy zachce mi się siku! Przecież to jest genialne! - Była słodka. Zapomniała, że górę ma rozpiętą, więc kiedy się wyprostowała z powrotem, ten piękny strój z niej zjechał. Na krótki moment, bo zaraz ukucnęła sprawnie po piżamkę i naciągnęła ją z powrotem na całe ciało. Wróciła na miejsce, dopinając suwak. Znów wyglądała jak świąteczna skarpetka. Zaczesała kosmyk włosów za ucho i wyszczerzyła się do Willa.
- A co tak poza tym?
- Ta daaam! Tutaj się odczepia, kiedy zachce mi się siku! Przecież to jest genialne! - Była słodka. Zapomniała, że górę ma rozpiętą, więc kiedy się wyprostowała z powrotem, ten piękny strój z niej zjechał. Na krótki moment, bo zaraz ukucnęła sprawnie po piżamkę i naciągnęła ją z powrotem na całe ciało. Wróciła na miejsce, dopinając suwak. Znów wyglądała jak świąteczna skarpetka. Zaczesała kosmyk włosów za ucho i wyszczerzyła się do Willa.
- A co tak poza tym?
Re: Kuchnia i jadalnia
- Tak, ty zaczynasz! Wtedy też zaczęłaś! - mówił z udawanym oburzeniem.
- Perwers? Ja perwers? To ty chodzisz w dziecięcych śpioszkach - po tym stwierdzeniu nie mógł się nie roześmiać. Kiedy wstała i wypięła się w jego stronę pociągnął za rzep rozpinając klapę. Zaraz po tym mógł podziwiać jej szorty w całej okazałości, kiedy kombinezon opadł na podłogę, krótko bo szybko się ogarnęła. Boże, czy on gapił sie na jej tyłek?
- Poza czym?
- Perwers? Ja perwers? To ty chodzisz w dziecięcych śpioszkach - po tym stwierdzeniu nie mógł się nie roześmiać. Kiedy wstała i wypięła się w jego stronę pociągnął za rzep rozpinając klapę. Zaraz po tym mógł podziwiać jej szorty w całej okazałości, kiedy kombinezon opadł na podłogę, krótko bo szybko się ogarnęła. Boże, czy on gapił sie na jej tyłek?
- Poza czym?
Re: Kuchnia i jadalnia
Wrócił jej apetyt. Poza tym chciała dokończyć co ma na talerzu, więc znów go sobie przyciągnęła i chwyciła za widelec. Nie wzięła jeszcze jednak niczego do ust.
- No poza tym wszystkim. Co słychać innego? W szkole za dużo ostatnio nie rozmawialiśmy - powiedziała, patrząc się na przyjaciela z lekkim uśmiechem. Jeżeli patrzył na jej tyłek to było już z nim naprawdę źle. Czy nie powinni się bardziej zachowywać jak rodzeństwo? No bo przecież w przyjaźń damsko-męską wierzyć nie można, bo prędzej czy później któreś będzie chciało zobaczyć "jak to tam się sprawy mają". Przynajmniej do takich wniosków doszła, odkąd Aaron miał dziewczynę. Wcześniej się nim zupełnie nie interesowała.
- No poza tym wszystkim. Co słychać innego? W szkole za dużo ostatnio nie rozmawialiśmy - powiedziała, patrząc się na przyjaciela z lekkim uśmiechem. Jeżeli patrzył na jej tyłek to było już z nim naprawdę źle. Czy nie powinni się bardziej zachowywać jak rodzeństwo? No bo przecież w przyjaźń damsko-męską wierzyć nie można, bo prędzej czy później któreś będzie chciało zobaczyć "jak to tam się sprawy mają". Przynajmniej do takich wniosków doszła, odkąd Aaron miał dziewczynę. Wcześniej się nim zupełnie nie interesowała.
Re: Kuchnia i jadalnia
Nie widywali się, bo William praktycznie cały wolny od zajęć czas spędzał z nosem w książce w bibliotece albo w swoim dormitorium. Bardzo przykładał się do nauki, żeby dostać się na studia z dobrymi wynikami. Więc praktycznie nie było słychać nic.
- Ahh... A co ma niby słychać przed owutemami? - zapytał retorycznie.
- No poza tym, że niedługo może będziesz mi przysyłać paczki do Azkabanu... Milligan - dodał widząc, że Zoja nie ma pojęcia o co mu chodzi. Już raz z nią rozmawiał o siostrze i tym dupku. - Znowu dobierał się do Christine
- Ahh... A co ma niby słychać przed owutemami? - zapytał retorycznie.
- No poza tym, że niedługo może będziesz mi przysyłać paczki do Azkabanu... Milligan - dodał widząc, że Zoja nie ma pojęcia o co mu chodzi. Już raz z nią rozmawiał o siostrze i tym dupku. - Znowu dobierał się do Christine
Re: Kuchnia i jadalnia
Zoja również spędzała dużo czasu na nauce, ale to nie tak, że nie miała wolnej chwili. Jeżeli chodzi o przedmioty, które ją interesowały to była z nich po prostu zdolna i miała łatwość uczenia się. To zaklęciom i transmutacji powinna się bardziej poświęcić, ale na to nie było jak do tej pory ochoty...
- Ech... I co się z nim bijesz? A Christine na to? Ja już się w to nie wtrącam, bo tutaj też coś mi śmierdzi grubszym uczuciem. Podobno to ona coś namotała i musi to odkręcić... Kazała mi się trzymać od tego z daleka, bo mogę tylko pogorszyć sytuację - powtórzyła słowa bliźniaczki Greengrass. Co do sprawy z Dymitrem to naprawdę miała mieszane uczucia. Nie sądziła, żeby Ślizgon dobierał się do niej zawsze bez jej zezwolenia. W końcu dalej go coś łączyło z Aiko, hm? Naprawdę miała ochotę mu wtedy wyrządzić krzywdę, dopóki nie dostała wiadomości od koleżanki.
- Ech... I co się z nim bijesz? A Christine na to? Ja już się w to nie wtrącam, bo tutaj też coś mi śmierdzi grubszym uczuciem. Podobno to ona coś namotała i musi to odkręcić... Kazała mi się trzymać od tego z daleka, bo mogę tylko pogorszyć sytuację - powtórzyła słowa bliźniaczki Greengrass. Co do sprawy z Dymitrem to naprawdę miała mieszane uczucia. Nie sądziła, żeby Ślizgon dobierał się do niej zawsze bez jej zezwolenia. W końcu dalej go coś łączyło z Aiko, hm? Naprawdę miała ochotę mu wtedy wyrządzić krzywdę, dopóki nie dostała wiadomości od koleżanki.
Re: Kuchnia i jadalnia
- To moja siostra i nie pozwolę, żeby ktoś robił jej krzywdę. - odpowiedział stanowczo. Skoczyłby z anią w ogień gdyby musiał. Za Zoją pewnie też i gdyby sprawa tyczyła się jej też nie zostałby obojętny.
- Co na to? Przybiegła ostatnio z płaczem. Widzę jak cierpi. Może i namieszała, ale zrozumiała swój błąd. Za to Dymitr jest niereformowalny. Lepiej żeby nie pokazywał mi się na oczy. - mruknął. Gdyby wiedział, że Rosjanin został zaproszony do nich na święta pewnie bardzo by się wkurzył.
- Ale nie rozmawiajmy już o tym. Nie psuj mi humoru na noc - uśmiechnął sie krzywo i chcąc jakoś odwrócić uwagę od tego nieprzyjemnego tematu pozwolił sobie zabrać kęs naleśnika, którego Zoja cały czas trzymała na widelcu w połowie drogi do swoich ust.
- Co na to? Przybiegła ostatnio z płaczem. Widzę jak cierpi. Może i namieszała, ale zrozumiała swój błąd. Za to Dymitr jest niereformowalny. Lepiej żeby nie pokazywał mi się na oczy. - mruknął. Gdyby wiedział, że Rosjanin został zaproszony do nich na święta pewnie bardzo by się wkurzył.
- Ale nie rozmawiajmy już o tym. Nie psuj mi humoru na noc - uśmiechnął sie krzywo i chcąc jakoś odwrócić uwagę od tego nieprzyjemnego tematu pozwolił sobie zabrać kęs naleśnika, którego Zoja cały czas trzymała na widelcu w połowie drogi do swoich ust.
Re: Kuchnia i jadalnia
Tak, lepiej o tym nie rozmawiajmy. Zoja nie lubiła mieszać się w sprawy innych osób, szczególnie, gdy jej się tam nie spodziewano. Ingerencja w życie uczuciowe Christine należała tylko do niej i starszego o parę minut brata. Będzie oczywiście kibicowała Williamowi, kiedy dojdzie do kolejnego starcia.
Nie zdążyła odsunąć widelca, bo była zbyt głęboko pogrążona we własnych myślach i chwila nieuwagi wystarczyła, żeby ostatni kawałek naleśnika zabrał jej Greengrass. Zachichotała cicho i dźgnęła go ponownie w bok.
- A jednak! A na śniadanie zrobię Ci pyszną jajecznicę z żółtym serkiem i polędwiczką wiśniową, co Ty na to? - uśmiechnęła się do chłopaka ciepło. Lubiła gotować. A przede wszystkim lubiła to, że mimo tego, że nie pasowało mu to, że stoi przy garach, to smakowała mu jej kuchnia.
Dopiła herbatę malinową i odstawiła kubek na pusty talerzyk, żeby skrzatowi było wygodniej go posprzątać. Przeciągnęła się na krześle, wdzięcząc się nieumyślnie. Wystarczająco by suwak znów zjechał odrobinę w dół.
- Teraz mogę iść spać. Z pełnym brzuchem i słodkością w ustach to zupełnie coś innego.
Nie zdążyła odsunąć widelca, bo była zbyt głęboko pogrążona we własnych myślach i chwila nieuwagi wystarczyła, żeby ostatni kawałek naleśnika zabrał jej Greengrass. Zachichotała cicho i dźgnęła go ponownie w bok.
- A jednak! A na śniadanie zrobię Ci pyszną jajecznicę z żółtym serkiem i polędwiczką wiśniową, co Ty na to? - uśmiechnęła się do chłopaka ciepło. Lubiła gotować. A przede wszystkim lubiła to, że mimo tego, że nie pasowało mu to, że stoi przy garach, to smakowała mu jej kuchnia.
Dopiła herbatę malinową i odstawiła kubek na pusty talerzyk, żeby skrzatowi było wygodniej go posprzątać. Przeciągnęła się na krześle, wdzięcząc się nieumyślnie. Wystarczająco by suwak znów zjechał odrobinę w dół.
- Teraz mogę iść spać. Z pełnym brzuchem i słodkością w ustach to zupełnie coś innego.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Bo tak tym machasz i machasz - mruknął z uśmiechem na usprawiedliwienie tej małej kradzieży. Zachichotał cicho na jej kolejne słowa.
- Nie zapomnij o gazetce i kapciach. A potem pójdziemy z dziećmi na spacer - wyszczerzył się w uśmiechu. Owszem, smakowała mu jej kuchnia, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w większości naleśniki zostały przygotowane przez jego skrzata.
Kiedy gryfonka przeciągnęła się co przyczyniło się do rozpięcia jej piżamki Will uśmiechnął się do siebie przebiegle mrużąc oczy i pociągnął za suwak rozsuwając kombinezon jeszcze bardziej.
- A ja przez ciebie nie zasnę. Kompletnie mnie rozbudziłaś. Teraz będziesz musiała dotrzymać mi towarzystwa - dźgnął ją lekko palcem w ramię mówiąc tonem, który brzmiał trochę jak rozkaz. - Chodź na górę - wstał kompletnie nie przejmując się zostawioną szklanką i ruszył w stronę schodów oglądając się czy Zoja idzie za nim.
- Nie zapomnij o gazetce i kapciach. A potem pójdziemy z dziećmi na spacer - wyszczerzył się w uśmiechu. Owszem, smakowała mu jej kuchnia, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w większości naleśniki zostały przygotowane przez jego skrzata.
Kiedy gryfonka przeciągnęła się co przyczyniło się do rozpięcia jej piżamki Will uśmiechnął się do siebie przebiegle mrużąc oczy i pociągnął za suwak rozsuwając kombinezon jeszcze bardziej.
- A ja przez ciebie nie zasnę. Kompletnie mnie rozbudziłaś. Teraz będziesz musiała dotrzymać mi towarzystwa - dźgnął ją lekko palcem w ramię mówiąc tonem, który brzmiał trochę jak rozkaz. - Chodź na górę - wstał kompletnie nie przejmując się zostawioną szklanką i ruszył w stronę schodów oglądając się czy Zoja idzie za nim.
Re: Kuchnia i jadalnia
Po tym jak wyszedł z mieszkania Adrienne deportował się jeszcze na klatce schodowej, gdy tylko zamknął za sobą drzwi. Pojawił się z trzaskiem przed bramą. W Greenock też siąpił lekki deszczyk, ale nie rzucał juz na siebie zaklęcia tylko szybkim krokiem udał sie do domu. W drzwiach zrzucił płaszcz na skrzata, który pojawił się niemal natychmiast, po czym udał się do jadalni. Znowu spóźnił się na obiad. Właściwie była to już pora kolacji, po posiłku było już dawno posprzątane, zostało tylko nakrycie przy jego miejscu. Usiadł przy stole i sięgnął po przyniesione przez skrzata wieczorne wydanie Proroka jak to miał w zwyczaju. Właściwie każdy posiłek spędzał z gazetą w ręce.
Re: Kuchnia i jadalnia
Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że Catherine odłożyła na bok książkę nasłuchując. Przywykła do wieczornego nasłuchiwania tak samo jak przywykła do swojego niewiernego męża. Po krokach potrafiła ocenić w jakim nastroju jest pan domu. Dziś mogła śmiało stwierdzić, że był u swoich kochanek, ale nie jest z tego faktu specjalnie zadowolony. Podniosła się ze swojego fotela jak zwykle ubrana nienagannie w idealnie skrojoną garsonkę i wysokie na parę centymetrów czarne szpilki. W zasadzie sama nie wiedziała dlaczego się tak stroi. Robiła to od lat po wstaniu z łóżka i nie wyobrażała sobie, że kiedykolwiek miałoby się to zmienić. Niby dlaczego? Co przeszkadza kobiecie w byciu elegancką? To, że nie wychodzi z domu? Ależ to drobnostka. Jej kroki było słychać z daleka, bowiem stukot szpilek obijał się o drogie podłogi gdy przechodziła z salonu do jadalni. Oparła się o framugę w drzwiach, żeby powiedzieć cicho:
- Późno wróciłeś. - bo co innego mogła mu powiedzieć? Jak było u kochanki? Miałeś orgazm czy nie? Ona miała orgazm? Ile ma lat? Pokazałeś jej, że nie jesteś staruszkiem? Te pytania ciągle obijały się w jej głowie, ale z ust nie wychodziło nic.
- Pośpiesz się z jedzeniem. - warknęła na skrzata przechodzącego jej zdaniem nazbyt leniwie z kuchni do jadalni. A pan czekał. Zapewne głodny. Od lat wielu odreagowała swoją złość na skrzatach, bo Hyperionowi nie mogła powiedzieć nic. To on był przecież panem, prawda?
- Późno wróciłeś. - bo co innego mogła mu powiedzieć? Jak było u kochanki? Miałeś orgazm czy nie? Ona miała orgazm? Ile ma lat? Pokazałeś jej, że nie jesteś staruszkiem? Te pytania ciągle obijały się w jej głowie, ale z ust nie wychodziło nic.
- Pośpiesz się z jedzeniem. - warknęła na skrzata przechodzącego jej zdaniem nazbyt leniwie z kuchni do jadalni. A pan czekał. Zapewne głodny. Od lat wielu odreagowała swoją złość na skrzatach, bo Hyperionowi nie mogła powiedzieć nic. To on był przecież panem, prawda?
Ostatnio zmieniony przez Catherine Greengrass dnia Czw 06 Lut 2014, 16:19, w całości zmieniany 1 raz
Catherine GreengrassCzarownica - Urodziny : 16/05/1975
Wiek : 49
Skąd : Szkocja.
Krew : Czysta.
Re: Kuchnia i jadalnia
Słyszał charakterystyczny stukot informujący o tym, że jego małżonka idzie mu z wizytą. Mimo tak jasnego znaku nie odłożył gazety kiedy weszła. Nie odłożył jej nawet, kiedy się odezwała i kiedy jej odpowiedział:
- Musiałem zostać dłużej - skłamał gładko. Zawsze kłamał. Kłamał, mimo, że domyślał się, że ona się domyśla. Nie była głupia, każda po tylu latach małżeństwa wiedziałaby co jest na rzeczy. Nawet takiego małżeństwa. Ale nigdy o tym nie rozmawiali, nigdy nie powiedziała mu głośno o swoich podejrzeniach i nigdy głośno nie zaprotestowała. A on nigdy nie potwierdził. Grali w tę swoją grę od lat. Jednak nie wszystkie podejrzenia Catherine były słuszne. Nie każde jego spóźnienie było spowodowane zdradą. Wbrew pozorom nei robił tego często. Bywały długie miesiące, kiedy był jej wierny. Był moment, że wytrzymał cały rok. A właściwie przez rok nie znalazł nikogo odpowiedniego. Hyperion był bowiem myśliwym bardzo wybrednym. Teraz dorwał panienkę Cryan i będzie się nią bawić póki mu się nie znudzi.
- Konrad dalej ma problemy ze zdrowiem, więc sama rozumiesz, że spada na mnie więcej obowiązków - dopiero teraz odłożył gazetę złożoną na pół i spojrzał na swoją żonę uśmiechając sie chytrze. Ewidentnie coś chodziło mu po głowie.
- Dotrzymasz mi towarzystwa? - zapytał, kiedy skrzat w końcu postawił przed nim półmisek z pieczonymi żeberkami. Nałożył sobie kilka na talerz i upił łyk wina nim zaczął jeść.
- Musiałem zostać dłużej - skłamał gładko. Zawsze kłamał. Kłamał, mimo, że domyślał się, że ona się domyśla. Nie była głupia, każda po tylu latach małżeństwa wiedziałaby co jest na rzeczy. Nawet takiego małżeństwa. Ale nigdy o tym nie rozmawiali, nigdy nie powiedziała mu głośno o swoich podejrzeniach i nigdy głośno nie zaprotestowała. A on nigdy nie potwierdził. Grali w tę swoją grę od lat. Jednak nie wszystkie podejrzenia Catherine były słuszne. Nie każde jego spóźnienie było spowodowane zdradą. Wbrew pozorom nei robił tego często. Bywały długie miesiące, kiedy był jej wierny. Był moment, że wytrzymał cały rok. A właściwie przez rok nie znalazł nikogo odpowiedniego. Hyperion był bowiem myśliwym bardzo wybrednym. Teraz dorwał panienkę Cryan i będzie się nią bawić póki mu się nie znudzi.
- Konrad dalej ma problemy ze zdrowiem, więc sama rozumiesz, że spada na mnie więcej obowiązków - dopiero teraz odłożył gazetę złożoną na pół i spojrzał na swoją żonę uśmiechając sie chytrze. Ewidentnie coś chodziło mu po głowie.
- Dotrzymasz mi towarzystwa? - zapytał, kiedy skrzat w końcu postawił przed nim półmisek z pieczonymi żeberkami. Nałożył sobie kilka na talerz i upił łyk wina nim zaczął jeść.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Greenock :: Greengrass Manor
Strona 2 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach