Kuchnia i jadalnia
+6
Wyatt Walker
Fèlix Lemaire
Quinn Larivaara
Nora Vedran
Anthony Wilson
Hannah Wilson
10 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg :: Dom rodziny Wilson
Strona 1 z 3
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia i jadalnia
Kuchnia to kombinacja brązowych i białych mebli z odzysku. Jest niewielka, rogowa, zawsze pełna jedzenia i kwiatów przyniesionych z ogrodu.
Duża rodzina to duża jadalnia. To pomieszczenie trzy razy w ciągu dnia tętni życiem. Najwięcej miejsc zajął wielki stół z dziesięcioma krzesłami (ponieważ swojego czasu mieszkało tutaj aż dziewięć osób), który z łatwością pomieści dużą rodzinę i nawet gości.
Re: Kuchnia i jadalnia
Anthony wreszcie pojawił się przed swoim domem. Stanął przed nim i westchnął ciężko jak gdyby właśnie szedł na ścięcie głowy. Pomimo tego, że była już połowa lipca, on dopiero teraz dotarł pod drzwi swojego rodzinnego domu. Wiedział, że nie wraca tu na dłużej niż dwa dni, wiedział, że może się to skończyć po prostu źle, biorąc pod uwagę jak bardzo miał ochotę podgryźć gardło starszej siostrze i młodemu bratu. Westchnął więc jeszcze raz i z plecakiem na plecach przeszedł przez próg domu, kierując się do kuchni. Był tak głodny, że z chęcią zjadłby całą lodówkę, nawet z półkami. Rzucił plecak gdzieś przy futrynie drzwi i od razu zaczął przeszukiwać lodówkę i szafkę w poszukiwaniu czegoś dobrego. Nie musiał szukać zbyt długo bo już zaraz wziął do ręki jakąś szybkę bez większych ceregieli gryząc ja a przy okazji przegryzał to jakąś wielką bułką, szukając dalej czegoś co może zjeść w następnej kolejności. Wiedział, że byli domownicy, jednak jako, ze był wyżyty seksualnie stwierdził, że nie może zepsuć sobie tak dobrego humoru przez swoje cudowne rodzeństwo, nie opłacało się.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
Hanka teleportowała się w pośpiechu pod bramę swojego domu. Ściskała smocze jajo niczym matka swoje nowo narodzone dziecko. Puchonka biła się z myślami, co będzie cenniejsze: samo jajo czy wykluty smok? Mogła na tym przekręcie nieźle zarobić! Jeśli dzisiejszy dzień był jej pierwszym krokiem do bogactwa, to oznaczało, że dziś zaczyna się jej lepsze życie.
Wtargnęła na posesję jak szaleniec i przebiegła przez ścieżkę prowadzącą do domu. Otworzyła drzwi i wpadła do przedpokoju. Zrzuciła z siebie letnie tenisówki i ruszyła w stronę kuchni.
- Pieniądze, pieniądze.. Kasa.. Czuję zysk, duży zysk. GALEONY - mruczała do siebie, wchodząc do kuchni. Była tak zaabsorbowana jajem, że nie zauważyła początkowo, ze w kuchni jest ktoś jeszcze.
Kiedy spostrzegła Anthony'ego, który stał na środku kuchni z bułą w ręce, stanęła jak wryta. Spodziewała się go tutaj, ale nie tak szybko i nie w takim względnie normalnym stanie.
- O, jesteś już - rzuciła tylko, przyciskając jajo do siebie.
Wtargnęła na posesję jak szaleniec i przebiegła przez ścieżkę prowadzącą do domu. Otworzyła drzwi i wpadła do przedpokoju. Zrzuciła z siebie letnie tenisówki i ruszyła w stronę kuchni.
- Pieniądze, pieniądze.. Kasa.. Czuję zysk, duży zysk. GALEONY - mruczała do siebie, wchodząc do kuchni. Była tak zaabsorbowana jajem, że nie zauważyła początkowo, ze w kuchni jest ktoś jeszcze.
Kiedy spostrzegła Anthony'ego, który stał na środku kuchni z bułą w ręce, stanęła jak wryta. Spodziewała się go tutaj, ale nie tak szybko i nie w takim względnie normalnym stanie.
- O, jesteś już - rzuciła tylko, przyciskając jajo do siebie.
Re: Kuchnia i jadalnia
Jadł sobie spokojnie jakąś szybkę i bułę, mielił to starannie, kiedy to do kuchni wpadła jego starsza siostra, która wyglądała na osobę dopiero mająca iść do psychiatryka, albo taką która z niego uciekła. Zaprzestał na chwilę jedzenia i uniósł lekko brew najpierw patrząc na siostrę a potem na to co tak kurczowo ściskała. W sumie nie wiedział, czemu Hanka była aż tak szalona, ale starał się nawet w to nie wgłębiać.
- Tęskniliście?- spytał i zrobił kilka całkowicie niegroźnych kroków w jej kierunku, odkładając bułę na blat stołu, po czym rzucił się wręcz na puchonkę wyrywając jej z rąk jajo.
- Co my tu mamy. - mruknął okręcając całkowicie niestarannie jajo pomiędzy rękami.- Skąd to masz, Hanka?- podrzucił specjalnie jajo trochę ku górze po czym spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem. Jego siostra była uzależniona od pieniędzy, których nie miała i pewnie nigdy nie będzie mieć. Naprawdę ciężki przypadek.
- Tęskniliście?- spytał i zrobił kilka całkowicie niegroźnych kroków w jej kierunku, odkładając bułę na blat stołu, po czym rzucił się wręcz na puchonkę wyrywając jej z rąk jajo.
- Co my tu mamy. - mruknął okręcając całkowicie niestarannie jajo pomiędzy rękami.- Skąd to masz, Hanka?- podrzucił specjalnie jajo trochę ku górze po czym spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem. Jego siostra była uzależniona od pieniędzy, których nie miała i pewnie nigdy nie będzie mieć. Naprawdę ciężki przypadek.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
- Czy tęskniliśmy? Jestem pewna, ze Flora tęskniła, co do reszty nie mam pojęcia - odparła. Wzruszyła ramionami. Rozłożyłaby ręce w obronnym geście, gdyby nie były zajęte.
Kiedy Ślizgon odebrał jej jajo, Hanka stanęła w bojowej pozie, gotowa do skoku niczym rozjuszona kotka gotowa, aby rzucić się na niego w każdej chwili.
- Z dupy. Zniosłam sobie. Oddawaj! - Wrzasnęła. W jej oczach czaił się obłęd. Puchonka czuła się, jakby brat trzymał tysiąc galeonów nad przepaścią, wahając się czy je zrzucić. Jaja były mocne i byle uderzenie o ziemie na pewno by go nie zbiło, ale Hanka nie chciała uszkodzić go nawet w najmniejszym stopniu.
Nie przyznała się bratu, że praktycznie ukradła je ślepej, starej czarownicy. W jakim świetle by ją to postawiło? Ją, prefekt naczelną.
- Oddawaj, patałachu - wrzasnęła, po czym rzuciła się na brata z szaleństwem wypisanym na twarzy, wyrywając mu swój skarb.
Kiedy Ślizgon odebrał jej jajo, Hanka stanęła w bojowej pozie, gotowa do skoku niczym rozjuszona kotka gotowa, aby rzucić się na niego w każdej chwili.
- Z dupy. Zniosłam sobie. Oddawaj! - Wrzasnęła. W jej oczach czaił się obłęd. Puchonka czuła się, jakby brat trzymał tysiąc galeonów nad przepaścią, wahając się czy je zrzucić. Jaja były mocne i byle uderzenie o ziemie na pewno by go nie zbiło, ale Hanka nie chciała uszkodzić go nawet w najmniejszym stopniu.
Nie przyznała się bratu, że praktycznie ukradła je ślepej, starej czarownicy. W jakim świetle by ją to postawiło? Ją, prefekt naczelną.
- Oddawaj, patałachu - wrzasnęła, po czym rzuciła się na brata z szaleństwem wypisanym na twarzy, wyrywając mu swój skarb.
Re: Kuchnia i jadalnia
No tak, on bardzo tęsknił za swoją bliźniaczką, jednak jak na złość w tym momencie w domu była jedynie Hanka i Chuck, którego z chęcią chciałby spotkać i powyżywać się na nim. Jak skończy tylko z puchoną z chęcią zajmie się młodszym bratem. Słysząc jej komentarz, Tony wywrócił oczami.
- Faktycznie, masz tak szeroką dupę, że w zupełności mnie to nie zdziwiło.- mruknął i widząc furię w oczach siostry, stwierdził, że ta zaraz wydrapie mu oczy. No trudno, jak to się mówi YOLO!
- Skąd to masz Hanka i do jasnej cholery co to jest?- spytał kiedy już dziewczyna rzuciła się na niego i odebrała mu zdobycz. W sumie nie miał pewności, że z tego jaja nie wykluje się coś co pozabija całą okolice.
- Jesteś naiwniejsza niż myślałem.- westchnął ciężko i wziął z powrotem szynę i bułę siadając na blacie i wracając do ważnej i przyjemnej czynności- jedzenie.
- Faktycznie, masz tak szeroką dupę, że w zupełności mnie to nie zdziwiło.- mruknął i widząc furię w oczach siostry, stwierdził, że ta zaraz wydrapie mu oczy. No trudno, jak to się mówi YOLO!
- Skąd to masz Hanka i do jasnej cholery co to jest?- spytał kiedy już dziewczyna rzuciła się na niego i odebrała mu zdobycz. W sumie nie miał pewności, że z tego jaja nie wykluje się coś co pozabija całą okolice.
- Jesteś naiwniejsza niż myślałem.- westchnął ciężko i wziął z powrotem szynę i bułę siadając na blacie i wracając do ważnej i przyjemnej czynności- jedzenie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
- Spieprzaj, półgłówku - syknęła, kiedy usłyszała komentarz o swojej rzekomo szerokiej dupie.
Kiedy miała jajo znowu w swoich rękach, uspokoiła się nieco. Teraz już nie da odebrać go sobie ta łatwo. Schowa w tylko sobie znanym miejscu i pomyśli, co dalej. Nadal nie wiedziała czy pomóc smokowi się wykluć, czy opchać go jeszcze w skorupie.
- To jajo smoka, nieuku - westchnęła, kładąc je ostrożnie na blacie. Kolorowe szmaty, w które owinęła je Czarownica z Salem, nadal tkwiły pomiędzy skorupą, a kuchennym stołem. Puchonka położyła swoje dłonie po obu stronach swojej zdobyczy. Niemal czuła na skórze, żarzące się w środku ciepło.
- Pomyśl skąd je mam. Kupiłam sobie, wiesz? Mamy tyle kasy, a co! Kto bogatemu zabroni? - Żachnęła się, patrząc na niego znacząco. Teraz na pewno pojął iluzję i wiedział, że siostra ukradła ten drogocenny przedmiot. Wilsonowie groszem nie śmierdzieli, to fakt, a Hanka chorowała na pieniądze. Widocznie była w stanie posunąć się nawet do takich rzeczy, byle zdobyć to, co dla nich nieosiągalne.
- U Charlesa jest dziewczyna. Zachowuj się cywilizowanie, proszę - mruknęła, kiedy oboje usłyszeli cienki śmiech Polly dochodzący z góry.
Kiedy miała jajo znowu w swoich rękach, uspokoiła się nieco. Teraz już nie da odebrać go sobie ta łatwo. Schowa w tylko sobie znanym miejscu i pomyśli, co dalej. Nadal nie wiedziała czy pomóc smokowi się wykluć, czy opchać go jeszcze w skorupie.
- To jajo smoka, nieuku - westchnęła, kładąc je ostrożnie na blacie. Kolorowe szmaty, w które owinęła je Czarownica z Salem, nadal tkwiły pomiędzy skorupą, a kuchennym stołem. Puchonka położyła swoje dłonie po obu stronach swojej zdobyczy. Niemal czuła na skórze, żarzące się w środku ciepło.
- Pomyśl skąd je mam. Kupiłam sobie, wiesz? Mamy tyle kasy, a co! Kto bogatemu zabroni? - Żachnęła się, patrząc na niego znacząco. Teraz na pewno pojął iluzję i wiedział, że siostra ukradła ten drogocenny przedmiot. Wilsonowie groszem nie śmierdzieli, to fakt, a Hanka chorowała na pieniądze. Widocznie była w stanie posunąć się nawet do takich rzeczy, byle zdobyć to, co dla nich nieosiągalne.
- U Charlesa jest dziewczyna. Zachowuj się cywilizowanie, proszę - mruknęła, kiedy oboje usłyszeli cienki śmiech Polly dochodzący z góry.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Prawda boli moją małą siostrzyczkę. - skwitował jedynie i kiedy już zjadł jedną bułkę, do ręki chwycił kolejną. Tony zdecydowanie był nienażartym stworzeniem.
Słysząc co to w środku może być uniósł brwi ku górze z zaciekawieniem, bo w sumie kompletnie nie znał się na tym, biorąc pod uwagę, że nie miał z tym większej styczności.
- No to kiedy coś z tego będzie?- spytał kiwając głową i gryząc kolejny kęs szynki. Patrzył na jajo.- Co masz zamiar z tym dalej zrobić, hm?- kiedy już skończył kolejną bułkę i dokończył wszystko inne,wyciągnął z kieszeni spodni papierosy i jednego wetknął sobie do ust jeszcze nie odpalając.
- Zaczynam się o Ciebie martwić, siostra, delikatna obsesja na punkcie pieniędzy odbiera Ci mózg. - uśmiechnął się uroczo i kiedy usłyszał śmiech dziewczyny Chucka, z jego gardła wydobyło się jakby warknięcie.
- Koniecznie muszę ich odwiedzić. Ta laleczka chyba nie zdążyła mnie jeszcze poznać.- oj tak, ślizgon już wiedział co ma robić i z chęcią przejdzie się do młodego.
Słysząc co to w środku może być uniósł brwi ku górze z zaciekawieniem, bo w sumie kompletnie nie znał się na tym, biorąc pod uwagę, że nie miał z tym większej styczności.
- No to kiedy coś z tego będzie?- spytał kiwając głową i gryząc kolejny kęs szynki. Patrzył na jajo.- Co masz zamiar z tym dalej zrobić, hm?- kiedy już skończył kolejną bułkę i dokończył wszystko inne,wyciągnął z kieszeni spodni papierosy i jednego wetknął sobie do ust jeszcze nie odpalając.
- Zaczynam się o Ciebie martwić, siostra, delikatna obsesja na punkcie pieniędzy odbiera Ci mózg. - uśmiechnął się uroczo i kiedy usłyszał śmiech dziewczyny Chucka, z jego gardła wydobyło się jakby warknięcie.
- Koniecznie muszę ich odwiedzić. Ta laleczka chyba nie zdążyła mnie jeszcze poznać.- oj tak, ślizgon już wiedział co ma robić i z chęcią przejdzie się do młodego.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
- Nie mam pojęcia kiedy. Nie zdążyłam zapytać, bo gonił mnie tłum na targowisku - odparła, co było w stu procentach zgodne z prawdą. Nie planowała początkowo tej kradzieży, ale ta ruda kobieta wrobiła ją w to wbrew jej woli! A fakt, że ostatecznie jajo trafiło do niej... No cóż, widocznie tak miało być.
- Zastanawiam się właśnie. Może powinnam je sprzedać. Takie cacka są cholernie drogie - mruknęła, nachylając się nad jajem. Wbiła wzrok w chropowatą skorupę, świdrując ją spojrzeniem swoich zgniłozielonych tęczówek. - Z drugiej jednak strony, wykluty i odchowany smok może być warty dziesięć razy więcej. Nie jestem tylko pewna czy to legalne i czy będę miała czym nakarmić bydlaka nim zacznie sam polować - dodała. Zapomniała dorzucić, że trzymanie smoka w ogródku za domem może być ekstremalnie niebezpieczne.
- Dziewczyna Chucka podobno jest niezła w te klocki, pogadam z nią przy kolacji, może ona powie mi więcej. Bo czuję, że jak już włożę je do ogniska, to może być za późno na odwrót - westchnęła, zawijając ponownie jajo w kolorowe szmatki.
- Tony, zapomnij. Ta dziewczyna wygląda na ułożoną i szanującą się, na pewno nie wskoczy Ci do łóżka jeśli na to liczysz. Ona i jej siostra widnieją na liście najlepszych uczennic tego roku obok mnie i Chucka, to nie Twoja liga - dodała, klepiąc go współczująco po ramieniu.
- Zastanawiam się właśnie. Może powinnam je sprzedać. Takie cacka są cholernie drogie - mruknęła, nachylając się nad jajem. Wbiła wzrok w chropowatą skorupę, świdrując ją spojrzeniem swoich zgniłozielonych tęczówek. - Z drugiej jednak strony, wykluty i odchowany smok może być warty dziesięć razy więcej. Nie jestem tylko pewna czy to legalne i czy będę miała czym nakarmić bydlaka nim zacznie sam polować - dodała. Zapomniała dorzucić, że trzymanie smoka w ogródku za domem może być ekstremalnie niebezpieczne.
- Dziewczyna Chucka podobno jest niezła w te klocki, pogadam z nią przy kolacji, może ona powie mi więcej. Bo czuję, że jak już włożę je do ogniska, to może być za późno na odwrót - westchnęła, zawijając ponownie jajo w kolorowe szmatki.
- Tony, zapomnij. Ta dziewczyna wygląda na ułożoną i szanującą się, na pewno nie wskoczy Ci do łóżka jeśli na to liczysz. Ona i jej siostra widnieją na liście najlepszych uczennic tego roku obok mnie i Chucka, to nie Twoja liga - dodała, klepiąc go współczująco po ramieniu.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Jajo samo trafiło do Twoich rąk. Mam zdolną siostrę, pomimo wszystko.- uśmiechnął się i bez krępacji odpalił papierosa za pomocą mugolskich zapałek. Kiedy dziewczyna zastanawiała się nad tym co powinna zrobić z tym jajem, Anthony zaciągał się papierosem i przyglądał się mu uważnie.
- Gdyby było to moje jajo, zostawiłbym.- wzruszył ramionami, wiedział bardzo dobrze, że z tyłu domu trzymać by tego nie mogła.- Gdyby nie problem transportu, Zakazany Las mógłby być niezłą kryjówką.- zerknął na siostrę, bo podczas pełni już zdążyli zobaczyć co nieco tego lasu przy szkole.
- Czy Ty naprawdę uważasz, że jedyne co potrafię to zaciąganie dziewczyn do łóżka?- spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem. Racja była taka, że był w tym niezły, ostatnio udało mu sie nawet An przekonać i wreszcie mógł się wyżyć, na szczęście siostra raczej nie mogła o tym wiedzieć. Chociaż kto wie, plotki rozchodziły się pomiędzy uczniami szybciej niż świeże bułeczki.
- Gdyby było to moje jajo, zostawiłbym.- wzruszył ramionami, wiedział bardzo dobrze, że z tyłu domu trzymać by tego nie mogła.- Gdyby nie problem transportu, Zakazany Las mógłby być niezłą kryjówką.- zerknął na siostrę, bo podczas pełni już zdążyli zobaczyć co nieco tego lasu przy szkole.
- Czy Ty naprawdę uważasz, że jedyne co potrafię to zaciąganie dziewczyn do łóżka?- spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem. Racja była taka, że był w tym niezły, ostatnio udało mu sie nawet An przekonać i wreszcie mógł się wyżyć, na szczęście siostra raczej nie mogła o tym wiedzieć. Chociaż kto wie, plotki rozchodziły się pomiędzy uczniami szybciej niż świeże bułeczki.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
- Dobra, zostawię je. Pogadam dziś z Polly, ona pewne wie, co robi się z jajami. Miała najlepsze stopnie z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami - odparła, kiwając głową, zupełnie jakby przyznawała rację samej sobie.
Dopiero po chwili zorientowała się, co powiedziała. Polly wie, co robi się z jajami? Czy tylko dla Hanki to brzmiało dwuznacznie? Parsknęła śmiechem, po czym machnęła ręką, prosząc by Anthony nie wtrącał zbędnych do tego komentarzy.
- Tak, tak właśnie sądzę, Tony - odparła bez wahania, rozkładając bezradnie ręce. Wiedziała, ze jej brat cieszył się niepochlebną opinią w szkole. Podrywacz, który wodził za nos (i nie tylko za nos) młode dziewczęta. - Wszyscy to wiedzą. Swoją drogą, Connor powiedział mi, że migdaliłeś się z jego dziewczyną. Wiesz, że jeśli dziewczyna jest zajęta, to znaczy, że migdali się tylko ze swoim chłopakiem? Wiesz, czy nie wiesz, Antek? - Wywróciła teatralnie oczyma.
- Zawiozę jajo do Scottów. Mają rezerwat. Przy okazji spotkam Jamesa - stwierdziła nagle. Wiedziała, że Ślizgon nienawidzi tego szurniętego Krukona i samo wspomnienie o nim go zdenerwuje. Hanka doprawdy nie wiedziała, dlaczego jej przyjaciel jest na wrogiej stopie i z Athonym i Charlesem. Cóż, bynajmniej dwójka braci miała coś wspólnego.
Dopiero po chwili zorientowała się, co powiedziała. Polly wie, co robi się z jajami? Czy tylko dla Hanki to brzmiało dwuznacznie? Parsknęła śmiechem, po czym machnęła ręką, prosząc by Anthony nie wtrącał zbędnych do tego komentarzy.
- Tak, tak właśnie sądzę, Tony - odparła bez wahania, rozkładając bezradnie ręce. Wiedziała, ze jej brat cieszył się niepochlebną opinią w szkole. Podrywacz, który wodził za nos (i nie tylko za nos) młode dziewczęta. - Wszyscy to wiedzą. Swoją drogą, Connor powiedział mi, że migdaliłeś się z jego dziewczyną. Wiesz, że jeśli dziewczyna jest zajęta, to znaczy, że migdali się tylko ze swoim chłopakiem? Wiesz, czy nie wiesz, Antek? - Wywróciła teatralnie oczyma.
- Zawiozę jajo do Scottów. Mają rezerwat. Przy okazji spotkam Jamesa - stwierdziła nagle. Wiedziała, że Ślizgon nienawidzi tego szurniętego Krukona i samo wspomnienie o nim go zdenerwuje. Hanka doprawdy nie wiedziała, dlaczego jej przyjaciel jest na wrogiej stopie i z Athonym i Charlesem. Cóż, bynajmniej dwójka braci miała coś wspólnego.
Re: Kuchnia i jadalnia
Faktycznie jej słowa zabrzmiały dwuznacznie dlatego z ust Anthony'ego wydobył się cichy śmiech. W sumie nie zastanawiał się nigdy nad tym czy nie spróbować poderwać tej Polly. Widząc ją jednak lukier zaczyna spływać po twarzy, dlatego nigdy go nie kręciła.
- Z Andreą?- spytał raczej bardziej retorycznie.- Oni nie są już ze sobą i tak teraz jak najbardziej...kiedy byli ze sobą to ona wręcz ściągała przede mną majtki. - wywrócił oczami po czym skierował zwój wzrok na siostrę.
- Skoro to ona ma chłopaka, to niech ona się pilnuje. Nie muszę wiedzieć zawsze kto z kim jest.- zaciągnął się porządnie, jednak kiedy usłyszał to znienawidzone imię i nazwisko, z tego wszystkiego zgryzł sobie wargę paląc papierosa i pojawiło się trochę krwi. No ta Tony miał te swoje wielkie wybuchy złości i dziwnych napadów.
- Masz się z nim nie zadawać. Ten gnojek zasługuję na porządne potarganie tych jego tłustych, nigdy nie umytych kudłów. - warknął zerkając kątem oka na siostrę i kciukiem wytarł sobie krew z wargi.
- Z Andreą?- spytał raczej bardziej retorycznie.- Oni nie są już ze sobą i tak teraz jak najbardziej...kiedy byli ze sobą to ona wręcz ściągała przede mną majtki. - wywrócił oczami po czym skierował zwój wzrok na siostrę.
- Skoro to ona ma chłopaka, to niech ona się pilnuje. Nie muszę wiedzieć zawsze kto z kim jest.- zaciągnął się porządnie, jednak kiedy usłyszał to znienawidzone imię i nazwisko, z tego wszystkiego zgryzł sobie wargę paląc papierosa i pojawiło się trochę krwi. No ta Tony miał te swoje wielkie wybuchy złości i dziwnych napadów.
- Masz się z nim nie zadawać. Ten gnojek zasługuję na porządne potarganie tych jego tłustych, nigdy nie umytych kudłów. - warknął zerkając kątem oka na siostrę i kciukiem wytarł sobie krew z wargi.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
- Tak, z Jeunesse - przytaknęła. Słysząc najnowszą rewelację na temat Connora i Andrei, Hannah uniosła wysoko brew. Miała tylko nadzieję, że nie rozstali się przez głupie plotki chodzące o domniemanej zażyłości jej i Ślizgona (wyssane z palca oczywiście, bo Hanka nienawidziła tego rozpustnego Kanadyjczyka). Miała tez nadzieję, że nie rozstali się przez końskie zaloty Antka do Andrei. Jednym słowem: byle rodzina Wilson nie miała z tym nic wspólnego.
- Jeśli zerwali przez Ciebie, Campell poprzetrąca Ci kości - stwierdziła zdawkowo. Jej ton pokazywał wyraźnie, że nie kibicuje żadnemu z nich i będzie szczęśliwa, jeśli oboje pobiją się do nieprzytomności. Może i pobiła się z Connorem w obronie brata, ale ten nie musiał tego wiedzieć, prawda?
- Ściągała przed Tobą majtki będąc z nim? Takiej to tylko powinszować. - Pokręciła głową z dezaprobatą, zastanawiając się przy okazji, co te Ślizgonki mają w głowach. No, oprócz Sophie, bo ta wydawała się być jedyną normalną wśród zielonych.
- To dziwne, że zarówno Ty jak i Charles tak bardzo go nienawidzicie - stwierdziła, wyciągając bratu papierosa z ust. Cisnęła go do zlewu i zalała wodą. Nie ma palenia w domu! - Och, nie mogę Ci tego obiecać.. To silniejsze ode mnie, widzisz.. Nie mogę się powstrzymać od kiedy zobaczył mnie nago podczas pełni. To pewnie kwestia czasu jak zobaczysz go u nas w domu - załgała, idealnie odgrywając rolę napalonej siedemnastolatki.
Prawda była taka, że dla Hanki James był aseksualny. Wiedziała jednak, że Tony zdenerwuje się poważnie i przy następnej okazji będzie próbował zabić Krukona. Ona tymczasem będzie przyglądać się tej farsie ze śmiechem.
- Mamy to coś, jeśli wiesz, o czym mówię.
- Jeśli zerwali przez Ciebie, Campell poprzetrąca Ci kości - stwierdziła zdawkowo. Jej ton pokazywał wyraźnie, że nie kibicuje żadnemu z nich i będzie szczęśliwa, jeśli oboje pobiją się do nieprzytomności. Może i pobiła się z Connorem w obronie brata, ale ten nie musiał tego wiedzieć, prawda?
- Ściągała przed Tobą majtki będąc z nim? Takiej to tylko powinszować. - Pokręciła głową z dezaprobatą, zastanawiając się przy okazji, co te Ślizgonki mają w głowach. No, oprócz Sophie, bo ta wydawała się być jedyną normalną wśród zielonych.
- To dziwne, że zarówno Ty jak i Charles tak bardzo go nienawidzicie - stwierdziła, wyciągając bratu papierosa z ust. Cisnęła go do zlewu i zalała wodą. Nie ma palenia w domu! - Och, nie mogę Ci tego obiecać.. To silniejsze ode mnie, widzisz.. Nie mogę się powstrzymać od kiedy zobaczył mnie nago podczas pełni. To pewnie kwestia czasu jak zobaczysz go u nas w domu - załgała, idealnie odgrywając rolę napalonej siedemnastolatki.
Prawda była taka, że dla Hanki James był aseksualny. Wiedziała jednak, że Tony zdenerwuje się poważnie i przy następnej okazji będzie próbował zabić Krukona. Ona tymczasem będzie przyglądać się tej farsie ze śmiechem.
- Mamy to coś, jeśli wiesz, o czym mówię.
Re: Kuchnia i jadalnia
Popatrzył na nią z niedowierzaniem. Naprawdę ludzie a szczególnie jego własna rodzina miała takie złe zdanie na jego temat? Może i lubił używki i dziewczyny, ale to nie znaczy że nie posiadał sumienia i był aż tak amoralny jakiego go widzą.
- On? Ten fajfus? Naprawdę myślisz, ze byłby wstanie mnie pokonać?- prychnął bo poczuł jak jego "męskie" ego zostało w tym momencie urażone. Jego własna siostra była po prostu królem piekieł, szatanem, skąd on się wziął taki poczciwy w tej diabelskiej rodzinie?
- Nie dosłownie. Ale to ona inicjowała i prowokowała, robiła podchody. A ja jestem tylko facetem.- rozłożył ręce w geście niemocy i kiedy siostra wyrwała mu papierosa z ust, Tony poraził ją spojrzeniem.
- Jesteś nadgorliwa.- mruknął cicho i spojrzał za papierosem który spłyną w rurę. Hanka czasami umiała zachowywać się gorzej niż matka, ale już trochę zdążył się przyzwyczaić.
- Dobra ale przynajmniej Ty nie łaź wtedy goła.- uśmiechnął się lekko.- Choć w sumie, przyprowadź go tu, może przy najbliższej pełni, dwudziesty drugi, hm?- zerknął na siostrę i zeskoczył z blatu i wziął jabłko, które przetarł jak zwykle koszulką i ugryzł.
- Przywiozłem parę rzeczy do wyprania, zajęłabyś się tym, hm?- on nie znał się na tych zaklęciach w domu i nie wychodziło mu to najlepiej, a poza tym był jeszcze niepełnoletni.
- On? Ten fajfus? Naprawdę myślisz, ze byłby wstanie mnie pokonać?- prychnął bo poczuł jak jego "męskie" ego zostało w tym momencie urażone. Jego własna siostra była po prostu królem piekieł, szatanem, skąd on się wziął taki poczciwy w tej diabelskiej rodzinie?
- Nie dosłownie. Ale to ona inicjowała i prowokowała, robiła podchody. A ja jestem tylko facetem.- rozłożył ręce w geście niemocy i kiedy siostra wyrwała mu papierosa z ust, Tony poraził ją spojrzeniem.
- Jesteś nadgorliwa.- mruknął cicho i spojrzał za papierosem który spłyną w rurę. Hanka czasami umiała zachowywać się gorzej niż matka, ale już trochę zdążył się przyzwyczaić.
- Dobra ale przynajmniej Ty nie łaź wtedy goła.- uśmiechnął się lekko.- Choć w sumie, przyprowadź go tu, może przy najbliższej pełni, dwudziesty drugi, hm?- zerknął na siostrę i zeskoczył z blatu i wziął jabłko, które przetarł jak zwykle koszulką i ugryzł.
- Przywiozłem parę rzeczy do wyprania, zajęłabyś się tym, hm?- on nie znał się na tych zaklęciach w domu i nie wychodziło mu to najlepiej, a poza tym był jeszcze niepełnoletni.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
Jeśli Hanka była królem piekieł, to na pewno tylko Tony zdołał to zauważyć. Kto by przypuszczał, że pod odznaką prefekta naczelnego i dobrej uczennicy, która niemal codziennie modliła się do kodeksu szkolnego, kryje się chytra na kasę złodziejka i lesbijka w jednym? Nikt. A na pewno nie stary Scott, który powierzył jej pieczę nad bracią uczniowską.
- Prowokowała Cię? Biedny Anthony padł ofiarą nimfomanki! - Zawyła ironicznie, składając ręce jak do modlitwy, pokazując tym samym, jak strasznie mu współczuje.
Hanka tak. Miała siedemnaście lat, a czuła się conajmniej jakby miała tabun dzieciaków. Nie dość, że niańczyła swoje rodzeństwo, to jeszcze pół szkoły, które było zbyt niedojrzałe, żeby zachowywać się odpowiednio.
- Tak, w czasie pełni pasuje. Najlepiej wchodzi podczas pełni księżyca. - Wywróciła teatralnie oczyma. Na jego kolejne słowa, popatrzyła na niego pobłażliwie, ale ostatecznie sięgnęła po plecak, który miał ze sobą.
- Wypiorę - odparła krótko, otwierając zamek błyskawiczny plecaka, który odsłonił przed nią stertę śmierdzących ubrań brata.
- Prowokowała Cię? Biedny Anthony padł ofiarą nimfomanki! - Zawyła ironicznie, składając ręce jak do modlitwy, pokazując tym samym, jak strasznie mu współczuje.
Hanka tak. Miała siedemnaście lat, a czuła się conajmniej jakby miała tabun dzieciaków. Nie dość, że niańczyła swoje rodzeństwo, to jeszcze pół szkoły, które było zbyt niedojrzałe, żeby zachowywać się odpowiednio.
- Tak, w czasie pełni pasuje. Najlepiej wchodzi podczas pełni księżyca. - Wywróciła teatralnie oczyma. Na jego kolejne słowa, popatrzyła na niego pobłażliwie, ale ostatecznie sięgnęła po plecak, który miał ze sobą.
- Wypiorę - odparła krótko, otwierając zamek błyskawiczny plecaka, który odsłonił przed nią stertę śmierdzących ubrań brata.
Re: Kuchnia i jadalnia
-Nie jesteś lepsza, moja kochana. Obnażasz się przed kretynem Scottem i kręcisz z Connorem, do tego kradniesz jaja smoków i bóg wie co jeszcze tam robisz kiedy nikt nie patrzy.- mruknął bo siostra była przykładem po prostu wilka w owczej skórze. Ugryzł jeszcze raz jabłko i stwierdzając, że jest zbyt twarde, wyrzucił do kosza. Kiedy zgodziła się wyprać jego rzeczy uśmiechnął się wesoło i podchodząc do niej musnął jej policzek delikatnie w podzięce. Stanął naprzeciw niej.
- Zostajesz tu na całe wakacje?- spytał chcąc wiedzieć jakie dziewczyna ma plany. Może wyjedzie i będzie mógł zrobić tu jakąś porządną imprezę jeszcze przed pełnią.
- Zostajesz tu na całe wakacje?- spytał chcąc wiedzieć jakie dziewczyna ma plany. Może wyjedzie i będzie mógł zrobić tu jakąś porządną imprezę jeszcze przed pełnią.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
- Słowo Connor nie powinno w ogóle pojawić się w tym zdaniu. Nienawidzę kretyna, prawie się ostatnio pobiliśmy. Zresztą to nie moje towarzystwo, zużyty towar przez Jeunesse. Tylko Ty bierzesz to, co wybrakowane - żachnęła się, wystawiając język w stronę brata.
Kto by pomyślał! Kiedy Anthony czegoś potrzebował, zebrało mu się nawet na czułości wobec diabła. A to sprytna i przebiegła rodzinka. Jedno warte drugiego.
- Nie zostaję. Mówiłam już, że jadę do Jamesa i może do Sophie. Dostałam jeszcze jedno zaproszenie, ale muszę poważnie się nad nim zastanowić i oczywiście Ty nie dowiesz się dokąd. Miłego pobytu - dodała, po czym zgarnęła zawinięte w szmaty smocze jajo. Zarzuciła jego plecak na ramię i wyszła z kuchni, mając w zamiarze najpierw schować swoją zdobycz, a następnie wyprać rzeczy brata marnotrawnego.
Kto by pomyślał! Kiedy Anthony czegoś potrzebował, zebrało mu się nawet na czułości wobec diabła. A to sprytna i przebiegła rodzinka. Jedno warte drugiego.
- Nie zostaję. Mówiłam już, że jadę do Jamesa i może do Sophie. Dostałam jeszcze jedno zaproszenie, ale muszę poważnie się nad nim zastanowić i oczywiście Ty nie dowiesz się dokąd. Miłego pobytu - dodała, po czym zgarnęła zawinięte w szmaty smocze jajo. Zarzuciła jego plecak na ramię i wyszła z kuchni, mając w zamiarze najpierw schować swoją zdobycz, a następnie wyprać rzeczy brata marnotrawnego.
Re: Kuchnia i jadalnia
Zabierając z ziemi torbę przerzuciła ją znów przez ramię i wmaszerowała do doskonale sobie znanego domu. Będąc tu nie pierwszy raz, nie potrzebowała nawigacji i już po chwili, bez żadnych podpowiedzi, trafiła do kuchni. Tam rzuciła swoje rzeczy w kąt i opadła na jedno z krzeseł. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że podróż mimo wszystko ją zmęczyła. Dotąd może nie zwracała na to uwagi, gdy jednak znalazła miejsce, gdzie mogła usadzić swe cztery litery, odczuła trudy tułania się pociągami.
- Hanka? - Słysząc jego słowa, uniosła brwi z niedowierzaniem. - A kiedy to zgodziła się być waszą gosposią?
Podczas, gdy Antek krzątał się w kuchni, Żółta z rozkoszą rozprostowała plecy, przeciągając się jak kot. Potem z cichym westchnieniem znów opadła na oparcie, garbiąc się. Nie miała ochoty zachowywać wyprostowanej postawy, której tak bardzo pilnowała u swych dzieci jej matka.
Na wzmiankę o ranach uśmiechnęła się lekko.
- Mówiłam przecież, że się wyliżę. - Wzruszyła lekko ramionami. - Potrzeba czegoś więcej niż jeden krwiopijca, by faktycznie mi zagrozić.
Rozejrzała się po kuchni, jak gdyby chcąc nasycić swe stęsknione serduszko. Choć nie było tu luksusów, jakie znała z posiadłości w Lastovo, to właśnie tu czuła się bardziej jak w domu.
- Hanka? - Słysząc jego słowa, uniosła brwi z niedowierzaniem. - A kiedy to zgodziła się być waszą gosposią?
Podczas, gdy Antek krzątał się w kuchni, Żółta z rozkoszą rozprostowała plecy, przeciągając się jak kot. Potem z cichym westchnieniem znów opadła na oparcie, garbiąc się. Nie miała ochoty zachowywać wyprostowanej postawy, której tak bardzo pilnowała u swych dzieci jej matka.
Na wzmiankę o ranach uśmiechnęła się lekko.
- Mówiłam przecież, że się wyliżę. - Wzruszyła lekko ramionami. - Potrzeba czegoś więcej niż jeden krwiopijca, by faktycznie mi zagrozić.
Rozejrzała się po kuchni, jak gdyby chcąc nasycić swe stęsknione serduszko. Choć nie było tu luksusów, jakie znała z posiadłości w Lastovo, to właśnie tu czuła się bardziej jak w domu.
Re: Kuchnia i jadalnia
Sam wszedł zaraz za dziewczyną, jednak kiedy ona usiadła on nastawił jeszcze raz wodę, by sobie móc przygotować kawę i oczywiście jej.
- Na co masz ochotę? Kawa, herbata? - uniósł do góry w jednej ręce trzymając pojemnik z kawą zaś w drugim z herbatą.
- Od kiedy ciotka ma nas w dupie.- uśmiechnął się wesoło, pomimo wszystko wolał jak to oni rządzili we własnym domu, a nie Cadence. - Poza tym mi zajęłoby to o wiele więcej czasu niż jej. Jest kobietą, to wasza powinność.- puścił jej żartobliwie oczko i oparł się o blat wyczekując na zagotowanie się wody. Przyglądał się jej, bo dopóki jej nie zobaczył nie zdawał sobie sprawy jak tęsknił. Może powinien jej o wszystkim powiedzieć, może wyjechałaby z nim? Nie chciał jednak przy pierwszym ich spotkaniu od razu wyskakiwać z taką bombą.
- Oj tak, z Ciebie jest prawdziwie silny i potężny wilkołak.- posłał jej zadziorny uśmiech i zerknął kątem oka na jej torbę.- Śpisz u mnie?- nie chciał by zabrzmiało to dwuznacznie, jednak myślał, że miło będzie spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. - Mogę Cię przekupić winem!- dodał pośpiesznie.
- Na co masz ochotę? Kawa, herbata? - uniósł do góry w jednej ręce trzymając pojemnik z kawą zaś w drugim z herbatą.
- Od kiedy ciotka ma nas w dupie.- uśmiechnął się wesoło, pomimo wszystko wolał jak to oni rządzili we własnym domu, a nie Cadence. - Poza tym mi zajęłoby to o wiele więcej czasu niż jej. Jest kobietą, to wasza powinność.- puścił jej żartobliwie oczko i oparł się o blat wyczekując na zagotowanie się wody. Przyglądał się jej, bo dopóki jej nie zobaczył nie zdawał sobie sprawy jak tęsknił. Może powinien jej o wszystkim powiedzieć, może wyjechałaby z nim? Nie chciał jednak przy pierwszym ich spotkaniu od razu wyskakiwać z taką bombą.
- Oj tak, z Ciebie jest prawdziwie silny i potężny wilkołak.- posłał jej zadziorny uśmiech i zerknął kątem oka na jej torbę.- Śpisz u mnie?- nie chciał by zabrzmiało to dwuznacznie, jednak myślał, że miło będzie spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. - Mogę Cię przekupić winem!- dodał pośpiesznie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
Nie byłaby sobą, gdyby na Wyspach nie napiła się najpierw herbaty - to właśnie to pudełko zostało przez nią wskazane. Była absolutną fanką brytyjskich naparów... Och, tak, nie była w Anglii. Ale to nie szkodzi. Szkocja i jej herbaty też mogły być.
- Powinność? - Przybrała wyraz udawanego oburzenia, po czym parsknęła śmiechem. Nie była feministką, która na każdą najdrobniejszą sugestię tego typu wywołuje kolejną wojnę światową. Dobrze wiedziała, kiedy przymknąć na takie kwestie oko. Inną sprawą było natomiast, że sama nie widziała nic złego w podobnym podziale ról. Choć obecnie nie miała zamiaru zakładać rodziny i rezygnować z kariery, kiedyś z pewnością się na to zdecyduje. I może tylko dzieci nie pokocha - nie była pewna, czy by umiała. Obowiązki domowe nie byłyby jednak niczym hańbiącym. Kiedyś. Kiedy już nasyci się medycyną.
Kolejne jego słowa rzeczywiście zabrzmiały dwuznacznie, co potwierdził lekki rumieniec na policzkach Chorwatki.
- Jesteś świadom, jak to brzmi? - Spojrzała na niego z rozbawieniem, po chwili jednak wzruszając lekko ramionami. - Mogę spać. Wino też chętnie przyjmę... ale nie jako przekupstwo! - Zastrzegła, uśmiechając się szeroko. - Co najwyżej jako prezent.
Na temat ich relacji można by napisać potężny esej, a i tak nie sposób byłoby w pełni jej zrozumieć. Bo kim byli dla siebie, skoro nie byli parą, ale spanie w jednym łóżku nie było szczególnym problemem? Kim, skoro oboje tak strasznie siebie pragnęli, a mimo to nigdy tak naprawdę do niczego, decyzją obojga, między nimi nie doszło? Przyjaciółmi. To na pewno, ale nie było to wystarczające określenie.
- Nie boisz się komentarzy pozostałych? - Spojrzała na niego z zaciekawieniem. Wiedziała, że rodzeństwo nie szczędzi sobie soczystych komentarzy i wchodzenia z butami w życie drugiego. Sama nie obawiała się ich reakcji - z każdym z Wilsonów poradziłaby sobie w taki bądź inny sposób - natomiast ciekawa była zdania Antka.
- Powinność? - Przybrała wyraz udawanego oburzenia, po czym parsknęła śmiechem. Nie była feministką, która na każdą najdrobniejszą sugestię tego typu wywołuje kolejną wojnę światową. Dobrze wiedziała, kiedy przymknąć na takie kwestie oko. Inną sprawą było natomiast, że sama nie widziała nic złego w podobnym podziale ról. Choć obecnie nie miała zamiaru zakładać rodziny i rezygnować z kariery, kiedyś z pewnością się na to zdecyduje. I może tylko dzieci nie pokocha - nie była pewna, czy by umiała. Obowiązki domowe nie byłyby jednak niczym hańbiącym. Kiedyś. Kiedy już nasyci się medycyną.
Kolejne jego słowa rzeczywiście zabrzmiały dwuznacznie, co potwierdził lekki rumieniec na policzkach Chorwatki.
- Jesteś świadom, jak to brzmi? - Spojrzała na niego z rozbawieniem, po chwili jednak wzruszając lekko ramionami. - Mogę spać. Wino też chętnie przyjmę... ale nie jako przekupstwo! - Zastrzegła, uśmiechając się szeroko. - Co najwyżej jako prezent.
Na temat ich relacji można by napisać potężny esej, a i tak nie sposób byłoby w pełni jej zrozumieć. Bo kim byli dla siebie, skoro nie byli parą, ale spanie w jednym łóżku nie było szczególnym problemem? Kim, skoro oboje tak strasznie siebie pragnęli, a mimo to nigdy tak naprawdę do niczego, decyzją obojga, między nimi nie doszło? Przyjaciółmi. To na pewno, ale nie było to wystarczające określenie.
- Nie boisz się komentarzy pozostałych? - Spojrzała na niego z zaciekawieniem. Wiedziała, że rodzeństwo nie szczędzi sobie soczystych komentarzy i wchodzenia z butami w życie drugiego. Sama nie obawiała się ich reakcji - z każdym z Wilsonów poradziłaby sobie w taki bądź inny sposób - natomiast ciekawa była zdania Antka.
Re: Kuchnia i jadalnia
Kiedy tylko dziewczyna wskazała na pudełko z herbatą, Tony wyszczerzył się wesoło, bo w sumie wiedział, że taki będzie jej wybór. Sam uwielbiał też herbatę, choć pił ją o wiele rzadziej niż na przykład jakiś alkohol. Woda akurat się zagotowała, a Wilson zaparzył dwie herbaty podając jedną przed dziewczyną a zaraz za tym położył swoją na stół i usiadł obok na krześle.
- Oj oczywiście żartuje, mała. - puścił jej oczko.- Choć lubię jak się złościsz.- zerknął na nią i uniósł kubek z jeszcze gorącą herbatą i upił bardzo uważnie, by się nie poparzyć, jeden łyk. Widząc jednak jej rumieniec, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyglądała ślicznie, jednak nie powiedział jej tego by nie zawstydzić jej jeszcze bardziej.
- Jestem, ale nie wyobrażam sobie, żebyś spała w salonie, a moje łóżko naprawdę jest wygodne, nie wiem czym innym już mogę Cię skusić.- ponownie wyszczerzył się wesoło. jego nie obchodziło to co mówiło jego rodzeństwo, jednak wiedział, że mogłoby to kogoś innego zranić.
- Najwyżej ich pogryzę.- wzruszył zabawnie ramionami patrząc na Norę.- A Ty, znów naopowiadają Ci historii ile to ja dziewczyn nie przeleciałem...- wywrócił oczami chociaż tak naprawdę nie było. Jego przyjaciel Dymitr był o stokroć gorszy, on jedynie dwuznacznie rozmawiał z dziewczynami, ten od razu szedł do łóżka.
- Nie będziesz się bała spać ze mną?- spojrzał podejrzliwie z takim samym uśmiechem na ustach. Obserwował ją, bo sam nie wiedział co pomiędzy nimi jest, miał jednak nadzieję, ze podczas jej pobytu to wszystko się wyjaśni.
- Oj oczywiście żartuje, mała. - puścił jej oczko.- Choć lubię jak się złościsz.- zerknął na nią i uniósł kubek z jeszcze gorącą herbatą i upił bardzo uważnie, by się nie poparzyć, jeden łyk. Widząc jednak jej rumieniec, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyglądała ślicznie, jednak nie powiedział jej tego by nie zawstydzić jej jeszcze bardziej.
- Jestem, ale nie wyobrażam sobie, żebyś spała w salonie, a moje łóżko naprawdę jest wygodne, nie wiem czym innym już mogę Cię skusić.- ponownie wyszczerzył się wesoło. jego nie obchodziło to co mówiło jego rodzeństwo, jednak wiedział, że mogłoby to kogoś innego zranić.
- Najwyżej ich pogryzę.- wzruszył zabawnie ramionami patrząc na Norę.- A Ty, znów naopowiadają Ci historii ile to ja dziewczyn nie przeleciałem...- wywrócił oczami chociaż tak naprawdę nie było. Jego przyjaciel Dymitr był o stokroć gorszy, on jedynie dwuznacznie rozmawiał z dziewczynami, ten od razu szedł do łóżka.
- Nie będziesz się bała spać ze mną?- spojrzał podejrzliwie z takim samym uśmiechem na ustach. Obserwował ją, bo sam nie wiedział co pomiędzy nimi jest, miał jednak nadzieję, ze podczas jej pobytu to wszystko się wyjaśni.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
Była skłonna uwierzyć, że większość opowieści o tym, jakim to lubieżnikiem jest Antek, bierze swój początek w jego rodzinnym domu. Oczywiście i szkolni spece od plotek umieli wyolbrzymiać, natomiast orientując się, jakie relacje panują wśród Wilsonów, za całkiem prawdopodobne uznawała, że przynajmniej połowa z tych historii puszczona w obieg została przez kogoś stąd. Jeszcze przed wyjazdem z Anglii zasłyszała kolejny tuzin podekscytowanych szeptów o tym, jak to Ślizgon zbałamucił kolejną Bogu ducha winną dziewczynę. Wierzyła? Nie. Natomiast znając go dopuszczała możliwość, że drobne ziarenko prawdy może w tym być.
Nijak jednak nie wpływało to na jej podejście do chłopaka i plany spędzenia przynajmniej części wakacji w jego towarzystwie.
- Niech opowiadają. - Wzruszyła lekko ramionami. - Tyle ich, co sobie pogadają. - Uśmiechnęła się nieznacznie, sięgając w międzyczasie po kubek z herbatą i mocząc wargi w gorącym naparze.
Kolejne pytanie wymagało natomiast chwili zastanowienia. Dotychczas nie rozważała tego problemu, bo też nic nie zapowiadało, by mieli się w takiej sytuacji znaleźć. Teraz natomiast dobrze by było, żeby na to pytanie odpowiedziała - tyleż samo dla Antosia, co i dla siebie.
- Bała? Nie... Chyba nie. Raczej wstydziła - odpowiedziała w końcu z rozbrajającą szczerością kobiety, która nigdy dotąd nie miała - w znaczeniu typowo fizycznym - faceta. Teraz, gdy nie znajdowała się na skraju wyczerpania po walce z wampirem, wstyd rzeczywiście znów dochodził do głosu. Znalezienie się u boku chłopaka, z którym nie wiadomo co ją łączy, w samej tylko nocnej koszulce miało być dla niej nowym, krępującym - przynajmniej na początku - doświadczeniem.
Po chwili uśmiechnęła się jednak nieznacznie.
- Ufam ci, Antek. - Wzruszyła lekko ramionami. Nie mogła się bać kogoś, komu gotowa była zawierzyć swoje życie wiedząc, że zrobi on wszystko, by nie stała jej się krzywda.
Nijak jednak nie wpływało to na jej podejście do chłopaka i plany spędzenia przynajmniej części wakacji w jego towarzystwie.
- Niech opowiadają. - Wzruszyła lekko ramionami. - Tyle ich, co sobie pogadają. - Uśmiechnęła się nieznacznie, sięgając w międzyczasie po kubek z herbatą i mocząc wargi w gorącym naparze.
Kolejne pytanie wymagało natomiast chwili zastanowienia. Dotychczas nie rozważała tego problemu, bo też nic nie zapowiadało, by mieli się w takiej sytuacji znaleźć. Teraz natomiast dobrze by było, żeby na to pytanie odpowiedziała - tyleż samo dla Antosia, co i dla siebie.
- Bała? Nie... Chyba nie. Raczej wstydziła - odpowiedziała w końcu z rozbrajającą szczerością kobiety, która nigdy dotąd nie miała - w znaczeniu typowo fizycznym - faceta. Teraz, gdy nie znajdowała się na skraju wyczerpania po walce z wampirem, wstyd rzeczywiście znów dochodził do głosu. Znalezienie się u boku chłopaka, z którym nie wiadomo co ją łączy, w samej tylko nocnej koszulce miało być dla niej nowym, krępującym - przynajmniej na początku - doświadczeniem.
Po chwili uśmiechnęła się jednak nieznacznie.
- Ufam ci, Antek. - Wzruszyła lekko ramionami. Nie mogła się bać kogoś, komu gotowa była zawierzyć swoje życie wiedząc, że zrobi on wszystko, by nie stała jej się krzywda.
Re: Kuchnia i jadalnia
On nie posłodził sobie herbaty, nie słodził ani tego ani kawy, więc zerkał jedynie znad kubka na dziewczynę popijając ją co jakiś czas sprawdzając czy wystygła wystarczająco. Wszyscy wierzyli w plotki, mało kto nie zastanawiał się nad ich prawdziwością. Zawsze raczej zakładali, że tak właśnie się stało. Jednak ludzie zbyt dużo mówili i jego już to męczyło, czemu właśnie to on jest na językach połowy szkoły?
- No właśnie, nie chce by jakiekolwiek ich słowa Cię zraniły. To idioci.- wywrócił oczami, bo jak znał swoje rodzeństwo wiedział, że jedynie Flora i może też Hanka nie będą robić wszystkiego by zniszczyć mu życie. Słysząc, że dziewczyna będzie się wstydzić, Tony spojrzał na nią podejrzliwie.
- Przecież będziesz ubrana, a nie wiem czy pamiętasz jak ostatnio miałem dość niezłą okazję by się na Ciebie napatrzeć.- racja była taka że pomimo tego, że Nora była goła, Anthony nie zdarzył nawet na to spojrzeć, czego później, niczym prawdziwy facet żałował ciężko.
- Musisz mi zaufać, nie masz innego wyjścia.- mrugnął do niej wesoło. - Zabiorę Cię w nocy nad jezioro za miasto.- spojrzał na zegar wiszący na ścianie i zmrużył oczy. Na pewno dziewczynie nie zabraknie atrakcji kiedy będzie u Wilsonów.
- No właśnie, nie chce by jakiekolwiek ich słowa Cię zraniły. To idioci.- wywrócił oczami, bo jak znał swoje rodzeństwo wiedział, że jedynie Flora i może też Hanka nie będą robić wszystkiego by zniszczyć mu życie. Słysząc, że dziewczyna będzie się wstydzić, Tony spojrzał na nią podejrzliwie.
- Przecież będziesz ubrana, a nie wiem czy pamiętasz jak ostatnio miałem dość niezłą okazję by się na Ciebie napatrzeć.- racja była taka że pomimo tego, że Nora była goła, Anthony nie zdarzył nawet na to spojrzeć, czego później, niczym prawdziwy facet żałował ciężko.
- Musisz mi zaufać, nie masz innego wyjścia.- mrugnął do niej wesoło. - Zabiorę Cię w nocy nad jezioro za miasto.- spojrzał na zegar wiszący na ścianie i zmrużył oczy. Na pewno dziewczynie nie zabraknie atrakcji kiedy będzie u Wilsonów.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Kuchnia i jadalnia
Z Wilsonami to w ogóle była zabawna sprawa. Nora nigdy nie próbowała analizować ich wzajemnych relacji, nawet bez tego jednak widać było, jak bardzo różnią się one od tego, co łączyło ją z własnym rodzeństwem. Puchonka nie wyobrażała sobie, by którekolwiek z nich mogło puścić w obieg niecną plotkę na temat drugiego. Nie do pomyślenia też było, by mogli wzajemnie dążyć do krzywd siostry czy brata. To po prostu... Nie mogło być. Zdaje się, że brak ciepłych uczuć ze strony rodzicieli starali się nadrobić sami.
Wilsonów jednak zdążyła poznać na tyle, by nie przejmować się ich gadaniem. Będąc z nimi tak zżytą, musiała się tego nauczyć.
- Spokojnie - rzuciła uspokajająco. - Jestem na nich... na was uodporniona. - Dodała z przekornym uśmiechem, kolejną chwilę poświęcając delektowaniu się wyspiarską herbatą.
Na kolejne jego słowa parsknęła cichym śmiechem.
- Trafne spostrzeżenie. Ale wtedy to było wtedy. - W przeciwieństwie do Ślizgona nie czekała, aż herbata jej wystygnie, toteż bardzo prędko jej kubek był już pusty, a język parzył niemiłosiernie. - Sam rozumiesz, że wtedy było mi wszystko jedno.
Jeszcze raz przeciągnęła się leniwie, na słowa Ślizgona uśmiechając się nieznacznie. Podniosła się też wreszcie z krzesełka i sięgając po leżącą w pobliżu torbę, niespiesznie zbliżyła się do chłopaka. Zawieszając swój bagaż na ramieniu, objęła chłopaka od tyłu za szyję.
- Ufam, ufam. - Cmoknęła go lekko w policzek. Teraz, gdy w pewnym sensie co nieco sobie wyjaśnili, przestało się dla niej liczyć, czy Antek ma aktualnie na boku jakąś dziewczynę czy też nie. Będąc z nim na osobności, nie unikała wzajemnych czułości. I ona ich potrzebowała, i - zapewne - on też.
- W takim razie chciałabym jednak teraz rozpakować to i owo. - Opierając brodę na jego ramieniu, potarła nosem o jego policzek. - Co sprowadza się do tego, że musisz zwolnić mi jakąś półkę. Jedną. Dwie. Może trzy. - Wyszczerzyła ząbki w niewinnym uśmiechu.
Wilsonów jednak zdążyła poznać na tyle, by nie przejmować się ich gadaniem. Będąc z nimi tak zżytą, musiała się tego nauczyć.
- Spokojnie - rzuciła uspokajająco. - Jestem na nich... na was uodporniona. - Dodała z przekornym uśmiechem, kolejną chwilę poświęcając delektowaniu się wyspiarską herbatą.
Na kolejne jego słowa parsknęła cichym śmiechem.
- Trafne spostrzeżenie. Ale wtedy to było wtedy. - W przeciwieństwie do Ślizgona nie czekała, aż herbata jej wystygnie, toteż bardzo prędko jej kubek był już pusty, a język parzył niemiłosiernie. - Sam rozumiesz, że wtedy było mi wszystko jedno.
Jeszcze raz przeciągnęła się leniwie, na słowa Ślizgona uśmiechając się nieznacznie. Podniosła się też wreszcie z krzesełka i sięgając po leżącą w pobliżu torbę, niespiesznie zbliżyła się do chłopaka. Zawieszając swój bagaż na ramieniu, objęła chłopaka od tyłu za szyję.
- Ufam, ufam. - Cmoknęła go lekko w policzek. Teraz, gdy w pewnym sensie co nieco sobie wyjaśnili, przestało się dla niej liczyć, czy Antek ma aktualnie na boku jakąś dziewczynę czy też nie. Będąc z nim na osobności, nie unikała wzajemnych czułości. I ona ich potrzebowała, i - zapewne - on też.
- W takim razie chciałabym jednak teraz rozpakować to i owo. - Opierając brodę na jego ramieniu, potarła nosem o jego policzek. - Co sprowadza się do tego, że musisz zwolnić mi jakąś półkę. Jedną. Dwie. Może trzy. - Wyszczerzyła ząbki w niewinnym uśmiechu.
Re: Kuchnia i jadalnia
Jego rodzeństwo było bardzo dziwne, były dwie pary bliźniaków i Hanka która trzymała nad wszystkimi swoje brudne łapsko. Ostatnio wszyscy bardzo oddalili się od siebie, może to dlatego, że każdy z nich jest w fazie dojrzewania, a trójka z nich to młode wilkołaki.
- Na mnie też?- zerknął na nią udając niedowierzanie.- Myślałem, że jest wręcz przeciwnie.- wypił jeszcze kilka łyków herbaty, odstawiając ją na bok. Słysząc jej kolejne słowa patrząc na nią mrużył lekko oczy.
- Więc i teraz nie będzie Ci wszystko jedno, hm?- kiwnął głową, jednak kiedy ta wstała i objęła go, Anthony odwrócił głowę w bok będąc tym samym bardzo blisko, jego nos stykał się z jej delikatnym policzkiem. Nie spodziewał się z jej strony takiego przypływu nagłej czułości, ale bardzo go to też cieszyło, ciężko mu było będąc tak blisko niej powstrzymać się od czułości. Muskając go w policzek Tony odwrócił się przez co i on lekko musnął tym razem jej ust, nie musiał mówić, że zrobił to celowo.
- Nie wiem czym mam aż tyle półek, wymagasz niestworzonego.- zaśmiał się krótko po czym wywijając z jej uścisku wstał z krzesła i wziął od niej torbę, przecież nie będzie niosła.
- Zapraszam w moje skromne progi.- mrugnął do niej jednym okiem i chwytając ją wolną ręką za dłoń, pociągnął do swojego pokoju na piętrze.
//Możesz już pisać u mnie w pokoju, o!
- Na mnie też?- zerknął na nią udając niedowierzanie.- Myślałem, że jest wręcz przeciwnie.- wypił jeszcze kilka łyków herbaty, odstawiając ją na bok. Słysząc jej kolejne słowa patrząc na nią mrużył lekko oczy.
- Więc i teraz nie będzie Ci wszystko jedno, hm?- kiwnął głową, jednak kiedy ta wstała i objęła go, Anthony odwrócił głowę w bok będąc tym samym bardzo blisko, jego nos stykał się z jej delikatnym policzkiem. Nie spodziewał się z jej strony takiego przypływu nagłej czułości, ale bardzo go to też cieszyło, ciężko mu było będąc tak blisko niej powstrzymać się od czułości. Muskając go w policzek Tony odwrócił się przez co i on lekko musnął tym razem jej ust, nie musiał mówić, że zrobił to celowo.
- Nie wiem czym mam aż tyle półek, wymagasz niestworzonego.- zaśmiał się krótko po czym wywijając z jej uścisku wstał z krzesła i wziął od niej torbę, przecież nie będzie niosła.
- Zapraszam w moje skromne progi.- mrugnął do niej jednym okiem i chwytając ją wolną ręką za dłoń, pociągnął do swojego pokoju na piętrze.
//Możesz już pisać u mnie w pokoju, o!
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg :: Dom rodziny Wilson
Strona 1 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach