Dziedziniec główny

+39
Jamie Campbell
Ian Ames
Elena Tyanikova
Callum Castellani
William Greengrass
Christine Greengrass
Quinn Larivaara
Claire Annesley
Emily Bronte
Elsa de la Vega
Meredith Cooper
Cassidy Thomas
Lena Gregorovic
Anthony Wilson
Vin Xakly
Jane Halsey
Aiko Miyazaki
Hannah Wilson
Charles Wilson
Leanne Chatier
Joel Frayne
Polly Baldwin
Colette Roshwel
Aiden Williams
Gabriel Griffiths
Sasza Tiereszkowa
Aleksy Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Wyatt Walker
Audrey Roshwel
Noemi Cramer
James Scott
Malcolm McMillan
Blaise Harvin
María Velasquez
Mistrz Gry
Andrea Jeunesse
Suzanne Castellani
Brennus Lancaster
43 posters

Strona 2 z 11 Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next

Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Dziedziniec główny

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:01

First topic message reminder :

Dziedziniec główny - Page 2 Promoodp066gs2

Kamienny plac szczególnie uwielbiany przez uczniów. Znajduje się w zachodnim skrzydle zamku, z którego rozciąga się idealny widok na błonia i jezioro. Okolony niewysokim murkiem, a w niektórych miejscach nieco wyższą balustradą.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Noemi Cramer Sob 11 Maj 2013, 21:16

Noemi chodziła z zaczerwienioną szyją i zawrotami głowy od kilku dobrych dni. Zastanawiała się czy nie powinna pójść do skrzydła szpitalnego. Raz, że nie wiedziała od czego ma te dwie kropki na szyi. A dwa, że strasznie ją swedziały. Drapała się więc po szyi kilkadziesiąt razy na dobę. Koniec końców - miała ją całą spuchniętą, zaczerwienioną i poszarpaną paznokciami.
Momentami kręciło jej się też w głowie, ale mimo tego wziela miotłę pod pachę i postanowiła wyjść na boisko, trochę polatać. Miała nadzieję, że odrobina świeżego powietrza sprawi, że zrobi jej się lepiej.
Wychodząc z zamku, szła drapiąc się po szyi z miotłą pod pachą. Patrzyła pod nogi i nie zwróciła uwagi na dwóch Krukonów. Wpadła na jednego z nich i straciła równowagę.
- Cazzo! - zaklęła w ojczystym języku. - Gdzie stoisz, na gacie Merlina. Nie widzisz, że tędy się idzie? - warknęła na McMillana, podnosząc się powoli z ziemi. Uniosła głowę do góry i zobaczyła przed sobą dwoje różnorodnych, zdezorientowanych oczu nad sobą.
Noemi Cramer
Noemi Cramer
Klasa IV


Urodziny : 08/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Catanzarro, Italia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t921-skrytka-pocztowa-noemi-cr

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Malcolm McMillan Sob 11 Maj 2013, 21:30

Nie posiedział zbyt długo w samotności, bo kiedy zegar szkolny wybijał pełną godzinę, na horyzoncie zamajaczyła sylwetka jego starego druha Jamesa Scotta. Krukon ze ściągniętymi brwiami wpatrywał się w zbliżającego chłopaka, starając się widzieć jak najlepiej w pełnym słońcu.
- Dziwne, ale sprzyja. Wyszedłem trochę z biblioteki. Ludzie zaczęli się pocić jak świnie i śmierdzieć w zamkniętych pomieszczeniach - powitał go tymi dziwnymi słowami, ściskając mu dłoń na powitanie. Zeskoczył z murka. James był jedyną osobą, przy której McMillan nie musiał zachowywać pozornej, udawanej etykiety. Kiedyś chłopak sprawiał wrażenie ułożonego i miłego, ale ten Krukon wyciągnął z niego to co najgorsze. Jak to mówią: z kim się zadajesz, takim się stajesz. W tej kwestii sprawdziło się to jak najbardziej.
Ich rozmowa ledwo zdążyła się ledwie rozpocząć kiedy na ich drodze stanęła jakaś rozwrzeszczana panna, potrącając go podczas kiedy on zwyczajnie sobie stał. Na początku miał zdezorientowaną minę, ale kiedy Ślizgonka zaczęła się oddalać, Malcolm złapał ją za łokieć i pociągnął z całej siły do tyłu tak, że wylądowała przed obliczem obu Krukonów.
- Masz mnie za idiotę? Stałem tutaj przed Tobą - warknął, spoglądając to na dziewczynę, to na Jamesa. Wyłapał jego porozumiewawcze spojrzenie. - Przeprosisz czy mam przeprosić się sam? - Dodał, patrząc na nią wyczekująco.
Malcolm McMillan
Malcolm McMillan
Czarodziej


Urodziny : 16/02/1996
Wiek : 28
Skąd : Dolina Godryka
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t664-skrytka-malcolma-mcmillan

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by James Scott Sob 11 Maj 2013, 21:54

-Nawet nic nie mów. - pokręcił głową z rezygnacją - Ślizgoni chyba nie mają pojęcia, co znaczy słowo prysznic. Wali od nich na kilometr.
James obserwował jak Malcolm zeskakuje z murka i staje tuż przed nim. Obaj chłopcy byli niemal identycznego wzrostu.
Zabawne jak szybko McMillan zaczął pokazywać swoją prawdziwą twarz. Kiedy to Scott pierwszy raz pojawił się w szkole, Mal, był raczej cichy i skryty. Jednak po kilku wspólnych rozmowach i paru ciekawych przygodach (zamknięcie 3 klasistki w schowku na miotły, ogłuszenie pary prefektów itp.) , chłopak zaczął pokazywać swoją -zdaniem James'a - lepszą stronę.
Ani jeden, ani drugi nie widzieli dziewczyny, która niczym czołg, sunęła na nich. W ostatniej chwili czarnooki dostrzegł ślizgonkę. Zabawnie było obserwować jak odbija się od McMillan'a i upada na swoje cztery litery.
-Będzie zabawa - ucieszy się w myślach widząc spojrzenie swego druha. - Wiesz... - zwrócił się do kolegi- Niektórzy uważają, że wymijanie innych jak i przepraszanie jest poniżej ich godności. - zmarszczył brwi zerkając na dziewczynę - No, chyba, że owa panna chciała zwrócić na siebie Twoją uwagę...słaby sposób, słaby. Jesteś ślizgonem jak mniemam, prawda? - mruknął, a na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Noemi Cramer Sob 11 Maj 2013, 22:03

Dziewczyna miała skierować się w stronę boiska, kiedy ten paskudny chłopak z dziwacznymi oczami złapał ją za ramię. Noemi wyrwała rękę i odsunęła się od niego na kilka kroków. Jak to mówią - strzeżonego Merlin strzeże.
- Możesz mnie cmoknąć... - warknęła do tego, na którego wpadła. Podparła się rękami na biodrach w wyzywającej postawie. Pod palcami wymacała różdżkę i w razie czego nie zawahałaby się jej użyć.
Zlustrowała spojrzeniem od dołu do góry drugiego z patafianów, którzy stanęli jej na drodze.
- James Scott... - powiedziała, rozpoznając go. Ciężko by było zresztą, żeby go nie znała. Teraz zresztą poznała też tego drugiego, nie kojarzyła tylko do końca jego nazwiska.
Malcolm Mcmill? Ehi, co za róznica... Idiota to idiota.
Tak czy siak, wnuk dyrektora raczej nie jest postacią, o której się nigdy nie słyszy w szkole. Cramerówna zas potrafiła czasami nadstawić uszu, gdy chodziło o dobre plotki.
- Nikt wam nie mówił, że moda na długie kudły już dawno minęła? - powiedziała patrząc to na jednego, to na drugiego. Jedno było pewne. Jak wynikało ze wszelkich możliwych opowieści, nie można odwrócić od nich spojrzenia, bo inaczej podróż do skrzydła szpitalnego murowana. Włoszka wolałaby tam jednak dojść o własnych siłach. I niekoniecznie z powodu wypadku na dziedzińcu.
Noemi Cramer
Noemi Cramer
Klasa IV


Urodziny : 08/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Catanzarro, Italia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t921-skrytka-pocztowa-noemi-cr

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Malcolm McMillan Nie 12 Maj 2013, 10:42

James zdecydowanie rozbudzał w tym chłopaku najgorsze z możliwych cech zachowania. Obydwaj zwracali uwagę na te same zasady rządzące tą szkołą absurdu, więc denerwowały ich te same rzeczy. A kiedy leciały już iskry złości zarówno od niego jak i jego przyjaciela, to razem wzniecały pożar.
- Cmoknę jak tak bardzo prosisz - odpowiedział, przesuwając się niebezpiecznie w jej stronę, wystawiając swoją twarz w jej stronę, udając, że rzeczywiście chce ją pocałować. Kiedy ta odsunęła się z obrzydzeniem, chłopak wybuchnął śmiechem. - Wolałbym cmoknąć jego dziadka bardziej niż Ciebie - dodał, krzywiąc się.
Jej ostatnie słowa sprawiły, że wpadł na pewien zły, niepochlebny pomysł. Doskoczył do dziewczczyny, złapał ją za kudły i pociągnął mocno w dół.
- James, tnij! - wykrzyczał, patrząc nagląco na swojego przyjaciela. - Skoro są już niemodne, to Ci się nie przydzadzą - zaśmiał się w międzyczasie.
Malcolm McMillan
Malcolm McMillan
Czarodziej


Urodziny : 16/02/1996
Wiek : 28
Skąd : Dolina Godryka
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t664-skrytka-malcolma-mcmillan

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by James Scott Nie 12 Maj 2013, 15:03

Scott obserwował i słuchał tego wszystkiego uśmiechając się szczęśliwie. Wiedział, że nie skończy się to dobrze dla młodej ślizgonki. Wiedział też, że ludzie ze Slytherinu są zbyt głupi, żeby skulić po sobie ogon i czmychnąć. A mówią, że cechuje ich spryt.
Zaśmiał się słysząc słowa Malcolma
-Muszę przyznać, że nosy, to mają podobne. - pokiwał lekko głową przyglądając się Noemi.
James przeżył zbyt dużo w Durmstrangu, by nie zauważyć zbliżenia ręki dziewczyny do prawej - a może to była lewa?- kieszeni. Była gotowa na najgorsze. Cóż, fakt, że znała jego imię musiał znaczyć, że słyszała o dziwnych plotkach krążących po szkole.
Chłopak wyjął różdżkę i zaczął obracać ją w palcach. Był to jego nawyk i można nawet powiedzieć - małe hobby.
-Nieprzyjemność po mojej stronie - mruknął kłaniając lekko głowę, a z jego twarzy nie znikał paskudny uśmiech.
Następna sytuacja wydarzyła się w przeciągu zaledwie 5 sekund. Mal doskoczył do włoszki i złapał jej kudły w garść.
James, tnij! Dwa razy nie trzeba było powtarzać.
-Diffindo- krzyknął celując we włosy.
Tak, Scott i McMillan dobrali się bardzo dobrze. Oboje nienawidzili ludzkiej głupoty, oboje nie widzieli sensu w przestrzeganiu głupich zasad, oboje brzydzili się losu, który od dawna był dla nich niesprawiedliwy.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Noemi Cramer Nie 12 Maj 2013, 16:51

Noemi odsunęła się jeszcze kilka kroków, gdy McMillan zaczął nachylać się w jej stronę.
- Weź, jesteś obrzydliwy! - burknęła, wywracając oczami. W tym samym momencie chłopak wpadł na swój genialny pomysł. Doskoczył do niej w tak szybkim tempie, że Ślizgonka nie zdążyła nawet wyciągnąć różdżki zza paska spodni. Silne pociągnięcie Krukona sprawiło, że Noemi ponownie znalazła się na ziemi. Obiła sobie tyłek i chyba też uszkodziła lewą rękę, bo to właśnie na nią upadła.
Szybka akcja obcięcia jej włosów zdumiała ją do tego stopnia, że nie mogła wyciągnąć różdżki zza paska.
- Cazzo! Lasciami, dai! – warknęła do nich w ojczystym języku. Próbowała się wyrwać i jednocześnie wyciągnąć swoją różdżkę.
- Diffindo!
Włoszka wydobyła w końcu prawą ręką różdżkę ze spodni. Niewiele myśląc, skierowała ją w stronę chłopaka, który zdecydowanie bardziej jej zagrażał, chociaż o dziwo był nieco mniej irytujący.
- Expelliarmus! – zaklęcie poleciało w stronę Scotta, odpychając go do tyłu. – Drętwota! – dodała, celując w kierunku pobliskiego McMillana, który nie miał w dłoni różdżki, mógł jedynie obalić ją swoją wątpliwą siłą. Miała nadzieję, że Krukon nie tyle zdrętwieje, co straci chociaż na chwilę przytomność.
Dzięki chwilowemu zaskoczeniu, które Włoszce udało się wykorzystać, obydwaj szóstoklasiści leżeli zdezorientowani. Cramerówna po chwili namysłu rzuciła jeszcze zaklęcie „Jęzlep” w stronę Scotta, żeby nie zdążył wycelować w nią przypadkiem różdżki. Dopiero wówczas dziewczyna wstała i otrzepała się z ziemi. U jej stóp leżały ścinki jej pięknych, długich niegdyś włosów.
- Zabiję was, przysięgam! Odwdzięczę wam się jeszcze! – warknęła. Była wściekła do granic wszelkiej możliwości. Do tego bolała ją lewa dłoń i nadal swędziała szyja. Dziewczyna próbowała poruszać ręką, ale ta odmawiała jej posłuszeństwa.
Uniosła swoją miotłę i z ziemi, i ruszyła z powrotem w stronę zamku. Przynajmniej to jedno osiągnęła, że do skrzydła może dojść o własnych siłach.


Zabije was! Musze szukac teraz nowego avataru... : >
A póki co lecę do nauki, dlatego stąd spadam. Nie będę was przynajmniej hamować z dalszym pisaniem. : )
Noemi Cramer
Noemi Cramer
Klasa IV


Urodziny : 08/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Catanzarro, Italia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t921-skrytka-pocztowa-noemi-cr

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Mistrz Gry Nie 12 Maj 2013, 17:17

Włoszce udało się odepchnąć Jamesa, jednak drugie zaklęcie - celowane w Malcolma - świsnęło chłopakowi koło ucha. Jęzlep skutecznie zamknęło Scottowi buzię.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Malcolm McMillan Nie 12 Maj 2013, 20:09

Nie rozumiał ani słowa z włoskiego bełkotu dziewczyny ze Slytherinu. Znał tylko i wyłącznie angielski i nigdy nie przykuwał większej uwagi aby uczyć się języków obcych. Bo i po co, skoro wszyscy mówili teraz po angielsku.
Kiedy James świsnął zaklęciem w stronę dziewczyny, Malcolm poczuł jak w dłoniach zostają mu lekkie, długie włosy dziewczyny. Zaśmiał się parszywie.
- Wyglądasz znacznie lepiej. Jesteś teraz zupełnie na topie, taka modna - powiedział, rozrzucając jej symbole kobiecości dookoła swoich stóp na kamienną powierzchnię dziedzińca.
Kiedy Ślizgonka oddaliła się, Malcolm spojrzał na Jamesa, który zaniemówił i to dosłownie, pod wpływem zaklęcia dziewczyny.
- Stary, co teraz? - Zapytał, ale kiedy po chwili zorientował się, że kolega przecież nie jest w stanie odpowiedzieć, skrzywił się. - Twój dziadek coś na to poradzi. I tak za moment zaczyna się transmutacja - Dodał, szturchając go lekko.
Malcolm McMillan
Malcolm McMillan
Czarodziej


Urodziny : 16/02/1996
Wiek : 28
Skąd : Dolina Godryka
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t664-skrytka-malcolma-mcmillan

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by James Scott Nie 12 Maj 2013, 20:24

Zdziwiona mina dziewczyny rozbawiła James'a. Jak na zwolnionym filmie widział jak włosy ślizgonki skracają się o ponad połowę. Jednak mała krzykaczka nie została im dłużna. Walnęła dwoma zaklęciami dość szybko. Jedno go lekko pchnęło do tyłu, przez co Scott stracił równowagę, drugie zaś minęło twarz Malcolma zaledwie o milimetr.
-Tak, teraz możesz startować na miss Hogwartu. Ty i jęcząca Marta zajęłybyście pierwsze miejsca! - krukon zaczął śmiać się w głos.
I na tym się skończyło, bo zdenerwowana Włoszka rzuciła w niego zaklęciem.
Chłopiec czuł jak jego język przykleja się do podniebienia.
-hhdgspgh - odpowiedział inteligentnie McMillanowi wciąż uśmiechając się głupio. -Nifjsuu uydihf! - odrzekł na słowa dotyczące skorzystania z pomocy dziadka. Miało to znaczyć ' Nie potrzebuje porady tego starca'
Krukon podniósł różdżkę
-Finite- pomyślał. Jeszcze nie przyzwyczaił się do niewerbalnych zaklęć, ale nie był z nich najgorszy.
Tak jak podejrzewał, zaklęcie zniknęło. Cóż, ta baba wyglądała na trzecio/czwarto klasistkę. Nie mogła użyć czegoś zaawansowanego.
-Cóż, w takim razie pora iść na Transmutację!
Chcąc, nie chcąc oboje ruszyli w stronę zamku.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Pon 13 Maj 2013, 17:43

Ależ było ciepło! Lato na dobrą sprawę jeszcze się nie zaczęło, a Audi po czubek nosa miała już lejącego się z nieba żaru i plażujących się na każdym wolnym skrawku przestrzeni dziewczynek. Były wszędzie, gdzie tylko się dało przybierając pozy zrelaksowanych żab. Jakież to szczęście, że ona, szacowna panienka Roshwel, mogła sobie oszczędzić tej wątpliwej przyjemności smażenia się! Jej karnacja z natury była wystarczająco ciemna, by nie musieć dodatkowo się opiekać. Oczywiście, biorąc pod uwagę wygląd jej rodzeństwa, z lekka indiański wygląd nieustannie budził wątpliwości co do pochodzenia - a dokładniej, potencjalnej przygody towarzyskiej jej matki. Jako jednak, że na wszystko mieli papiery, a i przeprowadzone przy okazji jakiegoś niecnego choróbska badania genetyczne potwierdziły nieskalane imię mamusi, Audrey żadnym tego typu złośliwościom nie poświęcała już większej uwagi.
Teraz, sadzając swe zacne cztery litery w jedynym cieniu, jaki udało jej się znaleźć, przeciągnęła się leniwie. Choć na sobie miała tylko niedbale zapiętą koszulę, tradycyjne spodnie khaki i wygodne trampki (z którym to zestawem szkolny mundurek stale przegrywał), choć włosy spięła najwyżej, jak się dało, wciąż było jej za gorąco. Gdyby nie to, że mijane na każdym kroku niewinne duszyczki mogłyby się zgorszyć, bardzo chętnie zerwałaby z siebie wszystko - byle tylko wreszcie zrobiło się chłodniej! Tymczasem jednak nie była gotowa brać na siebie odpowiedzialności za tak delikatne, słodkie serduszka i ich nietykalne poczucie estetyki.
Oparłszy się o niewysoki murek okalający dziedziniec, przymknęła oczy. Czuła się jak karp wyjęty z wody. Nie to, żeby kiedyś dane jej było doświadczyć faktycznego bycia duszącą się rybą, ale wyobraźnia podpowiadała jej, że właśnie tak by się wtedy czuła. Temperatury nie sięgnęły jeszcze trzydziestki, a ona ledwo dyszała. To nie był klimat dla niej, zdecydowanie.
Ostatecznie rozchyliła powieki, by mieć pod kontrolą wszystkich przechodzących. To jedyne, co jeszcze chciało jej się robić - siedzieć bezczynnie i patrzeć.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Pon 13 Maj 2013, 18:14

Trening w taka pogodę miał swoje plusy jak i minusy. Przede wszystkim pęd wiatru przyjemnie chłodził, ale w pełnym słońcu, na boisku gdzie nie było nawet odrobiny cienia był to tylko malutki plusik. Teraz żałował, że zdecydował się dziś iść poćwiczyć, ale jak nie dziś to kiedy? Ostatnio nie miał na nic czasu. Wracał więc właśnie z boiska z miotłą na ramieniu wycierając twarz koszulką, którą trzymał w ręce. W przeciwieństwie do panny Roshwel, Wyatt nie przejmował się, że kogoś zgorszy swoją nagą klatą. Wręcz przeciwnie, lubił pokazywać swoje ciało, bo choć wzrostem nie grzeszył, to częste ćwiczenia opłaciły się i mógł śmiało paradować bez koszulki. Uwielbiał lato i nie mógł się doczekać wszechobecnych upałów i słońca.
Niestety, Wyatt jak to Wyatt zwinny był tylko w powietrzu. Na ziemi powinien patrzeć pod nogi a nie chować twarz w koszulce. Nic dziwnego więc, że potknął się o wystający kafelek lądując na kolanach. W dodatku tuż przed jakąś dziewczyną.
- Żyję! - zakomunikował szczerząc zęby w uśmiechu, zapewne mając nadzieję, obrócić to w jakiś żart. Żart o zdartym kolanie. I rozdartych spodniach! Uff, szczęście, że to tylko dresy do ćwiczeń. Podniósł się otrzepując się z kurzu, ocenił stan kolana krzywiąc się nieznacznie na widok krwi i podniósł miotłę uwąznie oceniając jej stan. Kolano kolanem, spodnie spodniami ale nie zniósłby, gdyby coś się stało jego kochanemu Nimbusowi 'dziesiątce'.
- Powinni coś w końcu zrobić z tym chodnikiem, zabić się można
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Pon 13 Maj 2013, 18:55

W wiele rzeczy skłonna była uwierzyć, ale gdyby ktoś rano powiedział jej, że tego dnia, pośród znienawidzonego skwaru i stada ślicznotek to właśnie do jej kolan legnie pewien młody mężczyzna, parsknęłaby rozkosznym śmiechem. Jakież więc było jej zdziwienie, gdy szaleńczy potok jej myśli został spektakularnie przerwany przez takie właśnie zajście. Młody mężczyzna. Młody, półnagi mężczyzna. Młody, półnagi mężczyzna klęczący u jej stóp.
Przez dobrą chwilę spoglądała na niego bez słowa. Po raz pierwszy od bardzo dawna najzwyczajniej w świecie zaniemówiła. Och, oczywiście, że to był wypadek. I nie, to nie niewątpliwy urok osobnika pozbawił ją zdolności sformułowania kilku zdań. Po prostu... Tylko gromadziła siły. Brała oddech, by już po chwili trząść się w niepowstrzymanym ataku śmiechu.
Jakież to było romantyczne!
Kiedy zdecydowała się już wreszcie otrzeć łzy rozbawienia spływające jej po policzkach, kiedy ostatecznie okiełznała radosny chichot, tłumiąc jego ostatki, wtedy dopiero spojrzała w górę na chłopaka - który, choć zgrabnością najwyraźniej nie grzeszył, zdążył się już pozbierać - decydując się, że najwyższa pora się odezwać. Zamiast jednak z miną wyrażającą nieopisaną mądrość przytaknąć słowom nieznajomego i dorzucić jakiś trafny komentarz na temat tutejszego podłoża, z teatralnym przerażeniem wskazała na jego kolano.
- Krwawisz! - Jednym z niewielu talentów, który dostrzegała u siebie nie tylko ona sama, ale doceniało i społeczeństwo, był talent aktorski. Gdy więc przeciętne dziewczę mogło tylko bardzo się starać, by wyglądać na odpowiednio przejętą, Audi miała na twarzy wymalowane najprawdziwsze przerażenie. I tylko iskierki błyskające z oczu oraz lekkie drżenie kącika warg, którego nie próbowała opanować, zdradzało, że dziewczę udaje, próbując pohamować nawracające rozbawienie.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Pon 13 Maj 2013, 19:27

Wybuch śmiechu dziewczyny wcale go nie zdziwił, sam pewnie śmiałby się widząc taką kalekę jak on. Przyzwyczaił się, choć czasem takie podśmiechujki z jego osoby, choć uzasadnione, sprawiają mu ból. Był fajtłapą ale czy to jego wina? Teraz jednak bardziej przejmował się swoja ukochaną miotłą, której na szczęście nic się nie stało. Zabiłby w obronie swojego maleństwa. Zaraz, zaraz... krwawił?
- To... to nic... - wyjąkał pochylając się by obejrzeć swoje kolano. Choć to tylko niewielkie zadrapanie i krwi było tyle co nic, pobladł nieco. Wyprostował się szybko próbując być dzielnym chłopcem. Nie lubił widoku krwi i gdyby było jej więcej pewnie by zemdlał. Odstawił miotłę opierając ją o murek i sam przysiadł obok dziewczyny podciągając nogawkę dresów nad kolano. - Kolejna rana wojenna do kolekcji. Tylko nei mów nikomu, że sam ją sobie zrobiłem - wyszczerzył się wesoło wciągając na siebie koszulkę. - Wyatt Walker - przedstawił się wyciągając do ślizgonki rękę.
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Pon 13 Maj 2013, 19:43

Dziś, wyjątkowo, Audi absolutnie nie miała zamiaru z nikogo się naśmiewać. To, że chwilę zajęło jej opanowanie się to, sami przyznacie, nie jej wina - sytuacja była zabawna i tyle. Teraz jednak, gdy pierwszy atak minął, dzielnie walczyła o to, by nie dopuścić do drugiego. Bo dziś miała dzień dobroci, nie drwin.
- Audrey Roshwel. - Uścisnęła jego rękę niemal po męsku, tak, jak miała w zwyczaju. To nie był żaden sposób na zgrywanie silnej i niezależnej. Ot, taka była. Nic nie mogła poradzić na to, że znacznie bardziej pasuje do męskiego środowiska aniżeli watah spragnionych plotek dziewcząt.
Kiedy przysiadł się obok niej, kulturalnie przesunęła się nieco, by zrobić mu więcej miejsca w cieniu. Sądząc po jego wyglądzie, nabył się już dziś na słońcu wystarczająco długo.
- Latasz? - Ruchem głowy wskazała miotłę. Było to, co jasne, pytanie z oczywistą odpowiedzią, ale od czegoś trzeba zacząć.
W między czasie pogrzebała po kieszeniach spodni, by wreszcie wyjąć z jednej paczkę chusteczek higienicznych, dodatkowo nasączonych odkażającym płynem. Odkąd obudził się w niej pociąg do łażenia po drzewach, nauczyła się zawsze mieć je przy sobie - jej ekspedycje bowiem kończyły się zazwyczaj lądowaniem znacznie bardziej spektakularnym, niż przewidywały jej plany.
W każdym razie, teraz otworzyła paczuszkę i wyciągając jeden skrawek cieniutkiego materiału, pacnęła go na starte kolano chłopaka gestem niemal matczynym. To jedna z tych cech, w które z kolei nikt nie chciał wierzyć. Bo i kto by pomyślał, że Audi zdolna jest do czułości? I, że, o dziwo! - może lubić dzieci? Nikt, dosłownie, nikt by jej o to nie podejrzewał. A jednak fakt był faktem. Choć ubierała się po męsku, wiele odruchów miała absolutnie matczynych.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Pon 13 Maj 2013, 20:14

Kiedy poczuł jej silny uścisk dłoni ona z kolei mogła zauważyć, że ma delikatna skórę, zupełnie nie jak na faceta przystało. Męska ślizgonka i zniewieściały puchon... No to sie dobrali. Przesunął się nieco w cień, kiedy zrobiła mu miejsce. dziękując cicho pod nosem.
- Emm... ano latam. Jestem szukającym. Nie mów, że nie widziałas mnie w akcji. Niezły jestem - uśmiechnął się szelmowsko. Niewiele było rzeczy, w których Walker był dobry. Radził sobie nieźle z eliksirami,ale to na miotle był w swoim żywiole. Kiedy latał był innym człowiekiem.
Uważnie przyglądał się poczynaniom ślizgonki i udało mu się nawet nie pisnąć, kiedy położyła chusteczkę na jego kolanie. Zapiekło. Drgnął tylko nieznacznie, ale pozwolił się 'opatrzyć'.
- Chyba powinienem sobie takie sprezentować. Z moim szczęściem i niechęcią do grawitacji byłyby całkiem przydatne - znowu wyszczerzył ząbki chcąc po raz kolejny obrócić swoją wywrotkę w żart.
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Pon 13 Maj 2013, 20:39

Delikatność dłoni chłopaka być może faktycznie ją trochę zdziwiła, nie na tyle jednak, by było to widać. W gruncie rzeczy skąd mogła wiedzieć, czy to nie po prostu jej subiektywne wrażenie? Fakt faktem, że przyzwyczaiła się już, i rzadko zdarza jej się trafić na kogoś, kto odpowiada jej tak samo mocnym uściskiem. A zresztą, gdyby nawet - gdyby rzeczywiście Wyatt miał skórę znacznie delikatniejszą od jej - czy to miało znaczenie? Nie miało. Absolutnie żadnego.
- Prawdę mówiąc... nie widziałam. - Roześmiała się cicho, wzruszając lekko ramionami. - Mecze może i są ciekawe, ale... - Uniosła brwi, spoglądając znacząco na chłopaka. - Na trybunach dzieje się tyle ciekawych rzeczy! - Tajemnicą Poliszynela było, że podczas, gdy na stadionie toczyły się zażarte walki o punkty, pośród rzędów wąskich krzesełek działy się cuda. Cuda życia towarzyskiego.
W między czasie doprowadziła do porządku kolano chłopaka, a że płyn odkażający uwarzony był - podobno - przez jedną ze zdolniejszych zielarek, jakie świat widział, do wieczora skóra powinna być jak nowa. Rana wojenna nie pozostawi chyba (nie?)pożądanej blizny.
Gniotąc zużytą chusteczkę posłała ją celnym rzutem do najbliższego śmietnika. Potem znów rozsiadła się wygodniej, opierając plecy o murek. Jej wzrok powędrował ku jednej z opalających się, która bardziej niż wszystkie próbowała zwrócić na siebie uwagę Walkera. Audi mimowolnie parsknęła śmiechem, kręcąc głową z politowaniem, ale dzielnie nie komentując ani jednym złośliwym słówkiem. Dzień dobroci!
Znów zerknęła na Wyatta. Wypadałoby coś powiedzieć, ale... Nigdy nie była najlepsza w podtrzymywaniu pierwszych rozmów z nowo poznanymi.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Pon 13 Maj 2013, 21:08

Prychnął cicho. Jak można nie interesować się Quidditchem? Wyatt był mugolakiem, ale w tej grze zakochał się od pierwszego wejrzenia. Od pierwszego meczu, który miał przyjemność oglądać nie mógł oderwać wzroku od zawodników i robił wszystko, żeby dostać się do drużyny, co udało mu się dopiero na czwartym roku. Jego wielkim marzeniem było osiągnąć wielką karierę w jakiejś pierwszoligowej drużynie, dlatego bardzo się starał łapac znicz przed rywalem.
- Musisz zobaczyć. Jak już będę sławny, będziesz mogła chwalić się, że uratowałaś mi zycie - znowu zaszczycił ją swoim szerokim uśmiechem machając nogą, którą przed chwilą starannie się zajęła.
No i nastała ta niezręczna cisza... Taaa... Rozejrzał się dookoła zatrzymując dłużej wzrok na dziewczynie, która próbowała zwrócić na niego swoją uwagę. Chyba. Rozejrzał się znowu dookoła, ale nikogo za nimi nie było, dookoła tez pustawo, więc chyba do niego się wdzięczyła. Postanowił więc skorzystać i sobie popatrzeć cały czas szczerząc się pod nosem.
- Ej, czy ona przypadkiem nie próbuje... się rozebrać? - zaśmiał sie cicho teatralnie zasłaniając oczka. - W sumie tez bym się chętnie poopalał. - dodał po chwili. gdyby nei fakt, że słońce powoli się zniżało, więc z opalania raczej nici, to już by leżał na trawce obok tamtych dziewczyn.
- Byle do egzaminów... Co zdajesz? Masz już plany na wakacje? Bo ja to chciałbym do Hiszpanii, ale ojczym trzyma rękę na kasie. Nie lubi mnie. Nie podoba mu się, że czaruję, ma mnie za świra. No ale śpi na forsie, nie mogę się stawiać, matka by mnie chyba zabiła. - No i się rozgadał...
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 14 Maj 2013, 17:56

Miłość Wyatta do quidditcha mogła wynikać właśnie z tego, że był mugolem, a odkrycie tak niezwykłego sportu było jednym z większych kroków prowadzących do nowej, pełnej magii bajki. Audi z kolei quidditcha od maleńkości miała na co dzień. Wychowując się w stosunkowo licznym stadzie dość często organizowali swoje własne, prywatne mecze. Nic więc dziwnego, że rozgrywki po prostu jej spowszedniały i nie widziała w nich już nic wartego uwagi.
- Och, zdecydowanie. Będę udzielać wywiadów, jak to w ostatniej chwili odsunęłam od ciebie groźbę śmierci. - Parsknęła cicho, przeczesując czarną czuprynę palcami i odgarniając niesforne kosmyki z czoła.
Słysząc komentarz Walkera, ponownie zerknęła ku wdzięczącemu się dziewczęciu.
- Istotnie, chyba próbuje. Ba, jestem niemal pewna, że dawno już wyskoczyłaby ze wszystkich ciuchów, gdyby nie to, że mogłoby na tym ucierpieć jej dobre imię. - Potrząsnęła lekko głową z politowaniem. Nigdy nie umiała zrozumieć dziewczyn. Co z tego, że sama nią była? Jej psychika zdecydowanie odbiegała od tej wykształconej u jej rówieśniczek. Nie łączyło ich żadne podobieństwo ponad kształtami ciała.
- Egzaminy... - Wzruszyła lekko ramionami. - OPCM, zaklęcia, transmutację. Tak przynajmniej zadeklarowałam. - Prawda jest taka, że egzaminy nieszczególnie Audi interesowały. Podchodziła do nich, bo po prostu wypadało coś zdać. To, że zdawała takie a nie inne przedmioty, wynikało po prostu z lenistwa - wymieniona powyżej trójca przychodziła jej łatwiej, niż inne. Nie miało to bynajmniej nic wspólnego z planami na przyszłość, których Roshwel przecież nie miała.
Na wzmiankę o wakacjach spochmurniała nieco.
- To, gdzie ja chcę, nie ma szczególnego znaczenia. - Skrzywiła się lekko. - Będę w domu, jak zwykle. To najbardziej luksusowe wakacje, na jakie mnie stać - prychnęła cicho. Niby przestała zazdrościć bardziej zamożnym, niby pogodziła się ze stanem rzeczy, ale przed wakacjami zawsze budziła się w niej gorycz. Chciała odkrywać, zwiedzać, przeżywać fascynujące przygody! A teraz? Teraz mogła co najwyżej pobabrać się w przydomowym ogródku i poudawać, że grządka czerwonych kwiatków to w istocie zabójcze zarośla pełne niezidentyfikowanych stworów.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Wto 14 Maj 2013, 22:02

Wyatt w ogóle lubił sport i ciężko było usiedzieć mu na tyłku. Zanim trafił do Hogwartu trenował piłkę nożną, co również nieźle mu szło. Przez jakiś czas próbował też grac w kosza, ale szybko zrezygnował, głównie ze względu na swój wzrost. No i sporo biegał, często można było złapać go rano na błoniach, choć ostatnio z braku czasu nieco zaniedbał swój rytuał.
- Ej, to wcale nie jest śmieszne! To byłaby bardzo tragiczna śmierć - sam cicho zachichotał. - Już widzę te nagłówki w Proroku... "Wyatt Walker, wschodząca gwiazda Quidditcha zabita przez płytę chodnikową" - powiedział z udawaną powagą po czym parsknął śmiechem. To byłaby wyjątkowo głupia śmierć, nawet jak na niego.
Wysłuchał jej wywodu na temat egzaminów i przedmiotó, które wybrała. Szare komórki Wyatta połączyły te fakty do kupy
- Jesteś w piątej czy siódmej klasie? - zmrużył oczka. U niego egzaminy oznaczały po prostu zaliczenie przedmiotu i przejście do następnej klasy, a skoro Audrey zadeklarowała jakiś wybór oznacza to tylko to, że są to te poważniejsze zaliczenia. Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu. Na piątoklasistkę raczej nie wyglądała, ale kto wie...
Przejął się, wcale nie na żarty, słysząc o tym, że nie stać ją na wyjazd na wakacje. Wyraźnie posmutniał na twarzy.
- Przykro mi. Każdy powinien móc odpocząć, ale znam ten ból. Kiedyś wakacje wiązały się u mnie z wizytą u babci na wsi. Nie możesz się do kogoś wprosić? Dołączyć? Sam chętnie przemyciłbym Cię w walizce, przynajmniej miałbym do kogo gębę otworzyć - uśmiechnął się blado. Gdyby to tylko zależało od niego...
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Sro 15 Maj 2013, 17:34

Nie przywykła do tego, by ktoś uważał ją za młodszą, niż była. Prawdę mówiąc, niezmierzone ilości wypalonych papierosów obeszły się z jej cerą na tyle niecnie, że, choć do tragedii może było jeszcze daleko, nie zachowywała już młodzieńczych cech. To samo też dotyczyło jej głosu - z natury niski, po odpowiednich dawkach nikotyny oraz wydzieraniu się na licznych koncertach mniej lub bardziej znanych wokalistów, stał się zachrypnięty. Oczywiście, to determinowało jej oryginalność - coraz częściej przekonywała się, że brzmienie jej głosu potrafi wzbudzić zainteresowanie. Niemniej jednak, składając wszystkie jej cechy w jedno, uzyskiwało się osobistość, którą łatwiej raczej wziąć za starszą aniżeli młodszą.
- W siódmej. - Westchnęła cicho. - Zleciało jak z bicza strzelił. - Istotnie, panienka Audi nie czuła się gotowa do opuszczenia tych murów. Tu ją karmili i zapewniali dach nad głową. I nagle miałaby musieć zacząć dbać o to sama? Nie, nie, nie. To zupełnie jej się nie podobało. Może więc czas pomyśleć o zawaleniu roku czy dwóch?
Natomiast zabawne było, że kwestia mało interesujących perspektyw wakacyjnych, jakie rysowały się przed Audi, mogła kogoś przejąć bardziej niż ją samą. Bo panienka Roshwel już tylko się irytowała. Etap szlochania w poduszkę i złorzeczenia na całą niesprawiedliwość świata miała właściwie za sobą. Teraz mogła jeszcze czasami pozazdrościć, troszkę pomarudzić - ale nic ponadto. Czymś niecodziennym wydał jej się więc całkiem chyba prawdziwy smutek Walkera.
- Odpocząć... chyba najprędzej w grobie - parsknęła cicho, choć tym razem zdecydowanie nie na poważnie. Na jego pytania natomiast wzruszyła ramionami. - Nie wpraszam się. Zresztą, nikt nie chce ryzykować brania mnie pod swe skrzydła. Może jeszcze nie jesteś tego świadom, ale pokazywanie się w moim towarzystwie zwykle nie sprzyja dobrej reputacji w naszym niewinnym, uczniowskim społeczeństwie. - Ostatnie zdanie wypowiedziała konspiracyjnym szeptem, jak gdyby przekazywała Wyattowi największą tajemnicę świata. Potem roześmiała się cicho.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Sro 15 Maj 2013, 18:13

Przesadzała, i to bardzo. Wcale nie wyglądała staro, a jego pytanie nie miało na celu w jakikolwiek sposób ją obrazić. Po prostu w dzisiejszych czasach młodzież tak szybko dorasta, że czasem lepiej zapytać wprost o wiek niż później mieć z tego powodu nieprzyjemności za przyjemności z nieletnimi. Chociaż Wyatta to raczej nie dotyczyło. Nie był typem podrywacza i nie uganiał się za dziewczynami. Był raczej materiałem na przyjaciela, co nei znaczy, że nie marzył o romantycznej miłości.
- Szybko, prawda? Sam mam wrażenie, że dopiero co dostałem list i kupiłem różdżkę - rozmarzył się na moment. To był chyba najpiękniejszy dzień w jego życiu. Drugi najpiękniejszy dzień, zaraz po tym, w którym dosiadł miotły. Zerknął ukosem na dziewczynę.
- Oj przestań... Nie wierzę, że nie masz nikogo, kto nie zaproponowałby ci wspólnych wakacji. I nawet nie gadaj takich głupot. Jestem mugolem i tak się składa, że o utracie dobrej reputacji mogłabyś się ode mnie wiele nauczyć - wyszczerzył się wesoło. - I jestem pewien, że wielu jest takich, którzy chętnie by cię gdzieś porwali.
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Sro 15 Maj 2013, 18:42

Trudno było to pojąć, prawda? Trudno było uzmysłowić sobie, że sobą osoby, które, pomimo znajdowania się pozornie w centrum towarzystwa, gdy przyszło co do czego - nie miały gdzie się podziać. A Audi przecież nawet nie należała do tych najbardziej towarzyskich! Oczywiście, miała znajomych. Szczególnie chłopców. Ale to były epizody. Krótkie historyjki bez żadnych zobowiązań. Nic na tyle poważnego, by ktokolwiek gdziekolwiek ją zapraszał.
- To uwierz. - Wzruszyła lekko ramionami. - Jestem za bardzo problematyczna, by ktokolwiek mnie zapraszał. - Nie wstydziła się tego, kim była. Tego, jak lubiła się bawić. Szczerze przyznawała, że ciągnie za sobą znacznie więcej kłopotów niż jej przeciętna rówieśnica. I... może to właśnie tu był pies pogrzebany? Może wystarczyło co nieco zataić, od czasu do czasu poudawać rozsądną i ułożoną?
- Ach, to dobrze - parsknęła śmiechem na jego słowa o utracie reputacji. - Dosłownie, kamień z serca. - Teatralnym gestem otarła wyimaginowany pot z czoła, co świadczyć miało o niewyobrażalnej uldze jaką odczuła na wieść, że Wyatt nie będzie kolejną osobą, której reputację zrujnuje.
Potem uniosła lekko brwi.
- Porwali, co? Chyba nie. Chyba... - Uśmiechnęła się zawadiacko. - Chyba nie jestem na tyle delikatna i potrzebująca opieki, by ktokolwiek jakiegokolwiek porwania próbował. - Wzruszyła ramionami. Istotnie, do filigranowej księżniczki wzbudzającej opiekuńcze uczucia było jej daleko. Nie była żadną krasawicą, którą ułani porywali wbrew jej woli, by potem zapewniać o swej dozgonnej miłości. Nie, zdecydowanie nie była nikim takim.
- Zastanawia mnie natomiast, jakim cudem mogłeś przebywać w samotności? Wiesz, wracać z treningu bez towarzystwa długonogich, opalonych dam w kusych spódniczkach w barwach domu. - Znacząco uniosła brwi. Fakt był faktem - przy obecnej prezencji Walker nie powinien nawet znać słowa samotność czy święty spokój.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Wyatt Walker Sro 15 Maj 2013, 19:30

- Tak? Nie wyglądasz na taką - uśmiechnął się szczerze. Fakt, nie znał jej, ale skoro do tej pory jeszcze, to znaczy, że nie może być zła. No i opatrzyła mu kolano, więc ma u niego megaplusa. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jego wybawicielka była ślizgonką. Mógłby nosić ją za to na rekach. Dosłownie. Ślizgoni raczej za nim nie przepadali, aż dziwne, że Audrey nie zna Walkera. W końcu nie raz dostał wciry od zielonych i wcale by nie był zaskoczony, gdyby w pokoju wspólnym nie chwalili się jak to uprzykrzają mi życie. Może mają nawet na ścianie grę 'przypnij ogon Walkerowi'.
- A to myślisz, że porywają tylko po to, żeby się opiekować? Dziewczynooo, na jakim ty świecie żyjesz. Sam wymyśliłbym parę fajnych powodów, żeby Cie uprowadzić - puścił jej oczko i zaraz po tym parsknął śmiechem.
- Te długonogie damy chyba się dopiero opalają - wskazał głową dziewczyny, o których wcześniej rozmawiali. A prawda była taka, że wcale nie cieszył sie powodzeniem wśród płci pięknej, i w sumie czemu się dziwić. Był dobrym materiałem na przyjaciela, uwielbiał latać po sklepach i taplać się w kosmetykach, więc wiele osób przyklejało mu od razu łatkę geja.
Wyatt Walker
Wyatt Walker
Klasa VII


Urodziny : 20/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Liverpool
Krew : mugolak

https://magic-land.forumpolish.com/t808-wyatt-walker#15068

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Audrey Roshwel Sro 15 Maj 2013, 19:44

Bez obaw, Ślizgoni nie byli jeszcze aż tak perfidni, by uczynić sobie z Walkera ostatniego kozła ofiarnego. Samo to, że Audi wcześniej o chłopaku nie słyszała, znaczyło już, że ani w ich pokoju wspólnym nie wisi podobizna Puchona, ani też nie jest on tak częstym tematem drwin ze strony Zielonych, jak mogło mu się zdawać.
- Prawdę mówiąc, nie do końca to miałam na myśli. - Wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu. - Chodziło mi raczej o to, że jeśli to nie chęć opieki jest motywem porwania, wtedy... Cóż, wtedy to raczej mi przypada rola porywaczki, nie na odwrót. - Wyjaśniwszy chłopakowi tę kwestię, pozwoliła sobie roześmiać się z rozbawieniem. Jakby nie patrzył, była typem zdobywcy, nie zdobywanej. Zazwyczaj była tak samo pełnoprawnym drapieżnikiem, jak jej koledzy. Daleko jej było do eterycznej łani, co to w lekkich skokach ucieka przed łowcą. Była wilkiem, nie sarenką.
Podczas krótkiej przerwy w rozmowie po raz kolejny uświadomiła sobie, jak jej gorąco. Za gorąco! I chyba... Chyba najwyższy czas przestać się męczyć. I przestać przejmować się delikatną psychiką innych obecnych aktualnie na dziedzińcu. Ostatecznie przegrywając walkę z upałem (choć słońce chowało się już za horyzontem, wciąż było tak samo duszno), rozpięła koszulę i, nie zdejmując jej, w sobie tylko znany, magiczny sposób zmieniła sposób jej założenia. Wiążąc ją to tu, to tam, przekładając materiał na różne sposoby sprawiła, że koszula stała się o połowę krótsza, odsłaniając brzuch panienki aż do wysokości przepony. I, tym razem, zdecydowanie nie był to wybieg mający na celu kogokolwiek uwieść, kogokolwiek zainteresować swymi kształtami.
Po prostu było gorąco!
- Swoją drogą, kojarzysz może Franky? - Ni z tego, ni z owego, udało jej się zauważyć to, że Wyatt znajduje się w tym samym domu, co jej siostrzyczka. Gdyby jeszcze ją znał, byłaby to doskonała okazja dowiedzieć się, co dzieje się u zupełnie nie podobnej do niej bliźniaczki, której nie widziała już od takieeeego długiego czasu. - Jest od was, z Pucholandu.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 2 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 11 Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach