Dziedziniec główny

+39
Jamie Campbell
Ian Ames
Elena Tyanikova
Callum Castellani
William Greengrass
Christine Greengrass
Quinn Larivaara
Claire Annesley
Emily Bronte
Elsa de la Vega
Meredith Cooper
Cassidy Thomas
Lena Gregorovic
Anthony Wilson
Vin Xakly
Jane Halsey
Aiko Miyazaki
Hannah Wilson
Charles Wilson
Leanne Chatier
Joel Frayne
Polly Baldwin
Colette Roshwel
Aiden Williams
Gabriel Griffiths
Sasza Tiereszkowa
Aleksy Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Wyatt Walker
Audrey Roshwel
Noemi Cramer
James Scott
Malcolm McMillan
Blaise Harvin
María Velasquez
Mistrz Gry
Andrea Jeunesse
Suzanne Castellani
Brennus Lancaster
43 posters

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Dziedziniec główny

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:01

First topic message reminder :

Dziedziniec główny - Page 9 Promoodp066gs2

Kamienny plac szczególnie uwielbiany przez uczniów. Znajduje się w zachodnim skrzydle zamku, z którego rozciąga się idealny widok na błonia i jezioro. Okolony niewysokim murkiem, a w niektórych miejscach nieco wyższą balustradą.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Callum Castellani Pią 02 Maj 2014, 22:37

Krok po kroku. Jak nawiedzona, samobójcza balerina, pląsająca po kruchym lodzie. Miał w rękach talię kart i jak zwykle wszystko zależało od tego jak partię rozegra. Ta tu wychodziło na to nie należała do naiwnych. Co więcej, Callum wcale nie musiał tu z nią siedzieć, a jednak siedział. Bylo mu trochę już zimno w dupe i troche sztywniał mu kark. Zmrużył oczy.
- No tak. Muszę być zadufanym w sobie bufonem. -uniósł brwi i wzruszył ramionami- Przecież to zakazane powiedzieć cokolwiek szczerze, mam już taką skazę. Jestem ślizgonem. - puknął się palcem w srebrzysto-zielony herb na swojej kurtce. Spokojnie, powoli, nic straconego. Spojrzal znów w dal dziedzińca memłając cukierka i bawiąc się małym, lśniącym przedmiotem.
- To bardzo niepuchońskie tak oceniać ludzi. Poza tym nigdy nie uwierzę dziewczynie, że nie lubi komplementów, ale skoro tak wolisz, żadne juz z moich ust w Twoim kierunku nie padną. - poprawił kurtkę i podniósł się z ławki. Przeczesał palcami włosy, wsadzając swoją tajemniczą zabawkę w kieszeń i spoglądając na nią z góry.
- Nie będę się narzucał. Pójdę powywyższać się i ponadymać do pokoju wspólnego. Odpuść sobie dalsze groźby, łatwo łapię kiedy jestem niechciany w towarzystwie. - puścił jej oczko, choć nie było w tym geście ani odrobiny wesołości. Wcisnął dłonie głębiej w kieszenie. Deszcz powoli ustawał i zmieniał się w żałosną mżawkę. Rany boskie jak on nienawidził moknąć bez potrzeby. Powinien, dla podkreślenia swojego dramatyzmu odejść natychmiast, ale wyjście między te drobne kropelki napawało go niechęcią. I tak było mu zimno. Ciekawe gdzie byl jego kocur? Durny futrzak mógłby przynajmniej przydać się i grzać mu stopy w łóżku, a tak parchatek pełgał gdzieś po lochach ganiając widmo-szczury czy inne odrealnione istotki, które zwierzęcy umysł durnego futrzaka uznawał za fascynujące.
Callum Castellani
Callum Castellani
Klasa VI


Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Maja Vulkodlak Pią 02 Maj 2014, 22:48

Jej stosunkowo duże oczy zrobiły się jeszcze większe, a z jej ust nie padło ani jedno słowo, co oznaczało, że nie wiedziała jak zareagować. Niech go szlag! Chłopak trafił w jej czuły punkt, bo nie lubiła sprawiać ludziom przykrości. Ba, nie lubiła być dla nikogo niemiła (nawet dla nadętych dupków) a gdy musiała, równie szybko przypominała sobie, że wcale taka nie jest. W gruncie rzeczy Puchonka była całkiem znośna i dało się ją lubić, chociaż i tak miała kilku wrogów w zamku. Przez moment obserwowała jak Ślizgon sobie idzie, choć widziała, że wcale mu się nigdzie nie śpieszyło, jednak mimo to westchnęła ciężko, podnosząc się z murku.
- I co, teraz sobie tak po prostu pójdziesz? - rzuciła za nim, aż w końcu po paru krokach zmniejszyła dzielący ich dystans. Zupełnie mimowolnie chwyciła go dłonią za rękę, powyżej łokcia, jednocześnie przechodząc przed niego i tym samym zagradzając mu drogę swoim chudym ciałem.
- Ślizgoni chyba nie obrażają się bez powodu - spojrzała na niego z dołu, wzrokiem filmowej Bambi, z powodu różnicy w ich wzroście. Nie chciała, żeby się na nią obrażał, to raz. A dwa... chyba nie chciała zostać sama tego wieczoru. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że wbijała lekko swoje palce w rękę Ślizgona, który przez warstwę kurtki czy bluzy raczej nie powinien tego poczuć.
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Anthony Wilson Nie 01 Cze 2014, 18:47

Pomimo tego, że pogoda dzisiaj nie dopisywała jakoś specjalnie i większość uczniów spędzało czas w szkole. To właśnie sprowokowało Anthony'ego by wyszedł na błonia, bo nie lubił tłumów, a im bardziej robiło się cieplej tym więcej ludzi wychodziło z zamku wygrzewając się na trawie. Wilson postanowił po prostu zapalić papierosa. Wziął wiec paczkę z dormitorium i ubrał na siebie czarną bluzę zakładając kaptur na głowę. W jego głowię ostatnimi czasy była cały czas pewna krukonka i znów go to zaczęło martwić, bo chciałby ją spotkać nawet przypadkowo. on nie chciał, żeby to co między nimi zaszło było tylko epizodem, ale zdał sobie sprawę, że dziewczyna jest jego męskim odpowiednikiem, przez co nawet nie marzył o usidleniu jej. Doszedł do miejsca gdzie nie było nikogo i oparła się łokciami o barierkę. Patrzył przed siebie zapominając kompletnie po co tu przyszedł i wyłączył swoje myślenie oraz jakiekolwiek bodźce zapominając o całym świecie.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 01 Cze 2014, 19:02

Bez wyraźnego powodu kręciła się wte i nazad po zamku oraz jego okolicach, dopóki nie poczuła niekomfortowego uczucia zamarzniętych palców u stóp i dłoni. Stanowiło to dla niej znak, by wróciła do dormitorium, gdzie mogłaby się zaszyć pod grubą kołdrą z paczką łakoci prosto z Miodowego Królestwa. I tak też chciała uczynić - wracając do zamku, zupełnie przypadkowo wyhaczyła na dziedzińcu Wilsona. Ich kontakt był wyjątkowo dziwny. Z jednej strony był neutralny, z drugiej zaś wciąż była o niego odrobinę zazdrosna. Oczywiście gdyby się dowiedziała o tym, co zaszło między nim a jedną z Krukonek w jej domu, mogłaby mu wbić pazury w szyję. A może powinna zapytać swojego domowego skrzata, czy pod jej nieobecność (bądź Charlotte) wszystko jest w porządku? Tymczasem westchnęła mimowolnie pod nosem, po czym zmieniła cel swojej wędrówki. Gdy tylko stanęła obok Ślizgona, przyjrzała mu się uważnie.
- Co ty, zakochałeś się znowu? - palcem wskazującym zatoczyła kółko na swojej twarzy, sugerując mu, że jego mina nie wskazuje nic dobrego. A takim pytaniem palnęła kompletnie z głupa...
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 19
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Anthony Wilson Nie 01 Cze 2014, 20:22

Wilson nie miał pojęcia, że ktoś za nim idzie i nawet nie odwracał się za siebie. Był kompletnie zamyślony i w sumie jego myśli skierowane były na jedną osobę. Przecież nie mógł się w kimś takim zakochać, a na pewno nie tak szybko. Teraz czuł złość na samego siebie, nie miał zamiaru się znów wiązać, zbyt dobrze mu było samemu. A moze tak mu się tylko wydawało?
nagle usłyszał za swoimi plecami znajomy głos i odwrócił się machinalnie patrząc teraz na stojąca przed nim Andree.
- Wierzysz, że mam jakieś uczucia wyższe, serio?- oczywiście, że kłamał jednak uniósł brew ku górze żeby wyglądało to bardziej autentycznie, do tego posłał jej drwiący uśmiech. - stęskniłaś się za mną? - spytał i nie czekając na odpowiedź dodał- bo ja za Tobą trochę tak. Byłem ostatnio w Twoim domu, ale chyba nikogo nie było...- wyciągnął z kieszeni bluzy papierosy i zaczął obracać paczka w dłoni  nie odwracając swojego wzroku od Ślizgonki.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 01 Cze 2014, 21:08

Skrzyżowała ręce pod piersiami, zadarła nieco głowę do góry, zmrużyła oczy wraz z czołem i uniosła brwi, wpatrując się błękitnymi tęczówkami w chłopaka. Jego odpowiedź była odrobinę dziwna, więc podzieliła ją na pół.
- Ta... skoro tak uważasz - wzruszyła ramionami, a na kolejną kwestię postukała się w środek czoła palcem. Czy się stęskniła? Niekoniecznie. Ostatnio nie odczuwała szczególnej chęci obcowania z drugą osobą. - Wrócili do zamku, to nie było nikogo - oparła się bokiem o mur, odrywając wzrok od chłopaka i przenosząc go tym razem na okolicę. - Co słychać?
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 19
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Anthony Wilson Nie 01 Cze 2014, 21:50

Patrzył na nią z lekkim uśmiechem na ustach, nawet jeśli odpowiedziała, że jest jej to wszystko to obojętne to Anthony wiedział, że uważa inaczej. A przynajmniej żył w takim przeświadczeniu. Myślał też, że mimo wszystko coś dziwnego ich łączy i nie mógł temu zaprzeczyć, bo nie wiedział co ale coś do niej czuł. Zamiast zapalić papierosa podszedł do niej i objął ją swoimi ramionami.
- Nic nie słuchać, tęskniłem- mruknął przymykając na chwilę  oczy po czym zerknął na nią z dołu.- Co u Ciebie an, czemu musisz być wiecznie taka niezadowolona?- spytał, nie było to złośliwe ale trochę się tam o nią martwił.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Andrea Jeunesse Pon 02 Cze 2014, 11:19

To co zrobił Anthony, zdziwiło ją na tyle, że nawet nie zdążyła się odsunąć. Zamiast tego westchnęła i również objęła go rękami wokół pasa, policzkiem przyklejając się do jego klatki piersiowej. Na jego pytanie początkowo wzruszyła ramionami, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- A z czego mam być zadowolona? Zazwyczaj nie dostaję tego, czego chcę, więc już na zaś jestem niezadowolona - zadarła głowę do góry, tym razem o tors chłopaka opierając swój szpiczasty podbródek. - Poza tym to nic nowego. Żyję, wegetuję, czasem zdarza mi się rozmawiać z ludźmi... - uśmiechnęła się szeroko, mimowolnie gładząc kciukiem plecy (a raczej materiał kurtki, czy tego co miał na sobie) Ślizgona.
- Martwię się o Charlotte, bardzo dawno jej nie widziałam. Nie wiem co się z nią dzieje - w końcu podzieliła się z kimś informacją, czemu od pewnego czasu ma tak zły nastrój, jak teraz.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 19
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Brennus Lancaster Sro 30 Lip 2014, 12:05

ROK SZKOLNY 2014/2015
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Elena Tyanikova Wto 02 Wrz 2014, 19:38

Gdy już wszyscy, którzy mieli zostać zgromadzeni na Wielkiej Sali, faktycznie się tam zebrali, gdy goście z Beauxbatons i Durmstrangu już przedefiladowali, budząc zachwyt każde na swój sposób i gdy Tiara Przydziału odśpiewała już swoją pieśń - Elena z torbą pełną zagarniętego cichcem jedzenia zupełnie bez żalu wymykała się na dziedziniec, za sobą pozostawiając gwar i chaos oficjalnej uczty. Wiecie, cały ten przepych, szum, to wszystko jest fajne za pierwszym, drugim razem. Za piątym już niekoniecznie.
Uradowana jak dzieciak w Boże Narodzenie, zasiadła na środku kamiennego placu - kto jej dziś zabroni? - i rozpoczęła swój mały piknik. Jak na jesienny już właściwie wieczór było w miarę ciepło, darowała więc sobie wszelkie bluzy, ciepłe swetry, szaliki i inne tego typu akcesoria, pozostając tylko i wyłącznie przy codziennej szacie, w którą przebrała się jeszcze w pociągu. Zresztą i tak nie zamierzała siedzieć tu zbyt długo, nie? Odetchnie trochę tutejszym powietrzem, zje w spokoju i wtedy, przygotowana już duchowo, dołączy do świętowania początku roku. Bo tak, w Hogwarcie to faktycznie był powód do radości. Pomijając wszelkie prace domowe i kilometry esejów, jakie będzie trzeba napisać, zamek był pełen niespodzianek, które tylko czekały, by je odkryć. Jak można było więc nie cieszyć się z kolejnego rozpoczynającego się roku, z kolejnych miesięcy, które będą niczym innym, jak przygodą życia?
Elena nadal tak na to patrzyła. Pomimo, że był to już piąty jej rok w murach szkoły, więc pierwotny entuzjazm dawno już odszedł w niepamięć, nadal uważała, że pobyt w Hogwarcie to nie zesłanie, a czas, równego któremu nie znajdzie się nigdzie indziej. Nawet uwielbiając przydomowy ogród, nawet kochając korytarze rodzinnej posiadłości i tęskniąc do nich już w drugim tygodniu roku szkolnego, nie mogła nie patrzeć na zamek jak na krainę z bajki. Cóż z tego, że pochodziła z rodziny czarodziejów? Na placówkę patrzyła dokładnie tak, jak patrzyłby mugol nie mający wcześniej pojęcia o istnieniu magii.
Teraz ponownie westchnęła cichutko, mierząc znajome mury pełnym czułości spojrzeniem, ponownie rozmarzyła się, spoglądając na błonia i leżące dalej jezioro po czym tak pokrzepiona, sięgnęła do torby, wyciągając z niej pudełko pełne ciepłych jeszcze, aromatycznych pasztecików. Oczywiście, w przepastnym worku miała znacznie więcej smakołyków, ale kto powiedział, że musi się aż tak spieszyć? W Wielkiej Sali jeszcze trochę poucztują, więc jeśli nie chciała wracać do pustego dormitorium, wręcz nie powinna gnać. Mogła spokojnie zjeść kolację, odczekać potem jeszcze kilka chwil i dopiero wtedy wrócić na gwarne korytarze.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Ian Ames Sro 03 Wrz 2014, 00:16

Dlaczego zachowuję się jak dzieciak? - ta myśl krążyła w umyśle panicza Volante niczym natrętna mucha od chwili kiedy zaczął się jak dzieciak zachowywać. Odkąd jego czujne spojrzenie niemalże czarnych tęczówek dostrzegło w tłumie wciąż tajemniczą Elenę nie mógł oderwać od niej wzroku. Intensywnie obserwował ją przez całą ucztę przechylając przy tym nieco głowę. Oczywiście, gotów był by zaprzeczyć, że tego nie robi gdyby ktoś zapytał co robi. Wtedy grzecznie odparłby, że się zapatrzył. Nikt jednak nie zapytał. Femme radosnym piskiem relacjonowała mu wypad na Mistrzostwa Świata w Quidditchu i to ile jego własnych pieniędzy wydała na swoją garderobę. Sanne zaś była wyraźnie nie w sosie, ale Ian nie wykazał zainteresowania swoją chrześnicą i jej nastoletnimi problemami zbyt zaaferowany obserwowaniem Rosjanki. Niższa panna van Rijn (czyli Fem) miała takie chwile w których nie potrzebowała uwagi swojego rozmówcy żeby mówić i dzisiaj był taki dzień. Anglik więc w akompaniamencie dziewczęcego szczebiotu obserwował. Prezentacja uczniów innych szkół nawet nie została przez niego zauważona. Wszakże widział już sporo takich prezentacji i wszystkie były tak samo bezsensowne. Jak zwykle Hogwart wyszedł na bandę debili bez talentu, ale jak zwykle wszystkich to cieszyło, a szczególnie Lancastera który cieszył się tak bardzo, że o mały włos proteza mu się nie odkleiła. No, ale nie żałujmy mu szczęścia- w tej pracy ma go naprawdę niewiele. Ledwie uczta się rozpoczęła, a ona przemykała do wyjścia z... kradzionymi rzeczami! Poderwał się szybkim całusem w czoło oznajmiając jednej z bliźniaczek, że odchodzi od stołu po czym ruszył za jej śladem. Przez chwilę jeszcze obserwował ją z ukrycia, aż zaczęła pochłaniać swoje smakołyki. Wyszedł wtedy nonszalanckim krokiem zza filaru ubrany w swoją szatę z niebieskimi zdobieniami świadczącymi o jego przynależności do tegoż właśnie domu.
- Nie boisz się, że zmarzniesz? - zagaił bez pytania zajmując miejsce naprzeciwko niej. Nie sięgnął jednak po jej jedzenie. Jemu to kompletnie nie smakowało, a ona doskonale o tym wiedziała, bo przecież tą rozmowę odbyli już przy pierwszym spotkaniu. Jednak od samego początku go fascynowała. Tak jak wtedy, w Newheaven, tak i teraz coś go do niej ciągnęło i to z pewnością było czymś więcej niż burzą jasnych włosów do których miał tak wielką słabość. To było coś więcej. To, że nie wiedział co niezmiernie go irytowało, bo przecież lubił wiedzieć wszystko.
- Nie boisz się, że ktoś Cię złapie na kradzieży? Nie boisz się, że ominie Cię coś z uczty? - dorzucił jeszcze do puli pytań i uśmiechnął się łobuzersko rozkładając się na chłodnym betonie jak gdyby nigdy nic.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Elena Tyanikova Sro 03 Wrz 2014, 11:12

Była w połowie trzeciego pasztecika - cóż, jedzenie nigdy nie przysparzało jej problemów, lubiła jeść i zazwyczaj robiła to szybko, chyba, że akurat nie wypadało wstać od stołu zbyt prędko - zapijanego łykiem przemyconego soku dyniowego, gdy pojawił się on. Nabierając gwałtownie powietrza, zakrztusiła się, więc by nie wyjść na ostatnią, niewychowaną sierotę, zakryła buzię skrytym w rękawie szaty przedramieniem, próbując się opanować. Nie przewidziała tego. To znaczy, tak, pamiętała, że Ian też przebywa w Hogwarcie, w końcu jej o tym powiedział, ale... Na Merlina, to był dopiero pierwszy dzień szkoły, nie brała pod uwagę, że może spotkać go już teraz.
Szczerze mówiąc, chwilami liczyła chyba nawet, że nie spotka go w ogóle. Nie dlatego, że był wampirem - nie bądźmy śmieszni, Elena naprawdę była tolerancyjna i nie obawiała się chłopaka tak, jak powinna - i też nie dlatego, że dał jej jakiekolwiek powody, by go unikać. Tylko, że, no... Poprzednim razem zdecydowanie się nie popisała. Czmychając nad rankiem jak rasowa dezerterka, ani nie podziękowała za gościnę, ani nie powiedziała pocałuj mnie w dupę, wyszło więc bardzo, bardzo źle. Nic dziwnego, że naprawdę liczyła na trochę więcej czasu, który mogłaby poświęcić na konstruowanie jakichkolwiek spójnych wyjaśnień.
A teraz on rozsiadł się jak gdyby nigdy nic, zarzucając ją potokiem pytań, a Elena mogła tylko wyobrażać sobie, jak bardzo czerwone robią się jej policzki.
- Nie - odpowiedziała automatycznie na pierwsze pytanie, gdy już była w stanie cywilizowanie się wysławiać, a nie tylko chrząkać niewyraźnie w rękaw szaty. - Nie. Nie. - Równie mało elokwentne odpowiedzi na kolejne pytania, a wraz z każdą kolejną rumieniec na twarzy Tyanikovej tylko się pogłębiał. Nie bardzo wiedziała też, co zrobić z trzymaną w dłoniach butelką z sokiem i połową pasztecika, bo przecież Iana nie poczęstuje, a jeść tak bezceremonialnie - nawet, jeśli umiera się z głodu! - przy kimś niejedzącym to nie bardzo wypada. Chrząknęła więc cicho, by przerwać jakkolwiek tę niezręczną ciszę i...
- Śledziłeś mnie? - wypaliła bez zastanowienia, tym samym ostatecznie pogrążając się na polu relacji międzyludzkich.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Ian Ames Czw 04 Wrz 2014, 00:06

Jej odpowiedź sprawiła, że drwiący uśmieszek na jego wargach jeszcze bardziej się pogłębił. Nie chciał wracać do tego, że uciekła nad ranem z jego domu. Nie chciał wprowadzać jej w jeszcze większe zakłopotanie pytaniami w stylu: dlaczego, jak to, po co. Nie chciał jej wprawiać w zakłopotanie, chociaż widok jej rumianych policzków poprawiał mu nastrój. Jak chociażby teraz. Wyraźnie zrelaksowany patrzył jak dziewczyna się wstydzi, bo niewątpliwie tą barwę policzków osiągnęła poprzez wstyd. Zdziwiłby się mocno gdyby było inaczej. Widział też, że teraz jest zakłopotana.
- Jedz. Pewnie musisz być głodna. - zauważył kiwnięciem głowy wskazując na jej paszteciki. On sam już zdążył zapomnieć jak mu kiedyś te paszteciki smakowały. A kiedyś mu smakowały. Jak wszystko. Lubił jeść, chociaż nie mógł jeść wszystkiego, bo chorował. Mocno chorował. Zapewne gdyby nie wampiryzm nie dożyłby do tego wieku. Ta świadomość wbrew wszystkiemu była bardzo pocieszająca. Nie miał poczucia straty, że nie będzie mieć żony i dzieci. Jego człowiecze życie nie uwzględniało w planie założenia normalnej rodziny, bo wiedział iż większość czasu spędzi w Mungu przyjmując insulinę i zastanawiając się nad tym czy dożyje jutra. Może więc dobrze się stało? Zaczął sobie już to wmawiać jakiś czas temu.
- Tak. - równie elokwentna odpowiedź jak jej odpowiedzi na dość proste pytania. Przeczesał dłonią swoje niesforne włosy i uśmiechnął się przepraszająco.
- Jeśli nie odpowiada Ci moje towarzystwo to mogę stąd iść. - zaoferował się tak naprawdę licząc na odmowę. Dziewczę może i czuło się niezręcznie w jego obecności, ale jemu to nie przeszkadzało. Chciał ją lepiej poznać. Była jego dziewczyną miesiąca, a może nawet semestru. Chciał wiedzieć o niej jak najwięcej, żeby zaspokoić swoją ciekawość. I tylko ciekawość. Nie będą się przecież bawić w Piękną i Bestię.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Elena Tyanikova Czw 04 Wrz 2014, 11:42

To było... dziwne. Rzadko czuła się niezręcznie, ale teraz zdecydowanie tak było. Nawet po przyzwoleniu Iana nie była pewna, czy nie powinna po prostu odłożyć swej kolacji na później. Z drugiej strony, przecież już zaczęła, więc... Postanowiła znaleźć kompromis. Czym prędzej dokończyła napoczęty pasztecik, dopiła pozostały sok dyniowy i tym samym chwilowo zakończyła pasztecik. Po chwili nieporadnego grzebania w torbie - nie chciała jej przecież pobrudzić, toteż jej kontakt z palcami musiała ograniczyć do minimum - wyciągnęła chusteczkę, wytarła dłonie i wtedy uznała, że wreszcie zachowuje się jak człowiek. Może nie najlepiej, ale przyzwoicie.
- Nie, nienienie - zaprotestowała jednak zdecydowanie zbyt gwałtownie, gdy zaproponował, że znów pozostawi ją tutaj samą, co poskutkowało kolejnym spłonieniem się. Na Merlina, Eleno! Jak tak dalej pójdzie z powodzeniem pozwolisz mu zaszufladkować się wespół z tymi głupiutkimi pierwszorocznymi. Odetchnęła więc cicho, chrząknęła, doprowadziła się do porządku. - Skoro już jesteś, to zostań - rzuciła łaskawie, dobrze wiedząc, że nie zatrze tym zdecydowanie zbyt entuzjastycznej pierwszej reakcji.
- Chociaż właściwie... dlaczego? - Uniosła brwi, spoglądając na Iana pytająco. - Przyznałeś się, że mnie śledziłeś, więc pytam - po co? - Przekrzywiła lekko głowę. Uśmiech, który rozjaśnił się twarzyczkę był już reakcją zdecydowanie bardziej opanowaną, a jego łobuzerski wyraz był z pewnością bardziej dla Eleny typowy niż ta irytująca wstydliwość objawiająca się w rumieńcach.
- Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego to pokaz zdecydowanie bardziej atrakcyjny niż jakikolwiek, który mogłabym urządzić ja - zaśmiała się z rozbawieniem i... Cóż, nie była szczególnie domyślnym dzieckiem. Gdy chodziło o jakiekolwiek zainteresowanie, jakim można ją było obdarzyć, musiałoby ono wpaść na Tyanikovą, staranować ją, przegalopować po jej drobnym ciałku w tę i z powrotem, a i tak nie byłoby pewności, że dziewczę je zauważy i zrozumie. W kwestii jakichkolwiek bardziej znaczących relacji międzyludzkich - ot, chociażby przyjaźni - była ostatnią pierdołą, zupełnie nieświadomą tego, co może dziać się dookoła. Nigdy nie dostrzegała drugiego dna i choćby wszyscy wokół w, dajmy na to, składanym jej zaproszeniu na bal widzieli ewidentną deklarację księcia na białym koniu, Elena zapewne uśmiechnęłaby się tylko promiennie i odmówiła, usprawiedliwiając się nawałem prac domowych czy czymkolwiek innym, w danej sytuacji równie mało znaczącym.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Ian Ames Pią 05 Wrz 2014, 23:22

Jedna z krzaczastych brwi Anglika uniosła się nieco wyżej. Nie? Na pewno nie? Wargi wygięły się znów w tym samym łobuzerskim uśmiechu pełnym samozadowolenia.
- Lubisz mnie. - to nie pytanie, to stwierdzenie co też można było bez wątpliwości wyczuć. Przecież gdyby go nie lubiła kazałaby mu sobie iść i nie wracać, nawet jeśli spędziła noc pod jego dachem. Kobiety w tych czasach nie są wdzięcznymi istotami, a on był tego bardzo dobrze świadom. W zasadzie kobiety wcale nie zmieniły się odkąd stąpa po tym świecie. Kobiety jedynie zmieniają szybko zdanie i ubranie- te gruntowne cechy charakteru zawsze pozostają takie same. I nie ważne jak bardzo się tego wypierają to są do siebie dość podobne. Przynajmniej taki pogląd na tą sprawę miał Volante.
- Bo chcę Cię lepiej poznać? Bo widziałem jak zwijasz żarcie ze stołu, a potem uciekasz? Bo mogę? - odpowiedział jej nieco ironicznym tonem i wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. I teraz dotarła do niego słodka woń jej krwi, aż spuścił wzrok na wyczyszczone trampki. Wziął dwa głębokie wdechy i znów podniósł wzrok.
- Widziałem i zobaczę wystarczająco dużo rozpoczęć i zakończeń żeby żałować tego jednego. - stwierdził po krótkiej chwili ciszy. Przeczesał włosy dłonią, znów szeroko się uśmiechnął i skrzyżował nogi w kostkach uważnie się jej przyglądając.
- W butach i czystości Ci do twarzy. - tak, to komplement. Bardzo ładny komplement. Nie ma się czemu dziwić. Ostatnio widział ją umorusaną jak nieboskie stworzenie i na bosaka. Nawet jak potem nieco się ogarnęła to i tak nie były to standardy czystości do których przyzwyczaiły go "panny z dobrych domów", a podobno z takiego Tyanikova się wywodziła.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Elena Tyanikova Sob 06 Wrz 2014, 11:16

Co miała odpowiedzieć, skoro to nawet nie było pytanie? Nic. Mogła co najwyżej nastroszyć się jak poirytowany jeż i udać, że nie słyszała. Prawda jest taka, że zwyczajnie się odkryła i wcale nie była z tego powodu zadowolona. Tak, lubiła Iana - lubiła w gruncie rzeczy bezpodstawnie, przecież nawet go nie znała. Zachowaniem skandalicznym było już nocowanie u niego w zamku, a teraz? Teraz mogła tylko kręcić głową z rezygnacją na swoją głupotę i naiwność, i udawać, że absolutnie nic się nie stało.
- Och, tylko, że ja wcale nie jestem interesująca. - Wzruszyła lekko ramionami na garść jego odpowiedzi i roześmiała cicho z ewidentnym rozbawieniem. - Ani szczególnie bystra, ani ładna, ani atrakcyjna w żaden inny sposób. Nie znam ciekawych historii ani jakichkolwiek zabawnych anegdot z dzieciństwa, więc szkoda tracić na mnie czas, na prawdę. - Podobne słowa mogą być albo podpuchą mającą wyłudzić komplementy, albo zwyczajnym, beztroskim samokrytycyzmem (może nieco wyrośniętym). W przypadku Tyanikovej należało mówić zdecydowanie o tym drugim. Owszem, na słodkie słówka łasa była jak każde dorastające dziewczę, ale nigdy nie wiązało się to u niej z jakimiś szczególnymi zagrywkami, by je wydobyć. Ustaliliśmy już przecież, że była ostatnią pierdołą w relacjach damsko-męskich, nie? W takim przypadku jakiekolwiek finezyjne podchody nie wchodziły w grę.
- Ej, i wcale nie kradłam tego jedzenia! - obruszyła się jeszcze, przypominając sobie, że to właśnie sugerował jej Ian. W żartach, jasne, ale sugestia to sugestia. - Po prostu wzięłam swoją porcję i poszłam z nią gdzie indziej, to nie przestępstwo - burknęła, ostentacyjnie odwracając wzrok od chłopaka.
I dobrze, dobrze że wzrok odwróciła, to przynajmniej kolejny rumieniec był łatwiejszy do opanowania. Choć nie mniej irytujący, wiadomo. Elena była już naprawdę bliska zmycia Ianowi głowy za to, że doprowadza ją do takiego stanu. Przecież... Na brodę Merlina, ona naprawdę pochodziła z dobrego domu, a skoro tak, to powinna być nie tylko przygotowaną na wysłuchiwanie komplementów bez najmniejszej zmiany wyrazu twarzy, ale też powinna potrafić odpowiednio każdy zripostować, tym samym podkreślając swą atrakcyjność. Nie umiała ani jednego, ani drugiego i teraz, gdy to wszystko wychodziło na jaw, szacowna babcia Elena, po której młode dziewczę zyskało imię, przewracała się na pewno w grobie.
- Eee... - zająknęła się. - No tak, poprzednie spotkanie rzeczywiście było niefortunne jeśli chodzi o moją prezencję, więc... ee... Dzięki?
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Ian Ames Sob 06 Wrz 2014, 19:25

Jej odpowiedź sprawiła, że zaśmiał się cicho.
- Sugerujesz, że ktoś taki jak ja zajmowałby się ludźmi nieinteresującymi? Obrażasz mnie w ten sposób, Tyanikova! - to powiedział w miarę poważnym tonem, ale wyraz jego twarzy wciąż sugerował, że Ian ani trochę nie jest poważny. Wręcz przeciwnie! Dzisiaj znów dopisywał mu humor i z pewnym siebie uśmiechem na gębie obserwował jak dziewczę się miota. Nie zaprzeczyła, że go lubi- a on ciszę bierze za zgodę. Więc go lubi. Czyżby to ją martwiło? Wstydzi się tego? Lubić wampira- też mi rzecz. Panienki z dobrych domów nie wchodzą w kontakty z wampirami. A ona jednak świadomie w takie kontakty wchodziła nie okazując przy tym lęku, a jedynie masę zawstydzenia która wykwitała na jej bladych licach w postaci jasnoróżowych rumieńców.
- A teraz posłuchaj mnie uważnie. Jesteś panną z dobrego domu, piękną panną z dobrego domu, która się nie boi i jest niezwykle inteligentna jak na nastolatkę. Jeszcze raz usłyszę, że narzekasz to sobie pójdę i już nigdy nie będę z Tobą gadać. Nie znoszę kobiet markotnych z byle gówna. - jasno postawił sprawę tym razem poważnym tonem. I już się nie uśmiechał. Bo to poważna sprawa. Skąd w tej małej istocie tyle nieuzasadnionej samokrytyki? Sam nie wiedział, ale chciał się dowiedzieć. To pragnienie sprawiło, że sam zastanowił się czy to aby na pewno odpowiednie posunięcie. Nie miał jednak nic do stracenia. Chciał ją poznać, chciał wiedzieć więcej. Chciał jeszcze patrzeć jak się rumieni i jak dziarsko i dumnie unosi podbródek. Była niezaprzeczalnie piękna, ale to nie to przyciągnęło jego wzrok. Miała coś w sobie. Coś co Volante lubił. To coś. Niezidentyfikowane coś które go przyciąga.
- Do usług. - odpowiedział znów z rozbawieniem i przeczesał czarne włosy palcami nie odrywając przy tym wzroku od Rosjanki.
- W której jesteś klasie? - zapytał rzeczowo kiedy zdał sobie sprawę z tego, że tego nie wie.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Elena Tyanikova Sob 06 Wrz 2014, 20:06

Czuła się niezręcznie, na tyle niezręcznie, by potraktować to jako argument przemawiający za znalezieniem sobie w przepastnej torbie jednego z tych musujących, owocowych cukierków, które również zagarnęła do swego wcale-nie-złodziejskiego worka. Było to jednak zadanie o tyle trudne, że nie wiedziała, gdzie dokładnie mogą się słodycze znajdować (znając jej szczęście, zapewne na samym dnie torby), ale też była na tyle dobrze wychowana, by nie móc pozwolić sobie na chwilowe zignorowanie towarzystwa i skupienie całej swej uwagi na poszukiwaniach.
- Wcale tego nie sugeruję, ale przecież każdy może się pomylić, nie? - Nie była najlepszą aktorką, ale postarała się o odpowiednio teatralną powagę. A to nie było łatwe. Nie wtedy, kiedy ręką próbowała wymacać torebkę z cukierkami, nie rujnując przy tym pozostałych jeszcze zapasów, które zabrała z Wielkiej Sali, nie wsadzając dłoni w ciepły jeszcze kawałek kurczaka czy ciastka z bitej śmietany. - Na co dzień więc pewnie wcale się takimi osobami nie interesujesz, ale tym razem zaliczyłeś potknięcie i zamiast zapomnieć o całym moim poprzednim popisie, zamiast rozsądnie przestać zawracać sobie mną głowę, siedzisz tutaj. - Wzruszyła lekko ramionami i przekrzywiła głowę, jaśniejąc rozbawieniem łagodzącym jej ostre rysy twarzy. - Zdarza się, a to wciąż jest dobry moment, by wszystko naprawić i...
Czy on jej właśnie przerwał? Tak, przerwał. I czyżby właśnie ją pouczał? Tak, zdecydowanie próbował ją pouczać. Biorąc pod uwagę jego faktyczny wiek, pewnie nawet miał do tego prawo... Nie, nie miał. Wcale mu takiego prawa nie dała, zresztą, może miał te trzydzieści siedem lat, może i tak, ale co on mógł o niej wiedzieć?
- Czy ja ci wyglądam na markotną? Nie. Ja po prostu stwierdzam fakt. I nie, wcale nie jest tak, jak mówisz - burknęła więc, marszcząc brwi. - Znam siebie bardzo dobrze, wiem, co sobą prezentuję, możesz więc darować sobie ten wianuszek słodkich słówek. I wiesz co jeszcze wiem? Wiem, że i tak będziesz ze mną gadał - wypaliła, znów nieopatrznie potwierdzając, jak dobrą jest obserwatorką. Nie, jasne, nie wiedziała, że Ian obserwował ją w Wielkiej Sali - przynajmniej do chwili, w której sam się do tego nie przyznał - nie miała też pojęcia, w jakim stopniu jest nią zainteresowała, ale wiedziała, że jest, a to już pozwalało wyciągać ostrożny wniosek, że rzeczywiście tak po prostu się od niej nie odetnie. Zresztą, nawet gdyby się myliła... No to po prostu się pomyli, jeszcze bardziej upokorzy i tyle. Nic strasznego.
- W piątej - burknęła więc w odpowiedzi na jego pytanie, niemal urażona tym, że postanowił tak bezczelnie i jawnie ją skomplementować. I właściwie wcale nie miała ochoty odpowiadać, ale odpowiedziała, bo, jak mówiłam, wychowana była całkiem nieźle.
A babcia Elena i tak musiała teraz załamywać ręce, z rezygnacją kręcąc głową i tłumaczyć towarzyszącym jej świętym, że naprawdę nie wie, w kogo wrodziła się ta sierota.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Ian Ames Nie 07 Wrz 2014, 18:52

Ciągle ją obserwował. Widział dłonie wędrujące do worka, ale nie skomentował tego żadnym słowem czy chociażby sugestywnym uniesieniem brwi. Nic. Nie odezwał się nawet kiedy próbowała uznać, że jest błędzie. A raczej... próbowała mu uświadomić, że jest w błędzie. A to niezbyt dobre posunięcie. Ian należał do tych osób którym nie należy mówić, że są w błędzie, bo są jednostkami nieomylnymi, a przynajmniej za takie jednostki się mają. Skoro miał prawie czterdzieści lat to miał już pewność, że wie więcej od tej nastoletniej duszyczki. Nie lubił więc gdy ktoś sporo od niego młodszy wytyka mu jakikolwiek błąd. On nie popełnia tak prostych błędów. Dlatego ją poucza. Dobrotliwie ją poucza. Gdy mu się przeciwstawiła zręcznie stanął na nogach otrzepując nerwowym ruchem swoją szatę. W jego oczach pojawił się błysk niezadowolenia kiedy pochylił się nad blondynką.
- Nie daruję sobie wianuszka słodkich słówek, Tanikova. Zasługujesz na ten wianuszek słodkich słówek. - wycedził przez zaciśnięte zęby i czuł jak powoli zaczyna nad sobą tracić panowanie. Musi zapolować. Już. Teraz. Zaraz.
- Odezwij się jak to do Ciebie dotrze. - powiedział jeszcze po czym ruszył w kierunku prowadzącym do Sali? Nie. Wręcz przeciwnie. Ruszył do lasu na swoją własną kolację starając się wymazać na chwilę z pamięci oczy Eleny, bo niepotrzebnie zawracały mu głowę.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Elena Tyanikova Nie 07 Wrz 2014, 19:05

Najpierw rozdziawiła buzię, potem uniosła brwi. Albo na odwrót, co za różnica. Spoglądając za oddalającym się, przerwała nawet przekładanie musującego cukierka (tak, znalazła go w końcu) z jednego policzka do drugiego. Co ona takiego powiedziała? Ej!
Gdy wreszcie wrócił jej rozum, pokręciła głową z rezygnacją, westchnęła cicho i spojrzała na leżącą obok torbę, wciąż pełną przeróżnych smakołyków. Jaka szkoda, że straciła na nie apetyt, teraz się zmarnują... Och, w porządku, może nie. W Pokoju Wspólnym na pewno będzie się z kim podzielić, nie? A może jak się przejdzie, zanim dotrze do dormitorium, ona sama również dojdzie do wniosku, że nie warto pozwalać, by tyle smakowitego jedzenia skończyło w żołądku innym niż jej własnym.
Podniosła się więc z ziemi z kolejnym, smętnym westchnieniem. Wciąż nie bardzo wiedząc, w którym momencie popełniła błąd, obejrzała się jeszcze w stronę, w którą podążył Ian i... Wzruszyła ramionami. Może wcale błędu nie popełniła? Może, wbrew swym własnym słowom, zrozumiał jednak, że Elena miała rację? Tak, na pewno tak było. Na pewno.
Pokrzepiona tą myślą i pełna paradoksalnego samozadowolenia, lekkim krokiem ruszyła do zamku. Jeśli chciała poznać hasło do dormitorium dobrze by było, by nie spóźniła się ze swym powrotem.

Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Jamie Campbell Nie 28 Wrz 2014, 17:42

Brytyjska pogoda potrafiła dobijać, wieczny deszcz i hulający wiatr wcale nie pasowały Jamie, zdecydowanie bardziej wolała słońce i umiarkowaną temperaturę taka jak panowała dzisiejszego dnia. Korzystając z tej okazji wzięła ze sobą z dormitorium opasły tom "Transmutacji dla opornych" i popędziła na zewnątrz by móc się nacieszyć słońcem. Oczywiście nie ona jedna pomyślała o takiej alternatywie, cóż i to był w zasadzie błąd nie mogła się w ogóle skupić kiedy usiadła na jednej z kamiennych ław stojących na rogach dziedzińca.
- Banda rozwrzeszczanych dzieciaków- mruknęła pod nosem patrząc na grupkę pierwszorocznych, którzy grali w eksplodującego durnia. W zasadzie to im cholernie zazdrościła, że jeszcze mogą pozwolić sobie na beztroską zabawę a ona musiała siedzieć i się uczyć. W końcu w tym roku miała zdawać Owutemy. Mimo wszystko uśmiechnęła się przyjaźnie do jedenastolatków, kiedy usłyszeli jej komentarz i pomachała im. Nie miała nic przeciwko ich obecności, mimo hałasu, przez który i tak ciężko było jej pojąc mało zrozumiały materiał.
Jamie Campbell
Jamie Campbell
Klasa VII


Urodziny : 25/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Kanada
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Anthony Wilson Nie 28 Wrz 2014, 18:31

Anthony po wczorajszej rozmowie z Emily całkowicie nie miał ochoty na spotykanie kogokolwiek, a tym bardziej kogoś kogo znał. Kolejne wyrzuty w jego kierunku naprawdę były mu zbędne. Powoli zaczynał znów się czuć w tej szkole jak jakiś wyrzutek, wróg numer jeden. I jak na złość dzisiejszy dzień był na tyle ładny, że szkoda było Wilsonowi na zmarnowanie i przesiedzenie go w dormitorium dlatego wziął ze sobą swoje papierosy i ruszył przed siebie. Sam nie wiedział co zrobić z tą niedzielą, nie miał nawet z kim się spotkać kto nie miałby do niego jakiś pretensji.
Wyszedł więc na dziedziniec szkoły i rozglądnął się dookoła, na całe szczęście tylko jakaś banda nastolatków rozrabiała w rogu i jakaś dziewczyna siedziała na ławce. Żadnych nauczycieli i to się liczyło. Nie chciał przecież dostać ujemnych punktów za palenie na terenie Hogwartu. Był jednak mały mankament tejże scenografii którą widział przed sobą, bowiem dziewczyna zajmowała najbardziej odizolowane miejsce na dziedzińcu. No trudno, będzie musiała znosić jego towarzystwo tak samo jak i on jej.
Pewnym siebie krokiem Tony zmierzał w jej kierunku. Im bliżej podchodził to tym bardziej nie miał pojęcia kimże ona jest, pewnie widział ją kilka razy na zajęciach, ale nie zwrócił na nią większej uwagi.
- Zrobi Ci to jakąś różnicę jeśli usiądę obok ?- spytał starając się nie narzucać zbytnio, ale przecież i tak nic ciekawego nie robiła.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Jamie Campbell Nie 28 Wrz 2014, 18:43

Względny spokój jakim cieszyła się Jamie runął kiedy Anthony postanowił się do niej przysiąść. Cóż, zatrzasnęła więc książkę, mogło to wyglądać tak jakby była zła ale w rzeczywistości to zbiegło się w czasie z pojawieniem się chłopaka. Dokładnie w tym samym momencie kiedy Wilson się odezwał ona uznała, że i tak się niczego nie nauczy na tą głupią transmutację, że to nie ma większego sensu. Słowa zapisane na kartach księgi i tak do niej nie docierały a jak już jakaś fraza się zagnieździła w jej umyśle to zlepek tego wszystkiego kompletnie nie miał sensu. Nie ma to jak być totalnie ograniczonym w dziedzinie transfiguracji.
- Co?- zapytała wyrwana z zamyślenia - A, tak proszę- odrzekła uprzejmie i poklepała miejsce obok siebie. Obdarzyła chłopaka przyjaznym uśmiechem jakby chciała powiedzieć, że go nie ugryzie ani nic z tych rzeczy. Na szczęście w niedziele nie trzeba było chodzić w szkolnym mundurku więc Jamie nieco podwinęła rękawy swojej za dużej czarnej bluzy z kapturem, zapewne po którymś z jej braci. Niby byli bogaci i było ich stać na co tylko chcieli ale Panna Campbell lubiła te workowate wdzianka.
- Tylko pozwól, że nie będziemy gadać o pogodzie- zaśmiała się. Cóż, by było wygodniej wsparła się rękami po obu stronach ciała,i wyprostowała plecy. Coś w nich kilka razy chrupnęło i wskoczyło na swoje miejsce. Ten brak ruchu ją wykańczał, marzyła o wskoczeniu na miotłę.
Jamie Campbell
Jamie Campbell
Klasa VII


Urodziny : 25/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Kanada
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Anthony Wilson Nie 28 Wrz 2014, 19:51

Może i młody Wilson nie miał ochoty na towarzystwo ani rozmowy, ale sam z nieprzymuszonej woli dosiadł się do dziewczyny. Odwrócił więc głowę w jej kierunku starając się przypomnieć skąd ją kojarzy i czy w ogóle ją kojarzy, ale niestety nie mógł sobie przypomnieć. Wydawała się na miłą i kompletnie nie skażona tymi szkolnymi plotkami, a przynajmniej nie patrzyła na niego z góry jak reszta uczniów. Może to towarzystwo w postaci dziewczyny którego Anthony tak bardzo tego nie chciał może okazać się całkiem miłe. Przynajmniej lepsze będzie to niż wyrzuty i Emily i Andrei.
- Nie będzie Ci przeszkadzać jak zapale? - postanowił być miły, żeby i z dziewczyny nie robić sobie wroga na samym początku postanowił nie pokazać od razu tego oblicza która zna całą szkoła. Wyciągnął paczkę papierosów i położył sobie ją na kolanach nie zapalając szluga dopóki dziewczyna nie zezwoli mu na to. Gdyby zobaczyła go Tośka pewnie byłaby dumna z jego dżentelmeństwa.
- I tak nie ma o czym gadać, patrz...- uśmiechnął się wesoło i kiwnął głową w stronę nieba na którym widniały już ciemne chmury. - Z resztą nie jest to najciekawszy temat do rozmowy więc zapytam po prostu mam prawo skądś Cię znać, czy jesteś tu nowa...strasznie mnie to ciekawi- odwrócił się bokiem do dziewczyny, żeby móc jej się przyjrzeć. Faktycznie kogoś mu przypominała, co nie wykluczało tego, że była ładna, po prostu całkiem ładna naturalna dziewczyna.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Jamie Campbell Nie 28 Wrz 2014, 20:13

- A wyglądam jakbym miała?- zapytała spokojnie i wgapiła się w niebo. Jej zazwyczaj nic nie przeszkadzało chyba, że ktoś jawnie kogoś krzywdził czy dyskryminował w jakikolwiek znany ludzkości sposób. Dopóki jako tako dało się funkcjonować w towarzystwie danej osoby to nawet obojętne byłoby dla Jamie to, że ktoś puszcza bąki albo beka. Może i dość nieufnie podchodziła do nowych osób i dla tych co jej nie znają mogło się wydawać, że jest oschła ale wszystko pozostawało na odpowiednim poziomie dobrego smaku.
Gdyby nie fakt, że w tym momencie wstrętne chmury zasłoniły jej ukochane słoneczko Campbell nadal by się uśmiechała a teraz jakby sflaczała, mamna myśli tu np. oponę z której spuszcza się powietrze, tak jakby jej funkcjonowanie zależało od promieni słonecznych. Zamyśliła się na chwilę na ten temat i dopiero pytanie chłopaka ją z tego zamyślenia wyrwało, pierwsze jego słowa utonęły gdzieś z tyłu jej mózgoczaszki.
- Nowa?- prychnęła trochę pogardliwie ale i trochę z rozbawienia, nie chciała oczywiście chłopaka urazić, w zasadzie mało kto w szkole o niej nie słyszał więc to, że Anthony jej nie zna tak jakby ją ubodło - Mówisz poważnie?- spojrzała na niego spod byka ale zaraz posłała mu niesamowicie promienny uśmiech- Musiałeś choćby o mnie słyszeć, wołają na mnie Jamie "zostawiła głowę w dormitorium" Campbell.
Zaśmiała się krótko, oczywiście wybrała jedno z ciekawszych przezwisk. Było też: Jamie  "spóźnialska" Campbell, Jamie "zapominalska" Campbell bądź inne już mniej fajne.
- Siedem lat wiecznego błądzenia po szkole, zapominania o pracach domowych, urodzinach, świętach i egzaminach robi swoje - puściła Wilsonowi oczko.
Jamie Campbell
Jamie Campbell
Klasa VII


Urodziny : 25/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Kanada
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dziedziniec główny - Page 9 Empty Re: Dziedziniec główny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach