Czytelnia
+32
Elijah Ward
Rhinna Hamilton
Micah Johansen
Aleksej Nowikow-Priboj
William Tully
Maddox Overton
Elsa de la Vega
Arletta Goretti
Cory Reynolds
Aleksander Cortez
William Greengrass
Vesna Kraiz
Genevieve White
Iris Xakly
Marcel Volante
Connor Campbell
Antonija Vedran
Mistrz Gry
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
Joel Frayne
Christine Greengrass
Emily Bronte
Rika Shaft
Wyatt Walker
Benedict Walton
Zoja Yordanova
Vanadesse Devereux
Keitaro Miyazaki
Anthony Wilson
Nora Vedran
Brennus Lancaster
36 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro IV :: Biblioteka
Strona 2 z 8
Strona 2 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Czytelnia
First topic message reminder :
Pomieszczenie na samym końcu biblioteki. Przestronne, jasne i ciche z wieloma stolikami, które różnią się wielkością i ilością osób, które pomieszczą.
W czytelni obowiązuje bezwzględna cisza, jedynie przyciszone rozmowy nie dotrą do uszu bibliotekarki.
W czytelni obowiązuje bezwzględna cisza, jedynie przyciszone rozmowy nie dotrą do uszu bibliotekarki.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Czytelnia
Kiedy muzyka ryknęła pełną parą, Wyatt wyskoczył zza jakiegoś regału zwabiony znajomą, z całą pewnością mugolską muzyką. Mało się nie zabił, bo w momencie, kiedy gryfonce wyskoczyły słuchawki stał na drabince sięgając po książkę. Wypadł więc zza regału ze zdziwieniem stwierdzając, że właścicielką sprzętu grającego jest nie kto inny jak ta mała zołza z boiska, przez którą wylądował na glebie. Obecność Krukona całkowicie zignorował zafascynowany grającą 'zabawką' i kiedy Zoja wyciągnęła rękę w jego kierunku, Walker stanął między nimi wyciągając łapki w stronę mp4 leżącej na stoliku.
- Jak to zrobiłaś? Skąd to masz? Pokaż! - jak dziecko w sklepie z zabawkami. Z jednej strony zafascynowany, z drugiej rozeźlony, bo jego sprzęt grający odmawiał współpracy w tym średniowiecznym zamku.
- Jak to zrobiłaś? Skąd to masz? Pokaż! - jak dziecko w sklepie z zabawkami. Z jednej strony zafascynowany, z drugiej rozeźlony, bo jego sprzęt grający odmawiał współpracy w tym średniowiecznym zamku.
Re: Czytelnia
Jej oczy rozszerzyły się w szczerym zdziwieniu, kiedy dostrzegła Puchona, który pojawił się między nimi niczym Predator. Energicznie złapała swoją mp4 i schowała za swoimi plecami. Nie powinna była pozwolić na to, żeby to się wydało. Teraz mnóstwo mugolaków się rzuci w jej kierunku i zmieni tą średniowieczną szkołę w... normalną szkołę. Nie o to jej od początku chodziło, żeby rozruszać trochę tę budę i te arystokratyczne, zacofane tyłki? Nie no, trzeba było być rozsądnym i wyrozumiałym.
- A idź, świrze! - odpowiedziała Wyatt'owi, odsuwając go od siebie wolną ręką.
Pruchno znowu wstało ze swojego miejsca i szło w ich stronę. Teraz na pewno wyprowadzi ich z biblioteki... Albo co gorsza da szlaban za zakłócanie spokoju w czytelni. Wszyscy się na nich gapili już od dobrych paru minut.
Spojrzała znów przepraszająco na Benedicta.
- Właściwie to weź wszystkie te książki. Każda z nich to wydanie rozszerzone. Baw się dobrze. - wsunęła swój odtwarzacz do kieszeni spódnicy i porwała z ziemi szkolną torbę, którą miała ze sobą.
I już wycofała się z pomieszczenia, żeby ją bibliotekarka nie przyłapała.
Poza tym troje to już tłok...
- A idź, świrze! - odpowiedziała Wyatt'owi, odsuwając go od siebie wolną ręką.
Pruchno znowu wstało ze swojego miejsca i szło w ich stronę. Teraz na pewno wyprowadzi ich z biblioteki... Albo co gorsza da szlaban za zakłócanie spokoju w czytelni. Wszyscy się na nich gapili już od dobrych paru minut.
Spojrzała znów przepraszająco na Benedicta.
- Właściwie to weź wszystkie te książki. Każda z nich to wydanie rozszerzone. Baw się dobrze. - wsunęła swój odtwarzacz do kieszeni spódnicy i porwała z ziemi szkolną torbę, którą miała ze sobą.
I już wycofała się z pomieszczenia, żeby ją bibliotekarka nie przyłapała.
Poza tym troje to już tłok...
Re: Czytelnia
- Zoojaa.. Poczekaaj - jęknął i wybiegł za nią nawet nie zaszczycając Waltona spojrzeniem. Musiał dowiedzieć się więcej o tym, jak udało jej się przemycić technologię do zamku i jakim cudem może z niej korzystać. Dobrze pamiętał to rozczarowanie brakiem prądu i niezdatnością do użytku swoich sprzętów, które zabrał na pierwszym roku.
Re: Czytelnia
W ten piękny dzień, początkowo Rika miała plan wyjścia z zamku. Po dłuższym zastanowieniu doszła jednak do wniosku że nie będzie się narażała. Ostatnia wizyta na błoniach nie skończyła się najlepiej, a w zamku czuła się jakoś bezpieczniej. Po śniadaniu więc skoczyła do dormitorium, zabrała najpotrzebniejsze podręczniki i skierowała się do biblioteki. Tam znalazła sobie jakiś pusty kącik gdzie miała spędzić cały dzisiejszy dzień na nauce.
Re: Czytelnia
Ledwo zdążyła wrócić z Londynu, a już wpadła w wir nauki. Wszystko przez to, że była tak cholernie ambitna. Nad-ambitna. Przez to, że tak bardzo jej zależało na studiach i na tym, by być najlepszą. Och, tak, bo Vedranówna mierzyła przecież wysoko. Bycie ledwie przeciętną nijak by jej nie satysfakcjonowało.
Do biblioteki szła z nadzieją, że tym razem nie spotka tu Wilsona. Bo dziś naprawdę chciała dobrze spożytkować popołudnie - dobrze, a więc tak, by nie miała poczucia straconego czasu. Ostatnim razem, gdy Antoś niecnie ją stąd wywabił, niby też nie miała tego poczucia, ale... Cóż. Nie zrobiła wtedy niż pożytecznego, prawda? Co najwyżej wdała się w grę ze Ślizgonem, która z pewnością nie skończy się dobrze.
Po drodze do czytelni zgarnęła z bibliotecznych półek kilka potrzebnych jej tomiszczy i raźnym krokiem ruszyła na poszukiwanie wolnego stolika. Nie było. Och, doprawdy, nagle wszystkim zebrało się na naukę? Westchnęła z niezadowoleniem, poczym po przeprowadzeniu pospiesznego rozpoznania wśród obecnych, pomaszerowała w kierunku kąta zajętego przez dziewczynę z jej własnego domu. Z braku laku wolała już dosiąść się do kogoś, kogo kojarzyła z Pokoju Wspólnego.
- Cześć - rzuciła, odkładając przydźwigane książki na blat stolika. - Bardzo będę ci przeszkadzać? - Uśmiechnęła się półgębkiem. - Nie zawracałabym ci głowy, ale nie ma już wolnych miejsc. - Wzruszyła lekko ramionami, spoglądając na Puchonkę. Twarz nie była jej obca, natomiast skojarzenie jej z konkretnym nazwiskiem było już dość problematyczne.
Do biblioteki szła z nadzieją, że tym razem nie spotka tu Wilsona. Bo dziś naprawdę chciała dobrze spożytkować popołudnie - dobrze, a więc tak, by nie miała poczucia straconego czasu. Ostatnim razem, gdy Antoś niecnie ją stąd wywabił, niby też nie miała tego poczucia, ale... Cóż. Nie zrobiła wtedy niż pożytecznego, prawda? Co najwyżej wdała się w grę ze Ślizgonem, która z pewnością nie skończy się dobrze.
Po drodze do czytelni zgarnęła z bibliotecznych półek kilka potrzebnych jej tomiszczy i raźnym krokiem ruszyła na poszukiwanie wolnego stolika. Nie było. Och, doprawdy, nagle wszystkim zebrało się na naukę? Westchnęła z niezadowoleniem, poczym po przeprowadzeniu pospiesznego rozpoznania wśród obecnych, pomaszerowała w kierunku kąta zajętego przez dziewczynę z jej własnego domu. Z braku laku wolała już dosiąść się do kogoś, kogo kojarzyła z Pokoju Wspólnego.
- Cześć - rzuciła, odkładając przydźwigane książki na blat stolika. - Bardzo będę ci przeszkadzać? - Uśmiechnęła się półgębkiem. - Nie zawracałabym ci głowy, ale nie ma już wolnych miejsc. - Wzruszyła lekko ramionami, spoglądając na Puchonkę. Twarz nie była jej obca, natomiast skojarzenie jej z konkretnym nazwiskiem było już dość problematyczne.
Re: Czytelnia
Jak to bywa z Riką, jak zacznie czytać, tak trudno się jej oderwać. Tak było i tym razem, dlatego kiedy Nora się odezwała Rika aż podskoczyła. Odstawiła książkę na bok i spojrzała na dziewczynę.
- Nie, spokojnie, siadaj - uśmiechnęła się do dziewczyny. Tak, ona też kojarzyła puchonke z widzenia. - Niesamowite że pod koniec roku wszyscy sobie nagle uświadamiają że trzeba się uczyć - westchnęła.
W pewnym momencie dziewczyna zdała sobie sprawę, że ostatnio coś często ma kontakt z innymi uczniami. Jakby się tak dłużej zastanowić, to przez ostatni czas, rozmawiała z innymi częściej, niż łącznie przez 6 lat nauki w Hogwarcie. Naprawdę dziwne...
Dziewczyna spojrzała się puchonce jeszcze raz, przyglądając jej się przez dłuższą chwilę. Wiedziała że jest z jej domu, bo kojarzyła ją z pokoju wspólnego, poza tym jednak nie mogła skojarzyć, czy rozmawiała już z nią kiedyś. Prawdę mówiąc Rika często miała tego typu problemu. Nie przywiązywała się do ludzi, przez co jakoś nigdy nie miała potrzeby zapamiętywać jakiekolwiek spotkania z ludźmi.
- Jestem Rika - wyciągnęła rękę z lekkim uśmiechem. Zdecydowała się na to, po chwili namysłu. Stwierdziła bowiem, że w najgorszym wypadku, jeśli już się zapoznawały, puchonka uzna ją za wariatkę. A to już jakoś przestało jej przeszkadzać. W sumie to zdążyła się jakoś przyzwyczaić.
- Nie, spokojnie, siadaj - uśmiechnęła się do dziewczyny. Tak, ona też kojarzyła puchonke z widzenia. - Niesamowite że pod koniec roku wszyscy sobie nagle uświadamiają że trzeba się uczyć - westchnęła.
W pewnym momencie dziewczyna zdała sobie sprawę, że ostatnio coś często ma kontakt z innymi uczniami. Jakby się tak dłużej zastanowić, to przez ostatni czas, rozmawiała z innymi częściej, niż łącznie przez 6 lat nauki w Hogwarcie. Naprawdę dziwne...
Dziewczyna spojrzała się puchonce jeszcze raz, przyglądając jej się przez dłuższą chwilę. Wiedziała że jest z jej domu, bo kojarzyła ją z pokoju wspólnego, poza tym jednak nie mogła skojarzyć, czy rozmawiała już z nią kiedyś. Prawdę mówiąc Rika często miała tego typu problemu. Nie przywiązywała się do ludzi, przez co jakoś nigdy nie miała potrzeby zapamiętywać jakiekolwiek spotkania z ludźmi.
- Jestem Rika - wyciągnęła rękę z lekkim uśmiechem. Zdecydowała się na to, po chwili namysłu. Stwierdziła bowiem, że w najgorszym wypadku, jeśli już się zapoznawały, puchonka uzna ją za wariatkę. A to już jakoś przestało jej przeszkadzać. W sumie to zdążyła się jakoś przyzwyczaić.
Re: Czytelnia
Uzyskawszy akceptację, opadła na odsunięte zawczasu krzesło. Przesuwając stos swych książek nieco na bok, by nie zasłaniał jej współrozmówczyni, parsknęła cichym śmiechem słysząc jej komentarz.
- Faktycznie, ten nagły pęd do wiedzy jest niewiarygodny. - Sama nigdy nie zaliczała się do tych, którzy o nauce przypominali sobie na ostatnią chwilę. Była na to zbyt ambitna. Zbyt zależało jej na studiach i na tym, by... być najlepszą. Bo Vedranówna poprzeczkę stawiała sobie wysoko. Bycie zaledwie przeciętną zupełnie jej nie interesowało. Z drugiej strony jednak, nie mogła oczekiwać, że jej rówieśnicy zachowywać będą się ponownie. Przecież jej postawa zalatywała nieco desperacją. Może frustracją. Z pewnością jednak nie była normalna.
- Nora. - Uścisnęła dłoń Puchonki i odetchnęła z ulgą. A więc jednak jeszcze się nie poznały. Albo obie miały tak samo zaawansowane problemy z pamięcią. - Wiesz co, muszę dokończyć tutaj jedną pracę... Ale możemy rozmawiać. - Uśmiechnęła się szerzej. - Zazwyczaj mam podzielną uwagę.
Sięgając do torby, wyciągnęła do połowy zapisany arkusz papieru i pióro. Pootwierała też przyniesione ze sobą książki na wcześniej zaznaczonych stronach i przystąpiła do pracy. Przejrzawszy pobieżnie to, co dotychczas zdążyła napisać - linijki drobnego, ciasnego pisma - już po chwili ujęła pióro w dłoń i kontynuowała wypracowanie. Jednocześnie, potwierdzając swe poprzednie słowa, kontynuowała rozmowę, ani na chwilę nie przestając jednak dopisywać kolejnych akapitów, przerwy robiąc tylko na zerknięcie do książek.
- Jesteś chyba z siódmego roku, prawda? To dziwne, że dotąd nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy.
- Faktycznie, ten nagły pęd do wiedzy jest niewiarygodny. - Sama nigdy nie zaliczała się do tych, którzy o nauce przypominali sobie na ostatnią chwilę. Była na to zbyt ambitna. Zbyt zależało jej na studiach i na tym, by... być najlepszą. Bo Vedranówna poprzeczkę stawiała sobie wysoko. Bycie zaledwie przeciętną zupełnie jej nie interesowało. Z drugiej strony jednak, nie mogła oczekiwać, że jej rówieśnicy zachowywać będą się ponownie. Przecież jej postawa zalatywała nieco desperacją. Może frustracją. Z pewnością jednak nie była normalna.
- Nora. - Uścisnęła dłoń Puchonki i odetchnęła z ulgą. A więc jednak jeszcze się nie poznały. Albo obie miały tak samo zaawansowane problemy z pamięcią. - Wiesz co, muszę dokończyć tutaj jedną pracę... Ale możemy rozmawiać. - Uśmiechnęła się szerzej. - Zazwyczaj mam podzielną uwagę.
Sięgając do torby, wyciągnęła do połowy zapisany arkusz papieru i pióro. Pootwierała też przyniesione ze sobą książki na wcześniej zaznaczonych stronach i przystąpiła do pracy. Przejrzawszy pobieżnie to, co dotychczas zdążyła napisać - linijki drobnego, ciasnego pisma - już po chwili ujęła pióro w dłoń i kontynuowała wypracowanie. Jednocześnie, potwierdzając swe poprzednie słowa, kontynuowała rozmowę, ani na chwilę nie przestając jednak dopisywać kolejnych akapitów, przerwy robiąc tylko na zerknięcie do książek.
- Jesteś chyba z siódmego roku, prawda? To dziwne, że dotąd nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy.
Re: Czytelnia
Rika również należała do tych osób które czas na naukę poświęcały cały rok, aniżeli ostatni miesiąc. Jednak nie było to spowodowane tak jak u Nory jej ambicją, po prostu Rika była raczej oporna na wiedzę. Z tego powodu była zmuszona siedzieć nad książkami dłużej niż przeciętny uczeń, żeby opanować materiał.
Kiedy puchonka uścisnęła jej rękę, dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Czyli się nie znały. Nora wyglądała na sympatyczną, Rika przyglądała jej się jeszcze chwilę kiedy dziewczyna szykowała się do kontynuacji swojej pracy, po czym sięgnęła po książkę. Nie zakończyła jednak rozmowy z dziewczyną. Wzrokiem miotała tekst oraz obrazku znajdujące się w książce, a buzia jej się nie zamykała.
- Taak, sama nie wiem kiedy to minęło. Ledwie co dostałam list z Hogwartu, a już muszę opuszczać mury tej szkoły... - westchnęła. - Cóż, tak już jest z takimi kujonkami, ciężko im się oderwać od książki - zażartowała na kolejną uwagę koleżanki. Prawda była taka że Rika raczej unikała towarzystwa. Dlaczego? Ostatnio się coraz dłużej nad tym zastanawiała. Być może po tym jak znalazła się w sierocińcu, gdzie mugolskie dzieci miały ją za dziwaczkę, dziewczyna zamknęła się w sobie, broniąc się przed takimi ludźmi? Ale chyba jednak to był błąd i szkoda że dziewczyna zdała sobie z tego sprawę tak późno. Teraz kiedy zauważyła, że w Hogwarcie są bardzo mili, otwarci i towarzyscy ludzie, ona musi już wyjść z tej szkoły.
Kiedy puchonka uścisnęła jej rękę, dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Czyli się nie znały. Nora wyglądała na sympatyczną, Rika przyglądała jej się jeszcze chwilę kiedy dziewczyna szykowała się do kontynuacji swojej pracy, po czym sięgnęła po książkę. Nie zakończyła jednak rozmowy z dziewczyną. Wzrokiem miotała tekst oraz obrazku znajdujące się w książce, a buzia jej się nie zamykała.
- Taak, sama nie wiem kiedy to minęło. Ledwie co dostałam list z Hogwartu, a już muszę opuszczać mury tej szkoły... - westchnęła. - Cóż, tak już jest z takimi kujonkami, ciężko im się oderwać od książki - zażartowała na kolejną uwagę koleżanki. Prawda była taka że Rika raczej unikała towarzystwa. Dlaczego? Ostatnio się coraz dłużej nad tym zastanawiała. Być może po tym jak znalazła się w sierocińcu, gdzie mugolskie dzieci miały ją za dziwaczkę, dziewczyna zamknęła się w sobie, broniąc się przed takimi ludźmi? Ale chyba jednak to był błąd i szkoda że dziewczyna zdała sobie z tego sprawę tak późno. Teraz kiedy zauważyła, że w Hogwarcie są bardzo mili, otwarci i towarzyscy ludzie, ona musi już wyjść z tej szkoły.
Re: Czytelnia
Och, to było bardzo dobre wyjaśnienie. Jakby nie patrzył, książki były bardzo zaborczymi przyjaciółmi, którzy niechętnie dzielili się swym posiadaczem. Nic więc dziwnego, że gdy spotkały się wreszcie dwie kujonki - lub po prostu dziewczyny doceniające wartość wiedzy - okazywało się, że nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiały. Każda z nich miała swoją bibliotekę i swoje prace domowe, które ani myślały pozwalać na istnienie czegoś takiego jak czas wolny. Uniosła na chwilę głowę znad pisanego wypracowania.
- Święta prawda. - Roześmiała się cicho. - To z kolei może się brać z tego, że książki mają często do zaoferowania znacznie więcej niż niektórzy ludzie... Bez urazy! - Orientując się, jak niegrzecznie zabrzmiały jej słowa, uniosła dłonie w obronnym geście, uśmiechając się przy tym szeroko. - Nie miałam nic złego na myśli. Po prostu... - Wzruszyła lekko ramionami. - Nikt nie da ci możliwości odbycia w ułamku sekundy podróży do krajów, których nigdy nie widziałaś. A książki tak.
Znów zaczęła skrobać piórem po kartce, dopisując kolejne zdania. Choć zdawać by się mogło, że w takich warunkach nie da się napisać przyzwoitej pracy, każde słowo stawiane przez Norę było starannie przemyślane. Bo Żółta naprawdę umiała się uczyć niemal w każdych warunkach.
- A co zamierzasz potem? No, wiesz. Po egzaminach. Studia? - Znów rzuciła okiem na Rikę, sugerując tym samym, że odpowiedź na zadane pytanie faktycznie ją interesuje.
- Święta prawda. - Roześmiała się cicho. - To z kolei może się brać z tego, że książki mają często do zaoferowania znacznie więcej niż niektórzy ludzie... Bez urazy! - Orientując się, jak niegrzecznie zabrzmiały jej słowa, uniosła dłonie w obronnym geście, uśmiechając się przy tym szeroko. - Nie miałam nic złego na myśli. Po prostu... - Wzruszyła lekko ramionami. - Nikt nie da ci możliwości odbycia w ułamku sekundy podróży do krajów, których nigdy nie widziałaś. A książki tak.
Znów zaczęła skrobać piórem po kartce, dopisując kolejne zdania. Choć zdawać by się mogło, że w takich warunkach nie da się napisać przyzwoitej pracy, każde słowo stawiane przez Norę było starannie przemyślane. Bo Żółta naprawdę umiała się uczyć niemal w każdych warunkach.
- A co zamierzasz potem? No, wiesz. Po egzaminach. Studia? - Znów rzuciła okiem na Rikę, sugerując tym samym, że odpowiedź na zadane pytanie faktycznie ją interesuje.
Re: Czytelnia
- Racja, racja - przytaknęła. - Spokojnie, rozumiem o czym mówisz - odpowiedziała ze śmiechem, zabawne było to jak dziewczyna zaczęła się tłumaczyć. Popatrzyła znad książki i uśmiechnęła się do niej.
- Kiedy czytam książkę mam swój własny świat, nie zwracam więc uwagi na otoczenie - wyjaśniła.
Popatrzyła na Norę, podziwiając ją za umiejętność pisania pracy w takich warunkach. Rika nawet kiedy pisała w wielkim skupieniu, musiała się nieźle naprodukować. Potrafi zmienić cały referat trzy razy, zanim odda do sprawdzenia. Tymczasem koleżance z hufflepuffu przychodziło to z taką łatwością, jakby w ogóle nie musiała myśleć nad tym co piszę. Zamyśliła się, jednak kolejne pytanie dziewczyny sprowadziło ją na ziemie.
- Tak, chciałabym pójść do Akademi A. Dumbledora, interesuje mnie kierunek Magiczne Stworzenia ze Smokologią - na wspomnienie o jej planach na przyszlosc, Rika pobudzila sie nieco. Chwile potem jednak mina jej zrzedła - nie wiem jednak czy jestem wystarczająco dobra - westchnęła.
Spojrzała na dziewczynę uśmiechając się smutno.
- A ty już masz jakieś plany?
- Kiedy czytam książkę mam swój własny świat, nie zwracam więc uwagi na otoczenie - wyjaśniła.
Popatrzyła na Norę, podziwiając ją za umiejętność pisania pracy w takich warunkach. Rika nawet kiedy pisała w wielkim skupieniu, musiała się nieźle naprodukować. Potrafi zmienić cały referat trzy razy, zanim odda do sprawdzenia. Tymczasem koleżance z hufflepuffu przychodziło to z taką łatwością, jakby w ogóle nie musiała myśleć nad tym co piszę. Zamyśliła się, jednak kolejne pytanie dziewczyny sprowadziło ją na ziemie.
- Tak, chciałabym pójść do Akademi A. Dumbledora, interesuje mnie kierunek Magiczne Stworzenia ze Smokologią - na wspomnienie o jej planach na przyszlosc, Rika pobudzila sie nieco. Chwile potem jednak mina jej zrzedła - nie wiem jednak czy jestem wystarczająco dobra - westchnęła.
Spojrzała na dziewczynę uśmiechając się smutno.
- A ty już masz jakieś plany?
Re: Czytelnia
Pokiwała lekko głową, na znak, że słucha. W tym czasie jej praca wzbogaciła się o kilka nowych zdań, przybliżają Vedranównę do końca wypracowania. Szło jej znacznie lepiej, niż się spodziewała. Najwyraźniej miała dziś dobry dzień - a i towarzystwo panienki Shaft miało na nią, być może, zbawienny wpływ.
Słysząc jednak westchnięcie Puchonki, w jednej chwili przerwała pisanie. Pióro zawisło bezpiecznie nad stołem, nie grożąc wypracowaniu żadną niepożądaną plamą atramentu, a Nora wbiła we współrozmówczynię uważne spojrzenie.
- Och, daj spokój! - rzuciła z szerokim uśmiechem. - Na pewno jesteś więcej niż wystarczająco dobra. Jak mogłoby być inaczej, skoro przykładasz się do nauki i pewnie robisz wszystko, by dopiąć celu? To raczej oni powinni się martwić. - Ruchem głowy wskazała pewnego biedaczynę mającego wyraźne problemy z przyswojeniem czegoś z rozłożonego przed nim podręcznika. - Widzisz tego tam, tego w naszych barwach? Widuję go tu czasem. Wszystkie jego wizyty w bibliotece, których byłam świadkiem, sprowadzały się do nieudolnego podrywania co naiwniejszych dziewczyn. Bajerował je wizją swojej przyszłości - pochodzi z rodziny prawniczej. Wiesz, taki ród z tradycjami. Oczekują od niego, że on także do owej tradycji się przyłoży. - Uśmiechnęła się nieco szerzej. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak musi się bać. - Wzruszyła lekko ramionami. - Groźba wydziedziczenia wisi nad nim jak kat nad dobrą duszą, a on szczególnym orłem raczej nie jest.
Wszystkiego tego miała okazję dowiedzieć się podczas odbytej niedawno rozmowy z tymże osobnikiem. On miał dzień zwierzeń, a ona jak zwykle była dobrym słuchaczem. I choć w ogólnym rozrachunku bardzo Puchonowi współczuła, dziś jego przykład miał posłużyć jako sposób na pokrzepienie Riki.
- Ja planuję zostać uzdrowicielką. - Uśmiechnęła się odpowiadając na jej pytanie. - Nie wiem, na ile mi to wyjdzie, ale... - Wzruszyła lekko ramionami. - Robię co mogę. Naprawdę mi na tym zależy.
Znów pochyliła się na chwilę nad pracą, w między czasie wertując jedną z książek by odnaleźć potrzebny fragment. Zbliżała się do końca znacznie szybciej, niż się spodziewała, co z kolei było nieśmiałą zapowiedzią wolnego wieczoru, który mogłaby spędzić wyjątkowo nie na nauce, a życiu towarzyskim. Ostatnio brakowało jej plotek i beztroskich rozmów. Może dziś był dobry dzień, by to nadrobić?
Słysząc jednak westchnięcie Puchonki, w jednej chwili przerwała pisanie. Pióro zawisło bezpiecznie nad stołem, nie grożąc wypracowaniu żadną niepożądaną plamą atramentu, a Nora wbiła we współrozmówczynię uważne spojrzenie.
- Och, daj spokój! - rzuciła z szerokim uśmiechem. - Na pewno jesteś więcej niż wystarczająco dobra. Jak mogłoby być inaczej, skoro przykładasz się do nauki i pewnie robisz wszystko, by dopiąć celu? To raczej oni powinni się martwić. - Ruchem głowy wskazała pewnego biedaczynę mającego wyraźne problemy z przyswojeniem czegoś z rozłożonego przed nim podręcznika. - Widzisz tego tam, tego w naszych barwach? Widuję go tu czasem. Wszystkie jego wizyty w bibliotece, których byłam świadkiem, sprowadzały się do nieudolnego podrywania co naiwniejszych dziewczyn. Bajerował je wizją swojej przyszłości - pochodzi z rodziny prawniczej. Wiesz, taki ród z tradycjami. Oczekują od niego, że on także do owej tradycji się przyłoży. - Uśmiechnęła się nieco szerzej. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak musi się bać. - Wzruszyła lekko ramionami. - Groźba wydziedziczenia wisi nad nim jak kat nad dobrą duszą, a on szczególnym orłem raczej nie jest.
Wszystkiego tego miała okazję dowiedzieć się podczas odbytej niedawno rozmowy z tymże osobnikiem. On miał dzień zwierzeń, a ona jak zwykle była dobrym słuchaczem. I choć w ogólnym rozrachunku bardzo Puchonowi współczuła, dziś jego przykład miał posłużyć jako sposób na pokrzepienie Riki.
- Ja planuję zostać uzdrowicielką. - Uśmiechnęła się odpowiadając na jej pytanie. - Nie wiem, na ile mi to wyjdzie, ale... - Wzruszyła lekko ramionami. - Robię co mogę. Naprawdę mi na tym zależy.
Znów pochyliła się na chwilę nad pracą, w między czasie wertując jedną z książek by odnaleźć potrzebny fragment. Zbliżała się do końca znacznie szybciej, niż się spodziewała, co z kolei było nieśmiałą zapowiedzią wolnego wieczoru, który mogłaby spędzić wyjątkowo nie na nauce, a życiu towarzyskim. Ostatnio brakowało jej plotek i beztroskich rozmów. Może dziś był dobry dzień, by to nadrobić?
Re: Czytelnia
Dziewczyna wertowała w tym momencie podręcznik do ONMS, jednak słuchała uważnie co Nora miała jej do powiedzenia. Mówiąc szczerzę, podniosła ją trochę na duchu. Rika charakteryzowała się tym, że mimo iż na nauce spędzała bardzo dużo czasu, to dalej miała wrażenie że nie umie wystarczająco. No a poza tym jak już wspomniałam, nauka wcale nie przychodziła jej tak łatwo, dlatego musiała poświęcać jej tyle czasu. No ale jednak oceny nigdy nie odzwierciedlają tego co mówi dziewczyna: że jej nie poszło, że nie napisała wystarczająco, i zawsze kiedy dostawała pracę z oceną dużo wyższą niż się spodziewała, robiła wielkie oczy. Cała Rika.
- Na pewno Ci wyjdzie. Jesteś bardzo ambitna, to widać na pierwszy rzut oka. - uśmiechnęła się do dziewczyny, - a poza tym jesteś otwarta na ludzi, a to chyba cecha baaardzo ważna u uzdrowiciela, mam rację?
- Na pewno Ci wyjdzie. Jesteś bardzo ambitna, to widać na pierwszy rzut oka. - uśmiechnęła się do dziewczyny, - a poza tym jesteś otwarta na ludzi, a to chyba cecha baaardzo ważna u uzdrowiciela, mam rację?
Re: Czytelnia
Gdy pierwsza strona w całości zapełniła się jej drobniutkim pismem, Nora z szelestem przekręciła arkusz, jednocześnie zapamiętale szukając czegoś w leżącym najbliżej tomiszczu. Przecież zaznaczała sobie potrzebny fragment, dlaczego więc teraz... Nim łatwo rosnąca irytacja sięgnęła zenitu, znalazła potrzebny akapit i wypuściła powietrze przez zaciśnięte zęby. Ostatnio łatwo wpadała w złość. Chyba naprawdę potrzebowała odpoczynku.
Słysząc słowa Riki mimowolnie parsknęła śmiechem.
- Masz rację, jeśli założymy, że owa otwartość idzie w parze z empatią. A ja... - Uniosła wzrok, spoglądając z rozbawieniem wprost na Puchonkę. - Ja nie jestem szczególnie empatyczna. Irytują mnie marudzący, użalający się nad sobą i wyolbrzymiający swe dolegliwości... A tacy w większości są chorzy. W gruncie rzeczy jestem raczej typem naukowca. Wszystkim wyszłoby na dobre, gdybym trzymała się z daleka od medycyny klinicznej, zamykając się w laboratorium. - Roześmiała się cicho. Dobrze wiedziała, jak w jej przypadku działały pozory. Patrząc na nią - drobną i niemal zawsze uśmiechniętą - widziało się uzdrowicielkę niemal idealną, co to dziecku podetrze nos a cierpiącego zabawi rozmową. Ale Vedranówna taka nie była. Już teraz wiedziała, że nigdy nie będzie umiała utożsamić się z chorym. Dla niej to będzie przypadek, nie człowiek. Choroba, nie pacjent. Z drugiej jednak strony, zamierzała być dobra w tym, co robi - a nie każdy musiał być przecież sympatyczny. Będzie niosła pomoc najlepiej, jak będzie umiała i może nikt nie będzie wymagał przy tym, by była aniołem w białym kitlu.
Wracając do pracy, już po chwili przeszła do podsumowania, a dwie minuty później postawiła ostatnią kropkę. Chyba gotowe. Raz jeszcze obróciła arkusz, by przejrzeć całe wypracowanie. Tak, chyba trzymało się kupy. Wzdychając cicho z trzaskiem zamknęła opasłe księgi i schowała swe rzeczy z powrotem do torby.
Słysząc słowa Riki mimowolnie parsknęła śmiechem.
- Masz rację, jeśli założymy, że owa otwartość idzie w parze z empatią. A ja... - Uniosła wzrok, spoglądając z rozbawieniem wprost na Puchonkę. - Ja nie jestem szczególnie empatyczna. Irytują mnie marudzący, użalający się nad sobą i wyolbrzymiający swe dolegliwości... A tacy w większości są chorzy. W gruncie rzeczy jestem raczej typem naukowca. Wszystkim wyszłoby na dobre, gdybym trzymała się z daleka od medycyny klinicznej, zamykając się w laboratorium. - Roześmiała się cicho. Dobrze wiedziała, jak w jej przypadku działały pozory. Patrząc na nią - drobną i niemal zawsze uśmiechniętą - widziało się uzdrowicielkę niemal idealną, co to dziecku podetrze nos a cierpiącego zabawi rozmową. Ale Vedranówna taka nie była. Już teraz wiedziała, że nigdy nie będzie umiała utożsamić się z chorym. Dla niej to będzie przypadek, nie człowiek. Choroba, nie pacjent. Z drugiej jednak strony, zamierzała być dobra w tym, co robi - a nie każdy musiał być przecież sympatyczny. Będzie niosła pomoc najlepiej, jak będzie umiała i może nikt nie będzie wymagał przy tym, by była aniołem w białym kitlu.
Wracając do pracy, już po chwili przeszła do podsumowania, a dwie minuty później postawiła ostatnią kropkę. Chyba gotowe. Raz jeszcze obróciła arkusz, by przejrzeć całe wypracowanie. Tak, chyba trzymało się kupy. Wzdychając cicho z trzaskiem zamknęła opasłe księgi i schowała swe rzeczy z powrotem do torby.
Re: Czytelnia
Rika na chwile zaprzestała szperanie po książce i zatrzymała się na fragmencie który ją zainteresował. Na momencik nawet jakby straciła kontakt z rzeczywistością. Jednak śmiech dziewczyny przypomniał jej o istnieniu świata wokół niej.
Słuchała Nory lekko nie dowierzając. Rika była osobą która lubiła oceniać po pozorach, mimo tego że nie raz już się na tym przejechała, robiła to wciąż i wciąż. W każdym bądź razie nigdy nie powiedziałaby że dziewczynę można tak łatwo wytrącić z równowagi. A już na pewno, że może traktować pacjentów tak przedmiotowo. Ona raczej widziała ją w roli przemiłej uzdrowicielki, która zawsze wysłucha chorego i mimo tego że będzie starać się go przywrócić do zdrowia to dodatkowo wesprze na duchu.
No cóż... pozory mylą, naucz się tego wreszcie, naiwna kobieto!
Zganiła się w myślach. Nie zrozumiała tego jak mimo że tyle razy ocenianie pozorów ją zwiodło, dalej może to robić?
Zwróciła uwagę że dziewczyna skończyła najprawdopodobniej swoją pracę i pakowała się. Zamknęła więc książkę i zwróciła się do Nory:
- O widzę że już skończyłaś? Wybierasz się może teraz w stronę pokoju wspólnego? - zagadnęła, pakując jednocześnie książkę do torby. - Zabrałabym się z tobą... oczywiście jeśli nie miałabyś nic przeciwko - uśmiechnęła się, po czym razem z dziewczyną wyszły z biblioteki.
Słuchała Nory lekko nie dowierzając. Rika była osobą która lubiła oceniać po pozorach, mimo tego że nie raz już się na tym przejechała, robiła to wciąż i wciąż. W każdym bądź razie nigdy nie powiedziałaby że dziewczynę można tak łatwo wytrącić z równowagi. A już na pewno, że może traktować pacjentów tak przedmiotowo. Ona raczej widziała ją w roli przemiłej uzdrowicielki, która zawsze wysłucha chorego i mimo tego że będzie starać się go przywrócić do zdrowia to dodatkowo wesprze na duchu.
No cóż... pozory mylą, naucz się tego wreszcie, naiwna kobieto!
Zganiła się w myślach. Nie zrozumiała tego jak mimo że tyle razy ocenianie pozorów ją zwiodło, dalej może to robić?
Zwróciła uwagę że dziewczyna skończyła najprawdopodobniej swoją pracę i pakowała się. Zamknęła więc książkę i zwróciła się do Nory:
- O widzę że już skończyłaś? Wybierasz się może teraz w stronę pokoju wspólnego? - zagadnęła, pakując jednocześnie książkę do torby. - Zabrałabym się z tobą... oczywiście jeśli nie miałabyś nic przeciwko - uśmiechnęła się, po czym razem z dziewczyną wyszły z biblioteki.
Re: Czytelnia
Koniec roku szkolnego zbliżał się nieubłaganie, zmuszając uczniów Hogwartu do wysilenia swoich mózgownic. Panienka Bronte w ciągu ostatnich kilku dni większość czasu spędzała w bibliotece, drobnym pismem zapisując kolejne zwoje pergaminu. Nazbierało się jej trochę zaległych esejów, w szczególności ze znienawidzonej Historii Magii, w związku z czym nie pozostało jej nic innego jak zacisnąć zęby i odwalić brudną robotę. Na jasnym czole co jakiś czas pojawiała się pionowa zmarszczka całkowicie oddająca zwątpienie, które czaiło się w sarnich, zmęczonych oczach. Jeszcze tylko dwa, powtarzała w myślach niczym mantrę, nie zaprzestając pisania. No cóż, taki to już los tych, którzy mają zawsze ważniejsze od lekcji zajęcie.
Za tym nadrabianiem zaległości krył się również inny problem, wprawiający Lenę w zaniepokojenie. Josh nie odpisywał na jej listy już dwa tygodnie i zaczynała się martwić. Znała oczywiście luzackie usposobienie starszego brata, jednak tak długie milczenie było do niego niepodobne. Miała nadzieję, że w wakacje wróci do Bristolu by mogli spędzić z dziadkiem trochę czasu. Krukonka była świadoma, że niewiele czasu pozostało staruszkowi, który uważał Lenę za jej matkę, Emily a Josha za swojego nieżyjącego już syna, Nathaniela. Choroba postępowała szybko, nie dając im zbyt wiele czasu, a magiczne lekarstwo wciąż nie istniało. Lena przyzwyczaiła się już do myśli, że dziadek odejdzie, uzdrowiciele w Mungu nie pozwolili mieć złudzeń, ale może to i lepiej? Cieszyła się na powrót do domu, jednocześnie obawiając się, że twarz dziadka będzie jeszcze bardziej zmęczona niż w czasie przerwy Wielkanocnej.
Dziewczyna oderwała się na moment od książek, spojrzenie kierując ku regałom z książkami. Odłożyła pióro rozprostowując zmęczone palce, a po chwili przeciągnęła się, rozluźniając spięte mięśnie.
- Cholerna historia magii - mruknęła ze zirytowaniem po upływie kilku minut, kiedy błogi czas przeznaczony na przerwę dobiegł końca.
Za tym nadrabianiem zaległości krył się również inny problem, wprawiający Lenę w zaniepokojenie. Josh nie odpisywał na jej listy już dwa tygodnie i zaczynała się martwić. Znała oczywiście luzackie usposobienie starszego brata, jednak tak długie milczenie było do niego niepodobne. Miała nadzieję, że w wakacje wróci do Bristolu by mogli spędzić z dziadkiem trochę czasu. Krukonka była świadoma, że niewiele czasu pozostało staruszkowi, który uważał Lenę za jej matkę, Emily a Josha za swojego nieżyjącego już syna, Nathaniela. Choroba postępowała szybko, nie dając im zbyt wiele czasu, a magiczne lekarstwo wciąż nie istniało. Lena przyzwyczaiła się już do myśli, że dziadek odejdzie, uzdrowiciele w Mungu nie pozwolili mieć złudzeń, ale może to i lepiej? Cieszyła się na powrót do domu, jednocześnie obawiając się, że twarz dziadka będzie jeszcze bardziej zmęczona niż w czasie przerwy Wielkanocnej.
Dziewczyna oderwała się na moment od książek, spojrzenie kierując ku regałom z książkami. Odłożyła pióro rozprostowując zmęczone palce, a po chwili przeciągnęła się, rozluźniając spięte mięśnie.
- Cholerna historia magii - mruknęła ze zirytowaniem po upływie kilku minut, kiedy błogi czas przeznaczony na przerwę dobiegł końca.
Re: Czytelnia
Christine, po ostatniej rozmowie z bratem, praktycznie nie opuszcza biblioteki. Will dotrzymał obietnicy i ostatni czas przeznaczają na ćwiczeniach z transmutacji i nauce historii magii. Jest bezlitosny i nie wypuszcza jej nawet na krótką przerwę. Zdążyła już przywyknąć i nawet teraz, kiedy jej brat musiał ją na jakiś czas opuścić, nie wyszła z biblioteki. Wynikało to prawdopodobnie z tego, że jeżeli oderwałaby się od nauki, bardzo trudno byłoby jej do niej wrócić. A poza tym wolała się nie narażać bratu, zważając na fakt iż zapewne nie wróci w dobrym humorze. Jakby nie patrzeć, poszedł na szlaban, a to nic przyjemnego.
Dziewczyna postanowiła rozprostować nogi, skierowała się więc w stronę regałów z książkami. Nie chciała siedzieć bezczynnie, więc pomyślała że skorzysta i uzupełni zapas książek. Kiedy wracała, w ręku trzymała duży stosik książek, więc nie bardzo widziała gdzie idzie. W pewnym momencie Chrissy nogą zahaczyła o jakieś odsunięte od stołu krzesło. Straciła równowagę, z rąk poleciały jej książki a ona wylądowała w pozycji leżącej pod krzesłem jakiejś dziewczyny.
Dziewczyna postanowiła rozprostować nogi, skierowała się więc w stronę regałów z książkami. Nie chciała siedzieć bezczynnie, więc pomyślała że skorzysta i uzupełni zapas książek. Kiedy wracała, w ręku trzymała duży stosik książek, więc nie bardzo widziała gdzie idzie. W pewnym momencie Chrissy nogą zahaczyła o jakieś odsunięte od stołu krzesło. Straciła równowagę, z rąk poleciały jej książki a ona wylądowała w pozycji leżącej pod krzesłem jakiejś dziewczyny.
Re: Czytelnia
Kolejne zdania, które zapisywała zielonym atramentem wydawały się coraz bardziej bez sensu. Linijka za linijką odwalała mozolnie pracę, mając nadzieję, że koniec już niedługo. Tak bardzo chciało jej się spać, powieki były ciężkie niczym z ołowiu, przez co co kilka minut przymykała je na kilkadziesiąt sekund by zaznać zbawczej mocy tegoż krótkiego odpoczynku. Tak, zdecydowanie przydałaby się kawa, kawa i papieros nawet. Wstyd się jej było przyznać, ale ostatnimi czasy te dwie rzeczy były jej jedynymi sprzymierzeńcami. Zdrapując z paznokci metaliczny, granatowy lakier dziewczyna zastanawiała się co zrobi z drugim miesiącem wakacji. Bądź co bądź wiedziała, że spędzenie z dziadkiem dwóch miesięcy jest niemożliwe. Póki co nie miała jednak żadnej innej opcji. Zmartwiona tymże faktem, nie zauważyła przechodzącej dziewczyny, która moment później wyrżnęła klasycznego orła, rozrzucając swoje notatki. Lena natychmiast podniosła się z miejsca, spoglądając na nieznajomą.
- Nic Ci nie jest? - Jej miękki, lekko ochrypły ton rozległ się w pogrążonej w ciszy czytelni. Podała dziewczynie swoją bladą dłoń. Knykcie prawej dłoni były obandażowane, co było efektem kolejnego treningu. Lena z pewnością nie wyglądała na szóstoklasistkę. Dosyć niziutka, blada istotka, o długich do łopatek, falowanych włosach mieniących się w odcieniu miedzi poprzeplatanego z blondem. O czekoladowych, dosyć dużych oczach, okalanych gęsto ciemnymi rzęsami. Wąskie, ciemnogranatowe jeansy podkreślały niewielkie krągłości w okolicy bioder, jednakże szara koszulka stanowiąca górne odzienie panienki pozbawiała ją talii, ujmując kobiecych walorów. Krukonka pomogła wstać dziewczynie, uśmiechając się ze skrępowaniem. Nie znała jej, zdecydowanie. Bronte kojarzyła jedynie osoby ze swojego rocznika, a i to nie zawsze. Kiedy pomogła jej wstać, zabrała się za zbieranie porozrzucanych woluminów, z nadzieją, że żaden nie ucierpiał.
- Nic Ci nie jest? - Jej miękki, lekko ochrypły ton rozległ się w pogrążonej w ciszy czytelni. Podała dziewczynie swoją bladą dłoń. Knykcie prawej dłoni były obandażowane, co było efektem kolejnego treningu. Lena z pewnością nie wyglądała na szóstoklasistkę. Dosyć niziutka, blada istotka, o długich do łopatek, falowanych włosach mieniących się w odcieniu miedzi poprzeplatanego z blondem. O czekoladowych, dosyć dużych oczach, okalanych gęsto ciemnymi rzęsami. Wąskie, ciemnogranatowe jeansy podkreślały niewielkie krągłości w okolicy bioder, jednakże szara koszulka stanowiąca górne odzienie panienki pozbawiała ją talii, ujmując kobiecych walorów. Krukonka pomogła wstać dziewczynie, uśmiechając się ze skrępowaniem. Nie znała jej, zdecydowanie. Bronte kojarzyła jedynie osoby ze swojego rocznika, a i to nie zawsze. Kiedy pomogła jej wstać, zabrała się za zbieranie porozrzucanych woluminów, z nadzieją, że żaden nie ucierpiał.
Re: Czytelnia
Chris z wdzięcznością chwyciła wyciągniętą dłoń dziewczyny, z jej pomocą stając stabilnie na dwóch nogach. Była cała, nic jej nie bolało, nie było jednak najgorzej. Na słowa dziewczyny ślizgonka uśmiechnęła się niepewnie i odpowiedziała:
- Nie, nie, jestem cała i zdrowa. - Wcale nie podobało jej się że dziewczyna widziała jej upadek. Nikt nie powinien tego widzieć... tak właściwie to do tego upadku w ogóle nie powinno dojść. Na przyszłość będzie wiedziała, żeby trafniej obliczać swoje możliwości, bo w tym momencie się znacznie przeliczyła. Książki nie były wcale takie ciężkie i dziewczyna miała nadzieje, że doniesie je bez przeszkód. Jednak nie udało się, a teraz musi stać przed żywym świadkiem jej upadku.
Cóż za wstyd...
Spojrzała na dziewczynę. No tak, młodsza koleżanka... to chyba lepiej, aniżeli miałby zobaczyć to ktoś z jej roku, bądź starszy, prawda? Przez moment przez jej głowę przeleciała myśl, po co się w ogóle tym przejmuję. Jednak zignorowała ją. Już taka z niej była dziewucha, że nienawidziła upadków, nienawidziła jak coś szło nie po jej myśli, kiedy popełniała błąd, kiedy źle stawiała kroki. A już kiedy ktoś ją na tym przyłapie, to już całkiem.
Chwilę stała tak ganiąc się w myślach, że doprowadziła do tej sytuacji, jednak po chwili się otrząsnęła i rzuciła się na pomoc w zbieraniu książek i notatek. Kiedy wszystko znalazło się już bezpiecznie na stolę, dziewczyna niepewnie zwróciła się do krukonki.
- Dziękuje za pomoc - wyjąkała, wytrzepała delikatnie sukieneczkę w kwiatki którą miała na sobie, po czym chciała wrócić do książek i zająć się nauką. Jednak uznała, że nie powinna tak zostawiać dziewczyny... coś ją pchnęło i odezwała się jeszcze wyciągając do niej dłoń
- Jestem Christine - ponownie na jej twarzy zagościł niepewny uśmiech. Szczerze mówiąc dziewczyna kompletnie nie wiedziała jak ma się w tym momencie zachować.
- Nie, nie, jestem cała i zdrowa. - Wcale nie podobało jej się że dziewczyna widziała jej upadek. Nikt nie powinien tego widzieć... tak właściwie to do tego upadku w ogóle nie powinno dojść. Na przyszłość będzie wiedziała, żeby trafniej obliczać swoje możliwości, bo w tym momencie się znacznie przeliczyła. Książki nie były wcale takie ciężkie i dziewczyna miała nadzieje, że doniesie je bez przeszkód. Jednak nie udało się, a teraz musi stać przed żywym świadkiem jej upadku.
Cóż za wstyd...
Spojrzała na dziewczynę. No tak, młodsza koleżanka... to chyba lepiej, aniżeli miałby zobaczyć to ktoś z jej roku, bądź starszy, prawda? Przez moment przez jej głowę przeleciała myśl, po co się w ogóle tym przejmuję. Jednak zignorowała ją. Już taka z niej była dziewucha, że nienawidziła upadków, nienawidziła jak coś szło nie po jej myśli, kiedy popełniała błąd, kiedy źle stawiała kroki. A już kiedy ktoś ją na tym przyłapie, to już całkiem.
Chwilę stała tak ganiąc się w myślach, że doprowadziła do tej sytuacji, jednak po chwili się otrząsnęła i rzuciła się na pomoc w zbieraniu książek i notatek. Kiedy wszystko znalazło się już bezpiecznie na stolę, dziewczyna niepewnie zwróciła się do krukonki.
- Dziękuje za pomoc - wyjąkała, wytrzepała delikatnie sukieneczkę w kwiatki którą miała na sobie, po czym chciała wrócić do książek i zająć się nauką. Jednak uznała, że nie powinna tak zostawiać dziewczyny... coś ją pchnęło i odezwała się jeszcze wyciągając do niej dłoń
- Jestem Christine - ponownie na jej twarzy zagościł niepewny uśmiech. Szczerze mówiąc dziewczyna kompletnie nie wiedziała jak ma się w tym momencie zachować.
Re: Czytelnia
- To dobrze. Niestety mnie również przyszło doświadczyć spotkania z posadzką, więc wiem jaki to ból. - Odparła nadzwyczaj ciepło, lustrując ślizgonkę wzrokiem. A może jednak skądś kojarzyła te brązowe, błyszczące oczęta okalane ciemną czupryną? Coś znacząco utkwiło jej w pamięci, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć co konkretnie to było. Taki to już urok nieco zapominalskiej i wiecznie nieogarniętej panienki Bronte. Dziewczyna oblizała wargi, zauważając niepewne spojrzenie dziewczęcia.
- Nie ma za co - Znów zdobyła się na ciepły ton i o dziwo nie sprawiło to jej większej trudności. - Lena... - Miała już dodać, lecz przypomniała sobie wtem, skąd kojarzy ślizgonkę. - Czy my czasem nie miałyśmy razem eliksirów? Chyba raz przez przypadek, w trzeciej klasie wrzuciłam Ci dżdżownicę we włosy. - Pstryknęła palcami, przypominając sobie tę zabawną sytuację. To znaczy, jak dla kogo. Ona nigdy nie brzydziła się robaczków, węży, jaszczurek i tym podobnych. Nawet pająków się nie bała. Kiedyś chciała hodować ptasznika, ale Josh miał pewne obawy (po prostu się bał, ale głupio przyznać), więc odpuściła. Zawsze odpuszczała jeśli rozchodziło się o niego. Był starszy, ale czasem mniej rozsądny niż ona. Może dlatego tak mocno go kochała, bo musiała o niego dbać. Oczywiście nie licząc kanapek w kieszeni szaty uczniowskiej, on zawsze się troszczył by zniwelować efekt lekkiego niedożywienia, jaki prezentowała jeszcze w czwartej klasie. Tęskniła za nim i to bardzo. Jego ciągłe milczenie wzmagało tylko niepokój dziewczęcia. Krukonka potrząsnęła głową, myślami wracając do czytelni. Tak, upadek, Christine, książki. Usadowiła się znów na krześle, głową zachęcając by ślizgonka zajęła miejsce obok.
- Czego się uczymy? - Zagadnęła przyjaźnie, zwijając zapisany całkowicie zielonym atramentem pergamin.
- Nie ma za co - Znów zdobyła się na ciepły ton i o dziwo nie sprawiło to jej większej trudności. - Lena... - Miała już dodać, lecz przypomniała sobie wtem, skąd kojarzy ślizgonkę. - Czy my czasem nie miałyśmy razem eliksirów? Chyba raz przez przypadek, w trzeciej klasie wrzuciłam Ci dżdżownicę we włosy. - Pstryknęła palcami, przypominając sobie tę zabawną sytuację. To znaczy, jak dla kogo. Ona nigdy nie brzydziła się robaczków, węży, jaszczurek i tym podobnych. Nawet pająków się nie bała. Kiedyś chciała hodować ptasznika, ale Josh miał pewne obawy (po prostu się bał, ale głupio przyznać), więc odpuściła. Zawsze odpuszczała jeśli rozchodziło się o niego. Był starszy, ale czasem mniej rozsądny niż ona. Może dlatego tak mocno go kochała, bo musiała o niego dbać. Oczywiście nie licząc kanapek w kieszeni szaty uczniowskiej, on zawsze się troszczył by zniwelować efekt lekkiego niedożywienia, jaki prezentowała jeszcze w czwartej klasie. Tęskniła za nim i to bardzo. Jego ciągłe milczenie wzmagało tylko niepokój dziewczęcia. Krukonka potrząsnęła głową, myślami wracając do czytelni. Tak, upadek, Christine, książki. Usadowiła się znów na krześle, głową zachęcając by ślizgonka zajęła miejsce obok.
- Czego się uczymy? - Zagadnęła przyjaźnie, zwijając zapisany całkowicie zielonym atramentem pergamin.
Re: Czytelnia
Christine poprawiła sukienkę raz jeszcze i usiadła na krześle obok krukonki. Zauważyła że dziewczyna jest dla niej naprawdę miła i wcale nie ma ochoty się z niej nabijać. Obdarzyła ją więc ciepłym uśmiechem.
Nagle Lena przypomniała Christi o tamtej pamiętnej lekcji eliksirów. Na samą myśl dziewczynie ciarki przeszły po całym ciele. Tak, pamiętała to dokładnie. Pamiętała moment kiedy została poinformowana że na jej głowię leży robal, pamięta dokładnie jak zareagowała - narobiła pisku, jakby na głowie siedziała jej co najmniej tarantula. Pamięta to jakby to było wczoraj. Spojrzała na dziewczynę uważnie, niesamowite jak człowiek może zmienić się w ciągu trzech lat. Niegdyś mała chudziutka blondyneczka w krótkich włosach, tymczasem nieco wyższa, dobrze zbudowana, w włosach opadających na łopatki. Niegdyś ślizgonka omijała dziewczę szerokim łukiem, w obawie że ta ciągnie za sobą jakiegoś pecha.
- Ach, tak... musiałaś mi przpominać? - zapytała z uśmiechem. Może i kiedyś gniewała się na krukonkę i bała się że znowu padnie ofiarą jakiejś niezgrabności ze strony dziewczyny, teraz natomiast to jakoś nie miało znaczenia. No bo przecież nie można się wiecznie na kogoś dąsać, prawda?
Na kolejne pytanie dziewczyna westchnęła cicho.
- Transmutacja, Historia Magii, Transmutacja... i tak w kółko - powiedziała po czym dodała jeszcze: - Brat nie daje mi spokoju i z biblioteki mnie właściwie nie wypuszcza - zaśmiała się. Nie do końca to była prawda. Może faktycznie, chłopak nie dawał spokoju dziewczynie, męcząc ją coraz to nowymi ćwiczeniami, zagadnieniami. Ale prawda była taka, że była wdzięczna bratu. Dziewczyna nie należała do osób, które naukę mają w głębokim poważaniu. Wręcz przeciwnie, Chrissy była wbrew pozorom ambitna, dlatego była wdzięczna bratu że ten męczy ją i uczy się razem z nią, ostatnimi czasy bowiem lenistwo zwyciężało nad ambicjami dziewczyny.
Nagle Lena przypomniała Christi o tamtej pamiętnej lekcji eliksirów. Na samą myśl dziewczynie ciarki przeszły po całym ciele. Tak, pamiętała to dokładnie. Pamiętała moment kiedy została poinformowana że na jej głowię leży robal, pamięta dokładnie jak zareagowała - narobiła pisku, jakby na głowie siedziała jej co najmniej tarantula. Pamięta to jakby to było wczoraj. Spojrzała na dziewczynę uważnie, niesamowite jak człowiek może zmienić się w ciągu trzech lat. Niegdyś mała chudziutka blondyneczka w krótkich włosach, tymczasem nieco wyższa, dobrze zbudowana, w włosach opadających na łopatki. Niegdyś ślizgonka omijała dziewczę szerokim łukiem, w obawie że ta ciągnie za sobą jakiegoś pecha.
- Ach, tak... musiałaś mi przpominać? - zapytała z uśmiechem. Może i kiedyś gniewała się na krukonkę i bała się że znowu padnie ofiarą jakiejś niezgrabności ze strony dziewczyny, teraz natomiast to jakoś nie miało znaczenia. No bo przecież nie można się wiecznie na kogoś dąsać, prawda?
Na kolejne pytanie dziewczyna westchnęła cicho.
- Transmutacja, Historia Magii, Transmutacja... i tak w kółko - powiedziała po czym dodała jeszcze: - Brat nie daje mi spokoju i z biblioteki mnie właściwie nie wypuszcza - zaśmiała się. Nie do końca to była prawda. Może faktycznie, chłopak nie dawał spokoju dziewczynie, męcząc ją coraz to nowymi ćwiczeniami, zagadnieniami. Ale prawda była taka, że była wdzięczna bratu. Dziewczyna nie należała do osób, które naukę mają w głębokim poważaniu. Wręcz przeciwnie, Chrissy była wbrew pozorom ambitna, dlatego była wdzięczna bratu że ten męczy ją i uczy się razem z nią, ostatnimi czasy bowiem lenistwo zwyciężało nad ambicjami dziewczyny.
Re: Czytelnia
- Wybacz, nie sposób zapomnieć Twoją minę w tamtym momencie. - Kącik jej ust uniósł się nieznacznie ku górze, dziewczyna, widząc jednak minę Ślizgonki, uniosła ręce w geście ukazania swojej niewinności - Przysięgam, to było niechcący! Niezła oferma wtedy ze mnie była, niestety. - Przyznała, drapiąc się po karku. Cóż, jak widać fatum spadło teraz na Greengrass, która tak pięknie przed nią wyrżnęła. Choć swoją drogą, Lenę opuściła jej niezdarność, gdy tylko zaciągnęła się do drużyny Quidditcha, na początku pierwszej klasy. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to dzięki męczącym treningom jest tak sprawna, gibka i zwinna. Wiązało się to co prawda z niebezpieczeństwem złamania nogi, ręki, a w najgorszym przypadku karku, ale Bronte przywykła do tego "życia na krawędzi". Obecnie kończyło się tylko na siniakach, zadrapaniach i ewentualnie wstrząśnieniem mózgu (tylko raz i tylko na początku!). Krukonka czując, że Christine jednak nie ma jej tego za złe, zdecydowanie się rozluźniła. Bronte żałowała, że nie ma żadnej dobrej koleżanki. Ani jednej. Miała tylko Wilsona, który w obecnym momencie nie był najlepszym rozmówcą. Sprawy między nimi wciąż były niejasne, a dla Leny najlepsze wyjście stanowiła ucieczka. Dziewczę westchnęło cicho, odganiając myśli o Anthonym i skupiając się na poznanej na nowo ciemnowłosej.
- Skaranie Boskie z tą Historią Magii. Muszę oddać trzy zaległe eseje, a Buszujący w Zbożu aż się prosi, żeby go znowu przeczytać! - Drugą pasją Leny, poza Quidditchem była literatura. Mugolska. Zwykłe historie o śmiertelnikach o ich normalnym życiu, codziennych problemach. Bardzo lubiła przeżywać historie wraz z bohaterami, odczuwać jak oni, złość, gniew, radość. To dawało jej czystą przyjemność i nie wiązało się z najmniejszym ryzykiem. Nie to co prawdziwe życie, do którego nie czuła się gotowa naprawdę wejść. Słysząc wzmiankę o bracie, na twarzyczce pojawił się nieznaczny grymas, goszczący na bladym licu zaledwie chwilę. Josh. Wciąż cisza. Ani jednego listu, nic. Bronte zaczynała się coraz bardziej martwić, uświadamiając sobie, że jeszcze nigdy tak długo nie odpisywał. Sarnie oczy utkwiła jednak już za moment za książkach Chrissy, by uspokoić myśli.
- Transmutacja? Czyżbyś pokładała w tej zacnej dziedzinie jakieś nadzwyczajne nadzieje? - Zagaiła, bawiąc się okładką skórzanego notesu.
- Skaranie Boskie z tą Historią Magii. Muszę oddać trzy zaległe eseje, a Buszujący w Zbożu aż się prosi, żeby go znowu przeczytać! - Drugą pasją Leny, poza Quidditchem była literatura. Mugolska. Zwykłe historie o śmiertelnikach o ich normalnym życiu, codziennych problemach. Bardzo lubiła przeżywać historie wraz z bohaterami, odczuwać jak oni, złość, gniew, radość. To dawało jej czystą przyjemność i nie wiązało się z najmniejszym ryzykiem. Nie to co prawdziwe życie, do którego nie czuła się gotowa naprawdę wejść. Słysząc wzmiankę o bracie, na twarzyczce pojawił się nieznaczny grymas, goszczący na bladym licu zaledwie chwilę. Josh. Wciąż cisza. Ani jednego listu, nic. Bronte zaczynała się coraz bardziej martwić, uświadamiając sobie, że jeszcze nigdy tak długo nie odpisywał. Sarnie oczy utkwiła jednak już za moment za książkach Chrissy, by uspokoić myśli.
- Transmutacja? Czyżbyś pokładała w tej zacnej dziedzinie jakieś nadzwyczajne nadzieje? - Zagaiła, bawiąc się okładką skórzanego notesu.
Re: Czytelnia
- Mogę Cię zapewnić, że gdyby sytuacja się powtórzyła, moja reakcja byłaby identyczna - przyznała rozbawiona. - W tej kwestii nie zmieniło się nic, robale zawsze zostaną obrzydliwe. Na kolejne słowa dziewczyny Christi zastanowiła się chwilę. Jak mogła kiedykolwiek dąsać się na tak sympatyczną, w dodatku niewinną osóbkę? Fakt, tak jak powiedziała Lenie, jej reakcja byłaby taka sama, gdyby podobne zdarzenie miało miejsce ponownie. Jednak tym razem nie zarzuciłaby fochem... no może by tak troszkę ją znienawidziła i udusiła, ale tylko i wyłącznie w żartach. Trzeba przyznać, że Christine w ciągu tych trzech lat zmieniła się znacznie. Czy na lepsze? To zależy, ale zdecydowanie była bardziej otwarta na ludzi. Na kolejne słowa dziewczyny ślizgonka w żartach odsunęła się od Leny
- Mam nadzieje że to się zmieniło - powiedziała po czym wybuchnęła śmiechem.
- Ach, tak... przyjemności na bok, bo egzaminy - westchnęła. W takich momentach dziewczyna marzyła już o wakacjach, żeby tylko było po egzaminach. Wtedy będzie mogła lenić się bez wyrzutów sumienia, będzie mogła zająć się jakimś przyjemniejszym zajęciem, aniżeli nauka... no ale póki co, musi wytrzymać jeszcze te trzy tygodnie. Nie ma zmiłuj.
W pewnym momencie, Christi zaobserwowała że Lenie zrzedła trochę mina. Zastanawiała się co dręczy dziewczynę, jednak kiedy krukonka odezwała się ponownie, a wtedy Chrissy stwierdziła że nie ma co wypytywać dziewczyny. W końcu nie znają się na tyle dobrze, żeby koleżanka miała wypłakiwać jej się na ramieniu... tak właściwie, to nie znają się w ogóle.
- Ach daj spokój... Jest to chyba jeden z przedmiotów, którego za nic w świecie nie mogę pojąć. I chociaż brat usilnie próbuję wbić mi do głowy jak mam się za to zabrać, po prostu nie mogę tego załapać.
- Mam nadzieje że to się zmieniło - powiedziała po czym wybuchnęła śmiechem.
- Ach, tak... przyjemności na bok, bo egzaminy - westchnęła. W takich momentach dziewczyna marzyła już o wakacjach, żeby tylko było po egzaminach. Wtedy będzie mogła lenić się bez wyrzutów sumienia, będzie mogła zająć się jakimś przyjemniejszym zajęciem, aniżeli nauka... no ale póki co, musi wytrzymać jeszcze te trzy tygodnie. Nie ma zmiłuj.
W pewnym momencie, Christi zaobserwowała że Lenie zrzedła trochę mina. Zastanawiała się co dręczy dziewczynę, jednak kiedy krukonka odezwała się ponownie, a wtedy Chrissy stwierdziła że nie ma co wypytywać dziewczyny. W końcu nie znają się na tyle dobrze, żeby koleżanka miała wypłakiwać jej się na ramieniu... tak właściwie, to nie znają się w ogóle.
- Ach daj spokój... Jest to chyba jeden z przedmiotów, którego za nic w świecie nie mogę pojąć. I chociaż brat usilnie próbuję wbić mi do głowy jak mam się za to zabrać, po prostu nie mogę tego załapać.
Re: Czytelnia
- Właściwie to wcale nie dziwne, gdy dziewczyna boi się takich stworzeń, wtedy to jest całkiem normalne. Zobaczyłabyś jednak minę mojego brata na widok karalucha... - Uśmiechnęła się, przypominając sobie wyraz twarzy wyrośniętego blondyna. Ach, znów myśli o nim. Obiecała sobie, że gdy tylko wróci do domu skopie mu tyłek, że przez miesiąc nie usiądzie! Słysząc Chrissy, zaśmiała się dźwięcznie, pokazując obandażowaną na knykciach dłoń.
- Żeby nie było, to zrobił mi kolega z drużyny na sparingu. - Uroki Quidditcha. Mimo wszystko kochała ten sport. - Co tam egzaminy - przekrzywiła głowę w prawo - gorzej, że już tylko rok został, a wykorzystać go należycie chyba pora. - Westchnęła, jakby mówiąc bardziej do siebie, niźli do niej. Jakoś niespecjalnie zależało jej na szkole, to znaczy, oprócz tej jednej ukochanej dziedziny, której poświęcała swoje zdrowie. Wiedziała, że jej głowa nie nadaje się do Zielarstwa czy Transmutacji. Ewentualne nadzieje widziała w zaklęciach. Josh zachęcał ją by szła w jego ślady, bombardując różnorodnością miejsca pracy jako Łamacz Zaklęć. Lena lubiła podróże, ale wydawało jej się, że jest zbyt zamknięta w sobie.
- Zatem jest nas dwie. Transmutacji nie cierpię jeszcze bardziej, niżeli Historii Magii. - Zmarszczyła czoło, zamykając notatnik. Za oknem robiło się już ciemno, a chęć dostarczenia organizmowi dawki kofeiny i prawdopodobnie nikotyny wzmagała się systematycznie, powodując lekki rozdrażnienie. Ach te dzieciaczki z nałogami. Dziewczę spojrzało na czarny, elektroniczny zegarek oplatający przegub. Było już sporo po dziesiątej! Dziewczyna zaklęła cicho pod nosem, na swoją bezmyślność. Chciała zajrzeć do sowiarni, czy może szanowny panicz Bronte zaszczycił ją jednak odpowiedzą.
- Przepraszam Cię najmocniej, muszę zajrzeć do sowiarni. - Wiedziała, że jest już za późno i nie powinna wychodzić, ale w tym momencie miała gdzieś szkolny regulamin. Zagarnęła szybko swoje książki i zwoje pergaminu do skórzanej torby, po czym skinęła panience Greengrass na pożegnanie, z nieśmiałym uśmiechem na herbacianych wargach. - Do zobaczenia, Chrissy! - Rzekła na odchodne, kierując się jak najszybciej ku dębowym drzwiom.
- Żeby nie było, to zrobił mi kolega z drużyny na sparingu. - Uroki Quidditcha. Mimo wszystko kochała ten sport. - Co tam egzaminy - przekrzywiła głowę w prawo - gorzej, że już tylko rok został, a wykorzystać go należycie chyba pora. - Westchnęła, jakby mówiąc bardziej do siebie, niźli do niej. Jakoś niespecjalnie zależało jej na szkole, to znaczy, oprócz tej jednej ukochanej dziedziny, której poświęcała swoje zdrowie. Wiedziała, że jej głowa nie nadaje się do Zielarstwa czy Transmutacji. Ewentualne nadzieje widziała w zaklęciach. Josh zachęcał ją by szła w jego ślady, bombardując różnorodnością miejsca pracy jako Łamacz Zaklęć. Lena lubiła podróże, ale wydawało jej się, że jest zbyt zamknięta w sobie.
- Zatem jest nas dwie. Transmutacji nie cierpię jeszcze bardziej, niżeli Historii Magii. - Zmarszczyła czoło, zamykając notatnik. Za oknem robiło się już ciemno, a chęć dostarczenia organizmowi dawki kofeiny i prawdopodobnie nikotyny wzmagała się systematycznie, powodując lekki rozdrażnienie. Ach te dzieciaczki z nałogami. Dziewczę spojrzało na czarny, elektroniczny zegarek oplatający przegub. Było już sporo po dziesiątej! Dziewczyna zaklęła cicho pod nosem, na swoją bezmyślność. Chciała zajrzeć do sowiarni, czy może szanowny panicz Bronte zaszczycił ją jednak odpowiedzą.
- Przepraszam Cię najmocniej, muszę zajrzeć do sowiarni. - Wiedziała, że jest już za późno i nie powinna wychodzić, ale w tym momencie miała gdzieś szkolny regulamin. Zagarnęła szybko swoje książki i zwoje pergaminu do skórzanej torby, po czym skinęła panience Greengrass na pożegnanie, z nieśmiałym uśmiechem na herbacianych wargach. - Do zobaczenia, Chrissy! - Rzekła na odchodne, kierując się jak najszybciej ku dębowym drzwiom.
Re: Czytelnia
Kiedy dziewczyna wspomniała o swoim bracie, i jego reakcji na robaczki Chrissy uśmiechnęła się wesoło. Tak... skąd ona to znała?
Na widok bandaży na ręce krukonki, Christine lekko się zaniepokoiła. Nie żeby bała się dziewczyny... ale jednak nie miała ochoty na powtórkę z rozrywki, sprzed trzech lat. Mówiąc szczerze słowa Leny jednak ją uspokoiły. Akurat w Quidditcha grała, więc wiedziała co to znaczy. Kontuzje, urazy większe lub mniejsze... to było normalne w tym sporcie. Poświęcenie dla drużyny było ważniejsze niż zdrowie.
Kolejne słowa Bronte, umocniły dziewczynę w przekonaniu, że błędem było unikanie jej. Naprawdę się dogadywały, miały wspólne zainteresowania, tematy...
Christi zdziwiła się, kiedy dziewczyna zerwała się nagle z miejsca.
- Jasne, leć - zdążyła tylko odpowiedzieć dziewczynie, kiedy tej już nie było.
Ślizgonka spojrzała na swój zegarek i zdała sobię sprawę, dlaczego dziewczyna zniknęła tak nagle. To co nie należało do niej odstawiła na półkę, swoje książki natomiast spakowała do torby. Chwila moment, a i dziewczyna opuściła bibliotekę, udając się jak najszybciej do pokoju wspólnego. Miała nadzieję. nie spotkać nikogo niepożądanego i bez problemu dostać się do swojego dormitorium.
Na widok bandaży na ręce krukonki, Christine lekko się zaniepokoiła. Nie żeby bała się dziewczyny... ale jednak nie miała ochoty na powtórkę z rozrywki, sprzed trzech lat. Mówiąc szczerze słowa Leny jednak ją uspokoiły. Akurat w Quidditcha grała, więc wiedziała co to znaczy. Kontuzje, urazy większe lub mniejsze... to było normalne w tym sporcie. Poświęcenie dla drużyny było ważniejsze niż zdrowie.
Kolejne słowa Bronte, umocniły dziewczynę w przekonaniu, że błędem było unikanie jej. Naprawdę się dogadywały, miały wspólne zainteresowania, tematy...
Christi zdziwiła się, kiedy dziewczyna zerwała się nagle z miejsca.
- Jasne, leć - zdążyła tylko odpowiedzieć dziewczynie, kiedy tej już nie było.
Ślizgonka spojrzała na swój zegarek i zdała sobię sprawę, dlaczego dziewczyna zniknęła tak nagle. To co nie należało do niej odstawiła na półkę, swoje książki natomiast spakowała do torby. Chwila moment, a i dziewczyna opuściła bibliotekę, udając się jak najszybciej do pokoju wspólnego. Miała nadzieję. nie spotkać nikogo niepożądanego i bez problemu dostać się do swojego dormitorium.
Re: Czytelnia
Bronte odnosiła wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku dni wręcz przyrosła do tego drewnianego, okropnie niewygodnego krzesełka umiejscowionego w kącie biblioteki. Całe szczęście, że udało jej się zając miejsce przy oknie, dzięki czemu ostatnie promienie późno jesiennego słońca muskały bladą twarz krukonki. Terminy oddawania prac zbliżały się nieuchronnie, a Emily jak to ona, zostawiała wszystko na ostatnią chwilę. Nic więc dziwnego, że siedziała teraz z nosem w książce, kończąc ostatni akapit eseju z Historii Magii. Kiedy zakończyła pisanie, podmuchała chwilę na schnący, zielony atrament i chwilę później zwinęła go w rulonik, po czym przewiązała aksamitną, czarną wstążką. Chociaż jedno zrobione. Została jeszcze tylko transmutacja, runy... wróżbiarstwo. Niemal zaczęła wyliczać na palcach, ale zaniechała tego czynu z zwyczajnego zwątpienia. Potarła skronie próbując dodać sobie otuchy. Oj tam, przydałby się kubek mocnej kawy z mlekiem i coś słodkiego, najlepiej czekoladowego. Dziewczyna podparła podbródek o dłoń, wpatrując się w ciemniejące za oknem chmury. Wszystko powoli zaczynało się układać, a ona miała wrażenie, jakby było zupełnie na odwrót. Razem z Joshem wybrali już mieszkanie, wpłacili zaliczkę i lada chwila mięli się przeprowadzić. Tylko, że Ems nie czuła ekscytacji, radości. Czuła jakąś dziwną niepewność... melancholię. Och, czyli jak zwykle.
Strona 2 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro IV :: Biblioteka
Strona 2 z 8
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach