Czytelnia
+32
Elijah Ward
Rhinna Hamilton
Micah Johansen
Aleksej Nowikow-Priboj
William Tully
Maddox Overton
Elsa de la Vega
Arletta Goretti
Cory Reynolds
Aleksander Cortez
William Greengrass
Vesna Kraiz
Genevieve White
Iris Xakly
Marcel Volante
Connor Campbell
Antonija Vedran
Mistrz Gry
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
Joel Frayne
Christine Greengrass
Emily Bronte
Rika Shaft
Wyatt Walker
Benedict Walton
Zoja Yordanova
Vanadesse Devereux
Keitaro Miyazaki
Anthony Wilson
Nora Vedran
Brennus Lancaster
36 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro IV :: Biblioteka
Strona 5 z 8
Strona 5 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Czytelnia
First topic message reminder :
Pomieszczenie na samym końcu biblioteki. Przestronne, jasne i ciche z wieloma stolikami, które różnią się wielkością i ilością osób, które pomieszczą.
W czytelni obowiązuje bezwzględna cisza, jedynie przyciszone rozmowy nie dotrą do uszu bibliotekarki.
W czytelni obowiązuje bezwzględna cisza, jedynie przyciszone rozmowy nie dotrą do uszu bibliotekarki.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Czytelnia
Na szczęście praca wciągnęła ją na tyle, że po chwili zapomniała o obecności jej byłego przyjaciela w bibliotece. To akurat nie było nic dziwnego. Zoja miała problemy z podzielnością uwagi i ten kto ją znał to doskonale wiedział, że robiąc jedną rzecz, często się wyłączała i nie słuchała rozmów wokół siebie. Niby zaleta, a też wada zarazem. Złodzieje omijali jak dotąd prosty kąsek...
Ocknęła się dopiero, gdy usłyszała szurnięcie krzesełka obok siebie i głos Williama. Powoli odłożyła ubrudzone atramentem pióro na chusteczkę, którą sobie wcześniej przygotowała. Pochuchała na pergamin, żeby jej pismo wyschło, nie odpowiadając mu od razu. Zastygła na krótki moment, kiedy się wyprostowała, ale nie spojrzała nawet na chłopaka.
- Dziwisz mi się?
Targały nią silne emocje, ale nie dawała tego po sobie poznać. Na twarzy miała kamienną, obojętną minę, a w sercu cała wręcz dygotała. Ważyły się losy jej najważniejszej znajomości w życiu. Nie potrafiła wybaczyć mu tego jak się wtedy zachował. Między nimi było już znacznie za dużo sprzeczek, a tym razem przekroczył granicę.
Ocknęła się dopiero, gdy usłyszała szurnięcie krzesełka obok siebie i głos Williama. Powoli odłożyła ubrudzone atramentem pióro na chusteczkę, którą sobie wcześniej przygotowała. Pochuchała na pergamin, żeby jej pismo wyschło, nie odpowiadając mu od razu. Zastygła na krótki moment, kiedy się wyprostowała, ale nie spojrzała nawet na chłopaka.
- Dziwisz mi się?
Targały nią silne emocje, ale nie dawała tego po sobie poznać. Na twarzy miała kamienną, obojętną minę, a w sercu cała wręcz dygotała. Ważyły się losy jej najważniejszej znajomości w życiu. Nie potrafiła wybaczyć mu tego jak się wtedy zachował. Między nimi było już znacznie za dużo sprzeczek, a tym razem przekroczył granicę.
Re: Czytelnia
- Tak dziwię się - zamknął jej książkę przed nosem zmuszając, by na niego spojrzała. On tu przyszedł się godzić, a ta dalej robi notatki pokazując, że ma go głęboko gdzieś. Niefajnie.
- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Prawdziwymi. Ale widocznie się myliłem. - mruknął smutno. Szczerze smutno. Fakt, zawalił sprawę, ale prawdziwi przyjaciele sobie wybaczają, prawda?
- Mam nadzieję, że twój nowy przyjaciel da ci nieco więcej niż bukiet głupich lizaków - dodał już nieco bardziej obojętnym tonem. Widział ich w walentynki przed wejściem do tego różowego czegoś symbolizującego miłość. Był zazdrosny. Sam usłałby da niej różami cały świat a ona poleciała na kilka lizaków. Wstał i bez słowa wrócił do swojego stolika. Jak pies z podkulonym ogonem.
- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Prawdziwymi. Ale widocznie się myliłem. - mruknął smutno. Szczerze smutno. Fakt, zawalił sprawę, ale prawdziwi przyjaciele sobie wybaczają, prawda?
- Mam nadzieję, że twój nowy przyjaciel da ci nieco więcej niż bukiet głupich lizaków - dodał już nieco bardziej obojętnym tonem. Widział ich w walentynki przed wejściem do tego różowego czegoś symbolizującego miłość. Był zazdrosny. Sam usłałby da niej różami cały świat a ona poleciała na kilka lizaków. Wstał i bez słowa wrócił do swojego stolika. Jak pies z podkulonym ogonem.
Re: Czytelnia
Albo to William się zmienił nie do poznania, albo ona wreszcie przejrzała na oczy. Jego zachowanie ją strasznie zirytowało. Zatrzasnął jej książkę, powiedział co chciał i nie dał jej dojść nawet do słowa. Po prostu wstał i sobie poszedł. Więc po cholerę się w ogóle wychylał?! Też mi "prawdziwy" przyjaciel. Tym razem to ona nie mogła pozostawić tak sprawy niewyjaśnionej. Potrzebowała możliwości obrony.
Poderwała się w momencie, kiedy on wstał i zaczął iść w stronę swojego miejsca.
- Jak śmiesz? - wyrwało się jej głośniej, niż planowała, przez co w czytelni pozostali uczniowie rzucili ku nim, ni to oburzone spojrzenia, ni to ciekawskie. Zoja zarumieniła się momentalnie, spuszczając głowę. Chciał to tak załatwić? Jego sprawa. To nie ona była tym złym w tej bajce, nie zamierza przepraszać za coś, czego nie zrobiła. Nie tym razem. To Greengrass ma się starać o ten ich pokręcony związek...
Zaczęła zbierać swoje rzeczy niedbale do torby, ewidentnie zbierając się do wyjścia.
Poderwała się w momencie, kiedy on wstał i zaczął iść w stronę swojego miejsca.
- Jak śmiesz? - wyrwało się jej głośniej, niż planowała, przez co w czytelni pozostali uczniowie rzucili ku nim, ni to oburzone spojrzenia, ni to ciekawskie. Zoja zarumieniła się momentalnie, spuszczając głowę. Chciał to tak załatwić? Jego sprawa. To nie ona była tym złym w tej bajce, nie zamierza przepraszać za coś, czego nie zrobiła. Nie tym razem. To Greengrass ma się starać o ten ich pokręcony związek...
Zaczęła zbierać swoje rzeczy niedbale do torby, ewidentnie zbierając się do wyjścia.
Re: Czytelnia
Po cholerę? Żeby pokazać jej jak się czuje. Olała go, ignorowała przez cały czas to teraz zrobił to samo. Paskudne uczucie, nie?
- Jak śmiem co? Wygarnąć ci prawdę? - uniósł pytająco brew zatrzymując się. Fakt, William się zmienił. Zoja także, nie może tego zaprzeczyć. W końcu zaczęła interesować się chłopcami i Will poczuł się zagrożony. Był w nowej dla nich sytuacji i nie umiał się chyba odnaleźć. Nie był już tym jedynym facetem w jej życiu.
- Jak śmiem co? Wygarnąć ci prawdę? - uniósł pytająco brew zatrzymując się. Fakt, William się zmienił. Zoja także, nie może tego zaprzeczyć. W końcu zaczęła interesować się chłopcami i Will poczuł się zagrożony. Był w nowej dla nich sytuacji i nie umiał się chyba odnaleźć. Nie był już tym jedynym facetem w jej życiu.
Re: Czytelnia
Kto pierwszy się odwrócił? No kto?
Cóż, chyba każdy tracił jakieś znajomości w trakcie okresu dojrzewania. Po prostu z niektórych ludzi się wyrasta, albo nagle się okazuje, że ich za bardzo wszystko od siebie różni. Otaczamy się podobno tymi, którzy nas przypominają, a Zoja już nie wiedziała z kim ma do czynienia patrząc na młodego Greengrassa. Zacisnęła mocniej dłoń na pergaminie, którego właśnie zrulowała by włożyć do torby i zmięła go w ten sposób. Nie przejęła się tym jednak zbytnio, ponieważ wrzuciła go do kieszeni niedbale i zapięła suwak. Zasunęła za sobą krzesełko, zakładając skórzaną listonoszkę na ramię. Książki będzie musiała sobie roznieść bibliotekarka, bo Gryfonka nie zamierzała czekać i się jeszcze tutaj kręcić. Podeszła jednak jeszcze do stolika Ślizgona, łypiąc na niego wyjątkowo z góry.
- Czy Ty się słyszysz? Jaką prawdę? - spytała w miarę spokojnie, żeby nie podnosić już głosu i nie przyciągać większej ilości spojrzeń.
- Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi Williamie, dopóki tego wszystkiego nie spieprzyłeś. Nawet największą miłość można zniszczyć dwoma słowami za dużo, nie wiedziałeś? Na Merlina, w tym momencie nienawidzę siebie za to, że się przejmuję kimś takim pozbawionym empatii jak Ty... - niemal warknęła, czując łzy pod powiekami. Wyraźnie nie radziła sobie z tą sytuacją, ale nie chciała dać sobą dalej pomiatać.
- Jak... jak możesz... Podchodzić tak do mnie po prostu po tym jak się odezwałeś? Zachowałeś? Nie masz... Nie masz prawa! - zdusiła w sobie krzyk w połowie, zakrywając sobie usta w wyrazie przerażenia. Łzy popłynęły po zaróżowionych policzkach Bułgarki, a ta wybiegła czym prędzej z biblioteki.
Cóż, chyba każdy tracił jakieś znajomości w trakcie okresu dojrzewania. Po prostu z niektórych ludzi się wyrasta, albo nagle się okazuje, że ich za bardzo wszystko od siebie różni. Otaczamy się podobno tymi, którzy nas przypominają, a Zoja już nie wiedziała z kim ma do czynienia patrząc na młodego Greengrassa. Zacisnęła mocniej dłoń na pergaminie, którego właśnie zrulowała by włożyć do torby i zmięła go w ten sposób. Nie przejęła się tym jednak zbytnio, ponieważ wrzuciła go do kieszeni niedbale i zapięła suwak. Zasunęła za sobą krzesełko, zakładając skórzaną listonoszkę na ramię. Książki będzie musiała sobie roznieść bibliotekarka, bo Gryfonka nie zamierzała czekać i się jeszcze tutaj kręcić. Podeszła jednak jeszcze do stolika Ślizgona, łypiąc na niego wyjątkowo z góry.
- Czy Ty się słyszysz? Jaką prawdę? - spytała w miarę spokojnie, żeby nie podnosić już głosu i nie przyciągać większej ilości spojrzeń.
- Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi Williamie, dopóki tego wszystkiego nie spieprzyłeś. Nawet największą miłość można zniszczyć dwoma słowami za dużo, nie wiedziałeś? Na Merlina, w tym momencie nienawidzę siebie za to, że się przejmuję kimś takim pozbawionym empatii jak Ty... - niemal warknęła, czując łzy pod powiekami. Wyraźnie nie radziła sobie z tą sytuacją, ale nie chciała dać sobą dalej pomiatać.
- Jak... jak możesz... Podchodzić tak do mnie po prostu po tym jak się odezwałeś? Zachowałeś? Nie masz... Nie masz prawa! - zdusiła w sobie krzyk w połowie, zakrywając sobie usta w wyrazie przerażenia. Łzy popłynęły po zaróżowionych policzkach Bułgarki, a ta wybiegła czym prędzej z biblioteki.
Re: Czytelnia
Minęło już sporo czasu od kiedy to po raz ostatni spotkał się z Vanadesse i od tamtego momentu nie mógł jej zapomnieć. Każdego kolejnego dnia myślał o niej. Zakochał się? Nie, nie może być, nie czuł tych motylków w brzuchu. Dziewczyna była jednakże niezwykle piękna czemu nie dało się zaprzeczyć, a tym bardziej zapomnieć o niej. Postanowił więc skupić się na czymś innym, co sprawiało mu również wielką przyjemność co myślenie o Vanadesse, a była to dobra lektura. Miał tylko nadzieję, że będzie w stanie się na niej skupić, ponieważ było jeszcze coś co bardziej utrudniało mu normalne funkcjonowanie niż tylko niebieskooka dziewczyna. Musiał się napić bo nie pił już nic od tygodnia.
Da piczku... Ale z ciebie alkoholik się zrobił. Qinn dobrze to przewidziała, a może raczej powiedziała to co już było od dawna pewne? Jestem alkoholikiem i w końcu trzeba coś z tym zrobić? - Pomyślał otwierając drzwi od biblioteki i wtedy w jego nozdrza wdarł się nieprzyjemny zapach. Nadmiar mężczyzn i kobiet, a każdy z nich wypsikany swoim oryginalnym zapachem, jakby przyszedł tutaj na randkę zamiast się uczyć. I ta mieszanina powodowała, że chciało mu się wymiotować. Cofnął się o krok w progu i westchnął głośno, zacisnął pięści i wkroczył do środka ciągnąć nogę za nogą.
No tak! Egzaminy, jak ja nienawidzę tego okresu. - Pomyślał spoglądając dookoła. Zeszli się wszyscy nagle bo muszą się uczyć, zakłócając naturalny spokój tego miejsca. Jego odskoczni od rzeczywistości, a teraz to raczej przypomina supermarket. Niby jest cicho. Niby. A i tak zewsząd dochodzą go jakieś szmery, stukania, czy rozmowy. Co chwilę spada komuś książka bo nieudolnie niesie kolejne sterty książek do swojego stolika. Znów westchnienie, tym razem najdłuższe i najgłośniejsze - znalazł jakieś wolne miejsce i usiadł na krześle. Zdjął z głowy cylinder i wyciągnął różdżkę. Uderzył nią delikatnie w kapelusz i wypowiedział dwa magiczne słówka po fińsku. Wszystko to jednak odbyło się w ciszy bo nie wydał z siebie ani słowa. Wtedy cylinder ukazał swoje prawdziwe dno, a chłopak wkładając do niego rękę chwycił za coś. Wyciągnął małą butelkę wody i jedną tabletkę. Włożył do ust tabletkę i popił wodą dwoma sporymi łykami. Odstawił wodę do cylindra i znów stukając w niego różdżką zamknął go za pomocą tych samych słów.
Siedział jeszcze chwilę z zamkniętymi oczkami i błądził gdzieś w myślach.
Cholerny globus, tylko skąd on nagle się u mnie pojawił? Nigdy wcześniej nie miewałem migren... - Wstał nagle bo im dłużej tak siedział to zaczynał się jeszcze gorzej czuć. Stanął przy krześle i wykonując skomplikowane ruchy różdżką zmniejszył je do rozmiarów kostki do gry i podnosząc je z ziemi uśmiechnął się do siebie, nałożył cylinder na głowę i poszedł wybrać dla siebie jakąś książkę, podrzucając w dłoni krzesełko.
Wrócił po chwili i kładąc małe y przedmiot na stoliku odczarował go, zdjął z stołu, położył na ziemi zaczął czytać jakieś dzieło nieznanego mu do tej pory pisarza bujając się od czasu do czasu na krześle.
Da piczku... Ale z ciebie alkoholik się zrobił. Qinn dobrze to przewidziała, a może raczej powiedziała to co już było od dawna pewne? Jestem alkoholikiem i w końcu trzeba coś z tym zrobić? - Pomyślał otwierając drzwi od biblioteki i wtedy w jego nozdrza wdarł się nieprzyjemny zapach. Nadmiar mężczyzn i kobiet, a każdy z nich wypsikany swoim oryginalnym zapachem, jakby przyszedł tutaj na randkę zamiast się uczyć. I ta mieszanina powodowała, że chciało mu się wymiotować. Cofnął się o krok w progu i westchnął głośno, zacisnął pięści i wkroczył do środka ciągnąć nogę za nogą.
No tak! Egzaminy, jak ja nienawidzę tego okresu. - Pomyślał spoglądając dookoła. Zeszli się wszyscy nagle bo muszą się uczyć, zakłócając naturalny spokój tego miejsca. Jego odskoczni od rzeczywistości, a teraz to raczej przypomina supermarket. Niby jest cicho. Niby. A i tak zewsząd dochodzą go jakieś szmery, stukania, czy rozmowy. Co chwilę spada komuś książka bo nieudolnie niesie kolejne sterty książek do swojego stolika. Znów westchnienie, tym razem najdłuższe i najgłośniejsze - znalazł jakieś wolne miejsce i usiadł na krześle. Zdjął z głowy cylinder i wyciągnął różdżkę. Uderzył nią delikatnie w kapelusz i wypowiedział dwa magiczne słówka po fińsku. Wszystko to jednak odbyło się w ciszy bo nie wydał z siebie ani słowa. Wtedy cylinder ukazał swoje prawdziwe dno, a chłopak wkładając do niego rękę chwycił za coś. Wyciągnął małą butelkę wody i jedną tabletkę. Włożył do ust tabletkę i popił wodą dwoma sporymi łykami. Odstawił wodę do cylindra i znów stukając w niego różdżką zamknął go za pomocą tych samych słów.
Siedział jeszcze chwilę z zamkniętymi oczkami i błądził gdzieś w myślach.
Cholerny globus, tylko skąd on nagle się u mnie pojawił? Nigdy wcześniej nie miewałem migren... - Wstał nagle bo im dłużej tak siedział to zaczynał się jeszcze gorzej czuć. Stanął przy krześle i wykonując skomplikowane ruchy różdżką zmniejszył je do rozmiarów kostki do gry i podnosząc je z ziemi uśmiechnął się do siebie, nałożył cylinder na głowę i poszedł wybrać dla siebie jakąś książkę, podrzucając w dłoni krzesełko.
Wrócił po chwili i kładąc małe y przedmiot na stoliku odczarował go, zdjął z stołu, położył na ziemi zaczął czytać jakieś dzieło nieznanego mu do tej pory pisarza bujając się od czasu do czasu na krześle.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Czytelnia
Czytelnia była jej drugim domem, co do tego nie było wątpliwości. Bywała tu częściej niż w dormitorium i gdyby nie było to wbrew regulaminowi, zaczęłaby tu nocować. Byłoby to znacznie wygodniejsze niż ganiać za każdą potrzebną książką w tę i z powrotem, prawda? Poza tym pozbyłaby się także problemu zwracania wypożyczanych książek - terminy zawsze były zbyt krótkie, zawsze więc drażniło ją, gdy przychodziło do odniesienia tomu na półeczkę, podczas gdy nie wykorzystała go jeszcze tak, jak chciała. Nocowanie w czytelni byłoby więc rozwiązaniem satysfakcjonującym wszystkich... No, może poza tymi, którzy przypadkiem budziliby śpiącą gdzieś w kącie Norę. Bo Nora wyrwana ze snu to demon, nie człowiek.
Póki co jednak zorganizowanie sobie domostwa między regałami pełnymi podręczników pozostawało dalej niż w sferze marzeń, toteż jeśli Vedranówna pojawiała się w bibliotece robiła do cywilizowanie, od strony drzwi wejściowych, nie zaś wyłaniając się z któregoś z ciemnych kątów. Tak też było i dziś - zamiast wygrzebać się z koca, przeciągnąć leniwie i bez pośpiechu przemaszerować między regałami, wparowała do czytelni dźwigając pod pachą opasłe tomiszcze - nieodmiennie na temat zielarstwa i eliksirów.
Rzuciła książkę na pierwszy stół, który znalazł się w jej zasięgu, dopiero po chwili rejestrując, że ktoś już tu jest. Siedzi, buja się na krześle i udaje że czyta. Bo gdyby nie udawał to przecież by się nie bujał. Nie można czytać bujając się, nie? Według Nory - zdecydowanie nie można. Doszedłszy więc do wniosku, że obecny tu osobnik - kojarzony z korytarza, mający jakieś takie imię... zaraz... Flynn? - nie zajmuje się niczym produktywnym, postanowiła stołu nie zmieniać. Bo skoro chłopak nic szczególnego tu nie czynił, to mebel był właściwie zupełnie niewykorzystany. Pytanie więc:
- Można? - ...było więc właściwie tylko formalnością, bo Vedranówna i tak przecież nie tylko nie oczekiwała odpowiedzi negatywnej, ale też wcale nie zamierzała się do takowej zastosować, gdyby jednak się pojawiła. Miała książkę. I miała pracę do napisania. To znacznie lepsze wykorzystanie stołu niż to, które prezentował jej zdaniem Krukon.
Póki co jednak zorganizowanie sobie domostwa między regałami pełnymi podręczników pozostawało dalej niż w sferze marzeń, toteż jeśli Vedranówna pojawiała się w bibliotece robiła do cywilizowanie, od strony drzwi wejściowych, nie zaś wyłaniając się z któregoś z ciemnych kątów. Tak też było i dziś - zamiast wygrzebać się z koca, przeciągnąć leniwie i bez pośpiechu przemaszerować między regałami, wparowała do czytelni dźwigając pod pachą opasłe tomiszcze - nieodmiennie na temat zielarstwa i eliksirów.
Rzuciła książkę na pierwszy stół, który znalazł się w jej zasięgu, dopiero po chwili rejestrując, że ktoś już tu jest. Siedzi, buja się na krześle i udaje że czyta. Bo gdyby nie udawał to przecież by się nie bujał. Nie można czytać bujając się, nie? Według Nory - zdecydowanie nie można. Doszedłszy więc do wniosku, że obecny tu osobnik - kojarzony z korytarza, mający jakieś takie imię... zaraz... Flynn? - nie zajmuje się niczym produktywnym, postanowiła stołu nie zmieniać. Bo skoro chłopak nic szczególnego tu nie czynił, to mebel był właściwie zupełnie niewykorzystany. Pytanie więc:
- Można? - ...było więc właściwie tylko formalnością, bo Vedranówna i tak przecież nie tylko nie oczekiwała odpowiedzi negatywnej, ale też wcale nie zamierzała się do takowej zastosować, gdyby jednak się pojawiła. Miała książkę. I miała pracę do napisania. To znacznie lepsze wykorzystanie stołu niż to, które prezentował jej zdaniem Krukon.
Re: Czytelnia
Nawet nie zwracał uwagi na to, że bujał się na krześle. Zresztą czytał już w trudniejszych pozach i widocznie nie zwracał uwagi na to by zachować przy tym równowagę. Robił to już automatycznie, ot wyuczony jak widać przydatny nawyk. Dlatego nawet nie zauważył pochodzącej do niego dziewczyny i dopiero jedno słowo odciągnęło go od książki. Podniósł wzrok starając się skupić od razu na twarzy. Znał ją, oczywiście tylko z widzenia, ale wydała mu się jakaś bardziej znajoma od innych uczniów. No tak przecież widział ją już chyba setki razy w bibliotece. Jednakże każdy z nich był wtedy zajęty książkami i nikomu z nich nie chciało się rozmawiać. Co tym razem się stało iż wydobyła z siebie jakwieś słowo? Co prawda jego długość była wręcz powalajaąca no ale to i tak już coś.
- Planowałem zrobić tutaj stół wolny od opasłych tomów i nauki, ale skoro musisz - odpowiedział melodyjny głos wskazując ręką wolne miejsce i lekko wzruszył ramionami. Nie miał dzisiaj najlepszego humoru do rozmów, jednak coś nie dało mu spokoju i znów zerknął na uczennicę. No tak przecież to była prefekt. No cóż bez odznaki od razu nie poznał, ale nie miał wątpliwości, że nią była. Opanował swoją ciekawość i znów się skoncentrował na książce. W dodatku nie wypadało się na kogoś tak gapić. To mogłoby być niegrzeczne i niezreczne gdyby to zauwazyła.
Uśmiechnął się i wypuścił powietrze z nosa powstrzymując się od chichotu. No cóż w razie czego ostrzegał, że do tej pory to była wolna sfera od nauki i raczej nie miał zamiaru zwracać uwagi na to, że może komuś przeszkadzać. Zresztą rośliny i eliksiry? To było strasznie nudne zajęcie, no i on wolał wytwarzać po kontach coś innego niż eliksiry.
- Planowałem zrobić tutaj stół wolny od opasłych tomów i nauki, ale skoro musisz - odpowiedział melodyjny głos wskazując ręką wolne miejsce i lekko wzruszył ramionami. Nie miał dzisiaj najlepszego humoru do rozmów, jednak coś nie dało mu spokoju i znów zerknął na uczennicę. No tak przecież to była prefekt. No cóż bez odznaki od razu nie poznał, ale nie miał wątpliwości, że nią była. Opanował swoją ciekawość i znów się skoncentrował na książce. W dodatku nie wypadało się na kogoś tak gapić. To mogłoby być niegrzeczne i niezreczne gdyby to zauwazyła.
Uśmiechnął się i wypuścił powietrze z nosa powstrzymując się od chichotu. No cóż w razie czego ostrzegał, że do tej pory to była wolna sfera od nauki i raczej nie miał zamiaru zwracać uwagi na to, że może komuś przeszkadzać. Zresztą rośliny i eliksiry? To było strasznie nudne zajęcie, no i on wolał wytwarzać po kontach coś innego niż eliksiry.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Czytelnia
- Stoły wolne od opasłych tomów i nauki znajdują się za drzwiami - odpowiedziała z automatu, sadzając swe zacne cztery litery na krzesełku naprzeciw Krukona. Wprawdzie jasnym było, że za drzwiami żadnych stołów nie ma, metafora była jednak całkiem klarowna. Sama Vedranówna naprawdę nie miała pojęcia, skąd brało się przekonanie, że czytelnia to doskonałe miejsce do spotkań towarzyskich czy po prostu - do opierniczania się. Podobny pogląd zawsze Norę drażnił, bo sama przecież przychodziła do czytelni w bardzo jasnym celu. Uczyć się. Nie mogła robić tego w dormitorium, bo tam zawsze huczało od plotkujących rówieśniczek, tym bardziej nie mogła na korytarzu, nie mówiąc już o błoniach. Mogłaby uczyć się w Zakazanym Lesie, ale tachanie wszystkich tych ksiąg byłoby bardziej niż niewygodne. Ostatecznie pozostała jej więc czytelnia... Czytelnia, której despotycznie nie zamierzała pozwolić przeistoczyć się w kawiarenkę.
Ostentacyjnie nie zwracając na chłopaka uwagi, otworzyła książkę, wyciągnęła arkusz papieru, samopiszące pióro - wreszcie się go dorobiła! - i buteleczkę atramentu. Nim jednak puściła piszące narzędzie w ruch, spojrzała spod oka na siedzącego naprzeciw niebieskiego.
- Co cię tak bawi? - burknęła. Może nie była w najlepszym nastroju... ba, na pewno nie była! Nie ulegało jednak wątpliwości, że nawet nie będąc wyczuloną na każde rozbawienie nie będące jej rozbawieniem, dopatrzyłaby się w postawie Finna - wiedziałam, że nazywał się jakoś tak dziwnie! - tłumionego chichotu. No i z czego tak rżał w duchu? Przecież tu nie działo się nic śmiesznego, absolutnie nic!
Ostentacyjnie nie zwracając na chłopaka uwagi, otworzyła książkę, wyciągnęła arkusz papieru, samopiszące pióro - wreszcie się go dorobiła! - i buteleczkę atramentu. Nim jednak puściła piszące narzędzie w ruch, spojrzała spod oka na siedzącego naprzeciw niebieskiego.
- Co cię tak bawi? - burknęła. Może nie była w najlepszym nastroju... ba, na pewno nie była! Nie ulegało jednak wątpliwości, że nawet nie będąc wyczuloną na każde rozbawienie nie będące jej rozbawieniem, dopatrzyłaby się w postawie Finna - wiedziałam, że nazywał się jakoś tak dziwnie! - tłumionego chichotu. No i z czego tak rżał w duchu? Przecież tu nie działo się nic śmiesznego, absolutnie nic!
Re: Czytelnia
Spojrzał się przerażony na dziewczynę jakby uwierzył w to co powiedziała, ba! Nawet jakby wiedział, że takowy podpunkt istnieje w regulaminie biblioteki.
- Cii bo jeszcze się wyda, że nie mam przy sobie takowych, ani nie kuję na egzaminy i mnie stąd wyrzucą - odpowiedział szeptem rozglądając się uważnie czy aby nikt tego nie usłyszał, po czym przyłożył palec wskazujący do ust i znów zajął się książką. Jednakże to byłej prefekt przeszkadzało bo nie dała mu się nacieszyć książką i musiała przerwać w takim momencie akcję? Dlatego w głowie pojawiła się myśl by się jakoś za to zemścić. Jeszcze sobie borsuk pomyśli, że może mu od tak przeszkadzać w każdej chwili?
- Wybacz, ale nie mogłem się już dłużej powstrzymać. Masz coś o tutaj na nosie i przekomicznie to wygląda - odpowiedział pokazując miejsce na swoim nosie próbując się dalej powstrzymywać od śmiechu. No cóż to, że kłamał to już swoją drogą. W dodatku wymówił to tak swobodnie, że nie dało się tego wyczuć. Widocznie nadawałby się na polityka? To nie byłaby głupia myśl. Taki z pewnością dużo zarabia, a i robić musi nie wiele. Tylko musiałby iść na prawo, a to nie kręciło go za bardzo. Najlepszą wizją chyba będzie zostanie wiecznym studentem. Będzie miał własny pokój i otworzy własną gorzelnię, najlepiej w pokoju by nie mieć daleko do pracy.
- Cii bo jeszcze się wyda, że nie mam przy sobie takowych, ani nie kuję na egzaminy i mnie stąd wyrzucą - odpowiedział szeptem rozglądając się uważnie czy aby nikt tego nie usłyszał, po czym przyłożył palec wskazujący do ust i znów zajął się książką. Jednakże to byłej prefekt przeszkadzało bo nie dała mu się nacieszyć książką i musiała przerwać w takim momencie akcję? Dlatego w głowie pojawiła się myśl by się jakoś za to zemścić. Jeszcze sobie borsuk pomyśli, że może mu od tak przeszkadzać w każdej chwili?
- Wybacz, ale nie mogłem się już dłużej powstrzymać. Masz coś o tutaj na nosie i przekomicznie to wygląda - odpowiedział pokazując miejsce na swoim nosie próbując się dalej powstrzymywać od śmiechu. No cóż to, że kłamał to już swoją drogą. W dodatku wymówił to tak swobodnie, że nie dało się tego wyczuć. Widocznie nadawałby się na polityka? To nie byłaby głupia myśl. Taki z pewnością dużo zarabia, a i robić musi nie wiele. Tylko musiałby iść na prawo, a to nie kręciło go za bardzo. Najlepszą wizją chyba będzie zostanie wiecznym studentem. Będzie miał własny pokój i otworzy własną gorzelnię, najlepiej w pokoju by nie mieć daleko do pracy.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Czytelnia
Najpierw spojrzała na niego tak, jakby był niespełna rozumu. No bo chyba był, nie? Na pewno był. Normalni ludzie się tak nie zachowują. Normalni ludzie są jak Nora - uczą się, a nie bezsensownie tracą czas. Prawidłowość dzisiejszego świata jest jednak taka, że normalnych ludzi jest mało, bardzo mało, w związku z czym normalność staje się zdziwaczeniem, a zdziwaczenie - normalnością. Tym niemniej Vedranówna patrzyła na Finna tak, jak patrzyła, bo też chłopaczyna wykraczał poza ramy zachowań, jakie była prefekt przewidywała dla czytelni. Och, oczywiście, Krukon wprawdzie czytał... Ale z pewnością nie to, co trzeba!
To było najpierw, potem jednak jej spojrzenie nie tyle złagodniało, co stało się bardziej podejrzliwe. Tego typu teksty, jaki zafundował jej właśnie Hallsson niemal zawsze był żartem, ale... Jeśli rzeczywiście coś tam miała? Nie mogła sobie pozwolić na paradowanie po szkole z utytłanym nosem. Ku uciesze Finna więc nie tylko nie zbyła jego słów prychnięciem, ale zmarszczyła brwi i zaczęła trzeć nos zapamiętale, a kiedy przerwała na moment i spojrzała na Krukona ponownie, w jej oczach wciąż kryła się podejrzliwość, ale także - pytanie.
- Już? - mruknęła, zezując na swój zadarty nosek. - Czy jeszcze?
W niektórych kwestiach Nora naprawdę była naiwna jak dziecko. Sytuacja teraz była tego idealnym przykładem.
To było najpierw, potem jednak jej spojrzenie nie tyle złagodniało, co stało się bardziej podejrzliwe. Tego typu teksty, jaki zafundował jej właśnie Hallsson niemal zawsze był żartem, ale... Jeśli rzeczywiście coś tam miała? Nie mogła sobie pozwolić na paradowanie po szkole z utytłanym nosem. Ku uciesze Finna więc nie tylko nie zbyła jego słów prychnięciem, ale zmarszczyła brwi i zaczęła trzeć nos zapamiętale, a kiedy przerwała na moment i spojrzała na Krukona ponownie, w jej oczach wciąż kryła się podejrzliwość, ale także - pytanie.
- Już? - mruknęła, zezując na swój zadarty nosek. - Czy jeszcze?
W niektórych kwestiach Nora naprawdę była naiwna jak dziecko. Sytuacja teraz była tego idealnym przykładem.
Re: Czytelnia
Nie rozumiał o co chodziło tej dziewczynie, patrzyła się na niego w jakiś dziwny sposób. Przecież nic jej nie zrobił, a ta mimo to patrzyła się na niego niczym na ufoludka. Miała jakiś problem? Może czegoś nie rozumiała i patrzyła się na niego prosząc go o pomoc? Czort wie co siedziało tej dziewczynie w głowie.
Uśmiechnął się do siebie w myślach, kiedy to borsuczyca zaczęła trzeć swój nosek. Uwierzyła mu? Nie spodziewał się tego prawdę powiedziawszy. To albo był dobrym kłamcą, albo dziewczyna była naiwna. Osobiście chciał wierzyć w to pierwsze, nie mniej jednak był przygotowany na oba warianty.
Kiedy usłyszał pytanie przekręcił niego głowę na bok i wyciągnął się by dokładnej zobaczyć owe niby brudne miejsce. Znów pokazał na swoim nosie miejsce, ciut ciut wyżej niż poprzednio.
- Jeszcze tylko odrobinka i będzie lśnił - odpowiedział i uśmiechnął się ciepło i starając się powstrzymać od śmiechu widząc jak zezuje na czubek nosa, znów spojrzał w dół by nie patrzeć jak szoruje czysty nos. Wtedy by się naprawdę głośno zaśmiał, a tego właśnie starał się uniknąć. Nie wytrzymał jednak długo, włożył zakładkę między kartki i zamknął książkę. Było już po czytaniu, nie mógł się teraz skupić, a to wszystko wina tej zabawnej dziewczyny.
- Wyglądasz na nieźle spiętą tą całą nauką - wyszeptał, uśmiechając się lekko do dziewczyny znad przeciwka. W zasadzie to czemu nie mógł zostać przez chwilę, po raz pierwszy tą gadułą w bibliotece co przeszkadza innym? Dlaczego to zawsze on musiał być tą ofiarą. A skoro i tak nie może się skupić na czytaniu, to czemu by nie poznać nieco bliżej "tej dziewczyny z biblioteki"?
Uśmiechnął się do siebie w myślach, kiedy to borsuczyca zaczęła trzeć swój nosek. Uwierzyła mu? Nie spodziewał się tego prawdę powiedziawszy. To albo był dobrym kłamcą, albo dziewczyna była naiwna. Osobiście chciał wierzyć w to pierwsze, nie mniej jednak był przygotowany na oba warianty.
Kiedy usłyszał pytanie przekręcił niego głowę na bok i wyciągnął się by dokładnej zobaczyć owe niby brudne miejsce. Znów pokazał na swoim nosie miejsce, ciut ciut wyżej niż poprzednio.
- Jeszcze tylko odrobinka i będzie lśnił - odpowiedział i uśmiechnął się ciepło i starając się powstrzymać od śmiechu widząc jak zezuje na czubek nosa, znów spojrzał w dół by nie patrzeć jak szoruje czysty nos. Wtedy by się naprawdę głośno zaśmiał, a tego właśnie starał się uniknąć. Nie wytrzymał jednak długo, włożył zakładkę między kartki i zamknął książkę. Było już po czytaniu, nie mógł się teraz skupić, a to wszystko wina tej zabawnej dziewczyny.
- Wyglądasz na nieźle spiętą tą całą nauką - wyszeptał, uśmiechając się lekko do dziewczyny znad przeciwka. W zasadzie to czemu nie mógł zostać przez chwilę, po raz pierwszy tą gadułą w bibliotece co przeszkadza innym? Dlaczego to zawsze on musiał być tą ofiarą. A skoro i tak nie może się skupić na czytaniu, to czemu by nie poznać nieco bliżej "tej dziewczyny z biblioteki"?
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Czytelnia
Tarła więc swój czyściutki, zadarty nosek jeszcze przez kilka chwil, by ostatecznie dać za wygraną. Może się udało a może nie, mniejsza. Ostatecznie, choć o tym nie wiedziała, i tak przecież nie miała się czym przejmować. Jej twarzyczka była tak czysta, jak mogła być - bardziej nie będzie.
Tym niemniej z żartu Finna - żartu, który dla Nory żartem wcale nie był - była jednak korzyść. Panienka Vedran wreszcie się uśmiechnęła. Po swojemu, firmowo, najpierw nieznacznie, leniwie, by wreszcie parsknąć cichym śmiechem. Widziała spojrzenia spod oka posyłane jej przez siedzących nieopodal, oczywiście. Ucichła więc, kręcąc głową z rozbawieniem, tym niemniej poza cerbera znikła, pryskając jak dźgnięta palcem mydlana bańka. Bo przecież Puchnonka nie była taką wiedźmą. Fakt, łatwo było ją rozdrażnić, ale dziewczę z niej było towarzyskie i całkiem sympatyczne. Hallsson zaś trafił w dziesiątkę.
- No, trochę... - Westchnęła cicho, dając za wygraną i pozostawiając wypracowanie na później. Podręcznika wprawdzie nie zamknęła, bo przecież ktoś musiał stwarzać pozory zajętego, tym niemniej samopiszące pióro znieruchomiało nad kilkoma napisanymi zdaniami, by wreszcie spocząć na kartce, zakołysać się lekko i wreszcie zatrzymać się, nie mając już nic do roboty. Myśli Chorwatki ostatecznie oderwano od ziół i eliksirów.
- Nie znam cię za dobrze, Finn, ale chcesz trochę życiowej prawdy? - Podpierając skrzyżowane przedramiona na otwartym tomiszczu, przekrzywiła lekko głową. - Nigdy nie próbuj być od kogokolwiek lepszym. To uzależniające i tak jak każda inna używka prędko wpędza do grobu. - Uśmiechnęła się gorzko. Czyżby kryzys? Tak, chyba tak. Ewidentnie tak. Panna Nora była idealnym przykładem kogoś, kto w ów wyścig szczurów wpadł i nie mógł się wyrwać. Jej sytuacja była tym gorsza, że za cel postawiła sobie bycie lepszą od... własnej matki. Luciji I Idealnej. Luciji Niezwyciężonej. Cholernej strażniczki pokoju na świecie. I najwyraźniej dziś nadszedł ten dzień, by uświadomić sobie nierealność swych zamiarów.
- Ach, zresztą, nie słuchaj. - Machnęła lekko ręką i wzruszyła ramionami. - To takie niepotrzebne, wczesnowiosenne smęty.
Tym niemniej z żartu Finna - żartu, który dla Nory żartem wcale nie był - była jednak korzyść. Panienka Vedran wreszcie się uśmiechnęła. Po swojemu, firmowo, najpierw nieznacznie, leniwie, by wreszcie parsknąć cichym śmiechem. Widziała spojrzenia spod oka posyłane jej przez siedzących nieopodal, oczywiście. Ucichła więc, kręcąc głową z rozbawieniem, tym niemniej poza cerbera znikła, pryskając jak dźgnięta palcem mydlana bańka. Bo przecież Puchnonka nie była taką wiedźmą. Fakt, łatwo było ją rozdrażnić, ale dziewczę z niej było towarzyskie i całkiem sympatyczne. Hallsson zaś trafił w dziesiątkę.
- No, trochę... - Westchnęła cicho, dając za wygraną i pozostawiając wypracowanie na później. Podręcznika wprawdzie nie zamknęła, bo przecież ktoś musiał stwarzać pozory zajętego, tym niemniej samopiszące pióro znieruchomiało nad kilkoma napisanymi zdaniami, by wreszcie spocząć na kartce, zakołysać się lekko i wreszcie zatrzymać się, nie mając już nic do roboty. Myśli Chorwatki ostatecznie oderwano od ziół i eliksirów.
- Nie znam cię za dobrze, Finn, ale chcesz trochę życiowej prawdy? - Podpierając skrzyżowane przedramiona na otwartym tomiszczu, przekrzywiła lekko głową. - Nigdy nie próbuj być od kogokolwiek lepszym. To uzależniające i tak jak każda inna używka prędko wpędza do grobu. - Uśmiechnęła się gorzko. Czyżby kryzys? Tak, chyba tak. Ewidentnie tak. Panna Nora była idealnym przykładem kogoś, kto w ów wyścig szczurów wpadł i nie mógł się wyrwać. Jej sytuacja była tym gorsza, że za cel postawiła sobie bycie lepszą od... własnej matki. Luciji I Idealnej. Luciji Niezwyciężonej. Cholernej strażniczki pokoju na świecie. I najwyraźniej dziś nadszedł ten dzień, by uświadomić sobie nierealność swych zamiarów.
- Ach, zresztą, nie słuchaj. - Machnęła lekko ręką i wzruszyła ramionami. - To takie niepotrzebne, wczesnowiosenne smęty.
Re: Czytelnia
Przesunął książkę nieco w bok by nie rozpraszała go, skoro postanowił jej trochę poprzeszkadzać to chciał przynajmniej wykonać to zadanie w stu procentach, a nie tylko z przerwami na czytanie.
Na moment go zamurowało kiedy to zauważył jej wpierw drobny uśmiech, który przemienił się w śmiech? Patrzył z lekko otwartymi ustami nie mogąc w to uwierzyć. Jakoś uważał dziewczynę za drętwą, a tutaj proszę taka niespodzianka. Również się zaśmiał, zasłaniając dłonią usta. Jak później się okazało trafił w samo sedno, przez co kąciki ust uniosły się nieznacznie w triumfalnym uśmiechu. Normalnie zaproponowałby jakiś jeden z swoich ogłupiaczy mózgu, które chował w kapeluszu obecnie leżącym na stole. Jednak coś mu podpowiadało, że dziewczyna pomimo tego, że nie ma już odznaki to i tak jakieś tam moralne zasady posiada co do picia w szkole. A nie chciał zostać zakablowany, ani też słuchać kazań na temat picia. Bo kto mówił, że on by pił? W końcu szukał jakiejś odskoczni od alkoholu bo doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że jest alkoholikiem.
- Hmmm w zasadzie za to, że oderwałem cię od pracy to będę ci coś winny, pomoc przy napisaniu jej lub coś takiego - mruknął uśmiechając się nieco szerzej. Miał nadzieję jednak, że wymyśli coś innego niż pisanie nudnej pracy. Kiedy wypowiedziała jego imię nieco znów się zdziwił. Jak to było, że ludzie go skądś znali i wiedzieli jak ma przynajmniej na imię, a on nie wiedział prawie nic na temat tej drugiej osoby?
- No jeśli musisz - odpowiedział żartem przytakując jednocześnie głową. Wysłuchał tego co miała mu do powiedzenia z uwagą zastanawiając się chwilę nad tym co powiedziała.
- Na całe szczęście nie mam za kim gonić. No i chyba za łatwo mi wszystko wchodzi by musieć się katować godzinami kucia. No i też jestem za bardo lekkoduchem - odpowiedział przestając się uśmiechać bo widocznie dla dziewczyny to nie był temat z którego można sobie pożartować. Na późniejsze słowa nawet jakby nie zareagował bo wydawał się czymś zamyślony.
- Czasami dobrze jest się komuś wygadać. Ponoć to pomaga, a wygląda na to, że mam dużo czasu więc jak chcesz to służę pomocą - odparł po chwili uśmiechając się trochę speszony. Nie przywykł do tego, że ktoś się mu żali i to na trzeźwo. Bo do tego, że po alkoholu to już przywykł. Ba, wręcz to normalne zjawisko. I zastanawiało go to jak to jest rozmawiać na aż tak poważne tematy na trzeźwo. Z pewnością trudno.
Na moment go zamurowało kiedy to zauważył jej wpierw drobny uśmiech, który przemienił się w śmiech? Patrzył z lekko otwartymi ustami nie mogąc w to uwierzyć. Jakoś uważał dziewczynę za drętwą, a tutaj proszę taka niespodzianka. Również się zaśmiał, zasłaniając dłonią usta. Jak później się okazało trafił w samo sedno, przez co kąciki ust uniosły się nieznacznie w triumfalnym uśmiechu. Normalnie zaproponowałby jakiś jeden z swoich ogłupiaczy mózgu, które chował w kapeluszu obecnie leżącym na stole. Jednak coś mu podpowiadało, że dziewczyna pomimo tego, że nie ma już odznaki to i tak jakieś tam moralne zasady posiada co do picia w szkole. A nie chciał zostać zakablowany, ani też słuchać kazań na temat picia. Bo kto mówił, że on by pił? W końcu szukał jakiejś odskoczni od alkoholu bo doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że jest alkoholikiem.
- Hmmm w zasadzie za to, że oderwałem cię od pracy to będę ci coś winny, pomoc przy napisaniu jej lub coś takiego - mruknął uśmiechając się nieco szerzej. Miał nadzieję jednak, że wymyśli coś innego niż pisanie nudnej pracy. Kiedy wypowiedziała jego imię nieco znów się zdziwił. Jak to było, że ludzie go skądś znali i wiedzieli jak ma przynajmniej na imię, a on nie wiedział prawie nic na temat tej drugiej osoby?
- No jeśli musisz - odpowiedział żartem przytakując jednocześnie głową. Wysłuchał tego co miała mu do powiedzenia z uwagą zastanawiając się chwilę nad tym co powiedziała.
- Na całe szczęście nie mam za kim gonić. No i chyba za łatwo mi wszystko wchodzi by musieć się katować godzinami kucia. No i też jestem za bardo lekkoduchem - odpowiedział przestając się uśmiechać bo widocznie dla dziewczyny to nie był temat z którego można sobie pożartować. Na późniejsze słowa nawet jakby nie zareagował bo wydawał się czymś zamyślony.
- Czasami dobrze jest się komuś wygadać. Ponoć to pomaga, a wygląda na to, że mam dużo czasu więc jak chcesz to służę pomocą - odparł po chwili uśmiechając się trochę speszony. Nie przywykł do tego, że ktoś się mu żali i to na trzeźwo. Bo do tego, że po alkoholu to już przywykł. Ba, wręcz to normalne zjawisko. I zastanawiało go to jak to jest rozmawiać na aż tak poważne tematy na trzeźwo. Z pewnością trudno.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Czytelnia
Nora nigdy nie była dzieckiem szczególnie otwartym jeśli chodzi o dzielenie się swymi problemami. Była towarzyską i, zazwyczaj, szeroko uśmiechniętą, ale uzewnętrznianie się nie było w jej stylu. Jej problemy były dokładnie jej i nie uważała za stosowne się nimi chwalić - ani przed swymi przyjaciółmi, ani tym bardziej przed obcymi. Na Merlina, przecież nawet w rozmowach z Brunem wolała przemilczeć osobiste kwestie, zbywając temat nieudolnym żartem. Skoro zaś brakowało jej odwagi na to, by rozmawiać na poważne, wzniosłe, życiowe tematy z osobnikiem jej tak bliskim, jak był Marazow, to czy naprawdę miałaby być zdolną do podobnych dyskusji z kimś obcym?
Może jednak tak, może rzeczywiście byłaby w stanie coś z siebie wyrzucić, w jakiś sposób pomóc, tym razem sobie samej. Mówi się, że przed obcymi jest łatwiej. Że przed kimś, kto cię nie zna, łatwiej wyłożyć na stół wszystko, co cię dręczy. Bo jeśli ktoś jest obcy, niemal zupełnie ci obojętny, wtedy jego zdanie na twój temat nie jest ważne. Niczego nie ryzykujesz, niczego nie tracisz. Jeśli obcy cię osądzi, możesz po prostu nigdy więcej z nim nie rozmawiać. Jeśli osądzi cię ktoś ci bliski, możesz zafundować sobie bardzo bolesną stratę.
Na propozycję Finna nie parsknęła więc śmiechem, nie machnęła ręką, nie próbowała zmienić tematu. Milczała za to przez dłuższą chwilę i jakby nie wiedząc, co z sobą zrobić, zaczęła grzebać w torbie, poszukiwania przerywając dopiero wtedy, gdy w jej dłoni znalazł się miniaturowy, ożywiony wilk - prezent od taty. Z westchnieniem położyła go na blacie stołu, tym razem nie zamykając go w żadnym prowizorycznym, zmontowanym z długopisów czy książek wybiegu.
- Męczy mnie to - powiedziała wreszcie, swym spojrzeniem wychodząc naprzeciw spojrzeniu Dextera. W przeciwieństwie do większej części ludzkiego społeczeństwa, gdy zaczynała już rozmowę, gdy wreszcie się na to decydowała, zbierała się też na odwagę, by nie unikać kontaktu wzrokowego. Uważne, zwierzęco czujne, ale w gruncie rzeczy spokojne spojrzenie oczu Chorwatki nie błądziło po suficie, nie zawieszało się na nagle niezwykle fascynujących drobinkach kurzu pokrywających grzbiety ksiąg. Było tu, na wyciągnięcie ręki, gotowe do podchwycenia. - Męczy mnie to, że mam takie, a nie inne nazwisko i to, że z własnej woli, przez nikogo nie zmuszona, postanowiłam wziąć na siebie jego ciężar. - Wzruszyła lekko ramionami. - To nazwisko mojego ojca, ale tu, wśród nas, czarodziejów, wagi nadaje mu imię mojej matki. To, kim jest, jaką jest...
Westchnęła cicho, palcami rozmasowując skronie. Nigdy nie cierpiała na migreny, ale nadmiar nauki nikomu nie służył - zwłaszcza, gdy nie równoważyło się go odpowiednią ilością czasu spędzonego na świeżym powietrzu. A panna Vedran, zdaje się, o podobnej równowadze coraz częściej zapominała.
- Nikt nie wie jak to jest być wychowywaną przez Luciję Vedran. - Skrzywiła się. W tej chwili chyba nie miało znaczenia, czy Finn w ogóle słucha. Równie dobrze mógłby być zupełnie nieobecny duchem. - Jest synonimem odwagi, odpowiedzialności, rozsądku... Ideałem bez skazy - prychnęła cicho. - Nikt nie wie, jak to jest nie znać własnej matki. Nie wiedzieć, co lubi i widzieć w jej oczach, że tak naprawdę wcale cię nie chce, nie potrzebuje, nie kocha.
Może jednak tak, może rzeczywiście byłaby w stanie coś z siebie wyrzucić, w jakiś sposób pomóc, tym razem sobie samej. Mówi się, że przed obcymi jest łatwiej. Że przed kimś, kto cię nie zna, łatwiej wyłożyć na stół wszystko, co cię dręczy. Bo jeśli ktoś jest obcy, niemal zupełnie ci obojętny, wtedy jego zdanie na twój temat nie jest ważne. Niczego nie ryzykujesz, niczego nie tracisz. Jeśli obcy cię osądzi, możesz po prostu nigdy więcej z nim nie rozmawiać. Jeśli osądzi cię ktoś ci bliski, możesz zafundować sobie bardzo bolesną stratę.
Na propozycję Finna nie parsknęła więc śmiechem, nie machnęła ręką, nie próbowała zmienić tematu. Milczała za to przez dłuższą chwilę i jakby nie wiedząc, co z sobą zrobić, zaczęła grzebać w torbie, poszukiwania przerywając dopiero wtedy, gdy w jej dłoni znalazł się miniaturowy, ożywiony wilk - prezent od taty. Z westchnieniem położyła go na blacie stołu, tym razem nie zamykając go w żadnym prowizorycznym, zmontowanym z długopisów czy książek wybiegu.
- Męczy mnie to - powiedziała wreszcie, swym spojrzeniem wychodząc naprzeciw spojrzeniu Dextera. W przeciwieństwie do większej części ludzkiego społeczeństwa, gdy zaczynała już rozmowę, gdy wreszcie się na to decydowała, zbierała się też na odwagę, by nie unikać kontaktu wzrokowego. Uważne, zwierzęco czujne, ale w gruncie rzeczy spokojne spojrzenie oczu Chorwatki nie błądziło po suficie, nie zawieszało się na nagle niezwykle fascynujących drobinkach kurzu pokrywających grzbiety ksiąg. Było tu, na wyciągnięcie ręki, gotowe do podchwycenia. - Męczy mnie to, że mam takie, a nie inne nazwisko i to, że z własnej woli, przez nikogo nie zmuszona, postanowiłam wziąć na siebie jego ciężar. - Wzruszyła lekko ramionami. - To nazwisko mojego ojca, ale tu, wśród nas, czarodziejów, wagi nadaje mu imię mojej matki. To, kim jest, jaką jest...
Westchnęła cicho, palcami rozmasowując skronie. Nigdy nie cierpiała na migreny, ale nadmiar nauki nikomu nie służył - zwłaszcza, gdy nie równoważyło się go odpowiednią ilością czasu spędzonego na świeżym powietrzu. A panna Vedran, zdaje się, o podobnej równowadze coraz częściej zapominała.
- Nikt nie wie jak to jest być wychowywaną przez Luciję Vedran. - Skrzywiła się. W tej chwili chyba nie miało znaczenia, czy Finn w ogóle słucha. Równie dobrze mógłby być zupełnie nieobecny duchem. - Jest synonimem odwagi, odpowiedzialności, rozsądku... Ideałem bez skazy - prychnęła cicho. - Nikt nie wie, jak to jest nie znać własnej matki. Nie wiedzieć, co lubi i widzieć w jej oczach, że tak naprawdę wcale cię nie chce, nie potrzebuje, nie kocha.
Re: Czytelnia
Zdecydowanie trudno mu się rozmawiało na takie tematy na trzeźwo. Zdecydowanie trudniej się tego słuchało, bardziej docierał ten cały tekst do mózgu chłopaka, powodując, że bardziej odczuwał ten "ból" drugiej osoby, a nie jak podczas picia. Jednym uchem wchodząc, a drugim wychodząc. Nie można było też rzucić jakąś bezsensowną radą, bądź płaskim żartem. Bo nawet opowiadającej osobie nie wyda się to śmieszne, a co dopiero drugiej osobie.
Zdecydowanie trudniej się o takich sprawach rozmawiało, zdecydowanie...
Nie śmiał jednakże jej przeszkadzać kiedy mówiła, nawet jeśli robiła dłuższe przerwy. Widoczne było bowiem to, że jeszcze nie skończyła się żalić i musi jeszcze słuchać, poczekać jeszcze moment. W jakiś tajemniczy sposób będzie wiedział kiedy się włączyć znów do rozmowy. W dodatku jeśli czekał aż wspomni swoje nazwisko. Bo nawet go nie znał, nie wiedział jak się nazywa, a nie wypadało ją jeszcze dobijać określeniem Byłej panią prefekt i to w dodatku nie naczelnej. Na całe szczęście na samym końcu padło nazwisko.
- Nie jest ideałem. Skoro własna córka musi walczyć o jej akceptację. Wręcz dodam, że nigdy go nie osiągnie jeśli taka będzie. Ideałów nie ma, nie istnieją. Nie można być idealnym dla wszystkich i w wszystkim. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy w jakiejś dziedzinie. Ty na przykład jeśli nie zawodowo to będziesz mogła być lepszą matką. Będziesz nią znając największą wadę swojej własnej matki. I jestem pewny, że nie tylko w tym możesz być od niej lepsza - odpowiedział i nawet się nie uśmiechnął, za bardzo zmęczyła go ta odpowiedź. Szukanie odpowiednich wyrazów by były silne, a zarazem nie obraziły dziewczynę. W końcu pokazał jej rodzica w nie najlepszym świetle. No cóż, mówi się trudno i zobaczymy jak na to zareaguje.
Sorki za trochę krótki tekst ale pisany na fonie
Zdecydowanie trudniej się o takich sprawach rozmawiało, zdecydowanie...
Nie śmiał jednakże jej przeszkadzać kiedy mówiła, nawet jeśli robiła dłuższe przerwy. Widoczne było bowiem to, że jeszcze nie skończyła się żalić i musi jeszcze słuchać, poczekać jeszcze moment. W jakiś tajemniczy sposób będzie wiedział kiedy się włączyć znów do rozmowy. W dodatku jeśli czekał aż wspomni swoje nazwisko. Bo nawet go nie znał, nie wiedział jak się nazywa, a nie wypadało ją jeszcze dobijać określeniem Byłej panią prefekt i to w dodatku nie naczelnej. Na całe szczęście na samym końcu padło nazwisko.
- Nie jest ideałem. Skoro własna córka musi walczyć o jej akceptację. Wręcz dodam, że nigdy go nie osiągnie jeśli taka będzie. Ideałów nie ma, nie istnieją. Nie można być idealnym dla wszystkich i w wszystkim. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy w jakiejś dziedzinie. Ty na przykład jeśli nie zawodowo to będziesz mogła być lepszą matką. Będziesz nią znając największą wadę swojej własnej matki. I jestem pewny, że nie tylko w tym możesz być od niej lepsza - odpowiedział i nawet się nie uśmiechnął, za bardzo zmęczyła go ta odpowiedź. Szukanie odpowiednich wyrazów by były silne, a zarazem nie obraziły dziewczynę. W końcu pokazał jej rodzica w nie najlepszym świetle. No cóż, mówi się trudno i zobaczymy jak na to zareaguje.
Sorki za trochę krótki tekst ale pisany na fonie
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Czytelnia
Nora zaś zareagowała stosunkowo nieźle. Gdy chłopak mówił, automatycznie kiwała głową i choć początkowo można było odnieść wrażenie, że robi to zupełnie nieświadomie, a słowa wpadają jej jednym uchem tylko po to, by wypaść drugim to potem, gdy Krukon skończył, a Chorwatka uniosła głowę by spojrzeć mu w oczy, widać było, że wszystko do niej dotarło. Nie przeoczyła ani słowa i choć nie bardzo wiedziała, jak je skomentować, to nie znaczyło to od razu, że ich nie docenia.
Nie zaczęła skakać z radości, że ktoś ją zrozumiał, nie wycałowała też Krukona w podziękowaniu za poświęconą jej chwilę, ale uśmiechnęła się blado i na ten moment uśmiech ów znaczył z pewnością więcej, niż cokolwiek innego, co mogłaby chłopakowi zaoferować.
- Dzięki, Finn. - Gdy z jej ust padła wreszcie jakaś słyszalna odezwa, była tak cicha, że łatwo było ją przeoczyć. - To głupie, że przy tych całych swoich wynikach, przy całym tym poważaniu kadry nauczycielskiej, przy byciu otoczoną przyjaciółmi... - Gorzki uśmiech na twarzy Vedran świadczył, że to nie były przechwałki zadufanej w sobie księżniczki. W tym momencie Chorwatka najwyraźniej wcale nie czerpała radości z tego, co miała. - Że przy tym wszystkim wciąż potrzebuję upewniać się, że nie jestem z góry skazana na porażkę. No, ale potrzebuję i zdaje się, że w najbliższym czasie nic się w tej kwestii nie zmieni. - Wzruszyła lekko ramionami, znów posyłając chłopakowi blady uśmiech. Gdy wreszcie w stała, w jej słowa wkradło się nieszczere rozbawienie. - Jeszcze głupsze jest to, że teraz zamiast przeskoczyć na jakiś bardziej sympatyczny temat, po prostu sobie idę. Uciekam z podwiniętym ogonem. - Westchnęła cicho. - Ale tak, właśnie to zamierzam zrobić. Tym niemniej dzięki. Trochę mi to... Trochę mi to pomogło.
Przygryzając lekko wargę wreszcie westchnęła cicho, roześmiała się cicho, bez krzty faktycznego rozbawienia, po czym zebrała swoje rzeczy, miniaturowego wilka spakowała do kieszeni i opuściła czytelnię, przedtem żegnając się jeszcze przykładnie:
- Bywaj, Finn. Szczerze wierzę, że nasze kolejne spotkanie będzie mniej melancholijne.
Nie zaczęła skakać z radości, że ktoś ją zrozumiał, nie wycałowała też Krukona w podziękowaniu za poświęconą jej chwilę, ale uśmiechnęła się blado i na ten moment uśmiech ów znaczył z pewnością więcej, niż cokolwiek innego, co mogłaby chłopakowi zaoferować.
- Dzięki, Finn. - Gdy z jej ust padła wreszcie jakaś słyszalna odezwa, była tak cicha, że łatwo było ją przeoczyć. - To głupie, że przy tych całych swoich wynikach, przy całym tym poważaniu kadry nauczycielskiej, przy byciu otoczoną przyjaciółmi... - Gorzki uśmiech na twarzy Vedran świadczył, że to nie były przechwałki zadufanej w sobie księżniczki. W tym momencie Chorwatka najwyraźniej wcale nie czerpała radości z tego, co miała. - Że przy tym wszystkim wciąż potrzebuję upewniać się, że nie jestem z góry skazana na porażkę. No, ale potrzebuję i zdaje się, że w najbliższym czasie nic się w tej kwestii nie zmieni. - Wzruszyła lekko ramionami, znów posyłając chłopakowi blady uśmiech. Gdy wreszcie w stała, w jej słowa wkradło się nieszczere rozbawienie. - Jeszcze głupsze jest to, że teraz zamiast przeskoczyć na jakiś bardziej sympatyczny temat, po prostu sobie idę. Uciekam z podwiniętym ogonem. - Westchnęła cicho. - Ale tak, właśnie to zamierzam zrobić. Tym niemniej dzięki. Trochę mi to... Trochę mi to pomogło.
Przygryzając lekko wargę wreszcie westchnęła cicho, roześmiała się cicho, bez krzty faktycznego rozbawienia, po czym zebrała swoje rzeczy, miniaturowego wilka spakowała do kieszeni i opuściła czytelnię, przedtem żegnając się jeszcze przykładnie:
- Bywaj, Finn. Szczerze wierzę, że nasze kolejne spotkanie będzie mniej melancholijne.
Re: Czytelnia
Bez przesady, żeby było to niesamowite wydarzenie, ale faktycznie, obecność Reynoldsa w biblitotece była dość rzadka, a już przynajmniej niecodzienna pomimo tego, że chłopak był stuprocentowym Krukonem. Będąc jednak w końcu, na stałe w zamku, porzuciwszy to pożal się boże tułanie od Hogsmeade, po Londyn, przez Hogwart przez całą przerwę świąteczną, Cory w końcu miał dość czasu (niezajętego zastanawianiem się, gdzie by się tu przespać dzisiaj w nocy), żeby przemyśleć kilka spraw. Wcześniej, w cyckowym pokoju, korzystając z nieobecności Quinn (bardzo będącej mu na rękę), posufrował po internecie, ale za każdym razem wpisując słowo „wampir” wyświetlał mu się raczej Edward ze Zmierzchu, niż cokolwiek innego, toteż poirytowany postanowił sięgnąć do bardziej radykalnych środków. Mianowicie biblioteki. SZKOLNEJ, biblioteki.
Z początku wyglądał na trochę zagubionego, nawet nieco bogobojnie zdjął czapkę z głowy, klucząc między regałami i starając się bez pytania o pomoc odgadnąć ich szyfr i szybko dorwać się do jakichkolwiek lektur, mających większy sens. Bo jeśli jeszcze raz miałby przeczytać o sparkleniu się w słońcu, prawdopodobnie zamrzyłby tu i teraz w świetle tęczy, otoczony jednorożcami i ich krwiożerczymi rogami. Ale nie, tak jak się spodziewał, magiczna biblioteka była dużo lepsza od internetów i gdy zakopany w księgach – tak, Cory przy stoliku otoczony wiekowymi tomiskami, które traktował nawet z pewnym interesowaniem – szukał sensu swojej ostatniej przygody z blondynką aż zatracił się w czasie, nie zwracając uwagi na nikogo i na nic.
Z początku wyglądał na trochę zagubionego, nawet nieco bogobojnie zdjął czapkę z głowy, klucząc między regałami i starając się bez pytania o pomoc odgadnąć ich szyfr i szybko dorwać się do jakichkolwiek lektur, mających większy sens. Bo jeśli jeszcze raz miałby przeczytać o sparkleniu się w słońcu, prawdopodobnie zamrzyłby tu i teraz w świetle tęczy, otoczony jednorożcami i ich krwiożerczymi rogami. Ale nie, tak jak się spodziewał, magiczna biblioteka była dużo lepsza od internetów i gdy zakopany w księgach – tak, Cory przy stoliku otoczony wiekowymi tomiskami, które traktował nawet z pewnym interesowaniem – szukał sensu swojej ostatniej przygody z blondynką aż zatracił się w czasie, nie zwracając uwagi na nikogo i na nic.
Re: Czytelnia
Krukonka ubrana w kolorową sukienkę zawitała do czytelni.Zawiązała sobie pasek, podkreślający talię. Zachowując się bardzo cicho .Arletta przechadzała się między regałami w poszukiwaniu odpowiedniej książki, z czasem czynność coraz bardziej ją nużyła.Jednak postanowiła, że dopóki nie znajdzie książki nie przestanie szukać.
Sięgnęła dwie dość opasłe książki, których potrzebowała i skierowała się w stronę stolika.
Po drodze jednak jej uwagę przykuł opasły wolumin z działu smoków. oraz wampiry Wyciągnęła go przejrzała i poszła do czytelni.
Usiadła wygodnie przy stoliku i sięgnęła po jedną z książek o wampirach wilkolakach i innych dziedzinach genetyki.
Przeczytała trzy akapity, ale jej myśli wciąż wracały do woluminu.
Wzięła książkę o smokach dla zabicia czasu, usiadła koło kolegi i zaczęła przeglądać strony, szukając coś ciekawego.
Jak zwykle zrobisz wszystko w ostatniej chwili, pomyślała odkładając jedną książkę i biorąc do ręki drugą. Otworzyła ją i zaczęła czytać
Sięgnęła dwie dość opasłe książki, których potrzebowała i skierowała się w stronę stolika.
Po drodze jednak jej uwagę przykuł opasły wolumin z działu smoków. oraz wampiry Wyciągnęła go przejrzała i poszła do czytelni.
Usiadła wygodnie przy stoliku i sięgnęła po jedną z książek o wampirach wilkolakach i innych dziedzinach genetyki.
Przeczytała trzy akapity, ale jej myśli wciąż wracały do woluminu.
Wzięła książkę o smokach dla zabicia czasu, usiadła koło kolegi i zaczęła przeglądać strony, szukając coś ciekawego.
Jak zwykle zrobisz wszystko w ostatniej chwili, pomyślała odkładając jedną książkę i biorąc do ręki drugą. Otworzyła ją i zaczęła czytać
Re: Czytelnia
Kolejny nudny dzień zajęć. Czas by w końcu panna de la Vega zaszła do szkolnej biblioteki aby się trochę poduczyć. Koniec roku szkolnego nadchodzi, a to oznacza, że jeśli chce miło spędzić wakacje musi zadowolić wymagających rodziców. Będzie to nie lada wyzwanie. Im wiecznie coś nie pasuje. Ich ulubionymi słowami wypowiadanymi do Elsy stały się: „Stać Cię na więcej”
Wędrując spokojnym krokiem pomiędzy regałami szukała czegoś co przykuje jej uwagę. Kiedy już znalazła takową książkę powędrowała z nią do czytelni. Jej oczom ukazał się dość rzadki widok. Jej kolega z domu i oczywiście z klasy – Cory Reynolds – siedział zawalony licznymi tomami starych książek. Był najwyraźniej pochłonięty lekturą. Zaraz obok siedziała Arletta, która również coś czytała. Elsa postanowiła się do nich przysiąść. Podeszła więc do stolika przy którym siedziała dwójka Krukonów.
- Cześć Wam – powiedziała z uśmiechem na mordce. - Miło jest zobaczyć uczniów z domu słynącego z mądrości przy książkach – być może nie usłyszeli bo oboje wyglądali na poważnie wciągniętych. Dopiero po tym krótkim monologu usiadła. Otworzyła książkę, którą ze sobą przyniosła na pierwszej stronie i zaczęła czytać.
Wędrując spokojnym krokiem pomiędzy regałami szukała czegoś co przykuje jej uwagę. Kiedy już znalazła takową książkę powędrowała z nią do czytelni. Jej oczom ukazał się dość rzadki widok. Jej kolega z domu i oczywiście z klasy – Cory Reynolds – siedział zawalony licznymi tomami starych książek. Był najwyraźniej pochłonięty lekturą. Zaraz obok siedziała Arletta, która również coś czytała. Elsa postanowiła się do nich przysiąść. Podeszła więc do stolika przy którym siedziała dwójka Krukonów.
- Cześć Wam – powiedziała z uśmiechem na mordce. - Miło jest zobaczyć uczniów z domu słynącego z mądrości przy książkach – być może nie usłyszeli bo oboje wyglądali na poważnie wciągniętych. Dopiero po tym krótkim monologu usiadła. Otworzyła książkę, którą ze sobą przyniosła na pierwszej stronie i zaczęła czytać.
Re: Czytelnia
No dobrze, był w pewnym sensie wkręcony, do tego stopnia, by przechodzący ludzie go nie interesowali. Ale jak już ktoś dosiadł się do niego, nie potrafił skupić uwagi, by nie zerknąć raz, dwa czy pięć na osobę, która pozwoliła sobie zająć jego przestrzeń osobistą. Stąd też niesamowite zdziwienie na widok Arletty, którą znał... Ciężko mu było sobie przypomnieć skąd, ale był pewny, że zamienili z dwa zdania na jakiś niezbyt porywający temat. Po kujońsku zainteresował się też jej lekturą, która zaskoczyła go do tego stopnia, że aż wyjął mu ją z rąk (dość niedelikatnie, wystarczyło mu słowo wampiry, by „cudza własność” była tylko pustymi, mało interesującymi słowami).
- O. – skomentował tylko całą sytuację, siadając wygodniej w fotelu i kartkując księgę. Jedyną rzeczą, w której internet bił to miejsce na głowę, był fakt, że wszystkie informacje, których potrzebował, były w strzępach. Jakby nie mogli napisać wprost „a teraz porozwodzimy się przez 200 stron i wampirach”, coby Kory poznał ich historię, charakterystykę, aż po fizjologię – ukryta para palców czy uszu, trzeci sutek bądź cztery penisy to były rzeczy, o których mimo wszystko warto było wiedzieć.
Tym czasem przysiadła się druga osoba, a Cory niemalże zachłysnął się z wrażenia. Był otoczony tym rodzajem Krukonów, którzy naprawdę spędzali czas w bibliotece. Pewnie dlatego kojarzył blondynkę (platynkę?), ale po raz kolejny, nie mógł sobie przypomnieć bardziej porywających interakcji. Generalnie ostatnimi czasy przedstawiciela tej rasy spotkał tylko w osobie Shay Hasting, ale ona chyba sama nie wiedziała do końca kim jest, pokazując się poza biblioteką i do tego na boisku do Quidditcha. To nic, to nic. Zachowa zimną krew.
- Cześć El – powiedział, a raczej wyrwała się dość społeczna, ostatnio dynamicznie się rozwijająca, strona jego osobowości. – Miło, nie? Wszyscy siedzimy sobie i czytamy – stresik, stresik i szept, bo bibliotekarka krążyła jak sęp wśród regałów, najwidoczniej też oznaczywszy Cory’ego na radarze jako osobę obcą. A z drugiej strony może za bardzo się alienował i wymyślał?
- O. – skomentował tylko całą sytuację, siadając wygodniej w fotelu i kartkując księgę. Jedyną rzeczą, w której internet bił to miejsce na głowę, był fakt, że wszystkie informacje, których potrzebował, były w strzępach. Jakby nie mogli napisać wprost „a teraz porozwodzimy się przez 200 stron i wampirach”, coby Kory poznał ich historię, charakterystykę, aż po fizjologię – ukryta para palców czy uszu, trzeci sutek bądź cztery penisy to były rzeczy, o których mimo wszystko warto było wiedzieć.
Tym czasem przysiadła się druga osoba, a Cory niemalże zachłysnął się z wrażenia. Był otoczony tym rodzajem Krukonów, którzy naprawdę spędzali czas w bibliotece. Pewnie dlatego kojarzył blondynkę (platynkę?), ale po raz kolejny, nie mógł sobie przypomnieć bardziej porywających interakcji. Generalnie ostatnimi czasy przedstawiciela tej rasy spotkał tylko w osobie Shay Hasting, ale ona chyba sama nie wiedziała do końca kim jest, pokazując się poza biblioteką i do tego na boisku do Quidditcha. To nic, to nic. Zachowa zimną krew.
- Cześć El – powiedział, a raczej wyrwała się dość społeczna, ostatnio dynamicznie się rozwijająca, strona jego osobowości. – Miło, nie? Wszyscy siedzimy sobie i czytamy – stresik, stresik i szept, bo bibliotekarka krążyła jak sęp wśród regałów, najwidoczniej też oznaczywszy Cory’ego na radarze jako osobę obcą. A z drugiej strony może za bardzo się alienował i wymyślał?
Re: Czytelnia
Popatrzyła na Kolegę i koleżankę z domu,
Hej Elsa - powiedziała dość nieprzytomnie, zawsze gdy czytała książki świat dla niej przestawał istnieć,odrywając się od książki, gdy naprzeciwko niej usiadła koleżanka.
Znalazłam jakieś ciekawe wzmianki na temat wampirów i ich zdolności umiejętności i tym podobne.
Nie odrywała wzroku od książki dopóki nie usłyszał słowa "wampir" - natychmiast odwróciła się w stronę Kory i popatrzyła na niego i Else.
Szybko sobie przypomniała, że chłopak chyba też czegoś szuka i to chyba przez długi czas, bo wyglądał na zmęczonego.
Uśmiechnęła się nikle- Czego szukasz? Wróciła do czytania lektury.
Hej Elsa - powiedziała dość nieprzytomnie, zawsze gdy czytała książki świat dla niej przestawał istnieć,odrywając się od książki, gdy naprzeciwko niej usiadła koleżanka.
Znalazłam jakieś ciekawe wzmianki na temat wampirów i ich zdolności umiejętności i tym podobne.
Nie odrywała wzroku od książki dopóki nie usłyszał słowa "wampir" - natychmiast odwróciła się w stronę Kory i popatrzyła na niego i Else.
Szybko sobie przypomniała, że chłopak chyba też czegoś szuka i to chyba przez długi czas, bo wyglądał na zmęczonego.
Uśmiechnęła się nikle- Czego szukasz? Wróciła do czytania lektury.
Ostatnio zmieniony przez Arletta Goretti dnia Wto 06 Maj 2014, 23:44, w całości zmieniany 2 razy
Re: Czytelnia
Najwyraźniej pojawienie się dziewczyny wyrwało tę dwójkę z świata literatury. To nic, powrót do rzeczywistości im nie zaszkodzi.
Spojrzała na nich znad lekko podniszczonych stronic.
- Spokojnie, bez obaw. Nie musimy szeptać. Jeśli nawet bibliotekarka nas usłyszy to pewnie dostaniemy tylko lekki ochrzan – spojrzała na regały by zobaczyć, czy ktoś w nich celuje wzrokiem zabójcy. Nikogo takiego jednak nie było widać.
- Czyżby było coś zadane na temat wampirów, że tak intensywnie zagłębiacie się w ten temat? - zapytała z zaciekawieniem. Czyżby coś przegapiła na zajęciach? Bardzo możliwe bo ostatnimi czasy bywała na lekcjach tylko ciałem. Jej myśli krążyły wokół ciepłych plaż Hiszpanii. No, nic. Jeśli było coś zadane to pewnie zaraz się tego dowie. Jako jedyna z całej trójki czytała coś w ogóle niezwiązanego z tymi krwiopijcami. Nie miała nigdy z żadnym styczności i niech tak zostanie. Liczyła na to z całego serca. Może i są piękne oraz niezwykłe, ale też przerażające.
- Może jakoś pomogę? Czego dokładnie szukacie? - zamknęła książkę, odłożyła ją na stolik i ułożyła na niej ręce tworząc z nich piramidkę. To był jej taki sposób na parodiowanie bibliotekarki, która kręciła się w te i nazad. Oj, za dużo pytań. Ale Elsa już taka jest i tyle. Jeśli chodzi o naukę to musi być na bieżąco. Do bycia poważnym i stereotypowym kujonem brakowało jej tylko okularów.
Spojrzała na nich znad lekko podniszczonych stronic.
- Spokojnie, bez obaw. Nie musimy szeptać. Jeśli nawet bibliotekarka nas usłyszy to pewnie dostaniemy tylko lekki ochrzan – spojrzała na regały by zobaczyć, czy ktoś w nich celuje wzrokiem zabójcy. Nikogo takiego jednak nie było widać.
- Czyżby było coś zadane na temat wampirów, że tak intensywnie zagłębiacie się w ten temat? - zapytała z zaciekawieniem. Czyżby coś przegapiła na zajęciach? Bardzo możliwe bo ostatnimi czasy bywała na lekcjach tylko ciałem. Jej myśli krążyły wokół ciepłych plaż Hiszpanii. No, nic. Jeśli było coś zadane to pewnie zaraz się tego dowie. Jako jedyna z całej trójki czytała coś w ogóle niezwiązanego z tymi krwiopijcami. Nie miała nigdy z żadnym styczności i niech tak zostanie. Liczyła na to z całego serca. Może i są piękne oraz niezwykłe, ale też przerażające.
- Może jakoś pomogę? Czego dokładnie szukacie? - zamknęła książkę, odłożyła ją na stolik i ułożyła na niej ręce tworząc z nich piramidkę. To był jej taki sposób na parodiowanie bibliotekarki, która kręciła się w te i nazad. Oj, za dużo pytań. Ale Elsa już taka jest i tyle. Jeśli chodzi o naukę to musi być na bieżąco. Do bycia poważnym i stereotypowym kujonem brakowało jej tylko okularów.
Re: Czytelnia
Był wdzięczny Arlecie, że wypowiedziała pełne imię drugiej Krukonki. Takim cudem miał już jedno z głowy i sytuacja była dla niego o wiele mniej krępująca, zważywszy na to, że one zdawały się doskonale go rozpoznawać, a już na pewno po imieniu i nazwisku. To nic, nie było osoby lepszej w „play it cool” w tej szkole niż Cory. W prawie wszystkich przypadkach.
Nie dostał nawet krzywego spojrzenia, gdy zabrał książkę niepokoleżeńsku koleżance, co umocniło go w nijakiej bezkarności osoby nie bywającej tu zbyt często. Był gościem i mógł robić cokolwiek mu się podobało.
- Wy dostaniecie opieprz, a ja bilet w jedną stronę z tego miejsca bez możliwości powrotu – stwierdził małooptymistycznie, nadal szeptem, nie chcąc podsuwać ewentualnym podsłuchiwaczom żadnych pomysłów. Nie byłaby to dla niego jednak zbytnia kara do momentu, w którym internet znowu by go zawiódł. Miał w takim razie nadzieję, że nigdy. Oferta pomocy Elsy bardzo poprawiła mu jednak humor. Odłożył książkę z nijaką ulgą – podobało mu się, ale bez przesady, skoro ktoś inny mógłby to zrobić za niego.
- Rozważam studiowanie magicznych stworzeń i właśnie zorientowałem się, że moja wiedza o wampirach leży. Także jeśli masz jakieś ciekawostki czy ważne informacje, które ciężko znaleźć, będę zobowiązany – oświadczył z rozbrajającym uśmiechem osoby zmęczonej wertowaniem książki, nadal ciekawej jej treści i zainteresowanej rozmową, jak gdyby było to najlepsze połączenie na świecie. Co w tym momencie było najszczerszą prawdą.
Nie dostał nawet krzywego spojrzenia, gdy zabrał książkę niepokoleżeńsku koleżance, co umocniło go w nijakiej bezkarności osoby nie bywającej tu zbyt często. Był gościem i mógł robić cokolwiek mu się podobało.
- Wy dostaniecie opieprz, a ja bilet w jedną stronę z tego miejsca bez możliwości powrotu – stwierdził małooptymistycznie, nadal szeptem, nie chcąc podsuwać ewentualnym podsłuchiwaczom żadnych pomysłów. Nie byłaby to dla niego jednak zbytnia kara do momentu, w którym internet znowu by go zawiódł. Miał w takim razie nadzieję, że nigdy. Oferta pomocy Elsy bardzo poprawiła mu jednak humor. Odłożył książkę z nijaką ulgą – podobało mu się, ale bez przesady, skoro ktoś inny mógłby to zrobić za niego.
- Rozważam studiowanie magicznych stworzeń i właśnie zorientowałem się, że moja wiedza o wampirach leży. Także jeśli masz jakieś ciekawostki czy ważne informacje, które ciężko znaleźć, będę zobowiązany – oświadczył z rozbrajającym uśmiechem osoby zmęczonej wertowaniem książki, nadal ciekawej jej treści i zainteresowanej rozmową, jak gdyby było to najlepsze połączenie na świecie. Co w tym momencie było najszczerszą prawdą.
Re: Czytelnia
Szukam czego kol wiek o wampirach lub ich umiejętności zdolności dosłownie wszystko.Niby za co opieprz ze co nie taki książki?
Każda pomoc się zawsze przyda w byle czym nawet w szukaniu magicznych stworzeń i wiedzy o wampirach.
-Jakiejś informacji o wampirach Usłyszałam o nich kiedyś jak byłam mała i mnie to zainteresowało-odpowiedziała im-A ty?-spojrzała na Kory i zrobiła wielkie oczy.Gdy ten zabrał książkę sprzed nosa.
- A zwiedzam sobie szkołę, latając po niej jak szalona. wampiry...- zamyśliła się na chwile, wodząc opuszkami palców po książkach- Coś o tym słyszałam... A nie powinno być to w Dziale Ksiąg Zakazanych?
Możemy wybierać się w nocy jak nikogo nie będzie co wy na to- zapytała póki bibliotekarka krąży po sali nie mamy jak.
Każda pomoc się zawsze przyda w byle czym nawet w szukaniu magicznych stworzeń i wiedzy o wampirach.
-Jakiejś informacji o wampirach Usłyszałam o nich kiedyś jak byłam mała i mnie to zainteresowało-odpowiedziała im-A ty?-spojrzała na Kory i zrobiła wielkie oczy.Gdy ten zabrał książkę sprzed nosa.
- A zwiedzam sobie szkołę, latając po niej jak szalona. wampiry...- zamyśliła się na chwile, wodząc opuszkami palców po książkach- Coś o tym słyszałam... A nie powinno być to w Dziale Ksiąg Zakazanych?
Możemy wybierać się w nocy jak nikogo nie będzie co wy na to- zapytała póki bibliotekarka krąży po sali nie mamy jak.
Strona 5 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro IV :: Biblioteka
Strona 5 z 8
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach