Huśtawka na drzewie
+20
James Scott
Charles Wilson
Serena Valerious
Christine Greengrass
Sanne van Rijn
Marcel Volante
Antonija Vedran
Maddox Overton
Dalila Mauric
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
Blaise Harvin
Mistrz Gry
Suzanne Castellani
Rika Shaft
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
Brennus Lancaster
24 posters
Strona 3 z 8
Strona 3 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Huśtawka na drzewie
First topic message reminder :
Ulubione miejsce samotników, oddalone od zamku o sto metrów. Znajduje się po przeciwnej stronie zamku niż zatłoczone błonia.
Ulubione miejsce samotników, oddalone od zamku o sto metrów. Znajduje się po przeciwnej stronie zamku niż zatłoczone błonia.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Huśtawka na drzewie
W pewnym momencie zaczęła się śmiać. Tylko nie wiedziała z jakiego powodu, co oznaczało, że to jest ta jedna z histerycznych reakcji. Gdy się uspokoiła ponownie przybrała poważną minę, która nie była udawana w żaden sposób.
- W tym kierunku? W tym czyli jakim, Anthony? Wyjaśnij mi, bo chyba nie do końca rozumiem o czym mówisz. O spontanicznej przyjemności w wakacje, czy może o tej ostatnio w kanciapie? To ma być kierunek? Gratuluję pomysłowości - zmarszczyła czoło odsuwając się krok w tył. Tak w razie gdyby rzeczywiście miała ochotę go uderzyć. I pewnie nikogo by to nie zdziwiło, skoro jeszcze przed wakacjami jej rączki same zaciskały się w pięści, którymi okładała ludzi.
- W tym kierunku? W tym czyli jakim, Anthony? Wyjaśnij mi, bo chyba nie do końca rozumiem o czym mówisz. O spontanicznej przyjemności w wakacje, czy może o tej ostatnio w kanciapie? To ma być kierunek? Gratuluję pomysłowości - zmarszczyła czoło odsuwając się krok w tył. Tak w razie gdyby rzeczywiście miała ochotę go uderzyć. I pewnie nikogo by to nie zdziwiło, skoro jeszcze przed wakacjami jej rączki same zaciskały się w pięści, którymi okładała ludzi.
Re: Huśtawka na drzewie
Kiedy zaczęła się śmiać, Anthony poczuł się nieco zbity z pantałyku. Złapał ją machinalnie za rękę, jednak puścił ją szybko nie chcą jej jeszcze bardziej prowokować.
- Nie mów, że tego nie widziałaś, An. Coś między nami było, jesteśmy obydwoje dziwni, nienawidząc się przy okazji ciągnie nas do siebie. To był jakiś kierunek.
- Skreślisz to? Przecież czegoś innego chciałaś...- w sumie nie wiedział czego tak naprawdę, ale wiedział, że i ona widzi to jak bardzo miedzy nimi dziwnie się dzieje. - Przepraszam, rozumiesz?- naprawdę było mu źle, że ją zranił i w pewnym sensie wtedy Anthony chciał się na niej odegrać, chciał pokazać, że jestem samca alfa, teraz jednak tak nie myślał.
- Nie mów, że tego nie widziałaś, An. Coś między nami było, jesteśmy obydwoje dziwni, nienawidząc się przy okazji ciągnie nas do siebie. To był jakiś kierunek.
- Skreślisz to? Przecież czegoś innego chciałaś...- w sumie nie wiedział czego tak naprawdę, ale wiedział, że i ona widzi to jak bardzo miedzy nimi dziwnie się dzieje. - Przepraszam, rozumiesz?- naprawdę było mu źle, że ją zranił i w pewnym sensie wtedy Anthony chciał się na niej odegrać, chciał pokazać, że jestem samca alfa, teraz jednak tak nie myślał.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Ironią losu było to, że wszyscy wokół zauważali ich dziwną relację. Z jednej strony dogryzali sobie, mieli ochotę się pozabijać a z drugiej z kolei coś ich do siebie ciągnęło i nie dało się tego powstrzymać tak o, jak na kiwnięcie palcem. Najwidoczniej jedyną osobą w tym wszystkim, która starała się tego nie zauważać była właśnie ona. Tak było lepiej, do momentu w którym nie zaczęli tego dziwnego tematu.
- Nie przepraszaj mnie - odsunęła się jeszcze o krok, nie odrywając wzroku od sylwetki chłopaka. - To jest jak chujowy koncert. Stoję przed sceną, nie wiem co się dzieje, każdy mi coś podaje do ręki, tańczę a tak naprawdę w ogóle mi się to nie podoba i chcę stamtąd wyjść - wyciągnęła dłonie z kieszeni wplatając je w swoje włosy. Ten kto powiedział, że poniedziałki mogą być szczęśliwe był skończonym kretynem.
- Nie przepraszaj mnie - odsunęła się jeszcze o krok, nie odrywając wzroku od sylwetki chłopaka. - To jest jak chujowy koncert. Stoję przed sceną, nie wiem co się dzieje, każdy mi coś podaje do ręki, tańczę a tak naprawdę w ogóle mi się to nie podoba i chcę stamtąd wyjść - wyciągnęła dłonie z kieszeni wplatając je w swoje włosy. Ten kto powiedział, że poniedziałki mogą być szczęśliwe był skończonym kretynem.
Re: Huśtawka na drzewie
On zaczął to zauważać dopiero wczoraj, więc w sumie nie dziwił się, że dziewczyna wszystko wypierała ze swojej głowy. Patrzył na nią smutno i westchnął nie wiedząc za bardzo co powiedzieć. Wiedział, że ta zmiana nie miała sensu, znów zrobi to samo jak nie dziś to za parę tygodni.
- I Co teraz będzie, An? Chcesz tak po prostu odejść? - skoro nie chciała go słuchać i widział, że jest przekonana o tym, że jest strasznym dupkiem ( bo był), to on nie wiedział co ma więcej zrobić.
- Spierdoliłem - dodał po chwili, jednak nie spuszczał z niej wzroku i tak w sumie był pełen podziwu e faktycznie mu nie strzeliła w twarz.
- I Co teraz będzie, An? Chcesz tak po prostu odejść? - skoro nie chciała go słuchać i widział, że jest przekonana o tym, że jest strasznym dupkiem ( bo był), to on nie wiedział co ma więcej zrobić.
- Spierdoliłem - dodał po chwili, jednak nie spuszczał z niej wzroku i tak w sumie był pełen podziwu e faktycznie mu nie strzeliła w twarz.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
W tym momencie bardzo żałowała, że Audrey ukończyła szkołę a jej siostra siedziała prawdopodobnie z nosem w książkach. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić i co ma zrobić z sierotą stojącą przed nią. Przestąpiła nerwowo z nogi na nogę, wzruszając ramionami.
- A co mam zrobić? Mam czekać aż wreszcie sobie uświadomisz, że chyba czuję do Ciebie coś więcej niż powinnam czuć i zwyczajna relacja kolegi z koleżanką nawet jeśli jest możliwa, to ciężka do wykonania? - zrobiła krótką pauzę, żeby sens jej słów wreszcie dotarł do chłopaka. I przy okazji do niej samej. Dopiero teraz załapała, że od pewnego momentu ciągnęło ją do niego nie tylko przez aspekty fizyczne.
- Masz rację, śpiewająco zjebałeś sprawę, ale nie powtarzaj mi tego po raz milionowy - mimo tego, że w środku niej się kotłowało, tak na zewnątrz przypominała tybetańskiego mnicha, który ze spokojem patrzył na świat. - Poza tym... co byś zrobił gdybym wróciła do Connora? No słucham? - spytała, przypominając sobie ostatnią rozmowę z Campbellem. Tą nieskończoną, która wciąż o sobie przypominała gdy mijali się na korytarzu w szkole czy w pokoju wspólnym.
- A co mam zrobić? Mam czekać aż wreszcie sobie uświadomisz, że chyba czuję do Ciebie coś więcej niż powinnam czuć i zwyczajna relacja kolegi z koleżanką nawet jeśli jest możliwa, to ciężka do wykonania? - zrobiła krótką pauzę, żeby sens jej słów wreszcie dotarł do chłopaka. I przy okazji do niej samej. Dopiero teraz załapała, że od pewnego momentu ciągnęło ją do niego nie tylko przez aspekty fizyczne.
- Masz rację, śpiewająco zjebałeś sprawę, ale nie powtarzaj mi tego po raz milionowy - mimo tego, że w środku niej się kotłowało, tak na zewnątrz przypominała tybetańskiego mnicha, który ze spokojem patrzył na świat. - Poza tym... co byś zrobił gdybym wróciła do Connora? No słucham? - spytała, przypominając sobie ostatnią rozmowę z Campbellem. Tą nieskończoną, która wciąż o sobie przypominała gdy mijali się na korytarzu w szkole czy w pokoju wspólnym.
Re: Huśtawka na drzewie
On też czuł się teraz całkiem samotny. Nie miał ani Emily a teraz nawet zranił Andreę choć zawsze myślał, że ich znajomość nigdy nie przejdzie na taki dziwny etap.
- Co ja mogę z Tym zrobić? Widzisz co się dzieje, nie umiem być wierny sobie a dopiero komuś innemu. Pomimo, że nie jesteśmy razem i tak zrobiłem chujowo - przekleństwa które wypowiadał i tak było minimalną częścią tego co siedziało mu w głowie.
- Powinienem to powtarzać do momentu aż mi nie wybaczysz - mruknął trochę ciszej podnosząc wzrok na jej twarz. Jej pytanie jednak trochę wprawiło go w zamieszanie. W sumie nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie kochał Andrei, chciał z nią stworzyć coś nieco więcej, ale chciał też żeby była szczęśliwa, jednak może nie do końca akurat z Connorem.
- Nie wiem, pewnie wybiłbym mu zęby jeśli cokolwiek by Ci zrobił, ale pytanie czy Ty chcesz do niego wrócić?- on chyba sam też nie wiedział czego pragnie, był całkowicie zagubiony.
- Co ja mogę z Tym zrobić? Widzisz co się dzieje, nie umiem być wierny sobie a dopiero komuś innemu. Pomimo, że nie jesteśmy razem i tak zrobiłem chujowo - przekleństwa które wypowiadał i tak było minimalną częścią tego co siedziało mu w głowie.
- Powinienem to powtarzać do momentu aż mi nie wybaczysz - mruknął trochę ciszej podnosząc wzrok na jej twarz. Jej pytanie jednak trochę wprawiło go w zamieszanie. W sumie nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie kochał Andrei, chciał z nią stworzyć coś nieco więcej, ale chciał też żeby była szczęśliwa, jednak może nie do końca akurat z Connorem.
- Nie wiem, pewnie wybiłbym mu zęby jeśli cokolwiek by Ci zrobił, ale pytanie czy Ty chcesz do niego wrócić?- on chyba sam też nie wiedział czego pragnie, był całkowicie zagubiony.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
A wielcy mędrcy mówili, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa... i była, dopóki nie wylądowali ze sobą w łóżku, dopóki nie zaczęli patrzeć na siebie w ten sposób. Angielka westchnęła rozglądając się wokół siebie.
- To jest tylko takie gadanie, Wilson. Jeśli facetowi zależy to choćby skały srały, świat by się walił to on zawsze znajdzie sposób i zawsze się ogarnie. Najwidoczniej Ci nie zależy tak jak powinno a ja nie mam zamiaru być czyjąś opcją zastępczą, gdy wszystkie inne szlag trafi - skwitowała, podchodząc do niego. Temat Connora wolała jednak pozostawić nietknięty, dlatego nie odpowiedziała na zadane pytanie. Zresztą nie wiedziała co odpowiedzieć. Miała totalną pustkę w głowie.
- Nienawidzę Cię, rozumiesz? Tkwimy w dziwnej relacji, która zaczęła być męcząca od kilku dni - i zamiast go uderzyć przytuliła się do niego, twarz ukrywając za włosami a policzkiem zaś oparła się o jego tors, zamykając go w uścisku swoich patyczkowatych rąk.
- To jest tylko takie gadanie, Wilson. Jeśli facetowi zależy to choćby skały srały, świat by się walił to on zawsze znajdzie sposób i zawsze się ogarnie. Najwidoczniej Ci nie zależy tak jak powinno a ja nie mam zamiaru być czyjąś opcją zastępczą, gdy wszystkie inne szlag trafi - skwitowała, podchodząc do niego. Temat Connora wolała jednak pozostawić nietknięty, dlatego nie odpowiedziała na zadane pytanie. Zresztą nie wiedziała co odpowiedzieć. Miała totalną pustkę w głowie.
- Nienawidzę Cię, rozumiesz? Tkwimy w dziwnej relacji, która zaczęła być męcząca od kilku dni - i zamiast go uderzyć przytuliła się do niego, twarz ukrywając za włosami a policzkiem zaś oparła się o jego tors, zamykając go w uścisku swoich patyczkowatych rąk.
Re: Huśtawka na drzewie
- Ale ja nie jestem facetem nadającym się do związku. Im bardziej mi na kimś zależy tym bardziej go ranię- faktycznie tak trochę było. Najpierw była Emily, którą do tej pory kochał, a teraz An na której mu naprawdę zaczęło zależeć w całkiem inny sposób niż na koleżance. Kiedy się przytuliła do niego, na dosłownie sekundę zgłupiał po czym objął ją dość mocno ramionami wtulając ją w siebie. Było to dla niego dziwne uczucie, a raczej niesamowicie dziwnie przyjemne.
- Nie śpieszmy się. Myślę, że obydwoje powinniśmy przemyśleć to..to wszystko co jest między nami - przyłożył usta do jej głowy cmokając ją lekko i na chwilę pozwolił sobie przymknąć oczy. Wiedział, że Andrea musi ochłonąć. No chyba, że go wywalą ze szkoły, wtedy będzie to już nieco większy problem.
- Nie śpieszmy się. Myślę, że obydwoje powinniśmy przemyśleć to..to wszystko co jest między nami - przyłożył usta do jej głowy cmokając ją lekko i na chwilę pozwolił sobie przymknąć oczy. Wiedział, że Andrea musi ochłonąć. No chyba, że go wywalą ze szkoły, wtedy będzie to już nieco większy problem.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
- A ja nie jestem dziewczyną nadającą się do związku, wiesz o tym doskonale, widzisz jak się dobraliśmy? - uśmiechnęła się nieznacznie wtulając w chłopaka. Gdy była w związku a on spotykał się z Emily obydwoje zaczepiali siebie wzajemnie i skończyło się jak się skończyło. Oparła się podbródkiem o klatkę piersiową Wilsona, spoglądając na niego z dołu.
- Zawsze możemy spróbować, nic nas to nie kosztuje a może rzeczywiście by nam się udało - ona nie żądała, nie nalegała, rzuciła luźną aluzją raczej wątpiąc w to, że Ślizgon ją podłapie. A jeśli podłapie to raczej ją zignoruje.
- Zawsze możemy spróbować, nic nas to nie kosztuje a może rzeczywiście by nam się udało - ona nie żądała, nie nalegała, rzuciła luźną aluzją raczej wątpiąc w to, że Ślizgon ją podłapie. A jeśli podłapie to raczej ją zignoruje.
Re: Huśtawka na drzewie
Czuł się teraz o wiele spokojniejszy. Cieszył się, że udało się ją zatrzymać. Może faktycznie potrzeba trochę więcej starań by cokolwiek osiągnąć. Bał się jednak, że on nigdy się nie zmieni tak samo jak nigdy nie przestanie kochać się w Emily, przez co będzie ranił Andreę.
- Chciałbym Cię pokochać An, bo wiem, że warto. Ale nie chciałbym już obiecywać cokolwiek, nie wychodzi mi najlepiej dotrzymywanie tych obietnic.- nie zmuszał się do niczego, czuł po prostu do dziewczyny jakiś niezwykły magnetyzm, coś od czego nie mógł uciec nie wiadomo jak daleko był. Może to była zwykła chemia, seksualność? nie miał pojęcia, jednak naprawdę chciał próbować.
- Chciałbym Cię pokochać An, bo wiem, że warto. Ale nie chciałbym już obiecywać cokolwiek, nie wychodzi mi najlepiej dotrzymywanie tych obietnic.- nie zmuszał się do niczego, czuł po prostu do dziewczyny jakiś niezwykły magnetyzm, coś od czego nie mógł uciec nie wiadomo jak daleko był. Może to była zwykła chemia, seksualność? nie miał pojęcia, jednak naprawdę chciał próbować.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Gadka szmatka, ciągle słyszała to samo. Przyłożyła palec wskazujący do ust chłopaka, kręcąc przy tym głową.
- Zamknij się, bo mam dość słuchania tego samego w kółko - uśmiechnęła się szeroko. - Powiedz mi lepiej co dalej - odkleiła się od Ślizgona, chociaż było jej ciepło, po czym wróciła na huśtawkę, układając na niej swoje cztery litery.
- Skoro powiedziało się jedno, to trzeba i drugie, prawda? - wbiła wyczekujące spojrzenie w Wilsona. Może i postawiła go teraz pod ścianą, ale kiedyś w końcu musiała to zrobić.
- Zamknij się, bo mam dość słuchania tego samego w kółko - uśmiechnęła się szeroko. - Powiedz mi lepiej co dalej - odkleiła się od Ślizgona, chociaż było jej ciepło, po czym wróciła na huśtawkę, układając na niej swoje cztery litery.
- Skoro powiedziało się jedno, to trzeba i drugie, prawda? - wbiła wyczekujące spojrzenie w Wilsona. Może i postawiła go teraz pod ścianą, ale kiedyś w końcu musiała to zrobić.
Re: Huśtawka na drzewie
Mówił to samo bo nigdy nie chciał jej okłamywać, był z nią w zupełności szczery i tak jak teraz od razu przyznawał się do tego co zrobił. Podszedł do huśtawki tak jak i ona i zaczął ją delikatnie huśtać nie wiedząc szczerze powiedziawszy za bardzo co dalej.
- Czyli chcesz być ze mną? Pomimo tego jaki jestem i, że pewnie nie raz się na mnie przejedziesz?- on nie chciał być w związku, chciał raczej powoli dorastać do tego, bo najwidoczniej nie radził sobie z tym najlepiej, zwłaszcza, że kochał kogoś z kim już nigdy nie będzie. Musiał się wyleczyć i chciał, biorąc pod uwagę, że naprawdę czuł, że zależy mu na Andrei.
- Czyli chcesz być ze mną? Pomimo tego jaki jestem i, że pewnie nie raz się na mnie przejedziesz?- on nie chciał być w związku, chciał raczej powoli dorastać do tego, bo najwidoczniej nie radził sobie z tym najlepiej, zwłaszcza, że kochał kogoś z kim już nigdy nie będzie. Musiał się wyleczyć i chciał, biorąc pod uwagę, że naprawdę czuł, że zależy mu na Andrei.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Powoli zaczęła odzyskiwać wiarę w to, że ten poniedziałek może się jeszcze poprawić. Uniosła wzrok na chłopaka, bujając nogami w tył i w przód.
- Jednostronna chęć nic tu nie da, Wilson - złapała się dłońmi sznurów, które stanowiły część konstrukcji huśtawki. - Sama nie mam łatwego charakteru. Akurat Ty o tym powinieneś wiedzieć najlepiej, wykluczając moją siostrę i Audrey - przypomniała sobie jak w tamtym roku wpadali na siebie w swoich tajemnych pomieszczeniach i praktycznie większość czasu spędzali na rozmawianiu i narzekaniu na wszystko wokół. Idąc tym tokiem myślenia wiedzieli o sobie sporo, a najzabawniejsze w tym jest to, że ona nigdy nie pomyślałaby, że będzie chciała z nim być.
- Jednostronna chęć nic tu nie da, Wilson - złapała się dłońmi sznurów, które stanowiły część konstrukcji huśtawki. - Sama nie mam łatwego charakteru. Akurat Ty o tym powinieneś wiedzieć najlepiej, wykluczając moją siostrę i Audrey - przypomniała sobie jak w tamtym roku wpadali na siebie w swoich tajemnych pomieszczeniach i praktycznie większość czasu spędzali na rozmawianiu i narzekaniu na wszystko wokół. Idąc tym tokiem myślenia wiedzieli o sobie sporo, a najzabawniejsze w tym jest to, że ona nigdy nie pomyślałaby, że będzie chciała z nim być.
Re: Huśtawka na drzewie
- Ja nie wiem czego chce, An- odetchnął ciężko jak gdyby dopiero co przeniósł tony węgla. Wiedział,że nie chce jej tracić, ale też nie chce jej oszukiwać.
- Chciałbym żebyś dała mi trochę czasu, żebyś nam dała czasu. Chcę naprawdę wszystko przemyśleć- spojrzał na nią i zaczął ją huśtać nieco mocniej. Pomimo tego, że był facetem uwielbiał huśtawki i uwielbiał huśtać. Przypominało mu to okres jak razem z Florą chodził na plac zabaw i zawsze to on musiał się nią opiekować.
- Przecież mnie nie kochasz, prawda?- spytał upewniając się. Jeśli chcieliby zacząć na nowo, wszystko musieli wiedzieć i przede wszystkim nie oszukiwać się nawzajem, nie mydlić oczu.
- Chciałbym żebyś dała mi trochę czasu, żebyś nam dała czasu. Chcę naprawdę wszystko przemyśleć- spojrzał na nią i zaczął ją huśtać nieco mocniej. Pomimo tego, że był facetem uwielbiał huśtawki i uwielbiał huśtać. Przypominało mu to okres jak razem z Florą chodził na plac zabaw i zawsze to on musiał się nią opiekować.
- Przecież mnie nie kochasz, prawda?- spytał upewniając się. Jeśli chcieliby zacząć na nowo, wszystko musieli wiedzieć i przede wszystkim nie oszukiwać się nawzajem, nie mydlić oczu.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Po części go rozumiała i nie miała zamiaru naciskać. Mimo wszystko sama jeszcze musiała przemyśleć pewne kwestie i upewnić się, że nie działa pod wpływem chwili i że to będzie coś czego rzeczywiście chce.
- Nie ma problemu - odparła krótko a kiedy huśtała się na zadowalającej wysokości przestała machać nogami, zacieśniając uścisk dłoni na sznurze. Na jego pytanie parsknęła śmiechem.
- Nie kocham. Coś czuję, ale to raczej nie to - chciał szczerości to ją miał. Nie mogła powiedzieć, że to co między nimi jest nazywa się miłością, bo równie dobrze mogło to być zwykłe zauroczenie czy zafascynowanie. W końcu dziewczyny lubiły niegrzecznych chłopców. Po chwili wracając do czasów dzieciństwa niespodziewanie zeskoczyła z huśtawki i wylądowałaby cała i zdrowa, gdyby nie to, że w ostatnim momencie straciła równowagę lądując w błocie na tyłku. Angielka parsknęła śmiechem spoglądając na pobrudzone dłonie a później odwróciła się przodem do Ślizgona z firmowym uśmiechem numer sześć.
- Nie ma problemu - odparła krótko a kiedy huśtała się na zadowalającej wysokości przestała machać nogami, zacieśniając uścisk dłoni na sznurze. Na jego pytanie parsknęła śmiechem.
- Nie kocham. Coś czuję, ale to raczej nie to - chciał szczerości to ją miał. Nie mogła powiedzieć, że to co między nimi jest nazywa się miłością, bo równie dobrze mogło to być zwykłe zauroczenie czy zafascynowanie. W końcu dziewczyny lubiły niegrzecznych chłopców. Po chwili wracając do czasów dzieciństwa niespodziewanie zeskoczyła z huśtawki i wylądowałaby cała i zdrowa, gdyby nie to, że w ostatnim momencie straciła równowagę lądując w błocie na tyłku. Angielka parsknęła śmiechem spoglądając na pobrudzone dłonie a później odwróciła się przodem do Ślizgona z firmowym uśmiechem numer sześć.
Re: Huśtawka na drzewie
Cieszył się, że dziewczyna choć trochę stara się go zrozumieć. Zdawał sobie sprawę, że to na pewno nie było łatwe i dlatego doceniał to co ona dla niego robi.
- Poczekajmy, może nie minie- sam odczuwał do niej coś podobnego, nie chciał jednak dowiadywać się o tym podczas związku. potrzebował tym razem czasu. Patrząc jak dziewczyna się huśta i nagle zeskakuje upadając w błoto, Anthony wybuchnął niepohamowanym śmiechem podchodząc do niej i wyciągając w jej kierunku obydwie dłonie jak do małego dziecka.
- Ale jesteś niezdara- mruknął cały czas uśmiechając się pod nosem. - chociaż uroczo wyglądasz i miło mi się na Ciebie patrzy, musisz wstać bo się przeziębisz - Tony czasami miał takie dziwne zapędy gdzie zachowywał się nad opiekuńczo.
- Poczekajmy, może nie minie- sam odczuwał do niej coś podobnego, nie chciał jednak dowiadywać się o tym podczas związku. potrzebował tym razem czasu. Patrząc jak dziewczyna się huśta i nagle zeskakuje upadając w błoto, Anthony wybuchnął niepohamowanym śmiechem podchodząc do niej i wyciągając w jej kierunku obydwie dłonie jak do małego dziecka.
- Ale jesteś niezdara- mruknął cały czas uśmiechając się pod nosem. - chociaż uroczo wyglądasz i miło mi się na Ciebie patrzy, musisz wstać bo się przeziębisz - Tony czasami miał takie dziwne zapędy gdzie zachowywał się nad opiekuńczo.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
- Złego diabli nie biorą - rozejrzała się po okolicy w razie gdyby ktoś ich obserwował. Wydawało się, że jest pusto, dlatego ostatecznie utkwiła wzrok w chłopaku. Owszem, złapała ręce Anthony'ego, jednak nie podniosła się a w zamian za to z diabelskim uśmiechem pociągnęła go w swoją stronę, czyli na ziemię.
- Cholera, chyba powinnam najpierw zapytać czy masz ochotę na kąpiel błotną - udała skruszoną co wychodziło jej przez pierwsze kilka sekund. Później parsknęła śmiechem i nabrawszy błota na dłoń usmarowała nią Wilsona po twarzy. Wiedziała, że nie pozostanie jej dłużny, dlatego na wszelki wypadek zaczęła zbierać się z ziemi.
- Cholera, chyba powinnam najpierw zapytać czy masz ochotę na kąpiel błotną - udała skruszoną co wychodziło jej przez pierwsze kilka sekund. Później parsknęła śmiechem i nabrawszy błota na dłoń usmarowała nią Wilsona po twarzy. Wiedziała, że nie pozostanie jej dłużny, dlatego na wszelki wypadek zaczęła zbierać się z ziemi.
Re: Huśtawka na drzewie
- Czyli co, będziesz żyć wiecznie? - uniósł lekko brwi ku górze i już cieszył się, że złapała go za ręce kiedy nieoczekiwanie wylądował w kałuży z błota mocząc się i brudząc przy tym praktycznie cały.
- Zdecydowanie, z grzeczności wypadało...- uśmiechał się pod nosem i zaraz po tym dostał błotem w twarz co spowodowało na jego twarzy chęć zemsty. Zanim się zdążył ogarnąć dziewczyna próbowała wstać i uciec, ślizgon jednak złapał ją za rękaw i pociągnął wprost na siebie. Przez chwile leżała na nim, a zaraz po tym, Tony przekręcił się, że już była pod nim i obydwoje byli naprawdę cali w błocie. Złośliwie wsunął jej trochę zimnego błota pod kurtkę i sweterek.
- Oj, chyba będziesz musiała się grzecznie rozebrać - nadal leżał nad nią nie mając najmniejszego zamiaru jej puścić. Niech trochę pocierpi za umazanie mu twarzy błotem.
- Zdecydowanie, z grzeczności wypadało...- uśmiechał się pod nosem i zaraz po tym dostał błotem w twarz co spowodowało na jego twarzy chęć zemsty. Zanim się zdążył ogarnąć dziewczyna próbowała wstać i uciec, ślizgon jednak złapał ją za rękaw i pociągnął wprost na siebie. Przez chwile leżała na nim, a zaraz po tym, Tony przekręcił się, że już była pod nim i obydwoje byli naprawdę cali w błocie. Złośliwie wsunął jej trochę zimnego błota pod kurtkę i sweterek.
- Oj, chyba będziesz musiała się grzecznie rozebrać - nadal leżał nad nią nie mając najmniejszego zamiaru jej puścić. Niech trochę pocierpi za umazanie mu twarzy błotem.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Wiła się i wyrywała czując jak zaczyna boleć ją brzuch ze śmiechu. Wstanie z błota było o tyle trudne, że cały czas się ślizgała i jak przypuszczała - Wilson wykorzystał to przeciwko niej. Leżąc na nim ponownie próbowała się podnieść do pionu, ale nim zdążyła znowu leżała w błocie. Widząc przed swoją twarzą dłoń chłopaka i wyczuwając, że maziajka zaraz wyląduje pod jej swetrem zbladła jak ściana.
- Nie zrobisz tego... - uspokoiła się jak na zawołanie. Na nic jej się to nie zdało, bo kiedy błoto zetknęło się z jej brzuchem zaczęła piszczeć jakby ją ze skóry obdzierali.
- Nie mam zamiaru się przy Tobie rozbierać, zadowól się swoją pierwszą - i dla odmiany przyjęła inną taktykę. Bez słowa, z lekkim uśmiechem przyglądała się chłopakowi. Jedną z dłoni przejechała po jego policzku i przysunąwszy się do niego pocałowała go w usta. W międzyczasie w drugą dłoń nabrała błota, które tuż po kilku sekundach wylądowało na czubku głowy Ślizgona.
- Nie zrobisz tego... - uspokoiła się jak na zawołanie. Na nic jej się to nie zdało, bo kiedy błoto zetknęło się z jej brzuchem zaczęła piszczeć jakby ją ze skóry obdzierali.
- Nie mam zamiaru się przy Tobie rozbierać, zadowól się swoją pierwszą - i dla odmiany przyjęła inną taktykę. Bez słowa, z lekkim uśmiechem przyglądała się chłopakowi. Jedną z dłoni przejechała po jego policzku i przysunąwszy się do niego pocałowała go w usta. W międzyczasie w drugą dłoń nabrała błota, które tuż po kilku sekundach wylądowało na czubku głowy Ślizgona.
Re: Huśtawka na drzewie
Uśmiechał się zadowolony ze swojego pomysłu, żeby włożyć jej błoto na gołe ciało i tak już byli cali mokrzy, więc nie mieli nic do stracenia.
- Zrobię o wiele więcej - mruknął cicho pod nosem szybko zastanawiając się co może jej zrobić, jednak nie zdążył nic, bo tak go omotała, że już za chwilę się z nią całował a na głowie poczuł mokry, zimny placek błota.
- Nie mówiłaś, że chcesz nałożyć mi odżywki - mruknął i zrobił to samo, rozpuścił dziewczynie włosy i jako, że cały czas leżała w tym błocie pozwolił aby całe skąpały się w wodzie i tej mazi. - Będziesz miała zdrowe włoski, kochana - przeczesał je dłońmi by nasiąkły o wiele bardziej tym brudem po czym pocałował ją w czysty czubek nosa. Zebrał się jednak i wstał z niej po czym złapał ją za rękę ciągnąc ku górze.
- Wstawaj, bo jak zachorujesz będę musiał nawiedzać Cię w dormitorium z ciepłym rosołkiem - zabrzmiało to jak gdyby jej zagroził i taki tez starał się mieć tonę, jednak widząc ją tak umazaną jego usta same się uśmiechały.
- Zrobię o wiele więcej - mruknął cicho pod nosem szybko zastanawiając się co może jej zrobić, jednak nie zdążył nic, bo tak go omotała, że już za chwilę się z nią całował a na głowie poczuł mokry, zimny placek błota.
- Nie mówiłaś, że chcesz nałożyć mi odżywki - mruknął i zrobił to samo, rozpuścił dziewczynie włosy i jako, że cały czas leżała w tym błocie pozwolił aby całe skąpały się w wodzie i tej mazi. - Będziesz miała zdrowe włoski, kochana - przeczesał je dłońmi by nasiąkły o wiele bardziej tym brudem po czym pocałował ją w czysty czubek nosa. Zebrał się jednak i wstał z niej po czym złapał ją za rękę ciągnąc ku górze.
- Wstawaj, bo jak zachorujesz będę musiał nawiedzać Cię w dormitorium z ciepłym rosołkiem - zabrzmiało to jak gdyby jej zagroził i taki tez starał się mieć tonę, jednak widząc ją tak umazaną jego usta same się uśmiechały.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
I tak była brudna, więc to, że i włosy wylądowały w błocie nie zrobiło jej żadnej różnicy. Kiedy stanęła na równych nogach oglądnęła się i westchnęła. Wiedziała, że prysznic zajmie jej o wiele dłużej niż zwykle, o ile w ogóle da radę zmyć tę ilość błota z siebie.
- Zaproponowałabym Ci wspólny prysznic, ale to najgłupsze rozwiązanie w tej szkole - stwierdziła krótko zgarniając posklejane od błota kosmyki włosów za ramiona. - A do dormitorium damskiego nie masz wstępu, chociaż mógłbyś mi usługiwać i dbać o mnie, nie pogniewałabym się - podeszła do niego, przytulając się ponownie.
- Zaproponowałabym Ci wspólny prysznic, ale to najgłupsze rozwiązanie w tej szkole - stwierdziła krótko zgarniając posklejane od błota kosmyki włosów za ramiona. - A do dormitorium damskiego nie masz wstępu, chociaż mógłbyś mi usługiwać i dbać o mnie, nie pogniewałabym się - podeszła do niego, przytulając się ponownie.
Re: Huśtawka na drzewie
Kiedy już obydwoje stali, Anthony spojrzał po sobie i na dziewczynę i pokiwał głową z pobłażliwym uśmiechem na ustach. Byli nadal jak dzieci, a on to chyba już na zawsze dzieckiem pozostanie, ale powoli zaczynał mieć tego świadomość.
- Wiesz wystarczy mi już rewelacji, nie chcę być drugi raz zagrożony wyleceniem ze szkoły - westchnął ciężko jednak na ustach nadal miał uśmiech. Przytulił ją i pogładził jej brudne od błota plecy.
- Chodź, odprowadzę Cie do dormitorium, zaraz faktycznie będziesz mi tu kichać - złapał więc ją za rękę i przetarł z jej policzka kciukiem spływające błoto po czym ruszył razem z nią w stronę zamku.
- Wiesz wystarczy mi już rewelacji, nie chcę być drugi raz zagrożony wyleceniem ze szkoły - westchnął ciężko jednak na ustach nadal miał uśmiech. Przytulił ją i pogładził jej brudne od błota plecy.
- Chodź, odprowadzę Cie do dormitorium, zaraz faktycznie będziesz mi tu kichać - złapał więc ją za rękę i przetarł z jej policzka kciukiem spływające błoto po czym ruszył razem z nią w stronę zamku.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Chmury nad szkołą gęstniały z minuty na minutę i czasami zdawało się, że zaraz będzie padać kiedy to nagle pogoda całkowicie się rozmyślała i nagle powiewał ciepły wiaterek. Wielu mogło uważać, że przebywanie na zewnątrz przy takiej pogodzie nie jest zbyt rozsądne, jednak nie Mercedes. Ubrała jak zwykle szkolną plisowaną spódniczkę i białą bluzkę zapiętą pod samą szyję, nałożyła na ramiona bluzę Miszy, którą wcale nie miała zamiar oddać i ruszyła w stronę błoni. Ostatnimi czasy dość często chodziła w tej bluzie, nie ze względu na chłopaka a dlatego, że była ona naprawdę ciepła. Mercedes często mruczała pod nosem wyzwiska na swój dom, że oni takowej nie dostali, a przynajmniej nie ona.
Kiedy była już na zewnątrz rozejrzała się i pierwszą jej myślą była huśtawka na drzewie, która pewnie o tej porze roku i przy takiej chwiejniej pogodzie będzie wolna i nie myliła się. Od razu wskoczyła na drewniane siedzonko i zaczęła machać wesoło nogami, jednak nie mogła się rozhuśtać przez wiatr który jej w tym nie pomagał. W tym momencie żałowała, że nie wzięła ze sobą książki, obawiając się, że znów spotka tego dwumetrowego gościa który najwidoczniej preferuje okradanie młodszych koleżanek.
Kiedy była już na zewnątrz rozejrzała się i pierwszą jej myślą była huśtawka na drzewie, która pewnie o tej porze roku i przy takiej chwiejniej pogodzie będzie wolna i nie myliła się. Od razu wskoczyła na drewniane siedzonko i zaczęła machać wesoło nogami, jednak nie mogła się rozhuśtać przez wiatr który jej w tym nie pomagał. W tym momencie żałowała, że nie wzięła ze sobą książki, obawiając się, że znów spotka tego dwumetrowego gościa który najwidoczniej preferuje okradanie młodszych koleżanek.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Re: Huśtawka na drzewie
Gregorovic zdecydowanie bardziej wolał te dni, kiedy nie padało. Mógł je spędzić wtedy albo na siłowni, albo na boisku indywidualnie szlifując swoje umiejętności. Nie znosił pogody która zamykała go w tym zamczysku, gdzie wszyscy nawijali po angielsku niczym nakręcane katarynki śmiejąc się raz po raz. Zdawał sobie wtedy sprawę z faktu, że jednak tutaj nie pasuje. To nie był "jego" świat. Durmstrang choć tak często narzekał był jego domem. Co się jednak stało już się nie odstanie, bo w posiadaczu tego Rosjanina nie był Zmieniacz Czasu. Musiał więc zacisnąć zęby i robić wszystko jak w zegarku. Wstawać, iść na śniadanie, iść na zajęcia, iść na trening, iść na obiad, iść na trening, iść na kolację, iść na trening, a potem spać. Tak mijał mu mniej więcej każdy słoneczny dzień. Po zjedzonym obiedzie wrócił do swojego dormitorium jedynie po to, żeby założyć zamiast dżinsów zwykłe dresy, brudne airmaxy i zwykłą, czarną koszulkę. Zbiegł szybko ze schodów swojej wieży, a potem zaczął po prostu biegać wokół zamku. A raczej miał taki zamiar dopóki nie dobiegł do huśtawki na której zobaczył znajomo wyglądającą dziewczynę w równie znajomo wyglądającej bluzie. Podbiegł więc do niej i uśmiechnął się szeroko chowając dłonie do kieszeni. Jeszcze nie zdążył się spocić więc wyglądał całkiem znośnie i mimo krótkiego rękawka zimno mu nie było.
- Cześć Mercedes. - rzucił wesołym tonem nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć. Gryfonka i tak zbyt często chodziła po jego durnej głowie, a teraz niezbyt mógł się wysłowić więc uśmiechał się tylko przyglądając się jej swoimi intensywnie orzechowymi tęczówkami.
- Jak leci? - zagaił w końcu, a jego policzki jakby nieco się zaróżowiły.
- Cześć Mercedes. - rzucił wesołym tonem nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć. Gryfonka i tak zbyt często chodziła po jego durnej głowie, a teraz niezbyt mógł się wysłowić więc uśmiechał się tylko przyglądając się jej swoimi intensywnie orzechowymi tęczówkami.
- Jak leci? - zagaił w końcu, a jego policzki jakby nieco się zaróżowiły.
Misza GregorovicUczeń: Durmstrang - Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.
Re: Huśtawka na drzewie
Ona na szczęście miała tu brata i w sumie na tym kończyły się jej wielkie przyjaźnie w Hogwarcie. Często miewała dni w których czuła się tu całkowicie sama, bo pomimo, że chodziła tu już trzy lata to nie znalazła tu takich ludzi jak w Rosji i jeszcze z nikim nie miała tu naprawdę zażyłych kontaktów. Albo nauczyciel chciał ją zgwałcić, albo jakiś wredny ślizgon po prostu ukradł jej książkę. Jak widać jej życie tutaj też nie było usłane różami a na dodatek nie miała komu tym powiedzieć. Nie była ani szkolną pięknością, ani szkolnym kujonem, więc była zwykłą szarą myszką, której czasami się bali kiedy dowiedzieli się, że jest siostrą nauczyciela od Eliksirów. Może dlatego nie mogła znaleźć sobie tutaj przyjaciół? A może po prostu nie pasowała? Te przemyślenia przerwał jej znajomy głos wpadający do jej ucha.Odwróciła głowę patrząc na Mieszę przez ramię i orientując się po chwili, że jest w jego bluzę, jej policzki zaczęły płonąć czerwienią.
- Misza... cześć - zająknęła się i zeskoczyła z huśtawki, rozpinając bluzę. - Mogę Ci ją wyprać, choć zaraz może Ci być zimno...- zaczęła znów swoje nerwowe gadanie kiedy tylko nie wiedziała jak się zachować. Ściągnęła ją jednak i wystawiła rękę do chłopaka z przewieszonym przez nią ubraniem.
- Obmyślam plan jak zemścić się na ślizgonie który ukradł mi książkę. Wyobrażasz to sobie ? Bez karnie mi ją wziął ! - mruknęła obruszona, bo tu ie chodziło o książkę a o sam fakt zagarnięcia jej własności.
- Misza... cześć - zająknęła się i zeskoczyła z huśtawki, rozpinając bluzę. - Mogę Ci ją wyprać, choć zaraz może Ci być zimno...- zaczęła znów swoje nerwowe gadanie kiedy tylko nie wiedziała jak się zachować. Ściągnęła ją jednak i wystawiła rękę do chłopaka z przewieszonym przez nią ubraniem.
- Obmyślam plan jak zemścić się na ślizgonie który ukradł mi książkę. Wyobrażasz to sobie ? Bez karnie mi ją wziął ! - mruknęła obruszona, bo tu ie chodziło o książkę a o sam fakt zagarnięcia jej własności.
Iris XaklyKlasa VII - Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta
Strona 3 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Strona 3 z 8
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach