Huśtawka na drzewie

+20
James Scott
Charles Wilson
Serena Valerious
Christine Greengrass
Sanne van Rijn
Marcel Volante
Antonija Vedran
Maddox Overton
Dalila Mauric
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
Blaise Harvin
Mistrz Gry
Suzanne Castellani
Rika Shaft
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
Brennus Lancaster
24 posters

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Huśtawka na drzewie

Pisanie by Brennus Lancaster Sob 08 Cze 2013, 02:13

First topic message reminder :

Huśtawka na drzewie - Page 5 Tree_swing_hanging_under_live_oak_with_spanish_moss

Ulubione miejsce samotników, oddalone od zamku o sto metrów. Znajduje się po przeciwnej stronie zamku niż zatłoczone błonia.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Iris Xakly Nie 29 Gru 2013, 21:13

Dziewczyna raczej nie planowała tego co będzie robić w sylwestra. Nawet nigdy nie próbowała alkoholu, więc i upicie w tym wypadku odpadało, jednak jedyne co miała w głowie na ten ostatni dzień w roku to była dobra książka i kominek w Pokoju Wspólnym. Nie miała tu znajomych i nawet by nad tym nie ubolewała gdyby nie fakt, że większość się po prostu się nad nią znęcało, a najwyraźniej Vin miał naprawdę głęboko gdzieś co się z nią dzieje. A szkoda, bo była myślała, że może spędzi ten okres między świętami a sylwestrem właśnie ze swoim bratem. Teraz była skazana na własne towarzystwo, lepsze to niż leżenie nago na balkonie.
Kiedy tylko chłopak podszedł do niej, Mercedes odważyła się na niego spojrzeć. Wpatrywała się więc w Marcela z dołu, tymi swoimi wielkimi, błękitnymi oczami ciesząc się, że nie jest to jej kolejny oprawca, a po prostu jej pomaga. Odetchnęła wręcz z ulgą i prawie już wstała kiedy podał jej rękę, kiedy nagle jej nogi znów poślizgnęły się na tym nieszczęsnym lodzie i Mercedes w akcie desperacji złapała się ramion chłopaka, a kiedy już się ustabilizowała spojrzała na niego z zażenowaniem i wypiekami na policzkach. Czy ona zawsze musiała się tak zachowywać, nie umiała nawet ustać na śniegu czy też lodzie, więc skąd u niej zdziwienie, że wszyscy traktowali ją jak kogoś z kogo można się nabijać i kogo można tłamsić. Coraz bardziej rozumiała to, że nie nadaje się do szkoły gdzie wszyscy są bezczelni i pewni siebie, ona była kompletnym przeciwieństwem tego co tu reprezentowali uczniowie.
- Przepraszam- bąknęła i odsunęła się od chłopaka, pomimo tego, że w porównaniu do jej zmrożonej skóry biło od niego przyjemne ciepło. I w sumie teraz o tym zaczęła marzyć, kiedy doszło do niej jak bardzo przemokła, marzyła jedynie o kominku i czymś ciepłym do picia. Na jego  pierwsze z pytań dziewczyna kiwnęła głową po czym usiadła wreszcie na tej huśtawce i mimowolnie trzęsła się z zimna. Nie wiedziała, że zabawi w tym miejscu na tyle długo żeby zmarznąć a tym bardziej, że nie będzie potrafiła podnieść się z ziemi.
- Trochę zmokłam, przemarzłam i obiłam sobie tyłek, jeśli tego nie wliczając, jestem jeszcze cała - posłała mu delikatny uśmiech, na który nie wiedziała czy będzie w stanie się odważyć ze względu na to jak bardzo bała się obcych ludzi i jak bardzo w tym momencie było jej zimno. Mimo wszystko cieszyła się, że nie trafiła na kolejnego swojego oprawcę, tylko na osobę, która jej pomogła i nie oczekiwała niczego w zamian.
- Od trzech lat jestem ulubioną maskotką ślizgonów - mruknęła z lekkim przekąsem i zaczęła odpychać się nogami by nieco bardziej się rozhuśtać. Uwielbiała to miejsce, choć mogło wydawać się nieco infantylne i zbyt przesłodzone, to Mercedes naprawdę kochała huśtawki, w każdej postaci, nawet takie mugolskie.
- Mój brat wybrał pracę, więc spędzenie tu świąt i sylwestra wydało mi się najlepszą opcją - popatrzyła na chłopaka lustrując go wzrokiem, nie kojarzyła go więc najwyraźniej musiał być albo klasę wyżej, albo zupełnie młodszy. - A Ty? Znudziły Ci się święta w rodzinnym gronie, czy po prostu wróciłeś po to by spędzić sylwestra ze znajomymi?- no cóż niektórzy ich mieli i wątpiła w sumie żeby chłopak taki jak on był tak samotny jak i ona. - Będę musiała załatwić sobie alkohol, najlepiej dużo alkoholu...- mruknęła bardziej do siebie, jednak posłała chłopakowi lekki uśmiech cały czas się mu przyglądając. Była po prostu lekko zszokowana, że ktoś jest dla niej miły.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Marcel Volante Nie 29 Gru 2013, 21:58

Noce są w tym czasie bardzo chłodne i wcale nie dziwne że dziewczyna po paru kontaktach ze śniegiem totalnie zamarzała. Widać było, jak się trzęsła, jak cała w środku dygocze z zimna i ruchami nóg by się rozbujać próbuje się rozgrzać. Marcel pokiwał głową jakby z niedowierzaniem. Osobiście oczywiście też się ubrał nieodpowiednio na tą porę roku i godzinę, aczkolwiek tego nie zauważył. W myślach karcił jedynie dziewczynę, za to że ma takie nieodpowiedzialne zachowania, że może zmarznąć i być chora, bądź też patrząc na to jakiego ma pecha przyklei sie z niewiadomych przyczyn do huśtawki i zamarznie na śmierć. Trzeba przewidywać takie rzeczy. Chłopak uderzył głową w drzewo jakby potwierdzając swoje myśli dobitnie.
- Powinnaś się może ubierać trochę cieplej, hm? Wiesz, zimno jest, zima jest. - odpowiedział dziewczynie, gdy opowiedziała o swoich szkodach po kilkakrotnych upadkach. On również odczuwał chłód, lecz nie na tyle ażeby czuć że nie wytrzyma. Patrząc tak na swoją towarzyszkę zrobiło mu sie jej widocznie żal i mimo że miał jedynie na sobie koszulę i koszulkę, zdjął koszulę i podarował jej. Może to idiotyczne, bo wiadomo że koszula za bardzo dziewczyny nie ociepli, ale tak zdecydował Volante uważając że tak zrobić powinien.
- Załóż, może nie jest to najgrubszy materiał ale może chociaż coś da ciepła. Jeśli masz ochotę i jeśli dasz radę wstać możemy wrócić do zamku, wypić coś ciepłego, rozgrzejesz się trochę, hm? - Zaproponował, ponieważ nie chciał mieć dziewczyny na sumieniu, kiedy to za kilka dni spotkałby ją całkowicie rozchorowaną. Skoro przyszło mu teraz ją spotkać, poznać ją w takich okolicznościach, postanowił się nią trochę zaopiekować. Miał nadzieję, że nie odbierze ona tego jakoś negatywnie, bo wyglądała na trochę przestraszoną, jakby coś ją nękało, męczyło, straszyło. Wyjaśniło się to gdy wspomniała coś o jakiś maskotkach uczniów spod znaku węża. Marcel zrobił jedynie wymowny ruch brwiami w górę i pokiwał głową.
- Co masz na myśli mówiąc maskotką? - zerknął na nią kątem oka najwyrazniej zainteresowany tą całą sytuacją. Od dawna uważał, że ślizgoni to największe wyrzutki w tej całej społeczności tutaj. Nigdy nie potrafili współpracować z innymi, tak by każdemu było tutaj dobrze, zawsze potrafili namieszać w pomieszanym już i dodać swoje trzy grosze. Nastolatek nie bardzo przepadał za osobami z tamtej grupy, nie poznał jeszcze nigdy nikogo normalnego. Może to kwestia czasu, może w końcu znajdzie się ktoś normalny i zdanie nieco się odmieni, jednak na dzień dzisiejszy nie umiałby strawić obecności choćby jednego ślizgona w obrębie swoich oczu. Popatrzył na huśtającą się dziewczynę i wzdychnął. Odepchnął się nieco od drzewa i przeszedł się kawałek wzdłuż ścieżki która prowadziła do zamku. Stanął tyłem do dziewczyny i wpatrywał się w górę, na gwiazdy, księżyc.
- Akurat święta moje całe rodzeństwo spędzało tutaj, także i ja zostałem, pochłonęła mnie fajna książka i w sumie nawet nie spostrzegłem się jak święta minęły, ot tak na pstryknięcie palcem. - odwrócił się teraz w stronę dziewczyny i posłał jej lekki uśmiech. Ciekaw był jakie książki lubi nastolatka, jednak stwierdził, że zada jej to pytanie nieco później. Osobiście chłopak nie przepadał za sztuczną atmosferą świąt i sylwestra. Jak już miałby z kimś spędzać te oba wydarzenia byłaby to Alice, bo to jego najbliższa osoba, osoba z którą jest bardzo zżyty i tu nie ma miejsca dla żadnego sztucznego wyznawania sobie czułości. Aktualnie jednak nie ma takiej możliwości, dlatego chłopak skazany jest raczej na przesiadywanie samemu, chociaż z drugiej strony nie wiadomo jak to się potoczy. Jesli uda się znaleźć jakieś towarzystwo na spędzenie sylwestra, na pewno będzie też zadowolony, wiadomo że to nie to samo co z innymi Volante, ale i to dobre.
- A Tobie na prawdę współczuję, skoro masz taką możliwość. Bo tu cholernie wieje nudą kiedy nie ma ludzi, nawet nie ma piskliwych głosów pierwszoroczniaków, które tak często mnie dobijają kiedy wstaje rano. - uśmiechnął się szerzej i odwrócił się całkiem podążając teraz w stronę swojej rozmówczyni. Przystanął w bezpiecznej odległości, by czasem zaraz nie oberwać z buta i przypatrywał się poczynaniom gryfonki.
- Sylwester raczej spędzę przy dobrym alkoholu i może znajdę znów jakąś dobrą książkę, czas pokaże.. - Wzruszył ramionami i usłyszawszy o sporej ilości alkoholu pokiwał głową z uznaniem.
- Masz bardzo mocną głowę, widzę. Możemy wspólnie załatwić sobie jakiś alkohol, w sumie do sylwestra już niedługo, trzeba by coś zacząć kombinować, nie uważasz? - spojrzał na dziewczynę pytająco. Teraz w sumie nie miał raczej wątpliwości, że osoba która przed nim huśta sie na huśtawce będzie jego towarzyszką na sylwestra. Nie chciał aby spędzała go samotnie. Jakoś po spędzeniu tyle czasu samemu, po przeczytaniu tej zakichanej książki zaczął mieć jakieś dziwne odruchy współczucia. To było tego świadectwem.
Marcel Volante
Marcel Volante
Klasa VII


Urodziny : 07/09/1995
Wiek : 28
Skąd : Francja/Nancy
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Iris Xakly Nie 29 Gru 2013, 22:40

Dzień już zdecydowanie dobiegł końca, a pogoda pogorszyła się o wiele bardziej i nawet wiatr zaczął już doskwierać, tak, że Mercedes czuła jak jej przemoknięta spódnica podwija się i zawiewa jej całe nogi. To chyba była odpowiednia chwila, żeby wrócić do zamku i usiąść pod kocem z gorącą czekoladą w kubku. No tak, ale kto będzie na tyle uroczy żeby jej to przygotować? Odpowiedź jest prosta, nikt.
Widziała jak Marcel na nią patrzy z lekką dezaprobatą, jednak akurat on w tym momencie nie powinien jej krytykować patrząc na to jak chłopak jest w tej chwili ubrany. Koszula i podkoszulek nie było zbyt dobrym okryciem wierzchnim jak na taką pogodę jak dzisiaj, ona przynajmniej miała na sobie cieniutki sweterek, myślała bowiem, że będzie o wiele cieplej niż było w rzeczywistości.
- Mówi to koleś, który ma na sobie koszulę- poruszała znacząco brwiami po raz kolejny tego wieczoru lustrując go wzrokiem. Raczej nie patrzyła na chłopców pod względem urody, albo tego czy jej się podobają czy nie jednak ten po prostu miał sympatyczną urodę, a przynajmniej według niej.
Kiedy tylko dał jej koszulę, Mercedes uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu. - Nie chcę żebyś był przeze mnie chory, lepiej wracajmy do zamku - podniosła się z nie małym trudem jednak dopiero po chwili popatrzyła na Krukona - Co masz na myśli mówiąc coś ciepłego? Herbata z rumem, hm?- pomimo tego, że Merc nigdy nie próbowała żadnego mocniejszego trunku niż kremowe piwo, wiedziała, że tego typu napój naprawdę potrafi rozgrzać. Nie raz jej brat wracając ze spaceru siadał przy kominku wypijając parę kubków takiej właśnie herbaty. Nie mogła okłamywać samej siebie, że było jej naprawdę miło, że całkiem jej obcy chłopak choć trochę się o nią troszczy a nie przywiązuje do krzesła, bądź też nie zostawia nagiej na balkonie. No cóż, zdążyła już zauważyć, że niektórzy uczniowie w tej szkole mają różne preferencję.
- W sumie nic specjalnego. Znęcają się nade mną, upodobali sobie szczególnie moją osobę. Niby powinnam już do tego przywyknąć, ale...- wzruszyła ramionami jak gdyby była to dla niej codzienność, ale tak naprawdę ciągle ją to denerwowało.
Kiedy tylko Krukon stanął na ścieżce, Mercedes podbiegła do niego i nie byłaby sobą gdyby się nie poślizgnęła, jednak udało jej się utrzymać równowagę łapiąc się za drzewo które było blisko. Na całe szczęście, inaczej oglądałaby gwiazdy z dołu.
- Czyli i tak miałeś święta bardziej rodzinne ode mnie - odpowiedziała kiedy tylko złapała równowagę i powoli ruszyła ścieżką w stronę zamku. - Też sobie współczuje, ale mam jakąś inną opcję? -spytała bardziej retorycznie i odwróciła się w stronę Marcela z uśmiechem na twarzy. - Dobry alkohol? Czyli o jakim mowa? - spytała z czystej ciekawości jaki chłopak preferuje trunek, bo co jak co, ona kompletnie się na tym nie znała.
- Szczerze?- na jej policzkach znów pojawiły się czerwone plamy.- Nigdy nie piłam żadnego, ale w końcu musi być ten pierwszy raz prawda? Dlatego z chęcią załatwię z Tobą jakikolwiek, tylko nie wiem skąd...- wzruszyła ramionami trochę skrępowana tym, że była tak bardzo mało doświadczona w każdym aspekcie życia nastolatków. Kiedy zauważyła, że Marcel ruszył w stronę szkoły razem z nią uśmiechnęła się z ulgą, wiedząc, że już za chwilę będzie jej o wiele cieplej.

// napisz gdzieś w szkole juz <3
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Sanne van Rijn Pon 06 Sty 2014, 15:08

Poprzedni dzień, całkowicie spędzony z Femme, dodał Sanke sił na kilka kolejnych tygodni. Już nie chodziła markotna i zagubiona po szkole, gdyż wiedziała, że pomiędzy nią a jej kopią jest tak jak było przed świętami. Była też pewna, że takie okropne święta i urodziny już nigdy się nie powtórzą.
Tego dnia Krukonka postanowiła przejść się po pięknie ośnieżonych błoniach, które zalane były bladym blaskiem słońca. Ubrana w krótki, ciepły kożuszek, ulubione opinające spodnie, których nogawki przykryte były wysokimi kozakami, pasującymi do okrycia wierzchniego, dziarsko wpłynęła w aurę mroźnego dnia. Jej bladoróżowe usta od rana wykrzywione były w lekkim uśmiechu, który za nic nie chciał spełznąć z jej twarzy i raczej nic innego nie mogło tego dokonać.
Swe kroki skierowała ku huśtawce na drzewie. Co prawda temperatura nieco poniżej zera nie sprzyjała taki zabawom, ale kto by się tym przejmował? Holenderka podeszła do deseczki, zawieszonej na łańcuchach i ściągnęła z niej śnieg dłonią, opatuloną w skórzaną rękawiczkę. Wielce uradowana usadziła swe cztery litery na zimnym kawałku lakierowanego drewna i nucąc coś pod nosem zaczęła się leciusieńko bujać, nie odrywając stóp od ziemi.
Sanne van Rijn
Sanne van Rijn
Klasa VII


Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t983-skrytka-pocztowa-sanne-va

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Anthony Wilson Pon 06 Sty 2014, 18:52

Przez ostatnie dni Anthony chodził po zamku bez większego celu, mając przy sobie piersiówkę swojej ulubionej wiśniówki.  Ostatnio znów pił o wiele bardziej, ale przestało go to w jakikolwiek sposób martwić. Powoli zaczynał mieć wrażenie, że wraca do normalności, przestał przejmować się tym jak ludzie go postrzegają, a zaczął martwić się sam o siebie.
Dzisiejszego popołudnia napełnił znów piersiówkę, wziął papierosy do kieszeni kurtki i wyszedł z dormitorium kierując się gdzieś w bliżej nieokreślonym kierunku. Stawiał raczej na błonia, w miejscu gdzie żaden nauczyciel go nie znajdzie. Jedyną taką miejscówką i w sumie jedną z ulubionych była huśtawka na drzewie, mimo to, że nie często się huśtał po prostu stał przy drzewie obserwując zakazany las. Tam też w sumie lubił chodzić, ale jedynie w nocy, kiedy nie był już do końca sobą.
Z daleka zauważył jak ktoś tyłem do niego siedzi na huśtawce i wesoło macha nogami odpychając się, ewidentnie była to dziewczyna którą Anthony nie kojarzył z daleka, jednak kiedy pod nią podszedł, po cichu i od tyłu by go nie zobaczyła, to poznał, ze to ta dziewczyna która ostatnio na Jarmarku była dla niego tak bardzo nie miła. Postanowił ją trochę wystraszyć i nagle z dużym impetem złapał sznurki huśtawki odchylając ją tym samym do tyłu.
- Cześć - mruknął z ironicznym uśmiechem wymalowanym na ustach.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Sanne van Rijn Pon 06 Sty 2014, 20:24

Bransoletka, którą dostała od siostry tak się spodobała Sanke, że nie mogła oderwać od niej oczu. Pięknie błyszczący, srebrny łańcuszek przyozdobiony był przywieszkami, które idealnie odzwierciedlały wszystkie najważniejsze rzeczy w życiu Krukonki. Oczywiście najbardziej podobała jej się ta malusieńka miotełka, która wyglądała zupełnie jak ta realnych rozmiarów. Jednakże reszta charmsów nie była przez nią dyskryminowana, gdyż maleńka różdżka, tulipan, nutka oraz inne, a było tego naprawdę dużo, również zawojowały jej sercem.
Holenderka tak była zajęta zachwycaniem się swoim prezentem, iż nie usłyszała, ani nawet nie zauważyła, iż ktoś pojawił się nieopodal niej. Dopiero uświadomiło ją o tym szarpnięcie łańcuchami, które oplotła ramionami oraz ironiczne cześć, wydobywające się z gardła jakiegoś chłopaka, kiedy ona starała się jakoś utrzymać na śliskiej deseczce. Przeklęła siarczyście po holendersku i odchyliła głowę, aby przeskanować swoimi ciemnymi tęczówkami nieproszonego przybysza. Oczywiście jej oczom ukazał się nie kto inny jak chłopak poznany w pijalni gorącej czekolady, o którym niecałe kilkanaście godzin temu jeszcze opowiadała Femce.
- Ocipiałeś?! - odparła na powitanie, cały czas próbując się utrzymać na huśtawce, którą chłopak nadal odchylał do tyłu. - Puść mnie, albo rzucę na Ciebie urok, zakopię śniegiem i nikt Cię nie odnajdzie aż do wiosny! - warknęła, próbując rozewrzeć palce chłopaka, zaciśnięte na lodowatych łańcuchach. Wilson nie zdawał sobie sprawy, iż panienka van Rijn trochę bała się wysokości i tylko dlatego jeszcze się nie zsunęła zgrabnie z huśtawki, tylko trzymała się jej kurczowo.
Sanne van Rijn
Sanne van Rijn
Klasa VII


Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t983-skrytka-pocztowa-sanne-va

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Christine Greengrass Wto 28 Sty 2014, 19:05

Może i pogoda nie była zbyt zachęcająca na popołudniowe spacery po błoniach, jednak wyjątkowo Chris nie przeszkadzało to że na dworze jest zimno i mokro i po prostu musiała wyjść z zamku. Jej nogi same ją prowadziły, była zamyślona i nie skupiała się na celu swojej wyprawy. Aż w końcu przylazła tutaj i usiadła sobie na huśtawce, nie odepchnęła się jednak nogami, po prostu tak sobie siedziała. Była nieco przybita, ale nie dawała tego po sobie poznać. Wyglądała po prostu na zamyśloną. I w sumie tak było, myślała o milionie sprawach, i nie widziała co się działo wokół niej. I w sumie tak od kilku dni. Kiedy tak sobie siedziała na tej huśtawce, zaczął padać deszcz, ale nie zdała sobie nawet z tego sprawy. Pewnie przepłaci to jakąś chorobą niedługo, no ale co tam!
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 17
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Serena Valerious Wto 28 Sty 2014, 19:41

Serena zmierzała w kierunku zamku, zaczęło padać a ona nie miała ochoty stać na deszczu. To wróżyło bowiem tylko jedno, chorobę. Zapalenie gardła, katar bądź jakaś inna choroba nie była jej teraz potrzebna. Dostrzegła jednak kątem oka, że ktoś siedzi na huśtawce. W taką okropną pogodę? Było to dla niej trochę niezrozumiałe. Podeszła więc trochę bliżej, dopiero po czasie poznała osobę tam siedzącą.
-Pani prefekt Greengrass. Trochę kiepska pogoda na rozmyślanie nie sądzisz? Chyba, że miły ci katar i ból gardła- powiedziała po czym schowała niedopalonego papierosa do papierośnicy. Deszcz padał więc i tak nie miało sensu palenie go dalej.
Serena Valerious
Serena Valerious
Studentka: Aurorstwo


Skąd : Francja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Charles Wilson Wto 28 Sty 2014, 19:52

Gdy tylko słońce schowało się za horyzontem, a błonia schowały się w ciemności z zamku w ciepłej, puchowej kurtce z szyją owiniętą szalikiem Gryfonów i dopasowaną do szalika czapką nasuniętą na głowę wyszedł młodzian który młodzianem był aż... do końca dziedzińca. Tak, to był ten punkt w którym zamiast rudej pokraki pojawił się rudy pies. Wielki, z ogromną prawie taką jak lwią, grzywą i czystym szaleństwem wymalowanym na pysku. Oczywiście szaleństwo było szaleństwem pozytywnym, a spowodowane było to szaleństwo śniegiem. Śniegiem który śmiesznie "pierdział" pod czterema łapami. Zaspami w których można było się zakopać, żeby zacząć polowanie na kota czyjegoś ucznia. Bieganie po błoniach i wpadanie na zalodzone jezioro na brzuszku. Tak, w taką pogodę wprost cudownie było być psem. Radość jednak minęła prawie do końca gdy z nieba zaczęły się kolejne opady które wyczuł na swoim czarnym nosie. Tym razem to nie śmieszna, zimna, biała masa a zdradziecki deszcz. Z westchnięcio-prychnięciem wyszedł więc z zaspy otrzepując się ze zbędnej ilości śniegu, po czym powoli: łapa za łapą, jakby obrażony na cały świat za zabranie całej zabawy. Koniec niekontrolowanej radości. Ogon opadł smętnie nie przypominając już dumnie noszonego precelka, a wyraz pyska posmutniał. Po drodze do zamku mijało się huśtawkę. Tym razem na "dyndaju" już ktoś siedział. Znajoma postać prefekt Slytherinu sprawiła, że od razu podniósł swój ogon do góry podchodząc bliżej, żeby tam dość bezczelnie położyć swój wielki łeb na jej kolanach. Szmaragdowe ślepia wlepione w Szkotkę domagały się pieszczot, a delikatny merd rudej kity wywołałby uśmiech na twarzy każdego, dosłownie każdego. Słysząc kolejne kroki podniósł łeb i spojrzał na nieznajomą dziewczynę. Ciche warknięcie wydobyło się spod fafli, bowiem do nozdrzy dotarł tak nielubiany przez Prefekta zapach papierosów.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Christine Greengrass Wto 28 Sty 2014, 20:13

Siedziała sobie tak w samotności... jednak nie długo, bo zaraz przyleciało do niej towarzystwo. I to jakie miłe towarzystwo! No nie mogła się nie uśmiechnąć na widok psiaka.
- Wilson! - zawołała wesoło, głaskając go po łbie. Uwielbiała tę psią formę Charlesa, prawie tak bardzo jak jego samego! Chwilę później dołączył do nich ktoś jeszcze. Uniosła brwi na ślizgonke, a czując jak nagle psiak na jej kolanach zrobił się nie spokojnie, pogłaskała go jeszcze po głowie. 
- Witaj Sereno, miło że się o mnie martwisz... - zaczęła opanowanym i poważnym tonem - Jednakże bardziej mnie interesuje, co ciebie sprowadza na zewnątrz w taką pogodę, bo jak widzę to nie tylko zwyczajny spacerek, żeby się przewietrzyć. - spojrzała wymownie na papierośnicę, do której chowała właśnie niedopalonego papierosa. Zaraz potem w dalszym ciągu nie zmieniając wyrazu twarzy, przeniosła wzrok na twarz dziewczyny.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 17
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Serena Valerious Wto 28 Sty 2014, 20:26

Valerious uśmiechnęła się lekko poprawiając czapkę na swej głowie. Greengrass miała rację. Nie była to idealna pogoda na spacer.
-Byłam na boisku, na trybunach, trochę biegałam. Muszę odzyskać kondycję. Znowu wróciłam do szkolnej drużyny- powiedziała spokojnym tonem, przecież koleżanka z domu niczym jej nie zawiniła. No może poza tym, że miała od niej wyższą rangę. Nigdy nie lubiła gdy ktoś był wyżej od niej. Wiedziała też, że ona zbyt często miewa szlabany by mieć jakąkolwiek władzę.
Nagle obok nich pojawił się jakiś rudy psiak.
-Nazwałaś psa Wilson? -zapytała się patrząc się na nią wymownym spojrzeniem. Nie zbliżała się do psa, bojąc się że ten po prostu ją ugryzie.
-Nie jest agresywny prawda?- zapytała odrobinę zaniepokojonym głosem. Miała kota, pachniała kotem, może to sprawiało, że ten uroczy rudzielec na nią warczał. Nie wiedziała.
Serena Valerious
Serena Valerious
Studentka: Aurorstwo


Skąd : Francja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Charles Wilson Wto 28 Sty 2014, 20:40

Drobne dłonie pięknych pań drapiące za uszkiem. To jest to co Wilsonowaty lubił najbardziej. Szczególnie upodobał sobie dłonie Krychy, która idealnie trafiła w miejsce gdzie trzeba. Miejsce które sprawiało, że radośnie wywalał język wesoło machając ogonem. Nieznajoma dziewczyna nie wywarła na nim najlepszego wrażenia tą papierośnicą, ale na jego psim pysku nie było tego widać tak bardzo, jak byłoby to widać na twarzy rudego piegusa. Dlatego wolał przesiedzieć w swojej psiej formie obserwując dziewczyny swoimi dużymi, zielonymi oczyskami. Gdy zapytała czy Krycha nazwała psa Wilson przeniósł na nią wymowne spojrzenie mówiące jasno: "Wymyśl coś". Jego mały sekret, jak sama nazwa wskazuje był sekretem. Podszedł bliżej znajomej Ślizgonki siadając na śniegu. Oczywiście kota też wyczuł, ale był w stanie się powstrzymać. Bardziej irytował go fakt, że póki co utknął w tej formie. Słysząc czy jest agresywny jedynie cicho prychnął, aby zaraz jakby wprost uśmiechnąć się do blondyny. Uśmiech ten pokazywał jego bogate, książkowe wprost uzębienie.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Christine Greengrass Wto 28 Sty 2014, 22:04

A działało to w dwie strony, bo Christine uwielbiała tak miziać psiaka za uszkiem. A przy tym i ona chichrała się radośnie, widząc wywalony język i dyndający ogon Wilsona. 
- Odzyskać kondycje? To Ci w tym raczej nie pomoże - mruknęła wskazując głową w papierośnice. - Niestety muszę Ci odjąć 5 pkt, mam nadzieje że na tym się skończy i nie będę miała już okazji widzieć tych twoich skarbów. - Może to dziwne że dziewczyna zabierała cenne punkty swojego domu, na które swoją drogą sama zapracowała, ale jako prefekt nie mogła być stronnicza. No i brała pod uwagę fakt, że Wilson patrzył, więc nie mogła sobie pozwolić na udawanie że nie widziała... 
Kiedy z ust Sereny padło pytanie odnośnie Wilsona, na chwilę ją zatkało... ale tylko na moment! Zaraz potem zaśmiała się, jak najbardziej naturalnie.
- Co? Nie... Nie jestem taką świruską żeby nazywać psa, nazwiskiem Prefekt Naczelnej i jej bandy. - miała nadzieje że to przejdzie. W sumie wyszło jej to całkiem nieźle. Wiedziała że nie może zawieść Charliego... zaufał jej że nie wygada, więc musiała to odkręcić. 
- Nie przepada za obcymi - mruknęła w odpowiedzi na pytanie ślizgonki. - Ale spokojnie, nie zrobi Ci krzywdy. - dodała żeby zbytnio jej nie wystraszyć.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 17
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Serena Valerious Wto 28 Sty 2014, 22:21

Serena spojrzała na Christine jak na wariatkę. Czy ona właśnie odejmowała jej pięć punktów? Chyba coś jej się w głowie poprzewracało.
-5 punktów, kim ty jesteś, że robisz we własnym gnieździe?- zapytała odrobinę kąśliwie.
-Mamy i tak słabą pozycję, jako nasz prefekt powinnaś raczej trzymać ze swoimi a nie jeszcze karać za to czego nikt nie widzi poza tym psem. Przecież zwierzęta nie potrafią mówić prawda?- powiedziała nie zmieniając tonacji w głosie. Podeszła bliżej psa patrząc się w te jego słodkie oczyska.
Miała nadzieję, że Christine ma rację, że jest spokojny, nie agresywny. Wyciągnęła w jego kierunku dłoń, potem pogłaskała go delikatnie po łbie a potem sięgnęła po swoją różdżkę. Wymówiła zaklęcie przywołujące po czym gdy doczekała się tego co chciała to dała psiakowi kawałek kiełbaski parówkowej.
-Jesteś naprawdę słodkich psiakiem- powiedziała do niego. Potem jednak znowu jej uwaga skupiła się na Ślizgonce.
-Chyba jednak nią jesteś skoro na widok psa wrzeszczysz radośnie Wilson, potem mówisz ze nie lubisz prefekt Naczelnej i jej bandy i jeszcze karzesz swój dom za to, że trzymam przy sobie papierosy a nawet ich przy tobie nie palę. Kto tu jest świrem. Twój brat chociaż jest normalny. No ale jakiś przybity był gdy z nim dzisiaj byłam- powiedziała odrobinę wkurzonym tonem. Czy ona ją miała za jakąś idiotkę i blondwłosą kretynkę?
-Przecież nie winię cię za to, że nazywasz psa Wilson, równie dobrze mogłabyś go nazwać jakimś innym ciekawym nazwiskiem każdego ucznia w tej szkole. Myślę, że ten słodki psiak się nie obrazi na to imię- oznajmiła. Deszcz padał i padał, a ona nadal tutaj stała i prawiła morały z wielką panią Prefekt, która tak naprawdę nie jest jednak taka idealna karząc nawet członków własnego domu oraz wygadując dziwne rzeczy.
Serena Valerious
Serena Valerious
Studentka: Aurorstwo


Skąd : Francja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Charles Wilson Sro 29 Sty 2014, 21:20

Gdy tylko Krycha odjęła punkty tej blondynie w Charlesie wzbudziła się fala sympatii do Ślizgońskiej Prefekt. I to nie dlatego, że przez to Zieloni stracili punkty które w ich sytuacji są na miarę złota, ale dlatego, że miała jajca żeby to zrobić. Okazał to merdnięciem ogona które ustało w chwili w której pseudo fajna Ślizgonka zaczęła rzucać błotem w Greengrassównę. Gdy zaczęła swoją opowieść o słodkim psiaku tuż przed jego pyskiem zapewne gdyby był człowiekiem miałby minę "what a fuck?", ale zamiast tego przechylił łeb przyglądając się rozumnie nieznajomej. Kompletnie nie przypadła mu do gustu po tym jak zaatakowała niewinną Christine wykonującą swoje prefektowskie obowiązki. To nie było prawo do odjęcia punktów, a obowiązek. Liczył jeszcze na to, że swoją postawą ta cała Serena zarobi jeszcze szlaban u kogoś naprawdę ostrego który pokaże jej co to szacunek dla wyższych od niej rangą. Owszem, dał się pogłaskać, ale kiedy zaczęła podsuwanie mu pod nos kawałka kiełbaski prychnął dość gniewnie robiąc krok w tył. Nie chciał jej kiełbaski. Nie chciał od niej nic.* Nie miał z resztą na jedzenie ochoty, ani apetytu. Widząc jednak jej upartość wziął ostrożnie w zęby kawałek mięsa, by zaraz upuścić w śnieg. Niczym dziecko drażniące się ze swoim rodzicem. Określenie "słodki psiak" kompletnie nie pasowało do rudej kupy futra ważącej około 60 kilo i wprost proporcjonalnej do tego wielkości prawie metra w kłębie. Wielki łeb z odsłoniętymi zębami nijak słodki nie był. Bo tak, zęby miał teraz ostrzegawczo odsłonięte. Zaraz jednak zebrał się w sobie i pierwszy raz w tej postaci... szczeknął. Głośne i głębokie szczeknięcie zaskoczyło nawet samego Wilsona. Zaraz poparł je jednak warknięciem. Idź stąd dziewucho... Idź. - powtarzał w myślach, ale ta się nie słuchała. W końcu on sam się poddał. Posłał Greengrassównie przepraszające spojrzenie, po czym ruszył biegiem w kierunku zamku.

*Tybetan odmawiający posiłku w moim domu to codzienność, zapewniam Was.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Christine Greengrass Sro 29 Sty 2014, 21:42

- Owszem, nasza sytuacja nie jest najlepsza, ale to nie znaczy że będę przymykać oko na wasze ślizgońskie wybryki - odpowiedziała, jeszcze chłodniejszym tonem. - Moim obowiązkiem jest pilnowanie czy uczniowie przestrzegają szkolnego regulaminu, a przynależność do tego samego domu, nie zwalnia Cię z jego przestrzegania. - Dodała jeszcze, nie podnosząc głosu. Nie będzie na nią warczeć, krzyczeć ani nic z tych rzeczy. Umiała się opanować, nawet jak ktoś wyjątkowo działał jej na nerwy. Była bardzo cierpliwą osobą. Normalnie zapewne słysząc jej "Przecież zwierzęta nie potrafią mówić prawda?" zaśmiała by się, bo tak się składało że ten psiak to potrafił... 
Spokojnie obserwowała reakcję Wilsona na Serene i jej pieszczoty.
- Powoli, powoli... po pierwsze: w którym momencie mojej wypowiedzi powiedziałam że nie lubie Hannah? Po drugie: zarówno palenie jak i posiadanie papierosów jest zabronione, a ja głupia nie jestem, więc chyba nie próbowałabyś mnie przekonać że nie palisz... a po trzecie: - tutaj zrobiła niedużą przerwę, wbijając swe oczęta w twarz Valerious. - Nieważne jak wielką świruską bym była, wciąż jestem też Prefektem, więc należy mi się szacunek. Zapamiętaj sobie na przyszłość. 
Kiedy usłyszała szczeknięcie psa, przestraszyła się tak, że o mało nie spadła z huśtawki. Nie żeby się go bała, po prostu ją zaskoczył. Na pożegnanie jeszcze poczochrała rudą czuprynę psiej wersji Wilsona i odprowadziła go wzrokiem do zamku. Kiedy zniknął jej z pola widzenia przeniosła wzrok z powrotem na koleżankę z domu.
Christine Greengrass
Christine Greengrass
Klasa VII


Urodziny : 27/09/2006
Wiek : 17
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t691-skrytka-pocztowa-christi

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Serena Valerious Sro 29 Sty 2014, 21:57

Serena uśmiechnęła się lekko do dziewczyny. To co mówiła po prostu jednym uchem jej wleciało, drugim zaś poleciało , daleko daleko wraz z tym wiatrem, który hulał na dworze.
-Widzę, że jak ktoś otrzymuje odznakę prefekta to od razu rośnie parę centymetrów wzwyż, ale jego duma także się nadyma- powiedziała odrobinę zbyt słodkim tonem. Obserwowała zachowanie psa, był śliczny mimo iż był wielki, ona jednak wolała dobermany. Miały bardziej według niej szlacheckie pyski.
-Ciesz się, że jesteś Prefektem i należy ci się szacunek, bo inaczej już bym ci zrobiła coś z twoją śliczną buzią- powiedziała jadowicie po czym odsunęła się od niej by spojrzeć się w stronę zamku. Wyciągnęła z kieszeni papierosy i pomachała nimi przed nosem Greengrass.
-To się Dymitr ucieszy jak mu powiem, że ktoś nazwał psa Wilson, bardzo śmieszne- powiedziała bardziej do siebie niż do dziewczyny po czym skierowała się w stronę zamku.

zt
-
Serena Valerious
Serena Valerious
Studentka: Aurorstwo


Skąd : Francja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Maja Vulkodlak Sro 12 Lut 2014, 00:09

Tego dnia Maja kręciła się bez większego sensu po zamku, zastanawiając się nad sprawami mniej i bardziej priorytetowymi. To, że była prefektem nie wywierało na niej specjalnego wrażenia, bo poza tym, że bezkarnie mogła chodzić po ciszy po zamku i przy okazji mogła wlepiać innym ujemne punkty, to mogła co najwyżej pochwalić się odznaką na prawo i lewo. Ta z kolei spoczywała w kieszeni jej szaty, którą miała na siebie narzuconą, w komplecie z mundurkiem. Chcąc nie chcąc, nauczyciele zwracali uwagę na ubiór prefektów, więc zamiast się buntować, ubierała od niechcenia szaty z barwami swojego domu. Akurat znalazła się na balkonie, by zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy podleciała do niej sowa z liścikiem, przywiązanym do nóżki. Nieco skonsternowana wyswobodziła zwierzę od kawałka pergaminu i przesuwając oczami po literach westchnęła ciężko.
Kompletnie zapomniała o sytuacji, która zaszła między nią a Nicolasem, ba, nawet powoli przestała się przejmować tym, że jej własny chłopak ją unika. Teraz jednak, gdy przypomniał jej o swojej obecności, skierowała się w stronę huśtawki. Znajdując się poza zasięgiem wzroku ludzi zmieniła się w swoją kocią postać, po czym świńskim truchtem przebiegła się kilkanaście metrów, wdrapując się na drzewo. Położyła się na gałęzi, upewniając się przy tym, że nikogo poza nią nie było w okolicy i cóż, pozostało jej czekać, aż jaśnie pan i hrabia przyjdzie na miejsce, które wyznaczył. Pomimo tego, że padał niewielki deszcz, gruba warstwa futra chroniła jej tyłek przez marznięciem.

/sesja zamrożona, dopóki Socha się nie pojawi
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Nicolas Socha Sro 26 Lut 2014, 16:32

No i w końcu się pojawił. Zmierzając do zamku by poinformować kogoś o tym że nie żyje. Całkowicie zapomniał o tym by spotkać się z dziewczyną, a może raczejz byłą dziewczyną? Bo wątpił w to, że będą już parą. I dopiero kiedy to spojrzał w stronę huśtawki zaklnął głośno. Zmienił trasę swej wędrówki i poleciał nad huśtawkę.
- Maju? - mruknął cicho i schował się w drzewo by nie zobaczyła go od razu. Bo jak tutaj się właściwie z nią przywitać? Cześć jestem duchem? A jakoś tak umarło mi się? No i nie chciał jej aż za bardzo wystraszyć. Dlatego pojawił się dopiero po chwili wychodząc spod ziemi kiedy to zaczęła szukać go wzrokiem. Wzrokiem bo inne zmysły przestały już na niego działać.
Usiadł na ziemi całkiem załamany. Wolałby już aby ta rozmowa miała przemienić się w wielką kłótnię między parą. Parą żywych ludzi niż być w takiejsytuacji. Bo co tutaj powiedzieć? Dlatego usiadł załamany na ziemi i wbił wzrok w przemoczone buty.
Nicolas Socha
Nicolas Socha
Klasa V


Urodziny : 12/02/1998
Wiek : 26
Skąd : Czechy - Praga
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t761-skrytka-pocztowa-nicolas-

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Maja Vulkodlak Sob 01 Mar 2014, 22:59

Niemal usnęła na tej przeklętej gałęzi, gdy usłyszała swoje imię. Zastrzygła uszami, po czym rozejrzała się wokół siebie, jednak nie widząc nikogo z powrotem ułożyła łeb na łapach... dopóki dosłownie spod ziemi nie pojawił się pod drzewem Nicolas. Rosjanka zastygła w bezruchu na dłuższą chwilę, przypatrując mu się a dopiero potem zlazła na ziemię, zmieniając się w drobną dziewczynę, którą była na co dzień. Najgorsze było to, że od rana miała złe przeczucia, tylko nie wiedziała czemu. W każdym razie nie zakładała, że ktoś umrze, a już na pewno nie JEJ chłopak. Mając wciąż nadzieję, że Gryfon robi sobie jaja i użył eliksiru, bądź zaklęcia, kucnęła pół metra od niego.
- Socha, powiedz, że robisz sobie żarty - powiedziała z wyczuwalnym w głosie strachem, zaraz po tym wysunęła rękę w jego stronę. Cóż, naturalnie dłoń po prostu przeniknęła przez chłopaka, jakby próbowała złapać powietrze, co spowodowało tylko tyle, że w gardle prefektowej pojawił się niemiły uścisk i wielka gula.
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Nicolas Socha Nie 02 Mar 2014, 14:47

Nie dostała zawału serca, więc to już był ogromny sukces. Spojrzał się w końcu na dziewczynę i pokrecił głową zaprzeczając iż to tylko kawał.
- Nie Maju, niestety to nie jest kawał. Byłem w zakazanym lesie. Tam spotkałem wile, wpadła do wody i zamiast ją od razu zabić to ją wyciągnąłem z wody. A ta s*** mi się tak odwdzięczyła? - Opowiedział szybko to co się tam działo, pomijając to jak go czarowała.
- Ciało zapewnie nadal pływa w stawie. I miałbym małą prośbę, ostatnią Maju. Jakbyś mogła kogoś poinformować o tym miejscu? Byłbym wdzięczny, bo nie wiem przez ile czasu będę jeszcze się błądził po tym świecie - mówił wszystko spokojnie dobierając starannie słowa. Bo jak tutaj rozmawiać z dziewczyną kiedy to może być ostatnie ich spotkanie? Zawsze może nad nią czuwać jako duch i informować ją gdy coś będzie się działo. Z pewnością zawsze się przyda taki anioł stróż.
Nicolas Socha
Nicolas Socha
Klasa V


Urodziny : 12/02/1998
Wiek : 26
Skąd : Czechy - Praga
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t761-skrytka-pocztowa-nicolas-

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Maja Vulkodlak Nie 02 Mar 2014, 16:00

Miała nadzieję, że chłopak sobie żartuje, dopóki nie otworzył ust. Była przede wszystkim zdziwiona z jaką łatwością przyszło mu powiedzenie czegoś takiego, a z drugiej strony ta informacja chyba jeszcze do niej nie dotarła. Że straciła chłopaka. Na zawsze. Oczy dziewczyny przypominały teraz dwa galeony, które zaszkliły się łzami, a do tego otworzyła mimowolnie usta, czując jak drga jej dolna warga.
- Coś Ty kurwa narobił? - wydusiła z siebie, nim zaczęła przeraźliwie wyć i nim ukryła swoją twarz w dłoniach.
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by James Scott Nie 02 Mar 2014, 20:42

James zamierzał ten dzień spędzić bimbając sobie w Dormitorium. Korzystając z tego, iż większość uczniów przepadła - sam nawet nie wiedział, gdzie oni poleźli - chłopak wpatrywał się w okno i zwyczajnie w świecie odpoczywał.
Z zamyśleń wyrwał go widok znajomej czupryny, która ukradkiem kierowała się do miejsca, które znał z opowieści Nicolasa. Z reguł zignorowałby ów fakt, bo co mu do tego? Jednak, pech chciał, iż Scott nie widział pana Sochy niemal od końca ferii, a miał mu do przedstawienia nowego członka ich bractwa, który był bardzo interesującą osobą. Stwierdzając w myślach: gdzie Maja, tam i Nicolas, Krukon zdecydował szybko, że przerwie im romantyczne spotkanie. Otworzył okno, zmienił się w ptactwo i już szybował w stronę 'magicznej' huśtawki.
To co zobaczył przerosło jego oczekiwania. Negatywnie rzecz jasna.
Otóż Pan Soha był przeźroczystym duchem. Co prawda, James nie słyszał początku rozmowy, więc nie wiedział co dokładnie się stało, poza faktem, iż ciało byłego już Gryfona znajduje się w zakazanym lesie.
Sam Scott nie poczuł gniewu, czy smutku. Uczuciem, które wypełniało jego ciało było rozczarowanie. Zawsze uważał, że Nicolas to łebski koleś, który potrafi wydostać się z każdych tarapatów. Tak jak on - Scott- zawsze to robił.
- Będziesz błądził tak długo, jak będzie tego sytuacja wymagała - mruknął nieprzyjemnie, po tym jak sfrunął na ziemię i wrócił do swojej ludzkiej postaci - Powiedzmy, że mam sposób na to, aby Twój duch zawsze pojawiał się na moje zawołanie - Wolnym krokiem zbliżał się do przeźroczystej postaci. Zignorował Maję całkowicie. Była załamana. Nie miał do powiedzenia nic, co mogłoby poprawić jej humor. Nim także zaczęły targać emocje, jednak potrafił to w jakiś sposób ukryć. Dodatkową rzeczą, która podtrzymywała go na duchu, był fakt, iż NAPRAWDĘ mógł przywołać swego martwego towarzysza, gdy tylko będzie chciał.
- Więc to wszystko czego chcesz? Nic poza tym?
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Nicolas Socha Wto 04 Mar 2014, 17:40

To nie tak, że było mu z tym łatwo. Chłopak jednakże chciał zachować się jak mężczyzna i nie latać nad swoim ciałem jęcząc i becząc przeraźliwie, nie miał zamiaru doprowadzić całego Zakazanego Lasu do szaleństwa. No może oprócz tej wili która go zabiła, ale i na to przyjdzie pora. Odpowiednia pora, a teraz musiał załatwić typowe ziemskie sprawy, które nie dokończył za życia.
Ból ściskał jego serce kiedy to widział jak łzy napływają dziewczynie do oczu, a następnie spadają po policzku niczym wodospad.
- Była silniejsza i szybsza, nie miałem szans - odpowiedział nieco wymijająco, bo słowa z typu umarło mi się nie brzmiały za dobrze.
Zbliżył się do Majki i objął ją. Tak przynajmniej to wyglądało. Bo ani on, ani ona nie mogli poczuć się nawzajem. Już mu tego brakowało, a nie był duchem nawet przez godzinę. Wtedy zobaczył stojącego obok przyjaciela, który jak zwykłe pojawił się znikąd.
- Witaj James - powiedział i słuchał słów przyjaciela. To było interesujące, ale z drugiej strony, czy aż tak konieczne?
- No dobra, ale też nie wiem przez ile jeszcze tutaj będę. Może zniknę za chwilę, może za sto lat, a może za milion? Jeśli tutaj będę, to zawsze będę nad tobą czuwać Maju, nad tobą też James, nad... - Tutaj urwał swoją wypowiedź prawie wspominając o wieży. Ale skoro był duchem mógł zostać jej strażnikiem. Chłopak mógł się domyślić co jeszcze miał zamiar powiedzieć, dziewczyna zaś była zapewnie za bardzo skupiona na płakaniu niż nad tym co mówił.
- Zresztą nie mam pojęcia co będę robił, co się dalej będzie działo. To stało się za szybko, a ja nie planowałem nigdy Co Będę Robił Po Śmierci. - odparł nieco załamany, zdenerwowany i zły. Zły głównie na siebie jak szybko ta zarośnieta mchem, dzika ci** zdołała go pokonać.
Nicolas Socha
Nicolas Socha
Klasa V


Urodziny : 12/02/1998
Wiek : 26
Skąd : Czechy - Praga
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t761-skrytka-pocztowa-nicolas-

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Maja Vulkodlak Wto 04 Mar 2014, 21:21

Nadejścia Jamesa nie zarejestrowała w pierwszej chwili. Właściwie o tym, że Krukon był obecny od początku tej sytuacji dowiedziała się wtedy, gdy Nicolas zaczął z nim rozmawiać. Przetarła rękawem zapłakaną twarz i podniosła się z ziemi, mierząc wzrokiem to ducha, to czarną owcę rodziny Scottów.
- Scott, idziesz ze mną - zarządziła i nie oczekując na reakcję z ich strony ruszyła w kierunku zakazanego lasu. Miała gdzieś, że nie mogła tam wchodzić. Z drugiej strony była jednak prefektem i animagiem, jednak w zaistniałej sytuacji wolała nie zamieniać się w swoją zwierzęcą postać. Po chwili zniknęła za drzewami.

/jak coś to pisz James w zl albo Socha, jeśli nadal chcesz z nami pisać
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach