Huśtawka na drzewie
+20
James Scott
Charles Wilson
Serena Valerious
Christine Greengrass
Sanne van Rijn
Marcel Volante
Antonija Vedran
Maddox Overton
Dalila Mauric
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
Blaise Harvin
Mistrz Gry
Suzanne Castellani
Rika Shaft
Maja Vulkodlak
Nicolas Socha
Brennus Lancaster
24 posters
Strona 2 z 8
Strona 2 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Huśtawka na drzewie
First topic message reminder :
Ulubione miejsce samotników, oddalone od zamku o sto metrów. Znajduje się po przeciwnej stronie zamku niż zatłoczone błonia.
Ulubione miejsce samotników, oddalone od zamku o sto metrów. Znajduje się po przeciwnej stronie zamku niż zatłoczone błonia.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Huśtawka na drzewie
Zerknęła na Suzanne a potem w kierunku szkoły i na niebo. Ponadto jej brzuch zasugerował, że powinna udać się do wielkiej sali, żeby coś przekąsić. Coś innego niż słodycze, które odpowiednio zachomikowała w swoim kufrze w dormitorium. Na pytanie dziewczyny wzruszyła ramionami.
- Nie wiem... pewnie odwiedzę rodziców w Rosji a potem zobaczymy - odpowiedziała, podnosząc się z miejsca. Otrzepała niewidzialne drobinki kurzu i uśmiechnęła się.
- Miło było poznać, ale obiad wzywa - demonstracyjnie pogładziła brzuch. - Do zobaczenia - mrugnęła do Ślizgonki przyjaźnie, po czym skierowała się do zamku. Musiała przyznać, że dziewczyna nie była wcale taka zła za jaką ją uważała dotychczas.
- Nie wiem... pewnie odwiedzę rodziców w Rosji a potem zobaczymy - odpowiedziała, podnosząc się z miejsca. Otrzepała niewidzialne drobinki kurzu i uśmiechnęła się.
- Miło było poznać, ale obiad wzywa - demonstracyjnie pogładziła brzuch. - Do zobaczenia - mrugnęła do Ślizgonki przyjaźnie, po czym skierowała się do zamku. Musiała przyznać, że dziewczyna nie była wcale taka zła za jaką ją uważała dotychczas.
Re: Huśtawka na drzewie
Gdyby była postacią z kreskówki tuż po wyjściu z pociągu nad jej głową pojawiłaby się chmurka z deszczem i piorunami. Zresztą nie tylko nad nią, bo nad Aleksym i Marianną też - nad tą ostatnią zwłaszcza! Drogę do zamku przejechali w ciszy a kiedy znaleźli się na miejscu z ust żadnego z tej trójki nie wypłynęło nic więcej niż krótkie "do zobaczenia".
Maja korzystając z tego, że wszyscy poszli na wielką salę, na ceremonię, a także tego, że do ciszy nocnej było jeszcze sporo czasu, odstawiła swój bagaż w przeznaczone do tego miejsce, po czym skierowała się spacerem w stronę przeciwną niż błonia. Gdy znalazła się w odpowiedniej odległości od zamku przybrała swoją animagiczną postać, biegiem ruszając przed siebie. Musiała pomyśleć i zaleźć jakieś dobre rozwiązanie sytuacji, w której znalazła się jej rodzina. Nawet jeśli podświadomość podpowiadała jej, że niewiele może zdziałać i nie powinna się w to mieszać, bo jedynie doleje oliwy do ognia. Po pokonaniu jakichś sześciuset metrów przystanęła i rozejrzała się kontrolnie wokół, przy okazji wyostrzając zmysł słuchu. Wydawało się, że rzeczywiście wszyscy znajdowali się w szkole, dlatego bez namysłu kocia istota wdrapała się na najbardziej gęste drzewo. I rozłożywszy się wygodnie na gałęzi, zastygła w bezruchu, mimowolnie machając ogonem.
Maja korzystając z tego, że wszyscy poszli na wielką salę, na ceremonię, a także tego, że do ciszy nocnej było jeszcze sporo czasu, odstawiła swój bagaż w przeznaczone do tego miejsce, po czym skierowała się spacerem w stronę przeciwną niż błonia. Gdy znalazła się w odpowiedniej odległości od zamku przybrała swoją animagiczną postać, biegiem ruszając przed siebie. Musiała pomyśleć i zaleźć jakieś dobre rozwiązanie sytuacji, w której znalazła się jej rodzina. Nawet jeśli podświadomość podpowiadała jej, że niewiele może zdziałać i nie powinna się w to mieszać, bo jedynie doleje oliwy do ognia. Po pokonaniu jakichś sześciuset metrów przystanęła i rozejrzała się kontrolnie wokół, przy okazji wyostrzając zmysł słuchu. Wydawało się, że rzeczywiście wszyscy znajdowali się w szkole, dlatego bez namysłu kocia istota wdrapała się na najbardziej gęste drzewo. I rozłożywszy się wygodnie na gałęzi, zastygła w bezruchu, mimowolnie machając ogonem.
Re: Huśtawka na drzewie
Wchodząc do pokoju wspólnego wiadomym było o czym uczniowie będą rozmawiali i już na wstępie poczuł jak niektóre spojrzenia przeszywają go na wylot. Z bardzo poważną miną machał rękoma zarzekając się, że tym razem to nie jego sprawka i niech lepiej sobie odpuszczą bo komuś wybije zęby. Zrzucił z siebie przesiąknięte smrodem wymiocin szaty szkolne i paradując w samych bokserkach po pokoju poszedł się wykąpać, wrzucając szaty do brudów. Nie przejmując się zbytnio tym, że któryś z kolegów mógł akurat zaprosić jakąś dziewczynę. Choć oczywiście to byłoby wbrew regulaminowi... Którego kto jak kto, ale Nicolas nigdy nie przestrzegał.
Po paru minutach wyszedł z łazienki wycierając mokrą czuprynę chaotycznie ręcznikiem i zaczął się ubierać. Nie zamierzał siedzieć w pokoju przed ciszą nocną. Ba! Nawet podczas niej trafiał tam by walnąć się na łóżko i odespać te przymusowe kilka godzin. Ubrał tak bardzo lubiane przez niego wycieruchy za kolana chcąc jeszcze skorzystać z pogody póki może i tak dla odmiany z i e l o n y t-shert. Tylko dlatego, że była na nim postać rastamana, schował różdżkę do kieszeni i zakładając trampki wyszedł się przejść po szkolnych terenach. Oddychał głęboko chcąc pozbyć się resztek smrodu z Wielkiej Sali i tak idąc oddalił się od zamku przychodząc pod dobrze znaną mu huśtawkę. Usiadł na niej i pomału zaczął się na niej bujać. Dalej nucąc melodię przy której jeszcze niespełna półgodziny temu tańczył wywijając różdżką. A szeroki uśmiech ani na moment nie znikał z jego buzi.
Po paru minutach wyszedł z łazienki wycierając mokrą czuprynę chaotycznie ręcznikiem i zaczął się ubierać. Nie zamierzał siedzieć w pokoju przed ciszą nocną. Ba! Nawet podczas niej trafiał tam by walnąć się na łóżko i odespać te przymusowe kilka godzin. Ubrał tak bardzo lubiane przez niego wycieruchy za kolana chcąc jeszcze skorzystać z pogody póki może i tak dla odmiany z i e l o n y t-shert. Tylko dlatego, że była na nim postać rastamana, schował różdżkę do kieszeni i zakładając trampki wyszedł się przejść po szkolnych terenach. Oddychał głęboko chcąc pozbyć się resztek smrodu z Wielkiej Sali i tak idąc oddalił się od zamku przychodząc pod dobrze znaną mu huśtawkę. Usiadł na niej i pomału zaczął się na niej bujać. Dalej nucąc melodię przy której jeszcze niespełna półgodziny temu tańczył wywijając różdżką. A szeroki uśmiech ani na moment nie znikał z jego buzi.
Re: Huśtawka na drzewie
Niewiele brakowało by tygrysica zasnęła na gałęzi. Już odpływała w objęcia Morfeusza, gdy do jej uszu doszedł szmer ze strony huśtawki. Uniosła nieco pysk do góry, spoglądając w tamtym kierunku a kiedy już wiedziała z kim ma do czynienia, poczekała aż chłopak usiądzie, po czym bezszelestnie zlazła z drzewa i podeszła do niego. W pierwszej chwili chciała go niewinnie wystraszyć, jednak gdy poczuła dość dziwny zapach, co prawda ledwo wyczuwalny, cofnęła się o krok do tyłu, mimowolnie zmieniając się w swoją ludzką postać. Rosjanka wylądowała tyłkiem na ziemi ubijając sobie kość ogonową, z kolei palce zacisnęła na nosie i jęknęła żałośnie:
- Fuj, fuj, śmierdzisz jak rzygi! - nawet nie wiedziała, że swoim nietypowym powitaniem mogła uzyskać początkowo zamierzony efekt. Szybko wstała z ziemi i po doprowadzeniu się do porządku, niepewnie podeszła do Nicolasa. Bezceremonialnie pochyliła się nad nim, zaciągnęła... i gdy upewniła się, że jako człowiek nie czuje przykrego zapachu wymiocin, posłała mu pełne niezrozumienia spojrzenie.
- Nicolasie Socha, tłumacz się, bo nie wierzę, że zacząłeś gustować w perfumach rodem meneli ze śmietnika - oparła ręce po obydwóch stronach bioder, wlepiając błękitne tęczówki w twarz Gryfona.
- Fuj, fuj, śmierdzisz jak rzygi! - nawet nie wiedziała, że swoim nietypowym powitaniem mogła uzyskać początkowo zamierzony efekt. Szybko wstała z ziemi i po doprowadzeniu się do porządku, niepewnie podeszła do Nicolasa. Bezceremonialnie pochyliła się nad nim, zaciągnęła... i gdy upewniła się, że jako człowiek nie czuje przykrego zapachu wymiocin, posłała mu pełne niezrozumienia spojrzenie.
- Nicolasie Socha, tłumacz się, bo nie wierzę, że zacząłeś gustować w perfumach rodem meneli ze śmietnika - oparła ręce po obydwóch stronach bioder, wlepiając błękitne tęczówki w twarz Gryfona.
Re: Huśtawka na drzewie
Głos dziewczyny raczej wyrwał go z wizji zarzyganego całego pokoju wspólnego ślizgonów. Bo raczej po pierwszym razie wymioty nie ustępowały. Skąd miał to przecież wiedzieć? Nie był idiotą aby próbować tych słodyczy.
Jego wzrok zawiesił na blond dziewczynie uśmiechając się na jej widok. A właściwie to cały czas się uśmiechając jednak zmienił się tylko powód dla którego się uśmiechał. Jej słowa go trochę zaskoczyły przez co od razu przyłożył nos do prawego barku i pociągnął mocno nosem. On nic nie czuł, więc zastanawiał się jak ona to wyczuła. Nie pomyślał na początku o jej nadnaturalnej formie w którą potrafiła się przemieniać. Dopiero później, widząc jak jego dziewczyna siedziała na ziemi to żarówka się zaświeciła. A on tylko patrzył jak podchodzi do niego i znów niucha go. Było to trochę dziwne, no ale przynajmniej rozumiał dlaczego to robiła. Słysząc pytanie zaśmiał się głośno, wybuchł śmiechem, którego przez moment nie mógł powstrzymać. Aż nawet pojawiły się pierwsze łzy, a on starał się uspokoić. Teraz mógł wypuścić z siebie skumulowany przez cały czas trwania uczty śmiech, który wcześniej tak bardzo był zwalczany.
- A to zgaduję, że nie byłaś na rozpoczęciu roku szkolnym? To może nawet i lepiej... Otóż ślizgoni wymyślili nowy trend, perfumy elrzyg. Nie mam pojęcia jak długo balowali, ale zasyfili całą Wielką Salę przerywając tym samym piękno dnia dzisiejszego. Ojj co tam się działo.- Powiedział tylko tyle nie chcąc też zbytnio opowiadać szczegółów kto co jadł na śniadanie i jakiego koloru był wypluwany przez nich strumień. Oczywistym również było to, że nie zamierzał zdradzać majce kto za tym stoi. Bo w końcu ofiarami jego i Jamesa kawału było rodzeństwo dziewczyny.
Westchnął na koniec przybierając już poważną minę. Bo od tego ciągłego uśmiechania się buzia zaczęła go boleć.
Jego wzrok zawiesił na blond dziewczynie uśmiechając się na jej widok. A właściwie to cały czas się uśmiechając jednak zmienił się tylko powód dla którego się uśmiechał. Jej słowa go trochę zaskoczyły przez co od razu przyłożył nos do prawego barku i pociągnął mocno nosem. On nic nie czuł, więc zastanawiał się jak ona to wyczuła. Nie pomyślał na początku o jej nadnaturalnej formie w którą potrafiła się przemieniać. Dopiero później, widząc jak jego dziewczyna siedziała na ziemi to żarówka się zaświeciła. A on tylko patrzył jak podchodzi do niego i znów niucha go. Było to trochę dziwne, no ale przynajmniej rozumiał dlaczego to robiła. Słysząc pytanie zaśmiał się głośno, wybuchł śmiechem, którego przez moment nie mógł powstrzymać. Aż nawet pojawiły się pierwsze łzy, a on starał się uspokoić. Teraz mógł wypuścić z siebie skumulowany przez cały czas trwania uczty śmiech, który wcześniej tak bardzo był zwalczany.
- A to zgaduję, że nie byłaś na rozpoczęciu roku szkolnym? To może nawet i lepiej... Otóż ślizgoni wymyślili nowy trend, perfumy elrzyg. Nie mam pojęcia jak długo balowali, ale zasyfili całą Wielką Salę przerywając tym samym piękno dnia dzisiejszego. Ojj co tam się działo.- Powiedział tylko tyle nie chcąc też zbytnio opowiadać szczegółów kto co jadł na śniadanie i jakiego koloru był wypluwany przez nich strumień. Oczywistym również było to, że nie zamierzał zdradzać majce kto za tym stoi. Bo w końcu ofiarami jego i Jamesa kawału było rodzeństwo dziewczyny.
Westchnął na koniec przybierając już poważną minę. Bo od tego ciągłego uśmiechania się buzia zaczęła go boleć.
Re: Huśtawka na drzewie
Słowa Nicolasa obiły się echem po jej głowie powodując, że jej mina była jeszcze bardziej zdziwiona i zmieszana. Śmiał się z tego, że ktoś zarzygał wielką salę... a co gdyby ktoś zabarykadował drzwi i ludzie utonęliby w wymiocinach albo zbudowaliby na potrzeby ratunku wielką arkę? Rosjanka pokręciła głową odganiając od siebie myśli, które powoli wkraczały na złe tory a wzrokiem wciąż świdrowała roześmianą buźkę Nicolasa.
- I mówisz, że nie wiesz kto za tym stoi? - westchnęła. Ostatecznie nie miała ochoty kontynuować tego ohydnego tematu i może nawet lepiej, bo gdyby się dowiedziała, że za tym wszystkim stał jej potencjalny chłopak, to mogłaby mu skoczyć z rękami do gardła. Chodziło też przecież o jej rodzeństwo. Vulkodlakowa bez zbędnego słowa przytuliła się do Gryfona - chudymi rękami uwiesiła się na jego szyi, a kościstym tyłkiem usiadła mu na kolanach.
- Zabij mnie, zaaabij mnie - ukryła twarz w ramieniu Czecha, zacieśniając nieznacznie uścisk.
- I mówisz, że nie wiesz kto za tym stoi? - westchnęła. Ostatecznie nie miała ochoty kontynuować tego ohydnego tematu i może nawet lepiej, bo gdyby się dowiedziała, że za tym wszystkim stał jej potencjalny chłopak, to mogłaby mu skoczyć z rękami do gardła. Chodziło też przecież o jej rodzeństwo. Vulkodlakowa bez zbędnego słowa przytuliła się do Gryfona - chudymi rękami uwiesiła się na jego szyi, a kościstym tyłkiem usiadła mu na kolanach.
- Zabij mnie, zaaabij mnie - ukryła twarz w ramieniu Czecha, zacieśniając nieznacznie uścisk.
Re: Huśtawka na drzewie
Wizja zbudowania arki byłaby wtedy bardzo dobrym pomysłem, choć on stawiał by raczej na bardziej destrukcyjne wyjście i rozwaliłby zabarykadowane drzwi. To byłoby o wiele szybsze i zabawniejsze. Zwłaszcza jeśli połowa zebranych tam uczniów wkurzona rzuciła w stronę drzwi zaklęcie Confringo. Kto wie, może nie dość, że rozwaliliby drzwi w drzazgi to jeszcze wielką dziurę w ścianie. On niestety nie mógłby się do tego przyłączyć bo z zaklęć nie był jakoś wybitnie dobry, ale z pewnością kibicowałby innym stojąc na stole by mieć tylko jak najlepszy widok.
- Oczywiście, że nie!- udał oburzonego widząc jak jej wzrok ma zamiar wywiercić mu wielką dziurę w czaszce chcąc dostać się do jego mózgu by wyczytać z niego czy aby mówi prawdę. Zdecydowanie nie czuł się dobrze z tym, że musiał okłamywać Majkę. Niestety tak było lepiej dla wszystkich. W końcu widział też, że jej siostra wybrudziła nieco własnego brata. I dziewczyna na pewno nie byłaby zadowolona jakby jej powiedział, że to jego dzieło. Uśmiech szybko znikł kiedy to widział jak siada mu na kolanach i przytula się do niego. To był jeden z tych uścisków, który mówił mu o tym, że coś nie grało i wypowiedziane słowa tylko potwierdziły jego teorię.
- Co byłby ze mnie za facet, chłopak i człowiek gdybym zrobił to o co mnie prosisz?- powiedział ze smutkiem, nieco przyciszonym głosem, obejmując Majkę całą gładząc lekko dłonią jej włosy.
- Co się stało? - zapytał się będąc cały czas wtulony w dziewczynę.
- Oczywiście, że nie!- udał oburzonego widząc jak jej wzrok ma zamiar wywiercić mu wielką dziurę w czaszce chcąc dostać się do jego mózgu by wyczytać z niego czy aby mówi prawdę. Zdecydowanie nie czuł się dobrze z tym, że musiał okłamywać Majkę. Niestety tak było lepiej dla wszystkich. W końcu widział też, że jej siostra wybrudziła nieco własnego brata. I dziewczyna na pewno nie byłaby zadowolona jakby jej powiedział, że to jego dzieło. Uśmiech szybko znikł kiedy to widział jak siada mu na kolanach i przytula się do niego. To był jeden z tych uścisków, który mówił mu o tym, że coś nie grało i wypowiedziane słowa tylko potwierdziły jego teorię.
- Co byłby ze mnie za facet, chłopak i człowiek gdybym zrobił to o co mnie prosisz?- powiedział ze smutkiem, nieco przyciszonym głosem, obejmując Majkę całą gładząc lekko dłonią jej włosy.
- Co się stało? - zapytał się będąc cały czas wtulony w dziewczynę.
Re: Huśtawka na drzewie
Nie trzeba było być znawcą, żeby się domyślić, że coś jej nie tak. Przymknęła powieki a kiedy usłyszała coś podobnego do smutku w głosie chłopaka, automatycznie odsunęła się od niego.
- To, że ja nie mam humoru nie oznacza, że Ty go masz nie mieć, przynajmniej Ty nie wzbudzaj we mnie wyrzutów sumienia - wymusiła wesoły uśmiech, po czym pocałowała Gryfona w policzek a na jego pytanie wzruszyła wątłymi ramionami.
- Nie czytasz gazet? - Rosjanka przyjrzała się dokładniej twarzy chłopaka, ale nie owijając dalej w bawełnę dodała: - Marianna została wrobiona w zaręczyny z Williamem, ale kocha kogoś innego, kto okazał się kolejnym bucem, bo ma panienek na pęczki i ona dowiedziała się tego niestety ode mnie. A do tego Aleksy nadal jest na mnie zły, chociaż to on na mnie nawrzeszczał i powinien mnie przeprosić - mimo wszystko nie miała ochoty kontynuować tego tematu. Odpowiedziała na pytanie i to wystarczyło, dlatego żeby uniknąć dalszej konwersacji na temat jej pokręconej rodziny jakby nigdy nic wsunęła zaczepnie chłodne dłonie pod koszulkę Czecha, opuszkami palców przejeżdżając po jego żebrach.
- Jedynym plusem powrotu do tego zamku jest to, że teraz będziemy się chyba częściej widywać - miała oczywiście na myśli fakt, że znowu byli w jednym wielkim domu wariatów, z którego można było wychodzić w weekendy, i unikanie się było rzeczą wręcz niemożliwą.
- To, że ja nie mam humoru nie oznacza, że Ty go masz nie mieć, przynajmniej Ty nie wzbudzaj we mnie wyrzutów sumienia - wymusiła wesoły uśmiech, po czym pocałowała Gryfona w policzek a na jego pytanie wzruszyła wątłymi ramionami.
- Nie czytasz gazet? - Rosjanka przyjrzała się dokładniej twarzy chłopaka, ale nie owijając dalej w bawełnę dodała: - Marianna została wrobiona w zaręczyny z Williamem, ale kocha kogoś innego, kto okazał się kolejnym bucem, bo ma panienek na pęczki i ona dowiedziała się tego niestety ode mnie. A do tego Aleksy nadal jest na mnie zły, chociaż to on na mnie nawrzeszczał i powinien mnie przeprosić - mimo wszystko nie miała ochoty kontynuować tego tematu. Odpowiedziała na pytanie i to wystarczyło, dlatego żeby uniknąć dalszej konwersacji na temat jej pokręconej rodziny jakby nigdy nic wsunęła zaczepnie chłodne dłonie pod koszulkę Czecha, opuszkami palców przejeżdżając po jego żebrach.
- Jedynym plusem powrotu do tego zamku jest to, że teraz będziemy się chyba częściej widywać - miała oczywiście na myśli fakt, że znowu byli w jednym wielkim domu wariatów, z którego można było wychodzić w weekendy, i unikanie się było rzeczą wręcz niemożliwą.
Re: Huśtawka na drzewie
Maja i Nicolas - mogliście zobaczyć jak z jednego z okien zamkowych wypada coś czarnego do złudzenia przypominajacego szmacianką lalkę w szkolnej szacie.
Gdy lot dobiegł końca, nieznany obiekt uderzył o ziemię z głuchym trzaskiem łamanych kości.
Gdy lot dobiegł końca, nieznany obiekt uderzył o ziemię z głuchym trzaskiem łamanych kości.
Mistrz Gry
Re: Huśtawka na drzewie
- Jak mam się cieszyć kiedy ty jesteś smutna? To w ogóle bez sensu Majka.- Powiedział do niej nie wypuszczając z objęć.
- Jakoś ostatniego proroka nie czytałem. Bo i tak wiedziałem o czym będzie. O ślubie który widziałem na własne oczy. Więc po co to jeszcze czytać.- Odpowiedział szybko zanim zdążyła powiedzieć dalszą część. Przez co słysząc kolejną część milczał przez chwilę, nie wiedząc jak tutaj ją pocieszyć. Bo przecież co on mógłby zdziałać w takim wypadku? Zabić Williama by nie dopuścić do ślubu? Nie, to była bardzo zła myśl i szybko ją wyrzucił z głowy.
- A innego wyjścia nie ma? No i skoro tamten drugi okazał się takim bucem to siostra nie powinna mieć jeszcze większych zmartwień ze względu na to, że nie będzie musiała wybierać którego faceta woli. No i chyba lepiej, że się dowiedziała tego teraz od ciebie niż później spotkała go z jakąś inną?- Może rozumował na inny sposób, na męski sposób. Widząc w tym więcej korzyści niż szkód które to niby Majka wyrządziła siostrze. Co do brata nie potrafił jej zbytnio pomóc, bo jak ktoś może udzielić dobrej rady skoro on sam z siostrą nie odzywał się od momentu incydentu z zamienieniem go w kamień?! Teraz on posmutniał bardzo, ale to bardzo mocno jednak skrył swoją minę za plecami puchonki przytulając się do niej. Przez myśl przemknęło mu to, że i jego siostra może tak cierpieć jak ta oto dziewczyna. Na całe szczęście powiedziała coś co go nieco rozweseliło i na powrót się lekko uśmiechnął. Cofając głowę do tyłu by móc na nią spojrzeć i dać jej lekkiego buziaka.
- Też się cieszę, bo się bardzo stęskniłem.- zdążył jej tylko odpowiedzieć i zauważył jak coś wypada przez okno... leciało tak bezwładnie...
- Co jest do cholery!- wrzasnął zmuszając dziewczynę by wstała mu z kolan i poderwał się na nogi.
- Albo miałem przewidzenia albo ktoś skoczył z okna. Też to widziałaś?- mówił do niej zdenerwowany i ruszył nieco przed siebie.
- Zaczekaj tutaj... Jeśli dobrze widziałem to nie powinnaś tego oglądać!- Naprawdę nie chciał aby jeszcze to dołączyło do jej zmartwień. To w ogóle nie powinno się wydarzyć w szkole. Ruszył biegiem tak szybko jak tylko mógł, bo jeśli istniała możliwość, że może komuś pomóc to liczyła się każda sekunda.
- Jakoś ostatniego proroka nie czytałem. Bo i tak wiedziałem o czym będzie. O ślubie który widziałem na własne oczy. Więc po co to jeszcze czytać.- Odpowiedział szybko zanim zdążyła powiedzieć dalszą część. Przez co słysząc kolejną część milczał przez chwilę, nie wiedząc jak tutaj ją pocieszyć. Bo przecież co on mógłby zdziałać w takim wypadku? Zabić Williama by nie dopuścić do ślubu? Nie, to była bardzo zła myśl i szybko ją wyrzucił z głowy.
- A innego wyjścia nie ma? No i skoro tamten drugi okazał się takim bucem to siostra nie powinna mieć jeszcze większych zmartwień ze względu na to, że nie będzie musiała wybierać którego faceta woli. No i chyba lepiej, że się dowiedziała tego teraz od ciebie niż później spotkała go z jakąś inną?- Może rozumował na inny sposób, na męski sposób. Widząc w tym więcej korzyści niż szkód które to niby Majka wyrządziła siostrze. Co do brata nie potrafił jej zbytnio pomóc, bo jak ktoś może udzielić dobrej rady skoro on sam z siostrą nie odzywał się od momentu incydentu z zamienieniem go w kamień?! Teraz on posmutniał bardzo, ale to bardzo mocno jednak skrył swoją minę za plecami puchonki przytulając się do niej. Przez myśl przemknęło mu to, że i jego siostra może tak cierpieć jak ta oto dziewczyna. Na całe szczęście powiedziała coś co go nieco rozweseliło i na powrót się lekko uśmiechnął. Cofając głowę do tyłu by móc na nią spojrzeć i dać jej lekkiego buziaka.
- Też się cieszę, bo się bardzo stęskniłem.- zdążył jej tylko odpowiedzieć i zauważył jak coś wypada przez okno... leciało tak bezwładnie...
- Co jest do cholery!- wrzasnął zmuszając dziewczynę by wstała mu z kolan i poderwał się na nogi.
- Albo miałem przewidzenia albo ktoś skoczył z okna. Też to widziałaś?- mówił do niej zdenerwowany i ruszył nieco przed siebie.
- Zaczekaj tutaj... Jeśli dobrze widziałem to nie powinnaś tego oglądać!- Naprawdę nie chciał aby jeszcze to dołączyło do jej zmartwień. To w ogóle nie powinno się wydarzyć w szkole. Ruszył biegiem tak szybko jak tylko mógł, bo jeśli istniała możliwość, że może komuś pomóc to liczyła się każda sekunda.
Re: Huśtawka na drzewie
Gdy Nicolas pobiegł w stronę ciała, Maja dostrzegła jak Logan Campbell wychyla się z okna, aby sprawdzić czy jego ofiara na pewno wyglądowała na ziemi. Chwilę później napastnik zniknął za oknem.
Nicolas - gdy zbliżałeś się do ciała, z czasem dostrzegłeś, że to Ślizgon (o czym swiadczyła szata szkolna), do złudzenia przypominający starszego brata Mai. Dopiero gdy podeszłeś bliżej, zorientowałeś się, ze to nie on. Nie ruszał się i nie dawał znaków życia. Jego oczy były szeroko otwarte.
Nicolas - gdy zbliżałeś się do ciała, z czasem dostrzegłeś, że to Ślizgon (o czym swiadczyła szata szkolna), do złudzenia przypominający starszego brata Mai. Dopiero gdy podeszłeś bliżej, zorientowałeś się, ze to nie on. Nie ruszał się i nie dawał znaków życia. Jego oczy były szeroko otwarte.
Mistrz Gry
Re: Huśtawka na drzewie
A jednak nie przewidziało mu się i dobiegając do zamku zauważył leżące ciało... ślizgona... Aleksego... O włos nie wylądował na ziemi bo nogi mu się już niemal same ugięły. Jeszcze tego by tylko brakowało. Podszedł bliżej i dziękował wszystkim bogom jacy mu przyszli tylko do głowy, że nie był to brat Majki. Jak by jej to powiedział. Przyklęknął przy chłopaku na pewno upewniając się, że to nie on. Z niemałą odrazą patrzył na jego połamane kości. Nie miał w ogóle szans by przeżyć po upadku z takiej wysokości. Może i nie lubił ślizgonów, ale nie życzył takiego losu nikomu z nich. Spojrzał się do góry na okno, jednak nie widział tam nikogo. Spojrzał jednak jak daleko leży ciało od okna. Ponieważ jeśli byłby to samobójca to leżało by dalej ze względu na wybicie/zrobienie kroku więc ciało upadło by dalej, jednak jeśli ktoś go wypchał to leżałby bliżej zamku. Nagle przypomniał sobie o liście od Jamesa, który dostał przed wyjściem z dormitorium i wstał od ciała i cofnął się kilka kroków tak by widzieć okno.
- James. To ty?- Starał się mówić na tyle głośno aby ktoś, kto stałby w oknie usłyszałby, a także nie na tyle głośno by obudzić umarłego. Choć w tym przypadku o wiele więcej by się dowiedział od tego trupa niż kiedy leżał na ziemi. Pomijając fakt, że w takim przypadku ze strachu sam wylądowałby na ziemi lub chwytając za coś co ma pod ręką zatłukłby nieumarłego ze strachu, że ten zechce zjeść jego mózg! Dawno temu widział kilka mugolskich filmów z zombie w roli głównej...
Spojrzał się na okno i na ciało ślizgona. Na bank to sprawka Scotta - Parzył się nadal nieco przerażony. Nie spodziewał się, że James był zdolny do takiego czynu... No rozumiał obić, wykastrować ofiarę, ale aby od razu wypychać przez okno?! No i teraz pytanie czy to zgłosić? A może udać, że nie widział niczego i że to ciało już tak leżało jak szedł do Majki? I myślał, że to jakiś ślizgon się upił... lub utopił w własnych wymiocinach. Tak... tak! To będzie lepsze wyjście, a z krukonem najwyżej później porozmawia?
- James. To ty?- Starał się mówić na tyle głośno aby ktoś, kto stałby w oknie usłyszałby, a także nie na tyle głośno by obudzić umarłego. Choć w tym przypadku o wiele więcej by się dowiedział od tego trupa niż kiedy leżał na ziemi. Pomijając fakt, że w takim przypadku ze strachu sam wylądowałby na ziemi lub chwytając za coś co ma pod ręką zatłukłby nieumarłego ze strachu, że ten zechce zjeść jego mózg! Dawno temu widział kilka mugolskich filmów z zombie w roli głównej...
Spojrzał się na okno i na ciało ślizgona. Na bank to sprawka Scotta - Parzył się nadal nieco przerażony. Nie spodziewał się, że James był zdolny do takiego czynu... No rozumiał obić, wykastrować ofiarę, ale aby od razu wypychać przez okno?! No i teraz pytanie czy to zgłosić? A może udać, że nie widział niczego i że to ciało już tak leżało jak szedł do Majki? I myślał, że to jakiś ślizgon się upił... lub utopił w własnych wymiocinach. Tak... tak! To będzie lepsze wyjście, a z krukonem najwyżej później porozmawia?
Re: Huśtawka na drzewie
Maja wtuliła się w Nicolasa nawet nie próbując podejmować tematu dotyczącego jej rodziny. Ostatnim czego chciała na zakończenie tego dnia była dyskusja o jej problemach. Przesuwała zaczepnie palcami po ciele Gryfona, dopóki ten jakby nigdy nic nie podniósł się z miejsca. Blondynka posłała mu zdezorientowane spojrzenie, kiedy jednak odwróciła się w stronę zamku wiedziała o co mu chodzi.
- Rany boskie! - jęknęła, w mimowolnym odruchu zatykając sobie dłońmi usta kształtem przypominające literę O. Idąc w ślad za Czechem podniosła się z miejsca robiąc kilka kroków w przód.
- Idę z Tobą... nie rób ze mnie dziecka - przez chwilę próbowała się buntować, lecz wiedziała, że na nic jej się to nie zda. Usiadła więc z powrotem na huśtawce, wyraźnie zniecierpliwiona wpatrując się w plecy odbiegającego Sochy. A myślała, że dzisiaj już nic gorszego się nie może stać... Rosjanka ostatecznie rozejrzała się dokoła a potem wzrokiem powiodła na okno, z którego prawdopodobnie wypadł ich trup. Najwidoczniej nie bez powodu jej podświadomość zatrzymała się dłużej na tym miejscu, bo kiedy po kilku sekundach wlepiania wzroku w jeden punkt ujrzała znajomego z domu, omal nie spadła z huśtawki na ziemię.
- To są jakieś jaja... - coraz bardziej zrezygnowana i załamana uszczypnęła się w rękę, chcąc sprawdzić czy nie śni. Cóż. Najmłodsza latorośl miała tendencję do wkręcania sobie dziwnych rzeczy, dlatego kiedy uznała, że boi się siedzieć sama na spowitej ciemnością huśtawce, podniosła się i biegiem ruszyła w stronę Gryfona.
- Co tu się dzieje? Wracamy do domu, Nicolas... - zdyszana uwiesiła się na szyi chłopaka, nie zwracając uwagi na to, że być może go dusi. - Idziemy po nauczyciela... albo nie, ja idę... dasz sobie radę? - po tych słowach ruszyła pędem do pokoju nauczycielskiego lub gdziekolwiek indziej, gdzie mogła znaleźć kogoś z kadry.
- Rany boskie! - jęknęła, w mimowolnym odruchu zatykając sobie dłońmi usta kształtem przypominające literę O. Idąc w ślad za Czechem podniosła się z miejsca robiąc kilka kroków w przód.
- Idę z Tobą... nie rób ze mnie dziecka - przez chwilę próbowała się buntować, lecz wiedziała, że na nic jej się to nie zda. Usiadła więc z powrotem na huśtawce, wyraźnie zniecierpliwiona wpatrując się w plecy odbiegającego Sochy. A myślała, że dzisiaj już nic gorszego się nie może stać... Rosjanka ostatecznie rozejrzała się dokoła a potem wzrokiem powiodła na okno, z którego prawdopodobnie wypadł ich trup. Najwidoczniej nie bez powodu jej podświadomość zatrzymała się dłużej na tym miejscu, bo kiedy po kilku sekundach wlepiania wzroku w jeden punkt ujrzała znajomego z domu, omal nie spadła z huśtawki na ziemię.
- To są jakieś jaja... - coraz bardziej zrezygnowana i załamana uszczypnęła się w rękę, chcąc sprawdzić czy nie śni. Cóż. Najmłodsza latorośl miała tendencję do wkręcania sobie dziwnych rzeczy, dlatego kiedy uznała, że boi się siedzieć sama na spowitej ciemnością huśtawce, podniosła się i biegiem ruszyła w stronę Gryfona.
- Co tu się dzieje? Wracamy do domu, Nicolas... - zdyszana uwiesiła się na szyi chłopaka, nie zwracając uwagi na to, że być może go dusi. - Idziemy po nauczyciela... albo nie, ja idę... dasz sobie radę? - po tych słowach ruszyła pędem do pokoju nauczycielskiego lub gdziekolwiek indziej, gdzie mogła znaleźć kogoś z kadry.
Re: Huśtawka na drzewie
Dni w szkole na stanowisku gajowego dłużyły się nieco Blaise'owi. Jako uczniowi pewnie szybko by mu to zleciało. Teraz krócej spał. Miał kończyć właśnie wcześniejszy patrol okolic zamkowych, kiedy przy huśtawce zobaczył jakieś osoby. Podszedł, aby przegonić ich stamtąd. Uczniowie powinni zajmować się już pracą domową. temperatura może była jeszcze sprzyjająca pobytom na zewnątrz, ale nie za długo.
- Co tu się dzieje? - zapytał i nagle zobaczył kogoś leżącego.
Oniemiał. Nie wiedział, czy ma cucić leżącego czy zabrać go od razu do skrzydła. Podszedł bliżej i przykucnął przy ciele. Zaczął sprawdzać puls i wszelkie oznaki życiowe, jednak niczego nie wyczuł. Otwarte oczy leżącego były przerażające, dlatego gajowy zamknął je drżącymi palcami. Nie znalazł się jeszcze nigdy w takiej sytuacji. Po szacie można było zobaczyć, że jest to Ślizgon. To było naprawdę dziwne.
- Wiesz, jak to się stało? - zapytał stojącego obok niego chłopaka.
Zobaczył też dziewczynę oddalającą się, na której nie skupiał za bardzo uwagi. Musiała iść po kogoś, ale minęła się z Blaise'm. Na szczęście gajowy sam przyszedł na miejsce wypadku. Teraz interesowały go tylko słowa chłopaka i leżące przed nim ciało. I wciąż nurtowało go pytanie: jak to się mogło stać?
- Co tu się dzieje? - zapytał i nagle zobaczył kogoś leżącego.
Oniemiał. Nie wiedział, czy ma cucić leżącego czy zabrać go od razu do skrzydła. Podszedł bliżej i przykucnął przy ciele. Zaczął sprawdzać puls i wszelkie oznaki życiowe, jednak niczego nie wyczuł. Otwarte oczy leżącego były przerażające, dlatego gajowy zamknął je drżącymi palcami. Nie znalazł się jeszcze nigdy w takiej sytuacji. Po szacie można było zobaczyć, że jest to Ślizgon. To było naprawdę dziwne.
- Wiesz, jak to się stało? - zapytał stojącego obok niego chłopaka.
Zobaczył też dziewczynę oddalającą się, na której nie skupiał za bardzo uwagi. Musiała iść po kogoś, ale minęła się z Blaise'm. Na szczęście gajowy sam przyszedł na miejsce wypadku. Teraz interesowały go tylko słowa chłopaka i leżące przed nim ciało. I wciąż nurtowało go pytanie: jak to się mogło stać?
Re: Huśtawka na drzewie
Nie był zadowolony kiedy krzyknęła za nim, że idzie z nim, jednak nie miał teraz czasu by się z nią jeszcze sprzeczać. Podbiegła do niego po chwili, której sama spędziła na tej huśtawce tak bardzo oddalonej od szkoły. Dlatego nawet się ucieszył kiedy poczuł jak wiesza mu się na szyi. Mimo wszystko kiedy to poczuł w pierwszej chwili jej dotyk aż podskoczył nieco do góry, odwracając się szybko ku niej i obejmując całą chcąc ją nieco uspokoić, była cała roztrzęsiona, zresztą tak samo jak i on. Jednak nie miał zamiaru pozwalać jej dodatkowo wpatrywać się w zwłoki. Zwłaszcza te potworne oczy, które cały czas będąc otwarte wpatrywały się przed siebie.
- Jasne ty idź po nauczyciela a ja go popilnuję.- nie, tym razem nie z tego powodu, że mogły dziś sobie pójść, lecz przez dzikimi zwierzętami które mogły bez problemu zostać porwane do lasu przez zwierzę.
I nim dobrze dziewczyna zniknęła mu sprzed oczu usłyszał słowa woźnego szkoły. I słysząc grad pytań skierowanych do jego osoby spojrzał się na mężczyznę badającego ciało.
- Onnn wyskoczył z okna, lub go wypchnięto, Nie wiem... Nie widziałem za wiele. Tylko jak ciało lecia z tej wieży, z tego okna.- Odpowiedział spoglądając jak gajowy sprawdza, czy tamtej żyje. Ucieszył się kiedy oczy zostały zatknięte.
- Nie bardzo wiem. Siedziałem razem z dziewczyną na huśtawce kiedy to zobaczyłem jak ten mężczyzna leci. Więc zerwałem się i pobiegłem zobaczyć czy mogę mu pomóc, ale on już nie żył.- Dokończył opowiadać spoglądając na niego wyczekująco. W końcu to on teraz rządził pod nieobecność nauczycieli i kiedy by rozkazał aby ciało zakopać to pewnie pomógłby w tym.
- Jasne ty idź po nauczyciela a ja go popilnuję.- nie, tym razem nie z tego powodu, że mogły dziś sobie pójść, lecz przez dzikimi zwierzętami które mogły bez problemu zostać porwane do lasu przez zwierzę.
I nim dobrze dziewczyna zniknęła mu sprzed oczu usłyszał słowa woźnego szkoły. I słysząc grad pytań skierowanych do jego osoby spojrzał się na mężczyznę badającego ciało.
- Onnn wyskoczył z okna, lub go wypchnięto, Nie wiem... Nie widziałem za wiele. Tylko jak ciało lecia z tej wieży, z tego okna.- Odpowiedział spoglądając jak gajowy sprawdza, czy tamtej żyje. Ucieszył się kiedy oczy zostały zatknięte.
- Nie bardzo wiem. Siedziałem razem z dziewczyną na huśtawce kiedy to zobaczyłem jak ten mężczyzna leci. Więc zerwałem się i pobiegłem zobaczyć czy mogę mu pomóc, ale on już nie żył.- Dokończył opowiadać spoglądając na niego wyczekująco. W końcu to on teraz rządził pod nieobecność nauczycieli i kiedy by rozkazał aby ciało zakopać to pewnie pomógłby w tym.
Re: Huśtawka na drzewie
- Mówisz, że wyskoczył lub został wypchnięty? - zapytał retorycznie.
To było naprawdę dziwne. Jedyne, co można zrobić to zabrać tego chłopaka do Skrzydła szpitalnego i powiadomić dyrektora.
- Dobrze. Zabiorę go do skrzydła, a Ty znajdź dyrektora. Powiedz mu, co się stało i że chłopak będzie w skrzydle - polecił Gryfonowi patrząc na niego.
Gajowy wstał i wyciągnął różdżkę. Użył zaklęcia mobilicorpus na martwym ciele Ślizgona. Musiał go jakoś przenieść do zamku. Pomyślał, żeby jakoś go okryć, jakby spotkał uczniów, ale nie wiedział za bardzo czym. Po chwili ruszył razem z Nicolasem w kierunku zamku. Blaise szedł ostrożnie, za to Nicolas mógł iść szybciej.
To było naprawdę dziwne. Jedyne, co można zrobić to zabrać tego chłopaka do Skrzydła szpitalnego i powiadomić dyrektora.
- Dobrze. Zabiorę go do skrzydła, a Ty znajdź dyrektora. Powiedz mu, co się stało i że chłopak będzie w skrzydle - polecił Gryfonowi patrząc na niego.
Gajowy wstał i wyciągnął różdżkę. Użył zaklęcia mobilicorpus na martwym ciele Ślizgona. Musiał go jakoś przenieść do zamku. Pomyślał, żeby jakoś go okryć, jakby spotkał uczniów, ale nie wiedział za bardzo czym. Po chwili ruszył razem z Nicolasem w kierunku zamku. Blaise szedł ostrożnie, za to Nicolas mógł iść szybciej.
Re: Huśtawka na drzewie
Od wczoraj nie mógł za bardzo znaleźć sobie miejsca. Czekał aż ktoś przyśle mu sowę z informacją o wydaleniu ze szkoły, jak na razie panowała cisza. W sumie po tym całym porwaniu, Tony miał nadzieję, że jego sprawa nie będzie aż tak priorytetowa. Jako, że był ranek Anthony jak zwykle poszedł poćwiczyć w najbardziej oddalone miejsce jakie tylko znał. Po dość długim biegu podbiegł do huśtawki i widząc, że nie ma w koło żywej duszy oparł nogę o drzewo rozciągając go. Wiedział, że mógł być bardziej roztropny, nie mówiąc już o tym, że coraz to bardziej świadomy był tego jak wielkim dupkiem był. Jednak ta chwila słabości dała mu więcej energii, dzisiaj kiedy już nie miał kaca ćwiczyło mu się znakomicie, mógł wyładować wszystkie emocje które w nim siedzą. Niestety był świadomy, że to co się stało w sobotę nie zostanie uciszone a wręcz przeciwnie, pewnie niebawem cała szkoła będzie słyszała o jego wybrykach. A przecież miał się zmienić i zmienił się, ale zbyt bardzo poluzował i wyszło jak wyszło.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Z tego co pamiętała zajęcia miała dopiero za jakiś czas, więc postanowiła wykorzystać chwilę wolnego na jakiś spacer, z racji tego, że pogoda się polepszyła. Dalej było zimno, ale przynajmniej nie padało. Przewidując, że na błoniach i innych zielonych terenach będzie błoto, ubrała niewysokie, czarne gumowce w komplecie z jasnymi jeansami, czerwonym swetrem i czarną kurtką - jeszcze nie oszalała, żeby biegać 24/7 w oficjalnym, szkolnym mundurku. I krążyła tak bez większego celu. Przypominając sobie, że raczej stroniła od przeciwnego do błoni kierunku, dziś ruszyła właśnie tam. No i widok Wilsona wcale jej nie zdziwił, a wręcz przeciwnie, poczuła się wyjątkowo nieswojo. O jego wybryku jak na razie nic nie wiedziała, bo nie zaktualizowała swojej bazy danych z plotkami, ale miała dziwne przeczucie, że dowie się od niego czegoś czego nie chciałaby usłyszeć. Znajdując się koło huśtawki machnięciem różdżki oczyściła ją, po czym posadziła na niej swoje cztery litery, wpatrując się przed siebie w milczeniu.
Re: Huśtawka na drzewie
Rozciągał się tak jeszcze chwilę trzymając nogę na drzewie, jednak kiedy wyczuł znajomy mu zapach na chwilę zesztywniał. Wiedział, że kiedy będzie musiał się skonfrontować z duchami przeszłości, jednak nie wiedział, że ten nadejdzie tak szybko. Skoro nie odezwała się podchodząc do niego, musiała już wszystko wiedzieć. W sumie nie miał się co dziwić, plotki w tej szkoły rozchodziły się szybciej niż ciepłe bułki w piekarni. Stanął prosto i podszedł kilka kroków do niej, łapiąc sznurek od huśtawki, jednak nie poruszał nim.
- Czyli wiesz już wszystko, hm?- bardziej stwierdził niż zapytał. Spojrzał na Andree i zanim cokolwiek powiedziała sam zaczął. - Non stop robię głupie rzeczy, An. Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież starałem się nie być sobą...- zaczął i spojrzał na nią oczekując jakiejkolwiek reakcji. Nie obwiniał ją za nic, jednak przy niej zawsze coś się zaczynało i z nią się kończyło. Miał wrażenie, że jest od niej uzależniony w jakiś dziwny, chory sposób.
- Czyli wiesz już wszystko, hm?- bardziej stwierdził niż zapytał. Spojrzał na Andree i zanim cokolwiek powiedziała sam zaczął. - Non stop robię głupie rzeczy, An. Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież starałem się nie być sobą...- zaczął i spojrzał na nią oczekując jakiejkolwiek reakcji. Nie obwiniał ją za nic, jednak przy niej zawsze coś się zaczynało i z nią się kończyło. Miał wrażenie, że jest od niej uzależniony w jakiś dziwny, chory sposób.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Kiedy Wilson do niej podszedł nie raczyła na niego spojrzeć, jednak jego pierwsze słowa nie zabrzmiały zbyt wesoło. Najwidoczniej przeczucie jej nie zawiodło. Znowu. Nie odzywając się posłuchała wywodu Ślizgona do końca, po czym oparła się ostrożnie o drugi sznur huśtawki.
- Ze mną Ci się nie udało to poleciałeś do innej? - palnęła z głupa. Kompletnie nie wiedziała o czym do niej mówił a tylko to jej przyszło do głowy, przypominając sobie sytuację w jakiej się znaleźli ostatnio. Nie przenosząc wzroku na twarz chłopaka czekała na odpowiedź, chociaż uznała w duchu, że chyba wolałaby jej nie słyszeć.
- Ze mną Ci się nie udało to poleciałeś do innej? - palnęła z głupa. Kompletnie nie wiedziała o czym do niej mówił a tylko to jej przyszło do głowy, przypominając sobie sytuację w jakiej się znaleźli ostatnio. Nie przenosząc wzroku na twarz chłopaka czekała na odpowiedź, chociaż uznała w duchu, że chyba wolałaby jej nie słyszeć.
Re: Huśtawka na drzewie
Słysząc jej słowa już wiedział, że wie, może nie wszystko, ale jednak plotki już poszły w ruch. Na prawdę widać było po nim, że jest przybity. Tu nie chodziło nawet o ludzi, ale o jego samego, chciał się zmienić i dobrze mu szło, ale zawsze pozostawała w nim ta część która od zawsze w nim była.
- Nie poleciałem do innej. To nie tak...- odetchnął głęboko.- Upiłem się, strasznie. Nawet nie wiem czemu taką ilością i spotkałem Dalilę, moją pierwszą...- i w sumie nie wiedział co powiedzieć dalej, bo reszta była już chyba dość oczywista, a wątpił by dziewczyna chciała słuchać szczegółów.
- Przepraszam, to jak na mnie działasz powoduje u mnie zwiększenie agresji, libida i wszystkiego...- było to swego rodzaju tłumaczenie się, ale nie wiedział czy coś innego zostało mu w tej chwili. Zawiódł znów nie tylko siebie, ale tyle osób w okół.
- Nie poleciałem do innej. To nie tak...- odetchnął głęboko.- Upiłem się, strasznie. Nawet nie wiem czemu taką ilością i spotkałem Dalilę, moją pierwszą...- i w sumie nie wiedział co powiedzieć dalej, bo reszta była już chyba dość oczywista, a wątpił by dziewczyna chciała słuchać szczegółów.
- Przepraszam, to jak na mnie działasz powoduje u mnie zwiększenie agresji, libida i wszystkiego...- było to swego rodzaju tłumaczenie się, ale nie wiedział czy coś innego zostało mu w tej chwili. Zawiódł znów nie tylko siebie, ale tyle osób w okół.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
I rzeczywiście nie chciała tego usłyszeć. Wzniosła błagalnie oczy ku niebu, po czym jedną dłonią zakryła twarz, wzdychając ciężko.
- Alkohol to nie wymówka. Ty się chyba jednak nigdy nie zmienisz, Anthony - podsumowała krótko zasób informacji, którym ją uraczył w przeciągu ostatnich niecałych pięciu minut. Jeszcze kiedyś w ogóle by nie zareagowała na jego słowa, jednak teraz, po tym co mu powiedziała lub zasugerowała, czuła się jak skończona idiotka. A powinna była słuchać złotych rad koleżanek...
- Także tego, fajnie było, ale się skończyło - burknęła, podnosząc się z huśtawki. Bez zbędnego słowa czy spojrzenia ruszyła przed siebie z dziwnym uczuciem rozbicia. To nie tak, że uciekała. Nie wiedziała po co miałaby tu jeszcze siedzieć kiedy miała sto procent pewności co do ich dalszej relacji.
- Alkohol to nie wymówka. Ty się chyba jednak nigdy nie zmienisz, Anthony - podsumowała krótko zasób informacji, którym ją uraczył w przeciągu ostatnich niecałych pięciu minut. Jeszcze kiedyś w ogóle by nie zareagowała na jego słowa, jednak teraz, po tym co mu powiedziała lub zasugerowała, czuła się jak skończona idiotka. A powinna była słuchać złotych rad koleżanek...
- Także tego, fajnie było, ale się skończyło - burknęła, podnosząc się z huśtawki. Bez zbędnego słowa czy spojrzenia ruszyła przed siebie z dziwnym uczuciem rozbicia. To nie tak, że uciekała. Nie wiedziała po co miałaby tu jeszcze siedzieć kiedy miała sto procent pewności co do ich dalszej relacji.
Re: Huśtawka na drzewie
- Wiem, An. Staram się zmienić, spierdoliłem, wiem - nie miał nic na swoją obronę, tamtego wieczoru czuł i miał wrażenie że to najlepszy sposób na wyładowanie emocji, na bycie przez chwilę ważnym i na pierwszym miejscu. Widząc, że dziewczyna się odwraca i odchodzi, ślizgon od razu podbiegł do niej i złapał ją za nadgarstek zmuszając do tego by zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.
- Proszę nie odchodź - zaczął pośpiesznie wpatrując się jej w oczy.- nie chce żeby się kończyło. Przy Tobie wariuję, prowokujesz mnie, działasz dziwnie a potem tak się zachowuje. Nie zostawiaj mnie...- wymawiał słowa pośpiesznie nie puszczając jej nadgarstka, bał się, że faktycznie zaraz zniknie, a ich relacje znów wrócą do tych chłodnych, ironicznych. Nie chciał tego tak bardzo, że nie chciał pozwolić jej odejść.
- Proszę nie odchodź - zaczął pośpiesznie wpatrując się jej w oczy.- nie chce żeby się kończyło. Przy Tobie wariuję, prowokujesz mnie, działasz dziwnie a potem tak się zachowuje. Nie zostawiaj mnie...- wymawiał słowa pośpiesznie nie puszczając jej nadgarstka, bał się, że faktycznie zaraz zniknie, a ich relacje znów wrócą do tych chłodnych, ironicznych. Nie chciał tego tak bardzo, że nie chciał pozwolić jej odejść.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Huśtawka na drzewie
Sytuacja w jakiej się znaleźli była co najmniej patowa i na dobrą sprawę mieli z niej trzy wyjścia. W tym dwa były tak idiotyczne, że aż niemożliwe. Zatrzymała się spoglądając spod wachlarza czarnych jak smoła rzęs na twarz Ślizgona, choć jej mina nie wskazywała nic dobrego i nie zanosiło się, że jej usta wykrzywią się w szczerym uśmiechu.
- Wiesz? Czasem ludzie nie rozumieją obietnic, które składają - nie chodziło tu o obietnice składane wobec jej osoby, bo o takich sobie nie przypominała. Chodziło jej bardziej o obietnicę, którą złożył sobie sam, że się zmieni i wszystko będzie inaczej. Tymczasem ją złamał, podobnie zresztą było z nią. Tyle, że ona się powstrzymała w ostatniej chwili.
- Albo będziemy ze sobą normalnie rozmawiać jakby nic się nie stało, co jest nie do końca wykonalne albo będziemy się unikać, co też nie jest za bardzo możliwe, skoro jesteśmy w jednym domu albo będziemy ze sobą, co też jest idiotycznym pomysłem - uwolniła ostrożnie swój nadgarstek z uścisku, wsuwając dłonie do kieszeni kurtki. - Widzisz? Tutaj chyba nie ma dobrego wyjścia.
- Wiesz? Czasem ludzie nie rozumieją obietnic, które składają - nie chodziło tu o obietnice składane wobec jej osoby, bo o takich sobie nie przypominała. Chodziło jej bardziej o obietnicę, którą złożył sobie sam, że się zmieni i wszystko będzie inaczej. Tymczasem ją złamał, podobnie zresztą było z nią. Tyle, że ona się powstrzymała w ostatniej chwili.
- Albo będziemy ze sobą normalnie rozmawiać jakby nic się nie stało, co jest nie do końca wykonalne albo będziemy się unikać, co też nie jest za bardzo możliwe, skoro jesteśmy w jednym domu albo będziemy ze sobą, co też jest idiotycznym pomysłem - uwolniła ostrożnie swój nadgarstek z uścisku, wsuwając dłonie do kieszeni kurtki. - Widzisz? Tutaj chyba nie ma dobrego wyjścia.
Re: Huśtawka na drzewie
Faktycznie czuł, że znaleźli się w złej sytuacji i to przez niego. Między nimi bywało różnie, jednak chyba tak źle jeszcze nie było. Anthony teraz w myślach bił się po twarzy, że znów zranił osobę na której mu zależy.
- Jestem dupkiem, powinnaś dać mi w pysk - chłopak w sumie chciał tego. Gdyby uderzyła go w twarz, może wreszcie coś doszłoby do niego. Chociaż powinno to się stać po tych wszystkich kopach w jaja które dostał.
- Nie chcę żadnej z tej opcji. Chcę iść w tym kierunku w którym szliśmy jeszcze parę dni temu, chcę się starać - kiedy wysunęła rękę z uścisku, Anthony chciał złapać i wziąć do siebie, gdzieś gdzie nie będzie go unikać i nie będzie uciekać od niego. Niestety na tyle na ile znał Angielkę, wiedział, że nie będzie takiej możliwości. Jednak była dla niego ważna i zawsze kiedy się z nią widział wariował.
- Jestem dupkiem, powinnaś dać mi w pysk - chłopak w sumie chciał tego. Gdyby uderzyła go w twarz, może wreszcie coś doszłoby do niego. Chociaż powinno to się stać po tych wszystkich kopach w jaja które dostał.
- Nie chcę żadnej z tej opcji. Chcę iść w tym kierunku w którym szliśmy jeszcze parę dni temu, chcę się starać - kiedy wysunęła rękę z uścisku, Anthony chciał złapać i wziąć do siebie, gdzieś gdzie nie będzie go unikać i nie będzie uciekać od niego. Niestety na tyle na ile znał Angielkę, wiedział, że nie będzie takiej możliwości. Jednak była dla niego ważna i zawsze kiedy się z nią widział wariował.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Strona 2 z 8 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Strona 2 z 8
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach