Wielka Sala
+88
Gloria Stark
Rivius Fawley
Hope Colinz
Morpheus A. Maponos
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Isidora Tayth
María Velasquez
Cory Reynolds
Monika Kruger
Nevan Fraser
Ragna Kolbjørn
Jonathan Mills
Peter Raffles
Jamie Campbell
Prince Hamilton
Jason Snakebow
Fransis Molchester
Scarlett Molchester
Micah Johansen
Fèlix Lemaire
Marco Castellani
Jaakob Larsen
Blanche Aude Moreau
Antoinette Croisseux
Geraldine Dubois
Carla Stark
Kristian Lyberg
Elektra Fyodorova
Stella Stark
Andrew Wilson
Freddie Kingsley
Leanne Chatier
Gwendoline Allen
Matthew Sneddon
Femke van Rijn
Iris Xakly
Marcel Volante
Cassidy Thomas
Felicja Socha
Maja Vulkodlak
Pandora Evans
Antonija Vedran
Connor Campbell
Grace Scott
Meredith Cooper
Elijah Ward
Lena Gregorovic
Logan Campbell
Zoja Yordanova
Wyatt Walker
Marianna Vulkodlak
Lucas Castellani
Aaron Matluck
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
James Scott
William Greengrass
Nicolas Socha
Heinrich Flammenwerfer
Nadia Milligan
Sora Iwahara
Charlotte Jeunesse
Aleksy Vulkodlak
Dylan Davies
Vin Xakly
Rhinna Hamilton
Suzanne Castellani
Blaise Harvin
Margaret Scott
Cherry Campbell
Aiko Miyazaki
Sasza Tiereszkowa
Sophie Fitzpatrick
Benedict Walton
Joel Frayne
Audrey Roshwel
Polly Baldwin
Andrea Jeunesse
Mistrz Gry
Anthony Wilson
Emily Bronte
Jeremy Scott
Gabriel Griffiths
Charles Wilson
Leslie Wilson
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
92 posters
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 5 z 25
Strona 5 z 25 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15 ... 25
Wielka Sala
First topic message reminder :
Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Spotkanie kolegi Nicolasa było dobrym 'znakiem' - w które oczywiście James nie wierzył. Teraz będą mieli wymówkę, a jak sprawa zrobi się niefajna, za wszystko oberwie rodzina Williama. Można się zastanawiać czemu akurat Greengrassowie? Cóż, Scott nie miał konkretnego powodu. Ten ślizgon był po prostu dość charakterystyczny, a rodzina rozpoznawalna-najłatwiejszy cel.
Pożegnał dwóch młodzieńców lekkim kiwnięciem głowy i ruszył w stronę swojego miejsca. Przechodząc jeszcze obok stołu Gryffindoru, James położył Nancy dłoń na ramieniu, nachylił się na jej głową i szepnął cicho 'Lepiej nic nie jedz'.
Po chwili siedział i z niecierpliwością wyczekiwał odpowiedniej chwili.
Pożegnał dwóch młodzieńców lekkim kiwnięciem głowy i ruszył w stronę swojego miejsca. Przechodząc jeszcze obok stołu Gryffindoru, James położył Nancy dłoń na ramieniu, nachylił się na jej głową i szepnął cicho 'Lepiej nic nie jedz'.
Po chwili siedział i z niecierpliwością wyczekiwał odpowiedniej chwili.
Re: Wielka Sala
Zielonnoka leniwym spojrzeniem przesuwała po siedzących wokół niej Ślizgonach, zatrzymując się dłużej na osobie Anthony'ego. Uśmiechnęła się do niego przelotem, a następnie zwróciła tęczówki w stronę poczciwego Scotta. Z uwagą wysłuchała jego mowy i oklaskiwała nowych nauczycieli, podnosząc się w miejscu, gdy przedstawiano profesora od Eliksirów. Wiedziała, że jutro po zajęciach napadnie go w jego gabinecie, prosząc o dodatkowe zajęcia i poszerzenie materiału z zakresu mikstur. W tej dziedzinie bowiem Ruda była prawdziwą maniaczką.
Kiedy jedzenie pojawiło się na stole, Sophie nałożyła sobie pieczonego ziemniaka, faszerowanego serem i pieczarkami, całkowicie oddając się czynności, jaką było rozgrzebywanie warzywa srebrnym widelcem. Owszem, skosztowała kilka kęsów, jednak niewiele później, stanowczym ruchem odsunęła talerzyk od siebie i podniosła się z miejsca, żegnając się z grupką znajomych. Rzeczywiście nie była dzisiaj w nastroju do ucztowania.
- Zobaczymy się w lochach. - pomachała im jeszcze na odchodnym i czym prędzej opuściła zatłoczoną salę, udając się w bliżej nieokreślonym kierunku.
Kiedy jedzenie pojawiło się na stole, Sophie nałożyła sobie pieczonego ziemniaka, faszerowanego serem i pieczarkami, całkowicie oddając się czynności, jaką było rozgrzebywanie warzywa srebrnym widelcem. Owszem, skosztowała kilka kęsów, jednak niewiele później, stanowczym ruchem odsunęła talerzyk od siebie i podniosła się z miejsca, żegnając się z grupką znajomych. Rzeczywiście nie była dzisiaj w nastroju do ucztowania.
- Zobaczymy się w lochach. - pomachała im jeszcze na odchodnym i czym prędzej opuściła zatłoczoną salę, udając się w bliżej nieokreślonym kierunku.
Re: Wielka Sala
Przez dłuższą część ogólnego rozgardiaszu panującego w Wielkiej Sali dało się słyszeć głośne rozmowy i brzdęk sztućców. Dźwięki te zmieniły się jednak dość szybko. Z części sali w której ucztował dom Slytherina zaczęły dochodzić dziwne jęki. Po chwili uczniowie tego domu, którzy napili się czegoś na uczcie zaczęli wymiotować. Niektórzy na stół, inni na swoich kolegów. Nie trzeba było czekać długo, aby całe pomieszczenie wypełnił nieprzyjemny odór wymiocin.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
Christine miała dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Wakacje się wreszcie skończyły, przyszedł czas na pożegnanie Greengrass Manor i przywitanie Hogwartu. Razem z Willem udała się do Londynu. Tam skierowali się na dworzec, na dworzec 9 i 3/4 skąd jak co roku odjeżdżał Hogwart Express.
Lada moment, jak to się wydawało Chris, byli już w Hogwarcie i kroczyli właśnie do Wielkiej Sali. Również dziewczyna skierowała swój wzrok na stół kadry, jednak nie szukała nikogo, po prostu chciała zaobserwować czy nastąpiły jakieś zmiany. Od razu zauważyła byłego prefekta domu Hufflepufuu, oraz że siedzi tam jakiś nowy, młody nauczycie który, jak się później okazałom, miał ich uczyć eliksirów. Początkowo nie wiedziała o co chodziło Willowi, jednak zaraz powiązała fakty. Przewróciła tylko oczami i mruknęła, na tyle głośno, żeby Will usłyszał:
- Może to i dobrze?
Zaraz potem podeszła do niej Hannah Wilson, prefekt naczelna, przywitała się z nią grzecznie i z uśmiechem na twarzy obiecała że zjawi się w klubie ślimaka zaraz po uczcie.
Miała dzisiaj tak dobry humor, że nawet widok Dymitra gdzieś wśród ślizgonów, nie spowodował ataku furii, czy coś w tym stylu. Zacisnęła tylko zęby i odwróciła wzrok, byle na niego nie patrzeć. Nie miała ochoty psuć sobie humoru... nie dzisiaj.
Lada moment, jak to się wydawało Chris, byli już w Hogwarcie i kroczyli właśnie do Wielkiej Sali. Również dziewczyna skierowała swój wzrok na stół kadry, jednak nie szukała nikogo, po prostu chciała zaobserwować czy nastąpiły jakieś zmiany. Od razu zauważyła byłego prefekta domu Hufflepufuu, oraz że siedzi tam jakiś nowy, młody nauczycie który, jak się później okazałom, miał ich uczyć eliksirów. Początkowo nie wiedziała o co chodziło Willowi, jednak zaraz powiązała fakty. Przewróciła tylko oczami i mruknęła, na tyle głośno, żeby Will usłyszał:
- Może to i dobrze?
Zaraz potem podeszła do niej Hannah Wilson, prefekt naczelna, przywitała się z nią grzecznie i z uśmiechem na twarzy obiecała że zjawi się w klubie ślimaka zaraz po uczcie.
Miała dzisiaj tak dobry humor, że nawet widok Dymitra gdzieś wśród ślizgonów, nie spowodował ataku furii, czy coś w tym stylu. Zacisnęła tylko zęby i odwróciła wzrok, byle na niego nie patrzeć. Nie miała ochoty psuć sobie humoru... nie dzisiaj.
Re: Wielka Sala
Podróż pociągiem była wyczerpująca, ale za to miła. Jak nie towarzystwo moich kochanych Ślizgonów to trafiłem też na towarzystwo mojej uroczej Aiko. Odzwyczaiłem się od podróżowania pociągiem. Ostatni raz, jak nim jechałem była podróż do Greenock do Christine. Potem wróciłem już za pomocą teleportacji, aby szybko odstawić Willa do domu i wrócić do Londynu.
Teraz nadszedł czas na Hogwart. W końcu poczuję się jak w domu. Możliwe, że to przez te osoby. Wyszedłem z pociągu razem z Aiko. Nigdzie nam się nie spieszyło, więc wsiedliśmy sami do powozu i droga zeszła nam na trzymaniu siebie za ręce. Widać, że się mieniłem. Oczywiście zmieniłem się w stosunku do Aiko. Przy Ślizgonach jeszcze nie wiem jak dokładnie będę się zachowywał.
Przed wejściem do zamku puściliśmy swoje dłonie i ruszyliśmy wprost do wielkiej sali. Tam na wejściu pożegnaliśmy siebie z uśmiechem i każdy ruszył w swoją stronę. Usiadłem naprzeciwko Anthony'ego i Nadii. Że też moja siostrzyczka musiała przyczepić się do mojego kumpla.
- Siemanko - przywitałem się ze wszystkimi.
Oczywiście zdążyliśmy na ucztę przed przemową dyrektora. Myślałem, że Scott będzie dłużej gadał, co jednak się nie stało.
Teraz nadszedł czas na Hogwart. W końcu poczuję się jak w domu. Możliwe, że to przez te osoby. Wyszedłem z pociągu razem z Aiko. Nigdzie nam się nie spieszyło, więc wsiedliśmy sami do powozu i droga zeszła nam na trzymaniu siebie za ręce. Widać, że się mieniłem. Oczywiście zmieniłem się w stosunku do Aiko. Przy Ślizgonach jeszcze nie wiem jak dokładnie będę się zachowywał.
Przed wejściem do zamku puściliśmy swoje dłonie i ruszyliśmy wprost do wielkiej sali. Tam na wejściu pożegnaliśmy siebie z uśmiechem i każdy ruszył w swoją stronę. Usiadłem naprzeciwko Anthony'ego i Nadii. Że też moja siostrzyczka musiała przyczepić się do mojego kumpla.
- Siemanko - przywitałem się ze wszystkimi.
Oczywiście zdążyliśmy na ucztę przed przemową dyrektora. Myślałem, że Scott będzie dłużej gadał, co jednak się nie stało.
Re: Wielka Sala
Nowy rok szkolny czas zacząć. Ach jakże radowało się serce Gryfona na to, że w końcu może wrócić do zamku. Może i brzmiało to masochistycznie, ale mimo wszystko uwielbiał rok szkolny. Nie musiał siedzieć jak ta pipa w Londynie albo w rodzinnym domu i patrzeć się na ściany, a mógł popałętać się po korytarzach i przede wszystkim, mógł spotykać innych ludzi, co wcale nie było tak łatwe jakby się mogło zdawać, a to dlatego, że jedną sowę stracił w nieszczęśliwym wypadku, a drugą zakupił dopiero niedawno, więc komunikacja międzyludzka była dla niego pewnym problemem, a poznawanie przypadkowych mugoli nie należało do jego ulubionych zajęć. Chociaż mimo wszystko parę interesujących spotkań udało mu się uskutecznić podczas pobytu na wygnaniu, ale mimo wszystko najlepiej czuł się właśnie tu. Wszedł do Wielkiej Sali z uśmiechem na ustach i zajął jedno z wolnych miejsc przy stole. Widząc wszystkie pyszności jakie zostały im sprezentowane do jedzenia rzucił się od razu do konsumpcji. Była to również miła odmiana od tego śmieciowego jedzenia które z reguły kupował. Coś jednak było nie w porządku i już po chwili wiedział co. Jęki, kaszlnięcia i konwulsyjne stękania dochodzace ze strony stołu Ślizgonów, którym zaczął akompaniować nieprzyjemny zapach sprawiły, że Matluck upuścił widelec na talerz.
- Ludzie tu próbują jeść, na miłość boską wy niewychowane, rzygające świnie!
Uniósł się niepotrzebnie opluwając przy okazji kawałkami jedzenia siedzącego na przeciw niego chłopaka.
- Ojej.. Najmocniej przepraszam... Chusteczkę?
- Ludzie tu próbują jeść, na miłość boską wy niewychowane, rzygające świnie!
Uniósł się niepotrzebnie opluwając przy okazji kawałkami jedzenia siedzącego na przeciw niego chłopaka.
- Ojej.. Najmocniej przepraszam... Chusteczkę?
Re: Wielka Sala
Kolejny rok w Hogwarcie. Szczęśliwy dla Micah. A może nie do końca? W każdym razie śmierć jego matki zdecydowała o przenosinach.
Chłopak z zadowoleniem wysłuchał dyrektora, a zaraz po tym zaczął pałaszować wszystko dookoła. Jedzenie było wyśmienite jak zawsze. Długo jednak nie nacieszył się przyjemnymi zapachami oraz smakiem, gdyż przy stole Ślizgonów zaczęły dziać się nieciekawe rzeczy. Micah ledwo przełknął bułkę, którą akurat żuł, co dodatkowo spowodowało odruch wymiotny. Nie pozwolił sobie zwymiotować, odetchnął parę razy i postanowił przyjrzeć się sytuacji Ślizgonów. Nie wyglądało to zbyt ciekawie.
Chłopak z zadowoleniem wysłuchał dyrektora, a zaraz po tym zaczął pałaszować wszystko dookoła. Jedzenie było wyśmienite jak zawsze. Długo jednak nie nacieszył się przyjemnymi zapachami oraz smakiem, gdyż przy stole Ślizgonów zaczęły dziać się nieciekawe rzeczy. Micah ledwo przełknął bułkę, którą akurat żuł, co dodatkowo spowodowało odruch wymiotny. Nie pozwolił sobie zwymiotować, odetchnął parę razy i postanowił przyjrzeć się sytuacji Ślizgonów. Nie wyglądało to zbyt ciekawie.
Re: Wielka Sala
- Dobrze? A jeśli ją wyrzucili? Przeze mnie? - zapytał niepewnie. Miałby wyrzuty sumienia do końca życia. Najgorsze jednak było to, że nie odpowiadała na jego listy. A jesli coś jej się stało? Co jesli ojciec... Nie, chyba nie byłby do tego zdolny. Znowu jego głowę wypełniły czarne myśli.
Kiedy tylko na stole pojawiło sie jedzenie nałożył sobie kawałek pieczonego kurczaka i ziemniaków i zaczął jeść popijając co chwilę.
Po chwili nagle zrobiło mu się niedobrze. Może to z nerwów? Poluzował krawat odsuwając od siebie talerz i niemal w tej samej chwili zwymiotował podobnie zresztą jak połowa ślizgonów.
Kiedy tylko na stole pojawiło sie jedzenie nałożył sobie kawałek pieczonego kurczaka i ziemniaków i zaczął jeść popijając co chwilę.
Po chwili nagle zrobiło mu się niedobrze. Może to z nerwów? Poluzował krawat odsuwając od siebie talerz i niemal w tej samej chwili zwymiotował podobnie zresztą jak połowa ślizgonów.
Re: Wielka Sala
Prychnął, słuchając tego głupiego Azjaty, i spojrzał na niego krzywo.
- A ja cię nie prosiłem, żebyś prawie umierał tylko dlatego, że dotknęła cię cholerna tenisowa piłeczka. Szkoda, że jeszcze przez okno nie próbowałeś skakać na jej widok... Bo przecież mogła cię zjeść, taka groźna była - syknął, dźgając widelcem kawałek ziemniaka tak zawzięcie, jakby był on winien całemu złu tego świata, z powstaniem upośledzonego ryżojada na czele. Zabawne... Przez pięć lat Sory w ogóle nie zauważał, a kiedy już zamienił z nim kilka słów, miał ochotę serdecznie przybić mu piątkę kaflem w twarz. Był na tyle skupiony na znęcaniu się nad kolacją, że dość długo nie zauważał, że cały stół ślizgonów dzieli się z resztą sali zawartością swoich żołądków; że coś jest nie tak zorientował się dopiero, kiedy zaczęło za bardzo śmierdzieć. Zmarszczył nos.
- Co tak capi..? - rzucił gdzieś w przestrzeń, odkładając na bok sztućce. Dziwnym trafem stracił ochotę na jedzenie.
- A ja cię nie prosiłem, żebyś prawie umierał tylko dlatego, że dotknęła cię cholerna tenisowa piłeczka. Szkoda, że jeszcze przez okno nie próbowałeś skakać na jej widok... Bo przecież mogła cię zjeść, taka groźna była - syknął, dźgając widelcem kawałek ziemniaka tak zawzięcie, jakby był on winien całemu złu tego świata, z powstaniem upośledzonego ryżojada na czele. Zabawne... Przez pięć lat Sory w ogóle nie zauważał, a kiedy już zamienił z nim kilka słów, miał ochotę serdecznie przybić mu piątkę kaflem w twarz. Był na tyle skupiony na znęcaniu się nad kolacją, że dość długo nie zauważał, że cały stół ślizgonów dzieli się z resztą sali zawartością swoich żołądków; że coś jest nie tak zorientował się dopiero, kiedy zaczęło za bardzo śmierdzieć. Zmarszczył nos.
- Co tak capi..? - rzucił gdzieś w przestrzeń, odkładając na bok sztućce. Dziwnym trafem stracił ochotę na jedzenie.
Heinrich FlammenwerferKlasa VI - Skąd : Berlin, Niemcy
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Dylan oczywiście usłyszał zarówno to co powiedziała Charlotte i to co powiedziała Rhinna. Ta pierwsza z domu Godryka Gryffindora chyba nie była zbyt zadowolona, że klepnął w pośladek jej koleżankę z tego samego domu. Cóż, on sam myślał, że nikt tego nie zobaczył, ale trudno.
Uśmiechnął się jeszcze na pożegnanie do panny Hamilton słyszac za sobą słowa zboczeniec. Śmiesznie to brzmiało w jej ustach, ale mniejsza.
Dylan zajął miejsce wśród wszystkich Puchonów i spokojnie wysłuchał mowy dyrektora. Zaczął rozglądać się po wszytkich i kogo zauważył? Suzanne Castellani. Jego ulubiona Ślizgonka, oczywiście od końca. Chłopak nie przepadał za nią, ale, że nie miał zamiaru psuć sobie dzisiejszego wieczoru patrząc na nią. Dlatego odwrócił wzrok i zaczął rozglądać się po stole kadry nauczycielskiej. Znał profesora Scotta i jego żonę. W końcu u obojga się uczył. Nie był zbyt dobry w ich przedmiotach, ale się starał. Jego uwagę przykuł jeden nauczyciel, wysoki w czarnej szacie. Chyba jakiś nowy, szczerze mówiąc nie wiedział czego ten facet będzie uczył. Miał nadzieję, że żadnego przedmiotu, który Dylan chce kontynuować. Wyglądał na strasznego sztywniaka.
Chłopak już miał zacząć coś zjadać, gdy ze stołu Slytherinu zaczęły wydobywać się niezbyt ciekawe dźwięki i zapachy. Tak, właśnie. Ślizgoni zaczęli niemiłosiernie wymiotować. Szczęście, że on niczego nie zjadł. Mimo wszystko nie miał ochoty na nich patrzeć. Postanowił szybko opuścić pomieszczenie, aby i jemu nie zachciało się wydalać z siebie resztek pokarmu swoimi ustami. Po chwili już go tu nie było. Postanowił ruszyć w jakieś bardziej odpowiednie miejsce.
Uśmiechnął się jeszcze na pożegnanie do panny Hamilton słyszac za sobą słowa zboczeniec. Śmiesznie to brzmiało w jej ustach, ale mniejsza.
Dylan zajął miejsce wśród wszystkich Puchonów i spokojnie wysłuchał mowy dyrektora. Zaczął rozglądać się po wszytkich i kogo zauważył? Suzanne Castellani. Jego ulubiona Ślizgonka, oczywiście od końca. Chłopak nie przepadał za nią, ale, że nie miał zamiaru psuć sobie dzisiejszego wieczoru patrząc na nią. Dlatego odwrócił wzrok i zaczął rozglądać się po stole kadry nauczycielskiej. Znał profesora Scotta i jego żonę. W końcu u obojga się uczył. Nie był zbyt dobry w ich przedmiotach, ale się starał. Jego uwagę przykuł jeden nauczyciel, wysoki w czarnej szacie. Chyba jakiś nowy, szczerze mówiąc nie wiedział czego ten facet będzie uczył. Miał nadzieję, że żadnego przedmiotu, który Dylan chce kontynuować. Wyglądał na strasznego sztywniaka.
Chłopak już miał zacząć coś zjadać, gdy ze stołu Slytherinu zaczęły wydobywać się niezbyt ciekawe dźwięki i zapachy. Tak, właśnie. Ślizgoni zaczęli niemiłosiernie wymiotować. Szczęście, że on niczego nie zjadł. Mimo wszystko nie miał ochoty na nich patrzeć. Postanowił szybko opuścić pomieszczenie, aby i jemu nie zachciało się wydalać z siebie resztek pokarmu swoimi ustami. Po chwili już go tu nie było. Postanowił ruszyć w jakieś bardziej odpowiednie miejsce.
Re: Wielka Sala
"Nie prosiłem się o to, żebyś nią we mnie ciskał, o nic Cię do cholery nie prosiłem napakowany Hitlerze." - przemknęło mu przez myśli, kiedy pojawiło się jedzenie. Na słowa kolegi z Krukolandu nie odpowiedział, nadymając tylko nieco policzki w ten uroczy Azjatycki sposób. Kiedy pojawiło się jedzenie najpierw długo na nie spoglądał po czym nalał sobie do kielicha soku dyniowego i...na tym skończyło się ucztowanie w wykonaniu gracza LoL'a. Nic dziwnego że był taki "wieszakowaty" kiedy zamiast zjeść coś porządnego zapijał się tylko słodkimi napojami. Chociaż może była w tym jakaś pokręcona logika. On w przeciwieństwie do osobnika siedzącego obok niego, nie tyle co wyczuł zapach wymiotów co wypatrzył dziwne zachowanie zaniepokojonych Ślizgonów zanim oni jeszcze zaczęli wypróżniać żołądki na stołach.
- Coś...dziwnego się tam dzieje. Ślizgoni...chyba wymyślili jakąś nową zabawę. Może to wymioty na odległość... - Mruknął odstawiając kielich na blat stolika. Cieszył się, że jednak niczego nie zjadł. Jak zwykle. I znowu powiedział to tym tonem jakby miał nadzieję, że i tak go nikt nie usłyszy. Jak zwykle. Tak byłoby bezpieczniej i to o wiele.
- Coś...dziwnego się tam dzieje. Ślizgoni...chyba wymyślili jakąś nową zabawę. Może to wymioty na odległość... - Mruknął odstawiając kielich na blat stolika. Cieszył się, że jednak niczego nie zjadł. Jak zwykle. I znowu powiedział to tym tonem jakby miał nadzieję, że i tak go nikt nie usłyszy. Jak zwykle. Tak byłoby bezpieczniej i to o wiele.
Sora IwaharaKlasa VI - Urodziny : 14/02/1997
Wiek : 27
Skąd : Moreton-in-Marsh, Anglia
Krew : Mugolska
Re: Wielka Sala
Podróż na wozach do szkoły była krótka i przyjemna. Ślizgonka od razu skierowała się do Wielkiej Sali, gdzie obejrzała z ochotą ceremonię przydziału i zawiesiła oko na nowym nauczycielu eliksirów. Wysłuchała nudnego przemówienia dyrektora, z którego nic nie zrozumiała, bo połowa angielskich słów była dla niej zbyt trudna.
Siedziała naturalnie nieopodal swojego nowego narzeczonego, zerkając na niego od czasu do czasu lub rzucając krótkie spojrzenia jego siostrze. Gdy zaczęła się uczta, nałożyła sobie ziemniaczków i nalała soku dyniowego do szklanki. Zjadła kilka kawałków, popiła i poczuła się.. źle. Odbiło jej się. Zrobiło się jej głupio, więc spojrzała po innych, ale inni nie wyglądali lepiej. Dziwne szmery, dźwięki... Głowy Ślizgonów znikały pod stołem.
Rosjanka poczuła, że nie wytrzyma dłużej i puściła obfitego, kolorowego pawia prosto na stół. W jej sąsiedztwie koleżanka zrobiła dokładnie to samo, a kolega obok rzygał na drugiego.
- Fuj fuj fuj fuj! - Wrzeszczała, zrywając się na równe nogi. Nadal targały nią torsję i przez przypadek narzygała bratu na.. plecy.
Siedziała naturalnie nieopodal swojego nowego narzeczonego, zerkając na niego od czasu do czasu lub rzucając krótkie spojrzenia jego siostrze. Gdy zaczęła się uczta, nałożyła sobie ziemniaczków i nalała soku dyniowego do szklanki. Zjadła kilka kawałków, popiła i poczuła się.. źle. Odbiło jej się. Zrobiło się jej głupio, więc spojrzała po innych, ale inni nie wyglądali lepiej. Dziwne szmery, dźwięki... Głowy Ślizgonów znikały pod stołem.
Rosjanka poczuła, że nie wytrzyma dłużej i puściła obfitego, kolorowego pawia prosto na stół. W jej sąsiedztwie koleżanka zrobiła dokładnie to samo, a kolega obok rzygał na drugiego.
- Fuj fuj fuj fuj! - Wrzeszczała, zrywając się na równe nogi. Nadal targały nią torsję i przez przypadek narzygała bratu na.. plecy.
Re: Wielka Sala
Hamilton długo nie mogła nacieszyć się jedzeniem. W powietrzu zaczynało jechać czymś.. Rhin w pierwszym momencie nie wiedziała, czym tak dokładnie - ale niestety nie była na tyle mądra, by się nie oglądać dokoła siebie. Momentalnie jej się niedobrze zrobiło, gdy przełknęła kęs jedzenia i spojrzała na wymiotujących ślizgonów. O nie, tego było dla niej za dużo. Odłożyła sztućce, nawet nie dokańczając tego, co miała na talerzu jak i nie dopijając napoju, który miała w kubku. Po prostu wstała, podziękowała grzecznie za posiłek i postanowiła opuścić Wielką Salę, nim sytuacja rozwinie się jeszcze ciekawiej.. Tak, tak będzie lepiej. Tylko - gdzie tu teraz się przejść?
Re: Wielka Sala
Jak tylko przyszedłem Tosiek i Nadia wyszli. No nic, niepotrzebne było mi ich towarzystwo. Popatrzyłem po reszcie ślizgonów i zobaczyłem Christine wraz z bratem. Uśmiechnąłem się do nich i popatrzyłem na jedzenie. Dobrze, że nie zdążyłem wziąć sobie czegoś. Chłopak obok mnie nagle zwymiotował, tak jak inni, którzy siedzieli przy stole. O nie, to na pewno miało się źle skończył. Wstałem szybko od stołu i spojrzałem w stronę stołu Krukonów. Tam nic się jeszcze nie działo, chociaż przy innych stołach uczniowie mogli wymiotować na samą myśl czy odór wymiocin. Pokazałem Aiko, żeby wstała od stołu i ruszyłem w stronę wyjścia. Po chwili znaleźliśmy się poza wielką salą. Ba! Wyszliśmy z zamku, aby się przewietrzyć. Nie dało się znieść tego odoru. A w tych warunkach, jak był taki tłum, taki chaos to tym bardziej...
Re: Wielka Sala
Przemowa była piękna. Hanka jako jedyna wstała na równe nogi i zaczęła bić brawo na stojąco. Wszyscy patrzyli na nią jak na idiotkę, ale nieważne. Kiedy do stołu Puchonów podchodzili świeżo przydzieleni pierwszoroczni, Hannah stała przy brzegu stołu i witała każdego z osobna, wskazując mu odpowiednie miejsce, w którym miał usiąść. I znowu wszyscy się na nią gapili, a ona nie zwracała na nich uwagi.
Zaczęła się uczta. Wilsonówna zdążyła dosłownie tylko wziąć do ust kawałek mięska, kiedy zaczęło się rzyg-party. Puchonka wstała z miejsca z największym poruszeniem na twarzy gotowa odejmować punkty rozrabiającym Ślizgonom, ale to przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
- Niech wszyscy zachowają spokój! - Wrzeszczała, biegając dookoła stołu Puchonów jak potłuczona. - Panie woźny, wiadro! Miotła! - Zarządziła, patrząc na faceta w średnim wieku, który siedział z kadrą nauczycielską i obserwował wszystko z odrazą.
- Krukoni, odsunąć się w tamtą stronę. Prefekci, zabierzcie pierwszaków - biegała w kółko, wydając polecenia osobom, które niekoniecznie ją słuchały. Miała ochotę rwać włosy z głowy.
- Dowiem się kto to zrobił i ta osoba pożałuje! Znajdę was! A wy, NA LITOŚĆ BOSKĄ, przestańcie rzygać! - Krzyczała, nadal krążąc w kółko jak krążownik Aurora.
Zaczęła się uczta. Wilsonówna zdążyła dosłownie tylko wziąć do ust kawałek mięska, kiedy zaczęło się rzyg-party. Puchonka wstała z miejsca z największym poruszeniem na twarzy gotowa odejmować punkty rozrabiającym Ślizgonom, ale to przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
- Niech wszyscy zachowają spokój! - Wrzeszczała, biegając dookoła stołu Puchonów jak potłuczona. - Panie woźny, wiadro! Miotła! - Zarządziła, patrząc na faceta w średnim wieku, który siedział z kadrą nauczycielską i obserwował wszystko z odrazą.
- Krukoni, odsunąć się w tamtą stronę. Prefekci, zabierzcie pierwszaków - biegała w kółko, wydając polecenia osobom, które niekoniecznie ją słuchały. Miała ochotę rwać włosy z głowy.
- Dowiem się kto to zrobił i ta osoba pożałuje! Znajdę was! A wy, NA LITOŚĆ BOSKĄ, przestańcie rzygać! - Krzyczała, nadal krążąc w kółko jak krążownik Aurora.
Re: Wielka Sala
Po uporaniu się z problematycznym uczniem, który jednak nie dał się przekonać na chusteczkę, a najzwyczajniej w świecie postanowił jak prostaczek zwyzywać go od najgorszych, Matluck przesiadł się na krawędź stołu bliżej stołu nauczycielskiego z racji tego, że miejsca i tak się zwalniały. Przez chwilę i przez jego głowę przemknęła myśl by się ulotnić z tego miejsca, ale jednak wizja tego, że może się obeżreć niczym najgorsza pazera wygrała batalię w jego głowie. Znalazł na stole poncz, który pachniał nie najgorzej i zamoczył w nim lekko chusteczki delikatnie nasączając je napojem. Następnie po wyciśnięciu ich na tyle by się nie udusić piciem wsadził je sobie w dziurki od nosa.
- A myśleli, że zepsują mi ucztę.
Mruknął pod nosem zadowolony kiwając głową z aprobatą dla swojego pomysłu zatkania sobie nosa aromatyzowanymi chusteczkami, które kompletnie neutralizowały zapach wymiocinom. I nawet nie obchodziło go, że wygląda jak debil gdy tak wystają mu lekko różowe spore kawałki papieru z nosa. Wzrokiem pokierował na Hankę, która ganiała wśród panikującej młodzieży. Lepiej i tak było zostać na miejscu, potem może pomóc sprzątać niż iść i dać się staranować tłumowi.
- A myśleli, że zepsują mi ucztę.
Mruknął pod nosem zadowolony kiwając głową z aprobatą dla swojego pomysłu zatkania sobie nosa aromatyzowanymi chusteczkami, które kompletnie neutralizowały zapach wymiocinom. I nawet nie obchodziło go, że wygląda jak debil gdy tak wystają mu lekko różowe spore kawałki papieru z nosa. Wzrokiem pokierował na Hankę, która ganiała wśród panikującej młodzieży. Lepiej i tak było zostać na miejscu, potem może pomóc sprzątać niż iść i dać się staranować tłumowi.
Re: Wielka Sala
Wyatt siedział na uczcie nieco podłamany. Bonusowy rok w szóstej klasie był mu trochę nie na rękę Fakt, fajnie posiedzieć dłużej w zamku, ale z drugiej strony chciałby sie juz stąd wyrwać. No i stracił swoje miejsce w drużynie, co było największym powodem do niezadowolenia.
Kiedy dyrektor skończył przemowę, a Hannah się rozklaskała Wyatt parsknął śmiechem. A potem zaczął pałaszować. Uwielbiał hogwarcką kuchnię. Jadł aż mu się uszy trzęsły. Jadł, aż do momentu, w którym ślizgoni zaczęli masowo rzygać. Rzygnął i Wyatt. Nie żeby częstował się czymś od ślizgonów, broń boże! Był po prostu bardzo wrażliwy na takie widoki i zapachy i długo czekać nie trzeba było, żeby to co zdążył zjeść wróciło na stół. I Hankę.
Kiedy dyrektor skończył przemowę, a Hannah się rozklaskała Wyatt parsknął śmiechem. A potem zaczął pałaszować. Uwielbiał hogwarcką kuchnię. Jadł aż mu się uszy trzęsły. Jadł, aż do momentu, w którym ślizgoni zaczęli masowo rzygać. Rzygnął i Wyatt. Nie żeby częstował się czymś od ślizgonów, broń boże! Był po prostu bardzo wrażliwy na takie widoki i zapachy i długo czekać nie trzeba było, żeby to co zdążył zjeść wróciło na stół. I Hankę.
Re: Wielka Sala
Rhinna, gdy starałaś się przedostać przez zatłoczoną salę wpadł na Ciebie VI roczny ślizgon, który zakrywał sobie dłonią usta. Najwyraźniej chciał wybiec z sali. Na Twoje nieszczęście chłopakowi nie udało się wytrzymać za długo. Zwymiotował Ci na głowę.
Suzanna, Ciebie również spotkała nieprzyjemna sytuacja. Siedzący obok Ciebie osobnik zaczął źle się czuć i postanowił zwymiotować na ziemię. Niestety nie dotrzymał i przypadkowo obrzygał Ci nogi.
Mistrz Gry
Re: Wielka Sala
- Oj nie panikuj już... przecież nikt o niczym nie wie, prawda? Prorok nie napisał ani słowa, nie ma sprawy. - najwyżej mogła sama zrezygnować... nie powiedziała jednak tych słów na głos, żeby nie denerwować Szkota jeszcze bardziej. W czasie kiedy ona nawijała, jej brat już nakładał sobie kurczaka i ziemniaczki. Chwyciła za szklankę, do której właśnie nalewała sobie soku z dyni, kiedy zauważyła że z jej bratem jest coś nie tak.
- Will, dobrze się czu...- nie dokończyła, gdyż w tym momencie cała zawartość żołądka chłopaka, wylądowała na stole... jednak nie jego jednego. Przy stole ślizgonów zrobiło się nie małe zamieszanie. Dziewczyna nie wiedziała co robić, wyciągnęła tylko paczkę chusteczek higienicznych, podając je bratu. Zaraz nieopodal zjawiła się Prefekt Naczelna, dyrygująca wszystkimi.
- Wybacz, ale obowiązki wzywają - rzuciła tylko w stronę Willa, patrząc na niego przepraszającym wzrokiem. Zaraz potem zgodnie z poleceniem Hanny, wyprowadzała pierwszorocznych, kierując ich do lochów.
- Will, dobrze się czu...- nie dokończyła, gdyż w tym momencie cała zawartość żołądka chłopaka, wylądowała na stole... jednak nie jego jednego. Przy stole ślizgonów zrobiło się nie małe zamieszanie. Dziewczyna nie wiedziała co robić, wyciągnęła tylko paczkę chusteczek higienicznych, podając je bratu. Zaraz nieopodal zjawiła się Prefekt Naczelna, dyrygująca wszystkimi.
- Wybacz, ale obowiązki wzywają - rzuciła tylko w stronę Willa, patrząc na niego przepraszającym wzrokiem. Zaraz potem zgodnie z poleceniem Hanny, wyprowadzała pierwszorocznych, kierując ich do lochów.
Re: Wielka Sala
Vincent oczywiście pokazał wstał, gdy dyrektor wyczytał go jako tego, który będzie pełnił w tym roku zaszczytną funkcję mistrza eliksirów.
Jednakże rozmowę z panią profesor Scott przerwał mu pewien niezbyt miły incydent, a mianowicie konkurs rzygania przeprowadzony przez Ślizgonów, albo przeprowadzony przez kogoś innego, a Ślizgoni byli tutaj tylko w rolach zawodników. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało. Xakly nie był zbytnio zadowolony z powodu, że coś takiego przydarzyło się w momencie gdy rozpoczął pracę, ale przez to mógł pokazać, że nic mu nie jest straszne. W głębi duszy to najchętniej zniknąłby stąd, ale był nauczycielem nie mógł tracić zimnej krwi.
Mężczyzna postanowił się jednak zabezpieczyć, wyciągnął różdżkę i mruknął celując na siebie.
- Impervius. - Teraz już miał pewność, że nikt na niego nie zwymiotuje. A nawet jeśli to nic mu sie nie stanie, bo przecież było to zaklęcie odpychające.
Mężczyzna gdy już był przygotowany to ruszył w stronę stołu Ślizgonów.
- Chłoszczyść! - Krzyczał miotając zaklęciami we wszystkie strony. Tego się tak mnożyło, że nie było innego sposobu, aby to zneutralizować. No w końcu trzeba było pomóc biednej prefekt naczelnej i temu woźnemu. Oboje starali się teraz jak mogli. Chociaż tak naprawdę sprzątać powinien ten kto to zrobił, jednakże chyba nikt nie wiedział kto jest sprawcą.
Jednakże rozmowę z panią profesor Scott przerwał mu pewien niezbyt miły incydent, a mianowicie konkurs rzygania przeprowadzony przez Ślizgonów, albo przeprowadzony przez kogoś innego, a Ślizgoni byli tutaj tylko w rolach zawodników. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało. Xakly nie był zbytnio zadowolony z powodu, że coś takiego przydarzyło się w momencie gdy rozpoczął pracę, ale przez to mógł pokazać, że nic mu nie jest straszne. W głębi duszy to najchętniej zniknąłby stąd, ale był nauczycielem nie mógł tracić zimnej krwi.
Mężczyzna postanowił się jednak zabezpieczyć, wyciągnął różdżkę i mruknął celując na siebie.
- Impervius. - Teraz już miał pewność, że nikt na niego nie zwymiotuje. A nawet jeśli to nic mu sie nie stanie, bo przecież było to zaklęcie odpychające.
Mężczyzna gdy już był przygotowany to ruszył w stronę stołu Ślizgonów.
- Chłoszczyść! - Krzyczał miotając zaklęciami we wszystkie strony. Tego się tak mnożyło, że nie było innego sposobu, aby to zneutralizować. No w końcu trzeba było pomóc biednej prefekt naczelnej i temu woźnemu. Oboje starali się teraz jak mogli. Chociaż tak naprawdę sprzątać powinien ten kto to zrobił, jednakże chyba nikt nie wiedział kto jest sprawcą.
Re: Wielka Sala
Nicolas siedział z kamiennym wyrazem twarzy i nawet słuchał całej przemowy. Zwłaszcza na słowa rozpoczynające ucztę. I nerwowo tupał nogą obserwując jedzących ślizgonów. On tylko dla pozorów podstawił sobie kielich z trunkiem i nałożył jedzenie na talerz dziabiąc coś przy nim widelcem. Na całe szczęście zjadł już jak odchodzili od kuchni. I nie był tak głodny. Kiedy pojawił się pierwszy odruch wymiotny u jednego ze ślizgonów uniósł końcówki warg w uśmieszku. I później się zaczęło, oglądał to wszystko bez obrzydzenia. Już wchodząc do wielkiej sali nastawił się na taki widok. Więc wpatrywał się w dom węża niczym w tańczące fontanny. Aż pojawiła się łezka w oku, a on czuł się się zobowiązany by uczestniczyć w tym jako dyrygent. Wyciągnął różdżkę i machał nią przy każdym kolejnym pawiu, przy okazji nucąc kiedyś słyszaną melodię Walca Wiedeńskiego i dyrygując w jej rytm. Toż to była piękna sztuka. Na całe szczęście trzymał się od tego z daleka posyłając Jamesowi od czasu do czasu pełen zadowolenia uśmiech. Powstrzymując się z całych sił od pęknięcia ze śmiechu. Na to będzie pora już w dormitorium.
Ostatnio zmieniony przez Nicolas Socha dnia Pon 02 Wrz 2013, 23:34, w całości zmieniany 1 raz
Re: Wielka Sala
Oczywistym było, że Zoja jak większość dziewczyn znajdujących się na sali, podaruje sobie dalsze spożywanie kolacji. Miała ochotę pójść chyba po raz pierwszy w historii jej edukacji, za przykładem innych i zrobić to co masa zrobiła - wyjść. Odłożyła już nawet sztućce na miejsce, ale znajoma postać, niedaleko stolika należącego do kadry pedagogicznej, przykuła jej uwagę. Przerzedziło się w rzędzie Gryffindoru, więc bez problemu przesunęła się do niego, z lenistwa nie przekładając nóg.
- Serio...? - powiedziała tym tonem "srlsy?" zapożyczonym z filmów. Uniosła jedną brew wymownie do góry, patrząc na ściekający poncz z nozdrzy chłopaka. Te wystające chusteczki też miały coś w sobie... - To działa?
Spytała, z trudnością przełykając gulę w gardle. Mimo lekkiego obrzydzenia odorem, zamieszaniem przy posiłku, pływających resztek jedzenia z kwasem żołądkowym innych kolegów... To była rozbawiona. Szczególnie Matluck'iem, który był jedyną osobą będącą w stanie jeść w tych warunkach. Zaśmiała się mimowolnie, widząc już mokrą górną wargę Gryfona. Sięgnęła po serwetkę, żeby mu wytrzeć te parę kropel z twarzy.
- Okej, dasz radę! - Doping godny cheerleaderek z Mistrzostw Quidditcha.
- Serio...? - powiedziała tym tonem "srlsy?" zapożyczonym z filmów. Uniosła jedną brew wymownie do góry, patrząc na ściekający poncz z nozdrzy chłopaka. Te wystające chusteczki też miały coś w sobie... - To działa?
Spytała, z trudnością przełykając gulę w gardle. Mimo lekkiego obrzydzenia odorem, zamieszaniem przy posiłku, pływających resztek jedzenia z kwasem żołądkowym innych kolegów... To była rozbawiona. Szczególnie Matluck'iem, który był jedyną osobą będącą w stanie jeść w tych warunkach. Zaśmiała się mimowolnie, widząc już mokrą górną wargę Gryfona. Sięgnęła po serwetkę, żeby mu wytrzeć te parę kropel z twarzy.
- Okej, dasz radę! - Doping godny cheerleaderek z Mistrzostw Quidditcha.
Re: Wielka Sala
Podobnie jak Nicolas, Scott siedział oddalony od wymiotującej gromady. Chłopak trzymał różdżkę w pogotowiu. Co gdyby jakiemuś wariatowi ubzdurało się zwymiotować na niego?
Zapach nie przeszkadzał mu zbytnio. Nie był czuły na tego typu rzeczy - przynajmniej dopóki ktoś nie zrzyga mu się na twarz.
Scena jaka się rozgrywała, wydawała mu się istnie karykaturalna. Dzieciaki wymiotujące jeden na drugiego, daremne starania Hanki, smród przeganiający dzieciaki.
Scott podniósł puchar z krukońskim kremowym piwem, wzniósł go w stronę Nicolasa na znak znakomitej akcji i upił łyk.
To była jedna z tych chwil, które uświadomiły człowiekowi jak satysfakcjonujące jest działanie z ukrycia.
Zapach nie przeszkadzał mu zbytnio. Nie był czuły na tego typu rzeczy - przynajmniej dopóki ktoś nie zrzyga mu się na twarz.
Scena jaka się rozgrywała, wydawała mu się istnie karykaturalna. Dzieciaki wymiotujące jeden na drugiego, daremne starania Hanki, smród przeganiający dzieciaki.
Scott podniósł puchar z krukońskim kremowym piwem, wzniósł go w stronę Nicolasa na znak znakomitej akcji i upił łyk.
To była jedna z tych chwil, które uświadomiły człowiekowi jak satysfakcjonujące jest działanie z ukrycia.
Re: Wielka Sala
Niemiec miał tego serdecznie dość. Smród, brud... Bleh, zdecydowanie odechciewało się i jeść, i rozmawiać. Po kilku nieudanych próbach przełknięcia czegokolwiek, Heinrich ostatecznie odłożył sztućce i nie widząc sensowniejszego wyjścia wstał od stołu... Zgarniając ze sobą Sorę. Tak jak wcześniej, przerzucił sobie Japończyka przez ramię, nie zwracając uwagi na jego protesty.
- Wiesz, ryżojadzie... Skoro już "przywaliłem" ci piłką, to przynajmniej zadbam, żebyś dotarł do łóżka w jednym kawałku - mruknął niechętnie, wywracając oczami i wynosząc chłopaka z wielkiej sali.
- Wiesz, ryżojadzie... Skoro już "przywaliłem" ci piłką, to przynajmniej zadbam, żebyś dotarł do łóżka w jednym kawałku - mruknął niechętnie, wywracając oczami i wynosząc chłopaka z wielkiej sali.
Heinrich FlammenwerferKlasa VI - Skąd : Berlin, Niemcy
Krew : Czysta
Re: Wielka Sala
Blaise uśmiechnął się, kiedy dyrektor poklepał go po ramieniu. Podbudowało go to trochę. Później było przemówienie, przydzielanie do domów i w końcu miał rozpocząć się posiłek. Blaise sięgnął po pudding i zatopił w nim łyżeczkę, kiedy doszedł do niego dziwny dźwięk. Nie zawrócił na niego uwagi i zaczął pałaszować posiłek. Przez nerwy dzięki dostaniu się do pracy nie miał za bardzo jak jeść. Połowa dania w zupełności mu wystarczyła. Wtedy zaczął się prawdziwy rozgardiasz na sali. Uczniowie wymiotowali, uciekali, byli ubrudzeni wymiocinami innych. Po prostu istny koszmar. Blaise zauważył, że nowy nauczyciel ruszył na pomoc pannie prefekt naczelnej, więc postanowił również pomóc. Wstał od stołu i pędem ruszył ku stołom, aby wyczyścić niestrawione jedzenie. Oczywiście brzydziło go to, ale taki jest jego obowiązek. Przy okazji rozglądał się w poszukiwaniu ewentualnych sprawców. Gajowy zauważył dwóch dziwnie zachowujących się uczniów. Nie będzie brał ich teraz na rozmowę, później policzy się z nimi.
Po skończonej robocie dalej wyczuwalny był odór w Wielkiej Sali. Blaise postanowił wyjść i się umyć przygotowując się od razu do pracy w dniu następnym.
Po skończonej robocie dalej wyczuwalny był odór w Wielkiej Sali. Blaise postanowił wyjść i się umyć przygotowując się od razu do pracy w dniu następnym.
Ostatnio zmieniony przez Blaise Harvin dnia Sro 04 Wrz 2013, 22:52, w całości zmieniany 1 raz
Strona 5 z 25 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15 ... 25
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 5 z 25
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach